Alterglobal nr2 - Fundacja przebudzenie
Transkrypt
Alterglobal nr2 - Fundacja przebudzenie
LTERGL BAL NIEZALEŻNY NIEREGULARNIK SPOŁECZNO-POLITYCZNY P I S M O B E Z P Ł A T N E OD REDAKCJI EKONOMIA SPOŁECZNA – społeczeństwo, które coś może...? s. 2 Ogólnoeuropejski protest przeciwko liberalizacji rynku usług i „zasadzie kraju pochodzenia” /samoorganizacja alternatywą dla ludzkości/ s. 3 NA OSI ZŁA /w walce o wolną Palestynę/ s. 4 W OBRONIE CYWILIZACJI /felieton Piotra Ikonowicza/ GLOBALNE PAŃSTWO POLICYJNE (2) s. 5 /Egipt, Chiny, Szczyt WTO/ TEOLOGIA WYZWOLENIA – przeszłość czy przyszłość? s. 6 /zapomnieć, czy reaktywować?/ Manifest grupy inicjatywnej Ekumenicznego Ruchu Chrześcijan Antykapitalistów s. 7 SEKTA BOR s. 8 /werbunek do Biura Ochrony Rządu/ We wtorek 14 lutego 2006, Parlament Europejski w Strasburgu będzie dyskutować w pierwszym czytaniu nad projektem "dyrektywy dotyczącej usług na rynku wewnętrznym" (tzw. dyrektywa Bolkesteina). Dokument ten: organizuje dumping społeczny, zmniejszenie ochrony praw konsumentów, demontaż kultury, obniżenie norm w zakresie ochrony środowiska i zdrowia publicznego. Przepisy projektu dyrektywy uniemożliwiają władzom publicznym sprawowanie kontroli nad przedsiębiorstwami usługowymi. Usługi publiczne nadal traktuje się jak towar. Dyrektywą tą zamierza się zliberalizować cały sektor usług. Wszystkie usługi, za wyjątkiem funkcji leżących wyłącznie w gestii państwa (armia, policja, itp.), zostaną objęte tzw. „zasadą kraju pochodzenia”. W dokumencie zapisano długą listę działań uznanych jako sprzeczne z wolną przedsiębiorczością, choć stanowią one podstawę polityk prowadzonych w interesie ogólnospołecznym. - s. 9 POD CZARNĄ FLAGĄ /anarchiści – idee i rzeczywistość/ s. 10 W ODPOWIEDZI NA KRYTYKĘ /walka o równouprawnienie a feminizm/ - centrum sterowania ludzkością (2): BAW SIĘ NIEWOLNIKU, BAW... s. 11 /punkt widzenia naszych władców/ AKCJA „FAIR TRADE” s. 3, 5, 8, 9, 10, 12 Sobota 11 luty 2006 POZNAŃ 12.00 – WIEC ul. Półwiejska, pod „Starym Marychem” 17.00 – SPOTKANIE DYSKUSYJNE Teatr 8 Dnia, ul. Ratajczaka 44 ,wśród gości m.in.: Piotr Ikonowicz (Nowa Lewica), Andrzej Żebrowski (Pracownicza Demokracja) ORGANIZATORZY: ISSN 1895 - 4340 NEOLIBERALIZM – STOP! PRECZ Z DYREKTYWĄ BOLKESTEINA! W NUMERZE: s. 2 STYCZEŃ 2006 NR 1(2) - Zasada „kraju pochodzenia” to m.in.: "Wyścig na dno" - masowe rejestrowanie działalności gospodarczej w krajach o najniższych standardach socjalnych, pracowniczych i ekologicznych. Tym samym istniejące systemy ochrony praw pracowniczych i konsumenckich oraz normy ekologiczne przestają mieć jakiekolwiek znaczenie i zostają zrównane do najniższego poziomu z możliwych. To "kraj pochodzenia" odpowiadać będzie za nadzór nad przestrzeganiem przez firmy usługowe prawa, więc będą mogły nie przestrzegać żadnych praw - czy chodzi o pensje, czas pracy, jakość usług, czy normy ekologiczne - nie ma bowiem żadnej instytucji, która mogłaby ich działalność nadzorować. Nie istnieje możliwość wspierania w żaden sposób usług publicznych, które mają być w założeniu niekomercyjne, powszechne oraz bezpłatne lub niskopłatne (np. publiczna edukacja, opieka medyczna, czy transport). Usługodawcy publiczni będą więc zmuszeni do konkurencji z komercyjnymi firmami, które kierując się zasadą maksymalizacji zysku mogą dowolnie obniżać koszty pracy (pensje, świadczenia, standardy jakościowe). Projekt dyrektywy spotkał się z powszechnym sprzeciwem ze strony opinii publicznej. A mimo to, nie tylko nie został wycofany, lecz będzie przedmiotem debaty w Parlamencie Europejskim, a następnie zostanie przekazany do Rady Unii Europejskiej, w której zasiadają szefowie rządów krajów członkowskich Unii. Aby nie dopuścić do przyjęcia tej dyrektywy, potrzebna jest wspólna mobilizacja sił ruchów społecznych, organizacji związkowych, organizacji pozarządowych, stowarzyszeń i partii politycznych, zarówno w poszczególnych krajach jak i w skali europejskiej. Będziemy mobilizować nasze siły na każdym etapie tego procesu i na wszystkich szczeblach, tak aby udaremnić próby narzucenia Europie neoliberalnych dogmatów. tekst zawiera wybrane fragmenty stanowisk organizacji protestujących przeciwko wprowadzeniu dyrektywy Stowarzyszenie „Lepszy Świat”, Towarzystwo Oświaty Robotniczej, Nowa Lewica, „Alterglobal” KONTAKT: [email protected], [email protected] tel. 508 646 222, 609 310 665 Przeciwko projektowi dyrektywy Bolkesteina - możemy zwyciężyć! Od redakcji „Zerowy” numer pisma wywołał wiele kontrowersji. Niektóre listy i e-maile były rzeczową krytyką, do której postaramy się w tym numerze odnieść, inne ograniczały się do inwektyw. Najbardziej ubawił nas list, w którym zarzucono nam, że nie dość, iż jesteśmy „komunistami”, to na dodatek „faszystami”. Wtórny analfabetyzm zatacza niestety coraz szersze kręgi... Oczywiście, artykuły dotyczące działalności polskiego ruchu feministycznego, spotkały się, bo jakże inaczej, z oskarżeniami o nasz rzekomy „szowinizm”. W końcu, jeśli ktoś jest zwolennikiem idei równouprawnienia, ale nie zachwyca się odstraszającą od niej działalnością pań w rodzaju Środy, czy Dunin, szowinistą być musi i już. Odpowiedzi na ten – i podobne zarzuty, poświęciliśmy artykuł na str. 10. Jeśli chodzi o naszą niechęć do propagowania anarchizmu (patrz str. 9), protesty ze strony „ruchu” są doprawdy zastanawiające. Nie obrażamy się, jeśli anarchistyczne gazety nie drukują ideologii demokratów antykapitalistów, byłaby to zresztą wręcz antyreklama naszych poglądów. Tak to już jest, że gdy widzi się gazetę propagującą ideę demokratycznej rewolucji alterglobalistycznej w sposób bardziej zrozumiały dla odbiorcy niż wynurzenia kilku kółek wzajemnej adoracji zadowolonych ze swojej marginalności i cieszących się swoją „elitarnością”, trzeba nową jakość atakować. Lepsze to – i prostsze, niż zastanowienie się nad sobą i przyczynami, dla których opozycja antykapitalistyczna jest w Polsce tak słaba i niezorganizowana. Staramy się zarówno ignorować polityczną poprawność, jak i zachowywać obiektywizm, przyznając rację nawet naszym przeciwnikom politycznym, o ile w naszej subiektywnej opinii ją mają, a także krytykować ruch, który współtworzymy, w sytuacjach, w których na słowa krytyki zasługuje. W tym numerze znajdziecie kilka takich przykładów. Dziękujemy wszystkim tym, którzy wyrazili swoje poparcie dla idei naszego pisma i drukowanych na jego łamach poglądów. Zapraszamy do nadsyłania artykułów i innej współpracy, przy organizowanych przez naszą redakcję i związane z nią organizacje pozarządowe działaniach. Przypominamy, że „Alterglobala” można bezpłatnie pobrać w formacie .pdf ze strony www.alterglobal.republika.pl. Wysyłając e-mail można zadeklarować chęć otrzymywania kolejnych numerów pisma. Czekamy na wasze komentarze i zapraszamy do działalności w ruchu obywatelskim, który współtworzymy. Życzymy przyjemnej lektury! EKONOMIA SPOŁECZNA – społeczeństwo, które coś może…? Czasem można odnieść wrażenie, że dyskusja o solidarności społecznej, partycypacji obywateli w strukturach demokracji czy walka o prawa grup marginalizowanych to tylko puste hasła i szereg niespełnionych obietnic. Sytuacja nie przedstawia się jednak tak pesymistycznie. Działalność na rzecz osób i grup społecznie wykluczonych, aktywność mająca na celu budowę społeczeństwa obywatelskiego, pobudzanie dążeń solidarnościowych nie jest biciem głową w mur i idealistycznym programem pożeranym przez realia „twardej rzeczywistości”. Zachodzące zmiany umożliwiają realizacje pomysłów i programów, których celem jest poprawa jakości życia społecznego i indywidualnego. Idea współpracy i wzajemnej odpowiedzialności znów odżywa. Po okresie upajania się indywidualnością, samowystarczalnością i wzmacniania strategii agresywnej, bezwzględnej walki w drodze do sukcesu mierzonego wielkością konta w banku, wyścig szczurów zwalnia tempo. Coraz popularniejsze stają się inicjatywy obywatelskie, praca w stowarzyszeniach i fundacjach. Okazuje się, że konsumpcja nie jest receptą na udane życie, że większe spełnienie osiąga się poprzez współprace z innymi. Atomizacja społeczna jest poważnym zagrożeniem, zdiagnozowanym już dawno, którego cień jak dotąd nam towarzyszy i daje o sobie znać w postaci rosnących statystyk samobójstw, wzrastającej liczby osób cierpiących na depresje, uzależnionych od alkoholu i narkotyków, samotnych, nie umiejących odnaleźć się w otaczającej ich rzeczywistości. Okazuje się, że społeczeństwo rynkowe, nawet jeśli odnosi sukces ekonomiczny nie gwarantuje poprawy jakości życia. Dla każdego społeczeństwa dużym problemem są grupy osób wykluczonych, upośledzonych ekonomicznie. Bezrobocie i bezdomność często wiążą się z uzależnieniami, przestępczością, zanikiem społecznego zaufania czy takimi patologiami jak przemoc w rodzinie. Wykluczenie ekonomiczne pociąga za sobą ograniczenie lub całkowite wycofanie z pozostałych sfer życia społecznego: udziału w kulturze, polityce, edukacji. Pomoc społeczna jest nieefektywna. W polskich warunkach trudno mówić o jej ALTERGLOBAL PISMO SPOŁECZNO-POLITYCZNE Adres redakcji: [email protected] Os. Orła Białego 38/5 61-251 Poznań Tel: 508 646 222, 0609 310 665 Redaktor naczelny/Wydawca: Marcin Janasik Sekretarz Redakcji: Małgorzata Kamińska, redaguje zespół ALTERGLOBAL STRONA 2 skuteczności. Problemem nie jest tylko brak środków w budżecie – niedawne wydarzenia w bogatej przecież Francji dowodzą, że jest ona źle kierowana i dysponowana. Częściej ma się wrażenie że to strata pieniędzy, że państwowe programy opieki społecznej raczej konserwują problemy niż je rozwiązują czy im zapobiegają, choć z pewnością są dla osób ubogich wręcz niezbędne, zapewniając, czy właściwie mając im zapewniać, minimum egzystencji. Oczywiście można dyskutować, czy w morzu biedy, niedożywienia dzieci, strukturalnego zacofania całych regionów kraju ważniejsze dla „państwa” (czytaj: wspólnoty terytorialnej obywateli, a nie wyalienowanych rządzących elit) powinny być wydatki na zbrojenia, kupno przestarzałych myśliwców, czy utrzymywanie w Iraku polskich sił okupacyjnych niż zwiększanie programów pomocowych stanowiących dla wielu Polaków jedyną szansę przeżycia... Ta absurdalna sytuacja nie zmieni się tak długo, jak długo nasze państwo nie stanie się prawdziwą demokracją i nie zacznie służyć interesowi ogółu, otaczając szczególną troską najuboższych. Do tego czasu sferą w której realizowana jest rzeczywista pomoc ludziom wykluczonym, gdzie buduje się solidarność, współpracę i kapitał społecznego zaufania jest funkcjonowanie organizacji pozarządowych, rozmaitych fundacji i innych form działalności, które kryją się pod pojęciem ekonomii społecznej. Pojęcie ekonomii kojarzy się z działalnością nastawioną na zysk, taką, która nie przejmuje się tymi, którzy nie umieją się odnaleźć na rynku. Dodanie do tego słowa przymiotnika „społeczna” może początkowo dezorientować. Czy to nie kolejna zbitka słów, nowa nazwa dla starych praktyk czy nowomowa w stylu tej, z którą mieliśmy do czynienia przy projekcie „demokracji” socjalistycznej? Otóż nie. Idea ekonomi społecznej nie dość że jest bardo atrakcyjna, to odnosi też realne sukcesy. Ekonomia społeczna to, najprościej i najogólniej, obywatelska działalność gospodarcza. Jej instytucje są samowystarczalne, realizując społeczne cele opierają się na zasadach rynkowych. Ich najważniejszym wyróżnikiem jest prymat pomocy ludziom nad zyskiem i działalność mająca zaspokajać potrzeby społeczne. Pojęcie ekonomii społecznej obejmuje takie jednostki jak spółdzielnie, ubezpieczenia wzajemne, organizacje i stowarzyszenia pozarządowe, fundacje, banki etyczne. Ich aktywność ma często miejsce w sektorach, którymi nie interesuje się sektor komercyjny. Stwarzają one nowe miejsca pracy oraz nowe formy zatrudnienia, wspomagają przedsiębiorczość, integrują grupy społecznie marginalizowane i pomagają im powrócić do życia społecznego. Przykładami takiej działalności są Centra Integracji Społecznej, w których odbywa się kształcenie osób bezrobotnych, Kluby Integracji Społecznej, programy szkoleniowe dla osób niepełnosprawnych, warsztaty i programy edukacyjne oraz przeciwdziałające problemom społecznym takim jak przemoc w rodzinie czy dyskryminacja. Takim przedsięwzięciem jest w Poznaniu budowa osiedla ”Darzbór”, na którym powstają mieszkania socjalne. Z inicjatywą powstania osiedla wyszła Fundacja Barka, część środków na realizacje pomysłu otrzymano z zagranicy, część z funduszy miejskich, reszta to praca społecznie zaangażowanych zespołów specjalistów oraz samych zainteresowanych. Innym przykładem jest tworzenie przez osoby bezrobotne spółdzielni, zagospodarowywanie nisz rynkowych, w których mogą działać małe przedsiębiorstwa (riksze na cmentarzach, miejsca skupu złomu, sklepy „z drugiej ręki”). We wszystkich przypadkach tego typu działalności wartościami, które się umacnia i które stanowią jej podstawę są samorządność, partycypacja, solidarność. Dzięki nowo powstającym strukturom ekonomii społecznej tworzy się realna wizja społeczeństwa obywatelskiego, gdzie inicjatywa wychodzi „od dołu”, gdzie to ludzie wspólnie się organizują by działać na rzecz wspólnego dobra. Oczywiście państwo poprzez swą politykę może zarówno wspomagać taką aktywność jak i ją blokować. Ważnym zadaniem jest stworzenie takich ram prawnych które umożliwiają i ułatwiają rozwój organizacji i instytucji mieszczących się w tym obszarze. W ostatnich latach pojawiły się takie rozwiązania, które choć nie są idealne to stanowią krok na przód w drodze do zmiany. Do aktów prawnych regulujących i torującym drogę społecznym inicjatywom należą: Ustawa o pożytku publicznym i wolontariacie, Ustawa o zatrudnieniu socjalnym, w której mowa jest o tworzeniu Centrów Integracji Społecznej i Klubów Integracji Społecznej, Ustawa o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. Jednocześnie jednak samoorganizacja społeczna, zwłaszcza osób wykluczonych NA OSI ZŁA Dla maccarthystów dnia dzisiejszego, polujących z uporem lepszej sprawy na "lewackich antysemitów", w kraju kaczego bonapartyzmu zapewne jestem nader łakomym celem. Reprezentuję chyba wszelkie możliwe cechy pozwalające owym paniom i panom tak właśnie mnie zaszufladkować. Pamiętając choćby o zagładzie Ormian, radykalnie i absolutnie neguję tezy o wyjątkowości historycznej Shoah. Za poroniony projekt obłąkańczej inżynierii społecznej uznaję syjonizm jako taki. Jestem autorem opublikowanych w internecie wypowiedzi, w których obdarzyłem odchodzącego niedługo ze stanowiska premiera państwa żydowskiego większą ilością "komplementów", niż najbardziej wygadany pijaczyna zdołałby obdarzyć osobistego wroga. Widzę potworną cenę śmierci dziesiątek tysięcy niewinnych ludzi i niezawinionego cierpienia rzesz liczniejszych, niż ogół obywateli Izraela. Odmawiam też jego soldatesce prawa do urządzania sobie kosztem mienia, zdrowia i życia uwięzionych w surrealistycznej politycznej klatce Palestyńczyków zabawy w safari i nazywania uzurpowania sobie uprawnień po temu "prawem do obrony". Na domiar złego jestem nawróconym na lewicowość byłym skrajnym prawicowcem, dla dumnych czerwonych weteranów gotowych mi to wypominać, a nie mających nic do zaoferowania ponad polegającą na kajaniu się "merytoryczną dyskusję", mam serdeczną radę, by najedli się etosem. Rzec zaś zdołałem ledwo o wierzchołku góry lodowej, małym wycinku ze straszliwego aktu oskarżenia, którego punktów i podpunktów na wołowej skórze bym nie spisał. Wraz z innymi współpracownikami witryny http://viva.palestyna.pl uznaję za niegodne zabawy w kotka i myszkę. W walce o prawa narodu ciemiężonego, będącej częścią walki internacjonalistycznej, umiarkowanie często okazuje się hańbą. Trzeba rzec: "Dość!" z góra dziesięciu latom mydlenia oczu "procesem pokojowym", którego symbolem są absurdalnie, nieproporcjonalnie korzystne dla państwa – hegemona porozumienia z Oslo, drodze, której kontynuacja w najlepszym razie może zapewnić Palestyńczykom żałosną wegetację w bantustanach. Trzeba radykalnie i bezwzględnie zerwać z drogą opętania i obłędu, na której niewiele może zmienić odejście ze stanowiska premiera zbrodniarza wojennego Szarona: drogą uznania Izraela za forpocztę cywilizacji i demokracji, słowem – pępek "wolnego świata". Dopóki na państwie szalonej i niewytłumaczalnej doktryny segregacji narodowej nie wymusi się, by traktowało i ubogich, napotyka na trudne, często wręcz niemożliwe do przebycia bariery biurokratyczne i finansowe, związane z procedurami rejestracyjnymi, korupcjogennymi i nieprzejrzystymi zasadami przyznawania grantów przez instytucje państwowe i samorządowe (zwykle dostają je znajomi działający jednocześnie w partiach politycznych, fundacjach, stowarzyszeniach, klubach sportowych wszystko odbywa się w kręgach elit), opłatami skarbowymi, sprawozdaniami itd. System skonstruowany jest tak, że tylko bogaci i wykształceni mogą w nim realnie działać w dużej skali na rzecz potrzebujących, a umożliwianie biednym samopomocy jest, niestety, czysto iluzoryczne, co oczywiście naszym władcom snu z powiek nie spędza. Poczucie osobistego sprawstwa, możliwości współpracy, szukanie alternatywnych rozwiązań i projektów są jednymi z najlepszych rozwiązań naszych społecznych bolączek. Czy dalej pójdziemy tą drogą? Anna Klingsporn Palestyńczyków jak równoprawnych partnerów, na lepsze zmieni się niewiele bądź zgoła nic. Dopóki interes narodowy tych ostatnich nie zostanie potraktowany jako dokładnie równie ważny jak izraelski, nie będzie pokoju na Bliskim Wschodzie. Wsparcia walki o to wymaga pryncypium internacjonalizmu, batalii o globalne braterstwo między narodami. Tak jak poparcie dla walki klasowej ciemiężonych, walki o samorząd pracowniczy, o wysoką progresję podatkową i skuteczną opiekę państwa nad najbiedniejszymi, oraz dla walki o bezpośrednią demokrację uczestniczącą i radykalne wzmocnienie roli samorządów, uznaję wierność owemu pryncypium za ważniejszy sprawdzian lewicowości niż entuzjazm wobec postulatów tzw. "lewicy obyczajowej" (choć te również popieram). Jeśli podzielasz ten punkt widzenia, bądź nawet nie zgadzając się z nim pozostajesz nań otwarty, mam nadzieję, że znajdziesz coś dla siebie na stronie, którą współtworzę. Internacjonaliści wszystkich krajów, umacniajcie więzi! Zapraszamy na www.viva.palestina.pl Paweł Michał Bartolik (Axisofevil) AKCJA „FAIR TRADE” W ramach akcji bezpłatnie promujemy małe, głównie jednoosobowe i rodzinne przedsiębiorstwa przestrzegające kodeksu pracy, oferujące usługi i produkty o wysokiej jakości, niską marżę oraz wspierające organizacje pozarządowe i niezależne media. Takie właśnie firmy narażone są na nieuczciwą konkurencję ze strony globalnych korporacji poprawiających swą ofertę łamaniem kodeksu pracy, dumpingiem cenowym, oszustwami jakościowymi oraz ulgami podatkowymi ze strony spolegliwych wobec nich rządów. Możemy je reklamować z czystym sumieniem. Więcej na www.alterglobal.republika.pl ALTERGLOBAL STRONA 3 W OBRONIE CYWILIZACJI Należę do pokolenia, które miało swoją rewolucję do przegrania i ją przegrało. Każdy z nas walczył o co innego. I przeciw czemu innemu. Ale wszyscy przegraliśmy. Lud jest teraz niemy i bezsilny. Masy stały się bezwładne. Pozbawione przywództwa a nawet marzeń. Inteligencja się sprzedaje. Nowa burżuazja tuczy się, nie wypłacając pensji. Politycy grają w grę, której nikt poza nimi już nie rozumie. Młodzież w Głogowie zabawia się mordowaniem bezdomnych, kler, jak przed wojną, wraca do polityki. Dawni bojownicy zbierają się na zjazdy jubileuszowe. Ostatnio zaproszono mnie na zjazd byłych działaczy ruchu Wolność i Pokój. Ci, którzy w obronie światowego Pokoju i krajowej Wolności kładli się na jezdni i dawali nosić do milicyjnych suk, dziś piastują wysokie stanowiska w MSW i MSZ, robiąc to, przeciw czemu tak bardzo się buntowaliśmy. Kwaśniewski z Wałęsą odtańczyli pod stoczniowymi krzyżami chocholi taniec na grobie ruchu związkowego. W kraju masowego bezrobocia, nędzy i wyzysku wyznacznikiem kontestacji stał się homoseksualizm i stosunek do religii. W modnej warszawskiej knajpie czarny gejekolog sprzedaje snobom piwo po 7 złotych i wszyscy zachowują się tak, jak gdyby przed chwilą zeszli z barykad. W skupieniu wysłuchują komunałów starszej pani profesor, która ma dostać Nobla za to, że nie wierzy w Boga. W kuluarach można kupić gazetę, z której niezbicie wynika, że walka klasowa trwa, a robotnicy już wkrótce się o tym dowiedzą. Społeczeństwo jest jak pacjent w stanie śpiączki. Płuca, nerki, serce i inne części pracują, tylko kora mózgowa całkowicie obumarła. I nie ma co się bić w nasze cherlawe polskie piersi. Kryzys myśli jest tak globalny jak AIDS i spekulacje giełdowe. Owszem, tu i ówdzie biedni się jeszcze buntują, ale to bunt odruchowy, pozbawiony projektu ustrojowego i historycznej perspektywy. Umarł język starej lewicy, a z jej symboli kapitał robi dziś chodliwe gadżety. Młodzież, która wyszła podpalić Paryż w maju 1968 roku wierzyła, że dokona rewolucji społecznej. Dzisiaj demonstracje są formą rytuału bez wiary i bez takiego nawet naiwnego projektu przemian, jaki mieli paryscy licealiści i studenci. Gdy ostatnio zapłonęły we Francji „kolorowe” przedmieścia nikt nie potraktował tego ani trochę tak poważnie jak w 68’. Bunt wykluczonych nie miał sztandaru ani projektu politycznej zmiany. Nie zagrażał przywilejom i nie przekroczył granic getta rasowego i klasowego, do jakiego zamknięto młodych Arabów i Murzynów. Te wydarzenia powinny otrzeźwić gorące głowy, którym się wydaje, że wystarczy wyprowadzić na ulicę odpowiednio duży tłum, aby coś się naprawdę zmieniło. Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, wiemy, że historia nie jest samo spełniającą się przeALTERGLOBAL STRONA 4 powiednią. Narastające sprzeczności kapitalizmu nie tworzą automatycznie przesłanek dla socjalizmu, tylko nowe jeszcze bardziej monstrualne sprzeczności. Wzrost gospodarczy nie podnosi, niczym przypływ, wszystkich łodzi, a jedynie luksusowe jachty. Demokracja parlamentarna i rynek nie spełniają swojej obietnicy, a mimo, że nie zagraża im dziś żaden totalitaryzm, generują wojny, zbrojenia i ograniczenia wolności obywatelskich. Innowacyjność i witalność kapitalizmu skupiają się na zaspokajaniu coraz bardziej wyrafinowanych potrzeb coraz mniejszej liczby uprzywilejowanych. Po to by spokojnie cieszyć się tymi przywilejami trzeba wydawać coraz więcej na zbrojenia, wojsko, policję, prywatną i państwową. Wiedza i technologia mogące zaspokoić wszystkie podstawowe potrzeby ludzkości, nie są już własnością rodzaju ludzkiego, lecz korporacji a dostęp do nich ogranicza zasobność portfela i chciwość właścicieli kapitału. Coraz powszechniejsze jest przekonanie, że tym bałaganem nikt już nie kieruje. Dryfujemy nieuchronnie w stronę katastrofy. Huragany w Stanach, gwałtowne wichury i powodzie w Europie i innych częściach świata to tylko perliste preludium. Planeta się grzeje nie tylko od gazów cieplarnianych, ale i od przeludnienia w krajach biednych i zaniku rozrodczości w krajach bogatych. Grzeje się od spekulacji finansowych uniemożliwiających słabszym krajom racjonalne gospodarowanie, od wojen o surowce, a przede wszystkim od inflacji oficjalnej, wyniesionej na medialny piedestał bezbrzeżnej głupoty i egoizmu. Nie, niestety nie „grozi” nam rewolucja. Rewolucja mogłaby bowiem do tego chaosu wnieść jakąś nową myśl, jakiś uzdrawiający porządek. Grozi nam właśnie to, że nic nie zapowiada głębokiej przemiany, która zawróci ludzkość z drogi ku samozagładzie. Nie ma już przewodnika. Znikł dbający o poddanych i broniący ich przed rabusiami pan feudalny wyznaczający trudne, ale trwałe role społeczne. Abdykowała też burżuazja przemysłowa, która wraz z wyzyskiem i uciskiem niosła jednak pewien porządek państwowy, postęp techniczny i cywilizacyjny, na którym korzystały, z pewnym opóźnieniem i po ciężkich bojach, także masy pracujące. A teraz zamiast klasy robotniczej, jak to obiecywał Marks, na scenę historii wkroczył bezimienny kapitał finansowy. Zamiast racjonalnego planowania w bezklasowym społeczeństwie, mamy ślepą pogoń za zyskiem, która miażdży wszystko na swej drodze: warstwę ozonową, lasy deszczowe, Afganistan, Irak, związki zawodowe, prawo pracy, wolność słowa, habeas corpus act (ustawa zakazująca organom państwa aresztowania obywatela bez zezwolenia sądu – przyp. red.), prawo międzynarodowe, wreszcie demokrację jako taką. Prezydentów, premierów, parlamenty wybierają już nie wy- borcy tylko inwestorzy. Informacje przekazują nie dziennikarze tylko agenci public relations wielkich koncernów. Dzisiejszy „duch powszechnej przedsiębiorczości” przypomina postać Milo Minderbindera z „Paragrafu 22”, który zawarł korzystny kontrakt z Niemcami na zbombardowanie własnych, amerykańskich pozycji. Kapitał, dzikie zwierzę nad którym nikt już nie panuje, nazywa się w oficjalnej propagandzie wolnym rynkiem. Prezentowany jako czynnik uwielbianego wzrostu gospodarczego posiada, niczym James Bond, licencję na zabijanie. Jej zakres poszerza każda następna runda Światowej Organizacji Handlu. Nikomu, nawet najbiedniejszemu wieśniakowi nie wolno przed tą bestią drzwi zaryglować. Pytanie, które sobie powinien dziś zadawać każdy myślący człowiek brzmi: Jak okiełznać bestię? Jak przywrócić rządy rozumu? Demokrację? Przywódcy polityczni to w zdecydowanej większości marionetki kapitału. Ale nawet tych niewielu, których, jak Hugo Chaveza lud wyniesie wbrew woli inwestorów do władzy, kapitał łatwo zadławi gospodarczo niszcząc ich kraje. A jeżeli nie, to po prostu każe ich zlikwidować. Ustanowienie demokratycznej kontroli nad globalnymi korporacjami, które rządzą światem napotyka na podstawową przeszkodę, jaką jest cofanie się demokracji pod naciskiem rynków finansowych w poszczególnych krajach. Jednak, aby społeczeństwa, zwykli ludzie czuli się reprezentowani przez swoje władze demokrację trzeba wypełnić nadzieją, treścią, projektem, który ukaże perspektywę prawdziwej zmiany stosunków społecznych. Wszędzie na świecie konflikty społeczne o największym znaczeniu powstają w wyniku samowoli międzynarodowych koncernów. Tak więc opór wobec nich musi być także globalny. Dopiero umieszczenie lokalnej, narodowej walki o władzę w kontekście światowej walki o powstrzymanie globalnych korporacji, daje nadzieję na sukces. Tam gdzie nawet rządy okazują się bezsilne w obliczu korporacyjnych uzurpacji i wymuszeń, jakaś partia czy ruch społeczny mogący liczyć na solidarność i współpracę międzynarodową w walce z globalnym molochem, mogą się okazać skuteczne. W tym wypadku środkiem do odzyskania suwerenności ekonomicznej w kraju będzie internacjonalizm, umiędzynarodowienie walki. Wiem, że myśl o odwróceniu biegu dziejów i przeciwstawieniu się wszechwładzy pieniądza jest trudna do upowszechnienia w okłamywanym i ogłupianym społeczeństwie. Budowa ruchu, który się takiego zadania podejmie wymaga rzadkiego połączenia odwagi i rozumu. Alternatywą dla podjęcia tego trudu jest jednak bezsilne przyglądanie się jak ginie nasz świat, świat cywilizacji, która opiera się na współpracy, a nie wzajemnym wyniszczaniu. Piotr Ikonowicz GLOBALNE PAŃSTWO POLICYJNE (2) EGIPT WYBORY PARLAMENTARNE Podczas wyborów parlamentarnych prorządowe bojówki idola USA na Bliskim Wschodzie, prezydenta Mubaraka, zaatakowały zwolenników Bractwa Muzułmańskiego. Przy biernej postawie policji, atakowano zgromadzonych, którym nie podoba się autorytarny reżim sojusznika Busha, łamanie praw demokratycznych, tortury, trwający od 1981r. stan wyjątkowy, delegalizacja opozycji. Przed „wolnymi” wyborami władze aresztowały 1600 zwolenników Bractwa, policja uniemożliwiła głosowanie w kilku miejscowościach, blokując dostęp do lokali wyborczych antyrządowo nastawionym mieszkańcom. Pomijając kwestię poglądów fundamentalistów islamskich - gdy wygrają, trzeba będzie pewnie w imię obrony demokracji wspierać opozycję - to gdy atakują cele cywilne, słusznie nazywa się ich terrorystami. Kiedy dyktator tępi ich, gdy walczą o demokrację, nazywa się go, jak kiedyś Saddama, sojusznikiem... Małgorzata Kamińska KRWAWA PACYFIKACJA 30.12.2005r co najmniej 20 osób zabiła policja podczas pacyfikowania pokojowego protestu uchodźców z Sudanu w Kairze. Gdy ONZ ogłosiła, że ludziom, których rodziny zostały wymordowane, a domy zniszczone podczas wojny domowej i towarzyszących im masakr przestanie nadawać status uchodźcy, rozpoczęli oni protest, wobec dyskryminacji ze strony egipskich Arabów i braku możliwości przesiedlenia do UE, czy USA, wspierających działania humanitarne tak długo, jak nie oznaczają one kolejnych „problemów socjalnych i integracyjnych” z nowymi imigrantami. Masakra nie spotkała się oczywiście z żadnymi sankcjami za strony „broniących praw człowieka” potęg... Podobnie, jak milczano w obliczu zbrodni reżimu irackiego tak długo, jak spełniał swoją rolę stabilizatora regionu, tak wspiera się wciąż egipski- i inne „sojusznicze” rządy Bliskiego Wschodu. W imię wolności i demokracji. W końcu trzema mieć gdzieś przyjazne miejsca na torturowanie przeciwników politycznych podejrzanych o „terroryzm”. maj@ CHINY – HONGHONG SZCZYT WTO Podczas zamieszek towarzyszących obradom Światowej Organizacji Handlu rannych zostało 114 osób, w tym 44 policjantów. Aresztowano 900 demonstrantów. Manifestanci usiłowali dostać się do centrum konferencyjnego, by zaprotestować przeciwko neoliberalnej, korporacyjnej globalizacji, wykorzystywania przez mocarstwa reguł wolnorynkowych tylko wtedy, gdy jest to dla nich korzystne, przy jednoczesnych subwencjach dla swojego rolnictwa w wysokości ok. 300 mld USD rocznie. Alterglobaliści, głównie rolnicy z Azji Południowo-Wschodniej, zostali jednak odepchnięci przez funkcjonariuszy. Źródło Indymedia Wewnątrz budynku trwały zacięte negocjacje - skupieni wokół delegacji Brazylii i Indii przedstawiciele 120 biednych krajów usiłowali wymóc na UE, USA i Japonii zakończenie subwencjonowania rolnictwa w imię reguł wolnego handlu, którymi tak chętnie szafują, gdy jest to dla nich korzystne. Oczywiście, porozumienie nie nastąpiło... Zarówno na ulicy, jak i sali konferencyjnej, właściciele globu pokazali, kto nim rządzi. S.H. CHINY PROWINCJA GUANDONG W OGNIU I KRWI Chiny, pupilek „krynicy demokracji” – USA, partner handlowy Unii Europejskiej i Japonii, kraj będący hybrydą państwowego kapitalizmu i autorytarnej dyktatury „komunistycznych” elit, ponownie stały się areną walk między policją, a chłopami z prowincji Guangdong. Protestujący przeciwko wywłaszczaniu z uprawianej przez siebie ziemi rolnicy kolejny raz zostali spacyfikowani przez policję i wojsko. Grudzień przyniósł masakrę we wsi Dongzhou w której zginęło co najmniej 20 osób, styczeń – w Sanjiao, rannych zostało 30-40 osób. Brutalny reżim mordujący własnych obywateli jest oczywiście zbyt ważnym ogniwem handlu międzynarodowego, wyposażonym ponadto w potężną armię i broń atomową, nie nadaje się więc jako kandydat do powtórzenia interwencji irackiej. Żadna z „demokratycznych” potęg nie robi w sprawie obrony praw człowieka nic, dbając o inwestycje swoich korporacji w Państwie Środka. Według danych władz, w całym 2005r. podobnych konfliktów miało miejsce 74 tys., brało w nich udział co najmniej 100 tysięcy osób. Opozycja demokratyczna w Chinach istnieje, walczy jednak nie tylko z dyktaturą, ale również ze wprowadzanym przez nią kapitalizmem, miażdżącym po drodze ostatnie zabytki socjalne, żadna z „broniących wolności” potęg nie będzie takich „wichrzycieli” wspierać. Nawet ideowi maoiści są represjonowani, nowy sojusznik USA już ich nie potrzebuje. Działacze „Komunistycznej” Partii Chin brylują na salonach, przyjmowani są na całym świecie z honorami zarówno przez rządzące „demokratyczne” reżimy, jak i „opozycję”, w rodzaju naszej Samoobrony. Marcin Janasik RELAMA W RAMACH AKCJI „FAIR TRADE” ALTERGLOBAL STRONA 5 TEOLOGIA WYZWOLENIA – przeszłość czy przyszłość? "Kiedy daję biednym chleb, nazywają mnie świętym. Kiedy pytam, dlaczego biedni nie mają chleba, nazywają mnie komunistą" - arcybiskup Rio de Janeiro Hélder Câmara W kwestiach teologii wyzwolenia przez lata narosło wiele nieprawdziwych mitów, kształtowanych przez tych „chrześcijańskich” polityków, dziennikarzy i hierarchów, którzy, będąc związani z estabilishmentem, czynnie wspierają kapitalizm i jego zbrodnicze konsekwencje. Często pojawia się pogląd, ze bohaterscy księża, broniący swych parafian przed torturami i mordami ze strony wspieranych przez USA i Watykan junt wojskowych walczyli o sowiecką dominację w Ameryce Południowej. To oczywista bzdura. Owszem, będąc chrześcijanami, nawiązywali do egalitarystycznych korzeni chrześcijaństwa, które, dla wszystkich poza wtórnymi analfabetami, którzy czytali Nowy Testament i choć odrobinkę znają historię tej religii, były wręcz komunistyczne (nie mylić ze stalinizmem, czy realnym ”socjalizmem”!). W swej walce politycznej o Królestwo Boże na Ziemi nawiązywali do marksizmu, pozwalającego na krytykę sprzeczności i zbrodniczości kapitalizmu. Nigdy jednak żaden z nich, a były tych księży przecież dziesiątki tysięcy, nie walczyłby o realizację w miejsce kapitalistycznej dyktatury - dyktatury sowieckiej, otwarcie antydemokratycznej i antyreligijnej! Używanie przez nich marksistowskiej retoryki oczywiście ułatwiało pacyfikację ruchu teologii wyzwolenia przez hierarchów związanych z międzynarodowym kapitalizmem i jego instytucjami - tak początkowo czynił Jan Paweł II, uznając jednak pod koniec pontyfikatu swój błąd i częściowo rehabilitując ten ruch (można dyskutować, czy zrobił to w sposób wystarczający), tak robił poprzedni prefekt Kongregacji Doktryny Wiary, związany cały czas z ideologią prokapitalistycznego konserwatyzmu i jej pseudo chrześcijańskimi piewcami, obecny papież, Joseph Ratzinger. Księża - teologowie wyzwolenia nie mieli łatwego życia. Prześladowani przez ultraprawicowe, faszystowskie rządy i ugrupowania, mordowani, prześladowani przez „pistolleros” CIA, wyklęci przez swojego papieża, krytykowani przez prosowieckie ugrupowania komunistyczne. Wiara w to, że walka o wolność, równość i sprawiedliwość jest ich obowiązkiem, wbrew wszystkim i wszystkiemu, pozwalała im opierać się prześlaALTERGLOBAL STRONA 6 dowaniom. To im, a nie związanym z potęgami kapitalizmu hierarchom, Kościół Katolicki zawdzięcza spontaniczną, głęboką religijność na całym kontynencie Ameryki Południowej. To takim właśnie hierarchom Kościół, powiązany z elitami kapitalistycznego autorytaryzmu, „zawdzięcza” masową ucieczkę wiernych w Europie i na innych kontynentach, tych, którzy nie zamierzają czekać na „lepszy świat” po śmierci i z pokorą znosić nędzę i upokorzenia doczesnego życia. Wyklęcie teologii wyzwolenia było największym, zarówno politycznym, jak i moralnym, błędem przywódców Kościoła w XX wieku. Przebiło nawet milczenie w kwestii holocaustu i działalność Opus Dei. Przeciwnicy chrześcijaństwa tylko na tym zyskali. „Obowiązkiem każdego chrześcijanina jest być rewolucjonistą” ksiądz Camilo Torres, bojownik rewolucyjnej partyzantki ELN (Armii Wyzwolenia Narodowego) w Kolumbii Najsłynniejszy w świecie polski męczennik, zamordowany bestialsko przez PRL-owskich siepaczy ksiądz Popiełuszko, nie jest jedynym przedstawicielem Kościoła, który w walce o wolność oddał swoje życie. W Ameryce było ich wielu. Dlaczego nikt w Polsce o nich nie mówi? Ponieważ politycy, którzy zbijają kapitał wymachiwaniem krzyżem i wiarą, jeżdżą, jak Mariusz Kamiński i Marek Jurek, do mordercy Pinocheta, prześladującego księży - teologów wyzwolenia i innych chilijskich demokratów, przepraszam, „komunistycznych zbrodniarzy”. Ponieważ wielu hierarchów, zniechęcając do czynnego uczestnictwa w życiu Kościoła zwykłych, cierpiących niedostatek, często nędzę i głód Polaków, woli wiązać się z władzą, brylować na salonach, jeździć limuzynami za które można by wykarmić całe rodziny, z mądrymi minami ogłaszając w mediach, że Polacy są wolni, a kapitalizm jest całkiem fajny. Za taką Polskę, za taki Kościół umierał Popiełuszko? O taką Polskę, o taki kościół walczyły miliony ludzi pod sztandarem Solidarności, oszukanych później pod okrągłym stołem, zwołanym przy udziale hierarchów? Czy głodne polskie dzieci mają uwierzyć biskupom krytykującym ich ojców, gdy ruszają na sejm, za „chuligaństwo”, odjeżdżając po wywiadach spod siedzib korporacyjnych mediów samochodami za setki tysięcy złotych? Czy krzyże w salach lekcyjnych mają im zastąpić obiad? Jak mają zareagować, gdy mimo wszystko, zaczną czytać Nowy Testament, gdy przeczytają słowa Jezusa? Co będzie, jeśli je zrozumieją? Co będzie, jeśli zechcą te słowa realizować, naśladować go, co jest przecież obowiązkiem chrześcijanina? Wtedy Pan Biskup, Pan Chrześcijański Polityk i Pan Chrześcijański Biznesmen wspólnie obwołają ich komuchami, bandytami, lewakami, wezwą do „spokoju społecznego”, „pojednania” i znoszenia nędzy, wyzysku i zniewolenia z pokorą i uśmiechem dobrego, grzecznego niewolnika. A policjant broniący pałką „demokracji” na demonstracji, okupant strzelający do cywilów w Iraku, czy biznesmen odbierający robotnikom prawo do wykarmienia swoich rodzin, dostaną w kościele rozgrzeszenie. Z błogosławieństwem na przyszłe zbrodnie. „Religia wykorzystywana do usypiania ludu i służąca kapitalizmowi jest bowiem dla rewolucyjnych chrześcijan przedmiotem równie ostrej krytyki, jak dla marksistów” ojciec Manuel Perez Martinez dowódca ELN w Kolumbii Na szczęście prawdziwy Kościół, kościół biednych, słabych, wyzyskiwanych, gnębionych, jest ciągle w Polsce silny. Tradycje walki z uciskiem, nadzieja na lepsze jutro, są wśród ludzi wciąż żywa, choć, dzięki „chrześcijańskim” politykom, mediom hierarchom, dogorywa na naszych oczach. Ich odbudowa, walka ze złem, którym jest kapitalizm, kłamstwem, jakim są próby łączenia go z ideami chrześcijaństwa, walka z biedą i zniewoleniem będącymi konsekwencjami tego systemu, jest naszym obowiązkiem. Reaktywacja teologii wyzwolenia, idei Królestwa Bożego tu, na Ziemi, jest możliwa. Więcej, niezbędna, by zerwać nasze kajdany. Pokojowa, jeśli nie nastąpi powtórka z ZOMO i stanu wojennego, rewolucja chrześcijan-antykapitalistów, na przekór kłamcom i hipokrytom z „katoprawicy” wycierających sobie twarze sprzedanym etosem solidarności, jest możliwa. Jest nas - pracowników, emerytów i dzieci ponad trzydzieści milionów, ich - biznesmenów, polityków i policjantów - zaledwie garstka. Tysiące księży wierzy w to, co my, czekając na chwilę, w której powiedzą zniewoleniu „dość!” i ruszą razem z parafianami na demonstracje, rozpoczynając pokojową, chrześcijańską, antykapitalistyczną rewolucję. Wyzwalając Polskę, postawimy pierwszy krok, by wyzwolić resztę ludzkości. Każdy niewolnik, również o innym kolorze skóry, mówiący innym językiem, wierzący w inną religię, zasługuje bowiem na to, byśmy poświęcili życie na zerwanie krępujących go łańcuchów. Marcin Janasik Manifest grupy inicjatywnej Ekumenicznego Ruchu Chrześcijan Antykapitalistów Odrzućmy kapitalizm, jako system barbarzyńskiego wyzysku i zniewolenia, manipulacji i kłamstwa, bogactwa i władzy nielicznych, kosztem nędzy i głodu miliardów. 2. Odrzućmy konsumpcjonizm, materializm i atomizację społeczeństwa, jako promowane przez kulturę masową wzorce niszczące człowieczeństwo i duchowość, z pożytkiem dla globalnej gospodarki i jej właścicieli, na rzecz empatii, etyki chrześcijańskiej i dążenia do intelektualnego i duchowego, a nie tylko materialnego, rozwoju. 3. Odrzućmy wyścig szczurów i nieludzką konkurencję jako postawy niegodne chrześcijanina, na rzecz kooperacji, internacjonalizmu i pomocy wzajemnej dla budowy wspólnego szczęścia. 4. Odrzućmy obecny kształt kultury masowej i globalizacji, gospodarczy, kulturowy, polityczny i militarny ucisk całego świata przez największe mocarstwa (USA i cała grupa G8), ich instytucje (Światowa Organizacja Handlu, Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Walutowy) oraz ponadnarodowe korporacje, na rzecz globalnej, demokratycznej integracji mającej na celu przede wszystkim likwidację plag głodu, chorób i nędzy, realizację idei wolności, równości i sprawiedliwości społecznej. 5. Odrzućmy stosowanie przez rządzących metod manipulacji, kontroli i sterowania społeczeństwem, kontroli mediów, kampanii kłamstw i nowomowy, w której pracowników upominających się o pensje nazywa się „wichrzycielami” a ludzi demonstrujących w walce o prawo do godnego życia dla siebie i swych dzieci – „ulicą”. 6. Odrzućmy skorumpowaną „demokrację” elit, wielkiego kapitału i korporacyjnych mediów, system, w którym „zwykły człowiek” nie ma nic do powiedzenia, mimo pozornej wolności wyboru i słowa, instytucje wyborcze są zaś fikcją i fasadą panowania władców globalnej gospodarki i ich namiestników w elitach krajowych, na rzecz systemu realnej demokracji uczestniczącej, w której przedstawicieli można odwoływać przed upływem kadencji, ustawy poddawane są obowiązkowo referendom, a wszelkie ograniczenia wolności są minimalizowane. 7. Odrzućmy charakterystyczną dla kapitalizmu rabunkową gospodarkę zasobami naturalnymi i niszczenie środowiska, masową eksterminację tysięcy gatunków roślin i zwierząt oraz całych ekosystemów, a także zanieczyszczanie Ziemi w bezpardonowej walce o zyski za wszelką cenę, na rzecz zrównoważonego rozwoju. 8. Odrzućmy redukowanie przez system istoty ludzkiej do „trybika w machinie” gospodarczej, „kosztu produkcji” w pracy i konsumenta w społeczeństwie oraz odmawiania jej tak podstawowych praw jak prawo do darmowej opieki zdrowotnej, nauki, żywności, artykułów pierwszej potrzeby i mieszkania, na rzecz uczynienia człowieka współwłaścicielem swojego przedsiębiorstwa, aktywnym obywatelem w społeczeństwie i zapewnienia każdemu podstawowych produktów, standardu życia i możliwości edukacji. 9. Odrzućmy ograniczanie naszych praw obywatelskich, takich jak prawo do strajku, zrzeszania się w związki zawodowe (zwłaszcza w przedsiębiorstwach prywatnych), wystąpień publicznych i manifestacji, prywatności, na rzecz systemu, w którym każdy szczebel władzy poddawany będzie permanentnej kontroli obywateli, demokracja ograniczać będzie prawa tylko tym, którzy ograniczają je innym, a razem z granicami zniknie konieczność istnienia tajnych służb. 10. Odrzućmy wszelką społeczną i prawną dyskryminację ludzi ze względu na: płeć, wyznanie, narodowość, rasę, orientację seksualną i światopogląd tak długo, jak nie zagraża to dobru innych ludzi i ludzkości jako całości (jak np. satanizm, czy nazizm). 11. Odrzućmy żądania bierności i milczenia Kościoła wobec działań zbrodniczych reżimów, łamania praw człowieka, biedy, ucisku i innych konsekwencji kapitalizmu, gdyż zabieranie głosu w tych sprawach jest jego obowiązkiem, a jego zaniechanie – jest grzechem. Kościół nie powinien ograniczać się do „apeli o pokój” skierowanych do „państw zbójeckich” w rodzaju USA, lecz ekskomunikować żołnierzy mordujących dla ropy naftowej cywilów, a także polityków wysyłających ich na wojnę. Nie powinien apelować do kapitalistów o „dzielenie się z ubogimi”, lecz wzywać wiernych do pokojowej, politycznej walki z systemem kapitalistycznym, jego instytucjami i funkcjonariuszami. Nie powinien tylko mówić o prawach człowieka, ale uznać za grzech handel z krajami, które jak Rosja, Chiny, czy USA je depczą, oraz wzywać do obalenia rządów, które tak czynią. 12. Odrzućmy fałszowanie idei chrześcijańskich przez „chrześcijańskich” polityków, błądzących teologów i hierarchów, chcących wykorzystać je do utrzymania barbarzyńskiego i niesprawiedliwego, a przede wszystkim nijak mającego się do ideałów Jezusa i pierwszych chrześcijan, status quo. Obiecując raj po śmierci i tępiąc wszelkie odruchy słusznego buntu zniewolonych i uciskanych przez wielki kapitał i jego politycznych pracowników, odmawiając nam prawa do walki o Królestwo Boże TU i TERAZ, na Ziemi, wspierają Wielki Babilon, Zło i Szatana. 1. Grupa Inicjatywna ERCHAK KONTAKT: [email protected] www.erchak.republika.pl ALTERGLOBAL STRONA 7 SEKTA BOR Wszystko zaczęło się tak: w 2001r zostałem skreślony z listy studentów po pierwszym semestrze. Odpadłem z wydziału Historii UAM i szybko dostałem wezwanie do wojska. Nie mogłem nic zrobić, bo to była połowa roku akademickiego, a ewentualne egzaminy były w czerwcu. Uczelnie mają na przekazanie Wojskowym Komendom Uzupełnień ustawowe 14 dni listy skreślonych studentów (poborowych). Oszukali mnie na WKU Mniej więcej w połowie maja 2001r. dostałem wezwanie na WKU - Poznań 3, gdzie stawiłem się 23 maja 2001r. Tam skierowano mnie do oficera Biura Ochrony Rządu na rozmowę do osobnej sali za zamkniętymi drzwiami. Ten z kolei werbował poborowych do BOR. Powiedział mi, że ta formacja podlega pod MSWiA i, że lepiej służyć w nim, niż w MONie, ponieważ w BOR jest więcej urlopów (5dni służby, 5dni szkolenia, 5dni na przepustce) do końca służby od momentu zakończenia szkolenia podstawowego. Większy jest też żołd - ok.400zł, częstszy kontakt z bronią - niemal codzienne strzelanie z każdego rodzaju broni. Powiedział też, że BOR będzie w pełni zawodową formacją od 2002r. w 2001r. mieli pójść ostatni poborowi (były to Wojska Nadwiślańskie przemianowane na BOR). Nie podejrzewając, że werbunek do BOR-u może być przeprowadzany przy pomocy oszustwa i manipulacji, wyraziłem zgodę na służbę i po złożeniu stosownego podpisu rozpocząłem ją 05.06.2001r. w Raduczu. Był to okres szkolenia podstawowego. Na „unitarce” było mniej więcej tak jak powinno być. Szkolenie podstawowe zakończyło się 10.08.2001r. Można było trochę odpocząć - zaczynał się tzw. ,,high live". Prawa obywatelskie... We wrześniu 2001r. zapisałem się na wybory parlamentarne (organizowała to pani psycholog wojskowy JW w Raduczu. Miała wtedy stopień kapitana). Zapisałem się w ustawowym terminie zgodnie z zgodnie z art. 21 ustawy z dnia 12.04.2001r. Wypełniłem specjalny formularz. Jednak 18.09.2001r. zostałem przeniesiony do jednostki wojskowej w Górze Kalwarii w innej gminie i innym powiecie. Tam dowódca nowej kompani kapitan Mirosław Sz. zrobił zbiórkę kompani nowoprzybyłych funkcjonariuszy. Omawiając zasady pełnienia służby na kompanii zapytał, kto się zapisał na wybory. Jakieś kilkanaście osób wraz ze mną podniosło ręce. Ponieważ trzymałem rękę dość długo zwrócono mi uwagę kapitan śmiejąc się z tego powiedział w moją stronę ,,głosowałeś" w czasie przeszłym. Powiedział, że nie pójdziemy głosować bo jesteśmy w innej gminie a dopisać się do spisu wyborców można tylko 14 dni przed wyborami dla nas jest za późno. (przeniesienie 18.09.2001r. wybory - 21.09.2001r.). Tej zasadzie, jak się dowiedziałem później, przeczy ALTERGLOBAL STRONA 8 Krajowe Biuro Wyborcze. Powtarzano mi to kilkakrotnie, wraz ze mną nie dopuszczono do głosowania sporej grupy ludzi. Kwalifikuje się to według mnie jako: art. 248 Kodeksu Karnego - niedopuszczenie do wyborów za pomocą podstępu, art. 249 KK - niedopuszczenie do wyborów groźbą bezprawną lub podstępem, art. 250 KK - niedopuszcznie do wyborów przemocą, groźbą bezprawną i przez nadużycie zależności. Ponieważ nie znałem wtedy jeszcze prawa wyborczego uwierzyłem w to. Kiedy je poznałem zgłosiłem to do prokuratury w Piasecznie, która wszczęła śledztwo w tej sprawie z Art. 250 KK, które trwało do 31.12.2004r. Śledztwo umorzono bo „nie dopatrzono się” znamion przestępstwa - nie mogłem głosować „z przyczyn obiektywnych” tak jakby przeniesienie mnie było tego usprawiedliwieniem... Grupa 12 Amnesty International w Poznaniu poinformowała mnie, że nic nie usprawiedliwia niedopuszczenia mnie do wyborów - zgodnie z Art. 62 konstytucji prawo udziału w wyborach nie przysługuje tylko osobom, które prawomocnym wyrokiem są pozbawione praw publicznych lub są ubezwłasnowolnione np.: osoby chore psychicznie i osobom poniżej 18 roku życia. BOR - „Baniak - Obierak - Rejony” W JW w Górze Kalwarii byłem do 18.10.2001r. Słowo ,,high live" było tam czymś zupełnie obcym. Mieliśmy zakaz opuszczania jednostki. Powiedziano nam, że ,,tak jak przyszliśmy - w krótkim rękawie (pobór letni) tak wrócimy”. Tak też by było gdybyśmy zostali tam do końca. Przez te ponad trzy tygodnie od 6:00 do 21:30, tylko z przerwą na obiad i kolację, w ramach zajęć cały dzień załadowywaliśmy i rozładowywaliśmy broń pustymi magazynkami. JW w Górze Kalwarii na szczęście zlikwidowano i 18.10.2001r. zostaliśmy przeniesieni do Warszawy. W Górze Kalwarii rozpoczęliśmy warty, które kontynuowaliśmy w Warszawie. Wszystko co mi i innym poborowym kierowanym do BOR mówiono, okazało się nieprawdą. Nie było żołdu w wysokości 400 zł., tylko 105 złotowy, standardowy żołd, gdyż nie było jeszcze aktów wykonawczych do ustawy z dnia 16.03.2001r. o BOR. Nie było żadnej zawodowej formacji - pobór cały czas trwa. Nie było licznych urlopów, żadnego systemu „5-5-5”, zlikwidowano nam 14-dniowy urlop wypoczynkowy, były tylko sporadyczne przepustki. Tak więc służba w BOR jest zdecydowanie uciążliwsza niż w MONie, gdzie jeździ się na przepustki co dwa tygodnie, na które nas nie puszczali, gdyż było „mało ludzi na warty”. Wobec braku odpowiedniego potencjału ludzkiego pełniliśmy warty 24/24h (w MON-ie chodzi się na warty co 48h., musi być między nimi 1 dzień przerwy). Przez całą służbę byłem 6 razy w domu, ale nigdy podczas świąt, co w MON-ie niemal się nie zdarza. Strzelanie było tylko na „unitarce” (kilkanaście razy), po niej już tylko trzy razy. Ponadto w MONie nie grożą też takie kary jak w MSWiA, np. wydalenie ze służby w BOR nawet po 9-ciu miesiącach i rozpoczęcie jej na nowo w MON-ie, gdyż do jednostki podległej MON idzie się jeden raz. W BOR jest też ogromna odpowiedzialność – za ,,nawalenie" na warcie np.: nieprawidłowe zatrzymanie, złe użycie środków przymusu bezpośredniego, wpuszczenie na obiekt osób niepożądanych i szkody z tym związane - 5 lat więzienia. Musieliśmy się codziennie uczyć prawa użycia broni i znać je w 100% łącznie z kropkami i przecinkami. Gdybyśmy kogoś zastrzelili, nieprawidłowo zatrzymali lub w podobny sposób ,,nawalili" i prokurator nas by przepytał z prawa użycia broni a ktoś pominąłby choć jedno słowo lub przecinek dostałby 5 lat... W Warszawie do końca służby 28.05.2002r. mieliśmy warty. Przed nimi ćwiczenia wartownicze, zatrzymywanie itp. Po nich najczęściej: „baniak” (sprzątanie kuchni i stołówki wojskowej), „obierak” (obieranie warzyw i ziemniaków na następny dzień na obiad), „rejony” (sprzątanie kompanii). Toteż skrót BOR tłumaczyliśmy ironicznie: „baniak – obierak - rejony”. Tak wyglądało zderzenie wizji roztaczanych podczas werbunku z rzeczywistością... Bezkarna sekta Nie pamiętam nazwiska oficera – werbownika, który skierował mnie do BOR. To było zwykłe oszustwo celem pozyskania ludzi, nasuwające nieodparcie skojarzenia z werbunkiem do sekt. Tyle, że za odejście z sekty nie grozi odpowiedzialność karna... Porucznik ten nie poinformował mnie o odpowiedzialności z jaką wiąże się ta służba, około 400 osób z poboru letniego (tle samo z jesienRELAMA W RAMACH AKCJI „FAIR TRADE” nego) skierowanych do BOR poszło tam na zupełnie innych warunkach od tych, o jakich ich poinformowano w placówkach WKU na terenie całej Polski. Zgodziłem się na służbę, bo uwierzyłem w kłamstwa, interesuję się polityką, myślałem, że w BOR będę miał z nią jakiś kontakt, ale nawet nie mogłem głosować! Gdybym wiedział, że tak będzie – służba wyglądała jak w koloni karnej – poszedłbym do MON-u. Ludzi zajmujących się werbunkiem POD CZARNĄ FLAGĄ... Piszę ten artykuł ze szczerym bólem. Każdy członek redakcji i większość osób z nią współpracujących przeżył krótszą lub dłuższą fascynację anarchizmem, zakończoną pytaniem - negacja systemu - owszem, ale co dalej? Analiza stopnia komplikacji zjawisk społeczno - politycznych i gospodarczych, idei państwa i demokracji, skłoniła nas do porzucenia bezdroży ideowych, którym poświęcaliśmy czas, na rzecz szukania realnych remediów na choroby trapiące naszą cywilizację. Nie zmienia to faktu, że już jako adwersarze idei i organizacji anarchistycznych z jednej strony, a sojusznicy w walce ze wspólnym wrogiem, może nie do wszystkich, ale z pewnością do części działaczy Federacji Anarchistycznej, czy innych anarchistycznych grup, zachowaliśmy szacunek. Po wydaniu „zerowego” numeru pisma, doszły nas z kręgów co rozsądniejszych, a przede wszystkim - konsekwentnych w swych wolnościowych poglądach, działaczy FA, ostrzeżenia, że ze strony jej „bojówkarskiej” części płyną pod adresem naszego redaktora naczelnego groźby w związku z deklaracją, iż pismo nie będzie propagować anarchizmu (o konsekwencjach wprowadzenia demokracji bezpośredniej - poniżej). Gdyby działacze Obozu Narodowo - Radykalnego grozili redakcji „Mać Pariadki”, że nie dopuszcza ich autorów, znając anarchistów wszczęliby głośne larum nad ich „faszyzmem”, co byłoby z resztą całkiem na miejscu. Hipokryzja niektórych - dla osób mających problemy z czytaniem naszych tekstów z jednoczesnym ich rozumieniem, powtórzę niektórych - anarchistów polega na tym, że ataki na ich wolność słowa są faszyzmem, a ich ataki na politycznych przeciwników - już nie. Smutne skojarzenia z „równymi i równiejszymi” nasuwają się same... Nie ma sensu rozpisywać się nad zrozumiałymi dla wszystkich, poza anarchistami, konsekwencjami wprowadzenia systemu demokracji bezpośredniej (z absurdalną zasadą konsensusu, czy bez niej) - kwestią przeprowadzania jakichkolwiek inwestycji wykraczających poza obszar gminy, o inwestycjach globalnych nie wspominając, uregulowań do- na miejscu nie było - okazało się, że nikt ich nie zna. Jedyne co mnie powstrzymywało przed dezercją to fakt, że gdybym zrezygnował ze służby musiałbym ją rozpoczynać od nowa w MON-ie, a więc gdybym po miesiącu zrezygnował – skończyłbym służbę miesiąc później (wyszedłem 28.05.2002r) i nie mógłbym w terminie złożyć papierów na studia termin był do 18.06.2002r. - tracąc kolejny rok do następnego terminu w czerwcu 2003r. Kiedy wyszedłem do cywila pisałem listy do prokuratur i Rzecznika Praw Obywatelskich. Prokuratury wszystkie śledztwa umorzyły. Rzecznik Praw Obywatelskich tłumaczył mi się ustawami i brakiem aktów wykonawczych odnośnie BOR oraz poinformował, że od tej pory zwraca szczególną uwagę na tą formację... Filip Kostka tyczących globalnej ochrony środowiska, standardów socjalnych, funduszy rozwojowych dla całych regionów, prawnego umocowania i funkcjonowania wymiany handlowej, ochrony praw człowieka, zarządzania w ten sposób czymkolwiek itd. itp. Wystarczy trochę popracować w dużym przedsiębiorstwie, by zrozumieć, że w większych grupach ludzi już samo wprowadzenie demokracji bezpośredniej doprowadzi do zapaści organizacyjnej, chaosu i bezwładu decyzyjnego. Jej założenia są trudne do osiągnięcia nawet na kilkunastoosobowych squatach, nie mówiąc już o np. 10 tysięcznej fabryce, 600 tysięcznym mieście, 30 milionowym kraju, czy 6 miliardowej cywilizacji. Wprowadzenie demokracji bezpośredniej z jednoczesną decentralizacją i rozmontowaniem struktur państwowych, oznaczałoby nie demokrację, ale regres, chaos i ostateczny upadek cywilizacji. O ile wcześniej, wykorzystując rozkład, nasi wspólni wrogowie nie przeprowadziliby para-faszystowskiego zamachu stanu... Nawet demokracja uczestnicząca (moim zdaniem optymalnie łącząca sprawne zarządzanie, partycypację mieszkańców i najbliższa idei demokracji jako takiej) funkcjonować może tylko i wyłącznie jako uzupełnienie demokracji pośredniej. Wprowadzona terytorialnie oznacza, czy ktoś tego chce, czy nie - i jakkolwiek to nazywa - państwo i jeśli będzie ono liczniejsze niż mała wioska, konieczne do jego sprawnego funkcjonowania jest zatrudnianie mniejszej czy większej stałej kadry urzędniczej, wybieranie stałych przedstawicieli do władz ustawodawczej i wykonawczej, funkcjonowanie różnych instytucji działają- cych w poszczególnych dziedzinach życia społeczno - gospodarczego i regulujących je, policji, systemu prawnego i przymusowego jego respektowania (z wszelkimi konsekwencjami). Radykalna lewica toczy z anarchistami tą jałową dyskusję od ponad stu lat. Oczywistych argumentów nie ma sensu powtarzać. Owszem, w redakcji uważamy, że wprowadzenie anarchizmu, którego idee są z pewnością szczytne, wbrew temu co głoszą przedstawiciele tego ruchu, w swoich tragicznych konsekwencjach nie będzie miało z demokracją (jakąkolwiek) nic wspólnego. Mamy do tego demokratyczne prawo, jak i do tego, by na nasze łamy nie dopuszczać zwolenników idei w naszym, słusznym, czy niesłusznym, mniemaniu, niedemokratycznych (w przypadku anarchistów idee demokratyczne nie idą w parze z oczywistymi konsekwencjami ich wprowadzenia). Fakt, że czarny kolor flag niektórym działaczom Federacji Anarchistycznej pomylił się chyba z czarnym kolorem koszul, najlepiej świadczy o tym, jak wyglądałby świat, gdyby anarchistom udało się przejąć, przepraszam, obalić państwo. Apokaliptyczne walki o strefy wpływów między strukturami mafijnymi, faszystami, a anarchistami, płonące redakcje niezależnych gazet i pobici przez „wolnościowców” przeciwnicy polityczni... Nie będzie przecież państwa, prawa i policji, która w prawdziwej demokracji oczywiście być powinna, by strzec jej, a nie bronić, jak teraz, bogatych przed biednymi. Za taką „demokrację bezpośrednią” – pięknie dziękujemy. Małgorzata Kamińska RELAMA W RAMACH AKCJI „FAIR TRADE” ALTERGLOBAL STRONA 9 W ODPOWIEDZI NA KRYTYKĘ Ten krótki tekst napisaliśmy w odpowiedzi na krytykę, którą wywołały dwa artykuły, zamieszczone w „zerowym” numerze „Alterglobala” – „Nie chcemy parytetów” Małgorzaty Kamińskiej i „Hipokryzja pani Środy” Marcina Janasika. Oba teksty stanowią zbiór zarzutów i polemikę z polskim ruchem feministycznym, czy też jego, można rzec, „głównym nurtem”. Zaczniemy od tego, że wszyscy członkowie i współpracownicy naszej redakcji, w tym autorzy ww. artykułów są od lat zaangażowani w ruch na rzecz równouprawnienia kobiet, walkę o ich prawa. Wiele akcji - związanych z prawem do aborcji, dostępem do badań prenatalnych, przemocą domową, eksploatacją kobiet w hipermarketach - współorganizowaliśmy lub organizowaliśmy sami. Zarzut, że nie wiemy nic o ruchu na rzecz równouprawnienia, czy nie angażujemy się w niego, pozostawimy bez dalszych komentarzy. Pojawił się też zarzut, że wspieramy swoimi przemyśleniami obraz feminizmu kreowany przez media „głównego nurtu” opierając nasze opinie na materiałach z nich płynących. Otóż nie - artykuły te są wynikiem kilkuletniej obserwacji, lektury materiałów rozdawanych podczas różnych feministycznych akcji i imprez w rodzaju „manify”, wypowiedzi działaczek, naszych rozmów z nimi, a przede wszystkim (w przypadku „Hipokryzji pani Środy”) opinii kobiet i mężczyzn, zwolenniczek i zwolenników idei równouprawnienia oraz przedstawianych przez nich powodów, dla których w tym ruchu nie uczestniczą. Główną z wymienianych przyczyn, prawie zawsze, był feminizm. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że jest wiele odmian „feminizmu”, wiele sformalizowanych i niesformalizowanych grup, często skłóconych, prawie jak w środowisku antykapitalistycznym. Problem w tym, że jak każda generalizacja, tak również i nasza wymagała pewnych uogólnień. Jak zawsze w tego typu przypadkach, wiele osób, przysłowiowych „wyjątków od reguły”, mogło poczuć się urażonych, jest nam z tego powodu niezmiernie przykro. Ponieważ nie sposób objąć jednym artykułem wszystkich grup i grupek, staraliśmy się wyodrębnić cechy wspólne dla większości z nich - podobnie, jak pisząc o różniących się przecież ideowo gazetach proreżimowych można mówić w uogólnieniu o „głównym nurcie” mediów, opisując cechy im wspólne, choćby przywiązanie do kapitalizmu, manipulację informacją, bojkot radykalnej lewicy etc. Domniemując domyślność naszych czytelników, nie dopisaliśmy przed każdym słowem „feminizm”, „feministki” słowa „większość”. Przyświecał - i przyświeca nam tylko jeden cel - przyczynienie się do wyjścia ruchu na rzecz równouprawnienia w Polsce z marginesu, w który, niestety, wpędził go feminizm. ALTERGLOBAL STRONA 10 Od lat obserwujemy, jak kolejne, mniejsze lub większe sukcesy w walce o prawa kobiet są marnotrawione przez nieodpowiedzialne, agresywne i antydemokratyczne wypowiedzi działaczek feministycznych, najwyraźniej bardziej nastawionych na promowanie się w mediach, niż działanie na rzecz zmiany istniejącego w świadomości społecznej obrazu ruchu i misji, w imię której walczy. Oczywiście można powiedzieć, że antydemokratyczne żądanie parytetów, cenzury, ekstremistyczne postulaty obyczajowe (traktowanie wręczania kwiatów, czy otwierania drzwi przed kobietami jako plugawego szowinizmu), czy epatowanie delikatnie rzecz ujmując, specyficzną sztuką, nie odbywa się w imieniu wszystkich feministek. Rzecz w tym, że żadne właściwie organizacje nie odcinają się od takich pomysłów, co uprawnia do twierdzenia, że są wspólne dla całości ruchu. Organizacje antykapitalistyczne poświęcają wiele czasu i energii by odcinać się od stalinizmu, ZSRR, czy PRL, od totalitarnych praktyk i idei. Organizacje narodowe i nawet ultraprawicowe przy każdej okazji (przynajmniej oficjalnie) odcinają się od związków z ideologią faszystowską czy antysemityzmem, przedstawiając się (co niekiedy jest śmieszne) jako zwolennicy i obrońcy demokracji. Feministki, choć podobno nie mają nic wspólnego z wypowiedziami (feministek!), które komentowaliśmy, nie stać nawet na ostre dementi. Czy więc na pewno nie mamy racji, a postulaty i wypowiedzi takie nie są reprezentatywne dla całości ruchu? Zdolność do samokrytyki jest symptomem uczciwości i demokracji w każdym ruchu społecznym. Radykalną lewicę stać na przyznawanie się do błędów, choć w uczeniu się na nich widzimy żałosne braki, czego nie omieszkaliśmy w naszej gazecie pominąć. Jeśli stosuje się mechanizm socjotechniczny „oblężonej twierdzy” i na wszelką krytykę reaguje się histerią i agresją, zarzucając adwersarzom brak wiedzy o opisywanych zjawiskach, znajomości teoretycznych idei ruchu, brak świadomości społecznej, czy wręcz szowinizm (w przypadku red. Kamińskiej jest to niesłychanie zabawne, choć krytyka jej artykułu, jak się nam wydaje, ostrzejszego, jest i tak mniejsza niż „Hipokryzji pani Środy” widocznie kobiecie jest wolno feministki krytykować, a mężczyźnie nie...), zamiast zastanowić się nad swymi błędami, nie należy przynamniej obrażać się na zarzut ortodoksji, czy fundamentalizmu. Bardzo nas cieszy, że opinie kobiet nie zaangażowanych, z wymienionych przez nas w „Alterglobalu” powodów, w działalność ruchu na rzecz równouprawnienia, a także wielu aktywnych feministek, są zdecydowanie odmienne - najwyraźniej, może nie trafiliśmy w sedno problemu, ale z pewnością blisko niego. W następnym numerze zamie- ścimy przygotowywany przez grupę roboczą zarówno kobiet, jak i mężczyzn manifest „niefeministycznego ruchu na rzecz równouprawnienia i praw człowieka”. Postaramy się zawrzeć w nim pozytywne, zwłaszcza socjalne, postulaty wysuwane obecnie przez feministki, unikając niepotrzebnej „samczożerczości”, agresji i fundamentalistycznej retoryki radykalnych działaczek, zwłaszcza w kwestii przemian obyczajowych, oraz spłycania emocjonalności kobiet, której feminizm (głównego nurtu) jest piewcą, odpowiednikiem pism w rodzaju „CKM” dla mężczyzn, czym feministki odrzucają od słusznej walki o równouprawnienie całe społeczeństwo - zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Grupa, jaką postaramy się wokół manifestu założyć, odcinać się będzie od wszystkich antydemokratycznych postulatów w rodzaju żądania parytetów czy cenzury, działać będziemy w oparciu o idee nieposłuszeństwa obywatelskiego i bojkotu (w przypadku seksistowskich reklam, czy posunięć rządu), apelować będziemy głównie do kobiet, gdyż to do nich przede wszystkim należy walka o swoje RELAMA W RAMACH AKCJI „FAIR TRADE” Jeśli potrzebują Państwo fachowej pomocy i doradztwa w zakresie prowadzenia ksiąg rachunkowych oraz rozliczeń publiczno – prawnych to zapraszamy do: LICENCJA MINISTRA FINANSÓW Nawiązując współpracę chcemy odciążyć Państwa od absorbujących kwestii administracyjno – księgowych zapewniając obsługę na najwyższym poziomie i przy zachowaniu rozsądnych cen. Nasza oferta obejmuje w szczególności: - prowadzenie ksiąg rachunkowych dla osób prywatnych prowadzących działalność gospodarczą, spółek prawa handlowego, stowarzyszeń i fundacji, - wszelkie rozliczenia wynagrodzeń, umów cywilno –prawnych i związanych z tym zobowiązań wobec ZUS i urzędów skarbowych, - całokształt spraw związanych z zarządzaniem personelem – przeprowadzanie rekrutacji, szkoleń przez wykwalifikowanego psychologa, - sporządzanie miesięcznych, okresowych i rocznych sprawozdań finansowych, - pełna obsługa administracyjna w zakresie prowadzonej działalności gospodarczej - sporządzanie wszelkich analiz, biznes – planów, pomoc w uzyskaniu kredytów bankowych. ZAPRASZAMY DO SKORZYSTANIA Z NASZYCH USŁUG Zadzwoń i przekonaj się, ile możesz zaoszczędzić czasu i pieniędzy Kontakt: 0 606 44 99 07, 0 604 14 39 50 prawa i jeśli jej nie podejmą (a niestety nie czynią tego, głównie dzięki radykalnym feministkom), nie powinny się skarżyć na swój los. Tworząc ruch na rzecz walki o równouprawnienie i prawa kobiet, odpowiedzieć trzeba sobie na następujące pytania - co najbardziej zachęca mężczyzn do „machismu”, jeśli nie seksualne powodzenie w rytuale godowym i preferowanie przez kobiety (choć temu większość zaprzecza) takiego typu? Kto swą aprobatą wspiera przedmiotowe traktowanie, zrównywanie seksu z zabawą fitness, w oderwaniu od sfery uczuć? Kto seksem i aktywną partycypacją w rytuale godowym nagradza mężczyzn za takie postawy? Kto wręcz preferuje takie wzorce zachowań? Kto kupuje produkty reklamowane z pominięciem dobrego smaku? Z kim mężowie zdradzają swe żony? Kto wspiera spłycanie uczuciowości samców, ich przekonanie, że kobiety i miłość można kupić? Kto godzi się na wymianę - awans, prezenty, czy bezpieczeństwo finansowe za seks? Kto manipuluje swą seksualnością przy załatwianiu codziennych spraw? Kto - jak nie właśnie kobiety? Co jest lepszym, skuteczniejszym narzędziem wpływu na mężczyzn niż bojkot seksualny i towarzyski? Co jest lepszym narzędziem wpływu na reklamodawców niż Baw się niewolniku, baw! Po tygodniu bojkot konsumencki? Co jest lepszym narzędziem wpływu na rządy, niż aktywność obywatelska i akcje uliczne, częstsze niż raz w roku - 8 marca i organizowane z innych powodów, niż tylko walka o prawa kobiet? Co zjedna takiemu ruchowi więcej zwolenników, jak unikanie antagonizacji płci i sekciarskie dbanie o partykularne interesy działaczek (vide - parytety), niż praca u podstaw nad poziomem intelektualnym, emocjonalnym i świadomością kobiet oraz angażowanie się w walkę o prawa innych grup społecznych, z pracownikami na czele? Co sprawi, że ruch na rzecz równouprawnienia wyjdzie wreszcie z getta „Ladyfestów”, gender studies, łamów „Wysokich obcasów”, kilku wydziałów wyższych uczelni i kółek wzajemnej adoracji z imprezami w „Le Madame” na czele lepiej, niż porzucenie agresji, retoryki rewanżu, dominującej władczości i uświadamianie obu płciom wspólnoty interesów, a w pozytywnych, nie negatywnych przemianach obyczajowych, wskazując w walce z kapitalizmem i autorytaryzmem szansę na wspólne szczęście, miłość i harmonię? Problem nie tkwi w tym, że chcemy, by tylko kobiety były wrażliwe, romantyczne, czułe, uczciwe, wierne, pełne ciepła i troski o swoich partnerów. niezbędnego dla zachowania ciągłości Chcemy, by LUDZIE tacy byli. Nie chcemy, by tylko kobiety nie były dominujące, władcze, agresywne, płytkie, egoistyczne, chcemy by NIKT taki nie był. Na kształtowanie uczuciowości i świadomości mężczyzn wymyślono jak dotąd tylko jeden skuteczny sposób są nim właśnie działania kobiet. A choć nie jesteśmy w żadnym wypadku zwolennikami nadstawiania drugiego policzka, kształtowanie psychiki kobiet na podobieństwo negatywnych cech przypisywanych, często słusznie, mężczyznom, jest najgorszym z możliwych rozwiązań, doskonale korespondującym zresztą z tym, co neoliberalizm, konsumpcjonizm i egoistyczny hedonizm robią z naszym gatunkiem w skali globalnej. Zapraszamy wszystkie kobiety i mężczyzn do udziału w tworzeniu ruchu i świata, o którym marzymy. Nie jesteśmy sekciarzami i chętnie podejmiemy na łamach pisma polemikę na temat idei, czy sposobu działania grupy, którą współtworzymy. Z radością powitamy propozycje postulatów i podejmowania współpracy organizacyjnej. Małgorzata Kamińska, Marcin Janasik skacząc w rozpaczy z okna. Musicie więc żyć CENTRUM STEROWANIA LUDZKOŚCIĄ (2): BAW SIĘ, NIEWOLNIKU, BAW... „Deprim – życie stanie się lepsze” reklama środka antydepresyjnego Baw się, niewolniku, baw! Po tygodniu pracy w naszych firmach i urzędach, top swe smutki w alkoholu, wypalaj je z każdym jointem, przełykaj z każdą pigułką narkotyku, czy antydepresanta. Za tą część wypracowanego przez siebie zysku, którą ci wspaniałomyślnie oddajemy, chodź do kina, do pubu, tańcz do upadłego w nocnym klubie, kibicuj na stadionie. Po to je przecież budujemy! Baw się, nie myśl! Nie myśl o swej pozycji społecznej, o tym, że w naszej demokracji nie masz nic do powiedzenia, o biedzie, wojnach, głodzie. O tym, że za założenie związku zawodowego zwolnimy cię z pracy, za udział w manifestacji zostaniesz pobity przez naszą policję, a jeśli zaczniesz się bronić- wylądujesz w więzieniu za „czynną napaść”. Ciesz się, że masz za co pić i tańczyć! Największą przyjemność sprawia nam obserwowanie was, gdy zapamiętale wymachujecie kończynami w takt muzyki, których twórcy chcą wam jeszcze coś przekazać, których jeszcze nie udało się zaprzęgnąć do kombajnu kultury masowej. Im smutniejszy, bardziej skłaniający do myślenia o naszej potędze i waszej słabości przekaz, im bardziej frustrujące przemyślenia z nim związane, tym mniej myślicie o nim, skupiając się na takcie, w rytm którego artysta śpiewa. Przy piosenkach o tym jak spłycamy wasze relacje emocjonalne do gatunku rytuału godowego, ocieracie się o partnera na jedną noc. Im głośniej artysta śpiewa o wojnach, które okupujemy waszą krwią i głodzie, do którego prowadzi nasza dominacja, tym więcej po radosnym tańcu wypijecie i wyćpacie. By nie myśleć, by zapomnieć. Uczymy was, że głębsza refleksja nad rzeczywistością nie jest mile widziana w towarzystwie. Oczywiście, zależnie od grupy społecznej, do której was przypisujemy, dopuszczamy wymianę informacji, pod warunkiem, że nie wykracza ona poza dopuszczalne przez nasze media normy. Jeśli chcecie zdobyć partnera/kę, nie możecie podczas rytuału godowego rozmawiać na żadne tematy, które mogą go/ją zasmucić, wyrwać z imprezowego rytmu. Wasze szanse na kopulację diametralnie wtedy zmaleją. Zamiast tego, rozmawiajcie o naszym ostatnim filmie, książce, tańczcie i pijcie, by w końcu się o siebie poocierać. Miłość przecież nie ma żadnego znaczenia, a wspólnota dusz to tylko zabytek patriarchalizmu, zbędny dodatek do dobrej zabawy. Dajemy wam stadiony, festyny, święta i igrzyska. Musicie się czymś zając, by życie nie wydawało wam się nieznośne. Chwile waszej nudy są dla nas niebezpieczne. Albowiem tylko wtedy zaczynacie myśleć, o ile oczywiście nie pozbawicie nas kolejnego niewolnika coraz szybciej i szybciej, pracować coraz dłużej i ciężej, by stać was było na coraz droższe i coraz głupsze rozrywki, by bawić się coraz huczniej, kibicować co tchu w piersiach i tańczyć do upadłego. To jest sens waszego życia, jedyny, który dopuszczamy, jedyny, dla którego jesteście poddawani permananetnej tresurze od szkoły, przez pracę, po radio i telewizję. Macie tylko pokornie pracować, by być zadowolonym z życia w niewoli i swojej pozycji społecznej, nie wnikać w sens waszej nędznej egzystencji- życie jest przecież takie ładne i kolorowe. A jeśli nawet nie, wystarczy alkohol, narkotyki, czy przypadkowy seks, by ładne i kolorowe się stało. By zagłuszyć cichy dźwięk kajdan pobrzękujący, gdy radośnie przetańczycie kolejny dzień swej niedoli. S.H. CZYTELNIA PRASY NIEZALEŻNEJ I KLUB DYSKUSYJNY TOWARZYSTWA OŚWIATY ROBOTNICZEJ W POZNANIU. Zapraszamy w środy, piątki i niedziele w godzinach 18.00 - 20.00 ul. Kościelna 4 (wejście z tyłu kamienicy). Więcej pod adresem www.robotnicza.republika.pl lub pod nr 603 247 245 ALTERGLOBAL STRONA 11 REKLAMA W RAMACH AKCJI „FAIR TRADE” KSERO – RONDO KAPONIERA A4 – już od 8 gr. Wydruki komputerowe od 15 gr. CYFROWE KSERO – WYSOKA JAKOŚĆ, SZYBKI DRUK Oprawa prac magisterskich, bindowanie Czynne codziennie pn. – pt. 8.00 - 20.00 sob. 10.00 - 18.00 niedz. 10.00 - 16.00 prawo ALTERGLOBAL STRONA 12