Untitled
Transkrypt
Untitled
Mowa Dharmy letnie KyolChe 2011 Odpowiedzi na pytania Bon Shim SSN Uczennica: W świątynnych regułach znajdujemy zapis: „Odetnij całe myślenie. Cukier jest słodki, sól jest słona”. W takim razie jaki mam mieć stosunek do myślenia, jeśli mój mózg musi myśleć? Bon Shim Soen Sa Nim: Jeśli potraktujesz słowa nauczyciela dosłownie, wtedy będziesz miała wielki problem. Jeśli poszukasz znaczenia mowy, wtedy możesz znaleźć inspirację. Co wolisz? Uczennica: Oczywiście to drugie. Bon Shim Soen Sa Nim: Odetnij myślenie, oznacza odetnij przywiązanie do myślenia. Nie pozwól twojemu myśleniu, aby cię kontrolowało. Uczennica: Oznacza to, że jeśli pojawiają się myśli, to jest ok? Bon Shim Soen Sa Nim: Oczywiście. Jeśli przestaną się pojawiać, proszę powiedz mi, wtedy ja będę miała problem: co się dzieje z Bon An Sunim?... (Śmieje się). Uczennica: Ale co to dokładnie znaczy? Ja jestem technikiem - co to znaczy nie być kontrolowanym przez myślenie? Bon Shim Soen Sa Nim: To znaczy, że jeśli siedzisz, to pojawiają się różne myśli np. „Dach nad Salą Dharmy trzeba przykryć materiałem, żeby nie był nam za gorąco. A więc muszę porozmawiać z tą osobą i zadzwonić do tej osoby, zrobić to i tamto”. Bum! Stop! Obudź się! Co robisz? Oddycham. Kto myśli o dachu? Kim jest ta osoba? Wtedy nie wiesz, nie możesz znaleźć. Nie możesz jej znaleźć, bo już jest na dachu (śmiech). Wróć na poduszkę. To tak jak wtedy, kiedy jest włączone radio. Ktoś mówi, śpiewa, ale to cię nie zajmuje. Nie słuchasz tego, to jest jak tło. Na przeciwko ciebie podłoga jest żółta. Jeśli jednak cię to zajmuje, użyj odpowiednich technik. Użyj kong-anu i zapytaj siebie: co to znaczy? Albo użyj hwa tou: czym jestem? Wtedy obudzisz się i uważność znów się pojawi. Uczeń: To, co powiedziałaś, jest dla mnie zrozumiałe, ale na jednej z poprzednich sesji jeden z nauczycieli powiedział mi, że myślenie jest jak trawienie, przerabianie przeszłości. Czy jest to też twoje nauczanie? Jak zatem rozróżnić myślenie, które trawi, od zwykłego myślenia? Bon Shim Soen Sa Nim: Mówimy o tym: siedzenie jest jak trawienie. Czasami wciąż pojawia się ta sama myśl. Jeśli masz ten rodzaj myślenia, że powraca ten sam motyw, wtedy potrzebujesz bliżej się temu przyjrzeć. Poświęć temu trochę więcej czasu. Często to jest trawienie silnego doświadczenia albo aktualnego problemu – strata, konflikt z jakąś osobą, niemożność otrzymania tego, czego się chce… Przyjrzyj się temu i zapytaj: o co chodzi? Jaki jest prawdziwy problem? Jak mogę siebie uzdrowić? Potem następuje bardzo ważny krok – zostaw to wszystko. To nie jest terapia, to nie jest analizowanie, dlaczego dzieje się tak a nie inaczej. Po prostu przyjrzyj się temu i odłóż to. Tylko jeśli ostatecznie potrafisz odpuścić (a czasem zajmuje to bardzo dużo czasu), jest to uzdrowieniem. Chciałabym dziś opowiedzieć nieco o pewnym kong-anie. Myślę, że zawiera on bardzo dobre nauczanie. Nie używamy go zbyt często, jednak kiedy go przeczytałam, od razu mi się spodobał. Znajduje się w zbiorze konganów „Mumonkan” i jest używany w wielu tradycjach. To jest kong-an Un Muna. „Każdy ma światło w sobie. Jednak jeśli chcesz je znaleźć, to pojawia się ciemność”, a potem następuje to słynne zdanie: „Błogosławione (albo specjalne lub święte) rzeczy nie są lepsze niż nic”. W innym tłumaczeniu: „Nic jest lepsze niż dobra rzecz”. Zdanie: „Każdy ma światło w sobie” wyraża podejście, które jest bardzo pomocne nie tylko, kiedy siedzimy odosobnienie, ale także w życiu codziennym. Dotyczy ono wielkiej wiary i zaufania. Trudno jest siedzieć, jeśli nie wierzysz, że ty także masz światło w sobie. To to samo znajdujemy w sutrze: „Każda rzecz, jedna po drugiej, już to ma”. Jeśli naprawdę temu ufasz, wtedy czas i przestrzeń nie istnieją, a to oznacza, że masz cierpliwość, by próbować, próbować, próbować. Zwykle kiedy bierzesz udział w długim odosobnieniu – przez 3 miesiące albo kilka tygodni - budujesz paramitę cierpliwości. Jednak kong-an Un Muna mówi także, że jeśli chcesz znaleźć to światło, znajdujesz ciemność. Jeśli bardzo chcesz czegoś, jeśli masz silne pragnienie, aby zrozumieć, osiągnąć, wtedy oślepiasz siebie i następuje ciemność. Zazwyczaj pomocne jest pamiętanie, że wielu wspaniałych nauczycieli, o których mówimy (tacy jak Un Mun czy nasz nauczyciel), przeszli tę samą ścieżkę, którą my idziemy. Mieli te same trudności. Kiedy przeczytasz historie tych mistrzów, być może okaże się, że oni mieli nawet jeszcze trudniej. Un Mun praktykował z nauczycielem, który prawie nigdy nie wychodził z pokoju. Rozmowy z nim były bardzo krótkie. Jeśli uczeń wszedł nie wykazując zaufania i wiary w swoje światło, bardzo szybko wychodził. Jego metodą było chwytanie ucznia i krzyczenie: „Mów!”, a jeśli ten nic nie mówił, wyrzucał go z pokoju. Kiedy to przeczytałam, pomyślałam: „To właśnie jest prawdziwa rozmowa osobista”. Teraz nauczyciele są zbyt uprzejmi. Mamy inne czasy i teraz nie możemy tego robić. Kiedyś siedziałam odosobnienie z Roshim Sasakim, który powiedział: „Uderzę cię kijem, a potem ty zadzwonisz po policję” (śmieje się). Obecnie nie możemy użyć wielu z tych dobrych metod, bo ludzie są bardzo wrażliwi, a może nawet przewrażliwieni na własnym punkcie. Są zamknięci i chronią siebie. Prawdą jest, że jeśli ochraniasz się z zewnątrz tak, aby nic do ciebie nie dotarło, musisz pamiętać, że także nic nie dotrze do ciebie z wewnątrz. Konieczne jest pęknięcie. W Tajlandii mnisi chcieli przenieść posąg Buddy w bezpieczniejsze miejsce. To był wielki posąg Buddy z betonu. Włożyli go na ciężarówkę. Przybyli do nowej świątyni nocą, a kiedy chcieli przenieść posąg, ten się ześlizgnął i pojawiło się pęknięcie. Była noc, więc zdecydowali, że zajmą się tym następnego dnia rano. Jednak jeden z mnichów zakłopotał się tym pęknięciem i chciał się dowiedzieć, co naprawdę się stało. Wziął latarkę i dojrzał, że światło wydostaje się z wnętrza posągu. Kiedy rano mnisi wrócili, zobaczyli, że beton to była tylko skorupa, ochraniająca złotego Buddę. My jesteśmy jak ten posąg. Jesteśmy skonstruowani w ten sam sposób, mamy ten sam rodzaj betonowej ochrony. Nic nie może się przedostać, bo bronimy siebie za wszelką cenę. Jednak to nie jest prawdziwa osoba, to tylko fałszywa skorupa. Dbamy o to, co inni myślą o nas i jak nas widzą, próbujemy to kontrolować. Z powodu całej tej energii, którą wkładamy w ochranianie fałszywej skorupy, w kontrolowanie, nie możemy odnaleźć tego złotego Buddy. Nie ma pęknięcia. Na przykład kiedy próbujemy być perfekcyjni, wtedy stajemy się bardzo sztywni, statyczni i nie ma życia w naszym działaniu. Z punktu widzenia praktyki nie ma w nim pytania. Tak więc tylko dzięki naszej niedoskonałości, naszym wadom możemy wzrastać, motywować się, a nasze współczucie rozwija się. Często obserwuję, jak ludzie tutaj przyjeżdżają i bardzo starają się nie popełnić żadnego błędu. To nie jest takie ważne. Popełniaj błędy - one cię budzą. Uczeń: Każdy ma światło w sobie, ale jednocześnie, gdy zaczynamy go szukać, znajdujemy ciemność. Co zatem należy zrobić? Bon Shim Soen Sa Nim: To bardzo dobre pytanie. Jeśli masz to światło wewnątrz i mu ufasz, wtedy cokolwiek widzisz, cokolwiek słyszysz, cokolwiek pojawia się w twoim umyśle, jest prawdą. Jest już kompletne i nie ma potrzeby szukania czegoś więcej. Dlatego Un Mun powiedział, że specjalne rzeczy nigdy nie są lepsze niż nic albo że nic jest lepsze, niż dobra rzecz. Jednak to nic nie jest niczym. „Nic” znaczy, że po prostu jest to prawdą. To jest choroba ludzkiej istoty. Szukamy czegoś specjalnego. Ciągle czegoś chcemy, a jeśli tego nie mamy, stwarzamy to. Nasz nauczyciel mówił: „Nie stwarzaj niczego”. W japońskiej tradycji mówi się: „Nie przedłużaj nóg kaczce” albo: „Nie skracaj nóg czapli”. W naszej tradycji mówimy: „Nie dorabiaj nóg wężowi”. Uczeń: Czasami wydaje mi się, że mam odpowiedź na kong-an. Pojawia się i wydaje mi się, że to właściwa odpowiedź. Kiedy idę do nauczyciela, nie mogę uwierzyć, że jednak jest niepoprawna. Próbuję tego nie sprawdzać, ale to niewłaściwe. Światło nie funkcjonuje lub ja nie pozwalam temu światłu funkcjonować właściwie. Bon Shim Soen Sa Nim: W tym momencie funkcją światła jest po prostu rozpoznać, czy to jest właściwe. To dla nas świetne nauczanie. Czasem jesteśmy bardzo przekonani, że mamy rację i często jesteśmy gotowi za tę rację walczyć (śmieje się), jednak czasami mylimy się. Powinniśmy ukorzyć się i przyznać: „Ok, byłam w błędzie”. To zdarza się każdemu. Nawet wielcy nauczyciele bywają ślepi, więc jak to możliwe, aby uczniowie czasem nie byli ślepi? Nie jesteśmy doskonali. Kiedy ktoś pytał Dae Soen Sa Nima: „Czy wielki nauczyciel zawsze, z chwili na chwilę utrzymuje czysty umysł?”, on odpowiadał, że nie, bo nikt nie może nic utrzymać. Chcemy to zrobić, ale możemy jedynie uczyć się pokory i to akceptować. Pozwolić rzeczom być, jakie są, i ufać im. Un Mun ufał nauczycielowi, mimo iż wiedział, że jeśli wejdzie do jego pokoju, to zostanie wyrzucony. Wiedział, że jeśli nauczyciel zachowuje się w taki sposób, to wie, co robi. I miał rację. Jest taki słynny dialog pomiędzy nimi. Un Mun przyszedł do pokoju nauczyciela i zapukał do drzwi. „Kto tam?”. „To ja - Un Mun”. Nauczyciel otworzył drzwi, ale potem wystarczyło, że spojrzał na Un Muna i natychmiast je zamknął. Nie chciał z nim rozmawiać. To zdarzyło się trzy razy. W końcu Un Mun chciał przechytrzyć nauczyciela i włożył stopę pomiędzy drzwi a próg, żeby nie dopuścić do ich zamknięcia. Nauczyciel jednak i tak to zrobił. Na skutek doświadczenia silnego bólu w umyśle Un Muna pojawiło się pęknięcie i otworzył się. Tak, on miał to wielkie zaufanie. Uczeń: Mam pytanie odnośnie trawienia. Co mogę zrobić, kiedy pewne doświadczenie wciąż powraca? Nie mogę tego odłożyć ani nie mogę tego uleczyć. Bon Shim Soen Sa Nim: Musisz być cierpliwy. Sądzimy, że uzdrowienie znaczy zrozumienie, ale tak nie jest. Leczenie na poziomie praktyki pochodzi sprzed myślenia. Chociaż go nie rozumiemy, ten proces zachodzi. Tak naprawdę jest to rodzaj cudu. Nie wiem o tym, że teraz jestem już uzdrowiona i mogę to odłożyć. Często to się zdarza samo i nagle zauważasz, że ten problem jest o wiele mniejszy albo że już wcale go nie ma. Być może on wciąż istnieje, jednak już cię nie kontroluje. To bardzo ważne. Możesz kontrolować karmę lub karma może kontrolować ciebie. Po prostu ufaj swojej praktyce i bądź cierpliwy. Prędzej czy później zostaniesz uzdrowiony. Takie jest moje życiowe doświadczenie. Uczeń: Mam podobne pytanie odnośnie gniewu. Jest on uwarunkowany także fizyczne. Ten gniew potrafi trwać kilka dni i to naprawdę silne doświadczenie. Czuje to tak, jakby ktoś inny siedział w moim ciele. Kiedy odchodzi, wpadam w rozpacz i moje ciało staje się słabsze. Bon Shim Soen Sa Nim: Co robisz? Jak starasz się siebie uzdrowić? Uczennica: Podczas leczenia gniew był słabszy i mogłam go kontrolować, ale teraz jest to niemożliwe - on mną włada. Bon Shim Soen Sa Nim: Jest pewna historia, która o tym mówi. Złość to jedna z najsilniejszych ludzkich emocji. Któregoś razu wielki praktykujący jogin Milarepa udał się na odosobnienie. Nagle pojawił się demon. Kiedy jogin to zobaczył, zignorował go, kontynuując swoją praktykę. Jednak kiedy spojrzał w górę, zdał sobie sprawę, że demon jest coraz większy. Zaniepokoił się trochę, ale pomyślał, że kiedy zrobi jakąś praktykę np. Om mani padme hum, na pewno go pokona. Koncentrował się przez kolejnych kilka godzin pewny, że pozbędzie się problemu. Jednak kiedy skończył, zobaczył, że demon jest jeszcze większy. „Dobrze, są specjalne śpiewy, które mają wielką moc, więc kiedy zaśpiewam, demon na pewno zniknie”. Usiadł, znowu skupiał się przez kilka godzin, po czym zaczął śpiewać. Przekonany o wielkiej mocy śpiewów spojrzał przed siebie, patrzy - a tu naprawdę wielki demon. Tym razem bardzo się wystraszył. Nie wiedział, co zrobić. Użył wszystkich znanych sobie sposobów. Znalazł się wreszcie w stanie, który nazywamy „nie wiem” i ostatecznie właśnie takim umysłem zupełnie naturalnie pokonał demona i objął go. Demon zniknął. Złość jest takim mocnym demonem. Najczęściej próbujemy się pozbyć takich demonów, ale jeśli po prostu to zaakceptujemy: „Ok, czuję złość”, wtedy nie ma dużego problemu i możemy wykorzystać demona w swojej praktyce. Zawsze: jak mogę użyć do praktyki tego, co się przydarza? Utrzymuj pytanie: skąd pochodzi ta złość? O co chodzi? Przyjrzyj się temu. Jeśli sytuacja jest jasna, wtedy inaczej się z tym pracuje. Tak samo jest z lękiem lub z każdą inną emocją. Jeśli się od tego oddzielamy, tworzymy jeszcze większy problem. Przyjrzyj się temu bliżej: skąd to pochodzi? Cierpliwie używaj tego pytania i wracaj do „nie wiem”, a proces uzdrawiania będzie postępował. Czasem to trudne, kiedy są ludzie dookoła. Nie złość się na nich, tylko na demona (śmieje się). Uczeń: Dae Soen Sa Nim nauczał: stań się tym. Bon Shim Soen Sa Nim: Stań się jednym z tym. Uczeń: Czyli mam przyjąć, że ta złość jest częścią mnie? Nie obrażać się na nią? Z jakiegoś powodu ta złość się pojawia, należy do mojego uposażenia. Na razie przyjmuje ono formę złości, ale może tę formę zmienić, bo jest to - jak rozumiem - potężna dawka energii. Bon Shim Soen Sa Nim: Tutaj trzeba uważać. Prawdą jest, że to twoja złość. Zawsze są jakieś powody, jest jakaś przyczyna. Musisz jednak uważać, bo nie możesz dawać sobie zgody: ok, tak już jest, taki jest świat. Podejście do takich uczuć jest bardzo ważne, czyli dociekanie, skąd to się bierze. Uczeń: Warunki czy korzeń? Bon Shim Soen Sa Nim: Korzeń. Zawsze przyczyna. Krótko mówiąc: trzeba się tym zająć. To też jest kong-an i takie są najlepsze, bo najbardziej nas dotyczą, najbardziej nas poruszają i na nie też trzeba znaleźć odpowiedź. Nie odpuszczać - drążyć, drążyć, drążyć. Uczeń: A kiedy znajdujemy odpowiedź na kong-an, idziemy do mistrza? Bon Shim Soen Sa Nim: Ten kong-an jest twoim mistrzem. Każda sytuacja, każdy moment jest twoim mistrzem. Złość, z którą się naprawdę pracuje, przekształca się w miłość. Dlatego tylko obserwuj, co jest w twoim umyśle, kiedy jest jakiś problem, konflikt, kiedy ktoś cię irytuje. Zobacz wtedy, co jest w twoim umyśle, a odnajdziesz odpowiedź na swój kongan. Uczeń: Jednak nie będę pewny, czy to właściwa odpowiedź… Bon Shim Soen Sa Nim: Bo nie ufasz sobie. To jest praktyka zen. Cierpliwie robisz to, robisz, robisz, a zaufanie do twojego światła i mądrości rośnie. Musisz jednak zatroszczyć się, aby to światło wydobyć na zewnątrz. Jeśli masz silne zabezpieczenie i ochraniasz się przed wpływami z zewnątrz, pamiętaj, że to, co jest wewnątrz ciebie, także nie może wyjść na zewnątrz. Dlatego mówimy, że praktykowanie to otwieranie się. Jeśli robisz to prawidłowo i z jasnym kierunkiem, to ma miejsce proces otwierania się. Wtedy jeden moment wystarczy, aby pojawiło się pęknięcie. Twoje wewnętrzne światło pokazuje ci właściwą drogę. Zaczynasz wierzyć w siebie coraz bardziej i bardziej. Tylko róbmy to. opracowanie: Małgosia Sieradzka korekta językowa: Ania Gibas ----------------------------------------------------------------- Mowa Dharmy letnie KyolChe 2011 Odpowiedzi na pytania Mukyong PSN Uczennica: Czy jest jakiś karmiczny związek pomiędzy imieniem Dharmy, które daje mistrz w czasie ceremonii, a osobą, która je otrzymuje? M JDPSN: Jakie jest twoje imię Dharmy? M JDPSN: Jak myślisz, czy to imię ma związek z twoim życiem? Uczennica: Myślę, że tak, ale nie sądzę, żeby nauczyciel wiedział, jakie jest moje życie, jaka jest moja karma. Ale myślę, że jest jakiś związek. M JDPSN: A więc jest związek. Kiedy robimy Ceremonię Wskazań, nauczyciel zastanawia się, jakie imię powinienem dać każdej osobie. Wymaga to pewnego wysiłku. Często pytam moją żonę (jest Koreanką) o koreańskie znaczenie imion. Ona mi pomaga w tłumaczeniu, ale często też mówi: „O, to nie jest właściwe imię dla tej osoby”. To jest proces aż do momentu, kiedy nauczyciel podejmie decyzję, żeby imię jak najlepiej pasowało. Czasami nie pasuje. Jest taka historia, którą zapewne słyszeliście. W Nowym Jorku chiński mistrz sutr mówił Mowę Dharmy. Jego imieniem Dharmy było Wycierać Kurz. Jeden z uczniów zapytał go: „Mistrzu, twoje imię jest Wycierać Kurz, więc co to znaczy, gdy wycierasz kurz?” Mistrz nie potrafił odpowiedzieć, poczuł się kompletnie sparaliżowany. My używamy teraz tego pytania jako Kong-anu. Pytamy uczniów: „Gdybyś ty był tym mistrzem sutr, co byś odpowiedział?” W tym przypadku nie sądzę, żeby to było dobre imię dla tej osoby, chociaż w rezultacie było to doskonałe imię, ponieważ powstał Kong-an. To jest to prawdziwe znaczenie tego, dlaczego nauczyciel daje imię uczniowi. Uczennica: Mistyczna Miłość. Uczennica: Ale Dae Soen Sa Nim nie znał mnie zbyt dobrze, kiedy dawał mi to imię. Wtedy było wiele osób. M JDPSN: Dae Soen Sa Nim miał swój specjalny styl. Ale nie można powiedzieć, że cię nie znał. Kiedy przyjechał do Niemiec i kiedy była Ceremonia Wskazań, bardzo dokładnie pytał o osoby, którym dawał imiona. Ja dokładnie opisywałem każdą osobę, a on wtedy bez wahania, natychmiast nadawał imię. On miał wgląd. Uczennica: Chciałabym zapytać, jak to imię funkcjonuje w naszym życiu, jak pracuje? M JDPSN: Jak to pracuje dla ciebie? Uczennica: Ale to jest moja opinia. JDPSN: Nie, twój umysł stwarza to. Jeśli ty lubisz swoje imię, jeśli identyfikujesz się z nim, jeśli daje ci coś, to jest to. Jeśli myślisz, że jest to głupie imię, to wtedy jest głupie imię. Zdecydowałem się używać swojego imienia Dharmy, ponieważ w Niemczech ludzie nie wiedzieli, jak się do mnie zwracać: „Rolandzie” czy doktorze „Whorle”. Teraz po prostu jestem Mukyong:. To mi bardzo pomaga, więc używam tego imienia. Niektórzy z naszych przyjaciół nie używają sowich imion Dharmy. To tylko zależy od ciebie, co zrobisz z nim, czy ma jakieś znaczenie dla ciebie, czy daje ci jakiś kierunek w życiu. Uczennica: imienia? Jakie jest znaczenie twojego M JDPSN: „Mu” znaczy „nie”, a „Kong” „lustro”. Razem „bez lustra, puste lustro”. Uczennica: Czy potrzeby nie istnieją czy nie? Co jest potrzebą, a co przywiązaniem? M JDPSN : „Nie wiem” jest najlepsze. Życie jest bardzo złożone. Trudno jest powiedzieć: „To jest pożądanie i jest ono złe, to jest potrzeba i jest ona dobra”. W tym momencie dzielisz cały wszechświat. To jest ta część, która jest w porządku, a ta nie jest. Tutaj pojawiają się pożądania, życie i śmierć, lubienie, nielubienie. Więc nie rób tego. Użyj swojego codziennego umysłu. Każdy mistrz zen wskazuje na to: „Prawdziwa droga nie jest niczym specjalnym, prawdziwa droga jest tuż przed tobą”. Mistrz Zen Wu Bong mówił „jeśli masz silne ja, mnie, moje, wtedy pożądania się pojawiają i sytuacja jest niejasna”. On używa tego nauczania w czasie Ceremonii Wskazań. Wskazania są otwarte i zamknięte. Wskazania są otwarte, jeśli nie ma ja, mnie, moje i są zamknięte jeśli jest ja, mnie, moje. My wszyscy mamy silne pożądania: spania, jedzenia, sławy, władzy, seksu, pieniędzy, ale ważne jest, jak sobie z nimi radzimy. Jest taki ważny Kong-an: „Dlaczego jesz każdego dnia?” Jedzenie jest podstawowym przywiązaniem, ale pojawia się pytanie „Dlaczego jesz codziennie?” To jest moje pożądanie albo potrzeba, ale ja tak tego nie nazywam. Dlaczego jesz każdego dnia? Jest taka historia o chciwym mnichu. Ten mnich zawsze ustawiał się pierwszy w kolejce po jałmużnę i jego miska szybko była pełna. Kiedy ktoś zamawiał ceremonię w świątyni, on brał zawsze dużo pieniędzy. Pewnego dnia zaczęło padać, to był listopad. Padało bez przerwy i w końcu pojawiła się powódź. Wieś straciła wszystkie plony. Zwierzęta i ludzie tracili swoje schronienia i topili się . Pobliska wieś już nie miała nic do jedzenia. Pojawiło się dużo cierpienia. Pewnego dnia w środku wsi na targu pojawiło się dużo krzyku i zamieszania. W centrum tego zamieszania był ten chciwy mnich. Mnich za połowę sumy, którą zgromadził kupił żywność i przekazał mieszkańcom wsi, a drugą część przekazał sołtysowi wsi. Wszyscy byli mu bardzo wdzięczni. Ten mnich był mnichem zen, który robił dużo praktyki i dlatego przewidział, że będzie ten czas katastrofy i dlatego gromadził jedzenie i pieniądze. Wcześniej wszyscy nazywali go chciwym i złym mnichem, a on okazał się wielkim bodhisattwą. To wszystko zależy od tego, jakbyś nazwała to, co robisz. Czy robisz coś tylko dla siebie, czy robisz coś, żeby pomóc komuś (wtedy to jest to wspaniałą drogą bodhisattwy). To jest najlepsze, magiczne nauczanie Dae Soen Sa Nima. Możesz zrobić wszystko i stać się wolnym. Opracowanie: Małgosia Gabryel Korekta językowa: Dorota Drążczyk WIEŚCI Z OŚRODKA YMJJ w grudniu 2011 z nocną praktyką cieszyło się dużą frekwencją. W odosobnieniu tym udział wzięło czterdzieści jeden osób. Aż siedemosób przyjechało z Hiszpanii, dwie z Niemiec i jedna z Czech. Hiszpanie byli trochę zawiedzeni, że nie ma śniegu. Po YMJJ odbyła się Ceremonia Dnia Oświecenia Buddy, a goście z zagranicy wybrali się na zwiedzanie Warszawy. Byli zachwyceni !!! W tym roku w odosobnieniu Kyol Che w Korei udział wzięli Henryk Kulik, Damian Dębiec i Joanna Wójcicka, zaś Ania Gibas przebywa w Ośrodku Zen w Sonomie u Roshiego Kwonga. Obecna zima dała się w kość mieszkańcom Ośrodka, a rachunki za gaz i energię elektryczną przyprawiły o zawrót głowy. W naszym Ośrodku z ubiegłego wieku ciągle coś się psuje. Naprawialiśmy kuchenkę gazową, hydrofor, kanalizację, a trzeba by wymienić dach eternitowy, który jest szkodliwy dla nas i środowiska. W tej chwili w Ośrodku w Falenicy mieszka sześć osób. Trening ukończyli Alan Bogusiewicz, Julianna Jankowiak i Arek Seroczyński. Serdecznie dziękujemy Alanowi za pełnienie funkcji gospodarza! Alex Porter wyjechał do Paryskiego Ośrodka Zen. Nowymi mieszkańcami zostali Ewa Czynczyk i Olga Tzybina. Na jesieni gościliśmy w Falenicy przez półtora miesiąca dwie Hiszpanki : Xaro i Rosanę. Rosana twierdzi, że ośrodek w Falenicy jest już jej drugim domem. Bon Shim SSN przez trzy tygodnie prowadziła Kyol Che w Providence i odosobnienie w Cambridge. Domek odosobnień zimą cieszy się dużą popularnością. Odosobnienie indywidualne zrobił Mariusz Janiak, a obecnie robi Andrzej Czarnecki. LETNIE KYOL CHE 2012 24 CZERWCA -23 WRZEŚNIA PODZIĘKOWANIA Bon Shim SSN za korektę merytoryczną tekstów Joasi Sadowskiej za tłumaczenie na jęz. Angielski Małgosi Sieradzkiej za opracowanie tekstów Ani Gibas za korektę językową Dorocie Drążczyk za korektę językową Bożence Węgłowskiej za pomoc w pracach biura Piotrkowi Iwanickiemu za administrowanie strony