Rewalacje - nr 6/2014

Transkrypt

Rewalacje - nr 6/2014
ISSN 1508-2776
Cena 2,5 zł
Rewal, 14 sierpnia 2014 r. - lipiec 2015 r.
ROK XVII, nr 6 (126)
czytaj str. 6-7
INFORMACJE
KIT
Drodzy czytelnicy!
(Krótkie Informacje Tekstowe)
Wierni, kochani, niesamowici, niezastąpieni odbiorcy. Trzymacie w dłoniach ostatni numer tegorocznych
„Rewalacji”. To efekt naszej ciężkiej
pracy, powód do dumy i radości. Jesteśmy już z Wami w Rewalu ponad
tydzień. Zdążyliśmy przez ten czas
opanować podstawy pracy dziennikarza. W każdy artykuł włożyliśmy wiele
serca. Staraliśmy się wykonać powierzone nam zadania jak najlepiej. Czy
to się udało? Przekonajcie się sami!
Jednocześnie chciałybyśmy podziękować wszystkim uczestnikom za to,
że tworzą wspólnie z nami coś tak
niezwykłego. Gdyby nie Wy – numeru szóstego by nie było. Jesteście niesamowici. Dzięki za wspólnie spędzone chwile, radości i smutki. Mamy nadzieję, że te „Rewalacje” umilą Państwu czas. Co w numerze? Wywiady
z ciekawymi ludźmi, podsumowanie
sezonu w Rewalu, fotoreportaże, recenzja książki, informacje na temat
kolejki wąskotorowej i wiele, wiele
więcej. Zapraszamy również do słuchania naszych audycji na częstotliwości 99.2 FM, odwiedzenia naszego
portalu www.potegaprasy.pl, śledzenia naszego internetowego kanału
TeVa-Rewal i spędzania z nami reszty wakacji. Wszystkim młodszym czytelnikom życzymy spokojnego powrotu do szkoły, radości ze spotkania
z kolegami i samych wzorowych
ocen! Do napisania!
MIŁEJ LEKTURY ŻYCZĄ:
TOLA JANOWSKA, WIKTORIA MAKOWSKA
MARTA SAK
Redaktor naczelny:
Tola Janowska
Zastępca redaktora naczelnego:
Wiktoria Makowska
Sekretarz redakcji:
Marta Sak
Opieka merytoryczna: Grażyna
Bożyk (gazeta), Jacek Klepacki
(radio), Marek Nowak (telewizja)
Skład: Piotr Wasiak
2
Z okazji Międzynarodowego
Dnia Latarń Morskich już 17
sierpnia od godziny 12, na placu przy wejściu do latarni odbywać się będzie rodzinny piknik
w morskim klimacie. Organizatorem wydarzenia jest Stowarzyszenie Miłośników Latarń
Morskich
we
współpracy
z Centrum Informacji i Promocji
Rekreacji Gminy Rewal. W programie m.in. animacje dla dzieci, zmagania sportowe dla rodzin i koncert zespołu szantowego.
●
W Gminnym Ośrodku Kultury
przy ulicy Słowackiego od 18
do 29 sierpnia odbywać się będzie XIX Międzynarodowy Festiwal Szachowy „Konik Morski”. Co roku od osiemnastu lat
szachiści z całego świata zjeżdżają się, aby uczestniczyć
w tym wydarzeniu. W imprezie
biorą udział zarówno profesjonalni uczestnicy, którzy walczą
o nagrody pieniężne, jak i amatorzy chcący jedynie sprawdzić
swoje umiejętności.
●
W tym roku odbędzie się dziesiąta, jubileuszowa edycja festiwalu Sacrum Non Profanum.
Od 12 do 15 sierpnia koncerty
będą miały miejsce w neogotyckim kościele w Trzęsaczu,
a w dniach 16 i 17 sierpnia
w kościele w Świnoujściu. Tegoroczny festiwal w całości poświęcony jest twórczości Wojciecha Kilara.
Reklama: Wiktoria Makowska
Współpraca z amfiteatrem: Marta
Sak
Dział foto: Benjamin Kuhnert
Korekta: Aleksandra Kaźmierczak,
Karolina Mikołap, Wiktoria
Makowska, Marta Sak, Maria
Spirin, Dominika Świątek
Opiekunowie pedagogiczni:
Iwona Kawa, Edyta Makowska
●
W Pobierowie przy ulicy Grunwaldzkiej od 22 do 24 sierpnia
odbędzie się zlot miłośników zapomnianej już przez wielu marki
samochodowej
VEROLEX.
Szczegółowy program imprezy
będzie podany w najbliższym
terminie.
●
Na styku ulicy Grunwaldzkiej
i Mickiewicza 30 sierpnia od godziny 16 odbywać się będzie
święto Pobierowa. Przewidziane
są występy szczudlarzy, konkursy z nagrodami, muzyka na żywo oraz poczęstunek.
●
Wszyscy zainteresowani kupnem bądź sprzedarzą staroci,
mogą odwiedzić ulicę Grunwaldzką w Pobierowie, gdzie od
15 do 17 sierpnia odbywać się
będzie Nadmorski Targ Staroci
i Rękodzieła. Organizatorami są
sołtys i Rada Sołecka wraz
z Grupą Inicjatywną Pobierowo
jest ok.
●
Kolejny kabaret zawita do
Rewala 16 sierpnia! Tym razem
będzie to grupa Paranienormalni pochodząca z Jeleniej
Góry. Występ rozpocznie się
w rewalskim amfiteatrze przy
ulicy Parkowej 4 o godzinie 20.
Bilety można nabyć w kasie
amfitetru oraz za pośrednictwem
strony
internetowej
www.kupbilecik.pl.
ALEKSANDRA KAŹMIERCZAK
Adres redakcji: Hotel California
72-433, ul. Saperska 3
tel. 607650742
e-mail: [email protected]
URL: http://www.potegaprasy.pl
Facebook:
facebook.com/potegaprasy
Druk: PHU JAKLEWICZ
70-322 Szczecin
ul. Kazimierza Pułaskiego 4/4
AKTUALNOŚCI
Rewal w morzu długów
Dawno, dawno temu, za siedmioma górami i siedmioma lasami
powstała gmina Rewal. Była ona
nie tylko piękna, ale i opływała we
wszystkie możliwe bogactwa.
Brzmi to świetnie, ale słowa „dawno, dawno temu” są w tym przypadku nieodzowne. Teraźniejszość jest
znacznie mniej bajkowa. Gmina ma
olbrzymie problemy finansowe,
a wójt nie może spać po nocach.
Problemy rozpoczęły się, kiedy
Regionalna Izba Obrachunkowa nie
zaakceptowała budżetu gminy Rewal na 2012 rok, gminy do tej pory
uważanej za najbogatszą w powiecie gryfickim i jedną z najbogatszych w całej Polsce. Jej niespodziewane problemy finansowe były
Izba Obrachunkowa w Szczecinie.
Długi tymczasem rosną i rosną
– głośno zrobiło się o tym znów pod
koniec 2013 roku, kiedy rzecznik
powiatu gryfickiego oficjalnie ogłosił, że dług gminy Rewal przekroczył 136 milionów złotych, a tym samym 100 procent rocznych dochodów. Plan naprawczy, przygotowany przez gminę, zgodnie z założeniem miał sprawić, że w ciągu
trzech lat zadłużenie zostałoby
ograniczone do 60 procent dochodów, ale, niestety, nie został on zaakceptowany przez Regionalną
Izbę Obrachunkową.
Wójt gminy Rewal Robert Skraburski twierdzi, że bezpośrednią
przyczyną zadłużenia gminy było
szokiem dla wszystkich, od jej włodarzy aż po przyjeżdżających tu
rokrocznie turystów. Rok później,
w 2013 roku, Rewal stanął w obliczu kolejnej szokującej informacji:
jak się okazało, w związku z utratą
przez gminę zdolności do wypełniana zobowiązań wobec banków
i kontrahentów oraz finansowego
udźwignięcia przez gminę ciężaru
wynikającego z rosnącego zadłużenia, powstały plany wdrożenia programu naprawczego opierającego
się na kolejnej pożyczce – tym razem ze skarbu państwa. W takim
przypadku gmina spłacałaby swoje
długi od 2015 do 2038 (!) roku. Idea
ta nie została jednak na razie zrealizowana, natomiast plan budżetu
przygotowała za gminę Regionalna
przeinwestowanie oraz niekorzystne
rozporządzenie ministra finansów.
Kwestia zadłużenia gminy stała się
z czasem kością niezgody pomiędzy
gminą a RIO, bowiem Skraburski
bez względu na opłakaną sytuację finansową zarządzanej przez siebie
gminy ma w planach realizację wielu
kolejnych inwestycji, co zdaniem
szczecińskiej izby obrachunkowej
jest niedopuszczalne, zwłaszcza że
– też ich zdaniem – niemożliwa jest
sprzedaż zadłużonych gminnych
nieruchomości, co też zamierza wójt.
Problemem okazał się także fakt, że
wiele inwestycji miało być współfinansowanych ze środków unijnych.
Atmosfera stawała się coraz bardziej
napięta od grudnia minionego roku,
kiedy to RIO złożyła zawiadomienie
cd. na stronie 4.
INFORMATOR
TURYSTYCZNY
Ośrodek zdrowia
ul. Warszawska 31,
czynny: pn. – pt. 8.00-18.00
tel. 91 386 25 88
WOPR
tel. 601 100 100
Straż graniczna
ul. Dworcowa 2,
tel. 91 387 76 20
Straż gminna
ul. Mickiewicza 21
tel. 91 384 90 30
Urząd gminy
ul. Mickiewicza 19
tel. 91 384 90 11
Urząd pocztowy
ul. Sikorskiego 3
tel. 91 386 27 02
Apteka
ul. Mickiewicza 25
tel. 91 386 27 02
Kościół pw. Najświętszego Zbawiciela
ul. Dworcowa 2
Posterunek Policji
ul. Mickiewicza 21
tel. 91 385 28 61
Amfiteatr
ul. Parkowa 4, tel. 508 871 122
Centrum Informacji, Promocji,
Rekreacji Gminy Rewal
ul. Szkolna, email: [email protected]
Bankomaty:
SGB, ul. Mickiewicza 19a
(obok Urzędu Gminy)
Global Cash, ul. Westerplatte 16
(naprzeciw przystanku autobusowego)
Euronet, ul. Saperska 1
(przy restauracji Robinson Crusoe)
Euronet, ul. Kamieńska
(przy Polo Market)
PKO BP, ul. Saperska
(przy klubie California)
Gold Cash, ul. Westerplatte 16
Multimedialne Muzeum na Klifie
ul. Klifowa 3B, Trzęsacz
tel. 604 141 783
Zespół Pałacowo- Folwarczny
ul. Kamieńska 9, Trzęsacz
tel. 91 386 24 20
Nadmorska Kolej Wąskotorowa
tel. 91 384 22 35 (rozkład w internecie)
Place zabaw
ul. Szkolna (na terenie kompleksu
sportowego)
ul. Słoneczna
ul. Rybacka
KATARZYNA PIETRASZEWSKA
3
AKTUALNOŚCI
Daj się zaczarować muzyce!
Województwo
zachodniopomorskie po raz kolejny wypełniły
najpiękniejsze dźwięki, jakie tylko
można sobie wyobrazić. W Szczecinie odbył się 10 sierpnia koncert
inauguracyjny festiwalu Ssacrum
Non Profanum. Od 12 sierpnia festiwal gości w Trzęsaczu – każda
osoba, która przebywa teraz na terenie gminy Rewal, ma niepowtarzalną okazję uczestniczenia
w tym magicznym wydarzeniu!
Festiwal Sacrum Non Profanum
jest organizowany od 2004 roku.
Koncerty odbywają się w Szczecinie, Trzęsaczu oraz Świnoujściu.
Każdy z nich zostaje zaszczycony
występami wybitnych wokalistów
i muzyków – takich jak Joanna
Tylkowska-Drożdż, Bohdan Boguszewski (który jest dyrektorem artystycznym festiwalu), czy Bettina
Jensen, wybitna niemiecka wokalistka. Jako że tegoroczna edycja
tego muzycznego wydarzenia jest
poświęcona zmarłemu w grudniu
ubiegłego roku Wojciechowi Kilarowi, na każdym koncercie można
wysłuchać przynajmniej jednego
utworu jego autorstwa. Na pierwszym koncercie odbywającym się
w gminie Rewal, który miał miejsce 12 sierpnia w Trzęsaczu, wy-
stąpił między innymi Witold Zalewski oraz Krakowski Kwintet Dęty.
Tegoroczna edycja Sacrum Non
Profanum będzie miała jeszcze trzy
odsłony – 16 i 17 sierpnia dźwięki
muzyki zabrzmią w Świnoujściu,
natomiast 15 sierpnia w Trzęsaczu
w kościele pw. Miłosierdzia Bożego
na ulicy Pałacowej odbędzie się
koncert, którego główny punkt stanowi utwór Wojciecha Kilara pt. Dona nobis pacem z Agnus Dei. Wystąpią Affabre Concinui – poznański
zespół wokalny oraz Rascher Saxophon Quartett, kwartet wybitnych
saksofonistów.
Miałam okazję udać się na jeden
z koncertów w Trzęsaczu. Został
on otworzony brawurowym występem Philipa Kwoki, wybitnego nowojorskiego muzyka polskiego pochodzenia. Zagrał on utwór oddający klimat klasycznego mitu o Orfeuszu i Eurydyce oraz zabrał słuchaczy w świat twórczości Fryderyka Chopina. Kolejny wykonawca,
fenomenalny Krzysztof Chorosiński, przeszedł odegranymi przez
siebie utworami do strefy stricte
sacrum – na organach zagrał, między innymi, przerobioną pieśń pt.
„Święty Boże” i przedstawił utwór
Wojciecha Kilara, co było głównym
punktem programu. Dzięki palcom
mistrza dźwięk organów powodował, że wszystkim przechodzily
ciarki po plecach! Kolejne recitale
Chorosińskiego stanowiły płynne
przejście do strefy profanum – były
one bowiem transkrypcjami standardów jazzowych na organy. Jazz
w wersji organowej zaprezentował
nam także ostatni bohater tego
sierpniowego wieczoru Adam Makowicz, który oprócz swoich własnych utworów – takich, jak piękne
Living High in Manhattan – zaprezentował dzieła, między innnymi,
Leonarda Bernsteina i Fryderyka
Chopina.
Wysłuchanie koncertu festiwalowego Sacrum Non Profanum jest
niemal jak starożytne katharsis. Nie
można nie oddać się magii muzyki,
jaka wydobywa się z mistrzowsko
opanowanych przez wokalistów instrumentów. Przy akompaniamencie tych dźwięków z łatwością zapomina się o problemach, a umysł
sam ulega regeneracji. Serdecznie
polecam!
MARTA SAK
Szczegółowe informacje na temat
festiwalu
można
znaleźć
na
http://www.sacrumnonprofanum.pl/
Rewal w morzu długów
cd. ze strony 3.
do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa w związku
z niezamkniętymi księgami rachunkowymi z lat 2010-2012.
Kolejny przełom w sprawie nastąpił w połowie czerwca tego roku, gdy RIO opracowała plan budżetu dla Rewala. Został on okrojony w stosunku do pierwotnej
wersji o 10 milionów złotych, gmina bowiem zamiast 60 milionów
będzie mogła wydać w najbliższym roku 50. W związku z tym
nie zostaną zrealizowane takie
projekty, jak modernizacja tras rowerowych czy molo w Niechorzu.
Wójt Skraburski zaakceptował propozycję RIO. Gmina nadal czeka
na decyzję o pożyczce ze skarbu
4
państwa. Do piętrzących się przed
gospodarzami gminy problemów
doszedł niedawno jeszcze jeden,
jakim jest prowadzona od końca
lipca przez CBŚ i CBA kontrola
dokumentacji w związku z podejrzeniem przekroczenia uprawnień
przez wójta, który zaciągał kredyty, nie mając zabezpieczenia finansowego i podjął zbytnie ryzyko, wkładając wielkie sumy pieniędzy w kolejne inwestycje. Obecnie
długi dwukrotnie przekraczają dochody gminy.
Sołtys Rewala Andrzej Brzeziński stwierdził w rozmowie z dziennikarzami z Potęgi Prasy, że zadłużenie w żaden sposób nie utrudnia
zarówno codziennego funkcjono-
wania gminy i samej miejscowości
Rewal, jak i jej promowania. – Wizytówką gminy i jej ogromnym walorem jest brak komarów, zdrowe powietrze, spokój – mówił. Tegoroczne lato odznacza się wyjątkowo dobrą pogodą, turystów w Rewalu jest
więcej niż było w poprzednich latach. Czy zatem, zgodnie ze słowami sołtysa, tej nadmorskiej miejscowości nic nie zagraża? To okaże
się najpewniej w najbliższej przyszłości. My mamy nadzieję, że popularność i atrakcyjność Rewala
będzie wzrastała – w przeciwieństwie do długów...
MARTA SAK
Źródło zdjęcia wykorzystanego w artykule: www.dziwnow.net
WSZYSTKO CO DOBRE...
Rekordowy sezon
Niesamowita pogoda, nawał turystów i bardzo duże zyski – to
słowa, które, pojawiają się najczęściej, gdy zapyta się o krótkie podsumowanie sezonu letniego – zarówno przedstawicieli władz Rewala jak i miejscowych przedsiębiorców.
Szczególnie przychylna dla turystów była wspomniana pogoda
– sprzyjała ona plażowaniu, a co
za tym idzie więcej turystów decydowało się na pobyt nad polskim
morzem.
Mamy tendencję zwyżkową
Sołtys Rewala Andrzej Brzeziński ocenia sezon jako stosunkowo
udany. Zwraca on uwagę na ogromną liczbę turystów, którzy zdecydowali się na pobyt w Rewalu, dobrą
jest to już ponad 900 tysięcy – przyznaje wójt.
Najlepiej sprzedają się kabarety
Na brak klienteli nie może też narzekać obecny właściciel amfiteatru
Artur Korgul. Nawał turystów sprawia, że spektakle tam się odbywające cieszą się niemalejącą popularnością. Najlepiej sprzedają się kabarety – mówi. – Dużym powodzeniem
cieszy się cośrodowy program
dla dzieci „Bombowa wyprawa”. Jest
on bardzo chwalony przez rodziców.
Natomiast – o dziwo – słabo sprzedają się imprezy muzyczne – dodaje.
Turyści nie przyjechali badać
sprawy zadłużenia
Przyjeżdżających nie zraża
obecna sytuacja ekonomiczna miejscowości – Nic w tym dziwnego
aurę, która sprzyjała zarówno im,
jak i mieszkańcom. – Na właściwą
ocenę sezonu przyjdzie czas na
spotkaniu z Radą Sołecką, jak
i mieszkańcami na zebraniu wiejskim
– mówi. – Wówczas zajmiemy się
całościową oceną sezonu i poprawieniem błędów. Podobnego zdania
jest wójt gminy Rewal Robert Skraburski. On z kolei podkreśla fakt, iż
we wszystkich sektorach w turystyce osiągnięte zostały wyraźne zyski. Za przykład podaje często komentowaną kolejkę wąskotorową.
– Funkcjonująca jeszcze przed remontem kolejka przynosiła zyski rzędu 700 tysięcy złotych. W tym sezonie, który jeszcze się nie skończył,
– mówi jedna z mieszkanek. – Oni
przyjeżdżają po to, aby odpocząć,
najczęściej w prywatnych pensjonatach, w których mają już opłacony
pobyt. Sprawa zadłużenia jest raczej problemem władz – turyści żyją własnym życiem.
Oaza spokoju
Sołtys Rewala zwraca również
uwagę na bezpieczeństwo, które
zapewniane jest przez cały sezon
turystom. Nad bezpieczeństwem turystów w czasie sezonu czuwa
wzmożona liczba służb, takich jak:
ratownictwo wodne, straż pożarna,
straż gminna, policja oraz straż graMATEUSZ SKÓRA
niczna.
FOT.
BEN. KUHNERT
„Rewalacje”
– czym są
dla Rewala?
Jeśli dobrze pamiętam, pierwszy
obóz dziennikarski tworzący „Rewalacje” zaczął stacjonować od 1998 r.,
a więc – czy się komuś podoba, czy
też nie – gazeta jest częścią krwiobiegu naszej miejscowości.
Wieloletnie
doświadczenie
i kunszt ujawniają się zawsze
w przekazywanych do dyspozycji
nam miejscowym i turystom w kolejnych numerach gazety. Imponować
może wnikliwe spojrzenie i pisanie
na łamach o sprawach żywo dotyczących naszej miejscowości.
Przez lata przyglądając się młodym
ludziom, współtworzącym „Rewalacje”, dostrzec można wspólny mianownik, że lubią nasz Rewal. Myślę też, że pozytywne zakręcenie
Rewalem ujawnia się pasją poznawania, a w efekcie dogłębnym opisywaniem naszej miejscowości.
Wszak to „Rewalacje” towarzyszą
nam w przemianach i przeobrażeniach „naszego Rewala” i historycznie utrwalają to na stronach gazety.
Z przyjemnością chcę podziękować twórcom „Rewalacji”, w moim
przekonaniu za najważniejszą
rzecz, że gazeta stała się swoistym przewodnikiem, jak sami nazywacie „urokliwego Rewala”.
Chciałbym życzyć wszystkim tworzącym gazetę, ażeby Rewal był dla
Was oazą i przystanią, żeby to właśnie Rewal był dla Was inspiracją
do wydawania kolejnych numerów
gazety „Rewalacje”.
Z POZDROWIENIAMI DLA CAŁEJ REDAKCJI
SOŁTYS REWALA
ANDRZEJ BRZEZIŃSKI
5
CIUCHCIA PARYS
Wąskimi torami...
Po ponad trzech latach oczekiwania kolejka wąskotorowa ponownie
wjechała na swoje nadmorskie szlaki i stała się źródłem radości
dla przebywających w gminie Rewal turystów.
Wygodna, sprawna i niezwykle
klimatyczna kolejka, czyli Ciuchcia
RETRO nosząca wdzięczne imię
Parys, zabiera codziennie turystów
w romantyczną wycieczkę po tym
najpiękniejszym rejonie województwa zachodniopomorskiego i minionych latach. Obozowicze z Potęgi
Prasy także mieli okazję przekonać
się o jej wielkim uroku.
Od czerwca zmodernizowana
kolejka codziennie rano wyjeżdża
z Gryfic i rusza w stronę Pogorzelicy, zatrzymując się na stacjach
w większości wczasowych kurortów
w powiecie, aby prezentować turystom uroki okolicy, w jakiej spędzają wakacje. Niebywałym przeżyciem jest już sama podróż zabytkowym pociągiem. Kiedy tylko weszliśmy na dworzec kolejki w Rewalu,
mieliśmy wrażenie, że cofnęliśmy
się w czasie do lat dwudziestych
ubiegłego stulecia.
Dzięki osobom odpowiedzialnym
za renowację Nadmorskiej Kolejki
6
Wąskotorowej, przebudowane, stare budynki dworcowe sprawiają
wrażenie nienaruszonych od początków XX wieku.
Kolejka cieszy się wielką popularnością wśród przebywających
w gminie Rewal wczasowiczów
– ten sezon, pierwszy, w którym kolejka jeździ po trzyletniej renowacji,
jest rekordowy – w ciągu lipca zabytkowy pociąg przewiózł ponad
89 tys. osób, dając tym samym włodarzom gminy zysk wysokości niemal 740 tys. złotych.
Oczekując na przyjazd kolejki,
rozmawiamy z przyszłymi pasażerami, wśród których dominują rodziny z małymi dziećmi. To wielka
atrakcja dla dzieciaków i wielkie dla
nich przeżycie. Nadmorska Kolejka
Wąskotorowa jest w końcu fenomenem na skalę Europy – opowiada
jedna z wczasowiczek, która wybiera się wraz z synkiem i mężem na
przejażdżkę kolejką. Wakacje spędzamy w innym rejonie Pomorza, ale
specjalnie przyjechaliśmy do Rewala, aby zafundować sobie i dzieciom
przejazd świeżo wyremontowaną kolejką. Sami mieliśmy okazję podróżować nią jeszcze przed remontem
– dodała inna. Wszyscy obozowicze Potęgi Prasy, poza kadrą, są
pasażerami kolejki wąskotorowej
po raz pierwszy, dlatego też owej
podróży towarzyszy dreszczyk
emocji.
Kiedy na dworzec w Rewalu wjechał pociąg, wszystkim na chwilę
zaparło dech w piersiach. Nie można było się oprzeć urokowi odrestaurowanej kolejki. Modernizacja
objęła także jej wnętrze – dzięki wygodnym, obitym czerwonym pluszem siedzeniom.
W wagonach przesiąkniętych klimatem dawnych lat podróż upłynęła bardzo komfortowo. Jej atutem
jest także maksymalny poziom bezpieczeństwa – podczas renowacji
kolejki zadbano o konserwację oraz
przebudowę szyn i zwrotnic. Podczas podróży podziwialiśmy wiejski
krajobraz obrzeży Rewala i okolic.
Opuściliśmy kolejkę na zabytko-
REWALSKIE ATRAKCJE
wym dworcu w Niechorzu z nutką
żalu – rzadko bowiem ma się okazję uczestniczenia w wyprawie, która łączy w sobie odkrywanie uroków
okolicy i czasów minionych. Współtowarzysze podroży także opuszczają nasz niezwykły środek lokomocji oczarowani.
Dzięki temu, że kolejka wąskotorowa znowu kursuje, wczasowicze
z tak odległych od Rewala i okolic
miejscowości jak Gryfice czy Karnice mogą bez problemu dotrzeć do
atrakcji turystycznych tego rejonu
– takich jak ruiny kościółka w Trzęsaczu czy latarnia morska w Niechorzu. Rewitalizacja kolei trwała
trzy lata, kosztowała ponad 50 mln
złotych oraz sporo cierpliwości ze
strony turystów i nerwów włodarzy
gminy Rewal. Choć nie wszystkie
obiekty udało się zrewitalizować
(czeka na to np. dworzec w Niechorzu), a niektóre wciąż jeszcze czekają na zakończenie inwestycji, już
można powiedzieć, że trud się
opłacił i warto było czekać. Mamy
nadzieję, że gospodarze gminy Rewal, którzy zastąpili PKP i są inwestorami tego wielkiego przedsięwzięcia, uporają się z kłopotami finansowymi i dokończą atrakcję turystyczną na szynach.
MARTA SAK
Więcej informacji, cennik oraz
rozkład jazdy znajdą Państwo na:
www.kolejwaskotorowa.wrewalu.com
Mistrzowie improwizacji
Kabaret Limo z Trójmiasta przyjechał do Rewala i zaprezentował
swoje najlepsze skecze.
Zespół w składzie: Abelard Giza,
Ewa Błachnio, Szymon Jachimek
i Wojciech Tremiszewski, pokazali,
kto jest liderem na polskiej scenie
kabaretowej, jeśli chodzi o improwizację. Nasz wysłannik zadał Kabaretowi Limo kilka pytań.
– Czy uzyskanie dyplomu aktora dramatycznego pomaga pani
w pracy kabaretowej oraz czy ma
pani plany, aby rozwijać się w tym
kierunku?
Ewa Błachnio: – Oczywiście,
jest bardzo pomocne. Pomaga mi
to lepiej wczuć się w postać, którą
będę miała zagrać. Jeśli chodzi
o aktorstwo, to owszem, już gram
w teatrach w Krakowie, zaprezentowałam kilka spektakli i wiążę swoją
przyszłość z aktorstwem, zarówno
z filmem, jak i z teatrem.
– Czy zazdrości pan swojemu
bratu sławy standuperskiej?
Szymon Jachimek: – Nie, nie zazdroszczę. Powiem, że cieszę się
z sukcesu solowego Tomka. Poza
tym zazdrość w rodzinie to najgorsze, co może się zdarzyć. Sądzę, że
sam jestem rozpoznawalny jako piosenkarz kabaretowy, więc można
powiedzieć, że się dopełniamy.
– Skąd bierze pan pomysły na
monologi?
Abelard Giza: – Pochodzą od
Wojtka. Umówiliśmy się, że on będzie podawał mi tematy na monologi, a ja zatrudnię go w naszym ka-
barecie. W ten sposób uzupełniamy
się, Wojtas podaje pomysł, ja to spisuję i próbujemy stworzyć ciekawą
i śmieszną historię z rozwinięciem
oraz puentą.
– Jesteście znani z tego, że
w swoich skeczach wykorzystujecie motywy improwizowane. Jak
często udaje się wam zaskoczyć
siebie nawzajem?
Abelard Giza: – Dosyć często.
Zdarza się, że to publiczność zaskakuje nas swoim zachowaniem.
Tak też było podczas tego występu.
Wojciech Tremiszewski: – Jeśli
chodzi o statystyki zespołu, sądzę,
że na pierwszym miejscu znajduje
się Abelard, potem Ewa, Szymon
i na końcu ja. Przez przesadną
skromność mówię, że pomimo
„przebicia” moich towarzyszy myślę, że to bardziej ja byłem zaskoczony nimi niż oni mną.
– Dziękuję za rozmowę.
Kabaret Limo: – Również dziękujemy i pozdrawiamy.
Znany z występów bez zaplanowania kabaret z Trójmiasta zachwycił widzów siedzących w nieco podtopionym amfiteatrze w Rewalu.
Niestety, jak piszą na swoim oficjalnym profilu na facebook’u.
31 grudnia 2014 planują zakończyć swoją działalność. Podkreślają, że będzie można ich jeszcze zobaczyć. Czekamy na kolejne występy i miejmy nadzieję, że w przyszłym roku usłyszymy o Abelardzie,
Ewie, Wojtku i Szymonie z KabareKACPER GOLAŃSKI
tu Limo.
7
KULTURA
Dinozaury rocka
The UK Legends to zespół grający przeboje lat 60., 70. i 80.
Współpracowali z wieloma znanymi muzykami z Wielkiej Brytanii.
11 sierpnia br. wystąpili w rewalskim amfiteatrze.
– Jak pracowało się z The Animals?
Martin Bland: Było świetnie.
– Jak wspominasz dni Lieutenant Pigeon? [zespół, w którym
grał Martin Bland]
M.B.: O, Lieutenant Pigeon! Zdążyłem już o tym zapomnieć, to było
tak dawno temu (śmiech). Było
w porządku. To była dobra zabawa.
– Jak wyglądał wasz pierwszy
pobyt w Polsce?
M.B.: Byliśmy tutaj, zanim się
jeszcze urodziłaś... To było dwadzieścia osiem lat temu. Pracowaliśmy
z Czesławem Niemenem, Marylą
Rodowicz. Trzydzieści dwa występy,
telewizja, stadiony, byliśmy na topie.
Czesław to legenda. Prawdopodobnie nigdy go nie widziałaś na żywo,
ale ten gość miał niewiarygodny
głos. Kiedy usłyszeliśmy go pierwszy
raz, byliśmy pod wrażeniem.
– Czym się różni polska widownia od brytyjskiej?
Graham Russell Hunter: Dziewczyny są znacznie ładniejsze.
– Co jeszcze podoba wam się
w Polsce, poza dziewczynami?
G.R.H.: Piwo (śmiech).
M.B.: To nasz drugi dom. Stevie
i ja koncertowaliśmy z The Animals
w Polsce, wszyscy tutaj się o nas
troszczyli. Właściwie to wszystko
w Polsce lubię. Lubię nawet tutejsze jedzenie. Niestety, nie mogę
powiedzieć, że podobają mi się
Polki, bo moja dziewczyna jest tutaj
ze mną (śmiech). Zabawne jest to,
że Polacy znają wszystkie stare
piosenki o wiele lepiej niż Brytyjczycy. Znają wszystkie teksty The Animals, Thin Lizzy, Gary Moore, to
naprawdę świetne. Dwa dni temu
graliśmy w Międzyzdrojach, było
fantastycznie. Jesteście naprawdę
dobrą publicznością.
ROZMAWIAŁA: KAROLINA LICZBIŃSKA
Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam!
Na obozie dziennikarskim, jakim
jest nasza Potęga Prasy, naprawdę
wiele się dzieje. Oprócz pisania artykułów, prowadzenia audycji i przeprowadzania wywiadów
z ciekawymi ludźmi
uczestnicy poznają się
lepiej, spędzają ze sobą
czas i doskonale się bawią. Dzień 9 sierpnia
na PP był dniem szczególnym. Jedna z naszych
koleżanek – Tola obchodziła swoje 14. urodziny.
Dobrej zabawie, śmiechom i radości nie było
końca. Nasza nieprzewidywalna i jak zwykle niesamowita kadra przygotowała niespodziankę.
Zaraz po obiedzie Potęga pod dowództwem Pani Iwony usiadła przy
wielkim stole w Californii.
Ku naszemu zdziwieniu,
oczom ukazał się wielki
tort. Obozowiczki Marta, Ola i Wiktoria napisały specjalnie dla Tolisławy
Odę do Toli, w której zawarły najlepsze życzenia. Po wspólnym biesiadowaniu, śpiewaniu „Sto lat!”, Tola
mogła wreszcie trzymać dłoniach
swój urodzinowy, potęgowy prezent
8
– kubek ze zdjęciami wszystkich
uczestników obozu. Spytaliśmy Tolę, jak jej się podobało i co myśli
o spędzaniu urodzin w taki sposób:
– Pierwszy raz podczas moich
urodzin brałam udział w hucznym
przyjęciu z przyjaciółmi. Urodziłam
się 9 sierpnia, co wbrew pozorom
jest niekorzystne, ponieważ wszyscy moi znajomi i większość rodziny są wtedy na wczasach. Zupełnie
jak kule bilardowe po uderzeniu
znaleźli się każdy w zupełnie innym
miejscu. Tegoroczne urodziny
na pewno będę długo pamiętać.
Poznałam wielu wspaniałych ludzi, którzy, mimo
że spędziłam z nimi dopiero cztery dni, napisali
dla mnie piękny wiersz,
kupili tort, śpiewali sto lat.
Można spokojnie dać się
ponieść niesamowitej atmosferze w taki sposób,
że człowiek od razu się
uśmiecha. Pozdrawiam
chłopaków z pokojów 107
i 104, wszystkich z obozu,
wliczając w to również kadrę. Najgorętsze uściski
wysyłam moim współlokatorkom! Najlepszym momentem, o którym warto
wspomnieć to po prostu
widok wszystkich przy
stole, jedzących tort
i uśmiechających się.
W takim razie nie pozostaje
nam nic innego, jak cieszyć się, że
naszej koleżance bardzo się podobało. Tolisławo – jeszcze raz
wszystkiego najlepszego, zdrowia
szczęścia i spełnienia marzeń!
WIKTORIA MAKOWSKA
WYSONDOWANE
Niepolscy Polacy
Każdy przeciętny człowiek ma tendencję do pytań. Pytań o przyszłość. Ciekawość
sprawia, że to, co będzie, staje się częścią zajęć codziennych, bo kto nie myśli
o przyszłości? Wielkie plany od jakiegoś czasu zaczęły być modne. Ludzie cenią
sobie ich rozbudowę i realizację. Niespodzianki są rzadko mile widziane.
Kilka czy kilkanaście lat temu
uczęszczając do liceum ogólnokształcącego w okolicach klasy
trzeciej wypadało mieć zarys planów na przyszłość. Teraz średnia
wieku, w którym układa się pierwszy plan na życie znacznie się
obniżyła. W zasadzie już dzieci
w podstawówce myślą o wyborze
idealnego gimnazjum dopasowanego do ich zainteresowań. Ciężko
stwierdzić czy jest to dobra zmiana,
ale musimy być świadomi faktu, że
przed rozpoczęciem nauki w szkole
średniej większość młodych Polaków żyje w świadomości, co chce
osiągnąć.
Co ciekawe, plany młodzieży
często się pokrywają. Cel: byle nie
w Polsce. Jeżeli studia to za granicą, jeżeli praca to nie w kraju, jeżeli życie to nie tu. Jest to jednak
nadal tylko koncepcja, jedynie
drobne przypuszczenie. Mimo to
wiele z tych nieśmiałych myśli dochodzi do skutku. Co jest więc powodem chęci młodych Polaków do
wyjazdu poza Polskę, aby tam się
realizować? Jakie będą tego skutki dla polskiego społeczeństwa?
Czy w Polsce nie ma warunków do
wymarzonego przez młodzież życia? Właśnie te pytania znalazły
się w naszej sondzie ulicznej. Zdania były podzielone, ale nikt się nie
sprzeciwiał, nie było żadnego
zdziwienia czy żalu. O czym to
świadczy!?!
Problem
– Moja córka mieszka od 10 lat
za granicą. Na pewno jest to
ogromna rozłąka, ale ma tam pracę, zdecydowanie wyższe zarobki
i lepsze warunki życia – mówi jedna z uczestniczek sondy. Praca
i zarobki – jedne z najczęściej po-
dawanych argumentów w odpowiedzi na pytania redakcji „Rewalacji”. Od kilku lat powiększa się
procent studiujących Polaków, coraz więcej z nich ma świadomość,
że bez studiów ciężko będzie
otrzymać jakąkolwiek pracę. Problem leży w tym, że jeżeli ktoś nie
„rozpycha się łokciami” między tłumem szukającym posady to również ma niewielkie szanse na tzw.
lepszą pracę. A dochody? Zawsze
wszystko rozbija się o pieniądze.
Średnia krajowa pensja wynosi
około czterech tysięcy złotych, natomiast przeciętny obywatel Wielkiej Brytanii czy Niemiec zarabia
średnio aż dziesięć tysięcy więcej.
Mówi się wręcz, że młode polskie
społeczeństwo wyjeżdża „za chlebem”. I jest to chyba bardzo realne
stwierdzenie...
Warunek, że będą warunki
– Tam są o wiele lepsze warunki
życia! W przeciwieństwie do Polski...
– powiedział zapytany przez nas
młody chłopak. Warunki, warunki,
warunki – drugi najczęściej używany argument uczestników sondy.
W Polsce warunki życia według zapytanych są co najmniej kiepskie.
Służba zdrowia utyka, żeby nie powiedzieć, że się przewraca. Różnica między dochodami rodziny
a kosztami samego utrzymania jest
niewielka, czasami w ogóle zanika.
O emeryturze nawet nie warto
wspominać. Ogólny standard choćby mieszkania jest zdecydowanie
niższy od krajów zachodniej Europy.
Złudne wrażenie czy nadzieja?
Wielu młodych Polaków żyje
w przekonaniu, że w Polsce jest
źle lub trochę lepiej niż źle. W każ-
dym razie nie jest dobrze. Wyjeżdżają, bo mają nadzieję, ciężko to
inaczej nazwać, na inne życie.
Stawiam tylko pytanie, czy
na pewno znajdą tam tzw. lepsze
życie? Większość emigrantów potwierdza, że zyskali to, czego szukali. W związku z tym wydaje nam
się, że „tamten świat” jest idealny,
ale to my go idealizujemy. W krajach rozwijających się szybciej warunki są lepsze, natomiast w kraju
rozwijającym się wolniej jak Polska, logicznie rzecz ujmując,
na niektóre sprawy potrzeba więcej czasu.
Co będzie z Polakami?
Nieduża liczba młodych ludzi będzie skutkowała brakiem nowych
specjalistów i wykwalifikowanej kadry pracowniczej. Społeczeństwo
będzie się starzeć, a liczba urodzeń
się zmniejszy. – Nie będzie miał kto
zarabiać na emerytury! – mówi starsza pani. Możliwe. Jednak młodzi
Polacy zmieniają w pewnym sensie
narodowość. To już nie ich sprawa.
Takie są realia: ci, którzy wyjechali
rzadko kiedy wracają.
Rozwiązanie
Podsumowując, młode polskie
społeczeństwo wybiera swoją wymarzoną narodowość i dopóki nie
zobaczy, że w Polsce też można
normalnie żyć, będzie opuszczać
kraj. Czy jest na to jakiś lek lub kuracja? Nie ma. Jeśli chcielibyśmy
masowo przekonać młodych ludzi
do pozostania w kraju i prowadzenia tutaj wymarzonego życia, to należałoby pokazać im, że mają tutaj
jakiekolwiek perspektywy. W tym
momencie emigrujący Polacy widzą
ich jeden wielki brak.
PATRYCJA LEŚ
9
TO JUŻ BYŁO
Rewal wczoraj i dziś
Są miejsca, które odwiedzamy raz do roku, w których spędzamy czas wylegując się w słońcu i oddając się
beztroskiemu „nicnierobieniu”. Czy jednak choć raz ktoś z nas zastanowił się, jakie zmiany zachodzą
w miejscach takich jak właśnie Rewal? Jak mała osada rybacka przerodziła się w nadmorski kurort,
cieszący się niemalejącą popularnością?
Początki Rewala wiążą się z istnieniem małej karczmy zbójeckiej
Riuale, w której zatrzymywali się
podróżujący do Kamienia Pomorskiego. Znajdowała się ona zaledwie kilkadziesiąt metrów od obecnie
istniejącej bazy rybackiej. Z niektórych źródeł można wywnioskować,
iż istniała ona jeszcze pod koniec XVIII wieku, lecz ciągłe podmywania lądu przez wodę morską zagroziły jej istnieniu. Karczmę rozebrano. Przez długi czas Rewal był
osadą rybacką.
Turystyczne możliwości okolic
Rewala zostały szybko odkryte.
Już w latach trzydziestych
XIX wieku miejscowość uzyskała
status kąpieliska. Przyjeżdżali
do niej wówczas głównie turyści
w Berlina i okolic. W 1896 r. powstała kolejka wąskotorowa, która
łączyła Gryfice z Niechorzem
i miała za zadanie usprawnić komunikację między tymi miejscowościami (od maja br. kolejka po długotrwałej rewitalizacji jest czynna
i przewozi turystów!).
Dzięki turystyce Rewal (dawniej
Rewahl) rozwijał się niezwykle
szybko. Pod koniec XIX wieku zaczęły powstawać obiekty noclegowe. W Rewalu stworzono też szkołę i park zdrojowy.
10
Wojny światowe i okres między
nimi nie wpłynął znacznie na rozwój
letniska. Dopiero w ostatnich latach
obserwujemy renesans tej pięknej
nadmorskiej miejscowości.
Od 1973 r. Rewal ma swój własny samorząd. Wraz z upadkiem
systemu komunistycznego w 1989
r. miejscowość zyskała nowe możliwości rozwoju. Rozpoczęto nowe
inwestycje, mające na celu ścią-
gnięcie turystów. Zadbano o infrastrukturę miejscowości – wyremontowano drogi, umieszczono lampy
uliczne i stworzono wiele atrakcji
– zarówno na plaży, jak i w samym
Rewalu. Obecnie jest on jedną
z najładniejszych miejscowości nad
polskim morzem i mimo poważnych
problemów finansowych, potrafi
przyciągnąć rzeszę turystów.
MATEUSZ SKÓRA
ZABAWA SŁOWEM
Rewal mówi Smile
Kabaret Smile w składzie Andrzej Mierzejewski, Paweł Szwajgier i Michał Kincel zawitał do Rewala. Pochodzą oni z Lublina i na
przestrzeni kilku ostatnich lat zyskali miano jednych z najśmieszniejszych ludzi w polskim show-biznesie. Zaprezentowali skecze
pod tytułem: „Marilyn Manson”,
„Grunwald”, „Must be the mam talent”, „Ksawię i Jaś”, „Bandyci”
oraz inne. Zadaliśmy im kilka pytań.
– Jak zaczęła się wasza współpraca z Kabaretem Młodych Panów w zakresie, między innymi,
nauki języka śląskiego?
Michał Kincel: – Śląski to moja
pasja, uwielbiam jeździć na Śląsk
i słuchać tamtych ludzi. Podoba mi
się ten język, jego dźwięczność,
melodyjność, składnia, prostota.
Zapragnąłem napisać tekst po śląsku. Koledzy z Kabaretu Młodych
Panów pomogli i się nam udało.
Andrzej Mierzejewski: – Współpraca ta nie zaczęła się od tego,
miała początek dużo wcześniej.
Paweł Szwajgier: – To trwa już
około sześciu lat.
A.M.: – Naprawdę bardzo dobrze
się rozumiemy, to są nasi dobrzy
przyjaciele. Co roku powstaje
wspólny skecz i tak pewnie zostanie. A wszystko zaczęło się od tego,
że Robert zadzwonił z problemem,
że nie mają nowych pomysłów, zaproponował, by zrobić coś wspólnego. Zgodzilismy się.
– I w taki sposób powstał skecz
pod tytułem: „Król ZUS”, tak?
P.Sz.: – To właściwie od nich wyszła inicjatywa. Mówili, że zawsze
chcieli coś takiego zrobić, ale brakowało im ludzi. Więc podłapaliśmy
temat, wspólnie napisaliśmy tekst
i widać efekty.
– W niektórych kabaretach
od razu widać, kto jest tak zwanym
liderem, a u Was kto nim jest?
M.K.: – Andrzej!
P.Sz.: – Andrzej.
M.K.: – Andrzej jest takim liderem,. jeśli ktoś by potrzebował lidera to tylko Andrzej.
P.Sz: – Na Dzień Lidera, dzwonić
do Andrzeja.
M.K.: – Naprawdę jeśli ktoś
na wesele potrzebuje lidera lub
gdziekolwiek indziej, w autobusie
Andrzej jest najlepszy.
A.M.: – Albo żeby dom posprzątać, pod postacią pani Bożeny.
– Skąd bierzecie pomysły
na wasze piosenki?
A.M: – Tu cię zaskoczę, bo bierzemy to z życia. Obserwujemy, co
się dzieje, co nas boli. Czasami mamy jakiś pomysł, ale jest to za mało
na skecz, a piosenka wydaje się tu
idealnym pomysłem.
– Wszyscy macie rodziny, jak
one znoszą wasze ciągłe wyjazdy?
M.K.: – Normalnie. Garnki się
rzuca, talerze, widelcem się czasem
pokłujemy. Jak u każdego artysty.
A.M.: – Na pewno jest to dla
nich ciężkie. My wyjeżdżamy, żony
zostają z dzieciakami, ale taka praca. Na szczęście, wyjeżdżamy najwyżej na cztery dni i już jesteśmy
w domu, więc nie jest to aż tak duży problem, jak w wypadku tych
kabaretów, które wyjeżdżają na
dłużej.
– Kto był pierwowzorem pana
Stanisława?
P.Sz.: – Jeździmy dużo po Polsce i używamy CB radia. Zdarzało
się nam zastanawiać, kto siedzi po
drugiej stronie. Naszym wyobrażeniem tychże osób jest właśnie pan
Stanisław. Ostatnio mieliśmy taką
sytuację w drodze, że pan powiedział „Zobaczcie, zima znów zaskoczyła drogowców”, a drugi pan odpowiedział „Zawsze ich zaskacza”.
M.K.: – Tekst jak od naszego Stanisława.
– Panie Pawle, jaką dietę stosował pan, że udało się Panu tak
schudnąć?
M.K.: – Zobacz, zostało zauważone!
A.M.: – Się wylaszczył.
P.Sz.: – Nie pijcie piwa. Zmieniłem trochę styl życia. Dramatu nie
ma, a efekty są.
– Jesteście z Lublina. Jak wyglądają wasze relacje z Kabaretem
Ani Mru Mru, który też jest z tego
miasta?
M.K.: – Nienawidzimy się. Szczerze, nie cierpimy się.
P.Sz.: – Naprawdę bardzo się lu-
bimy, spędzamy ze sobą czas nie
tylko na scenie, ale także poza nią.
Nie ma między nami rywalizacji czy
też rewalizacji (śmiech).
A.M: – Był taki czas, że Kabaret
Ani Mru Mru bardzo pomógł Kabaretowi Smile, bo zabrał nas na trasę
nadmorską. To były jeszcze te czasy, kiedy nie gralismy.
M.K.: – Rozkręcili nas i dalej musieliśmy dawać sobie radę sami.
A.M.: – Stworzyli nam swego rodzaju promocję, która była naszemu kabaretowi bardzo potrzebna.
– Czy sytuacja ze skeczu Marilyn
Manson jest odzwierciedleniem
waszych powrotów do domu?
M.K.: – Kiedy pokazaliśmy ten
skecz po raz pierwszy na Ryjku
(Rybnickiej Jesieni Kabaretowej) to
kabareciarze,
którzy
siedzieli
w pierwszym rzędzie, mówili „Hmm,
jak w domu”, „Jakbym widział Magdę, Ziutę, Bożenę”.
P.Sz.: – A teraz, kiedy czasem
wracam do domu i siedzimy z żoną
przy stole, pijąc kawę, a ona czasem mówi „No powiesz coś, Marilyn”.
– Dziękuję bardzo za rozmowę.
Kabaret Smile: – My także dziękujemy i pozdrawiamy.
ROZMAWIAŁ: KACPER GOLAŃSKI
Występ kabaretu cieszył się dużą
popularnością wśród rewalskiej
publiczności zgromadzonej w amfiteatrze. Cała redakcja również
bawiła się wyśmienicie na występie panów z Lublina. Po koncercie Kabaret Smile rozdawał autografy oraz robił sobie zdjecia z fanami. Było wesoło – jak na występ Kabaretu Smile przystało.
11
FOTOREPORTAŻ
Motylarnia – atrakcja dla każdego
Znajdująca się w sąsiedztwie latarni morskiej motylarnia z Niechorza umożliwia poznanie setek przepięknie ubarwionych motyli z różnych zakątków świata. Możemy tu
podziwiać m.in. najpopularniejszego motyla w Afryce – Monarchę,
zjawiskowego Blue Morpho wywodzącego się z tropikalnych lasów
Ameryki Łacińskiej, a także wielu
jego barwnych kuzynów, np. Żeglarza z Singapuru, Niebieskie Tygrysy
z Azji i Cętkowanego Trójkąta z Australii. Mnie osobiście podobały się
też: Papierowy Latawiec z Malezji,
Mozaika-Zebra występująca naturalnie w Meksyku i Argentynie oraz
absolutny mistrz kamuflażu – Jesienny Liść. W wielkim namiocie,
który w tym sezonie przywieziono tu
z innej nadmorskiej miejscowości,
latają swobodnie także duże motyle
Sowie oraz pełni uroku przedstawiciele rodziny paziowatych, występujący od Półwyspu Arabskiego poprzez subkontynent indyjski aż po
Borneo i Australię.
Motyle potrafią zafrapować każdego nie tylko przepięknym ubarwieniem skrzydeł. W motylarium
każdego czekają frapujące opowieści o życiu i zwyczajach tych owadów, można się tu też zachwycać
skrzydlatymi przedstawicielami naszego świata przyrody. Pracownicy
motylarni z wielką pasją wprowadzają nas w świat owadów, które
12
w tym miejscu można
nie tylko oglądać z bliska i fotografować, ale
nawet dotknąć. Tak, tak
– motyle siadają bowiem na wielu turystach
i nie przejmują się zbytnio, gdy zbliżamy się do
nich z kamerą.
Po co motylom dwie
pary skrzydeł, w jaki
sposób spoglądają na
świat, czym w rzeczywistości jest
pyłek na ich skrzydłach? – to pyta-
nia, które najczęściej zadają turyści.
Wielu przybyszów pyta także: czy
ćma to też motyl, czy istnieją toksyczne motyle, co jedzą te piękne
owady na co dzień, jak długo żyją?
Jeśli chcecie poznać bliżej ich dziwny i tajemniczy świat – zajrzyjcie
do tego nietypowego obiektu w Niechorzu, który czynny będzie do końca wakacji. Potem bowiem w naszym klimacie kończy się czas tych
pięknych owadów. W przyszłym roku, na szczęście, znów będzie możBENJAMIN KUHNERT
na je podziwiać.
FOTOREPORTAŻ
Park Wieloryba z gigantami
Park Wieloryba ruszył w tym roku
30 kwietnia i zainaugurował drugi
już sezon letni. Na ciekawych tajemnic mórz i oceanów czeka tu
mnóstwo nowych atrakcji. To bowiem jedyne takie miejsce, gdzie
jednocześnie bawiąc się i ucząc
można poznać mroczny podwodny
świat i dowiedzieć się wiele na temat tego, co wszyscy kochamy
– morza.
W czterech specjalnie przygotowanych sekcjach tematycznych
dzieci i dorośli mogą spojrzeć prosto w oczy groźnym rekinom wyposażonym m.in. w wielkie zębiska,
przyjrzeć się ogromnym wielorybom, wrócić przy okazji do dziecięcych bohaterów książek i dowiedzieć się wreszcie, gdzie jest kapitan Nemo. Wielka frajdą jest też
przyjrzenie się wielu rybom żyjącym
nie tylko w oceanach, ale i w naszym Bałtyku.
Park wieloryba nie byłby tak interesującym obiektem bez gigantycznych zwierząt żyjących w morskich
głębinach. Olbrzymie wrażenie robi
na turystach prawie 36-metrowy
płetwal, którego makietę budowano
tutaj przez wiele miesięcy. Dotknąć
można też niesamowitych zębów
rekina ludojada.
W rewalskim Parku Wieloryba
pojawiła się nowa atrakcja, tym razem przeznaczona dla najmłodszych gości. Wspólnie z piratką Jenny i piratem Maksem dzieci szukają
tu ukrytego skarbu. Piraci bowiem,
jak wiadomo, cenne łupy ukrywali
w różnych miejscach i zdarzało się,
że nie mogli po nie wrócić...
Zaczyna się od
gier na plaży, potem na wielkim
statku następuje
mianowanie na pi-
ratki i piratów. A to dopiero początek godny każdego poszukiwacza
przygód.
Na dzieci czekają ukryte mapy
i morskie zagadki. Na końcu tej fascynującej przygody jest wreszcie
wymarzony piracki skarb.
Co w tym czasie robią rodzice?
Odpoczywają na leżakach i hamakach, jedzą, piją, rozmawiają. Inni
podążają za swoimi pociechami
z aparatami i kamerami. Mówiąc
krótko, wszyscy robią to, na co mają ochotę, wszak są wakacje, czas
urlopów i wypoczynku.
Na poszukiwania pirackiego
skarbu Jenny i Maks zapraszają
trzykrotnie każdego dnia. Warunek
jest tylko jeden – musi być ładna
pogoda. Na tyle dobra, żeby żmudne podążanie tropem pirackiego
skarbu było znakomitą zabawa.
BENJAMIN KÜHNERT
13
ŻYCIE JEST SKECZEM
Wiecznie młodzi
Dziesięć lat minęło, a oni nadal nie dość, że razem, wciąż młodzi to ciągle
dobrze czują się w swym towarzystwie. Mowa o Kabarecie Młodych Panów,
z którym rozmawiamy po niedzielnym występie w rewalskim amfiteatrze.
– Czy nadal czujecie się młodzi,
nie czas zmienić nazwę?
Mateusz: – Czujemy się nadal
młodzi i tak na zawsze pozostanie,
a nazwy nie zmienimy, ponieważ
jest piękna i po prostu wyraża nas.
– Czy można, według was, zabić
kogoś śmiechem?
Mateusz: – Oczywiście. Na każdym występie widzimy, jak padają
ze śmiechu na ławki, później ich
wynoszą w workach.
Bartek: – Zdarzały się wypadki,
że ludzie dostawali zawału na występie kolegów z Ani Mru Mru.
Robert: – Ale umierają z uśmiechem na twarzy, bynajmniej nie
z nudów.
– Czy mieliście jakiś skecz,
z którego tylko wy się śmieliście?
Bartek: – Były takie skecze, ale
graliśmy je tylko raz.
– Jest jakaś miejscowość,
w której nie lubicie występować?
Mateusz: – Nie, chyba że Helsinki, bo tam dotąd jeszcze nie występowaliśmy.
– Macie jakiś temat skeczy,
którego nie dotykacie, bo uważacie go za mało śmieszny, niesmaczny?
Bartek: – Nie, chociaż z chorób
się nie śmiejemy.
Mateusz: – Ja lubię.
Robert: – Uważamy, że każdy
temat da się wziąć na warsztat, tylko trzeba odpowiednio do niego podejść, w umiejętny sposób, żeby
wyciągnąć sens z tego, co chcemy
obśmiać nie urażając przy tym
uczuć innych osób, których w pewnym sensie dotyka ten temat.
– Wasze ulubione filmy, z których najbardziej się śmiejecie, to...
Bartek: – My lubimy stare
z PRL-u.
Mateusz: – Ja lubię „Ojca
chrzestnego”, bo mi się przy tym filmie dwóch synów urodziło.
Robert: – Mój przy „Wilkach”, to
też chyba był film o mafii.
– Czy wasze skecze mają jakieś
głębsze przesłanie?
Robert: – Wszystkie mają głębokie przesłanie, każdy je odkrywa na własną rękę, bo w końcu te
skecze są o ludziach. Czasem zostawiamy widza, żeby zrozumiał,
co chcieliśmy mu powiedzieć, ale
nie do każdego dociera to przesłanie. To zależy od otwartości widza. Z pewnością nasze skecze
są głębokie, choć nie umiemy tego zmierzyć... Ale są też takie docelowe, którymi chcemy coś oprotestować, szydząc z jakiejś głupoty, mamy też na składzie mniej zagmatwane, mniej skomplikowane
skecze, po prostu do śmiechu. My
szukamy tematów społecznych,
które dotykają każdego z nas
i wtedy na bazie aktualnego tematu tworzymy skecz, w którym próbujemy stworzyć karykaturę danej
sytuacji.
ROZMAWIAŁ: MIKOŁAJ STACHERA
14
TURYŚCI
Elita wypoczywa nad Bałtykiem, Homo turistus
czyli o nabiale, parasolkach
i sztucznie aromatyzowanym morzu
Śmietana – Ty i ja. Wszyscy rewalscy turyści. Jakoś tak w naszym
pięknym polskim języku mamy, że
wszystko, co z nabiałem związane,
we frazeologii ma znaczenie negatywne. Ciekawskie jajo, rozlane
mleko… A co z tą śmietaną?
Do Rewala przyjeżdża cała polska
śmietana! – głoszą na łące z ławkami, czyli w „zabytkowym” amfiteatrze, artyści wielkiego kalibru. Czy
się śmiać, czy płakać – nie wiadomo. Ja raczej się śmieję. Z reguły.
Bo wstyd się przyznać, trochę w byciu tą słodką śmietanką oszukuję.
Po Rewalu lecę nad Morze Śródziemne. Lecę! Samolotem! Ominie
mnie dwunastogodzinna wycieczka
krajoznawcza wśród obłędnie takich
samych polskich pól i pachnących
różami wsi. Ominie mnie niewątpliwa atrakcja podziwiania czystej jak
łza tylnej szyby samochodu stojącego przede mną w kolejce do wyjazdu z autostrady. Ominie mnie wpatrywanie się w śnieżnoszary sufit
podczas wyczekiwania przed toaletą na stacji benzynowej. Kurczę. Te
samoloty są jednak do kitu!
A potem zamiast ogromnego, wypasionego parasola (bo nieważne,
jak krótki byłby urlop nad Bałtykiem,
padać będzie przynajmniej raz) dostanę najwyżej marny miniaturowy
substytut. I to nie na wypolerowanej,
drewnianej rączce, ale na jakiejś
– olaboga! – wykałaczce. W drinku.
Ale właściwie kto by coś takiego
chciał. Przecież teraz powinno się pić
dziennie dwa litry wody, a nie jakieś
świeżo wyciskane soczki z pomarańczy, które rosną na ulicy przed hotelem. Każdy dietetyk powie, że to głupota. I na co to All Inclusive?!
Któż chciałby jeść wykwintne sałatki nad basenem. Rybka, moi państwo, to jest to. Tej rybki rewalskiej
będzie mi brakować. Prosto z tłuszczyku, zdrowiutka, idealna. A w Turcji dostanę ledwie jakieś krewetki.
Ojoj, w co ja się wkopałam. Wszyscy wiedzą, że jedyne, co dobre
z morza, to rybki. Tylko rybki. I tylko
te z Bałtyku! Świeżutkie. Z przedwczoraj. Mniam-mniam.
Jak już jestem przy Bałtyku, to
mam kolejny powód do narzekania.
Co tam turkusowy kolor Morza
Śródziemnego. Pewnie pływają tam
barwniki. I konserwanty. I cała paleta aromatów. Nie ma innego sposobu, żeby woda była tak niebieska.
Nasz zielonożółty Bałtyk to jest to!
Pełna natura. Hashtag nofilter.
A Bóg jeden wie, co za sztuczności
tam ci wszyscy Włosi i Egipcjanie
dosypują. A fe.
I na co komu te baseny, i mosty,
i zjeżdżalnie. I bary, i restauracje. I jeszcze to fatalne słońce przez
okrągłą dobę. No na co to komu. Lepiej zostańmy w Polsce. Posłuchajmy rybkowych terrorystów, zostańmy
morsami kąpiąc się w morzu lub
walczmy jak lwy o miejsce na plaży.
Wypoczywając, nie dajmy się zwariować. W końcu mogliśmy polecieć
gdzieś do ciepłych krajów. To by dopiero była porażka...
Nad polskim morzem jak co roku tłumy plażowiczów wędrują
ku morskim plażom, przy okazji
zapychając okoliczne drogi.
Wraz ze szczytem sezonu docierają do celu. Ich wędrówka dobiegła
końca. Teraz mogą uzupełnić zapasy witaminy D i wysłać młode na poszukiwanie muszelek. Niestety,
na plaży nigdy nie jest bezpiecznie.
Na nieostrożnych turystów czyhają
handlarze, gotowi zaatakować oddzielone od stada osobniki. Najbardziej podatne na działania handlarzy są młode. Niedoświadczone,
rzadko zdają sobie sprawę z tego,
że kupowane produkty po chwili
stają się zupełnie bezwartościowe.
Na szczęście, na plaży mieszkają również ratownicy, gotowi z pełnym poświęceniem wyciągać z morza tych po paru głębszych. Po kilku
dniach plażowania ludzie wracają
do swoich domów, aby przezimować i za rok wrócić na rozgrzane
słońcem plaże.
Ekolodzy twierdzą, że nadmierne
wędrówki homo turistus przyczyniają
się do degradowania środowiska
naturalnego Bałtyku. Miejmy nadzieję, że amatorzy słońca przeniosą się wkrótce na równie słoneczne
plaże Morza Śródziemnego. Tam
również nie zaznają spokoju. Kolejni
drapieżnicy będą na nich polować,
tym razem z większą determinacją.
Głodni zysku Algierczycy na pytanie o RABAT odpowiedzą – Och,
rabat, I know this polish word, maybe
twenty procent? (Och, rabat, znam
to polskie słowo, może dwadzieścia
procent?)
KAROLINA MIKOŁAP
STANISŁAW ZIÓŁKOWSKI
15
HISTORIA PLAŻOWANIA
Od wełny po bikini
Przed sezonem sklepy zalewa
fala (dosłownie) przeróżnych strojów kąpielowych. Jednoczęściowe, dwuczęściowe, same doły, same góry, bikini, tankini, monokini.
Pełen wybór. Ale jak to się stało,
że obecnie zakrywamy ciała jedynie maleńkimi skrawkami materiału, jeżeli zaczynaliśmy w pantalonach i… drewnianych budkach?
Zwykle opisując historię strojów
kąpielowych rozpoczyna się opowieść od osiemnastego stulecia,
kiedy ludzie ponownie pokochali
wypoczynek nad wodą i pojawiła
się potrzeba wymyślenia odpowiedniego stroju. Kluczowe słowo: ponownie. Otóż moda na sporty wodne panowała już w czasach
Cesarstwa
Rzymskiego,
a według niektórych badaczy
nawet wcześniej – jeśli wierzyć ściennym malowidłom
minojskim, kąpiele lubiono
już 1600 lat przed naszą erą!
Widniejące na nich kobiety
nosiły dwuczęściowy strój łudząco podobny do dzisiejszego bikini. Ale po kolei.
Po upadku Cesarstwa
sporty wodne odeszły do lamusa i nadeszły czasy
mrocznego średniowiecza
z całą religijną pruderią. Nikt
nie myślał o rekreacyjnych
kąpielach aż do czasów rozwoju kolejnictwa, gdy ludność
masowo zaczęła udawać się nad
morze. Mimo że średniowiecze było
już daleko za horyzontem, w umysłach ludzi wciąż pozostało poczucie skromności i wstydliwość. Panie
zażywały kąpieli w workowatych
wełnianych (!) sukniach z obciążnikami na dole, które zapobiegały
unoszeniu się stroju na wodzie oraz
w długich do połowy łydki majtkach.
Uwaga uwaga, pierwszy krok do bikini – można odsłonić kilkanaście
centymetrów nogi! Jednakże taki
ubiór po wyjściu z morza przyklejał
się do ciała, co było uważane za
zdecydowanie niemoralne. Wczasowiczka wynajmowała więc drewnianą kabinę, do której wchodziła
na lądzie. Następnie była wciągana
16
przez konie do morza, gdzie wyskakiwała, chwilę się pluskała (przepraszam, zażywała leczniczych kąpieli), wskakiwała z powrotem do kabiny – tylko czym prędzej, żeby nikt
jej nie zobaczył! – i wjeżdżała na
ląd. Kabinę opuszczała już przebrana. Ach, ileż to zachodu…
Z biegiem lat rękawy i spódnice
ulegały skróceniu. Stroje zaczęły
przypominać współczesne tuniki,
zniesiono obowiązek zakładania rękawiczek i kapelusza. Upowszechniło się traktowanie pływania jako
sportu i kobiety domagały się możliwości wystartowania w zawodach.
Prawdziwą rewolucję wywołała australijska pływaczka długodystanso-
wa Annette Kellerman, która jako
pierwsza założyła jednoczęściowy
przylegający do ciała kostium.
Za ten czyn została w 1907 roku
na plaży w Bostonie… aresztowana.
W latach dwudziestych taki strój
zyskał już społeczną akceptację
i to wtedy zaczęła rozwijać się kąpielowa moda. Paryscy projektanci
prześcigali się we wzorach i fasonach, by to właśnie ich pomysły zawładnęły kurortami wypoczynkowymi. Po wojnie kostiumy odkrywały
już często część brzucha, podkreślały biust i wysmuklały całe ciało.
Upowszechnił się styl pin-up,
a chęć wyglądania atrakcyjnie na
plaży nie dziwiła już nikogo.
Znamienny dla historii mody ko-
biecej stał się lipiec 1946 roku.
Francuz Louis Réard postawił sobie
za cel stworzenie najmniejszego
kostiumu kąpielowego na świecie.
Cztery trójkąty połączone jedynie
sznurkami rzeczywiście okazały się
mniejsze od najmniejszego. Réard
miał jednak problem – żadna modelka nie chciała zaprezentować
projektu przed szeroką publicznością. Ostatecznie Paryżanin zatrudnił tancerkę nocną Micheline Bernardini, która wkrótce po występie
otrzymała ponad 50.000 listów
od fanów. Nazwa bikini pochodzi
od nazwy atolu na Pacyfiku, gdzie
po drugiej wojnie światowej przeprowadzano testy broni jądrowej.
Nomen omen, strój stał się
eksplozją sensacji.
Bikini pokochały największe gwiazdy filmowe tamtych
czasów, pokazując się w nim
na najbardziej luksusowych
plażach Lazurowego Wybrzeża. W 1953 r. mało znana nastoletnia Brigitte Bardot
wystąpiła w bikini bez ramiączek na plaży w Cannes podczas słynnego festiwalu filmowego. Ostatecznie do miniaturowego stroju społeczeństwo przyzwyczaiło się
po sukcesach filmów „I Bóg
stworzył kobietę” z Bardotką
oraz „Dr. No” z Ursulą Andress. Bikini stało się ulubionym strojem kobiet, wyznacznikiem
atrakcyjności i odwagi.
Obecnie na plażach spotkać można prawie każdy typ stroju: od bezpiecznych jednoczęściowych, przez
nieco śmielsze monokini oraz bardzo kobiece stroje na wzór pin-up
girls, aż po skąpe mikroniki wzbudzające raczej zniesmaczenie niż
podziw. Dawno już zapomniałyśmy
o funkcjonalności i praktyczności kostiumów kąpielowych, rzucając się
w wir fasonów i wzorów. Zniknęły
narzucone normy zabraniające odsłaniać ciało. Zniknęły wełniane suknie z pantalonami. Wybór stroju zależy tylko od nas – i całe szczęście.
KAROLINA MIKOŁAP
FOT.: GEEKWEEK.PL
KONTROWERSJE
Kobieta z brodą
Zajmiemy się teraz tematem,
o którym w ostatnich czasach głośno: feminizmem. Osobami biorącymi udział w tej manifestacji płci są
kobiety i mężczyźni. Co feminizm
ma wspólnego z letnim wydaniem,
„Rewalacji”? Miejcie oczy otwarte.
Wszak czas wakacji to okres wielkich przecen oraz nowych reklam.
Reklamy orzeźwiających piw, grilli
i festynów nie są związane z tym tematem, lecz feministki są przeciwko
eksponowaniu kobiecego ciała i seksualności tylko po to by sprzedać
najróżniejsze towary. Więc: „Jeszcze jest o co walczyć!”– jak to ujęły
nasze bohaterki, co stało się hasłem
przewodnim manifestacji 8 marca
2013. W grudniu 2013 r. odbyła się
wielka impreza na cześć „Kobiet Wyzwolonych”. Uczestnicy podpisywali
petycję przeciwko „Przemocy Domowej Wobec Kobiet”. Rezultatem miało być utworzenie specjalnej organizacji chroniącej takie rodziny. Dlaczego jednak tytuł nie brzmiał: „Petycja Przeciwko Przemocy Domowej”?
Najwięcej się mówi o znęcaniu się
nad kobietami, rzadszymi przypadkami są mężczyźni i dzieci narażeni
na to samo. To również powinno być
brane pod uwagę. Czyżby feministki
interesował tylko własny nos?
„Moje ciało mój wybór”
„Gwałt to nie wina kobiety”
„Jak będę duży, zostanę feministą”
„Matki to boginie owoców miłości”
„Ginekologia bez klauzuli sumienia”
„Fundusze kościelne na alimenty”
„Będę lesbijką, jak moja babcia”
Oto hasła, które pojawiły się rok
temu na sztandarach. W Warszawie wynajęty również został klub
„Basen” z imprezą o tytule „Rewolucja Kobiet”, widziane tam były też
osoby wzbudzające kontrowersje,
czyli ludzie „Gender”. Ich obecność
wywołała jeszcze większy rozgłos,
a korzystające z okazji feministki
szczyciły się pomocą dla innych.
Szkoda, że to nie ujawniło się
w sprawie służb chroniących.
Tytuł, o którym warto wspomnieć
to „Fundusze kościelne na alimenty”. Tu również wypłynęło hasło
o przecięciu pępowiny między feminizmem, a Kościołem. Czy to nie
sprzeczność? Chcą odciąć się od
spraw kościoła, ale powołują się na
przeznaczenie funduszy Kościelnych przekazywanych od państwa
na zaległe, niezapłacone alimenty.
Hipokryzja.
W tym roku również szeroko
dyskutowany był problem mniejszej
pensji wypłacanej kobietom wykonującym taką samą pracę jak mężczyźni. Jednak czy ktoś z was słyszał o kobiecie górniku?
Niestety, kobiety nie mają takiej
formy fizycznej jak mężczyźni oraz
są mniej elastyczne psychicznie. Te
aspekty są przez nie wypierane.
Skoro zagłębiliśmy się w „niesprawiedliwości zawodowe” słowa: ginekolog, kierowca, doktor, minister nie
będą mogły już być używane
dla osób płci pięknej wykonujących
tę pracę. Czas na ginekolożkę, kierowczynię, mędyczkę, ministrę.
Większość ankietowanych z programu „Gdzie jest kłamczuch?” odpowiadało, iż feministki: ciągle płaczą, nie dbają o siebie, są nawiedzone i skrycie pożądają mężczyzny. Chyba nie o taką reputację
walczyły.
Powstaje pytanie: Czy możemy
zgadzać się z nimi tylko w kwestii
ginekologii bez klauzuli sumienia?
TOLA JANOWSKA
Bez piwa na plaży
Okres wakacyjny to dla Polaków
czas wypoczynku, szczególnie nad
Bałtykiem. W Polsce utarło się, że
urlop nad morzem musi być łączony
z piciem piwa na plaży. Niewiele
osób jednak zdaje sobie sprawę, że
spożywanie alkoholu na plaży jest
zakazane. Ustawa o wychowaniu
w trzeźwości określa, że zabrania
się spożywania napojów alkoholowych na ulicach, placach i w parkach, z wyjątkiem miejsc przeznaczonych do ich spożycia na miejscu, w punktach sprzedaży tych napojów. Mimo mandatów, przepis ten
jest nagminnie łamany. Sprawdziliśmy, jak egzekwowane jest prawo
w najpopularniejszych nadmorskich
kurortach.
– Mandat za spożywanie alkoholu na plaży w innych miejscach niż
„beach-bary” wynosi 100 złotych
– podkreśla Tomasz, ratownik na
plaży w Rewalu. – Plaże kontrolowane są codziennie, więc nie ma co
liczyć na uniknięcie mandatu. W rejonie plaż pracują patrole zmotoryzowane, rowerowe i piesze. Każdy rodzaj patrolu ma cechy, które czynią
go przydatnym: zmotoryzowany mo-
że przewozić osoby nietrzeźwe
do pogotowia socjalnego, rowerowy
jest szybki i może poruszać się po
alejkach i ścieżkach, pieszy najsprawniej porusza się po… piasku.
– dodaje nasz rozmówca.
Mimo liberalnych przepisów
obowiązujących w ciągu dnia, wieczorem za picie pod chmurką możemy zostać srogo ukarani. Za próbę spożycia alkoholu w miejscu niedozwolonym można nałożyć mandat w wysokości od 20 do 500 zł
(zgodnie z taryfikatorem).
ZBIGNIEW RÓŻYCKI
17
GRAMY NA POTĘGĘ
Głos plemienia
Imprezy to idealne miejsce na zabawy i wygłupy ze znajomymi.
Świetnym pomysłem może okazać
się „Uga Buga”. Gra przeznaczona
jest dla od 3 do 8 osób w wieku
od 7 lat. Zawiera 52 karty z ilustracjami oraz z zapisanym słowem,
które należy z siebie wydać. Poza
okrzykami na kartonikach znajdują
się gesty takie, jak uderzenie w stół,
pokazanie języka lub klaśnięcie
w dłonie. Rozgrywka rozpoczyna się
od rozdania trzech kart każdemu
graczowi, po czym rozkładają je oni
przed sobą obrazkiem do dołu bez
oglądania ich. Pozostałe karty odkłada się na bok zakryte. Pierwszy
gracz zaczyna odkrywając jedną ze
swoich kart. Wymawia on słowo
i wskazuje na kogoś krzycząc „HA”.
Następny gracz robi to samo,
lecz musi podać słowo z kart
na stole i dodatkowo swoje. Gra
kończy się, kiedy nie ma wystarczającej liczby kart, aby kontynuować rozdanie. Pomyłka następuje,
kiedy ktoś nie wie, jakie są po kolei
dźwięki lub za długo się waha. Wte-
dy reszta graczy może go wyśmiać
mówiąc „UUU” i wytknąć palcami.
Zdaniem Potęgowiczów, ta gra jest
idealna na każdą imprezę z przyjaciółmi albo w podróży z rodziną.
Zachęcamy gorąco do kupna.
KACPER GOLAŃSKI
Story Cubes – wymyśl własną historię
Story Cubes to gra składająca
się z dziewięciu kostek. Na każdej
z nich znajdują się obrazki symbolizujące stan, przedmiot, czynność
lub postać. Powstały trzy zestawy
tej gry: „Story Cubes”, „Story Cubes
Action” oraz „Story Cubes Voyages”. Gra przeznaczona jest dla
osób od lat sześciu. Może w nią
grać dowolna liczba graczy. Rozgrywka rozpoczyna się od wyrzucenia wszystkich dziewięciu kości, następnie, zaczynając od najciekawszej, naszym zdaniem, układamy
historię na podstawie wylosowanych obrazków. Liczba historii jest
nieskończona. Ta gra ćwiczy kreatywność oraz twórcze rozwiązywanie problemów. Uczestnicy Potęgi
Prasy bawili się w wymyślanie historii, a nawet ogłosili mały konkurs
z nagrodą, którą był jeden z zestawów Story Cubes Action. Oto zwycięska historia Karoliny Mikołap.
Na niebie było mnóstwo gwiazd.
Niektóre umierały, niektóre żyły. Ich
blask pochodził od złota oraz kamieni
szlachetnych, które znajdowały
w wielkim Naszyjniku Światła. Wszyscy chcieli mieć ów medalion. Budowali przeróżne kompasy, by zobaczyć
olśniewający blask gwiazd. Ważyli
także mikstury, które pomogłyby im
w poszukiwaniach. Odnalezienie
gwiazd nie było jednak prostym zadaniem, ponieważ przed nimi rozciągało
się morze namiotów. Z ich wnętrza dobiegało fałszywe światło pochodzące
od kielichów. Miało ono zmylić wędrowców chcących zdobyć blask
gwiazd. Wszyscy jednak wracali
do domów niezadowoleni, gdyż żaden
z poszukiwaczy nie zdołał sięgnąć
gwiazd... Polecamy. KACPER GOLAŃSKI
Planeta Małego Księcia
Wszyscy dorośli byli kiedyś dziećmi, ale niewielu z nich pamięta o tym
– Antoine de Saint-Exupéry
Gra Mały Książę: Stwórz mi planetę może okazać się pomocna w odświeżeniu pamięci dorosłych. Ilustracje Antoine’a de Saint-Exupéry pozwalają przenieść się w świat opowieści dla dzieci. Jako że zazwyczaj
nie szaleję za grami rodzinnymi, ale
za to lubię dobrą literaturę, z chęcią
sięgnęłam po Małego Księcia.
Najwięcej czasu zajęło mi zrozumienie instrukcji, która nie jest najbardziej klarowna. W konsternację
wprowadziły mnie kartonowe żetony, określone na opakowaniu jako
znaczniki. Nie znalazłam żadnej in-
18
formacji o tym, jak wykorzystać je
w grze, więc porzuciłam zamiar
przeczytania instrukcji po raz enty
i uznałam, że wyjdzie w praniu. Okazało się, że udało mi się przejść całą grę bez wykorzystywania znaczników!?! Po pierwszych kilku minutach, kiedy wraz z koleżanką przyswoiłyśmy sobie reguły (niezbyt
skomplikowane, na szczęście),
wszystko zaczęło iść coraz sprawniej. W każdej rundzie pierwszy
gracz wybiera, którą część planety
chce stworzyć i odsłania tyle kafelków, ilu graczy bierze udział w zabawie. Pierwszy gracz wybiera jeden z kafelków i wyznacza kolejnego gracza, który wybiera jeden
z pozostałych kafelków. Następnie
on również wyznacza kolejnego
gracza i tak do momentu, aż każdy
wybierze po jednym kaflu. Szesnaście rund, potrzebnych do ułożenia
planety, zajęło około pół godziny.
Ostatnim etapem jest podliczenie
punktów za każdy obiekt znajdujący
się na danej planecie. Gracz z największą ilością punktów wygrywa.
Grę można uznać za strategiczną, ale jest na tyle prosta, że dzieci
spokojnie dadzą sobie radę.
Całkiem przyjemny sposób spędzenia wolnego czasu dla wszystkich miłośników Małego Księcia,
tych małych i tych dużych.
KAROLINA LICZBIŃSKA
W ŚWIECIE LITERATURY
Przerwany decathlon
Wydana w 2005 roku trylogia
szwedzkiego dziennikarza Stiega
Larssona zatytułowana Millenium
odniosła niewyobrażalny sukces
i odcisnęła znaczne piętno na jej
czytelnikach.
Początkowym zamiarem nieżyjącego już, niestety, genialnego
Stiega Larssona było stworzenie
aż dziesięciu części powieści. Nagła śmierć autora przerwała te ambitne plany. Udało mu się napisać
jedynie trzy wybitne kryminały
ze wspomnianej serii.
Pierwsza część trylogii zatytułowana Mężczyźni, którzy nienawidzą
kobiet otwiera przed nami wrota
do tajemniczego świata pełnego
zdrad i intryg. Głównymi bohaterami
są dziennikarz i wydawca magazynu „Millenium” Mikael Blomkvist
oraz ekscentryczna reasercherka
Lisabeth Salander. Całkiem obcy
sobie ludzie spotykają się w najmniej oczekiwanym momencie życia i otrzymują do wykonania niecodzienne zadanie, dotyczące rozwiązania zagadki sprzed ponad trzydziestu lat – odnaleźć pewną kobietę od dawna uznaną za zmarłą. Tajemnicze zniknięcie szesnastoletniej Harriet w miarę upływu czasu
przemienia się w mroczną historię,
odkrywającą przed Lisabeth i Mikaelem zagadkową przeszłość licznej
rodziny Vangerów. Początkowo
sprawa wydaje się być beznadziejna, ale determinacja i ogromna wiara we własne siły dwójki bohaterów
przyczyniają się do rozstrzygnięcia
mrożącej krew w żyłach tajemnicy.
Wspólne działanie Mikaela i Lisabeth zbliża ich do siebie.
W drugim tomie trylogii zatytułowanym Dziewczyna, która igrała
z ogniem Stieg Larsson umożliwia
nam śledzenie dalszych emocjonujących przygód z udziałem wykreowanych przez niego dwóch postaci, których losy ponownie się splatają. W tym tomie możemy bliżej poznać tajemniczą hackerkę Lisabeth,
która na skutek niefortunnego zbiegu okoliczności jest podejrzana
o popełnienie poważnego przestępstwa i ścigana przez szwedzką poli-
cję. Jedyną osobą niewierzącą w jej
winę jest Mikael, który rozpoczyna
własne śledztwo, narażając się tym
samym na ogromne niebezpieczeństwo, bo oprócz policji Lisabeth ściga jeszcze ktoś inny.
Powieść kończy się w najbardziej
przełomowym momencie, co sprawia, że niemalże w tej samej chwili
sięgamy po kolejny, niestety, ostatni
już tom noszący tytuł Zamek z piasku, który runął. To właśnie tutaj
Stieg Larsson ujawnia nam swoje
poglądy dotyczące szwedzkiego
rządu, służb bezpieczeństwa i polityki w ogóle. Tom trzeci subtelnie
zmienia charakter całej trylogii z rasowego kryminału w brytyjskim stylu
na najwyższej klasy thriller polityczny. Zraniona w głowę Lisabeth trafia
do szpitala, którego drzwi nie odstępuje na krok funkcjonariusz policji.
Ponadto za ścianą szpitalnej celi leży nie tylko sprawca urazu, ale także, jak się później okazuje, znienawidzony od lat ojciec dziewczyny. Lisabeth grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, dlatego Mikael postanawia jej
pomóc. Sięga tym samym w mroczną i pełną bestialstwa przeszłość kobiety i dowiaduje się, między innymi,
iż kilkanaście lat temu została ubezwłasnowolniona przez państwo.
Niedokończona seria kryminalna Stiega Larssona z cyklu Mille-
nium pozostawia wiele do myślenia i daje pretekst do zadania sobie ogromu pytań dotyczących
niewyjaśnionych losów głównych
bohaterów. Ten niewidoczny defekt rekompensuje nam wspaniały
i bogaty język, jakim autor posługuje się w trylogii. W fenomenalny
sposób stosuje gradację, stopniowo odsłaniającą przed nami coraz
to bardziej emocjonującą fabułę,
na którą składają się ludzkie tajemnice, zdrady, intrygi, ale także
szczera, bezwarunkowa miłość
i przyjaźń dwojga ludzi. Larsson
pokazuje szarą i beznamiętną rzeczywistość, w której rząd z premedytacją wyniszcza słabe społeczeństwo
niskiego
szczebla
i gdzie wysokiej rangi urzędnicy
mogą absolutnie wszystko, w ogóle nie przejmując się wynikającymi
z tego implikacjami.
Autor nie zanudza, lecz porywa.
Nie prawi morałów, lecz subtelnie
edukuje. Nie narzuca swoich poglądów, lecz pozwala kształtować własne. Trylogia, przeczytana w zaledwie kilka dni, nie pozwala o sobie
zapomnieć przez bardzo długi czas.
Powinna stać się obowiązkową lekturą każdego miłośnika dobrych
kryminałów. Polecam wszystkim.
Bez wyjątków.
DOMINIKA ŚWIĄTEK
19
WAKACYJNE ABECADŁO
Rewal od A do Z
Jackson 5 śpiewali „A-B-C tak łatwe jak raz-dwa-trzy.” Równie proste jest
nasze rewalskie abecadło. Obowiązkowa lektura każdego turysty.
Amfiteatr w Rewalu zwany też
złośliwie acz trafnie „łąką z ławkami” co wieczór przyciąga tłumy;
chociaż rychły remont jest obiecywany co sezon, na razie pozostaje
on tylko bliżej nieokreśloną przyszłością.
B jak Bałtyk, B jak brud; przypadek? Nie sądzę.
Hotel California – siedziba gminnego imperium medialnego.
Dziennikarze – czyli my; wściubiamy nos wszędzie, gdzie się da,
wywołujemy kropelki potu na czole
wójta dzięki niewygodnym pytaniom, wreszcie sprzedajemy owoce
naszej harówki za 2,50.
Ekologia to właściwie nauka zajmująca się badaniem zależności
między gatunkami; nauka o ochronie środowiska nazywa się sozologią; przedrostek „eko” zadomowił
się u nas jak ukwiał na krabie pustelniku, tak że już nie damy rady
wyprowadzić społeczeństwa z tego
poważnego błędu, w końcu wolimy
być „eko” niż „sozo”.
Foka Depka to nietuzinkowa
atrakcja wybrzeża rewalskiego; wypuszczono ją z fokarium Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w Helu, gdzie
została wychowana przez ludzi;
na niechorskiej plaży pojawiała się
wielokrotnie, nic sobie nie robiąc
z przebywających dookoła turystów; objęto ją programem „Ratujmy Bałtyckie Foki”.
Motocykle są wszędzie, nad morzem też; lecz w Rewalu królują
inne czterokołowe potwory – sieją
strach wśród przechodniów, irytują
miejscowych i dostarczają adrenaliny korzystającym; nie ukryjecie się
przed nimi. Nawet jeśli spróbujecie,
one was znajdą, pamiętajcie – Gokarty są wszędzie, a one nie wybaczają i nie zapominają.
Wakacyjne Historie najlepiej opowiada się po powrocie z urlopu;
20
w domowym zaciszu z kubkiem
herbaty budzi się w nas talent oratorski i porywamy tłum naszych
przyjaciół i rodzinę opowieścią „jak
to wujek Staszek zgubił się na rewalskim ćwierćmolo”; sam zainteresowany cicho chichocze, lecz w jego oczach wciąż widać przerażenie; znów czuje się jakby każda
znana mu osoba nagle wyparowała
w letnim słońcu.
Z Internetem nie potrafimy rozstać się już od kilku lat; laptopy,
smartfony, tablety – wszystko jest
podłączone do sieci; może na wakacjach zamienimy sieć internetową
na sieć rybacką i wybierzemy się
na połów ryb o poranku? Wschód
słońca nad morzem na żywo jest
piękniejszy niż ten na pocztówce.
Na oddalonym horyzoncie widać
niewyraźny kształt; biała mała jednostka pływająca zbliża się do brzegu; w końcu cumuje on – Jacht;
symbol luksusu i wypoczynku; zwykłym śmiertelnikom pozostaje tylko
patrzeć i podziwiać.
Kłódki – ciężkie, metalowe i toporne; mogą być okrągłe, kwadratowe czy prostokątne; na rewalskim
ćwierćmolo wydają się bardziej
ozdobą niż zabezpieczeniem; z wygrawerowanymi inicjałami i obowiązkowym „Rewal (tu data)” tajemnicę swojego istnienia zabiorą kiedyś do morza.
Paczka przyjaciół? Bliska rodzina? Zakochani? Nieważne; ważne,
że światełka waszej więzi poszybują prosto do nieba w postaci kolorowych Lampionów, po drodze podpalając Bogu ducha winny las.
Ostatnimi czasy ten chiński produkt
sprzedaje się jak ciepłe bułeczki;
w takim tempie niedługo będziemy
mówić „sprzedaje się jak kolorowe
lampiony.”
Morskie ptactwo bywa uciążliwe;
mówimy o was, Mewy; latacie
nad głowami zdezorientowanych
turystów i przeszkadzacie w plażowaniu, a swoim porannym okrzykiem głodu wzbudzacie w każdym
wracającym z morza rybaku poranny okrzyk przerażenia.
Polskie latarnie morskie zachwycają nas już od wielu lat; a co gdybyśmy chcieli zobaczyć je wszystkie
jednego dnia? Żaden problem; w Niechorzu funkcjonuje Park Miniatur La-
HUMOR
tarni Morskich; ułożone na kształt wybrzeża polskiego gwarantują nam
szybką podróż w stronę światła.
Złocista, równomierna Opalenizna to najlepsza pamiątka z wakacji; koleżanki z pracy na pewno będą wypytywać, jakie egzotyczne
kraje zwiedziliście, patrząc z zazdrością na wasze idealnie brązowe ciało. Gdy tak się stanie, dumnie odpowiedzcie: byliśmy w Rewalu; dla niektórych to tak daleko, jak
do innego kraju.
Czym byłby wypoczynek nadmorski bez wylegiwania się na rewalskiej Plaży? Zbieramy energię
ze słońca jak jaszczurki; ładujemy
akumulatory do pełna; nabieramy
kolorów oraz wsłuchujemy się w relaksujący szum morza i głosy
sprzedawców kukurydzy.
RewalStacja to najlepsza stacja
radiowa w Rewalu, w Polsce, w Europie, na świecie; to jedyne radio
prowadzone przez dziennikarzy
o średniej wieku 14 lat.
Urocza kawiarnia Sorrento
przy placu głównym oferuje najsłodszą mrożoną kawę z karmelem
i szarlotkę równie pyszną, co drogocenną – 10 zł za skromny kwadracik; czy warto? Oceńcie sami.
Spragnionych wiedzy zapraszamy do Trzęsacza; tam bowiem stoi
ostatnia ściana kościoła porwanego
przez fale; gdy przyjedziecie tu kolejny raz, może już jej nie być.
Upominek dla cioci Krysi czy
babci Stasi to nie lada wyzwanie;
pocztówka? za mało; naszyjnik
z bursztynów? za dużo; pocztówka
z bursztynami? Idealnie.
Czy nad Bałtykiem spotkamy
Wieloryby? Tak! Na rewalskim placu głównym stoją dwa te ogromne
ssaki i w południe pryskają wodą
każdego spragnionego ochłodzenia; możemy również spełnić dziecięce marzenia i zobaczyć największy w Europie model płetwala błękitnego; po takim przeżyciu człowiek czuje się spełniony i nic mu
więcej nie potrzeba.
Wszystkich Zakochanych zapraszamy do Alei Róż; wieczorny spacer z widokiem na morze z ukochaną osobą to skryta fantazja większości dziewczyn; chłopcy, róbcie
notatki!
MARTYNA PAUL
KAROLINA LICZBIŃSKA
Uśmiechnij się!
– Tato, kto to jest alkoholik? – pyta Jaś.
– Widzisz te cztery drzewa? Alkoholik widzi osiem – odpowiada ojciec.
– Ale tato, tam są tylko dwa drzewa...
●
Na lekcji nauczyciel polskiego
pyta Jasia:
– Jasiu, powiedz nam, kiedy używamy wielkich liter?
Na to Jasio:
– Kiedy mamy słaby wzrok.
●
Dzwoni kierowca tira do szefa:
– Szefie rozjechałem psa.
– Auto całe?
– Całe.
– To go zakop i jedź dalej.
To go zakopał, ale za chwilę
znów dzwoni
– Szefie zakopałem go.
– No to po co znowu dzwonisz?
– Nie wiem, co z radiowozem
zrobić.
●
Mały Jaś ma urodziny i wypatruje
przez okno gości.
Nagle mówi do mamy:
– Mamo, wujek i ciocia idą!
– Nie mówi się wujek i ciocia, tylko wujostwo.
Wygląda dalej.
– Mamo, kuzyn i kuzynka idą!
– Jasiu nie mówi się kuzyn i kuzynka, tylko kuzynostwo.
Patrzy dalej i zauważył babcię
i dziadka i mówi do mamy:
– Mamo, dziadostwo idzie.
●
Nauczyciel na lekcji mówi do Jasia:
– Z ciebie byłby doskonały przestępca!
– Dlaczego?! – dziwi się Jaś.
– Bo w zeszycie nie zostawiasz
żadnych śladów działalności.
●
Tato do Jasia:
– Synu, gdy dorośniesz, chciałbym, abyś był dżentelmenem.
– Nie chcę być dżentelmenem,
tato! – protestuje Jaś. – Chcę być
taki jak ty!
●
Dziadek dał Jasiowi 20 zł na urodziny.
Mama obserwuje Jasia, wreszcie
mówi:
– Jasiu, podziękuj dziadziusiowi.
– Ale jak?
– Powiedz tak, jak ja mówię, gdy
tatuś daje mi pieniążki.
Jasiu zwraca się do dziadzia:
– Czemu tak mało?
●
Jaś przychodzi ze szkoły i mama
pyta się go:
– Jasiu, jak było w szkole?
– Dobrze: pani mnie wyróżniła,
powiedziała, że cała klasa to debile,
a ja największy.
ZEBRAŁA MARYSIA SPIRIN
Uśmiech to recepta na wszystko. Pozdrawiamy serdecznie naszych czytelników!
21
ROZRYWKA
HOROSKOP
BARAN (21.03-20.04)
Ten miesiąc to czas
na podróże. Wybierz
się w daleką wyprawę w różne zakątki
świata. Ta wycieczka
przyniesie ci nie tylko wiele wspomnień, ale także pozwoli ci inaczej,
z dystansem spojrzeć na otaczającą cię rzeczywistość.
BYK (21.04-21.05)
Zawsze walcz o swoje, bo na twojej drodze możesz spotkać
ludzi, którzy będą
chcieli ci to zabrać.
Nie daj się zwieść pozorom i miej
szeroko otwarte oczy. W tym okresie
bądź wyjątkowo ostrożny, jeżeli chodzi o zawieranie nowych znajomości.
BLIŹNIĘTA (22.05-21.06)
Szczerość to podstawa, a kłamstwo ma
krótkie nogi. Nie pozwól na to, by jedna
chwila zburzyła relacje z bliskimi ci ludźmi. Korzystaj
z każdej spędzonej z nimi chwili.
Mile widziane będzie, jeżeli zorganizujesz im jakąś niespodziankę.
RAK (23.06-23.07)
Los obróci się niespodziewanie o 180o.
Wszystko co było złe,
już dawno jest za tobą.
W tym miesiącu rozpoczniesz nowy, lepszy okres w swoim życiu. Bądź miły dla ludzi, a dobra
karma do ciebie wróci. Wszystko, co
robisz, rób z uśmiechem na twarzy.
LEW (24.07-23.08)
Gwiazdy mówią, że
jesteś
urodzonym
szefem. Masz niesamowity dar i szkoda,
żeby się zmarnował.
Może warto postarać się o awans?
W pracy twoja umiejętność zarządzania z pewnością się przyda.
PANNA (24.08-23.09)
Panny są ułożone,
pedantyczne i lubią
ład. Dlatego czas najwyższy zacząć robić
porządek w swoim
umyśle. Poukładaj wszystkie sprawy w życiu. Kończy się lato, przyjdzie zimna jesień, a wtedy warto
mieć wszystko „na swoim miejscu”.
WAGA (24.09-23.10)
Dusze towarzystwa
powinny trzymać się
razem.
Poszukaj
w gronie swoich przyjaciół osób, które takowymi duszami są, bo to z nimi spędzisz następnych kilka tygodni. Wakacje to czas szaleństw oraz miłości. Pozwól, by zagościła ona w twoim sercu.
SKORPION (24.10-22.11)
Skorpiony z reguły
są zawzięte i zawsze
stawiają na swoim,
ale w tym miesiącu
musisz trochę przy-
stopować. Nie daj się zwariować,
bo nie prowadzi to do niczego dobrego. Czasami odstawienie zasad
na drugi plan skutkuje wspaniałymi
przeżyciami.
STRZELEC (23.11-22.12)
Spokój, który nosisz
w sobie, jest twoim
wielkim atutem i niejednokrotnie wykorzystujesz go w trudnych sytuacjach. Pamiętaj jednak,
że czasem warto iść „na żywioł”. Są
wakacje, korzystaj z ich ostatnich
tygodni i pozwól sobie na nutkę
szaleństwa. Owoce tego posunięcia
będą bardzo soczyste!
KOZIOROŻEC (23.12-19.01)
Jesteś osobą wytrwałą i dążącą do
celu. Efekty twojej
pracy nad sobą są
już bardzo blisko!
Ciesz się życiem i pamiętaj – to nie
innym pisane jest szczęście, lecz
tobie! Warto też rozpocząć naukę
różnych technik relaksacyjnych
– stres czasami cię „zżera”, co ma
negatywny wpływ na twoją codzienność i pracę nad uzdolnieniami.
WODNIK (20.01-19.02)
Sierpień jest miesiącem
pracujących
Wodników. Pamiętaj,
by każdą pracę wykonywać najlepiej jak
potrafisz, bo to może przynieść duże efekty. Awans w pracy i uznanie
wśród współpracowników to wielka
nagroda. W wirze pracy nie zapominaj o najbliższych.
RYBY (20.02-20.03)
Ryby są bardzo optymistycznie nastawione do życia. Wykorzystaj swój optymizm w ciężkich
chwilach, które przyjdą już niebawem. Zawsze staraj się trzymać rękę na pulsie, bo twoi bliscy mogą tego potrzebować.
MARIA SPIRIN
22
ROZRYWKA
KRZYŻÓWKA
1. Można go wypożyczyć w Gminie Rewal. Ma dwa koła. Idealny na rodzinne wycieczki.
2. Inaczej wybrzeże.
3. Przed domem, kiedyś piło się na niej herbatę.
4. Nasze polskie morze.
5. Piaszczysty teren wzdłuż linii brzegu.
6. Najczęściej muzyczny, ale może być też Indii.
7. TeVa Rewal, TVP1.
8. Pilnuje naszego bezpieczeństwa w wodzie.
9. Tytuł naszej gazety.
10. „… Integracyjny”, film Przemysława Angermana z 2010 roku.
11. Najbardziej gorący okres roku.
UŁOŻYŁA: MARYSIA SPIRIN
Obóz dziennikarski „Potęga Prasy”
TeVa-Rewal
przegląd wydarzeń kulturalnych
lokalne atrakcje turystyczne
informacje z życia gminy
lato i muzyka
wydarzenia w regionie
imprezy kulturalne
wywiady
youtube.com/user/potegaprasy
23
REKLAMA
24

Podobne dokumenty

Rewalacje 1/2016

Rewalacje 1/2016 Agata Grudzień, Aleksandra Bogusz Korekta: Dominika Wójtowicz, Emilia Nowak, Zuzanna Bartlewska Adres redakcji: Ośrodek Wypoczyn-kowo-Campingowy „Mieszko” 72-344 Rewal, ul. Piastowska 26 tel.: 607 ...

Bardziej szczegółowo

Rewalacje - nr 1/2014

Rewalacje - nr 1/2014 Bankomaty SGB, ul. Mickiewicza 19a (obok Urzędu Gminy) Global Cash, ul. Westerplatte 16 (naprzeciw przystanku autobusowego) Euronet, ul. Saperska 1 (przy restauracji Robinson Crusoe) Euronet, ul. K...

Bardziej szczegółowo