Przeczytaj framgment

Transkrypt

Przeczytaj framgment
to ty jestes
Bobbym Fischerem
Sopot 2016
To ty jesteś Bobbym Fischerem
5
Dla Bjuga
To ty jesteś Bobbym Fischerem
7
Myślę, że mojego ojca na swój sposób uspokajał fakt, że
przyjęto go do szpitala, w którym sam spędził wiele czasu
jako lekarz. To mnie w każdym razie uderzyło, kiedy odwiedziłem go w bloku w Lørenskog. Było to na długo przed
wyburzeniem dawnych budynków i postawieniem w ich
miejscu nowego szpitala. Wszystko tu było stare, szare
i zużyte, tak jakby człowiek trafił do obiektu z czasów komunizmu gdzieś w Europie Wschodniej.
Jednak na widok rozciągający się z pokoju ojca nie można było narzekać. Oddział, na którym go położono, mieścił
się na ósmym piętrze, a z okien widać było gospodarstwa
rolne, ciągnące się na wschód i w głąb Romerike, w stronę
Løvenstad. Była wiosna i po polach jeździły traktory, a kiedy
poranne słońce grzało najmocniej, w pokoju pacjenta robiło
się naprawdę gorąco.
Już pierwszego dnia próbowałem otworzyć jedno z okien,
ale szybko się zorientowałem, że było zabite. Ojciec powiedział mi wtedy, że w ciągu tych wszystkich lat wielu pacjentów odebrało sobie życie, skacząc z bloku szpitalnego, więc
na świeże powietrze nie można było liczyć.
8
Christer Mjåset
– Może to i dobrze – rzekł z dziwnym uśmieszkiem na
ustach – bo gdybym mógł otworzyć okno, to ja też bym
skoczył.
Był wtedy sparaliżowany od pasa w dół. Nowotwór rozprzestrzenił się już do wielu miejsc w jego ciele i uciskał
rdzeń kręgowy.
Miał też guza mózgu. Można go było usunąć operacyjnie,
ale ojciec nie zgodził się ani na operację, ani na radioterapię.
Nigdy nie zapytałem dlaczego, ale myślę, że w dużej mierze
chodziło o to, że czuł się nieswojo w roli pacjenta. Przez
całe lata stał i operował ludzi, a teraz sam miałby położyć
się na stole i dać pokroić. Coś tu nie grało. Zresztą i tak nie
przeżyłby choroby.
Tuż przed tym, jak zachorował, znowu został sam. Była
żona zdążyła go już odwiedzić i się z nim pożegnać, ale
prawdę mówiąc, nie byłem zbytnio rozczarowany, że się
na nią nie natknąłem. Gorszą rzeczą wydał mi się fakt, że
moja matka postanowiła trzymać się z daleka. Nadal była
rozgoryczona z powodu tego, co zaszło między nią a ojcem; dlatego wolałem przespać się na kanapie u dawnego
kumpla ze studiów niż zamieszkać w jej mieszkaniu na
Lambertseter.
Mój ojciec miał jednak w pokoju dość gości. W drzwiach
ciągle stawali jego dawni koledzy i współpracownicy, począwszy od sanitariuszy, a skończywszy na profesorach,
zawsze mieli też coś ze sobą i było tego tyle, że po wizytach
ojciec często prosił o przekazanie kwiatów, czasopism czy
bombonierek innym pacjentom.
To ty jesteś Bobbym Fischerem
9
Czasami zaglądał też do niego mój brat; przychodził
z całą swoją rodziną. Jego żona siadała na brzegu łóżka i rozpieszczała ojca. Wypakowywała ozdobne ciasta i buteleczki
alkoholu, tak jakby to był piknik na łonie natury, a wnuki
kładziono na łóżku i raczkowały po pozbawionych życia
nogach dziadka, czekając, aż wyciągnie ręce i je połaskocze.
Dobrze było oglądać ojca w takich chwilach, bo widziałem,
że uwielbiał towarzystwo i kontakt z dziećmi; mnie to jednak
w żadnym stopniu nie dotyczyło, więc z reguły się wycofywałem. Mimo że byłem dla dzieci wujem, ledwo mnie znały.
To nie był mój wybór. Po prostu tak się stało. Z pewnością
mógłbym winić brata za to, że dawno przestał się ze mną
kontaktować; mógłbym się też tłumaczyć tym, że mieszkaliśmy daleko od siebie. Ale na najstarszym z rodzeństwa ciąży
pewna odpowiedzialność, od której ja się uchyliłem.
Moim ojcem codziennie zajmowała się ta sama pielęgniarka. Pracowała z nim kiedyś na oddziale łóżkowym chirurgii i odniosłem niejasne wrażenie, że miała wobec niego
dług wdzięczności, chociaż o to nie zapytałem. Pochodziła
z Hardanger i twardo wymawiała głoski „r” i „g”, miała
jednak miękkie ruchy, a jej twarz pokrywały urocze, jasnobrązowe piegi. Pewnego dnia zaraz po wejściu do pokoju
zaczęła podnosić mojego ojca w łóżku. Potem położyła
mu obie dłonie na karku i barkach i stojąc, przyciskała je
ze skoncentrowaną miną. Zanim zdążyłem zapytać, ojciec
wyjaśnił, że pielęgniarka była znana ze swoich „ciepłych
rąk”. A sposób, w jaki go teraz leczyła, był wart więcej niż
dzienna dawka leków.
10
Christer Mjåset
Nie wiem, czy to naprawdę pomagało. Z całą pewnością
jednak po tych seansach mój ojciec robił się rozmowny.
Właściwie nigdy nie był osobą skorą do wynurzeń, ale po
wizycie pielęgniarki z ciepłymi rękami jakby nie mógł się
nagadać. Rozwodził się na temat swojego szarego i deszczowego dzieciństwa w Vestlandzie, chudych lat podczas
studiów inżynierskich w Trondheim i decyzji o podjęciu studiów medycznych, kiedy jeszcze pracował dla firmy Norsk
Data w Oslo. Opowiadał też historie z czasów, kiedy ja i brat
byliśmy mali. Nasza rodzina wędrowała z nim po całym
kraju, a on miał w zanadrzu opowieść z każdego zakątka.
Nie wspominał jedynie okresu spędzonego w Lille­
hammer, kiedy mieszkaliśmy w dzielnicy Vårsetergrenda.
Przypuszczam, że miał wyrzuty sumienia z powodu tego, co
się wtedy stało, i prawdę mówiąc, czułem ulgę, że nie musimy
znowu przerabiać tej historii. Lepiej było dać mu rozwodzić
się o wszystkim innym do czasu, aż opadał z sił i zasypiał.
Minął tydzień i zauważyłem, że ojciec stał się bardziej ociężały. Więcej spał w ciągu dnia, a kiedy rozmawialiśmy, po
prostu wyłączał się z rozmowy. Jeden z lekarzy powiedział
mi, że działanie leków zaczyna słabnąć. Jedyne, co można
było jeszcze zrobić, to usunąć operacyjnie guza mózgu, ale
mój ojciec nadal nie chciał się na to zgodzić. Pozostawało
więc tylko czekać, aż będzie po wszystkim.
W jeden z tych dni spotkałem pielęgniarkę z ciepłymi
rękami w korytarzu na oddziale łóżkowym. Właśnie wychodziłem; przywitałem się z nią i miałem iść dalej, ale
To ty jesteś Bobbym Fischerem
11
zauważyłem, że stoi i patrzy za mną. Zawróciłem więc i podziękowałem jej, że tak trwa przy moim ojcu. Stała z uśmiechem, a po chwili ujęła mnie za ręce, oplatając palcami moje
kłykcie, jakbym był zmarzniętym małym chłopcem. I wtedy
dotarło do mnie, że to, co mój ojciec mówił o jej rękach, było
prawdą, bo jej skóra wydzielała takie ciepło, jakiego nigdy
wcześniej ani później nie zaznałem.
– Musi pan niedługo wyjawić to, co ma pan do powiedzenia – oznajmiła. – Koniec przyjdzie nagle.
Spojrzałem na nią zaskoczony, jak mogła wiedzieć
o wszys­tkim, co w sobie nosiłem, ale udało mi się wymamrotać w odpowiedzi tylko, że jutro pewnie tak zrobię. Potem
odwróciłem się i pospieszyłem dalej w stronę schodów, po
czym ruszyłem w dół, biorąc po dwa stopnie naraz.
Powinienem był jej posłuchać. Powinienem był zawrócić.
Poniewczasie łatwo to przyznać. Bo tej nocy mój ojciec umarł.
Zadzwoniła pielęgniarka z oddziału łóżkowego z informacją,
że znaleziono go martwego w łóżku podczas jednego z rutynowych obchodów. Spodziewano się jego śmierci, więc
nie podjęto reanimacji. Mimo to pielęgniarka przeprosiła za
okoliczności i spytała, czy chciałbym go zobaczyć. Odparłem,
że już jadę, ubrałem się i wsiadłem do samochodu. A kiedy
reflektory auta rozświetlały drogę E6, prowadzącą z Oslo na
północ, dotarło do mnie, że nie było już nikogo więcej, komu
mógłbym się zwierzyć.
Było za późno.
Teraz już nigdy nie uzyskam przebaczenia za to, co zrobiłem.
12
Christer Mjåset
1
Kiedy pociąg mija stację w Moelv, ogarnia mnie dyskomfort.
Zaczyna się od czegoś w rodzaju mdłości, a potem to rozlewa się na całe ciało, aż z trudem łapię oddech. Nigdy czegoś
takiego nie czułem, a przychodzi tak nagle, że nie mam pojęcia, co się dzieje. Siedzę na fotelu przy oknie obok kobiety,
która czyta gazetę; papier trzeszczy jak fajerwerki, kiedy
przestępuję nad jej nogami, żeby wydostać się na przejście
między rzędami. Kobieta prosi mnie o spokój, ale ja już ją
mijam i pod gradem zdumionych spojrzeń pospiesznie przechodzę środkiem do przesuwnych drzwi na końcu wagonu.
Kiedy wreszcie zostaję sam, opieram się o ścianę naprzeciw drzwi wejściowych i próbuję się ogarnąć. Serce mi galopuje i jestem tak roztrzęsiony, że postanawiam usiąść. Mój
wzrok zawisa na hamulcu awaryjnym na ścianie; bardzo mnie
korci, żeby pociągnąć za uchwyt, aż pociąg stanie, ale zamiast
tego krzyżuję ramiona, przyciskam ręce do piersi i usiłuję się
skoncentrować na turkocie kół uderzających o szyny.
W tej samej chwili słyszę niski głos konduktora w sąsiednim wagonie i zaraz potem drzwi przesuwne wędrują
w bok. Konduktor jest zaczerwienionym, mocno zbudowa-