Untitled

Transkrypt

Untitled
Mowa Dharmy letnie KyolChe 2011
Odpowiedzi na pytania Bon Shim SSN
Uczennica:
W
świątynnych
regułach
znajdujemy zapis:
„Odetnij
całe
myślenie.
Cukier
jest słodki, sól jest
słona”. W takim
razie jaki mam mieć
stosunek
do
myślenia, jeśli mój
mózg musi myśleć?
Bon Shim Soen Sa Nim: Jeśli potraktujesz
słowa nauczyciela dosłownie, wtedy będziesz
miała wielki problem. Jeśli poszukasz znaczenia
mowy, wtedy możesz znaleźć inspirację. Co
wolisz?
Uczennica: Oczywiście to drugie.
Bon Shim Soen Sa Nim: Odetnij myślenie,
oznacza odetnij przywiązanie do myślenia. Nie
pozwól
twojemu
myśleniu,
aby
cię
kontrolowało.
Uczennica: Oznacza to, że jeśli pojawiają się
myśli, to jest ok?
Bon Shim Soen Sa Nim: Oczywiście. Jeśli
przestaną się pojawiać, proszę powiedz mi,
wtedy ja będę miała problem: co się dzieje z
Bon An Sunim?... (Śmieje się).
Uczennica: Ale co to dokładnie znaczy? Ja
jestem technikiem - co to znaczy nie być
kontrolowanym przez myślenie?
Bon Shim Soen Sa Nim: To znaczy, że jeśli
siedzisz, to pojawiają się różne myśli np. „Dach
nad Salą Dharmy trzeba przykryć materiałem,
żeby nie był nam za gorąco. A więc muszę
porozmawiać z tą osobą i zadzwonić do tej
osoby, zrobić to i tamto”. Bum! Stop! Obudź
się! Co robisz? Oddycham. Kto myśli o dachu?
Kim jest ta osoba? Wtedy nie wiesz, nie możesz
znaleźć. Nie możesz jej znaleźć, bo już jest na
dachu (śmiech). Wróć na poduszkę. To tak jak
wtedy, kiedy jest włączone radio. Ktoś mówi,
śpiewa, ale to cię nie zajmuje. Nie słuchasz
tego, to jest jak tło. Na przeciwko ciebie
podłoga jest żółta. Jeśli jednak cię to zajmuje,
użyj odpowiednich technik. Użyj kong-anu i
zapytaj siebie: co to znaczy? Albo użyj hwa tou:
czym jestem? Wtedy obudzisz się i uważność
znów się pojawi.
Uczeń: To, co powiedziałaś, jest dla mnie
zrozumiałe, ale na jednej z poprzednich sesji
jeden z nauczycieli powiedział mi, że myślenie
jest jak trawienie, przerabianie przeszłości. Czy
jest to też twoje nauczanie? Jak zatem rozróżnić
myślenie, które trawi, od zwykłego myślenia?
Bon Shim Soen Sa Nim: Mówimy o tym:
siedzenie jest jak trawienie. Czasami wciąż
pojawia się ta sama myśl. Jeśli masz ten rodzaj
myślenia, że powraca ten sam motyw, wtedy
potrzebujesz bliżej się temu przyjrzeć. Poświęć
temu trochę więcej czasu. Często to jest
trawienie
silnego
doświadczenia
albo
aktualnego problemu – strata, konflikt z jakąś
osobą, niemożność otrzymania tego, czego się
chce… Przyjrzyj się temu i zapytaj: o co
chodzi? Jaki jest prawdziwy problem? Jak mogę
siebie uzdrowić? Potem następuje bardzo ważny
krok – zostaw to wszystko. To nie jest terapia,
to nie jest analizowanie, dlaczego dzieje się tak
a nie inaczej. Po prostu przyjrzyj się temu i
odłóż to. Tylko jeśli ostatecznie potrafisz
odpuścić (a czasem zajmuje to bardzo dużo
czasu), jest to uzdrowieniem.
Chciałabym dziś opowiedzieć nieco
o pewnym kong-anie. Myślę, że zawiera on
bardzo dobre nauczanie. Nie używamy go zbyt
często, jednak kiedy go przeczytałam, od razu
mi się spodobał. Znajduje się w zbiorze konganów „Mumonkan” i jest używany w wielu
tradycjach. To jest kong-an Un Muna. „Każdy
ma światło w sobie. Jednak jeśli chcesz je
znaleźć, to pojawia się ciemność”, a potem
następuje to słynne zdanie: „Błogosławione
(albo specjalne lub święte) rzeczy nie są lepsze
niż nic”. W innym tłumaczeniu: „Nic jest lepsze
niż dobra rzecz”. Zdanie: „Każdy ma światło w
sobie” wyraża podejście, które jest bardzo
pomocne
nie
tylko,
kiedy
siedzimy
odosobnienie, ale także w życiu codziennym.
Dotyczy ono wielkiej wiary i zaufania. Trudno
jest siedzieć, jeśli nie wierzysz, że ty także masz
światło w sobie. To to samo znajdujemy w
sutrze: „Każda rzecz, jedna po drugiej, już to
ma”. Jeśli naprawdę temu ufasz, wtedy czas i
przestrzeń nie istnieją, a to oznacza, że masz
cierpliwość, by próbować, próbować, próbować.
Zwykle kiedy bierzesz udział w długim
odosobnieniu – przez 3 miesiące albo kilka
tygodni - budujesz paramitę cierpliwości.
Jednak kong-an Un Muna mówi także, że jeśli
chcesz znaleźć to światło, znajdujesz ciemność.
Jeśli bardzo chcesz czegoś, jeśli masz silne
pragnienie, aby zrozumieć, osiągnąć, wtedy
oślepiasz siebie i następuje ciemność.
Zazwyczaj pomocne jest pamiętanie, że wielu
wspaniałych nauczycieli, o których mówimy
(tacy jak Un Mun czy nasz nauczyciel), przeszli
tę samą ścieżkę, którą my idziemy. Mieli te
same trudności. Kiedy przeczytasz historie tych
mistrzów, być może okaże się, że oni mieli
nawet jeszcze trudniej.
Un
Mun
praktykował
z
nauczycielem, który prawie nigdy nie wychodził
z pokoju. Rozmowy z nim były bardzo krótkie.
Jeśli uczeń wszedł nie wykazując zaufania i
wiary w swoje światło, bardzo szybko
wychodził. Jego metodą było chwytanie ucznia
i krzyczenie: „Mów!”, a jeśli ten nic nie mówił,
wyrzucał go z pokoju. Kiedy to przeczytałam,
pomyślałam: „To właśnie jest prawdziwa
rozmowa osobista”. Teraz nauczyciele są zbyt
uprzejmi. Mamy inne czasy i teraz nie możemy
tego robić.
Kiedyś siedziałam odosobnienie z
Roshim Sasakim, który powiedział: „Uderzę cię
kijem, a potem ty zadzwonisz po policję”
(śmieje się). Obecnie nie możemy użyć wielu z
tych dobrych metod, bo ludzie są bardzo
wrażliwi, a może nawet przewrażliwieni na
własnym punkcie. Są zamknięci i chronią siebie.
Prawdą jest, że jeśli ochraniasz się z zewnątrz
tak, aby nic do ciebie nie dotarło, musisz
pamiętać, że także nic nie dotrze do ciebie z
wewnątrz. Konieczne jest pęknięcie.
W Tajlandii mnisi chcieli przenieść
posąg Buddy w bezpieczniejsze miejsce. To był
wielki posąg Buddy z betonu. Włożyli go na
ciężarówkę. Przybyli do nowej świątyni nocą, a
kiedy chcieli przenieść posąg, ten się ześlizgnął
i pojawiło się pęknięcie. Była noc, więc
zdecydowali, że zajmą się tym następnego dnia
rano. Jednak jeden z mnichów zakłopotał się
tym pęknięciem i chciał się dowiedzieć, co
naprawdę się stało. Wziął latarkę i dojrzał, że
światło wydostaje się z wnętrza posągu. Kiedy
rano mnisi wrócili, zobaczyli, że beton to była
tylko skorupa, ochraniająca złotego Buddę. My
jesteśmy jak ten posąg. Jesteśmy skonstruowani
w ten sam sposób, mamy ten sam rodzaj
betonowej ochrony.
Nic nie może się przedostać, bo
bronimy siebie za wszelką cenę. Jednak to nie
jest prawdziwa osoba, to tylko fałszywa
skorupa. Dbamy o to, co inni myślą o nas i jak
nas widzą, próbujemy to kontrolować. Z
powodu całej tej energii, którą wkładamy w
ochranianie
fałszywej
skorupy,
w
kontrolowanie, nie możemy odnaleźć tego
złotego Buddy. Nie ma pęknięcia. Na przykład
kiedy próbujemy być perfekcyjni, wtedy
stajemy się bardzo sztywni, statyczni i nie ma
życia w naszym działaniu. Z punktu widzenia
praktyki nie ma w nim pytania. Tak więc tylko
dzięki naszej niedoskonałości, naszym wadom
możemy wzrastać, motywować się, a nasze
współczucie rozwija się. Często obserwuję, jak
ludzie tutaj przyjeżdżają i bardzo starają się nie
popełnić żadnego błędu. To nie jest takie ważne.
Popełniaj błędy - one cię budzą.
Uczeń: Każdy ma światło w sobie, ale
jednocześnie, gdy zaczynamy go szukać,
znajdujemy ciemność. Co zatem należy zrobić?
Bon Shim Soen Sa Nim: To bardzo dobre
pytanie. Jeśli masz to światło wewnątrz i mu
ufasz, wtedy cokolwiek widzisz, cokolwiek
słyszysz, cokolwiek pojawia się w twoim
umyśle, jest prawdą. Jest już kompletne i nie ma
potrzeby szukania czegoś więcej. Dlatego Un
Mun powiedział, że specjalne rzeczy nigdy nie
są lepsze niż nic albo że nic jest lepsze, niż
dobra rzecz. Jednak to nic nie jest niczym.
„Nic” znaczy, że po prostu jest to prawdą. To
jest choroba ludzkiej istoty. Szukamy czegoś
specjalnego. Ciągle czegoś chcemy, a jeśli tego
nie mamy, stwarzamy to. Nasz nauczyciel
mówił: „Nie stwarzaj niczego”. W japońskiej
tradycji mówi się: „Nie przedłużaj nóg kaczce”
albo: „Nie skracaj nóg czapli”. W naszej
tradycji mówimy: „Nie dorabiaj nóg wężowi”.
Uczeń: Czasami wydaje mi się, że mam
odpowiedź na kong-an. Pojawia się i wydaje mi
się, że to właściwa odpowiedź. Kiedy idę do
nauczyciela, nie mogę uwierzyć, że jednak jest
niepoprawna. Próbuję tego nie sprawdzać, ale to
niewłaściwe. Światło nie funkcjonuje lub ja nie
pozwalam
temu
światłu
funkcjonować
właściwie.
Bon Shim Soen Sa Nim: W tym momencie
funkcją światła jest po prostu rozpoznać, czy to
jest właściwe. To dla nas świetne nauczanie.
Czasem jesteśmy bardzo przekonani, że mamy
rację i często jesteśmy gotowi za tę rację
walczyć (śmieje się), jednak czasami mylimy
się. Powinniśmy ukorzyć się i przyznać: „Ok,
byłam w błędzie”. To zdarza się każdemu.
Nawet wielcy nauczyciele bywają ślepi, więc
jak to możliwe, aby uczniowie czasem nie byli
ślepi? Nie jesteśmy doskonali. Kiedy ktoś pytał
Dae Soen Sa Nima: „Czy wielki nauczyciel
zawsze, z chwili na chwilę utrzymuje czysty
umysł?”, on odpowiadał, że nie, bo nikt nie
może nic utrzymać. Chcemy to zrobić, ale
możemy jedynie uczyć się pokory i to
akceptować. Pozwolić rzeczom być, jakie są, i
ufać im.
Un Mun ufał nauczycielowi, mimo
iż wiedział, że jeśli wejdzie do jego pokoju, to
zostanie wyrzucony. Wiedział, że jeśli
nauczyciel zachowuje się w taki sposób, to wie,
co robi. I miał rację. Jest taki słynny dialog
pomiędzy nimi. Un Mun przyszedł do pokoju
nauczyciela i zapukał do drzwi. „Kto tam?”. „To
ja - Un Mun”. Nauczyciel otworzył drzwi, ale
potem wystarczyło, że spojrzał na Un Muna i
natychmiast je zamknął. Nie chciał z nim
rozmawiać. To zdarzyło się trzy razy. W końcu
Un Mun chciał przechytrzyć nauczyciela i
włożył stopę pomiędzy drzwi a próg, żeby nie
dopuścić do ich zamknięcia. Nauczyciel jednak i
tak to zrobił. Na skutek doświadczenia silnego
bólu w umyśle Un Muna pojawiło się pęknięcie
i otworzył się. Tak, on miał to wielkie zaufanie.
Uczeń: Mam pytanie odnośnie trawienia. Co
mogę zrobić, kiedy pewne doświadczenie wciąż
powraca? Nie mogę tego odłożyć ani nie mogę
tego uleczyć.
Bon Shim Soen Sa Nim: Musisz być cierpliwy.
Sądzimy, że uzdrowienie znaczy zrozumienie,
ale tak nie jest. Leczenie na poziomie praktyki
pochodzi sprzed myślenia. Chociaż go nie
rozumiemy, ten proces zachodzi. Tak naprawdę
jest to rodzaj cudu. Nie wiem o tym, że teraz
jestem już uzdrowiona i mogę to odłożyć.
Często to się zdarza samo i nagle zauważasz, że
ten problem jest o wiele mniejszy albo że już
wcale go nie ma. Być może on wciąż istnieje,
jednak już cię nie kontroluje. To bardzo ważne.
Możesz kontrolować karmę lub karma może
kontrolować ciebie. Po prostu ufaj swojej
praktyce i bądź cierpliwy. Prędzej czy później
zostaniesz uzdrowiony. Takie jest moje życiowe
doświadczenie.
Uczeń: Mam podobne pytanie odnośnie gniewu.
Jest on uwarunkowany także fizyczne. Ten
gniew potrafi trwać kilka dni i to naprawdę silne
doświadczenie. Czuje to tak, jakby ktoś inny
siedział w moim ciele. Kiedy odchodzi, wpadam
w rozpacz i moje ciało staje się słabsze.
Bon Shim Soen Sa Nim: Co robisz? Jak starasz
się siebie uzdrowić?
Uczennica: Podczas leczenia gniew był słabszy
i mogłam go kontrolować, ale teraz jest to
niemożliwe - on mną włada.
Bon Shim Soen Sa Nim: Jest pewna historia,
która o tym mówi. Złość to jedna z
najsilniejszych ludzkich emocji. Któregoś razu
wielki praktykujący jogin Milarepa udał się na
odosobnienie. Nagle pojawił się demon. Kiedy
jogin to zobaczył, zignorował go, kontynuując
swoją praktykę. Jednak kiedy spojrzał w górę,
zdał sobie sprawę, że demon jest coraz większy.
Zaniepokoił się trochę, ale pomyślał, że kiedy
zrobi jakąś praktykę np. Om mani padme hum,
na pewno go pokona. Koncentrował się przez
kolejnych kilka godzin pewny, że pozbędzie się
problemu. Jednak kiedy skończył, zobaczył, że
demon jest jeszcze większy. „Dobrze, są
specjalne śpiewy, które mają wielką moc, więc
kiedy zaśpiewam, demon na pewno zniknie”.
Usiadł, znowu skupiał się przez kilka godzin, po
czym zaczął śpiewać. Przekonany o wielkiej
mocy śpiewów spojrzał przed siebie, patrzy - a
tu naprawdę wielki demon. Tym razem bardzo
się wystraszył. Nie wiedział, co zrobić. Użył
wszystkich znanych sobie sposobów. Znalazł się
wreszcie w stanie, który nazywamy „nie wiem”
i ostatecznie właśnie takim umysłem zupełnie
naturalnie pokonał demona i objął go. Demon
zniknął.
Złość jest takim mocnym demonem.
Najczęściej próbujemy się pozbyć takich
demonów, ale jeśli po prostu to zaakceptujemy:
„Ok, czuję złość”, wtedy nie ma dużego
problemu i możemy wykorzystać demona w
swojej praktyce. Zawsze: jak mogę użyć do
praktyki tego, co się przydarza? Utrzymuj
pytanie: skąd pochodzi ta złość? O co chodzi?
Przyjrzyj się temu. Jeśli sytuacja jest jasna,
wtedy inaczej się z tym pracuje. Tak samo jest z
lękiem lub z każdą inną emocją. Jeśli się od tego
oddzielamy, tworzymy jeszcze większy
problem. Przyjrzyj się temu bliżej: skąd to
pochodzi? Cierpliwie używaj tego pytania i
wracaj do „nie wiem”, a proces uzdrawiania
będzie postępował. Czasem to trudne, kiedy są
ludzie dookoła. Nie złość się na nich, tylko na
demona (śmieje się).
Uczeń: Dae Soen Sa Nim nauczał: stań się tym.
Bon Shim Soen Sa Nim: Stań się jednym z
tym.
Uczeń: Czyli mam przyjąć, że ta złość jest
częścią mnie? Nie obrażać się na nią? Z
jakiegoś powodu ta złość się pojawia, należy do
mojego uposażenia. Na razie przyjmuje ono
formę złości, ale może tę formę zmienić, bo jest
to - jak rozumiem - potężna dawka energii.
Bon Shim Soen Sa Nim: Tutaj trzeba uważać.
Prawdą jest, że to twoja złość. Zawsze są jakieś
powody, jest jakaś przyczyna. Musisz jednak
uważać, bo nie możesz dawać sobie zgody: ok,
tak już jest, taki jest świat. Podejście do takich
uczuć jest bardzo ważne, czyli dociekanie, skąd
to się bierze.
Uczeń: Warunki czy korzeń?
Bon Shim Soen Sa Nim: Korzeń. Zawsze
przyczyna. Krótko mówiąc: trzeba się tym
zająć. To też jest kong-an i takie są najlepsze, bo
najbardziej nas dotyczą, najbardziej nas
poruszają i na nie też trzeba znaleźć odpowiedź.
Nie odpuszczać - drążyć, drążyć, drążyć.
Uczeń: A kiedy znajdujemy odpowiedź na
kong-an, idziemy do mistrza?
Bon Shim Soen Sa Nim: Ten kong-an jest
twoim mistrzem. Każda sytuacja, każdy moment
jest twoim mistrzem. Złość, z którą się
naprawdę pracuje, przekształca się w miłość.
Dlatego tylko obserwuj, co jest w twoim
umyśle, kiedy jest jakiś problem, konflikt, kiedy
ktoś cię irytuje. Zobacz wtedy, co jest w twoim
umyśle, a odnajdziesz odpowiedź na swój kongan.
Uczeń: Jednak nie będę pewny, czy to właściwa
odpowiedź…
Bon Shim Soen Sa Nim: Bo nie ufasz sobie. To
jest praktyka zen. Cierpliwie robisz to, robisz,
robisz, a zaufanie do twojego światła i mądrości
rośnie. Musisz jednak zatroszczyć się, aby to
światło wydobyć na zewnątrz. Jeśli masz silne
zabezpieczenie i ochraniasz się przed wpływami
z zewnątrz, pamiętaj, że to, co jest wewnątrz
ciebie, także nie może wyjść na zewnątrz.
Dlatego mówimy, że praktykowanie to
otwieranie się. Jeśli robisz to prawidłowo i z
jasnym kierunkiem, to ma miejsce proces
otwierania się. Wtedy jeden moment wystarczy,
aby pojawiło się pęknięcie. Twoje wewnętrzne
światło pokazuje ci właściwą drogę. Zaczynasz
wierzyć w siebie coraz bardziej i bardziej. Tylko
róbmy to.
opracowanie: Małgosia Sieradzka
korekta językowa: Ania Gibas
-----------------------------------------------------------------
Mowa Dharmy letnie KyolChe 2011
Odpowiedzi na pytania Mukyong PSN
Uczennica: Czy jest jakiś karmiczny związek
pomiędzy imieniem Dharmy, które daje mistrz
w czasie ceremonii, a osobą, która je otrzymuje?
M JDPSN: Jakie jest twoje imię Dharmy?
M JDPSN: Jak myślisz, czy to imię ma związek
z twoim życiem?
Uczennica: Myślę, że tak, ale nie sądzę, żeby
nauczyciel wiedział, jakie jest moje życie, jaka
jest moja karma. Ale myślę, że jest jakiś
związek.
M JDPSN: A więc jest związek. Kiedy robimy
Ceremonię Wskazań, nauczyciel zastanawia się,
jakie imię powinienem dać każdej osobie.
Wymaga to pewnego wysiłku.
Często pytam moją żonę (jest Koreanką) o
koreańskie znaczenie imion. Ona mi pomaga w
tłumaczeniu, ale często też mówi: „O, to nie jest
właściwe imię dla tej osoby”. To jest proces aż
do momentu, kiedy nauczyciel podejmie
decyzję, żeby imię jak najlepiej pasowało.
Czasami nie pasuje. Jest taka historia, którą
zapewne słyszeliście. W Nowym Jorku chiński
mistrz sutr mówił Mowę Dharmy. Jego
imieniem Dharmy było Wycierać Kurz. Jeden z
uczniów zapytał go: „Mistrzu, twoje imię jest
Wycierać Kurz, więc co to znaczy, gdy
wycierasz
kurz?”
Mistrz
nie
potrafił
odpowiedzieć,
poczuł
się
kompletnie
sparaliżowany. My używamy teraz tego pytania
jako Kong-anu. Pytamy uczniów: „Gdybyś ty
był tym mistrzem sutr, co byś odpowiedział?”
W tym przypadku nie sądzę, żeby to było dobre
imię dla tej osoby, chociaż w rezultacie było to
doskonałe imię, ponieważ powstał Kong-an. To
jest to prawdziwe znaczenie tego, dlaczego
nauczyciel daje imię uczniowi.
Uczennica: Mistyczna Miłość.
Uczennica: Ale Dae Soen Sa Nim nie znał mnie
zbyt dobrze, kiedy dawał mi to imię. Wtedy
było wiele osób.
M JDPSN: Dae Soen Sa Nim miał swój
specjalny styl. Ale nie można powiedzieć, że cię
nie znał. Kiedy przyjechał do Niemiec i kiedy
była Ceremonia Wskazań, bardzo dokładnie
pytał o osoby, którym dawał imiona. Ja
dokładnie opisywałem każdą osobę, a on wtedy
bez wahania, natychmiast nadawał imię. On
miał wgląd.
Uczennica: Chciałabym zapytać, jak to imię
funkcjonuje w naszym życiu, jak pracuje?
M JDPSN: Jak to pracuje dla ciebie?
Uczennica: Ale to jest moja opinia.
JDPSN: Nie, twój umysł stwarza to. Jeśli ty
lubisz swoje imię, jeśli identyfikujesz się z nim,
jeśli daje ci coś, to jest to. Jeśli myślisz, że jest
to głupie imię, to wtedy jest głupie imię.
Zdecydowałem się używać swojego imienia
Dharmy, ponieważ w Niemczech ludzie nie
wiedzieli, jak się do mnie zwracać: „Rolandzie”
czy doktorze „Whorle”. Teraz po prostu jestem
Mukyong:. To mi bardzo pomaga, więc
używam tego imienia. Niektórzy z naszych
przyjaciół nie używają sowich imion Dharmy.
To tylko zależy od ciebie, co zrobisz z nim, czy
ma jakieś znaczenie dla ciebie, czy daje ci jakiś
kierunek w życiu.
Uczennica:
imienia?
Jakie
jest
znaczenie
twojego
M JDPSN: „Mu” znaczy „nie”, a „Kong” „lustro”. Razem „bez lustra, puste lustro”.
Uczennica: Czy potrzeby nie istnieją czy nie?
Co jest potrzebą, a co przywiązaniem?
M JDPSN : „Nie wiem” jest najlepsze. Życie
jest bardzo złożone. Trudno jest powiedzieć:
„To jest pożądanie i jest ono złe, to jest potrzeba
i jest ona dobra”. W tym momencie dzielisz cały
wszechświat. To jest ta część, która jest w
porządku, a ta nie jest. Tutaj pojawiają się
pożądania, życie i śmierć, lubienie, nielubienie.
Więc nie rób tego. Użyj swojego codziennego
umysłu. Każdy mistrz zen wskazuje na to:
„Prawdziwa droga nie jest niczym specjalnym,
prawdziwa droga jest tuż przed tobą”. Mistrz
Zen Wu Bong mówił „jeśli masz silne ja, mnie,
moje, wtedy pożądania się pojawiają i sytuacja
jest niejasna”. On używa tego nauczania w
czasie Ceremonii Wskazań. Wskazania są
otwarte i zamknięte. Wskazania są otwarte, jeśli
nie ma ja, mnie, moje i są zamknięte jeśli jest ja,
mnie, moje. My wszyscy mamy silne pożądania:
spania, jedzenia, sławy, władzy, seksu,
pieniędzy, ale ważne jest, jak sobie z nimi
radzimy. Jest taki ważny Kong-an: „Dlaczego
jesz każdego dnia?” Jedzenie jest podstawowym
przywiązaniem, ale pojawia się pytanie
„Dlaczego jesz codziennie?” To jest moje
pożądanie albo potrzeba, ale ja tak tego nie
nazywam. Dlaczego jesz każdego dnia?
Jest taka historia o chciwym mnichu. Ten mnich
zawsze ustawiał się pierwszy w kolejce po
jałmużnę i jego miska szybko była pełna. Kiedy
ktoś zamawiał ceremonię w świątyni, on brał
zawsze dużo pieniędzy. Pewnego dnia zaczęło
padać, to był listopad. Padało bez przerwy i w
końcu pojawiła się powódź. Wieś straciła
wszystkie plony. Zwierzęta i ludzie tracili swoje
schronienia i topili się . Pobliska wieś już nie
miała nic do jedzenia. Pojawiło się dużo
cierpienia. Pewnego dnia w środku wsi na targu
pojawiło się dużo krzyku i zamieszania. W
centrum tego zamieszania był ten chciwy mnich.
Mnich za połowę sumy, którą zgromadził kupił
żywność i przekazał mieszkańcom wsi, a drugą
część przekazał sołtysowi wsi. Wszyscy byli mu
bardzo wdzięczni. Ten mnich był mnichem zen,
który robił dużo praktyki i dlatego przewidział,
że będzie ten czas katastrofy i dlatego gromadził
jedzenie i pieniądze. Wcześniej wszyscy
nazywali go chciwym i złym mnichem, a on
okazał się wielkim bodhisattwą. To wszystko
zależy od tego, jakbyś nazwała to, co robisz.
Czy robisz coś tylko dla siebie, czy robisz coś,
żeby pomóc komuś (wtedy to jest to wspaniałą
drogą bodhisattwy). To jest najlepsze, magiczne
nauczanie Dae Soen Sa Nima. Możesz zrobić
wszystko i stać się wolnym.
Opracowanie: Małgosia Gabryel
Korekta językowa: Dorota Drążczyk
WIEŚCI Z OŚRODKA
YMJJ w grudniu 2011 z nocną praktyką
cieszyło się dużą frekwencją. W odosobnieniu
tym udział wzięło czterdzieści jeden osób. Aż
siedemosób przyjechało z Hiszpanii, dwie z
Niemiec i jedna z Czech. Hiszpanie byli trochę
zawiedzeni, że nie ma śniegu. Po YMJJ odbyła
się Ceremonia Dnia Oświecenia Buddy, a goście
z zagranicy wybrali się na zwiedzanie
Warszawy. Byli zachwyceni !!!
W tym roku w odosobnieniu Kyol Che w Korei
udział wzięli Henryk Kulik, Damian Dębiec i
Joanna Wójcicka, zaś Ania Gibas przebywa w
Ośrodku Zen w Sonomie u Roshiego Kwonga.
Obecna zima dała się w kość mieszkańcom
Ośrodka, a rachunki za gaz i energię elektryczną
przyprawiły o zawrót głowy.
W naszym Ośrodku z ubiegłego wieku ciągle
coś się psuje. Naprawialiśmy kuchenkę gazową,
hydrofor, kanalizację, a trzeba by wymienić
dach eternitowy, który jest szkodliwy dla nas i
środowiska.
W tej chwili w Ośrodku w Falenicy mieszka
sześć
osób.
Trening
ukończyli
Alan
Bogusiewicz,
Julianna Jankowiak i Arek
Seroczyński. Serdecznie dziękujemy Alanowi za
pełnienie funkcji gospodarza! Alex Porter
wyjechał do Paryskiego Ośrodka Zen. Nowymi
mieszkańcami zostali Ewa Czynczyk i Olga
Tzybina. Na jesieni gościliśmy w Falenicy przez
półtora miesiąca dwie Hiszpanki : Xaro i
Rosanę. Rosana twierdzi, że ośrodek w Falenicy
jest już jej drugim domem.
Bon Shim SSN przez trzy tygodnie prowadziła
Kyol Che w Providence i odosobnienie w
Cambridge.
Domek odosobnień zimą cieszy się dużą
popularnością. Odosobnienie indywidualne
zrobił Mariusz Janiak, a obecnie robi Andrzej
Czarnecki.
LETNIE KYOL CHE 2012
24 CZERWCA -23 WRZEŚNIA
PODZIĘKOWANIA







Bon Shim SSN za korektę merytoryczną tekstów
Joasi Sadowskiej za tłumaczenie na jęz. Angielski
Małgosi Sieradzkiej za opracowanie tekstów
Ani Gibas za korektę językową
Dorocie Drążczyk za korektę językową
Bożence Węgłowskiej za pomoc w pracach biura
Piotrkowi Iwanickiemu za administrowanie strony

Podobne dokumenty