Święty Mikołaj umarł. Polemika z Jackiem Żakowskim
Transkrypt
Święty Mikołaj umarł. Polemika z Jackiem Żakowskim
20.11.2014 Święty Mikołaj umarł. Polemika z Jackiem Żakowskim Święty Mikołaj umarł. Polemika z Jackiem Żakowskim Marek Góra, ekonomista 2014-11-20, ostatnia aktualizacja 2014-11-20 08:01:12 Im dłużej ludzie będą utrzymywani w naiwnej wierze, że św. Mikołaj sfinansuje realizację ich potrzeb, tym mniej będą gotowi poszukiwać sposobów, by te cele osiągać w całkowicie odmiennych warunkach. Szanowny Panie Redaktorze, z dużym zainteresowaniem przeczytałem Pana felieton (Jacek Żakowski, "Święty Mikołaj żyje!", "Gazeta Wyborcza", 10 listopada). Z zainteresowaniem tym większym, że wymieniając moje nazwisko, przywołuje Pan wygodniejsze polemicznie poglądy innej niż ja osoby. Wierzę, że to z tej przyczyny, że moje opinie zna Pan z drugiej ręki. Mówiąc obrazowo o śmierci św. Mikołaja (demograficznego), mam na myśli sytuację, gdy rutynowo składane przez polityków obietnice nie mają już cienia szansy na realizację. Problem w tym, że politycy nic sobie z tego nie robią i tym chętniej je składają, im bardziej odległej przyszłości one dotyczą. Wtedy bowiem nikt nawet o tych politykach nie będzie pamiętał, nie mówiąc już o wyciąganiu odpowiedzialności. Nieodpowiedzialnie składane obietnice sprzyjają nieuczciwym o tyle, o ile podtrzymują wiarę pozostałych, że wystarczy zmienić dystrybucję dóbr i wyłapać cwaniaków, aby zapewnić nam bezpieczeństwo społeczne. Nie ma między nami wielkiej różnicy w kwestii tego, jakie powinny być cele polityk społecznych. Cele realizowane w przeszłości w ramach tego, co nazywamy państwem opiekuńczym, były w większości właściwe. Twierdzę jednak, że sposób ich finansowania możliwy w XX w. dzisiaj możliwy już nie jest. Nie wynika z tego, że cele trzeba odrzucić. Wynika natomiast, że by móc je faktycznie realizować, trzeba pomyśleć, jak to zrobić w warunkach XXI w. Im dłużej ludzie będą utrzymywani w naiwnej wierze, że św. Mikołaj sfinansuje realizację ich potrzeb, tym mniej będą gotowi poszukiwać sposobów, by te cele osiągać w całkowicie odmiennych warunkach. Fundamentem finansowym stworzonego po II wojnie światowej państwa opiekuńczego jest założenie, że każde kolejne pokolenie będzie bardziej liczne niż pokolenie jego rodziców (czyli że płacących podatki i składki będzie coraz więcej). Złośliwi mogą powiedzieć, że była to piramida finansowa. Dawniej przyrost demograficzny pozwalał spłacać rachunki z przeszłości - można było wydawać więcej, niż mamy. Dzisiejsze rachunki już nie zostaną w ten sposób spłacone - nawet gdyby udało się wpłynąć na poziom dzietności w sposób przekraczający najbardziej optymistyczne założenia. Notabene w tej sprawie myli Pan być może przyczynę ze skutkiem, pisząc, że niska dzietność jest konsekwencją zaniku państwa opiekuńczego. Wielu wskazuje, że to właśnie istnienie państwa opiekuńczego zmniejsza motywację do posiadania dzieci. Pozostawię dyskusję o tej kwestii Panu oraz zwolennikom tezy przeciwnej. Tu zasugeruję jedynie, że decyzje o tym, czy mieć dzieci, kiedy i w jakiej liczbie, wykraczają bardzo daleko poza naiwny moim zdaniem kontekst politycznie sterowanej motywacji. Dyskusja na temat państwa opiekuńczego jest tak nieefektywna głównie dlatego, że w publicystycznym ferworze gubiona jest różnica między celami polityki społecznej a metodami służącymi ich realizacji. Im dłużej bronimy nieefektywnych metod, tym bardziej narażamy cele na to, że w jakimś momencie zostaną brutalnie porzucone. Mamienie, że św. Mikołaj żyje, jest wspieraniem najbardziej cynicznych polityków, którzy w jego imieniu obiecają wszystko, czego ludzie pragną. Jest więc wiele racji w dramatycznym stwierdzeniu, że "politycy kradną naszą przyszłość". Mogą to robić właśnie dlatego, że informacja o śmierci św. Mikołaja jest ukrywana zarówno przez zainteresowanych tym cwaniaków, jak i przez nieświadomie wspierających ich wielbicieli Mikołaja. Pierwszym niezbędnym krokiem do poradzenia sobie z wyzwaniami jest świadomość, na czym one polegają. Zamazywanie obrazu powoduje, że ci wszyscy, których Pan słusznie nie lubi, będą się mieli lepiej. W mętnej wodzie łatwiej im będzie łowić swoje ryby. Dlatego proponuję zaprzestanie ukrywania, że św. Mikołaj umarł, ponieważ wtedy łatwiej będzie łagodzić konsekwencje tego faktu, podejmując działania ułatwiające poradzenie sobie z nimi. Takie ujęcie nie jest sprzeczne z Pana poglądami, za to bardziej społecznie pożyteczne. Obiecywanie dzisiejszym 30-latkom, że istniejące systemy zabezpieczenia zapewnią im obecny poziom świadczeń, jest bardziej niż nieuczciwe. W tym celu obciążenie - nie tylko dla najbogatszych! - musiałoby znacznie wzrosnąć, a już dzisiejszy jego poziom jest istotną przyczyną bezrobocia i wzrostu szarej strefy. Już dzisiaj ciężar wkładany na barki młodych jest zbyt duży do uniesienia i to jest jednym z powodów, dla których odkładają oni decyzję o posiadaniu dzieci. Można to łatwo sprawdzić, czytając wyniki Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności lub Diagnozę Społeczną. Wydaje mi się Panie Redaktorze, że nie różnimy się bardzo w kwestii zadań, jakie stawiamy przed państwem. Różnimy się natomiast co do sposobu osiągnięcia tego celu. Moja wiedza każe mi nie wierzyć w tej kwestii w obietnice osób podających się za "dilerów" św. Mikołaja. Niezależnie od tego, jakiego koloru ubranie przypisze mu Pan w swojej publicystyce. Marek Góra - profesor ekonomii (SGH, College of Europe), research fellow w Institute for the Study of Labor, członek Population Europe Council of Advisors, współzałożyciel Polskiej Grupy Emerytalnej. Współautor koncepcji polskiego systemu emerytalnego opartego na równowadze międzypokoleniowej Prenumerata cyfrowa Wyborczej http://wyborcza.biz/biznes/2029020,100896,16998108.html 1/2 20.11.2014 Święty Mikołaj umarł. Polemika z Jackiem Żakowskim dostępna przez internet, telefon, tablet i czytnik e-booków. Wypróbuj teraz za 0,99 zł za miesiąc Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.biz - http://wyborcza.biz/biznes/0,0.html © Agora SA http://wyborcza.biz/biznes/2029020,100896,16998108.html 2/2