Rewalacje - nr 6/2014
Transkrypt
Rewalacje - nr 6/2014
ISSN 1508-2776 Cena 2,5 zł Rewal, 14 sierpnia 2014 r. - lipiec 2015 r. ROK XVII, nr 6 (126) czytaj str. 6-7 INFORMACJE KIT Drodzy czytelnicy! (Krótkie Informacje Tekstowe) Wierni, kochani, niesamowici, niezastąpieni odbiorcy. Trzymacie w dłoniach ostatni numer tegorocznych „Rewalacji”. To efekt naszej ciężkiej pracy, powód do dumy i radości. Jesteśmy już z Wami w Rewalu ponad tydzień. Zdążyliśmy przez ten czas opanować podstawy pracy dziennikarza. W każdy artykuł włożyliśmy wiele serca. Staraliśmy się wykonać powierzone nam zadania jak najlepiej. Czy to się udało? Przekonajcie się sami! Jednocześnie chciałybyśmy podziękować wszystkim uczestnikom za to, że tworzą wspólnie z nami coś tak niezwykłego. Gdyby nie Wy – numeru szóstego by nie było. Jesteście niesamowici. Dzięki za wspólnie spędzone chwile, radości i smutki. Mamy nadzieję, że te „Rewalacje” umilą Państwu czas. Co w numerze? Wywiady z ciekawymi ludźmi, podsumowanie sezonu w Rewalu, fotoreportaże, recenzja książki, informacje na temat kolejki wąskotorowej i wiele, wiele więcej. Zapraszamy również do słuchania naszych audycji na częstotliwości 99.2 FM, odwiedzenia naszego portalu www.potegaprasy.pl, śledzenia naszego internetowego kanału TeVa-Rewal i spędzania z nami reszty wakacji. Wszystkim młodszym czytelnikom życzymy spokojnego powrotu do szkoły, radości ze spotkania z kolegami i samych wzorowych ocen! Do napisania! MIŁEJ LEKTURY ŻYCZĄ: TOLA JANOWSKA, WIKTORIA MAKOWSKA MARTA SAK Redaktor naczelny: Tola Janowska Zastępca redaktora naczelnego: Wiktoria Makowska Sekretarz redakcji: Marta Sak Opieka merytoryczna: Grażyna Bożyk (gazeta), Jacek Klepacki (radio), Marek Nowak (telewizja) Skład: Piotr Wasiak 2 Z okazji Międzynarodowego Dnia Latarń Morskich już 17 sierpnia od godziny 12, na placu przy wejściu do latarni odbywać się będzie rodzinny piknik w morskim klimacie. Organizatorem wydarzenia jest Stowarzyszenie Miłośników Latarń Morskich we współpracy z Centrum Informacji i Promocji Rekreacji Gminy Rewal. W programie m.in. animacje dla dzieci, zmagania sportowe dla rodzin i koncert zespołu szantowego. ● W Gminnym Ośrodku Kultury przy ulicy Słowackiego od 18 do 29 sierpnia odbywać się będzie XIX Międzynarodowy Festiwal Szachowy „Konik Morski”. Co roku od osiemnastu lat szachiści z całego świata zjeżdżają się, aby uczestniczyć w tym wydarzeniu. W imprezie biorą udział zarówno profesjonalni uczestnicy, którzy walczą o nagrody pieniężne, jak i amatorzy chcący jedynie sprawdzić swoje umiejętności. ● W tym roku odbędzie się dziesiąta, jubileuszowa edycja festiwalu Sacrum Non Profanum. Od 12 do 15 sierpnia koncerty będą miały miejsce w neogotyckim kościele w Trzęsaczu, a w dniach 16 i 17 sierpnia w kościele w Świnoujściu. Tegoroczny festiwal w całości poświęcony jest twórczości Wojciecha Kilara. Reklama: Wiktoria Makowska Współpraca z amfiteatrem: Marta Sak Dział foto: Benjamin Kuhnert Korekta: Aleksandra Kaźmierczak, Karolina Mikołap, Wiktoria Makowska, Marta Sak, Maria Spirin, Dominika Świątek Opiekunowie pedagogiczni: Iwona Kawa, Edyta Makowska ● W Pobierowie przy ulicy Grunwaldzkiej od 22 do 24 sierpnia odbędzie się zlot miłośników zapomnianej już przez wielu marki samochodowej VEROLEX. Szczegółowy program imprezy będzie podany w najbliższym terminie. ● Na styku ulicy Grunwaldzkiej i Mickiewicza 30 sierpnia od godziny 16 odbywać się będzie święto Pobierowa. Przewidziane są występy szczudlarzy, konkursy z nagrodami, muzyka na żywo oraz poczęstunek. ● Wszyscy zainteresowani kupnem bądź sprzedarzą staroci, mogą odwiedzić ulicę Grunwaldzką w Pobierowie, gdzie od 15 do 17 sierpnia odbywać się będzie Nadmorski Targ Staroci i Rękodzieła. Organizatorami są sołtys i Rada Sołecka wraz z Grupą Inicjatywną Pobierowo jest ok. ● Kolejny kabaret zawita do Rewala 16 sierpnia! Tym razem będzie to grupa Paranienormalni pochodząca z Jeleniej Góry. Występ rozpocznie się w rewalskim amfiteatrze przy ulicy Parkowej 4 o godzinie 20. Bilety można nabyć w kasie amfitetru oraz za pośrednictwem strony internetowej www.kupbilecik.pl. ALEKSANDRA KAŹMIERCZAK Adres redakcji: Hotel California 72-433, ul. Saperska 3 tel. 607650742 e-mail: [email protected] URL: http://www.potegaprasy.pl Facebook: facebook.com/potegaprasy Druk: PHU JAKLEWICZ 70-322 Szczecin ul. Kazimierza Pułaskiego 4/4 AKTUALNOŚCI Rewal w morzu długów Dawno, dawno temu, za siedmioma górami i siedmioma lasami powstała gmina Rewal. Była ona nie tylko piękna, ale i opływała we wszystkie możliwe bogactwa. Brzmi to świetnie, ale słowa „dawno, dawno temu” są w tym przypadku nieodzowne. Teraźniejszość jest znacznie mniej bajkowa. Gmina ma olbrzymie problemy finansowe, a wójt nie może spać po nocach. Problemy rozpoczęły się, kiedy Regionalna Izba Obrachunkowa nie zaakceptowała budżetu gminy Rewal na 2012 rok, gminy do tej pory uważanej za najbogatszą w powiecie gryfickim i jedną z najbogatszych w całej Polsce. Jej niespodziewane problemy finansowe były Izba Obrachunkowa w Szczecinie. Długi tymczasem rosną i rosną – głośno zrobiło się o tym znów pod koniec 2013 roku, kiedy rzecznik powiatu gryfickiego oficjalnie ogłosił, że dług gminy Rewal przekroczył 136 milionów złotych, a tym samym 100 procent rocznych dochodów. Plan naprawczy, przygotowany przez gminę, zgodnie z założeniem miał sprawić, że w ciągu trzech lat zadłużenie zostałoby ograniczone do 60 procent dochodów, ale, niestety, nie został on zaakceptowany przez Regionalną Izbę Obrachunkową. Wójt gminy Rewal Robert Skraburski twierdzi, że bezpośrednią przyczyną zadłużenia gminy było szokiem dla wszystkich, od jej włodarzy aż po przyjeżdżających tu rokrocznie turystów. Rok później, w 2013 roku, Rewal stanął w obliczu kolejnej szokującej informacji: jak się okazało, w związku z utratą przez gminę zdolności do wypełniana zobowiązań wobec banków i kontrahentów oraz finansowego udźwignięcia przez gminę ciężaru wynikającego z rosnącego zadłużenia, powstały plany wdrożenia programu naprawczego opierającego się na kolejnej pożyczce – tym razem ze skarbu państwa. W takim przypadku gmina spłacałaby swoje długi od 2015 do 2038 (!) roku. Idea ta nie została jednak na razie zrealizowana, natomiast plan budżetu przygotowała za gminę Regionalna przeinwestowanie oraz niekorzystne rozporządzenie ministra finansów. Kwestia zadłużenia gminy stała się z czasem kością niezgody pomiędzy gminą a RIO, bowiem Skraburski bez względu na opłakaną sytuację finansową zarządzanej przez siebie gminy ma w planach realizację wielu kolejnych inwestycji, co zdaniem szczecińskiej izby obrachunkowej jest niedopuszczalne, zwłaszcza że – też ich zdaniem – niemożliwa jest sprzedaż zadłużonych gminnych nieruchomości, co też zamierza wójt. Problemem okazał się także fakt, że wiele inwestycji miało być współfinansowanych ze środków unijnych. Atmosfera stawała się coraz bardziej napięta od grudnia minionego roku, kiedy to RIO złożyła zawiadomienie cd. na stronie 4. INFORMATOR TURYSTYCZNY Ośrodek zdrowia ul. Warszawska 31, czynny: pn. – pt. 8.00-18.00 tel. 91 386 25 88 WOPR tel. 601 100 100 Straż graniczna ul. Dworcowa 2, tel. 91 387 76 20 Straż gminna ul. Mickiewicza 21 tel. 91 384 90 30 Urząd gminy ul. Mickiewicza 19 tel. 91 384 90 11 Urząd pocztowy ul. Sikorskiego 3 tel. 91 386 27 02 Apteka ul. Mickiewicza 25 tel. 91 386 27 02 Kościół pw. Najświętszego Zbawiciela ul. Dworcowa 2 Posterunek Policji ul. Mickiewicza 21 tel. 91 385 28 61 Amfiteatr ul. Parkowa 4, tel. 508 871 122 Centrum Informacji, Promocji, Rekreacji Gminy Rewal ul. Szkolna, email: [email protected] Bankomaty: SGB, ul. Mickiewicza 19a (obok Urzędu Gminy) Global Cash, ul. Westerplatte 16 (naprzeciw przystanku autobusowego) Euronet, ul. Saperska 1 (przy restauracji Robinson Crusoe) Euronet, ul. Kamieńska (przy Polo Market) PKO BP, ul. Saperska (przy klubie California) Gold Cash, ul. Westerplatte 16 Multimedialne Muzeum na Klifie ul. Klifowa 3B, Trzęsacz tel. 604 141 783 Zespół Pałacowo- Folwarczny ul. Kamieńska 9, Trzęsacz tel. 91 386 24 20 Nadmorska Kolej Wąskotorowa tel. 91 384 22 35 (rozkład w internecie) Place zabaw ul. Szkolna (na terenie kompleksu sportowego) ul. Słoneczna ul. Rybacka KATARZYNA PIETRASZEWSKA 3 AKTUALNOŚCI Daj się zaczarować muzyce! Województwo zachodniopomorskie po raz kolejny wypełniły najpiękniejsze dźwięki, jakie tylko można sobie wyobrazić. W Szczecinie odbył się 10 sierpnia koncert inauguracyjny festiwalu Ssacrum Non Profanum. Od 12 sierpnia festiwal gości w Trzęsaczu – każda osoba, która przebywa teraz na terenie gminy Rewal, ma niepowtarzalną okazję uczestniczenia w tym magicznym wydarzeniu! Festiwal Sacrum Non Profanum jest organizowany od 2004 roku. Koncerty odbywają się w Szczecinie, Trzęsaczu oraz Świnoujściu. Każdy z nich zostaje zaszczycony występami wybitnych wokalistów i muzyków – takich jak Joanna Tylkowska-Drożdż, Bohdan Boguszewski (który jest dyrektorem artystycznym festiwalu), czy Bettina Jensen, wybitna niemiecka wokalistka. Jako że tegoroczna edycja tego muzycznego wydarzenia jest poświęcona zmarłemu w grudniu ubiegłego roku Wojciechowi Kilarowi, na każdym koncercie można wysłuchać przynajmniej jednego utworu jego autorstwa. Na pierwszym koncercie odbywającym się w gminie Rewal, który miał miejsce 12 sierpnia w Trzęsaczu, wy- stąpił między innymi Witold Zalewski oraz Krakowski Kwintet Dęty. Tegoroczna edycja Sacrum Non Profanum będzie miała jeszcze trzy odsłony – 16 i 17 sierpnia dźwięki muzyki zabrzmią w Świnoujściu, natomiast 15 sierpnia w Trzęsaczu w kościele pw. Miłosierdzia Bożego na ulicy Pałacowej odbędzie się koncert, którego główny punkt stanowi utwór Wojciecha Kilara pt. Dona nobis pacem z Agnus Dei. Wystąpią Affabre Concinui – poznański zespół wokalny oraz Rascher Saxophon Quartett, kwartet wybitnych saksofonistów. Miałam okazję udać się na jeden z koncertów w Trzęsaczu. Został on otworzony brawurowym występem Philipa Kwoki, wybitnego nowojorskiego muzyka polskiego pochodzenia. Zagrał on utwór oddający klimat klasycznego mitu o Orfeuszu i Eurydyce oraz zabrał słuchaczy w świat twórczości Fryderyka Chopina. Kolejny wykonawca, fenomenalny Krzysztof Chorosiński, przeszedł odegranymi przez siebie utworami do strefy stricte sacrum – na organach zagrał, między innymi, przerobioną pieśń pt. „Święty Boże” i przedstawił utwór Wojciecha Kilara, co było głównym punktem programu. Dzięki palcom mistrza dźwięk organów powodował, że wszystkim przechodzily ciarki po plecach! Kolejne recitale Chorosińskiego stanowiły płynne przejście do strefy profanum – były one bowiem transkrypcjami standardów jazzowych na organy. Jazz w wersji organowej zaprezentował nam także ostatni bohater tego sierpniowego wieczoru Adam Makowicz, który oprócz swoich własnych utworów – takich, jak piękne Living High in Manhattan – zaprezentował dzieła, między innnymi, Leonarda Bernsteina i Fryderyka Chopina. Wysłuchanie koncertu festiwalowego Sacrum Non Profanum jest niemal jak starożytne katharsis. Nie można nie oddać się magii muzyki, jaka wydobywa się z mistrzowsko opanowanych przez wokalistów instrumentów. Przy akompaniamencie tych dźwięków z łatwością zapomina się o problemach, a umysł sam ulega regeneracji. Serdecznie polecam! MARTA SAK Szczegółowe informacje na temat festiwalu można znaleźć na http://www.sacrumnonprofanum.pl/ Rewal w morzu długów cd. ze strony 3. do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa w związku z niezamkniętymi księgami rachunkowymi z lat 2010-2012. Kolejny przełom w sprawie nastąpił w połowie czerwca tego roku, gdy RIO opracowała plan budżetu dla Rewala. Został on okrojony w stosunku do pierwotnej wersji o 10 milionów złotych, gmina bowiem zamiast 60 milionów będzie mogła wydać w najbliższym roku 50. W związku z tym nie zostaną zrealizowane takie projekty, jak modernizacja tras rowerowych czy molo w Niechorzu. Wójt Skraburski zaakceptował propozycję RIO. Gmina nadal czeka na decyzję o pożyczce ze skarbu 4 państwa. Do piętrzących się przed gospodarzami gminy problemów doszedł niedawno jeszcze jeden, jakim jest prowadzona od końca lipca przez CBŚ i CBA kontrola dokumentacji w związku z podejrzeniem przekroczenia uprawnień przez wójta, który zaciągał kredyty, nie mając zabezpieczenia finansowego i podjął zbytnie ryzyko, wkładając wielkie sumy pieniędzy w kolejne inwestycje. Obecnie długi dwukrotnie przekraczają dochody gminy. Sołtys Rewala Andrzej Brzeziński stwierdził w rozmowie z dziennikarzami z Potęgi Prasy, że zadłużenie w żaden sposób nie utrudnia zarówno codziennego funkcjono- wania gminy i samej miejscowości Rewal, jak i jej promowania. – Wizytówką gminy i jej ogromnym walorem jest brak komarów, zdrowe powietrze, spokój – mówił. Tegoroczne lato odznacza się wyjątkowo dobrą pogodą, turystów w Rewalu jest więcej niż było w poprzednich latach. Czy zatem, zgodnie ze słowami sołtysa, tej nadmorskiej miejscowości nic nie zagraża? To okaże się najpewniej w najbliższej przyszłości. My mamy nadzieję, że popularność i atrakcyjność Rewala będzie wzrastała – w przeciwieństwie do długów... MARTA SAK Źródło zdjęcia wykorzystanego w artykule: www.dziwnow.net WSZYSTKO CO DOBRE... Rekordowy sezon Niesamowita pogoda, nawał turystów i bardzo duże zyski – to słowa, które, pojawiają się najczęściej, gdy zapyta się o krótkie podsumowanie sezonu letniego – zarówno przedstawicieli władz Rewala jak i miejscowych przedsiębiorców. Szczególnie przychylna dla turystów była wspomniana pogoda – sprzyjała ona plażowaniu, a co za tym idzie więcej turystów decydowało się na pobyt nad polskim morzem. Mamy tendencję zwyżkową Sołtys Rewala Andrzej Brzeziński ocenia sezon jako stosunkowo udany. Zwraca on uwagę na ogromną liczbę turystów, którzy zdecydowali się na pobyt w Rewalu, dobrą jest to już ponad 900 tysięcy – przyznaje wójt. Najlepiej sprzedają się kabarety Na brak klienteli nie może też narzekać obecny właściciel amfiteatru Artur Korgul. Nawał turystów sprawia, że spektakle tam się odbywające cieszą się niemalejącą popularnością. Najlepiej sprzedają się kabarety – mówi. – Dużym powodzeniem cieszy się cośrodowy program dla dzieci „Bombowa wyprawa”. Jest on bardzo chwalony przez rodziców. Natomiast – o dziwo – słabo sprzedają się imprezy muzyczne – dodaje. Turyści nie przyjechali badać sprawy zadłużenia Przyjeżdżających nie zraża obecna sytuacja ekonomiczna miejscowości – Nic w tym dziwnego aurę, która sprzyjała zarówno im, jak i mieszkańcom. – Na właściwą ocenę sezonu przyjdzie czas na spotkaniu z Radą Sołecką, jak i mieszkańcami na zebraniu wiejskim – mówi. – Wówczas zajmiemy się całościową oceną sezonu i poprawieniem błędów. Podobnego zdania jest wójt gminy Rewal Robert Skraburski. On z kolei podkreśla fakt, iż we wszystkich sektorach w turystyce osiągnięte zostały wyraźne zyski. Za przykład podaje często komentowaną kolejkę wąskotorową. – Funkcjonująca jeszcze przed remontem kolejka przynosiła zyski rzędu 700 tysięcy złotych. W tym sezonie, który jeszcze się nie skończył, – mówi jedna z mieszkanek. – Oni przyjeżdżają po to, aby odpocząć, najczęściej w prywatnych pensjonatach, w których mają już opłacony pobyt. Sprawa zadłużenia jest raczej problemem władz – turyści żyją własnym życiem. Oaza spokoju Sołtys Rewala zwraca również uwagę na bezpieczeństwo, które zapewniane jest przez cały sezon turystom. Nad bezpieczeństwem turystów w czasie sezonu czuwa wzmożona liczba służb, takich jak: ratownictwo wodne, straż pożarna, straż gminna, policja oraz straż graMATEUSZ SKÓRA niczna. FOT. BEN. KUHNERT „Rewalacje” – czym są dla Rewala? Jeśli dobrze pamiętam, pierwszy obóz dziennikarski tworzący „Rewalacje” zaczął stacjonować od 1998 r., a więc – czy się komuś podoba, czy też nie – gazeta jest częścią krwiobiegu naszej miejscowości. Wieloletnie doświadczenie i kunszt ujawniają się zawsze w przekazywanych do dyspozycji nam miejscowym i turystom w kolejnych numerach gazety. Imponować może wnikliwe spojrzenie i pisanie na łamach o sprawach żywo dotyczących naszej miejscowości. Przez lata przyglądając się młodym ludziom, współtworzącym „Rewalacje”, dostrzec można wspólny mianownik, że lubią nasz Rewal. Myślę też, że pozytywne zakręcenie Rewalem ujawnia się pasją poznawania, a w efekcie dogłębnym opisywaniem naszej miejscowości. Wszak to „Rewalacje” towarzyszą nam w przemianach i przeobrażeniach „naszego Rewala” i historycznie utrwalają to na stronach gazety. Z przyjemnością chcę podziękować twórcom „Rewalacji”, w moim przekonaniu za najważniejszą rzecz, że gazeta stała się swoistym przewodnikiem, jak sami nazywacie „urokliwego Rewala”. Chciałbym życzyć wszystkim tworzącym gazetę, ażeby Rewal był dla Was oazą i przystanią, żeby to właśnie Rewal był dla Was inspiracją do wydawania kolejnych numerów gazety „Rewalacje”. Z POZDROWIENIAMI DLA CAŁEJ REDAKCJI SOŁTYS REWALA ANDRZEJ BRZEZIŃSKI 5 CIUCHCIA PARYS Wąskimi torami... Po ponad trzech latach oczekiwania kolejka wąskotorowa ponownie wjechała na swoje nadmorskie szlaki i stała się źródłem radości dla przebywających w gminie Rewal turystów. Wygodna, sprawna i niezwykle klimatyczna kolejka, czyli Ciuchcia RETRO nosząca wdzięczne imię Parys, zabiera codziennie turystów w romantyczną wycieczkę po tym najpiękniejszym rejonie województwa zachodniopomorskiego i minionych latach. Obozowicze z Potęgi Prasy także mieli okazję przekonać się o jej wielkim uroku. Od czerwca zmodernizowana kolejka codziennie rano wyjeżdża z Gryfic i rusza w stronę Pogorzelicy, zatrzymując się na stacjach w większości wczasowych kurortów w powiecie, aby prezentować turystom uroki okolicy, w jakiej spędzają wakacje. Niebywałym przeżyciem jest już sama podróż zabytkowym pociągiem. Kiedy tylko weszliśmy na dworzec kolejki w Rewalu, mieliśmy wrażenie, że cofnęliśmy się w czasie do lat dwudziestych ubiegłego stulecia. Dzięki osobom odpowiedzialnym za renowację Nadmorskiej Kolejki 6 Wąskotorowej, przebudowane, stare budynki dworcowe sprawiają wrażenie nienaruszonych od początków XX wieku. Kolejka cieszy się wielką popularnością wśród przebywających w gminie Rewal wczasowiczów – ten sezon, pierwszy, w którym kolejka jeździ po trzyletniej renowacji, jest rekordowy – w ciągu lipca zabytkowy pociąg przewiózł ponad 89 tys. osób, dając tym samym włodarzom gminy zysk wysokości niemal 740 tys. złotych. Oczekując na przyjazd kolejki, rozmawiamy z przyszłymi pasażerami, wśród których dominują rodziny z małymi dziećmi. To wielka atrakcja dla dzieciaków i wielkie dla nich przeżycie. Nadmorska Kolejka Wąskotorowa jest w końcu fenomenem na skalę Europy – opowiada jedna z wczasowiczek, która wybiera się wraz z synkiem i mężem na przejażdżkę kolejką. Wakacje spędzamy w innym rejonie Pomorza, ale specjalnie przyjechaliśmy do Rewala, aby zafundować sobie i dzieciom przejazd świeżo wyremontowaną kolejką. Sami mieliśmy okazję podróżować nią jeszcze przed remontem – dodała inna. Wszyscy obozowicze Potęgi Prasy, poza kadrą, są pasażerami kolejki wąskotorowej po raz pierwszy, dlatego też owej podróży towarzyszy dreszczyk emocji. Kiedy na dworzec w Rewalu wjechał pociąg, wszystkim na chwilę zaparło dech w piersiach. Nie można było się oprzeć urokowi odrestaurowanej kolejki. Modernizacja objęła także jej wnętrze – dzięki wygodnym, obitym czerwonym pluszem siedzeniom. W wagonach przesiąkniętych klimatem dawnych lat podróż upłynęła bardzo komfortowo. Jej atutem jest także maksymalny poziom bezpieczeństwa – podczas renowacji kolejki zadbano o konserwację oraz przebudowę szyn i zwrotnic. Podczas podróży podziwialiśmy wiejski krajobraz obrzeży Rewala i okolic. Opuściliśmy kolejkę na zabytko- REWALSKIE ATRAKCJE wym dworcu w Niechorzu z nutką żalu – rzadko bowiem ma się okazję uczestniczenia w wyprawie, która łączy w sobie odkrywanie uroków okolicy i czasów minionych. Współtowarzysze podroży także opuszczają nasz niezwykły środek lokomocji oczarowani. Dzięki temu, że kolejka wąskotorowa znowu kursuje, wczasowicze z tak odległych od Rewala i okolic miejscowości jak Gryfice czy Karnice mogą bez problemu dotrzeć do atrakcji turystycznych tego rejonu – takich jak ruiny kościółka w Trzęsaczu czy latarnia morska w Niechorzu. Rewitalizacja kolei trwała trzy lata, kosztowała ponad 50 mln złotych oraz sporo cierpliwości ze strony turystów i nerwów włodarzy gminy Rewal. Choć nie wszystkie obiekty udało się zrewitalizować (czeka na to np. dworzec w Niechorzu), a niektóre wciąż jeszcze czekają na zakończenie inwestycji, już można powiedzieć, że trud się opłacił i warto było czekać. Mamy nadzieję, że gospodarze gminy Rewal, którzy zastąpili PKP i są inwestorami tego wielkiego przedsięwzięcia, uporają się z kłopotami finansowymi i dokończą atrakcję turystyczną na szynach. MARTA SAK Więcej informacji, cennik oraz rozkład jazdy znajdą Państwo na: www.kolejwaskotorowa.wrewalu.com Mistrzowie improwizacji Kabaret Limo z Trójmiasta przyjechał do Rewala i zaprezentował swoje najlepsze skecze. Zespół w składzie: Abelard Giza, Ewa Błachnio, Szymon Jachimek i Wojciech Tremiszewski, pokazali, kto jest liderem na polskiej scenie kabaretowej, jeśli chodzi o improwizację. Nasz wysłannik zadał Kabaretowi Limo kilka pytań. – Czy uzyskanie dyplomu aktora dramatycznego pomaga pani w pracy kabaretowej oraz czy ma pani plany, aby rozwijać się w tym kierunku? Ewa Błachnio: – Oczywiście, jest bardzo pomocne. Pomaga mi to lepiej wczuć się w postać, którą będę miała zagrać. Jeśli chodzi o aktorstwo, to owszem, już gram w teatrach w Krakowie, zaprezentowałam kilka spektakli i wiążę swoją przyszłość z aktorstwem, zarówno z filmem, jak i z teatrem. – Czy zazdrości pan swojemu bratu sławy standuperskiej? Szymon Jachimek: – Nie, nie zazdroszczę. Powiem, że cieszę się z sukcesu solowego Tomka. Poza tym zazdrość w rodzinie to najgorsze, co może się zdarzyć. Sądzę, że sam jestem rozpoznawalny jako piosenkarz kabaretowy, więc można powiedzieć, że się dopełniamy. – Skąd bierze pan pomysły na monologi? Abelard Giza: – Pochodzą od Wojtka. Umówiliśmy się, że on będzie podawał mi tematy na monologi, a ja zatrudnię go w naszym ka- barecie. W ten sposób uzupełniamy się, Wojtas podaje pomysł, ja to spisuję i próbujemy stworzyć ciekawą i śmieszną historię z rozwinięciem oraz puentą. – Jesteście znani z tego, że w swoich skeczach wykorzystujecie motywy improwizowane. Jak często udaje się wam zaskoczyć siebie nawzajem? Abelard Giza: – Dosyć często. Zdarza się, że to publiczność zaskakuje nas swoim zachowaniem. Tak też było podczas tego występu. Wojciech Tremiszewski: – Jeśli chodzi o statystyki zespołu, sądzę, że na pierwszym miejscu znajduje się Abelard, potem Ewa, Szymon i na końcu ja. Przez przesadną skromność mówię, że pomimo „przebicia” moich towarzyszy myślę, że to bardziej ja byłem zaskoczony nimi niż oni mną. – Dziękuję za rozmowę. Kabaret Limo: – Również dziękujemy i pozdrawiamy. Znany z występów bez zaplanowania kabaret z Trójmiasta zachwycił widzów siedzących w nieco podtopionym amfiteatrze w Rewalu. Niestety, jak piszą na swoim oficjalnym profilu na facebook’u. 31 grudnia 2014 planują zakończyć swoją działalność. Podkreślają, że będzie można ich jeszcze zobaczyć. Czekamy na kolejne występy i miejmy nadzieję, że w przyszłym roku usłyszymy o Abelardzie, Ewie, Wojtku i Szymonie z KabareKACPER GOLAŃSKI tu Limo. 7 KULTURA Dinozaury rocka The UK Legends to zespół grający przeboje lat 60., 70. i 80. Współpracowali z wieloma znanymi muzykami z Wielkiej Brytanii. 11 sierpnia br. wystąpili w rewalskim amfiteatrze. – Jak pracowało się z The Animals? Martin Bland: Było świetnie. – Jak wspominasz dni Lieutenant Pigeon? [zespół, w którym grał Martin Bland] M.B.: O, Lieutenant Pigeon! Zdążyłem już o tym zapomnieć, to było tak dawno temu (śmiech). Było w porządku. To była dobra zabawa. – Jak wyglądał wasz pierwszy pobyt w Polsce? M.B.: Byliśmy tutaj, zanim się jeszcze urodziłaś... To było dwadzieścia osiem lat temu. Pracowaliśmy z Czesławem Niemenem, Marylą Rodowicz. Trzydzieści dwa występy, telewizja, stadiony, byliśmy na topie. Czesław to legenda. Prawdopodobnie nigdy go nie widziałaś na żywo, ale ten gość miał niewiarygodny głos. Kiedy usłyszeliśmy go pierwszy raz, byliśmy pod wrażeniem. – Czym się różni polska widownia od brytyjskiej? Graham Russell Hunter: Dziewczyny są znacznie ładniejsze. – Co jeszcze podoba wam się w Polsce, poza dziewczynami? G.R.H.: Piwo (śmiech). M.B.: To nasz drugi dom. Stevie i ja koncertowaliśmy z The Animals w Polsce, wszyscy tutaj się o nas troszczyli. Właściwie to wszystko w Polsce lubię. Lubię nawet tutejsze jedzenie. Niestety, nie mogę powiedzieć, że podobają mi się Polki, bo moja dziewczyna jest tutaj ze mną (śmiech). Zabawne jest to, że Polacy znają wszystkie stare piosenki o wiele lepiej niż Brytyjczycy. Znają wszystkie teksty The Animals, Thin Lizzy, Gary Moore, to naprawdę świetne. Dwa dni temu graliśmy w Międzyzdrojach, było fantastycznie. Jesteście naprawdę dobrą publicznością. ROZMAWIAŁA: KAROLINA LICZBIŃSKA Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam! Na obozie dziennikarskim, jakim jest nasza Potęga Prasy, naprawdę wiele się dzieje. Oprócz pisania artykułów, prowadzenia audycji i przeprowadzania wywiadów z ciekawymi ludźmi uczestnicy poznają się lepiej, spędzają ze sobą czas i doskonale się bawią. Dzień 9 sierpnia na PP był dniem szczególnym. Jedna z naszych koleżanek – Tola obchodziła swoje 14. urodziny. Dobrej zabawie, śmiechom i radości nie było końca. Nasza nieprzewidywalna i jak zwykle niesamowita kadra przygotowała niespodziankę. Zaraz po obiedzie Potęga pod dowództwem Pani Iwony usiadła przy wielkim stole w Californii. Ku naszemu zdziwieniu, oczom ukazał się wielki tort. Obozowiczki Marta, Ola i Wiktoria napisały specjalnie dla Tolisławy Odę do Toli, w której zawarły najlepsze życzenia. Po wspólnym biesiadowaniu, śpiewaniu „Sto lat!”, Tola mogła wreszcie trzymać dłoniach swój urodzinowy, potęgowy prezent 8 – kubek ze zdjęciami wszystkich uczestników obozu. Spytaliśmy Tolę, jak jej się podobało i co myśli o spędzaniu urodzin w taki sposób: – Pierwszy raz podczas moich urodzin brałam udział w hucznym przyjęciu z przyjaciółmi. Urodziłam się 9 sierpnia, co wbrew pozorom jest niekorzystne, ponieważ wszyscy moi znajomi i większość rodziny są wtedy na wczasach. Zupełnie jak kule bilardowe po uderzeniu znaleźli się każdy w zupełnie innym miejscu. Tegoroczne urodziny na pewno będę długo pamiętać. Poznałam wielu wspaniałych ludzi, którzy, mimo że spędziłam z nimi dopiero cztery dni, napisali dla mnie piękny wiersz, kupili tort, śpiewali sto lat. Można spokojnie dać się ponieść niesamowitej atmosferze w taki sposób, że człowiek od razu się uśmiecha. Pozdrawiam chłopaków z pokojów 107 i 104, wszystkich z obozu, wliczając w to również kadrę. Najgorętsze uściski wysyłam moim współlokatorkom! Najlepszym momentem, o którym warto wspomnieć to po prostu widok wszystkich przy stole, jedzących tort i uśmiechających się. W takim razie nie pozostaje nam nic innego, jak cieszyć się, że naszej koleżance bardzo się podobało. Tolisławo – jeszcze raz wszystkiego najlepszego, zdrowia szczęścia i spełnienia marzeń! WIKTORIA MAKOWSKA WYSONDOWANE Niepolscy Polacy Każdy przeciętny człowiek ma tendencję do pytań. Pytań o przyszłość. Ciekawość sprawia, że to, co będzie, staje się częścią zajęć codziennych, bo kto nie myśli o przyszłości? Wielkie plany od jakiegoś czasu zaczęły być modne. Ludzie cenią sobie ich rozbudowę i realizację. Niespodzianki są rzadko mile widziane. Kilka czy kilkanaście lat temu uczęszczając do liceum ogólnokształcącego w okolicach klasy trzeciej wypadało mieć zarys planów na przyszłość. Teraz średnia wieku, w którym układa się pierwszy plan na życie znacznie się obniżyła. W zasadzie już dzieci w podstawówce myślą o wyborze idealnego gimnazjum dopasowanego do ich zainteresowań. Ciężko stwierdzić czy jest to dobra zmiana, ale musimy być świadomi faktu, że przed rozpoczęciem nauki w szkole średniej większość młodych Polaków żyje w świadomości, co chce osiągnąć. Co ciekawe, plany młodzieży często się pokrywają. Cel: byle nie w Polsce. Jeżeli studia to za granicą, jeżeli praca to nie w kraju, jeżeli życie to nie tu. Jest to jednak nadal tylko koncepcja, jedynie drobne przypuszczenie. Mimo to wiele z tych nieśmiałych myśli dochodzi do skutku. Co jest więc powodem chęci młodych Polaków do wyjazdu poza Polskę, aby tam się realizować? Jakie będą tego skutki dla polskiego społeczeństwa? Czy w Polsce nie ma warunków do wymarzonego przez młodzież życia? Właśnie te pytania znalazły się w naszej sondzie ulicznej. Zdania były podzielone, ale nikt się nie sprzeciwiał, nie było żadnego zdziwienia czy żalu. O czym to świadczy!?! Problem – Moja córka mieszka od 10 lat za granicą. Na pewno jest to ogromna rozłąka, ale ma tam pracę, zdecydowanie wyższe zarobki i lepsze warunki życia – mówi jedna z uczestniczek sondy. Praca i zarobki – jedne z najczęściej po- dawanych argumentów w odpowiedzi na pytania redakcji „Rewalacji”. Od kilku lat powiększa się procent studiujących Polaków, coraz więcej z nich ma świadomość, że bez studiów ciężko będzie otrzymać jakąkolwiek pracę. Problem leży w tym, że jeżeli ktoś nie „rozpycha się łokciami” między tłumem szukającym posady to również ma niewielkie szanse na tzw. lepszą pracę. A dochody? Zawsze wszystko rozbija się o pieniądze. Średnia krajowa pensja wynosi około czterech tysięcy złotych, natomiast przeciętny obywatel Wielkiej Brytanii czy Niemiec zarabia średnio aż dziesięć tysięcy więcej. Mówi się wręcz, że młode polskie społeczeństwo wyjeżdża „za chlebem”. I jest to chyba bardzo realne stwierdzenie... Warunek, że będą warunki – Tam są o wiele lepsze warunki życia! W przeciwieństwie do Polski... – powiedział zapytany przez nas młody chłopak. Warunki, warunki, warunki – drugi najczęściej używany argument uczestników sondy. W Polsce warunki życia według zapytanych są co najmniej kiepskie. Służba zdrowia utyka, żeby nie powiedzieć, że się przewraca. Różnica między dochodami rodziny a kosztami samego utrzymania jest niewielka, czasami w ogóle zanika. O emeryturze nawet nie warto wspominać. Ogólny standard choćby mieszkania jest zdecydowanie niższy od krajów zachodniej Europy. Złudne wrażenie czy nadzieja? Wielu młodych Polaków żyje w przekonaniu, że w Polsce jest źle lub trochę lepiej niż źle. W każ- dym razie nie jest dobrze. Wyjeżdżają, bo mają nadzieję, ciężko to inaczej nazwać, na inne życie. Stawiam tylko pytanie, czy na pewno znajdą tam tzw. lepsze życie? Większość emigrantów potwierdza, że zyskali to, czego szukali. W związku z tym wydaje nam się, że „tamten świat” jest idealny, ale to my go idealizujemy. W krajach rozwijających się szybciej warunki są lepsze, natomiast w kraju rozwijającym się wolniej jak Polska, logicznie rzecz ujmując, na niektóre sprawy potrzeba więcej czasu. Co będzie z Polakami? Nieduża liczba młodych ludzi będzie skutkowała brakiem nowych specjalistów i wykwalifikowanej kadry pracowniczej. Społeczeństwo będzie się starzeć, a liczba urodzeń się zmniejszy. – Nie będzie miał kto zarabiać na emerytury! – mówi starsza pani. Możliwe. Jednak młodzi Polacy zmieniają w pewnym sensie narodowość. To już nie ich sprawa. Takie są realia: ci, którzy wyjechali rzadko kiedy wracają. Rozwiązanie Podsumowując, młode polskie społeczeństwo wybiera swoją wymarzoną narodowość i dopóki nie zobaczy, że w Polsce też można normalnie żyć, będzie opuszczać kraj. Czy jest na to jakiś lek lub kuracja? Nie ma. Jeśli chcielibyśmy masowo przekonać młodych ludzi do pozostania w kraju i prowadzenia tutaj wymarzonego życia, to należałoby pokazać im, że mają tutaj jakiekolwiek perspektywy. W tym momencie emigrujący Polacy widzą ich jeden wielki brak. PATRYCJA LEŚ 9 TO JUŻ BYŁO Rewal wczoraj i dziś Są miejsca, które odwiedzamy raz do roku, w których spędzamy czas wylegując się w słońcu i oddając się beztroskiemu „nicnierobieniu”. Czy jednak choć raz ktoś z nas zastanowił się, jakie zmiany zachodzą w miejscach takich jak właśnie Rewal? Jak mała osada rybacka przerodziła się w nadmorski kurort, cieszący się niemalejącą popularnością? Początki Rewala wiążą się z istnieniem małej karczmy zbójeckiej Riuale, w której zatrzymywali się podróżujący do Kamienia Pomorskiego. Znajdowała się ona zaledwie kilkadziesiąt metrów od obecnie istniejącej bazy rybackiej. Z niektórych źródeł można wywnioskować, iż istniała ona jeszcze pod koniec XVIII wieku, lecz ciągłe podmywania lądu przez wodę morską zagroziły jej istnieniu. Karczmę rozebrano. Przez długi czas Rewal był osadą rybacką. Turystyczne możliwości okolic Rewala zostały szybko odkryte. Już w latach trzydziestych XIX wieku miejscowość uzyskała status kąpieliska. Przyjeżdżali do niej wówczas głównie turyści w Berlina i okolic. W 1896 r. powstała kolejka wąskotorowa, która łączyła Gryfice z Niechorzem i miała za zadanie usprawnić komunikację między tymi miejscowościami (od maja br. kolejka po długotrwałej rewitalizacji jest czynna i przewozi turystów!). Dzięki turystyce Rewal (dawniej Rewahl) rozwijał się niezwykle szybko. Pod koniec XIX wieku zaczęły powstawać obiekty noclegowe. W Rewalu stworzono też szkołę i park zdrojowy. 10 Wojny światowe i okres między nimi nie wpłynął znacznie na rozwój letniska. Dopiero w ostatnich latach obserwujemy renesans tej pięknej nadmorskiej miejscowości. Od 1973 r. Rewal ma swój własny samorząd. Wraz z upadkiem systemu komunistycznego w 1989 r. miejscowość zyskała nowe możliwości rozwoju. Rozpoczęto nowe inwestycje, mające na celu ścią- gnięcie turystów. Zadbano o infrastrukturę miejscowości – wyremontowano drogi, umieszczono lampy uliczne i stworzono wiele atrakcji – zarówno na plaży, jak i w samym Rewalu. Obecnie jest on jedną z najładniejszych miejscowości nad polskim morzem i mimo poważnych problemów finansowych, potrafi przyciągnąć rzeszę turystów. MATEUSZ SKÓRA ZABAWA SŁOWEM Rewal mówi Smile Kabaret Smile w składzie Andrzej Mierzejewski, Paweł Szwajgier i Michał Kincel zawitał do Rewala. Pochodzą oni z Lublina i na przestrzeni kilku ostatnich lat zyskali miano jednych z najśmieszniejszych ludzi w polskim show-biznesie. Zaprezentowali skecze pod tytułem: „Marilyn Manson”, „Grunwald”, „Must be the mam talent”, „Ksawię i Jaś”, „Bandyci” oraz inne. Zadaliśmy im kilka pytań. – Jak zaczęła się wasza współpraca z Kabaretem Młodych Panów w zakresie, między innymi, nauki języka śląskiego? Michał Kincel: – Śląski to moja pasja, uwielbiam jeździć na Śląsk i słuchać tamtych ludzi. Podoba mi się ten język, jego dźwięczność, melodyjność, składnia, prostota. Zapragnąłem napisać tekst po śląsku. Koledzy z Kabaretu Młodych Panów pomogli i się nam udało. Andrzej Mierzejewski: – Współpraca ta nie zaczęła się od tego, miała początek dużo wcześniej. Paweł Szwajgier: – To trwa już około sześciu lat. A.M.: – Naprawdę bardzo dobrze się rozumiemy, to są nasi dobrzy przyjaciele. Co roku powstaje wspólny skecz i tak pewnie zostanie. A wszystko zaczęło się od tego, że Robert zadzwonił z problemem, że nie mają nowych pomysłów, zaproponował, by zrobić coś wspólnego. Zgodzilismy się. – I w taki sposób powstał skecz pod tytułem: „Król ZUS”, tak? P.Sz.: – To właściwie od nich wyszła inicjatywa. Mówili, że zawsze chcieli coś takiego zrobić, ale brakowało im ludzi. Więc podłapaliśmy temat, wspólnie napisaliśmy tekst i widać efekty. – W niektórych kabaretach od razu widać, kto jest tak zwanym liderem, a u Was kto nim jest? M.K.: – Andrzej! P.Sz.: – Andrzej. M.K.: – Andrzej jest takim liderem,. jeśli ktoś by potrzebował lidera to tylko Andrzej. P.Sz: – Na Dzień Lidera, dzwonić do Andrzeja. M.K.: – Naprawdę jeśli ktoś na wesele potrzebuje lidera lub gdziekolwiek indziej, w autobusie Andrzej jest najlepszy. A.M.: – Albo żeby dom posprzątać, pod postacią pani Bożeny. – Skąd bierzecie pomysły na wasze piosenki? A.M: – Tu cię zaskoczę, bo bierzemy to z życia. Obserwujemy, co się dzieje, co nas boli. Czasami mamy jakiś pomysł, ale jest to za mało na skecz, a piosenka wydaje się tu idealnym pomysłem. – Wszyscy macie rodziny, jak one znoszą wasze ciągłe wyjazdy? M.K.: – Normalnie. Garnki się rzuca, talerze, widelcem się czasem pokłujemy. Jak u każdego artysty. A.M.: – Na pewno jest to dla nich ciężkie. My wyjeżdżamy, żony zostają z dzieciakami, ale taka praca. Na szczęście, wyjeżdżamy najwyżej na cztery dni i już jesteśmy w domu, więc nie jest to aż tak duży problem, jak w wypadku tych kabaretów, które wyjeżdżają na dłużej. – Kto był pierwowzorem pana Stanisława? P.Sz.: – Jeździmy dużo po Polsce i używamy CB radia. Zdarzało się nam zastanawiać, kto siedzi po drugiej stronie. Naszym wyobrażeniem tychże osób jest właśnie pan Stanisław. Ostatnio mieliśmy taką sytuację w drodze, że pan powiedział „Zobaczcie, zima znów zaskoczyła drogowców”, a drugi pan odpowiedział „Zawsze ich zaskacza”. M.K.: – Tekst jak od naszego Stanisława. – Panie Pawle, jaką dietę stosował pan, że udało się Panu tak schudnąć? M.K.: – Zobacz, zostało zauważone! A.M.: – Się wylaszczył. P.Sz.: – Nie pijcie piwa. Zmieniłem trochę styl życia. Dramatu nie ma, a efekty są. – Jesteście z Lublina. Jak wyglądają wasze relacje z Kabaretem Ani Mru Mru, który też jest z tego miasta? M.K.: – Nienawidzimy się. Szczerze, nie cierpimy się. P.Sz.: – Naprawdę bardzo się lu- bimy, spędzamy ze sobą czas nie tylko na scenie, ale także poza nią. Nie ma między nami rywalizacji czy też rewalizacji (śmiech). A.M: – Był taki czas, że Kabaret Ani Mru Mru bardzo pomógł Kabaretowi Smile, bo zabrał nas na trasę nadmorską. To były jeszcze te czasy, kiedy nie gralismy. M.K.: – Rozkręcili nas i dalej musieliśmy dawać sobie radę sami. A.M.: – Stworzyli nam swego rodzaju promocję, która była naszemu kabaretowi bardzo potrzebna. – Czy sytuacja ze skeczu Marilyn Manson jest odzwierciedleniem waszych powrotów do domu? M.K.: – Kiedy pokazaliśmy ten skecz po raz pierwszy na Ryjku (Rybnickiej Jesieni Kabaretowej) to kabareciarze, którzy siedzieli w pierwszym rzędzie, mówili „Hmm, jak w domu”, „Jakbym widział Magdę, Ziutę, Bożenę”. P.Sz.: – A teraz, kiedy czasem wracam do domu i siedzimy z żoną przy stole, pijąc kawę, a ona czasem mówi „No powiesz coś, Marilyn”. – Dziękuję bardzo za rozmowę. Kabaret Smile: – My także dziękujemy i pozdrawiamy. ROZMAWIAŁ: KACPER GOLAŃSKI Występ kabaretu cieszył się dużą popularnością wśród rewalskiej publiczności zgromadzonej w amfiteatrze. Cała redakcja również bawiła się wyśmienicie na występie panów z Lublina. Po koncercie Kabaret Smile rozdawał autografy oraz robił sobie zdjecia z fanami. Było wesoło – jak na występ Kabaretu Smile przystało. 11 FOTOREPORTAŻ Motylarnia – atrakcja dla każdego Znajdująca się w sąsiedztwie latarni morskiej motylarnia z Niechorza umożliwia poznanie setek przepięknie ubarwionych motyli z różnych zakątków świata. Możemy tu podziwiać m.in. najpopularniejszego motyla w Afryce – Monarchę, zjawiskowego Blue Morpho wywodzącego się z tropikalnych lasów Ameryki Łacińskiej, a także wielu jego barwnych kuzynów, np. Żeglarza z Singapuru, Niebieskie Tygrysy z Azji i Cętkowanego Trójkąta z Australii. Mnie osobiście podobały się też: Papierowy Latawiec z Malezji, Mozaika-Zebra występująca naturalnie w Meksyku i Argentynie oraz absolutny mistrz kamuflażu – Jesienny Liść. W wielkim namiocie, który w tym sezonie przywieziono tu z innej nadmorskiej miejscowości, latają swobodnie także duże motyle Sowie oraz pełni uroku przedstawiciele rodziny paziowatych, występujący od Półwyspu Arabskiego poprzez subkontynent indyjski aż po Borneo i Australię. Motyle potrafią zafrapować każdego nie tylko przepięknym ubarwieniem skrzydeł. W motylarium każdego czekają frapujące opowieści o życiu i zwyczajach tych owadów, można się tu też zachwycać skrzydlatymi przedstawicielami naszego świata przyrody. Pracownicy motylarni z wielką pasją wprowadzają nas w świat owadów, które 12 w tym miejscu można nie tylko oglądać z bliska i fotografować, ale nawet dotknąć. Tak, tak – motyle siadają bowiem na wielu turystach i nie przejmują się zbytnio, gdy zbliżamy się do nich z kamerą. Po co motylom dwie pary skrzydeł, w jaki sposób spoglądają na świat, czym w rzeczywistości jest pyłek na ich skrzydłach? – to pyta- nia, które najczęściej zadają turyści. Wielu przybyszów pyta także: czy ćma to też motyl, czy istnieją toksyczne motyle, co jedzą te piękne owady na co dzień, jak długo żyją? Jeśli chcecie poznać bliżej ich dziwny i tajemniczy świat – zajrzyjcie do tego nietypowego obiektu w Niechorzu, który czynny będzie do końca wakacji. Potem bowiem w naszym klimacie kończy się czas tych pięknych owadów. W przyszłym roku, na szczęście, znów będzie możBENJAMIN KUHNERT na je podziwiać. FOTOREPORTAŻ Park Wieloryba z gigantami Park Wieloryba ruszył w tym roku 30 kwietnia i zainaugurował drugi już sezon letni. Na ciekawych tajemnic mórz i oceanów czeka tu mnóstwo nowych atrakcji. To bowiem jedyne takie miejsce, gdzie jednocześnie bawiąc się i ucząc można poznać mroczny podwodny świat i dowiedzieć się wiele na temat tego, co wszyscy kochamy – morza. W czterech specjalnie przygotowanych sekcjach tematycznych dzieci i dorośli mogą spojrzeć prosto w oczy groźnym rekinom wyposażonym m.in. w wielkie zębiska, przyjrzeć się ogromnym wielorybom, wrócić przy okazji do dziecięcych bohaterów książek i dowiedzieć się wreszcie, gdzie jest kapitan Nemo. Wielka frajdą jest też przyjrzenie się wielu rybom żyjącym nie tylko w oceanach, ale i w naszym Bałtyku. Park wieloryba nie byłby tak interesującym obiektem bez gigantycznych zwierząt żyjących w morskich głębinach. Olbrzymie wrażenie robi na turystach prawie 36-metrowy płetwal, którego makietę budowano tutaj przez wiele miesięcy. Dotknąć można też niesamowitych zębów rekina ludojada. W rewalskim Parku Wieloryba pojawiła się nowa atrakcja, tym razem przeznaczona dla najmłodszych gości. Wspólnie z piratką Jenny i piratem Maksem dzieci szukają tu ukrytego skarbu. Piraci bowiem, jak wiadomo, cenne łupy ukrywali w różnych miejscach i zdarzało się, że nie mogli po nie wrócić... Zaczyna się od gier na plaży, potem na wielkim statku następuje mianowanie na pi- ratki i piratów. A to dopiero początek godny każdego poszukiwacza przygód. Na dzieci czekają ukryte mapy i morskie zagadki. Na końcu tej fascynującej przygody jest wreszcie wymarzony piracki skarb. Co w tym czasie robią rodzice? Odpoczywają na leżakach i hamakach, jedzą, piją, rozmawiają. Inni podążają za swoimi pociechami z aparatami i kamerami. Mówiąc krótko, wszyscy robią to, na co mają ochotę, wszak są wakacje, czas urlopów i wypoczynku. Na poszukiwania pirackiego skarbu Jenny i Maks zapraszają trzykrotnie każdego dnia. Warunek jest tylko jeden – musi być ładna pogoda. Na tyle dobra, żeby żmudne podążanie tropem pirackiego skarbu było znakomitą zabawa. BENJAMIN KÜHNERT 13 ŻYCIE JEST SKECZEM Wiecznie młodzi Dziesięć lat minęło, a oni nadal nie dość, że razem, wciąż młodzi to ciągle dobrze czują się w swym towarzystwie. Mowa o Kabarecie Młodych Panów, z którym rozmawiamy po niedzielnym występie w rewalskim amfiteatrze. – Czy nadal czujecie się młodzi, nie czas zmienić nazwę? Mateusz: – Czujemy się nadal młodzi i tak na zawsze pozostanie, a nazwy nie zmienimy, ponieważ jest piękna i po prostu wyraża nas. – Czy można, według was, zabić kogoś śmiechem? Mateusz: – Oczywiście. Na każdym występie widzimy, jak padają ze śmiechu na ławki, później ich wynoszą w workach. Bartek: – Zdarzały się wypadki, że ludzie dostawali zawału na występie kolegów z Ani Mru Mru. Robert: – Ale umierają z uśmiechem na twarzy, bynajmniej nie z nudów. – Czy mieliście jakiś skecz, z którego tylko wy się śmieliście? Bartek: – Były takie skecze, ale graliśmy je tylko raz. – Jest jakaś miejscowość, w której nie lubicie występować? Mateusz: – Nie, chyba że Helsinki, bo tam dotąd jeszcze nie występowaliśmy. – Macie jakiś temat skeczy, którego nie dotykacie, bo uważacie go za mało śmieszny, niesmaczny? Bartek: – Nie, chociaż z chorób się nie śmiejemy. Mateusz: – Ja lubię. Robert: – Uważamy, że każdy temat da się wziąć na warsztat, tylko trzeba odpowiednio do niego podejść, w umiejętny sposób, żeby wyciągnąć sens z tego, co chcemy obśmiać nie urażając przy tym uczuć innych osób, których w pewnym sensie dotyka ten temat. – Wasze ulubione filmy, z których najbardziej się śmiejecie, to... Bartek: – My lubimy stare z PRL-u. Mateusz: – Ja lubię „Ojca chrzestnego”, bo mi się przy tym filmie dwóch synów urodziło. Robert: – Mój przy „Wilkach”, to też chyba był film o mafii. – Czy wasze skecze mają jakieś głębsze przesłanie? Robert: – Wszystkie mają głębokie przesłanie, każdy je odkrywa na własną rękę, bo w końcu te skecze są o ludziach. Czasem zostawiamy widza, żeby zrozumiał, co chcieliśmy mu powiedzieć, ale nie do każdego dociera to przesłanie. To zależy od otwartości widza. Z pewnością nasze skecze są głębokie, choć nie umiemy tego zmierzyć... Ale są też takie docelowe, którymi chcemy coś oprotestować, szydząc z jakiejś głupoty, mamy też na składzie mniej zagmatwane, mniej skomplikowane skecze, po prostu do śmiechu. My szukamy tematów społecznych, które dotykają każdego z nas i wtedy na bazie aktualnego tematu tworzymy skecz, w którym próbujemy stworzyć karykaturę danej sytuacji. ROZMAWIAŁ: MIKOŁAJ STACHERA 14 TURYŚCI Elita wypoczywa nad Bałtykiem, Homo turistus czyli o nabiale, parasolkach i sztucznie aromatyzowanym morzu Śmietana – Ty i ja. Wszyscy rewalscy turyści. Jakoś tak w naszym pięknym polskim języku mamy, że wszystko, co z nabiałem związane, we frazeologii ma znaczenie negatywne. Ciekawskie jajo, rozlane mleko… A co z tą śmietaną? Do Rewala przyjeżdża cała polska śmietana! – głoszą na łące z ławkami, czyli w „zabytkowym” amfiteatrze, artyści wielkiego kalibru. Czy się śmiać, czy płakać – nie wiadomo. Ja raczej się śmieję. Z reguły. Bo wstyd się przyznać, trochę w byciu tą słodką śmietanką oszukuję. Po Rewalu lecę nad Morze Śródziemne. Lecę! Samolotem! Ominie mnie dwunastogodzinna wycieczka krajoznawcza wśród obłędnie takich samych polskich pól i pachnących różami wsi. Ominie mnie niewątpliwa atrakcja podziwiania czystej jak łza tylnej szyby samochodu stojącego przede mną w kolejce do wyjazdu z autostrady. Ominie mnie wpatrywanie się w śnieżnoszary sufit podczas wyczekiwania przed toaletą na stacji benzynowej. Kurczę. Te samoloty są jednak do kitu! A potem zamiast ogromnego, wypasionego parasola (bo nieważne, jak krótki byłby urlop nad Bałtykiem, padać będzie przynajmniej raz) dostanę najwyżej marny miniaturowy substytut. I to nie na wypolerowanej, drewnianej rączce, ale na jakiejś – olaboga! – wykałaczce. W drinku. Ale właściwie kto by coś takiego chciał. Przecież teraz powinno się pić dziennie dwa litry wody, a nie jakieś świeżo wyciskane soczki z pomarańczy, które rosną na ulicy przed hotelem. Każdy dietetyk powie, że to głupota. I na co to All Inclusive?! Któż chciałby jeść wykwintne sałatki nad basenem. Rybka, moi państwo, to jest to. Tej rybki rewalskiej będzie mi brakować. Prosto z tłuszczyku, zdrowiutka, idealna. A w Turcji dostanę ledwie jakieś krewetki. Ojoj, w co ja się wkopałam. Wszyscy wiedzą, że jedyne, co dobre z morza, to rybki. Tylko rybki. I tylko te z Bałtyku! Świeżutkie. Z przedwczoraj. Mniam-mniam. Jak już jestem przy Bałtyku, to mam kolejny powód do narzekania. Co tam turkusowy kolor Morza Śródziemnego. Pewnie pływają tam barwniki. I konserwanty. I cała paleta aromatów. Nie ma innego sposobu, żeby woda była tak niebieska. Nasz zielonożółty Bałtyk to jest to! Pełna natura. Hashtag nofilter. A Bóg jeden wie, co za sztuczności tam ci wszyscy Włosi i Egipcjanie dosypują. A fe. I na co komu te baseny, i mosty, i zjeżdżalnie. I bary, i restauracje. I jeszcze to fatalne słońce przez okrągłą dobę. No na co to komu. Lepiej zostańmy w Polsce. Posłuchajmy rybkowych terrorystów, zostańmy morsami kąpiąc się w morzu lub walczmy jak lwy o miejsce na plaży. Wypoczywając, nie dajmy się zwariować. W końcu mogliśmy polecieć gdzieś do ciepłych krajów. To by dopiero była porażka... Nad polskim morzem jak co roku tłumy plażowiczów wędrują ku morskim plażom, przy okazji zapychając okoliczne drogi. Wraz ze szczytem sezonu docierają do celu. Ich wędrówka dobiegła końca. Teraz mogą uzupełnić zapasy witaminy D i wysłać młode na poszukiwanie muszelek. Niestety, na plaży nigdy nie jest bezpiecznie. Na nieostrożnych turystów czyhają handlarze, gotowi zaatakować oddzielone od stada osobniki. Najbardziej podatne na działania handlarzy są młode. Niedoświadczone, rzadko zdają sobie sprawę z tego, że kupowane produkty po chwili stają się zupełnie bezwartościowe. Na szczęście, na plaży mieszkają również ratownicy, gotowi z pełnym poświęceniem wyciągać z morza tych po paru głębszych. Po kilku dniach plażowania ludzie wracają do swoich domów, aby przezimować i za rok wrócić na rozgrzane słońcem plaże. Ekolodzy twierdzą, że nadmierne wędrówki homo turistus przyczyniają się do degradowania środowiska naturalnego Bałtyku. Miejmy nadzieję, że amatorzy słońca przeniosą się wkrótce na równie słoneczne plaże Morza Śródziemnego. Tam również nie zaznają spokoju. Kolejni drapieżnicy będą na nich polować, tym razem z większą determinacją. Głodni zysku Algierczycy na pytanie o RABAT odpowiedzą – Och, rabat, I know this polish word, maybe twenty procent? (Och, rabat, znam to polskie słowo, może dwadzieścia procent?) KAROLINA MIKOŁAP STANISŁAW ZIÓŁKOWSKI 15 HISTORIA PLAŻOWANIA Od wełny po bikini Przed sezonem sklepy zalewa fala (dosłownie) przeróżnych strojów kąpielowych. Jednoczęściowe, dwuczęściowe, same doły, same góry, bikini, tankini, monokini. Pełen wybór. Ale jak to się stało, że obecnie zakrywamy ciała jedynie maleńkimi skrawkami materiału, jeżeli zaczynaliśmy w pantalonach i… drewnianych budkach? Zwykle opisując historię strojów kąpielowych rozpoczyna się opowieść od osiemnastego stulecia, kiedy ludzie ponownie pokochali wypoczynek nad wodą i pojawiła się potrzeba wymyślenia odpowiedniego stroju. Kluczowe słowo: ponownie. Otóż moda na sporty wodne panowała już w czasach Cesarstwa Rzymskiego, a według niektórych badaczy nawet wcześniej – jeśli wierzyć ściennym malowidłom minojskim, kąpiele lubiono już 1600 lat przed naszą erą! Widniejące na nich kobiety nosiły dwuczęściowy strój łudząco podobny do dzisiejszego bikini. Ale po kolei. Po upadku Cesarstwa sporty wodne odeszły do lamusa i nadeszły czasy mrocznego średniowiecza z całą religijną pruderią. Nikt nie myślał o rekreacyjnych kąpielach aż do czasów rozwoju kolejnictwa, gdy ludność masowo zaczęła udawać się nad morze. Mimo że średniowiecze było już daleko za horyzontem, w umysłach ludzi wciąż pozostało poczucie skromności i wstydliwość. Panie zażywały kąpieli w workowatych wełnianych (!) sukniach z obciążnikami na dole, które zapobiegały unoszeniu się stroju na wodzie oraz w długich do połowy łydki majtkach. Uwaga uwaga, pierwszy krok do bikini – można odsłonić kilkanaście centymetrów nogi! Jednakże taki ubiór po wyjściu z morza przyklejał się do ciała, co było uważane za zdecydowanie niemoralne. Wczasowiczka wynajmowała więc drewnianą kabinę, do której wchodziła na lądzie. Następnie była wciągana 16 przez konie do morza, gdzie wyskakiwała, chwilę się pluskała (przepraszam, zażywała leczniczych kąpieli), wskakiwała z powrotem do kabiny – tylko czym prędzej, żeby nikt jej nie zobaczył! – i wjeżdżała na ląd. Kabinę opuszczała już przebrana. Ach, ileż to zachodu… Z biegiem lat rękawy i spódnice ulegały skróceniu. Stroje zaczęły przypominać współczesne tuniki, zniesiono obowiązek zakładania rękawiczek i kapelusza. Upowszechniło się traktowanie pływania jako sportu i kobiety domagały się możliwości wystartowania w zawodach. Prawdziwą rewolucję wywołała australijska pływaczka długodystanso- wa Annette Kellerman, która jako pierwsza założyła jednoczęściowy przylegający do ciała kostium. Za ten czyn została w 1907 roku na plaży w Bostonie… aresztowana. W latach dwudziestych taki strój zyskał już społeczną akceptację i to wtedy zaczęła rozwijać się kąpielowa moda. Paryscy projektanci prześcigali się we wzorach i fasonach, by to właśnie ich pomysły zawładnęły kurortami wypoczynkowymi. Po wojnie kostiumy odkrywały już często część brzucha, podkreślały biust i wysmuklały całe ciało. Upowszechnił się styl pin-up, a chęć wyglądania atrakcyjnie na plaży nie dziwiła już nikogo. Znamienny dla historii mody ko- biecej stał się lipiec 1946 roku. Francuz Louis Réard postawił sobie za cel stworzenie najmniejszego kostiumu kąpielowego na świecie. Cztery trójkąty połączone jedynie sznurkami rzeczywiście okazały się mniejsze od najmniejszego. Réard miał jednak problem – żadna modelka nie chciała zaprezentować projektu przed szeroką publicznością. Ostatecznie Paryżanin zatrudnił tancerkę nocną Micheline Bernardini, która wkrótce po występie otrzymała ponad 50.000 listów od fanów. Nazwa bikini pochodzi od nazwy atolu na Pacyfiku, gdzie po drugiej wojnie światowej przeprowadzano testy broni jądrowej. Nomen omen, strój stał się eksplozją sensacji. Bikini pokochały największe gwiazdy filmowe tamtych czasów, pokazując się w nim na najbardziej luksusowych plażach Lazurowego Wybrzeża. W 1953 r. mało znana nastoletnia Brigitte Bardot wystąpiła w bikini bez ramiączek na plaży w Cannes podczas słynnego festiwalu filmowego. Ostatecznie do miniaturowego stroju społeczeństwo przyzwyczaiło się po sukcesach filmów „I Bóg stworzył kobietę” z Bardotką oraz „Dr. No” z Ursulą Andress. Bikini stało się ulubionym strojem kobiet, wyznacznikiem atrakcyjności i odwagi. Obecnie na plażach spotkać można prawie każdy typ stroju: od bezpiecznych jednoczęściowych, przez nieco śmielsze monokini oraz bardzo kobiece stroje na wzór pin-up girls, aż po skąpe mikroniki wzbudzające raczej zniesmaczenie niż podziw. Dawno już zapomniałyśmy o funkcjonalności i praktyczności kostiumów kąpielowych, rzucając się w wir fasonów i wzorów. Zniknęły narzucone normy zabraniające odsłaniać ciało. Zniknęły wełniane suknie z pantalonami. Wybór stroju zależy tylko od nas – i całe szczęście. KAROLINA MIKOŁAP FOT.: GEEKWEEK.PL KONTROWERSJE Kobieta z brodą Zajmiemy się teraz tematem, o którym w ostatnich czasach głośno: feminizmem. Osobami biorącymi udział w tej manifestacji płci są kobiety i mężczyźni. Co feminizm ma wspólnego z letnim wydaniem, „Rewalacji”? Miejcie oczy otwarte. Wszak czas wakacji to okres wielkich przecen oraz nowych reklam. Reklamy orzeźwiających piw, grilli i festynów nie są związane z tym tematem, lecz feministki są przeciwko eksponowaniu kobiecego ciała i seksualności tylko po to by sprzedać najróżniejsze towary. Więc: „Jeszcze jest o co walczyć!”– jak to ujęły nasze bohaterki, co stało się hasłem przewodnim manifestacji 8 marca 2013. W grudniu 2013 r. odbyła się wielka impreza na cześć „Kobiet Wyzwolonych”. Uczestnicy podpisywali petycję przeciwko „Przemocy Domowej Wobec Kobiet”. Rezultatem miało być utworzenie specjalnej organizacji chroniącej takie rodziny. Dlaczego jednak tytuł nie brzmiał: „Petycja Przeciwko Przemocy Domowej”? Najwięcej się mówi o znęcaniu się nad kobietami, rzadszymi przypadkami są mężczyźni i dzieci narażeni na to samo. To również powinno być brane pod uwagę. Czyżby feministki interesował tylko własny nos? „Moje ciało mój wybór” „Gwałt to nie wina kobiety” „Jak będę duży, zostanę feministą” „Matki to boginie owoców miłości” „Ginekologia bez klauzuli sumienia” „Fundusze kościelne na alimenty” „Będę lesbijką, jak moja babcia” Oto hasła, które pojawiły się rok temu na sztandarach. W Warszawie wynajęty również został klub „Basen” z imprezą o tytule „Rewolucja Kobiet”, widziane tam były też osoby wzbudzające kontrowersje, czyli ludzie „Gender”. Ich obecność wywołała jeszcze większy rozgłos, a korzystające z okazji feministki szczyciły się pomocą dla innych. Szkoda, że to nie ujawniło się w sprawie służb chroniących. Tytuł, o którym warto wspomnieć to „Fundusze kościelne na alimenty”. Tu również wypłynęło hasło o przecięciu pępowiny między feminizmem, a Kościołem. Czy to nie sprzeczność? Chcą odciąć się od spraw kościoła, ale powołują się na przeznaczenie funduszy Kościelnych przekazywanych od państwa na zaległe, niezapłacone alimenty. Hipokryzja. W tym roku również szeroko dyskutowany był problem mniejszej pensji wypłacanej kobietom wykonującym taką samą pracę jak mężczyźni. Jednak czy ktoś z was słyszał o kobiecie górniku? Niestety, kobiety nie mają takiej formy fizycznej jak mężczyźni oraz są mniej elastyczne psychicznie. Te aspekty są przez nie wypierane. Skoro zagłębiliśmy się w „niesprawiedliwości zawodowe” słowa: ginekolog, kierowca, doktor, minister nie będą mogły już być używane dla osób płci pięknej wykonujących tę pracę. Czas na ginekolożkę, kierowczynię, mędyczkę, ministrę. Większość ankietowanych z programu „Gdzie jest kłamczuch?” odpowiadało, iż feministki: ciągle płaczą, nie dbają o siebie, są nawiedzone i skrycie pożądają mężczyzny. Chyba nie o taką reputację walczyły. Powstaje pytanie: Czy możemy zgadzać się z nimi tylko w kwestii ginekologii bez klauzuli sumienia? TOLA JANOWSKA Bez piwa na plaży Okres wakacyjny to dla Polaków czas wypoczynku, szczególnie nad Bałtykiem. W Polsce utarło się, że urlop nad morzem musi być łączony z piciem piwa na plaży. Niewiele osób jednak zdaje sobie sprawę, że spożywanie alkoholu na plaży jest zakazane. Ustawa o wychowaniu w trzeźwości określa, że zabrania się spożywania napojów alkoholowych na ulicach, placach i w parkach, z wyjątkiem miejsc przeznaczonych do ich spożycia na miejscu, w punktach sprzedaży tych napojów. Mimo mandatów, przepis ten jest nagminnie łamany. Sprawdziliśmy, jak egzekwowane jest prawo w najpopularniejszych nadmorskich kurortach. – Mandat za spożywanie alkoholu na plaży w innych miejscach niż „beach-bary” wynosi 100 złotych – podkreśla Tomasz, ratownik na plaży w Rewalu. – Plaże kontrolowane są codziennie, więc nie ma co liczyć na uniknięcie mandatu. W rejonie plaż pracują patrole zmotoryzowane, rowerowe i piesze. Każdy rodzaj patrolu ma cechy, które czynią go przydatnym: zmotoryzowany mo- że przewozić osoby nietrzeźwe do pogotowia socjalnego, rowerowy jest szybki i może poruszać się po alejkach i ścieżkach, pieszy najsprawniej porusza się po… piasku. – dodaje nasz rozmówca. Mimo liberalnych przepisów obowiązujących w ciągu dnia, wieczorem za picie pod chmurką możemy zostać srogo ukarani. Za próbę spożycia alkoholu w miejscu niedozwolonym można nałożyć mandat w wysokości od 20 do 500 zł (zgodnie z taryfikatorem). ZBIGNIEW RÓŻYCKI 17 GRAMY NA POTĘGĘ Głos plemienia Imprezy to idealne miejsce na zabawy i wygłupy ze znajomymi. Świetnym pomysłem może okazać się „Uga Buga”. Gra przeznaczona jest dla od 3 do 8 osób w wieku od 7 lat. Zawiera 52 karty z ilustracjami oraz z zapisanym słowem, które należy z siebie wydać. Poza okrzykami na kartonikach znajdują się gesty takie, jak uderzenie w stół, pokazanie języka lub klaśnięcie w dłonie. Rozgrywka rozpoczyna się od rozdania trzech kart każdemu graczowi, po czym rozkładają je oni przed sobą obrazkiem do dołu bez oglądania ich. Pozostałe karty odkłada się na bok zakryte. Pierwszy gracz zaczyna odkrywając jedną ze swoich kart. Wymawia on słowo i wskazuje na kogoś krzycząc „HA”. Następny gracz robi to samo, lecz musi podać słowo z kart na stole i dodatkowo swoje. Gra kończy się, kiedy nie ma wystarczającej liczby kart, aby kontynuować rozdanie. Pomyłka następuje, kiedy ktoś nie wie, jakie są po kolei dźwięki lub za długo się waha. Wte- dy reszta graczy może go wyśmiać mówiąc „UUU” i wytknąć palcami. Zdaniem Potęgowiczów, ta gra jest idealna na każdą imprezę z przyjaciółmi albo w podróży z rodziną. Zachęcamy gorąco do kupna. KACPER GOLAŃSKI Story Cubes – wymyśl własną historię Story Cubes to gra składająca się z dziewięciu kostek. Na każdej z nich znajdują się obrazki symbolizujące stan, przedmiot, czynność lub postać. Powstały trzy zestawy tej gry: „Story Cubes”, „Story Cubes Action” oraz „Story Cubes Voyages”. Gra przeznaczona jest dla osób od lat sześciu. Może w nią grać dowolna liczba graczy. Rozgrywka rozpoczyna się od wyrzucenia wszystkich dziewięciu kości, następnie, zaczynając od najciekawszej, naszym zdaniem, układamy historię na podstawie wylosowanych obrazków. Liczba historii jest nieskończona. Ta gra ćwiczy kreatywność oraz twórcze rozwiązywanie problemów. Uczestnicy Potęgi Prasy bawili się w wymyślanie historii, a nawet ogłosili mały konkurs z nagrodą, którą był jeden z zestawów Story Cubes Action. Oto zwycięska historia Karoliny Mikołap. Na niebie było mnóstwo gwiazd. Niektóre umierały, niektóre żyły. Ich blask pochodził od złota oraz kamieni szlachetnych, które znajdowały w wielkim Naszyjniku Światła. Wszyscy chcieli mieć ów medalion. Budowali przeróżne kompasy, by zobaczyć olśniewający blask gwiazd. Ważyli także mikstury, które pomogłyby im w poszukiwaniach. Odnalezienie gwiazd nie było jednak prostym zadaniem, ponieważ przed nimi rozciągało się morze namiotów. Z ich wnętrza dobiegało fałszywe światło pochodzące od kielichów. Miało ono zmylić wędrowców chcących zdobyć blask gwiazd. Wszyscy jednak wracali do domów niezadowoleni, gdyż żaden z poszukiwaczy nie zdołał sięgnąć gwiazd... Polecamy. KACPER GOLAŃSKI Planeta Małego Księcia Wszyscy dorośli byli kiedyś dziećmi, ale niewielu z nich pamięta o tym – Antoine de Saint-Exupéry Gra Mały Książę: Stwórz mi planetę może okazać się pomocna w odświeżeniu pamięci dorosłych. Ilustracje Antoine’a de Saint-Exupéry pozwalają przenieść się w świat opowieści dla dzieci. Jako że zazwyczaj nie szaleję za grami rodzinnymi, ale za to lubię dobrą literaturę, z chęcią sięgnęłam po Małego Księcia. Najwięcej czasu zajęło mi zrozumienie instrukcji, która nie jest najbardziej klarowna. W konsternację wprowadziły mnie kartonowe żetony, określone na opakowaniu jako znaczniki. Nie znalazłam żadnej in- 18 formacji o tym, jak wykorzystać je w grze, więc porzuciłam zamiar przeczytania instrukcji po raz enty i uznałam, że wyjdzie w praniu. Okazało się, że udało mi się przejść całą grę bez wykorzystywania znaczników!?! Po pierwszych kilku minutach, kiedy wraz z koleżanką przyswoiłyśmy sobie reguły (niezbyt skomplikowane, na szczęście), wszystko zaczęło iść coraz sprawniej. W każdej rundzie pierwszy gracz wybiera, którą część planety chce stworzyć i odsłania tyle kafelków, ilu graczy bierze udział w zabawie. Pierwszy gracz wybiera jeden z kafelków i wyznacza kolejnego gracza, który wybiera jeden z pozostałych kafelków. Następnie on również wyznacza kolejnego gracza i tak do momentu, aż każdy wybierze po jednym kaflu. Szesnaście rund, potrzebnych do ułożenia planety, zajęło około pół godziny. Ostatnim etapem jest podliczenie punktów za każdy obiekt znajdujący się na danej planecie. Gracz z największą ilością punktów wygrywa. Grę można uznać za strategiczną, ale jest na tyle prosta, że dzieci spokojnie dadzą sobie radę. Całkiem przyjemny sposób spędzenia wolnego czasu dla wszystkich miłośników Małego Księcia, tych małych i tych dużych. KAROLINA LICZBIŃSKA W ŚWIECIE LITERATURY Przerwany decathlon Wydana w 2005 roku trylogia szwedzkiego dziennikarza Stiega Larssona zatytułowana Millenium odniosła niewyobrażalny sukces i odcisnęła znaczne piętno na jej czytelnikach. Początkowym zamiarem nieżyjącego już, niestety, genialnego Stiega Larssona było stworzenie aż dziesięciu części powieści. Nagła śmierć autora przerwała te ambitne plany. Udało mu się napisać jedynie trzy wybitne kryminały ze wspomnianej serii. Pierwsza część trylogii zatytułowana Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet otwiera przed nami wrota do tajemniczego świata pełnego zdrad i intryg. Głównymi bohaterami są dziennikarz i wydawca magazynu „Millenium” Mikael Blomkvist oraz ekscentryczna reasercherka Lisabeth Salander. Całkiem obcy sobie ludzie spotykają się w najmniej oczekiwanym momencie życia i otrzymują do wykonania niecodzienne zadanie, dotyczące rozwiązania zagadki sprzed ponad trzydziestu lat – odnaleźć pewną kobietę od dawna uznaną za zmarłą. Tajemnicze zniknięcie szesnastoletniej Harriet w miarę upływu czasu przemienia się w mroczną historię, odkrywającą przed Lisabeth i Mikaelem zagadkową przeszłość licznej rodziny Vangerów. Początkowo sprawa wydaje się być beznadziejna, ale determinacja i ogromna wiara we własne siły dwójki bohaterów przyczyniają się do rozstrzygnięcia mrożącej krew w żyłach tajemnicy. Wspólne działanie Mikaela i Lisabeth zbliża ich do siebie. W drugim tomie trylogii zatytułowanym Dziewczyna, która igrała z ogniem Stieg Larsson umożliwia nam śledzenie dalszych emocjonujących przygód z udziałem wykreowanych przez niego dwóch postaci, których losy ponownie się splatają. W tym tomie możemy bliżej poznać tajemniczą hackerkę Lisabeth, która na skutek niefortunnego zbiegu okoliczności jest podejrzana o popełnienie poważnego przestępstwa i ścigana przez szwedzką poli- cję. Jedyną osobą niewierzącą w jej winę jest Mikael, który rozpoczyna własne śledztwo, narażając się tym samym na ogromne niebezpieczeństwo, bo oprócz policji Lisabeth ściga jeszcze ktoś inny. Powieść kończy się w najbardziej przełomowym momencie, co sprawia, że niemalże w tej samej chwili sięgamy po kolejny, niestety, ostatni już tom noszący tytuł Zamek z piasku, który runął. To właśnie tutaj Stieg Larsson ujawnia nam swoje poglądy dotyczące szwedzkiego rządu, służb bezpieczeństwa i polityki w ogóle. Tom trzeci subtelnie zmienia charakter całej trylogii z rasowego kryminału w brytyjskim stylu na najwyższej klasy thriller polityczny. Zraniona w głowę Lisabeth trafia do szpitala, którego drzwi nie odstępuje na krok funkcjonariusz policji. Ponadto za ścianą szpitalnej celi leży nie tylko sprawca urazu, ale także, jak się później okazuje, znienawidzony od lat ojciec dziewczyny. Lisabeth grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, dlatego Mikael postanawia jej pomóc. Sięga tym samym w mroczną i pełną bestialstwa przeszłość kobiety i dowiaduje się, między innymi, iż kilkanaście lat temu została ubezwłasnowolniona przez państwo. Niedokończona seria kryminalna Stiega Larssona z cyklu Mille- nium pozostawia wiele do myślenia i daje pretekst do zadania sobie ogromu pytań dotyczących niewyjaśnionych losów głównych bohaterów. Ten niewidoczny defekt rekompensuje nam wspaniały i bogaty język, jakim autor posługuje się w trylogii. W fenomenalny sposób stosuje gradację, stopniowo odsłaniającą przed nami coraz to bardziej emocjonującą fabułę, na którą składają się ludzkie tajemnice, zdrady, intrygi, ale także szczera, bezwarunkowa miłość i przyjaźń dwojga ludzi. Larsson pokazuje szarą i beznamiętną rzeczywistość, w której rząd z premedytacją wyniszcza słabe społeczeństwo niskiego szczebla i gdzie wysokiej rangi urzędnicy mogą absolutnie wszystko, w ogóle nie przejmując się wynikającymi z tego implikacjami. Autor nie zanudza, lecz porywa. Nie prawi morałów, lecz subtelnie edukuje. Nie narzuca swoich poglądów, lecz pozwala kształtować własne. Trylogia, przeczytana w zaledwie kilka dni, nie pozwala o sobie zapomnieć przez bardzo długi czas. Powinna stać się obowiązkową lekturą każdego miłośnika dobrych kryminałów. Polecam wszystkim. Bez wyjątków. DOMINIKA ŚWIĄTEK 19 WAKACYJNE ABECADŁO Rewal od A do Z Jackson 5 śpiewali „A-B-C tak łatwe jak raz-dwa-trzy.” Równie proste jest nasze rewalskie abecadło. Obowiązkowa lektura każdego turysty. Amfiteatr w Rewalu zwany też złośliwie acz trafnie „łąką z ławkami” co wieczór przyciąga tłumy; chociaż rychły remont jest obiecywany co sezon, na razie pozostaje on tylko bliżej nieokreśloną przyszłością. B jak Bałtyk, B jak brud; przypadek? Nie sądzę. Hotel California – siedziba gminnego imperium medialnego. Dziennikarze – czyli my; wściubiamy nos wszędzie, gdzie się da, wywołujemy kropelki potu na czole wójta dzięki niewygodnym pytaniom, wreszcie sprzedajemy owoce naszej harówki za 2,50. Ekologia to właściwie nauka zajmująca się badaniem zależności między gatunkami; nauka o ochronie środowiska nazywa się sozologią; przedrostek „eko” zadomowił się u nas jak ukwiał na krabie pustelniku, tak że już nie damy rady wyprowadzić społeczeństwa z tego poważnego błędu, w końcu wolimy być „eko” niż „sozo”. Foka Depka to nietuzinkowa atrakcja wybrzeża rewalskiego; wypuszczono ją z fokarium Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w Helu, gdzie została wychowana przez ludzi; na niechorskiej plaży pojawiała się wielokrotnie, nic sobie nie robiąc z przebywających dookoła turystów; objęto ją programem „Ratujmy Bałtyckie Foki”. Motocykle są wszędzie, nad morzem też; lecz w Rewalu królują inne czterokołowe potwory – sieją strach wśród przechodniów, irytują miejscowych i dostarczają adrenaliny korzystającym; nie ukryjecie się przed nimi. Nawet jeśli spróbujecie, one was znajdą, pamiętajcie – Gokarty są wszędzie, a one nie wybaczają i nie zapominają. Wakacyjne Historie najlepiej opowiada się po powrocie z urlopu; 20 w domowym zaciszu z kubkiem herbaty budzi się w nas talent oratorski i porywamy tłum naszych przyjaciół i rodzinę opowieścią „jak to wujek Staszek zgubił się na rewalskim ćwierćmolo”; sam zainteresowany cicho chichocze, lecz w jego oczach wciąż widać przerażenie; znów czuje się jakby każda znana mu osoba nagle wyparowała w letnim słońcu. Z Internetem nie potrafimy rozstać się już od kilku lat; laptopy, smartfony, tablety – wszystko jest podłączone do sieci; może na wakacjach zamienimy sieć internetową na sieć rybacką i wybierzemy się na połów ryb o poranku? Wschód słońca nad morzem na żywo jest piękniejszy niż ten na pocztówce. Na oddalonym horyzoncie widać niewyraźny kształt; biała mała jednostka pływająca zbliża się do brzegu; w końcu cumuje on – Jacht; symbol luksusu i wypoczynku; zwykłym śmiertelnikom pozostaje tylko patrzeć i podziwiać. Kłódki – ciężkie, metalowe i toporne; mogą być okrągłe, kwadratowe czy prostokątne; na rewalskim ćwierćmolo wydają się bardziej ozdobą niż zabezpieczeniem; z wygrawerowanymi inicjałami i obowiązkowym „Rewal (tu data)” tajemnicę swojego istnienia zabiorą kiedyś do morza. Paczka przyjaciół? Bliska rodzina? Zakochani? Nieważne; ważne, że światełka waszej więzi poszybują prosto do nieba w postaci kolorowych Lampionów, po drodze podpalając Bogu ducha winny las. Ostatnimi czasy ten chiński produkt sprzedaje się jak ciepłe bułeczki; w takim tempie niedługo będziemy mówić „sprzedaje się jak kolorowe lampiony.” Morskie ptactwo bywa uciążliwe; mówimy o was, Mewy; latacie nad głowami zdezorientowanych turystów i przeszkadzacie w plażowaniu, a swoim porannym okrzykiem głodu wzbudzacie w każdym wracającym z morza rybaku poranny okrzyk przerażenia. Polskie latarnie morskie zachwycają nas już od wielu lat; a co gdybyśmy chcieli zobaczyć je wszystkie jednego dnia? Żaden problem; w Niechorzu funkcjonuje Park Miniatur La- HUMOR tarni Morskich; ułożone na kształt wybrzeża polskiego gwarantują nam szybką podróż w stronę światła. Złocista, równomierna Opalenizna to najlepsza pamiątka z wakacji; koleżanki z pracy na pewno będą wypytywać, jakie egzotyczne kraje zwiedziliście, patrząc z zazdrością na wasze idealnie brązowe ciało. Gdy tak się stanie, dumnie odpowiedzcie: byliśmy w Rewalu; dla niektórych to tak daleko, jak do innego kraju. Czym byłby wypoczynek nadmorski bez wylegiwania się na rewalskiej Plaży? Zbieramy energię ze słońca jak jaszczurki; ładujemy akumulatory do pełna; nabieramy kolorów oraz wsłuchujemy się w relaksujący szum morza i głosy sprzedawców kukurydzy. RewalStacja to najlepsza stacja radiowa w Rewalu, w Polsce, w Europie, na świecie; to jedyne radio prowadzone przez dziennikarzy o średniej wieku 14 lat. Urocza kawiarnia Sorrento przy placu głównym oferuje najsłodszą mrożoną kawę z karmelem i szarlotkę równie pyszną, co drogocenną – 10 zł za skromny kwadracik; czy warto? Oceńcie sami. Spragnionych wiedzy zapraszamy do Trzęsacza; tam bowiem stoi ostatnia ściana kościoła porwanego przez fale; gdy przyjedziecie tu kolejny raz, może już jej nie być. Upominek dla cioci Krysi czy babci Stasi to nie lada wyzwanie; pocztówka? za mało; naszyjnik z bursztynów? za dużo; pocztówka z bursztynami? Idealnie. Czy nad Bałtykiem spotkamy Wieloryby? Tak! Na rewalskim placu głównym stoją dwa te ogromne ssaki i w południe pryskają wodą każdego spragnionego ochłodzenia; możemy również spełnić dziecięce marzenia i zobaczyć największy w Europie model płetwala błękitnego; po takim przeżyciu człowiek czuje się spełniony i nic mu więcej nie potrzeba. Wszystkich Zakochanych zapraszamy do Alei Róż; wieczorny spacer z widokiem na morze z ukochaną osobą to skryta fantazja większości dziewczyn; chłopcy, róbcie notatki! MARTYNA PAUL KAROLINA LICZBIŃSKA Uśmiechnij się! – Tato, kto to jest alkoholik? – pyta Jaś. – Widzisz te cztery drzewa? Alkoholik widzi osiem – odpowiada ojciec. – Ale tato, tam są tylko dwa drzewa... ● Na lekcji nauczyciel polskiego pyta Jasia: – Jasiu, powiedz nam, kiedy używamy wielkich liter? Na to Jasio: – Kiedy mamy słaby wzrok. ● Dzwoni kierowca tira do szefa: – Szefie rozjechałem psa. – Auto całe? – Całe. – To go zakop i jedź dalej. To go zakopał, ale za chwilę znów dzwoni – Szefie zakopałem go. – No to po co znowu dzwonisz? – Nie wiem, co z radiowozem zrobić. ● Mały Jaś ma urodziny i wypatruje przez okno gości. Nagle mówi do mamy: – Mamo, wujek i ciocia idą! – Nie mówi się wujek i ciocia, tylko wujostwo. Wygląda dalej. – Mamo, kuzyn i kuzynka idą! – Jasiu nie mówi się kuzyn i kuzynka, tylko kuzynostwo. Patrzy dalej i zauważył babcię i dziadka i mówi do mamy: – Mamo, dziadostwo idzie. ● Nauczyciel na lekcji mówi do Jasia: – Z ciebie byłby doskonały przestępca! – Dlaczego?! – dziwi się Jaś. – Bo w zeszycie nie zostawiasz żadnych śladów działalności. ● Tato do Jasia: – Synu, gdy dorośniesz, chciałbym, abyś był dżentelmenem. – Nie chcę być dżentelmenem, tato! – protestuje Jaś. – Chcę być taki jak ty! ● Dziadek dał Jasiowi 20 zł na urodziny. Mama obserwuje Jasia, wreszcie mówi: – Jasiu, podziękuj dziadziusiowi. – Ale jak? – Powiedz tak, jak ja mówię, gdy tatuś daje mi pieniążki. Jasiu zwraca się do dziadzia: – Czemu tak mało? ● Jaś przychodzi ze szkoły i mama pyta się go: – Jasiu, jak było w szkole? – Dobrze: pani mnie wyróżniła, powiedziała, że cała klasa to debile, a ja największy. ZEBRAŁA MARYSIA SPIRIN Uśmiech to recepta na wszystko. Pozdrawiamy serdecznie naszych czytelników! 21 ROZRYWKA HOROSKOP BARAN (21.03-20.04) Ten miesiąc to czas na podróże. Wybierz się w daleką wyprawę w różne zakątki świata. Ta wycieczka przyniesie ci nie tylko wiele wspomnień, ale także pozwoli ci inaczej, z dystansem spojrzeć na otaczającą cię rzeczywistość. BYK (21.04-21.05) Zawsze walcz o swoje, bo na twojej drodze możesz spotkać ludzi, którzy będą chcieli ci to zabrać. Nie daj się zwieść pozorom i miej szeroko otwarte oczy. W tym okresie bądź wyjątkowo ostrożny, jeżeli chodzi o zawieranie nowych znajomości. BLIŹNIĘTA (22.05-21.06) Szczerość to podstawa, a kłamstwo ma krótkie nogi. Nie pozwól na to, by jedna chwila zburzyła relacje z bliskimi ci ludźmi. Korzystaj z każdej spędzonej z nimi chwili. Mile widziane będzie, jeżeli zorganizujesz im jakąś niespodziankę. RAK (23.06-23.07) Los obróci się niespodziewanie o 180o. Wszystko co było złe, już dawno jest za tobą. W tym miesiącu rozpoczniesz nowy, lepszy okres w swoim życiu. Bądź miły dla ludzi, a dobra karma do ciebie wróci. Wszystko, co robisz, rób z uśmiechem na twarzy. LEW (24.07-23.08) Gwiazdy mówią, że jesteś urodzonym szefem. Masz niesamowity dar i szkoda, żeby się zmarnował. Może warto postarać się o awans? W pracy twoja umiejętność zarządzania z pewnością się przyda. PANNA (24.08-23.09) Panny są ułożone, pedantyczne i lubią ład. Dlatego czas najwyższy zacząć robić porządek w swoim umyśle. Poukładaj wszystkie sprawy w życiu. Kończy się lato, przyjdzie zimna jesień, a wtedy warto mieć wszystko „na swoim miejscu”. WAGA (24.09-23.10) Dusze towarzystwa powinny trzymać się razem. Poszukaj w gronie swoich przyjaciół osób, które takowymi duszami są, bo to z nimi spędzisz następnych kilka tygodni. Wakacje to czas szaleństw oraz miłości. Pozwól, by zagościła ona w twoim sercu. SKORPION (24.10-22.11) Skorpiony z reguły są zawzięte i zawsze stawiają na swoim, ale w tym miesiącu musisz trochę przy- stopować. Nie daj się zwariować, bo nie prowadzi to do niczego dobrego. Czasami odstawienie zasad na drugi plan skutkuje wspaniałymi przeżyciami. STRZELEC (23.11-22.12) Spokój, który nosisz w sobie, jest twoim wielkim atutem i niejednokrotnie wykorzystujesz go w trudnych sytuacjach. Pamiętaj jednak, że czasem warto iść „na żywioł”. Są wakacje, korzystaj z ich ostatnich tygodni i pozwól sobie na nutkę szaleństwa. Owoce tego posunięcia będą bardzo soczyste! KOZIOROŻEC (23.12-19.01) Jesteś osobą wytrwałą i dążącą do celu. Efekty twojej pracy nad sobą są już bardzo blisko! Ciesz się życiem i pamiętaj – to nie innym pisane jest szczęście, lecz tobie! Warto też rozpocząć naukę różnych technik relaksacyjnych – stres czasami cię „zżera”, co ma negatywny wpływ na twoją codzienność i pracę nad uzdolnieniami. WODNIK (20.01-19.02) Sierpień jest miesiącem pracujących Wodników. Pamiętaj, by każdą pracę wykonywać najlepiej jak potrafisz, bo to może przynieść duże efekty. Awans w pracy i uznanie wśród współpracowników to wielka nagroda. W wirze pracy nie zapominaj o najbliższych. RYBY (20.02-20.03) Ryby są bardzo optymistycznie nastawione do życia. Wykorzystaj swój optymizm w ciężkich chwilach, które przyjdą już niebawem. Zawsze staraj się trzymać rękę na pulsie, bo twoi bliscy mogą tego potrzebować. MARIA SPIRIN 22 ROZRYWKA KRZYŻÓWKA 1. Można go wypożyczyć w Gminie Rewal. Ma dwa koła. Idealny na rodzinne wycieczki. 2. Inaczej wybrzeże. 3. Przed domem, kiedyś piło się na niej herbatę. 4. Nasze polskie morze. 5. Piaszczysty teren wzdłuż linii brzegu. 6. Najczęściej muzyczny, ale może być też Indii. 7. TeVa Rewal, TVP1. 8. Pilnuje naszego bezpieczeństwa w wodzie. 9. Tytuł naszej gazety. 10. „… Integracyjny”, film Przemysława Angermana z 2010 roku. 11. Najbardziej gorący okres roku. UŁOŻYŁA: MARYSIA SPIRIN Obóz dziennikarski „Potęga Prasy” TeVa-Rewal przegląd wydarzeń kulturalnych lokalne atrakcje turystyczne informacje z życia gminy lato i muzyka wydarzenia w regionie imprezy kulturalne wywiady youtube.com/user/potegaprasy 23 REKLAMA 24
Podobne dokumenty
Rewalacje 1/2016
Agata Grudzień, Aleksandra Bogusz Korekta: Dominika Wójtowicz, Emilia Nowak, Zuzanna Bartlewska Adres redakcji: Ośrodek Wypoczyn-kowo-Campingowy „Mieszko” 72-344 Rewal, ul. Piastowska 26 tel.: 607 ...
Bardziej szczegółowoRewalacje - nr 1/2014
Bankomaty SGB, ul. Mickiewicza 19a (obok Urzędu Gminy) Global Cash, ul. Westerplatte 16 (naprzeciw przystanku autobusowego) Euronet, ul. Saperska 1 (przy restauracji Robinson Crusoe) Euronet, ul. K...
Bardziej szczegółowo