E. Wedel - Superbrands
Transkrypt
E. Wedel - Superbrands
Rynek Wedel to o wiele więcej niż marka – to słowo magiczne. Magia ta ma swoje źródło w bardzo konsekwentnych działaniach podejmowanych na przestrzeni ponad półtora stulecia. Składają się też na nią dwa niezwykłe zbiegi okoliczności, które jednak nie są tak do końca przypadkowe. Pierwszym z nich jest wrażenie, jakie odnosi podróżny przemierzający ul. Zamoyskiego w Warszawie. Czy to tramwajem, czy samochodem, czy też piechotą pokonując odcinek między ul. Lubelską a Teatrem Powszechnym, koło szarego muru i dość posępnej przedwojennej kamienicy – czuje się w pewnej chwili olśniewający i za każdym razem tak samo zaskakujący zapach... czekolady. Nikt, kto choć raz jako dziecko przechodził koło Wedla, nigdy tego wrażenia nie zapomni. A przechodząc kiedyś koło jakiejś fabryki czekolady gdzieś w świecie, pomyśli sobie – pachnie prawie jak u Wedla! Drugim czynnikiem, który sprawił, że Wedel nie jest dziś po prostu jedną z marek, tylko pozostaje Mercedesem na polskim rynku, jest to, czego udało się dokonać w okresie PRL-u. Wówczas był to jedyny chyba produkt identyfikowany poprzez markę. W cywilizacji pełnego, centralnie planowego niedoboru, Polacy poszukiwali nie cukierków, czekoladek, słodyczy jako takich, ale stali w kolejce po Ptasie Mleczko, Mieszankę Wedlowską oraz inne frykasy ozdobione topornym napisem „22 Lipca” i finezyjnym, zamaszystym podpisem twórcy tego cudu nad Wisłą – Emila Wedla. W czasach kryzysu, okupacji czy zaborów produkcja słodyczy stawała się czymś więcej niż tylko sposobem zarabiania na życie – była misją społeczną. Wyczarowanie drobnych okruchów lepszego świata z tego, co można było zdobyć na rynku, stanowiło wyzwanie nie tylko zawodowe, ale i patriotyczne. W trudnych czasach, kiedy – wydawałoby się – można sprzedać wszystko, bez oglądania się na jakość, sprawdzały się strategie długofalowe, z szacunkiem odnoszące się do klienta, niezależnie od jego położenia i zasobności portfela. Nic wszak bardziej zmiennego od rynku, koniunktury i zasobności portfeli. Stałe są tylko wartości: lojalność, zaufanie, szacunek i honor. Te wartości sprawdzają się także na wolnym, europejskim i globalnym rynku. Osiągnięcia W kategorii „wszechwag” Wedel jest drugą marką w Polsce. Wyprzedza go tylko Coca-Cola. We wspomaganej świadomości konsumentów Wedel uzyskał wynik 98,2% i znajduje się na pierwszym miejscu wśród producentów słodyczy. Wedel jest najdroższą i najmocniejszą polską marką w kategorii produktów spożywczych – wynika to z badań przeprowadzonych w 2004 roku dla dziennika Rzeczpospolita przez Ernst&Young oraz AC Nielsen. Jest to także najsilniejsza polska marka według Superbrands Polska 2003. Kolejne tytuły zdobyte przez Wedla to: „Marka o najsilniejszym potencjale wzrostu” – w kategorii słodyczy (Young&Rubicam 2004); „Najbardziej ceniona polska marka” – tygodnik Wprost (Pentor 2003); „Ulubiona marka młodzieży” – Pentor 2003; „Marka ciesząca się największym zaufaniem” – Reader’s Digest (The Most Trusted Brand 2002 oraz 2003); „Najsilniejsza marka w Polsce” – Businessman Magazine (Brand Asset Valuator, Upstairs Young&Rubicam 2002); „Polska marka roku” – Businessman Magazine (BrandPower, Stratosfera 2002); „Ulubiona Marka Słodyczy” – SMG/KRC, Tracking Study 2002. Historia Karol Ernest Henryk Wedel urodził się w roku 1813 w Ilensfeld. Praktykę cukierniczą odbywał w Londynie, Paryżu i Berlinie. W roku 1845 przybył do Warszawy na zaproszenie Karola Grohnerta. Już w 1851 roku usamodzielnił się i stworzył przy ul. Miodowej własną cukiernię. Na jej zapleczu powstał warsztat cukierniczy, produkujący karmelki, ciasta, figurki cukrowe oraz czekoladę twardą i do picia. Syn Karola Wedla, Emil, przejął firmę w roku 1872. Przygotowywał się do tego, studiując i odbywając praktyki w Niemczech, Szwajcarii, Anglii i Francji oraz zdobywając uprawnienia majstra cukiernictwa pod okiem ojca. Nowy właściciel odziedziczył nie tylko talent i pracowitość, ale także pokaźny majątek. Sprzedawszy sklep na Miodowej, wystawił własną reprezentacyjną kamienicę przy ul. Szpitalnej róg Hortensji (dziś: Górskiego). Na parterze otwarto – istniejące do dziś w niezmienionej formie – stylowy sklep i pijalnię czekolady, a na zapleczu, w oficynie, powstała fabryka z prawdziwego zdarzenia. Firma była rozbudowywana szybko, ale rozważnie. Powstawały nowe sklepy, składy i hurtownie, przybywało przedstawicieli handlowych. Aby zabezpieczyć się przed zakusami konkurencji, Emil Wedel zaczął oznaczać swoje wyroby własnym podpisem, a do swoich kontrahentów wystosował pismo, w którym ostrzegał przed podróbkami: „Od dnia dzisiejszego każda tabliczka czekolady pochodząca z mojej fabryki, opatrzona będzie na sobie we własnoręczny mój podpis. Wszelkie zatem czekolady nie opatrzone w stemple mojej fabryki i nie mające na etykiecie mojego podpisu, uważane być powinny za niepochodzące z fabryki niżej podpisanego”. Tak narodziło się najstarsze polskie logo, funkcjonujące (po niewielkim face-liftingu) do dnia dzisiejszego, przez ponad 100 lat bez przerwy. Fundamentem zawsze była jakość. Poczynając od selekcji surowców i dostawców, przez cały proces produkcji, a kończąc na opakowaniu i kontroli procesu sprzedaży – nie dopuszczano w tej materii do żadnych kompromisów. Produkcja, w znakomitej większości ręczna, wymagała fachowości i oddania ze strony załogi. Aby to osiągnąć, stosowano metody „przedsiębiorstwa opiekuńczego”. W czasach rodzącego się, drapieżnego kapitalizmu Wedel był ostoją stabilności zatrudnienia i wysokich płac (na tym tle dochodziło nawet do sporów z organizacją cukierników – ale nie z pracownikami). Fabryka budowała domy mieszkalne, prowadziła przedszkole, żłobek, gabinet lekarski i dentystyczny. Działała stołówka, łaźnie, klub sportowy, sala widowiskowa, orkiestra, a nawet pływalnia. Nowy budynek fabryki, którego budowę rozpoczęto przy ul. Zamoyskiego w 1929 roku, oferował najnowocześniejsze rozwiązania w zakresie organizacji pracy. Szeroko zakrojona działalność na rzecz społeczności lokalnej obejmowała m.in. budowę kościoła p.w. Matki Boskiej Zwycięskiej (katolickiego, choć sami Wedlowie pozostali protestantami), dotacje dla Komitetu Opieki Społecznej i znaczny wkład w budowę Filharmonii Warszawskiej. W latach międzywojennych Wedel prosperował znakomicie, bazując na lojalności pracowników, znakomitej renomie u klientów i niezmordowanym trudzie właściciela, który w biurze spędzał godzinę dziennie, a przez resztę dnia odwiedzał każdy zakątek swojej fabryki. Podjęte wówczas działania zmierzające do ekspansji na rynki zagraniczne z początku ograniczały się do jednego sklepu w Paryżu i wyposażania w najbardziej wyszukane smakołyki polskich dyplomatów. W 1939 roku w ciągu czterech miesięcy przygotowano kompletną wystawę produktów Wedla na światowych targach w Nowym Jorku. Opracowano zupełnie nowy asortyment, opakowania z napisami po angielsku i w angielskim systemie wagowym. Wojna była okresem wyjątkowo ciężkim dla fabryki słodyczy. Okupacyjne władze zasekwestrowały zapasy cukru, kakao, czekolady i wszelkich surowców koniecznych do produkcji. Nałożone obostrzenia objęły m.in. nakazy zaopatrzenia wojska i ludności niemieckiej na terenie Generalnego Gubernatorstwa. Podczas Kampanii Wrześniowej fabryka została poważnie uszkodzona. Odbudowa posuwała się z wielkim trudem. Jednak największym wyzwaniem okazało się utrzymanie dawnych stosunków pomiędzy pracodawcą a pracownikami. Płace zostały zamrożone, a wartość pieniądza spadała w szybkim tempie. Dokonując cudów w księgowości i zapisach magazynowych, „organizowano” dodatkowe partie surowców i gotowych produktów, które służyły do wykupywania pracowników i ich rodzin z rąk policji, gestapo, z łapanek i obozów. Deputaty wypłacane w naturze oraz wydawane w zakładowej stołówce posiłki pomagały przetrwać. Jan Wedel odmówił podpisania volkslisty – tłumacząc Niemcom, że nie mógłby spojrzeć w oczy swoim pracownikom, którzy przez kilkadziesiąt lat uważali go za Polaka, a teraz mieliby dowiedzieć się, że przez całe życie ich oszukiwał. Powstanie Warszawskie zastało Jana Wedla z całą rodziną na Szpitalnej. Odcięty od swojej ukochanej fabryki, służył pomocą powstańcom swoim majątkiem i zapasami zgromadzonymi w sklepie. Po przejściu przez obóz w Pruszkowie natychmiast wrócił na Zamoyskiego. Fabryka była zrujnowana, częściowo zburzona i rozszabrowana, a pozostałym majątkiem zarządzali przedstawiciele załogi, którzy dokonując cudów, uruchamiali kolejne urządzenia i podjęli produkcję podstawowych asortymentów słodyczy. Radość z zakończenia wojny nie trwała jednak długo. Wprawdzie – już wówczas: były – właściciel został zatrudniony w fabryce na stanowisku doradcy fachowego, ale pod koniec 1945 roku usunięto go z pracy i na zawsze zakazano wstępu do fabryki. Pozbawiono go także „służbowego” mieszkania w wybudowanej przez jego ojca kamienicy. Jan Wedel zmarł w 1960 roku. Jego pogrzeb był okazją do zamanifestowania pamięci o jego dziele. Pamięć ta nigdy nie zginęła w Zakładach Przemysłu Cukierniczego im. 22 Lipca – dawniej E. Wedel. Przemiany roku 1989 zaowocowały powrotem do dawnej nazwy, prywatyzacją, wejściem na giełdę, krótkotrwałym romansem z PepsiCo i wreszcie związkiem z angielską firmą cukierniczą Cadbury, której historia, jak w niezwykłym, bardziej jednak optymistycznym zwierciadle odbija losy polskich cukierników. Opisany pokrótce los marki, fabryki, rodziny, pracowników i klientów daje syntetyczną odpowiedź na pytanie, dlaczego dziś Wedel jest tym, czym jest: okrętem flagowym Polski w dziedzinie słodyczy i perłą w koronie marek polskich. Każde ziarnko kakaowe uważnie oglądane przez Karola, Emila i Jana Wedlów dziś odpłaca miłością i szacunkiem klientów. Produkt Oferta produktów została podzielona na trzy segmenty pozycjonujące wyroby – w zależności od formy i składu oraz sposobu i sytuacji, w których są spożywane przez określone grupy konsumentów. Segment podstawowy: tabliczki czekoladowe 100 g, 180 g, 300 g (25 rodzajów, w tym cieszące się największa popularnością: Mleczna, Gorzka, Truskawkowa); seria dla dzieci Czeko (siedem zróżnicowanych produktów); Ptasie Mleczko (cztery stałe warianty smakowe + serie limitowane); bombonierki: Pasjonata, Słodkie Serduszka; batony: Pawełek, Bajeczny, Pierrot, Smyk, Rekord; wafle: Mini, WW, P.S.; cukierki Mieszanka Wedlowska „Igraszki”; Torcik Wedlowski, Twój Torcik Wedlowski. Segment premium: seria cukierków Toflerki (cztery rodzaje toffi z czekoladą); czekoladki Avanti (pralinki w trzech wariantach smakowych); Baryłki. Segment luksusowy: tabliczki czekoladowe Maestria (trzy warianty smakowe); bombonierka Maestria; bombonierka Serce; bombonierka Chopin. Ponadto co roku firma przygotowuje bogatą ofertę okazjonalną na Święta Bożego Narodzenia i Wielkanoc, jak również limitowane serie poszczególnych wyrobów (np. Ptasie Mleczko o smaku kokosowym czy też ręcznie wykonywana, ważąca ponad kilogram Czekolada Jedyna, przygotowana specjalnie z okazji 110-lecia Sklepu Staroświeckiego i Pijalni Czekolady). Ostatnie wydarzenia W styczniu 1999 roku w wyniku połączenia warszawskiego Wedla i Cadbury Poland (należącego do światowego koncernu Cadbury Schweppes) powstała firma Cadbury Wedel. Szacunek nowych właścicieli do najstarszej polskiej marki pozwala sądzić, że czeka ją przyszłość nie mniej obiecująca od pełnej chwały przeszłości. a z drugiej strony zachętą i podnietą do dalszego doskonalenia produkcji”. Miarą wartości marki jest przywiązanie do niej klientów. Jeśli trwa ono ponad 150 lat – cóż więcej można dodać... Czego nie wiedzieliście o marce WEDEL ◊ W czasach, kiedy fabryka czekolady działała w budynku przy ul. Szpitalnej, gdzie nie było możliwości założenia łaźni, wszyscy pracownicy otrzymywali raz na tydzień bezpłatny bon kąpielowy, a jego wykorzystanie było skrupulatnie sprawdzane. ◊ Członkowie zakładowej orkiestry dętej działającej przy fabryce na Zamoyskiego byli na prośbę kapelmistrza zwalniani z pracy na czas prób orkiestry. ◊ Pijalnia Czekolady Wedla przy ul. Szpitalnej jest najstarszym tego typu lokalem działającym w Polsce. W 2004 roku obchodzi jubileusz 110-lecia istnienia. Jej stałymi gośćmi i zarazem prawdziwymi miłośnikami wedlowskiej czekolady byli m.in.: Henryk Sienkiewicz, Bolesław Prus, Jarosław Iwaszkiewicz, Zofia Nałkowska, Julian Tuwim i Jerzy Waldorff. W konkursie ogłoszonym kilka lat temu przez Gazetę Wyborczą warszawiacy uznali Pijalnię za jedno z najbardziej magicznych miejsc stolicy. ◊ 9 czerwca 2004 roku na planie Warszawy pojawiła się nowa ulica – aleja Emila Wedla. Aleja położona jest w parku Skaryszewskim i biegnie od ulicy Międzynarodowej wzdłuż Jeziorka Kamionkowskiego. Spacerując nią, widać wedlowską fabrykę czekolady. Ten zakątek parku, z którego Jan Wedel przez 15 lat przyglądał się swojej fabryce, do której nie miał wstępu, został uznany za Miejsce Magiczne Warszawy. Promocja Firma, która przez ponad 50 lat obywała się bez jakiejkolwiek promocji, musi mieć w sobie potencjał znacznie większy niż ten, który dają kampanie reklamowe. Dwa działania „promocyjne” były i pozostają nadal największą siłą Wedla. Jedno to bajeczny zapach czekolady, któremu nie sposób się oprzeć, a który towarzyszy słodkiej fabryce od ponad 70 lat. Druga tajemnica tkwi w rodzinnym charakterze wedlowskich słodyczy. Z pokolenia na pokolenie dzieci w Polsce były częstowane przez rodziców, dziadków i gości tym, co najlepsze: Ptasim Mleczkiem, Mieszanką Wedlowską, Torcikiem Wedlowskim i wedlowską czekoladą. Te dzieci mają dziś własne dzieci, wnuki i prawnuki. Wartości marki Jan Wedel pisał w latach 30.: „otwarcie twierdzimy: nie jest sztuką robić czekoladę; chodzi o to, żeby robić czekoladę dobrą i coraz lepszą, w cenie, którą w zupełności uzasadnia gatunek. W tym kierunku szły zawsze nasze dążenia i nadal jest ambicją naszej firmy przodować jakością wyrobów. (…) Uznanie i zaufanie publiczności jest dla nas prawdziwym sprawdzianem słuszności naszych założeń i dążeń,