Alterglobal nr2 - Fundacja przebudzenie

Transkrypt

Alterglobal nr2 - Fundacja przebudzenie
LTERGL BAL
NIEZALEŻNY NIEREGULARNIK SPOŁECZNO-POLITYCZNY
P I S M O
B E Z P Ł A T N E
OD REDAKCJI
EKONOMIA SPOŁECZNA
– społeczeństwo, które coś może...?
s. 2
Ogólnoeuropejski protest przeciwko liberalizacji rynku usług
i „zasadzie kraju pochodzenia”
/samoorganizacja alternatywą dla ludzkości/
s. 3
NA OSI ZŁA
/w walce o wolną Palestynę/
s. 4
W OBRONIE CYWILIZACJI
/felieton Piotra Ikonowicza/
GLOBALNE PAŃSTWO
POLICYJNE (2)
s. 5
/Egipt, Chiny, Szczyt WTO/
TEOLOGIA WYZWOLENIA
– przeszłość czy przyszłość?
s. 6
/zapomnieć, czy reaktywować?/
Manifest grupy inicjatywnej
Ekumenicznego Ruchu Chrześcijan
Antykapitalistów
s. 7
SEKTA BOR
s. 8
/werbunek do Biura Ochrony Rządu/
We wtorek 14 lutego 2006, Parlament Europejski w Strasburgu będzie
dyskutować w pierwszym czytaniu nad projektem "dyrektywy dotyczącej usług na
rynku wewnętrznym" (tzw. dyrektywa Bolkesteina). Dokument ten:
organizuje dumping społeczny, zmniejszenie ochrony praw konsumentów,
demontaż kultury, obniżenie norm w zakresie ochrony środowiska i zdrowia
publicznego.
Przepisy projektu dyrektywy uniemożliwiają władzom publicznym
sprawowanie kontroli nad przedsiębiorstwami usługowymi. Usługi publiczne nadal
traktuje się jak towar. Dyrektywą tą zamierza się zliberalizować cały sektor usług.
Wszystkie usługi, za wyjątkiem funkcji leżących wyłącznie w gestii państwa
(armia, policja, itp.), zostaną objęte tzw. „zasadą kraju pochodzenia”.
W dokumencie zapisano długą listę działań uznanych jako sprzeczne z wolną
przedsiębiorczością, choć stanowią one podstawę polityk prowadzonych
w interesie ogólnospołecznym.
-
s. 9
POD CZARNĄ FLAGĄ
/anarchiści – idee i rzeczywistość/
s. 10
W ODPOWIEDZI NA KRYTYKĘ
/walka o równouprawnienie a feminizm/
-
centrum sterowania ludzkością (2):
BAW SIĘ NIEWOLNIKU, BAW...
s. 11
/punkt widzenia naszych władców/
AKCJA „FAIR TRADE”
s. 3, 5, 8,
9, 10, 12
Sobota 11 luty 2006 POZNAŃ
12.00 – WIEC
ul. Półwiejska, pod „Starym Marychem”
17.00 – SPOTKANIE DYSKUSYJNE
Teatr 8 Dnia, ul. Ratajczaka 44 ,wśród gości m.in.:
Piotr Ikonowicz (Nowa Lewica),
Andrzej Żebrowski (Pracownicza Demokracja)
ORGANIZATORZY:
ISSN 1895 - 4340
NEOLIBERALIZM – STOP!
PRECZ Z DYREKTYWĄ BOLKESTEINA!
W NUMERZE:
s. 2
STYCZEŃ 2006 NR 1(2)
-
Zasada „kraju pochodzenia” to m.in.:
"Wyścig na dno" - masowe rejestrowanie działalności gospodarczej w krajach
o najniższych standardach socjalnych, pracowniczych i ekologicznych. Tym
samym istniejące systemy ochrony praw pracowniczych i konsumenckich oraz
normy ekologiczne przestają mieć jakiekolwiek znaczenie i zostają zrównane
do najniższego poziomu z możliwych.
To "kraj pochodzenia" odpowiadać będzie za nadzór nad przestrzeganiem
przez firmy usługowe prawa, więc będą mogły nie przestrzegać żadnych praw
- czy chodzi o pensje, czas pracy, jakość usług, czy normy ekologiczne - nie
ma bowiem żadnej instytucji, która mogłaby ich działalność nadzorować.
Nie istnieje możliwość wspierania w żaden sposób usług publicznych, które
mają być w założeniu niekomercyjne, powszechne oraz bezpłatne lub
niskopłatne (np. publiczna edukacja, opieka medyczna, czy transport).
Usługodawcy publiczni będą więc zmuszeni do konkurencji z komercyjnymi
firmami, które kierując się zasadą maksymalizacji zysku mogą dowolnie
obniżać koszty pracy (pensje, świadczenia, standardy jakościowe).
Projekt dyrektywy spotkał się z powszechnym sprzeciwem ze strony opinii
publicznej. A mimo to, nie tylko nie został wycofany, lecz będzie przedmiotem
debaty w Parlamencie Europejskim, a następnie zostanie przekazany do Rady Unii
Europejskiej, w której zasiadają szefowie rządów krajów członkowskich Unii.
Aby nie dopuścić do przyjęcia tej dyrektywy, potrzebna jest wspólna
mobilizacja sił ruchów społecznych, organizacji związkowych, organizacji
pozarządowych, stowarzyszeń i partii politycznych, zarówno w poszczególnych
krajach jak i w skali europejskiej. Będziemy mobilizować nasze siły na każdym
etapie tego procesu i na wszystkich szczeblach, tak aby udaremnić próby
narzucenia Europie neoliberalnych dogmatów.
tekst zawiera wybrane fragmenty
stanowisk organizacji protestujących przeciwko wprowadzeniu dyrektywy
Stowarzyszenie „Lepszy Świat”, Towarzystwo Oświaty
Robotniczej, Nowa Lewica, „Alterglobal”
KONTAKT:
[email protected], [email protected]
tel. 508 646 222, 609 310 665
Przeciwko projektowi dyrektywy Bolkesteina
- możemy zwyciężyć!
Od redakcji
„Zerowy” numer pisma wywołał wiele
kontrowersji. Niektóre listy i e-maile były
rzeczową krytyką, do której postaramy się
w tym numerze odnieść, inne ograniczały
się do inwektyw. Najbardziej ubawił nas
list, w którym zarzucono nam, że nie dość,
iż jesteśmy „komunistami”, to na dodatek
„faszystami”. Wtórny analfabetyzm zatacza
niestety coraz szersze kręgi...
Oczywiście, artykuły dotyczące działalności polskiego ruchu feministycznego,
spotkały się, bo jakże inaczej, z oskarżeniami o nasz rzekomy „szowinizm”.
W końcu, jeśli ktoś jest zwolennikiem idei
równouprawnienia, ale nie zachwyca się
odstraszającą od niej działalnością pań w
rodzaju Środy, czy Dunin, szowinistą być
musi i już. Odpowiedzi na ten – i podobne
zarzuty, poświęciliśmy artykuł na str. 10.
Jeśli chodzi o naszą niechęć do propagowania anarchizmu (patrz str. 9), protesty
ze strony „ruchu” są doprawdy zastanawiające. Nie obrażamy się, jeśli anarchistyczne
gazety nie drukują ideologii demokratów antykapitalistów, byłaby to zresztą wręcz
antyreklama naszych poglądów.
Tak to już jest, że gdy widzi się gazetę
propagującą ideę demokratycznej rewolucji
alterglobalistycznej w sposób bardziej zrozumiały dla odbiorcy niż wynurzenia kilku
kółek wzajemnej adoracji zadowolonych ze
swojej marginalności i cieszących się swoją
„elitarnością”, trzeba nową jakość atakować. Lepsze to – i prostsze, niż zastanowienie się nad sobą i przyczynami, dla których
opozycja antykapitalistyczna jest w Polsce
tak słaba i niezorganizowana.
Staramy się zarówno ignorować polityczną poprawność, jak i zachowywać
obiektywizm, przyznając rację nawet naszym przeciwnikom politycznym, o ile
w naszej subiektywnej opinii ją mają,
a także krytykować ruch, który współtworzymy, w sytuacjach, w których na słowa
krytyki zasługuje. W tym numerze znajdziecie kilka takich przykładów.
Dziękujemy wszystkim tym, którzy wyrazili swoje poparcie dla idei naszego pisma
i drukowanych na jego łamach poglądów.
Zapraszamy do nadsyłania artykułów i innej współpracy, przy organizowanych przez
naszą redakcję i związane z nią organizacje
pozarządowe działaniach.
Przypominamy, że „Alterglobala” można bezpłatnie pobrać w formacie .pdf ze
strony www.alterglobal.republika.pl. Wysyłając e-mail można zadeklarować chęć
otrzymywania kolejnych numerów pisma.
Czekamy na wasze komentarze
i zapraszamy do działalności w ruchu obywatelskim, który współtworzymy.
Życzymy przyjemnej lektury!
EKONOMIA SPOŁECZNA –
społeczeństwo, które coś może…?
Czasem można odnieść wrażenie, że
dyskusja o solidarności społecznej, partycypacji obywateli w strukturach demokracji
czy walka o prawa grup marginalizowanych to tylko puste hasła i szereg niespełnionych obietnic. Sytuacja nie przedstawia
się jednak tak pesymistycznie. Działalność
na rzecz osób i grup społecznie wykluczonych, aktywność mająca na celu budowę
społeczeństwa obywatelskiego, pobudzanie
dążeń solidarnościowych nie jest biciem
głową w mur i idealistycznym programem
pożeranym przez realia „twardej rzeczywistości”. Zachodzące zmiany umożliwiają
realizacje pomysłów i programów, których
celem jest poprawa jakości życia społecznego i indywidualnego.
Idea współpracy i wzajemnej odpowiedzialności znów odżywa. Po okresie upajania się indywidualnością, samowystarczalnością i wzmacniania strategii agresywnej,
bezwzględnej walki w drodze do sukcesu
mierzonego wielkością konta w banku, wyścig szczurów zwalnia tempo. Coraz popularniejsze stają się inicjatywy obywatelskie, praca w stowarzyszeniach i fundacjach. Okazuje się, że konsumpcja nie jest
receptą na udane życie, że większe spełnienie osiąga się poprzez współprace z innymi.
Atomizacja społeczna jest poważnym zagrożeniem, zdiagnozowanym już dawno,
którego cień jak dotąd nam towarzyszy
i daje o sobie znać w postaci rosnących statystyk samobójstw, wzrastającej liczby
osób cierpiących na depresje, uzależnionych od alkoholu i narkotyków, samotnych,
nie umiejących odnaleźć się w otaczającej
ich rzeczywistości. Okazuje się, że społeczeństwo rynkowe, nawet jeśli odnosi sukces ekonomiczny nie gwarantuje poprawy
jakości życia.
Dla każdego społeczeństwa dużym problemem są grupy osób wykluczonych, upośledzonych ekonomicznie. Bezrobocie
i bezdomność często wiążą się z uzależnieniami, przestępczością, zanikiem społecznego zaufania czy takimi patologiami jak
przemoc w rodzinie. Wykluczenie ekonomiczne pociąga za sobą ograniczenie lub
całkowite wycofanie z pozostałych sfer życia społecznego: udziału w kulturze, polityce, edukacji.
Pomoc społeczna jest nieefektywna.
W polskich warunkach trudno mówić o jej
ALTERGLOBAL
PISMO SPOŁECZNO-POLITYCZNE
Adres redakcji: [email protected]
Os. Orła Białego 38/5 61-251 Poznań
Tel: 508 646 222, 0609 310 665
Redaktor naczelny/Wydawca: Marcin Janasik
Sekretarz Redakcji: Małgorzata Kamińska,
redaguje zespół
ALTERGLOBAL STRONA 2
skuteczności. Problemem nie jest tylko brak
środków w budżecie – niedawne wydarzenia
w bogatej przecież Francji dowodzą, że jest
ona źle kierowana i dysponowana. Częściej
ma się wrażenie że to strata pieniędzy, że
państwowe programy opieki społecznej raczej konserwują problemy niż je rozwiązują
czy im zapobiegają, choć z pewnością są dla
osób ubogich wręcz niezbędne, zapewniając,
czy właściwie mając im zapewniać, minimum egzystencji. Oczywiście można dyskutować, czy w morzu biedy, niedożywienia
dzieci, strukturalnego zacofania całych regionów kraju ważniejsze dla „państwa” (czytaj: wspólnoty terytorialnej obywateli, a nie
wyalienowanych rządzących elit) powinny
być wydatki na zbrojenia, kupno przestarzałych myśliwców, czy utrzymywanie
w Iraku polskich sił okupacyjnych niż zwiększanie programów pomocowych stanowiących dla wielu Polaków jedyną szansę przeżycia...
Ta absurdalna sytuacja nie zmieni się tak
długo, jak długo nasze państwo nie stanie się
prawdziwą demokracją i nie zacznie służyć
interesowi ogółu, otaczając szczególną troską
najuboższych. Do tego czasu sferą w której
realizowana jest rzeczywista pomoc ludziom
wykluczonym, gdzie buduje się solidarność,
współpracę i kapitał społecznego zaufania
jest funkcjonowanie organizacji pozarządowych, rozmaitych fundacji i innych form
działalności, które kryją się pod pojęciem
ekonomii społecznej.
Pojęcie ekonomii kojarzy się z działalnością nastawioną na zysk, taką, która nie
przejmuje się tymi, którzy nie umieją się odnaleźć na rynku. Dodanie do tego słowa
przymiotnika „społeczna” może początkowo
dezorientować. Czy to nie kolejna zbitka
słów, nowa nazwa dla starych praktyk czy
nowomowa w stylu tej, z którą mieliśmy do
czynienia przy projekcie „demokracji” socjalistycznej? Otóż nie. Idea ekonomi społecznej nie dość że jest bardo atrakcyjna, to odnosi też realne sukcesy.
Ekonomia społeczna to, najprościej
i najogólniej, obywatelska działalność gospodarcza. Jej instytucje są samowystarczalne, realizując społeczne cele opierają się
na zasadach rynkowych. Ich najważniejszym
wyróżnikiem jest prymat pomocy ludziom
nad zyskiem i działalność mająca zaspokajać
potrzeby społeczne. Pojęcie ekonomii społecznej obejmuje takie jednostki jak spółdzielnie, ubezpieczenia wzajemne, organizacje i stowarzyszenia pozarządowe, fundacje,
banki etyczne. Ich aktywność ma często
miejsce w sektorach, którymi nie interesuje
się sektor komercyjny. Stwarzają one nowe
miejsca pracy oraz nowe formy zatrudnienia,
wspomagają przedsiębiorczość, integrują
grupy społecznie marginalizowane i pomagają im powrócić do życia społecznego.
Przykładami takiej działalności są Centra
Integracji Społecznej, w których odbywa się
kształcenie osób bezrobotnych, Kluby Integracji Społecznej, programy szkoleniowe dla
osób niepełnosprawnych, warsztaty i programy edukacyjne oraz przeciwdziałające
problemom społecznym takim jak przemoc
w rodzinie czy dyskryminacja. Takim przedsięwzięciem jest w Poznaniu budowa osiedla
”Darzbór”, na którym powstają mieszkania
socjalne. Z inicjatywą powstania osiedla wyszła Fundacja Barka, część środków na realizacje pomysłu otrzymano z zagranicy, część
z funduszy miejskich, reszta to praca społecznie zaangażowanych zespołów specjalistów oraz samych zainteresowanych. Innym
przykładem jest tworzenie przez osoby bezrobotne spółdzielni, zagospodarowywanie
nisz rynkowych, w których mogą działać małe przedsiębiorstwa (riksze na cmentarzach,
miejsca skupu złomu, sklepy „z drugiej ręki”).
We wszystkich przypadkach tego typu
działalności wartościami, które się umacnia
i które stanowią jej podstawę są samorządność, partycypacja, solidarność. Dzięki nowo
powstającym strukturom ekonomii społecznej tworzy się realna wizja społeczeństwa
obywatelskiego, gdzie inicjatywa wychodzi
„od dołu”, gdzie to ludzie wspólnie się organizują by działać na rzecz wspólnego dobra.
Oczywiście państwo poprzez swą politykę może zarówno wspomagać taką aktywność jak i ją blokować. Ważnym zadaniem
jest stworzenie takich ram prawnych które
umożliwiają i ułatwiają rozwój organizacji
i instytucji mieszczących się w tym obszarze.
W ostatnich latach pojawiły się takie rozwiązania, które choć nie są idealne to stanowią
krok na przód w drodze do zmiany. Do aktów prawnych regulujących i torującym drogę społecznym inicjatywom należą: Ustawa
o pożytku publicznym i wolontariacie, Ustawa o zatrudnieniu socjalnym, w której mowa
jest o tworzeniu Centrów Integracji Społecznej i Klubów Integracji Społecznej, Ustawa
o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku
pracy.
Jednocześnie jednak samoorganizacja
społeczna, zwłaszcza osób wykluczonych
NA OSI ZŁA
Dla maccarthystów dnia dzisiejszego, polujących z uporem lepszej sprawy na "lewackich antysemitów", w kraju kaczego bonapartyzmu zapewne jestem nader łakomym celem. Reprezentuję chyba wszelkie możliwe
cechy pozwalające owym paniom i panom tak
właśnie mnie zaszufladkować.
Pamiętając choćby o zagładzie Ormian,
radykalnie i absolutnie neguję tezy o wyjątkowości historycznej Shoah. Za poroniony
projekt obłąkańczej inżynierii społecznej uznaję syjonizm jako taki. Jestem autorem opublikowanych w internecie wypowiedzi, w których obdarzyłem odchodzącego niedługo ze
stanowiska premiera państwa żydowskiego
większą ilością "komplementów", niż najbardziej wygadany pijaczyna zdołałby obdarzyć
osobistego wroga. Widzę potworną cenę
śmierci dziesiątek tysięcy niewinnych ludzi
i niezawinionego cierpienia rzesz liczniejszych, niż ogół obywateli Izraela. Odmawiam
też jego soldatesce prawa do urządzania sobie
kosztem mienia, zdrowia i życia uwięzionych
w surrealistycznej politycznej klatce Palestyńczyków zabawy w safari i nazywania uzurpowania sobie uprawnień po temu "prawem do
obrony".
Na domiar złego jestem nawróconym na
lewicowość byłym skrajnym prawicowcem,
dla dumnych czerwonych weteranów gotowych mi to wypominać, a nie mających nic do
zaoferowania ponad polegającą na kajaniu się
"merytoryczną dyskusję", mam serdeczną radę, by najedli się etosem. Rzec zaś zdołałem
ledwo o wierzchołku góry lodowej, małym
wycinku ze straszliwego aktu oskarżenia, którego punktów i podpunktów na wołowej skórze bym nie spisał.
Wraz z innymi współpracownikami witryny http://viva.palestyna.pl uznaję za niegodne zabawy w kotka i myszkę. W walce
o prawa narodu ciemiężonego, będącej częścią
walki internacjonalistycznej, umiarkowanie
często okazuje się hańbą. Trzeba rzec: "Dość!"
z góra dziesięciu latom mydlenia oczu "procesem pokojowym", którego symbolem są absurdalnie, nieproporcjonalnie korzystne dla
państwa – hegemona porozumienia z Oslo,
drodze, której kontynuacja w najlepszym razie
może zapewnić Palestyńczykom żałosną wegetację w bantustanach. Trzeba radykalnie
i bezwzględnie zerwać z drogą opętania
i obłędu, na której niewiele może zmienić
odejście ze stanowiska premiera zbrodniarza
wojennego Szarona: drogą uznania Izraela za
forpocztę cywilizacji i demokracji, słowem –
pępek "wolnego świata". Dopóki na państwie
szalonej i niewytłumaczalnej doktryny segregacji narodowej nie wymusi się, by traktowało
i ubogich, napotyka na trudne, często wręcz
niemożliwe do przebycia bariery biurokratyczne i finansowe, związane z procedurami
rejestracyjnymi, korupcjogennymi i nieprzejrzystymi zasadami przyznawania grantów
przez instytucje państwowe i samorządowe
(zwykle dostają je znajomi działający jednocześnie w partiach politycznych, fundacjach,
stowarzyszeniach, klubach sportowych wszystko odbywa się w kręgach elit), opłatami skarbowymi, sprawozdaniami itd. System skonstruowany jest tak, że tylko bogaci
i wykształceni mogą w nim realnie działać
w dużej skali na rzecz potrzebujących,
a umożliwianie biednym samopomocy jest,
niestety, czysto iluzoryczne, co oczywiście
naszym władcom snu z powiek nie spędza.
Poczucie osobistego sprawstwa, możliwości współpracy, szukanie alternatywnych
rozwiązań i projektów są jednymi
z najlepszych rozwiązań naszych społecznych bolączek. Czy dalej pójdziemy tą drogą?
Anna Klingsporn
Palestyńczyków jak równoprawnych partnerów, na lepsze zmieni się niewiele bądź zgoła
nic. Dopóki interes narodowy tych ostatnich
nie zostanie potraktowany jako dokładnie
równie ważny jak izraelski, nie będzie pokoju
na Bliskim Wschodzie.
Wsparcia walki o to wymaga pryncypium
internacjonalizmu, batalii o globalne braterstwo między narodami. Tak jak poparcie dla
walki klasowej ciemiężonych, walki o samorząd pracowniczy, o wysoką progresję podatkową i skuteczną opiekę państwa nad najbiedniejszymi, oraz dla walki o bezpośrednią demokrację uczestniczącą i radykalne wzmocnienie roli samorządów, uznaję wierność
owemu pryncypium za ważniejszy sprawdzian lewicowości niż entuzjazm wobec postulatów tzw. "lewicy obyczajowej" (choć te
również popieram).
Jeśli podzielasz ten punkt widzenia, bądź
nawet nie zgadzając się z nim pozostajesz nań
otwarty, mam nadzieję, że znajdziesz coś dla
siebie na stronie, którą współtworzę.
Internacjonaliści wszystkich krajów,
umacniajcie więzi!
Zapraszamy na www.viva.palestina.pl
Paweł Michał Bartolik (Axisofevil)
AKCJA „FAIR TRADE”
W ramach akcji bezpłatnie promujemy małe, głównie jednoosobowe i rodzinne przedsiębiorstwa przestrzegające kodeksu pracy, oferujące usługi i produkty o wysokiej jakości, niską
marżę oraz wspierające organizacje pozarządowe i niezależne media. Takie właśnie firmy narażone są na nieuczciwą konkurencję ze strony globalnych korporacji poprawiających swą ofertę
łamaniem kodeksu pracy, dumpingiem cenowym, oszustwami jakościowymi oraz ulgami podatkowymi ze strony spolegliwych wobec nich rządów. Możemy je reklamować z czystym sumieniem. Więcej na www.alterglobal.republika.pl
ALTERGLOBAL STRONA 3
W OBRONIE CYWILIZACJI
Należę do pokolenia, które miało swoją
rewolucję do przegrania i ją przegrało. Każdy
z nas walczył o co innego. I przeciw czemu
innemu. Ale wszyscy przegraliśmy. Lud jest
teraz niemy i bezsilny. Masy stały się bezwładne. Pozbawione przywództwa a nawet
marzeń. Inteligencja się sprzedaje. Nowa burżuazja tuczy się, nie wypłacając pensji. Politycy grają w grę, której nikt poza nimi już nie
rozumie. Młodzież w Głogowie zabawia się
mordowaniem bezdomnych, kler, jak przed
wojną, wraca do polityki. Dawni bojownicy
zbierają się na zjazdy jubileuszowe. Ostatnio
zaproszono mnie na zjazd byłych działaczy
ruchu Wolność i Pokój. Ci, którzy w obronie
światowego Pokoju i krajowej Wolności kładli
się na jezdni i dawali nosić do milicyjnych
suk, dziś piastują wysokie stanowiska
w MSW i MSZ, robiąc to, przeciw czemu tak
bardzo się buntowaliśmy. Kwaśniewski
z Wałęsą odtańczyli pod stoczniowymi krzyżami chocholi taniec na grobie ruchu związkowego.
W kraju masowego bezrobocia, nędzy
i wyzysku wyznacznikiem kontestacji stał się
homoseksualizm i stosunek do religii.
W modnej warszawskiej knajpie czarny gejekolog sprzedaje snobom piwo po 7 złotych
i wszyscy zachowują się tak, jak gdyby przed
chwilą zeszli z barykad. W skupieniu wysłuchują komunałów starszej pani profesor, która
ma dostać Nobla za to, że nie wierzy w Boga.
W kuluarach można kupić gazetę, z której niezbicie wynika, że walka klasowa trwa, a robotnicy już wkrótce się o tym dowiedzą.
Społeczeństwo jest jak pacjent w stanie
śpiączki. Płuca, nerki, serce i inne części pracują, tylko kora mózgowa całkowicie obumarła. I nie ma co się bić w nasze cherlawe
polskie piersi. Kryzys myśli jest tak globalny
jak AIDS i spekulacje giełdowe. Owszem, tu
i ówdzie biedni się jeszcze buntują, ale to bunt
odruchowy, pozbawiony projektu ustrojowego
i historycznej perspektywy. Umarł język starej
lewicy, a z jej symboli kapitał robi dziś chodliwe gadżety. Młodzież, która wyszła podpalić Paryż w maju 1968 roku wierzyła, że dokona rewolucji społecznej. Dzisiaj demonstracje są formą rytuału bez wiary i bez takiego
nawet naiwnego projektu przemian, jaki mieli
paryscy licealiści i studenci. Gdy ostatnio zapłonęły we Francji „kolorowe” przedmieścia
nikt nie potraktował tego ani trochę tak poważnie jak w 68’. Bunt wykluczonych nie
miał sztandaru ani projektu politycznej
zmiany. Nie zagrażał przywilejom i nie przekroczył granic getta rasowego i klasowego, do
jakiego zamknięto młodych Arabów i Murzynów. Te wydarzenia powinny otrzeźwić gorące głowy, którym się wydaje, że wystarczy
wyprowadzić na ulicę odpowiednio duży
tłum, aby coś się naprawdę zmieniło.
Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, wiemy,
że historia nie jest samo spełniającą się przeALTERGLOBAL STRONA 4
powiednią. Narastające sprzeczności kapitalizmu nie tworzą automatycznie przesłanek dla
socjalizmu, tylko nowe jeszcze bardziej monstrualne sprzeczności. Wzrost gospodarczy nie
podnosi, niczym przypływ, wszystkich łodzi,
a jedynie luksusowe jachty. Demokracja parlamentarna i rynek nie spełniają swojej obietnicy, a mimo, że nie zagraża im dziś żaden
totalitaryzm, generują wojny, zbrojenia i ograniczenia wolności obywatelskich. Innowacyjność i witalność kapitalizmu skupiają się na
zaspokajaniu coraz bardziej wyrafinowanych
potrzeb coraz mniejszej liczby uprzywilejowanych. Po to by spokojnie cieszyć się tymi
przywilejami trzeba wydawać coraz więcej na
zbrojenia, wojsko, policję, prywatną i państwową. Wiedza i technologia mogące zaspokoić wszystkie podstawowe potrzeby ludzkości, nie są już własnością rodzaju ludzkiego,
lecz korporacji a dostęp do nich ogranicza zasobność portfela i chciwość właścicieli kapitału. Coraz powszechniejsze jest przekonanie,
że tym bałaganem nikt już nie kieruje. Dryfujemy nieuchronnie w stronę katastrofy. Huragany w Stanach, gwałtowne wichury
i powodzie w Europie i innych częściach
świata to tylko perliste preludium. Planeta się
grzeje nie tylko od gazów cieplarnianych, ale
i od przeludnienia w krajach biednych i zaniku
rozrodczości w krajach bogatych. Grzeje się
od spekulacji finansowych uniemożliwiających słabszym krajom racjonalne gospodarowanie, od wojen o surowce, a przede wszystkim od inflacji oficjalnej, wyniesionej na medialny piedestał bezbrzeżnej głupoty
i egoizmu.
Nie, niestety nie „grozi” nam rewolucja.
Rewolucja mogłaby bowiem do tego chaosu
wnieść jakąś nową myśl, jakiś uzdrawiający
porządek. Grozi nam właśnie to, że nic nie zapowiada głębokiej przemiany, która zawróci
ludzkość z drogi ku samozagładzie. Nie ma
już przewodnika. Znikł dbający o poddanych
i broniący ich przed rabusiami pan feudalny
wyznaczający trudne, ale trwałe role społeczne. Abdykowała też burżuazja przemysłowa, która wraz z wyzyskiem i uciskiem
niosła jednak pewien porządek państwowy,
postęp techniczny i cywilizacyjny, na którym
korzystały, z pewnym opóźnieniem i po ciężkich bojach, także masy pracujące. A teraz
zamiast klasy robotniczej, jak to obiecywał
Marks, na scenę historii wkroczył bezimienny
kapitał finansowy. Zamiast racjonalnego planowania w bezklasowym społeczeństwie,
mamy ślepą pogoń za zyskiem, która miażdży
wszystko na swej drodze: warstwę ozonową,
lasy deszczowe, Afganistan, Irak, związki zawodowe, prawo pracy, wolność słowa, habeas
corpus act (ustawa zakazująca organom państwa aresztowania obywatela bez zezwolenia
sądu – przyp. red.), prawo międzynarodowe,
wreszcie demokrację jako taką. Prezydentów,
premierów, parlamenty wybierają już nie wy-
borcy tylko inwestorzy. Informacje przekazują
nie dziennikarze tylko agenci public relations
wielkich koncernów. Dzisiejszy „duch powszechnej przedsiębiorczości” przypomina
postać Milo Minderbindera z „Paragrafu 22”,
który zawarł korzystny kontrakt z Niemcami
na zbombardowanie własnych, amerykańskich pozycji. Kapitał, dzikie zwierzę nad którym nikt już nie panuje, nazywa się w oficjalnej propagandzie wolnym rynkiem. Prezentowany jako czynnik uwielbianego wzrostu
gospodarczego posiada, niczym James Bond,
licencję na zabijanie. Jej zakres poszerza każda
następna runda Światowej Organizacji Handlu. Nikomu, nawet najbiedniejszemu wieśniakowi nie wolno przed tą bestią drzwi zaryglować.
Pytanie, które sobie powinien dziś zadawać każdy myślący człowiek brzmi: Jak
okiełznać bestię? Jak przywrócić rządy rozumu? Demokrację? Przywódcy polityczni to
w zdecydowanej większości marionetki kapitału. Ale nawet tych niewielu, których, jak
Hugo Chaveza lud wyniesie wbrew woli inwestorów do władzy, kapitał łatwo zadławi
gospodarczo niszcząc ich kraje. A jeżeli nie, to
po prostu każe ich zlikwidować.
Ustanowienie demokratycznej kontroli
nad globalnymi korporacjami, które rządzą
światem napotyka na podstawową przeszkodę, jaką jest cofanie się demokracji pod
naciskiem rynków finansowych w poszczególnych krajach. Jednak, aby społeczeństwa,
zwykli ludzie czuli się reprezentowani przez
swoje władze demokrację trzeba wypełnić nadzieją, treścią, projektem, który ukaże perspektywę prawdziwej zmiany stosunków
społecznych. Wszędzie na świecie konflikty
społeczne o największym znaczeniu powstają
w wyniku samowoli międzynarodowych koncernów. Tak więc opór wobec nich musi być
także globalny. Dopiero umieszczenie lokalnej, narodowej walki o władzę w kontekście
światowej walki o powstrzymanie globalnych
korporacji, daje nadzieję na sukces. Tam gdzie
nawet rządy okazują się bezsilne w obliczu
korporacyjnych uzurpacji i wymuszeń, jakaś
partia czy ruch społeczny mogący liczyć na
solidarność i współpracę międzynarodową
w walce z globalnym molochem, mogą się
okazać skuteczne. W tym wypadku środkiem
do odzyskania suwerenności ekonomicznej
w kraju będzie internacjonalizm, umiędzynarodowienie walki.
Wiem, że myśl o odwróceniu biegu dziejów i przeciwstawieniu się wszechwładzy pieniądza jest trudna do upowszechnienia
w okłamywanym i ogłupianym społeczeństwie. Budowa ruchu, który się takiego zadania podejmie wymaga rzadkiego połączenia
odwagi i rozumu. Alternatywą dla podjęcia
tego trudu jest jednak bezsilne przyglądanie
się jak ginie nasz świat, świat cywilizacji,
która opiera się na współpracy, a nie wzajemnym wyniszczaniu.
Piotr Ikonowicz
GLOBALNE PAŃSTWO POLICYJNE (2)
EGIPT
WYBORY
PARLAMENTARNE
Podczas wyborów parlamentarnych
prorządowe bojówki idola USA na Bliskim Wschodzie, prezydenta Mubaraka,
zaatakowały zwolenników Bractwa Muzułmańskiego. Przy biernej postawie policji, atakowano zgromadzonych, którym
nie podoba się autorytarny reżim sojusznika Busha, łamanie praw demokratycznych, tortury, trwający od 1981r. stan wyjątkowy, delegalizacja opozycji. Przed
„wolnymi” wyborami władze aresztowały
1600 zwolenników Bractwa, policja
uniemożliwiła głosowanie w kilku miejscowościach, blokując dostęp do lokali
wyborczych antyrządowo nastawionym
mieszkańcom. Pomijając kwestię poglądów fundamentalistów islamskich - gdy
wygrają, trzeba będzie pewnie w imię
obrony demokracji wspierać opozycję - to
gdy atakują cele cywilne, słusznie nazywa
się ich terrorystami. Kiedy dyktator tępi
ich, gdy walczą o demokrację, nazywa się
go, jak kiedyś Saddama, sojusznikiem...
Małgorzata Kamińska
KRWAWA
PACYFIKACJA
30.12.2005r co najmniej 20 osób zabiła
policja podczas pacyfikowania pokojowego protestu uchodźców z Sudanu
w Kairze. Gdy ONZ ogłosiła, że ludziom,
których rodziny zostały wymordowane,
a domy zniszczone podczas wojny domowej i towarzyszących im masakr przestanie
nadawać status uchodźcy, rozpoczęli oni
protest, wobec dyskryminacji ze strony
egipskich Arabów i braku możliwości
przesiedlenia do UE, czy USA, wspierających działania humanitarne tak długo, jak
nie oznaczają one kolejnych „problemów
socjalnych i integracyjnych” z nowymi
imigrantami. Masakra nie spotkała się
oczywiście z żadnymi sankcjami za strony
„broniących praw człowieka” potęg... Podobnie, jak milczano w obliczu zbrodni reżimu irackiego tak długo, jak spełniał swoją rolę stabilizatora regionu, tak wspiera się
wciąż egipski- i inne „sojusznicze” rządy
Bliskiego Wschodu. W imię wolności i
demokracji. W końcu trzema mieć gdzieś
przyjazne miejsca na torturowanie przeciwników politycznych podejrzanych
o „terroryzm”.
maj@
CHINY – HONGHONG
SZCZYT WTO
Podczas zamieszek towarzyszących
obradom Światowej Organizacji Handlu
rannych zostało 114 osób, w tym 44 policjantów. Aresztowano 900 demonstrantów. Manifestanci usiłowali dostać się do
centrum konferencyjnego, by zaprotestować przeciwko neoliberalnej, korporacyjnej globalizacji, wykorzystywania przez
mocarstwa reguł wolnorynkowych tylko
wtedy, gdy jest to dla nich korzystne, przy
jednoczesnych subwencjach dla swojego
rolnictwa w wysokości ok. 300 mld USD
rocznie. Alterglobaliści, głównie rolnicy
z Azji Południowo-Wschodniej, zostali
jednak odepchnięci przez funkcjonariuszy.
Źródło Indymedia
Wewnątrz budynku trwały zacięte negocjacje - skupieni wokół delegacji Brazylii i Indii przedstawiciele 120 biednych
krajów usiłowali wymóc na UE, USA
i Japonii zakończenie subwencjonowania
rolnictwa w imię reguł wolnego handlu,
którymi tak chętnie szafują, gdy jest to dla
nich korzystne. Oczywiście, porozumienie nie nastąpiło...
Zarówno na ulicy, jak i sali konferencyjnej, właściciele globu pokazali, kto
nim rządzi.
S.H.
CHINY
PROWINCJA
GUANDONG
W OGNIU I KRWI
Chiny, pupilek „krynicy demokracji” –
USA, partner handlowy Unii Europejskiej
i Japonii, kraj będący hybrydą państwowego kapitalizmu i autorytarnej dyktatury
„komunistycznych” elit, ponownie stały się
areną walk między policją, a chłopami
z prowincji Guangdong. Protestujący przeciwko wywłaszczaniu z uprawianej przez
siebie ziemi rolnicy kolejny raz zostali
spacyfikowani przez policję i wojsko. Grudzień przyniósł masakrę we wsi Dongzhou
w której zginęło co najmniej 20 osób, styczeń – w Sanjiao, rannych zostało 30-40
osób. Brutalny reżim mordujący własnych
obywateli jest oczywiście zbyt ważnym
ogniwem handlu międzynarodowego, wyposażonym ponadto w potężną armię
i broń atomową, nie nadaje się więc jako
kandydat do powtórzenia interwencji irackiej. Żadna z „demokratycznych” potęg nie
robi w sprawie obrony praw człowieka nic,
dbając o inwestycje swoich korporacji
w Państwie Środka.
Według danych władz, w całym 2005r.
podobnych konfliktów miało miejsce 74
tys., brało w nich udział co najmniej 100
tysięcy osób. Opozycja demokratyczna
w Chinach istnieje, walczy jednak nie tylko z dyktaturą, ale również ze wprowadzanym przez nią kapitalizmem, miażdżącym po drodze ostatnie zabytki socjalne,
żadna z „broniących wolności” potęg nie
będzie takich „wichrzycieli” wspierać.
Nawet ideowi maoiści są represjonowani,
nowy sojusznik USA już ich nie potrzebuje. Działacze „Komunistycznej” Partii
Chin brylują na salonach, przyjmowani są
na całym świecie z honorami zarówno
przez rządzące „demokratyczne” reżimy,
jak i „opozycję”, w rodzaju naszej Samoobrony.
Marcin Janasik
RELAMA W RAMACH AKCJI „FAIR TRADE”
ALTERGLOBAL STRONA 5
TEOLOGIA WYZWOLENIA
– przeszłość czy przyszłość?
"Kiedy daję biednym chleb, nazywają
mnie świętym. Kiedy pytam, dlaczego
biedni nie mają chleba, nazywają mnie
komunistą" - arcybiskup Rio de Janeiro
Hélder Câmara
W kwestiach teologii wyzwolenia
przez lata narosło wiele nieprawdziwych
mitów, kształtowanych przez tych „chrześcijańskich” polityków, dziennikarzy
i hierarchów, którzy, będąc związani z estabilishmentem, czynnie wspierają kapitalizm i jego zbrodnicze konsekwencje.
Często pojawia się pogląd, ze bohaterscy księża, broniący swych parafian przed
torturami i mordami ze strony wspieranych przez USA i Watykan junt wojskowych walczyli o sowiecką dominację
w Ameryce Południowej. To oczywista
bzdura. Owszem, będąc chrześcijanami,
nawiązywali do egalitarystycznych korzeni chrześcijaństwa, które, dla wszystkich poza wtórnymi analfabetami, którzy
czytali Nowy Testament i choć odrobinkę
znają historię tej religii, były wręcz komunistyczne (nie mylić ze stalinizmem,
czy realnym ”socjalizmem”!). W swej
walce politycznej o Królestwo Boże na
Ziemi nawiązywali do marksizmu, pozwalającego na krytykę sprzeczności
i zbrodniczości kapitalizmu. Nigdy jednak
żaden z nich, a były tych księży przecież
dziesiątki tysięcy, nie walczyłby o realizację w miejsce kapitalistycznej dyktatury
- dyktatury sowieckiej, otwarcie antydemokratycznej i antyreligijnej! Używanie
przez nich marksistowskiej retoryki
oczywiście ułatwiało pacyfikację ruchu
teologii wyzwolenia przez hierarchów
związanych z międzynarodowym kapitalizmem i jego instytucjami - tak początkowo czynił Jan Paweł II, uznając jednak
pod koniec pontyfikatu swój błąd i częściowo rehabilitując ten ruch (można dyskutować, czy zrobił to w sposób wystarczający), tak robił poprzedni prefekt Kongregacji Doktryny Wiary, związany cały
czas z ideologią prokapitalistycznego
konserwatyzmu i jej pseudo chrześcijańskimi piewcami, obecny papież, Joseph
Ratzinger.
Księża - teologowie wyzwolenia nie
mieli łatwego życia. Prześladowani przez
ultraprawicowe, faszystowskie rządy
i ugrupowania, mordowani, prześladowani przez „pistolleros” CIA, wyklęci
przez swojego papieża, krytykowani
przez prosowieckie ugrupowania komunistyczne. Wiara w to, że walka o wolność,
równość i sprawiedliwość jest ich obowiązkiem, wbrew wszystkim i wszystkiemu, pozwalała im opierać się prześlaALTERGLOBAL STRONA 6
dowaniom. To im, a nie związanym z potęgami kapitalizmu hierarchom, Kościół
Katolicki zawdzięcza spontaniczną, głęboką religijność na całym kontynencie
Ameryki Południowej. To takim właśnie
hierarchom Kościół, powiązany z elitami
kapitalistycznego autorytaryzmu, „zawdzięcza” masową ucieczkę wiernych w
Europie i na innych kontynentach, tych,
którzy nie zamierzają czekać na „lepszy
świat” po śmierci i z pokorą znosić nędzę
i upokorzenia doczesnego życia. Wyklęcie teologii wyzwolenia było największym, zarówno politycznym, jak i moralnym, błędem przywódców Kościoła w
XX wieku. Przebiło nawet milczenie w
kwestii holocaustu i działalność Opus
Dei. Przeciwnicy chrześcijaństwa tylko na
tym zyskali.
„Obowiązkiem każdego chrześcijanina
jest być rewolucjonistą” ksiądz Camilo
Torres, bojownik rewolucyjnej partyzantki ELN (Armii Wyzwolenia Narodowego) w Kolumbii
Najsłynniejszy w świecie polski męczennik, zamordowany bestialsko przez
PRL-owskich siepaczy ksiądz Popiełuszko, nie jest jedynym przedstawicielem
Kościoła, który w walce o wolność oddał
swoje życie. W Ameryce było ich wielu.
Dlaczego nikt w Polsce o nich nie mówi?
Ponieważ politycy, którzy zbijają kapitał
wymachiwaniem krzyżem i wiarą, jeżdżą,
jak Mariusz Kamiński i Marek Jurek, do
mordercy Pinocheta, prześladującego
księży - teologów wyzwolenia i innych
chilijskich demokratów, przepraszam,
„komunistycznych zbrodniarzy”. Ponieważ wielu hierarchów, zniechęcając do
czynnego uczestnictwa w życiu Kościoła
zwykłych, cierpiących niedostatek, często
nędzę i głód Polaków, woli wiązać się z
władzą, brylować na salonach, jeździć limuzynami za które można by wykarmić
całe rodziny, z mądrymi minami ogłaszając w mediach, że Polacy są wolni, a kapitalizm jest całkiem fajny. Za taką Polskę, za taki Kościół umierał Popiełuszko?
O taką Polskę, o taki kościół walczyły
miliony ludzi pod sztandarem Solidarności, oszukanych później pod okrągłym
stołem, zwołanym przy udziale hierarchów? Czy głodne polskie dzieci mają
uwierzyć biskupom krytykującym ich ojców, gdy ruszają na sejm, za „chuligaństwo”, odjeżdżając po wywiadach spod
siedzib korporacyjnych mediów samochodami za setki tysięcy złotych? Czy
krzyże w salach lekcyjnych mają im zastąpić obiad? Jak mają zareagować, gdy
mimo wszystko, zaczną czytać Nowy Testament, gdy przeczytają słowa Jezusa?
Co będzie, jeśli je zrozumieją? Co będzie,
jeśli zechcą te słowa realizować, naśladować go, co jest przecież obowiązkiem
chrześcijanina? Wtedy Pan Biskup, Pan
Chrześcijański Polityk i Pan Chrześcijański Biznesmen wspólnie obwołają ich
komuchami, bandytami, lewakami, wezwą do „spokoju społecznego”, „pojednania” i znoszenia nędzy, wyzysku i zniewolenia z pokorą i uśmiechem dobrego,
grzecznego niewolnika. A policjant broniący pałką „demokracji” na demonstracji, okupant strzelający do cywilów
w Iraku, czy biznesmen odbierający
robotnikom prawo do wykarmienia swoich rodzin, dostaną w kościele rozgrzeszenie. Z błogosławieństwem na przyszłe
zbrodnie.
„Religia wykorzystywana do usypiania
ludu i służąca kapitalizmowi jest bowiem
dla rewolucyjnych chrześcijan przedmiotem równie ostrej krytyki, jak dla
marksistów” ojciec Manuel Perez Martinez dowódca ELN w Kolumbii
Na szczęście prawdziwy Kościół, kościół biednych, słabych, wyzyskiwanych,
gnębionych, jest ciągle w Polsce silny.
Tradycje walki z uciskiem, nadzieja na
lepsze jutro, są wśród ludzi wciąż żywa,
choć, dzięki „chrześcijańskim” politykom, mediom hierarchom, dogorywa na
naszych oczach. Ich odbudowa, walka ze
złem, którym jest kapitalizm, kłamstwem,
jakim są próby łączenia go z ideami
chrześcijaństwa,
walka
z
biedą
i zniewoleniem będącymi konsekwencjami tego systemu, jest naszym obowiązkiem. Reaktywacja teologii wyzwolenia, idei Królestwa Bożego tu, na Ziemi,
jest możliwa. Więcej, niezbędna, by zerwać nasze kajdany. Pokojowa, jeśli nie
nastąpi powtórka z ZOMO i stanu wojennego, rewolucja chrześcijan-antykapitalistów, na przekór kłamcom i hipokrytom z
„katoprawicy” wycierających sobie twarze sprzedanym etosem solidarności, jest
możliwa. Jest nas - pracowników, emerytów i dzieci ponad trzydzieści milionów, ich - biznesmenów, polityków
i policjantów - zaledwie garstka. Tysiące
księży wierzy w to, co my, czekając na
chwilę, w której powiedzą zniewoleniu
„dość!” i ruszą razem z parafianami na
demonstracje, rozpoczynając pokojową,
chrześcijańską, antykapitalistyczną rewolucję. Wyzwalając Polskę, postawimy
pierwszy krok, by wyzwolić resztę ludzkości. Każdy niewolnik, również o innym
kolorze skóry, mówiący innym językiem,
wierzący w inną religię, zasługuje bowiem na to, byśmy poświęcili życie na zerwanie krępujących go łańcuchów.
Marcin Janasik
Manifest grupy inicjatywnej
Ekumenicznego Ruchu Chrześcijan Antykapitalistów
Odrzućmy kapitalizm, jako system barbarzyńskiego wyzysku i zniewolenia, manipulacji i kłamstwa, bogactwa
i władzy nielicznych, kosztem nędzy i głodu miliardów.
2. Odrzućmy konsumpcjonizm, materializm i atomizację społeczeństwa, jako promowane przez kulturę masową
wzorce niszczące człowieczeństwo i duchowość, z pożytkiem dla globalnej gospodarki i jej właścicieli, na rzecz
empatii, etyki chrześcijańskiej i dążenia do intelektualnego i duchowego, a nie tylko materialnego, rozwoju.
3. Odrzućmy wyścig szczurów i nieludzką konkurencję jako postawy niegodne chrześcijanina, na rzecz kooperacji,
internacjonalizmu i pomocy wzajemnej dla budowy wspólnego szczęścia.
4. Odrzućmy obecny kształt kultury masowej i globalizacji, gospodarczy, kulturowy, polityczny i militarny ucisk
całego świata przez największe mocarstwa (USA i cała grupa G8), ich instytucje (Światowa Organizacja Handlu,
Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Walutowy) oraz ponadnarodowe korporacje, na rzecz globalnej,
demokratycznej integracji mającej na celu przede wszystkim likwidację plag głodu, chorób i nędzy, realizację
idei wolności, równości i sprawiedliwości społecznej.
5. Odrzućmy stosowanie przez rządzących metod manipulacji, kontroli i sterowania społeczeństwem, kontroli
mediów, kampanii kłamstw i nowomowy, w której pracowników upominających się o pensje nazywa się
„wichrzycielami” a ludzi demonstrujących w walce o prawo do godnego życia dla siebie i swych dzieci –
„ulicą”.
6. Odrzućmy skorumpowaną „demokrację” elit, wielkiego kapitału i korporacyjnych mediów, system, w którym
„zwykły człowiek” nie ma nic do powiedzenia, mimo pozornej wolności wyboru i słowa, instytucje wyborcze są
zaś fikcją i fasadą panowania władców globalnej gospodarki i ich namiestników w elitach krajowych, na rzecz
systemu realnej demokracji uczestniczącej, w której przedstawicieli można odwoływać przed upływem kadencji,
ustawy poddawane są obowiązkowo referendom, a wszelkie ograniczenia wolności są minimalizowane.
7. Odrzućmy charakterystyczną dla kapitalizmu rabunkową gospodarkę zasobami naturalnymi i niszczenie
środowiska, masową eksterminację tysięcy gatunków roślin i zwierząt oraz całych ekosystemów, a także
zanieczyszczanie Ziemi w bezpardonowej walce o zyski za wszelką cenę, na rzecz zrównoważonego rozwoju.
8. Odrzućmy redukowanie przez system istoty ludzkiej do „trybika w machinie” gospodarczej, „kosztu produkcji”
w pracy i konsumenta w społeczeństwie oraz odmawiania jej tak podstawowych praw jak prawo do darmowej
opieki zdrowotnej, nauki, żywności, artykułów pierwszej potrzeby i mieszkania, na rzecz uczynienia człowieka
współwłaścicielem swojego przedsiębiorstwa, aktywnym obywatelem w społeczeństwie i zapewnienia każdemu
podstawowych produktów, standardu życia i możliwości edukacji.
9. Odrzućmy ograniczanie naszych praw obywatelskich, takich jak prawo do strajku, zrzeszania się w związki
zawodowe (zwłaszcza w przedsiębiorstwach prywatnych), wystąpień publicznych i manifestacji, prywatności, na
rzecz systemu, w którym każdy szczebel władzy poddawany będzie permanentnej kontroli obywateli, demokracja
ograniczać będzie prawa tylko tym, którzy ograniczają je innym, a razem z granicami zniknie konieczność
istnienia tajnych służb.
10. Odrzućmy wszelką społeczną i prawną dyskryminację ludzi ze względu na: płeć, wyznanie, narodowość, rasę,
orientację seksualną i światopogląd tak długo, jak nie zagraża to dobru innych ludzi i ludzkości jako całości (jak
np. satanizm, czy nazizm).
11. Odrzućmy żądania bierności i milczenia Kościoła wobec działań zbrodniczych reżimów, łamania praw
człowieka, biedy, ucisku i innych konsekwencji kapitalizmu, gdyż zabieranie głosu w tych sprawach jest jego
obowiązkiem, a jego zaniechanie – jest grzechem. Kościół nie powinien ograniczać się do „apeli o pokój”
skierowanych do „państw zbójeckich” w rodzaju USA, lecz ekskomunikować żołnierzy mordujących dla ropy
naftowej cywilów, a także polityków wysyłających ich na wojnę. Nie powinien apelować do kapitalistów
o „dzielenie się z ubogimi”, lecz wzywać wiernych do pokojowej, politycznej walki z systemem kapitalistycznym,
jego instytucjami i funkcjonariuszami. Nie powinien tylko mówić o prawach człowieka, ale uznać za grzech
handel z krajami, które jak Rosja, Chiny, czy USA je depczą, oraz wzywać do obalenia rządów, które tak czynią.
12. Odrzućmy fałszowanie idei chrześcijańskich przez „chrześcijańskich” polityków, błądzących teologów
i hierarchów, chcących wykorzystać je do utrzymania barbarzyńskiego i niesprawiedliwego, a przede wszystkim
nijak mającego się do ideałów Jezusa i pierwszych chrześcijan, status quo. Obiecując raj po śmierci i tępiąc
wszelkie odruchy słusznego buntu zniewolonych i uciskanych przez wielki kapitał i jego politycznych
pracowników, odmawiając nam prawa do walki o Królestwo Boże TU i TERAZ, na Ziemi, wspierają Wielki
Babilon, Zło i Szatana.
1.
Grupa Inicjatywna ERCHAK
KONTAKT: [email protected] www.erchak.republika.pl
ALTERGLOBAL STRONA 7
SEKTA BOR
Wszystko zaczęło się tak: w 2001r zostałem skreślony z listy studentów po pierwszym
semestrze. Odpadłem z wydziału Historii
UAM i szybko dostałem wezwanie do wojska.
Nie mogłem nic zrobić, bo to była połowa
roku akademickiego, a ewentualne egzaminy
były w czerwcu. Uczelnie mają na przekazanie Wojskowym Komendom Uzupełnień
ustawowe 14 dni listy skreślonych studentów
(poborowych).
Oszukali mnie na WKU
Mniej więcej w połowie maja 2001r. dostałem wezwanie na WKU - Poznań 3, gdzie
stawiłem się 23 maja 2001r. Tam skierowano
mnie do oficera Biura Ochrony Rządu na
rozmowę do osobnej sali za zamkniętymi
drzwiami. Ten z kolei werbował poborowych
do BOR. Powiedział mi, że ta formacja podlega pod MSWiA i, że lepiej służyć w nim, niż
w MONie, ponieważ w BOR jest więcej urlopów (5dni służby, 5dni szkolenia, 5dni na
przepustce) do końca służby od momentu zakończenia szkolenia podstawowego. Większy
jest też żołd - ok.400zł, częstszy kontakt z bronią - niemal codzienne strzelanie z każdego rodzaju broni. Powiedział też, że BOR będzie
w pełni zawodową formacją od 2002r. w 2001r. mieli pójść ostatni poborowi (były to
Wojska Nadwiślańskie przemianowane na
BOR). Nie podejrzewając, że werbunek do
BOR-u może być przeprowadzany przy pomocy oszustwa i manipulacji, wyraziłem
zgodę na służbę i po złożeniu stosownego
podpisu rozpocząłem ją 05.06.2001r.
w Raduczu. Był to okres szkolenia podstawowego. Na „unitarce” było mniej więcej tak jak
powinno być. Szkolenie podstawowe zakończyło się 10.08.2001r. Można było trochę odpocząć - zaczynał się tzw. ,,high live".
Prawa obywatelskie...
We wrześniu 2001r. zapisałem się na wybory parlamentarne (organizowała to pani
psycholog wojskowy JW w Raduczu. Miała
wtedy stopień kapitana). Zapisałem się w
ustawowym terminie zgodnie z zgodnie z art.
21 ustawy z dnia 12.04.2001r. Wypełniłem
specjalny formularz. Jednak 18.09.2001r. zostałem przeniesiony do jednostki wojskowej
w Górze Kalwarii w innej gminie i innym powiecie. Tam dowódca nowej kompani kapitan
Mirosław Sz. zrobił zbiórkę kompani nowoprzybyłych funkcjonariuszy. Omawiając zasady pełnienia służby na kompanii zapytał, kto
się zapisał na wybory. Jakieś kilkanaście osób
wraz ze mną podniosło ręce. Ponieważ trzymałem rękę dość długo zwrócono mi uwagę kapitan śmiejąc się z tego powiedział w moją
stronę ,,głosowałeś" w czasie przeszłym. Powiedział, że nie pójdziemy głosować bo jesteśmy w innej gminie a dopisać się do spisu wyborców można tylko 14 dni przed wyborami dla nas jest za późno. (przeniesienie 18.09.2001r. wybory - 21.09.2001r.). Tej zasadzie, jak się dowiedziałem później, przeczy
ALTERGLOBAL STRONA 8
Krajowe Biuro Wyborcze. Powtarzano mi to
kilkakrotnie, wraz ze mną nie dopuszczono do
głosowania sporej grupy ludzi. Kwalifikuje się
to według mnie jako: art. 248 Kodeksu Karnego - niedopuszczenie do wyborów za pomocą podstępu, art. 249 KK - niedopuszczenie
do wyborów groźbą bezprawną lub podstępem, art. 250 KK - niedopuszcznie do wyborów przemocą, groźbą bezprawną i przez nadużycie zależności. Ponieważ nie znałem wtedy
jeszcze prawa wyborczego uwierzyłem w to.
Kiedy je poznałem zgłosiłem to do prokuratury w Piasecznie, która wszczęła śledztwo w
tej sprawie z Art. 250 KK, które trwało do
31.12.2004r. Śledztwo umorzono bo „nie dopatrzono się” znamion przestępstwa - nie mogłem głosować „z przyczyn obiektywnych” tak jakby przeniesienie mnie było tego usprawiedliwieniem... Grupa 12 Amnesty International w Poznaniu poinformowała mnie, że nic
nie usprawiedliwia niedopuszczenia mnie do
wyborów - zgodnie z Art. 62 konstytucji
prawo udziału w wyborach nie przysługuje
tylko osobom, które prawomocnym wyrokiem
są pozbawione praw publicznych lub są ubezwłasnowolnione np.: osoby chore psychicznie
i osobom poniżej 18 roku życia.
BOR - „Baniak - Obierak - Rejony”
W JW w Górze Kalwarii byłem do
18.10.2001r. Słowo ,,high live" było tam
czymś zupełnie obcym. Mieliśmy zakaz
opuszczania jednostki. Powiedziano nam, że
,,tak jak przyszliśmy - w krótkim rękawie (pobór letni) tak wrócimy”. Tak też by było gdybyśmy zostali tam do końca. Przez te ponad
trzy tygodnie od 6:00 do 21:30, tylko z przerwą na obiad i kolację, w ramach zajęć cały
dzień załadowywaliśmy i rozładowywaliśmy
broń pustymi magazynkami. JW w Górze
Kalwarii na szczęście zlikwidowano
i 18.10.2001r. zostaliśmy przeniesieni do Warszawy. W Górze Kalwarii rozpoczęliśmy
warty, które kontynuowaliśmy w Warszawie.
Wszystko co mi i innym poborowym kierowanym do BOR mówiono, okazało się nieprawdą. Nie było żołdu w wysokości 400 zł.,
tylko 105 złotowy, standardowy żołd, gdyż nie
było jeszcze aktów wykonawczych do ustawy
z dnia 16.03.2001r. o BOR. Nie było żadnej
zawodowej
formacji - pobór
cały czas trwa.
Nie było licznych
urlopów, żadnego
systemu „5-5-5”,
zlikwidowano
nam 14-dniowy
urlop wypoczynkowy, były tylko
sporadyczne
przepustki.
Tak
więc
służba w BOR
jest zdecydowanie
uciążliwsza niż w
MONie,
gdzie
jeździ się na przepustki co dwa tygodnie, na
które nas nie puszczali, gdyż było „mało ludzi
na warty”. Wobec braku odpowiedniego
potencjału ludzkiego pełniliśmy warty 24/24h
(w MON-ie chodzi się na warty co 48h., musi
być między nimi 1 dzień przerwy). Przez całą
służbę byłem 6 razy w domu, ale nigdy podczas świąt, co w MON-ie niemal się nie zdarza. Strzelanie było tylko na „unitarce” (kilkanaście razy), po niej już tylko trzy razy. Ponadto w MONie nie grożą też takie kary jak w
MSWiA, np. wydalenie ze służby w BOR
nawet po 9-ciu miesiącach i rozpoczęcie jej na
nowo w MON-ie, gdyż do jednostki podległej
MON idzie się jeden raz. W BOR jest też
ogromna odpowiedzialność – za ,,nawalenie"
na warcie np.: nieprawidłowe zatrzymanie, złe
użycie środków przymusu bezpośredniego,
wpuszczenie na obiekt osób niepożądanych i
szkody z tym związane - 5 lat więzienia. Musieliśmy się codziennie uczyć prawa użycia
broni i znać je w 100% łącznie z kropkami
i przecinkami. Gdybyśmy kogoś zastrzelili,
nieprawidłowo zatrzymali lub w podobny
sposób ,,nawalili" i prokurator nas by przepytał z prawa użycia broni a ktoś pominąłby
choć jedno słowo lub przecinek dostałby 5
lat...
W Warszawie do końca służby
28.05.2002r. mieliśmy warty. Przed nimi ćwiczenia wartownicze, zatrzymywanie itp. Po
nich najczęściej: „baniak” (sprzątanie kuchni
i stołówki wojskowej), „obierak” (obieranie
warzyw i ziemniaków na następny dzień na
obiad), „rejony” (sprzątanie kompanii). Toteż
skrót BOR tłumaczyliśmy ironicznie: „baniak
– obierak - rejony”. Tak wyglądało zderzenie
wizji roztaczanych podczas werbunku z rzeczywistością...
Bezkarna sekta
Nie pamiętam nazwiska oficera – werbownika, który skierował mnie do BOR. To
było zwykłe oszustwo celem pozyskania ludzi, nasuwające nieodparcie skojarzenia
z werbunkiem do sekt. Tyle, że za odejście
z sekty nie grozi odpowiedzialność karna...
Porucznik ten nie poinformował mnie o odpowiedzialności z jaką wiąże się ta służba, około
400 osób z poboru letniego (tle samo z jesienRELAMA W RAMACH AKCJI „FAIR TRADE”
nego) skierowanych do BOR poszło tam na
zupełnie innych warunkach od tych, o jakich
ich poinformowano w placówkach WKU na
terenie całej Polski. Zgodziłem się na służbę,
bo uwierzyłem w kłamstwa, interesuję się polityką, myślałem, że w BOR będę miał z nią
jakiś kontakt, ale nawet nie mogłem głosować!
Gdybym wiedział, że tak będzie – służba wyglądała jak w koloni karnej – poszedłbym do
MON-u. Ludzi zajmujących się werbunkiem
POD CZARNĄ
FLAGĄ...
Piszę ten artykuł ze szczerym bólem.
Każdy członek redakcji i większość osób z nią
współpracujących przeżył krótszą lub dłuższą
fascynację
anarchizmem,
zakończoną
pytaniem - negacja systemu - owszem, ale co
dalej? Analiza stopnia komplikacji zjawisk
społeczno - politycznych i gospodarczych, idei
państwa i demokracji, skłoniła nas do porzucenia bezdroży ideowych, którym poświęcaliśmy czas, na rzecz szukania realnych remediów na choroby trapiące naszą cywilizację.
Nie zmienia to faktu, że już jako adwersarze
idei i organizacji anarchistycznych z jednej
strony, a sojusznicy w walce ze wspólnym
wrogiem, może nie do wszystkich, ale z pewnością do części działaczy Federacji Anarchistycznej, czy innych anarchistycznych grup,
zachowaliśmy szacunek.
Po wydaniu „zerowego” numeru pisma,
doszły nas z kręgów co rozsądniejszych,
a przede wszystkim - konsekwentnych
w swych wolnościowych poglądach, działaczy FA, ostrzeżenia, że ze strony jej „bojówkarskiej” części płyną pod adresem naszego
redaktora naczelnego groźby w związku z deklaracją, iż pismo nie będzie propagować
anarchizmu (o konsekwencjach wprowadzenia demokracji bezpośredniej - poniżej).
Gdyby działacze Obozu Narodowo - Radykalnego grozili redakcji „Mać Pariadki”, że nie
dopuszcza ich autorów, znając anarchistów
wszczęliby głośne larum nad ich „faszyzmem”, co byłoby z resztą całkiem na miejscu. Hipokryzja niektórych - dla osób mających problemy z czytaniem naszych tekstów
z jednoczesnym ich rozumieniem, powtórzę niektórych - anarchistów polega na tym, że
ataki na ich wolność słowa są faszyzmem,
a ich ataki na politycznych przeciwników - już
nie. Smutne skojarzenia z „równymi i równiejszymi” nasuwają się same...
Nie ma sensu rozpisywać się nad zrozumiałymi dla wszystkich, poza anarchistami,
konsekwencjami wprowadzenia systemu demokracji bezpośredniej (z absurdalną zasadą
konsensusu, czy bez niej) - kwestią przeprowadzania jakichkolwiek inwestycji wykraczających poza obszar gminy, o inwestycjach
globalnych nie wspominając, uregulowań do-
na miejscu nie było - okazało się, że nikt ich
nie zna. Jedyne co mnie powstrzymywało
przed dezercją to fakt, że gdybym zrezygnował ze służby musiałbym ją rozpoczynać od
nowa w MON-ie, a więc gdybym po miesiącu
zrezygnował – skończyłbym służbę miesiąc
później (wyszedłem 28.05.2002r) i nie mógłbym w terminie złożyć papierów na studia termin był do 18.06.2002r. - tracąc kolejny rok
do następnego terminu w czerwcu 2003r.
Kiedy wyszedłem do cywila pisałem listy do
prokuratur i Rzecznika Praw Obywatelskich.
Prokuratury wszystkie śledztwa umorzyły.
Rzecznik Praw Obywatelskich tłumaczył mi
się ustawami i brakiem aktów wykonawczych
odnośnie BOR oraz poinformował, że od tej
pory zwraca szczególną uwagę na tą formację...
Filip Kostka
tyczących globalnej ochrony środowiska,
standardów socjalnych, funduszy rozwojowych dla całych regionów, prawnego umocowania i funkcjonowania wymiany handlowej,
ochrony praw człowieka, zarządzania w ten
sposób czymkolwiek itd. itp. Wystarczy trochę
popracować w dużym przedsiębiorstwie, by
zrozumieć, że w większych grupach ludzi już
samo wprowadzenie demokracji bezpośredniej doprowadzi do zapaści organizacyjnej,
chaosu i bezwładu decyzyjnego. Jej założenia
są trudne do osiągnięcia nawet na kilkunastoosobowych squatach, nie mówiąc już o np. 10
tysięcznej fabryce, 600 tysięcznym mieście,
30 milionowym kraju, czy 6 miliardowej cywilizacji. Wprowadzenie demokracji bezpośredniej z jednoczesną decentralizacją i rozmontowaniem struktur państwowych, oznaczałoby nie demokrację, ale regres, chaos
i ostateczny upadek cywilizacji. O ile wcześniej, wykorzystując rozkład, nasi wspólni
wrogowie nie przeprowadziliby para-faszystowskiego zamachu stanu...
Nawet demokracja uczestnicząca (moim
zdaniem optymalnie łącząca sprawne zarządzanie, partycypację mieszkańców i najbliższa
idei demokracji jako takiej) funkcjonować
może tylko i wyłącznie jako uzupełnienie demokracji pośredniej. Wprowadzona terytorialnie oznacza, czy ktoś tego chce, czy nie - i jakkolwiek to nazywa - państwo i jeśli będzie ono
liczniejsze niż mała wioska, konieczne do jego
sprawnego funkcjonowania jest zatrudnianie
mniejszej czy większej stałej kadry urzędniczej, wybieranie stałych przedstawicieli do
władz
ustawodawczej
i wykonawczej,
funkcjonowanie różnych instytucji działają-
cych w poszczególnych dziedzinach życia
społeczno - gospodarczego i regulujących je,
policji, systemu prawnego i przymusowego
jego respektowania (z wszelkimi konsekwencjami). Radykalna lewica toczy z anarchistami tą jałową dyskusję od ponad stu lat.
Oczywistych argumentów nie ma sensu powtarzać.
Owszem, w redakcji uważamy, że wprowadzenie anarchizmu, którego idee są z pewnością szczytne, wbrew temu co głoszą przedstawiciele tego ruchu, w swoich tragicznych
konsekwencjach nie będzie miało z demokracją (jakąkolwiek) nic wspólnego. Mamy do
tego demokratyczne prawo, jak i do tego, by
na nasze łamy nie dopuszczać zwolenników
idei w naszym, słusznym, czy niesłusznym,
mniemaniu, niedemokratycznych (w przypadku anarchistów idee demokratyczne nie idą
w parze z oczywistymi konsekwencjami ich
wprowadzenia). Fakt, że czarny kolor flag
niektórym działaczom Federacji Anarchistycznej pomylił się chyba z czarnym kolorem
koszul, najlepiej świadczy o tym, jak wyglądałby świat, gdyby anarchistom udało się
przejąć, przepraszam, obalić państwo. Apokaliptyczne walki o strefy wpływów między
strukturami mafijnymi, faszystami, a anarchistami, płonące redakcje niezależnych gazet
i pobici przez „wolnościowców” przeciwnicy
polityczni... Nie będzie przecież państwa,
prawa i policji, która w prawdziwej demokracji oczywiście być powinna, by strzec jej, a nie
bronić, jak teraz, bogatych przed biednymi. Za
taką „demokrację bezpośrednią” – pięknie
dziękujemy.
Małgorzata Kamińska
RELAMA W RAMACH AKCJI „FAIR TRADE”
ALTERGLOBAL STRONA 9
W ODPOWIEDZI NA KRYTYKĘ
Ten krótki tekst napisaliśmy w odpowiedzi na krytykę, którą wywołały dwa artykuły,
zamieszczone w „zerowym” numerze „Alterglobala” – „Nie chcemy parytetów” Małgorzaty Kamińskiej i „Hipokryzja pani Środy”
Marcina Janasika. Oba teksty stanowią zbiór
zarzutów i polemikę z polskim ruchem feministycznym, czy też jego, można rzec, „głównym nurtem”.
Zaczniemy od tego, że wszyscy członkowie i współpracownicy naszej redakcji, w tym
autorzy ww. artykułów są od lat zaangażowani
w ruch na rzecz równouprawnienia kobiet,
walkę o ich prawa. Wiele akcji - związanych z
prawem do aborcji, dostępem do badań prenatalnych, przemocą domową, eksploatacją
kobiet w hipermarketach - współorganizowaliśmy lub organizowaliśmy sami. Zarzut, że
nie wiemy nic o ruchu na rzecz równouprawnienia, czy nie angażujemy się w niego, pozostawimy bez dalszych komentarzy.
Pojawił się też zarzut, że wspieramy
swoimi przemyśleniami obraz feminizmu kreowany przez media „głównego nurtu” opierając nasze opinie na materiałach z nich płynących. Otóż nie - artykuły te są wynikiem kilkuletniej obserwacji, lektury materiałów rozdawanych podczas różnych feministycznych
akcji i imprez w rodzaju „manify”, wypowiedzi działaczek, naszych rozmów z nimi, a
przede wszystkim (w przypadku „Hipokryzji
pani Środy”) opinii kobiet i mężczyzn, zwolenniczek i zwolenników idei równouprawnienia oraz przedstawianych przez nich powodów, dla których w tym ruchu nie uczestniczą.
Główną z wymienianych przyczyn, prawie
zawsze, był feminizm.
Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego,
że jest wiele odmian „feminizmu”, wiele
sformalizowanych i niesformalizowanych
grup, często skłóconych, prawie jak w środowisku antykapitalistycznym. Problem w tym,
że jak każda generalizacja, tak również i nasza
wymagała pewnych uogólnień. Jak zawsze
w tego typu przypadkach, wiele osób, przysłowiowych „wyjątków od reguły”, mogło poczuć się urażonych, jest nam z tego powodu
niezmiernie przykro. Ponieważ nie sposób
objąć jednym artykułem wszystkich grup
i grupek, staraliśmy się wyodrębnić cechy
wspólne dla większości z nich - podobnie, jak
pisząc o różniących się przecież ideowo gazetach proreżimowych można mówić w uogólnieniu o „głównym nurcie” mediów, opisując
cechy im wspólne, choćby przywiązanie do
kapitalizmu, manipulację informacją, bojkot
radykalnej lewicy etc. Domniemując domyślność naszych czytelników, nie dopisaliśmy
przed każdym słowem „feminizm”, „feministki” słowa „większość”.
Przyświecał - i przyświeca nam tylko jeden cel - przyczynienie się do wyjścia ruchu
na rzecz równouprawnienia w Polsce z marginesu, w który, niestety, wpędził go feminizm.
ALTERGLOBAL STRONA 10
Od lat obserwujemy, jak kolejne, mniejsze lub
większe sukcesy w walce o prawa kobiet są
marnotrawione przez nieodpowiedzialne,
agresywne i antydemokratyczne wypowiedzi
działaczek feministycznych, najwyraźniej bardziej nastawionych na promowanie się w mediach, niż działanie na rzecz zmiany istniejącego w świadomości społecznej obrazu ruchu
i misji, w imię której walczy.
Oczywiście można powiedzieć, że antydemokratyczne żądanie parytetów, cenzury,
ekstremistyczne postulaty obyczajowe (traktowanie wręczania kwiatów, czy otwierania
drzwi przed kobietami jako plugawego szowinizmu), czy epatowanie delikatnie rzecz ujmując, specyficzną sztuką, nie odbywa się w
imieniu wszystkich feministek. Rzecz w tym,
że żadne właściwie organizacje nie odcinają
się od takich pomysłów, co uprawnia do
twierdzenia, że są wspólne dla całości ruchu.
Organizacje antykapitalistyczne poświęcają
wiele czasu i energii by odcinać się od stalinizmu, ZSRR, czy PRL, od totalitarnych praktyk i idei. Organizacje narodowe i nawet ultraprawicowe przy każdej okazji (przynajmniej oficjalnie) odcinają się od związków
z ideologią faszystowską czy antysemityzmem, przedstawiając się (co niekiedy jest
śmieszne) jako zwolennicy i obrońcy demokracji. Feministki, choć podobno nie mają nic
wspólnego z wypowiedziami (feministek!),
które komentowaliśmy, nie stać nawet na
ostre dementi. Czy więc na pewno nie mamy
racji, a postulaty i wypowiedzi takie nie są reprezentatywne dla całości ruchu?
Zdolność do samokrytyki jest symptomem uczciwości i demokracji w każdym ruchu społecznym. Radykalną lewicę stać na
przyznawanie się do błędów, choć w uczeniu
się na nich widzimy żałosne braki, czego nie
omieszkaliśmy w naszej gazecie pominąć. Jeśli stosuje się mechanizm socjotechniczny
„oblężonej twierdzy” i na wszelką krytykę reaguje się histerią i agresją, zarzucając adwersarzom brak wiedzy o opisywanych zjawiskach, znajomości teoretycznych idei ruchu,
brak świadomości społecznej, czy wręcz szowinizm (w przypadku red. Kamińskiej jest to
niesłychanie zabawne, choć krytyka jej artykułu, jak się nam wydaje, ostrzejszego, jest
i tak mniejsza niż „Hipokryzji pani Środy” widocznie kobiecie jest wolno feministki krytykować, a mężczyźnie nie...), zamiast zastanowić się nad swymi błędami, nie należy
przynamniej obrażać się na zarzut ortodoksji,
czy fundamentalizmu.
Bardzo nas cieszy, że opinie kobiet nie
zaangażowanych, z wymienionych przez nas
w „Alterglobalu” powodów, w działalność
ruchu na rzecz równouprawnienia, a także
wielu aktywnych feministek, są zdecydowanie odmienne - najwyraźniej, może nie trafiliśmy w sedno problemu, ale z pewnością blisko niego. W następnym numerze zamie-
ścimy przygotowywany przez grupę roboczą
zarówno kobiet, jak i mężczyzn manifest „niefeministycznego ruchu na rzecz równouprawnienia i praw człowieka”. Postaramy się
zawrzeć w nim pozytywne, zwłaszcza socjalne, postulaty wysuwane obecnie przez
feministki, unikając niepotrzebnej „samczożerczości”, agresji i fundamentalistycznej
retoryki radykalnych działaczek, zwłaszcza w
kwestii przemian obyczajowych, oraz spłycania emocjonalności kobiet, której feminizm
(głównego nurtu) jest piewcą, odpowiednikiem pism w rodzaju „CKM” dla mężczyzn,
czym feministki odrzucają od słusznej walki o
równouprawnienie całe społeczeństwo - zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Grupa, jaką
postaramy się wokół manifestu założyć, odcinać
się
będzie
od
wszystkich
antydemokratycznych postulatów w rodzaju
żądania parytetów czy cenzury, działać będziemy w oparciu o idee nieposłuszeństwa
obywatelskiego i bojkotu (w przypadku seksistowskich reklam, czy posunięć rządu), apelować będziemy głównie do kobiet, gdyż to do
nich przede wszystkim należy walka o swoje
RELAMA W RAMACH AKCJI „FAIR TRADE”
Jeśli potrzebują Państwo fachowej pomocy
i doradztwa w zakresie prowadzenia ksiąg
rachunkowych oraz rozliczeń publiczno –
prawnych to zapraszamy do:
LICENCJA MINISTRA FINANSÓW
Nawiązując współpracę chcemy odciążyć
Państwa
od
absorbujących
kwestii
administracyjno – księgowych zapewniając
obsługę na najwyższym poziomie i przy
zachowaniu rozsądnych cen.
Nasza oferta obejmuje w szczególności:
- prowadzenie ksiąg rachunkowych dla
osób prywatnych prowadzących działalność
gospodarczą, spółek prawa handlowego,
stowarzyszeń i fundacji,
- wszelkie rozliczenia wynagrodzeń, umów
cywilno –prawnych i związanych z tym
zobowiązań wobec ZUS i urzędów
skarbowych,
- całokształt spraw związanych z
zarządzaniem personelem –
przeprowadzanie rekrutacji, szkoleń przez
wykwalifikowanego psychologa,
- sporządzanie miesięcznych, okresowych i
rocznych sprawozdań finansowych,
- pełna obsługa administracyjna w zakresie
prowadzonej działalności gospodarczej
- sporządzanie wszelkich analiz, biznes –
planów, pomoc w uzyskaniu kredytów
bankowych.
ZAPRASZAMY DO SKORZYSTANIA
Z NASZYCH USŁUG
Zadzwoń i przekonaj się, ile możesz
zaoszczędzić czasu i pieniędzy
Kontakt: 0 606 44 99 07, 0 604 14 39 50
prawa i jeśli jej nie podejmą (a niestety nie
czynią tego, głównie dzięki radykalnym feministkom), nie powinny się skarżyć na swój los.
Tworząc ruch na rzecz walki o równouprawnienie i prawa kobiet, odpowiedzieć trzeba sobie na następujące pytania - co najbardziej zachęca mężczyzn do „machismu”, jeśli nie seksualne powodzenie w rytuale godowym i preferowanie przez kobiety (choć temu większość
zaprzecza) takiego typu? Kto swą aprobatą
wspiera przedmiotowe traktowanie, zrównywanie seksu z zabawą fitness, w oderwaniu od
sfery uczuć? Kto seksem i aktywną partycypacją w rytuale godowym nagradza mężczyzn
za takie postawy? Kto wręcz preferuje takie
wzorce zachowań? Kto kupuje produkty reklamowane z pominięciem dobrego smaku? Z
kim mężowie zdradzają swe żony? Kto
wspiera spłycanie uczuciowości samców, ich
przekonanie, że kobiety i miłość można kupić?
Kto godzi się na wymianę - awans, prezenty,
czy bezpieczeństwo finansowe za seks? Kto
manipuluje swą seksualnością przy załatwianiu codziennych spraw? Kto - jak nie właśnie
kobiety? Co jest lepszym, skuteczniejszym narzędziem wpływu na mężczyzn niż bojkot
seksualny i towarzyski? Co jest lepszym
narzędziem wpływu na reklamodawców niż
Baw się niewolniku, baw! Po tygodniu
bojkot konsumencki? Co jest lepszym narzędziem wpływu na rządy, niż aktywność obywatelska i akcje uliczne, częstsze niż raz w
roku - 8 marca i organizowane z innych powodów, niż tylko walka o prawa kobiet? Co
zjedna takiemu ruchowi więcej zwolenników,
jak unikanie antagonizacji płci i sekciarskie
dbanie o partykularne interesy działaczek
(vide - parytety), niż praca u podstaw nad poziomem intelektualnym, emocjonalnym
i świadomością kobiet oraz angażowanie się w
walkę o prawa innych grup społecznych,
z pracownikami na czele? Co sprawi, że ruch
na rzecz równouprawnienia wyjdzie wreszcie
z getta „Ladyfestów”, gender studies, łamów
„Wysokich obcasów”, kilku wydziałów wyższych uczelni i kółek wzajemnej adoracji z imprezami w „Le Madame” na czele lepiej, niż
porzucenie agresji, retoryki rewanżu, dominującej władczości i uświadamianie obu
płciom wspólnoty interesów, a w pozytywnych, nie negatywnych przemianach obyczajowych, wskazując w walce z kapitalizmem
i autorytaryzmem szansę na wspólne szczęście, miłość i harmonię? Problem nie tkwi w
tym, że chcemy, by tylko kobiety były wrażliwe, romantyczne, czułe, uczciwe, wierne,
pełne ciepła i troski o swoich partnerów.
niezbędnego dla zachowania ciągłości
Chcemy, by LUDZIE tacy byli. Nie chcemy,
by tylko kobiety nie były dominujące, władcze, agresywne, płytkie, egoistyczne, chcemy
by NIKT taki nie był. Na kształtowanie uczuciowości i świadomości mężczyzn wymyślono jak dotąd tylko jeden skuteczny sposób są nim właśnie działania kobiet. A choć nie jesteśmy w żadnym wypadku zwolennikami
nadstawiania drugiego policzka, kształtowanie
psychiki kobiet na podobieństwo negatywnych cech przypisywanych, często słusznie,
mężczyznom, jest najgorszym z możliwych
rozwiązań, doskonale korespondującym
zresztą z tym, co neoliberalizm, konsumpcjonizm i egoistyczny hedonizm robią z naszym
gatunkiem w skali globalnej.
Zapraszamy wszystkie kobiety i mężczyzn
do udziału w tworzeniu ruchu i świata, o którym marzymy. Nie jesteśmy sekciarzami
i chętnie podejmiemy na łamach pisma polemikę na temat idei, czy sposobu działania
grupy, którą współtworzymy. Z radością powitamy propozycje postulatów i podejmowania współpracy organizacyjnej.
Małgorzata Kamińska,
Marcin Janasik
skacząc w rozpaczy z okna. Musicie więc żyć
CENTRUM STEROWANIA LUDZKOŚCIĄ (2):
BAW SIĘ, NIEWOLNIKU, BAW...
„Deprim – życie stanie się lepsze” reklama środka antydepresyjnego
Baw się, niewolniku, baw! Po tygodniu
pracy w naszych firmach i urzędach, top swe
smutki w alkoholu, wypalaj je z każdym jointem, przełykaj z każdą pigułką narkotyku, czy
antydepresanta. Za tą część wypracowanego
przez siebie zysku, którą ci wspaniałomyślnie
oddajemy, chodź do kina, do pubu, tańcz do
upadłego w nocnym klubie, kibicuj na stadionie. Po to je przecież budujemy! Baw się, nie
myśl! Nie myśl o swej pozycji społecznej, o
tym, że w naszej demokracji nie masz nic do
powiedzenia, o biedzie, wojnach, głodzie. O
tym, że za założenie związku zawodowego
zwolnimy cię z pracy, za udział w manifestacji
zostaniesz pobity przez naszą policję, a jeśli
zaczniesz się bronić- wylądujesz w więzieniu
za „czynną napaść”. Ciesz się, że masz za co
pić i tańczyć!
Największą przyjemność sprawia nam obserwowanie was, gdy zapamiętale wymachujecie kończynami w takt muzyki, których
twórcy chcą wam jeszcze coś przekazać, których jeszcze nie udało się zaprzęgnąć do kombajnu kultury masowej. Im smutniejszy, bardziej skłaniający do myślenia o naszej potędze
i waszej słabości przekaz, im bardziej frustrujące przemyślenia z nim związane, tym mniej
myślicie o nim, skupiając się na takcie, w rytm
którego artysta śpiewa. Przy piosenkach o tym
jak spłycamy wasze relacje emocjonalne do
gatunku rytuału godowego, ocieracie się o
partnera na jedną noc. Im głośniej artysta
śpiewa o wojnach, które okupujemy waszą
krwią i głodzie, do którego prowadzi nasza
dominacja, tym więcej po radosnym tańcu
wypijecie i wyćpacie. By nie myśleć, by zapomnieć.
Uczymy was, że głębsza refleksja nad rzeczywistością nie jest mile widziana w towarzystwie. Oczywiście, zależnie od grupy społecznej, do której was przypisujemy, dopuszczamy wymianę informacji, pod warunkiem,
że nie wykracza ona poza dopuszczalne przez
nasze media normy. Jeśli chcecie zdobyć partnera/kę, nie możecie podczas rytuału godowego rozmawiać na żadne tematy, które mogą
go/ją zasmucić, wyrwać z imprezowego
rytmu. Wasze szanse na kopulację diametralnie wtedy zmaleją. Zamiast tego, rozmawiajcie o naszym ostatnim filmie, książce, tańczcie
i pijcie, by w końcu się o siebie poocierać.
Miłość przecież nie ma żadnego znaczenia, a
wspólnota dusz to tylko zabytek patriarchalizmu, zbędny dodatek do dobrej zabawy.
Dajemy wam stadiony, festyny, święta
i igrzyska. Musicie się czymś zając, by życie
nie wydawało wam się nieznośne. Chwile waszej nudy są dla nas niebezpieczne. Albowiem
tylko wtedy zaczynacie myśleć, o ile oczywiście nie pozbawicie nas kolejnego niewolnika
coraz szybciej i szybciej, pracować coraz
dłużej i ciężej, by stać was było na coraz
droższe i coraz głupsze rozrywki, by bawić się
coraz huczniej, kibicować co tchu w piersiach
i tańczyć do upadłego. To jest sens waszego
życia, jedyny, który dopuszczamy, jedyny, dla
którego jesteście poddawani permananetnej
tresurze od szkoły, przez pracę, po radio i
telewizję. Macie tylko pokornie pracować, by
być zadowolonym z życia w niewoli i swojej
pozycji społecznej, nie wnikać w sens waszej
nędznej egzystencji- życie jest przecież takie
ładne i kolorowe. A jeśli nawet nie, wystarczy
alkohol, narkotyki, czy przypadkowy seks, by
ładne i kolorowe się stało. By zagłuszyć cichy
dźwięk kajdan pobrzękujący, gdy radośnie
przetańczycie kolejny dzień swej niedoli.
S.H.
CZYTELNIA PRASY NIEZALEŻNEJ
I KLUB DYSKUSYJNY
TOWARZYSTWA OŚWIATY
ROBOTNICZEJ W POZNANIU.
Zapraszamy w środy, piątki i niedziele
w godzinach 18.00 - 20.00
ul. Kościelna 4 (wejście z tyłu kamienicy).
Więcej pod adresem www.robotnicza.republika.pl
lub pod nr 603 247 245
ALTERGLOBAL STRONA 11
REKLAMA W RAMACH AKCJI „FAIR TRADE”
KSERO – RONDO KAPONIERA
A4 – już od 8 gr.
Wydruki komputerowe od 15 gr.
CYFROWE KSERO – WYSOKA JAKOŚĆ,
SZYBKI DRUK
Oprawa prac magisterskich, bindowanie
Czynne codziennie
pn. – pt. 8.00 - 20.00
sob. 10.00 - 18.00
niedz. 10.00 - 16.00
prawo
ALTERGLOBAL STRONA 12