Recenzja „Miasta 44” Czy miłośd w czasach apokalipsy jest w ogóle
Transkrypt
Recenzja „Miasta 44” Czy miłośd w czasach apokalipsy jest w ogóle
Recenzja „Miasta 44” Czy miłośd w czasach apokalipsy jest w ogóle możliwa? Otóż tak i bohaterowie „Miasta 44” fantastycznie to pokazali. Film fabularny Jana Komasy już od specjalnego pokazu na Stadionie Narodowym w ramach obchodów 70 rocznicy Powstania Warszawskiego przyciąga tysiące widzów. Jest jedną z najbardziej oczekiwanych a zarazem największych polskich produkcji ostatnich lat. Niektóre sceny są tak wzruszające i ujmujący, że niełatwo było powstrzymywad łzy, inne tak drastyczne, że osoby o słabszych nerwach zakrywały sobie oczy. Jak napisałam na wstępie, bohaterowie „Miasta 44” pokazali, jak prawdziwa miłośd, nawet ta młodzieocza, może przetrwad wszystko. Stefan i Ala, nazywana przez przyjaciół Biedronką, zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. On ją ratuje przed pociskami, ona opiekuje się nim, gdy chłopak zostaje ranny. Biedronka marzy o tym, że uciekną za miasto i będą żyli razem, tak jak sama bohaterka powiedziała, „Tylko ja i ty”. Jednak gdy Stefan biegnie walczyd, ona zostaje sama i pomaga w szpitalu, troszcząc się o rannych, bezbronnych ludzi. Jest także dużo innych miłosnych wątków, tak samo zapierające dech w piersiach jak związek głównych bohaterów. Jednym z większych plusów tego filmu były młode, nieznajome twarze w głównych rolach, a także świetny dobór ścieżki dźwiękowej. Chod niektóre z piosenek były bardzo nowoczesne, dla mnie było to pozytywne zaskoczenie. Jedynym minusem były przesadzone efekty specjalne. Bardzo cieszy mnie fakt, że hollywoodzki specjalista, który pracował nad takimi filmami jak „King Kong” czy „Nędznicy”, wziął udział w polskiej produkcji, ale może właśnie przez doświadczenie zawodowe tych efektów specjalnych było aż tak dużo. Jednym z momentów, który najbardziej utkwił mi w pamięci, jest ostatnia scena. Ala i Stefan spotykają się na środku Wisły, tam, gdzie się poznali. W tle widad płonącą, zniszczoną Warszawę. Przy nastrojowej muzyce, obraz zrujnowanego miasta przekształca się w dzisiejszą panoramę stolicy. Odbudowany most, wysoki Pałac Kultury i Nauki, wieżowce… To wszystko powoduje, że jest to bardzo wzruszająca scena. „Miasto 44” nie opowiada o przebiegu Powstania, nie jest filmem historycznym. Opowiada o emocjach, miłości, odwadze, walce, młodości… Według mnie należą się ogromne brawa twórcom za to, że stworzyli tak piękną historię, na tle tak ważnego wydarzenia. Podsumowując, „Miasto 44” to produkcja filmowa, która wywarła na mnie niesamowite wrażenie i wycisnęła wiele łez. Tego filmu nie da się opisad, trzeba go zobaczyd. Koniecznie. Victoria Noga IIb