główna praca koledzy, przed nami!
Transkrypt
główna praca koledzy, przed nami!
www.gwir.pl Październik G³os Weterana i Rezerwisty za gł rzą po ówn dow zo em i st u 3 57 a dn ło i 1 WRZEŚNIA RUSZYŁA KAMPANIA SPRAWOZDAWCZO-WYBORCZA ZWIĄZKU PRZYCZYNEK DO DYSKUSJI PRZED VIII KADENCJĄ Od 1 września bieżącego roku w kołach naszego Związku rozpoczęła się kampania sprawozdawczo-wyborcza VIII kadencji, która potrwa do końca lutego 2009 roku. Zgodnie z § 55 Statutu ZBŻZiORWP, KOŁO jest podstawową jednostką organizacyjną, której działalność wpływa na wizerunek całego Związku oraz na opinię w społeczeństwie. Jakość pracy Koła zależy od jego Zarządu. Stąd tak ważną sprawą jest trafny wybór władz Koła, a szczególnie PREZESA ZARZĄDU KOŁA. Od nich wszystko zależy! Osoba PREZESA ZARZĄDU decyduje w poważnym stopniu o działalności całego Koła. To od niego zależy, czy członkowie Koła chętnie spotykają się, działają aktywnie, czynnie uczestniczą w życiu Związku, chcą go prezentować w organizacji pozarządowej ku zadowoleniu członków oraz wspierających, nie zrzeszonych byłych żołnierzy zawodowych. Dlatego nasz Związek współpracuje z innymi organizacjami żołnierskimi, a w szczególności utrzymuje kontakty z MON, który jest instytucją patronacką naszej organizacji. Podczas wyborów w KOŁACH należy zwrócić szczególną uwagę na wybory delegatów na zjazdy wojewódzkie i rejonowe, gdyż z tego grona Kolegów będą wybierane nasze WŁADZE ZWIĄZKOWE na całą następną kadencję. Jacy będą delegaci, takie będziemy mieć władze. Powinni to być, moim zdaniem członkowie Związku cieszący się autorytetem i powszechnym zaufaniem oraz predyspozycjami do działalności społecznej. Właśnie wybór delegatów na zjazdy rejonowe, wojewódzkie i Zjazd Krajowy powinien być już dziś powszechnie dyskutowany, a przed kandydatami na delegatów należy stawiać konkretne zadania do wykonania w trakcie Zjazdów i akceptacji wyborów do władz Związkowych. KOLEDZY! Miejmy świadomość, że od tego, kogo wybierzemy do grona delegatów, zależy jakie będziemy mieć przyszłe władze Związkowe. Ważną sprawą jest, aby każdy członek wybrany na delegata miał świadomość, że może być wybrany do władz danego szczebla organizacyjnego i nie powinien odmawiać wyboru. SŁOWO PREZESA GŁÓWNA PRACA KOLEDZY, PRZED NAMI! Ostatni rok obowiązującej kadencji miał i będzie miał swoją specyfikę. Organizacyjna kolorystyka kampanii sprawozdawczowyborczej – nieunikniona. Tak podpowiadają dotychczasowe doświadczenia. Wyartykułowanych zostanie wiele przemyśleń, w tym „jedynie słusznych”. Adresatami będą „inni”. Autorom pozostanie dobre samopoczucie i oczekiwanie na wyjątkowe satysfakcje. Czy może być inaczej? Może! Jak? – pomyślmy wspólnie. Obiektywna rzeczywistość, otaczające nas realia, własne dokonania i możliwości, to minimum postaw perspektywicznego myślenia. Gdy do tego, będziemy w stanie uniknąć egoistycznych akcentów i innych charakteryzujących nasze społeczeństwo cech, będziemy mieli zwiększone szanse. Obowiązujące cele i zadania mamy Następnym tematem do dyskusji podczas zebrań sprawozdawczo-wyborczych i nie tylko powinny być sprawy „Statutu Związku”, a przede wszystkim dotyczących: - NAZWY ZWIĄZKU - LOGA, SZTANDARU I PIEŚNI ZWIĄZKOWEJ - STRUKTUR ORGANIZACYJNYCH ORAZ SKŁADEK CZŁONKOWSKICH. W materiałach sprawozdawczych z zebrań powinno obowiązkowo znaleźć się stanowisko Koła w tych kwestiach, bowiem członkowie każdego Koła muszą mieć świadomość swej odpowiedzialności za Związek, jego działanie oraz wizerunek zewnętrzny wśród innych organizacji żołnierskich. NAPISZ DO AUTORA! ZG ZBŻZiORWP, ul. 11 Listopada 17/19 bl. 1, 03-446 Warszawa. E-mail; [email protected] zapisane w Statucie. Uwarunkowania egzystencjonalne nie stoją w miejscu. Dlatego, konieczność stosownych zmian jest nieunikniona. Nowe korzystniejsze zapisy mogą być dokonane tylko i wyłącznie z woli stosownej większości Delegatów na VIII Zjazd naszej organizacji. Kolejnym, niezmiernie ważnym dokumentem Zjazdowym jest Uchwała Programowa. Jej treść, to najważniejsze zadania do wykonania w czasie trwania kolejnej kadencji. Zapisy Statutowe i Uchwały Programowej obowiązują wszystkich członków. Jednak, szczególną rolę w zakresie ich realizacji odgrywają władze związkowe poszczególnych szczebli organizacyjnych. Personalny skład władz, zależy wyłącznie od członków Kół wchodzących w skład naszej organizacji i zgody wybieranego. G³os Weterana i Rezerwisty Podejmując wyborczą decyzję, każdy z Nas powinien wszechstronnie ocenić możliwości kandydata, w tym predyspozycje do realizacji zadań na poszczególnych szczeblach organizacyjnych. Kandydat na delegata, przed wyrażeniem zgody wyborczej, powinien przemyśleć swoje możliwości i co konkretnie, na jakiej funkcji w określonym Zarządzie chciałby realizować. To nie jest łatwy problem, szczególnie dla ludzi kompetentnych i za swoje czyny odpowiedzialnych. Społeczna praca w naszej organizacji jest niełatwa. Proszę mi wierzyć, im w strukturze organizacyjnej wyżej – tym trudniej. Mówić Październik to mało, trzeba do tego pracować i ponosić odpowiedzialność nie tylko przed wyborcami. Wymagania rosną. Zainteresowania naszych członków zmieniają się. Trwanie naszej organizacji na dotychczasowych pozycjach, a wiem to z własnego doświadczenia, powielanie przyzwyczajeń, nie przynosi oczekiwanych wyników, a w przyszłości tym bardziej nie będzie satysfakcjonujące. Same ambicje nie wystarczą. Przed nami wiele skomplikowanych problemów do rozwiązania. Oceniam, że czeka Nas zwiększony wysiłek – szczególnie dotyczy to Zarządu Głównego. www.gwir.pl Dlatego, pozwalam sobie w tym tekście, zwrócić uwagę szanownym wyborcom na problem „Delegatów”. Ponad połowa otrzyma określone funkcje na różnych szczeblach organizacyjnych. Od wyników Ich pracy, będzie zależeć przyszłość Naszego Związku. Kosmetyka „starego” nie wystarczy. Wyniki obserwacji i analiz jednoznacznie podpowiadają „zmiany”. Wprowadzamy je już, częściowo, ale główna praca drodzy Koledzy przed Nami. Łączę wyrazy szacunku Adam RĘBACZ Prezes ZG CZYM JEST OGÓLNOPOLSKI ZWIĄZEK ZAWODOWY BYŁYCH ŻOŁNIERZY ZAWODOWYCH (OZZBŻZ) Uprzejmie informuję, że w Ministerstwie Obrony Narodowej powołany został i zarejestrowany w Krajowym Rejestrze Sadowym (KRS nr 0000303415) Ogólnopolski Związek Zawodowy Byłych Żołnierzy Zawodowych (OZZBŻZ). Celem Związku jest ochrona praw, godności i interesów byłych żołnierzy zawodowych, w tym formułowanie i prezentacja stanowisk w sprawach dotyczących ich zatrudnienia. W ostatnim okresie czasu, zwiększa się liczba żołnierzy zawodowych odchodzących ze służby wojskowej z różnych powodów. W znacznej części odejścia te są wynikiem wypowiedzenia stosunku służbowego przez organ wojskowy. Żołnierze ci żegnają się ze służbą nie tylko po osiągnięciu ustawowego wieku emerytalnego, ale także w wielu przypadkach nie posiadając pełnej wysługi emerytalnej. Nowe trendy w armii, w tym „ucywilnienie” i wprowadzenie w pełni zawodowej służby wojskowej – spowodują zapewne nasilenie odchodzenia do rezerwy żołnierzy, nawet bez minimalnej wysługi emerytalnej. Byłym żołnierzom zawodowym potrzebna będzie różnorodna pomoc, w tym ich ochrona jako pracowników. Dotychczas byli żołnierze zawodowi na taką pomoc w wystarczającym stopniu nie mogą liczyć. Sporadycznie dochodzi nawet do sytuacji zgłaszania postulatów zwalniania byłych żołnierzy zawodowych już zatrudnionych w jednostkach organizacyjnych resortu ON. W niektórych z tych jednostek, w minionym czasie zwalniano pracowników – byłych żołnierzy zawodowych motywując to (chociaż nie bezpośrednio) posiadaniem przez nich emerytury czy też „zabieraniem” stanowisk cywilom. Takie działania stoją w jawnej sprzeczności z zapisami ustawy o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych, które dają byłym żołnierzom zawodowym pierwszeństwo w zatrudnieniu na stanowiskach związanych z obronnością kraju. Naruszane są także przepisy ustawy o służbie cywilnej, które idą jeszcze dalej niż zapisy ustawy o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych i pozwalają na zatrudnienie zwalnianego żołnierza zawodowego na jego stanowisku, jeżeli zostało ono „ucywilnione”. Byli żołnierze zawodowi powinni więc korzystać nie tylko z konstytucyjnej zasady równości obywateli wobec prawa, ale także z pierwszeństwem w zatrudnieniu określonego w ww. ustawach. Jest to uzasadnione przede wszystkim posiadaniem przez byłych żołnierzy olbrzymiej wiedzy i doświadczenia, które powinno być wykorzystane dla dobra obronności kraju. W istniejące już rozwiązania prawne, doskonale wpisuje się także rządowy program aktywizacji osób po pięćdziesiątce „Solidarność pokoleń 50+”. Program ten ma przeciwdziałać niekorzystnej sytuacji braku pracowników na rynku pracy, a także aktywizować osoby starsze, posiadające duży potencjał twórczy. Utworzony związek zawodowy, w oparciu o wyżej wymienione regulacje prawne, a także przede wszystkim o ustawę o związkach zawodowych, wspierał będzie zatrudnianie byłych żołnierzy zawodowych i bronił ich interesów pracowniczych. Ufając, że działania na rzecz byłych żołnierzy zawodowych leżą w dobrze rozumianym interesie Sił Zbrojnych RP, a powołany związek zawodowy działania te będzie realizował – uprzejmie proszę, w przypadku powstania Organizacji Zakładowych Związku, o współpracę z nimi na zasadach określonych w ustawie o związkach zawodowych. PRZEWODNICZĄCY ZARZĄDU Organizacji Zakładowej MON Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Byłych Żołnierzy Zawodowych Zdzisław CIECIURA Ten problem trzeba rozwiązać! dopłacał”! Nie mogłem zaprzeczyć, bo tak jest rzeczywiście. Dotyczy to zasadniczo wydatków na rozmowy telefoniczne. W zarządzie naszego koła, każdy jego członek, za przeprowadzone rozmowy płaci z własnego konta. A rozmów tych wcale nie jest mało! I tak. Stało się nieszczęście i o pogrzebie kolegi trzeba powiadomić pozostałych członków koła. Wiąże się to z wykonaniem 45-50 telefonów. A jeżeli takich smutnych uroczystości zdarzy się 3-4 w roku, to automatycznie pokaźnie zwiększy się liczba wykonywanych telefonów. U nas w kole te telefony wykonują wszyscy członkowie zarządu. A przecież dochodzi do tego jeszcze wiele telefonów, które zarząd musi wykonać w sprawach organizacyjnych koła. Za wszystkie te telefony członkowie zarządu muszą zapłacić i dlatego – moim zdaniem – powinni otrzymywać zwrot poniesionych kosztów. A tak nie jest, ponieważ brak jest określonych zasad postępowania w tej sprawie. W ubiegłej kadencji będąc wiceprezesem Koła nr 31 w Warszawie, chciałem ten problem rozwiązać. Proponowałem, aby prezes, wiceprezesi, sekretarz i skarbnik płacili połowę (bo wykonują najwięcej telefonów), a pozostali członkowie zarządu trzy czwarte Od 1 września 2008 r. Koła ZBŻZiORWP wkroczyły w bardzo ważny okres swojej związkowej działalności. – Okres sprawozdawczo-wyborczy. Wybór właściwych członków i powierzenie im odpowiedzialnych funkcji w Zarządach, będzie miał istotny wpływ na działalność kół przez najbliższe cztery lata. W zarządach kół znaleźć się powinni ludzie kompetentni, aktywni i cieszący się powszechnym uznaniem. Wszystko jasne, oczywiste, ale teoretycznie. W praktyce jest nieco inaczej. Wielu wartościowych członków kół, nie chce pracować w zarządach, podając na swe usprawiedliwienie różne, czasami dziwne powody. Czyli coś w tym jest, coś się za tym kryje. Jeden z moich znajomych, „przyciśnięty do muru” wypalił: „A co ty myślisz, że ja do swojej pracy w zarządzie koła będę jeszcze www.gwir.pl Październik składki członkowskiej. Pieniądze uzyskane z dopełnienia do pełnej składki, stanowiłyby rekompensatę za wykonane telefony i inne koszty poniesione na rzecz koła. Problem miał być przedstawiony na zebraniu koła i przegłosowany. Ale najpierw „stanął” na zarządzie koła. Wywiązała się burzliwa dyskusja. Część kolegów mówiła, że rozwiązanie jest słuszne, dobre i proste (eliminuje oświadczenia i inne kwity), ale trzeba się zwrócić o jego akceptację do władz Związku. Pozostali, że pracujemy społecznie i nie wypada upominać się o pieniądze. Ale mówili to koledzy mający godziwe emerytury. Wydaje mi się, że wypowiedzi byłyby inne, gdyby pochodziły od kolegów mających skromne emerytury. I tak sprawa się „rozmyła”, że nie zdążyłem jej załatwić, a załatwić koniecznie ją trzeba. Do poruszenia tego problemu na łamach „GWiR” zainspirował mnie kol. Jan Dalka z Gdańska, swoim artykułem pt.: „Po co mi G³os Weterana i Rezerwisty ten Związek” zamieszczonym w „GWiR” nr 8 2008 r. Autor porusza w nim trudne, ale istotne problemy. Pisze też o biedzie w niektórych kręgach wojskowego środowiska. Zastanawiam się czy członek naszego Związku, z kręgu tej biedy, lub mający skromną emeryturę, chciałby pracować w zarządzie koła, gdyby do tej pracy musiał jeszcze dopłacać. Wydaje mi się, że nie. A tak być nie powinno. W statucie Związku, w § 60, odnośnie kompetencji zarządu koła pkt. 4 jest zapis, „zarządzanie majątkiem i funduszami w ramach budżetu, zgodnie z zasadami ustalonymi przez Zarząd Główny”. Dlatego uważam, że istnieje PILNA POTRZEBA, aby Zarząd Główny rozpatrzył problem, o którym piszę i ustalił zasady postępowania w tej sprawie, bo będą one miały istotny wpływ na działalność nowo wybranych zarządów kół. Władysław PIEKARCZYK związek wszechobecny SZTANDAR DLA ZW ZBŻZiORWP W KIELCACH W dniu Święta Wojska Polskiego 15 sierpnia 2008 r. z inicjatywy władz administracyjnych województwa świętokrzyskiego i miasta Kielce, z udziałem dowództwa garnizonu, odbyły się uroczystości zorganizowane zgodnie z ceremoniałem wojskowym. Jednym z ważnych punktów programu wojskowego świętowania było wręczenie sztandaru wojewódzkiej organizacji Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego w Kielcach. Po nabożeństwie dziękczynnym w kościele garnizonowym przez ks. kapelana płk. Adama Prusa dalsze uroczystości odbyły się na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego pod pomnikiem Czwórki Legionów. Złożono meldunki i raporty. Przeglądu pododdziałów dokonał dowódca garnizonu płk dypl. Janusz Falecki. Były okolicznościowe przemówienia, wręczanie odznaczeń, mianowanie na kolejne stopnie wojskowe, apel poległych, składanie wieńców i defilada. Przemówienia okolicznościowe wygłosili: dowódca garnizonu oraz Centrum Szkolenia na potrzeby Sił Pokojowych płk dypl. Janusz Falecki oraz wojewoda świętokrzyski pani Bożentyna Pałka-Koruba – przewodnicząca honorowego komitetu ufundowania sztandaru. W czasie głównej uroczystości odbyło się – zgodnie z ceremoniałem wojskowym – wręczenie sztandaru Zarządowi Wojewódzkiemu ZBŻZiORWP, ufundowanego przez społeczeństwo Kielecczyzny. Po poświęceniu sztandaru przez kapelana wojskowego oraz wbiciu symbolicznych gwoździ przez honorowych gości i sponsorów wojewoda świętokrzyski pani Bożentyna Pałka-Koruba przekazała sztandar prezesowi Zarządu Głównego ZBŻZiORWP gen. dyw. Adamowi Rębaczowi, który następnie wręczył go uroczyście prezesowi Zarządu Wojewódzkiego naszego Związku płk. Stefanowi Kuzińskiemu. Umundurowany poczet sztandarowy w składzie: kpt. rez. Stanisław Babiarz – dowódca pocztu, st. chor. sztab. rez. Stanisław Suchora – sztandarowy oraz sierż. rez. Robert Witczak, po otrzymaniu sztandaru od prezesa ZW zajął honorowe miejsce w szyku pododdziałów Centrum Szkolenia Wojsk na potrzeby Sił Pokojowych i wziął udział w defiladzie. Za zasługi w działalności na rzecz naszego Związku na Kielecczyźnie prezes Zarządu Głównego ZBŻZiORWP Adam Rębacz wręczył pamiątkowe odznaki i medale. Odznaką honorową „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP” został wyróżniony prezydent Kielc pan Wojciech Lubawski. Odznaką pamiątkową 25-lecia ZBŻZiORWP zostali uhonorowani: Bożentyna Pałka-Koruba, Adam Jarubas – marszałek Sejmiku Województwa Świętokrzyskiego, Lech Janiszewski – wicemarszałek Sejmiku Województwa Świętokrzyskiego, Anna Żmudzka-Salwa – dyrektor Gabinetu Wojewody Świętokrzyskiego. Po zakończeniu uroczystości na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego nastąpiło spotkanie żołnierskich pokoleń z gronem dostojnych gości w salach: lustrzanej i kominkowej Wojewódzkiego Domu Kultury. Tu, przy symbolicznym poczęstunku, wymieniano poglądy. Do uhonorowania sztandaru dla wojewódzkiej organizacji ZBŻZiORWP przyczyniły się działania wielu osób. m.in. kolegów; Stefana Kuzińskiego, Władysława Adacha, Stanisława Babiarza, Czesława Gajdy, Jerzego Kwiatkowskiego, Józefa Dzielskiego, Stanisława Suchory, Edwarda Wacnika i Roberta Witczaka. Czas i miejsce wręczenia sztandaru dowodzą dobrej współpracy wojska ze społeczeństwem, w tym z władzami administracyjnymi Kielc – miasta o pięknych tradycjach walk narodowowyzwoleńczych i ruchu oporu. Sztandar i tradycje zobowiązują, ale muszą być pielęgnowane, by uprawniały do dumy. Pamiętają o tym żołnierskie pokolenia kielczan, przybyłe licznie na święto wręczenia sztandaru. DZIĘKUJEMY KIELCZANOM ZA PAMIĘĆ, SZACUNEK DLA TRADYCJI I DAR SZTANDARU. Piotr KOWALCZYK G³os Weterana i Rezerwisty Październik www.gwir.pl VIII Centralne Zawody Sportowo-Obronne przy wsparciu MON W WESOŁEJ REZERWIŚCI – STRZELCY WYBOROWI l 27 zdobytych pucharów l Górą Kielce l Mistrz nad mistrze – kmdr rez. Marek Krotowicz z Gdyni VIII Edycja Centralnych Zawodów organizowanych od lat przez Związek przy wsparciu finansowym Departamentu Wychowania i Promocji Obronności MON, przeszła wszelkie oczekiwania. Garnizon Wesoła, wzorowy pod każdym względem, nie „załatwił” tylko jednej rzeczy – pogody. Lało, jak z cebra, ale nie przeszkodziło to, jak się okazało od uzyskania znakomitych wyników. Rezerwiści WP byli nieprzemakalni. Przykład dał kmdr rez. z Gdyni Marek Krotowicz, który trafiał tylko w „10” i zdobył maksymalną liczbę punktów – 100. Wyrównaną walkę stoczyły zespoły zarządów rejonowych w rywalizacji generalnej. Wygrały Kielce zostawiając za sobą Gdańsk, Białystok i pozostałe zespoły. Co się działo w konkurencjach najlepiej obrazuje protokół komisji, który opublikowaliśmy w poczcie internetowej. A.W. www.gwir.pl Październik Płk dypl. Janusz Wiatr – zastępca dowódcy 1 WBPanc w Wesołej dla „GWiR” – Jak pan pułkownik ocenia VIII edycję zawodów sportowoobronnych rezerwistów ZBŻZiORWP? – Pod względem organizacyjnym i osiągniętych rezultatów – rewelacyjnie, a wynik 100/100 z PW jest dziś rzadkością nawet wśród oficerów w czynnej służbie wojskowej. – Czy taka formuła zawodów powinna być kontynuowana? – Jak najbardziej, ponieważ integruje rezerwistów oraz dopinguje ich do utrzymania kondycji strzelecko-sportowej. G³os Weterana i Rezerwisty POWRÓT PIOSENKI ŻOŁNIERSKIEJ Po wielu latach nieobecności, dzięki działaczom ZBŻZiORWP piosenka żołnierska i patriotyczna powróciła na polską estradę. W Olsztynie w sierpniu br. odbył się II Międzynarodowy Festiwal Piosenki Żołnierskiej i Patriotycznej. Gwoli wyjaśnienia, I festiwal odbył się w 2007 roku w Swietłogorsku w Obwodzie Kaliningradzkim Federacji Rosyjskiej i był zorganizowany i przeprowadzony przez Ministerstwo Kultury Rządu Obwodu Kaliningradzkiego. Patronat nad II Międzynarodowym Festiwalem objęli: Minister Obrony Narodowej i Marszałek Województwa Warmińsko-Mazurskiego zaś organizatorami byli Zarząd Główny ZBŻZiORWP oraz Samorząd Województwa Warmińsko-Mazurskiego. Finansowego wsparcia udzielili: Ministerstwo Obrony Narodowej, Samorząd Województwa Warmińsko-Mazurskiego, Samorząd Miasta Olsztyna oraz Ministerstwo Kultury Rządu Obwodu Kaliningradzkiego Federacji Rosyjskiej. Realizacją i produkcją zajęło się Centrum Edukacji i Inicjatyw Kulturalnych i Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie oraz Konsul Generalny Federacji Rosyjskiej w Gdańsku. Patronat medialny realizowali: Telewizja Polska Oddział w Olsztynie, Redakcja Gazety Olsztyńskiej, Radio Olsztyn oraz Redakcja „Głosu Weterana i Rezerwisty”. Na otwarcie festiwalu przybyli przedstawiciele organizatorów, sponsorów, realizatorów, mediów, działacze i członkowie ZBŻZiORWP wraz z rodzinami, a głównie wykonawcy – soliści i zespoły wokalne z województwa warmińsko-mazurskiego, zachodniopomorskiego i obwodu kaliningradzkiego w liczbie około 30 solistów i zespołów łącznie 120 osób oraz około 450 osób widowni. Uczestników festiwalu w oficjalnych wystąpieniach powitali dyrektor Departamentu Współpracy z Zagranicą Urzędu Marszałkowskiego w Olsztynie pan Rafał Wolski, Przedstawiciel Administracji Obwodu Kaliningradzkiego Federacji Rosyjskiej pan Borys Batulin i wiceprezes Zarządu Głównego ZBŻZiORWP płk Jan Gazarkiewicz, który dokonał oficjalnego otwarcia festiwalu. W pierwszym dniu festiwalu wykonawcy – soliści i zespoły prezentowali przygotowane pieśni, a oceny dokonywało jury – profesjonalni muzykolodzy: przewodniczący mjr mgr Anatol Regimowicz oraz członkowie mgr Barbara Rytwińska i prof. Józef Wojtkowiak. Poprzez prezentowanie przez solistów i zespoły wielu pieśni, między innymi takich jak „Ukochany kraj”, „My pierwsza brygada”, „Polskie morze”, „Wojenko wojenko” nawiązano do patriotycznych tradycji. Zgodnie z postanowieniami regulaminu festiwalu pieśni śpiewane były w języku polskim i rosyjskim. Po wystąpieniach solistów i zespołów w godzinach wieczornych odbył się piknik uczestników festiwalu nad jeziorem przy ognisku pod hasłem „Współpraca łączy”, dający możliwości bliższych rozmów, dyskusji i wymiany poglądów odnośnie merytorycznych kwestii festiwalu i nie tylko, gdyż obecni byli również weterani wojny i służby wojskowej. W drugim dniu festiwalu jury ogłosiło wyniki, a wyróżnieni i nagrodzeni soliści i zespoły wystąpili w koncercie galowym. W grupie solistów I miejsce zajął Jaroc Anatol – Obwód Kaliningradzki FR, II miejsce zajęła Aleksandra Szlejkowa– Obwód Kaliningradzki FR, a III miejsce Klaudia Markowicz z Olsztyna. Nagrody i wyróżnienia tej grupie wręczył Rafał Wolski dyrektor Departamentu Współpracy z Zagranicą Urzędu Marszałkowskiego w Olsztynie, również on wręczył wyróżnienia i nagrody zespołom: za I miejsce zespołowi Kupawa Zielenogorsk FR, za II miejsce zespołowi Kwiaty Rosji Guriewsk FR i za III miejsce zespołowi Szans Czerniachowsk FR. Nagrodę Grand Prix festiwalu jury przyznało zespołowi Moderato z Olsztyna, ufundowaną przez dowódcę Pomorskiego Okręgu Wojskowego, a wręczył dowódca Garnizonu Olsztyn płk Krzysztof Przychodzeń. Organizatorzy festiwalu przygotowali wiele nagród specjalnych, które otrzymali: zespół Moderato Olsztyn – wręczył Konsul Generalny FR w Gdańsku Michaił Aleksiejew; zespół Kwiaty Rosji FR – wręczył wiceprezes Zarządu Głównego ZBŻZiORWP płk Jan Gazarkiewicz; zespół Mazury Szczytno – wręczył przedstawiciel prezydenta Miasta Świnoujścia; zespół Kupawa FR – wręczył przedstawiciel Oddziału Warmińsko-Mazurskiego Związku Chórów G³os Weterana i Rezerwisty Październik i Orkiestr w Olsztynie oraz czterem solistom Klaudii Markowicz z Olsztyna, Kazimierzowi Nosowiczowi z Pasymia, Małgorzacie Bańkowskiej z Orzysza, Antoniemu Bajewskiemu z Olsztyna i trzem zespołom – Bryza Bałtijsk FR, Nasza Przystań z Olsztyna, Braniewska Nuta z Braniewa, którym nagrody specjalne i wyróżnienia wręczył prezes Stowarzyszenia Weteranów Wojny i Służby Kaliningrad – Świnoujście – Olsztyn płk Władimir Raszewski FR. Konferansjerkę prowadzili ppłk Marek Krysiewicz z Koła nr 21 ZBŻZiORWP oraz Marta Gołąb z TVP Oddział Olsztyn. Za organizację tak dużego przedsięwzięcia jakim był Festiwal z udziałem 30 solistów i zespołów (łącznie 120 osób) w tym uczestników zagranicznych oraz Reprezentacyjnego Zespołu Realizując statutowe zadania ZBŻZiORWP w zakresie kultywowania wśród społeczeństwa, zwłaszcza młodzieży, patriotyzmu i polskich tradycji żołnierskich – 10 maja 2008 r. odbył się, inspirowany pamiętnym Festiwalem Kołobrzeskim „III Przegląd Polskiej Pieśni Patriotycznej i Żołnierskiej”, zapoczątkowany w 2006 r. przez Zarząd Koła nr 1 ZBŻZiORWP i Klub „Lotnik” w Bydgoszczy. Z „powodów” znanych tylko byłemu kierownictwu MON, kolejne dwa Przeglądy nie mogły odbyć się w ww. klubie wojskowym, więc poszukano pomocy u bardziej praktycznych władz gminnych. Ta patriotyczno-wychowawcza impreza została zorganizowana dzięki pomocy i współpracy Kujawsko-Pomorskiej Chorągwi ZHP, ZW ZBŻZiORWP Bydgoszcz, Urzędu Miasta i Gminy Mrocza oraz Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w Bydgoszczy. Honorowy patronat sprawowali: Minister Obrony Narodowej Bogdan Klich, Marsza- WETERANI MAZOWSZA W GOŚCINNEJ AKADEMII OBRONY NARODOWEJ Zorganizowana przez ZWM ZBŻZiORWP impreza z okazji Dnia Weterana miała miejsce w gościnnych progach Akademii Obrony Narodowej w Rembertowie. Mało kto orientuje się, że Rembertów posiada bardzo młodą historię, która ma zaledwie sto Artystycznego Wojska Polskiego należą się szczególne słowa uznania działaczom z Zarządu Wojewódzkiego ZBŻZiORWP w Olsztynie w osobach ppłk. Romualda Jóźwiaka – prezesa ZW, ppłk. Ryszarda Kudego – wiceprezesa ZW, pani Jadwigi Mołdysz – dyrektora Biura ZW, ppłk. Sylwestra Matyja – skarbnikowi ZW. Oni wnieśli najwięcej trudu i wysiłku we współdziałanie podmiotów odpowiedzialnych za przygotowanie i przebieg festiwalu. Oprócz nich było wielu członków Związku, nie sposób ich personalnie wymienić zaangażowanych w realizację festiwalu, którym również należą się słowa podziękowania i uznania. Czesław KASZUBA Ryszard MUSZALIK łek Województwa Kujawsko-Pomorskiego Piotr Całbecki, Posłanka do Sejmu RP Teresa Piotrowska oraz Burmistrz Miasta i Gminy Mrocza Tadeusz Gozdek. Sukces organizacyjny patriotycznej imprezy jest przede wszystkim zasługą głównej organizatorki, dyrektorki M-G Ośrodka Kultury i Rekreacji w Mroczy Pani Kamili Łącznej. W eliminacjach do Przeglądu uczestniczyły młodzieżowe zespoły szkół ponadpodstawowych, klubów wojskowych, Domów i Ośrodków Kultury Bydgoszczy oraz miast i gmin sąsiednich powiatów. Do finałowego przeglądu w Mroczy zakwalifikowano 12 wykonawców. Komisja Konkursowa w składzie: przewodniczący – Andrzej Michalski, członkowie: – Adriana Kortas, Orlin Bebenow; wyłoniła laureatów: w kategorii: ZESPÓŁ WOKALNY z półplayback’em: I miejsce: Tercet „AGA” MDK nr 2 Bydgoszcz; Nagrody:– Puchar Burmistrza MiG Mrocza; –Album „Pieśń Ojczysta” od MON. – (II i III miejsca nie przyznano). w kategorii: SOLISTA z półplayback’em: I miejsce: Paulina Stankiewicz Klub Pomorskiego OW. Nagrody: Nagroda Marszałka Województwa K-P; – Puchar Prezesa ZW ZBŻZiORWP Bydgoszcz; III PRZEGLĄD POLSKIEJ PIEŚNI PATRIOTYCZNEJ i żołnierskiej www.gwir.pl – Album „Pieśń Ojczysta” od MON. (II i III miejsca nie przyznano). Wyróżnienia specjalne: 1. Zespół Wokalny przy M-G OK. Janowiec Wlkp.; Nagrody: – Puchar Prezesa Związku Chórów i Orkiestr w Bydgoszczy; – Album „Pieśń Ojczysta” od MON. 2. Paulina Kamińska Klub Pomorskiego OW; Nagroda Starosty Powiatu Nakielskiego. 3. Zespół Gimnazjum nr 1 w Żołędowie; Nagrody: Posłanki na Sejm RP Teresy Piotrowskiej; – dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w Bydgoszczy. Wyróżnienia dodatkowe: – Gimnazjum nr 1 w Żołędowie; – Chór „LEGATO” Publiczne Gimnazjum Białe Błota; – Zespół Wokalny M-GOK Kcynia. Nagrody książkowe: – Anna Brzezińska – Publiczne Gimnazjum Białe Błota; – Zespół „GAMMA” – Zespół Szkół Łabiszyn; – Zespół „BŁĘKITNE BERETY” – Klub Pomorskiego OW: – Barbara Ligocka – Klub POW; – Paulina Kamińska – Klub POW. Instruktorzy zespołów występujących w Przeglądzie otrzymali upominki książkowe z okolicznościowymi dedykacjami. Jerzy KRUSZYŃSKI lat! Na początku XX w. było to osiedle przy poligonie wojskowym. W 1939 r. uzyskało prawa miejskie zaś w 1957 r. włączone zostało do Warszawy. Działa tu aktywnie Koło nr 55 ZBŻZiORWP z prezesem płk. dr. Janem Szymczykiem. Na uroczystość przybyło 102 weteranów m.in.: bohaterowie września 1939 r. – gen. bryg. Mieczysław Baka uczestnik bitwy pod Mokrą i Lenino oraz walk o Berlin, mjr prof. Józef Jodłowski żołnierz Armii Łódź i Powstania Warszawskiego. Uczestnicy podziemia zbrojnego w kraju, gen. dyw. prof. Jerzy Modrzewski członek AK, płk Zygmunt Maguza z 27. Wołyńskiej Dywizji AK i 2 AWP www.gwir.pl Październik oraz płk Jan Choiński z Batalionów Chłopskich. Przybyli zesłańcy Sybiru, późniejsi żołnierze 1 DP im. T. Kościuszki oraz 1 i 2 AWP, a wśród nich płk Tadeusz Makarewicz i płk Mariusz Adamus, bohater spod Darnicy płk Stanisław Dębniak, uczestnik walki w obronie przyczółka warecko-magnuszewskiego płk Tadeusz Jarmoliński oraz przedstawiciel 1 Brygady Kawalerii por. ułan Jan Niedźwiecki – weteran walk o Warszawę, Wał Pomorski i Berlin. Był obecny również płk Stanisław Monarski urodzony w 1924 r. w Rembertowie, żołnierz 6 Pułku Piechoty 2 Dywizji Piechoty. Zebranych serdecznie powitał płk mgr inż. Bogdan Miller – prezes ZWM. Zwracając się do audytorium powiedział m.in.: „... Szanowni Weterani! Wasz udział w zmaganiach wojennych w kraju i poza jego granicami, w wyzwoleńczym marszu znak Oki, w walkach o Anglię, Tobruk, Monte Cassino, Arhem – to chlubne karty dziejów oręża polskiego. To dzięki Wam w maju 1945 r. Polska znalazła się w gronie zwycięskich państw koalicji antyhitlerowskiej. Symbolem tego była biało-czerwona flaga zatknięta 2 maja przez żołnierzy 1 AWP na gruzach Berlina i udział delegacji WP w Paradzie Zwycięstwa na Placu Czerwonym w Moskwie. Niech satysfakcją dla Was będzie fakt, że Wasz bitewny trud i ofiarny także powojenny wysiłek wydały tak piękny owoc – niepodległą Polskę, jak nigdy w dziejach bezpieczną!” Spotkanie swoją obecnością zaszczycili: płk mgr Cezary Danielski – Kanclerz AON – gospodarz spotkania, płk dr inż. Wojciech Kocanda – pełnomocnik rektora-komendanta WAT ds. studentów, ks. kmdr Janusz Bąk z Ordynariatu Polowego WP, ks. prof. Marian Bendza – Kanclerz Prawosławnego Ordynariatu WP, JAK PIŁSUDSKI ZOSTAŁ NAPOLEONEM Zarząd Województwa Mazowieckiego ZBŻZiORWP zorganizował w Rembertowie, jak co roku, piękne spotkanie kombatantów, chociaż powinien to być „Dzień Weterana”, zgodnie z tradycją i przepisami. W pewnym momencie, prezes ZW płk Bogdan Miller powiedział: chodź do marszałka, jest w dobrym humorze. Pomyślałem, że sejmu, G³os Weterana i Rezerwisty Zbigniew Czaplicki – przedstawiciel wojewody, dr Tadeusz Samborski – przedstawiciel marszałka województwa mazowieckiego, Jarosław Jóźwiak – zastępca Dyrektora Gabinetu Prezydenta Warszawy, płk dr Czesław Ochenduszka – wiceburmistrz Rembertowa, gen. bryg. Roman Hamroza – prezes Klubu Generałów, mjr Jerzy Jasiński – prezes Zarządu Okręgowego ZIW w Warszawie, płk Aleksander Łubaszewski – prezes Związku Oficerów Służby Stałej II RP, płk Henryk Strzelecki – prezes ZKRPiBWP, płk Stanisław Kalski – prezes FSRiWSZ, ppłk Andrzej Sarnowski – prezes Zarządu Mazowieckiego Oddziału Wojewódzkiego ZŻLWP. Władze naczelne ZBŻZiORWP reprezentował wiceprezes Jan Gazarkiewicz, obecny był prezes FPEiRW płk Mieczysław Mikrut, prezesi honorowi: ZG płk Zenon Biesaga, i ZWM Tadeusz Pawłowski, p. Aldona Dudek – przewodnicząca Stowarzyszenia „Rodzina Wojskowa” przy Dowództwie GW. W uroczystościach wzięła również udział młodzież z gronem nauczycielskim 50 Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Kościuszki z Rembertowa. List z najlepszymi życzeniami i gratulacjami przesłał dowódca Wojsk Lądowych gen. broni Waldemar Skrzypczak. W części artystycznej wystąpił Reprezentacyjny Zespół Artystyczny WP pod dyrekcją Adama Martina. A wszystko dzięki dyrektorowi Departamentu Wychowania i Promocji Obronności MON płk. Jerzego Gutowskiemu, który umożliwił weteranom wzięcie udziału w premierze koncertu pt.: „KU WOLNOŚCI SZLI”. Na program którego złożyły się pieśni i piosenki wojenne i wojskowe. W rolę Józefa Piłsudskiego wcielił się Janusz Zakrzeński – aktor scen warszawskich. Stefan Antoni JAKUBOWSKI więc wchodzę do pokoju dla gości, powiedziałem „dzień dobry” i stanąłem wprost naprzeciw... marszałka Piłsudskiego w którego postać wciela się dziś znakomity aktor Janusz Zakrzeński. Upłynęło parę sekund i konsternacja. Panie Januszu, przecież znamy się od 45 lat! – Zaraz, zaraz.... mówi „marszałek”. – Pamięta Pan, jak w 1963 r. na Skarpie Wiślanej w Wyszogrodzie siedział pan na koniu? – Myśli pan o „Popiołach”? – Tak Panie Januszu.... – Byłem wtedy Napoleonem! – Zgadza się, wojsko w którym wtedy służyłem maszerowało przed Panem krzycząc w niebiosa „Niech żyje cesarz”! – W rzeczy samej, dziękuję, że mi to Pan przypomniał... ale „Napoleonem” zostałem wówczas przypadkowo. Cesarzem miał być z woli Wajdy Tadeusz Łomnicki. Wie Pan, niewielki wzrostem, znakomity aktor... Ćwiczył w związku z tym jazdę konną. Przed próbą generalną wsiadając na konia, pękły mu spodnie. Zdenerwował się do tego stopnia, że machnął ręką i kategorycznie odmówił grania tej roli. Mnie, podobnego ponoć z widzenia do Napoleona, choć o wiele wyższego wzrostem, znaleziono awaryjnie w Krakowie, wezwano telefonicznie do Łodzi, a stamtąd na plan filmowy do Wyszogrodu, no i tak się tam spotkaliśmy, bo jak sobie teraz przypominam, dowodził Pan w „Popiołach” doborowym pododdziałem Księcia Poniatowskiego. Aliści kto wtedy u Pan służył? – Żołnierze z 13 Pułku Zmechanizowanego z Kożuchowa i... aktorzy: Stanisław Mikulski, Jan Nowicki, Bogusław Sochnacki, którzy maszerowali zawsze w pierwszej czwórce. – Popatrz Pan, to już minęło tyle lat, a ja tu w mundurze „marszałka”... Antoni WITKOWSKI z życia związku W Sanoku wyjątkowo uroczyście Z największą przyjemnością pragnę pana generała powiadomić, że dzięki usilnym staraniom i zabiegom prezesa Zarządu Rejonowego ZBŻZiORWP w Sanoku mjr. rez. Marka Borkowskiego oraz prezesa Koła Związku Kombatantów RPiBWP płk. rez. Adama Sikorskiego tegoroczne Święto Wojska Polskiego w Sanoku pod patronatem Zarządu Rejonowego ZBŻZiORWP przebiegało niezwykle uroczyście. W przededniu święta, dzięki przychylności burmistrza miasta Wojciecha Blecharczyka, w Sali Herbowej Urzędu Miasta spotkali się przedstawiciele wszystkich organizacji żołnierskich, kombatanckich i społecznych, aby oddać cześć bohaterom minionych lat. „Fantastyczną rzeczą jest to, że potrafimy otwarcie dzisiaj mówić o historii w obecności duchownych, w obecności żołnierzy z okresu II wojny światowej a także w obecności tych, którzy po wojnie zdecydowali się zostać żołnierzami zawodowymi” – powiedział burmistrz W. Blecharczyk, podkreślając konieczność krzewienia patriotycznego wychowania młodego pokolenia. „Dlatego powinniśmy organizować jak najwięcej spotkań młodzieży szkolnej z kombatantami, z ludźmi, którzy doskonale znają historię nie tylko Polski ale i naszego regionu”. Uroczystości Święta Wojska Polskiego zaszczycili swoją obecnością m.in. burmistrz W. Blecharczyk, starosta Wacław Krawczyk, komendant WKU Sanok ppłk Piotr Skworzec, komendant Powiatowej Komendy Policji mł. insp. Krzysztof Guzik, Komendant PSP Krzysztof Dżugan, komendant Straży Miejskiej Jerzy Sokołowski, ks. dziekan Andrzej Skiba, Prezes Honorowy ZR ZBŻZiORWP w Sanoku ppłk Stefan Góralczyk oraz zaproszeni dyrektorzy zakładów pracy i instytucji. Z okazji tak ważnego święta srebrne medale „Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej” otrzymali: Wojciech Blecharczyk, G³os Weterana i Rezerwisty Piotr Mazur, Adolf Kowalski, Tadeusz Kaleniecki, Józef Bochnak i Michał Kozicki. Prezes sanockiego Koła Związku Kombatantów RPiBWP płk rez. A. Sikorski odznaczył Sztandar Zarządu Rejonowego ZBŻZiORWP medalem „Za Zasługi dla ZKRPiBWP”. Medale pamiątkowe ZBŻZiORWP otrzymali: dr Adam Pałacki (członek wspierający ZR) dyrektor „Talens-Polska”, mjr. rez. Andrzej Iskrowicz oraz Tomasz Święch. Na zakończenie złożono kwiaty i wieńce pod pomnikiem poległych Synów Ziemi Sanockiej. Druga część uroczystości odbyła się w Jasielu – pod pomnikiem bestialsko zamordowanych żołnierzy Strażnicy WOP. Październik To tutaj, 62 lata temu przeważające siły UPA zaatakowały żołnierzy Strażnicy WOP Jasiel. Pododdział żołnierzy odpierał ataki do ostatniego naboju, a gdy tych zabrakło, walczyli na bagnety i pięści. Skrępowani kablem telefonicznym zostali wywiezieni do lasu, gdzie po wykopaniu zbiorowej mogiły zostali zamordowani strzałami w tył głowy. Tylko jednemu szer. Pawłowi Studnikowi – cudem udało się zbiec z miejsca kaźni. Na cześć bohaterskiej śmierci żołnierzy WOP ludność miejscowa i członkowie ZBŻZ wybudowali pomnik przy którym corocznie odbywają się spotkania dla upamiętnienia tamtych wydarzeń. I tutaj z rąk starosty Wacława Krawczyka srebrne medale „Opiekuna Miejsc www.gwir.pl Pamięci Narodowej” otrzymali” Bogusław Famielec – nadleśniczy Nadleśnictwa Rymanów, leśniczy Paweł Grudziński i Jerzy Miliszewski oraz członkowie naszego Związku – ppłk rez. Wiesław Szpak, mjr mjr rez. Marek Borkowski i Zbigniew Czernicki oraz sierż. rez. Jan Sieczkowski. Należy wspomnieć, że tak wspaniałe przedsięwzięcie udało się zrealizować dzięki niezawodnym sponsorom naszego Zarządu Rejonowego w osobach dyrektora PGNiG Józefa Chrzanowskiego, dyrektora PBS Lesława Wójcika, dyrektora „Talens-Polska” dr. Adama Pałackiego i włodarzy miasta oraz ziemi sanockiej, jak zawsze okazujących pełne zrozumienie dla naszych poczynań i statutowej działalności. Zbigniew CZERNICKI W ROCZNICĘ WRZEŚNIA WE WROCŁAWIU IZBA PAMIĘCI W maju 2008 r., dokładnie w 1. rocznicę odsłonięcia tablicy upamiętniającej żołnierza 1 Brygady Pancernej im. gen. Stanisława Maczka – plut. Józefa Piechoty, Zarząd Koła nr 1 ZBŻZiORWP w Radomiu wziął udział w uroczystościach o charakterze patriotycznoreligijnym. Uroczystości te odbyły się w kościele pw. Królowej Jadwigi w Tomaszowie (gm. Skaryszew koło Radomia) – rodzinnej miejscowości wspomnianego żołnierza. (Artykuły dotyczące tej tematyki ukazały się w numerze wrześniowym i listopadowym z 2007 r. „Głosu Weterana i Rezerwisty”). Plutonowy Józef Piechota jest patronem Koła nr 1 ZBŻZiORWP w Radomiu. W uroczystościach brał udział jego syn Frank Piechota, na stałe mieszkający w Anglii. Koło reprezentowali: Jan Kloczkowski, Stefan Jaskot, Tadeusz Tymicki, Józef Wielopolski i Zdzisław Kleczaj. Podczas uroczystości posadzono dwa czerwone dęby blisko kościoła. Jeden upamiętniający ofiary Katynia, drugi zaś patrona Koła. Otwarto również Izbę Pamięci w miejscowości Małęczyn Nowy, gdzie mieszkał chor. rez. Stanisław Woźniak (członek Koła nr 1). Tu również posadzono czerwone dęby, tym razem trzy, poświęcone ofiarom Katynia, gen. Stanisławowi Maczkowi i plut. Józefowi Piechocie. Rodzina patrona podzieliła się wspomnieniami. Przekazała także wiele fotografii i pamiątek po nim. Frankowi Piechocie wręczono legitymację członka Koła nr 1. W ramach rewizyty w Anglii przebywał członek Koła nr 1 chor. rez. Stanisław Woźniak – główny inicjator uroczystości oraz pomysłodawca utworzenia izby pamięci i jej organizator. Kustoszem izby jest mgr Tadeusz Lipiec. Zarząd Koła planuje opracowanie wniosku o pośmiertne awansowanie patrona Koła nr 1 plut. Józefa Piechoty. Tadeusz TYMICKI W dniu 69. rocznicy wybuchu II wojny światowej we Wrocławiu, wojewoda dolnośląski mgr Rafal Jurkowaniec i dowódca Śląskiego Okręgu Wojskowego gen. dyw. Zbigniew Głowienka, na cmentarzu żołnierzy polskich zorganizowali rocznicowe uroczystości. W uroczystościach wzięły udział prawie wszystkie związki kombatanckie i paramilitarne, po raz pierwszy od wielu lat delegacje szkół podstawowych i średnich (pomimo pierwszego dnia rozpoczęcia roku szkolnego), przedstawiciele władz wojewódzkich, i kadra ŚOW z dowódcą ŚOW,kombatanci i inwalidzi wojenni, członkowie Związku LWP, Byłych Żołnierzy Zawodowych ze swymi prezesami na czele. Wystąpiły także delegacje harcerskie chorągwi dolnośląskiej ze zniczami. Swoje delegacje wystawiły wszystkie instytucje i jednostki wojskowe jak Oficerska Szkoła Wojsk Lądowych im. T. Kościuszki, WSzW, Wojskowy Szpital Kliniczny Agencja Mienia Wojskowego na czele ze swymi komendantami czy szefami instytucji. Uroczystościom asystowała kompania reprezentacyjna ŚOW, oraz ponad trzydzieści pocztów sztandarowych organizacji kombatanckich, szkół i instytucji uczestniczących w uroczystości. Przemówienie wygłosił wicewojewoda dolnośląski pan mgr. Zdzisław Sredniawski. Mieczysław PIOTROWICZ ŻEBY NIE BYŁO KŁOPOTÓW Z PRENUMERATĄ Szanowny Panie Redaktorze – stała czytelniczka ,,Głosu Weterana i Rezerwisty” Anna Kowal 35-216 z Rzeszowa zam. przy ulicy Sienkiewicza 6/35 lubi rozwiązywać krzyżówki, nawet się pasjonuje, z koleżanką Tereską i Stefcią ze Szpitala Wojewódzkiego w Rzeszowie. Rozwiązała krzyżówkę z borsukiem nr 9/2008 r. pt. ,,Niełatwo walczyć z naturą”. Hania serdecznie pozdrawia w redakcji te osoby, które układają krzyżówki. Szanownemu panu redaktorowi naczelnemu Antoniemu Witkowskiemu, serdecznie dziękuje mgr Stanisław Łutczyn za mini reportaż pt. ,,Piknik” ukazujący osoby na pikniku, a którzy dzisiaj z dużym zainteresowaniem oglądają siebie na tych zdjęciach. Myślę, że to pomoże w pozyskiwaniu prenumeratorów ,,Głosu Weterana i Rezerwisty”. 10 września 2008 r. zostałem zaproszony do Koła nr 2 na zebranie sprawozdawczo-wyborcze. Ma być hucznie, gdyż będzie występować Orkiestra Dziewczęca (40 osobowa), opiszę to wszystko. Na 14 września 2008 r. zostałem zaproszony do Borownicy gmina Bircza (Bieszczady) przez wójta mgr. Józefa Żydownika i Zarząd Koła nr 11 na obchody 69 rocznicy wojny obronnej 1939 roku. Informuję także, że wrócił z Ameryki po dwumiesięcznym pobycie mjr Zeniu prezes Koła Wędkarskiego ,,Miętus”, które działa przy Klubie Garnizonowym w Rzeszowie. Po podróży stał się bardziej aktywny i pyta, kiedy się coś w „Głosie Weterana i Rezerwisty” ukaże z zawodów wędkarskich organizowanych na rzece Wisłok. – Odpowiedziałem: poczekajmy na pewno coś przeczytamy po wydrukowaniu przez Pana Redaktora. Wspomnę, że Franiu – obecnie zbiera pieniądze na dalszą prenumeratę ,,Głosu Weterana i Rezerwisty”. Dochodzimy do wniosku, żeby nie było kłopotów z prenumeratą „Głosu Weterana i Rezerwisty”, trzeba zbierać pieniądze z początkiem roku, a nawet wcześniej jeszcze w starym roku pod koniec listopada, a najpóźniej na zebraniach podsumuwujących pracę i działalność za ubiegły rok. Wtedy wydawca „Głosu Weterana i Rezerwisty” (Zarząd Główny ZBŻZiORWP) będzie mógł planować dalszą pracę i działalność. Myślę, że składki w Kołach również powinny być wpłacone i uregulowane z początkiem roku 2009. Serdecznie pozdrawia Mieczysław KOWAL www.gwir.pl Październik G³os Weterana i Rezerwisty Co mi dają Sejmiki? Po powrocie z jubileuszowego, X Sejmiku Korespondentów „Głosu Weterana i Rezerwisty” żona powiedziała mi, że podczas mojej nieobecności dzwonili do mnie koledzy i znajomi. Część z nich była trochę zaskoczona tym, że pojechałem do Poznania na Sejmik, zamiast – ich zdaniem – spokojnie w domu pod opieką żony powracać do zdrowia po przebytych chorobach. Niektórzy z rozmówców pytali: co te sejmiki dają Jurkowi, że na nie jeździ? Odpowiedzi małżonki w stylu, że mąż nie może położyć się i leżeć, musi być aktywniejszy, bo to w dużym stopniu pomaga mu w lepszym i szybszym dochodzeniu do zdrowia, były przyjmowane milczeniem. Kilka dni później, gdy szedłem do lekarza spotkałem koło Cepeleku jednego ze znajomych, który podczas krótkiej rozmowy powiedział mi, że rozumie mnie, ale – jego zdaniem – mój pobyt na Sejmiku był ryzykowny. Kiedy namawiałem go, żeby wstąpił do naszego Związku, machnął rękę i powiedział: „co mi to da?” Po chwili – żegnając się ze mną – dopowiedział: „a co wy możecie?” Muszę przyznać, że trochę mnie zdenerwował tymi pytaniami, nie czekając na moją odpowiedź. Idąc dalej przypomniałem sobie, że kiedyś z podobną odpowiedzią już się spotkałem. Nie mogłem o tej przypadkowej rozmowie zapomnieć. Po paru dniach przypomniało mi się, że wracając z jubileuszowego Sejmiku rozmawiałem w autokarze m.in. na ten temat z płk. Zygmuntem Ziębowiczem z Lublina. Ten znakomity korespondent powiedział mi wtedy, że on na podobne wypowiedzi odpowiada: „aby brać, trzeba najpierw samemu dać”. Po chwili dodał, że „chodzi mi o społeczne zaangażowanie członka w pracę związkową”. Żałowałem, że ta maksyma kolegi nie przypomniała mi się koło Cepeleku. Ale „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”, mówi polska mądrość ludowa. Ten zbieg okoliczności zmobilizował mnie do podzielenia się z Czytelnikami krótką odpowiedzią na pytanie: co mi dały dotychczasowe sejmiki? Uczestniczyłem w sześciu sejmikach „GWiR”. Dzięki nim miałem możność bezpośredniego poznania niezwykłych ludzi: byłego prezydenta, wybitnego męża stanu i najwyższego naszego dowódcę gen. armii Wojciecha Jaruzelskiego, wspaniałego dziennikarza Zygmunta Broniarka, wielkiego mistrza deklamacji Wojciecha Siemiona, świetnych aktorów Emila Karewicza, Stranisława Mikulskiego oraz Leszka Mazana, nieprzeciętną piosenkarkę i dziennikarkę Joannę Rawik, niepospolitego pisarza Zbigniewa Zdzisława Domino i znanego senatora Z E. Konarskim (z prawej) Wiesława Pietrzaka oraz wielu wyjątkowych korespondentów naszego miesięcznika. Poza tym miałem możliwość zwiedzenia i uzupełnienia swojej wiedzy o ciekawej i bogatej przeszłości historycznej Kalisza, Gdyni, Krakowa, Soliny, Lwowa i Poznania. Uczestniczyłem w wielu interesujących i pouczających dyskusjach korespondentów, których wartościowe wnioski starałem się później wykorzystywać w swojej pracy społecznej na rzecz macierzystego Koła nr 6 w Warszawie i uwzględniać przy pisaniu artykułów. Cenne uwagi Katarzyny Kocoń dotyczące stylistyki starałem się uwzględniać w swoich artykułach, a zapoznanie nas przez panią redaktor z nowymi zasadami ortograficznymi zapewne pozwoliło na uniknięcie wielu błędów podczas pisania artykułów. Ta wymiana doświadczeń między korespondentami jest pożyteczna i potrzebna, bo zachęca do lepszej aktywności na rzecz macierzystego środowiska. O efektach zwiększonej aktywności zastosowanych metod, które proponowali korespondenci będzie można podzielić się na następnym sejmiku. Ci co będą uczestnikami kolejnego sejmiku zapewne będą mogli dowiedzieć się, jak proponowane przez nich metody przełożyły się na wzrost liczby prenumeratorów „GWiR” i członków Związku w skali całego Stowarzyszenia. Dobrze byłoby, gdybyśmy wszyscy pamiętali o przykładzie osobistym, o którym debatowaliśmy w naszej grupie seminaryjnej na X Sejmiku i w miarę swoich skromnych możliwości wspierali finansowo fundusz Związku, „GWiR” i „FPEiRW”. Z wieloma korespondentami nawiązałem bliższą znajomość, rozmawiam z nimi telefonicznie i korzystam z ich rad i doświadczeń pisarskich oraz utrzymania dobrego zdrowia i kondycji psychofizycznej, co też sprzyja aktywności społecznej. Wykorzystywanie zdobytej wiedzy na sejmikach w swojej pracy korespondencyjnej w połączeniu z osobistymi możliwościami umoż- liwiły zauważenie moich artykułów w „GWiR” przez kierownictwa Związku, redakcji i Rady Redakcyjnej, których najwyżsi przedstawiciele wręczyli mi podczas X Sejmiku „Złotą Sowę i tytuł Autora Roku 2007”. Cieszę się, że oprócz decydentów spotkałem się z uznaniem doświadczonych korespondentów, którzy byli i nadal pozostaną dla mnie niedoścignionymi wzorami godnymi do naśladowania, zwłaszcza Barbara Szczygieł – znana poetka, Julian Kojło-Wołkowiecki – mądry historyk i dokumentalista oraz bardzo ceniony nauczyciel akademicki, wspomniany na początku artykułu Zygmunt Ziębowicz – wyróżniony „Złotą Sową i tytułem Autora Roku 2003” i Stanisław Markiel – nagrodzony „Złotą Sową i tytułem Autora Roku 2005”, którzy obdarowali mnie podczas Sejmiku ciepłymi słowami i swoją twórczością. Myślę, że dobrze jest czasami powspominać. Takie okazje na sejmikach też się zdarzają. Np. na poprzednim sejmiku spotkałem Jurka Narlocha ze Szczecina, który podobnie jak i ja mój brat Mieczysław, uczył się rzemiosła wojskowego w Podoficerskiej Szkole Zawodowej im. Rodziny Nalazków w Elblągu, której absolwenci 30 i 31 sierpnia mieli swój pierwszy zjazd, o czym informował w kwietniu br. nasz miesięcznik. Zlot wielkiej Rodziny Nalazków odbył się w przeddzień 45. rocznicy pierwszej promocji w PSZ. Na jubileuszowym Sejmiku spotkałem, Gienia Konarskiego, z którym na tym samym roku w latach 1973-77 studiowaliśmy pedagogikę w Wojskowej Akademii Politycznej i od zakończenia studiów nie widzieliśmy się. Mieliśmy, co prawda tylko kilka chwil na nostalgiczne wspominanie, gdyż program pobytu w Poznaniu był bardzo bogaty, ale to zbytnio nie przeszkodziło w chwilowym popatrzeniu „...hen za siebie w tamte lata co minęły...” (początkowe słowa pięknej piosenki Janusza Laskowskiego „Kolorowe jarmarki”, którą wykonuje również pięknie sam autor). Czasowa odległość między tymi spotkaniami została uwieczniona na zdjęciaciu, które przesyłam jako załączniki do artykułu. I na zakończenie ostatnia poza sejmikowa refleksja, według mnie warta w tym miejscu wspomnienia. Pracując nad wzrostem szeregów związkowych w macierzystych kołach możemy przyspieszyć przeżywanie wyżej zasygnalizowanych pozytywnych uczuć i emocji. Np. w moim rodzimym Kole, które przoduje pod tym względem w mazowieckiej organizacji związkowej na kwietniowym zebraniu br. gratulowałem członkostwa w naszym Związku ppłk. Bolesławowi Kulińczykowi również „Nalazkowi”, byliśmy w szkole w jednej drużynie. Jerzy WIŚNIEWSKI babcia Kacpra jest członkiem naszego Koła. Kacper jest ofiarą nieszczęśliwego wypadku drogowego, do którego doszło w 2006 r. Jego postawa, cierpienie, zapał i ambicje, mimo niepełnosprawności, zasługują na najwyższą uwagę i uznanie. Nasze zobowiązania, oprócz moralnego wsparcia rodziców, tego dotkniętego kalectwem młodzieńca, polegają głównie na odpisie 1% podatku na jego rzecz. Pozyskane w ten sposób skromne środki są przeznaczane na jego rehabilitację oraz na opłaty za treningi i kolejne protezy czy też bieżące wydatki. Mimo młodego wieku zasługuje on na najwyższy podziw, służąc za wzór innym młodym ludziom dotkniętym nieszczęściem przez okrutny los. Dzielny Kacper nie poddał się. Zaraz po wypadku zdał sobie sprawę, że już nigdy nie odzyska pełnej sprawności. Miał 16 lat, HONOROWY PATRONAT KOŁA NR 10 Energiczne ruchy ramion, bryzgi spienionej wody, szybkie poruszanie się, uważne wsłuchiwanie się w rady trenera, radość z osiągniętych wyników i pokonanego dystansu podczas codziennego treningu. Tak Kacper Rodziewicz ćwiczy na basenie „Poloneza” przy ul. Łabiszyńskiej w Warszawie, członek Integracyjnego Stowarzyszenia Rehabilitacyjno-Sportowego CULANT, pozarządowej organizacji pożytku publicznego, zrzeszającej osoby niepełnosprawne. Koło nr 10 ZBŻZiORWP w Warszawie sprawuje nieformalny, honorowy patronat nad karierą tego niepełnosprawnego sportowca, wnuka św. mjr. pil. Antoniego Rodziewicza. Wdowa, G³os Weterana i Rezerwisty Październik wyznaczył sobie pozytywny program na przyszłość. Po długotrwałym leczeniu i rekonwalescencji, tak jak przed wypadkiem, widział pole swojej aktywności w sporcie wyczynowym. Gdy tylko stało się to możliwe, rozpoczął treningi w Klubie „ISRS CULANT”, w nowoczesnych obiektach „Warszawianki”. Wrócił na basen i matę, uprawiając czynnie pływanie i szermierkę na wózku. Dzięki uporowi, pozytywnemu nastawieniu do życia, potrafił otrząsnąć się z traumatycznych przeżyć. Pod opieką życzliwych trenerów zaczął osiągać nieprzeciętne sukcesy, zwłaszcza na przełomie lat 2007-2008. Jego kariera sportowa oraz miejsca zajmowane na podium podczas imprez krajowych rokują mu doskonałą przyszłość. Zawodnik ten zajmował już czołowe miejsce w swojej kategorii wiekowej, zwłaszcza w pływaniu na 50-metrowym basenie. Jest zdobywcą I miejsca w Ogólnopolskiej Spartakiadzie Młodzieży w Bydgoszczy, dwóch rekordów Polski osób niepełnosprawnych w pływaniu, złotego medalu Grand Prix Polski w kategorii juniorów, wicemistrzem Polski w 59 Zimowych Mistrzostwach Polski Osób Niepełnosprawnych oraz II miejsce w zawodach o tytuł nadziei Paraolimpijskich „PEKIN 2008”. Jego dalszy rozwój zależy jednak od pozyskania środków na udział w zawodach, zwłaszcza poza miejscem zamieszkania. Wymaga przy tym odpowiednio kalorycznego wyżywienia, ponadstandardowych warunków zakwaterowania, skomplikowanej rekonwalescencji, utrzymywania kondycji fizycznej i psychicznej na odpowiednim poziomie oraz odnowy biologicznej po uciążliwych treningach oraz startach w zawodach. Bez pomocy może zmarnować się jego wybitny talent. Może zabraknąć motywacji do uprawiania wybranych dyscyplin na najwyższym poziomie. www.gwir.pl Osiągnięcia Kacpra są gwarancją, że okazana pomoc nie zostanie zmarnowana. Jego silna osobowość może być wzorem do naśladowania dla osób dotkniętych kalectwem oraz pełnosprawnych, którzy niekiedy nie radzą sobie nawet z drobnymi problemami i przeciwnościami losu. W zamian za wsparcie przez średnio bogatego sponsora zawodnik, mieszkaniec Białołęki, może świadczyć usługi reklamowe przed olbrzymią widownią. W przyszłości może zostać reprezentantem naszego kraju nawet na arenach międzynarodowych. Swoimi osiągnięciami będzie skutecznie promować swojego darczyńcę i rozsławiać jego imię w kraju, Europie i na całym świecie. Dlatego pragniemy zaapelować do osób prywatnych oraz podmiotów gospodarczych o wszelką materialną pomoc oraz spontaniczną życzliwość dla tego nieprzeciętnego zawodnika – polskiej nadziei paraolimpijskiej. Proszę nam wierzyć, że naprawdę warto podać mu pomocną dłoń. Wdzięczność z jego strony to cena najwyższego uznania, która należy się jemu. Będzie ona bodźcem do zwielokrotnienia treningowej aktywności. Dzięki otrzymanemu wsparciu sympatyczny Kacper będzie pływać coraz lepiej, również dla każdego z Was i właśnie dla Ciebie. W przekonaniu, że jeszcze nieraz zagrają mu, gdy będzie stał na podium hymn Polski, członkowie Koła nr 10, będziemy Kacprowi i jego darczyńcom aktywnie kibicować. Telefon komórkowy 502 537 046 lub Fundacja Anny Dymnej „Mimo Wszystko” KRS 0000174486 (podają hasło „Kacper Rodziewicz”) albo stronę internetową www.culani.org.pl Bolesław JANUKOWICZ OBRADOWALI W POLIGONOWEJ SCENERII Ostatnie posiedzenie Lubuskiego Zarządu Wojewódzkiego ZBŻZiORWP odbyło się po raz drugi podczas sesji wyjazdowej. Tym razem członków Zarządu gościł dowódca 5 Kresowego Batalionu Saperów ppłk Krzysztof Pobiedziński, zapewniając doskonałe warunki do zorganizowania mistrzostw strzeleckich. Rangę posiedzeniu nadała obecność szefa szkolenia Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej płk. Andrzeja Tuza szefa Wydziału Społeczno-Wychowawczego Dywizji płk. Krzyszfofa Gradysa, dowódcy garnizonu krośnieńskiego ppłk. Krzysztofa Pobiedzińskiego oraz sekretarza starostwa Zbigniewa Kościukiewicza. Posiedzenie prowadził prezes ZW płk Michał Kupiec. Tematem posiedzenia były m.in. informacje o X Sejmiku Korespondentów „GWiR” oraz o konferencji nt.: „Roli i zadań pozarządowych organizacji żołnierskich w demokratycznym państwie”, a także uchwały Zarządu Głównego Związku. Omówiono ponadto sprawy bieżące wojewódzkiej organizacji. Informacje o zamierzeniach centralnych władz Związku przedstawili: płk Kupiec, płk Stanisław Bagiński i ppłk Józef Cieślak. Stwierdzili, że po ostatnich dwóch latach, które nie najlepiej zapisały się w 25-letniej historii Związku, widać światło nadziei, że Związek odzyska należne mu miejsce wśród organizacji pozarządowych na szczeblu krajowym. Przykładem tego zawarte nowe porozumienie MON z Zarządem Głównym oraz obecność przedstawicieli kierownictwa MON i Sztabu Generalnego WP na zorganizowanych jakże ważnych przed- 10 sięwzięciach, a także udział Marszałka Sejmu RP Bronisława Komorowskiego w obradach konferencji w AON w Warszawie. Inne, dające wymierne efekty, jest stanowisko dowódców jednostek administracji terenowej w prowadzeniu działalności proobronnej czy współorganizowaniu uroczystości rocznicowych o charakterze patriotycznym. Na trwającej nieprzerwanie od 26 lat współpracy dowództwa 11 LDKPanc z organizacjami kombatanckimi, w tym ze ZBŻZiORWP, zwrócili uwagę przedstawiciele dowództwa dywizji płk. A. Tuz i ppłk K. Gradys. Zarząd Wojewódzki oraz zarządy kół terenowych zawsze mogły liczyć na pomoc ze strony wojska w lubuskim garnizonie – taka dewiza przyświeca dowódcy dywizji. „Wszak zasięg działalności jednostek dywizji na Ziemi Lubuskiej pokrywa się ze strukturą organizacyjną kół terenowych. Określenie lubuski garnizon jest w tym przypadku uzasadnione – stwierdził płk Tuz. Zapoznano się ze strukturą dywizji oraz zadaniami realizowanymi przez jej brygady i oddziały. W Siłach Zbrojnych RP jest ona najlepsza pod względem poziomu profesjonalizacji oraz wyposażenia w sprzęt bojowy. Niełatwe zadania w misjach zagranicznych, w tym Iraku i Afganistanie, oddziały dywizji wykonują bezprzykładnie. „Gratuluję członkom Związku zaangażowania w realizację statutowych zadań w warunkach wcale niełatwych, uzyskiwania wspaniałych wyników w ocenie władz wojskowych i administracji terenowej w okolicznościach, gdy przeważająca część byłych żołnierzy zawodowych unika Związku” – stwierdził przedstawiciel 11 LKDPanc. Informacje o współpracy Zarządu Głównego ZBŻZiORWP z Zarządem Głównym Rezerwistów Armii Niemieckiej nie tylko w ramach EUROMILU, przedstawili uczestnikom posiedzenia St. Bagiński i J. Cieślak. Sytuacji rezerwistów Bundeswehry mogą pozazdrościć polscy byli żołnierze zawodowi. Przykładem to, że są oni inaczej postrzegani przez najwyższe władze cywilne i wojskowe. Około 80% rezerwistów armii niemieckiej jest okresowo przygotowywanych do ewentualnej służby w misjach zagranicznych w ramach ONZ, NATO czy UE. Uczestnicy posiedzenia dyskutowali także o bieżących sprawach kół i Związku oraz zbliżającej się kompanii sprawozdawczo-wyborczej, a także o dużej liczbie niezrzeszonych. „Nie mamy siły i sposobu, by ich przekonać, że w jedności siła i razem raźniej” – powiedzieli m.in.: Witold Górniewicz, Kazimierz Obrzud, Feliks Płaczkiewicz, Henryk Misiarz, Tadeusz Krół i Zbigniew Godoń. „Często o wiele łatwiej jest znaleźć zrozumienie u przedstawicieli władz samorządowych niż u kolegów, z którymi przez lata przeżywało się żołnierską przygodę” – stwierdził płk Zygmunt Sejnik. Wyjazdowe posiedzenie w poligonowej scenerii było okazją do spotkania się Zarządu z członkami Związku, wysłuchania ich problemów, do odpowiedzi na zgłaszane wnioski. Józef CIEŚLAK Październik www.gwir.pl G³os Weterana i Rezerwisty W Babimoście nie ma pułku – ale jesteśmy my Kultywując tradycje 45 Pułku Lotnictwa Myśliwskiego w Babimoście, Koło nr 4 Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy WP z okazji Święta Lotnictwa i 51 rocznicy powołania 45 Pułku, zorganizowało w dniu 23 sierpnia 2008 r. uroczyste spotkanie żołnierskich pokoleń z udziałem mieszkańców Babimostu, byłych żołnierzy zawodowych z rodzinami oraz zaproszeni goście. Imprezę uświetnili swoją obecnością: – burmistrz Babimostu – Bernard Radny, – prezes Zarządu Wojewódzkiego ZBŻZiORWP – płk mgr Michał Kupiec, – byli dowódcy 45 Pułku – płk pil. Eugeniusz Brodalka i ppłk pilot Alfred Hajduła, – zastępca Burmistrza – Zbigniew Woziński, – sekretarz Gminy – Krzysztof Makarowicz, – szef Sztabu 5 Lubuskiego Pułku Artylerii w Sulechowie – ppłk Jacek Wera, – dyrektor Centrum Sportu i Rekreacji „Olimpia” – Zdzisław Krupa, – nadleśniczy Babimostu – Stanisław Daszkiewicz, – proboszcz parafii – ks. Remigiusz Król. Zarząd Wojewódzki Związku uhonorował: – złotą odznaką „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP”: Antoniego Supińskiego, Tadeusza Sułkowskiego, Józefa Holewskiego, Piotra Zarzyckiego, Jana Czopa, Józefa Kaczmarka, Aleksandra Szepelaka, Stanisława Grzybowskiego, Bronisława Gorgiema, Józefa Pietrzaka i Eleonorę Rybarczyk; – pucharem i dyplomem: ppłk. Andrzeja Rzeskiego – Honorowego Prezesa Koła i długoletniego korespondenta „GWiR”. W czasie całej uroczystości przygrywała orkiestra Ochotniczej Straży Pożarnej z Babimostu oraz solista muzyk Mariusz Małycha. Zorganizowano zawody sportowe w strzelaniu z karabinka sportowego, strzelanie z łuku oraz rzuty lotkami. Na podkreślenie zasługują osiągnięcia pana Bernarda Radnego, który jest nie tylko wzorcowym burmistrzem, lecz także wspaniałym strzelcem. Uroczystość wspomagali liczni sympatycy i sponsorzy, a wśród nich na podkreślenie zasługują: burmistrz Babimostu, Zakład Tektury Falistej, Bank Spółdzielczy-Siedlec, Zakład Svewood, Piekarnia Babimost, Pani Krystyna Wołek, pan Lech Łodyga oraz niezawodny Józef Kaczmarek. Organizatorzy uroczystości, szczególne podziękowanie składają Dowództwu 5 Lubuskiego Pułku Artylerii z Sulechowa za przygotowanie pokazu wyrzutni rakietowej „Langusta” – WR-40 oraz punktu informacyjnego naboru do profesjonalnej służby wojskowej. Honorowy Prezes Koła Andrzej RZESKI LUDZIE ZWIĄZKU Benefis Barbary Szczygieł Piątek 22 lipca w gminie Ujazd (powiat tomaszowski) minął w atmosferze świętowania Jubileuszu 80-lecia poetki autorki wierszy publikowanych w „Głosie Weterana i Rezerwisty” Barbary Szczygieł zorganizowanym przez Gminny Ośrodek Kultury we współpracy z sołtysem Osiedla Niewiadów Janiną Kamiń- ską, oraz Marianną Podlecką. Życzenia jubilatce złożyli m. in. wójt Ujazdu Włodzimierz Goździk, prezes Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych w Tomaszowie Mazowieckim płk Józef Suchodolski, rodzina i znajomi. Uroczystości towarzyszyły występy wokalistów z Tomaszowskiego Studia Piosenki, Fajnych Babek z Będkowa i Skrzynkowianek. – Pani Barbara to dobry duch gminy – powiedział wójt Goździk. – To Leonardo da Vinci naszych czasów. Pisze, maluje, śpiewa, występowała nawet w Sejmie – dodaje dyrektorka GOK-u Katarzyna RutkowskaBernacka. Żadna lokalna impreza nie może obyć się bez jej twórczego udziału. Barbara Szczygieł jest także uczestniczką Powstania Warszawskiego. W 1944 roku z opaską „Czerwonego Krzyża” niosła pomoc cywilom i żołnierzom walczącym o stolicę. Publiczności zostały zaprezentowane śpiewnik i tomik wierszy poetki wydane z pomocą GOK-u i Mariusza Kacprzaka. Twórczość poetki obejmuje tysiące utworów, w których najczęściej pojawiającymi się motywami są kobieta, matka, ludowość, ojczyzna oraz wojna. – Od dziś odkładać będę pieniądze na moje stulecie, abyśmy się mogli spotkać w tym samym komplecie – na koniec zrymowała jubilatka z poetyckim zacięciem. Sebastian LATOCHA funkcję przewodniczącego Komisji Rewi80 LAT PŁK. JERZEGO JACKIEWICZA pełni zyjnej (piątą kadencję). Pułkownik dr Jerzy Jackiewicz urodził się 31 lipca 1928 r. w Warszawie. Lata okupacji hitlerowskiej spędził w Warszawie na Mokotowie. Po ukończeniu szkoły średniej został powołany do wojska. Ponieważ miał maturę, został skierowany do Oficerskiej Szkoły Topograficznej, którą ukończył w 1952 r. Został wówczas skierowany do służby topograficznej. Pracował na różnych stanowiskach do roku 1967. Na własną prośbę zwolnił się z wojskowej służby zawodowej i podjął pracę w Ministerstwie Edukacji Narodowej. W latach 1959-1964 studiował na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. W latach 70. rozpoczął studia doktoranckie na Uniwersytecie Wrocławskim. Tematem jego dysertacji byli: „Robotnicy cudzoziemscy w RFN”. Od kwietnia 1972 r. pracował w Ministerstwie Spraw Zagranicznych a w latach 1973-1979 r. w Ambasadzie PRL w RFN na stanowisku I sekretarza ds. współpracy naukowej. Od roku 1983 do 1986 r. w Ambasadzie PRL w NRD był radcą prasowym. Następnie pracował w Ambasadzie PRL w Moskwie na stanowisku konsula generalnego PRL w Związku Radzieckim. Po powrocie do kraju w 1990 r. przeszedł na emeryturę jako emeryt wojskowy. Wstąpił wówczas do ZBŻZiORWP. W Związku pełnił wiele ważnych funkcji, m.in. był przewodniczącym Komisji Zagranicznej Zarządu Głównego ZBŻZiORWP. Obecnie jest wiceprezesem GSK ZG ZBŻZiORWP, w Federacji Stowarzyszeń Rezerwistów i Weteranów Sił Zbrojnych RP Pułkownik Jackiewicz ma wiele publikacji. Jego artykuły ukazują się w różnych czasopismach, przede wszystkim w „Głosie Weterana i Rezerwisty”. Ma wiele odznaczeń państwowych, resortowych i regionalnych, m.in. Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. Życzymy Jubilatowi STO LAT... ...w zdrowiu i miłości, w spełnieniu pragnień i celów. Twoja mądrość życiowa niech przykładem dla innych będzie. Niech na co dzień towarzyszy Tobie radość i pogoda ducha, a w pokonywaniu przeszkód wytrwałość, siła i cierpliwość. Życzenia Jubilatowi składają przewodniczący GSK płk mgr Józef Piotrowicz oraz sekretarz mjr mgr Stanisław Majsterek 11 G³os Weterana i Rezerwisty Październik 90 ROK JUBILATA Z ŁODZI Kazimierz Małkiewicz – łodzianin ze Starego Widzewa – 15 sierpnia 2008 roku, budząc się rano, wiedział dobrze, że rozpoczyna 90. rok pracowitego żywota. To także dzień Święta Wojska Polskiego. Nie czekał długo na życzenia. Pierwsza w kolejce ustawiła się rodzina: żona, dzieci, wnuki i prawnuki. Życzeniom nie było końca. Nie zabrakło także delegacji wojskowych: Związek Kombatantów RPiBWP – Zarządu Koła 1 Łódź-Widzew oraz ZW ZBŻZiORWP. Przybyli prezes Zarządu Wojewódzkiego ZBŻZiORWP płk Józef Lelito, prezes Zarządu Koła nr 3. płk Franciszek Piecuch i wiceprezes mjr Jerzy Kacprzyk oraz przedstawiciel Zarządu Koła nr 1 ZKRPiBWP – prezes mjr Edward Stefankiewicz. Kazimierz Małkiewicz, weteran II wojny światowej, to postać niezwykła. Urodził się w rodzinie od wielu lat związanej z przemysłem włókienniczym. Mając 16 lat, w roku 1935 uczył się zawodu chemigra- fa-drukarza. Jego zdolności rzeźbiarsko-grawerskie i wiedza zawodowa przydały się ogromnie w czasie okupacji niemieckiej. Uratowały niejednemu żołnierzowi ZWZ, AK życie. Był bowiem specjalistą, który umiał doskonale podrabiać niemieckie dokumenty. Od roku 1940 był członkiem ruchu oporu ZWZ AK. Po wojnie pracował jako chemigraf na kierowniczym stanowisku w zakładach RSW „PRASA” w Łodzi aż do przejścia na emeryturę w 1980 r. zawsze był aktywnym działaczem kombatanckim. Mimo 90 lat, nie rezygnuje z pracy w Zarządzie ZKRPiBWP którego jest członkiem od lat 60. Zawsze pełnił funkcję wiceprezesa Koła. Jest także aktywnym działaczem Koła nr 3 ZBŻZiORWP www.gwir.pl w Łodzi. Jest koleżeński, uczynny. Zdumiewa wszystkich swoją żywotnością i niezwykłą pamięcią. Jubilat należy do pokolenia, którego los nie oszczędzał. Podobnie jak jego ojca, który za działalność polityczną został wywieziony przez władze carskie na Sybir, do Omska, a do kraju powrócił po 5 latach katorżniczej pracy w roku 1910. Jubilat natomiast w czasie okupacji był więziony przez Niemców w tymczasowym areszcie przy ulicy Kopernika w Łodzi. Pracował także ciężko w fabryce zbrojeniowej w Łodzi. Myślał zawsze o wolnej Polsce. Za kombatancką i społeczną działalność otrzymał m.in.: Krzyż Kawalerski i Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, Srebrny Krzyż Zasługi z Mieczami, Krzyż Walecznych, Krzyż Partyzancki, Krzyż AK oraz wiele innych odznaczeń resortowych i wyróżnień. Nieoczekiwana wizyta kolegów sprawiła jubilatowi ogromną radość. Były okolicznościowe dyplomy i przemówienia o jego zasługach dla obu związków: ZKRPiORWP. Pułkownik Józef Lelito życzył 100 i więcej lat oraz awansu na stopień majora. Edward STEFANKIEWICZ 70. ROCZNICA URODZIN PUŁKOWNIKA JERZEGO NASTROŻNEGO Pułkownik mgr inż. Jerzy Nastrożny – wiceprezes ZWM ds. społecznych – urodził się 24 lipca 1938 r. w Działdowie w województwie warszawskim, obecnie jest to warmińsko-mazurskie. Po zdaniu matury w liceum ogólnokształcącym w Bydgoszczy oraz egzaminów wstępnych 1 sierpnia 1956 r., mając zaledwie osiemnaście lat, rozpoczął studia w Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie na Wydziale Radioelektroniki. W 1960 r. awansował na stopień podporucznika. Studia ukończył w 1962 r., uzyskując tytuł magistra inżyniera z jednoczesną promocją na porucznika. Po opuszczeniu uczelni objął stanowisko zastępcy dowódcy 9 Dywizjonu Ogniowego ds. technicznych w 3 Dywizji Artylerii Obrony Powietrznej Kraju. Od 1967 r. pracował w Wydziale Technicznym Sztabu 3 DAOPK, skąd w 1969 r. przeszedł na stanowisko pomocnika szefa Wydziału w Oddziale WRiArt 1 Korpusu Obrony Powietrznej Kraju. Odbył również praktykę w CSSAiR w Bemowie Piskim oraz dwukrotnie przeszkolenie przygotowujące do obsługi nowych typów przeciwlotniczego sprzętu rakietowego w 1968 r. w Mińsku Białoruskim i w 1986 r. w Gatczynie. W latach 1977-1996 pełnił obowiązki początkowo starszego oficera, a następnie starszego specjalisty w Szefostwie WRiArt OPK, po restrukturyzacji – w Szefostwie Obrony Powietrznej Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej. Wielokrotnie uczestniczył w bojowych strzelaniach rakietowych na poligonie w Kazachstanie jako oficer oceniający wyniki, odpowiedzialny także za bezpieczeństwo strzelań. W 1996 r. po 40 latach służby został przeniesiony do rezerwy. Wstąpił wówczas do Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego do Koła nr 23, działającego przy Dowództwie Sił Powietrznych. Aktywnie włączył się w nurt działalności związkowej. W latach 1997-2005 był wiceprezesem Koła ds. socjalno-zdrowotnych, w okresie zaś 2005-2006 był jego prezesem. W szóstej kadencji był członkiem ZWM, a w siódmej (obecnie) jest wiceprezesem ZW ds. społecznych. Od 2001 r. pełni jednocześnie obowiązki pełnomocnika ZW ds. Fundacji Pomocy Emerytom i Rencistom Wojskowym. Pomaga kolegom będącym w trudnych warunkach materialnych. Rozprowadza również cegiełki na fundusz pomocy. Pod jego dowództwem poczet sztandarowy Koła uczestniczy we wszystkich uroczystościach państwowych, wojskowych i związkowych. Z Mirosławą pobrali się w 1961 r. Mają córkę Monikę (mgr. psychologii) oraz wnuczkę. Za działalność służbową płk Jerzy Nastrożny został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi oraz wyróżniony medalami resortowymi. W 1992 r. jako członek zespołu otrzymał nagrodę MON za opracowanie koncepcji wykonania strzelań rakietowych na poligonie w Ustce przez jednostki rakietowe obrony powietrznej państw Grupy Wyszehradzkiej. Za działalność społeczną otrzymał honorową odznakę „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP”, pamiątkowe medale 20- i 25-lecia Związku oraz został wpisany do honorowej księgi zasłużonych dla organizacji mazowieckiej oraz honorowej księgi zasłużonych dla Związku. W 70. rocznicę urodzin Prezydium ZWM ZBŻZiORWP, z udziałem prezesa ZG gen dyw. Adama Rębacza i wiceprezesów zorganizowało spotkanie, na którym Bogdan Miller – wiceprezes ZWM uhonorował jubilata specjalną plakietką przygotowaną na tę okazję. Życzył mu również zdrowia, zadowolenia z pracy społecznej oraz pomyślności w życiu osobistym i rodzinnym! Były kwiaty i serdeczne gratulacje od Adama Rębacza i kolegów – uczestników spotkania1 100 lat, Drogi Jurku! Stefan Antoni JAKUBOWSKI wówczas przydział służbowy do 117 Pułku Artylerii Lekkiej w Ostródzie, gdzie objął stanowisko dowódcy plutonu ogniowego. W listopadzie 1955 r. pułk został przeniesiony do Biskupca Rzeszowskiego. Dwa lata później Stanisław Mróz rozpoczął służbę w 50 Pułku Zmechanizowanym w Lidzbarku Warmińskim. Pułk wchodził w skład 15 Dywizji Piechoty w Olsztynie. W latach 1963-1973 służył w garwolińskiej administracji wojskowej. Od czerwca 1973 r. do lipca 1987 r. był kierownikiem sekcji Mobilizacyjnej Administracji Rezerw Osobowych i Środków Transportowych – zastępcą wojskowego komendanta uzupełnień w Płocku. Tegoż roku po 37 latach służby zo- Społecznik z Płocka Podpułkownik Stanisław Mróz urodził się 26 czerwca 1929 r. w m. Kolonia Życzyn na Mazowszu. 10 września 1950 r. ochotniczo wstąpił do Oficerskiej Szkoły Artylerii nr 2 w Olsztynie, którą ukończył w październiku 1952 r. w stopniu podporucznika. Otrzymał 12 www.gwir.pl stał przeniesiony w stan spoczynku. Za wzorową służbę był wielokrotnie odznaczany. m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Srebrnym Krzyżem Zasługi ora złotym medalem „Za Zasługi dl Obronności Kraju”. Przez kilkanaście lat zajmował się sprawami obrony cywilnej w Prokuraturze Okręgowej i Sądzie Okręgowym w Płocku. Działalność z tym związaną zakończył w 2007 r. Płock był jego ostatnim wojskowym garnizonem, tu też zamieszkał na stałe. Służąc na Warmii i Mazurach, poznał p. Halinę z którą zawarł związek małżeński. Pani Halina była pedagogiem – polonistką pracująca w płockich szkołach. Obecnie jest na zasłużonej nauczycielskiej emeryturze. Mają dwóch wspaniałych synów: Wiesława JUBILAT Z GLIWIC Pułkownik Henryk Kabza urodził się 1 października 1933 r. w Dąbrowie Górniczej, w rodzinie robotniczej. Ukończył szkołę zawodową o kierunku mechanizacja górnictwa. Służbę wojskową rozpoczął we wrześniu 1953 r. jako podchorąży Oficerskiej Szkoły Artylerii w Toruniu. Po ukończeniu szkoły w październiku 1956 r. został skierowany do 5. Pułku Artylerii 5. Dywizji Pancernej na stanowisko dowódcy plutonu. W maju 1957 r. przeniesiono go do 42 Pułku Zmechanizowanego w Żarach, gdzie pełnił obowiązki pomocnika szefa artylerii. Od stycznia 1961 r. służył w 33 Pułku Artylerii w Żarach na stanowisku wykładowcy batalionu szkolnego Październik G³os Weterana i Rezerwisty i Roberta. Obaj ukończyli płocką wyższą uczelnię. Wiesław kilka lat w stopniu porucznika, pełnił zawodową służbę wojskową w 3 Warszawskim Pułku DrogowoMostowym. Pułkownik Stanisław Mróz do ZBŻZ wstąpił w roku zwolnienia z wojska, tzn. w 1987 r. Przez dwie kadencje był skarbnikiem Zarządu Wojewódzkiego i Zarządu Rejonowego w Płocku. VII Zjazd powierzył mu funkcję wiceprezesa ZR ds. socjalnozdrowotnych. Nie stało się to przypadkiem, gdyż jest sprawdzonym, lojalnym i dobrym przyjacielem. Zadania wynikające z pełnionej funkcji wykonuje z pasją i zaangażowaniem. Nie szczędzi osobistego czasu dla innych. udziela porad osobom, które tego potrzebują. W Zarządzie Rejonowym stworzył bank informacji o ludziach, którzy znajdują się w trudnej sytuacji życiowej. Utrzymuje ścisłe, robocze kontakty z filią Wojskowego Biura Emerytalnego z siedzibą w Siedlcach. W ciągu ostatnich dwóch lat nie było przypadku, aby wniosek o zapomogą został załatwiony odmownie. Za działalność społeczną Zarząd Główny wyróżnił kolegę Mroza honorową odznaką „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP”, natomiast Zarząd Wojewódzki w Płocku wpisem do księgo zasłużonych. Podczas ostatniej kontroli Zarządu Rejonowego, przeprowadzonej przez Główną Komisję Rewizyjną Związku, oceniono wysoko jego działania, a w protokole pokontrolnym wśród trójki wyróżnionych znalazło się jego nazwisko. Za wszystko dziękujemy ci Stanisławie. Działaj tak dalej. Ryszard KOWALSKI – szkolił podoficerów dla jednostek artylerii. W październiku 1964 r. został skierowany na Wyższy Kurs Doskonalenia Oficerów WSW w Mińsku Mazowieckim. Po ukończeniu przeszkolenia od maja 1965 r. pełnił służbę w Oddziale WSW przy Dowództwie 2 Dywizji Zmechanizowanej w Nysie. Od czerwca 1970 r. zajmował stanowisko starszego oficera Oddziału WSW w Gliwicach. W lipcu 1990 r. został zwolniony z zawodowej służby wojskowej ze względu na stan zdrowia. Za długoletnią i ofiarną służbę wojskową został uhonorowany: Złotym Krzyżem Zasługi, brązowym, srebrnym i złotym medalem „Za Zasługi dla Obronności Kraju”, brązowym, srebrnym i złotym medalem „Siły Zbrojne w Służbie Ojczyzny”. W grudniu 1990 r. został członkiem Koła nr 4 ZBŻZiORWP w Gliwicach. Przez trzy kadencje był sekretarzem Koła. Zawsze chętnie służy radą i pomocą kolegom. Wyróżniono go honorową odznaką „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP”, medalem pamiątkowym 20-lecia Związku oraz wieloma dyplomami uznania. Waldemar MALINOWSKI LISTY W SPRAWIE KONTROLI FUNDACJI ZA 2005 r. W 3. odcinku informacji Przewodniczącego Głównej Komisji Rewizyjnej Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego pana płk. Zbigniewa Domańskiego pt. „Związek jest kontrolowany” („GWiR” nr 8. z sierpnia 2008 r.) znalazł się fragment dotyczący Fundacji Pomocy Emerytom i Rencistom Wojskowym. Nie sposób pozostawić informacji zawartej w tym fragmencie bez odzewu. Dlaczego? Po pierwsze, dlatego, że Fundacja nie jest strukturalnym ogniwem Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego, lecz samodzielnym (odrębnym) podmiotem prawa. Aczkolwiek, nie mając własnej Komisji Rewizyjnej, jej działalność – „na pisemny wniosek Rady lub Zarządu Fundacji” (§ 36, pkt 6 Statutu ZBŻZiORWP) może być poddana kontroli przez Główną Komisję Rewizyjną ZBŻZiORWP, to – z mocy prawa – wyniki kontroli powinny być sporządzone w odrębnym dokumencie (protokole), a nie wspólnym dla Zarządu Głównego ZBŻZiORWP oraz Fundacji. Po drugie, Główna Komisja Rewizyjna jako „osoby odpowiedzialne” i upoważnione do podpisywania „Protokołu” wskazała : płk. dr. inż. Zenona Biesagę, płk. dr. Jerzego Jackiewicza, płk. Lesława Górnego – ówczesne osoby funkcyjne w Zarządzie Głównym ZBŻZiORWP. „Protokół” został też przedstawiony „do zapoznania” członkom Zarządu Głównego ZBŻZiORWP obecnej kadencji: gen. dyw. rez. Adamowi Rębaczowi, płk. mgr. inż. Kazimierzowi Augustynowiczowi oraz ówczesnemu Głównemu Księgowemu płk. Tadeuszowi Augustyniakowi. „Protokołu” nie parafował ówczesny prezes Zarządu Fundacji płk. inż. Stanisław Kucharczyk, gdyż Zespół Kontrolujący Zarząd Fundacji nie uwzględnił tej osoby w podpisach „osób odpowiedzialnych”. Po trzecie, informacje o wynikach kontroli Fundacji za 2005 r. podane do wiadomości Czytelników „Głosu Weterana i Rezerwisty” w sierpniu 2008 r. są dalekie od prasowej aktualności. „Wyciąg z protokołu” w części dotyczącej Fundacji (datowany 18. maja 2006 r.) został przekazany Zarządowi Fundacji – po dwukrotnym upomnieniu się – dopiero w połowie 2007 r. Po czwarte, nieścisła jest informacja, że „Około 30 % dochodu rocznego Fundacja przeznacza na potrzeby własne (wynagrodzenia za prace zlecone, wydatki materiałowe, usługi, podróże służbowe, amortyzację, podatki itp.)”. W 2005 r. koszty „na potrzeby własne” – jak to ujęto w „Protokole” – wyniosły nie „około 30%”, lecz 18,5% . Niesłusznie bowiem w koszty „na potrzeby własne”, czyli administracyjne, wliczono wydatki poniesione na materiały promocyjne oraz wynagrodzenia dwóch lekarzy pełniących dwa razy w tygodniu dyżury w Ambulatorium Medycznym przy 13 G³os Weterana i Rezerwisty Zarządzie Fundacji. Są to bowiem koszty z zakresu działalności statutowej. Gdyby Zespół przeprowadzający kontrolę w Fundacji przedstawił „Protokół” do podpisu prezesowi Zarządu Fundacji, z pewnością, nie doszłoby do tej dezinformacji. Rodzi się pytanie, jaki był sens informowania Czytelników „GWiR” w sierpniu 2008 r. o wynikach kontroli Fundacji w 2006 r. (za 2005 r.), kiedy w kwietniu 2008 r., w trybie oddzielnym, przeprowadzona została – przez Główną Komisję Rewizyjną ZBŻZiORWP – następna kontrola. Z „Protokołu” datowanego 17.04.2008 r. pozwolę sobie przytoczyć tylko dwa fragmenty: „Gospodarka finansowa prowadzona jest zgodnie z Uchwałą nr 1/2004/F Zarządu Fundacji Pomocy Emerytom i Rencistom Wojskowym z dnia 15. stycznia 2004 r. w sprawie ustalenia przyjętych zasad prowadzenia rachunkowości oraz ze zmianami wprowadzonymi w niej Uchwałą nr 8/2008 Zarządu Fundacji PE i RW z dnia 29. lutego 2008 r.”. „Wydatki Fundacji (administracyjne, z tytułu umów-zlecenia, umów o dzieło, co do ilości Październik których wyrażona została wątpliwość w podsumowaniu kontroli ZG ZBŻZiORWP z 18.05.2006 r. [w tym Fundacji – M. M.] – nie budzą zastrzeżeń. W obecnych warunkach, według oceny Zarządu Fundacji, nie ma możliwości dalszego ich obniżania bez uszczerbku dla sprawności funkcjonowania Fundacji. Koszty opłacania zarówno korektorów wydawnictw promocyjnych [oraz ich druku – M. M.], jak również dwóch lekarzy (2 x w tygodniu) w punkcie medycznym przy siedzibie Zarządu w znacznej mierze pomogły około 1.100 byłym żołnierzom zawodowym i członkom ich rodzin, którzy ze względu na uciążliwy dostęp do lekarza w garnizonie stołecznym nie zawsze mogą otrzymać receptę na leki lub skierowanie do specjalisty”. Struktura wydatków w 2007 r. – tytułem dopowiedzenia – ukształtowała się następująco: koszty działalności statutowej – 81,9 %, koszty utrzymania biura – 18,1 %. Mieczysław MIKRUT Prezes Zarządu Fundacji Pomocy Emerytom i Rencistom Wojskowym www.gwir.pl Apel Szanowne koleżanki i koledzy! Musimy zauważyć, że społeczne widzenie 160 tys. emerytów i rencistów wojskowych skupia się na naszym Związku. Grupa ta jest utożsamiana m.in. z nami. Reprezentując faktycznie interesy naszych kolegów niezrzeszonych w Związku tym większą musimy wykazać odpowiedzialność. Można dodać szczerą uwagę – funkcje nasze w Związku, to działalność społeczna i jeżeli nie otrzymujemy za nią pieniędzy, to przynajmniej miejmy satysfakcję z prestiżu, który sobie wypracujemy. Waldemar PANERT federacja Letni Kongres CIOR oraz CIOMR NATO w Istambule Letnie kongresy Międzysojuszniczej Konfederacji Oficerów Rezerwy (CIOR) i Międzysojuszniczej Konfederacji Oficerów Rezerwy Służb Medycznych (CIOMR) NATO odbywają się co roku latem w innym państwie członkowskim NATO. Organizatorem i gospodarzem kongresu, który odbył się w dniach 7-12 lipca 2008 r. w Istambule, była Turcja. W przeddzień obrad, na głównym placu metropolii, po złożeniu wieńców pod pomnikiem Atatürka, odbyła się ceremonia otwarcia kongresu, w której uczestniczyły poczty 36 państw. W uroczystości tej wziął udział minister obrony narodowej Turcji M. Verdi Gonul. Zakończyła się ona defiladą kompanii honorowej sił zbrojnych Turcji oraz przemarszem pocztów i delegacji uczestniczących w kongresie. Polskiej delegacji, składającej się z czterech członków, przewodniczył gen. bryg. rez. Ryszard Żuchowski – członek Prezydium Rady Głównej – I wiceprezes Federacji. 14 Robocze otwarcie kongresu nastąpiło 9 lipca 2008 r. w Centrum Konferencyjnym w Istambule. Zabierając głos minister obrony narodowej Turcji, scharakteryzował aktualne zagrożenia współczesnego świata oraz przedstawił szczególną rolę Turcji w walce z terroryzmem. Najważniejszym przedsięwzięciem, oprócz roboczych sesji Rady Głównej i komitetów CIOR i CIOMR oraz Międzynarodowych Zawodów Sportowo-Obronnych, było dwudniowe sympozjum na temat: „Możliwości operacyjne NATO zapewniane przez efektywne wspieranie pracodawców”. Jego celem było podjęcie próby odpowiedzi na podstawowe pytanie, jaki powinien być system zapewniający efektywne wykorzystanie ogromnego potencjału oficerów rezerwy nie tylko w sferze szeroko pojętej obronności. Temat ten podjęto ze względu na trudności w naborze rezerwistów oraz ich rotacji w różnego rodzaju misjach. W Turcji funkcjonuje niepisane prawo obyczajowe obligujące pracodawców do ponownego zatrudniania żołnierzy rezerwy, którzy odbyli zasadniczą służbę wojskową, bądź długotrwałą służbę w rezerwie. W dyskusji panelowej, związanej z zasadniczym tematem, jakim była sprawa zatrudniania żołnierzy rezerwy, omówiono następujące zagadnienia: a) korzyści wynikające z faktu zatrudniania żołnierzy rezerwy; b) problemy związane z zatrudnieniem żołnierzy rezerwy; c) oczekiwania pracodawców. Obrady Rady Głównej CIOR odbywały się w trzech sesjach. Pierwsza była poświęcona sprawozdaniu z dwuletniej działalności organizacji pod kanadyjskim przewodnictwem. Podczas drugiej sesji dyskutowano nad sprawą zmian w konstytucji CIOR. Trzecią sesję poświęcono zapoznaniu się i przyjęciu sprawozdań poszczególnych komitetów CIOR. Podczas czwartej sesji nastąpiło oficjalne przekazanie przez Kanadyjczyków funkcji kierowania CIOR na najbliższe 2 lata Holendrom, a CIOMR – Francuzom. Obrady Międzysojuszniczej Konfederacji Oficerów Rezerwy Służb Medycznych (CIOMR) również odbywały się w trzech sesjach, w czasie których gospodarze przedstawili działalność związaną z lecznictwem wojskowym, prowadzoną zarówno w kraju, jak i w zagranicznych misjach, z uwzględnieniem opieki stomatologicznej. Obrady CIOMR były dobrze przygotowane pod względem organizacyjnym. Pozwoliły na utrzymanie ważnych kontaktów zawodowych, na wymianę doświadczeń, a także na opracowanie zasad współpracy służb medycznych, z wyeksponowaniem roli członków rezerwy pracujących zawodowo poza wojskową służbą zdrowia. Jerzy JACKIEWICZ www.gwir.pl Październik G³os Weterana i Rezerwisty forum W związku z procesem generała Jaruzelskiego Szanowni Czytelnicy! Jestem oficerem rezerwy, jednak nie emerytem. Całe moje życie wojskowe (ponad 12 lat) przebiegało w ludowym Wojsku Polskim, POLSKIM !!!!!!!!. Faktu istnienia LWP nikt z obecnych nie wykasuje z kart polskiej historii. Kariery nie zrobiłem ponieważ główną przyczyną wykluczającą mnie z drogi awansowo-karierowej był fakt nieposiadania legitymacji ani przynależności partyjnej (ta norma obowiązuje szczególnie mocno dzisiaj i jest również przy PIS-ana do kariery), ale z tego powodu nie byłem szykanowany. Nie byłem również szykanowany kiedy zawierałem ślub kościelny, w mundurze galowym oficera jednostek lotniczych LWP. Służyłem Polsce i tylko Polsce, mojemu jedynemu krajowi, mojej Ojczyźnie, byłem i jestem z tego dumny a mundur wojskowy nosiłem z godnością nie biorąc udziału w żadnym „reality show”, ani żadnej innej politycznej przepychance. Kiedy w stanie wojennym powołano mnie z rezerwy do służby wojskowej, a w tym do działania w ramach specjalistycznej grupy operacyjnej, miałem pełną świadomość (jak i miliony Polaków), że biorę udział w jakiejś wielkiej sprawie ratującej Polskę przed samozagładą. Mimo założenia polowego munduru wojskowego nie bałem się naszych rodaków i nie czułem się uczestnikiem związku przestępczego o charakterze zbrojnym, na dowód czego nie dałem się uzbroić w broń służbową, co nie wywołało żadnego zdziwienia u wojskowych dowódców. Mogę powiedzieć i to z podniesioną głową, że wszędzie tam, gdzie pojawiła się nasza grupa operacyjna ludzie przychodzili z prostymi dla nas, ale z ważnymi dla nich, problemami do rozwiązania. Ich bunt i niezadowolenie wynikało tylko z tego, że nikt nie chciał wysłuchać ich skarg z życzliwością i nikt nie chciał rozwiązać wielu ludzkich i przyziemnych spraw. Spraw całkiem małych całkowicie niezależnych od struktur władzy, ani struktur partyjnych. Wtedy władzy, ani politykom nie zależało na Polsce, byli upojeni nieprzerwanym posiadaniem władzy, a teraz ... politykom jeszcze bardziej nie zależy na Polsce, to dla nich zbyt wielkie słowo, które nie zostało zauważone przez ich szare komórki, dla nich to tylko słownikowe słowo: „Polska”. Ważna jest prywata, partyjniactwo i chęć zaistnienie na kartach „Księgi chamstwa polskiego”. Do napisania tych paru zdań skłoniły mnie słowa aktu oskarżenia IPN-u przeciwko Prezydentowi RP gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu. Słowa te, czy chcemy czy też nie, pośrednio oskarżają nas miliony rodaków – Polaków, że służyliśmy w ZWIĄZKU PRZESTĘPCZYM O CHARAKTERZE ZBROJNYM, że byliśmy polskimi gangsterami, dodajmy do stopni wojskowych „nowe tytuły” np.: gen. gangster. prof. Xxx Zzz. I w związku z tym mam pytania do polsko brzmiącej instytucji IPN: – kto tę instytucję upoważnił do oskarżenia TYLU Polaków? – kto zapłaci, z własnej kieszeni, za ewentualne procesy o zniesławienie, czy Kurtyka czy inny Piątek? – Kiedy, po te miliony osób przyjdą o godzinie szóstej rano wyspecjalizowane i „kulturalne” kurtykowe służby z PIS-toletami? Zasmucony losami Polski, polski oficer rezerwy Zbigniew DERWISIŃSKI Sprawiedliwość, czy zemsta? Stał się „cud”... Gdy czytam artykuły o rozpoczęciu procesu autorów stanu wojennego, pod zarzutem udziału w przestępczym związku zbrojnym, to muszę się uszczypnąć – czy to fikcja, czy dzieje się tak naprawdę w XXI wieku? Nie wiem ile lat ma prokurator Piątek i piszący te artykuły redaktorzy? Ale te tragiczne wydarzenia znają chyba tylko z historii! Mam wątpliwość, czy na lekcjach o tematyce współczesnej dobrze uważali. Należę do pokolenia, które zna stan wojenny z autopsji. Wiem, że ówczesna sytuacja była bardzo złożona, groził państwu paraliż społeczny i gospodarczy. Szykowano manifestacje i „targanie” po szczękach. Atmosfera była nieznośna, czekano z obawą na spełnienie gróźb ze strony ZSRR o ograniczeniu dostaw ropy naftowej, rud i gazu. Niektórzy jednak pamiętali, że 12 maja 1926 r. był zamach stanu, walki bratobójcze – efektem których ofiarą padło 397 zabitych i 920 rannych. Organizator zamachu na legalne władze państwowe – marszałek Józef Piłsudski nie poniósł za swoje czyny żadnej odpowiedzialności. A dla admiratorów prawicy jest autorytetem i bohaterem. Ale jak mawiał pewien facet z wąsikiem: „zwycięzców się nie sądzi”! Dla mnie osobiście bohaterem jest generał Wojciech Jaruzelski, podjął bowiem trudną, ale konieczną decyzję, którą nazywa dziś „mniejszym złem” – choć zło mniejsze czy większe, tym złem pozostaje. Za to wielokrotnie przepraszał, ale też opisywał przesłanki podjęcia tej trudnej decyzji. Oburza mnie propagandowe używanie liczby stu ofiar stanu wojennego, jest to wierutna bzdura. Nigdy nie podano tylu nazwisk ofiar. Nie dokonał tego Jan Maria Władysław etc. Rokita, ani Ks. abp prof. dr hab. Stanisław Wielgus wygłosił 15 września br. homilię w Ostrowcu Świętokrzyskim, w której poruszył wiele problemów dotyczących nie tylko wiary i kościoła, m.in. stwierdził, że 19 lat temu stał się w Polsce „cud”, bo uzyskaliśmy wolność bez rozlewu krwi. Hierarchowie kościelni dobrze wiedzą, przynajmniej kilku żyjących, komu ten cud należy zawdzięczać. Tymczasem dziś ten człowiek siedzi na ławie oskarżonych. Arcybiskup nie wspomniał, broń Boże, o generale Jaruzelskim, który przekazał w 1989 r. władzę „Solidarności” w taki sposób, że nie polała się polska krew. Docenił to Jan Paweł II spotykając się kilkakrotnie z generałem oficjalnie i prywatnie nazywając Go, jak podała włoska prasa – patriotą. Ale czy trzeba mieć dziś odwagę Ojca Świętego? (A.W.) domorośli historycy z IPN. Zgadzam się z Michaiłem Gorbaczowem, że analizując złożoność uwarunkowań wewnętrznych i zewnętrznych ówczesnej sytuacji Polski, Europy i świata nie wolno antycypować ich do sytuacji aktualnej. Warto o tym pamiętać, że ZSRR Breżniewa to nie dzisiejsza Rosja Miedwiediewa, a nawet USA Reagana nie mają nic wspólnego z krajem rządzonym dziś przez Busha. Oszaleli z nienawiści aktywiści frontu ideologicznego IV RP nie chcą pamiętać o porozumieniach Okrągłego Stołu. A drugiej strony chcą zepchnąć w nicość bohaterów przemian, jak choćby Lecha Wałęsę. Pozostaje też aktualny wątek humanitarny. Po co w tej dętej politycznie sprawie karnej ciągać po sądach starych ludzi? Przecież oskarżeni mają ponad osiemdziesiąt lat, sprawę jednego 91 – letniego Emila Kołodzieja, co prawda wyłączono do odrębnego postępowania ale pozostali są bardzo schorowani. Dla tych, którzy mają podobne jak ja wątpliwości polecam lekturę książki „Stan wojenny. Wspomnienia, komentarze”, wyd. PoliFot Wrocław, 2008. Zawiera ona na 344 stronach wspomnienia 29 osób oraz ciekawe załączniki, niektóre publikowane po raz pierwszy. Dystrybucję książki prowadzi Zarząd Dolnośląski Związku Żołnierzy LWP 53 – 328 Wrocław ul. Pretficza 24. Zainteresowani mogą ją nabyć wpłacając 20 zł na konto: Bank Pekao S.A. 0. Wrocław Nr 75 1240 6670 1111 0000 5646 5897. Chciałbym podkreślić, że książka powstała z okazji 25-lecia zniesienia stanu wojennego, ale też dla uczczenia 85. urodzin gen. armii Wojciecha Jaruzelskiego. Krzysztof MAJER Sprostowanie W mojej notatce zamieszczonej w „GWiR” nr 9(231) z 2008 r. w informacji „Uczciliśmy Święto WP” jest: „...dzięki organizatorowi tej części wiceprezesowi kol. płk. Jerzemu Turkowi, a powinno być – kol. płk. Jerzemu Rutce”. Marian SMOLIGA 15 G³os Weterana i Rezerwisty Październik Artykuł zamówiony przez redakcję MOJE WIDZENIE TARCZY ANTYRAKIETOWEJ I NIE TYLKO 16 No i stało się. Ministrowie spraw zagranicznych USA i Polski, w obecności naszych najwyższych władz, podpisali umowę o instalacji elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej na słupskim lotnisku. Jeszcze tak do końca nie wiadomo, czy na pewno dojdzie do jej budowy, bo do rozwiązania jest jeszcze wiele problemów prawnych. Jeszcze nie ma pewności, czy po wyborach prezydenckich w USA nowe władze utrzymają tę decyzję. Ale pierwszy krok został zrobiony. Prywatnie nie jestem zwolennikiem tarczy, bo nie jestem przekonany, czy wpłynie ona na zwiększenie naszego bezpieczeństwa, czy będziemy tylko narzędziem w rękach dużego, choć przyjaznego mocarstwa. Na początku rozmów o tarczy jej lokalizację przewidywano na lotnisku Zegrze Pomorskie (2 km od naszego osiedla Rosnowo). Po wyborze miejsca w Redzikowie odetchnąłem z ulgą (bliższa koszula ciału), ale żal mi również moich przyjaciół z byłego 28 plm w Słupsku. Znam to lotnisko z dwuletniej służby w latach osiemdziesiątych. Ma ono najlepszą infrastrukturę w Polsce: specjalnie utwardzany pas startowy (dla MiG-23), drogi kołowania, stanowiska dla samolotów, kilka hangarów, schronohangary oraz wiele wartościowych obiektów koszarowych. Wszystko to mogłoby służyć lotnisku cywilnemu, jeśli nie przeszłaby w obce ręce, nawet jeśli są to ręce sojusznika. Jeśli powstanie tarcza, to zabiegi władz samorządowych o otwarcie tak bardzo potrzebnego na środkowym Wybrzeżu lotniska cywilnego nic nie dadzą. Po podpisaniu umowy dzwoniłem do przyjaciół z Redzikowa, aby się dowiedzieć, jak się czują obdarowani amerykańskim prezentem. Jest tak, jak się spodziewałem: większość społeczeństwa jest przeciwna takiej lokalizacji, części jest to obojętne, ale są też entuzjaści tarczy – handlowcy i usługodawcy. No cóż, naiwność ludzka jest jak miłosierdzie boskie – niczym nieograniczona. A przecież już dużo wcześnej Amerykanie w czasie wizyty w Redzikowie (jak twierdzi moja rozmówczyni) zgłosili zapotrzebowanie na dwa obiekty: agencję towarzyską i ewentualnie szkołę. Z resztą poradzą sobie sami, tak jak we wszystkich bazach na zachodzie Europy. Według opinii kolegi z Zarządu Rejonowego ZBŻZiORWP w Słupsku, następuje stopniowe zobojętnienie słupskiego społeczeństwa na problem tarczy. Przed podpisaniem umowy nikt nie informował społeczeństwa miasta i osiedla o tarczy i związanych z nią problemach, teraz stoją tam wozy transmisyjne, a redaktorzy szukają chętnych do wypowiedzi na temat, który do końca nie jest jasny. Ostatnio o tarczę wypytywano małe dzieci (!). Absurd. Do czasu podpisania umowy centralne władze nie pofatygowały się na spotkanie z tzw. ludem (planowana wizyta pani C. Reis, premiera D. Tuska i min. R. Sikorskiego została odwołana). Dopiero po fakcie podpisania umowy o umiejscowieniu tarczy w Redzikowie pan premier roztoczył przed słupczaninami tak piękną wizję rozwoju miasta i osiedla, że aż żal bierze, że ta cudowna tarcza nie zmieściła się na naszym lotnisku, tj. w Zegrzu Pomorskim. A mnie się jednak wydaje, jak również z wielu moim przyjaciołom, że oprócz planowanych zysków planować trzeba również straty. Nikt mi nie wmówi, że położenie tarczy w odległości 4 km od kilkudziesięciotysięcznego miasta jest bezpieczne. Mieszkańcy osiedla będą niemal na tarczy. Wygląda na to, że będą żywą tarczą dla tarczy antyrakietowej. Mieszkańcy mojego osiedla – Rosnowa, położonego 70 km od Słupska, w pełni podzielają obawy naszych przyjaciół z Redzikowa w następujących kwestiach: – zostanie zmarnowany tak piękny obiekt lotniskowy, tak cenny dla środkowego Wybrzeża; – jaką rekompensatę za lotnisko przewidują władze centralne i nasz sojusznik; – czy tarcza zwiększy realnie nasze bezpieczeństwo, czy wręcz odwrotnie, wzrośnie zagrożenie, np. terroryzmem; – czy tarcza nie spowoduje rosyjskiego odwetu, Rosjanie bowiem nie wierzą w czystość intencji Amerykanów i wiele osób podziela ich niewiarę; – próba „grania na nosie” drugiej potędze militarnej świata (niestety, naszego sąsiada) może skończyć się dla nas tragicznie; – są obawy, że Amerykanie dogadają się z Rosjanami ponad naszymi głowami i obejdzie się bez tarczy, a nam pozostanie niesmak, żal do sojusznika i zadra w stosunkach z Rosją. Nam potrzebna jest mądra i elastyczna dyplomacja, a nie potrząsanie szabelką, bo mówiąc obrazowo, znajdujemy się – jak często w naszej historii – między dwoma młyńskimi kamieniami i niech tylko któryś „z kamieni” drgnie w niewłaściwą stronę, to nie tylko będziemy mieli niechcianą mąkę, ale będzie to mąka z nas samych. A nasza dyplomacja, zwłaszcza ta prezydencka, w kontaktach z Rosją nie wróży nic dobrego. Pan prezydent Lech Kaczyński realizuje wyłącznie politykę www.gwir.pl swego ugrupowania – PiS-u (ogłosił to w meldunku w dniu wyboru na prezydenta i potwierdził w kolejnym meldunku złożonym w dniu podpisania o tarczy). Czy jest więc prezydentem całego narodu? A jeśli tak, to tylko formalnie. Mimo braku cieplejszych uczuć do pana prezydenta, trzeba zgodzić się z jego zdaniem, że z Rosją trzeba rozmawiać bez uniżoności, lecz konkretnie i stanowczo, może nawet twardo. Ale, na miłość boską, nie straszmy niedźwiedzia, że będziemy walczyć, choć nie bardzo wiadomo o co i czym, bo przecież „miszki” gołymi rękami się nie pokona. Nawiasem mówiąc, NATO na prezydencką wojnę jakoś się nie wybiera. Z uznaniem należy przyjąć nasze poparcie dla Gruzji, ale organizowanie antyrosyjskiej krucjaty państw Europy Środkowej bez porozumienia z Unią Europejską to chyba posunięcie zbyt daleko idące. Jak widać, Rosja (na razie w Gruzji) lekceważy wszystkie napomnienia naszego prezydenta, a także Unii, USA i NATO, brutalnie łamiąc porozumienie wynegocjowane przez prezydenta Sarkozy’ego. Sytuacja więc staje się bardzo niebezpieczna. Dążąc do odbudowy imperium Rosja, obrała kierunek konfrontacyjny. Oby w porę udało się te tendencje zahamować. Tym bardziej więc nasza polityka zagraniczna nie może być awanturnictwem politycznym. Może wzorem jest bardziej realistyczna polityka zagraniczna rządu i premiera Tuska? I na koniec jeszcze jeden problem – ogromny i bolesny; Afganistan. Pozwolę sobie przypomnieć czytelnikom „GWiR”, że w nr. 6 z 2006 r. napisałem o moich obawach, że wojna w Afganistanie przynieść może nam wyłącznie ogromne straty. Niestety, tak się właśnie dzieje. Coraz częściej płynie polska krew, giną młodzi ludzie. Być może w tych tragediach swój udział mają „specjaliści” od weryfikacji WSI, pozbawiając nasze wojsko służb wywiadowczych. Coraz więcej prawdziwych specjalistów mówi o niemożliwości wygrania wojny w Afganistanie, nawet siłami dużo większymi niż obecnie tam wysłane. A nasze władze zamiast wycofać lub przynajmniej ograniczyć polski kontyngent, planują jego zwiększenie, bo przecież to SPRAWA NASZEGO POLSKIEGO HONORU. Tak jak Monte Cassino” „tam Polak z honorem brał ślub”. Tylko co martwym po honorze? Honorowe śluby składaliśmy bardzo często: we wszystkich powstaniach narodowych, w Powstaniu Warszawskim (200 tys. ofiar), w bitwach pod Monte Cassino i Lenino, na wszystkich frontach II wojny światowej. A może już dość mogił, nad którymi modlimy się i w zadumie podziwiamy poległych bohaterskich rodaków, gdy w tym czasie inne narody (bez honoru) bogacą się i żyją coraz dostatniej? Bądźmy honorowi i dumni, ale nie za wszelką cenę. Józef KOZŁOWSKI www.gwir.pl Październik G³os Weterana i Rezerwisty poglądy opinie STRONNICZE UPROSZCZENIA 21 sierpnia minęła 40. rocznica wkroczenia w 1968 r. do ówczesnej Czechosłowackiej Republiki Socjalistycznej wojsk państw członkowskich Układu Warszawskiego, do którego i ona sama należała. W operacji uczestniczyło około pół miliona żołnierzy. Różne media w ówczesnej Polsce informowały o 450 do 600 tysięcy żołnierzy biorących w niej udział. Byli to głównie żołnierze armii ZSRR, a także Bułgarii i Węgier oraz 25 tysięcy Polaków. Podający te liczby twierdzą, że trudno ustalić dokładną ich wielkość, ale nie to jest najważniejsze. Powody wejścia tych wojsk oraz ich liczba, a także pancernych kolumn na zdjęciach zamieszczanych w gazetach robią przykre wrażenie. Oczekiwano, że rocznica tego wydarzenia będzie okazją do dokonania oceny jego przyczyn. Niestety, nazwane przez dowództwo UW operacją „Dunaj, nie doczekała się głębszej analizy. Ukazały się jedynie uproszczone, stronnicze, poniekąd o odwetowym charakterze. Przykładem „Gazeta Reporterów” z 18 sierpnia 2008 r. – dodatek do „Gazety Wyborczej” – która opublikowała pod szokującym tytułem „Nasz wstyd – jak okupowaliśmy Czechosłowację”, rozmowę Piotra Lipińskiego z pułkownikiem (w stanie spoczynku) Janem Gazarkiewiczem. W stopniu kapitana, dowodząc stuosobowym pododdziałem łączności, uczestniczył w rzeczonej interwencji w Czechosłowacji. Poinformował, czym się zajmował i jak odnosili się Czechosłowacy do polskich żołnierzy. – Oczywiście nieprzyjaźnie. W wypowiedziach płk. Gazarkiewicza można się dopatrywać pewnych uproszczeń odnośnie do ówczesnej sytuacji w Wojsku Polskim; indoktrynacja zaś – zwłaszcza w sytuacjach szczególnych – jest prowadzona we wszystkich armiach na świecie. Najważniejsze wszelako, o czym powiedział w rozmowie, jest to, że nie czuł się okupantem. Podważył tym samym epitet używany powszechnie w subiektywnych ocenach tego wydarzenia. Pojęcie „okupacja” oznacza co innego niż owa operacja wojskowa, którą – mimo wszystko – trzeba postrzegać przez pryzmat czasu, przestrzeni oraz politycznych uwarunkowań. Nie czuli się okupantami także wszyscy polscy żołnierze uczestniczący w tej przykrej operacji „Dunaj”. Żołnierze czechosłowaccy – przypomniał J. Gazarkiewicz – nie stawiali oporu. Dziękuje im za to. A może mieli takie ciche polecenia swoich przełożonych. Nie mieli możliwości skutecznej obrony, uniknęli zatem zbędnego rozlewu krwi. Piotr Lipiński, dywagując na temat tej operacji, porównał ją bezpodstawnie z zajęciem przez Polskę Zaolzia w 1938 r. Dokonano wówczas „rozbioru Czechosłowacji ramię w ramię z Hitlerem”. O Zaolzie toczyły się sąsiedzkie spory polsko-czechosłowackie od zarania II RP. To jednakże zaledwie mały skrawek ziemi ówczesnej Czechosłowacji. „Równoważące” niejako porównywanie go z całym jej ówczesnym obszarem, który opanowały nazistowskie Niemcy, jest brakiem wyobraźni, a może i wiedzy? Zajęcie Zaolzia to w odczuciu publicznym rzeczywiście wstydliwa sprawa. Wszelako inny można dostrzegać w niej kontekst narodowościowy i polityczny. A co na to p. Lipski, że po zajęciu Zaolzia rozpoczęto w II RP dyskretne przygotowania do utworzenia Legionu Czechosłowackiego do walki z Niemcami. W podsumowaniu rozmowy p. Lipińskiego z J. Gazarkiewicem jest stwierdzenie, że Władysław Gomułka poparł owo wejście wojsk do Czechosłowacki, choć w istocie była to interwencja stabilizacyjna, a nie okupacja Lipiński ocenił też nieściśle, że była to „największa inwazja w Europie”. Podał również, że uczestniczyli w niej żołnierze Narodowej Armii Ludowej NRD. Żołnierze ci mieli uczestniczyć w niej, ale zrezygnowano z ich udziału i to głównie za sprawą W. Gomułki; pozostać mieli tylko oficerowie łącznikowi. Manipulacja czy brak w obu przypadkach rzetelnej wiedzy. Podobne krytyczne treści dotyczące rzeczonej operacji ukazały się w „Gazecie Wyborczej” 21 sierpnia bieżącego roku. No bo akurat okrągła 40. rocznica. Informacje rzeczowe, ale bez uwzględnienia okoliczności. Przebiła wszystkich wypowiedź w tej gazecie niejakiego Andrzeja Krawczyka, że „to PRL zdusił Czechosłowaków”. Jakby nie dostrzegał udziału innych armii, zwłaszcza wielokroć liczebniejszych oddziałów Armii Radzieckiej. Często odnosi się wrażenie, że niektórzy krytykujący, zawzięcie i stronniczo Polską Rzeczpospolitą Ludową, jakby chcieli odciąć się od swoich korzeni – od przodków, od ich win o różnym, także ideowym podłożu, oraz od środowiskowo-solidarystycznych skłonności, zwłaszcza z pierwszej dekady ludowej Polski. Operacji „Dunaj” nie można rozpatrywać bez oceny ówczesnej sytuacji politycznej nie tylko w Europie, ale i w świecie, również w Polsce, zwłaszcza w drugiej połowie lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Trwała zimna wojna. Była to, ogólnie rzecz biorąc, konfrontacja przeciwstawnych wizji świata: socjalistycznej – motywowanej również, choć nie powszechnie, komunistyczną utopią oraz kapitalistycznej – ukazywanej w jej neoliberalnym obrazie. Przede wszystkim zaś była to rywalizacja między ZSRR a USA o dominację w świecie. Jej istotną cechą był zbrojny pokój, ciągle jednak istniała groźba przekształcenia się tego pokoju w orężną konfrontację. Oba mocarstwa odgrywały czołową rolę w przeciwstawnych blokach militarnych: USA w powstałym w 1949 r. NATO; ZSRR natomiast w powołanym 6 lat później UW. To rzutowało na charakter tych sojuszy. Układ Warszawski jednakże urealniał w okresie PRL – obok gwarancji władz ZSRR – nienaruszalność polskiej granicy zachodniej na Odrze i Nysie Łużyckiej. A miało to wówczas dla narodowych interesów Polski nadrzędne znaczenie. Rzutowało zarazem na układy polsko-radzieckie. Niejako substytutem owego zbrojnego pokoju w okresie zimnej wojny, która trwała ponad pół wieku, była permanentna wojna psychologiczna. Według amerykańskiego specjalisty A. Linebargera (zdanie zaczerpnięte z książki wydanej w 1954 r. w USA): „wojna psychologiczna jest zastosowaniem przeciwko nieprzyjacielowi propagandy łącznie z takimi środkami działania natury wojskowej, ekonomicznej i politycznej, jakie potrzebne są dla jej uzupełnienia. Mogą one zastępować działania zbrojne lub im towarzyszyć w celu pognębienia przeciwnika, także dla pozyskiwania jego ludności”. Poczuwający się zatem w PRL do odpowiedzialności za losy Polski śledzili z niepokojem i reagowali na rzeczone akcje ideologicznej i psychologicznej konfrontacji. Począwszy od lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, zwiększyła się rola RFN w NATO, jej sił zbrojnych – Bundeswehry. Rządy Niemiec Zachodnich aż do grudnia 1970 r. nie uznawały oficjalnie kompensat terytorialnych przyznanych Polsce w 1945 r. w Poczdamie – na konferencji wielkich mocarstw koalicji antyfaszystowskiej – kosztem pokonanych nazistowskich Niemiec. Były to kompensaty za straty wojenne. Działały wówczas w RFN liczne, nieprzyjazne Polsce organizacje przesiedleńcze. W latach sześćdziesiątych burzliwego XX wieku istniało w świecie kilka ognisk zapalnych, wojen per procura. Na tle zimnej wojny mogły przerodzić się w szerszy konflikt, nawet o zasięgu światowym. Różne polityczne i psychologiczne przejawy wrzenia dało się zauważyć również w Europie – na zachód od Łaby. Niepokoje społeczne na różnym tle, zwłaszcza społecznym, pojawiały się również w krajach realnego socjalizmu. Przykładem „Praska wiosna” oraz wydarzenia marcowe w Polsce. Idea socjalizmu wyczerpywała bowiem swoje kreatywne możliwości. Próby jej zmiany podjęte w Czechosłowacji zaniepokoiły kierownictwo ZSRR oraz innych państw członkowskich UW – ze względów geopolitycznych, ale także socjologicznych. Tych kontrowersyjnych wydarzeń 1968 r. w Polsce czy w Czechosłowacji nie można postrzegać w oderwaniu od ówczesnej międzynarodowej sytuacji. Toczyły się wówczas terytorialne spory między Izraelem a Egiptem. Oparciem dla Izraela były USA, dla Egiptu zaś ZSRR. W 1967 r. wybuchła wojna na Synaju między Egiptem a Izraelem. Wojska egipskie zostały pobite. Była to również i prestiżowa konfrontacja między USA a ZSRR, który poniósł w niej ideową porażkę. Trwała zimna wojna z jej nieodłączną wojną psychologiczną. Wydarzeniom marcowym w Polsce 1968 r., obok ich przyczyn społecznych, przypisywano również cechy nacjonali- 17 G³os Weterana i Rezerwisty styczne i syjonistyczne. Zostały one przez władzę opanowane. Charakterystyczne, że były niemal równoczesne z „praską wiosną”: te w Czechosłowacji doprowadziły do interwencji wojskowej państw UW. Motywy i przebieg tych działań opozycyjnych w Polsce i w Czechosłowacji nagłaśniały stosowne ośrodki w krajach NATO. Władze Polski były szczególnie zainteresowane stabilizacją pokojową w Europie. W drugiej połowie lat sześćdziesiątych nastąpiło bowiem zbliżenie między PRL a RFN, dotyczące uznania przez rząd Niemiec Zachodnich polskiej granicy zachodniej. Niepokoje polityczne w Polsce i w Czechosłowacji – ich reperkusje w innych krajach mogły spowodować, że kanclerz RFN Willi Brandt nie przyjechałby do Polski w grudniu 1970 r., a zatem nie zostałaby uznana wówczas przez Niemcy Zachodnie polska granica zachodnia na Odrze i Nysie Łużyckiej. Istniejąca wówczas NRD uznała tę granicę już w 1950 r. Zatem uznanie tej Październik granicy przez RFN miało dla Polski nadrzędne znaczenie. To szczególnie istotna przyczyna udziału Wojska Polskiego w operacji „Dunaj”. Interwencja stabilizacyjna w Czechosłowacji wojsk państw UW spotkała się z dużym potępieniem zwolenników, a zwłaszcza uczestników opozycyjnych „wydarzeń marcowych” w Polsce. Formy i treści tych rocznicowych bolesnych wspomnień, zamieszczanych w publikatorach, noszą, niestety, ahistoryczne, także wobec PRL, egoistyczne, stronnicze cechy. Brak w nich obiektywnej, rzeczowej oceny. Udział polskich żołnierzy w operacji „Dunaj” w ramach UW nasuwa pytanie, jak oceniać współcześnie polskich żołnierzy uczestniczących, również obok sił innych państw NATO, w misjach stabilizacyjnych i pokojowych, na przykład w Iraku i Afganistanie. A w sojuszu tym dominuje USA. Ciekawe, jak postrzegają to współcześnie i jak będą postrzegać w wspomnienia o lenino – Ku pamięci Zbliża się 65. rocznica bitwy pod Lenino. Bojowego uderzenia żołnierzy odradzającego się na Wschodzie Wojska Polskiego w niemieckiego okupanta. Bitwa ta to początek wyzwalania zniewolonej Ojczyzny. Dokonała tego 1 Dywizja Piechoty im. Tadeusza Kościuszki pod dowództwem gen. bryg. Zygmunta Berlinga, w składzie radzieckiej 22 Armii gen. Wasilija Gordowa. Kim byli kościuszkowcy wyczerpująco wyjaśniłem w opublikowanych artykułach („Polsce Wierni” i „Głos Weterana i Rezerwisty” nr 10 z 2007 r. oraz w „Gazecie Polskiej” nr 43 (744) z 24 października 2007 r.). Teraz pragnę przypomnieć niektóre ważne wydarzenia dotyczące pomocy ZSRR w organizowaniu Dywizji, także późniejsze współdziałanie na polu walki. Mówiąc o pomocy, trzeba przypomnieć, że łupy wojenne Armii Czerwonej po napaści na Polskę 17 września 1939 r., jak również wartość kilkuletniej katorżniczej i darmowej pracy w łagrach Sybiru setek tysięcy deportowanych Polaków z całą pewnością przekraczały koszt wyposażenia formowanej dywizji. Pominę uwarunkowania polityczne, zwłaszcza tragedię katyńską oraz wyprowadzenie armii przez gen. Władysława Andersa na Bliski Wschód, ograniczę się tylko do osobistego zdania, że wyprowadzenie około 60 tys. polskich żołnierzy gotowych do walki w czasie ciężkich walk na froncie wschodnim nie wyszło Polakom na dobre. Zemściło się później – wyszło na naszą niekorzyść. Tę sprawę, połączoną z tragedię katyńską, jako bardzo ważną i bolesną należało – mimo wszystko – odłożyć na okres powojenny. Przypomnę, że natychmiast po opuszczeniu granic ZSRR przez wojska gen. Andersa Polakom pozostałym na Syberii, a zdolnym do służby wojskowej, polecono przyjąć obywatelstwo radzieckie. Jakie były tego skutki, nie trzeba wyjaśniać. Kto odmówił został natychmiast zamknięty w więzieniu („turmie”). Uprzedzano o tym. W więzieniu, w szczególnie ciężkich warunkach 18 przeszliśmy przysłowiowe piekło na ziemi. Wielu naszych rodaków jednak nie przeżyło. Na początku maja 1943 r. ogłoszono w prasie komunikat, że rząd radziecki wyraża zgodę – na prośbę tzw. Związku Patriotów Polskich – na sformowanie polskiej jednostki wojskowej. Akces Polaków, rozrzuconych na nieludzkiej ziemi, do formującej się dywizji nie był wymuszony. Natomiast wszyscy – włącznie z przebywającymi w więzieniach – zostali objęci „amnestią”, by mogli wstąpić do organizującego się polskiego wojska. Wśród amnestionowanych z więzienia byłem ja i mój brat Janek. W tym miejscu podkreślam z naciskiem, że wyjazd do formującej się w Sielcach nad Oką 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki był jedyną okazją do wyrwania się z nieludzkiej przeklętej ziemi (gdzie mieliśmy po prostu umierać). Był też szansą na uratowanie naszych rodzin oraz pozostałych w łagrach rodaków. Chcę przypomnieć mało znane warunki współdziałania radzieckich i polskich jednostek wojskowych podczas działań bojowych oraz sposób traktowania nas przez niektórych radzieckich dowódców. W procesie organizowania, szkolenia i wyposażania oddziałów naszej dywizji nie było odczuwalnych trudności. Przyrzeczenia Stalina dane Berlingowi podczas pierwszego spotkania 15 maja 1943 r. w sprawie organizowania jednostek WP w ZSRR zostały dotrzymane. Oczywiście nie za darmo, bo „w polityce sentymentów nie było, nie ma i nie będzie, o czym Zygmuncie Michajłowiczu musicie pamiętać” – stwierdził na zakończenie spotkania Stalin. Natomiast po wyruszeniu 31 sierpnia 1943 r. na front ta w zasadzie dobra dotychczas współpraca zaczęła się psuć, co dla nas polskich żołnierzy miało tragiczne skutki. Wymienię kilka przykładów. Program szkolenia przybyłych do Sielc kandydatów na przyszłych zwycięzców – żołnierzy kościuszkowskiej dywizji – przewidywał realizację tego procesu od około 15 czerwca do 15 września 1943 r. Wyjazd dywizji na front nastąpił już 31 sierpnia 1943 r. Z tego www.gwir.pl przyszłości Irakijczycy bądź Afgańczycy. Byłoby dobrze, aby Polacy oceniali takie sytuacje ze stosowną rozwagą. Zbigniew A. CIEĆKOWSKI SŁOWO PUŁKOWNIKA JANA GAZARKIEWICZA Dzięki uprzejmości redakcji „GWiR” miałem możliwość przeczytania powyższego tekstu pióra Zbigniewa Ciećkowskiego. Nawet rozmawiałem z Nim na ten temat. Wszystko się zgadza, tylko proszę zauważyć w jakiej roli występowałem w Czechosłowacji, ja, oficer liniowy, a z jakiej pozycji zajmuje dziś głos na ten temat Pan komandor? Myślę, że jest zasadnicza różnica w tym, co robiliśmy, a oceną wydarzeń sprzed 40 laty. Z poważaniem Jan Gazarkiewicz który nigdy nie czuł się i nie czuje okupantem Czechosłowacji powodu nie został zakończony. Nie omawiano zagadnień współpracy na polu walki. Szkolenie planowano dokończyć w strefie przyfrontowej, do której przybyliśmy pod koniec pierwszej dekady września. Rozmieszczono nas w rejonie na zachód do Wiaźmy, o około 200 km na wschód od linii frontu, i podporządkowano dowódcy Frontu Zachodniego. Natychmiast rozpoczęło się intensywne szkolenie taktyczne, by zrealizować przede wszystkim najważniejsze tematy. Jednak po kilku dniach dowódca dywizji otrzymał od dowódczy frontu gen. Sokołowskiego rozkaz, by 23 września 1943 r. o godzinie 17.00 czoło pierwszej kolumny marszowej dywizji weszło na „warszawskoje szose”, rozpoczynając przemarsz w strefę frontu w tempie 20-30 km w jedną noc. Marsz był bardzo uciążliwy ze względu na złą pogodę – deszcz i chłód. Wymarsz – w formie alarmu bojowego – zawsze następował z nastaniem zmroku, a skoro świt – ucieczka do lasu. Tam, żeby odpocząć, trzeba było przygotować sobie obozowisko. 6 października 1943 r. weszliśmy w strefę działań 10 Gwardyjskiej Armii gen. Suchomlina, któremu rozkazem dowódcy frontu została podporządkowana nasza dywizja. Po zapoznaniu się gen. Baerlinga z dowódcą Armii (a było do 7 października 1943 r.) nadszedł wkrótce nowy rozkaz dowódcy frontu, nakazujący – natychmiastowym i forsownym marszem na przełaj, około 40 km po bezdrożach i wertepach wzdłuż linii frontu, w zasięgu działań lotnictwa niemieckiego – wejść w skład sąsiedniej 33 Armii gen. Gordowa. Było to cztery dni przed mająca nastąpić bitwą. Nie ma potrzeby wyjaśniać – zwłaszcza wojskowym – jak w tym momencie poczuł się gen. Berling. Dywizja pokonała około 200 km do strefy frontu bez odpoczynku i miała teraz natychmiast „biegiem” przebyć 40 km. 14 tys. żołnierzy maszerujących w ciągu dnia z pełnym obciążeniem znalazło się w zasięgu oddziaływania niemieckich samolotów, które mogły w każdej chwili nadlecieć. Było to bardzo niebezpieczne, ryzykowne i karygodne. W dniu, w którym po marszu na przełaj (7 października) znaleźliśmy się w strefie działań www.gwir.pl 33 Armii, gen. Gordow zarządził odprawę podległych mu dowódców związków taktycznych. Postawił zadania bojowe do wykonania w mającej nastąpić 12 października operacji. Wiedział przy tym że podległy mu gen. Berling – dowódca dywizji, która ma walczyć na głównym kierunku działań armii, nie może być na odprawie! Gdy pod koniec odprawy gen. Berling zjawił się jednak i zameldował swoje podporządkowanie oraz trudności z przybyciem na odprawę, usłyszał z ust Gordowa „delikatny” epitet, a po nim rozkaz bojowy dotyczący natarcia podległej mu 1 Dywizji. Gdy skończył, Berling poprosił go o informacje na temat zadań sąsiednich dywizji. Gordow odesłał go do dowódców tychże. Napytanie, w jakim stopniu rzeka Miereja stanowi przeszkodę dla ludzi, czołgów i armat, odpowiedź brzmiała: „rzeka ma twarde dno, nie jest głęboka i nie stanowi poważnej przeszkody”. Nie odpowiadało to prawdzie. Wieczorem, na żądanie Berlinga, wpłynął do sztabu dywizji rozkaz bojowy dowódcy armii na piśmie, zawierający głównie informacje o: przeciwniku stojącym przed frontem 33 Armii, zadaniu ogólnym armii, pasie natarcia każdej dywizji, głębokości natarcia, zadaniach dnia, współdziałaniu w toku walki oraz o początku i czasie trwania nawały ogniowej artylerii. Dywizja przystąpiła do zajmowania – w wyznaczonym miejscu – podstawy wyjściowej do natarcia, do rozpoznania terenu i maskowania oraz szczegółowego omawiania zadania bojowego i sposobu jego wykonania. Nieoczekiwanie, ku ogromnemu zdziwieniu, wieczorem 11.10 gen. Berling otrzymał rozkaz ustny dowódcy armii (a po około godzinie – pisemny), nakazujący przeprowadzenie siłą jednego batalionu 12 października o godzinie 6.00 rozpoznania walką systemu obrony nieprzyjaciela. (Tego rodzaju rozpoznanie było stosowane podczas wojny przez obie strony. Przynosiło to określone rezultaty, jeżeli wypad był dobrze przygotowany oraz pozwalały na to warunki terenowe i pogoda. W panujących wówczas warunkach w danym czasie i terenie było to niedopuszczalne! Taki rozkaz mógł wydać wtedy dowódca nie tyle żądny wiadomości o nieprzyjacielu, ile śmierci swoich żołnierzy). Protest gen. Berlinga w tej sprawie u dowódcy armii nie odniósł żadnego skutku. Ten rozkaz musiał był wykonany. Rezultat? Zadanie nie osiągnęło zakładanego celu, bo osiągnąć nie mogło, straty zaś były przerażająco duże. Przypomnę w skrócie: atak 1 batalionu 1 pułku nastąpił około godziny 6.00 12 października. Po kilku salwach dywizjonu artylerii 1 pal 3 kompanie strzeleckie, wsparte rusznicami ppanc, i ckm, ruszyły do natarcia. Stosunkowo sprawnie i szybko sforsowały Miereję i zaatakowały na wzgórzu nieprzyjacielskie okopy – pierwszą transzeję, która oprócz tego, że była głęboka (2 m), była osłonięta zasiekami z kolczastego drutu i uzbrojona granatami przeciwko piechocie. Z chwilą podejścia do zasieki na atakujących spadł grad pocisków z ckm. Mimo to część atakujących żołnierzy przedarła się i doszło do walki wręcz w okopach. Ponieważ atakujący nie mieli żadnego wsparcia, atak załamał się. Ci, którzy wdarli się do okopów, zginęli lub zostali wzięci do niewoli. Ci, którzy nie sforsowali drucianej zasieki wstrzymali atak, zaczęli się okopywać na otwartej przestrzeni i czekali na pomoc. Ranni – jeśli byli w stanie – wycofywali się na tyły, a potrzebujący pomocy czekali.... nie wszyscy się doczekali. Gdy później, około godziny 11.00 moja kompania, nacierając w Październik G³os Weterana i Rezerwisty późniejszym ataku, przechodziła przez ten teren (w pierwszym ataku kompania moździerzy nie brała udziału), widzieliśmy wielu rannych. Jeden z nich – o zgrozo – prosił przechodzącego: „Kolego – dobij mnie!” To było straszne. Zadanie rozpoznania walką nie powiodło się. Straty batalionu wynosiły 2/3 stanu osobowego (zabici i ranni). Zginął dowódca mjr Lachowicz. Po tym nieudanym ataku 1 batalionu oraz z powodu wciąż złej widoczności nastąpiło przesunięcie czasu natarcia armii o około 2 godziny. 12 października o godzinie 9.30 rozpoczęło się artyleryjskie przygotowanie natarcia 33 Armii. W nawale artyleryjskiej brała udział moja kompania moździerzy kalibru 82 mm. Posłaliśmy na niemieckie okopy łącznie około 150 pocisków – po 3,5 kg każdy. Nawała ogniowa zamiast godziny 45 minut trwała godzinę krócej. Po przeniesieniu ognia na cele leżące w głębi obrony niemieckiej całą dywizja ruszyła do ataku o godzinie 10.30. Z trudem pokonaliśmy Miereję. Wbrew informacjom Gordowa, rzeka miała muliste dno – czołgi i armaty przeciwpancerne ugrzęzły w niej. Pozbawieni osłony czołgów i dział przeciwpancernych, ruszyliśmy do ataku na niemieckie pozycje. Podanie błędnej informacji o stanie rzeki być może było zamierzone – bo nasz atak bez ciężkiego sprzętu został poważnie osłabiony. Nie mieliśmy też możliwości obrony przed niemieckimi czołgami. Zdobyliśmy pierwszą transzeję i przesuwaliśmy się dalej, w głąb obrony nieprzyjaciela. Zajęliśmy teren na głębokość 1-2 km. Tymczasem okazało się, że nasi sąsiedzi (z prawej strony 42 i z lewej 290 dywizja (obie radzieckie) nie ruszyli z miejsca co spowodowało, że dywizja miała odsłonięte skrzydła. My natomiast z największym trudem zdobywaliśmy teren, ponosząc ogromne straty. Wchodziliśmy w coraz głębszy „worek”, ostrzeliwani ze wszystkich stron. Sytuacja ta świadczyła o zbrodniczym w skutkach wysłaniu do ataku polskiej dywizji bez uprzedzenia jej dowódcy, że sąsiednie dywizje radzieckie, przewidziane do zabezpieczenia obu skrzydeł polskiego natarcia, nie zapewnią tej osłony. Wysłanie do walki tak dużej jednostki jak nasza dywizja bez zapewnienia jej osłony ze strony sąsiadów było nie tylko złamaniem elementarnych zasad współdziałania podczas prowadzenia wspólnych działań bojowych. Było w istocie informacją dla Niemców: „Polacy są wasi”. Mimo tak skrajnie trudnej sytuacji nie traciliśmy ducha walki, licząc na opamiętanie sąsiadów i dowódcy armii. Zdobyliśmy odcinek drugiej transzei. Byliśmy już 2-3 km w głębi obrony nieprzyjaciela, ale tempo natarcia zostało zahamowane i w końcu zostaliśmy zatrzymani. Interwencja gen. Berlinga u dowódcy armii, wzywająca sąsiadów do ataku, nie odniosła skutku. Odpierając nieustannie kontrataki przetrwaliśmy na zdobytym terenie do wieczora następnego dnia – 13 października. Mimo tak trudnej sytuacji dowódca armii pisemnym rozkazem wydanym wieczorem 13 października nakazał nam wznowienie natarcia o świcie następnego dnia. To trzecie w ciągu jednej doby posunięcie, prowadzące do wykrwawienia lub nawet całkowitego zniszczenia polskiej dywizji wspólnymi radziecko-niemieckimi działaniami, uświadomiła gen. Berlingowi, w jakim znalazł się położeniu. Wznowienie ataku przez polską dywizję bez wsparcia ze strony sąsiednich jednostek czy artylerii 33 Armii na uprzedzone i przygotowane wojska niemieckie byłoby zagładą 14 tys. żołnierzy. Poczuł ciężar ogromnej odpowiedzialności. Nie miał nic do stracenia. Interweniował (za pośrednictwem swojego „stróża” – radzieckiego oficera łącznikowego o nazwisku Żukow, przydzielonego mu przez samego Stalina). Udało się. Zamiast mającego nastąpić natarcia w nocy z 13 na 14 października dywizja została zluzowana przez radzieckie oddziały. Jak dowiedzieliśmy się później, po kilku dniach Niemcy powrócili na swoje pierwotne zajmowane rubieże obronne. Nasz wysiłek został zmarnowany. Rezultat naszych dwudniowych zmagań bez udziału sąsiadów był przerażający: 510 poległych, 1776 rannych, 652 zaginionych bez wieści. Mój batalion poniósł ogromne straty. Poległo aż 217 żołnierzy z dowódcą, co stanowiło 1/3 stanu osobowego. Pod koniec maja 1955 r. w Warszawie gen. Berling opowiadał mi (pisze też o tym w swoich pamiętnikach), że w odmienny, ale w efekcie zmierzający do tego samego celu (wyniszczenia) „manewr” z 1 Armią WP stosował marszałek Konstanty Rokossowski, któremu armia ta podlegała operacyjnie. Podczas pierwszego spotkania Rokossowskiego z gen. Berlingiem (i Aleksandrem Zawadzkim), kiedy generał meldował swoje podporządkowanie, marszałek wzniósł toast: „Da zdrawstwujet sowietskaja Polsza”. Zawiódł się, bo gen. Berling i A. Zawadzki odsunęli kieliszki. Postscirptum Szanowny Czytelniku! Opisując ważne wydarzenia, sprawdzając przy tym własną pamięć, sięgnąłem do lektury przede wszystkim „Wspomnień” gen. Z. Berlinga oraz książkę obiektywnego, wybitnego historyka p. Stanisława Jarczyńskiego pt. „Zygmunt Berling” i do innych. Wybrałem te, które dotyczyły mojego wojennego i wojskowego losu. Jako uczestnik tamtych wydarzeń, 1 Pułku Piechoty i 1 Dywizji Piechoty im. T. Kościuszki. Myślę, że moje opracowanie jest potrzebne. Mam przeświadczenie, że spełniam żołnierską i obywatelską powinność, zwłaszcza że w ostatnim czasie o kościuszkowcach niektórzy „działacze” czasowo siedzący na „wysokich stołkach”, grzeszą niewiedzą, obrażają nas i krzywdzą, porównując najwierniejszych synów Ojczyzny do stalinowskich bojców. Jest to bardzo niesprawiedliwe, to rzec można, karygodne kłamstwo. Rok 2007 był w Polsce „Rokiem gen. Andersa”. W tym samym czasie z mostu na Wiśle „zdjęto” imię gen. Berlinga. Moim zdaniem, jest to niepotrzebna, a nawet głupia polityczna demonstracja. Nie chcę porównywać zasług wobec Ojczyzny obu generałów – nie wiem wystarczająco dużo. Pragnę tylko skromnie jako Polak, członek rodziny okrutnie maltretowanej przez bolszewicki reżim, odsunąć na bok zawiłości polityczne i gen. Berlingowi serdecznie podziękować, że dotrzymał danej nam obietnicy i wyprowadził z nieludzkiej ziemi do Ojczyzny setki tysięcy żołnierzy i ich rodziny – Polaków, którzy tam mieli umrzeć. A to jest wielki, żołnierski i patriotyczny czyn. Cześć i chwała Mu za to. Edward TOCZEK 19 G³os Weterana i Rezerwisty Październik www.gwir.pl historia Foto: Jerzy Reinert Najbliższa rodzina generała tylko dla „GWiR” Nad pamiątkami po Sikorskim Minęło 65 lat od śmierci generała Władysława Sikorskiego, Naczelnego Wodza i Premiera Rządu RP na emigracji w czasie II wojny światowej. W tę smutną rocznicę pragniemy naszym czytelnikom, kombatantom, weteranom Wojska Polskiego, przypomnieć sylwetkę oraz zasługi generała dla sprawy polskiej, także i w trudnych latach ostatniej wojny. O generale Sikorskim wyszło już sporo książek, często kontrowersyjnych publikacji. Co nowego można więc pisać? Pominąwszy różne sensacje, które publikowane były przy różnych rocznicowych okazjach i zapotrzebowaniach polityków. Marzyliśmy więc o tym, by dotrzeć do jakichś pamiątek, zdjęć, listów, oryginalnych wydań książek autorstwa generała, dokumentów pisanych Jego ręką. Wiedzieliśmy, że z najbliższej rodziny generała w Polsce, w Bielsku-Białej mieszka wnuczka siostry generała pani Ewa Wojtasik, która w 1993 r. po sprowadzeniu prochów generała, jako jedyna z rodziny brała udział w Jego uroczystym pochówku na Wawelu. W dniach tegorocznej rocznicy tragicznej śmierci, pojawiło się znów sporo sensacyjnych publikacji. Dominowały w nich pytania: kto winien tej śmierci, kto był jej sprawcą, kto zamordował? Panią Ewę nie od dziś denerwują takie sensacje. Było już kilka okazjonalnych uroczystości poświęconych generałowi, gdzie jak ocenia „forma górowała nad treścią”. A kiedy w tym roku dotarły do niej wiadomości o ewentualnej ekshumacji zwłok i sekcji mającej ustalić; czy nie został zamordowany, skontaktowała się z krakowską kurią i oświadczyła, że wolałaby, ażeby ciało wuja pozostawiono w spokoju. Nie chcieliśmy więc w początkach lipca niepokoić pani Ewy, do której w dniach rocznicy ze strony mediów docierało wiele propozycji spotkań, wywiadów, wypowiedzi itp. I jak nam się zwierzała, trochę to i przykro, bo tylko przy okazji takich zapotrzebowań, robi się w mediach nieco szumu wokół generała. Byliśmy więc bardzo wdzięczni, że gdy się wszystko nieco uspokoiło pani Ewa poświęciła nam sporo czasu. Ale czy się uspokoiło? Spokoju nie ma! Gdy w kilka dni po wizycie piszę te słowa, z radia dociera mnie informacja, że wczoraj (3 września) katowicki oddział IPN wszczął śledztwo w sprawie śmierci gen. Władysława Sikorskiego. A nazajutrz czytam, że zdaniem prokuratorów IPN „są przesłanki do postawienia hipotezy, iż Sikorski zginął w wyniku spisku”. Przypominają mi się słowa pani Ewy, która mówiąc o ekshumacji tłumaczyła, że „jeżeli nawet uda się ustalić w jaki 20 sposób nastąpiła śmierć: morderstwo, otrucie, sprowokowana katastrofa, bo i takie były wersje, to przecież sekcja szczątków generała nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie kto był sprawcą tej śmierci. Zdaniem pani Ewy w owym okresie (początek drugiej połowy roku 1943) wszyscy mogli być zainteresowani zejściem generała ze sceny politycznej. Mówi się, że Polakom należy się prawda, ale niestety nie dojdzie się w ten sposób do całej prawdy – wyraża swój pogląd pani Ewa. Czytam też zdanie prof. Tomasza Szaroty, historyka i znawcę epoki, który komentując decyzje katowickiego IPN stwierdza, że „bez dokumentów brytyjskich, śledztwo w sprawie Sikorskiego jest bezsensowne. – Najważniejsze dokumenty w sprawie śmierci generała nadal są przez Brytyjczyków utajnione, a bez możliwości ich wykorzystania bezsensowne jest wszczynanie śledztwa w sprawie śmierci generała” (Trybuna 4.IX.08). Wróćmy jednak do naszej wizyty u pani Ewy Wojtasik. Przeglądamy zachowane zdjęcia rodzinne generała, listy do matki pisane w chwilach przerw w walkach na froncie. Ostrożnie kartkuję książki…Pani Ewa wyjaśnia nam: „W rodzinie mojej mamy pozostało niewiele pamiątek po generale. To, co mama miała spłonęło w Powstaniu Warszawskim wraz z całym domem. Nic też nie ocalało z mieszkania moich rodziców. To zaś, co było w domu generała i jego żony zapewne tylko w niewielkim stopniu mogło przetrwać. Nie wiem, co zdołali zabrać ze sobą w czasie ewakuacji na Zachód. Na pewno wiele rzeczy zaginęło, zarówno w zrujnowanym domu generała, jak i mieszkaniu jego córki Zofii. Jakieś pamiątki ocalały w mieszkaniu jej teściów u państwa Leśniewskich, gdzie byłam kilkakrotnie z moją mamą. Pamiętam stamtąd piękny portret Paderewskiego z dedykacją dla generała. To, co w tej chwili jest u mnie, to pamiątki, które ocalały w Krakowie w domu bratowej generała, doktór Heleny Sikorskiej. Są to listy generała do różnych członków rodziny, fotografie, jego książki z odręcznymi dedykacjami. Są także przywiezione z Londynu dla mojej mamy przez szwagra generałowej Sikorskiej podróżne pantofle wuja, jego szczotka do ubrań i chusteczka. To wszystko. Poprzedniego dnia, jadąc do BielskaBiałej przeczytałem w Gazecie Wyborczej (30-31.08.08) reportaż z wizyty w londyńskim Instytucie Sikorskiego. Są tam olbrzymie skarby, archiwa i dokumenty, które powinny być własnością całego narodu. I jeśli nawet zostaną w Londynie to, jak czytam, wymagają lepszej, fachowej opieki, skatalogowania, skopiowania akt, przepisania na współczesne nośniki itd. Ale Instytut, działający jako prywatna instytucja, nie chce takiej opieki. Nie chce też wydać naszym archiwom i muzeom kopii, choć chcieliśmy za nie płacić. Muzeum Powstania Warszawskiego, zaproponowało skopiować materiały filmowe i nawet zostawić za darmo Instytutowi jeden komplet kopii. Otrzymało odpowiedź, że „w imię honoru nie ma takiej możliwości”. A przecież bez trudu otrzymujemy interesujące nas kopie np. z Litwy i Białorusi…Reportaż zatytułowano „Strażnicy świętej emigracji”, bowiem zachowanie kierownictwa tej placówki, przypo- mina legendarnych rycerzy bractwa świętego Graala strzegących wielkiej tajemnicy. Pani Ewa, to wszystko, co posiada pragnie w przyszłości przekazać do Izby Pamięci w stronach rodzinnych generała. Przypomnijmy więc kilka kamieni milowych z Jego życiorysu.* Urodził się w 1881 r. w Tuszowie Narodowym pod Mielcem. Miał trzy lata, gdy zmarł mu ojciec. Po śmierci matka przeniosła się do Hyżnego, gdzie już dawniej mieszkała. Tu, państwo Jędrzejewiczowie, ziemianie, umieścili ją w małym domku. Zarabiała na życie krawiectwem, czasem zastępowała w dworze bonę. Władysław rósł na rozgarniętego i przystojnego chłopca. Matka wychowana przy dworze dała mu ogładę, która wyróżniała go pośród wiejskich rówieśników. Jednak ze swymi zarobkami nie mogła zapewnić mu średniego wykształcenia. Po skończeniu 4 klas szkoły elementarnej, za radą państwa Jedrzejewiczów, w 1898 r. został wysłany do seminarium nauczycielskiego w Rzeszowie. Dyrektor tej placówki, matematyk i fizyk, a z zamiłowania miłośnik literatury i filozofii, utalentowany wychowawca i społecznik od razu zwrócił uwagę na wyróżniającego się ucznia z Hyżnego. I podziwiając w nim wybitne zdolności wziął Władysława do swego domu. Państwo Zubczewscy nie mając własnych dzieci, wychowywali jak rodzoną córkę adoptowaną sierotę Helenkę. I Władysława też traktowali jak swego syna. W domu tym zbierała się okoliczna inteligencja, dyskutowano, rozprawiano też o szansach sprawy polskiej u progu XX wieku. Władysław przysłuchiwał się tym rozprawom. Pan Zubczewski wyjeżdżając do Lwowa, gdzie obejmował dyrekcję również szkoły dla nauczycieli, wziął ze sobą Władysława. I tak we Lwowie, Władysław ukończył ostatnią, ósma klasę gimnazjum i zdał maturę. Rozpoczął studia na Politechnice Lwowskiej Tu wciągnął się w ruch niepodległościowy i do prac społecznych w różnych polskich organizacjach. Odbył też roczną, obowiązkową dla maturzystów służbę wojskową, która otwierała drogę do stopnia oficerskiego. Latem 1906 r. korzystając z wakacji zgłosił się więc na ćwiczenia i uzyskał stopień podporucznika rezerwy. Uważał, że każdy Polak powinien wykorzystywać podobne możliwości szkoleniowe armii zaborczych do przyszłej walki o niepodległość. Kończąc studia na Politechnice jednocześnie wykładał podstawy taktyki piechoty na tajnych kursach organizowanych przez Polską Partię Socjalistyczną. Wśród jego słuchaczy był Józef Piłsudski, od niedawna zamieszkujący w Galicji, Kazimierz Sosnkowski, Aleksander Prystor, Walery Sławek i inni. W 1908 r., po uzyskaniu dyplomu ukończenia Politechniki, Sikorski, Sosnkowski, Kukiel i inn. założyli organizację niepodległościową Związek Walki Czynnej, której dowództwo przekazano J. Piłsudskiemu. Rok później Sikorski ożenił się z wspomnianą już Heleną, córką państwa Zubczewskich. Młodzi wyjechali do Leżajska, gdzie inż. Sikorski pracował nad dolnym Sanem dokonując pomiarów związanych ze zmianą koryta rzeki. Bo zmiany te wymagały korygowania granicy austriacko-rosyjskiej. W 1910 r. kierownictwo Związku Walki Czynnej postanowiło wykorzystać poparcie jakiego władze austriackie zaczynały udzielać terytorialnym (dziś podobne nazywa się; pozarządowymi), organizacjom paramilitarnym i założyło we Lwowie jawny już Związek Strzelecki. Takie możliwości wiązały się oczywiście ze zmianą sytuacji politycznej w Europie i stosunków pomiędzy zaborcami. www.gwir.pl Rok 1914, wybucha wojna. Sikorski powołany został do austriackiego wojska ale polscy działacze polityczni wyreklamowali go. Zameldował się więc u Piłsudskiego w Miechowie. Po nieudanej wyprawie do Kielc władze austriackie zdecydowały wcielić „Strzelca” do pospolitego ruszenia. Polscy działacze w Wiedniu wysunęli jednak ideę utworzenia legionów polskich przy armii austriackiej. Pomysł Austriacy zaakceptowali. Powołano też w Wiedniu Naczelny Komitet Narodowy w którym Sikorski, w stopniu już podpułkownika, objął szefostwo Departamentu Wojskowego. W kolejnych latach wojny brał udział w wielu bitwach jako dowódca liniowych oddziałów. Przeglądamy z 1917 r. zachowane listy pisane do żony i matki. Czytamy; „…dotychczas i w najbliższej przyszłości nie będę mógł ruszyć się z frontu aż do definitywnego ukończenia wojny na tym odcinku, co nastąpi za kilka tygodni. W ostatnich kilkunastu dniach przechodziłem niezwykle ciężki okres walk frontowych…” Z początkiem wojny z Rosją bolszewicką Sikorski, mianowany generałem brygady otrzymuje dowództwo grupy operacyjnej. Podczas odwrotu spod Kijowa potrafił umiejętnie przejść od działań defensywnych do ofensywnych przyczyniając się walnie do zwycięstwa w słynnej bitwie warszawskiej. W 1922 r. po zamordowaniu prezydenta Gabriela Narutowicza powierzono mu funkcję Prezesa Rady Ministrów. Niektórzy twierdzą, że piastując te stanowisko zapobiegł wojnie domowej. W latach 1924-1925 był Ministrem Spraw Wojskowych. Później wskutek różnicy poglądów na wiele spraw z Piłsudskim i jego obozem, skierowany został do Lwowa na dowódcę Okręgu. Następnie, przeniesiony do dyspozycji Ministra Spraw Wojskowych i do wybuchu wojny nie otrzymał już żadnej funkcji. W tym czasie dużo pisał. Przeglądamy w mieszkaniu p. Wojtasik dzieło, które wydano i we Francji pt. La guerre moderne (Przyszła wojna – polski tytuł) z własnoręczną dedykacją autora: „Drogiej bratowej dr. Helenie Sikorskiej w hołdzie dla Jej pięknego charakteru, Władysław, Warszawa 12 kwietnia 1935.” Dopiero po klęsce wrześniowej we Francji mógł zająć się organizacją polskich sił zbrojnych i emigracyjnych władz. Pokonywał przy tym różne przeszkody stawiane mu przez obóz polityczny byłego rządu sanacyjnego. Obóz ten nie mógł mu też później wybaczyć porozumienia ze Związkiem Radzieckim, utworzenia armii polskiej na wschodzie i nawet uwalniania spod nadzoru NKWD rodzin polskich wywiezionych z okupowanych ziem. W roku 1943 sprawa polska, na tle ówczesnej sytuacji politycznej w obozie aliantów była trudna. Sikorski miał przeciwników nie tylko w rządzie polskim, stawał się niewygodnym również dla zachodnich aliantów, którzy bez Armii Czerwonej nie byli w stanie pokonać hitlerowskiej Rzeszy. A Związek Radziecki, po odkryciu zbrodni katyńskiej i propozycji polskiej, ażeby sprawę zbadała międzynarodowa komisja Czerwonego Krzyża, zerwał stosunki z rządem RP na emigracji. Dziś, niejednemu wydaje się to strasznym, ale śmierć Sikorskiego była wtedy w interesie zarówno aliantów jak i Jego przeciwników w polskim obozie. – Ale kto był jej sprawcą, tego nie wyjaśni dziś ekshumacja i sekcja zwłok mojego wuja – powtarza pani Ewa. Trzymam w ręku, niczym relikwię, którąś z książek z autografem generała, słuchając tych słów. Brzmią jak oczywista prawda. Tak sądzi i wielu historyków. Ale niektórzy politycy czują, że mogą przy wznawianiu starych hipotez upiec swoją pieczeń. Czy akurat na takie dania czeka dziś społeczeństwo? Cezariusz PAPIERNIK Październik G³os Weterana i Rezerwisty weterani a świat Od Powstania Warszawskiego do Jana Pawła II czyli Książka Wspaniała Jest to książka, której nie waham się określić inaczej jak tylko „rewelacyjną” i to nie tylko dlatego, że w sposób wyniuansowany, a więc daleki od wszelkich uproszczeń, bierze w obronę Polskę Ludową w okresie, kiedy obficie finansowane instytuty starają się ją oczerniać czy wręcz wymazywać z ludzkiej pamięci. Uważam ją za rewelacyjną w ogóle, ponieważ jest ona taką dla każdego, kto albo żył w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej albo z czystej ciekawości chce o niej „wiedzieć więcej”. To książką Eleonory Salwy-Syzdek, lewicowej pisarki, pt. „Była taka Polska” (Wyd. Comandor, Warszawa, 2008). Chciałbym zwrócić tu uwagę na trzy sprawy o znaczeniu przełomowym dla dziejów Polski jako CAŁOŚCI. Pierwsza to sprawa Powstania Warszawskiego. Pisząc o 60. rocznicy tego powstania w 2004 r., Salwa-Syzdek, we współpracy ze Zbigniewem A. Ciećkowskim, stwierdza: „Za sprawą skrajnej prawicy rocznica ta stała się próbą udowodnienia karkołomnej tezy, że powstanie warszawskie torowało drogę do III Rzeczypospolitej. Niektórzy upowszechniali nawet pogląd, korzystając również z kontrowersyjnej książki Normana Daviesa, że ofiary jakie w nim ponieśli Polacy – ponad dwieście tysięcy uśmierconych powstańców i mieszkańców stolicy, zniszczone miasto – to cena, którą warto było zapłacić, aby żyć w niepodległym państwie. Jednak III Rzeczypospolita nie wyrasta z tej narodowej tragedii, a ze zdrowego rozsądku Polaków i mądrych decyzji >>Rycerzy Okrągłego Stołu<<, którzy korzystali z doświadczeń klęsk i niepowodzeń ostatniego półwiecza”. Tu Salwa-Syzdek i Ciećkowski nie wahają się rzucić wyzwania Normanowi Daviesowi, któremu nikt nie odbiera zasługi, że do świadomości Zachodu wprowadził nareszcie Powstanie Warszawskie jako ODDZIELNY FAKT HISTORYCZNY od Powstania w Getcie Warszawskim w 1943 r. A przy okazji warto też powiedzieć, że z własnych doświadczeń ze Stalinem, spośród słynnych osobistości „londyńskich”, praktycznie tylko Anders wyciągnął wnioski, ostro krytykując Powstanie Warszawskie. On, w przeciwieństwie na przykład do generała Leopolda Okulickiego, który przecież też „na własnej skórze” poznał praktyki Stalina w więzieniu NKWD, wiedział, że Stalin nie tylko nie pomoże Powstaniu i ewentualnie przyjazdowi do Warszawy Rządu Londyńskiego, ale uczyni wszystko, żeby temu zapobiec. Sprawa druga – to Jałta. Piszą Eleonora Salza-Syzdek i Zbigniew A. Ciećkowski: „Podobny spór, jak wokół powstania warszawskiego, toczy się również o ocenę podjętych w Jałcie na początku 1945 roku decyzji wielkich mocarstw. Odwołując się do podjętych na tej krymskiej konferencji postanowień polscy historycy i publicyści prawicowi używają określenia „przekleństwo Jałty”. To prawda, że decyzje sformułowane w Jałcie doprowadziły do podziału Europy, a Polska usytuowana została w sferze radzieckich wpływów. Przywódcy wielkich mocarstw zapowiadając w Teheranie, decydując w Jałcie i realizując w Poczdamie koncepcję terytorialnego podziału Europy, mieli na względzie przede wszystkim własne interesy. Jednak zmiany w Europie Środkowo-Wschodniej miały także, w ich przekonaniu, (...) zmniejszenie – o ponad 120 tysięcy kilometrów kwadratowych obszaru Niemiec” (by zapobiec odrodzeniu się groźby wojny z ich strony). I teraz wynik główny dla nas. „Z TEGO, 107 TYSIĘCY KILOMETRÓW KWADRATOWYCH PRZYPADŁO POLSCE”. I to dzięki rządowi zwanemu „lubelskim” – Tymczasowemu Rządowi Jedności narodowej – ZDECYDOWANIE POPARTEMU W POCZDAMIE PRZEZ STALINA. I wreszcie sprawa trzecia – Katyń. Tu złóżmy wyrazy uznania osobiście pani Eleonorze. To ona skierowała do Michaiła Gorbaczowa list, w którym napisała: „Istnieje w dziejach naszych stosunków złowrogie słowo >>Katyń<<... Wskutek ujawnienia przez Niemców, w wiadomych celach politycznych, odkrytych grobów oficerów polskich w kwietniu 1943 r., w świat poszła informacja o pomordowanych w Katyniu wiosną 1940 r. przez NKWD oficerach polskich. Lewica polska starała się do czasu przyjmować w tej tragicznej sprawie radziecki punkt widzenia, choć wymowa faktów była trudna do podważenia... Jesteśmy winni społeczeństwu polskiemu wyjaśnienie do końca tej wciąż ropiejącej rany”. List datowany był 15 października 1986 słownie tysiąc dziewięćset OSIEMDZIESIĄTEGO SZÓSTEGO ROKU. A więc wtedy, kiedy o prawdzie o Katyniu, ujawnionej oficjalnie, tylko marzono. I wreszcie sprawa ostatnia. Drobna? Daj Boże. W rozdziale pt. „Kto pomógł wybrać kardynała Wojtyłę na papieża?”, Salwa-Syzdek odpowiada na to pytanie podaniem nazwiska pewnego ogromnie ważnego polityka z PZPR. Sprawa wyglądała następująco. 1963 r. zmarł arcybiskup Eugeniusz Ba- 21 G³os Weterana i Rezerwisty ziak, metropolita krakowski. Praktyka była taka, jeszcze okresu II Rzeczypospolitej, że Kościół przedstawiał władzom swych kandydatów, a władze wskazywały tego, który był dla nich do zaakceptowania. Tymczasem w tym przypadku, kolejne kandydatury nie znajdowały zgody... W pewnym momencie dwaj działacze katoliccy, polityk Stanisław Stomma i pisarz Jerzy Zawieyski zasugerowali prymasowi kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu, że jeżeli by przedstawił kandydaturę biskupa Karola Wojtyły, to zostałaby ona przyjęta. W tym momencie, Wojtyła Październik liczył sobie zaledwie 43 lata i Wyszyński, uważając go za zbyt młodego na tak ważną godność jak metropolity krakowskiego, być może w ogóle nie brał go pod uwagę. Rozszyfrujmy teraz, kto krył się pod określeniem „ogromnie ważny polityk PZPR”. Był nim mnie ni więcej tylko... Zenon Kliszko, członek Biura Politycznego i najbliższy człowiek Gomułki. Okazało się, że Kliszko tak samo lubił wędrówki po szlakach tatrzańskich jak Wojtyła i że spotykali się oni www.gwir.pl na tych szlakach po Październiku 1956 r., kiedy Gomułka doszedł do władzy. W ten sposób, Wojtyła został arcybiskupem, co mu dało możliwość otrzymania kapelusza kardynalskiego i wzięcia udziału w konklawe w październiku 1978 r. Resztę znamy. A więc – Tylko tyle i aż tyle ze strony Wspaniałej Pani Eleonory. Zygmunt BRONIAREK Książkę można nabyć zamawiając ją u autorki Eleonory Salwy-Syzdek pisząc na adres ul. Polna 18/20 m 78 00-625 Warszawa lub dzwoniąc na numer 022 825 59 16. Cena książki – 25 złotych + koszty przesyłki Redakcja PIOSENKA ŁAGODZI POLITYKĘ W kilka godzin po zakończeniu tej imprezy wymienialiśmy się wrażeniami. -To były słowa, które odbieraliśmy jak uznanie za naszą pracę, – oceniali koledzy z Zarządu Wojewódzkiego w Olsztynie. Bowiem pani Marta Gołąb, popularna spikerka i redaktorka regionalnej TVP zapowiadając wraz z ppłk. Markiem Krusiewiczem, występ reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego, na zakończenie II Międzynarodowego Festiwalu Piosenki Żołnierskiej i Patriotycznej, podkreśliła, iż Festiwal powstał z inicjatywy…Tu wyraźnie i wolno wymieniła pełną nazwę naszego Związku. I jak oceniali koledzy, zapewne niejedna z osób siedzących na widowni, słuchając tych słów, dowiedziała się o istnieniu naszej organizacji, że takie piękne imprezy organizujemy itd. A i każdemu z obecnych, związanych z naszą organizacją, było w tych chwilach przyjemnie. Tym bardziej, że artyści Reprezentacyjnego Zespołu WP występowali w dużym, malowniczo położonym amfiteatrze plenerowym, na tle olsztyńskiego zamku. Pogoda w tę niedzielę była przepiękna, toteż publiczność wypełniła amfiteatr do ostatniego miejsca. Oczywiście, występom artystów, śpiewaków, baletu, chóru i orkiestry, jak wszędzie towarzyszyły i tu ogromne brawa. Konferansjerzy Zespołu wspomnieli także, że piosenka wojskowa towarzyszyła naszym żołnierzom na wszystkich frontach. Na zachodzie i na wschodzie, przy wojskach amerykańskich, angielskich i radzieckich. Można się jednak było spodziewać, że weterani mieszkający w Olsztynie, a większość z nich walczyła „na wschodzie”, usłyszą choć jedną piosenkę, która towarzy- 22 szyła im w tamtych dniach. Szkoda, że takiej im nie przypomniano. Ale poza tą uwagą, broń Boże nie pretensją, występ wszyscy ocenili na złoty medal, jako, iż w tym czasie, na drugim końcu świata też nasi zdobyli medale i akurat kończono Olimpiadę. Poprzedniego dnia, otwarcie Festiwalu i występy konkursowe miały miejsce w dużej sali Centrum Edukacji i Inicjatyw Kulturalnych. Patronat honorowy nad imprezą objął Jacek Protas, Marszałek Województwa WarmińskoMazurskiego oraz gen. bryg. Zygmunt Duleba, dowódca Pomorskiego Okręgu Wojskowego. Patronat medialny: Telewizja i Radio Olsztyn, Gazeta Olsztyńska i „Glos Weterana...”. Na tegoroczny festiwal z obwodu kaliningradzkiego Federacji Rosyjskiej przyjechało 68 osób. W grupie sąsiadów było 7 weteranów z ostatniej wojny i dwie kobiety, które przeżyły oblężenie Leningradu. Wojewódzka organizacja ZBŻZiORWP z podobnymi stowarzyszeniami obwodu kaliningradzkiego utrzymuje od lat dobre stosunki. Przed tegorocznym festiwalem, w związku z sytuacją w Gruzji, wielu się obawiało, czy festiwal się odbędzie. W końcu i słusznie przeważyła opinia, że jest to impreza o charakterze artystycznym, występują amatorzy. Nie można ich zawieść i mieszać festiwalu z wielką polityką. Tym charakteryzowały się również wszystkie oficjalne wystąpienia obu stron. W rozmowach prywatnych było to wręcz oczywiste. Tym bardziej, że wielu, zarówno organizatorów jak i uczestników festiwalu, zna się tu od dłuższego czasu, goszczą się prywatnie, odwiedzają. Wszak do granicy jest stąd tylko ok. 100 km, a do Kaliningradu jeszcze 40. Słowem, dobra atmosfera panowała podczas tych trzech dni pobytu naszych gości, którzy równie serdecznie przyjmowali naszych podczas ubiegłorocznego, pierwszego festiwalu, który odbył się w Świetłogorsku nad Bałtykiem w obwodzie kaliningradzkim. A i przed tym, byliśmy tam na uroczystościach 750-lecia Kaliningradu (Królewca) i 60 rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej. Sala w Olsztyńskim Centrum Edukacji, ponad 300 miejsc, była podczas występów konkursowych stale zapełniona. Nic dziwnego, nasi sąsiedzi ze wschodu znani są z tego, ze śpiewać lubią i potrafią. Piosenka towarzyszy im przez całe życie w chwilach wesołych i trudnych. A i utwory wykonywane przez nasze zespoły i solistów spotkały się z dużym uznaniem. Występom towarzyszyły nieustanne brawa. Podczas koncertu finałowego laureatów żądano bisów. Teraz spełniano żądania publiczności, bowiem w wykonaniach konkursowych, bisować oczywiście nie można. Po zakończeniu tej imprezy, podczas wspomnianej na wstępie, wymiany wrażeń z kolegami z Zarządu Wojewódzkiego, którzy napracowali się przy niej solidnie, nurtowało też wszystkich pytanie: czy i gdzie odbędzie się III Festiwal w roku przyszłym? Stara się o to nasz Związek i bratnie organizacje weteranów oraz kombatantów w Świnoujściu. Ale kto wie jak będzie za rok? Miejmy nadzieję, że nie gorzej. Przecież piosenka łagodzi ponoć obyczaje, niech łagodzi i politykę. Z tym przekonaniem piosenek żołnierskich i patriotycznych z nieukrywanym wzruszeniem w Olsztynie słuchał… Cezariusz Papiernik www.gwir.pl „KROPKA NAD I” W świetle znanych faktów z życia Ryszarda Kuklińskiego (przytoczonych w tym rozdziale), stosując się do kartezjańskiej teorii poznania (od szczegółów do ogółu), z całą pewnością uważam, że we wspomnianych „dziełach” Ryszard zastosował swoją metodę. Celowo wprowadza zmyślone epizody i wydarzenia ze swego życia. Mało znaczącym epizodom nadaje niewspółmierną rangę, a innym ważniejszym – rangę tę obniża lub je celowo pomija. Szeroko stosuje przekręcanie faktów. Szeroko stosuje „półprawdę”. Konfrontując rzeczywistą wiedzę o Ryszardzie, odniosłem nieodparte wrażenie, a nawet pewność, że dyktując „autorom” tych „dzieł” swój życiorys, w rzeczywistości przekazywał osobom go znającym od przysłowiowej „podszewki” (do tego grona zaliczam się oczywiście i ja), dawał znaki! „Nie wierzcie w to, co o mnie piszą i mówią”. Prawda taka to: • NIE byłem zdrajcą, • NIE byłem szpiegiem – realizowałem wyznaczone mi zadanie wywiadowcze, • NIE zdezerterowałem – OTRZYMAŁEM ROZKAZ WYJAZDU! W odniesieniu do rzekomej dezercji wypada też dodać niezbędne wyjaśnienia i argumentację. Ryszard był jednym z głównych współautorów „Planu wprowadzenia stanu wojennego w Polsce”. Był też głównym wykonawcą dokumentów tego planu i Jego „dezercja” była wkomponowana w ten plan. Element ten był niezbędny, aby w sposób autorytatywny przedstawić kompetentnym osobom w USA, że STAN WOJENNY w Polsce zostanie wprowadzony BEZ UDZIAŁU SIŁ OBCYCH. Kilka zdań wypada poświęcić szeroko rozpisywanym epizodom przekazywania „materiałów szpiegowskich” w uzgodnionych z odbiorcami „skrytkach”. Nie ulega wątpliwości, że „skrytki” te były wyznaczone przez właściwe organa wywia- Październik G³os Weterana i Rezerwisty (?) – (8) Jan NIKIFOROW du wojskowego (Zarząd II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego). Jestem przekonany, że Ryszard Kukliński: PRZYSIĘGI WOJSKOWEJ NIE ZŁAMAŁ! Godząc się na „dezercję”, wykazał ogromną odwagę. W tym miejscu kolejny raz wspominam słowa Ryszarda z 1961 roku: „Co byś zrobił, gdybyś znajdował się w takiej sytuacji, że zarówno z jednej, jak i drugiej strony uczynienie nieostrożnego kroku, groziłoby katastrofą, a nawet śmiercią?” Rzucając się w nieznane, 7 listopada 1981 roku wstąpił na tę niebezpieczną drogę. Ryszard był moim bliskim przyjacielem. Od początku, tj. od połowy listopada 1981 r., miałem wątpliwości, co do jego zdrady. Gromadzone materiały prasowe i medialne, wątpliwości te jeszcze bardzie pogłębiły. Ostateczne potwierdzenie znalazłem w wymienionych w tym rozdziale „pozycjach literackich”. Ryszard był moim przyjacielem i jako taki pozostaje w mojej pamięci! W rozdziale tym przedstawiłem SWÓJ POGLĄD w kontrowersyjnej „Sprawie płk. Kuklińskiego”. Jak na razie w takim podejściu JESTEM ODOSOBNIONY. Jako były żołnierz zawodowy Wojska Polskiego, z całą stanowczością potępiam akty zdrady, szpiegostwa czy dezercji. Każdy taki przypadek powinien być traktowany jako zbrodnia! Sprawca takiej zbrodni powinien ponieść karę i być powszechnie potępiany. Dlatego też, z oburzeniem przyjmowałem fakty przyznawania tytułu Honorowego Obywatela i innych przykładów honorowania płk. Kuklińskiego, bowiem wnioskodawcy właśnie – SZPIEGOSTWO, ZDRADĘ I DEZERCJĘ – przyjmowali za podstawę GODNĄ UHONOROWANIA. OBRZYDLIWE!!! Zainteresowanie negatywne W ślad za moim pismem z 15 kwietnia 2008 r., w którym wyraziłem wątpliwości dotychczas „miłych wspomnień pana Nikiforowa z pytaniem w nagłówku: „Szpieg i zdrajca(?)”, chciałbym podzielić się kilkoma uwagami potwierdzającymi te wątpliwości! Pamiętamy, jak uczczono Ryszarda Kuklińskiego, jak wychwalano jego bohaterstwo, jak nazywano go odważnym patriotą, pierwszym oficerem NATO, który sprzeciwił się reżimowi, oddając usługi USA i CIA! Równocześnie spotkał się on z wielką krytyką i potępieniem ze strony środowisk żołnierskich i kombatanckich, które nazwały go zdrajcą, szpiegiem i dezerterem! Kolegium redakcyjne nie miało wątpliwości – ukazały się kolejne odcinki „wspomnień”! Tymczasem w nr. 8 z sierpnia 2008 r., w odcinku nr 6 ze zdumieniem przeczytałem kolejne rewelacje pana Nikiforowa, który nagle stwierdził, że Kukliński był agentem wywiadu PRL, a stał się agentem CIA na polecenie tegoż wywiadu, być może nawet GRU! Powołał się przy tym m.in. na przyjaciela i biografa Józefa Szaniawskiego oraz Jacka Trznadla, wielkich przeciwników Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, mało wiarygodnych przynajmniej w mojej opinii! Nie wiem, czy te rewelacje, mało wiarygodne, niepoparte żadnymi dowodami, przyjmą ze zrozumieniem jako prawdziwe czytelnicy. Śmiem w to wątpić! Jest to wprowadzanie czytelników, w tym żołnierzy i kombatantów, w błąd! Dziwne, że czyni to oficer Wojska Polskiego wbrew wielu wcześniejszych krytycznych opiniom żołnierzy i kombatantów! W nr 6 z czerwca 2008 r., redakcja zamieściła uwagę skierowaną do czytelników, że nie otrzymała żadnego listu sugerującego brak zainteresowania tekstem wspomnień pana Nikiforowa oraz że uwagi czytelników zostaną opublikowane. Z mojego pisma wspomnianego na wstępie wynika, że byłem zainteresowany, tyle że negatywnie. Jednak mój głos nie został opublikowany. Mam nadzieję, że zespół redakcyjny „Głosu Weterana i Rezerwisty” oraz mądrzy i doświadczeni żołnierze Wojska Polskiego właściwie odczytają wspomniane rewelacje, podzielą moją wątpliwość i być może wyrażą swoje zdanie! Jerzy JACHOCKI Z ¿a³obnej karty Œpieszmy siê kochaæ ludzi tak szybko odchodz¹... Ks. Jan Twardowski W ROCZNICĘ ODEJŚCIA GEN. BRYG. Leopolda RAZNOWIECKIEGO Od roku (24.10.2007) nie ma Go już wśród nas. Nie ma Go wśród członków Koła nr 31 ZBŻZiORWP z którym się zawsze identyfikował. Był jak do tej pory jedynym Szefem Wojsk Inżynieryjnych MON, który należał do naszego Koła i w którym aktywnie pracował. Wielokrotnie powtarzał, że zawsze chce być wśród swoich – wśród saperów „Teraz i gdy odejdę na wieczną wartę”. I tak się stało. Spoczywa w kwaterze Saperów Wojska Polskiego (S II 9) na Cmentarzu Komunalnym Północnym w Warszawie. Zrobił wiele dla rozwoju wojsk inżynieryjnych, wojsk komunikacji wojskowej, a także dla społeczeństwa. Za Jego szefowania wojsko zbudowało i oddało społeczeństwu wiele mostów i dróg. Uczestniczyło także w takich przedsięwzięciach jak budowa drogi szybkiego ruchu, Trasy Łazienkowskiej, Wisłostrady i Dworca Centralnego w Warszawie. Zawsze elegancki, przeważnie uśmiechnięty, życzliwy ludziom i koleżeński. Swoją postawą i czynami zapisał się na trwale w naszej pamięci. PANIE GENERALE! – pamiętamy i pamiętać będziemy! Władysław Piekarczyk CZŁOWIEK - LEGENDA GEN. BRYG. Bolesław Michał NIECZUJA-OSTROWSKI (29.09.190713.07.2008) We wrześniu 2007 roku uroczyście obchodzono wspaniały jubileusz 100 rocznicy urodzin. Urodził się wtedy, gdy Polski nie było na mapie. Wychowany w duchu głębokiej wiary. Bóg, Honor i Ojczyzna – w Jego domu to były słowa święte. W młodości zawsze marzył by zostać żołnierzem. Został oficerem, walczył w Wojnie Obronnej 1939. W czasie okupacji był w Armii Krajowej. W lipcu 1944 r. został dowódcą 106 Dywizji Piechoty AK, podlegała mu także Krakowska Brygada Kawalerii Bojowej. Był wtedy najmłodszym dowódcą dywizji AK. Zakończenie wojny wraz ze swoimi podwładnymi powitał z nadzieją. Wydarzenia te opisał w książce „Rzeczpospolita Partyzancka”. Jednak już w lutym 1946 r. rozpoczęły się represje, trzykrotnie aresztowany i skazany na karę śmierci. W celi śmierci spędził 9 miesięcy, ponad 7 lat w więzieniach w Krakowie, Sztumie i Wronkach. Na wolność wyszedł w 1957 r. Jego dalsze losy to życie według dewizy „Wierny Bogu, Honorowi i Ojczyźnie”, hasło które przekazywał kolejnym pokoleniom Polaków. W 1991 roku Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Lech Wałęsa mianował Go generałem brygady. Odznaczony m.in.: Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami, Orderem Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych, Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą, Krzyżem AK, Krzyżem Drugiej Obrony Lwowa, medalem papieskim „Pro Ecclesia et Pontifice” nadanym przez Jana Pawła II. Honorowy Obywatel: Elbląga, Miechowa, Wolbromia i Krakowa. W tym roku odszedł na wieczną wartę. Pamiętam doskonale moje spotkanie z generałem. Przekazałem wówczas Jubilatowi oprócz życzeń i gratulacji październikowy egzemplarz Głosu Weterana i Rezerwisty z zawartą w nim laudacją z okazji Jego znamiennej rocznicy urodzin. Na pożegnanie generał obdarował mnie swoją książką „Inspektorat AK. >Maria w walce<” wraz dedykacją. O Jego walce i cierpieniach napisałem w „GWiR” z okazji 95 i 100 rocznicy urodzin. Jego życie to czas wielkich żołnierskich nadziei. Dwie wojny światowe, walka przeciw okupantowi, później zamiast uznania – wyroki śmierci, lata PRL-u i ciągłe szukanie swojego miejsca, wreszcie wolna Polska i satysfakcja, że oddanie sprawie ojczyzny nie poszło na marne. W uroczystościach pogrzebowych które miały szczególny charakter udział wzięła kompania honorowa 23 G³os Weterana i Rezerwisty 16 PDZ z orkiestrą garnizonową, parlamentarzyści, przedstawiciele samorządu i organizacji społecznych i politycznych, kombatanci, poczty sztandarowe wszystkich elbląskich stowarzyszeń oraz duchowieństwo na czele z Biskupem Polowym WP gen. dyw. prof. Tadeuszem Płoskim i biskupem elbląskim Józefem Wysockim. Generał, Człowiek – Legenda Bolesław Nieczuja-Ostrowski spoczął na Cmentarzu Komunalnym przy ul. Agrykola w Elblągu. Jerzy Bławat „Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych” Wyrazy szczerego współczucia i głębokiego żalu Panu Pułkownikowi Tadeuszowi PAWŁOWSKIEMU oraz Jego Najbliższym z powodu śmierci SYNA składają Zarząd Główny i Zarząd Województwa Mazowieckiego ZBŻZiORWP oraz Redakcja „GWiR” Ppłk Stanisław JAROSZEWICZ (14.04.190815.09.2008), działacz ZKRPiBWP, ZBŻZiORWP oraz Towarzystwa Pamięci Powstania Wielkopolskiego, w kwietniu ukończył 100 lat. Urodził się w woj. wileńskim, po uzyskaniu w 1928 r. średniego wykształcenia wstąpił do Oficerskiej Szkoły Piechoty, którą ukończył z wynikiem bardzo dobrym. Służbę wojskową pełnił w Poznaniu. W 1939 r. w stopniu kapitana jako dowódca kompanii ckm walczył z Niemcami w bitwie nad Bzurą, tam dostał się do niewoli. Do końca wojny był więźniem obozu Wolenberg (Dobiegniew). Po wojnie powrócił do Poznania i został komendantem Służby Ochrony Kolei w Zbąszynku. Ukończył studia w Wyższej Szkole Ekonomicznej, był dyrektorem okręgu Polskich Zakładów Zbożowych w Zielonej Górze. Na emeryturze został członkiem Komisji Rewizyjnej ZG ZBoWiD, prezesem koła i członkiem ZW ZBŻZiORWP. W 1994 r. powołał koło Towarzystwa Pamięci Powstania Wielkopolskiego, którego został prezesem. Z jego inicjatywy na cmentarzu w Zielonej Górze odsłonięto obelisk upamiętniający ten bohaterski czyn, a w Muzeum Martylorogii Alianckich Więźniów Wojennych urządzono kącik poświęcony powstańcom wielkopolskim. Opracował broszurę pt. „Powstanie Wielkopolskie 1918-1919”, w 2001 r. utworzono Lubuski Oddział TPPW. W 2003 r. został na I Zjeździe Delegatów Towarzystwa Honorowym Prezesem Oddziału Lubuskiego. Odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski oraz wieloma innymi odznaczeniami państwowymi, wojennymi i resortowymi oraz samorządowymi, także stowarzyszeniowymi. Jego działalność jest przykładem jak należy żyć, walczyć gdy Ojczyzna znajdzie się w potrzebie, służyć i pracować dla niej. Pochowany zgodnie z ceremoniałem wojskowym 17 września. J. R. Płk dypl. Jan MALIŃSKI (28.05.1929-27.02.2008) urodził się w bardzo patriotycznej rodzinie w m. Juliuszówek. Mając niespełna 15 lat brał udział w walkach z okupantem niemieckim w latach 1944 i 45 na terenie Okręgu Warszawa-Lewa Podmiejska. W 1947 r. wstąpił ochotniczo do Wojska Polskiego, w którym wzorowo służył 43 lata, w tym przez 25 lat w stopniu pułkownika. Z wyróżnieniem ukończył ASG WP oraz studia podyplomowe. Był wybitnym szefem Oddziału Operacyjnego GIOT. Szczególnie cenił honor i godność żołnierską, był pryncypialny w działaniu, wymagający od podwładnych ale jeszcze bardziej od siebie. Po zakończeniu zawodowej służby wojskowej, włączył się w nurt pracy społecznej w ZBoWiD oraz w ZBŻZiORWP, pełnił przez dwie kadencje obowiązki przewodniczącego Komisji Rewizyjnej Koła nr 39. Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim i Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Partyzanckim oraz wieloma innymi medalami bojowymi, resortowymi oraz stowarzyszeniowymi. Wyróżniony 24 Październik odznaką honorową „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP” i wpisem do księgi honorowej Związku. Przyjaciele i Koledzy pamiętają Go jako wielkiego erudytę i wnikliwego obserwatora przemian społecznoekonomicznych w kraju i świecie. Wyróżniony prestiżową nagrodą za wspomnienia z lat młodzieńczych i służby wojskowej. Pozostawił żonę Halinę i córkę Grażynę, był kochającym mężem i ojcem, oddany przyjaciołom i kolegom z czasów służby i wspólnej działalności społecznej w Związku. Pochowany z należnymi Mu honorami wojskowymi na Cmentarzu Północnym w Warszawie. W imieniu Związku pożegnała Go liczna delegacja Koła, przemówienie wygłosił wiceprezes ZG – prezes Koła nr 39 ZBŻZiORWP Jan Gazarkiewicz Mjr Zdzisław ZAWIERTA (11.11.1930-9.09.2007) urodził się Chruścinie pow. Wieluń. Prawy, szlachetny i nadzwyczaj skromny człowiek, dobry mąż i oddany ojciec rodziny, społecznik. Wzorowy żołnierz, serdeczny kolega i przyjaciel. Po maturze został podchorążym Oficerskiej Szkoły Artylerii w Toruniu. Absolwent z 1951 r. jako podporucznik dalszą służbę pełnił w 14 Pułku Artylerii Przeciwpancernej w Kwidzyniu, a po ukończeniu KDO w 20 Brygadzie Artylerii (po przemianowaniu w 2 Pomorskiej Brygadzie Artylerii) w Choszcznie, w której służbę pełnił na stanowiskach dowódczych i sztabowych. W 1978 r. został dowódcą Składnicy Sprzętu i Materiałów Topograficznych w Drawnie. W 1982 r. został przeniesiony do rezerwy. Odznaczony Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz licznymi odznaczeniami resortowymi i samorządowymi. Po zakończeniu służby wojskowej wstąpił do Związku i w Kole prowadził kronikę. Pracował w OC w rejonie Dróg Publicznych i innych instytucjach w Choszcznie. Pogrzeb odbył się zgodnie z ceremoniałem wojskowym, w imieniu kadry byłych żołnierzy zawodowych Pułku mowę pogrzebową wygłosił sekretarz Koła nr 3A mjr Ryszard Ulikowski. Podziękowania za pomoc w organizowaniu pogrzebu Zarządowi Koła, dowódcy jednostki i Garnizonu Choszczno płk. Andrzejowi Kupisowi złożył I wiceprezes ZW ZBŻZiORWP w Łodzi Alojzy Ciszewski Płk dr Jan ŁAWSKI (9.01.192618.01.2008) urodził się w m. Słoczna, pow. Nowogródek. Do wojska wstąpił ochotniczo w 1945 r. Ukończył podoficerską szkołę łączności lotniczej, pracował na radiostacjach obsługujących dowództwo wojsk lotniczych. Po kursie na oficerów polityczno-wychowawczych w 1947 r. został podporucznikiem, w latach 1948-1950 był instruktorem w 1 Łużyckim Oddziale WOP oraz dowództwie WOP w Warszawie. W 1964 r. w WAP otrzymał tytuł magistra, w latach 1965-1975 pracował w GZP WP na stanowisku szefa oddziału. W 1975 r. oddelegowany do Urzędu ds. Kombatantów na stanowisko dyrektora Zespołu Informacji i Współpracy z Zagranicą, w roku tym obronił także pracę doktorską (nauki humanistyczne). W latach 1979-1985 był zastępcą komendanta Wojskowego Instytutu Informatyki w SGWP. Ukończył również podyplomowe studia z organizacji i zarządzania w ASG WP. Napisał ponad 100 artykułów i publikacji dotyczących głównie tradycji oręża polskiego. Odznaczony Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi oraz Krzyżem Kawalerskim, Oficerskim i Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, a także licznymi medalami państwowymi i resortowymi. W 1985 r. odszedł do rezerwy. Do Koła nr 2 Związku w Warszawie wstąpił w sierpniu 1989 r. Otrzymał odznakę honorową „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP”, uhonorowany wieloma dyplomami oraz medalem Towarzystwa Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Za udział w walkach w marcu 2002 r. otrzymał patent „Weterana Walk o Wolność i Niepodległość”. Na cmentarzu powązkowskim w Warszawie pożegnał Go Henryk Sienkiewicz. Zbigniew Rudolf Płk Edward LISZEWSKI (7.09.1928-5.03.2008) urodził się Żyrardowie w rodzinie wielce patriotycznej. Okres okupacji niemieckiej przeżył w bardzo ciężkich warunkach materialnych i ciągłym terrorze wroga. Mając niespełna 18 lat został podchorążym Oficerskiej Szkoły Piechoty, którą ukończył w stopniu podporucznika w 1948 r. Dowodził plutonem, kompanią, www.gwir.pl zajmował coraz wyższe stanowiska dowódcze i sztabowe. Po ukończeniu Akademii Sztabu Generalnego WP został szefem oddziału w Głównym Inspektoracie OT. Po 32 latach służby, ze względu na pogarszający się stan zdrowia odszedł do rezerwy. W cywilu podjął pracę w Ministerstwie Hutnictwa i Przemysłu Maszynowego na stanowisku kierownika. Od 1974 r. aktywnie działał w ZBoWiD, a od 1981 r. był członkiem ZBŻZiORWP. Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz wieloma medalami resortowymi i stowarzyszeniowymi, w tym medalem „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP”. Pochowany w grobie rodzinnym na cmentarzu w Jazgarzewie koło Piaseczna zgodnie z ceremoniałem wojskowym z udziałem najbliższych, znajomych oraz delegacji Koła nr 39 ZBŻZiORWP w Warszawie do którego Pułkownik należał od chwili powstania naszego Związku. W imieniu naszego stowarzyszenia pożegnał go wiceprezes ZG ZBŻZiORWP Jan Gazarkiewicz Płk mgr Mieczysław BARGIEŁ (19.04.1926-7.03.2008). Absolwent Oficerskiej Szkoły Samochodowej w Pile z 1950 r. Zawodową służbę wojskową rozpoczął w 12 Batalionie Samochodowym w Warszawie na stanowisku dowódcy kompanii. Dalszą służbę pełnił w Sztabie Generalnym WP, w Szefostwie Służby Samochodowej, Głównym zarządzie Politycznym WP w Wydziale Wydawniczym. W 1981 r. ze względu na stan zdrowia został przeniesiony do rezerwy. Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz wieloma innymi orderami państwowymi, medalami resortowymi. Pochowany na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie. Bohdan Bargieł Płk mgr Tadeusz DANIELCZUK (25.12.1927-27.05.2008) urodził się w m. Kamionka pow. Sokołów Podlaski. Całe swoje dorosłe życie związał z wojskiem pełniąc służbę w prokuraturze wojskowej. W 1952 r. w Mińsku Mazowieckim ukończył Oficerską Szkołę Prawniczą i jako 24 letni podporucznik został skierowany do Prokuratury Wojskowej w ŚOW we Wrocławiu. Studia kontynuował na Uniwersytecie Wrocławskim, które ukończył w 1958 r. uzyskując tytuł magistra prawa. Przeniesiony do Prokuratury Wojsk Lotniczych w Poznaniu pełnił dalszą służbę. Od 1962 r. swoje losy związał z Garnizonem Elbląg, przez 14 lat był szefem Prokuratury Garnizonowej. Z tego stanowiska w 1984 r. został przeniesiony do rezerwy. Był cenionym i szanowanym prokuratorem wojskowym. Wychował kilka roczników młodych adeptów studiów prawniczych – głównie absolwentów Uniwersytetu Toruńskiego. Wielu z nich jeszcze do dzisiaj pełni zawodową służbę wojskową w wymiarze sprawiedliwości. Był cenionym i szanowanym wychowawcą i nauczycielem, dobrym człowiekiem, bardzo lubianym. Zawsze skromny, wrażliwy na wszelkie zło z którym na co dzień się spotykał. Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Medalem Edukacji Narodowej oraz złotą odznaką „Zasłużony Działacz Związku Prawników Polskich”, a także wieloma innymi odznaczeniami państwowymi, resortowymi i stowarzyszeniowymi. Pochowany z honorami wojskowymi na Cmentarzu Komunalnym „Agrikola” w Elblągu. W imieniu przyjaciół, kolegów oraz byłych współpracowników zmarłego pożegnał płk Piotr Wojnowski – szef Prokuratury Wojskowej WOW. Jerzy Bławat Płk Tadeusz SKOCZEK (3.06.1924-5.06.2008) urodził się w Bochni. Służbę wojskową rozpoczął w lipcu 1945 r. w Oficerskiej Szkole Łączności w Zamościu, którą ukończył w Sieradzu w 1947 r. w stopniu podporucznika. Po jej ukończeniu przez 19 lat był wykładowcą wpierw w szkole oficerskiej w Sieradzu, następnie w Zegrzu. Przez absolwentów z tamtych lat został zapamiętany jako wybitny pedagog, niestrudzony wychowawca wielu pokoleń kadry oficerskiej. W 1966 r. służbę rozpoczął w Szefostwie Wojsk Łączności MON, a od 1972 r. w Dyżurnej Służbie Operacyjnej Sztabu Generalnego WP. Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, www.gwir.pl Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz wieloma innymi odznaczeniami państwowymi i resortowymi. Dwukrotnie wyróżniony odznaką honorową „Za Zasługi dla ZBŻZ” i „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP”. W 1993 r. wstąpił do Światowego Związku Polskich Żołnierzy Łączności, był wieloletnim członkiem Zarządu Głównego, inicjatorem i organizatorem zjazdów wychowanków i wychowawców oficerskich szkół łączności w latach 1998, 1999 i 2005 w Sieradzu oraz Koleżeńskiego Zjazdu Wszystkich Pokoleń Łącznościowców w 2006 r w Białobrzegach i Zegrzu. Był również aktywnym działaczem Stowarzyszenia Bochniaków i Miłośników Ziemi Bochniańskiej. Pochowany z honorami wojskowymi, z licznym udziałem kolegów – związkowców w rodzinnym grobie na cmentarzu parafialnym przy ul. Leonidasa na Okęciu w Warszawie. Marian Jakóbczak Płk Edmund KUŚNIEREK (1.12.1923-28.07.2008) urodził się w m. Wąsocz woj. wielkopolskie. 22 kwietnia 1945 r. został powołany do służby wojskowej w kompanii rusznic przeciwpancernych 15 sdppanc. 12 DP. W styczniu 1946 r. ukończył Szkołę Młodszych Specjalistów Lotniczych w 15 Pułku Lotniczym w Radomiu, następnie został skierowany do 1 Pułku Lotnictwa Myśliwskiego na stanowisko mechanika samolotu, tam został technikiem klucza. W 1951 r. ukończył KDOT w Zamościu. W 2 Pułku Lotnictwa Myśliwskiego został technikiem eskadry, a w latach 1958-1960 studiował na WKDOT przy WAT. Po jego ukończeniu został kierownikiem działu TOS w 26 Pułku Lotnictwa Myśliwskiego OPK. W 1963 r. został przeniesiony do Dowództwa 2 Korpusu OPK na stanowisko st. pom. szefa Wydziału Zaopatrzenia Technicznego. W 1977 r. odszedł w stan spoczynku. Członek Koła nr 1 ZBŻZiORWP oraz ZKRPiBWP w Bydgoszczy. Odznaczony Krzyżami Zasługi (brązowym i złotym), Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, licznymi medalami resortowymi i wojennymi. Pochowany na cmentarzu przy ul. Stawowej. Koło nr 1 w Bydgoszczy Ppłk Jan KOMOROWSKI (27.01.1923-1.08.2008) urodził się w Biskowicach koło Lwowa. W 1938 r. rozpoczął naukę w gimnazjum w Samborze. Wybuch wojny przerwał jego naukę. W sierpniu 1944 r. został powołany do służby wojskowej i skierowany do 2 Zapasowego Pułku Piechoty 2 AWP. Po odbyciu szkolenia podstawowego został skierowany do Oficerskiej Szkoły Piechoty w Lublinie. W 1945 r. po ukończeniu szkoły w stopniu chorążego został skierowany do 1 Zapasowego Pułku Piechoty 1 AWP w Warszawie, jako dowódca plutonu w organizowanej Kompanii Honorowej Wojska Polskiego. Tam poznał swoją przyszłą żonę Irenę, towarzyszkę życia do końca Jego dni. We wrześniu 1945 r. z wojsk lądowych został przeniesiony do wojsk lotniczych do służby lotniskowo-technicznej. W czasie służby obowiązki wykonywał na lotniskach w Modlinie, Kroczewiu, Łęczycy, Krzesinach, Malborku. W Radomiu służbę pełnił w latach 1952-1976 na stanowisku komendanta lotniska. Po odejściu z wojska pracę podjął w Urzędzie Wojewódzkim w Radomiu na stanowisku inspektora ds. obronności. Czynnie włączył się do pracy w ZBŻZiORWP w Kole nr 2 w Radomiu. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, wieloma innymi odznaczeniami państwowymi, medalami wojennymi i resortowymi i stowarzyszeniowymi. Uroczystości pogrzebowe z udziałem Rodziny, kompanii honorowej, pocztu sztandarowego Związku celebrował ks. kapelan płk Janusz Radzik, w obecności licznych przyjaciół, kolegów. Pochowany na Cmentarzu Komunalnym w kwaterze wojskowej w Radomiu. W imieniu kolegów z ZBŻZiORWP pożegnał go sekretarz Koła Jan Musiał Kpt. Bolesław DRĄG (23.03.19272.08.2008). Powołany do zasadniczej służby wojskowej w 1948 r. Po ukończeniu PSP przy 5 Pułku KBW został skierowany na kurs oficerski przy OS KBW, który ukończył w 1951 roku. Październik G³os Weterana i Rezerwisty Służbę wojskową pełnił do 1957 roku jako dowódca plutonu piechoty. Z zawodowej służby został zwolniony ze względu na stan zdrowia. W 1981 r. wstąpił do Koła ZBŻZ w Krośnie, pełnił funkcje w zarządzie koła i komisji rewizyjnej. Wyróżniony medalami resortowymi, m. in. srebrnym medalem „Za Zasługi dla Obronności Kraju”. Pochowany na Cmentarzu Komunalnym w Krośnie. Józef Lorens Mjr pil. Józef MACKO (1.09.1930-7.08.2008) urodził się w m. Siemiątkowo. Służbę w Wojsku Polskim rozpoczął w 1950 r. Absolwent Oficerskiej Szkoły Lotniczej w Dęblinie. W wojskach lotniczych służbę pełnił przez wszystkie lata. W stan spoczynku odszedł w lutym 1981 r. ze względu na stan zdrowia. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, medalami „Za Zasługi dla Obronności Kraju” oraz „Siły Zbrojne w Służbie Ojczyzny”. W Związku od 1988 r. Pochowany na cmentarzu przy ul. Tańskich. Koło nr 1 w Bydgoszczy Mjr pil. Władysław MOCNY (9.03.19237.08.2008). Do Wojska Polskiego został powołany w 1944 r. Absolwent Oficerskiej Szkoły Lotniczej w Dęblinie, kombatant, uczestniczył w walkach o wyzwolenie ojczyzny. Instruktor lotniczy, dowódca klucza w Eskadrze Szkolnej w Tomaszowie Mazowieckim. Po 10 latach wzorowej służby został przeniesiony do rezerwy. Członek ZboWiD, ZKRPiBWP oraz Koła nr 1 ZBŻZiORWP w Bydgoszczy. Pochowany na cmentarzu Bielawki. Koło nr 1 w Bydgoszczy Ppłk Eugeniusz MASŁOWSKI (9.11.1933-16.08.2008) urodził się w Wieluniu, woj. łódzkie. Po ukończeniu szkoły średniej w 1952 r. wstąpił do Oficerskiej Szkoły Piechoty w Elblągu, którą ukończył 1955 r. Dalszą służbę pełnił na różnych stanowiskach dowódczo-sztabowych w Garnizonach Wrocław, Nysa, Częstochowa. Jest również absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego z tytułem magistra prawa. Od 1972 r. służbę wojskową pełnił w jednostce 4828 w Gliwicach na stanowisku zastępcy dowódcy. Po przeniesieniu do rezerwy w 1985 r. podjął pracę w Gliwickim Przedsiębiorstwie Budownictwa Przemysłowego jako specjalista ds. obronnych. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz wieloma innymi medalami państwowymi, resortowymi i samorządowymi. W listopadzie 1985 r. wstąpił do Koła nr 4 ZBŻZiORWP w Gliwicach pełniąc przez cztery kadencje funkcję prezesa. W latach 1989 do 2005 r. był wiceprezesem ZW Związku w Katowicach, a w latach 1997-2001 był członkiem Zarządu Głównego ZBŻZiORWP. Pochowany na Cmentarzu Komunalnym w Gliwicach z wojskową asystą honorową, z udziałem: Rodziny, członkami Śląskiego Zarządu Wojewódzkiego w Katowicach, kolegami z Koła nr 4 w Gliwicach, przyjaciół i znajomych. Waldemar Malinowski Płk mgr Stefan MARCZAK (11.11.1920-13.12.2007) urodził się we Włodzimierzu na Wołyniu. Wojna rzuciła Go na dalekie krańce ZSRR. Po napaści Niemiec na Związek Radziecki został wcielony do Armii Czerwonej i w jej szeregach walczył pod Stalingradem, gdzie został ranny. W 1943 r. został skierowany do Szkoły Oficerskiej w Riazaniu. Po jej ukończeniu został żołnierzem 1 DP. W jej szeregach walczył pod Lenino, gdzie został powtórnie ranny. Z Dywizją przeszedł cały szlak bojowy aż do Berlina, gdzie podczas szturmu został ranny po raz trzeci. Za udział w walkach został odznaczony trzykrotnie Krzyżem Walecznych, Krzyżem Virtuti Militari, Krzyżem Grunwaldu oraz medalami „Zasłużonym na Polu Chwały”, „Za Stalingrad”, „Za Lenino” i „Za Warszawę”, „Za Odrę, Nysę i Bałtyk” oraz „Za Berlin”. Po zakończeniu wojny doskonalił się na Kursach Doskonalenia Oficerów Służb Kwatermistrzowskich. Ukończył studia wyższe na kierunku ekonomicznym. Służbę pełnił w jednostkach 1 DP w Morągu, Węgo- rzewie, Legionowie, oraz Poznaniu i Bydgoszczy. Od 1955 r. służył w Gdańsku w jednostkach 23 DZ, 7 ŁDD i WSzW. Za pokojową służbę został odznaczony Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz wieloma medalami państwowymi, resortowymi i stowarzyszeniowymi. Po zakończeniu służby wojskowej w 1975 r. pracował w instytucjach i stowarzyszeniach paramilitarnych, a od chwili powstania ZBŻZ w Kole nr 36 w Gdańsku. Pochowany z honorami wojskowymi z udziałem: pocztu sztandarowego ZW ZBŻZiORWP, Rodziny i kolegów, w głównej alei cmentarza Srebrzysko w Gdańsku-Wrzeszczu. Edward Kolanek St. sierż. sztab. Albin URBANOWICZ (3.01.1934-15.12.2007). Służbę wojskową rozpoczął w 1954 i pełnił ją do 1982 roku. Dowodził drużyną, był szefem baterii i kompanii, magazynierem mundurowym pułku, a ostatnio pełnił obowiązki komendanta straży pożarnej pułku. Zapamiętano Go jako wzorowego żołnierza, sprawiedliwego oraz szanowanego przez podwładnych i przełożonych. W rezerwie wstąpił do ZBŻZiORWP, przez kilka kadencji pełnił obowiązki skarbnika Koła nr 10 w Gdańsku. Pochowany na cmentarzu Srebrzysko w Gdańsku-Wrzeszczu. Józef Bir + Foto Chor. Stanisław KOPACZ (9.09.192916.12.2007) urodził się w m. Płucki w woj. świętokrzyskim. W 1951 r. został powołany do zasadniczej służby wojskowej. Po ukończeniu podoficerskiej szkoły zawodowej o specjalności samochodowej został powołany do służby zawodowej, którą pełnił przez 34 lata. Do września 1984 r. był mechanikiem samochodowym, dowódcą drużyny remontowej, magazynierem części samochodowo-czołgowych w składach 4 DZ w Krośnie Odrzańskim. W grudniu 1984 r. został członkiem Koła nr 9 ZBŻZiORWP im. Kilińszczaków. Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, medalami „Siły Zbrojne w Służbie Ojczyzny”, „Za Zasługi dla Obronności Kraju” i odznaką „Zasłużony dla ŚOW”. Pochowany na Cmentarzu Komunalnym w Krośnie Odrzańskim. Józef Cieślak Mjr Stanisław FILIP (31.08.1935-26.12.2007). Służbę wojskową rozpoczął jako podchorąży Oficerskiej Szkoły Piechoty nr 1 we Wrocławiu. W 1957 r. został przeniesiony do 48 Batalionu Łączności w Nysie, a następnie do 21 Kompanii Przeciwchemicznej 2 WDZ w Kłodzku. W 1965 r. w stopniu oficerskim powrócił do 27 Pułku Zmechanizowanego w Kłodzku, gdzie pełnił obowiązku instruktora WF, dowódcy kompanii piechoty, szefa sztabu oraz dowódcy batalionu piechoty i st. pom. szefa sztabu ds. mobilizacyjnych. Był również długoletnim nieetatowym komendantem Garnizonu Kłodzko. W grudniu 1985 r. odszedł do rezerwy. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi oraz innymi odznaczeniami państwowymi, resortowymi oraz stowarzyszeniowymi. Był członkiem Koła nr 4 w Kłodzku. Jan Szewczyk Ppłk Jan JĘDRZEJCZYK (13.08.1922-28.12.2007). Służbę wojskową pełnił w latach 1945-1972. Po ukończeniu Oficerskiej Szkoły KBW w 1947 r. przez kilka lat zajmował stanowiska w pionie polityczno-wychowawczym. Od 1954 r. był pracownikiem kadr KBW, a w 1966 r. został przeniesiony do Departamentu Kadr MON. Ceniony za serdeczny stosunek do ludzi, uczynny, rzetelny i zawsze gotowy do pomocy potrzebującym. Po orzeczeniu WKL został przeniesiony w stan spoczynku. W cywilu udzielał się społecznie, był prezesem koła ZBoWiD, a także członkiem zarządu w Dzielnicy Warszawa-Mokotów. Był również społecznym kuratorem Sądu Wojewódzkiego w Warszawie. Od 1975 r. był członkiem KOR-LOK, a w 1981 r. został współzałożycielem Koła ZBŻZ przy Departamencie Kadr MON. Odznaczony Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim i Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, brązowym medalem 25 G³os Weterana i Rezerwisty „Zasłużonym na Polu Chwały” oraz wieloma innymi odznaczeniami państwowymi, resortowymi oraz stowarzyszeniowymi i samorządowymi. Pochowany zgodnie z ceremoniałem wojskowym na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie. W imieniu kierownictwa Departamentu Kadr MON oraz ZBŻZiORWP pożegnał Go prezes Koła Marian Smoliga + Kpt. Józef PIOTROWSKI (8.12.1926-2.01.2008). mając 17 lat wstąpił w szeregi Wojska Polskiego. W marcu 1944 r. został wcielony do 1 Brygady Artylerii. Walczył o Warszawę i Kołobrzeg. W październiku 1945 r. został przeniesiony do 30 Pułku Piechoty 9 DP, obowiązki pełnił do listopada 1955 r. Jako dowódca plutonu walczył z UPA do 1947 r. Dwukrotnie ranny. Odznaczony Krzyżem Walecznych, Brązowymi i Srebrnym Krzyżem Zasługi, medalami „Za Zasługi na Polu Chwały”, „Za Nysę, Odrę i Bałtyk”, „Zwycięstwa i Wolności” oraz medalami „Za Zasługi dla Obronności Kraju” i medalem 40-lecia powstania 9 DDP i odznaką honorową „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP”. Pochowany na cmentarzu Staroniwa w Rzeszowie przez kompanię honorową 21 BSP, z udziałem kolegów i prezesa Koła nr 8 ZBŻZiORWP im. Bohaterów 30 Sudeckiego Pułku Piechoty Bronisław Wójcik Mjr Bogdan BĘDKOWSKI (25.12.1943-11.08.2008). Urodził się w Skulsku pow. Konin. Dzieciństwo i lata młodzieńcze spędził w m. Sompolno pow. Koło, gdzie w 1962 r. ukończył Liceum Ogólnokształcące. W tym samym roku został podchorążym w Oficerskiej Szkole Łączności w Zegrzu. Po ukończeniu Szkoły został dowódcą plutonu łączności w 11 Pułku Zmechanizowanym 4 PDZ im. Jana Kilińskiego. W 1968 r. będąc dowódcą kompanii łączności podczas zajęć służbowych uległ wypadkowi, który uniemożliwił Mu pełnienie funkcji dowódczych. Od 1969 do 1980 r. był pom. szefa służb technicznych 4. Batalionu Łączności. W grudniu został zwolniony do rezerwy, od 1982 r. w Wojskowej Centrali Handlowej oraz Zakładach Płyt Pilśniowych był komendantem straży przemysłowej. W kwietniu 1981 r. był współzałożycielem Koła nr 9 Związku, od 1990 r. pełnił obowiązki członka zarządu, a od 2000 r. skarbnika Koła. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi, medalami resortowymi oraz odznaką honorową „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP” i medalami pamiątkowymi Związku. Pozostawił żonę Krystynę, córkę Agnieszkę i syna Krzysztofa. Pożegnała Go kompania honorowa 5 kbsap ze sztandarem, poczet sztandarowy ZW ZBŻZiORWP w Zielonej Górze oraz licznie zebrani koledzy i ks. kapelan garnizonu. Józef Cieślak Płk mgr inż. Mieczysław WILK (8.02.1925-21.08.2008) zasłużony dla Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej uzbrojeniowiec, rakietowiec – przeciwlotnik i logistyk. Absolwent Oficerskiej Szkoły Uzbrojenia w Bartoszycach (1950 r.), członek grupy organizacyjnej powstającej WAT (lata 195051), absolwent tej uczelni (1961 r.), starszy pomocnik szefa Oddziału Zaopatrzenia Szefostwa WRiArt. WOPK w okresie powstania i rozwoju wojsk rakietowych (lata 1961-1972), st. pom. szefa i szef Oddziału Zabezpieczenia Rakietowego i Radiolokacyjnego Szefostwa Służby Uzbrojenia WOPK (l. 1972-1985). W okresie okupacji żołnierz AK. W Wojsku Polskim służbę pełnił przez ponad 40 lat. Odznaczony Krzyżem Partyzanckim, Krzyżem AK, Srebrnym Krzyżem Zasługi oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, a także wieloma medalami państwowymi, resortowymi i stowarzyszeniowymi. Od 1971 r. był członkiem związku kombatantów, a od 1994 r. członkiem Koła nr 23 ZBŻZiORWP przy DSP. Po mszy w kościele p.w. św. Karola Boromeusza pochowany na Cmentarzu Stare Powązki. Jerzy Nastrożny 26 Październik www.gwir.pl zdrowie CHOROBA WIEŃCOWA znana częściej pod nazwą choroba niedokrwienia mięśnia sercowego. Występuje pod postacią dławicy piersiowej i jej wariantów, zawału mięśnia sercowego, przewlekłego niedokrwienia mięśnia sercowego i nagłej śmierci. Największe nasilenie choroby wieńcowej występuje w przedziale wiekowym 50- 65 roku życia natomiast najczęściej zejście śmiertelne z tego powodu w 80% przypadków następuje u chorych powyżej 65 roku życia. Śmierć z powodu choroby wieńcowej zazwyczaj obserwuje się między 65 a 74 rokiem życia i dotyczy dwukrotnie częściej mężczyzn. Choroba wieńcowa występuje wtedy, gdy zaistnieje dysproporcja między zapotrzebowaniem na tlen przez serce a możliwością jego dostarczenia. Stan taki może być następstwem skurczu naczynia wieńcowego, zatkania światła naczynia lub gwałtownego zapotrzebowania na tlen, najczęściej pod wpływem wysiłku fizycznego lub stresu z wysiewem katecholamin do krwiobiegu. Sygnałem tej dysproporcji jest ból wieńcowy. Jak rozpoznać ból wieńcowy? Ból wieńcowy inaczej nazywamy dusznica bolesna lub dławica piersiowa. Ból dławicowy jest rezultatem niedokrwienia serca czyli zmniejszenia ilości tlenu dostarczonego wraz z krwią do serca. Ból pojawia się w czasie zwiększonego zapotrzebowania na tlen czyli po wysiłku fizycznym. Pacjenci z chorobą wieńcową najczęściej odczuwają ból dławicowy w takich sytuacjach jak: – szybki marsz, – bieg (podbieganie do autobusu), – wchodzenie po schodach. Jak rozpoznać typowy ból dławicowy? Typowy ból ma kilka cech charakterystycznych odróżniających go od bólu w klatce piersiowej spowodowany innymi chorobami np. schorzenia kręgosłupa, przewodu pokarmowego, neuralgie międzyżebrowe i inne. Typowy ból dławicowy. – Umiejscowiony w klatce piersiowej za mostkiem. – Trwa od kilku do kilkunastu minut. – Może mieć charakter pieczenia, ucisku ciężaru, rozpierania. – Może promieniować do szyi, żuchwy, a nawet kończyn górnych (ból może obejmować bark, ramię i czasem dłoń). – Pojawia się podczas wysiłku fizycznego lub w stresie. – Czasem może być wywołany przez obfity posiłek, niską temperaturę, silne emocje. – Ustępuje w okresie 5-10 minut po odpoczynku lub po zażyciu nitrogliceryny w postaci tabletki lub aerozolu Dolegliwości bólowe mogą pojawić się i przy mniejszym wysiłku fizycznym lub bez wysiłku fizycznego, np. w nocy lub nad ranem. Może to świadczyć o tzw. niestabilnej postaci choroby wieńcowej. Niestabilna postać choroby wieńcowej może doprowadzić do zawału serca. Kiedy należy podejrzewać zawał serca? W zawale serca dolegliwości bólowe trwają zwykle dłużej i są bardziej nasilone. Ból trwający powyżej 20-30 minut nakazuje podejrzewać zawał serca. Charakterystyczne bóle w zawale serca: – zwykle trwa dłużej od kilkunastu minut do kilku godzin, – jest bardzo silny, – najczęściej ma charakter pieczenia, ucisku dławienia lub rozpierania, – zwykle umiejscowiony jest za mostkiem, – często promieniuje od szyi, żuchwy, karku, obu karków, lewej kończyny górnej, – bólowi zawałowemu często towarzyszy niepokój, poczucie lęku, osłabienie i poty, – mogą wystąpić nudności i wymioty, – dolegliwości bólowe w zawale nie ustępują po nitroglicerynie ani po zwykłych lekach przeciwbólowych. Jeśli ból nie ustępuje samoistnie należy usiąść i zażyć dawkę nitrogliceryny (w postaci tabletki czy aerozolu). Jeśli ból nie ustępuje i trwa nadal to po 5-ciu minutach należy przyjąć następną dawkę nitrogliceryny. Jeżeli ból utrzymuje się po 5-ciu minutach należy zażyć trzecią dawkę. Jeśli po przyjęciu trzeciej dawki nitrogliceryny ból nie ustąpił należy wezwać pomoc lekarską. Ból trwający powyżej 20 minut może świadczyć o zawale serca. Pacjent z podejrzeniem zawału serca powinien w oczekiwaniu na pomoc lekarską zaprzestać wykonywania wysiłku fizycznego i pozostać w pozycji leżącej i przyjąć tabletkę-Aspirynę. Opisane objawy choroby wieńcowej i zawału serca są to typowe objawy, które występują najczęściej. Ale zdarzają się i nietypowe objawy zawału, np. ból tylko lewej ręki, żuchwy lub nadbrzusza. Czasami zawały przebiegają bez dolegliwości bólowych (tzw. zawał bezbólowy) najczęściej u chorych w podeszłym wieku, z cukrzycą, nadciśnieniem tętniczym. Zawał może też objawić się dusznościami, znacznym osłabieniem lub nagłą utratą przytomności. Leczenie Polega na zwalczaniu bólu i stosowaniu leków o działaniu hemodynamicznym. Leki te poprawiają ukrwienie serca. Do grupy tej należą: azotany-Nitrogliceryna, B-blokery, www.gwir.pl antagoniści wapnia, Amlozek i wiele innych leków stosowanych w leczeniu choroby wieńcowej i nadciśnienia tętniczego. Drugą grupą leków są leki cytoprofekcyjne. Jest to nowa grupa leków, które poprawiają metabolizm wewnątrz komórek serca i chronią je przed skutkami niedokrwienia. Do tej grupy należą: trimetazydyna MR, preparaty jak: Productal MR i Metazydyna. Czego ma unikać chory kardiologicznie? Osoba, która przebyła zawał serca jest po by-passach lub z chorobą wieńcową winna unikać wysiłków fizycznych w tym: – dźwigania, – pchania (zepsutego samochodu), – zmiany koła w samochodzie, – odgarniania śniegu, – otwierania okien w pociągu, – intensywnego kopania ziemi na działce, – innych zajęć podobnych. Może natomiast prowadzić samochód! Może a nawet trzeba prowadzić normalne współżycie seksualne. Najlepszą radą ogólną, jaką mogę dać pacjentom na podstawie długoletniej praktyki i obserwacji chorych na chorobę wieńcową to zachowanie we wszystkim umiaru. Należy utrzymać uregulowany tryb życia przestrzegając godzin pracy, Październik G³os Weterana i Rezerwisty wypoczynku i posiłków, wyeliminować z życia w miarę możliwości element stresu, pośpiechu. Nie stawiać sobie nadmiernie wygórowanych celów, ale nie wolno z nich rezygnować całkowicie. Realizować cele i zadania stopniowo. „Wyścig szczurów” pozostawić młodzieży. Życie nasze jest darem zbyt cennym aby je tracić na drobnostki, którymi nie należy się przejmować, jeśli nie jesteśmy w stanie ich uniknąć względnie nie możemy ich zmienić. EMERYCI I RENCIŚCI WOJSKOWI Z GARNIZONU WARSZAWSKIEGO Czy wiesz., do kogo możesz zwrócić się w razie potrzeby o pomoc lekarską? Otóż możesz, bo takiej pomocy udziela się w miejscu zamieszkania chorego w dniach roboczych od godz. 18.00 do 7.00 rano dnia następnego, a w dniach wolnych CAŁĄ DOBĘ. Lekarze dyżurujący pod telefonami – 022 610 02 41 – 022 681 85 30 tel. wojskowy 818 530. W nagłych wypadkach (wymagających przyjazdu zespołu reanimacyjnego) trzeba wezwać pogotowie cywilne. lek med. Piotr BIAŁOKOZOWICZ kĄcik radcy prawnego 300% podwyżki za wieczyste użytkowanie gruntu? W ostatnim czasie do redakcji „Głosu Weterana i Rezerwisty” napływa od członków naszego Związku wiele zapytań i protestów pisemnych dotyczących propozycji Wojskowej Agencji Mieszkaniowej dotyczącej zmiany wysokości dotychczasowych opłat za wieczyste użytkowanie nieruchomości gruntowej, związanej z własnością zajmowanych lokali. Żalący się podnoszą pretensje przeciwko proponowanej podwyżce sięgającej nawet 300%, bez podania faktycznych podstaw i przekonujących dowodów. Analiza powołanych przez Wojskową Agencję Mieszkaniową przepisów prawnych oraz zasadności protestów żalących się można streścić i należy podkreślić co następuje: – Z punktu widzenia formalno-prawnego Wojskowa Agencja Mieszkaniowa jest usprawiedliwiona na mocy ustawy o gospodarce nieruchomościami z dnia 21 sierpnia 1997 r., między innymi do uaktualnienia wysokości opłaty rocznej, jeżeli wartość tej nieruchomości uległa zmianie. – Właśnie tę okoliczność i słusznie podnoszą żalący się, albowiem w okresie od ustalenie pierwszej wartości nabytej przez nich nieruchomości – lokali mieszkalnych – nie poczyniono przez Wojskową Wspólnotę Mieszkaniową żadnych nakładów lub ulepszeń, które by uzasadniały tak wysoką podwyżkę. Stąd też wypływa zasadnicza rada, że należało, co wielu uczyniło, składać w określonym terminie w powiadomieniu wnioski do Samorządu Kolegium Odwoławczego o ustalenie, czy aktualizacja opłaty jest uzasadniona, albo jest uzasadniona w innej wysokości. Tylko tą drogą można reagować na propozycję Wojskowej Agencji Mieszkaniowej zawartej w zawiadomieniu o aktualnej wysokości opłaty rocznej z tytułu użytkowania wieczystego gruntu. Nie złożenie takiego wniosku w terminie 30 dni licząc od otrzymania zawiadomienia będzie wyrażeniem zgody na proponowaną podwyżkę. Złożenie wniosku nie może spowodować żadnych ujemnych następstw osobom żalącym się, a stanowi jedynie dopuszczalną drogę prawną do tak niekorzystnych propozycji Wojskowej Agencji Mieszkaniowej. Józef PIOTROWICZ kĄcik poezji pod redakcj¹ Antoniego RYPU£Y JESIENNY SPACER Las jesienią jest piękny Kolorowe liście go zdobią. Pajączki plotą swe sieci w gałązkach kolorowych. Las zakwitł jesienią dla mnie tego roku kiedy próbowałam dotrzymać tobie kroku. Kolorowy motyl latał nam nad głową. Szkoda że tego piękna inni zobaczyć nie mogą. Kiedy przyjdzie czas Znowu pójdziemy ta drogą. Marzena BOCHEM-DOMAŃSKA Kraków KRZYŻ WALECZNYCH Rozjaśniało niebo, Słońce radośnie świeciło, Wracał żołnierz z tułaczki. Wokół pola zielone, Młodnik znacznie podrósł, Nad stawem przeleciały kaczki. Dźwiga trudy wojenne Na swych plecach – zgarbiony, Gdzieś pożegnał kolegów serdecznych. Na piersi mu się kołysze Dzwoniąc o medale Przypięty Krzyż Walecznych. Popatrzył z dumą na mundur Gdzie Krzyż na wstążce upięty, Podumał rzewnie chwilę. Żegnał w myślach kolegów Żywych jak on i tamtych Co mieli krzyż na mogile. Julian ZDERSKI SERCE KAMIENNE Kamienne serca rozpacz i niemoc I burze myśli i zdarzeń! A wkoło słońce ptak kot i kwiatek Pogodny radosny ranek! Kamienne serca ręce kamienne Twarze kamienne bez oczu Biegną na oślep chciwe i pewne Że wszystko mieć będą wokół! I kręcą się wkoło na karuzeli Chcąc ciągle więcej i więcej A obok żebrak pod murem siedzi Śpiewając pieśni rzewne. Dokąd prowadzi pewność i buta? Jak długo łańcuch wytrzyma? Pięknie ogniwko i z karuzeli Spadnie na ziemię pycha! Teresa WITEWSKA Skierniewice 27 G³os Weterana i Rezerwisty Październik krzyŻówka z danielem 10/2008 www.gwir.pl WYJĄTKOWO DUŻO ROZWIĄZAŃ wpłynęło od Czytelników z odgadniętym hasłem Krzyżówki zamieszczonej w nr. 8/08 – „Człowiek jest modelem świata”. Dziękujemy, ale tylko 5 krzyżówkowiczów miało szczęście w losowaniu książek. Są to: Krzysztof Kupisz – Tarnobrzeg, Zdzisław Małowiejski – Koszalin, Krystyna Michalska-Kucz – Babimost, Ryszard Śmigiel – Płock, Zygmunt Surek – Kępno, który przesłał rozwiązanie na widokówce z portretem wybitnego malarza T.P. Potworowskiego. Redakcja otrzymała, jak nigdy, mnóstwo pozdrowień i życzeń z okazji święta Wojska Polskiego i Dnia Weterana. Pamiętali o nas m.in.: Janek Zalewski, który wysłał kartkę ze Świętokrzyskiego, gdzie „Imć Baba Jaga...” i pogratulował gazety internetowej (www.gwir.pl dop. red.), państwo Bożena i Czesław Tomczyk z Krotoszyna, Andrzej Krzemiński z uroczego Pobierowa, A.J. Korolewiczowie podczas pobytu w Ciechocinku, Łukasz Kuźmicz z Sanatorium w Iwoniczu Zdroju i wielu innych. 28 „Głos Weterana i Rezerwisty” ukazuje się od 14 stycznia 2000 r. Wcześniej: „Głos Weterana” – kwartalnik od 16 stycznia 1990 do grudnia 1994 r. Od kwietnia 1995 r. – miesięcznik „Głos Weterana”. REDAKCJA ul. Żwirki i Wigury 105, 00-912 Warszawa, Urząd Pocztowy Warszawa 69; tel/faks: 022 (6)82 40 28; 022 (6)82 50 98 e-mail: [email protected] Redaktor naczelny: Antoni Witkowski, tel./faks: 022 (6)82 40 28; 022 (6)82 50 98 Zastępcy redaktora naczelnego: Jerzy Reinert, tel.: 022 (6)82 40 28, wydanie elektroniczne: Miłosz Biały, tel.: 022 (6)82 40 28 Skład: Henryka Janicka; łamanie: Elżbieta Kuźmińska, opracowanie stylistyczne: Katarzyna Kocoń. RADA REDAKCYJNA Zygmunt Broniarek, Zbigniew Ciećkowski – przewodniczący, Stanisława Garbalińska, Stefan Jakubowski – zastępca przewodniczącego, sekretarz, Jan Machno, Stanisław Markiel, Bogdan Miller, Mieczysław Mikrut, Zbigniew Moszumański, Mieczysław Pudelewicz, Wiesław Pietrzak, Grzegorz Sikorski, Władysław Żmijewski. WYDAWCA ZARZĄD GŁÓWNY ZWIĄZKU BYŁYCH ŻOŁNIERZY ZAWODOWYCH I OFICERÓW REZERWY WP Adres: ul. 11 Listopada 17/19 bl. 1, 03-446 Warszawa www.zbzzorwp.wp.mil.pl; e-mail: [email protected] Prezes: Adam Rębacz, tel. 022 (6)87 24 69 Sekretarz generalny ZG: Jan Kacprzak, tel. 022 (6)87 22 28 Dyrektor Biura ZG: Stanisław Kordowski, 022 (6)87 24 70 Wiceprezesi: ds. socjalno-zdrowotnych, Aleksander Kubacki, tel. 022 (6)87 24 73 ds. obronności: Jan Gazarkiewicz, tel. 022 (6)87 23 77 ds. społecznych: Kazimierz Kolasa, tel. 022 (6)87 24 73 Konto bankowe: PEKAO S.A. Oddział w Warszawie; ul.Targowa 81, 03-408 Warszawa; nr: 45 1240 6104 1111 0000 4784 5055 PRENUMERATA Stanisław Kordowski, tel. 022 (6)87 24 70, ul. 11 Listopada 17/19, 03-446 Warszawa Miesięcznik można zaprenumerować zbiorowo za pośrednictwem zarządów wojewódzkich, rejonowych, kół oraz indywidualnie Zasady prenumeraty „GWiR” można prenumerować w określinych terminach: Prenumerata roczna - do końca listopada roku poprzedzającego Prenumerata kwartalna - do końca listopada roku poprzedzającego na 1 kwartał - do końca lutego, maja, sierpnia na następne kwartały Prenumerata półroczna - do końca listopada roku poprzedzającego na 1 pórocze - do końca maja na 2 półrocze Opłaty wynoszą: - w prenumeracie indywidualnej 1 egz. miesięcznie 5,00 zł - w prenumeracie zbiorowej 4,50 zł 1 egz. 2 egz. 3 egzemplarze i więcej Kwartalnie 15,00 zł 30,00 zł 40,50 zł + 13,50 zł za każdy następny egz. Półrocznie 30,00 zł 60,00 zł 81,00 zł + 27,00 zł za każdy następny egz. Rocznie 60,00 zł 120,00 zł 162,00 zł + 54,00 zł za każdy następny egz. DRUKARNIA Offsetowa KRA-BOX, 04-762, ul. Mrówcza 94 b. tel/faks: 022 615 21 61, e-mail: [email protected]