inne spojrzenie na lędziny - stowarzyszenie mieszkańców miasta
Transkrypt
inne spojrzenie na lędziny - stowarzyszenie mieszkańców miasta
biuletyn informacyjny mieszkańców Lędzin, kwiecień 2014 r. PŁAĆ I PŁACZ 30 stycznia 2014 r. na Sesji Rady Miasta radni zatwierdzili nową taryfę za wodę. Wynosi ona 8.70 zł brutto za 1 m3. Cena wody dla mieszkańców Lędzin wzrosła o 52 gr. Chociaż to podobno wynegocjowana podwyżka, trudno oprzeć się wrażeniu, że pół złotego więcej za 1m3 to olbrzymia kwota. Przeszło sześcioprocentowa podwyżka zatrważa, zwłaszcza że chyba niewielu z lędzinian w ostatnim roku szef podniósł pensję o 6%! Lędziny nie mają wyjścia, bierzemy wodę z tyskiego RPWiK, RPWiK kupuje zaś wodę od monopolisty na naszym rynku Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów w Katowicach (za 2,25 zł za kubik!), które podniosło ostatnio także swoją taryfę. Płacimy dużo, najprawdopodobniej będziemy płacić jeszcze więcej. „Gazeta Wyborcza” z 4 kwietnia 2014r. donosi w dodatku katowickim, że Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów w 2013 r. przyniosło 167,3 mln zł strat. Kontrolowana przez marszałka województwa śląskiego spółka do jesieni minionego roku była kierowana przez Jarosława Kanię działacza Platformy Obywatelskiej. Ktoś będzie musiał pokryć straty GPW w Katowicach. Należy zatem spodziewać się kolejnych podwyżek cen wody. Za ryzykowne inwestycje GPW w Katowicach – spółka inwestowała między innymi w fundusze inwestycyjne wysokiego ryzyka – zapłacą prawdopodobnie w cenie wody prawie wszyscy mieszkańcy Śląska. Czy nie nadszedł już najwyższy czas, żeby zacząć w Lędzinach dyskusję nie tylko nad sposobami dywersyfikacji wody, ale przede wszystkim nad tworzeniem miejskiej spółki wodnej z wykorzystaniem wody pitnej z KWK „Ziemowit”, o której wykorzystanie bije się również tyski RPWiK? Jaką mamy pewność, że przejęcie zasobów wodnych znajdujących się pod Lędzinami przez tyską firmę spowoduje obniżenie stawki za kubik wody dla lędzinian? Przecież tyskie wodociągi to nie jest firma charytatywna, ta spółka musi zarabiać. Tychy już od pewnego czasu szukają poprzez odwierty nowych źródeł wody na terenie swojego miasta – woda z odwiertów, jak przyznał Andrzej Dziuba, prezydent Tychów, w jednym z wywiadów, kosztuje nie więcej niż 1,5 zł za kubik. Może to jest droga do tańszej wody dla Lędzin – posiadanie własnych, miejskich źródeł wody. Tego typu posunięcia wymagają jednak dużych nakładów finansowych miasta. Czy nasze zadłużone Lędziny będą w stanie wejść do gry o tańszą wodę dla swoich mieszkańców? Czas pokaże. Janusz Freitag Mieszkańcom naszego miasta bardzo dziękujemy za współpracę i nadesłane materiały. Cieszymy się, że jesteście nie tylko czytelnikami, ale również współtwórcami tej gazety. Jeżeli dzieje się w Waszej okolicy coś, czym chcielibyście się podzielić z innymi mieszkańcami, uważacie, że warto przedstawić Wasz problem, nadsyłajcie informacje pod adres: [email protected] INNE SPOJRZENIE NA LĘDZINY O TYM PRZECZYTASZ TYLKO U NAS! Inni stawki za śmieci obniżają, a Stambrowski… czeka czytaj str. 2 Współpraca miasto-powiat – do Bani czytaj str. 2 Kampania za publiczne pieniądze czytaj str. 2 Który zabytek będzie następny? czytaj str. 3 Lędziny nie będą udziałowcem szpitala czytaj str. 3 2014 jednak nie dla Lędzin? czytaj str. 4 Przedszkole XXI wieku bez sprawnej wentylacji czytaj str. 4 15 lat dla najlepszego z lędzińskich prezesów czytaj str. 5 Przedszkole można budować tanio albo po… stambrowsku czytaj str. 5 Bożonarodzeniowe rekolekcje na Wielki Post czytaj str. 6 Sukces mieszkańców Górek i Goławca czytaj str. 6 O tym jak radni miejscy odwlekają inicjatywy mieszkańców i o gierkach radnych powiatowych – wywiad z Januszem Freitagiem czytaj str. 7 Czy będzie odwodnienie drogi na Kopalnianej? czytaj str. 7 Chcesz jechać autobusem – trenuj biegi czytaj str. 8 Ile będziemy płacić za ścieki? czytaj str. 8 Totalny bałagan organizacyjny przy budowie kanalizacji w Lędzinach! czytaj str. 9 Strategia trwania czytaj str. 10-11 Dla kogo komisje i sesje rady miasta? – felieton Partyzanta z Wyciętego Lasu czytaj str. 12 www.podklimontem.pl 2 www.podklimontem.pl Kwiecień 2014 Inni stawki za śmieci obniżają, a Stambrowski... czeka Wiele gmin w Polsce poważnie potraktowało orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 28 listopada 2013 r. iż niezgodne z Konstytucją mają być m.in. stawki opłat za odbiór odpadów. Ich władze, szanując swoich mieszkańców, zmniejszyły opłaty za wywóz śmieci. Przykładem mogą być chociażby sąsiednie Mysłowice, gdzie radni zdecydowali o obniżeniu stawki za śmieci segregowane z 12 zł do 9 zł. Podobnie było w Bytomiu, gdzie stawki spadły z 11,20 zł do 8 zł. A w Lędzinach? Radna Krystyna Wróbel w styczniu 2014 r. zawnioskowała do burmistrza o przeprowadzenie analizy opłat pobieranych od mieszkańców za wywóz śmieci oraz faktycznych kosztów ponoszonych przez miasto z tego tytułu. W swojej interpelacji zaproponowała obniżenie opłat w takim stopniu, który pozwoli zbilansować koszt wywozu śmieci przez miasto. Podała również, że w miastach które taką analizę wykonały, nastąpiła weryfikacja opłat z korzyścią dla mieszkańców. Zdaniem burmistrza Wiesława Stambrowskiego jest jeszcze za wcześnie, by robić stosowne analizy i obniżyć ceny wywozu śmieci. Burmistrz ma wszystkie dane – faktury i wpłaty. Zna rodzaj i ilość odprowadzanych śmieci. Dla niego to jednak za mało! Uważa on, że szacowanie rzeczywistych kosztów wywozu śmieci jest… „wróżeniem z fusów”! Włodarze innych miast potrafili określić rzeczywiste koszty wywozu śmieci i stawki obniżyli, a w Lędzinach nie da się tego zrobić i trzeba czekać. Wiesław Stambrowski dba o to, aby jak najszybciej były uchwalane: większe podatki od nieruchomości, wyższe ceny za wodę i ścieki. Ale gdy ma możliwość obniżenia opłat za wywóz śmieci – mówi, że jest na to za wcześnie. Czyżby zapomniał, że został wybrany przez mieszkańców? Dlaczego mówi, że jest jeszcze za wcześnie na obniżkę opłat za śmieci? Odpowiedź pozostawiamy czytelnikom. Burmistrz twierdzi, że obowiązujące obecnie stawki zostały skalkulowane w oparciu o rzetelną analizę rzeczywistych kosztów. Otóż pierwotnie zaproponowane przez Stambrowskiego stawki, wyliczone rzekomo zgodnie z zasadami sztuki, wynosiły 13,56 zł za śmieci segregowane i 18,00 zł za zmieszane. Skąd więc się wzięły obowiązujące kwoty? Czyżby z sufitu? Radni stwierdzili, że przedstawione kwoty przez burmistrza są za wysokie w porównaniu z sąsiednimi gminami. Ustalili swoje: 12 zł i 16 zł. I całe te niby rzetelne obliczenia Stambrowskiego zostały wrzucone do kosza. Tym bardziej trudno zrozumieć, dlaczego z uporem broni on obowiązującej kwoty. Według szacunków Ministerstwa Środowiska racjonalna stawka za odbiór odpadów powinna wynosić od 8 do 10 zł. – mówi nam radna Krystyna Wróbel. I nowe stawki uchwalone w wielu gminach w tym przedziale się mieszczą. – dodaje. Burmistrz Wiesław Stambrowski kwestionuje rzetelność wyliczeń opłat za śmieci w gminach, które ceny obniżyły. Poddaje tym samym w wątpliwość szacunki Ministerstwa Środowiska. Wszyscy się mylą – tylko ja mam rację – zdaje się twierdzić Stambrowski. A sam chyba nie wie, kiedy przeprowadzić analizę kosztów. Raz twierdzi, że trzeba ją zrobić po roku funkcjonowania „rewolucji śmieciowej” innym razem, że po zakończeniu sezonu grzewczego. Ktoś pozór niewykonalnemu dla pana zadaniu już teraz. Pomylił się pan sugerując stawki 13,56 zł i 18,00 zł. Wierzymy, że tym razem błędu pan nie popełni. Nie musi pan czekać do miesięcy przedwyborczych. A co na to pozostali radni? Ano tradycyjnie nic. 14 radnych w ogóle nie zabrało głosu w tej sprawie. Nie poparli tego ważnego dla wszystkich mieszkańców wniosku. Czyżby ci radni nie byli zainteresowani ustaleniem, czy jako mieszkańcy płacimy za wywóz śmieci za dużo? Zbliżają się wybory. Już wkrótce prawdopodobnie każdy z nich będzie mówił mieszkańcom cóż to takiego dla nich „załatwił”. Jako mieszkańcy mamy prawo zadać im pytania: jak głosowali przy podwyżkach podatków, przy podnoszeniu cen za wodę i ścieki. W jaki sposób kontrolowali działalność burmistrza? Czasem odnosi się wrażenie, że nie są równorzędnymi partnerami Stambrowskiego, lecz są na jego usługach. złośliwy powie po jakim sezonie grzewczym? Każdy wie, jaką pogodę mieliśmy tej zimy i ile spaliliśmy węgla. A jak w maju, czerwcu i lipcu będziemy mieli suszę i odpadów zielonych będzie mało, to co – też analizy nie da się przeprowadzić? Też będzie nierzetelna? Panie burmistrzu – matematyku, trochę logiki, dobrej woli i troski o portfele mieszkańców. Wierzymy że podoła pan temu na WSPÓŁPRACA MIASTO-POWIAT – DO BANI Burmistrz Stambrowski po zwolnieniu Mariusza Żołny obchodził się przez dwa i pół roku bez wiceburmistrza. Był to z pewnością jeden z powodów jego zwycięstwa w wyborach 2010 r. – mieszkańcy wierzyli, że tak pozostanie. Tymczasem po wyborach burmistrz Stambrowski powołał na swojego zastępcę Marka Banię. Ukłon w stronę starosty Bednorza, chociaż drogi – bo z kasy miasta na utrzymanie wiceburmistrza Bani wypływa przeszło 10 tysięcy miesięcznie, miał być, jak niektórzy sądzą, gwarancją dobrej współpracy między Lędzinami a starostwem. Ostatnie wydarzenia związane z obcięciem funduszy po- wiatowych na remonty dróg w Lędzinach całkowicie zaprzeczyły tej idei. Lędzińskie drogi wyglądają jak peryferia powiatu. Hołdunowska stała się mniej ważna od bojszowskiej Trzcinowej, a inne ulice trafiły na „bednorzową listę oczekujących”. Współpraca między powiatem a Lędzinami przypomina poddanego, który zgadza się na wszystkie propozycje powiatowego władcy. Zatem czy pieniądze zainwestowane w wiceburmistrza Banię przyniosły miastu korzyści? Co załatwił doświadczony powiatowy samorządowiec dla Lędzin, które płacą mu wypłatę? Czy funkcja, którą otrzymał przypadkiem go nie przerosła? Czy to nie są pieniądze wyrzucone przez burmistrza w błoto? ml Lędziny – kadencji Stambrowskiego – będą się kojarzyć ze słowem „droga”. Lędziny Stambrowskiego to droga woda i ścieki, droga wywózka śmieci i droga... rozkopana bez racjonalnego planowania. Czy Lędziny wybiorą drogiego burmistrza na kolejną kadencję, tak jak się tego domaga? Czas pokaże. Aleksander Musioł Kampania za publiczne pieniądze w miejskiej gazecie Jak widać, burmistrzowi Stambrowskiemu i wicestaroście Barcikowi nie przeszkadza fakt, iż pomimo tego, że obaj łącznie zarabiają rocznie około 300 tysięcy złotych, to za ich kampanię płaci lędziński podatnik. Otóż w ostatnim numerze miejskiej gazety nasz burmistrz zafundował swojemu koledze półstronicową reklamę. W Echu czy Dzienniku Zachodnim, koszt takiej publikacji byłby bardzo wysoki. Za pana Barcika zapłaciliśmy my wszyscy. Przy czym, rzeczoną niewiadomą jest, kto wogóle ten wywiad przeprowadził. Czy wicestarosta rozmawiał sam ze sobą, i on jest autorem tego tekstu, czy kto inny? Na marne możemy szukać podpisu. Tak jak w całym nu- merze nie znajdziemy tzw. stopki redakcyjnej. Kto jest wydawcą miejskiej gazety „Lędziny-teraz!”? Kto jest jej redaktorem naczelnym? Czyżby burmistrz Stambrowski? Pomijamy fakt, iż ten pseudowywiad, jest obronnym krzykiem rozpaczy wicestarosty, który za swoją postawę podczas głosowania za ulicą Trzcinową w Bojszowach został zaatakowany we wszystkich lokalnych gazetach i serwisach internetowych. ml www.podklimontem.pl Kwiecień 2014 3 KTÓRY ZABYTEK BĘDZIE NASTĘPNY? Felieton z serii: OBIECANKI CACANKI... „Są pewne inwestycje, których nie powinno się rozpatrywać wyłącznie w aspekcie efektów ekonomicznych. Niewątpliwie są nimi prace przy budynkach zabytkowych, stanowiących o naszej tożsamości, o tradycji i historii miasta”. Cytat ten pochodzi z wywiadu z burmistrzem Lędzin Wiesławem Stabrowskim, zamieszczony został początkowo w jego gazecie wyborczej „Kurier Wyborczy”, a następnie przedrukowany w grudniowym wydaniu „Lędziny-teraz!” z 2010r. Uznać więc możemy tę wypowiedź jako jedno z haseł wyborczych Stambrowskiego oraz część programu na drugą kadencję. Jak burmistrz realizował to hasło w ciągu całej swojej kadencji, każdy mieszkaniec Lędzin mógł zobaczyć zwłaszcza w ostatnim czasie. Katastrofalny stan Owczarni, brak uchwalonego planu zagospodarowania rejonu Klimonta, w końcu wystawienie hołdunowskiej Porodówki na sprzedaż – gdzie ta obiecana burmistrzowska dbałość o budynki zabytkowe, o tożsamość, tradycję i historię naszego miasta? Panie burmistrzu jak mamy wierzyć w jakiekolwiek pana słowa? Jakimi obietnicami zamierza pan nas ubawić startując do wyborów na trzecią kadencję? Czy wszystko jest na sprzedaż i czy wszystko można przeliczyć na pieniądze? Jaki pomysł zaproponuje nam burmistrz na Owczarnię? Budynek pochodzący z 1629 roku stoi jak stał, jednak z roku na rok jego stan wydaje się gorszy. Czy w najbliższym czasie nasz włodarz zamierza go też wystawić na sprzedaż, tak jak zrobił to z hołdunowską Porodówką? Budynek ten od lat pięćdziesiątych aż do 2008 r. pełnił rolę izby porodowej. Rodziły się tu dzieci z Lędzin, Mysłowic, Imielina, Bierunia. Lędzińska Porodówka w okolicznych miastach posiadała taką sławę, że gdy ktoś pytał tam mieszkańca o miejsce urodzenia, często wypowiadano tylko zdanie: „Urodziłem się w Porodówce” – i dla wszystkich było jasne, co wpisać w rubryce „miejsce urodzenia”. Do dzisiaj budynek byłej izby porodowej jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych miejsc w Hołdunowie. Durne przepisy, na które niestety nie mamy wpływu, spowodowały zamknięcie tej instytucji. Sen- Owczarnia historyczny budynek z 1629 roku. tyment mieszkańców Lędzin pozostał. Grupa mieszkańców skierowała nawet pismo do burmistrza i rady miasta o odstąpienie od procedury przetargowej. Czy wszystko jest na sprzedaż i czy wszystko przeliczać trzeba na pieniądze? (…) Jak przeliczyć na pieniądze wzruszenia, sentymenty i pamięć (…) nie wspominając już o zabytkowym charakterze byłej izby porodowej – pytali zbulwersowani mieszkańcy. Tonący brzytwy się chwyta. Zadłużone miasto, z długiem, który już w styczniu przekroczył 17 milionów złotych szuka kasy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zamiast szukać oszczędności w likwidacji straży miejskiej, czy próbie sprzedaży gruntów inwestycyjnych, władza chce się pozbyć zabytku, który jest jednym z nielicznych świadków historii w naszym mieście. rs Lędziny nie będą udziałowcem szpitala Burmistrz Wiesław Stambrowski jednoosobowo podjął decyzję o podpisaniu listu intencyjnego i wzięciu przez miasto kolejnych zobowiązań finansowych. Samorządowa gazeta Lędziny – teraz! sugeruje mieszkańcom w tytule artykułu, że Lędziny obejmują udziały w spółce Megrez – wydzielonej części dawnego szpitala wojewódzkiego. Otóż Lędziny nie obejmą żadnych udziałów. Po co więc ten tytuł, skoro z treści artykułu wynika co innego? Może tytuły artykułów miejskiej gazety żyją swoim życiem i kreują otaczającą rzeczywistość? Może to jakiś nowy trend w lędziński dziennikarstwie – nie podano wydawcy, redaktora naczelnego to może i treść artykułu nie musi się zgadzać z jego tytułem? Prawda jest taka, że Lędziny dają Tychom (lub powiatowi bieruńsko-lędzińskiemu) 100 000 zł po to, żeby to one te udziały objęły. Tak zdecydował burmistrz Wiesław Stambrowski. Nie o samą decyzję tu jednak chodzi, ale sposób jej podjęcia. W prawidłowo funkcjonującym samorządzie, Rada Miasta – organ uchwałodawczy, powinna dostać pełną informację o sytuacji finansowej szpitala. W oparciu o te dane, jeżeli byłoby to korzystne dla mieszkańców, powinna zostać podjęta uchwała upoważniająca burmistrza do podpisania listu intencyjnego dotyczącego wspierania szpitala. I dopiero wówczas burmistrz – jako organ wykonawczy powinien podejmować zobowiązania finansowe. Tak się to odbyło w Bieruniu. Radni zgodzili się na dofinanso- wanie szpitala dopiero wtedy, gdy uzyskali wyczerpujące informacje o sytuacji finansowej spółki. I upoważnili burmistrza do podjęcia zobowiązań finansowych, A jak to się odbyło w Lędzinach? Burmistrz Wiesław Stambrowski jednoosobowo podjął decyzję o podpisaniu listu intencyjnego i wzięciu przez miasto kolejnych zobowiązań finansowych. Co na to kierujący pracami Rady Miasta: Teresa Ciepły, Kazimierz Gut i Jerzy Żołna. Oczywiście nic. O swoich działaniach burmistrz raczył poinformować radnych na marcowej sesji Rady Miasta. Ci stosowną uchwałę mają podjąć w kwietniu. Wynik głosowania będzie oczywiście formalnością... GzH www.podklimontem.pl 4 www.podklimontem.pl Kwiecień 2014 2014 JEDNAK NIE DLA LĘDZIN? Lędziny ponownie przegrywają. Tym razem jednak już nie tylko z większym od nas Bieruniem, ale z prawie najmniejszą gminą tego powiatu, czyli z Bojszowami. Przegrana ta jest tym bardziej bolesna, że zawdzięczamy ją wybranym przez nas w wyborach przedstawicielom. Można by tutaj użyć mocniejszych słów względem radnych i burmistrza, bo pomimo faktu, iż wybrali ich mieszkańcy tego miasta, i że opłacani są z naszych podatków, to niektórym z nich bliżej do Bojszów, czy Bierunia. O co poszło? Największy spór powiatowy ostatnich lat wybuchł w marcu bieżącego roku. Poszło o 4 miliony złotych z rządowych pieniędzy na remont dróg (tzw.powodziówka). Według starosty Bernarda Bednorza powinny je dostać jego rodzinne Bojszowy na remont ulicy Trzcinowej. Tymczasem wszyscy oczekiwali, że pieniądze te trafią na remont ulic w Lędzinach, przede wszystkim na Hołdunowską, która od lat prosi się remontu, choćby ze względu na to, że jest to jedna z najbardziej uczęszczanych dróg powiatu bieruńsko-lędzińskiego. O rozdysponowaniu pieniędzy miała decydować kolejność na liście starosty, oczywiście mała ulica Trzcinowa w Bojszowach, przy której znajduje się nie więcej niż 40 domów, była pierwsza, Hołdunowska – jedna z głównych arterii powiatu, druga. Ale pieniądze starosta znalazł tylko na Trzcinową. Mały kawałek Hołdunowskiej od ulicy Fredry do Kolejki miał być robiony za 2 miliony kredytu zaciągniętego przez starostwo. Lędziny znowu przegrały? Lędziny znowu przegrały głosami Powiatowej Wspólnoty Samorządowej, z której jest zarówno Bednorz jak i Barcik. Gdyby nie głosy Alojzego Palowskiego (PiS), Mariusza Żołny i Marka Spyry to na sesji 11 marca pieniądze trafiłyby do Bojszów. Największym zaskoczeniem w tym głosowaniu było stanowisko Spyry, który pomimo faktu, iż również wywodzi się z PWS, jednak zagłosował za naszymi drogami, a nie tak jak chciał tego starosta. Żal można mieć do ówczesnego burmistrza Trzcińskiego (również PWS), któremu tak jak Spyrze zawdzięczamy całą awanturę. To oni na walnym zebraniu Ochotniczej Straży Pożarnej w Lędzinach zaatakowali starostę Bednorza, i twardo oświadczyli mu, że nie poprą kolejnej drogi w Bojszowach. Tym bardziej dziwi stanowisko Trzcińskiego i Barcika, którzy potem mimo wszystko poparli ulicę w Bojszowach. Barcik, w przypadku przegranej w wyborach ma dużo do stracenia i jest zakładnikiem Bednorza, ale Trzciński? Bierny burmistrz Stambrowski... Zastanowić się należy przede wszystkim nad strukturą finansowania dróg powiatowych. Zadanie to należy do powiatu, a więc do starosty z Bojszów Bernarda Bednorza i wicestarosty Henryka Barcika, który w powiecie miał reprezentować Lędziny. Celowo piszemy „miał”, bo analizując jego postawę w minionych trzech latach, trudno powiedzieć, aby z tego zadania wywiązał się chociażby w minimalnym zakresie. Najgorzej w tym świetle wypada burmistrz Lędzin, Wiesław Stambrowski. Nie tylko w zbliżającej się do końca tej kadencji, ale również w poprzedniej bezczynnie przyglądał się temu, jak starosta dzieli fundusze na drogi powiatowe. Dodajmy, że na podziale tym zawsze najbardziej cierpiały Lędziny. Kierowcom poruszającym się po naszym mieście stanu naszych dróg nie trzeba relacjonować. Zadajemy więc pytanie, gdzie był wówczas burmistrz Stambrowski, gdy drogi remontowano w Bieruniu, Bojszowach, Imielinie, czy Chełmie? W końcu starosta i wicestarosta zostali wybrani przez Powiatową Wspólnotę Samorządową, ugrupowanie bliskie Stambrowskiemu zarówno przez kontakty koleżeńskie jak i polityczne. Nie trudno również zauważyć, że taki wójt Bojszów Henryk Utrata, czy burmistrz Bierunia Bernard Pustelnik, walczą o drogi powiatowe w swoich gminach.. Dlatego nie pozostawiają oni biegu wydarzeń przypadkowi, i po prostu kaprysom starosty, ale twardo stawiają na swoim, i od starosty oczekują inwestycji w drogi powiatowe zwłaszcza w ich gminach. W tym kontekście dziwi tylko stanowisko Stambrowskiego. Skoro za drogi powiatowe odpowiada powiat czemu sami też za nie płacimy? Skoro za drogi powiatowe odpowiada powiat czemu sami też za nie płacimy? Wielu z czytelników zdziwi ten fakt, ale w minionej kadencji starosta w przypadku każdej inwestycji drogowej wyciągał rękę po pieniądze do Lędzin. I? Za każdym razem te pieniądze dostawał. W sumie już chyba dobrze ponad milion złotych. Dlaczego burmistrz Stam- Skoro za drogi powiatowe odpowiada powiat czemu sami też za nie płacimy? browski i radni miasta dają pieniądze na nie swoje zadania? Dlaczego zamiast remontować miejskie drogi, szkoły, przedszkola wolą dokładać się do dróg powiatowych? Jak to dosadnie ujął radny i jednocześnie wiceprzewodniczący rady miasta Lędziny, pan Kazimierz Gut – Jakie będą konsekwencje, jeżeli ta modernizacja (modernizacja Hołdunowskiej przyp.red.) nie zostanie wykonana? Jakie będą konsekwencje społeczne? A za społecznymi konsekwencjami idą konsekwencje polityczne. No i Proszę Państwa, możemy się obudzić w zupełnie innej rzeczywistości. Cóż z tego wynika, że radny Gut woli wydać milion złotych z budżetu miasta na nie swoją drogę (Hołdunowska to droga powiatowa przyp.red.) byle by wygrać wybory. Nie inaczej spojrzał na ten fakt sam burmistrz – Hołdunowska musi być zrobiona przed wyborami. Czyżby obaj panowie własną nieudolność próbowali ratować działaniami powiatu? Czy to, aby nie tak że teraz w roku wyborczy panowie ci, szukają na siłę sukcesów, których nie udało im się uzyskać w kończońcej się kadencji? Bo czym też panowie ci mogą się pochwalić? Rozkopanym po uszy miastem i stanem dróg, który miał być lepszy, a przypomina krajobraz po trzesięniu ziemi? Ulice po przejściu specjalistów od kanalizacji wyglądają fatalnie, rozwalające się krawężniki, zapadające studzienki, a na koniec wysokie rachunki za odprowadzanie ścieków? Najdrożdższą wodę burmistrz i jego ekipa już nam zafundowali. W czasie minionych trzech lat najbardziej widoczne inwestycje na drogach powiatowych miały miejsce w Bojszowach i Bieruniu. Do Lędzin spadały okruchy ze stoła. Przyglądając się jednak szczegółowo na światło dzienne wychodzi nieudolność burmistrza i rady miasta. Otóż okazuję się, że pomimo tego, iż powiat wydał w Bieruniu już chyba ponad 20 mln złotych Bieruń jako miasto nie dołożył się do tego ani złotówki. Jak widać radni z Bierunia potrafią dbać o swoje finanse. W tym czasie starosta regular- nie wyciągał rękę do Lędzin po pieniądze. No i każdorazowo je dostawał. Czyżbyśmy byli aż tak bogaci? Dlaczego burmistrz regularnie wydaje nasze pieniądze na nie swoje inwestycje? Dlaczego nie potrafi twardo postawić na swoim tak jak robi to burmistrz Bierunia? Dlaczego rada miasta daje na to, na co przecież nie musi? Ulica Pokoju kosztowała lędzińskiego mieszkańca ponad pół miliona złotych w czasie, gdy w lędzińskich przedszkolach brakował miejsc dla dzieci. Jak dowiedzieliśmy się podczas ostatniej sesji, do ulicy Goławieckiej i Zawiszy Czarnego miasto znowu dorzuciło kilkaset tysięcy złotych. Czy tak wygląda dbałość o budżet miasta, który jest już zadłużony na blisko 20 mln złotych? Gdzie jest burmistrz? Dlaczego wicestarosta, który reprezentuje przecież Lędziny, nie dba o nasze miasto tak jak to robi się w Bieruniu? Dlaczego bliższe mu są w głosowaniach Bojszowy? rp PRZEDSZKOLE XXI WIEKU BEZ SPRAWNEJ WENTYLACJI? Gdy tuż przed wyborami burmistrz Wiesław Stambrowski otwierał wyremontowany budynek Przedszkola nr 2, mówił, że jest to obiekt na miarę XXI wieku. Później okazało się, że Regionalna Izba Obrachunkowa odkryła nieprawidłowości przy organizacji przetargu na rozbudowę i modernizację tego obiektu. Pojawiły się też zastrzeżenia do jakości wykonanych prac. Najpoważniejsze dotyczyły niesprawnego systemu wentylacji pomieszczeń. Brak prawidłowej cyrkulacji powietrza skutkuje panującym w pomieszczeniach zaduchem – zwłaszcza w ciepłe dni. Najgorsza sytuacja panuje w kuchni. Pracującym tam osobom doskwiera upał dochodzący do 50oC. Radni zobowiązali burmistrza do zapewnienia im właściwych warunków pracy, poprzez założenie klimatyzatora. Stambrowski pieniądze znalazł jeszcze na jesieni ubiegłego roku, ale na klimatyzatory... do pomieszczeń biurowych w urzędzie miasta. Na ostatniej sesji Rady Miasta można było usłyszeć, że klimatyzatora w przegrzanej kuchni nie będzie. Będą natomiast rolety zewnętrzne. Zdaniem eksperta z lędzińskiego magistratu ich założenie obniży temperaturę w kuchni o 15OC. To rozwiązanie z całą pewnością nie zrewolucjonizuje światowej klimatyzacji i chłodnictwa. Moim zdaniem to czyste mrzonki i kolejny dowód na lipne priorytety burmistrza Stambrowskiego. Pieniądze na klimatyzatory do pomieszczeń biurowych są, a do kuchennych nie ma. Co na te warunki pracy PIP i Sanepid? GzH Przedszkole XXI wieku bez sprawnej wentylacji? www.podklimontem.pl Kwiecień 2014 5 15 LAT DLA NAJLEPSZEGO Z LĘDZIŃSKICH PREZESÓW Jak nie kręgielnia u Kostyry to może SPA u Furczyka felieton z serii „Jak się w Lędzinach gotuje kiełbasę wyborczą” Temat lędzińskiej Fundacji pojawiał się już w naszej gazecie kilkakrotnie i będzie pojawiał się zawsze, kiedy burmistrz i Rada Miasta będą podejmować nieracjonalne decyzje. 30 stycznia na Sesji Rady Miasta radni na wniosek burmistrza Stambrowskiego przyjęli uchwałę o dzierżawie Fundacji pomieszczeń w budynku „Centrum” na kolejne 15 lat. Prezes Kostyra mógł zatriumfować – bo rzadko ktoś dostaje coś za nic. Budynek „Centrum” zajmowany dotychczas między innymi przez Fundację Rozwoju Sportu, Kultury Fizycznej i Turystyki popada w ruinę, straszy swoim wyglądem i już na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie zaniedbanego i niedoinwestowanego. Basen, na którym nie zmieniło się nic od lat, poza ceną za godzinę korzystania, kiedyś nowoczesny, dziś trąci myszką. O siłowni i hali sportowej nie warto pisać, każdy, kto odwiedził je choć raz, zaczyna poszukiwać alternatywy w ościennych miejscowościach. Obiecana przed latami kręgielnia ni- Kroplówkę w dążeniu do prezesowskiej nieśmiertelności ma Kostyrze podać dyrektor Miejskiego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Lędzinach. gdy nie powstała i jak się wydaje prezes Kostyra raczej nie ma zamiaru jej tworzyć. Atrakcje „Centrum” zamiast przyciągać zaczynają odpychać. Po co taki twór jak Fundacja w Lędzinach wie już chyba tylko burmistrz Stambrowski, prezes Kostyra i kilku panów z KWK „Ziemowit” oraz Rada Miasta VI kadencji, która bez żadnych zastrzeżeń powierzyła Fundacji tzn. Kostyrze na kolejne 15 lat zarządzanie pomieszczeniami w budynku „Centrum”. Ani burmistrz, ani nikt z zarządu Fundacji, pomimo znanych zastrzeżeń ze strony mieszkańców dotyczących funkcjonowania Fundacji, nie zabrał głosu w sprawie ani Funda- cji ani jej prezesa. Można zatem przypuszczać, że skoro Rada Miasta nie chciała, żadnych wyjaśnień w sprawie Fundacji, to ocenia jej pracę oraz zarządzanie przez prezesa Kostyrę za wzorowe. Prezes był – jest i będzie – można by śmiało rzec – Kostyra wiecznie żywy. Kroplówkę w dążeniu do prezesowskiej nieśmiertelno- ści ma Kostyrze podać dyrektor Miejskiego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Lędzinach Andrzej Furczyk. Czarny koń PWSu w poprzednich wyborach samorządowych ma być lokomotywą wyborczą Stambrowskiego, tworząc w budynku „Centrum” między innymi SPA, elementy odnowy biologicznej, rekreacji i wypoczynku. Jednym zdaniem ma zrobić dokładnie to, czego nie zrobił przez ostatnie 15 lat Kostyra. Jak na razie wszystko na etapie planów, warto przypomnieć, że kręgielnia też jest na etapie planów. Pieniądze na rewitalizację trzeciego piętra „Centrum”, które otrzymał MZOZ w Lędzinach w dzierżawę mają pochodzić ze środków unijnych. Byłoby fajnie, gdyby udało się to zrealizować. Szkoda tylko, że to posunięcie burmistrza Stambrowskiego ma smak odgrzewanej kiełbasy wyborczej, rzuconej mieszkańcom, żeby odczepili się od „nietykalnej Fundacji”, a taka rzucona kiełbasa „dziwnie pachnie”, dlatego ja się jej nie tknę. rs Przedszkola można budować tanio albo...po „stambrowsku” czyli drogo i bez racjonalnego planowania. 5,5 mln zł czyli 6 400 zł za 1 m2 – tyle będzie kosztowało nas – mieszkańców Lędzin – przedszkole w lesie, w budynku Miejskiego Klubu Sportowego. Czy to ostateczna kwota? To się dopiero okaże, bo do realizowanej inwestycji dokładane są coraz to nowe prace. A gdzie plac zabaw, ogrodzenie, bezpieczna droga dojścia? Dlaczego burmistrz Stambrowski wbrew opiniom mieszkańców uparł się, by wysyłać przedszkolaków wraz z opiekunami do lasu i to za duże pieniądze? W Gdańsku wybudowano 5-oddziałowe przedszkole o powierzchni 850 m2, plac zabaw i parking. Budynek jest jednokondygnacyjny, bez barier architektonicznych. Każdy oddział złożony jest z sali zajęć o powierzchni ok. 70 m 2, przyległego do niej sanitariatu oraz szatni. Sale do zajęć mają wydzielone strefy: do zabawy, do spożywania posiłków, spania z osobnymi pomieszczeniami na pomoce dydaktyczne, leżaki. W budynku znajduje się również: – węzeł administracyjno-dydaktyczny (pokoje personelu, logopedy, pedagoga) – węzeł żywieniowy. Pomieszczenia wyposażone zostały w wentylację mechaniczną. Teren został ogrodzony. Plac zabaw wyposażono w urządzenia zabawowe odpowiednie do wieku dzieci. I najważniejsze – koszt inwestycji 2 790 764 zł czyli 3 283,25 zł za 1 m2, czyli prawie 2 razy taniej niż w Lędzinach. Jak wygląda takie przedszkole można zobaczyć: http:// www.drmg.gdansk.pl/ readarticle.php?article_id=239. Jak wygląda budynek w Lędzinach – można wybrać się na długi spacer i zobaczyć. Przy Szkole Podstawowej nr 1 można było wybudować takie przedszkole i to za połowę tego, co Stambrowski wydał na budynek MKS. www.podklimontem.pl 6 www.podklimontem.pl Kwiecień 2014 BOŻONARODZENIOWE REKOLEKCJE NA WIELKI POST Wywiad z księdzem Markiem Norasem przeprowadził Janusz Freitag – Ksiądz to osoba przyzwyczajona do występów publicznych, czy mimo to czujesz Marku większą tremę stojąc na deskach teatru, czy celebrując mszę świętą? Trema podczas przedstawienia musi zawsze towarzyszyć aktorowi. Dla mnie jest to pewien znak, że mi zależy, aby ludzie dobrze odczytali przesłanie zawarte w przedstawieniu. Dobrze zagrane przedstawienie spotyka się z pozytywną oceną publiczności, po której jest czas na refleksję nad treścią i przesłaniem zawartym w sztuce. Myślę, że tej teatralnej tremy nie można porównywać z Mszą świętą. Gdy staję przy ołtarzu czuję ogromną radość, że mogę sprawować Eucharystię. Spotykając się z kimś Kogo kocham, nie czuję tremy, ale moje serce drży z zadowolenie, że mogę powiedzieć kocham ważnej dla mnie osobie. Oczywiście każdy kapłan jest zobowiązany, aby odprawić Mszę św. starannie i zrozumiale, ale w tym akurat trema nie pomaga. – Dlaczego zdecydowałeś się właśnie na adaptację powieści Dickensa „Opowieść wigilijna”? Ponad czasowy charakter tego dzieła zadecydował, że sięgnąłem po jego treść. W dużej mierze moja posługa jako księdza opiera się na założeniu, że człowiek ciągle się zmienia. Nauczanie Kościoła ma zachęcić człowieka, aby innymi oczami spojrzał na otaczający go świat. To właśnie spotkało głównego bohatera Opowieści wigilijnej. Będąc człowiekiem bogatym skupiał się na jednej wartości – materialnej. Wizyty duchów sprawiły, że otworzył się na człowieka. Bardzo podoba mi się fragment, w którym narrator mówi: „Scrooge zmienił się zupełnie. Odtąd był tak dobrym przyjacielem, tak dobrym chlebodawcą, tak dobrym człowiekiem, jakimi bywali dobrzy ludzie za dobrych, starych czasów, na dobrym, starym świecie.” I właśnie ta diametralna zmiana, która ukazuje, że każdy może się w swoim życiu zmienić spowodowała, że wybór padł na Dickensa i Jego „Opowieść wigilijną” – Czy w swojej posłudze duszpasterskiej spotkałeś się z tak dużą przemianą, jaką przeżył Ebenezer Scrooge. Czy wystarczy jeden wigilijny wieczór, czy raczej sądzisz, że przemiana wymaga czasu? Kilka lat temu spotkałem „dobrego łotra”. W mojej posłudze kosztował mnie wiele zdrowia. Był to mój uczeń – najgorszy z najgorszych. I wcale nie mówię tutaj o wynikach w nauce, ale o jego zachowaniu. Jeden Pan Bóg wie ile mnie kosztował zdrowia. Ten sam Pan Bóg dał także lekarstwo na ludzką przemianę – miłość. Dużo było by do opowiadania, ale najważniejszy jest efekt końcowy. Tomek, bo tak miał na imię ten chłopak, zmienił się zupełnie. A ostatnia rozmowa, którą przeprowadziłem z Nim, gdy złożony chorobą leżał na łóżku, zostanie w mej pamięci do ostatnich moich dni. W pokoju chorego było nas dwóch – On młody człowiek i ja ksiądz z kilku letnim stażem. Żegnając się obaj płakaliśmy. Nie było mi dane być na Jego pogrzebie, ale jestem pewien, że chłopak został dotknięty Bożym Miłosierdziem. Pozwólcie, że pozostałą część spotkania pozostawię w moim sercu. Jedno wiem – Pan Bóg każdemu daje szansę. Ebenezer Scrooge nie był ewenementem na skalę światową. Ludzie zmieniali się, zmieniają się i będą się zmieniać. Gdybym nie był tego pewny porzucił bym swoją kapłańską posługę. – Marku, traktujesz aktorstwo i reżyserię jako pasję i dobrą zabawę, czy raczej jako kolejny dobry sposób na Nową Ewangelizację? Na pierwszym miejscu zawsze stawiam moje kapłaństwo i związaną z nim posługę. Wiadomo, że ludzie mają jakąś pasję. Moją jest teatr i tak go traktuję – pasja, a skoro pasja to i bardzo dobra zabawa. W szkole podstawowej często byłem wybierany, aby recytować wiersze na różnych akademiach. Potem sześć lat w Wyższym Śląskim Seminarium Duchownym grałem w seminaryjnym teatrze. Już jako ksiądz znalazłem czas, aby swoje zainteresowania rozwijać. W swoim dorobku mam kilka przedstawień i myślę, że każde z nich jest formą Nowej Ewangelizacji. Ja często chodzę do teatru. Od pewnego czasu zauważam, że teatr staje się wulgarny. Ze sceny padają prze- kleństwa, jakby normą w naszym życiu było używanie wulgaryzmów. I chociażby z tego powodu twierdzę, że moje przedstawienia są zabarwione dobrym słowem: uczącym i miłym. Są tym samym sposobem na przeprowadzanie Nowej Ewangelizacji. Tym bardziej, że licząc kiedyś ilość występów i widzów mogę stwierdzić, że moje przedstawienia zobaczyło już kilkadziesiąt tysięcy ludzi. – Jak dzisiaj, mieszkając poza Lędzinami, odnajdujesz „swój Freistad”, kiedy wracasz do rodzinnego domu? Czy pozostało w nim jeszcze to, co pamiętasz z dzieciństwa? Jadąc do rodzinnego domu często wspominam boisko na którym rozgrywaliśmy liczne mecze. Wspominam starą jarzębinę i ławkę, która była świadkiem licznych spotkań i młodzieńczych dyskusji. Od 1989 roku mieszkam w Katowicach, gdyż takie dostaję dekrety od ks. Biskupa. Tylko raz pełniłem posługę wikarego w Świętochłowicach. Skazany na duże miasta myślę z nostalgią o rodzinnej ulicy i panującej tutaj atmosferze. To jest coś czego mogą nam zazdrościć mieszkańcy miast – myśmy się tutaj wszyscy znali. Sąsiad na naszej ulicy nie był postacią anonimową. Bardzo trudno o takie relacje na dużym osiedlu. Na razie wracam do rodzinnego domu, aby odwiedzić mamę i moją rodzinę. Myślę, że gdy dobiegnie końca kapłańska posługa wrócę na „swój Freistad”. Wtedy postawimy sobie ławeczkę i jako emeryci Wywiad przeprowadzono po spektaklu pt. „Opowieść wigilijna” w reż. ks. Marka Norasa wystawionym w Miejskiej Sali Widowiskowo−Kinowej „Piast” 4 lutego 2014 roku. będziemy rozpoczynali każde zdanie od – „A pamiętasz…” Gorzej będzie, gdy większość z nas będzie mówiła, że nie. Wrócę jeszcze do rzeczy minionych, ale niezwykle ciekawych – dyskusji Klubu Tygodnika Powszechnego o „granicach wolności”. Przypadek Ebenezera Scrooge’a jest przykładem na to, że jesteśmy wolni, nasze życie nie jest zdeterminowane. Jak sądzisz, jak my – zwykli mieszkańcy małej społeczności powinniśmy realizować „wolność nam zadaną”? O granicach wolności powinien opowiedzieć mój brat Andrzej. Jako profesor filozofii jest w tej dziedzinie specjalistą. Myślę, że będę w tym miejscu wyrazicielem i jego zdania, gdy jeszcze raz podziękuję za zaproszenie nas do dyskusji. A jeżeli chodzi o „wolność nam zadaną” to nam jedną sugestię – wypełniajcie z miłością to, do czego zostaliście powołani. Serce jest najlepszym miernikiem realizacji naszego powołania względem każdej społeczności. Kierujmy się nim właśnie. Sukces mieszkańców Górek i Goławca Społeczeństwo obywatelskie w Lędzinach zatacza coraz większe kręgi. Coraz częściej mieszkańcy Lędzin biorą sprawy w swoje ręce, szczególnie w sytuacjach, kiedy brak wsparcia ze strony radnych oraz burmistrza nie pozwala na osiągnięcie zamierzonych celów. Tak właśnie zrobili mieszkańcy Górek i Goławca, których argumenty i sugestie wpłynęły na zmianę rozkładu jazdy linii 166. zablokowania budowy asfaltowni na Hołdunowie oraz inicjatywy referendalnej, w wyniku której nie doszło do likwidacji Gimnazjum na Ziemowicie i połączenia go ze Szkołą Podstawową nr 2 w Lędzinach. Coraz częściej jednak, pojawiają się mniejsze inicjatywy obywatelskie, które skupiają mieszkańców wokół ważnych dla nich spraw. Przykładem niech będą tutaj Górki i Goławiec. inicjatywy obywatelskie w Lędzinach ograniczenie kursów linii 166 Coraz częściej mamy do czynienia z inicjatywami obywatelskimi w Lędzinach, co jest wynikiem reakcji mieszkańców Lędzin na błędne decyzje władz miasta. Do największych inicjatyw ostatnich lat można zaliczyć protest mieszkańców Hołdunowa, przeciwko budowie zakładu produkcyjnego mas bitumicznych, w efekcie którego doszło do zmiany planu zagospodarowania przestrzennego, a tym samym Kiedy 14 grudnia 2013 roku doszło do likwidacji porannych kursów linii 166 w dni wolne, czyli kursu o godz. 5:16 rozpoczynającego się w Chełmie Śląskim i kursu o godz. 6:15 rozpoczynającego się na Ziemowicie, młodzież dzielnicy Górek i Goławca ucząca się w systemie zaocznym, jak również osoby pracujące w systemie zmianowym, zostali postawieni w trudnej sytuacji. Pierwsi musieli wykazać się nie małą determinacją, aby wydostać się ze swojej dzielnicy i dojechać na poranne zajęcia. Natomiast osoby pracujące, pozbawione zostały bezpośredniego połączenia, które umożliwiały dojazd do pracy oraz powrót. Poranny kurs z Ziemowita był wykorzystywany przez pracowników wracających z nocnej zmiany z piątku na sobotę, natomiast poranny kurs rozpoczynający się w Chełmie zapewniał mieszkańcom dojazd do centrum. Kto wpadł na tak genialny pomysł, aby tak ważne dla mieszkańców kursy zlikwidować bez konsultacji z osobami zainteresowanymi? A wszystko miało miejsce w dzielnicy, która jest okręgiem wyborczym radnej Teresa Ciepły. Brak współpracy władz miasta z mieszkańcami w sprawie likwidacji kursów doprowadził do sytuacji, w której mieszkańcy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Dlatego pojawiła się inicjatywa obywatelska, na czele której stanął Ireneusz Parduła. Napisano pismo do Urzędu Miasta, które podpisały 23 osoby. Mieszkańcy wnioskowali o przywrócenie porannych kursów linii 166, w zamian proponując likwidację innych mniej ważnych kursów. Korespondencja listowna, jak również osobiste rozmowy mieszkańców z pracownikami urzędu miasta, doprowadziły do pozytywnego rozwiązania sprawy. Co prawda cała procedura trwała ponad trzy miesiące, ale cel został osiągnięty. Tyle czasu zajęło miastu rozpatrzenie wniosku mieszkańców. A przecież całą sprawę można było zorganizować inaczej. Wystarczyłoby, żeby pan burmistrz wraz z radną Teresą Ciepły, która przecież odpowiada za swój okręg wyborczy, porozmawiali z mieszkańcami i zapytali ich o zdanie, wówczas nie doszło by do tej sytuacji. Sytuacji, w której przez trzy miesiące mieszkańcy musieli walczyć z przeciwnościami. Przykład mieszkańców Górek i Goławca pokazuje, że warto być aktywnym i zaangażowanym, gdyż w niektórych przypadkach, to jedyne skuteczne narzędzie, by wymusić na władzach miasta konkretne działania. Janusz Freitag www.podklimontem.pl Kwiecień 2014 7 O tym jak radni miejscy odwlekają inicjatywy mieszkańców i o gierkach radnych powiatowych z Januszem Freitagiem ze Stowarzyszenia Mieszkańców Miasta Lędziny „Pod Klimontem” rozmawia Renata Miernik – Kiedy rozmawialiśmy ostatnim razem, był Pan pełen nadziei odnośnie inicjatywy uchwałodawczej mieszkańców, która miała dać lędzinianom prawo wnoszenia własnych projektów uchwał pod obrady Rady Miasta. Czy po dyskusjach na komisjach i marcowej sesji Rady Miasta jest Pan nadal takim optymistą? – Chciałbym powiedzieć, że od stycznia sporo się zmieniło, i że już niedługo mieszkańcy Lędzin będą mogli wnosić własne projekty uchwał, ale tak naprawdę od ostatniej naszej rozmowy nic się nie zmieniło. Radni nie są zainteresowani tym, żeby mieszkańcy mogli decydować o sprawach ważnych dla miasta. Ponadto wszystkie kwestie związane z inicjatywą przeciągają w nieskończoność. – Skąd takie przypuszczenia? – To już nie są przypuszczenia, raczej trzeba mówić o pewności. Przez te trzy miesiące radni twierdzili, że wnioskiem Stowarzyszenia „Pod Klimontem” o wpisanie inicjatywy uchwałodawczej mieszkańców do Statutu Miasta Lędziny powinna zajmować się Doraźna Komisja do spraw Zmian Statutowych. Tymczasem na ostatniej sesji Rady Miasta okazało się, że radni nie będą powoływać takiej Komisji, sprawą inicjatywy będzie zajmować się ta sama komisja, która zajmowała się nią do tej pory czyli Komisja Budżetu, Finansów i Samorządności, widocznie radni z innych komisji nie byli tą inicjatywą zainteresowani. – Czyli co? – Wiem, że to może brzmi jak absurd, ale lędzińscy radni potrzebowali czte- rech miesięcy, żeby uchwalić na sesji, że sprawą inicjatywy będzie się zajmować ta sama komisja, która się nią zajmuje. – To rzeczywiści żenujące. A co z przeciąganiem w czasie, o którym Pan mówił? – Są miasta w Polsce, gdzie inicjatywę uchwałodawczą mieszkańców wpisano do statutu miasta w ciągu jednego miesiąca, u nas w Lędzinach radni mają czas. A może uważają, że dziwnie by to wyglądało, gdyby mieszkańcy wnosili swoje projekty uchwał, bo radni chociaż prawo uchwałodawcze mają to z niego nie korzystają. Dlatego też dochodzą do nas informacje, że radni zamierzają zablokować wnoszenie projektów uchwał mieszkańców, wpisując do Statutu olbrzymią liczbę podpisów, które są potrzebne pod projektem uchwał. To ma uciszyć mieszkańców. Przynajmniej na razie. – Stowarzyszenie proponuje, żeby inicjatywę uchwałodawczą posiadała grupa co najmniej 50 mieszkańców Lędzin posiadających czynne prawo wyborcze. Warto podać dane z Katowic, tam inicjatywę ma grupa 500 mieszkańców, ale tam też mieszka ok. 300 tysięcy ludzi. – Tak, blokowanie inicjatywy w Lędzinach zbyt wielką liczbą podpisów stworzy kolejny martwy zapis w Statucie Miasta i za to odpowiedzialni mogą być tylko i wyłącznie radni, którzy to zaproponują i za tym zagłosują. Dziwi mnie to bardzo, bo przecież na marcowej sesji radni przegłosowali również nową Strategię Rozwoju Miasta, w której znajdują się zapisy o rozwijaniu i wspieraniu partycypacji społecznej mieszkańców. – A co Pan sądzi o serialu, który zaproponowali nam radni powiatowi w sprawie Hołdunowskiej i innych ulic powiatowych? – To kiepski serial, przypomina raczej dreszczowiec z bojszowską ulicą Trzcinową w roli głównej. Lędziny miały obiecany remont ulicy Hołdunowskiej w całości, jednej z najbardziej uczęszczanych dróg powiatu bieruńsko-lędzińskiego ze środków powodziowych, i Hołdunowska powinna być remontowana w całości, razem z całą infrastrukturą, w tym z wymianą rur kanalizacji deszczowej, które mają zbyt małą średnicę i podczas ulew nie potrafią nadążyć z odprowadzaniem deszczówki, przez to między innymi Hołdunowska jest zalewana. Położenie tylko nowej nawierzchni asfaltowej nie załatwi sprawy. – A co Pan sądzi o zachowaniu lędzińskich radnych powiatowych? – Dobrze, że wśród nich znaleźli się tacy jak Palowski, Spyra, czy Żołna, i chociaż wiele wśród nich animozji mających swoje źródło w poprzednich wyborach, to potrafili mimo wszystko zagłosować za Hołdunowską, a nie tak jak to chciał PWSowski starosta Bernard Bednorz za bojszowską Trzcinową. O radnym Barciku i radnym Trzcińskim nie będę się wypowiadał, to że bliższe były im podczas głosowania Bojszowy niż Lędziny to sprawa ich sumienia i ich układów. – Jeżeli idzie o wydatkowanie środków na remonty dróg powiatowych, Lędziny były często pomijane, spora część tych środków trafiała do Bierunia, a przede wszystkim do Bojszów? – Tak, dlatego twierdzę, że burmistrz Lędzin powinien być twardszym, negocjatorem w kontaktach z powiatem. Poza tym uważam, że najwyższy czas na zmiany – NASTĘPNY STAROSTA MUSI BYĆ Z LĘDZIN! To chyba jedyne wyjście, żeby nasze miasto otrzymało od powiatu, to co mu się słusznie należy. Jakikolwiek inny wynik listopadowych wyborów, czyli pozostawianie u władzy radnych Powiatowej Wspólnoty Samorządowej, jeszcze bardziej wyrzuci nas na margines powiatu. Najwyższy czas na porozumienie ponad podziałami partyjnymi, bez względu na to co nas dzieli, Lędziny są najważniejsze. Był już starosta z Bierunia, jest z Bojszów. Co z Lędzinami? Nam się w końcu też coś należy, w końcu to powiat bieruńsko-lędziński. – Dziękuję za rozmowę. Czy będzie odwodnienie drogi na Kopalnianej? Ruszają modernizacje ulic, tak można wyczytać w BIL „Lędziny-Teraz!” urzędowej gazety z lutego 2014 roku. Przekaz jest jasny i wyraźny, że zaplanowane w budżecie miasta 2 mln w roku 2014, zostaną przeznaczone na modernizację dróg gminnych, w tym na wykonanie odwodnień, krawężników oraz asfaltowanie miejskich ulic. Widzimy zatem, że rozpoczęła się kampania wyborcza, no i oczywiście, jak co cztery lata przed wyborami, nasilenie prac inwestycyjnych. Tymczasem mieszkańcy ulicy Kopalnianej, czekają na decyzję burmistrza Stambrowskiego w sprawie budowy odwodnienia na swojej ulicy (artykuł pisany 5 kwietnia 2014 roku). Mieszkańcy ulicy Kopalnianej z wielkim zaniepokojeniem przyglądają się budowie kanalizacji na swojej drodze. Szczególnie zmartwieni są faktem, iż prace przy budowie kanalizacji deszczowej zostały zakończone bez zabudowy kratek deszczowych oraz krawężników najazdowych, które są niezbędne do prawidłowego odwodnienia drogi. Wystosowano nawet do burmistrza Stambrowskiego dwukrotnie pismo w tej sprawie. Drugie pismo podpisali prawie wszyscy mieszkańcy ulicy Kopalnianej, a złożone zostało w Urzędzie Miasta przez panią Teresę Noras. Problem zalegania wód opadowych na ulicy Kopalnianej (szczególnie w rejonie posesji państwa Carbogno) oraz zalewanie niektórych posesji, to uciążliwość z którą muszą się zmagać mieszkańcy tej dzielnicy po każdym większym deszczu. Problem jest dobrze znany burmistrzowi i pracownikom wydziału infrastruktu- ry, gdyż mieszkańcy okolicznych domostw informowali odpowiednie służby o tym problemie już kilka lat wcześniej (szczególnie śp. Pan Carbogno). Problemu nie rozwiązano, gdyż tłumaczono się brakiem odpowiedniej infrastruktury (czyt. kanalizacji deszczowej). Minęły lata, wybudowano kanalizację deszczową, jednakże problem prawdopodobnie nie zostanie rozwiązany, ponieważ pan burmistrz nie przewi- duje budowy odwodnienia na tej drodze. Przynajmniej tak wynika z odpowiedzi na pierwsze pismo złożone przez mieszkańców. Sytuacja absurdalna, w której buduje się kanalizację deszczową, a nie ma w planach zaprojektowanych kratek deszczowych odwadniających drogę. Zaniepokojony takim obrotem sprawy, postanowiłem zadzwonić do pracownika spółki „Partner”, celem uzyskania odpowiedzi na pyta- nie, czy na Kopalnianej zostaną zabudowane kratki deszczowe oraz krawężniki (najlepiej krawężniki najazdowe tak, jak to ma miejsce na innych wybranych ulicach w Lędzinach np. ulicy Głucha przy kościele św. Anny w Lędzinach). Uzyskałem odpowiedz, że spółka Partner nie odpowiada za montaż krawężników i kratek deszczowych, natomiast odpowiedzi na postawione przeze mnie pytanie należy szukać w Urzędzie Miasta, najlepiej pytając w wydziale infrastruktury pana Marcina Korfantego, który jest specjalistą w sprawach związanych z drogami. Tak też zrobiłem. Zadzwoniłem do pana Korfantego, który udzielił mi informacji, że na 1 kwietnia 2014 roku Urząd Miasta nie ma w budżecie przeznaczonych środków na budowę odwodnienia na Kopalnianej. Jakież zdziwienie mnie ogarnęło, kiedy otrzymałem taką odpowiedź. Przecież mieszkańcy dwukrotnie złożyli na ręce bur- mistrza pismo w tej sprawie. Drugie pismo podpisali prawie wszyscy mieszkańcy ulicy Kopalnianej. Pochodzę ze Smardzowic i wychowałem się na tej ulicy, oraz wiem, że sąsiedzi mocno są zainteresowani budową odwodnienia na tej drodze, szczególnie odcinka od posesji Państwa Tabaka do końca, czyli skrzyżowania z ul. Oficerską. Postanowiłem po raz kolejny, ale już osobiście zapytać na piśmie o tą sprawę pana burmistrza. Treść pisma, które przekazałem burmistrzowi dostępny jest na stronie internetowej www.podklimontem.pl. Mam nadzieję, że budowa odwodnienia na ulicy Kopalnianej zostanie wykonana, dzięki czemu poprawi się standard życia mieszkańców dzielnicy Freistad (czyt. frajsztat). Freistad (frajsztat) – tak potocznie nazywają mieszkańcy ulicy Kopalnianej miejsce swojego zamieszkania. Janusz Freitag 8 www.podklimontem.pl Kwiecień 2014 CHCESZ JECHAĆ AUTOBUSEM – TRENUJ BIEGI Czy ktoś jeszcze nad tym wszystkim panuje? Z pewnością NIE! – tego zdania są pasażerowie oczekujący na autobus na przystanku Lędziny Pomnik. Pasażerowie autobusów na przystanku Lędziny Pomnik są totalnie zdezorientowani. Gdzie mają czekać na autobus, czy na przystanku przy Pomniku, czy może na tymczasowym przystanku znajdującym się 60 metrów dalej. Nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na podstawowe pytanie – gdzie dzisiaj zatrzyma się autobus? Więc mieszkańcy trenują biegi raz tu, raz tam. – Poranne oczekiwanie na wyjazd do pracy przypomina loterię. Zatrzyma się tu, czy tam. Przedwczoraj jechał z przystanku tymczasowego, my staliśmy przy Pominku, wczoraj jechał spod Pomnika, jak pojedzie dzisiaj, tego nikt nie wie? – znowu sobie pobiegamy. Gdzie jakaś informacja? – pyta jedna z Pań oczekująca na autobus. Rzeczywiście od kilku tygodni na przystanku przy Pomniku rozkładu nie ma, ktoś ina- czej myślący zerwał go, na nowy trudno się doczekać. – Chyba widzi to radny, przecież dziennie tu przechodzi, gdy idzie do sklepu? – Nie, ostatnio woli jeździć samochodem – dodaje inny oczekujący na autobus. Wokół syf (bo brudno to tu było kiedyś, teraz jest syf), brak jakiejkolwiek organizacji i te dzieci próbujące przejść przez Lędzińską po pasach, które jeszcze niedawno tutaj były, a dzisiaj śladu po nich nie ma. Lędzińscy kierowcy wiedzą, że tu były pasy i zachowują ostrożność, obcy przejeżdżający przez Lędziny z powodu remontu dróg w Tychach już nie. Dzieci też są przyzwyczajone do stałego miejsca przechodzenia przez jezdnię, więc czekają, może się ktoś zatrzyma. Trąbiące samochody, koparka z lewej, koparka z prawej, Widoczność ograniczona do minimum. – Panie, w gazecie pisali, że za Straż Miejsko płacymy 360 tysięcy, kaj łoni som? Coż to niy widzom, co się tukej dzieje, dyć te dzieci chcom iść do szkoły?! – wrzeszczy jeden z oczekujących na autobus i podrywa się, żeby dać dzieciom znak, że mogą przejść, bo droga wolna. Tu już nie ma co się grzecznie pytać, tu trzeba wziąć przykład z mieszkańców i zacząć wrzeszczeć, choć już chyba nikt nie wierzy, że nasz głos przebije się przez huk samochodów ciężarowych i koparek, i doleci do siedzących wygodnie na swoich stołkach w urzędzie burmistrza i prezesa „Partnera”. Ludzie zacznijcie robić w końcu to, za co wam płacą mieszkańcy! Chyćcie się roboty! Kaj te darmozjady? (każdy wie, o kogo chodzi) Co to burmistrz, były dyrektor szkoły, nie interesuje się dziećmi przy tych remontach? Zróbcie w końcu z tym porządek? To tylko niektóre komentarze mieszkańców, które można usłyszeć na tym przystanku. Czyżby burmistrz i radni potrafili tylko gadać o tym, ile to dopłacają mieszkańcom do autobusów, tak jakby którykolwiek wziął kiedykolwiek złotówkę ze swojego i dołożył. A może ci, co jeżdżą autobusami, to nie jest dla nich poważny elektorat? rs Ile będziemy płacić za ścieki? Tego nie wie nikt. To temat tabu. Niektórzy uważają, że harmonogram robót kanalizacyjnych był tak opracowany, aby mieszkańcy, którzy do tej pory nie płacili za ścieki, nie byli podłączeni do kanalizacji przed wyborami. Może burmistrz obawia się o wyniki tegorocznych wyborów? Może obawia się reakcji mieszkańców, na otrzymane przed wyborami rachunki za odprowadzanie ścieków? Dopłaty do ścieków, uchwalane przez wiele rad miast i gmin nie są fanaberią, nie są realizacją populistycznych obietnic wyborczych czy pozostałością po komunizmie, ale są elementem racjonalnie prowadzonej polityki cenowej. Jej celem powinno być pogodzenie interesów mieszkańców, dla których wysokie ceny za ścieki stanowią poważne obciążenie budżetów rodzinnych, z interesami firm odpowiedzialnych za zagospodarowanie ścieków. W Lędzinach dopłaty do ścieków są systematycznie ograniczane. W roku 2007 – na początku kadencji Wiesława Stambrowskiego – za korzystanie z kanalizacji płaciliśmy 2,87 zł za 1m3. Dziś opłata jest 300% wyższa i wynosi już 8,64 zł. Trzeba burmistrzowi przyznać, że zadłużać miasto i podnosić ceny – to potrafi. Przy tej okazji trzeba przypomnieć, że nie wszyscy mieszkańcy Lędzin płacą „Partnerowi” za ścieki. Płacą ci, którzy zostali „zachęceni” do podłączenia się – za własne pieniądze – do instalacji ogólnospławnych lub kanalizacyjnych. Wielu ponosiło podwójne koszty – płacili „Partnerowi” za korzystanie z kanalizacji i za opróżnianie przydomowych szamb. Radni poprzedniej kadencji zapewnili tych mieszkańców, że ponosząc zwiększone koszty odprowadzania ścieków, mogą liczyć na dofinansowanie ze strony miasta. Została z nimi zawarta swoista umowa społeczna, której gwarantem powinien być Wiesław Stambrowski – ówczesny lider komitetu wyborczego „Lędziny Dziś i Jutro”. Ma się wrażenie, że dla Stambrowskie- go istotniejsze było „Dziś” – czyli zostać burmistrzem, niż „Jutro” – czyli wytrwać w obietnicach. Na jego wnioski dopłaty do ścieków były sukcesywnie zmniejszane. Można sądzić, że dla Stambrowskiego wyborcy z Hołdunowa przestali już mieć znaczenie, że zrobili wówczas swoje... Jedyną radną, która przez całą obecną kadencję konsekwentnie sprzeciwiała się podwyżkom cen ścieków była Krystyna Wróbel. A pozostali radni? Wypada spuścić zasłonę milczenia na „Milczącą Radę Miasta” obecnej kadencji. Radna Krystyna Wróbel zwróciła uwagę na fakt, że oprócz wzrostu taryfy i niedogodności spowodowanych budową nowej kanalizacji, nic dla mieszkańców się nie zmieniło. Pomimo położenia nowych rurociągów w roku 2013, wielu mieszkańców Hołdunowa nadal jest podłączonych do deszczówki. Nadal ścieki są więc odprowadzane przez instalację, która gwarantuje cuchnące rozlewiska na ulicach i posesjach, w przypadku zwiększonych opadów deszczu. Mieszkańcy otrzymują usługę o tym samym standardzie, opartą o tę samą infrastrukturę co w roku 2007, za 3 razy większą opłatę. Nie mogę poprzeć takiego traktowania odbiorców usług „Partnera”. Mam wrażenie, że niektórzy zapomnieli, że to „Partner” jest dla mieszkańców a nie mieszkańcy dla „Partnera”. – stwierdziła podczas sesji radna Krystyna Wróbel. Dopłaty do ścieków były i są ważne nie tylko dla mieszkańców ale i dla „Partnera”, stanowiąc dla niego pewne i terminowe źródło przychodów. Były one zawsze pieniędzmi wydawanymi dla dobra ogólnego, a nie tylko dla dobra pewnej grupy mieszkańców. www.podklimontem.pl Już dawno było wiadomo, że „Partnera” trzeba wzmacniać kapitałowo, by podołał realizacji projektu wymiany i budowy infrastruktury kanalizacyjnej. Dziś, gdy porządkujemy gospodarkę ściekami niezwykle ważne jest, by „Partner” prawidłowo zbilansował koszty swojej działalności. Niezbędna jest ich optymalizacja. Wiele przedsiębiorstw świadomie obniża amortyzację nowo wytwarzanych sieci kanalizacyjnych. W wielu przypadkach powszechnie przyjmowana była do kalkulacji kosztów amortyzacja podatkowa od budowli kanalizacyjnych w wysokości 4,5%. Obecnie coraz częściej amortyzacja zostaje zmniejszona do 2% rocznie. Taka sytuacja ma miejsce w „Partnerze”. Pomimo tak niskiej stawki amortyzacyjnej koszt funkcjonowania „Partnera” poważnie wzrośnie. Zakładając wartość nowych obiektów, które zostaną przez niego przejęte, na około 150 mln zł, daje to roczny wzrost kosztów o 3 mln zł przez 50 lat. Jak w tej sytuacji będą się kształtować koszty odprowadzania ścieków? W Mikołowie, gdzie był realizowany podobny projekt, mieszkańcy za 1m3 ścieków płacą 12,58 zł. Ile będą za nie płacić tym razem prawie wszyscy mieszkańcy Lędzin? Specjaliści z „Partnera” nie umieją oszacować tej kwoty, albo burmistrz boi się ją ujawnić? Tego nie wiemy. Ale pamiętajmy – jak będą przed wyborami mówić o dopłatach do ścieków, to sprawdźmy kto to mówi i czy dotrzymał swoich obietnic w przeszłości. Aleksander Musioł www.podklimontem.pl Kwiecień 2014 Totalny bałagan organizacyjny przy budowie kanalizacji w Lędzinach! Budowa kanalizacji ściekowej w Lędzinach, pozostanie na długo w pamięci mieszkańców, jako droga przez mękę, spowodowana nieudolnością organizacyjną władz miasta. Duże nakłady finansowe na ten projekt, sięgające rzędu 150 mln złotych powinny zagwarantować profesjonalizm w organizowaniu prac budowlanych. Tymczasem rzeczywistość pokazuje zupełnie coś innego, czego dowody widzimy na lędzińskich drogach. Dużo kontrowersji budzi realizowanie projektu na kontrakcie W 2.2. Zamoście Blych. Pomimo mylącej nazwy, kontrakt ten obejmuje prace w rejonie starych Lędzin, tym bardziej dziwi jego nazwa, która sugerowałaby, iż realizowane prace obejmować będą dzielnicę Zamoście. Dzielnicę, która została całkowicie pominięta w budowie kanalizacji. Wygląda na to, że dla Pana burmistrza mieszkańcy Zamościa to obywatele drugiej kategorii, dla których nie znalazło się miejsce przy konsumpcji wielomilionowej inwestycji. Tymczasem opłaty z tytułu podatków płacone są w całych Lędzinach na tym samym poziomie. Bałagan, brak rozsądnego i racjonalnego planowania. Brak współpracy władz gminnych z władzami powiatu bieruńsko–lędzińskiego doprowadziło do wielu sytuacji, które dla mieszkańców miasta są absurdalne. Marnotrawienie pieniędzy publicznych, które dokonuje się na oczach ludzi, to objaw braku gospodarności burmistrza. Bo jakże inaczej nazwać rozkopywanie drogi, na której niedawno położoną nową nakładkę asfaltową. Przykładem niech posłuży ulica Zamkowa. Rozkopywanie świeżo remontowanej ulicy Zamkowej Ulica Zamkowa to odcinek drogi od skrzyżowania ulicy Zawiszy Czarnego z Zamkową do mostu, za którym znajduje się dzielnica Zamoście. Na drodze tej prowadzone są prace związane z budową kanalizacji, pomimo tego, że niecałe półtorej roku temu, została tam nałożona nowa nakładka asfaltowa, sfinansowana przez powiat z pieniędzy zewnętrznych (tzw. powodziowych). Zatem, jak można wytłumaczyć logikę działania lędzińskich samorządowców w dysponowaniu pieniędzmi publicznymi? Patrząc na to, jak Absurdalny objazd ulicy Kupillasa przez ulicę Zawiszy Czarnego. ekipy remontowe niszczą dopiero co położony asfalt, można stwierdzić że jest to logika rodem z dawnego PRL-u. Brak pomysłu, wizji, planu działania to standard, który jest wizytówką Burmistrza Wiesława Stambrowskiego, promowaną w Lędzinach od dwóch kadencji. Pan burmistrz Wiesław Stambrowski i v-ce starosta Henryk Barcik, jako osoby reprezentujące, jeden gminę, drugi powiat, powinni skoordynować swoje plany inwestycyjne i tak zorganizować prace, by nie doprowadzać do sytuacji, w której marnotrawione są środki publiczne. Remont można było wykonać bardziej racjonalnie. Wystarczyło wyremontować odcinek drogi, który rzeczywiście znajdował się pod wodą w roku 2010, czyli od posesji państwa Loska do mostu (ulica Zamkowa) oraz odcinek od mostu do posesji państwa Szalbut (ulica Zamoście). Gdyby v-ce starosta Henryk Barcik przemyślał inwestycję remontu ulicy Zamkowej, wówczas nie doszłoby do sytuacji marnotrawienia środków publicznych (jak inaczej nazwać rozkopywanie dopiero co położonego asfaltu na Zamkowej). A tak pieniądze zostały wyrzucone w błoto. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że takie postępowanie to objaw niegospodarności, która tolerowana jest przez instytucje kontrolujące dysponowanie środkami unijnymi. Za błędy popełnianie przez naszych włoda- rzy będzie trzeba zapłacić. Zniszczony asfalt na Zamkowej, będziemy musieli odtworzyć, ponosząc koszty, które można byłoby wykorzystać bardziej racjonalnie. Absurdalny objazd ulicy Kupillasa Zorganizowanie objazdu w rejonie skrzyżowania ulicy Zawiszy Czarnego, Zamkowej i Kupillasa, to kolejny przykład bezradności Burmistrza wobec inwestycji, która przerasta możliwości organizacyjne Wiesława Stambrowskiego. Zamknięto ulicę Kupillasa, organizując objazd przez Zawiszy Czarnego, Sobieskiego do Lędzińskiej. Wytyczony objazd, stanowi teraz główny ciąg komunikacyjny, łączący Lędziny z tyską dzielnicą Jaroszowiec oraz lędzińską dzielnicą Zamoście. Mamy zatem do czynienia na tym odcinku z dużym natężeniem ruchu (biorąc pod uwagę, że Lędzińska od ronda w stronę Bierunia również jest zamknięta). Jakież zdziwienie pojawiło się na twarzach mieszkańców, kiedy na wyznaczonym objeździe w rejonie Zawiszy Czarnego pojawiły się koparki i rozpoczęły prace związane z budową kanalizacji, paraliżując tym samym ruch na zaplanowanym objeździe ulicy Kupillasa. Totalny bałagan i brak organizacji. Czyja to wina? Przede wszystkim Burmistrza Wiesława Stambrowskiego, który jest odpowiedzialny za całą inwestycję. A przecież można było inaczej. Jesienią zeszłego roku zakończono budowę mostu na Zamościu, która trwała około 6 miesięcy. Ulica Zamkowa była zamknięta i ruch w rejonie skrzyżowania Zawiszy Czarnego, Zamoście i Kupillasa był niewielki. DLACZEGO WYKORZYSTUJĄC TĘ SYTUACJE, WŁADZA NIE WYKONAŁA KANALIZACJI NA ZAWISZY CZARNEGO, GDZIE TERAZ ZAPLANOWANO OBJAZD? DLACZEGO NIE BUDOWANO KANALIZACJI NA ULICY ZAMKOWEJ W OKRESIE, GDY BYŁA ONA WYŁĄCZONA Z RUCHU (w związku z budową mostu). Można było wówczas bezpiecznie i szybko położyć na Zamkowej kanalizację. JANUSZ FREITAG 9 „z przymrużeniem oka” ZASŁYSZANE NA TORGU Pierwsza stacja metra w Lędzinach Na ulicy Ruberga, niedaleko domu pana burmistrza, mieszkańcy okolicznych bloków zauważyli, że prace ziemne prowadzone są już tak długo i z taaakim rozmachem, że niektórzy twierdzą, iż powstaje tam pierwsza stacja metra w Lędzinach. Nadzieja dla naszego miasta Rozkopywanie, przekopywanie, użyźnianie to metody agrotechniczne, nie od dziś wszyscy wiedzą, że na przekopanej ziemi wszystko lepiej się rozwija, co jest wyraźną nadzieją dla naszego miasta. Poszukiwacze złota Długi Lędzin, które już z początkiem roku przekroczyły 17 milionów złotych spowodowało to, że władze pod pretekstem budowy kanalizacji, rozpoczęły na szeroką skalę, bo w wielu miejscach Lędzin na raz, poszukiwania legendarnego skarbu, który mieli tu przed wiekami zakopać Szwedzi. Przedszkole w lesie Przedszkole w budynku MKSu, którego nikt tu nie chce poza burmistrzem i radnymi, ma podobno nosić imię Wodnika Szuwarka, ze względu na bliskie sąsiedztwo szaletów miejskich. Remont Hołdunowskiej Pomysł burmistrza Stambrowskiego z poprzednich wyborów z umieszczeniem torów kolejowych (Kolejka) w tunelu nie wypalił, więc powstał nowy projekt. Na odcinku od targu do przejazdu powstanie olbrzymia rampa, z której będzie można się wybić i przeskoczyć Kolejkę (dlatego wycięto tam drzewa). Zgodnie z zasadą, czego nie da się usunąć, to trzeba przeskoczyć. …bo muszę posprzątać… Podobno burmistrz Stambrowski w jednym z wywiadów oznajmił, że będzie startował w jesiennych wyborach na trzecią kadencje, bo „Będzie jeszcze dużo do posprzątania po inwestycji kanalizacyjnej. Sądzę, że jeżeli rozpocząłem tę inwestycję, to powinienem ją też skończyć”. Podobno mieszkańcy już zbierają na szufelkę i zmiotkę, inni na gumowy młotek…każdy wie po co. Rozkopywanie swiezo remontowanej ulicy Zamkowej. 10 Kwiecień 2014 www.podklimontem.pl STRATEGIA Strategia Rozwoju Miasta Lędziny jest jednym z najważniejszych dokumentów, jakie wypracowuje miasto, określa ona bowiem dobre i złe strony miasta, a przede wszystkim wyznacza cele i kierunki rozwoju, którymi ma zamiar podążać miasto. Od marcowej Sesji obowiązuje w Lędzinach nowa Strategia Rozwoju Miasta Lędziny do 2020 roku. Nie dziwi fakt, że przy jej uchwalaniu ani burmistrz, ani radni nie dokonali podsumowania realizacji „starej strategii”, która wypracowana Priorytet 1 Lędziny miejscem aktywnego wypoczynku i rekreacji mieszkańców miasta i okolic przez cały rok Cele: 1. Zagospodarowanie terenów w okolicy Zalewu na cele całorocznej aktywnej rekreacji 2. Zagospodarowane pozostałe tereny i spójny system wypoczynkowo-turystyczny oparty o bezpieczne i łatwe przemieszczanie się pomiędzy nowo wykreowanym centrum a terenami rekreacyjnymi 3. Aktywna promocja walorów rekreacyjnych miasta Priorytet 2 Lędziny miejscem harmonijnego rozwoju istniejących i powstawania nowych w tym innowacyjnych działalności gospodarczych. Cele: 1. Integracja środowisk gospodarczych istniejących i potencjalnych wokół pojawiających się szans i wyzwań 2. Aktywna promocja walorów inwestycyjnych miasta w celu pozyskania nowych mieszkańców i inwestorów 3. Ścisła współpraca z przemysłem wydobywczym w trosce o jego rozwój i poszanowanie środowiska naturalnego Te zagospodarowane tereny służą mieszkańcom i przyciągają odwiedzających przez cały rok niezależnie od warunków pogodowych. W miłej atmosferze i schludnym obejściu bawimy się tu wspaniale. Lędziny aktywnie promują swoje walory rekreacyjne, zwłaszcza wśród kierowców, którzy stoją w korkach, mają wówczas sporo czasu, żeby zachwycać się wspaniałymi widokami, takimi jak np. „jałowcowy zagajnik”. Dodatkowy czas na kontemplację przyrody zyskują również pasażerowie autobusu 536, dzięki nowym objazdom przez kanalizowane drogi dojazdowe do Zamościa, których czas nie raz sięga 40 minut, mają szansę za cenę biletu przeżyć emocje nie mniejsze niż podczas wyścigu Paryż-Dakar; smak pyłu w ustach bezcenny. Przegrany proces z Drog-Budem, o którym rozpisywały się gazety był najbardziej medialną promocją Lędzin, kosztował miasto utratę pozytywnego wizerunku dla inwestorów. Zamiast się tak wysilać, wystarczyło postawić chociaż przy S1 baner, że mamy kupę ziemi do sprzedania, ale to chyba przerosło lędzińskich specjalistów od promocji. www.podklimontem.pl Kwiecień 2014 11 TRWANIA została w 2008 r. Bo o czym mieliby mówić, skoro, żaden z celów w niej założonych nie został zrealizowany. Można by śmiało rzec: Strategia sobie a radni i burmistrz sobie – po co im Strategia – ich plan działania rodzi się z godziny na godzinę. Specjalnie dla naszych czytelników podsumowujemy 6 lat realizacji „starej” Strategii Rozwoju Miasta, o „nowej” – równie absurdalnej napiszemy w następnym wydaniu naszej gazety. Priorytet 3 Harmonijnie rozwijana infrastruktura drogowa i inwestycyjna wpływa na racjonalne wykorzystanie zasobów środowiska naturalnego. Cele: 1. Infrastruktura drogowa i transport dostosowane do zapotrzebowania wewnętrznego i zmieniającej się ponadlokalnej sieci drogowej 2. Racjonalne zarządzanie terenami pod inwestycje mieszkaniowe, gospodarcze i rolnicze 3. Nowoczesne i racjonalne wykorzystanie zasobów środowiska naturalnego z zachowaniem jego bogactwa dla obecnego i przyszłych pokoleń Priorytet 4 Wysoka aktywność mieszkańców miasta przejawiająca się uczestnictwem w życiu lokalnej wspólnoty, doskonaleniu własnych kwalifikacji oraz atrakcyjnym spędzaniem czasu wolnego. Cele: 1. Kompleksowy system edukacji i oświaty nastawiony na wykorzystanie nowoczesnych technologii komunikacyjnych, obejmujący mieszkańców w każdym wieku zachęcający do podnoszenia wiedzy i kwalifikacji w zależności od sytuacji na rynku pracy jak również zainteresowań. 2. Efektywny system organizowania czasu wolnego dla wszystkich mieszkańców miasta i okolic bazujący na cyklicznych imprezach kulturalnych inspirowanych przez środowiska lokalne. 3. System opieki zdrowotnej i społecznej szybko i niezawodnie reaguje na potrzeby osób, szczególnie tych w trudniejszej sytuacji 4. System wspierania inicjatyw podejmowanych przez mieszkańców i organizacje pozarządowe. Zakorkowany przejazd kolejowy, który burmistrz Stambrowski pomimo zapewnień wyborczych nie włożył w tunel powinien znaleźć się na widokówkach, stał się bowiem najbardziej rozpoznawalną atrakcją Lędzin. Jest to pierwszy wirtualny tunel w Polsce zbudowany tylko i wyłącznie z obietnic wyborczych. Racjonalne zarządzanie terenami pod inwestycje mieszkaniowe zostało posunięte do takiej perfekcji, że nawet Klimont chciano zabudować domami jednorodzinnymi. Dbanie o gospodarkę mieszkaniową sięgnęło szczytu. Spora część lędzinian, oczywiście za swoje, podłączyła się do Internetu. Zresztą dziś ma go nawet dziecko w komórce, spokojnie może wejść na v.city i pod Klimontem i przeczytać, co nowego wymyśliła nasza władza. Poza tym w mieście narodziły się dwie gazety opozycyjne i wielu mieszkańców rozwija swoje zainteresowania literackie. Niezwykle mocno wspierano inicjatywy podejmowane przez mieszkańców. Doprowadzono nawet do wszczęcia procedury referendum. Zaś inicjatywy organizacji pozarządowych Rada Miasta przyjmuje z „radością” i „pełną aprobatą” procedując nad nimi BEZ KOŃCA! 12 www.podklimontem.pl Kwiecień 2014 PÓŁ ŻARTEM PÓŁ SERIO Felieton Partyzanta z Wyciętego Lasu DLA KOGO KOMISJE I SESJE RADY MIASTA? Zaktualizowana Strategia Rozwoju Miasta Lędziny do roku 2020r. zakłada rozwój społeczeństwa obywatelskiego oraz wzrost partycypacji społecznej. O partycypacji społecznej mieszkańcy Lędzin, póki co chyba mogą zapomnieć. Skoro więc nie współdecydowanie o losach miasta, to może wystarczyłaby ich obecność w momentach, gdy prawo miejscowe się tworzy, czyli podczas komisji i sesji rady miasta. Zewsząd słyszy się narzekania, że lędzinianie nie angażują się w życie miasta, zauważa to również Strategia Rozwoju. Czy to, że na komisjach i sesjach rady miasta mieszkańców można policzyć na palcach jednej ręki jest objawem braku ich zainteresowania problemami Lędzin? Sądzę, że nie! Przyczyna tego problemu nie tkwi po stronie mieszkańców! Te, zrobiliśmy komisję o 12, a oni jednak przyszli. I co teraz? Spokojnie, zastosujemy naszą sprawdzoną strategię – będziemy udawać, że są niewidzialni. Mieszkańcy Lędzin już dawno wiedzą to, co władza daje im do zrozumienia „urząd jest nasz, więc nie czekamy tutaj na ciebie” Każdy, kto chociaż raz odwiedził urząd podczas komisji lub sesji rady miasta nie mógł pozbyć się wrażenia, że naruszył przestrzeń zakazaną, teren zarezerwowany dla „wybranych”. Co prawda nie ma tu zasieków ani wyraźnie zaznaczonej granicy, ale wzrok i zdziwione miny radnych skupione na twarzy „obcego”, który odważył się wtargnąć w zarezerwowaną dla nich przestrzeń, nie pozostawiają złudzeń. Tymczasem sprawa ma się zupełnie inaczej. Wchodząc do urzędu miasta, idąc ze swoją sprawą do burmistrza, czy radnych przychodzisz do siebie. Począwszy od budynku urzędu, poprzez drogę, którą przed chwilą jechałeś, aż po przedszkola i szkoły – to wszystko jest Twoje. Każdy mieszkaniec Lędzin zgodnie z Konstytucją oraz Ustawą o samorządzie gminnym jest współwłaścicielem swojego miasta. Dlaczego? – bo to z Twoich podatków to wszystko jest utrzymywane. To Ty płacisz wypłatę burmistrzowi i radnym diety, to Ty „zatrudniasz” urzędników i dyrektorów szkół. Możesz więc od nich wymagać, że będą mieli realną wizję miasta i będą specjalistami w swojej dziedzinie, co więcej powinieneś mieć przekonanie, graniczące z pewnością, że wszyscy ci ludzie nie będą działać na Twoją szkodę, czyli swojego pracodawcy. Wiem, że niejeden czytelnik poklupie się po gowie i powiy „z ciebie to jest ale specjalista jak z kozi … raizyntasza”! Jak tak czytam, to co napisałem, sam nie mogę w to uwierzyć. Chociaż to prawda, sam uśmiecham się do siebie. A powinni się uśmiechać inni: burmistrz, radni, państwo naczelnicy, chciałbym chociaż, żeby za moje pieniądze ci wszyscy ludzie częściej się uśmiechali, skoro inne rzeczy im nie wychodzą. Tyle chyba za tą kasę mogą dla mnie zrobić, żebym kiedy do nich przychodzę, mógł pomyśleć, że jednak ktoś tu na mnie czeka, przecież przychodzę do siebie. Choćbyś nawet przyszedł i tak nic nie zmienią „oni wiedzą lepiej” Skąd u naszych włodarzy wzięło się przekonanie, że wiedzą wszystko lepiej? Przecież dotychczasowe ich poczynania nader często temu twierdzeniu przeczą. Całe cztery lata ich rządów jawią się jako pasmo pomyłek. – asfaltownia, przegrana sprawa z Drog-Budem, obligacje na odkupienie gruntu, – decyzja o przenosinach Gimnazjum na Ziemowicie, co spotkało się z reakcją mieszkańców w postaci akcji referendalnej, – niezabezpieczenie Klimonta i … i wymieniać tak można by długo. Oczywiście dla władz naszego miasta to sukcesy, jeżeli się ich nie odnosi, trzeba porażki brać za dobrą monetę. Co więcej niemalże wszystkie pomyłki władzy wzięły się przede wszystkim z tego, że nie przeprowadzała ona w należyty sposób konsultacji społecznych. Przy wydawaniu decyzji pominęli najważniejszy element samorządności – mieszkańców miasta. Jest to proste, ale zaburzone myślenie o samo- rządności – skoro radnych wybrali mieszkańcy – to radni decydują za mieszkańców, bez konsultacji z nimi, zgodnie ze swoimi interesami politycznymi. Nawet człowiek nie interesujący się polityką wie, że jest to objaw destrukcji i zepsucia władzy. Ostatnio, gdy przeglądałem Internet, natknąłem się na ciekawe zdanie Przeświadczenie o nieomylności to najbardziej charakterystyczny objaw ludzi chorych na władzę. To choroba nieuleczalna, jest tylko jeden sposób, żeby z nią walczyć – wybory. Myślę, że mieszkańcy miasta dokonają dobrej diagnozy i podczas listopadowych wyborów wyślą tych ludzi na zasłużoną kurację. Skażony jest każdy, który tę władzę choć raz już sprawował, co gorsza pozostawienie kogokolwiek ze starego układu może spowodować, że będzie zarażał i epidemii nie da się powstrzymać. Każdy innowacyjny pomysł, każdy przejaw innego zdania, zostaje odczytany jako atak i atakiem zostanie ci odpowiedziane Najlepszym przykładem tego jest reakcja lędzińskich radnych na pomysł Stowarzyszenia „Pod Klimontem” związany z wprowadzeniem do Statutu Miasta inicjatywy uchwałodawczej mieszkańców. Prosty pomysł, który miał dać ledzinianom prawo wnoszenia pod obrady Rady własnych projektów uchwał został przez radnych odebrany jako niebezpieczny. Za wszelką cenę radny Gut usiłuje go zdemonizować, a jednocześnie kolejne pomysły radnych przeciągają wprowadzenie inicjatywy w czasie. Wydaje się przeważać przekonanie „byle do końca kadencji, a potem na pewno im się odechce” – trzeba być idiotą, żeby tego nie zauważyć. W „cywilizowanych” miastach, w których władzę sprawują radni z powołaniem to same rady miejskie lub burmistrzowie są wnioskodawcami wprowadzenia inicjatywy uchwałodawczej mieszkańców, a także wprowadzenia budżetu obywatelskiego. Niestety nasi radni nie mają, żadnej inicjatywy o czym świadczy choćby ta kadencja, w ciągu której o ile dobrze pamiętam, radni nie wyszli z ani jednym projektem uchwały. Zastanawiam się, czy świadczy to tylko o braku ich kreatywności, czy może bardziej o lenistwie? Z maszynkami do głosowania nie wygrasz To jak głosują radni jest oczywiście ich wyborem, do którego mają prawo. Zastanawia mnie jedynie ich jednomyślność. Czy istnieje granica śmieszności, której nie można przekroczyć? Granicę tę wyznaczają liczby 14 do 1. Prawie wszystkie wyniki głosowania na sesjach rady miasta są z góry do przewidzenia (bez zdolności przewidywania) 14 głosów za 1 wstrzymujący się lub przeciw. Większa opozycja jest w rosyjskiej Dumie Państwowej i kubańskim Zgromadzeniu Narodowej Władzy Ludowej. Czy ktoś jeszcze pamięta, że duża część radnych głosujących dzisiaj za projektami burmistrza dostała się do Rady Miasta w poprzednich wyborach zbijając kapitał polityczny, a tym samym zbierając głosy mieszkańców, na krytyce pierwszej kadencji Stambrowskiego? Może doczekamy się wytłumaczenia, dlaczego po wyborach tak szybko zmienili front i przystali do wyborczego wroga. Czy nie była to zdrada mieszkańców, którzy na nich głosowali, o zdradzie własnych ideałów nie wspomnę. Znowu sprawdza się stara maksyma „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”. Podczas marcowej komisji jeden z radnych pytał „Kim my właściwie jesteśmy”? Świetne pytanie – problem w tym, że nie ma sensu zadawać go pod koniec kadencji. To pytanie zasadnicze, które powinno zabrzmieć 3 i pół roku temu, kiedy zaczynaliście swoje rządy. Dzisiaj już wszyscy mieszkańcy Lędzin wiedzą kim jesteście … Wasze wątpliwe sukcesy i potężne porażki mówią za Was – i nic tego nie zmieni. Na którą komisję zdążysz po pracy? Jest jeszcze jeden powód nieobecności mieszkańców na komisjach i sesjach rady miasta – ten się wydaje najważniejszy – bo najbardziej praktyczny – czas odbywania się komisji i sesji. Poniżej przedstawiam harmonogram komisji i sesji na marzec 2014 r. Proszę tylko czytelników o przeanalizowanie, na którą komisję zdążą po pracy? Pozostawiam to bez komentarza z prostym pytaniem „Dla kogo komisje i sesje rady miasta?”, bo dla mieszkańców z pewnością nie. PzWL nr 2/2014 Wydawca: Bogumiła Freitag Redakcja: 43-140 Lędziny, ul. Partyzantów 31 e-mail: [email protected] Redaktor naczelny: Robert Salwierak Skład: COMSOFT Usługi Komputerowe Krzysztof Ewicz Druk: Polskapresse Oddział Poligrafia, drukarnia w Sosnowcu Terminy posiedzeń Komisji Rady Miasta w marcu 2014r. Połączone posiedzenie Komisji Stałych z udziałem przedstawicieli Powiatu 07.03.2014 godz. 14.00 Komisja Handlu 17.03.14r. godz. 15.30 Komisja ds. Infrastruktury 18.03.14r. godz. 15.30 część stacjonarna (część wyjazdowa – godzina 15.00: Wizja lokalna Schola Nostra) Komisja Edukacji 19.03.14r. godz. 15.00 Komisja Budżetu 20.03.14r. godz. 12.00 (sala 07) !!! Komisja ds. Ochrony Środowiska 21.03.14r. godz. 13.00 część stacjonarna, (część wyjazdowa – godzina 14.00: analiza stanu zabezpieczenia Gminy Lędziny przed podtopieniami z udziałem przedstawicieli KWK Ziemowit) Komisja Rewizyjna 24.03.14r. godz. 14.00 Sesja Rady Miasta 27.03.14r. godz. 16.00 (pogrubienia godzin pochodzą od redakcji)
Podobne dokumenty
Biuletyn Informacyjny Lędziny "Lędziny teraz" Nr 4/2012
słonecznych, docieplono ściany zewnętrzne w 227 domach, w 84 docieplono stropodachy, w 67 – dachy, w 53 docieplono stropy nad ostatnią kondygna− cją i w 44 nad piwnicą. Okna i drzwi zostały wymieni...
Bardziej szczegółowoBiuletyn Informacyjny Lędziny "Lędziny teraz!"
kiem jej powodzenia? Wynika, że tak… A może to organizator bał się, że na trzeźwo nikt jej „nie kupi”? A jeśli tak, to czy to najlepszy pomysł na rzekome promowanie miasta? W Lędzinach odbywa się w...
Bardziej szczegółowo