I. DLACZEGO GEOGRAFIA?2
Transkrypt
I. DLACZEGO GEOGRAFIA?2
I. DLACZEGO GEOGRAFIA?2 J.W. Goethe napisał: „Kto chce zrozumieć poetę, musi udać się do kraju poety”. Chcąc zrozumieć Biblię, trzeba iść do kraju, w którym żyli jej bohaterowie i gdzie rozegrały się wydarzenia przedstawione na kartach Pisma Świętego. Trzeba udać się, przynajmniej duchowo, na szlaki tamtej ziemi i wejść głębiej w jej dziwny świat. Odpowiadając na postawione w tytule pytanie, warto także przypomnieć jedno z wielu określeń Ziemi Świętej. Obszar między pasmem Hermonu na północy a Potokiem Egipskim na południu oraz Morzem Śródziemnym na zachodzie i Pustynią Syryjsko-Arabską różnie nazywano na przestrzeni wieków. Dla nas najważniejsze są E. Dąbrowski, Nowy Testament na tle epoki. T. 1. Geografia – Kultura. Poznań: Pallottinum 1958; D. Baldi, W Ojczyźnie Jezusa. Przewodnik po Ziemi Świętej, Kraków-Asyż: Franciszkanie 1982; P. Skucha, Ziemska Ojczyzna Jezusa, Warszawa: Akademia Teologii Katolickiej 1985; M. Wolniewicz, Ojczyzna Jezusa. Ludzie, kraj i dzień powszedni, Katowice: Księgarnia św. Jacka 1986; J. Rogerson, Biblia i geografia, w: Wielkie kultury świata. Świat Biblii, Warszawa: Wydawnictwo Penta 1996, s. 57-224. Najlepsze mapy Ziemi Świętej w języku polskim: Mapa Ziemi Świętej, wydawca: Franciszkanie (reformaci), ul. Reformacka 4, 31-012 Kraków; Ziemia Święta, Polskie Przedsiębiorstwo Wydawnictw Kartograficznych im. Eugeniusza Romera, Warszawa – Wrocław. Warto skorzystać z następujących atlasów: Atlas biblijny, Warszawa (brak danych dotyczących wydawcy) 1990; Mały atlas biblijny, Lublin: Redakcja Wydawnictw Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego 1990; R. Cleave, Satelitarny atlas Ziemi Świętej. Podkowa Leśna: Levant Foundation Poland 1993; J.B. Prichard, Wielki atlas biblijny, Warszawa: Vocatio 1994; Atlas biblijny, Warszawa: Towarzystwo Biblijne w Polsce 1995. 2 9 nazwy związane z Biblią. Często nazywamy ten teren Ziemią Świętą, ale jedno z określeń brzmi: piąta Ewangelia. Nazwa pochodzi od genialnego, chociaż nie zawsze idącego właściwą drogą, E. Renana, który w latach 18601861 przewodniczył wyprawie naukowej do Ziemi Świętej. Napisał on: „Zjeździłem ziemie ewangeliczne we wszystkich kierunkach; zwiedziłem Jerozolimę, Hebron, Samarię; nie opuściłem żadnej miejscowości, mającej związek z historią Jezusa. Owóż ta historia, która z biegiem czasu zmienia się dla nas w coś nieuchwytnego, w coś, co wisi w obłokach, przybrała po tym dla mnie kształty tak konkretne, że mnie to napełniło zdumieniem. Uderzająca zgodność tekstów z charakterem krainy, cudowna harmonia pomiędzy ideałem ewangelicznym i ziemią, która stanowiła jego tło, wszystko to podziałało na mnie jak objawienie. Miałem przed oczami jakąś piątą ewangelię, podartą wprawdzie, ale czytelną, i wtedy z opowiadań Mateusza i Marka wyłoniła się ku mnie nie jakaś istota abstrakcyjna, o której można by powiedzieć, że nigdy nie istniała, ale olbrzymia postać ludzka, która żyła, która działała”.3 Najlepszym komentarzem do tych słów wielkiego Francuza jest stwierdzenie pisarza Romana Brandstaettera, który osobiście zetknął sie z tym obszarem: „Wydaje mi się, że fluid tej ziemi, na pewno różniącej się od wszystkich ziem świata, tworzy z historycznych zdarzeń, rozgrywających się tutaj od niepamiętnych wieków, zamknięty, rodzinny krąg o magicznej mocy, dzięki której wszystko, co było, nadal jest obecne i wciąż trwa w ludziach i obok ludzi, w ich obyczajach, przyzwyczajeniach, w sposobie życia, w zjawiskach przyrody. [...] Czytanie Pisma Świętego na tle Chrystusowych 3 10 Żywot Jezusa, Łódź: Wydawnictwo Łódzkie 1991, s. 27. krajobrazów Ziemi Świętej było dla mnie jedynym w swoim rodzaju przeżyciem, pozwoliło mi bowiem skonfrontować prawdę biblijną z prawdą tej ziemi, z jej ludźmi, i dzięki temu lepiej zrozumieć sens zdarzeń rozgrywających się tutaj przed dwoma tysiącami lat”.4 Tracimy pewne aspekty świętego tekstu, jeżeli nigdy nie byliśmy w Ziemi Świętej albo gdy przynajmniej pobieżnie nie poznaliśmy tego kraju dzięki przeczytaniu jakiejś książki, która przynajmniej ogólnie omawia zagadnienia związane z Palestyną. Nawet ograniczona znajomość geografii pozwala lepiej rozumieć teksty biblijne i przedstawione w nich wydarzenia. Dzięki niej można zrozumieć lepiej tło i odczuć atmosferę tekstów natchnionych. Można odkryć, dlaczego historia biegła takimi właśnie torami, a proroctwa i Radosna Nowina zostały wyrażone w taki a nie w inny sposób. Słynny podróżnik i geograf, Willian Thomson (1857), tak napisał: „Studenci z Europy i Ameryki, zajmujący się literaturą biblijną i przebywający w doskonałych bibliotekach, są lepiej przygotowani do badań naukowych niż pielgrzymi wędrujący po Ziemi Świętej. To jednak sceneria kraju oraz żywe zwyczaje Wschodu, ilustrują tę błogosławioną Księgę. Tu potrzebny jest rzeczywisty obserwator, a nie student w odległej i zacisznej bibliotece”.5 Wszyscy, którzy udają się do Ziemi Świętej, mają w swojej wyobraźni polskie Kalwarie i obrazy, które znajdują się w polskich kościołach i w naszych domach. Ich twórcy posłużyli się jednak rodzimym doświadczeniem. Dlatego wszystko jest takie polskie. Ale mając to w swojej 4 R. Brandstaetter, Krąg biblijny, w: Krąg biblijny i franciszkański, Warszawa 1981, s. 271.273. 5 Zob. R. Cleave, jw., s. 7. 11 pamięci i wyobraźni, pielgrzymi rozpoczynają wędrówkę po ziemi palestyńskiej. Wyobrażają sobie, że spotkają tam cudowne gaje, przepiękne dróżki Pana Jezusa czy dróżki Matki Najświętszej, niezwykłą architekturę. Jednak już pierwsze zetknięcie się z Jerozolimą uświadamia, że będzie to coś zupełnie odmiennego. Nie zgadzają się odległości, nie zgadza się to, co jest zakodowane w świadomości, a więc nastrój i architektura. Nic się w ogóle nie zgadza. Pielgrzymi widzą nagle pokrzykujących Arabów, Żydów z pejsami idących pod Ścianę Płaczu. Zauważają, że Via Dolorosa (= Droga Krzyżowa) biegnie zygzakiem wśród wschodniego bazaru. Otwarte drzwi sklepów pełnych pamiątek zapraszają do wnętrza, z radioodbiorników dobiega monotonna muzyka, samochody, a niekiedy tylko dźwigające ciężary osły usiłują przecisnąć się między straganami pełnymi jarzyn i owoców oraz pośród różnojęzycznego tłumu. Stopy ślizgają się po odpadkach. W pierwszej chwili nie widać śladów Jezusa. Wędrowiec zaczyna nawet pytać: To tędy rzeczywiście On szedł, między handlarzami, wrzaskliwym tłumem, obcymi zupełnie i nieczytelnymi napisami? Bo Droga Krzyżowa i Golgota znajdują się właśnie w arabskiej dzielnicy starej części Jerozolimy. Dopiero po jakimś czasie, po dłuższym pobycie, każdy przyzwyczaja się, że tędy przed 2000 lat szedł Chrystus, a wokół byli ludzie zupełnie Mu obojętni. Sprzedawcy pewnie też zachwalali mięso, warzywa, owoce, ubrania i ceramiczne wyroby. Ale właśnie to, co w pierwszej chwili wywołuje zdenerwowanie, pozwala zrozumieć ducha dawnych wieków. W księgach natchnionych napotykamy nazwy, z którymi jesteśmy może nawet bardzo zżyci: Jerozolima, Nazaret, Betlejem, Kafarnaum, gdyż od dziecka je słyszeli12 śmy. Ale w naszej wyobraźni, żywiącej się naszym polskim doświadczeniem, są to np. miasta bardzo rozległe. Wyobrażamy sobie, że były podobne do znanych nam miast. A tymczasem miasta Wschodu, zwłaszcza starożytnego Bliskiego Wschodu, były bardzo małe. To było warunkiem skuteczności ich obrony. Ważne jest uświadomienie sobie, gdzie rozgrywało się jakieś wydarzenie. Autor natchniony wspomina, że Filistyni rozbili obóz na nizinie, na zachód od Gór Judzkich. Ten region, nazywany Szefelą, przecinało kilka strategicznych dolin. Gdyby Filistyni przejęli kontrolę nad doliną, gdzie rozgrywała się walka pomiędzy Dawidem i Goliatem, nie byłoby sposobu, by ich powstrzymać przed atakiem na miasta judzkie poprzez Betlejem na północy i Hebron na południu. Kontrolowanie Szefeli było więc wstępem do opanowania całej Judei. Odważny czyn Dawida miał miejsce w krytycznym momencie historii Izraela. Informacja o tym, gdzie odbyła się bitwa i co chcieli osiągnąć Filistyni, dodaje ostrości już i tak dramatycznemu opowiadaniu. Teksty biblijne przedstawiają inny niż nasz klimat. W okolicach Jerozolimy przez długie miesiące nie pada deszcz. Niekiedy od końca marca aż prawie do końca października nie spada ani kropla. Z takim klimatem wiąże się pewne zjawisko wspominane w Biblii. Prorok Ozeasz pisze: „Cóż ci mogę uczynić, Efraimie, co pocznę z tobą, Judo? Miłość wasza podobna do chmur o świtaniu albo do rosy, która prędko znika” (Oz 6,4). Jeżeli w lecie przed świtem w Jerozolimie wyjdziemy z mieszkania, zobaczymy niebo zasnute kłębiastymi chmurami. Takie chmury zapowiadają u nas wielki deszcz. Tymczasem w Jerozolimie znikną one, zaledwie pojawią się pierwsze promienie 13 słońca. A przed naszymi oczyma odsłoni się błękitne niebo. Chmury, które zdawały się zapowiadać wysuszonej ziemi upragniony deszcz, nie przyniosły ani kropli. Do takich właśnie chmur porównuje Ozeasz miłość mieszkańców Judy i także naszą miłość. Autorzy Pisma Świętego nie wspominają o stodołach. W opisanym wcześniej klimacie stodoła jest przecież niepotrzebna. Po co ją budować, skoro od czasu żniw, a zaczynają się one już w kwietniu, przez kilka miesięcy nie będzie deszczu. Nie trzeba więc stodół, a zboże można wymłócić na klepisku, na otwartej przestrzeni. Na rozrzucone snopy wpuszcza się zwierzęta, które kopytami młócą zboże. Zwierzęta, w trakcie tej pracy, brały do pyska źdźbła i karmiły się nimi. Zdarzali się jednak chciwi gospodarze, którzy zawiązywali pysk takiemu zwierzęciu, aby nie jadło zboża. Pismo Święte zabrania jednak tego i bierze te ciężko pracujące w skwarze dnia zwierzęta w obronę. Upomina: „Nie zawiążesz pyska wołowi młócącemu” (Pwt 25,4). A potem zgarniano ziarna pomieszane z plewami. Pod wieczór, kiedy zrywał się orzeźwiający wietrzyk, rolnik tzw. wiejadłem, czyli rodzajem szufli lub wideł, podrzucał ziarno z plewami. Ziarno padało prostopadle na klepisko, a plewy porywał wiatr. Następowało oczyszczenie. Kiedy św. Jan Chrzciciel zapowiadał działalność Mesjasza, która doprowadzi do oddzielenia dobrych od złych, odwoływał się do tego doświadczenia i zapewniał: „Ja was chrzczę wodą dla nawrócenia; lecz Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów. On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku i oczyści swój omłot; pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym” (Mt 3,11-12). 14 Z upalnym klimatem Palestyny łączy się jeszcze inny szczegół. W opisie spotkania Jezusa z nawróconą grzesznicą mówi się o myciu nóg przybywającym w gościnę (Łk 7,44). W czasie przyjęć, zanim goście zasiedli do stołu, obowiązywał określony ceremoniał. Słudzy myli nogi zaproszonym. Goście przybywali bowiem w sandałach i trzeba było usunąć z ich nóg kurz i pot. Było to konieczne także dlatego, że podczas uczty biesiadnicy leżeli na sofach. Innym przejawem gościnności było namaszczanie nóg, ramion i twarzy przybywających odrobiną pachnącego olejku, aby nadać delikatność spalonej przez słońce skórze i wywołać dobre samopoczucie. Dopiero wtedy zaproszeni goście przechodzili do pomieszczenia, gdzie miała się odbyć uczta. Przy wejściu gospodarz domu witał ich pocałunkiem. W Biblii mamy do czynienia z obrazami właściwymi ziemi palestyńskiej. Wiele opisów, takich jak: „trawa usycha, więdnie kwiat, gdy na nie wiatr Pana powieje” (Iz 40,7), okaże się bardziej zrozumiałymi, gdy przed oczami mamy Pustynię Judzką i wiemy, że wspaniała, wiosenna trawa potrafi całkowicie wyschnąć w jednym dniu w powiewach gorącego wiatru. Język obrazu znany jest także nam, ale w naszych warunkach kulturowych nie jest używany zbyt często, a przynajmniej nie tak często jak w Piśmie Świętym. Co nam mówi porównanie Boga do ptaka? W Księdze Powtórzonego Prawa czytamy: „Jak orzeł, co gniazdo swe ochrania, nad pisklętami swoimi krąży, rozwija swe skrzydła i bierze je, na sobie samym je nosi” (Pwt 32,11-12). Orzeł zmusza swe młode do wylatywania z gniazda dla ćwiczenia skrzydeł. W razie trudności podlatuje pod spadające w dół pisklęta i unosi je na własnych skrzydłach. 15 Bierze je czule i delikatnie. Podobnie postępuje z nami Bóg. W swej miłości jest podobny do orła. Niekiedy stawia człowiekowi trudne wymagania, ale czyni to dla jego dobra. Gdyby orzeł nie zmuszał swych piskląt do wysiłku i ciągłych prób lotu, nigdy nie nauczyłyby się latać. Trzeba się zgodzić i zrozumieć, że właśnie w takich warunkach i w tym miejscu rozegrały się wielkie wydarzenia, które zmieniły bieg świata. Przecież stąd się wywodzę! – może powiedzieć każdy – jak to podkreśla autor psalmu: „Pan spisując wylicza narody: «Ten się tam urodził» I oni zaśpiewają jak tancerze: «W tobie są wszystkie me źródła»” (Ps 87,6-7). Tutaj zrodziła się przecież nasza wiara i miłość. Na tej ziemi zrodziła się wiara, którą żyjemy. Jest to kraj, gdzie żyli nasi praojcowie w wierze; przestrzeń, w której rozbrzmiewał głos proroków, i wreszcie ziemia, po której stąpał Jezus. Każde miejsce pełne jest Jego obecności. Tutaj zdaje się On także pojawiać dzisiaj tak jak w przypadku dwóch uczniów, którzy kiedyś przemierzali tę ziemię. Ma się wrażenie, że wciąż słychać radosną nowinę: „Nauczyciel [tutaj] jest i woła cię” (J 11,28). Chrystus wciąż tutaj czeka, jak kiedyś na Samarytankę przy studni Jakuba. Dlatego ci, którzy zetknęli się z Ziemią Świętą, nie dziwią się św. Hieronimowi, który w Betlejem, nieopodal Groty Bożego Narodzenia, znalazł wewnętrzny spokój i z entuzjazmem pisał do arystokratki rzymskiej Marceli: „Przybądź! [...] Razem udamy się do żłóbka, zobaczymy kryształową wodę w Jordanie, pójdziemy płakać do Bożego Grobu, wejdziemy wraz z Panem na Górę Oliwną, dotrzemy do Nazaretu, a ponieważ Nazaret znaczy kwiat, dlatego zobaczymy Kwiat Galilei, wejdziemy na Tabor, aby nas otoczył blask Przemienienia. [...] Przybądź!” 16 Najlepiej rozumieją znaczenie Ziemi Świętej ci, którzy mieli szczęście na niej stanąć. Czytanie Pisma Świętego na tle Chrystusowych krajobrazów i w miejscach z Nim związanych jest jedynym w swoim rodzaju przeżyciem. Pozwala bowiem skonfrontować prawdę biblijną z prawdą tej ziemi, z jej ludźmi. Dzięki temu lepiej można zrozumieć sens zdarzeń, rozgrywających się tutaj przed dwoma tysiącami lat. Z pięknem Ziemi Świętej w oczach, zawładnięty przez Chrystusa, z Jego słowem w sercach, każdy opuszcza kraj Wielkiej Obietnicy. Kto raz stanął na tej ziemi, wracać będzie do niej w myślach i wspomnieniach jako do początków swego zbawienia i do umaterialnionej racji swego szczęścia. Odtąd słyszane czy czytane słowa Pisma Świętego osadzone będą w tej ziemi, jej drzewach, kwiatach, budowlach, miastach, wodach i pustyniach. Wspomnienie jej nigdy nas nie znuży i nie zblednie. Wspomnienie tam przeżytych dni będzie stale odżywać i stanowić coś, co rozjaśnia nawet najbardziej szare dni codziennego życia. Nie da się już tego zapomnieć. Nie można o Ziemi Świętej zapomnieć, jak się nie zapomina o swoim domu rodzinnym. Nic więc dziwnego, że dla naśladowców Chrystusa Ziemia Święta była zawsze najważniejszym celem pobożnych pielgrzymek, a miejsca uświęcone przez Zbawiciela otaczano wielką czcią. Tak jest do dnia dzisiejszego. Wciąż przechowuje ona bowiem w jakimś stopniu orędzie zbawienia, które z ksiąg Starego i Nowego Testamentu dociera do wszystkich wierzących. Dlatego w Ziemi Świętej chrześcijanie dostrzegali zawsze nie martwe i nie zimne przedmioty, ale żywe miejsca, które ciągle jeszcze przemawiają, również i teraz, ponieważ są świadkami obecności Syna Bożego. Dlatego ludzie po wielekroć wra17 cają do Ziemi Świętej. Znana dziennikarka Ewa Szumańska napisała: „Wróciłam niedawno z Ziemi Świętej. Jechałam na drugą pielgrzymkę z niejasnym lękiem. Bałam się, że powtórzenie może odebrać tamtą wielkość i wyjątkowość przeżyciu. Ale nic takiego się nie stało. To, co było wtedy olśnieniem odkrycia, stało się teraz radosnym powrotem, zadomowieniem się w tej atmosferze i jej pogłębieniem. Trwałym osadzeniem w Ewangelii, która nigdy nie nuży i nie blednie, choćby się ją znało na pamięć. Myślę teraz, że jeżeli los pozwoli mi na trzecią pielgrzymkę – nie będzie w niej na pewno miejsca na lęk”.6 Nie możemy wszyscy wejść na tę ziemię. Ale postarajmy się przynajmniej, aby jej obraz pojawił się w naszej wyobraźni. Wtedy będziemy mieli szansę, że ją lepiej zrozumiemy i jaśniejsze staną się opisy biblijne. 6 18 Powtórzenie, „Tygodnik Powszechny”, 1992, nr 41, s. 10.