Nr 4(62) Rok 2007

Transkrypt

Nr 4(62) Rok 2007
Magazyn
nr 4 (62) Rok 2007
ISSN 12339997
15 lat razem
1992-2007
Stowarzyszenie KARAN
Kwartalnik
poŚwiĘcony
promocji
zdrowia
Stowarzyszenie KARAN organizacja pożytku publicznego
W numerze
Przesłanie
3
Przesłanie Jego Eminencji Kardynała Zenona Grocholewskiego
4
Przyczyny uzależnienia od narkotyków - M. Powierza
5
Przełamywanie barier. Socjalizacja grup marginalizowanych a sztuka - W. Gola
6
Używanie substancji psychoaktywnych przez dzieci i młodzież.
Uwarunkowania profilaktyki - E. Gabryszewska-Nogaj
8
Od maja 2004 Stowarzyszenie Karan jest organizacją pożytku publicznego.
Każdy z Państwa może przeznaczyć 1% podatku dochodowego na
wsparcie działalności naszej organizacji. Serdecznie dziękujemy!
D n B NORD Polska SA
27 1370 1154 0000 1706 4639 9901
Gdzie moŻna nas znaleŹĆ?
03-750 WARSZAWA
Ośrodek rehabilitacyjno-readaptacyjny,
Poradnia rodzinna i uzależnień,
Młodzieżowa grupa wsparcia,
Hostel
ul. Grodzieńska 65
tel./fax 022 618 65 97
Współuzależnienie - Chora miłość - E. Opilowska
10
Praca socjalna z osobami sięgającymi po narkotyki - M. Mikołajczyk 12
Promocja zdrowia - J. Wojda
13
Promocja zdrowia psychicznego w szkole - E. Nerwińska
16
Jak się relaksować - E. Zając
17
Depresja - G. Turzyńska
18
Samotny od dnia narodzin - M. Anyż 21
Rola ojca w wychowaniu - A. Jóźwiak
22
Koalkoholizm - A. Siwicka
23
Szkoła wychowania – ZDROWIE - G. Turzyńska
25
ATA - J. Bereda
26
Stymulowanie do rozwoju jako podstawowy (...) - E. Gabryszewska-Nogaj 27
ul. Grodzieńska 65
Teatr jako sztuka rozwijająca i kształtująca (...) - A. Jakóbczyk-Gola
28
HIV/ AIDS - tekst Ks. dr P. B. Rosika 30
ul. Malczewskiego 52
tel. 022 849 41 15
Rodzina przeciw AIDS
31
Kwartalnik KARAN „Narkomanii – Nie!”
Stowarzyszenie Katolicki Ruch Antynarkotyczny KARAN
Redagują:
ks. dr Paweł Rosik SAC (Red. Naczelny),
Z-ca M. Mikołajczyk,
B. Bereda, B. Rozmus, E. Opiłowska, E. Życzewska i inni
Współpracują:
B. Rosiek, ks. M. Dziewiecki, ks. prof. Cz. Cekiera, dr T. Wereżyńska
Foto: © Copyright
ks. P. Rosik SAC i inni
Korekta: Jan Bereda
Nakład 10.000 egzemplarzy
Magazyn wydany ze środków: Krajowego Biura
ds. Przeciwdziałania Narkomanii, Ministerstwo Edukacji Narodowej,
oraz Stowarzyszenia KARAN
Egzemplarz bezpłatny
Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania zmian
i skrótów w tekstach
Tekstów niezamówionych redakcja nie zwraca!
Adres redakcji:
03-750 Warszawa 4,
ul. Grodzieńska 65,
skr. poczt. 206,
tel. 0 22 618 65 97
Magazyn KARAN dostępny
w bibliotekach, kuratoriach, poradniach psychologiczno-pedagogicznych, parafiach i wysyłce na zamówienie dla każdego
odbiorcy indywidualnego (wystarczy podać adres zwrotny).
© Copyright by Karan
Punkt Konsultacyjny w Warszawie
ul. Andersa 13
Poradnia rodzinna i uzależnień
ul. Targowa 59
tel. 022 670 05 49
Świetlice socjoterapeutyczne:
WARSZAWA
ul. Prochowa 49
ul. Kościuszkowców 80
35-959 RZESZÓW
Ośrodek rehabilitacyjno-readaptacyjny
Świetlica socjoterapeutyczna
ul. Targowa 9a
tel. 017 852 86 48
62-800 KALISZ
Poradnia rodzinna i uzależnień
Świetlica socjoterapeutyczna
ul. Graniczna 1
tel. 062 764 22 60
82-300 ELBLĄG
Ośrodek rehabilitacyjno-readaptacyjny
Poradnia rodzinna i uzależnień
ul. Królewiecka 197
tel. 055 649 69 49
Świetlice socjoterapeutyczne:
Szkoła Podstawowa nr 16
ul. Sadowa 2
tel. 055 233 42 34
Szkoła Podstawowa nr 21
ul. Godlewskiego 1
tel. 055 232 55 59
Szkoła Podstawowa nr 23
ul. Słoneczna 14
tel. 055 233 68 96
Poradnia rodzinna i uzależnień
ul. Robotnicza 29
tel. 055 232 78 93
Poradnia rodzinna i uzależnień
ul. Piłsudskiego 8/10
tel. 017 862 13 14; 852 69 19
54-071 WROCŁAW
Oddział dzienny
Poradnia rodzinna i uzależnień
Świetlica socjoterapeutyczna
ul. Skoczylasa 8
tel. 071 349 15 56
39-460 NOWA DĘBA
Świetlica socjoterapeutyczna
ul. Jana Pawła II 4
TARNOBRZEG
Punkt informacyjno-konsultacyjny
ul. Kossaka 1
tel. 015 822 81 62
26-600 RADOM
Ośrodek rehabilitacyjno-readaptacyjny
ul. Łąkowa 122
tel. 048 360 46 05
05-825 GRODZISK MAZ.
Punkt informacyjno-konsultacyjny
ul. Kilińskiego 8
tel. 0 606 738 036
Poradnia rodzinna i uzależnień
Świetlica socjoterapeutyczna
ul. Żeromskiego 27
tel. 048 362 20 46
WAŁCZ
Punkt informacyjno-konsultacyjny
ul. Południowa 10b
tel. 0504 535 756
26-930 BOGUCIN
Ośrodek rehabilitacyjno-readaptacyjny
Świetlica socjoterapeutyczna
Bogucin 81a (k. Radomia)
tel. 048 384 82 22
Bezpłatna
Ogólnopolska infolinia:
0800 120 289
Uprzejmie informujemy, że zamawiając prenumeratę Kwartalnika KARAN, wyrażają Państwo
zgodę na umieszczenie swoich danych osobowych w bazie danych prenumeratorów.
Dane są chronione zgodnie z Ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 29.08.1997 r.
Informujemy, że przysługuje Państwu prawo wglądu i poprawiania danych osobowych.
Szanowni Państwo!
Drodzy Czytelnicy!
zapoznało się z programem Prepare Curriculum oraz
Peace 4 Kids, znanym i praktykowanym w USA, Holandii, Szwecji i Norwegii. Jego efekty zachęcają nas
do wdrożenia go w realia Polskie. Takie zadanie wytyczamy sobie na kolejne lata naszej działalności.
Już 15 lat jesteśmy razem. To wspaniały ma-
Rok 2007 to także okres rozpoczęcia czteroletnie-
ły, wielki jubileusz. Piętnaście lat, jak podkreśla psy-
go programu zapobiegania narkomanii w ramach akcji
chologia rozwojowa, to młodzieńczy i bardzo dyna-
„Bezpieczny Radom”.
miczny okres rozwojowy. Normalną rzeczą jest w tym
Jesteśmy dumni również i z tych aktywności, któ-
czasie także popełnianie błędów. Ale najważniejsze
re prowadzimy od dłuższego czasu: świetlic socjote-
to ciągły marsz naprzód. Dlatego, z ogromną dumą
rapeutycznych, ośrodków, poradni oraz programów
i radością możemy spojrzeć w przeszłość i podsumo-
rozpoczętych w ubiegłych latach, na przykład Aka-
wać ten czas. Okres ten był pełen twórczej aktywno-
demia Twórczej Aktywności czy Arsenał Warszawa.
ści, niekiedy trudności i ciężkiej pracy. Na początku
Poprzednia edycja Arsenału spotkała się z dużym
naszej działalności, dzięki ogromnemu wysiłkowi i wy-
uznaniem warszawskich uczniów, ich rodziców i na-
trwałości tak niewielu, stworzyliśmy tak wiele. Każde-
uczycieli. W tym roku zainteresowanie akcją wzrosło.
go dnia pełniliśmy naszą misję z ogromnym zapałem
Dziękujemy za uznanie i zaangażowanie wszystkim
i wiarą w drugiego człowieka, mając nadzieję, że ra-
jego odbiorcom.
tując jednego człowieka, ratujemy cały świat. Wiara
W czasie upływającego roku zorganizowaliśmy
w drugiego człowieka towarzyszy nam każdego dnia;
wiele szkoleń z zakresu metody TZA – ART. oraz
w przypadku osób współpracujących z nami – w ich
uzależnień, dla nauczycieli, rodziców oraz studen-
chęć niesienia dobra, wrażliwość na los innych, krea-
tów – adeptów psychologii, socjologii, nauk o rodzinie,
tywność; w przypadku naszych podopiecznych - w ich
pracy socjalnej. Nasze warsztaty kierowaliśmy także
siłę i możliwości.
do dzieci i młodzieży – uczniów szkół podstawowych,
Wspólne zaangażowanie pozwoliło nam na utwo-
gimnazjów i szkół średnich.
rzenie ponad 20 placówek, w tym 6 ośrodków reha-
Na uwagę zasługuje także poszerzająca się na-
bilitacyjnych dla uzależnionych od narkotyków <5
sza oferta wydawnicza. Kwartalnik „KARAN” jest te-
sta-cjonarnych i 1 dziennego pobytu we Wrocławiu>,
go świetnym przykładem. Do rąk Państwa oddaje-
realizację kolejnych przedsięwzięć i programów pro-
my właśnie 62 numer, poświęcony promocji zdrowia.
filaktycznych „Młodzi wolni, świadomi, bezpieczni”,
W tym roku wydaliśmy również trzy podręczniki pro-
”Fabryka Charakterów”, „Walcz z agresją. Zacznij od
gramu Peace 4 Kids, wydaliśmy kolejną edycję „Po-
siebie”, „Akademia Twórczej Aktywności”, otwarcie
radnika dla rodziców i wychowawców” oraz „Kalen-
nowych poradni (Warszawa ul. Andersa 13, ul. Targo-
darz Warszawski”.
wa 59, ul. Targowa 15) i punktów pomocy (Grodzisk
Mazowiecki), w celu docieranie do potrzebujących.
Szanowni Państwo! Ufamy, że wraz z nadejściem
kolejnego roku nasza aktywność na pewno dorówna
W kończącym się roku 2007 zorganizowaliśmy IV
tej, która towarzyszyła nam przez 15 lat. Dołożymy
Międzynarodową Konferencję „Stop Przemocy w ro-
wszelkich starań, by była nawet wyższa. Serdecznie
dzinie i w szkole”, która stanowi kontynuację progra-
dziękujemy tym wszystkim, którzy przyczyniają się do
mu „Stop Przemocy” rozpoczętego w roku 2001(I Kon-
rozwijania Stowarzyszenia KARAN, tym, którzy z nami
ferencja - 2001r., 2000 uczestników, II Konferencja
współpracują, tym, którym los drugiego człowieka nie
- 2003r., 1200 uczestników, III Konferencja - 2005r.,
jest obojętny. Jesteśmy dla Was i bardzo doceniamy
1800 uczestników). W czasie tegorocznej dwudniowej
Waszą pomoc i zaangażowanie, za które bardzo ser-
sesji specjaliści ze Szwecji, Kanady i Stanów Zjedno-
decznie dziękujemy . Wszystkiego najlepszego w No-
czonych prezentowali sposoby ograniczenia zachowań
wym Roku 2008 i nowym piętnastoleciu współpracy!
agresywnych wśród dzieci i młodzieży. Ponad 1600
osób (nauczycieli, pedagogów, psychologów, pracow-
Ks. dr B.P. Rosik – Redaktor Naczelny
ników socjalnych, policjantów, strażników miejskich)
Kwartalnika wraz z Zespołem
Profilaktyka
Przesłanie Jego Eminencji Księdza Kardynała Zenona Grocholewskiego – Prefekta
Kongregacji Edukacji Katolickiej do uczestników IV Międzynarodowej Konferencji
„Stop Przemocy w rodzinie i w szkole”. Warszawa, 24-25 października 2007.
Szanowni Państwo!
Z radością przyjąłem zaproszenie «Katolickiego Ruchu Antynarkotycznego KARAN» do udziału w organizowanej Międzynarodowej Konferencji pod hasłem „Stop Przemocy w rodzinie i w szkole”, odbywającej się w Warszawie w dniach 24-25 października
2007 roku. Nie mogąc osobiście uczestniczyć w tym doniosłym wydarzeniu, chciałbym zapewnić o mojej łączności duchowej. To już
czwarte spotkanie, które gromadzi przedstawicieli rozmaitych dziedzin nauki i specjalności zajmujących się problemami wychowania.
Dziękuję za zaproszenie i pozdrawiam wszystkich uczestników:
przedstawicieli Ministerstwa Edukacji, władz państwowych oraz
ekspertów zarówno duchownych, jak świeckich, w zakresie szeroko pojętej edukacji. Tematyka obecnej Konferencji, zaproponowana przez organizatorów, staje się niezwykle aktualna w kontekście
nie rzadkich informacji, docierających do nas za pośrednictwem
mediów. Chodzi o rozmaite zjawiska przemocy, bądź negatywne
zachowania w środowiskach szkolnych i rodzinnych, w relacji uczniów wobec swoich kolegów i koleżanek, co więcej, w relacji uczniów wobec nauczycieli, czy też rodziców wobec dzieci. Przyczyny
tych zjawisk są różnorodne. Ich wieloaspektowość zostanie z pewnością dogłębnie rozpatrywana w czasie tej konferencji, zwłaszcza w świetle psychologii, socjologii, pedagogiki, a owocem będzie wskazanie właściwego zakresu metod, treningów i programów
związanych z rozwojem emocjonalnym dzieci oraz wpływem rodziców, rodziny, Kościoła i szkoły na ich zachowania prospołeczne.
Doświadczenie poprzednich spotkań uczy, że w poszukiwaniu skutecznych rozwiązań problemów, dotykających współczesne młode
pokolenie, konieczne jest spojrzenie także, a może przede wszystkim, z punktu widzenia chrześcijańskiej – integralnej wizji człowieka
i świata, którą znajdujemy w nauce Kościoła wypływającej z Objawienia Bożego.
Fundamentalną prawdą o człowieku jest obraz i podobieństwo
Boże, jaki nosi on w swym wnętrzu (por. Rdz 1, 27). To obraz Tego,
który jest miłością (por. 1J 4,8). Dlatego każda istota ludzka staje
się coraz bardziej człowiekiem na tyle, na ile potrafi kochać, na ile
realizuje w życiu wezwanie do miłości. Można zatem powiedzieć,
że powołanie do miłości jest rzeczywistością, która czyni osobę
prawdziwym obrazem Boga, a w konsekwencji pełnym człowiekiem. «Uczłowieczanie», dokonujące się w czasie, jest żmudnym
procesem edukacyjnym ze strony Boga względem osoby ludzkiej.
Człowiek doświadczywszy ojcowskiej miłości Stwórcy, może stać
się istotą bardziej otwartą na samego siebie, drugiego człowieka
i świat. Relacja między Bogiem i człowiekiem ciągle stawia wymagania. Nie poprzestaje na określonym poziomie, lecz stale wzywa
ku czemuś więcej. W ten sposób istota ludzka ukazuje rysy obrazu Bożego, jaki otrzymała od Stwórcy, uszlachetnia się przez pracę nad swym charakterem, a w konsekwencji buduje rzeczywistą
i właściwą relację z Bogiem.
Ta egzystencjalna prawda, ukazująca związek między stworzeniem i Stwórcą, rzutuje więc także na wzajemną relację między
ludźmi, która staje się zaczynem budowania twórczych więzi interpersonalnych. Każdy staje się dla drugiego człowieka bliźnim, bratem, siostrą, dzięki miłości, która jest wynikiem obecności w każdym
człowieku obrazu i podobieństwa tego samego Boga. Jednocześnie
człowiek staje się Bożym narzędziem, aby bliźni mógł doświadczyć
Jego miłości. Człowiek zatem nie powinien być dla mnie zagrożeniem, budzić we mnie irytacji czy agresji, ale szacunek i miłość.
W tym sensie dla młodego, często zagubionego człowieka, wychowawca ma być autorytetem, który manifestuje Boży obraz w sobie,
stając się autentycznym świadkiem prawdziwego człowieczeństwa.
Właściwy proces wychowawczy, bowiem, dokonuje się głównie interpersonalnie, na bazie relacji między jednym a drugim człowiekiem. Prawdę tę podkreśla papież Benedykt XVI: «Potrzeba czegoś
znacznie większego i bardziej ludzkiego, potrzeba bliskości przeżywanej na co dzień, która jest cechą miłości. W procesie wychowania, a zwłaszcza w wychowaniu do wiary, które jest zwieńczeniem
procesu kształtowania osoby i jego najwłaściwszym celem, główną
rolę odgrywa w konkretnych sytuacjach świadek: staje się on punktem odniesienia w takiej mierze, w jakiej potrafi uzasadnić nadzieję, która go podtrzymuje w życiu (por. 1P 3,15), i w jakiej sam żyje
prawdą, którą głosi. (Benedykt XVI, Przemówienie do uczestników
diecezji rzymskiej, 6 czerwca 2005). Jedynie wychodząc od takiego założenia, można tworzyć skuteczne programy wychowawcze,
które pomogłyby przezwyciężyć zjawiska przemocy i kształtowałyby
u wychowanków szacunek wobec siebie samego i wobec drugich.
Młody człowiek, dorastając odkrywa swe wnętrze, swoją «jaźń»,
kształci umiejętność odkodowywania w sobie obrazu i podobieństwa Stwórcy. To trudny proces, dlatego w osobistych wysiłkach nie
powinien być osamotniony, gdyż w konsekwencji jego udziałem może stać się doświadczenie zniechęcenia i rozczarowania, a także
bunt wobec otoczenia wyrażany w szerokim spektrum zachowań
naznaczonych agresją i przemocą. Jeśli nie ma w pobliżu autorytetu, który ukaże mu piękno Bożego obrazu i podobieństwa, nie
może wzbić się ku wyżynom prawdziwej miłości. Tej miłości, która
nie rani, ale leczy; która nie krzywdzi, ale czyni dobro. Dlatego tak
doniosłą rolę odgrywa pedagog, który w sposób pociągający i zachwycający powinien przede wszystkim doświadczeniem własnego
życia pokazywać piękno obrazu Bożego ukrytego w człowieku.
W ukazywaniu sensu, jakim jest trud odkrywania w sobie wizerunku Stwórcy, młodemu człowiekowi powinno sprzyjać również
środowisko, w którym jako osoba wzrasta. Myślę tu przede wszystkim o podstawowej komórce społecznej, jaką stanowi rodzina, dalej
szkoła, Kościół, różnego rodzaju stowarzyszenia i instytucje. Stają
się one przestrzenią, w której wszelkie struktury i programy są głęboko osadzone na wartościach sprzyjających dostrzeżeniu podobieństwa Bożego w ludzkim wnętrzu.
Miłość rodzi miłość, agresja rodzi agresję. Te słowa, kryją w sobie rzeczywistość, którą wspólnie pragniemy w czasie tej Konferencji przedstawić. Niech staną się one dla nas drogowskazem
w poszukiwaniu rozwiązań problemu agresji i przemocy w rodzinie,
i środowiskach szkolnych. Życzę zatem wszystkim uczestnikom tego spotkania, aby wszelkie wysiłki zmierzające do znalezienia optymalnych rozwiązań i zastosowań skutecznych metod, opierali
na fundamentalnej prawdzie o człowieku, który jest stworzony na
obraz i podobieństwo Boże.
Jeszcze raz wyrażam moje uznanie dla każdego z Was, za wysiłki podjęte w celu formowania młodego pokolenia w duchu wartości chrześcijańskich. Przesyłam pozdrowienia i wszystkim z serca
błogosławię.
Rzym, 15 października 2007
Zenon kardynał Grocholewski
Prefekt Kongregacji Edukacji Katolickiej
Refleksje
Przyczyny uzależnienia od narkotyków
Wielu młodych ludzi sięga po narkotyki oraz inne używki. Dlaczego? Zazwyczaj spowodowane są różnego rodzaju deficytami
w życiu rodzinnym oraz społecznym, lecz podatność na uzależnienia zależy także od indywidualnych cech każdego człowieka.
Omówmy najpierw te, związane ze środowiskiem rodzinnym, ponieważ jest ono pierwszym, w jakim znajduje się człowiek
tuż po narodzinach i ma ono wpływ na całe późniejsze życie. Osoby podatne na uzależnienia często w domu rodzinnym zetknęły się
z uzależnieniem któregoś z rodziców lub innego członka rodziny.
W takiej sytuacji młody człowiek przedwcześnie staje się dorosły.
Musi pogodzić obowiązki szkolne, dbać o dom i młodsze rodzeństwo. Na jego drodze pojawia się mnóstwo problemów, z którymi
nie zawsze potrafi sobie poradzić. Poprzez narkotyki próbuje uwolnić się od codzienności.
Agresja i przemoc w domu jest kolejną przyczyną sięgania po
różnego rodzaju używki. Przypomnijmy, że agresja może być zarówno fizyczna, jak i psychiczna. Nie jest to problem spotykany tylko w patologicznych rodzinach, w których panuje bieda oraz gdzie
alkohol jest na porządku dziennym. Przemoc bardzo często występuje w tzw. „dobrych domach”. W domach, w których nie brakuje
pieniędzy, a alkohol pojawia się tylko okazjonalnie. Kiedy relacje
między rodzicami nie układają się najlepiej, stosują oni przemoc
psychiczną wobec dzieci, manipulują nimi, aby osiągać swoje własne cele. Dziecko nie potrafi się odnaleźć, jest przytłoczone tym, co
dzieje się w domu. Odkrywa wtedy świat narkotyków, który pozwala
mu „uciec” od problemów czekających w domu. Podobna sytuacja
występuje wtedy, gdy dziecko czuje się odrzucone przez rodziców
faworyzujących rodzeństwo. To odrzucone pozostaje wtedy właściwie samo. Nie ma w nikim oparcia, szuka więc sposobów na odnalezienie się w świecie. Wydaje mu się, że narkotyki są właśnie
świetnym antidotum.
Fot. M. Mikołajczyk
Niekiedy bywa też tak, że dorośli w pogoni za pieniędzmi
i karierą zapominają o swoich dzieciach, o ich potrzebie miłości
i bezpieczeństwa. Dają dzieciom pieniądze i zapewniają luksusy,
zamiast miłości i zainteresowania. Młodzi ludzie czują się wtedy
osamotnieni. Nie mają oparcia w żadnej dorosłej osobie. Często
specjalnie pakują się w kłopoty, aby zwrócić na siebie uwagę. Szukają coraz to nowszych rozrywek, aż w końcu trafiają na narkotyki.
Są one czymś zakazanym przez rodziców, przez co stają się jeszcze bardziej atrakcyjne.
Jeśli w domu brakuje jednego z rodziców, szczególnie ojca,
dziecko jest bardziej podatne na uzależnienia. Podobnie dzieje się,
kiedy relacje między dzieckiem a rodzicem/ rodzicami nie układają
się najlepiej. Młody człowiek ma wtedy poczucie, że jest niezrozu-
miany, że jest sam ze swoimi problemami. Czuje się osamotniony,
ponieważ osoby, które były dla niego najważniejsze przez całe dotychczasowe życie, wydają się być obcymi ludźmi. Między członkami rodziny nie ma już tak mocnych więzi jak do tej pory. Rodzice
tracą autorytet w oczach dziecka. Zaczyna ono szukać zrozumienia
oraz wzorów do naśladowania poza rodziną. Dlatego ważne jest
też środowisko rówieśnicze w jakim dziecko przebywa. To właśnie tam zaczyna szukać nowych autorytetów. Może stać się tak, że
ludzie w grupie, do jakiej trafi, będą zażywać narkotyki, nakłaniać
dziecko do spróbowania, potem do używania. Często zażywanie
narkotyków jest warunkiem koniecznym, aby móc przynależeć do
grupy. W okresie dojrzewania potrzeba akceptacji jest jedną z ważniejszych. Młodemu człowiekowi wydaje się, że jeśli nie zrobi tego,
co pozostali koledzy, zostanie odrzucony. Chcąc zaimponować innym, może nie oprzeć się wywieranej na nim presji.
Wśród młodzieży często panuje przekonanie, że narkotyki to dobry sposób na naukę. Ambitni młodzi ludzie, lub osoby które mają
problemy w szkole, chcąc polepszyć swoje wyniki, sięgają po różnego rodzaju „pomoce”. Być może ich stopnie na początku rzeczywiście są lepsze, jednak nie na długo. Narkotyki stają się ważniejsze
niż nauka.
Bardzo ważnym czynnikiem, mającym ogromny wpływ na
kształtowanie młodego człowieka, jest jego osobowość, to jakim
jest człowiekiem, jak został wychowany. Jednostki o niskiej samoocenie, niezadowolone z życia, nieśmiałe, sięgają po używki aby
poczuć się lepiej. Ale też ci, którzy są bardzo silni, nie przejawiają
słabości, egocentryczni a nawet egoistyczni, sięgają po nie, gdyż
pomagają im rozładować napięcie, w którym ciągle żyją. Człowiek,
który ma wiele problemów, z którymi nie potrafi sobie poradzić, zażywa narkotyki aby zapomnieć o troskach dnia codziennego.
Być może nie uświadamiamy sobie, że jedną z przyczyn sięgania po narkotyki są mass media. Wystarczy chwilę pooglądać telewizję, poobserwować idoli, posłuchać tekstów piosenek.
W plotkarskich gazetach prawie w każdym numerze można znaleźć informacje o kolejnych „gwiazdach”, które widziano gdzieś pod
wpływem narkotyków. Na teledyskach raperzy otoczeni są stadem
roznegliżowanych kobiet, mają dużo pieniędzy i ćpają. Młodym ludziom często imponuje takie „gwiazdorskie” życie. Wydaje im się,
że jeśli zaczną ćpać, będą panami świata, osiągną sukces. Nic bardziej mylnego.
Niektóre osoby sięgają po narkotyki aby poprawić sobie humor, aby lepiej się bawić. Mają im one ułatwić kontakty z innymi
ludźmi. Tylko że to, co się z nimi potem dzieje, nie jest prawdziwą
zabawą, nie tworzą prawdziwych więzi z ludźmi, nie są sobą. Ich
świadomość została zmieniona poprzez zażyte substancje.
Na pewno o uzależnionych osobach możemy powiedzieć, że
mają one problemy. Pamiętajmy, że każdy problem da się rozwiązać. Niekiedy o pomoc trzeba poprosić innych ludzi. Nie
ma w tym nic złego. Wystarczy rozejrzeć się dookoła i dostrzec
tych, którzy tej pomocy udzielą. Narkotyki nie są rozwiązaniem.
Przez nie problemów do rozwiązania jest jeszcze więcej!
Monika Powierża, wolontariuszka
Jesteś wszędzie
Szukałam Cię w muzyce wiatru
w uśmiechu innych ludzi
szukałam długo i cierpliwie
w każdym źdźble trawy
w szeleście skrzydeł motyla
a dłoni przyjaznej i pomocnej
nawet w małej stokrotce
Pragnęłam niczym strudzony wędrowiec cienia
tak jak on szukałam w Tobie odpoczynku
I znalazłam Cię...
Boże!
Justyna Dobryłko
Literatura:
H. Rylke, Pokolenie zmian, GWP, Warszawa 1999 r.
Red. B. Harwas-Napierała, J. Trempała, Psychologia rozwoju człowieka, PWN, Warszawa
2002 r.
Profilaktyka
Przełamywanie barier.
Socjalizacja grup marginalizowanych a sztuka.
Sztuka pozwala nam wybierać tych, z którymi chcemy obcować.
Pozwala nam przenosić się w otoczenie ludzi, jakich pragnęlibyśmy
może na próżno spotkać w życiu.
Stanisław Ossowski
Sztuka ma niewątpliwie bardzo duże znaczenie dla człowieka. Zarówno wtedy kiedy rozumiemy człowieka ogólnie,
jako kategorię, każdego, kto należy do wspólnoty ludzkiej,
jak i wtedy gdy mówimy o człowieku jako indywidualności,
autonomicznej jednostce. Człowiek jako ludzkość tworzył
i tworzy sztukę w celu kreacji wspólnego języka kulturowego,
który przekazywał ważne dla niego treści. Sztuka służy do
utrwalania dziedzictwa kulturowego, jest spadkiem, jaki kolejne pokolenia przekazywały sobie dbając o ciągłość tradycji. Człowiek, jako indywidualność, poprzez twórczość i obiór
sztuki doznaje przeżyć, pozwalających mu inaczej spojrzeć
na świat i w głąb siebie. Może wyrazić swoje uczucia i dokonać ekspresji myśli. A ponad tym wszystkim, sztuka pozwala
człowiekowi we wszystkich jego wymiarach tworzyć i obcować z pięknem. Herbert Read definiuje sztukę, mówiąc że
„jest próbą tworzenia form, które cieszą, które się podobają.
Takie formy zaspokajają nasze poczucie piękna” (H. Read,
Sens sztuki, Warszawa 1982, s. 8). Piękno według niego jest
kluczem do zrozumienia czym jest sztuka. W związku z tym,
że sztuka jest tak znacząca dla człowieka, uważam, że może ona odegrać istotną rolę w przełamywaniu barier, jakie
istnieją pomiędzy społeczeństwem a grupami marginalizowanymi.
Nasze społeczeństwo, z różnych przyczyn, wyrzuca poza
granice swojego życia niektóre grupy społeczne. Do takich
grup należą między innymi osoby niepełnosprawne, dzieci
i młodzież będące zagrożone biedą, przestępczością i uzależnieniami oraz osoby starsze. Niepełnosprawni są marginalizowani ze względu na ich odmienność – inne możliwości
motoryczne, poznawcze czy percepcyjne. Ludzie spotykając
kogoś nietypowego doznają dysonansu poznawczego, na
który mogą zareagować strachem i wyparciem. Postrzegając
człowieka odmiennego, społeczeństwo może odmówić przyznania tej jednostce człowieczeństwa. Dzieci będące w trudnych sytuacjach, którym społeczeństwo nie było w stanie
w porę pomóc, są dla niego powodem do wyrzutów sumienia.
Z tej przyczyny wyrzucane są one poza nawias społeczeństwa. Dzieci takie nie są mile widziane w codziennym życiu,
umiejscawiane są w specjalnych instytucjach lub pozostawiane same sobie, bez wsparcia i troskliwej opieki. Ludzie starsi
przypominają nam o przemijalności. W cywilizacji zdominowanej przez kult młodości, jesień życia staje się wstydliwym
tematem. Najlepiej i najprzyzwoiciej byłoby, z punktu widzenia współczesnego społeczeństwa, gdyby ludzie starzy pozostali w swojej sferze prywatnej i nie epatowali na zewnątrz
swoją wieloletniością.
Takie postrzeganie niektórych członków społeczności
ludzkiej jest oczywiście antyhumanistyczne i dyskryminacyjne. Każdy człowiek, bez względu na swój stopień sprawności, wiek, płeć, orientację seksualną czy stan majątkowy ma
prawo do uczestnictwa w życiu społecznym na równych prawach z innymi. Niektóre grupy natomiast wymagają specjalnego wsparcia i zaangażowania społecznego w celu wyrównania szans.
Sztuka ma wysoką wartość społeczną i może posłużyć
do tworzenia mostów między ludźmi i docierać do jednostek, które są zagubione. Teoria wychowania estetycznego
może pokazywać nam kierunki działania i wpływać na praktykę działań socjalizacyjnych. Stanisław Ossowski pokazuje
nam, że „każde dzieło sztuki staje się ogniskiem nowych stosunków społecznych. Mogą to być stosunki różnego rodzaju” (S. Ossowski, O wychowawczych potencjach twórczości
artystycznej [w:] Teoria wychowania estetycznego, pod red.
I. Wojnar, Warszawa 1994, s. 88). Obcując ze sztuką, konkretnym dziełem, możemy się wiele nauczyć o rzeczywistości
społecznej; nawiązują się relacje odbiorca – dzieło, odbiorca
– bohater dzieła. Kontakt ze sztuką pozwala nam pośrednio
poznać także artystę, jego przemyślenia i uczucia. W końcu
sztuka jest znakomitą przestrzenią do nawiązywania rzeczywistych otwartych stosunków społecznych. Jest to „łączność
współtwórców: współwidzów, współsłuchaczy, współczytelników” (S. Ossowski). Ossowski wskazuje na ważny aspekt
łączności za pomocą sztuki. Jest to bezinteresowność prawdziwych kontaktów ze sztuką, związana między innymi z niekonsumpcyjnością kultury. Innym ważnym aspektem kontaktów ze sztuką zarówno biernych, jak i aktywnych, jest pewna
autentyczność i spontaniczność. Zachwycając się obrazem
lub muzyką otwieramy się bez przekłamań, zrzucamy maski
i tworzy się przestrzeń dla prawdziwej wspólnoty przeżycia.
Fot. B. Szot
Podczas działalności wychowawczej przy pomocy sztuki,
trzeba zwrócić uwagę na komplementarność dziedziny wychowania estetycznego. Stefan Morawski wskazuje na trojaką funkcje wychowawczą sztuki (S. Morawski, Trojaka funkcja
wychowawcza sztuki [w:] Wychowanie przez sztukę, pod red.
I. Wojnar, Warszawa 1965). Pierwszy sens to wychowanie do
sztuki. Sztuka jest częścią kultury i tradycji, tworzy język alegorii, jest źródłem poznania swojego dziedzictwa. Wychowanie w tym zakresie dąży do wprowadzania człowieka do tego
świata i wyposażenie w narzędzia pozwalające świadomie po
nim się poruszać. Drugi sens to wychowanie przez sztukę.
Tutaj sztuka ma pobudzać twórczość i ekspresyjność człowieka, prowadzić do głębszego samopoznania i dawać możliwość wypowiedzenia się i podzielenia swoimi uczuciami.
Trzeci sens wychowawczy sztuki to funkcja moralna. Poprzez
sztukę przekazywane są różne wartości humanistyczne. Wychowanie estetyczne ma doprowadzać do świadomości treści
przez nią niesionych. Współwystępowanie tych trzech sensów w wychowaniu estetycznym umożliwia wydobycie pełnych efektów pedagogicznych, jakie daje nam sztuka.
Profilaktyka
Powracając do problemu osób wykluczonych, chciałbym
przedstawić przykłady praktycznych działań estetycznego
wychowania w tym obszarze. Prowadzone są one między innymi w Uniwersytetach Trzeciego Wieku (na przykład w Mazowieckim Uniwersytecie Trzeciego Wieku przy Mazowieckim
Centrum Kultury i Sztuki). Jest on ośrodkiem edukacji ustawicznej o profilu kulturalnym dla seniorów. „Głównym kierunkiem działania Centrum jest wspieranie aktywności artystycznej i promocja artystów oraz propagowanie sztuki polskiej,
a także działalność edukacyjna w zakresie różnych dziedzin
sztuki, dóbr intelektualnych, jak również korzeni narodowych”
(K. Lubryczyńska, Uniwersytety Trzeciego Wieku w Warszawie, s. 29-30). W ofercie Uniwersytetu znajdują się między
innymi wykłady z różnych dziedzin sztuki i nauki, seminaria
z historii sztuki oraz warsztaty plastyczne i taneczne. Oferta
ta może spełniać opisaną przez Morawskiego trojaką funkcję sztuki. Seniorzy, którzy niejednokrotnie zostali odsunięci
od otwartego życia społecznego, stracili możliwość obcowania ze sztuką. Powrót ich wymaga ponownego wprowadzenia i taką możliwość dają wykłady i seminaria. Niewątpliwie
dyskusja nad problemami sztuki pobudza te osoby do odkrywania wartości niesionych przez sztukę. Działalność twórcza podczas warsztatów wymaga zaangażowania i pozwala
uwolnić siły w nich tkwiące. Społeczny charakter placówki pobudza osoby starsze do aktywności i wykraczania poza sferę
prywatną. Spotkania w ramach zajęć, koncertów, wspólnych
wyjść na wystawy tworzą społeczność, która daje poczucie
bezpieczeństwa i pozwala odnaleźć się w świecie, z którego
było się wykluczonym.
Wychowanie przez sztukę może być znaczącym czynnikiem uspołeczniającym w przypadku osób niepełnosprawnych. Paweł Cylulko opisuje terapeutyczną funkcję muzyki
w wychowaniu niewidomych dzieci (P. Cylulko, Therapy and
upbringing of visually impaired children by the use of music
[w:] Essays on Education through Art, Time Passing and Time Enduring, pod red. M. Samoraja, Warszawa 2002, s. 256259). Muzyka wzbogaca świat dziecka, którego percepcyjność jest oparta przede wszystkim na słuchu i dotyku. Muzyka
pozwala wytworzyć więź ze światem kultury. Uczestnictwo
w kulturze jest ważnym aspektem życia społecznego, a wobec muzyki osoby widzące i niewidome są równe. Słuchanie,
odtwarzanie, tworzenie muzyki, taniec w jej rytmie umożliwiają dzieciom lepszy rozwój różnych umiejętności społecznych,
mówienia, postawy ciała, obniżenie poziomu lęku.
Innym przykładem wykorzystania sztuki do przywrócenia
osoby niepełnosprawnej do stosunków społecznych jest osoba Dietmara Zollera. Dietmar w swojej książce opowiada historię powrotu do świata społecznego z zamknięcia w swojej
chorobie – autyzmie (D. Zoller, Gdybym mógł z wami rozmawiać, Warszawa 1994).
Dietmar, nie potrafiąc kontaktować się z ludźmi w sposób
bezpośredni, znalazł kanały porozumienia w aktywności artystycznej. Na początku drogi wyrażał swoje uczucia za pomocą emocjonalnych rysunków, a później przechodził do pisania
listów, żeby skończyć na twórczości poetyckiej. Wraz z rozwojem jego umiejętności artystycznych rozwijały się możliwości kontaktów społecznych. Siła aktywności artystycznej
pozwoliła przełamać bariery jakie wytworzyły się pomiędzy
osobą, która inaczej odbiera świat a resztą społeczeństwa.
W ramach swojej praktyki zawodowej, przeprowadzając
zajęcia w świetlicy dla dzieci i młodzieży także miałem na
uwadze wychowawczą funkcję sztuki. Odbiorcami tej placówki są dzieci i młodzież, znajdujące się w sytuacji kryzysowej (bezdomność, przemoc w rodzinie, uzależnienia) i jednym z jej zadań jest integracja tych osób ze społeczeństwem.
W warsztatach fotograficznych chciałem połączyć koncepcje
wychowania do sztuki z wychowaniem przez sztukę, kontakt
z dziedzictwem kulturowym z aktywnością twórczą. Zajęcia
rozpoczęły się od prezentacji reprodukcji wybranych dzieł
artystycznych, w tym obrazów takich autorów jak Hieronim
Bosch, Paul Cezanne, Albrecht Durer, Jacek Malczewski,
Amadeo Modigliani, Pablo Picasso czy Jacopo Tintoretto.
Następnie uczestnicy mieli wybrać jeden z obrazów w celu
odwzorowania go za pomocą fotografii. W ostatecznej fazie,
młodzi twórcy, współpracując z innymi uczestnikami mieli
skomponować fotografię i wykonać zdjęcie. Ten warsztat zaplanowany został z myślą o podnoszeniu kompetencji społecznych młodzieży w nim uczestniczącej. W związku z tym
obrazy, które miały być komponowane przedstawiały postacie ludzkie. Uczestnictwo wymagało współpracy z innymi.
Wspólna praca połączona została z twórczą aktywnością.
Wspólny cel motywował uczestników do nawiązywania relacji
społecznych i wzbudzał zaangażowanie.
Przykłady działalności wychowawczej z grupami marginalizowanymi pokazują, że sztuka ma siłę, dzięki której
można wesprzeć społeczeństwo i osoby z niego wykluczone do przełamywania barier istniejących pomiędzy nimi. W przykładach tych jednostki lub grupy straciły lub nie
miały możliwości uzyskać więzi ze światem kultury. Wychowanie estetyczne stwarza szanse na poznanie lub powrót do
dziedzictwa kulturowego, które trwa w społeczeństwie. Dzięki
sztuce ludzie, którzy czują się zagubieni mogą oswoić świat,
w którym żyją. Dzięki sztuce osoby dyskryminowane mogą
odnajdywać swoją przestrzeń, poznawać podobnych ludzi do
siebie. Działalność artystyczna pozwala wielu wyjść z ukrycia i wypowiedzieć się w sferze publicznej. Sztuka może być
w końcu przestrzenią do dialogu nad wartościami, którymi
społeczeństwo powinno się kierować. Dzięki sztuce możemy
przenieść się do społeczeństwa jakie pragnęlibyśmy może na
próżno spotkać w życiu.
Wojciech Gola
Literatura:
P. Cylulko, Therapy and upbringing of visually impaired children by the use of music [w:]
Essays on Education through Art, Time Passing and Time Enduring, pod red. M. Samoraja, Warszawa 2002.
K. Lubryczyńska, Uniwersytety Trzeciego Wieku w Warszawie.
S. Morawski, Trojaka funkcja wychowawcza sztuki [w:] Wychowanie przez sztukę, pod
red. I. Wojnar, Warszawa 1965.
S. Ossowski, O wychowawczych potencjach twórczości artystycznej [w:] Teoria wychowania estetycznego, pod red. I. Wojnar, Warszawa 1994.
H. Read, Sens sztuki, Warszawa 1982.
D. Zoller, Gdybym mógł z wami rozmawiać, Warszawa 1994.
Fot. B. Szot
Sztuka to wielkie ucho i wielkie oko świata: słyszy
i widzi – i ma zawstydzić, drażnić, budzić sumienie.
J. Conrad
Profilaktyka
Używanie substancji psychoaktywnych przez dzieci i młodzież
- uwarunkowania i zasady profilaktyki
Dzieci wchodzące w wiek dojrzewania przechodzą jakby ponowne narodziny, a równocześnie przygotowują się do dorosłości.
To czas konfliktów z rodzicami, nauczycielami, czas podważania
autorytetów, czas gdy bardzo ważne stają się kontakty z rówieśnikami. To także trudny czas dla rodziców, którzy muszą pozwolić
swym dzieciom stawać się niezależnymi, równocześnie ich nie porzucając. W tym momencie młodzi ludzie podejmują decyzje czy
próbować papierosów, alkoholu, narkotyków, czy nie. Poza tym
są stale pod silną presją – w ich życiu ciągle przewija się alkohol,
a wielu kolegów systematycznie pije. Dzieci zaczynają pić i używać
innych substancji psychoaktywnych, żeby:
● dopasować się do kolegów, należeć do grupy
● czuć się dorosłym ● być „spoko” i na luzie
● lepiej się poczuć ● przestać być nieśmiałym
● sprawdzić jak to jest ● złamać zakaz
● dobrze się bawić.
Najgorzej wyglądają i najgorzej rokują przypadki tych młodych
ludzi, którzy stosują używki, aby uciec od rzeczywistości, zapomnieć o trudnych lub nierozwiązywalnych problemach, zmniejszyć
lęk, zwrócić na siebie uwagę w domu lub w szkole, sprowokować.
Tacy nastolatkowie ponoszą większe ryzyko uwikłania się w problemy i szczególnie potrzebują pomocy.
Czynniki ryzyka mają różny wpływ w różnych fazach rozwoju
człowieka. Najprawdopodobniej najbardziej krytycznymi są te, które występują we wczesnych stadiach rozwojowych w rodzinie, np.
● chaotyczne środowisko rodzinne, w którym rodzice używają substancji lub cierpią z powodu zaburzeń psychicznych; ● nieefektywne
wychowanie, zwłaszcza dzieci nadpobudliwych lub z zaburzeniami
psychicznymi; ● brak wzajemnego porozumienia i opieki.
Pozostałe czynniki ryzyka występują w procesie socjalizacji
w szkole, grupie rówieśniczej i w społeczności lokalnej, np. nieodpowiednie, zwłaszcza agresywne zachowanie w szkole; niepowodzenia szkolne; niedostateczne umiejętności radzenia sobie
w sytuacjach trudnych; uczestnictwo w rówieśniczych grupach dewiacyjnych; przekonanie o powszechnej aprobacie dla używek.
Czynniki chroniące często, ale nie zawsze, są przeciwieństwem czynników ryzyka, np. silne więzi rodzinne; wychowanie rodzicielskie z wyraźnymi regułami zachowania i uczestniczenie rodziców w życiu ich dzieci; sukcesy szkolne; mała dostępność używek;
przekonanie, że nie są one powszechnie tolerowane.
Na niektóre czynniki ryzyka nie mamy bezpośredniego wpływu.
Są to tak zwane czynniki nie manipulowane (za: Problemy alkoholizmu, nr 3-4, Warszawa, III-IV kw. 2004 r.).
Zasady profilaktyki. W profilaktyce uzależnień wobec środków psychoaktywnych powinno brać udział całe społeczeństwo: począwszy od rodziny, poprzez środowiska oświatowo-szkolne, lokalne, a skończywszy na ogólnopaństwowym. Nie może to być jednak
działalność okazjonalna – powinna być podejmowana przez te środowiska wychowawcze, które mają obowiązek i możliwość kształtowania osobowości młodych ludzi. Ranga problemu jest duża i musi
mieć wysoki prestiż.
Fot. M. Mikołajczyk
Wyróżnia się trzy „poziomy”, „stopnie”, albo „fazy” profilaktyki:
● profilaktyka pierwotna (pierwszorzędowa, zapobieganie pierwotne); ● profilaktyka wtórna (drugorzędowa, drugiego stopnia); ● profilaktyka trzeciorzędowa.
Pojęcie profilaktyki w formie, w jakiej występuje w Ustawie
o wychowaniu w trzeźwości, odnosi się tylko do profilaktyki pierwotnej i wtórnej. Podręcznik UNICRI „Kompendium wiedzy o profilaktyce”, wydany po polsku przez Biuro ds. Narkomanii (1996) wymienia 36 propozycji profilaktycznych, upowszechnionych przez
organizację Ludzie na Rzecz Profilaktyki. Propozycje te polegają
na przykład na:
● rozpowszechnianiu ulotek zawierających informacje o konsekwencjach używania alkoholu w danym środowisku i zachęcających
do prowadzenia zdrowego stylu życia; ● informowaniu prasy o działalności profilaktycznej i dostarczaniu jej materiałów informacyjnych
oraz kopii publikacji. W Polsce istnieje szereg programów z zakresu profilaktyki pierwszorzędowej, nastawionych przede wszystkim
na uczniów szkół podstawowych. Wciąż jednak brakuje programów
uwzględniających również profilaktykę drugorzędową nastawionych
na młodzież z grup podwyższonego ryzyka lub już dotkniętych uzależnieniem. Szkoła jest właściwym miejscem do prowadzenia profilaktyki, między innymi dlatego, że w placówkach oświatowych dzieci
i młodzież spędzają wiele godzin dziennie. Dla przykładu, zagadnienia z zakresu profilaktyki pierwszorzędowej można przedstawić
w ramach przedmiotów: język polski, historia, religia, matematyka,
chemia, biologia, wychowanie fizyczne. Profilaktyka drugorzędowa
obejmująca młodzież na przykład eksperymentującą z używkami,
może przyjąć następujące strategie:
● strategia edukacyjna obejmująca trening umiejętności indywidualnych i społecznych; ● strategia alternatyw obejmująca dostarczanie propozycji w zakresie spędzania wolnego czasu; ● strategia
informacyjna skierowana do rodziców.
Od kilku lat w polskich szkołach realizowane są programy profilaktyczne, które dostarczają młodzieży informacji na temat szkód
wynikających ze stosowania środków psychoaktywnych (nikotyny, alkoholu, narkotyków). Zadaniem tych programów jest również
rozwijanie umiejętności pomocnych w powstrzymywaniu się od
używania tych środków. Działania te, jak pokazują statystyki (poniżej), nie są jednak skuteczne. Jak pokazują wyniki badań ogólnopolskich przeprowadzonych w ramach Europejskiego Programu
Badań Ankietowych ESPAD, dotyczących picia alkoholu i zażywania narkotyków przez młodzież z trzecich klas szkół gimnazjalnych oraz drugich klas szkół średnich, urodzoną w 1987 i 1985
roku, picie alkoholu przez młodzież staje się powoli statystyczną
normą. Wszystkie te napawające niepokojem zjawiska podlegają
nierównej dystrybucji na terenie kraju. Generalnie bardziej rozpowszechnione są w wielkich miastach, mniej powszechne w małych
miejscowościach.
Zestawienie wyników z 2003 r. z wynikami z 1999 r. pokazuje na lekki wzrost odsetka konsumentów napojów alkoholowych,
wśród uczniów młodszych oraz stabilizację wśród uczniów starszych. Wzrost obserwowany obecnie w młodszej grupie jest mniejszy od wzrostu między 1999 r. i 1995. Typową ilością piwa konsumowaną przy jednej okazji przez uczniów młodszych jest objętość
poniżej 0,5 litra (26,9%) lub od 0,5 litra do litra (26,1%). W klasach
starszych najczęściej pije się między 0,5 litra a 1 litrem tego napoju (32,3%). Odsetek upijających się chłopców zarówno w młodszej
grupie badanych, jak w starszej grupie znacznie przewyższa odsetki upijających się dziewcząt napoje alkoholowe (przynajmniej raz
w ciągu całego swojego życia) piło 93% uczniów z młodszej grupy
i 97% uczniów starszej grupy. Picie napojów alkoholowych jest na
tyle powszechne, że w czasie ostatnich 30 dni przed badaniem piło 66% piętnasto – szesnastolatków i 79% siedemnasto – osiemnastolatków. Najbardziej popularnym napojem alkoholowym wśród
całej młodzieży jest piwo. Wysoki odsetek badanych przyznaje się
do przekraczania progu nietrzeźwości. Nawet jeśli młodzi ludzie celowo zawyżają dane o używkach, bo chcą zrobić wrażenie na kolegach, to i tak muszą one stać się ważnym powodem do zastanowienia się nad sytuacją młodzieży. 26 proc. polskich uczniów pije
Profilaktyka
alkohol i pali papierosy, prawie co piąty łyka tabletki uspokajające,
a co dziesiąty miał kontakty z twardymi narkotykami – wynika z badań ESPAD.
Według raportu w większości krajów rozpowszechnia się zjawisko picia alkoholu wśród młodzieży. „Przodują” w tym zwłaszcza
Dania, Wielka Brytania i Grecja. Polska znajduje się na 18 miejscu rankingu (na 30 krajów) – palenie papierosów zadeklarowało
26 proc. polskiej młodzieży; zajmuje w tej kategorii dziewiąte miejsce. Także pod względem upijania się polska młodzież nie lokuje się na pierwszych miejscach wśród krajów naszego kontynentu.
Zajmują je znów Dania, Wielka Brytania i Irlandia. Tylko 10 proc.
polskich uczniów twierdzi, że w miesiącu poprzedzającym badanie
upiło się przynajmniej trzy razy. Dla porównania: w Danii przyznaje
się do tego 30 proc. uczniów, w Irlandii – 24 proc. Polska i czeska
młodzież (18 proc.) używa za to najwięcej leków uspokajających
i nasennych – bez przepisu lekarza. W Polsce spróbowanie jakiejś
nielegalnej, psychoaktywnej substancji potwierdziło 18 proc. młodzieży, co – w tej kategorii – sytuuje nasz kraj na 13 miejscu. Najwięcej kontaktów z narkotykami mają młodzi Brytyjczycy, najmniej
Cypryjczycy. Wśród młodzieży najbardziej popularna jest marihuana i inne przetwory z konopi. Pod tym względem Polska nie odbiega
pod młodzieży z innych krajów i zajmuje 16 miejsce w rankingu. Najczęściej do kontaktów z „trawką” przyznają się Brytyjczycy, Francuzi, Czesi (po 35 proc.). Po inne, groźniejsze środki (typu ekstaza, LSD, kokaina, amfetamina, heroina) sięgnęło choć raz 12 proc.
młodych Brytyjczyków, 11 proc. uczniów z Łotwy i Polski – to najwyższe wskaźniki i najwyższe miejsca w rankingu. Doświadczeń
z takimi substancjami najmniej odkryto w Finlandii (tylko 2 proc.).
Trzydzieści procent nastolatków upiło się w ciągu ostatniego miesiąca. Co trzeci młody człowiek chociaż raz w życiu palił marihuanę.
Fot. J. Werner
Jedną z przyczyn niskiej efektywności programów profilaktyki
uzależnień realizowanych w szkołach jest niewielkie zaangażowanie
rodziców. Nie ulega wątpliwości, że rodzina jest tym środowiskiem,
w którym powinny być realizowane podstawowe działania profilaktyczne związane z nikotyną, alkoholem i narkotykami. Rodzice nie
są jednak w odpowiednim stopniu przygotowani do prowadzenia
działań zapobiegających, nie posiadają wiedzy oraz odpowiednich
umiejętności wychowawczych. Dlatego też często ignorują problemy uważając, że „dziecko z tego wyrośnie”, a gdy decydują się na
podjęcie interwencji, zazwyczaj jest już za późno. Nigdy nie jest za
wcześnie i nigdy nie jest za późno, by dbać o jakość, trwałość kontaktów z własnym dzieckiem oraz rozwijać umiejętności potrzebne
do konstruktywnego rodzicielstwa. Jest to jednak szczególnie ważne, gdy w życiu dziecka pojawiają się realne zagrożenia. Rodzice
mogą pomagać dorastającym dzieciom w prowadzeniu zdrowego
i bezpiecznego życia. Wymaga to utrzymywania dobrych kontaktów z nimi, opanowania sztuki ich rozumienia, słuchania, wspierania
oraz umiejętności wywierania wpływu na ich postępowanie, ważna
jest znajomość okresu dojrzewania. Dziecko musi mieć zakreślone
wyraźne granice niezależności. Rodzice i pedagodzy muszą być
zapoznani z informacjami dotyczącymi papierosów, alkoholu, narkotyków. Muszą wiedzieć jak one działają i w jaki sposób można
rozpoznać, czy dziecko je stosowało (dotyczy to narkotyków). Ważne też jest zapoznanie się z programami profilaktyki uzależnień,
w których dziecko uczestniczyło w szkole.
A. Pacewicz w pozycji „Jak pomóc dziecku nie pić” wymienia
10 sposobów, przyczyniających się do zapobiegania sięgania po
używki przez młodszą część społeczeństwa, które powinny być stosowane przez każdego rodzica i opiekuna. Podsumowując rozważania na temat profilaktyki zażywania środków zmieniających świadomość pozwolę sobie na ich przytoczenie:
1. Rozmawiać z dzieckiem o alkoholu i narkotykach.
Należy sprawdzić, czy dziecko na pewno rozumie niebezpieczeństwa i problemy z tym związane. Nie trzeba straszyć, ale po
prostu obiektywnie przekazać informacje na temat działania alkoholu i narkotyków, oraz mechanizmu uzależniania się i wyjaśnić
wszystkie wątpliwości.
2. Nauczyć się naprawdę wysłuchiwać swoje dziecko.
Mówienie to tylko połowa sukcesu. Trzeba także umieć słuchać
i wiedzieć, kiedy dziecko tego potrzebuje – pozwoli to otwarcie porozumiewać się. Kiedy dziecko mówi o ważnych dla siebie rzeczach
– trzeba starać się przyjąć jego perspektywę widzenia świata, należy je zrozumieć, a nie pouczać.
3. Pomóż dziecku dobrze czuć się ze sobą.
Nastolatki często są niepewne siebie. Bardzo ważne jest dla
nich, gdy wiedzą, że rodzice im ufają, wierzą w ich wartość, doceniają ich umiejętności, liczą się z ich zdaniem. Po prostu: w odpowiednich momentach trzeba chwalić dziecko, okazywać mu swój
podziw i aprobatę, brać pod uwagę jego opinie i decyzje.
4. Pomóż dziecku zbudować sobie jasny system wartości.
Silny system wartości, jasne poczucie, co jest dobre, a co złe,
da dziecku odwagę podejmowania samodzielnych decyzji na podstawie własnego zdania, a nie presji kolegów.
5. Bądź dobrym modelem i przykładem.
Dzieci dobrze znają obyczaje rodziców i postawy wobec alkoholu – ich nie da się łatwo oszukać. Jeśli rodzic ma problemy z piciem, jego dziecko ma większą szansę niż jego koledzy aby mieć
podobne kłopoty.
6. Pomóż dziecku radzić sobie w sytuacjach nacisku ze
strony kolegów.
Zwłaszcza dzieci, które uczono, jak być miłym, serdecznym
i sympatycznym mogą mieć trudności w opieraniu się naciskom
otoczenia. Trudności w podejmowaniu niepopularnych decyzji będą
mieć także te dzieci, dla których rówieśnicy są podstawowym punktem oparcia i odniesienia.
Należy rozwijać u dziecka takie umiejętności społeczne, jak
(między innymi): odmawianie; zdobywanie kolegów, koleżanek
i przyjaciół; podejmowanie decyzji.
7. Ustal jasne zasady dotyczące alkoholu i narkotyków.
Obowiązujące w domu zasady powinny być jasne i spójne.
Trzeba powiedzieć dzieciom, że nie wolno im pić, palić, zażywać
narkotyków oraz robić innych rzeczy, na które się nie zgadzasz. Muszą znać dobrze też konsekwencje łamania tych reguł. Konsekwencje te powinny być dostosowane do wieku i wrażliwości dziecka i nie
mogą naruszać jego godności.
8. Zachęcaj dzieci do rzeczy zdrowych i twórczych.
Czy Twoje dzieci mają dostatecznie dużo dobrych propozycji
w życiu? Zorganizuj im coś ciekawego, zachęć do sportu, jakiegoś
hobby, zajęć pozaszkolnych – czegokolwiek, co może im sprawić
frajdę. Najlepiej jeśli czasem sam też będziesz coś robił z nimi!
9. Porozmawiaj z rodzicami innych dzieci.
Wszyscy przechodzą przez to samo. Trzeba rozmawiać z sąsiadami, rodzicami innych dzieci ze swojego otoczenia. Gdy dziecko
wybiera się z kolegami na prywatkę, należy się upewnić, że będzie
tam jakaś „przyzwoitka” (dotyczy to dzieci młodszych) i że nie będzie żadnego alkoholu.
10. Wiedz, jak postąpić, gdy coś podejrzewasz.
Ważne jest by nauczyć się rozpoznawać sygnały ostrzegawcze
świadczące o tym, że dziecko zaczęło „eksperymenty” z alkoholem
i trzeba dowiedzieć się, do kogo możesz zwrócić się o pomoc.
Ewa Gabryszewska – Nogaj
Literatura:
Problemy alkoholizmu, nr 3-4, Warszawa III-IV kw. 2004.
A. Pacewicz, Jak pomóc dziecku nie pić, PARPA, Warszawa 1995.
J. Mellibruda, Tajemnice ETOH, PARPA 1993.
K. Zajączkowski, Nikotyna, alkohol, narkotyki – profilaktyka uzależnień, Rubikon, Kraków
2001.
Strona internetowa PARPA - badania ESPAD 2003.
Problemy zagrożenia młodzieży uzależnieniem, MEN, Warszawa, 1993.
Rehabilitacja
ATA
Współuzależnienie - chora miłość
Maciek – piętnastolatek, uczeń drugiej klasy gimnazjum, którą
powtarzał. Urodził się i wychowywał w dobrej, „porządnej” rodzinie
inteligenckiej. Był najmłodszym, trzecim dzieckiem swoich rodziców.
Starszy brat i siostra już pokończyli studia i usamodzielniali się. Do
poradni uzależnień przyszła mama z synem, ale najpierw poprosiła o rozmowę sama – chciała przygotować terapeutę i przeprosić
za zachowanie syna, który „jest arogancki i agresywny”. Właściwie
innych problemów nie zgłaszała. Wspomniała jeszcze, że Maciek
nienawidzi ojca i pewnie stąd te wszystkie problemy. Ona ma dobry
kontakt z synem, choć coraz częściej nawet z nią nie chce rozmawiać. Nie wiem, czy ta chwila niepewności, co powiedziała matka,
czy też postanowienie wcześniejsze Maćka zaważyło, ale od razu
w wywiadzie przyznał się do dwuletniego okresu zażywania marihuany w sposób ciągły, palenia papierosów – prawie czteroletniego
i eksperymentowania z innymi narkotykami. Właściwie to szukał innego zastępczego narkotyku, dość bezpiecznego, ale dostatecznie
oszałamiającego by móc zrezygnować z THC, gdyż miewał już halucynacje i urojenia nie po spożyciu. Chciał wykorzystać terapeutę
do wskazania mu bezpiecznego narkotyku. Chłopiec miał problemy
z policją, problemy w szkole, czekał na sprawę za posiadanie, gdyż
za wagary, niedostateczne oceny, łamanie prawa i nie stosowanie
się do regulaminu (długie dredy, brak postawy ucznia, arogancja
wobec nauczycieli) groziło mu po raz drugi nie otrzymanie promocji.
Dla terapeuty sprawa była prosta: postępowanie dwutorowe – z jednej strony praca nad motywacją do porzucenia nałogu i leczenia
u syna, a z drugiej praca z rodziną nad współuzależnieniem. O ile
praca z chłopcem szła całkiem dobrze, o tyle rodzice byli bardzo
oporni. Po pierwszej wizycie w poradni i jednej obecności na spotkaniu grupy wsparcia, gdzie okazało się, że rodzice już dwa lata temu odbierali syna z policji z wynikiem dodatnim testu na używanie
marihuany, że wiedzą, iż ma on bardzo negatywne nastawienie do
systemu prawnego i społecznego, że to co robił w domu z rodzicami to przemoc i że oni są również chorzy i muszą się zmienić, aby
stworzyć właściwe warunki do trzeźwienia syna. Okazało się również, że najstarszy syn miał problemy adaptacyjne w okresie dorastania, ale jakoś z nich wyszedł (z pomocą psychologa). Rodzice dostali informacje, że powinni pozwolić synowi kolejny raz nie
zdać i doprowadzić do sprawy sądowej z postanowieniem o skierowaniu syna na leczenie, i że pod żadnym pozorem nie mogą zaprzestać swojego wspierania i zdrowienia. Zrobili wręcz odwrotnie,
zgodnie ze swoim scenariuszem – zaprzestali przychodzenia na
grupę wsparcia, znaleźli prywatnego terapeutę rodzinnego, gdzie
udali się całą rodziną (ale Maciek odmówił współpracy i wyszedł
z gabinetu) też tylko jeden raz, ojciec znalazł prywatną szkołę dla
syna i tak długo chodził, aż go tam przyjęli, załatwiał sprawę w sądzie aby nie dostał wyroku brudzącego mu papiery. Efekt był taki,
że przynajmniej na czas załatwiania spraw Maciek uczęszczał na
spotkania z terapeutą i zorientował się w swojej sytuacji uzależnieniowej i możliwościach pomocy, że poprawiły się kontakty ojca
z synem, ale potem wszystko wróciło do normy i po pół roku rodzina pojawiła się ponownie w poradni. Tyle, że z bardziej zaawansowanym uzależnieniem od amfetaminy oraz wyraźnymi już objawami psychozy maniakalnej, ponarkotykowej. Fot. M. Mikołajczyk
10
W społecznym odbiorze wydaje się, że współuzależnienie jest
problemem znanym i dotyczy niewielkiej grupy ludzi – dzieci lub
żon alkoholików, które boją się lub nie chcą stracić swoich „ciemiężycieli”. Przy takim rozumieniu zjawiska współuzależnienia jest
ono rzeczywiście trudne do zauważenia i zaakceptowania u siebie. Jeśli dodatkowo okaże się, że nie każdy alkoholik jest ciemiężycielem lub że nie każdy członek rodziny z tego powodu cierpi,
a kłótnie przecież są w każdym domu, to zagadnienie uzależnienia
członka rodziny od osoby uzależnionej bagatelizuje się. Jest ono
wtedy problemem marginalnym i niewidocznym. W rzeczywistości
jednak sprawa przedstawia się zgoła inaczej. Współuzależnienie
dotyka dużo szerszą grupę ludzi niż samo uzależnienie. I dotyka
nie tylko członków rodzin alkoholików, ale również uzależnionych
od wszystkiego innego. Uzależnionych od różnych substancji psychoaktywnych, narkotyków, leków, papierosów, od różnych form
aktywności – komputerowe gry, internet, hazard, praca, seks, zakupy, telewizja – jest bardzo wielu. Uzależnieni są też w różnym
stopniu, mogą znajdować się aktualnie na jednym (niekoniecznie
ostatnim) stopniu uzależnienia. Tu można zastanawiać się kiedy
się rodzi nałóg i co wcześniej: samo uzależnienie czy też współuzależnienie. Wychowywanie się w rodzinie z problemem alkoholowym stanowi podatny grunt do wchodzenia w związki z uzależnionymi bądź też sprzyja tworzeniu takiego klimatu rodziny,
w którym osoby (współmałżonek lub dzieci) chętnie poddają się
zniewoleniu. Jeśli zauważymy, że każda osoba uzależniona wciąga w swój sposób życia więcej niż jedną osobę ze swego kręgu
rodzinnego czy przyjacielskiego, to widzimy, że współuzależnienie jest problemem nie tylko szerokim, ale też społecznym. Każda
osoba współuzależniona kształtuje relacje z innymi potencjalnie
„zdrowymi” ludźmi, nie zawsze w sposób konstruktywny.
Ludzie uzależnieni, pomimo tego, że mówią, że robią to co
chcą, to tak naprawdę tracą swoją wolność. Wolność to opowiadanie się za tym co dobre, to wybieranie w życiu rozwiązań, które przynoszą wybierającemu podmiotowi prawdziwą korzyść i pożytek. Alkoholik, narkoman, seksoholik czy hazardzista wybierają
i czynią to, co przynosi im szkodę – czy to w sferze cielesnej, emocjonalnej, społecznej, czy duchowej. Zwykle po minięciu tego krótkotrwałego uczucia napięcia, euforii czy przyjemności pojawia się
żal i poczucie jakiejś straty. Pojawiają się wyrzuty sumienia i postanowienie, że to było ostatni raz, że bardziej będzie panował nad
swoim życiem. Lecz następnym razem, przy sprzyjającej „okazji”,
znów „wybiera” i robi to, czego nie chce robić. Zdesperowani i bezradni w końcu mówią, że tego właśnie chcą, że chcą tak robić i tak
żyć. Ale to nieprawda – żaden człowiek, nawet najbardziej zniewolony nie chce być niewolnikiem rzeczy, bo to urąga jego pozycji, jaką mu nadał Stwórca. Trochę trudniej przedstawia się sprawa ze współuzależnieniem. Bo choć tutaj członkowie rodziny sami
nie biorą, nie piją czy nie grają, to jednak ich życie zależy i toczy
się wokół substancji uzależniającej, chociaż tylko pośrednio poprzez osobę bliską im, która tę substancję postawiła ponad rodzinę czy nawet ponad swoje życie. Szczególnie trudna jest sytuacja,
kiedy tym uzależnionym członkiem rodziny jest dziecko, a współuzależnionymi jego rodzice. I nie chodzi tu o niewdzięczność dziecka za trud wychowania i zmarnowanie lat wyrzeczeń i poświęceń,
ale o to, iż w przypadku relacji rodzice – dziecko bardzo trudno jest
ustalić rodzicom, co jest opieką, a co nadopiekuńczością. Rodzicom, którzy nie uczyli się w żadnej szkole jak wychowywać dzieci i dodatkowo jak to godzić z zarabianiem na życie i osiąganiem
swojej pozycji zawodowej, ciężko jest wyważyć co jest właściwym,
a co nadmiernym wymaganiem, co jest niewłaściwym przyzwalaniem, a co szkodliwą kontrolą. Ciągle muszą poszukiwać i wybierać między dobrym samopoczuciem i dobrem dziecka w tej chwili,
a dobrem i sukcesem dziecka w przyszłości.
Muszą znosić niezadowolenie i humory dziecka, któremu stawiają wymagania. Muszą znosić rady i pouczenia babć, cioć i innych przyjaciółek na temat wychowania i pogodzić to z książkową
wiedzą autorytetów medycznych czy psychologicznych. Rodzice,
którzy często pamiętają jeszcze swoje cierpienia młodości i żale
do swoich rodziców za ich konieczne lub mniej konieczne poczy-
Rehabilitacja
nania wychowawcze, często chcą uchronić swoje dzieci przed błędami, jakie w ich mniemaniu popełnili rodzice. I największy grzech
rodzicielski to to, że chcą zostać przyjaciółmi i partnerami swoich dzieci. Mama czternastoletniej Kasi na zebraniu z rodzicami
w drugiej klasie gimnazjum broni prawa swojej córki do noszenia
przez nią kolczyka w nosie na terenie szkoły. Nie trafiają do niej
argumenty o niebezpieczeństwie zranienia nosa w dużej grupie
nastolatków, zwłaszcza na lekcji wychowania fizycznego, ani argumenty o zapisie w regulaminie szkolnym. Matka nie usłyszała też
informacji i uwag o innych nagannych ekscesach swojej nastolatki.
Powtarza argument córki, że wychowawczyni „uwzięła” się na nią
i dlatego jest przeciwna noszeniu przez nią kolczyka, pomimo tego
iż to ona jako jedyna w klasie nosi kolczyk w nosie. Ostatecznym
argumentem obronnym matki jest stwierdzenie, iż ona obiecała
córce, że będzie bronić prawa córki do noszenia kolczyka w szkole
i musi się z tego wywiązać. A jeszcze dodała, że córka tak mało
wymaga od rodziców, więc jej się to należy. Rodzi się pytanie: kto
lub co w tej rodzinie rządzi? I wokół jakich spraw pochłonięta jest
energia matki?
Fot. J. Werner
W tym przypadku nie ma substancji uzależniającej, ale chęć
córki podporządkowania swojego życia modzie. Jest to bardzo niepokojący symptom u córki poszukiwania własnej wartości i atrakcyjności w przymiotach zewnętrznych, i to w znakach uszkadzających ciało i grożących jej zdrowiu, a przecież ten okres rozwojowy
ma za zadanie wypracować i utwierdzić swoją wartość osoby poprzez przymioty psychiczne, duchowe i wewnętrzne. Poszukiwanie swojej wartości i poczucia spełnienia w czynnikach zewnętrznych nieuchronnie prowadzi do uzależnienia – od rzeczy, osób lub
czynności. U matki bardziej jest widoczny rodzący się mechanizm
współuzależnienia. Poszukując idealnego rozwiązania, aby zapewnić dziecku szczęście i dobrze je wychować, rodzice często
nie zauważają, że dziecko przekroczyło granicę, której nie powinno. Jeśli chodzi o używki, to sprawa jest dość jasna, choć jeśli
myślimy o piwie to ta granica rodzicielskiego przyzwolenia ciągle
obniża się w dół. A przecież to jest taki sam alkohol jak w wódce,
tylko rozcieńczony. Gorzej z uzależnieniem od tych form aktywności, które są ogólnie dostępne i ich inicjacja jest niezauważalna (np. gry, internet, pornografia). Na czym polega współuzależnienie? Na zaprzeczaniu przed samym sobą oczywistym faktom,
na usprawiedliwianiu niepowodzeń i wybryków uzależnionego, na
braniu za niego odpowiedzialności, na chronieniu go przed naturalnymi konsekwencjami jego postępowania typu niezdanie do następnej klasy czy zatrzymanie przez policję, na ukrywaniu prawdy
przed rodziną czy znajomymi, na ciągłym kontrolowaniu dziecka
i takim ustawieniu życia rodziny, aby pomagać mu stanąć na nogi (przez załatwianie leczenia, z którego ciągle rezygnuje, przez
spłacanie jego długów, które ciągle pojawiają się nowe). To też
psychiczne dręczenie się tym co dziecko może w tej chwili robić
i ciągłe obwinianie się za jego wybory i porażki. To dawanie wiary w słowa i zapewnienia uzależnionego, że to ostatni raz i więcej
się nie powtórzy, oraz w to, że jak chory – uzależniony człowiek
się wyleczy to znikną wszystkie problemy rodziny. Rodzice zwykle
mają trudności, aby u siebie zauważyć objawy współuzależnienia, które jest zaklasyfikowaną jednostką chorobową w sferze
psychicznej. Dzieje się tak z powodu tego, iż wiele swoich zachowań tłumaczą miłością do dziecka. Często mówią nawet, że kochali za bardzo. Bo przecież skoro jest nadopiekuńczość, to może
i miłości było za dużo. A ja zawsze dopowiadam, że chyba włas-
nej. Trochę zamieszania i chaosu w tej dziedzinie zrobiło piękne,
aczkolwiek niepełne, definiowanie miłości jako daru z siebie osoby
dla innych. I w takim rozumieniu, im to poświęcenie osoby większe, tym wydaje się być większa miłość, a jeżeli poświęci się swoje
życie, to ta miłość jest największa: „Nie ma większej miłości od tej
niż ktoś oddaje życie swoje za przyjaciół swoich”. Tak może być
wtedy gdy zagrożone jest czyjeś życie lub też w przypadku równorzędnych (nieuzależnionych) partnerów. W wychowaniu jednak
mamy mieć na uwadze jeszcze niedojrzałość naszych obiektów
miłości i ich potrzebę do posiadania silnych wzorców osobowych
w rodzinie. Tutaj miłość musi być wyważona i bardzo konkretna.
Miłość rozumiana jako postawa czynienia dobra dla drugiej osoby. W tej definicji ujmujemy cały zakres funkcjonowania człowieka:
od rozumienia czym jest dobro tego drugiego podmiotu, poprzez
emocjonalne pragnienie lub wolę jej dobra, aż po sprawianie czynów zamierzonych, które rzeczywiście służą dobru tej osoby. Taka
miłość ma niewiele wspólnego z zakochaniem, a często nakazuje robić coś wbrew swoim pragnieniom. Ale nadal jest to ta sama
ewangeliczna miłość, która nakazuje miłować bliźniego swego jak
siebie samego. Nie więcej. Nie można dać więcej niż pozostawić
sobie. Nie można dać tak dużo, aby naruszało to godność dawcy,
tak jak często ma to miejsce w przypadku „dowodów miłości” ofiarowanych przez młode zakochane dziewczęta swoim niedojrzałym
wybrańcom (dojrzały wybranek takiej ofiary nie przyjmie, nie dlatego, że nie pragnie, ale że chce nadal szanować tę, którą kocha).
Nie możemy młodej, niedojrzałej istocie dać więcej, niż jest ona
w stanie przyjąć, gdyż to czego nie przyjmie to wyrzuci „do kosza
lub podepcze” i przestanie szanować dawcę. A rodzic, aby był dla
swego dziecka autorytetem, musi posiadać w jego oczach szacunek. Jeśli rodzic chce dobrze wychować swoje dziecko musi zadbać o szacunek dziecka w równej mierze co o swój. I znów jest to
trudne wyważanie ile jemu, ile mnie.
Z tym wyważaniem największe kłopoty mają ci, którzy kiedyś nie
byli dostatecznie szanowani przez swoich rodziców. To oni wpadają w pułapkę uzależnienia lub współuzależnienia. Ale zarówno
w jednym, jak i drugim przypadku można się z tego wyleczyć. Jak?
Można różnie, analogicznie do tego jak zabieramy się do robienia
porządku w bardzo zapuszczonym pokoju. Można wystawić meble
i zrobić generalny remont przy udziale specjalistów wszystko wyczyścić i odmalować, a potem na nowo poustawiać. Można czyścić
po kawałku samemu, wedle instrukcji jakiegoś speca, można tylko
trochę uprzątnąć i wygładzić tak, aby jakoś wyglądało. Wszystko
zależy od możliwości i środków jakimi dysponujemy. Jeśli chodzi
o nasze mieszkania, to zwykle nie mamy wątpliwości jakiego typu
porządki chcemy robić. Dlaczego więc jeśli chodzi o nasze wnętrza to mamy opory przed generalnym remontem. Czy dlatego, że
trudno nam się przyznać, iż jest ono takie „zapuszczone”? Czy
dlatego, iż nie uważamy, aby ono było na tyle wartościowe, aby
Fot. J. Werner
poświęcać mu wiele troski i uwagi? Gdybyśmy my, rodzice, żyli na bezludnej wyspie, to moglibyśmy pozwolić sobie na „luksus” bałaganu w swoim życiu czy wnętrzu (bo nikomu by to nie przeszkadzało ani nie gorszyło), a ponieważ żyjemy w społeczeństwie i rodzinach, mamy być wzorami dla
naszych dzieci, to powinniśmy porządkować nasze wnętrza, abyśmy mogli sami siebie szanować i pozwolić szanować się innym,
a szczególnie naszym potomkom.
Elżbieta Opiłowska
11
Promocja zdrowia
Praca socjalna z osobami sięgającymi po narkotyki
Temat podjętego artykułu skłania mnie do wyjaśnienia
znaczenia pojęcia „praca socjalna”. W obowiązującej Ustawie
o pomocy społecznej, w artykule 6 pkt. 12 została ona zdefiniowana jako „działalność zawodowa mająca na celu pomoc
osobom i rodzinom we wzmacnianiu lub odzyskiwaniu zdolności do funkcjonowania w społeczeństwie poprzez pełnienie odpowiednich ról społecznych oraz tworzenie warunków sprzyjających temu celowi”. Z kolei w myśl Rezolucji Rady Europy
rozumiana jest ona jako „specyficzna działalność profesjonalna, której zadaniem jest ułatwienie wzajemnego przystosowania jednostek, rodzin, grup i środowiska społecznego, w którym
żyją oraz rozwijania poczucia własnej wartości indywidualnej poprzez wykorzystanie możliwości tkwiących w ludziach,
w stosunkach interpersonalnych oraz zasobach udostępnianych przez społeczności lokalne”. Próby wyjaśnienia terminu
odnajdujemy też w literaturze anglojęzycznej. Przykładowo, we
„Wprowadzeniu do pracy socjalnej” autorstwa R. A. Skidmore
i M. G. Thackeray za cele pracy socjalnej uznano: „usprawnienie społecznego funkcjonowania jednostek, tak indywidualnie, jak w grupie, poprzez działania skierowane na ich stosunki
społeczne, rzutujące na interakcje między człowiekiem a jego
otoczeniem (…)”.
Przytoczone sposoby pojmowania pracy socjalnej koncentrują się na zdolnościach osób do działania, przynależności do
grup, do realizacji zadań stawianych przed nimi przez społeczeństwo, zgodnie z przyjętymi normami. Pojawia się także
kwestia potencjału osoby-klienta, wobec którego praca socjalna jest prowadzona. Niesienie pomocy możliwe jest tylko przy
założeniu, że widzimy szansę na pokonanie napotkanych trudności. Zakładanie, że klient jest jednostką słabą, niezaradną
życiowo, nigdy nie zaowocuje poprawą jego sytuacji. Praca socjalna opiera się więc na wierze w możliwości człowieka, który
przy odpowiednim wsparciu, pokierowaniu jest w stanie funkcjonować zgodnie ze stawianymi przed nim wymogami społecznymi. Jak zauważają cytowani wcześniej R. A. Skidmore
i M. G. Thackeray, praca socjalna skupia się na „całości” klienta, jego zachowaniu, osobowości oraz czynnikach środowiskowych, warunkujących jego postępowanie.
tylko osoby dotknięte nałogiem, lecz i zagrożone nadużywaniem, używające substancji zmieniającej świadomość w sposób szkodliwy, czy inicjujące. Ze względu na tak szeroką grupę
odbiorców nie można wytyczyć uniwersalnych celów i zadań
pracy socjalnej. Wszak inne obowiązki będą spoczywały na
pracowniku, którego klientem jest pełnoletnia osoba uzależniona od kokainy, inne zaś, gdy działania będą dotyczyły rodziny z dzieckiem po pierwszym kontakcie z marihuaną lub rozpuszczalnikami. W katalogu świadczeń z pomocy społecznej
(zapisanych w Ustawie o pomocy społecznej w artykule 36)
znalazły się świadczenia pieniężne (zasiłki, pomoc materialna
przyznawana w konkretnym celu, a przykład na: ekonomiczne
usamodzielnienie się, kontynuacje nauki), oraz niepieniężne,
takie jak między innymi: pomoc rzeczowa, poradnictwo specjalistyczne, schronienie, posiłek, niezbędne ubranie czy mieszkanie chronione. Oczywistym wydaje się, że część z nich (jak
na przykład zasiłki czy mieszkanie chronione) mogą być przyznane tylko tym klientom, którzy podjęli próbę i ból leczenia,
przeszli przez wszystkie jego etapy i są gotowi rozpocząć nowe, drugie, trzeźwe życie. Na jakie więc działania mogą liczyć
osoby sięgające po narkotyki (bądź ich rodziny)? Ważne jest tu
zdiagnozowanie i wskazanie istoty problemu. Choć o diagnozie orzeka specjalista terapii uzależnienia, to często pracownik
socjalny jest pierwszą osobą, która będąc w kontakcie z rodziną, obcując w konkretnym środowisku społecznym, przeprowadzając wywiad środowiskowy, dostrzega sygnały ostrzegawcze
świadczące o kontakcie z narkotykami i może motywować do
rozpoczęcia terapii. O. Mejer-Zahorowski w książce „Narkomani” podaje także: „określenie potrzeb pacjenta (…), ustalenie
zasięgu i czasu trwania pomocy (…), mediacji środowiskowej:
rodzinnej, w miejscu zamieszkania, w miejscu pracy lub nauki,
w grupie rówieśniczej, w urzędach administracji lokalnej”.
Rola pracownika socjalnego wobec problemu narkomanii
nie odnosi się tylko do działań prowadzonych bezpośrednio
z jednostkami będącymi w kontakcie z narkotykiem. Wśród jego aktywności znajdują się wszak zadania dotyczące profilaktyki uzależnienia, współdziałania z organizacjami i instytucjami
oferującymi specjalistyczną pomoc, jak również podnoszenie
własnych kwalifikacji. Praca z osobami uzależnionymi nie jest
zadaniem, którego efekty widać już po tygodniu czy miesiącu.
Zaleczenie choroby trwa czasem ponad dwa lata, dlatego też,
w celu pokonania problemu, niezbędna jest współpraca pracownika socjalnego, terapeuty, rodziców, psychologa, pedagoga szkolnego, czasem kuratora. To jeden z podstawowych warunków skuteczności zarówno pracy socjalnej, jak i terapii.
Marta Mikołajczyk
???
Fot. L. Romano
Istnieje wiele powodów udzielania pomocy społecznej,
w tym prowadzenia pracy socjalnej. (W Ustawie o pomocy społecznej praca socjalna została wymieniona jako jedno z zadań
pomocy społecznej; art. 15, pkt 2). Zgodnie z artykułem 7 cytowanej wyżej ustawy, „jednym” z nich jest narkomania. Należy jednak zaznaczyć, iż pojęcie to nie może odnosić się do
osób już uzależnionych. Choć „narkomania” nie została w ustawie zdefiniowana (aktem tłumaczącym to pojęcie jest Ustawa
o przeciwdziałaniu narkomanii z 29 lipca 2005 roku, Dz.U. 2005
nr 179, poz. 1485), to klientami pracowników socjalnych nie są
12
Nie wiadomo co powiedzieć
Co zrobić, co pomyśleć
Zatańczyć w jakim rytmie
Kiedy się budzę i kiedy śpię
Ciągle tu jestem i nie boję się
Może to dziwne, a może nie
Ale ja naprawdę wciąż żyję
Bernadetta
Literatura:
Ustawa z 12 marca 2004 o pomocy społecznej, Dz. U. nr 64, poz. 593.
O. Mejer-Zahorowski, Narkomani, Centrum Rozwoju Służb Społecznych, Warszawa, 1996.
R.A. Skidmore i M.G. Thackeray, Wprowadzenie do pracy socjalnej, Warszawa, 1996.
K. Wódz, Praca socjalna w środowisku zamieszkania, Warszawa, 1996.
Promocja zdrowia
Potrzeby dzieci w kontekście piramidy Abrahama Maslowa.
Dobra praktyka:
Promocja Zdrowego Myślenia w Szkole Podstawowej nr 3 w Sierpcu
Przez ostatnie dwa miesiące, w Szkole Podstawowej
nr 3 w Sierpcu, w ramach współpracy ze Stowarzyszeniem
KARAN realizowany był projekt Promocja Zdrowego Myślenia. Program prowadzony był w oparciu o koncepcję potrzeb A. Maslowa. Każde spotkanie dotyczyło omówienia innej potrzeby, aby dzieci miały jasny i przejrzysty obraz oraz
większą świadomość własnych potrzeb. Co zatem kryje się
pod pojęciem potrzeba? Potrzeby są to wg Słownika Języka Polskiego „okoliczności zmuszające do postąpienia tak,
a nie inaczej, odczuwanie braku czegoś. Od chwili narodzin
odczuwamy różne potrzeby i ten brak towarzyszy ludziom aż
do śmierci”. Nie jest zatem nic dziwnego w tym, że wielu naukowców zajęło się tą problematyką, tworząc własne definicje i klasyfikacje potrzeb. Najbardziej znana jest hierarchia
potrzeb amerykańskiego psychologa, twórcy psychologii humanistycznej – Abrahama Maslowa. Według niego, potrzeby dane są człowiekowi z przyrodzenia i tworzą hierarchię.
Potrzeba psychiczna to stan niestabilnej lub zaburzonej równowagi w zachowaniu organizmu, przejawiający się jako
przedłużająca się czynność lub napięcie. Prawidłowe zaspokojenie potrzeb człowieka jest podstawą oceny jego zdrowia
oraz dobrego samopoczucia. Na piramidę potrzeb składają
się: potrzeby samorealizacji, potrzeby uznania i szacunku,
potrzeby miłości i przynależności, potrzeby bezpieczeństwa,
potrzeby biologiczne.
Fot. B. Szot
Nasze wspólne rozważania o potrzebach rozpoczęły się
od potrzeb najniższego rzędu: biologicznych (fizjologicznych), które są podstawą piramidy, jej fundamentem. Bez powietrza, pokarmu, snu, odpowiednich warunków fizycznych,
pozostałe potrzeby tracą na znaczeniu. Występują one jako
jedyne od momentu narodzin człowieka, a potem, w miarę
jego rozwoju, stopniowo ustępują miejsca następnym. Braki
w zaspokojeniu tych potrzeb mogą prowadzić do deprywacji,
nerwic, a nawet śmierci. Gdy nie są zaspokojone, dominują
nad innymi potrzebami, wypierają je na dalszy plan i decydują o przebiegu zachowania człowieka. Pojawia się wówczas stan napięcia, wymagający rozładowania. Zaspokojenie
lub niezaspokojenie potrzeb fizjologicznych stanowi warunek
życia biologicznego i psychicznego człowieka. Te podstawowe potrzeby wspólne są wszystkim ludziom, niezależnie od
czasu i przestrzeni. Podczas omawiania potrzeby zdrowego odżywiania, zwrócono uwagę uczniów na promocję
zdrowego stylu życia, po to, by pokazać im alternatywne
zachowania i postawy wobec agresji, używek, komputera
i świata wirtualnego.
Zdrowy styl życia – zdaniem dzieci, to „zdrowe, racjonalne odżywianie, wolność od nałogów, aktywność fizyczna, ruch na świeżym powietrzu, właściwe zachowanie – nie
agresja, mało stresu w życiu”. Dodajmy do tego: kształtowanie postaw asertywnych, umiejętność konstruktywnego rozwiązywania problemów, rozpoznawania i wyrażania uczuć.
W obecnych czasach nieodwracalnym skutkiem postępu
ludzkiego i zmiany stylu życia jest pośpiech, stresująca praca, osłabienie więzi rodzinnych, a co za tym idzie – zanikająca tradycja spożywania wspólnych posiłków. Wspólnie
zjedzony obiad w gronie najbliższych osób jest „lekarstwem
dla duszy i ciała,” daje poczucie bezpieczeństwa, wspólnoty. Szybkie tempo życia zmusza ludzi do spożywania niezdrowych przekąsek w ciągu dnia. Dobrze byłoby to zmienić, a przynajmniej zaplanować choć jeden wspólny posiłek
z najbliższymi.
Co w zakresie odżywiania mogłoby zmienić się w szkołach? Z korzyścią dla dzieci byłoby zastąpienie niezdrowych
produktów w sklepikach szkolnych – jogurtami, kefirami, owocami itp. Uczniowie zgodnie stwierdzili, że potrzeby związane
z odżywianiem zapewniają im rodzice, gdyż dbają o odpowiedni pokarm, o ich zdrowie, tworzą dla nich bezpieczne i stabilne
środowisko. Rodzice też dają im pierwsze wzorce aktywności
do zaspokojenia potrzeb, na przykład przez nauczenie dziecka konkretnych zachowań. Często potrzeby te zapewniają
też dziadkowie, kiedy rodzice zajęci są pracą zawodową lub
są nieobecni w domu. Jak czują się dzieci, jeśli mają zaspokojone te potrzeby? Oto wypowiedzi uczniów: „Czują się dobrze, są weseli, chętnie się bawią, nie myślą o jedzeniu, mogą
uczyć się, rozmawiać, nic ich nie boli, są zadowoleni”. Bardzo
ciekawe pomysły dawały dzieci w ramach wymyślania powiedzonek i rymowanek na temat zdrowego odżywiania się i aktywności fizycznej. Oto kilka przykładów:
Prawa lewa,
Lewa, prawa,
To na rolkach jest zabawa.
Żeby życie miało smaczek,
Jedz raz cebulę, a raz – buraczek.
Pamiętajcie chłopcy, pamiętajcie dziewczyny,
Że warzywa i owoce – to witaminy.
Sport i ruch to zdrowie
Każde dziecko ci to powie.
Czy to w słońce, czy to w deszcz,
Spacer zawsze zdrowy jest.
Ćwicz codziennie
Bo to zdrowo i przyjemnie.
Rób przysiady, ćwicz podskoki,
Będziesz skakać pod obłoki.
Zachęcając dzieci do aktywności fizycznej, zwrócono ich
uwagę na kierowanie się ważnymi dla zdrowia i komfortu kryteriami. Przede wszystkim musi być ona dostosowana do naszego wieku, płci, stylu życia, stanu zdrowia oraz kondycji
psychofizycznej i wydolności naszego organizmu. Zadaniem
nauczycieli wychowania fizycznego, trenerów jest przestrzec
młodych ludzi przed negatywnymi konsekwencjami przetre-
13
Promocja zdrowia
nowania czy stosowania niedozwolonych środków w czasie
uprawiania sportu.
Potrzeba bezpieczeństwa omawiana została w drugiej
kolejności. „Zapewnione bezpieczeństwo umożliwia rozwój
wyższych potrzeb w kierunku doskonałości. Zagrożenie poczucia bezpieczeństwa równa się spowodowaniu regresji do
bardziej podstawowej dziedziny” – pisze Maslow.
Potrzeba ta przejawia się w stałości, przewidywalności
otoczenia, uporządkowanym życiu, miłej i życzliwej atmosferze rodzinnej, widocznej we wzajemnej miłości rodziców
oraz do dzieci. Chodzi tu o bezpieczeństwo fizyczne, stabilizację, poczucie pewności, wolności od strachu. Dziecko mając zaspokojoną potrzebę bezpieczeństwa, interesuje się otoczeniem, jest otwarte na poznawanie nowych umiejętności
i sprawności. Potrzeba ta wyraża się też unikaniem niebezpiecznych bodźców i sytuacji w życiu codziennym.
Gdy dzieci widzą, że rodzice odnoszą się do siebie serdecznie, cieszy je to, wzrasta w nich poczucie bezpieczeństwa.
Dzieci są bardzo dobrymi obserwatorami, dostrzegają czułe gesty rodziców (trzymanie się za ręce, pocałunek na pożegnanie
czy powitanie). Naśladują to wobec rodziców, a w przyszłości
we własnych małżeństwach. Dzieci kochających się rodziców
pragnąć będą dla siebie dobrego i trwałego związku. Jak zatem czuje się dziecko, które dostrzega brak miłości między rodzicami, a jak dziecko doznające przemocy, które nie czuje się
bezpiecznie w swoim domu? Czuje się niepewne i zagrożone,
wzrasta w nim poczucie krzywdy i niesprawiedliwości, czuje
się niekochane, niechciane, jest po prostu nieszczęśliwe. Nie
może prawidłowo się rozwijać. Osoby z niezaspokojonymi potrzebami bezpieczeństwa czują ciągły strach, niepokój, trudno
adoptują się do nowych warunków, nie potrafią podejmować
ryzyka. Omawiając tę potrzebę, zwróciliśmy uwagę na pobyt
dzieci w szpitalach, które z powodu leczenia zostają oddzielone od rodziny. Brakuje im wtedy troski i miłości, ograniczona
zostaje swoboda, zachodzi konieczność rezygnacji z nawyków
i przyzwyczajeń (np. mama lub tata nie mogą przeczytać bajki
na dobranoc). Pojawiają się wtedy u dzieci negatywne emocje,
takie jak: lęk, niepokój, frustracja, stres, agresja, poczucie zagrożenia, z którymi dziecko nie potrafi sobie dość dobrze poradzić. Buduje często niewłaściwe metody radzenia sobie z daną
sytuacją, takie jak: płacz, apatia, agresja, unikanie kontaktów
z innymi. Taka sytuacja pogarsza jego samopoczucie, osłabia
możliwości walki z chorobą.
Dlatego bardzo ważne jest, aby z tymi dziećmi nawiązać
dobry kontakt emocjonalny, traktować je z sympatią i ciepłem.
Poczucie bezpieczeństwa i wsparcie zapewni takiemu dziecku możliwość zwrócenia się do lekarza czy opiekuna z każdym problemem i pytaniem. Każde dobre słowo i miły gest
ze strony dorosłych dziecko odbiera jako rekompensatę miłości, dobroci rodzicielskiej. W ramach omawiania potrzeby
bezpieczeństwa uczniowie odwiedzili Straż Pożarną. Spotkanie z profesjonalnymi strażakami uświadomiło im, jak ważną
rolę oni spełniają, dbając o zapewnienie ludziom tej bardzo
ważnej potrzeby.
W dalszej kolejności omawialiśmy potrzebę przynależności: posiadania przyjaciół, doświadczania miłości, akceptacji i bliskości ze strony innych osób oraz poczucia uczestniczenia w ich życiu. Uczniowie w okresie między 10 a 13
rokiem życia mają bardzo dużą potrzebę posiadania przyjaciela. Stworzony został zatem portret przyjaciela – jakie musi
mieć cechy, aby można nazwać go prawdziwym przyjacielem. Zdaniem dzieci musi być: „tolerancyjny, wierny, troskliwy,
opiekuńczy, szczery, prawdomówny, wrażliwy, musi być sobą,
dyskretny, życzliwy, bezinteresowny, wyrozumiały”.
Potrzeba miłości została szczególnie mocno zaakcentowana z uwagi na duże zainteresowanie uczniów. Według
Maslowa istotą miłości jest potrzeba przynależenia, gdyż za-
14
kłada ona dawanie i branie uczucia, organizm człowieka jest
bowiem tak skonstruowany, że potrzebuje miłości, podobnie
jak samochód, który potrzebuje paliwa. Im mniejsze dziecko,
tym bardziej potrzebuje ono okazywania tej miłości w postaci
pieszczot, czułych gestów.
Zwrócono uwagę uczniów, że rodzajów miłości jest wiele
i może ona mieć różny przebieg. W okresie młodzieńczym
najważniejsze znaczenie w kontaktach z płcią przeciwną powinna mieć miłość romantyczna, pozbawiona kontaktów seksualnych, która rozwija się przez świat uczuć. Jej atrybutem
jest niepowtarzalność tego uczucia, jego siła, piękno, wzbogacenie duchowe. Dzięki niej zmienia się świat wewnętrzny
drugiej osoby, wzrasta optymizm, poczucie szczęścia i spokoju. Dzieci dały przykłady na to, jaka powinna być prawdziwa miłość. Część słów została zaczerpnięta z Listu do
Koryntian.
„Miłość jest: cierpliwa, dojrzewa powoli, skromna, obdarowuje, nastawiona na dobro drugiego człowieka, szanuje wolność drugiej osoby, daje poczucie bezpieczeństwa, dąży do
budowania więzi duchowej, nie zazdrości, jest cierpliwa, łaskawa, nie pamięta złego, nie unosi się gniewem, wszystko
przetrzyma, wszystkiemu wierzy, nigdy nie ustaje”.
Fot. A. Jóźwiak
Nie zawsze jednak dzieci doświadczają prawdziwej miłości rodzicielskiej, ale tak naprawdę to nikt dzieciom nie jest
w stanie zastąpić rodziców. Dziecko zawsze dąży do odzyskania ich, mimo ich wad, nawet ogromnym kosztem. Brak rodziców pozostawia zawsze trwałe ślady w osobowości dziecka.
Jeśli są one pozbawione miłości w dzieciństwie, wówczas
w dorosłym życiu wykazują „chłód emocjonalny”, nie potrafią
prawidłowo funkcjonować w rodzinie i budować „zdrowych”
relacji z innymi ludźmi. Czasami wskutek niezaspokojonych
potrzeb w psychice człowieka zachodzą tak silne zmiany, że
konieczna jest profesjonalna terapia, może też zdarzyć się
tak, że wpłynie to negatywnie na całe dalsze życie.
Potrzeba uznania i sukcesu jest również bardzo ważna dla dzieci, nie tylko dla dorosłych. Daje ona poczucie, że
jest się ważnym, użytecznym, kompetentnym, potrzebnym
komuś. Ważne jest, jeśli rodzice od początku potwierdzają
słowem i czynem, że ich dziecko dla nich jest ważne, że jest
pomocne, choćby w małej sprawie, ale jakże istotnej. Dziecko
tworzy obraz samego siebie na podstawie tego, jak traktują
je najbliższe osoby. Jeśli dziecko jest kochane i akceptowane
i słyszy pochwały i słowa uznania, wyrasta wówczas dorosły
człowiek, który ma poczucie własnej wartości. Taki człowiek
czerpie z życia radość i posiada umiejętność akceptacji siebie i innych. Jeśli natomiast dziecko słyszy dużo słów krytycznych i jest często karane, wówczas rozwija się w nim zaniżony
obraz siebie, czyli kompleks niższości, małej wartości własnej
osoby. W okresie późniejszym bardzo trudno go wyrównać.
Promocja zdrowia
Niewłaściwą postawą jest takie zachowanie rodziców, kiedy
raz chwalą, a innym razem za to samo krytykują czy nawet
karzą. W dziecku rodzi się niepewność siebie, poczucie niższej wartości. Najwłaściwsza postawa to stabilna linia wychowawcza. Dziecko potrzebuje również kontaktów społecznych.
Zaznacza się to szczególnie w okresie szkolnym. Wyraża się
to potrzebą kontaktów z rówieśnikami na co dzień. Jest on
niezbędny do prawidłowego rozwoju. Odseparowanie dziecka jest niepożądane. Poprzez kontakty z rówieśnikami uczy
się wrażliwości na aprobatę czy dezaprobatę zasad i reguł
postępowania oraz dostosowania się do tych zasad.
Reasumując, potrzeby dzieci i dorosłych są podobne,
czasami trochę się różnią, ze względu na dzielącą ich różnicę
wieku. Zgodzimy się przecież z powiedzeniem J. Korczaka,
że „dziecko to też człowiek”. Dobrze byłoby, gdyby wszyscy
dorośli o tym pamiętali i traktowali z szacunkiem i godnością małego człowieka. Wszyscy chcą być syci, kochani, akceptowani, bezpieczni i doceniani. Chcą odnosić sukcesy,
swobodnie się rozwijać, poznawać świat, realizować w jakiejś
dziedzinie. Dążenie bowiem do zaspokojenia potrzeb wyższego rzędu jest społecznie pożądane i rodzi pozytywne cechy u człowieka.
Pomóżmy więc naszym dzieciom wyrażać potrzeby wyższego rzędu, zaspokajajmy je właściwie, bo dzieci z zaspokojonymi potrzebami to po prostu dzieci szczęśliwe.
Jolanta Wojda,
pedagog w Szkole Podstawowej nr 3 w Sierpcu
Od redakcji: Program Promocja Zdrowego Myślenia
realizowany był dzięki dofinansowaniu z Ministerstwa
Edukacji Narodowej. Dziękujemy!
***
Scenariusz zajęć w zakresie promocji zdrowia
„Żyj zdrowo bez papierosa”
Cele zajęć: uczeń: poznaje zagrożenia, na które naraża się człowiek palący papierosy; poznaje skutki zdrowotne
palenia tytoniu; kształtuje w sobie zdrowy styl życia; zna
zasady zdrowego odżywiania się; potrafi przekonać innych
o szkodliwości tego nałogu; potrafi sobie radzić w sytuacji, gdy inni palą; rozumie znaczenie eliminowania dymu
tytoniowego z najbliższego otoczenia; wzmacnia w sobie
postawę asertywną; potrafi zgodnie współpracować w grupie.
Metody pracy: pogadanka dydaktyczna; praca z tekstem, burza mózgów.
Formy pracy: indywidualna, grupowa, zbiorowa.
Przebieg zajęć: 1. Zabawa integracyjna – „Powitanka”:
Witam wszystkich, którzy: mają niebieskie oczy; mają imię
na literę P; lubią wakacje; są dziś zadowoleni; lubią świeże,
czyste powietrze…
2. Pogadanka dydaktyczna na temat nikotyny, skutków
zdrowotnych dla palacza, ale i dla biernego palacza.
3. Omówienie plakatu „Co grozi palaczowi?” Plakat
przedstawiający palacza zawiera informacje na temat
chorób, na które może zachorować – udary mózgu, nowotwory krtani, płuc, zawał serca, choroba żołądka i dwunastnicy, częste infekcje górnych dróg oddechowych,
brzydka cera i zęby. Odpowiedzi uczniów na pytania: Co
to jest nikotyna? Co zawiera dym tytoniowy? Kto to jest
bierny palacz? Prezentacja schematu organów człowieka uszkodzonych przez nikotynę i dym papierosowy. Nauczyciel rozkłada kartki z następującymi wyrażeniami:
żółte zęby, słaba pamięć, świeży oddech, choroby serca,
zdrowe serce, czyste powietrze, substancje rakotwórcze,
zdrowe płuca, ładne zęby, poradnia antynikotynowa, zmęczenie organizmu, nałóg, bierny palacz, choroby układu
oddechowego, twarz nikotynowa, rak płuc, zawał serca.
Zadaniem dzieci jest wybrać te wyrażenia, które dotyczą
palaczy, odczytują głośno i przyklejają pod plakatem.
4. Rozmowa z uczniami na temat asertywności. Wypowiedzi uczniów na ten temat. Wspólne stworzenie definicji.
Dla własnego bezpieczeństwa musicie nauczyć się mówić
„nie”, na przykład jeśli ktoś częstuje was alkoholem, papierosem bądź narkotykiem. Trzeba wtedy powiedzieć stanowczo i zdecydowanie! Gdy do końca nie jesteście pewni
czy właściwie postępujecie w danej sytuacji, gdy ktoś namawia was do spróbowania nieznanej substancji, nie bójcie się mówić – nie. Asertywność to postawa odważnego
człowieka. Uczniowie odczytują fragment wiersza (Marcin
Przewoźniak):
Może ktoś ci proponuje:
Zapal sobie! Napij się!
Czymś niezdrowym cię częstuje Krzyknij nie!
Nie wstydź się na alarm dzwonić!
Krzyknąć NIE CHCĘ! Nie bój się.
Ty masz prawo, by się bronić
Przed przemocą oraz złem.
5. Zabawa o charakterze ożywiającym: „Omijanie nałogu – pokonaj slalom”. Pachołki należy zastąpić słupkami
w kształcie papierosów. Uczniowie są podzieleni na 2 zespoły, ustawieni w dwóch rzędach. Na dany sygnał biegnie
pierwszy zawodnik pokonując slalom. Kolejna osoba rusza
po dotknięciu dłoni. Wygrywa drużyna, która pokona slalom
szybciej i usiądzie w rzędzie w siadzie skrzyżnym.
6. Pisanie listu do palacza. Praca w 2 grupach, wybrani liderzy grup zapisują tekst listu na dużym arkuszu papieru: Szanowny Palaczu! Piszemy do Ciebie z wielką prośbą
o rzucenie palenia papierosów. Czy wiesz, że dym tytoniowy
składa się z 4000 związków chemicznych, a ponad 40 z nich
to substancje rakotwórcze? Paląc przy swoim dziecku wyrządzasz mu ogromną krzywdę. Sobie też wyrządzasz szkodę, bo palenie jest przyczyną chorób nowotworowych i zawałów serca. Paląc papierosy „puszczasz z dymem” około
200 zł miesięcznie. Weź sobie to wszystko do serca i udaj
się jak najszybciej do poradni antynikotynowej. Zrób dobre
postanowienie, już od dziś. Trzymamy za Ciebie kciuki. Dzieci z klasy.
7. Ewaluacja zajęć. Na ścianie zawieszone są 2 buźki: uśmiechnięta i smutna. Zadanie dzieci polega na tym,
aby napisało swoje imię na jednej z nich. Na uśmiechniętej
– oznacza, że jest się przekonanym o szkodliwości palenia
papierosów, smutna buźka oznacza, że zajęcia nie przekonały uczniów o szkodliwości zażywania nikotyny.
8. Na pożegnanie – Iskierka. Podziękowanie za udział
w zajęciach.
Jolanta Wojda
Literatura:
J. Kubica, Wychowanie zdrowotne i promocja zdrowia, Warszawa, WSE 2004 r.
A. Gaweł, Pedagodzy wobec wartości zdrowia, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2003 r.
Z. Zaborowski, O rodzinie. Rodzina jako grupa społeczno-wychowawcza, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 1980.
J. Kozielski, Koncepcje psychologiczne człowieka, Wyd. Żak.
E. Aronson, R. M. Arket, T. D. Wilson, Psychologia społeczna. Serce i umysł, Zysk i S-ka,
Poznań 1994 r.
15
Promocja zdrowia
Promocja zdrowia psychicznego w szkole
Problemy, z jakimi borykają się dziś polskie szkoły dotyczą przede wszystkim agresji i złych relacji interpersonalnych. Zwiększa się również liczba uczniów potrzebujących
wsparcia i pomocy w radzeniu sobie z trudnościami szkolnymi. Próby samobójcze dzieci i młodzieży są wołaniem
o zrozumienie i pomoc. Jedną z najważniejszych przyczyn
tych zjawisk jest frustracja podstawowych potrzeb zarówno wśród uczniów, jak i nauczycieli. Wszyscy posiadamy
potrzebę bezpieczeństwa, szacunku, autonomii, rozwoju.
Zdrowie psychiczne to między innymi możliwość zaspokojenia tych i innych potrzeb, osiąganie zadowolenia z życia
i posiadanie perspektyw rozwojowych. Organizacja pracy
szkoły, treści i metody nauczania, a także przygotowanie
nauczycieli do zawodu – stanowią realizację anachronicznych założeń społeczeństwa wczesnoindustrialnego i często nie pozwalają na zaspokojenie podstawowych potrzeb
współczesnego człowieka.
Szkoła staje dziś przed ogromnym wyzwaniem – jakim jest przygotowanie dzieci i młodzieży do życia w przyszłości, której nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Zawrotne tempo przemian, przerastająca możliwości percepcyjne
ilość informacji i środków ich przekazu, osiągnięcia naukowe i techniczne – wszystko to pogłębia przepaść pomiędzy potrzebami a ofertą szkoły. Czerpiąc z tradycji i bazując
na wartościach – szkoła powinna zmierzać w kierunku nieustannie uczącej i zmieniającej się organizacji. Dawać swoim absolwentom podstawy do odpowiedzialnego pełnienia
ról społecznych i aktywnego udziału w życiu kulturalnym,
gospodarczym, politycznym i społecznym, przygotowywać
do uczenia się przez całe życie.
Warunkiem niezbywalnym dobrego przygotowania dzieci i młodzieży do radzenia sobie z wyzwaniami
przyszłości, do pełnienia ról społecznych i obywatelskich, a wreszcie do osiągania sukcesów i satysfakcji
w procesie edukacji – jest promocja zdrowia w szkole,
w tym zdrowia psychicznego w szczególności. Zdrowie
psychiczne jest to stan dobrego emocjonalnego samopoczucia, umożliwiający sprawne funkcjonowanie w kręgu
swego społecznego otoczenia, uzyskiwanie satysfakcjonujących osiągnięć i rozwój osobowości. Można również zacytować definicję Brody’ego, mówiącą, że promocja zdrowia psychicznego to przede wszystkim rozwijanie takich
zdolności człowieka, które umożliwiają mu optymalne funkcjonowanie w życiu osobistym, zawodowym, w relacjach
z ludźmi. Zgodnie z przytoczonymi tu definicjami promocja
zdrowia psychicznego w szkole polega na rozwijaniu umiejętności społecznych i emocjonalnych uczniów i nauczycieli, a także na tworzeniu zdrowego środowiska psychospołecznego.
Rozwijanie umiejętności uczniów:
● zaspokajania potrzeb, osiągania sukcesów,
● czerpania radości i satysfakcji z życia oraz z nauki,
● realizowania zadań, zwiększania zdolności rozwoju
i uczenia się, radzenia sobie ze zmianami i pokonywania
trudności,
● rozwiązywania problemów, nawiązywania i utrzymywania dobrych relacji z innymi ludźmi oraz umiejętności sprzyjających aktywnemu udziałowi w życiu społecznym (Sokołowska M. Funkcjonowanie szkoły jako potencjalne źródło
zagrożeń dla zdrowia psychicznego).
Warunki sprzyjające zdrowiu psychospołecznemu:
● bezpieczeństwo, odnoszenie sukcesów edukacyjnych,
satysfakcjonujące uczenie się;
16
● promowanie współpracy, porozumienia i umiejętności korzystania ze wzajemnej pomocy – zamiast rywalizacji
i konkurencyjności;
● otwarta komunikacja, porozumiewanie się służące budowaniu więzi i zapobiegające przemocy;
● możliwość działań twórczych, akceptacja niestereotypowych rozwiązań i kreatywności na co dzień;
● jasne zasady i reguły, niezgoda na ich łamanie;
● stosowanie demokratycznych procedur, szacunek dla
godności osoby ludzkiej.
O klimacie społecznym w szkole dowiadujemy się na
podstawie tego, jak czują się w niej uczniowie, nauczyciele,
rodzice. Wskaźnikiem samopoczucia uczniów jest poziom
utożsamiania się ze szkołą, frekwencja, a także poczucie
wsparcia ze strony nauczycieli. Międzynarodowe badania
osiągnięć uczniów PISA z roku 2003 pokazują, że w polskich szkołach wskaźniki te są bardzo niskie. Świadczy
o tym chociażby fakt, że aż 60% uczniów w Polsce deklaruje słabe i bardzo słabe poczucie przynależności do szkoły.
Podobne wyniki dotyczą frekwencji, a także subiektywnego
poczucia braku wsparcia ze strony nauczycieli. Pogorszenie dyscypliny, przemoc i agresja w relacjach rówieśniczych
– są symptomem nie najlepszego klimatu psychospołecznego w polskich szkołach. Poczucie bezpieczeństwa i wspólnoty możliwe jest w tych klasach i szkołach, w których panują podmiotowe relacje, oparte na szacunku dla każdego
człowieka.
Fot. M. Mikołajczyk
Szkoła sprzyjająca zdrowiu psychicznemu zapewnia klimat służący rozwojowi osobistemu i zawodowemu uczniów
i pracowników. Zapobiega wypaleniu zawodowemu nauczycieli poprzez otwartą komunikację, relacje wzajemnego
szacunku, a także możliwość osiągania sukcesów i czerpania satysfakcji z nauczania i uczenia się. Warunkiem zachowania zdrowia psychicznego jest demokratyzacja życia
szkolnego, zwiększona autonomia szkoły i co najważniejsze porozumienie oparte na partnerstwie wszystkich zaangażowanych w życie szkoły podmiotów. Nie bez znaczenia
jest również środowisko fizyczne służące zdrowiu, bezpieczeństwu i dobremu samopoczuciu uczniów i pracowników.
Warunki organizacyjne, model zarządzania, środowisko fizyczne, a także współpraca ze środowiskiem lokalnym –
wszystko to w dużym stopniu zależy od osób tworzących
społeczność szkolną. Zależy od ich gotowości do przekształcania szkoły tradycyjnej w szkołę służącą zdrowiu i dobremu samopoczuciu, w społeczność uczącą się. Od nas samych zależy, jaki model szkoły wybieramy. Jak pokazuje
Promocja zdrowia
prof. Anna Brzezińska – może to być model „technologiczny”, w którym priorytetem jest efektywność kształcenia, lub
Jak się relaksować?
model społeczny, w którym priorytetem jest rozwój nauczycieli i uczniów. (Z wystąpienia prof. Anny Brzezińskiej „Pomoc psychologiczna wobec transformacji systemu edukacji” na konferencji zorganizowanej z okazji 30-lecia CMPPP,
20.09.2007r. w Warszawie).
Model A: technologiczny
Model B: społeczny
Dominuje kształcąca funkcja
szkoły
Równowaga:
Kształcenie – wychowanie
– opieka
Nacisk na osiąganie „odpowiedniego poziomu” przez
uczniów, nagradzanie wysokich osiągnięć
Nacisk na czynione postępy, na drogę rozwoju
ucznia, docenianie jego
wysiłku
Selekcja uczniów słabszych
i/lub specjalne formy pomocy
– ryzyko etykietowania
Indywidualizacja pomocy: „pomoc dla każdego”
(zdolny, przeciętny, „opóźniony”
Instrumentalne traktowanie
nauczyciela
Podmiotowe traktowanie
nauczycieli
Przedmiotowe relacje interpersonalne
Podmiotowe relacje interpersonalne
Szkoła to miejsce nauki i pracy z wyraźnie rozdzielonymi
rolami i zakresami odpowiedzialności nauczycieli i uczniów oraz ich rodziców
Szkoła to społeczność,
a nauczyciele, uczniowie
i rodzice to uczestnicy procesu edukacyjnego
Dyrektor szkoły to „kierownik
placówki”
Dyrektor szkoły to lider zespołu
Instrumentalna więź szkoły
z różnymi instytucjami w środowisku lokalnym i we wsi/
mieście
Silna więź ze środowiskiem
lokalnym i działania na jego
rzecz, włączanie różnych
instytucji w życie szkoły,
wzbogacanie w ten sposób
oferty wychowawczej
Zgodnie z Deklaracją I Konferencji w Halkidiki i Rezolucją z Egmond – „Szkoła promująca zdrowie zwiększa
możliwości młodych ludzi do podejmowania działań
i dokonywania zmian. Jest miejscem, w którym młodzi
ludzie pracując razem z nauczycielami i innymi osobami, mogą osiągnąć sukces. Wzmacnianie młodych ludzi, wspieranie ich wizji i idei, umożliwia im wpływ na
ich życie i warunki życia”.
Szkoła bez przemocy, sprzyjająca zdrowiu psychicznemu – to takie miejsce, w którym uczniowie lubią się uczyć,
nauczyciele uczą z radością, a rodzice mają pewność, że
potrzeby ich dzieci – bezpieczeństwa, szacunku i rozwoju
– mogą być zaspokojone. Chcę wierzyć, że tworzenie takich
szkół jest możliwe i do tego celu dążymy w CMPPP – realizując różnorodne programy wychowawcze, profilaktyczne
i promujące zdrowie.
Elżbieta Nerwińska, dyrektor CMPPP
Literatura:
J. Cz. Czabała, red., „Zdrowie psychiczne – zagrożenia i promocja” Instytut Psychiatrii
i Neurologii, Warszawa 2000, za: Sadoch B.J., Sadoch V. A.: Comprehensive textbook of
psychiatry. Lippincott W.& W. Philadelphia 2000;
Brody E.B.; Mental health and Word citizenship. Hogg Foundation for Mental Health, Austin 1987.
Ustrój człowieka jest niepodzielną jednością psychofizyczną.
Współczesna cywilizacja i codzienne życie stwarzają wiele sytuacji stresowych, które powodują napięcia psychiczne, dające
uboczne objawy w postaci napięć grup mięśni i zaburzeń pracy poszczególnych organów. W konsekwencji wielu z nas męczą codzienne bóle głowy, karku, barków, bóle między łopatkami
i bóle wędrujące wzdłuż całego kręgosłupa. Towarzyszy temu
bezsenność, uczucie lęku psychicznego i nerwicowego niepokoju. Stany te, jeśli nie będziemy im na co dzień przeciwdziałać,
prowadzą często do wielu chorób.
Skuteczną metodą rozładowania skutków napięć psychicznych jest relaks, trening rozluźniający, obniżający napięcia mięśniowe i inne zaburzenia występujące w organizmie. Trening
relaksacyjny opiera się na związku między napięciem mięśniowym, autonomicznym układem nerwowym i stanem psychicznym. Ćwiczenia uczą koncentracji, rozluźnienia poszczególnych
grup mięśniowych, odprężenia, zwolnienia poziomu aktywności
organizmu, uzyskania spokoju, postawy optymistycznej, regeneracji, wydłużenia czasu reakcji, neutralizacji leku. Istnieje wiele
wariantów tej metody (trening autogenny Schultza – najpopularniejszy, relaksacja Jacobsona, Wolpego, Koniga, Lazarusa,
Maltza). Pełny relaks przeprowadzamy raz albo dwa razy w tygodniu. Prowadzimy do w pozycji leżącej, gdyż wtedy ciało jest
równo podparte, a mięśnie rozluźnione. Głowa powinna spoczywać na niewielkim podwyższeniu. Oczy są początkowo otwarte.
Ręce luźno leżą wzdłuż tułowia, palce są swobodnie wyprostowane, rozluźnione. Pokój powinien być przyciemniony i wyciszony. Oczy są otwarte i skierowane w jeden punkt. Patrzy się na
niego tak długo, aż odczuje się zmęczenie wzroku. Wówczas
zamyka się je i pozostawia zamknięte do końca. Powietrze wdychamy swobodnie bez wysiłku przez nos, a wydychamy przez
usta. Treningi wykonuje się codziennie, najlepiej o tej samej porze, początkowo od pięciu do dziesięciu minut, a następnie ich
czas wydłuża się do pół godziny.
Fot. M. Popławski
W treningu ważna jest dokładność, stopniowe przechodzenie do kolejnych form ćwiczeń, po dobrym opanowaniu poprzednich, brak pośpiechu i uspokojenie wewnętrzne. Każdy trening
składa się z trzech faz: pierwsza i ostatnia są takie same, druga zaś jest zmienna. Po wykonaniu pierwszej fazy powtarza się
na głos lub w myślach „jestem spokojny, czas zatrzymuje się
w miejscu, wszystko staje się odległe i ogarnia mnie spokój, zupełny spokój”. Powtarza się tę sugestię wolno, kilkakrotnie, aż do
odczucia pewnego stanu odprężenia, wyciszenia. Faza trzecia
polega na tym, że wyobrażamy sobie bycie ptakiem, wolnym,
lekkim, unoszonym przez wiatr. Ma temu towarzyszyć narastanie lekkości, rozluźnienia, przypływ energii. Liczymy później wolno, głośno lub w myślach, do dziesięciu i otwieramy oczy. Faza
trzecia jest zbędna jeśli chcemy przejść od stanu relaksacji do
zaśnięcia. Faza druga jest zmienna i zawiera kolejne ćwiczenia.
Zasadą przechodzenia do kolejnych ćwiczeń jest dobre opanowanie poprzednich opóźnień i następnie wykonywanie kolejno,
od pierwszego ćwiczenia, do zadanego na dany dzień.
Elżbieta Zając
17
Rozważania psychologiczne
Depresja – wyrok,
czy szansa na nową jakość życia?
Od 20 lat zawodowo zajmuję się pomaganiem – to długi czas jeśli patrzy się na czas ludzkiego życia, lecz nie za
dużo, jeśli chodzi o całkowite, pełne zrozumienie człowieka.
Mówimy, że człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa. Na początku praktyki zawodowej wydawało się, że wiele
mogę zrobić dla ludzi, że rozumiem co się z nimi dzieje i robię dobrą robotę. I tak po części było, bo do dzisiaj trafiają
do mnie osoby, które mówią, że wtedy im pomogłam. Dzisiaj
tamci, bardzo młodzi często ludzie już mają rodziny, mają dzieci, jakoś w miarę szczęśliwie poukładali swoje życie.
Wtedy wydawało im się coś tak trudne, że tracili sens, poczucie wartości, byli zagubieni. Przeszli tamtą drogę, teraz
mają inne problemy. Ja też przebyłam swoją drogę i bardziej
doświadczyłam jak złożony jest człowiek i jak trudno mu odnaleźć i zrozumieć samego siebie.
Dzisiaj wiem, że przez lata nabrałam pokory i zrozumiałam głębiej, że człowiek jest tajemnicą. Gdyby teraz stanął
wśród nas Jezus, tak jak ponad 2000 lat temu, czy tak od
razu byśmy mu zaufali i powiedzieli o tym co nas boli, czy
poprosilibyśmy o to, by uzdrowił nasze życie? Ciekawe –
pewnie reakcje byłyby bardzo różne, każdy zareagowałby
na swój sposób. Niektórzy by patrzyli i słuchali z lękiem,
inni chcieliby Go dotknąć, jeszcze inni mieliby do Niego jakieś pytania, a jeszcze inni pewnie odeszliby mówiąc, to nie
dla mnie – co On mi tu opowiada? Ty jednak wziąłeś ten
artykuł, zareagowałeś na tytuł. Ok. Wierzę, że to nie przypadek, że leży przed Tobą i chcesz go czytać. Piszę go, by
Was wszystkich, by nas wszystkich (bo to pisanie zmusiło
mnie do refleksji nad życiem, chorobą, nad radością, smutkiem i rozczarowaniem) jeszcze bardziej zmobilizować do
Życia, by napisać, że życie ma sens, że przyjaźń ma sens
nawet jeśli boli, by przypomnieć, że jeśli boli to znaczy, że
jest prawdziwie (nie mówię tu o masochistycznym czy sadystycznym zadawaniu bólu, mówię o bólu rodzenia, bólu
rozwoju, bólu wzrastania).
W ośrodku, w którym pracuję – na „przyjęciówce”, gdy
pacjent decyduje się na leczenie, pytamy: czy chcesz się
zmieniać nawet jeśli to będzie bolało? I tu oczekujemy na
jego zgodę cierpliwie, z nadzieją, że powie „tak”. Nie ma
zmiany bez bólu. W trakcie leczenia pacjenci mówią: „im
trudniej tym lepiej, bo więcej przepracuję, bo lepiej przygotuję się do życia”.
To pisanie zmobilizowało mnie, by pomyśleć i poskładać
myśli na temat cierpienia, bólu, rozpaczy. Krótko mówiąc
chcę, byś wiedział Drogi Czytelniku, czym jest depresja –
czy jest wyrokiem, czy mimo wszystko przy dokładnym zrozumieniu i refleksji jest szansą na lepsze życie? Ból, który
fizycznie odczuwamy, informuje nas o zmianach w komórkach, o tym, że coś niedobrego dzieje się z naszym ciałem
– to właśnie ból popycha nas do tego, by wziąć tabletkę,
położyć się chwilę odpocząć lub iść do lekarza po pomoc
i poradę.
Depresja jako choroba też daje nam taki sygnał, że coś
niedobrego działo się, dzieje się lub zmierza w niebezpiecznym kierunku.
Depresja jest chorobą, lecz jest wyleczalna. Choć w głębokiej fazie depresji człowiek dąży do niszczenia siebie, pojawiają się myśli i gesty samobójcze – to wszystko dzieje się
pod wpływem tej chwili, tego bólu, tego cierpienia i smutku
w tej chwili, nie ma tu takiej filozofii, że chce się skończyć
z sobą. Ta chwila może być jednak tragiczna i nieodwołalna
18
jeśli ktoś zdąży pod wpływem tej chwili postawić na swoim
i nikt go nie zatrzyma. Dzisiaj chcę zachęcić Was do reagowania, do głębokiego słuchania i patrzenia, do tego, by
życie brać poważnie i szanować je, to swoje życie – a więc
prosić o pomoc i pomagać, gdy z boku widzę takie potrzeby u innych. Często, jako rówieśnicy, macie większe szanse
zauważenia i usłyszenia tego, co grozi waszym kolegom.
Nawet bardziej macie możliwość usłyszeć smutki, biedy
i problemy swojego kolegi niż my – dorośli. Bóg w swojej
dobroci obdarzył człowieka wieloma darami, daje nam ciągle szansę mimo, że sami ciągle coś psujemy, może teraz
czas w którym ja, Ty, Twój kolega, Twoja koleżanka, a może
Twój ojciec, czy matka dostają następną szansę? Bóg dał
nam rozum, byśmy myśleli – nikt inny na Ziemi tego daru nie
posiada, dał nam uszy, byśmy usłyszeli, dał serca, byśmy
poczuli. On zna nas, a mimo wszystko nas nie odrzuca. Teraz, już w tej chwili, możesz stanąć przed Nim i powiedzieć
„tak Panie, akceptuję siebie, tak jak Ty mnie akceptujesz,
żadne wrogie słowa we mnie i dookoła mnie tego nie zmienią, bo jestem Twoim dzieckiem. Amen”. Nic i nikt nie zmieni
miłości Boga do nas.
Jakie w tym naszym życiu ma znaczenie depresja? Czy
często ją spotykamy? Czy jest rzeczywistością również
w świecie ludzi młodych? Świat, w którym żyjemy, cierpi,
pędzi, zjada, niszczy i ciągle nas w coś wciąga. Trzeba mieć
bardzo dużo siły, by obrać swój kierunek i z niego nie wypaść. Śmiem powiedzieć, że sami niewiele możemy. Dlatego jesteśmy tu razem: ja, Ty i On. Chcemy się trochę nauczyć o depresji. Chcemy poznać prawdę o tym, czy życie
ma sens? Chcemy odnaleźć nadzieję.
Depresja to choroba wywołana zmianą nastroju i ten
zmieniony obniżony nastrój, ten smutek i ta rozpacz wpływają na nasze myśli i działanie. Myśli są nieprzyjazne, złowrogie: „Nic nie wiem”, „Nic nie potrafię”, „Jestem brzydka,
mało atrakcyjna”, „Nikt mnie nie kocha”, „Mam zbyt szczupłe ciało”, „Jestem blondynem, a nie brunetem, a dziewczyny wolą brunetów” itd. Działania są natomiast ospałe, mało
pewne siebie, a czasami zupełnie pozbawione energii. Po
prostu już nic mi się nie chce.
Jean Vanie w swojej książce „Depresja” pisze, że depresja nie jest wstydliwą chorobą, którą trzeba ukrywać przed
sobą i innymi. Dalej przytacza słowa kardynała Danielsa,
który mówi, że konflikty niezlokalizowane i nieuzewnętrznione nabierają niebotycznych rozmiarów. Tak się dzieje z innymi problemami, tak też jest z depresją. Depresja nieuzewnętrzniona wzrasta i staje się nie do zniesienia. Dlatego
pierwsze co mamy zrobić, to powiedzieć o niej osobie zaufanej, tej która jest w stanie nas zrozumieć. W 2001 roku
ukazał się kwartalnik medyczny pt. „Depresja” – w którym
są ciekawe badania na temat tej choroby.
Nawet w społeczeństwach tak bogatych jak społeczeństwo amerykańskie, depresja mocno dotyka ludzi: 7-12%
mężczyzn i 20-25% kobiet rocznie zapada na tę chorobę.
Według badań naukowych depresja coraz częściej dotyka nawet dzieci bardzo małe. Co prawda trudno nam o 3-4
-letnim dziecku, które nie chce bawić się z innymi dziećmi
mówić, że z powodu smutku chce być samo, bardziej przypisujemy to dziecięcej fanaberii. Okazuje się, że takie maleństwo też może mieć swoje problemy. Jaki jest rozmiar
choroby – inne badania mówią, że spośród całej populacji
tych, którzy trafiają do lekarzy pierwszego kontaktu z nad-
Rozważania psychologiczne
ciśnieniem, jest ponad 5,8%, natomiast chorych na depresję od 6 do 10%.
Wyniki są więc poważne. Czym jest depresja? Przede
wszystkim to choroba obniżonego nastroju, który rzutuje
na myśli i zachowania człowieka. Oczywiście nie chodzi tu
o smutek z powodu niskiej oceny, którą dostaję z matmy
wtedy, gdy się nie nauczyłem, ale o przedłużający się stan
smutku, bezsensu, beznadziei (powyżej 2 tygodni) lub smutek, czy rozpacz, która ma dużo głębszy stan niż do tej pory. Oczywiście notoryczne porażki z klasówek i bezskuteczność wysiłków mogą przyczynić się do uczucia bezsilności,
niemocy, wywołać nawykowe myślenie o sobie w postaci
„jestem nikim, nic nie potrafię”, a te z kolei powodują obniżenie nastroju, obniżenie obrazu siebie, zniechęcenie do
siebie. A jeśli źle jest też być sobą, a nie potrafię być już nikim innym, to tragedia i może ona spowodować destrukcyjne myśli skończenia ze sobą… Powstaje chwilowa niechęć
do jakichkolwiek starań, rodzi się niemoc, niechęć do życia
i wtedy do granicy życia i śmierci już niedaleko. Ten stan
przedłużającego się smutku ma wpływ na mój negatywny
obraz siebie, myślę sobie, że nic nie umiem, nic nie wiem,
jestem nikim, nikogo nie obchodzi moje życie, nie chce mi
się nic robić, rezygnuję z imprezy, moje hobby nie fascynuje
mnie tak, jak dawniej, spotkania z kolegami nie dają radości i są bez sensu, wszyscy myślą o mnie źle i nie warto się
starać, a także mój stan i moja porażka to moja wina – bo
jestem nikim i koło się zamyka. Ta moja nijakość jest nie
do zniesienia. Coraz bardziej siebie nie lubię i pojawiają się
myśli o tym, że nic nie ma sensu i nie chce mi się żyć. Pojawia się totalna niemoc obezwładniająca. Chcesz coś zrobić,
ale nie masz na to siły.
Fot. B. Szot
Taki stan, który tu opisałam to objawy poważnej depresji.
Tutaj potrzebna już profesjonalna pomoc lekarza psychiatry,
psychologa, terapeuty.
Skąd się biorą te myśli, skąd te uczucia, skąd te zachowania? Są różne podejścia co do etiologii, źródeł choroby.
Wielu specjalistów z dziedziny psychiatrii, psychologii zajmuje się tym zagadnieniem. Jedni eksponują szczególnie czynniki fizjologiczne, inni psychologiczne. Są też teorie, które łączą te czynniki i widzą źródło depresji zarówno
w czynnikach somatycznych, fizjologicznych, jak i psychologicznych. Teorie fizjologiczne mówią o niedyspozycji
w przepływie neurotransmiterów w systemie nerwowym. Tutaj wymienia się takie substancje jak: serotonina, adrenalina, kortyzon. Jest zbyt wolny przepływ tych substancji i zdaniem specjalistów należy wspomóc się farmakoterapią, czyli
pójść do psychiatry i opowiedzieć o tym, co się ze mną dzieje. Lekarz przepisze konieczne leki i zaleci właściwe działanie. Teorie psychologiczne natomiast mówią o podłożu psychicznym tych objawów.
I tutaj mamy szereg czynników, które mogą wywoływać
takie symptomy. Krótkie przedstawienie – jak psychoanaliza
widzi podłoże psychiczne zaburzeń depresyjnych? Nie jest
to studium psychoanalizy, chcę wyjaśnić powstawanie mechanizmu. Czynniki psychiczne, które prowokują powstawanie depresji osadzone są o funkcjonowanie trzech płaszczyzn w strukturze osobowości. Według Freuda u człowieka,
w jego świecie psychicznym występują takie trzy sfery:
Super Ego – jest odpowiedzialne za powinności, pewnego rodzaju ideały i powinności kulturowe, sumienie moralne,
zbiór zakazów i nakazów, np. tak należy, a tak nie wolno,
tak trzeba, a tak się nie powinno, często te nakazy wpojono
nam w dzieciństwie.
Ego – to nasze mechanizmy i główny trzon osobowości.
Id – ma charakter popędowy, prymitywny, leży u podstaw biologicznej natury człowieka, potrzeby.
Między Super Ego a Id – dochodzi do napięć i konfliktów.
To trochę „konkurencja”, a nasze Ego próbuje je pogodzić.
Jak się ma do tej teorii depresja? Otóż istnieją ludzie, którzy
uzależniają się od tego co powiedzą inni, od ich oceny. Najczęściej są to oceny matki, czy ojca. Mieszczą się w Super
Ego. Znam takiego młodego człowieka, ministranta, który
gdy prowadził różaniec prawie mdlał ze strachu – jak odbiorą go inni? Na początku nawet nie wiedział, że to chodzi
o ludzi. Zrobiono mu szereg badań, które nie wykazały żadnej somatycznej choroby. Po wielu miesiącach terapii poprosiłam, by swoje spojrzenie koncentrował na elementach
wystroju, a nie na ludziach (by określał kolor, kształt, formę przedmiotów). Opanował najpierw reakcję fizjologiczną
omdlewania, potem poprzez nabywanie świadomości siebie i analizę dzieciństwa doszliśmy dlaczego boi się ludzi,
ich oceny – bo to oni jako pierwsze ogniwo łańcuszka wywoływali paraliżujący lęk, a następnie omdlenie. Takie uzależnienie od oceny innych rodzi też nadmierne przywiązanie do tych osób, które były ważne w dzieciństwie. Jeśli ta
osoba wyjedzie, zmieni miejsce zamieszkania, umrze czy
w jakiś inny sposób zniknie z życia osoby uzależnionej, jest
to przeżywane jako strata. Utrata tej osoby to jakby utrata
kawałka siebie i wtedy ta strata rodzi depresję, Jeżeli ktoś
mocno związany z Super Ego, czyli z osobą znaczącą, może nie umieć funkcjonować samodzielnie, a opuszczenie
rozumie jak dewastacje własnej osoby.
Są jednostki, które przede wszystkim utożsamiają
się z ciałem, jakby byli tylko ciałem – jest to uzależnienie od ciała. I teraz utrata urody, części ciała, atrakcyjności fizycznej, sprawności fizycznej powoduje depresję.
Np. niektóre osoby nie godzą się na starzenie i to jest
przyczyną depresji. Inne psychologiczne źródła depresji to niewyrażone uczucia. Jednym z takich mechanizmów może być tłumienie nieprzyjemnych uczuć, takich jak złość, wściekłość, agresja, gniew. Dzieci często
nie potrafią, a też według niektórych dorosłych – nie mają prawa złościć się, czy odczuwać gniew na rodziców.
Przekaz społeczny, a także przykazanie czwarte, mówią
o szacunku do rodziców. Chcę powiedzieć, że kiedy zaczynamy dorastać widzimy trochę inaczej, bardziej ostro,
w barwach biało-czarnych. Do tej pory najlepsi w świecie
rodzice, którzy wydawali nam się bez skazy, zaczynają nas
19
Rozważania psychologiczne
złościć itd. W miłości do rodziców nie przeszkadza fakt, że
niektóre ich zachowania mogą nam się nie podobać, mogą nas drażnić, złościć, mamy prawo do odczuwania takich
uczuć i wyrażania ich; kłopot w tym, czy rodzice do tego
dorośli? Jeśli nie – to wyrażenia tych przykrych uczuć w ich
obecności będzie problemem i wówczas dziecko w poczuciu zagrożenia tłumi i wycofuje te uczucia. To może być
przyczyną bóli fizycznych lub nawet wejścia w stan chorobowy – najpierw w smutek, następnie w depresję.
Jeszcze innym źródłem depresji może być tzw. „nietrzymanie granic”. Co to znaczy? Otóż w sytuacjach interpersonalnych, więc takich, gdzie są inni ludzie, każdy zakreśla
jakieś granice, więc określa czego chce, na co się zgadza,
jakie ma poglądy, czy chce brać udział w meczu, konkursie,
czy chce zdawać na stomatologię czy na filologię angielską. Takie wyraźne opowiedzenie się daje ludziom informację o nas, czego mogą się po nas spodziewać, czego chcemy, chcemy na co absolutnie się nie zgadzamy. Jeśli ty się
nie określisz zrobią to za Ciebie inni. Na przykład zamiast
grać w piłkę nożną, którą uwielbiasz, będziesz wystawiony
przez trenera do gry w siatkówkę, kolega namówi Cię na
narkotyki, a rodzice zadecydują za Ciebie na jakie masz iść
studia, by spełnić ich ambicje, nie Twoje. Trzymanie granic
– to bycie wiernym sobie, swoim postawom, przekonaniom.
Jeśli je zdradzasz – niedaleko Ci do depresji.
Czasami dziecko, młodzieniec ma słabszą osobowość,
jest nieśmiałe, zagubione w nowym środowisku, nie umie
jemu przeciwstawić się, jego granice są łamane przemocą. Może to być przemoc fizyczna bądź psychiczna. Nie
wie co zrobić, bo ojciec alkoholik bije mamę, znęca się nad
siostrą, a on jest bezradny – jest tylko dzieckiem. W takiej
sytuacji depresja może przybierać groźną postać. Dziecko
może pomyśleć, że dłużej tego nie wytrzyma. Apeluję do
Was, jeśli Twój kolega, czy koleżanka ma taką lub podobną sytuację zachęcaj, by skorzystał z pomocy pedagoga,
psychologa, lekarza, zaufanego nauczyciela czy księdza.
Reagujcie szybko, żeby nie było za późno.
Jeszcze inne teorie podkreślają pomieszanie czynników
psychicznych z czynnikami somatycznymi. I tu rozróżniamy
depresję z wyczerpania. Człowiek przeżywa stres. Wówczas mobilizuje organizm, by osiągnąć zamierzony cel. Jeśli sytuacja trwa zbyt długo, stres nasila się i tu może być
zmiana w organizmie, mogą wystąpić zmiany w EKG czy
inne dolegliwości. Najczęściej choruje najsłabszy narząd
np. niektórzy cierpią na bóle i skurcze żołądka, innych boli
głowa, kręgosłup lub dokuczają nerki. Dążenia i cele przerastają nasze możliwości. Ludzie, którzy z natury są perfekcjonistami, nie mają w sobie takiej granicy, by powiedzieć
dość już to zrobiłem dobrze, tak ma być, ciągle chcą lepiej i więcej – bardziej dokładnie i bardziej doskonale. Często też porównują się z innymi, co tworzy swoisty wyścig
szczurów, a u perfekcjonisty wyzwala depresję, bo dąży do
doskonałości dla samej doskonałości. Perfekcjonizm, doskonałość, świętość. Świętość to nie doskonałość dla doskonałości, ale bycie sobą i zanurzenie ze swoją małością
w Bogu.
On jeden jest Święty i może nas uświęcić, sami nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Jak wygląda depresja z wyczerpania: pierwszy etap – wzmożona nadwrażliwość, pobudliwość, niewydolność; drugi – dolegliwości somatyczne,
trzeci – właściwa faza depresji.
Są depresje sezonowe, wywołane brakiem światła, ale
są także depresje rozwojowe – kiedy trzeba coś zostawić,
coś stracić, żeby zacząć nowy etap. Tak na przykład dojrzewanie, dorastanie, adolescencja to okres żegnania z dzie-
20
ciństwem, beztroską, rozstawanie z pokojem dziecinnym
i wejście w świat kształtowania swojego powołania, wykonywania niełatwych zadań i obowiązków, wtedy, gdy burza
hormonów szaleje, a świat wydaje się czarno-biały, pozbawiony kolorów. Przy pożegnaniu dzieciństwa krytyczniej widzisz idealizowanych dotąd i najsilniejszych w Twoim dziecięcym świcie rodziców. Klasyczne objawy depresji to:
● obniżony nastrój, wyraźnie nieprawidłowy dla danej
osoby, utrzymujący się dłużej, co najmniej przez 2 tygodnie
● ta osoba nie cieszy się jak dawniej, nie ma w sobie radości, nie cieszy ją to co dawniej, hobby, przyjaciele
● ma zmniejszoną energię witalną
● zwiększona jest męczliwość i drażliwość
● nie ma zaufania do siebie
● nie ma do siebie szacunku
● ma irracjonalne poczucie winy i kręci się dookoła tego
poczucia winy
● ma wyrzuty sumienia, bierze na siebie odpowiedzialność za sytuacje, które od niej nie zależały
● wszystko dla niej nie ma sensu
● myśli o śmierci, że dobrze byłoby umrzeć, dobrze byłoby nie żyć
● myśli, żeby odebrać sobie życie
● ma zmniejszoną zdolność koncentracji uwagi
● kłopoty z higieną wobec niemocy i niechęci do działania
● ma kłopoty ze snem
● pojawiają się urojenia i nie ma szans na ich weryfikacje – informacji nie przyjmuje.
Motywacja do leczenia takiej osoby jest trudna z wielu
względów: osoba wstydzi się swoich dolegliwości, zaprzecza objawom i problemom, tu także duże znaczenie odgrywa myślenie społeczne i nacisk na określone skojarzenia
(do psychologa, do psychiatry chodzą nienormalni itd.).
Depresja jest chorobą wyleczalną. Łatwiej ją jednak
leczyć i szybciej dać ulgę choremu we wczesnej jej fazie.
Nie zawsze potrzebne leczenie farmakologiczne, czasami
wystarcza terapia indywidualna czy grupowa. Chory zaprzecza, dlatego należy mu pomóc w rozumieniu siebie
i czynnościach dookoła siebie. Szczególnie w pierwszej fazie leczenia dobrze jest pozwolić na małą aktywność, nie
zmuszać, bo chory czuje w sobie przemożną niemoc, a my
zmuszamy go do działania, co wywołuje w nim niepotrzebne poczucie winy. W leczeniu depresji potrzebni są ludzie
spokojni, cierpliwi i pełni autentycznej troski. I oni jednak
potrzebują wsparcia. Opieka nad chorym jest frustrująca,
a proces zdrowienia wolno postępuje – dlatego opiekun też
musi uwalniać swoje uczucia, by nie oddawał ich choremu lub nie tłumił czyniąc sobie krzywdę i dociążając swoją
osobę. Oczywiście przy leczeniu potrzebne jest: zdrowe żywienie, spacery i ruch, korzystanie ze słońca i światła, spokojne kontakty interpersonalne, rozumienie i troska, spokojne rozwijanie zainteresowań, stawianie adekwatnych celów
rozwojowych, obniżenie poziomu wymagań i aspiracji pacjenta w stosunku do samego siebie.
Badania rodzin narkomanów wskazują na to, że czynnikiem sprzyjającym chorobie była niespójność rodzinie,
„każdy sobie rzepkę skrobie”. Był to pierwszy zaobserwowany i znaczący czynnik w powstawaniu choroby. Drugim
zaś obojętność religijna dziecka (okazuje się, że dzieci wierzące mają w sobie więcej nadziei). Istotna też była (na 10
miejscu) religijność matek, jako czynnik chroniący przed
chorobami psychicznymi. Natomiast religijność ojca znalazła się na miejscu dwudziestym.
Grażyna Turzyńska
Refleksje
Samotny od dnia narodzin
Rodzina naturalna jest emocjonalną wspólnotą, bardzo specyficznym układem egzystencjalnym, tworzącą „ciepły” klimat,
pozytywne jakościowo więzy międzyludzkie, dającą poczucie
bezpieczeństwa i pewności, oparcie w różnych sytuacjach życiowych: trudnych i łatwych (G. Gajewska).
Niestety obecnie obserwuje się coraz większą degradację
i destabilizację rodziny, objawiającą się zanikiem więzi i relacji
między jej członkami, bezradnością rodziców w sprawach opiekuńczo-wychowawczych oraz wzrostem zjawiska sieroctwa społecznego.
A. Szymborska wyróżnia sieroctwo naturalne (autentyczne)
i społeczne. Sieroctwo naturalne ma miejsce, gdy dziecko traci
rodziców na skutek ich śmierci. Półsierotą jest dziecko, którego
jedno z rodziców nie żyje. Natomiast sierota społeczny to dziecko
pozbawione odpowiedniej opieki rodzicielskiej, mimo że oboje rodzice (lub przynajmniej jedno z nich) żyją. Sieroctwo społeczne
dotyczy nie tylko dzieci pozbawionych stałych kontaktów z rodzicami, ale także dzieci pozbawionych właściwej opieki rodzicielskiej, których potrzeby fizyczne i psychiczne nie są zaspokajane
w dostatecznym stopniu, mimo pozostawania formalnie pod ich
opieką i przebywania w stałym kontakcie.
Z kolei M. Safian za sieroty społeczne uznaje ,,wszystkie
dzieci pozbawione trwale lub przejściowo szans wychowania
w rodzinie własnej, nie ze względu na przyczyny naturalne, ale
ze względu na brak odpowiednich warunków opiekuńczo-wychowawczych”. Podkreśla tym samym, że istotą sieroctwa społecznego nie jest fakt przebywania w zastępczym środowisku wychowawczym, ale raczej utrata kontaktu emocjonalnego i więzi
psychicznej z rodzicami. I właśnie to emocjonalne osamotnienie
dziecka jest źródłem często nieodwracalnego zjawiska, jakim jest
choroba sieroca.
Choroba sieroca to zaburzenie w rozwoju psychofizycznym niemowląt i małych dzieci, które najczęściej wychowują się
w instytucjach opiekuńczych, ale także dzieci wychowujących się
w domu, lecz pozbawionych opieki matki. Charakterystycznymi
objawami są: kołysanie się, autoagresja np. uderzanie główką
o ścianę, tak zwane sufitowanie, czyli obojętne patrzenie w górę, anormalne ruchy rąk i nóg. Konsekwencjami choroby sierocej u dzieci w wieku przedszkolnym są m.in.: ubogi zakres słów,
nocne moczenie się, lepkość uczuciowa, trudności w skupieniu
uwagi, nadpobudliwość ruchowa. Z kolei u dzieci w wieku szkolnym skutkami są: trudności w nauce, brak motywacji, agresywne
zachowania rozproszenie uwagi, niemożność koncentracji, brak
trwałych zainteresowań.
Sieroctwo społeczne jest zjawiskiem wieloaspektowym i co
za tym idzie bardzo trudno określić jest jego skalę. Przybliżone
dane raportu z 1994 roku wykazały, że sieroty społeczne stanowiły ok. 1,4% wszystkich dzieci w wieku 0-17 lat. Według informacji
zawartych w Roczniku Statystycznym GUS w 1998 roku w Domach Dziecka w Polsce przebywało 18.508 dzieci, z czego 863
dzieci było objętych opieką Rodzinnych Domów Dziecka. Jednak
jest to zapewne wierzchołek góry lodowej. Sieroty społeczne to
przecież nie tylko dzieci przebywające w placówkach opiekuńczo-wychowawczych, to także dzieci ze środowisk dotkniętych
ubóstwem, patologią, niepełnosprawnością i innymi problemami,
których liczby nie jesteśmy w stanie określić.
Coraz częściej to także dzieci z tak zwanych rodzin ,,normalnych”, w których potrzeby materialne dziecka zaspokajane
są kosztem jego potrzeb emocjonalnych. Mówiąc inaczej rodzice w celu zapewnienia odpowiednich warunków życiowych cały
swój czas poświęcają pracy, co w dzisiejszych czasach często
wiąże się również z koniecznością migracji. To potęguje w dziecku poczucie osamotnienia, bycia niekochanym i odtrąconym.
Jakie są konsekwencje sieroctwa społecznego? Oczywiście
zależą one od stopnia jego nasilenia. A. Macierz określa te skutki
w odniesieniu do wychowanków Domów Dziecka. Są to specyficzne stany psychoemocjonalne takie jak: poczucie osamotnienia, pejoratywnej odmienności, egzystencjalnej tymczasowości,
poczucie bycia gorszym. U dzieci tych charakterystyczny jest także neurotyczny niepokój, wynikający z braku poczucia bezpieczeństwa, i stany nerwicowe. Oprócz tego obserwuje się także
chwiejność emocjonalną, zaburzenia snu, zaburzenia układów
wewnętrznych oraz obniżoną odporność somatyczną. Dzieciaki
często izolują się, unikają kontaktu, są bierne, lękliwe lub wrogie
i agresywne.
Dzieci pozbawione miłości i opieki mają trudniejszy start
w dorosłe życie. Częściej popadają w uzależnienia i wchodzą
w konflikty z prawem. Rodzice, którzy kochają swoje pociechy,
poświęcają im uwagę, troszczą się o nie, są jak przewodnik w podróży przez życie. Dziecko początkowo zagubione i nieznające
właściwej drogi, pełne wiary i ufności zdaje się pod opiekę osoby,
która ją pokieruje, by później rozwinąć skrzydła i odlecieć w wielki
świat. Dziecko pozbawione tego wsparcia, tej osoby, która pomoże odnaleźć siebie w często brutalnym i nieprzyjaznym świecie,
jest jak zagubione w dżungli zwierzątko, dla którego każdy dzień
jest walką o przetrwanie. Szansą dla dzieci na nowy szczęśliwy
dom jest adopcja lub znalezienie się w rodzinie zastępczej. Niestety nie dla wszystkich.
Ten krótki tekst, sygnalizujący tylko problem sieroctwa społecznego, chciałabym zakończyć krótkim apelem do Rodziców,
o to by starali się ze wszystkich sił stworzyć swojemu Dziecku
dom, którego sami może nie mieli; by nie obarczali dziecka za
swoje problemy i niepowodzenia, bo jak pisze Michel Quoist
,,Dzieci bardziej niż inni potrzebują mieć zupełną pewność,
że są kochane przez tych, którzy mówią, że je kochają”.
Monika Anyż, wolontariuszka
Dominisiu
Przepraszam za całe zło
Za to, że mnie przy Tobie nie było
Starałam się Ciebie obronić
Ustrzec przed złym a nie dobić
Kiedy będziesz starsza zrozumiesz
Że Ty więcej ode mnie umiesz
Ty jesteś dzieckiem bardzo malutkim
Kochanym przeze mnie i bezbronniutkim
Wolałabym być teraz przy Tobie
Ale mam straszny mętlik i chaos w głowie
Teraz Ci jeszcze nie pomogę
Bo się leczyć muszę i mogę
Zawsze w mej pamięci będziesz Ty
Twoje malutkie marzenia i piękne sny
Życie nie jest skończone
Ani dla Ciebie ani dla mnie
Choć Ty masz lat sześć
A ja szesnaście
To dla nas obydwu
Nigdy nadzieja nie wygaśnie.
Bernadetta
Literatura:
M. Heine, G. Gajewska, Sieroctwo społeczne i jego kompensacja, Wyd. WSP, Zielona Góra, 1999 r.
M. Andrzejewski., Domy na piasku, Wydawnictwo ,,W drodze”, Poznań, 1997 r.
D. Marzec, J. Stochmiałek, Organizowanie i kierowanie działalnością opiekuńczo-wychowawczą, Wydawnictwo WSP, Częstochowa, 19991 r.
M. Safjan, Osamotnione dzieci. Rodziny zastępcze i rodzinne domy dziecka, W. P., Warszawa, 1983 r.
M. Racław-Markowska, Opieka zastępcza nad dzieckiem i młodzieżą – od form instytucjonalnych do
rodzinnych, ISP, Warszawa, 2004 r.
Lidia Winogradzka., Rodziny zastępcze i ich dzieci, Lublin, 2007 r.
21
Rozważania psychologiczne
Rodzic to nie zawsze znaczy matka.
O roli ojca w wychowaniu.
„Zresztą ojcostwo w istocie opiera się tylko na przekonaniu
Jestem o tym przekonany, a więc jestem ojcem...”
Goethe
Gdy mówimy o rodzinie, postacią pierwszoplanową jest zazwyczaj matka. Ojcowie chcąc nie chcąc często pełnią role drugoplanowe – ale tak naprawdę to, jak ją odegrają, zależy tylko
i wyłącznie od nich samych i od ich aktywności rodzinnej. Każde z rodziców ma do spełnienia zupełnie inne zadania w wychowaniu dzieci i w zupełnie inny sposób wpływają oni na ich
rozwój. Oczywiste jest, że gdy zabraknie w wychowaniu ojca –
rozwój dziecka zostanie zachwiany. Matka nie jest w stanie go
zastąpić, tak samo jak ojciec nigdy nie zastąpi dziecku matki.
W badaniach nad zachowaniem dzieci 7- i 8-miesięcznych w interakcji z rodzicami stwierdzono, że reakcje na
widok ojców były znacznie żywsze niż na widok matek
(M. Przetacznik, 1992). Postać ojca jest dla dzieci czymś nowym, ciekawym, bardziej docenianym i godnym uwagi, w porównaniu z matką, z którą spędzają dużo więcej czasu. „Matka
jest domem, z którego wychodzimy, jest naturą, glebą, oceanem, ojciec nie reprezentuje żadnego takiego naturalnego domu”. (jak wyjaśnia Erich Fromm, „O sztuce miłości”, 2006). Nie
oznacza to jednak, że jego rola jest mniej ważna – po prostu
jest ona zupełnie inna.
Ojciec reprezentuje świat myśli, przedmiotów, świat prawa,
ładu, dyscypliny, podróży, przygody oraz aktywności ruchowej.
To podczas zabaw z ojcami córki rozwijają sprawność fizyczną – co wpływa na ich obraz siebie oraz przekonanie o swoich możliwościach w relacjach z rówieśnikami. Zdolności z zakresu nauk ścisłych też są bezpośrednio związane z rolą ojca
– im jest ona większa, tym większe możliwości i sukcesy w nauce dzieci. Postać ojca pojawia się zazwyczaj wtedy, kiedy istnieje już możliwość nawiązania kontaktu z dzieckiem – porozumienia się z nim. Dziecko w wieku około 6 lat zaczyna silniej
potrzebować miłości ojca – jego autorytetu i kierownictwa. To
właśnie wtedy jego zadaniem jest pokazanie dziecku, w którym kierunku ma iść – którą drogę powinno ono obrać. Jest to
moment na wykorzystanie zdobytych umiejętności (przekazanych przez matkę) w realnym świecie, odnalezienia się w nim
i umiejętności pokonania problemów stawianych przez rzeczywistość. To ojcowie motywują dzieci do podejmowania wyzwań, najprościej rzecz ujmując – do aktywności społecznej.
Ojcowie znacznie silniej wpływają na społeczne funkcjonowanie dzieci. To ich obecność sprawia, że stają się one bardziej
aktywne oraz zainteresowane światem zewnętrznym. Tak jak
matka jest wzorem i podstawą do kształtowania się roli kobiety
u córek, tak samo ojciec stanowi niezbędny element w budowaniu ojcostwa u swoich synów. Jego brak lub destrukcyjna
obecność mogą sprawić, że syn nie będzie w stanie dobrze
pełnić roli ojca w dorosłym już życiu, a tym samym nauczyć ojcostwa swoich potomków – i tak tworzy się koło zamknięte.
Mądre wychowanie dzieci przez ojców polega na niestosowaniu kar fizycznych i przymusu, które w konsekwencji prowadzą do bardzo powierzchownych norm moralnych, bez współwystępowania poczucia winy. Ojcowie często nie zdają sobie
sprawy z tego, jak bardzo spostrzegawcze są ich dzieci, ile myśli i uczuć budzi w nich osoba ojca i jego obraz (M. Ziemska).
Dziecko, tak jak i każdy człowiek, potrzebuje bezpieczeństwa
– jest to jedna z fundamentalnych potrzeb, której zaspokojenie
pozwala na realizację innych. By ojciec był ostoją takiego bez-
22
pieczeństwa, musi po prostu być. Musi być otwarty, szczery,
komunikatywny, odpowiedzialny i przede wszystkim zainteresowany. Ojcowie, jak również matki, wpływają też na kształtowanie się odmiennych ról społecznych i podejmowania aktywności w ramach tych ról. Postać ojca wywiera silniejszy wpływ
na ich kształtowanie – dlatego ich obecność jest niezbędna.
Nieobecność ojca w rodzinie powoduje tzw. zespół braku ojca,
co objawia się stanami napięć, agresywnością, słabym przystosowaniem do życia (S. Kozak, 1986).
Fot. B. Szot
Miłość ojca w porównaniu z miłością matki – jest uwarunkowana. Zasada ojca głosi: „Kocham cię, ponieważ...” (podaję za
E. Fromm). Ponieważ spełniasz moje oczekiwania, ponieważ
jesteś podobny do mnie, ponieważ wypełniasz swoje obowiązki itp. Wynika z tego, że na miłość ojcowską możemy zasłużyć,
zapracować na nią, mamy na nią wpływ. Zupełnie inaczej jest
z miłością matki, bezwarunkową, która po prostu jest albo jej
nie ma. Negatywna strona ojcowskiej miłości polega na tym, że
można ją utracić – poprzez niespełnianie oczekiwań ojca, którego główną dewizą, a zarazem punktem odniesienia do oceny
dziecka, jest posłuszeństwo. Możliwość zdobycia miłości matki
i ojca oraz syntezy tych uczuć, jest podstawą do normalnego,
zdrowego rozwoju dziecka – w wymiarze psychicznym i fizycznym. Co się dzieje gdy na przykład ojca zabraknie, czy nie włączy się on należycie w wychowanie swojego dziecka? Jest kilka obrazów sytuacji, które doskonale to ukazują. Jednym z nich
jest postać dziecka wychowywanego w domu, gdzie matka jest
niezwykle pobłażliwa (oczywiście kochająca), natomiast ojciec
jest zbyt mało stanowczy, raczej obojętny. Takie dziecko może wyrosnąć na człowieka bezradnego, biernego, pragnącego
aby to nim się opiekowano, któremu bardzo wyraźnie brakuje
cech ojcowskich. Brakuje mu dyscypliny, niezależności, umiejętności kreowania swojego i swoim życiem. Taka postać szukać będzie życiowej partnerki, o władczych cechach i pełnić
będzie rolę „matki”. Idąc w drugą stronę – wyobraźmy sobie
sytuację matki, która jest despotką. Jest zimna, nie okazuje
dziecku czułości. Dziecko w konsekwencji przerzuca swoje zapotrzebowanie na matczyną opiekę na postać ojca. W późniejszych latach jego myślenie staje się bardzo jednokierunkowe,
jest on w stanie myśleć tylko i wyłącznie kategoriami ojcowskimi: podporządkowanie zasadom, porządek i autorytet są najważniejsze. Nie jest nauczony oczekiwać i przyjmować miłość,
która nie jest związana z jakimikolwiek warunkami. I dlatego
tego nie robi. Powyższe opisy są przykładami neurotycznych
zachowań, które w konsekwencji prowadzą do rozwoju nerwicy. Przypadkiem neurotycznej patologii jest również sytuacja,
Refleksje
w której przedmiotem szczególnego przywiązania jest właśnie ojciec. Powstaje ona w wyniku oziębłości i powściągliwości
matki, a tym samym koncentracji ojca na dziecku (z powodu zachowań żony). Postać ojca jest postacią autorytatywną, potrafi
on nagradzać jak i surowo karać za każde przewinienie i brak
posłuszeństwa względem jego osoby. Dla dziecka uczucie ojcowskie w takiej sytuacji jest jedynym możliwym uczuciem,
które może otrzymać, dlatego przywiązuje się do ojca i stara
się spełniać każde jego polecenia – by nie utracić upragnionej
miłości. Każde przewinienie, potknięcie jest przez niego wyolbrzymiane, a tym samym czuje się on odrzucony i niekochany.
Jego życie zaczyna przypominać sinusoidę: wzloty i upadki, na
których koncentruje się i których staje się niewolnikiem. Takie
osoby największe trudności mają z okazywaniem uczuć swoim przyszłym partnerkom. Nie traktują one kobiet w sposób im
należyty, płeć żeńska nie ma dla nich najmniejszego znaczenia. Kobiety wchodzące w związek z takim mężczyzną bardzo
szybko zdają sobie sprawę z tego, że ich rola jest drugoplanowa, a to nie wpływa dobrze na ich dalsze relacje.
Fot. P. Turzyński
Kolejną podstawą do zaburzeń neurotycznych w miłości
jest obraz rodziców, którzy się nie kochają, ale z wielu względów szczętnie to ukrywają. Są oni niezwykle opanowani, a ich
zachowanie na tyle kontrolowane, że nie dopuszczają do kłótni czy do okazywania jakiegokolwiek niezadowolenia. Tacy rodzice są w stosunku do siebie zupełnie obcy, brak im spontaniczności również w relacjach z dziećmi. Dzieci wychowujące
się w takich rodzinach, żyją w zakłamanym świecie, który uniemożliwia im bliski kontakt zarówno z matką, jak i z ojcem. Dzieci
zazwyczaj wycofują się z realnego świata, żyją w swoim własnym, wyimaginowanym, bezpiecznym. To zamknięcie w sobie
sprawia, że rozwijają się w nich ogromny niepokój i uczucie
braku podstaw, na których można byłoby oprzeć swoje dalsze
życie. Ich późniejsze relacje we własnych małżeństwach nie
są poprawne, a nasycone przede wszystkim sporą dawką niepewności oraz napięcia. Pamiętajmy, że to właśnie mężczyzna
pełni specyficzną funkcję, jaką jest otoczenie dzieci i ich matki
troskliwą opieką i miłością, która nie dopuszcza do zaistnienia
tego typu sytuacji. Pamiętajmy także o tym, że na rozwój dziecka (psychiczny jak i fizyczny) mają wpływ: wrodzone zadatki,
jego aktywność oraz środowisko, w którym się wychowuje. Zadbajmy zatem, by było ono jak najlepsze. A jest to możliwe tylko i wyłącznie dzięki kochającej mamie, kochającemu tacie.
Aneta Jóźwiak
Litetratura:
E. Fromm „Sztuka miłości”, Dom Wydawniczy Rebic, Poznań, 2006.
J. Wojciechowska „Bo do dziecka trzeba dwojga”, „Charaktery” nr 7 (127), 2007.
M. Ziemska „Rodzina Współczesna”, WUW, 2005.
W. Eichelberger, „Zdradzony przez ojca”, Warszawa, (2004).
Koalkoholizm
Niejednokrotnie można usłyszeć rozmowy ludzi pochodzących z bardzo różnych środowisk, na temat problemów
związanych z uzależnieniem ich bliskiej lub mniej bliskiej
osoby. Często w dyskusji na ten temat pada pytanie: co ja
mam zrobić aby on/ona przestał(a) pić?
Dopóki sam zainteresowany nie zechce pożegnać się
z substancją, od której jest uzależniony, to niewiele można zrobić. Uzależnienie jest chorobą, która atakując jedną
osobę, obejmuje swym destrukcyjnym działaniem także jej
najbliższe otoczenie, czyli najczęściej rodzinę. Wciąż jednak za mało mówi się o tym, co rodzina może zrobić dla
siebie i pośrednio dla uzależnionego, aby najgorsze mechanizmy tej choroby nie doprowadziły do całkowitej degradacji systemu rodzinnego. W świadomości bardzo wielu
ludzi króluje nadal fałszywa opinia na temat choroby jaką
jest np. alkoholizm. Większość z nas nadal sądzi, że chora
jest jedynie osoba, która nadużywa substancji psychoaktywnych. Nic bardziej mylnego. Naprawdę wiele złego musi
się stać, zanim ktoś z rodziny alkoholika postanowi szukać pomocy u specjalistów. Według Anny Dodziuk z Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych,
powszechnym jest pogląd, że dopóki człowiek jeszcze nie
przepił całego swego dobytku, nie maltretuje domowników
i nie został wyrzucony z pracy, a zamiast denaturatu i wody brzozowej upija się alkoholem z wyższej półki, to mieści się w polskiej normie picia i nie ma o co mieć do niego
pretensji.
Nadchodzi jednak moment, w którym rezerwy sił się wyczerpują, a narastający toksyczny wstyd i poczucie krzywdy
prowadzą do wyrzekania się samego siebie i swoich życiowych pragnień oraz potrzeb. Wówczas niektórzy zdesperowani członkowie rodziny – żony, matki, a także dorastające
dzieci, zaczynają szukać pomocy. Najbardziej zaskakujące
jest jednak to, że w kontakcie ze specjalistą terapii uzależnień lub z grupą terapeutyczną, szukają nadal pomocy nie
dla siebie, lecz dla pijącego. Chcą recepty na to, jak go przekonać lub zmusić do zaprzestania picia. Są niezwykle zdumieni słysząc, że nie mogą alkoholika zmusić do odstawienia alkoholu, a jeszcze większe zdziwienie widnieje na ich
twarzach, gdy dowiadują się, że nie powinni także wylewać
alkoholu, który alkoholik przynosi do domu, udawać się za
niego do lekarza po zwolnienie, gdy z powodu picia nie wstał
do pracy, czy oszukiwać wszystkich wokół, że mąż lub żona
są chorzy i dlatego nie pojawili się w pracy czy na umówionym spotkaniu. Wszystkie tego typu zachowania najbliższej
rodziny wynikają z bardzo podstępnych mechanizmów choroby alkoholowej, która opiera się na kłamstwie i zaprzeczeniu. Niestety kłamie nie tylko sam alkoholik, ale i cała jego
rodzina, ułatwiając mu w ten sposób picie bez ponoszenia
negatywnych konsekwencji.
Rodzina alkoholika jest bardzo silnie emocjonalnie
uwikłana w chorobę swej bliskiej osoby i przez to błędnie
pojmuje wyrażanie uczucia jakim jest miłość. Wielu osobom wydaje się, że ponosząc konsekwencje picia swych
bliskich, w ten sposób okazuje im swoje oddanie i troskę.
Niestety nie ma to nic wspólnego z miłością. Po takim zachowaniu rodziny, można jedynie wnioskować, że alkoholik ma świetne wsparcie i przyzwolenie na picie, więc nie
ma żadnych powodów, dla których musiałby przestać to robić. Członkowie rodzin osób uzależnionych, którzy zgłaszają się po pomoc, po wielu latach ukrywania, zaprzeczania
23
Refleksje
i tolerowania picia bliskiej osoby, dowiadują się w końcu, że
sami są chorzy na coś, co fachowo nazywa się koalkoholizmem i jeśli w odpowiednim momencie nie zajmą się własnym zdrowieniem, to szanse na porzucenie nałogu przez
alkoholika są bardzo niewielkie.
Początkowo osoby współuzależnione powinny zdobywać jak największą ilość informacji na temat choroby, jaką jest uzależnienie. Dowiedzieć się możliwie wszystkiego
na temat mechanizmów choroby, a także jej konsekwencji, które odzwierciedlają się najczęściej w patologicznym
funkcjonowaniu emocji. Zależność jest taka, że im bardziej
uczucia i emocje najbliższych zostaną wypaczone przez
chorobę alkoholową, tym trudniej będzie im udzielić jakiejkolwiek pomocy choremu. Błędy popełniane przez członków rodziny często wskutek „dobrych chęci”, są czasami
tak wielkie, że znacznie utrudniają, a nawet uniemożliwiają
pomoc uzależnionemu. Jeśli rodzina alkoholika zechce dogłębnie zapoznać się z wiedzą na temat tej podstępnej choroby i zastosuje zdobyte wiadomości w praktyce, szanse na
wyleczenie znacznie wzrosną. Ważne jest, aby zrozumieć,
że nie ma się wpływu na picie danej osoby, nie można spowodować, żeby rozstała się ona z alkoholem. Anna Dodziuk w broszurze pt. „Trudna nadzieja” wyjaśnia, że jak życie alkoholika kręci się wokół butelki, tak życie jego bliskich
kręci się wokół niego. Nieustannie towarzyszy im strach,
cierpienie, lęk, wstyd i niepewność. Zapominają o tym, że
mogą mieć własne pragnienia i potrzeby. W leczeniu koalkoholizmu chodzi więc przede wszystkim o to, by przywrócić osobom współuzależnionym niezależność, zdolność do
przeżywania własnego życia. Dla wielu z nich wydaje się
to być bardzo ryzykowną grą. Często bowiem kieruje nimi
ogromny lęk, że jeśli w odpowiednim momencie nie opanują pijącej osoby, zabierając jej alkohol czy w jakikolwiek inny sposób chroniąc ją, to przyczynią się na przykład do jej
śmierci lub innego wielkiego nieszczęścia.
Fot. J. Werner
Kluczowe jest jednak zrozumienie tego, że nie można żyć za alkoholika. Należy szanować własne życie i życie uzależnionej osoby; powinno się okazywać współczucie i zapewniać o chęci udzielenia pomocy oraz wsparcia,
ale trzeba oddać życie uzależnionego w jego własne ręce.
Wszak ma on prawo sam decydować za siebie. Ma także
prawo, a nawet obowiązek, ponoszenia wszystkich, nawet
najcięższych konsekwencji swojej choroby. Jeśli zdejmie
się z niego ten obowiązek i odbierze prawo do samostanowienia, skazuje się chorego (i siebie samego) na cierpienie oraz niepowodzenie w walce z postępującą i śmiertelną
chorobą. Wymaga to bardzo ciężkiej pracy nad sobą, samozaparcia i świadomości tego, do czego dąży się konkretnym
24
działaniem, ale ta ciężka praca pozwala odzyskać autonomię i jest jedyną drogą pomocy cierpiącemu na alkoholizm.
Ogromne konsekwencje obecności uzależnienia w rodzinie
ponoszą przede wszystkim dorastające w niej dzieci. Jeśli
oboje rodzice pili, bądź też tylko jedno z nich, lecz drugie
wykazywało się brakiem wiedzy i bezsilnością wobec alkoholizmu, dzieci wzrastające w takim systemie mają poważne problemy w dorosłym życiu. Jak pisze Grażyna Płachcińska, specjalista terapii uzależnień i współuzależnienia,
na łamach miesięcznika „Świat problemów”, poświęconego
profilaktyce i rozwiązywaniu problemów alkoholowych, negatywne doświadczenia z dzieciństwa powodują niemożność budowania satysfakcjonujących związków uczuciowych i kontynuowanie schematów myślenia, przeżywania
i zachowania. Na szczęście system lecznictwa odwykowego, a także terapii pomocnej osobom wywodzącym się ze
środowiska obciążonego alkoholizmem (bądź innym uzależnieniem), jest w Polsce coraz lepszy i ma dużo większy
zasięg niż jeszcze kilkanaście lat temu.
Należy więc pamiętać, że każda droga zaczyna się
od pierwszego kroku i że najgorszą decyzją, jaką możemy podjąć, jest nie robienie niczego. Nie wolno zapominać
o swoim życiu i o własnych planach, co nie oznacza wcale
samolubstwa. Trzeba pamiętać, że zdrowy egoizm w relacji z alkoholikiem, jest bardzo pomocny również w jego
zdrowieniu. Pijący alkoholik widząc, jak bardzo negatywny wpływ na bliskich wywiera jego picie, popada w jeszcze
większe poczucie winy, które znika tylko po kolejnej dawce
alkoholu. Trzeba pokazać mu, że jest się silnym na tyle,
że gdy on będzie potrzebował pomocy w dążeniu do trzeźwości, to jest się w stanie mu jej udzielić. We wzmacnianiu własnej autonomii i siły w walce z negatywnymi konsekwencjami choroby, mogą pomóc grupy takie jak Al.-Anon,
proponujące samopomocowy program powrotu do zdrowia
dla rodzin i przyjaciół alkoholików. Wspólny problem tworzy
pomiędzy jednostkami i grupą więź, którą chroni zasada
anonimowości. Grupy Alateen są przeznaczone dla nastoletnich dzieci i krewnych związanych z osobą uzależnioną
od alkoholu i na takich zasadach jak Al.-Anon, pomagają
młodzieży w zrozumieniu mechanizmów choroby oraz dają
wiedzę jak nie poddawać się manipulacjom i niszczącemu
zachowaniu uzależnionych. DDA, czyli grupy samopomocowe dla dorosłych dzieci alkoholików, pomagają zauważyć
negatywny wpływ alkoholizmu na ich dorosłe życie. Pozwalają zrozumieć, w jaki sposób wykształciły się w nich konkretne patologiczne schematy zachowań, a także dlaczego
tak trudno jest im zaufać i zbliżyć się do drugiego człowieka, mimo że na przykład pijący niegdyś ojciec czy matka
nie żyją, lub uporali się z nałogiem i utrzymują abstynencję
od wielu lat. Mottem DDA jest:
„Trudne dzieciństwo nie usprawiedliwia, trudne dzieciństwo zobowiązuje”. Choroba alkoholowa jest cierpieniem i krzywdą, ale zobowiązuje do głębokiej pracy nad
sobą i do pogłębiania relacji międzyludzkich. Traktując ją
jako przygodę można dostrzec, że w rezultacie pozwala
żyć świadomiej z drugim człowiekiem, stając się bardziej
uwrażliwionym na jego uczucia i emocje. Pozwala ona także zrozumieć, że słabość jest cechą ludzką i trzeba ją w sobie zaakceptować, a także zaakceptować ją w drugim człowieku.
Agata Siwicka
Literatura:
A. Dodziuk, Trudna nadzieja, Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, Warszawa, 1993,
G. Płachcińska, DDA – Trudna droga do uleczenia ran, „Świat problemów”, Warszawa,
2007 nr 1
Serwis internetowy „Ten Jaras” http://www.tenjaras.webpark.pl/
Profilaktyka
Szkoła wychowania – ZDROWIE
(scenariusz na godziny wychowawcze lub zajęcia socjoterapeutyczne dla dzieci z klas 3-6)
Temat: Zdrowie – czy to ważna sprawa? Dlaczego kawa,
herbata, alkohol, narkotyki szkodzą?
Cele: Określenie i zrozumienie terminu zdrowie. Uwrażliwienie
dzieci na stan dobrej kondycji, dobrego samopoczucia. Uświadomienie takich czynników, które niszczą zdrowie i dobrą kondycję.
Wskazanie stylu życia, który wspiera zdrowie.
Zadania: Znalezienie razem z dziećmi skojarzeń i synonimów
zdrowia. Sporządzenie portretu osoby zdrowej oraz portretu osoby
chorej. Stworzenie listy czynników, które wspierają zdrowie i listy
czynników szkodzących zdrowiu (dla zdrowia, przeciw zdrowiu).
Metody: „Burza mózgów” – co to jest zdrowie? Dzieci dostają kartki i na nich piszą, następnie tworzymy wspólną listę skojarzeń. Praca z papierem w grupach trzyosobowych – rysunek osoby zdrowej i chorej. Praca w grupach metodą aktywności własnej.
Tutaj zawieramy elementy współpracy i rywalizacji zdrowo pojętej
(czyli nikt nie jest dyskwalifikowany). Dzielimy dzieci na dwie grupy:
jedna z grup sporządza listę czynników służących zdrowiu, druga
listę czynników powodujących chorobę. Praca z wyobraźnią (jeśli
zdążymy możemy to zrobić na zajęciach w klasie, jeśli nie – może
to być zadanie domowe). Ułóż historyjkę, która będzie opowiadała
o: zdrowym chłopcu – jak wygląda jego dzień, tydzień, odpoczynek i praca, jakie ma zadania, obowiązki, prawa, jakie ma przyjemności; zdrowej dziewczynce (podobne treści jak wyżej); chorym
chłopcu; chorej dziewczynce; zdrowej staruszce; chorej staruszce.
Możemy też zaprosić dzieci, by na temat zdrowia porozmawiały ze
swoimi rodzicami.
Treści:
1. Powtórzenie treści ostatniego spotkania. Pytamy też o kondycję i samopoczucie dzieci, czy czują się zdrowe. Kto z dzieci słabiej się czuje? Kto dzisiaj ma katar? Kogo boli głowa? Tutaj krótki
komentarz: nawet katar czy ból głowy może nam popsuć humor,
powodować rozdrażnienie. Wówczas szybciej się denerwujemy,
słabsza jest koncentracja na zadaniach. Gorzej idzie pisanie, czytanie czy rozwiązywanie zadania.
2. Dzisiaj spróbujemy trochę więcej pomyśleć o zdrowiu. Czym
jest zdrowie? Dlaczego warto o nie dbać? Co sprzyja zdrowiu?
A co szkodzi? Teraz przez chwilę proszę byście razem ze mną pomyśleli i powiedzieli, co to zdrowie? Proszę jednego ochotnika do
tablicy – będzie naszym sekretarzem. Zaczynamy: co to jest zdrowie? Na przykład dobre samopoczucie, brak choroby, zadowolenie, brak gorączki, nie kaszlę, nie kicham, nic mnie nie boli, itd.
Mówimy słabe zdrowie, dobre zdrowie, życzymy dużo zdrowia, albo mówimy, że ktoś ma końskie zdrowie, coś kosztuje dużo zdrowia, szkoda zdrowia (czyli nerwów), ścieżka zdrowia czy zapadać
na zdrowiu.
3. Po odczytaniu listy skojarzeń przyjmujemy jedną lub dwie
definicje zdrowia. Następnie dzieci dzielą się na grupki trzyosobowe. Dzieci odliczają do pięciu. Jeśli jest jedynką, stanowi grupę
jedynek, jeśli dwójką – grupę dwójek itd. Każda grupa narysuje
portret. Grupa pierwsza osobę zdrową, grupa druga osobę chorą...
itd. Na rysunek jest od 5 do 10 minut, w zależności od tempa pracy
dzieci. Po skończonej pracy eksponujemy prace uczniów.
4. Dzielimy dzieci na dwie grupy; teraz w podgrupach dzieci
pracują nad czynnikami wspierającymi zdrowie i czynnikami szkodzącymi zdrowiu. Odczytujemy listy na forum całej klasy.
5. Układamy historyjkę – możemy to zadanie wykonać jeszcze na zajęciach. Tworzymy grupową historyjkę o życiu zdrowego
dziecka. Zaczynamy: Na Osiedlu Michałów żyje chłopiec 12 letni,
który ma na imię Paweł... Teraz po kolei każdy z Was dołoży zdanie, mówiące o jego zdrowym stylu życia. Możemy też poprosić
dzieci o ułożenie historyjek w domu.
Podsumowanie: Pijemy z dziećmi zdrową herbatkę. Możemy
także recytować i analizować fraszkę Jana Kochanowskiego „Na
zdrowie”.
Materiały dodatkowe: K. Wiśniewska-Roszkowska, „Zdrowie
a postawy moralne”, Wydawnictwo Wrocławskiej Księgarni Archidiecezjalnej, Wrocław, 1991.
Mini wykład. Dusza i ciało we wzajemnym związku.
Człowiek jest istotą psychofizyczną i póki żyje, ciało i duch są
w nim tak złączone, że nie dają się rozdzielić ani traktować odrębnie. Toteż w błędzie jest ów lekarz, który widzi i leczy tylko ciało,
nie interesując się sprawami ducha i prawami moralnego porządku; ale również nie ma racji ksiądz, który sądzi, że może i powinien zajmować się tylko duchem i porządkiem moralnym, ignorując sprawy ciała i nie biorąc ich pod uwagę. Wpływ duszy na ciało
i ciała na duszę jest ogromny i mówiąc o człowieku, zajmując się
nim, stale trzeba to mieć na względzie. Narządem, który reguluje
te zależności jest mózg.
Jego substancja szara – złożona z komórek nerwowych (neuronów) tworzy zarówno tzw. korę mózgu, jako najbardziej zewnętrzną warstwę, jak i położone w głębi szare wysepki, czyli ośrodki
podkorowe otoczone substancja białą – ta ostatnia złożona jest
z wypustek komórek, czyli z włókien nerwowych. Centralna podstawowa część mózgu, czyli jego „pień”, jest częścią ewolucyjnie
najstarszą. U wyższych zwierząt rozbudowują się już obie półkule
mózgu z korą mózgową, która u człowieka osiąga znaczny rozwój,
stając się w swych najwyższych piętrach instrumentem „świadomego ja”, podłożem władz duchowych, rozumu, inteligencji, woli
i uczuć wyższych. Nie można tu oczywiście mówić o „mieszkaniu”
czy „siedlisku” duszy, gdyż takie określenia są nieadekwatne do
czegoś niematerialnego. Można jednak uważać, że te najwyższe
piętra kory mózgu są narządem – efektorem, w którym ów wszczepiony w materię czynnik może ujawniać się we właściwy sposób,
jako świadome i rozumne „ja”.
W razie niedorozwoju, zniszczenia czy chwilowego wyłączenia tego narządu – czynnik ów, który nazywamy duszą, nie może się ujawniać w ten sposób. Człowiek dzięki zdolności swojej
kory mózgowej może spojrzeć na swoje działania „z boku”, może się zreflektować. A tego nie potrafi najbardziej rozwinięte zwierzę. W psychice człowieka wyróżnić możemy jakby dwie warstwy:
„wyższą”, typowo ludzką – to warstwa duchowa, przejawiająca się
jako rozum, wola, uczucia wyższe, poczucie moralne, a także jako
zdolność wyższa jak abstrahowanie, tworzenie pojęć oderwanych,
mowy i pisma.
„Niższa” warstwa psychiki ludzkiej to popędy, instynkty i uczucia proste, prymitywne jak: przykrość, przyjemność, radość, złość,
nienawiść itp. – wiążą się one z niższymi rejonami kory i podkorowymi ośrodkami mózgu. Ta warstwa psychiki jest nam wspólna
ze zwierzętami, które wykazują analogiczne cechy i przejawy psychiczne. Podkorowe popędy i pożądania, to ważne i cenne siły, ale
dla dobra człowieka mogą działać tylko pod rozumną kontrolą sfery duchowej, w zgodzie z prawem moralnym. Podstawową zasadą natury ludzkiej jest władza ducha nad ciałem, władza rozumna
mająca na celu istotne dobro.
Ale to panowanie jest trudne; wymaga wysiłku, nieraz ciężkiej
pracy. Człowiek jest dumny ze swojej duchowości, która nadaje
mu ogromną godność osoby. Toteż podkreśla tę swoją duchowość,
szczyci się nią, można powiedzieć, że chce być i w rzeczywistości
jest bardziej duchem niż ciałem. Ciekawym potwierdzeniem tego
jest zjawisko wstydu, którego głównym podłożem jest dążność do
odcinania się od tego, co zwierzęce, przy podkreślaniu tego, co
akcentuje duchowość i jego panowanie nad ciałem. Zachowanie
świadczące o tym panowaniu budzi szacunek, natomiast sytuacja
odwrotna – bezwolne uleganie podkorowym uczuciom i pożądaniom – rodzi pogardę i staje się powodem wstydu. To tyle – co do
ogólnego rozumienia – kim jest i jak działa człowiek? Teraz kilka
kwestii na temat zdrowia.
Wyraz „zdrowie” może być używany w dwojakim znaczeniu: jako określenie pewnego stanu ustroju – zdrowie złe lub dobre albo
jako oznaczenie wyłącznie stanu dobrego, w tym sensie życzymy,
komuś zdrowia.
Podstawowe pytanie – jak długo i w jakim zdrowiu moglibyśmy
żyć, gdybyśmy żyli zgodnie z właściwymi prawami natury?
Poszczególne gatunki ssaków żyją 6-7 razy dłużej niż trwa ich
rozwój osobniczy. Wobec tego dla człowieka, który jest ssakiem ta
długość powinna wynosić około 120 lat.
Grażyna Turzyńska
25
ATA
Akademia Twórczej Aktywności
26 września w świetlicy KARANU przy ul. Grodzieńskiej
65, z udziałem młodzieży, wychowawczyń oraz wolontariuszy, odbyły się warsztaty florystyczne. Zadaniem uczestników, pod kierunkiem instruktorów, było wykonanie dekoracji
w dyniach (polskich i holenderskich), które miały różne wielkości, barwy i kształty. Zostały wydrążone środki, a w ich miejsce włożono kwiaty (leśne – wrzosy, mech, susz egzotyczny
i kwiaty ogrodowe), owoce (krajowe i południowe) oraz kasztany i żołędzie. Powstały piękne kompozycje, które wkładano
do dużych koszyków lub małych, kolorowych, wiszących na
sznurkach. W wydrążonych dyniach powstały również różne kształty, na przykład paszcza krokodyla, grzyby, domki na
palach, pojazdy. Przedmioty te udekorowały pięknie świetlicę
oraz inne pokoje w ośrodku.
11 października – warsztaty florystyczne, w których
udział wzięli: młodzież, panie wychowawczynie oraz wolontariusze. Warsztaty wzbudziły duże zainteresowanie obecnych. Przy pomocy instruktorów, w związku ze zbliżającymi
się dniami Wszystkich Świętych i Zaduszkami, uczestnicy
utworzyli piękne kompozycje kwiatowe związane z tymi świętami, które mogły przystroić groby. Najbardziej nastrój tych
dni przypominały krzyże. Sformowane zostały ze styropianu, oklejone mchem i sztuczną trawą, a środki wystrojono
sztucznymi kwiatami i kasztanami, pomiędzy które wstawiono świece. Żywe kwiaty stanowiły chryzantemy i hortensje
wsadzone w gąbki nasączone wodą. Krzyże wyglądały pięknie i oddziaływały na zmysły.
15 listopada – w świetlicy przy ulicy Targowej 59 odbyło
się spotkanie pani psycholog i zarazem dietetyczki z rodzicami dzieci i młodzieży uczęszczających do świetlicy, a także z wolontariuszami. Spotkanie to zorganizowała koleżanka Bożena Szot, a prelekcję popartą wykresami i plakatami
wygłosiła pani psycholog Anna Samoraj. Wykład podzielony
był na trzy etapy życia ludzkiego: pierwszy: dziecięcy i młodzieńczy, drugi – do 50 roku życia oraz trzeci – powyżej 50.
W każdym etapie życia bardzo ważną sprawą jest prowadzenie właściwego, zdrowego stylu życia – odpowiedniego do
wieku odżywiania się, korzystania w jak największym stopniu
z ruchu całego organizmu.
26
W latach dziecięcych i młodzieńczych bardzo ważne jest
wspólne, jak najczęstsze rozmawianie z rodzicami i wychowawcami – kształtuje się charakter dziecka. Jeżeli chodzi o odżywianie, to nie należy zmuszać dziecka do zbyt częstego i obfitego spożywania pokarmów, co niekiedy uważane jest przez
nie za karę. W dalszym okresie życia – już od lat młodzieżowych i dalszych, należy zwracać uwagę na jakość i sposób
odżywiania się. Inaczej powinien odżywiać się człowiek młody,
pełen energii, a inaczej starszy – potrzebujący mniej kalorii.
Zasadniczo wspólnymi produktami, którymi człowiek powinien
się odżywiać, ale w różnych ilościach, w zależności od wieku,
są: produkty ochronne i energetyczne: mleko i przetwory, mięso, warzywa i owoce zawierające witaminę C, produkty zbożowe i cukrowe, tłuszcze. Człowiek powinien odżywiać się racjonalnie, nie uzależniać się od alkoholu, nikotyny, narkotyków,
a nawet od czekolady. Człowiek uzależniony zaniedbuje odżywianie się. Tragiczną sprawą, która szerzy się wśród młodych
dziewcząt jest anoreksja (anorexia nervosa), celowe obniżanie
wagi ciała. Prowadzi ona do wielu poważnych schorzeń. U ludzi starszych (po 50) bardzo dużą rolę w ich dalszym życiu
odgrywa, oprócz właściwego odżywiania, ruch – uczęszczanie do sali gimnastycznej, pływanie, branie udziału w grach
sportowych w halach. Letnią porą bardzo dobrym relaksem są
wycieczki rowerowe. Ujemny wpływ na zdrowie, szczególnie
starszego człowieka, mają stresy. Na zakończenie koleżanka
Bożenka Szot wręczyła nam opracowaną przez siebie ankietę
dotyczącą tego spotkania.
22 listopada – wolontariusze z koleżanką Bożenką Szot
byli na filmie „Katyń”. Na wstępie moja krótka refleksja po obejrzeniu trzech filmów, na których byłem z wolontariuszami i młodzieżą z Karanu. Były to: „Prymas”, „Karol – człowiek, który
został papieżem” oraz „Katyń”. Oglądaliśmy je z wielką zadumą i powagą. Były momenty, kiedy na sali ludzie przeżywali je
z ogromnym smutkiem i bezsilnością. W niejednych oczach
pokazały się łzy. O dwóch pierwszych filmach już pisałem, a teraz o „Katyniu”. Jest to opowieść o polskich oficerach, pomordowanych podczas II wojny światowej przez NKWD w Katyniu.
Obraz tragedii, nieświadomych zbrodni kobiet, które czekały
na swoich mężów, ojców, synów, braci. Jest to bezkompromisowe rozliczenie kłamstwa, które miało kazać Polsce zapomnieć o swoich bohaterach. Katyń – miejscowość w Rosji koło
Smoleńska, nad Dnieprem. W pobliskim lesie, zwanym Lasem
Katyńskim, od lat 30-tych XX wieku dokonywano masowych
mordów na ofiarach czystek politycznych Stalina, w tym również zbrodni katyńskiej, na internowanych polskich oficerach.
Zamordowano około 4200 polskich oficerów i podchorążych,
wziętych do niewoli po agresji radzieckiej na Polskę 17 września 1939 roku. Wcześniej byli oni więzieni w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku. Jeńców wywożono na miejsca kaźni,
w kilkusetosobowych grupach i tam mordowano ich pojedynczo, znienacka, strzałem w tył głowy. Następnie wrzucano do
wcześniej przygotowanych dołów w lesie. W sumie, w Związku
Radzieckim, wymordowano około 26 tysięcy obywateli Polski.
Przez wiele lat, aż do 1990 roku, władze radzieckie twierdziły,
że tych mordów dokonały wojska hitlerowskie, które zajmowały w 1939 roku zachodnie tereny radzieckie. Tajemnica Katynia była w okresie powojennym jednym z najbardziej strzeżonych sekretów Kremla. Film wyreżyserował Andrzej Wajda.
Autorami scenariusza są: Andrzej Wajda, Władysław Pasikowski i Przemysław Nowakowski. Zdjęcia zrealizował Paweł
Edelman. Muzyka – Krzysztof Penderecki. W rolach głównych
wystąpili: Jan Englert, Artur Żmijewski, Andrzej Chyra, Paweł
Małaszyński, Danuta Stenka, Maja Ostaszewska, Magdalena
Cielecka i Maja Komorowska.
Jan Bereda, wolontariusz
Profilaktyka
Stymulowanie do rozwoju jako podstawowy czynnik działalności prewencyjnej
T. Bajkowski rozumie prewencję jako działanie uprzedzające
zagrożenia, które musi ustąpić zanim pojawi się czynnik destabilizujący i wprowadzający jednostkę w niepożądany stan (Stymulowanie do rozwoju jako podstawowy czynnik działalności prewencyjnej,
s. 348). Powinna ona obejmować wszystkich ludzi i wszelkie przejawy ich aktywności. Jest działaniem, które ma pomóc w konstruowaniu właściwej hierarchii wartości, potrzeb i ukierunkować nasze postępowanie. Ma zmierzać do kształtowania odpowiedzialnej,
świadomej, moralnej motywacji i działania. Zachęcać do myślenia,
tj. zaapelować do wewnętrznych wartości.
Metodę wychowawczą opartą na działaniach uprzedzających
i system prewencyjny (system jako sposób działania) stworzył ks.
Jan Bosko. Podstawą tego systemu jest rozumienie, religia i miłość.
Ks. Jan Bosko krytykuje kary cielesne i przymus wychowawczy,
ponieważ wywołują one jedynie lęk i agresję u dzieci i młodzieży.
Jego metoda wychowawcza łączy się z zapobieganiem wyrządzaniu szkód, minimalizowaniem liczby niebezpiecznych sytuacji, oraz
unikaniem popełniania błędów. Działania opierają się na pomocy
w dochodzeniu do samorozwoju poprzez łagodność, radosny entuzjazm oraz zachęcanie do działań (żywy zapał), które są pożądane
ze społecznego punktu widzenia. Każda jednostka posiada możliwość wyboru własnego miejsca w życiu i w społeczeństwie przez
swobodną ekspresję oraz odnajdowanie drzemiących w sobie możliwości i talentów. Ta swoboda wywołuje powstawanie samokontroli
i stymuluje do tego, by w większym stopniu być za siebie odpowiedzialnym. Najskuteczniejszym środkiem profilaktycznym jest właśnie ta zachęta oraz pokazanie różnych, alternatywnych sposobów
zachowania. Bardzo ważne jest motywowanie młodego człowieka
do tego, aby sam chciał się uczyć i pracować nad sobą. Powinno
się stwarzać młodzieży takie warunki, by mogła wypowiedzieć się,
wykazać twórczością i działalnością.
Skuteczność prewencji zależy od: ● samej jednostki; ● od otoczenia; ● wzajemnego nastawienia; ● jakości relacji interpersonalnych. Charakter prewencyjny posiadają te działania, które mają za
cel rozwój osoby i samopoznanie.
Na dojrzałość emocjonalną jednostki w dużym stopniu wpływa
świadomość tkwiących w sobie i w środowisku możliwości, wielość
alternatywnych sposobów zachowań, jak i znajomość ograniczeń.
Niedojrzałość w tej sferze budzi różne zachowania patologiczne.
Ciągłe stymulowanie do indywidualnego rozwoju, poprzez świadomość własnych reakcji na pewne bodźce i pokazanie form rozładowania napięcia, wyklucza potrzebę interwencji. (Interwencja pozostawia ślad na jednostce i narusza w pewien sposób wewnętrzną
równowagę). Wymaga ono ciągłej i żywej, animacyjnej i niosącej istotne propozycje obecności wychowawcy, którego zadaniem
(oprócz stymulowania) jest pomoc, zachęta, propozycje, upomnienia, korygowanie i poszerzanie horyzontów. Wychowawca jest zawsze obok, by zrozumieć i w odpowiedni sposób pokierować.
Ucieczka w alkohol lub narkotyki zazwyczaj jest następstwem
pewnych nieprawidłowości w relacji z otaczającym światem i poczucia wyobcowania. Bardzo ważna jest tu pełna akceptacja, zwłaszcza w środowisku rodzinnym – jest ona drogą, która prowadzi do
eliminowania takich zachowań.
Jak zauważa Z. B. Gaś: „warunkiem prawidłowego rozwoju dziecka jest stworzenie mu korzystnych warunków wychowawczych, zwłaszcza w rodzinie. Pojawienie się zaburzeń w zachowaniu wskazuje nam, że w percypowanej przez dziecko sytuacji
rodzinnej występowały zjawiska niekorzystne” (Rodzina a uzależnienia, s. 21). Rodzic, wychowawca powinni występować w roli autorytetu, ich postawa może być przez podopiecznego potraktowana
jako wzorzec zachowania. Wychowanie nie powinno odbywać się
tylko wśród dzieci i młodzieży i dla niej, ale wraz z nią i przy jej pomocy – intensywna wspólnota pełna ciepła i miłości (rodzina). Stałe
przebywanie z młodzieżą jest najistotniejszym środkiem wychowania. Należy stymulować wychowanka do myślenia i tworzenia na tej
podstawie własnego modelu postępowania, nie trzeba pozbawiać
go jego własnych, autonomicznych cech. Dzięki temu działaniu nastawionemu na rozwój, właściwym następstwem będzie powstanie
wewnętrznej kontroli, czyli sumienia i łatwiejsze przyjęcie zewnętrznej, społecznej kontroli zwanej kulturą. Warunkiem prawidłowego
funkcjonowania jednostki są oparte na pozytywnej więzi relacje
w rodzinie, środowisku szkolnym, placówkach pozaszkolnych i grupach rówieśniczych – trzeba mieć to na uwadze chcąc stworzyć
prawidłowy model działań profilaktycznych. Stymulowanie do rozwoju oznacza także pomoc w zaspokajaniu oraz regulowaniu potrzeb przez samą jednostkę. Ważnym elementem jest optymizm,
gdyż pozytywne nastawienie i odnajdywanie dobrych stron każdej
sytuacji przynosi wiele korzyści.
Fot. B. P. Rosik
Perquin w swojej rozprawie Ksiądz Bosko jako wychowawca
i psycholog, dostrzega w prewencyjnym charakterze metody ks.
Bosko pewną pedagogiczną słabość – mianowicie, że niweczy
wolność wyboru przez młodzież – co stanowi niezbędny czynnik
stymulujący proces rozwoju do dorosłości. Wychowanie oznacza
wzięcie na siebie ryzyka. Młodzież musi eksperymentować, uważa
Perquin.
Wychowanie zapobiegawcze (prewencyjne) musi stale mieć na
uwadze i kontrolować to, czy pozostawia wychowankowi wolność
decyzji, która jest konieczna, a przez to nieograniczoną możliwość
indywidualnego rozwoju.
Według Petzelt’a wychowanie prewencyjne jest stałą pomocą
w samopomocy i wsparciem w samodzielności. Wychowanek podejmuje sam decyzje o zapobieganiu, które staje się jego udziałem ze strony innych. Młody człowiek powinien nauczyć się rozpoznawać dobre i złe przykłady i umieć je właściwie oceniać
w konkretnych działaniach.
Stymulując do rozwoju trzeba wyjść naprzeciw młodemu człowiekowi i antycypować czekające go zadania przez stopniowe ćwiczenia w korzystaniu z wolności, które to czynią go bardziej dojrzałym. Wychowawca musi potrafić stworzyć młodemu, niedojrzałemu
człowiekowi takie warunki, które stymulują w nim dyspozycje i uformują odpowiedni stan wewnętrzny.
Ewa Gabryszewska-Nogaj
Jutro zaczynam nowe życie
dziś siedzę i palę w sercu wszystkie smutki
a wszystkie radości
te małe
i te wielkie
spakuję do kuferka i ułożę do snu w moim sercu
by kiedyś mogły się obudzić
i w chwilach zwątpienia pomóc mi
z uśmiechem na twarzy pokonać przeciwności!
Justyna Dobryłko
Literatura:
R. Weinschenk, Podstawy pedagogiki Księdza Bosko, Warszawa 2000.
L. Cian, System zapobiegawczy św. Jana Bosko, Warszawa 2001.
G. Gatti, Zawód: wychowawca chrześcijański, Warszawa 1997.
L. Cian, Wychowanie w duchu Księdza Bosko, Warszawa 2001.
Ks. Niewęgłowski, Ksiądz Bosko i jego system wychowawczy, s. 348.
T. Bajkowski, Stymulowanie do rozwoju jako czynnik działalności prewencyjnej.
Z.B. Gaś, Rodzina a uzależnienia, Wydawnictwo UMCS, Lublin 1994.
27
Profilaktyka
Teatr jako sztuka rozwijająca i kształtująca
system moralny i wrażliwość dziecka
Współczesną sztukę dla dzieci cechuje przede wszystkim komercjalizm. Jest łatwo przyswajalna, homogenizowana naiwnością. Często ociera się niemal o prymitywizm zarówno w kwestii
estetycznej, jak i etycznej. Nie spełnia więc żadnej z wartości, jakimi Arystoteles definiuje sztukę – ani delectare ani docere. Dziecko posiada specyficzny gust estetyczny oraz sobie tylko właściwą percepcję. Żadne z nich nie jest jednak z pewnością oparte
na naiwności. To jedynie pogląd dorosłych już twórców dziecięcego teatru, którym usprawiedliwiają swój brak kompetencji w rozumieniu potrzeb młodego widza oraz brak kreatywności innej,
niż opartej właśnie na naiwności.
Jak zauważa P. Piber w artykule „Uwagi o najnowszej polskiej dramaturgii dla dzieci”, dziecko nie oznacza naiwnego widza. Jest nawet widzem trudniejszym i bardziej wymagającym
niż widz dorosły. Musi być ciągle zaskakiwane przez sztukę. Łatwość odbioru nie idzie więc wcale w parze z potrzebami dziecka, które nie pragnie, aby sztuka zniżała się do poziomu jego
zdolności, ale żeby jemu dana była szansa dorośnięcia do sztuki. Bardzo wyraziście zaznacza się także potrzeba indywidualnego odbioru. Zgodnie z powszechną metodą ułatwiania, homogenizacji, polegającej na spłycaniu wartości prezentowanych
dziecku, powstaje dzieło sztuki słabe, raczej ograniczające, niż
poszerzające horyzonty. Dziecko buntuje się przeciwko takiemu
brakowi szacunku dla jego indywidualności. Percepcja dorosłych
jest bardziej zuniwersalizowana. Gust bowiem jest kształtowany
przez wszystkie lata życia przez szeroko rozumianą kulturę. Indywidualizm dorosłego tłumiony jest przez masowość. Sup Erego dyktuje, co ma być uznawane za piękne i wartościowe, a co za
kiczowate, tandetne i prostackie. Rodzi się zjawisko mody. Jego
ekspansywność dotyczy także, coraz częściej, świata dziecięcego. Teatr daje możliwość odejścia od spraw popularnych. Jest
miejscem, w którym dziecięce ego czerpie przyjemność z tego,
co tylko jemu odpowiada. Kształtuje się tu więc wrażliwość na
piękno pojmowane subiektywnie, nie klasycznie. Niezwykła odpowiedzialność spoczywa na barkach dorosłych twórców teatru
dziecięcego. Oprócz wielu innych obowiązków wychowawczych,
muszą dbać o wychowywanie dzieci przez sztukę. Ich zadanie polega na podaniu jak największej ilości możliwego piękna
– muszą zadowolić każde ego widzów. Zaś zadaniem widza jest
dokonanie wyboru, polegające na czynnym udziale w kształtowaniu swojego modelu estetycznego. Zaś każda taka decyzja
jest sprawdzianem dziecięcej wrażliwości. Rozwija ją, ponieważ
to właśnie dzięki niej dziecko zgadza się na uznanie czegoś za
piękne i odrzucenie czegoś innego.
Dlatego teatr dla dzieci powinien działać w opozycji do sztuki
popularnej, aby spełniać swoje zadanie – rozwijanie życia uczuciowego, poszerzanie skali przeżyć i doznań (L. Śliwonik: Dziecko i teatr [w:] op. cit. pod red. tegoż, s.5).
Na co dzień dziecko ma kontakt ze szklanym ekranem. Konsumpcyjność ukazywanych tam programów nie sprzyja rozwojowi
psychicznemu dziecka. Jego wrażliwość zatrzymuje się na pewnym poziomie. Wystarczająco niskim, żeby móc odbierać, często
nawet prymitywne, kreskówki, gry i zabawy telewizyjne. Nie częściej niż raz dziennie pojawia się jakiś wartościowy program telewizyjny dla młodego widza. Ostatnio obserwowaną tendencją staje
się epatowanie brzydotą i prymitywnym dowcipem. Ukształtowana na pewnym poziomie dziecięca wrażliwość odbioru zatraca się
w szkaradności przekazu. Wykreowany gust, oparty na poszukiwaniu piękna, otrzymuje nagle zadanie zachwycania się brzydotą.
Dziecku przychodzi to z trudem. Często jest zadowolone z tego,
że nie musi wysilać swojej wrażliwej percepcji. Jednak w perspektywie czasu prowadzi to do kształtowania gustu łakomego na kicz
i prostotę sztuki masowej. Teatr pragnie więc budzić w dziecku
ego, w celu budowania subiektywnego odbioru i przetwarzania
sztuki.
Opozycyjność teatru dziecięcego wobec sztuki popularnej
przejawia się nawet w formie. Jest to jedyny sposób, który pozwala obcować dziecku bezpośrednio ze sztuką.
28
Nie istnieje w nim ograniczenie ekranem. Dzięki temu dziecko nie jest tylko biernym obserwatorem. Uczy się kreować świat
zgodnie z własną wrażliwością. L. Śliwnik podkreśla, że teatr rozbudza fantazję poprzez swoją niepowtarzalną formę opartą wyłącznie na kontakcie z drugim człowiekiem. Jest to jedyny przykład
sztuki z żywym pośrednikiem (H. Witalewska: Teatr i my. Nasza
Księgarnia, Warszawa 1987, s. 197). W czasie przedstawienia pomiędzy młodymi widzami i aktorami tworzy się silna więź (za H.
Witalewska) oparta na wspólnym przeżywaniu sytuacji zaistniałej
na scenie. Dialog tych dwóch stron, oddzielonych rampą, jest jedną z cech konstytutywnych teatru. W sztukach dla dzieci przybiera
on formę także bardziej dosłowną. Nie jest wyłącznie metafizycznym współodczuwaniem. Przejawia się również w okrzykach czy
rozmowach dzieci z aktorami w sytuacjach, kiedy akcja wywołuje silne stany emocjonalne – radość, smutek czy strach. Czynny
sposób obcowania ze sztuką wykształca w dziecku nowe rozumienie wrażliwości. Staje się ona wartością zdolną kreować rzeczywistość. Oto bowiem, gdy, z dumą w głosie, krzyczy, że drewnianemu pajacowi należy nadać imię Pinokio, a nie, jak proponuje
początkowo Dżepetto, Marczello, i w rzeczywistości scenicznej tak
się zdarza, odnosi wrażenie, że to właśnie jego propozycja na to
wpłynęła. Dziecku dana jest więc w teatrze możliwość poznania
siły wyobraźni. Okazuje się bowiem, że rzeczywistości nie trzeba
się poddawać, ale można ją tworzyć. Wrażliwość dziecka otwiera
się na nieskończoną liczbę potencjalnych światów, wykreowanych
przy pomocy fantazji. Teatr pozwala więc młodemu widzowi uwierzyć w swoją magię. Ze względu na brak ekranu, dzieci wiedzą,
że nie mogą być oszukane. Ich relacje z aktorami oparte są więc
na prawdzie i autentyczności spotkania. Zarówno widz dorosły, jak
i dziecięcy, poszukują w teatrze prawdy o sobie, szukają odpowiedzi na swoje pytania. W przypadku dorosłych jednak autentyczność spotkania z aktorem opiera się na realizmie przedstawionej
sytuacji życiowej. Natomiast dla dziecka nieistotna jest, w rozumieniu dorosłych, prawda, ale prawdopodobieństwo. Realizm dziecięcych przedstawień to realizm baśni. Zadaniem realizatorów jest
przeniesienie wartości mitycznych do współczesności. Niektórych
może dziwić ilość różnych realizacji tego samego tekstu z tak zwanej klasyki dziecięcej. Można zadać sobie pytanie, czy dzieci nie
są już znudzone po raz dziesiąty oglądaną wersją Świniopasa czy
Pięknej i bestii. Tym bardziej, że znają ich treść ze szklanego ekranu. Nie ma to żadnego znaczenia, gdyż nie o historię tu chodzi.
Każda realizacja ma za zadanie nie przedstawić losy bohatera, ale
uwypuklić jakąś wartość, która wydaje się najważniejsza dla twórców przedstawienia. Fabuła jest wyłącznie pretekstem do tego, by
rozwinąć w dzieciach wrażliwość moralną (L. Śliwonik, op. cit., s.
5). Dziecko więc odchodzi od wizualnego pojmowania sztuki popularnej, która zarzuca go swoimi dwuwymiarowymi formami, na
rzecz indywidualnej i pełnej percepcji. Odbywa się ona nie tylko
w świecie materialnym za pomocą zmysłów - wzroku, kiedy ogląda
kostiumy, scenografię, gest i ruch sceniczny; słuchu, kiedy słyszy
muzykę i słowa; dotyku, kiedy dane jest mu dotknąć jakiegoś rekwizytu (przykładowo: podczas przedstawienia Robinson Cruzoe
w warszawskim Teatrze Lalka do filarów, znajdujących się wokół
widowni, przymocowane były wiosła, które, na rozkaz Kapitana,
zostały opuszczone wśród widzów. Co drugi rząd został zmuszony, pod karą wysadzenia na ląd, do wiosłowania. W ten sposób
dzieci mogły poczuć się integralną częścią świata pokazywanego
im na scenie) lub przechodzącego między rzędami aktora, który
wita się z dziećmi; węchu, kiedy do jego nozdrzy dotrze złowróżbny zapach siarki lub dymów podłogowych; a nawet smaku (na
przykład na jednym z przedstawień z Czech dzieci brały do ust
wodę, a następnie obryzgiwały negatywnego bohatera). Percepcja
dziecka ma również charakter psychiczny i służy odbieraniu wartości, które chcieli przedstawić mu twórcy przedstawienia. Teatr dąży do rozwijania i kształtowania systemu wartości młodego widza.
Psychiczna percepcja młodego widza nie funkcjonowałaby na tak wysokim poziomie, gdyby nie zjawisko identyfikacji z bohaterem. Według K. Jakóbczyk sztuki dla dzieci powin-
Profilaktyka
ny przedstawiać bohaterów bądź baśniowych, bądź dziecięcych.
W przypadku bohatera mitycznego wykorzystywana jest ponadczasowość prawd ukazywanych w jego opowieści. W okresie
socrealistycznym teatr dla dzieci kładł nacisk przede wszystkim
na sferę docere. Sztuki raziły swoim dydaktyzmem i społecznym moralizatorstwem. Współczesne delectare nie pozbawione
jest pouczenia, służącemu rozwojowi systemu moralnego dziecka. Taką właśnie funkcję spełnia bohater baśniowy. Wykorzystuje zupełnie inną percepcję dziecka (P. Piber, op. cit., s. 28),
która potrafi interpretować rzeczywistość przez pryzmat świata
magii. Każda baśń niesie ze sobą jakiś moralny dylemat, który rozwiązywany jest na scenie. Mimo przepaści czasu problemy bohaterów podobne są problemom młodego widza.
Kwestia dojrzewania poruszona jest w Pinokiu Carla Collodiego. Drewniany pajac musi porzucić figle i nauczyć się odpowiedzialności, by mógł stać się żywym chłopcem. Metafora jest
oczywista – dzieci identyfikują się z bohaterem i rozumieją, że za
słuszne i mądre uczynki czeka ich nagroda – dojrzałość, dzięki
której zyskają szacunek otoczenia. W przedstawieniu Krystyny
Jakóbczyk w Bydgoszczy historia została nieco zmieniona, by
wydobyć kwestię nie tyle szacunku do siebie, ale do innych. Pinokio na początku przedstawienia jest żywym chłopcem, który
zazdrości marionetkom miłości swojego ojca, Dżepetta. Uważa,
że jest mniej kochany niż drewniane lalki. Niszczy więc je i w głupiej złości wyładowuje swój żal. Za karę zostaje przemieniony
w pajaca, by mógł na własnej skórze doświadczyć losu drewnianych kukiełek. Dopiero kiedy zmieni się i zrozumie, że wszyscy
zasługują na miłość i szacunek ze względu na to jacy są, a nie
kim są. Dojrzewa więc w trakcie przedstawienia do wartości humanitarnych. Tę samą drogę przechodzą z Pinokiem widzowie.
Niektóre dzieci szybciej są w stanie zrozumieć, co trzeba zrobić,
aby powrócić do ludzkiej postaci. Wtedy popędzają Pinokia, głośno podpowiadają mu, gdzie ma iść, komu ufać, komu nie. Denerwują się, kiedy Pinokio nie słucha się ich, tylko dalej brnie w następne figle, które przynieść mogą wyłącznie nowe nieszczęścia
innym bohaterom przedstawienia. Zmyślona historia drewnianego pajaca nagle zaczyna realnie istnieć w życiu dziecka. Ono samo staje się Pinokiem i w swojej rzeczywistości pragnie dojrzeć
do odpowiedzialności.
Kolejną ważną dla dzieci wartością jest przyjaźń, na której
budują swój świat w tajemnicy przed światem dorosłych. Historię
pluszowego Króliczka i Diny opowiada Sklep z zabawkami Aleksandra Popescu. Tytułowy sklep jest dziwnym miejscem. Tutaj
każda zabawka kosztuje kilka lat życia dziecka. Dina jest oczarowana nowymi przedmiotami i szybko porzuca wytartego Króliczka, który jej się znudził. Wciąż zachwycana coraz to czymś
innym, traci niemal całe swoje życie. Króliczek, mimo doznanych
przykrości, postanawia uratować Dinę. W tym celu musi przejść
długą i niebezpieczną drogę do Królowej Nocy, która zezwala na
odczarowanie Diny. Dziewczynka, dzięki swojemu przyjacielowi,
odzyskuje utracone lata i wyzwala się spod działania magii sklepu. Cała historia pozwoliła jej zrozumieć, co znaczy prawdziwa
przyjaźń.
Na początku przedstawienia, reżyserowanego przez Krystynę Jakóbczyk w warszawskim teatrze Baj, dzieci nie są wcale
zdziwione zachowaniem Diny. Jak widać, naturalnym dla nich
jest odrzucanie starych przedmiotów i zastępowanie ich nowymi.
Kiedy jednak Króliczek zmaga się ze strasznymi przeszkodami
na drodze do odczarowania dziewczynki, są już całkowicie po
jego stronie. Okrzykami starają się przepędzić Krętacza, Kłamczucha i Mądralę, którzy zagrażają Króliczkowi. W pełni identyfikują się z bohaterem. Prawdziwa więc przemiana zachodzi nie
tyle w Dinie, która docenia poświęcenie Króliczka, ale w młodych widzach. Od tej pory prawdziwa przyjaźń na stałe zagości
w systemie moralnym dzieci. Ich wrażliwość jest bardziej czuła
na odrzucenie. Nie tak łatwo pozwolą sobie na zrezygnowanie
z przyjaźni na rzecz chwilowej fascynacji czymś nowym, ponieważ przed oczami będą miały historię, jaka przydarzyła się Dinie
w sklepie z zabawkami. O tym, jak ważne jest prawdziwe uczucie,
mówi także Świniopas Hansa Christiana Andersena w reżyserii
Krystyny Jakóbczyk. Gdańskie przedstawienie obfituje w piękną
scenografię, budowaną na zasadzie kontrastu świata Księżnicz-
ki i świata Ubogiego Księcia – Świniopasa. Królewski dwór jest
zbudowanym z porcelany światem iluzji, zakłamania, w którym
istotna jest jedynie powierzchowność. Świniopas przychodzi ze
świata z drewna, świata ludzi prostych, w którym wartością są
uczucia. W darze dla Księżniczki niesie swoją prawdziwą miłość,
która zostaje jednak wzgardzona. Ubogi Książę odchodzi więc,
ale Księżniczka postanawia go szukać. Zrozumiała, co jest naprawdę wartościowe w życiu. Nie wszystko więc jeszcze stracone. Dzieci są oczarowane pięknem pałacowej bieli. Scenografia
mami je, ale pod koniec przedstawienia chórem śpiewają z aktorami o prawdziwości uczucia: „Miłość, miłość jest jak róża / Która
łączy serca dwa / I w purpurze je zanurza, / Kochasz ty i kocham
ja”. (Piosenka finałowa z przedstawienia Świniopas w gdańskim
teatrze Miniatura. Autorką tekstów piosenek jest Krystyna Jakóbczyk). Dzięki historii Świniopasa dziecko lepiej rozumie potrzebę poszukiwania w głębi każdego człowieka. Odchodzi od oceny
zewnętrznej, ponieważ prawdziwa wartość ukryta jest w sercu.
Trudno byłoby wymienić wszystkie wartości, których uczą dziecko bohaterowie baśniowi. Ponadczasowość i uniwersalność pozwalają na odnalezienie w ich problemach, swoich problemów
emocjonalnych a pod ich postaciami odnaleźć siebie. To może
stać się jedynie, dzięki bezpośredniemu kontaktowi z drugim
człowiekiem – aktorem. Wrażliwość dziecka pozwala na udział
w takim dialogu.
Inaczej sprawa ma się w przypadku drugiej koncepcji bohatera teatru dla młodego widza – bohatera dziecięcego. Występuje on głównie we współczesnych sztukach dla dzieci, w których
poruszane są aktualne tematy dziecięcego świata – ekologia,
lęk przed dorosłością, problemy emocjonalne, relacje z rówieśnikami. Szkoda tylko, że większość wystawianych współczesnych
sztuk cechuje bylejakość, bezwartościowość i schematyzm (P.
Piber, op. cit., s. 27). Brak im także tej niesamowitej baśniowej
aury. Wypowiadają się wprost, automatycznie sugerując, że bohater jest typowym przedstawicielem młodego pokolenia. Nie ma
tu wspaniałej metaforyki mitu, w którym takie same, jak w sztukach współczesnych, problemy przedstawiane są nie dosłownie,
ale wymagają od widza interpretacji i refleksji.
Fot. B. Szot
Zadaniem teatru jest zaspokajanie i, jednocześnie, budzenie potrzeb intelektualnych, ekspresyjnych, emocjonalnych
i estetycznych (H. Witalewska, op. cit., s. 194). Teatr dla dzieci
spełnia to wszystko niejako z naddatkiem, ponieważ potrzeby psychiczne dziecka są znacznie większe niż dorosłego. Dziecko rozwija się bowiem dużo szybciej. Ciągle stawia sobie nowe pytania
i często, odpowiedzi dawane mu przez rzeczywistość są niewystarczające. Ucieka wtedy w sferę wrażliwości, gdzie jego wyobraźnia
dyktuje mu nieskończoną liczbę światów. Z pewnością, w jednym
z nich znajdzie odpowiedź – może popłynie razem z Guliwerem
do Krainy Liliputów, może odwiedzi z Alicją drugą stronę lustra,
a może zaśnie na sto lat ze Śpiącą Królewną? Wszystko to może
przydarzyć się dziecku w teatrze. Nie przed szklanym ekranem,
którego doświadcza na co dzień. Wyjście do teatru jest prawdziwym świętem, wyprawą w nieznane, gdzie trzeba zmieniać wiele
w swoim zachowaniu – trzeba być cicho, nie wolno szeleścić papierkami od cukierków – ale w zamian zyskuje się status widza.
Jest się szanowanym i traktowanym poważnie współuczestnikiem
fascynującej podróży w świat wrażliwości. Nie wolno odbierać tego
dziecku.
Aleksandra Jakóbczyk-Gola
Literatura:
L. Śliwonik: Dziecko i teatr. Łódź 1995, Towarzystwa Kultury Teatralnej;
L. Śliwonik: Dziecko i teatr;
P. Piber: Uwagi o najnowszej polskiej dramaturgii dla dzieci.
H. Witalewska: Teatr i my. Warszawa 1987, Nasza Księgarnia.
P. Piber: Uwagi o najnowszej polskiej dramaturgii dla dzieci [w:] Dziecko i teatr pod red.
L. Śliwonika. Towarzystwa kultury teatralnej, Łódź 1995
29
AIDS
Międzynarodowy Dzień Zapobiegania AIDS
1 grudnia to Światowy Dzień Walki z AIDS, który jest obchodzony od 1988 roku. W tym dniu wielu ludzi zadaje sobie
pytania: Czym jest AIDS, jakie są drogi transmisji, kto może się
czuć bezpiecznie, a kto nie? Czy naprawdę każdy może zakazić się HIV lub mieć AIDS? Czy możliwe jest wyleczenie
HIV? Czy istnieje szczepionka chroniąca przed HIV?
W tym dniu wszelkie działania organizowane powinny mieć
szczególny wydźwięk i powinny mieć na celu przede wszystkim uświadomienie, jakie zagrożenie niesie ze sobą wirus HIV
i w jaki sposób można zapobiegać zarażeniu. Ważną rzeczą
winno być także danie wsparcia osobom chorym, że nie muszą być skazane na odosobnienie, ponieważ przy zachowaniu
odpowiednich zasad ostrożności nie stanowią dla innych zagrożenia.
Pandemia AIDS, rozpoczęła się w latach 70-ych ubiegłego
wieku. Obecnie na świecie żyje prawie 40 mln. osób zakażonych
HIV i chorych na AIDS. W Polsce od 1985 roku zarejestrowano
ponad 11 tys. zakażonych, z czego 887 osób zmarło. Być może
nadal zbyt często zapominamy o tym, że potencjalne ryzyko zakażenia HIV może dotknąć każdego z nas.
Mimo, że badania pokazują, że Polacy posiadają dobrą wiedzę na temat HIV i AIDS, to jednak jest ona jeszcze niezbyt zadowalająca, ponieważ większość społeczeństwa wciąż uważa,
że ten problem ich nie dotyczy, a ryzyko zarażenia jest głównie sprawą tzw. grup podwyższonego ryzyka, czyli środowisk
homoseksualnych i narkomanów. Z danych epidemiologicznych
wynika jednak, że coraz więcej osób zostało zakażonych w wyniku kontaktów heteroseksualnych.
Tegoroczna kampania przebiega pod hasłem „W życiu jak
w tańcu każdy krok ma znaczenie” i ma uświadamiać każdemu, czasami jedna chwila zapomnienia może kosztować nas
zdrowie, a nawet życie, ponieważ w „życiu każdy krok ma znaczenie”, a wiedza może okazać się bardzo przydatna. Kilka
zagadnień dla przypomnienia i zapamiętania:
1. AIDS to zespół nabytego niedoboru odporności, to choroba
wywołana przez zakażenie wirusem HIV.
2. Wirus HIV w organizmie osoby nim zakażonej znajduje się
we krwi, a także w nasieniu mężczyzn i wydzielinach narządów
płciowych kobiet.
3. Przyczyną AIDS jest HIV. HIV powoduje stopniowe niszczenie układu immunologicznego (odpornościowego) osoby zakażonej. Znaczne upośledzenie odporności powodowane przez
wirus powoduje, iż organizm staje się bezbronny i zagrażają
mu drobnoustroje, które nie powodują chorób u osób niezakażonych. Są to tak zwane infekcje oportunistyczne. Rozpoznanie
jednej z takich chorób u osoby zakażonej HIV definiuje AIDS.
4. Przed zakażeniem HIV w 100% chroni abstynencja seksualna. Jeśli zaś w życiu człowieka pojawia się seks, wówczas należy pamiętać, że HIV istnieje.
5. Każdy, bez względu na pochodzenie rasowe, religię lub orientację seksualną, jeśli prowadzi życie seksualne lub ma kontakt
z zakażoną HIV krwią może się zakazić. Ani płeć, ani wiek, ani
wykonywany zawód czy spełniane powołanie nie chronią przed
zakażeniem. Przed zakażeniem chroni znajomość dróg zakażenia i stosowanie metod zmniejszających ryzyko zakażenia.
6. Czy HIV przenosi się przez pocałunek? Nie doniesiono
o żadnym takim przypadku. Ślina nie jest zakaźna, a dodatkowo zawiera czynniki bakterio- i wirusobójcze. Niebezpieczne może być tylko brutalne całowanie, z użyciem zębów czy innych
ostrych narzędzi – ale wówczas to krew, nie ślina, jest zakaźna.
7. Czy ryzyko zakażenia HIV w kontaktach heteroseksualnych jest takie samo dla kobiet i mężczyzn ? HIV znacznie
łatwiej przenosi się z mężczyzn na kobiety, niż z kobiet na
mężczyzn. Dzieje się tak, ponieważ nasienie zawiera zwykle
więcej wirusa, niż wydzieliny kobiecych narządów płciowych,
a różnice w budowie anatomicznej narządów płciowych powo-
30
dują, iż powierzchnia błony śluzowej wrażliwej na zakażenie jest
większa u kobiet, niż u mężczyzn.
8. Do dnia dzisiejszego nie istnieje szczepionka chroniąca
przed zakażeniem HIV.
9. Czy HIV może przetrwać poza organizmem człowieka? HIV jest wirusem, który do życia potrzebuje organizmu
człowieka. Poza organizmem szybko ginie. Niszczą go wszelkie środki dezynfekcyjne, także woda z mydłem. Ginie szybko w wyższych temperaturach (powyżej 56°C po 30 minutach,
w 100°C – natychmiast).
10. Czy transfuzja krwi jest bezpieczna? Na początku epidemii HIV wiele osób zostało zakażonych poprzez krew lub
preparaty krwiopochodne (wiele osób zostało zakażonych po
przetoczeniu koncentratów czynników krzepnięcia, używanych
w leczeniu chorych na hemofilię).
11. Czy bycie dawcą krwi jest bezpieczne? W krajach rozwiniętych, w których używa się sprzętu jednorazowego użytku,
nie można zakazić się w ten sposób. Polska jest krajem bezpiecznym dla krwiodawców. Jednak w krajach rozwijających
się takie ryzyko może się pojawić. Zdarzają się tam problemy
dostępu do sprzętu jednorazowego użytku, stosowane są też
ryzykowne praktyki.
12. Czy wizyta u dentysty niesie ryzyko zakażenia? Leczenie dentystyczne nie powinno nieść ze sobą żadnego ryzyka
pod warunkiem, że wszystkie narzędzia są sterylizowane po
każdorazowym użyciu oraz stosowane jest postępowanie chroniące przed przenoszeniem infekcji. Nie ma żadnych doniesień
ze świata, by do zakażenia mogło dojść w następstwie leczenia
stomatologicznego.
13. Czy osoby zakażone HIV mogą mieć dzieci? Jeśli kobieta zakażona HIV wie o swojej infekcji, podczas ciąży pozostaje
pod opieką nie tylko ginekologa-położnika, ale także specjalisty
od terapii AIDS, wówczas szanse na urodzenie zdrowego dziecka wynoszą ponad 90%. W przypadku pary, w której zakażony
HIV jest mężczyzna również możliwe jest bezpieczne posiadanie
dzieci. Plemniki nie przenoszą wirusa, który znajduje się w innych
komórkach płynu nasiennego. Dokładne „wypłukanie” plemników
(opracowano metody pozwalające na to) i podanie ich kobiecie
chroni ją przed zakażeniem. A jeśli kobieta nie będzie zakażona
HIV dziecku nic nie grozi. W Polsce jest już kilkanaścioro dzieci,
które przyszły na świat dzięki tej procedurze, kilka żon zakażonych HIV mężczyzn jest w ciąży. Wszystkie te kobiety nie są zakażone HIV.
14. Czy możliwe jest wyleczenie HIV? Niestety nie! Istniejące obecnie leki antyretrowirusowe zwalniają przebieg zakażenia
poprzez hamowanie namnażania się wirusa w organizmie osoby
zakażonej. Właściwe stosowanie tych leków pozwala na przedłużenie życia osoby zakażonej HIV o 20-30 lat.
...Wśród potoku słów, łez łkań smutku,
Usłyszałem o AIDS- na to nie ma ratunku!
Muszę umrzeć bez względu na słońce.
Bez względu na CIEBIE, płaki kwitnące.
Nic mnie już nie powstrzyma,
Wiek mój młody, miłość rodziców, ni ludzka wina.
Odchodzę powoli.
Lada dzień, lada godzina...
Fragment wiersza A. Gawron.
Pamiętajmy, że każdy jest sam odpowiedzialny
za własne i drugiego człowieka bezpieczeństwo!
Ks. B. P. Rosik SAC
AIDS
Praca wyróżniona w konkursie Światowego Dnia Walki z AIDS
zorganizowanym przez Stowarzyszenie KARAN O/Rzeszów
RODZINA RAZEM PRZECIWKO AIDS
ONA, CZYLI JA
Wszystko dzieje się przypadkiem. Jesteśmy z tego powodu
zadowoleni lub nie. Zależy co się nam dostało od losu. Najgorsze jest to, że nasze marzenia najczęściej nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Tak ma chyba każdy. Może z wyjątkiem
tych, którym się wydaje, że osiągnęli wszystko. Nie. Takich ludzi
nie ma. Nie może ich być. Gdyby byli, to by znaczyło, że inni są
nieudacznikami, którzy nie starali się wystarczająco mocno. Albo w połowie drogi zabrakło im tchu.
Ona jest z tej drugiej grupy. Chociaż stara się o awans.
To się zdarza. Często. Jej ojciec miał wypadek. Są ludzie,
którzy wychodzą z tego bez szwanku. Nie ma się czym martwić,
będzie dobrze. A co, jeśli nie? Wcale nie będzie dobrze. Stracił
dużo krwi. Czy czuł ból, gdy uderza w niego samochód?
- Pani ojciec będzie potrzebował krwi.
- Jest z tym jakiś problem?
- Ma najrzadszą grupę, AB Rh-.
- Myślę, że mogę to zrobić.
- Uratuje pani życie ojcu.
- Wiem.
Miesiąc później. Fot. M. Pavlik
Lepiej, dużo lepiej. On jest w domu, ja idę do szpitala. Zrobić
badania. Niezbyt dobrze się czuję. Kaszlę, mam wysypkę, ciągle
chce mi się spać. Pewnie to nic poważnego. Jakaś mała infekcja.
- Są już pani wyniki.
- To coś groźnego?
- Obawiam się, że bardzo.
- Co pan ma na myśli?
- HIV.
- Ale przecież to jeszcze nie znaczy, że wszystko stracone. Nie
muszę zachorować na AIDS.
- Statystyki niestety wykazują, że większość w efekcie HIV choruje na AIDS. Obawiam się, że w pani przypadku to ryzyko jest bardzo duże ze względu na słaby już układ odpornościowy. Stanie się
to raczej prędzej niż później. Będziemy stosowali profilaktykę, ale to
nie rozwiązuje problemu do końca.
- Jak do tego doszło?
- Najbardziej prawdopodobne są dwie możliwości, pani partner
lub transfuzja krwi.
- Nie mam chłopaka, miesiąc temu oddawałam w tym szpitalu
krew mojemu ojcu, ale on jest zdrowy.
- Przykro mi. Oczywiście z pani powodu.
- Myśli pan, że to wystarczy?
- Myślę, że nie.
Cudownie, bajecznie po prostu. Co mam z tym zrobić? Pozwać
ich? Kogo? Szpital? Ojca? Pana Boga? Dlaczego ja? Ręce mi opadają. Nie żałuję, bo uratowałam komuś życie, dzięki komu jestem.
Wolę przejść przez to sama. Rodzina jest poza nawiasem mojego
świata. Nigdy nie byliśmy blisko. Chyba nie będziemy.
Budzę się w szpitalu. Zemdlałam. Przywiozła mnie mama.
Już wie. Nie pyta dlaczego, płacze. Nie mam siły na nią patrzeć.
- Jak się czujesz?
- Źle.
- Potrzeba ci czegoś?
- Spokoju.
- Jestem tu dla ciebie.
- Ale ja chcę być sama, mamo.
- W porządku.
Co ona sobie wyobrażała? Przez całe życie byłyśmy osobno
i nagle, co? Przyjaźnimy się, jest dobrze? Jestem słaba. I już. Z nią,
czy bez niej ani mniej, ani bardziej. Ból robi z człowieka potwora
emocjonalnego. Jest ci już wszystko jedno. Z nastawieniem bardziej na nie. Ojciec mnie przeprasza, że miał wypadek. Że gdyby
nie on i te inne gadki.
- Tato, wiem.
- Gdybyśmy poczekali na krew z banku…
- Przestań, co by było, gdyby się nie wydarzyło! Mam HIV, to
źle. Nie zachowujmy się tak jakbyśmy mogli temu zapobiec. Nie obwiniaj się, bo nie masz za co. Poczekam w kolejce na śmierć.
- Jak możesz tak mówić?
- Zrozum wreszcie, to się stanie. A my nigdy nie byliśmy rodziną. Wszystko było raczej mechaniczne, bez zbędnego „kocham cię”
i tym podobnych przyjemności. Darujmy sobie to.
- Pójdę po kawę.
Jestem wrakiem. Chyba bardziej dlatego, że bronię się przed
uczuciami. Walczę ze wszystkimi potencjalnymi osobami, które mogłyby się nade mną użalać. Mam zapalenie płuc, wysypki, stwierdzili gruźlicę oraz „zespół otępienia”. Nie wiem konkretnie, co to
znaczy. Jestem przypadkiem „bardzo szybko postępującej choroby”. Nie słucham, gdy tłumaczą, dlaczego jest źle. Mam to gdzieś.
- Dzisiaj badania, pamiętasz? – Nie.
- Musimy wyjść za pół godziny.
- Żeby mi powiedzieli, że znowu jest gorzej?
- Przestań być taka.
- Jaka?!
- Jakby ci nie zależało.
- Bo mi nie zależy.
- Mogłabyś się chociaż postarać, dla mnie i ojca.
- Dlaczego?
- Bo jesteśmy twoimi rodzicami, byłoby miło widzieć, że nie jest
ci to wszystko obojętne.
- W AIDS nie występuje słowo miło.
- Przecież jeszcze nie masz AIDS.
- Dobrze, że użyłaś słowa „jeszcze”.
- Ty robisz to specjalnie.
- Co?
- Wzbudzasz w nas poczucie winy.
- Skończmy to.
- Masz rację, musimy wyjść.
- Dlaczego chcesz iść ze mną?
- Mam swoje powody.
- Jakie?
- Kocham cię.
- W porządku mamo, chodźmy…
Może jednak przejdziemy przez to razem. Mimo wszystko.
Oni nie pozwolą mi stracić tchu, a ja nie dopuszczę, by utonęli.
Mamy tylko siebie. Choć wiem, że to przerażająco mało, będzie
musiało wystarczyć. Na jedno małe życie i jedną małą śmierć.
Nie w samotności, z ludźmi, którzy stają się moją rodziną. Budujemy wszystko od nowa. Obyśmy zdążyli. Meta jest daleko
i sił coraz mniej. Zostaję sama z wiarą i niewiarą. Wyrok nie
jest podpisany. To potrwa miesiące, lata, nie wiem. Doszłam do
wniosku, że pogodzenie się z losem nie jest kapitulacją. To raczej coś w rodzaju odwagi do powiedzenia sobie prawdy. Prędzej czy później musisz przyznać, że potrzebujesz innych ludzi,
ich pomocy, zaangażowania, a może nawet miłości. Więc zdecyduj się tu i teraz – biegniesz czy poddajesz się?
Autor: Maria Kawuza kl. III c kategoria: utwór literacki
Nauczyciel opiekun: Zofia Pacześniak
Gimnazjum nr 10 w Rzeszowie
31

Podobne dokumenty