nr 57 12/2009
Transkrypt
nr 57 12/2009
nr 57 12/2009 OKO/filie GRUDZIEŃ NA RADOMSKIEJ Listopad na Radomskiej nie był wcale smutny, zimny i ponury. Korytarze wypełniły kolorowe kompozycje kwiatowe wykonane przez uczestniczki warsztatów florystycznych, na ścianach wisiały prace plastyczne Krzysztofa „Gugi” Staniszewskiego, sale były ozdobione jesiennymi pracami przedszkolaków, którzy po raz kolejny wzięli udział w corocznym konkursie plastycznym. W tym roku „Parasol Pani Jesieni” wykonało ponad tysiąc dzieci ze swoimi opiekunami. Na finał konkursu mali aktorzy z grupy teatralnej „Magia na Radomskiej”, prowadzonej przez Mirę Maludzińską, przygotowali przedstawienie pt. „Gdzie się podziała Pani Jesień?”, a Iwona Prugar-Fiedorowicz poprowadziła zabawy taneczne. W listopadzie też odbyliśmy podróże do Mongolii, Szwecji i na Bukowinę. Jesień pożegnaliśmy tradycyjnymi Andrzejkami. 03.XII CIASTOTERAPIA „Radomska 13”, ul. Radomska 13/21 godz. 17.00, koszt: 15 zł od osoby 03.XII KONCERTY GRUP DUŃSKICH wystąpią: Bossa Nina (jazz), Llego el Toro (muzyka latynoska), M’fufu (muzyka afro), Elektrokura (muzyka elektroniczna) Klub Muzyczny INDEKS, ul. Krakowskie Przedmieście 24 godz. 20.30, wstęp wolny 04.XII SPOTKANIA 3 wernisaż wystawy DK „Praga” – Praskie Centrum Wystawowe, ul. Dąbrowszczaków 2 godz. 19.30, wstęp wolny; wystawę można zwiedzać od 4 do 29 grudnia 2009 r., od poniedziałku do piątku w godz. 10.00-18.00 04.XII ETNICZNE TAŃCE EUROPY warsztaty taneczne DK „Rakowiec”, ul. Wiślicka 8, godz. 19.30, wstęp 20 zł 04.XII KONCERTY GRUP DUŃSKICH wystąpią: Elektrokura (muzyka elektroniczna), Bossa Nina (jazz), Llego el Toro (muzyka latynoska), M’fufu (muzyka afro) Klub Muzyczny INDEKS, ul. Krakowskie Przedmieście 24 godz. 20.30, wstęp wolny 05.XII 05.XII VI TURNIEJ SZACHOWY DLA JUNIORÓW DK „Rakowiec”, ul. Wiślicka 8, godz. 10.00 05.XII RODZINNE ZABAWY TANECZNE zajęcia taneczne dla dzieci z rodzicami DK „Rakowiec”, ul. Wiślicka 8, godz. 12.30, wstęp wolny 05.XII KONCERTY GRUP DUŃSKICH wystąpią: Elektrokura (muzyka elektroniczna), Llego el Toro (muzyka latynoska), M’fufu (muzyka afro) Pub Nora, ul. Krakowskie Przedmieście 20/22, godz. 19.30, wstęp wolny 06.XII KONCERTY GRUP DUŃSKICH wystąpi: Bossa Ninja (jazz) Galeria Freta, ul. Freta 39, godz. 14.00, wstęp wolny 06.XII ARTYSTYCZNA NIEDZIELA Z MAMĄ I TATĄ „Wyspa prezentów” – zajęcia plastyczne dla dzieci z rodzicami zakończone spektaklem „O Mikołaju, Smoku, Pani Zimie i kominie” w wykonaniu agencji Open Europe Art; scenariusz i reżyseria: Marta Kuszakiewicz DK „Rakowiec”, ul. Wiślicka 8, godz. 12.00-15.00, wstęp wolny 06.XII WIECZORY BARDÓW recital autorski Leszka Długosza klubokawiarnia „Mam Ochotę”, ul. Grójecka 75 godz. 18.00, cena biletów: 20 zł; sprzedaż w OKO ul. Grójecka 75, tel. 22 822 48 70 07.XII ŚWIĘTO WOLONTARIUSZA Gimnazjum nr 16 z Oddziałami Integracyjnymi ul. Stanisława Skarżyńskiego 8, godz. 17.00, wejście z zaproszeniami 08.XII PODRÓŻE W ŚWIAT DZIECIŃSTWA I DOROSŁOŚCI „Niecodzienne Święta” SURMA, ul. Białobrzeska 17, godz. 17.00, wstęp wolny CIASTOTERAPIA 10.XII Serdecznie zapraszamy na warsztaty ciastoterapii. To wyjątkowo udana zabawa zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Upieczemy pachnące pierniczki oraz wykonamy smakowite ozdoby choinkowe. Warsztaty poprowadzi Joanna Zwoleńska. DEBATY LITERACKIE „Agenci i ich ofiary – Służba Bezpieczeństwa wobec literatów” klubokawiarnia „Mam Ochotę”, ul. Grójecka 75 godz. 18.00, wstęp wolny 11.XII FESTIWAL TWÓRCZOŚCI DZIECIĘCEJ I MŁODZIEŻOWEJ BROMBOLANDIA prezentacja spektakli teatralnych w konkursie „Inscenizacja współczesnego polskiego autora” DK „Rakowiec”, ul. Wiślicka 8, godz. 9.00-16.00, wstęp wolny 11.XII PODRÓZE Z PSYCHE spotkania z psychologiem dla seniorów SURMA, ul. Białobrzeska 17, godz. 17.00, wstęp wolny Przed nami, w grudniu świąteczne zapachy, dekoracje i smakołyki. 12 grudnia odbędą się warsztaty florystyczne pt. „Święta z Gwiazdą Betlejemską”. Każdy może wykonać dla siebie niezwykłe dekoracje na świąteczny stół. Będzie też wystawa „Na szkle malowane”, a 13 grudnia o godz.12.30 – „Tradycja po polsku” przybliżająca bożonarodzeniowe obyczaje. Spotkanie połączone z kiermaszem gwiazdkowych upominków i tradycyjnych przysmaków. Gdy za oknem zimno i ciemno, na Radomskiej błyszczą kolorowe światełka. Zajrzyjcie do nas, zapraszamy. dl GRUDNIOWE KONCERTY W OKO W grudniu Ośrodek Kultury Ochoty serdecznie zaprasza na koncerty: 6 grudnia (niedziela) o godz. 18.00 na recital autorski Leszka Długosza, który odbędzie się w ramach cyklu „Wieczory Bardów” w klubokawiarni „Mam Ochotę” przy ul. Grójeckiej 75. Impreza biletowana: bilety w cenie 20 zł do nabycia w OKO, ul. Grójecka 75, tel. 22 822 48 70; 12 grudnia (sobota) o godz. 18.00 na koncert pieśni adwentowych pt. „Veni, Veni Emanuel” w wykonaniu zespołu kameralnego Ars Chori pod dyr. Zbigniewa Tupczyńskiego. Koncert odbędzie się w ramach cyklu „Sobotnie koncerty w kościołach na Ochocie” w kościele św. Jakuba Apostoła przy pl. Narutowicza. Wstęp wolny; Tego samego dnia o godz. 19.00 w klubokawiarni „Mam Ochotę” przy ul. Grójeckiej 75 odbędzie się recital Katarzyny Szczepanek. W programie m.in. piosenki Jacka Kaczmarskiego. Impreza biletowana: bilety w cenie 10 zł do nabycia w OKO, ul. Grójecka 75, tel. 22 822 48 70; 13 grudnia (niedziela) o godz. 18.00 zapraszamy na koncert „Aż tu nagle. Trzynastego”, który odbędzie się w ramach cyklu „Wieczory bardów” w auli Technikum Kolejowego (d. „Kolejówka”) przy ul. Szczęśliwickiej 56. W pierwszej części koncertu upamiętniającej 28. rocznicę ogłoszenia stanu wojennego wystąpią: Maciej Zembaty, Marcin Wolski, Marek Majewski i zespół „Trzeci oddech kaczuchy”. Druga część wieczoru to przedświąteczne spotkanie z Tomaszem Szwedem i jego zespołem „Szwedzki stół”. Impreza biletowana: bilety w cenie 25 zł do nabycia (przedsprzedaż) w OKO, ul. Grójecka 75, tel. 22 822 48 70 oraz (w dniu koncertu) w „Kolejówce”. Serdecznie zapraszamy. Więcej informacji na www.oko.com.pl. Ewa Kesser 3 grudnia 2009 r. (czwartek), godz. 17.00 „Ciastoterapia” Centrum Artystyczne „Radomska 13”, ul. Radomska 13/21 koszt warsztatów: 15 zł od osoby 2 57 12/2009 OCHOTNIK DZIECIĘCE SPOTKANIA LITERACKIE „Sami układamy filmową Opowieść Wigilijną!” – spotkania z literaturą dziecięcą połączone z warsztatami artystycznymi, skierowane do dzieci (3-6 lat) i rodziców OKO, ul. Grójecka 75, godz. 11.00 wstęp: 10 zł od dziecka; zapisy od środy poprzedzającej spotkanie w godz. 9.00-19.00 w Ośrodku Kultury Ochoty, ul. Grójecka 75 tel. 22 822 48 70, e-mail: [email protected] OKO/filie GRUDZIEŃ FESTIWAL TWÓRCZOŚCI DZIECIĘCEJ I MŁODZIEŻOWEJ BROMBOLANDIA prezentacja spektakli teatralnych w konkursie „Inscenizacja współczesnego polskiego autora” DK „Rakowiec”, ul. Wiślicka 8, godz. 9.00-16.00, wstęp wolny 12.XII KWIATY MIESIĄCA „Święta z Gwiazdą Betlejemską” – warsztaty florystyczne „Radomska 13”, ul. Radomska 13/21, godz. 10.00, koszt: 60 zł 12.XII OPOWIADANIE NA ŚNIADANIE „Pani Zima”. Skok do studni – zajęcia dla dzieci wokół bajki ze zbioru baśni braci Grimm OKO, ul. Grójecka 75, godz. 11.00 wstęp: 10 zł od dziecka; zapisy od środy poprzedzającej spotkanie w godz. 9.00-19.00 w Ośrodku Kultury Ochoty ul. Grójecka 75, tel. 22 822 48 70, e-mail: [email protected] 12.XII PODRÓŻE PO RÓŻE „Podróż po różę Północy” – rodzinne spotkanie międzypokoleniowe SURMA, ul. Białobrzeska 17, godz. 11.30, wstęp wolny zapisy: tel. 22 823 04 32, [email protected]; projekt współfinansowany z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich w ramach FIO 2009 12.XII GÓRALE W WARSZAWIE, czyli POSIADY NA OCHOCIE „Wieczór Bukowiański” „Radomska 13”, ul. Radomska 13/21, godz. 18.00, wstęp wolny 12.XII SOBOTNIE KONCERTY W KOŚCIOŁACH NA OCHOCIE „Veni, Veni Emanuel” – koncert pieśni adwentowych w wykonaniu zespołu kameralnego Ars Chori pod dyr. Zbigniewa Tupczyńskiego kościół św. Jakuba Apostoła przy pl. Narutowicza godz. 18.00, wstęp wolny 12.XII RECITAL KATARZYNY SZCZEPANEK w programie m.in. piosenki Jacka Kaczmarskiego klubokawiarnia „Mam Ochotę”, ul. Grójecka 75 godz. 19.00, cena biletów: 10 zł; sprzedaż w OKO ul. Grójecka 75, tel. 22 822 48 70 12.XII TRADYCJA PO POLSKU „Boże Narodzenie po polsku” „Radomska 13”, ul. Radomska 13/21, godz. 12.30, wstęp wolny 13.XII XXXIII OCHOCKIE SPOTKANIA HISTORYCZNE „Rozmowa kontrolowana – czyli ochockie wspomnienia ze stanu wojennego” „Radomska 13”, ul. Radomska 13/21, godz. 17.00, wstęp wolny 13.XII WIECZORY BARDÓW „Aż tu nagle. Trzynastego” – koncert upamiętniający 28. rocznicę ogłoszenia stanu wojennego; Maciej Zębaty, Marcin Wolski, Marek Majewski, zespół „Trzeci oddech kaczuchy” oraz Tomasz Szwed z zespołem „Szwedzki stół” aula Technikum Kolejowego (d. „Kolejówka”), ul. Szczęśliwicka 56 godz. 18.00; bilety w cenie 25 zł do nabycia (przedsprzedaż) w OKO, ul. Grójecka 75, tel. 22 822 48 70 oraz (w dniu koncertu) w „Kolejówce” 13.XII FOTOGRAFICZNE SAFARI – CZTERY PORY ROKU finał projektu połączony z wystawą nagrodzonych zdjęć DK „Rakowiec”, ul. Wiślicka 8, godz. 18.00, wstęp wolny 16.XII ETNICZNE TAŃCE EUROPY warsztaty taneczne DK „Rakowiec”, ul. Wiślicka 8, godz. 19.30, wstęp 20 zł 18.XII BLUES POD CHOINKĘ koncerty zespołów: Hoodoo Band i Crossroads DK „Rakowiec”, ul. Wiślicka 8, godz. 18.00, wstęp: 5 zł 19.XII RAN DW, czyli RODZINNA ANIMACJA NAPRAWDĘ DLA WSZYSTKICH „Święta na ludowo” SURMA, ul. Białobrzeska 17, godz. 11.30, wstęp wyłącznie za okazaniem zaproszeń, które można odebrać w dniach 16 i 17 grudnia w godz. 16.00-19.00 w SURMIE, tel. 22 823 04 32 19.XII BLUES POD CHOINKĘ koncert zespołu J.J.Band DK „Rakowiec”, ul. Wiślicka 8, godz. 18.00, wstęp: 5 zł 20.XII WYGRAJ Z CZASEM spotkania o zdrowiu SURMA, ul. Białobrzeska 17, godz. 17.00, wstęp wolny 21.XII XXXII OCHOCKIE SPOTKANIA HISTORYCZNE Zapraszam na spotkanie poświęcone historii najnowszej. Dobrze pamiętamy wybuch stanu wojennego. Dla dorosłych to był czas grozy; dla dzieci frajda, bo zamiast do szkoły mogły iść na sanki. Dziś, kiedy trudno wyobrazić sobie życie bez komórki i Internetu, myśl, że telefon stacjonarny jest wyłączony albo na podsłuchu, wydaje się absurdem. A lęk, żeby zdążyć do domu przed godziną milicyjną i ograniczenia w podróżowaniu? Po 20 latach od upadku komunizmu przyzwyczailiśmy się już do dobrobytu, wolności słowa i innych swobód obywatelskich. Cieszmy się, że wydarzenia, których kulminacyjnym momentem była niedziela 13 grudnia należą już do przeszłości. Wieczór wspomnień z tamtego okresu poprowadzi Jagna Kofta – socjolog, przewodnik wycieczek po Warszawie, autorka warsztatów edukacyjnych o PRL w Domu Spotkań z Historią. Zapraszam serdecznie. Gabriela Gab 13 grudnia 2009 r. (niedziela), godz. 17.00 „Rozmowa kontrolowana – czyli ochockie wspomnienia ze stanu wojennego” Centrum Artystyczne „Radomska 13”, ul. Radomska 13/21 wstęp wolny GÓRALE W WARSZAWIE, czyli POSIADY NA OCHOCIE Centrum Artystyczne „Radomska 13” serdecznie zaprasza na niezwykły zimowy wieczór „Wieczór Bukowiański”. W programie m.in. wernisaż wystawy malarstwa na szkle „Dusom malowane” Agnieszki Górkiewicz, opowieści o zwyczajach i obrzędach bożonarodzeniowych na Podhalu Stanisławy Galicy-Górkiewicz, autorki monografii poświęconej Bukowinie Tatrzańskiej oraz góralskie życzenia świąteczne i wspólne kolędowanie przy gazdowskim poczęstunku i muzyce góralskiej. Spotkanie pod patronatem Towarzystwa Przyjaciół Bukowiny Tatrzańskiej. Wystawę prac „Dusom malowane” będzie można zobaczyć w naszym Centrum od 12 grudnia 2009 r. do 10 stycznia 2010 r. Pytomy piyknie, przydźcie ku nom! 12 grudnia 2009 r. (sobota), godz. 18.00 „Wieczór Bukowiański” Centrum Artystyczne „Radomska 13” ul. Radomska 13/21, tel. 22 823 37 56, www.radomska13.art.pl SURMOWE RAN DW RAN DW to cykl niezwykłych spotkań rodzinnych, który od lat organizuje Klub Osiedlowy SURMA w oparciu na scenariuszu przygotowanym przez animatorów, który za każdym razem poświęcony jest innemu zagadnieniu. W tym roku, uczestnicy spotkań poznają różne oblicza sztuki w ramach cyklu „Jak dzieci z Ochoty sztukę poznawały”. W październiku na przykład spotkanie nosiło tytuł „Co komu w duszy gra” i poświęcone było muzyce. Dla odmiany w listopadzie RAN DW pt. „Sztuki i sztuczki” poświęciliśmy magii i czarom. Przed nami grudniowe spotkanie pt. „Święta na ludowo”. Będzie kolorowo i z przytupem, a zbliżająca się Gwiazdka zapachnie, rozczuli i ożywi. W programie m.in.: pachnące piernikiem klimaty, świąteczne warsztaty plastyczne, rodzinne, integracyjne zabawy ruchowe. Kasia Strzelecka 19 grudnia 2009 r. (sobota), godz. 11.30 „Święta na ludowo” Klub Osiedlowy SURMA, ul. Białobrzeska 17, tel. 22 823 04 32 wstęp wyłącznie za okazaniem zaproszeń, które można odebrać w dniach 16 i 17 grudnia w godz. 16.00-19.00 w SURMIE 57 12/2009 OCHOTNIK 3 wspomnienia Anna Żurek Ażurki kresowe (11) K ończy się rok mojego szukania otaczających nas różnego rodzaju niezmienników, a jednocześnie zbliżają się – niezmiennie wyczekiwane nie tylko przez dzieci – Święta Bożego Narodzenia. A ileż drobnych niezmienników składa się na nie, przynajmniej w polskiej tradycji! Tym razem poszukiwanie nie jest trudne, właściwie jest banalne, ale gdy przejdziemy do szczegółów pojawiają się wątpliwości. Na przykład: kto przynosi prezenty pod choinkę? Mikołaj? Święty Mikołaj? Święty biskup Mikołaj, który za życia – 17 wieków temu – pomagał biednym dyskretnie lub anonimowo? A może Gwiazdor? W moim rodzinnym domu dawno, dawno temu w wieczór wigilijny zjawiał się Aniołek. Nie można go było zobaczyć, ale ktoś poruszał się delikatnie w sąsiednim pokoju, a przez matowe szy- Krzysztof Trawkowski J LITERATKA Z FILTROWEJ eszcze nieraz będę wracał do literatów żyjących na Ochocie, trochę ich tu się przewinęło. Jeśli nawet nie pisali o naszej dzielnicy wierszy czy krótkich wzmianek, to sporo ich tu mieszkało lub odwiedzało swoich znajomych. Tak też było i z Haliną Marią Dąbrowolską, która tak jak i wielu mieszkańców Starej Ochoty, szczególnie tych z Kolonii Staszica czy Druckiego-Lubeckiego, pochodziło z tzw. Kresów. W jej przypadku była to obecna Ukraina, gdzie urodziła się w 1897 roku w Mironówce koło Kaniowa jako córka lekarza Bolesława Dąbrowolskiego i Aleksandry z Kapuścińskich. W dzieciństwie przeszła ciężką chorobę, po której pozostało jej skrzywienie pleców. 4 by w szerokich składanych drzwiach widać było jakieś blaski. Coraz mocniejsze. A potem rozlegał się dzwonek. Delikatnie, ale wyraźnie wzywał i… Po otwarciu drzwi okazywało się, że w pokoju nikogo nie ma, ale jest tam rozświetlona płonącymi świeczkami choinka, pachnąca, pięknie ubrana i okrywająca swoimi gałązkami jakieś paczuszki. W radosnej atmosferze nie warto było się zastanawiać, dlaczego Tata teraz jest, a przed chwilą go chyba z nami nie było… Z tamtych czasów nie pamiętam potraw wigilijnych, nie bardzo mnie interesowały, a poza tym pewnie były bardzo skromne, jak całe życie w pierwszych powojennych latach. Babcie opowiadały o różnych dobrych rzeczach, ale nie było łatwo wyobrazić sobie np. pomarańcze. Wydaje mi się, że zawsze i niezmiennie był barszcz z uszkami i kluski z makiem, ale inne tradycyjne przepisy przywiezione z Kresów musiały poczekać na lepsze (choć trochę) czasy. Tak było z kutią, do której trzeba było zdobyć pszenicę, miód i bakalie. Delikatesy! (A sklepy o takiej nazwie też nie od razu powstały.) W Warszawie, na bazarze na Polnej można było co prawda kupić wiele rzeczy, ale kutia nie należała do tradycji stolicy i „pszenica na kutię”, specjalnie przygotowana, pojawiła się nieco później i w niewielkich ilościach. (Raz trzeba ją było zastąpić pęczakiem, a innym razem bardzo długo gotować, bo udało się kupić tylko taką, która nie była „na kutię”.) Używanym często ersatzem był rozpowszechniony niegdyś „sztuczny miód”. Nie wiem, czy jego stosowanie wynikało z braków w zaopatrzeniu sklepów czy z ceny, ale babcie używały go także do piernika. Kiedy przyszła moja kolej na gospodarowanie, znalezienie odpowiednich produktów było problemem tylko w latach 80. Na bazarze na Banacha (oby trwał wiecznie!) jest szybko gotująca się pszenica, mak, orzechy, przeróżne miody, rodzynki, figi, daktyle, no i skórka pomarańczowa. Bo wg rodzinnej tradycji do ugotowanej „na sypko” pszenicy dodaje się utarty mak (gotowe masy są praktyczne, ale moim zdaniem zbyt perfumowane), miód, orzechy, rodzynki, skórkę pomarańczową i pokrojone drobno figi oraz daktyle. No i dobrze się miesza. Kutię podaje się u nas na zakończenie, jako deser. Przeważnie po prezentach, bo dzieci wyraźnie wolą taką kolejność. Ale może być inaczej – u innych kresowiaków ciepła, płynna kutia rozpoczyna wieczerzę wigilijną. I jeszcze jeden problem: kiedy ubiera się choinkę? W marketach w listopadzie, u niecierpliwych – coraz wcześniej, u nie mogących zdążyć – w Wigilię, aż do wieczerzy. A za panowania Dziadka Mroza, w latach 50. ubiegłego (już) wieku, na jednym z balkonów w domu przy ul. Sędziowskiej choinka czekała zawsze aż do Sylwestra. Dopiero wtedy wchodziła do środka, by zabłysnąć urodą na Nowy Rok Jeśli chodzi o jej wykształcenie to ukończyła tajne komplety gimnazjalne oraz średnią szkołę muzyczną im. F. Chopina w Warszawie, by później przenieść się do Krakowa, gdzie studiowała polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. W tym czasie poznała Karola Irzykowskiego (kwiecień 1916 rok), z którym w późniejszym czasie łączyły ją bliskie więzy, do tego stopnia, że zamieszkała w jego pobliżu na ulicy Filtrowej 75 m. 4a. W czasie I wojny światowej pracowała jako pielęgniarka w szpitalu, później już w Warszawie w latach 1924-1934 zatrudniona była w Departamencie Konsularnym i Polityczno-Prasowym w MSZ. A później – jako bibliotekarka w Ministerstwie Poczt i Telegrafów. Już od 1917 roku ogłaszała nowele w „Nowej Reformie” i „Nowej Gazecie”. Pisywała też do „Bluszczu” (1927-1939) i „Kobiety Współczesnej” (1927-1930). „Kurier Poranny” (1938-1939) zamieścił duży cykl jej reportaży z życia emigracji polskiej w USA. Wydała również dwa zbiory nowel: „Zielony parawan” (1929) i „Jej Bóg” (1937), a także powieść „Praca i miłość”. Przed laty czytając tę powieść wypisałem taki fragmencik, który wtedy był dla mnie ważny: „Czym jest człowiek sam, nie wsparty o swoje sprzęty? Niczym. […] Może trzeba być kimś, żeby umieć posiąść przedmioty, lecz gdy już się je ma, one mówią za człowieka, dają mu stanowisko w drabinie społecznej, zastępują jego duszę, zdolności – są źródłem nie zagojonej nigdy krzywdy, dzielącej ludzi na tych, co posiedli, i na tych, co nie mają”. W czasie wojny pracowała w Radzie Głównej Opiekuńczej w Warszawie i opiekowała się bardzo chorym (angina pectoris) Karolem Irzykowskim i jego dwiema córkami. Żona Irzykowskiego zmarła w 1939 roku. We wrześniu (25 IX) tego roku spalił się jego dom na Kolonii Staszica. Wtedy to Irzykowski zamieszkał na Filtrowej 75 na drugim piętrze, a jego córki na czwartym – u naszej bohaterki. W czasie powstania Irzykowski został ciężko ranny. W tych najtrudniejszych dla niego chwilach, aż do śmierci w szpitalu w Żyrardowie, Dąbrowolska bardzo się nim opiekowała. W czasie ich okupacyjnej znajomości razem pracowali nad dwutomową powieścią „W cieniu prawdy”, której rękopis spłonął w czasie powstania. Po wojnie osiadła w Łodzi i tam ogłosiła powieść o I.J. Kraszewskim „Tytan pracy” (1956) i „O Karolu Irzykowskim. Wspomnienie biograficzne i komentarze do dzieł oraz Karola Irzykowskiego część niewydajnych rękopisów” (1947). Zginęła w wypadku ulicznym 16 kwietnia 1962 roku w Łodzi. 57 12/2009 OCHOTNIK OKO Ochotnik/Ochota Szanowna Redakcjo Ochotnika, Na początku chciałabym podziękować za ciekawą lokalną lekturę, dzięki której mogę być na bieżąco z tym, co ciekawego i doniosłego dzieje się w najbliższej mi okolicy. Szczególnie cenię sobie te strony, które są poświęcone wszystkiemu, co związane jest z najmłodszymi mieszkańcami naszej dzielnicy – zapewne dlatego, że jestem mamą prawie trzyletniego chłopca. Poza tym mam dobre sąsiedztwo Domu Kultury „Rakowiec” i miłe wspomnienia z wielu cudownych chwil, jakie spędziłam razem z synkiem w Klubie Osiedlowym SURMA, aktywnie uczestnicząc w zajęciach „Pierwszy kroczek”. To miejsce to nie tylko dobrze wyposażona sala zabaw, ale przede wszystkim fantastyczna atmosfera, którą udało się stworzyć prowadzącej spotkania psycholog dziecięcej Kamili. Często jednak bywało tak, że chętnych było więcej niż miejsca... i tu miła niespodzianka, bo od czerwca br. w pomieszczeniach SURMY działa nowy projekt „Moje pierwsze kroczki”, w ramach którego prowadzone są bezpłatne zajęcia dla dzieci do lat 3 na terenie Ochoty, jak również telefon zaufania dla matek prowadzony przez psychologów (każdy wtorek i czwartek od 17.00 do 21.00, kom. 800 703 072). Myślę, że biorąc pod uwagę dzisiejszą zabieganą rzeczywistość ta forma pomocy w postaci telefonu zaufania jest dodatkowym atutem tej inicjatywy. Dlatego zależy nam na propagowaniu informacji o telefonie zaufania. Wiemy, że jest wiele mam, które czasami chciałyby podzielić się swoimi spostrzeżeniami czy też wątpliwościami. Twórcy projektu chcą ich wysłuchać, pomóc, poradzić, wskazać miejsca, w których znajdą oparcie w trudnych chwilach. Oczywiście zajęcia są bezpłatne i prowadzone przez niezrównaną psycholog dziecięcą Kamilę. Więcej informacji o prezentowanej inicjatywie można znaleźć tu: http:// www.cpppierwszykrok.free.ngo.pl. Z serdecznymi życzeniami. Pozdrawiam Elwira Ociepka-Owczarek (szczęśliwa mama Frania) TEATR OCHOTY – GRUDZIEŃ 02.12, g. 17.00 KTO DOGONI PSA? 04.12-06.12, g. 19.00 PARA PARA 08.12-10.12, g.19.00 PARA PARA 11.12-13.12, g. 19.00 POKÓJ STOŁOWY 16.12-17.12, g. 19.00 NAS TROJE 18.12-20.12, g. 19.00 KTO DOGONI PSA? 21.12.-22.12 g. 17.30 i 19.00 KTO DOGONI PSA? 26.12-27.12, g. 19.00 POKÓJ STOŁOWY 31.12, g. 19.00 NAS TROJE – Wieczór sylwestrowy PARA PARA premiera: 16 października 2009 scenariusz i reżyseria: Witold Bieliński występują: Małgorzata Lewińska, Marcin Chochlew, Adam Szyszkowski Spektakl o najsłynniejszych parach świata, takich jak Adam i Ewa, Tristan i Izolda czy Romeo i Julia. Opowiada o nich trójka aktorów, czyniąc to w zabawny, czasem kabaretowy sposób, nie unikając jednak tonów lirycznych, a nawet dramatycznych. Całość dopełniają dowcipne, łatwo wpadające w ucho piosenki oraz scenografia Katarzyny Lengren. TEATR OCHOTY 02-053 Warszawa, ul. Reja 9; www.teatrochoty.pl – rezerwacja i sprzedaż on-line, tel. 825 85 44, tel. 825 36 46, e-mail: [email protected] PYTANIE KONKURSOWE: 6 listopada 2009 r. odbyła się premiera spektaklu pt. „Pokój stołowy” Alberta Ramsdella Gurney’a. Jaki tytuł ma sztuka tego samego autora, której premiera odbyła się w 1997 roku w Teatrze Ochoty? Na odpowiedzi czekamy 8 grudnia (wtorek) w godz. 16.00-16.15 pod numerem telefonu 22 668 70 38. Dla osób, które podadzą poprawną odpowiedź czekają dwa podwójne zaproszenia na spektakl 11 grudnia 2009, godz. 19.00, pt. „Pokój stołowy” Alberta Ramsdella Gurney’a. Mariola Gołda „Anioł” Drodzy Czytelnicy Ośrodek Kultury Ochoty wraz z filiami (DK „Rakowiec”, Centrum Artystycznym „Radomska 13”, Klubem Osiedlowym SURMA, Magazynem Sztuk, Pracownią Ceramiki „AngobA”, Dzielnicowym Klubem Seniora „Ochota”, Klubem Seniora „Baśniowa”) oraz redakcja „Ochotnika” składają Państwu życzenia zdrowych, spędzonych w gronie rodzinnym Świąt Bożego Narodzenia. OCHOTNIK Miesięcznik OCHOTNIK Wydawca: Ośrodek Kultury Ochoty, ul. Grójecka 75, 02-094 Warszawa, www.oko.com.pl Adres: ul. Grójecka 75, 02-094 Warszawa, tel. 22 668 70 38, [email protected] Redakcja: Anna Napiontkówna (redaktor naczelna), Joanna Rolińska (koordynator części historycznej) Korekta: Anna Pasznik Studio graficzne: Dorota Gnat Okładka: Agnieszka Górkiewicz, „Na Pasterkę”, 2008, Galeria Skorusa, Bukowina Tatrzańska Druk: Drukarnia ART Kazimierz Jannasz, Warszawa 2009, ISSN 1734-5510 wszelkie prawa zastrzeżone Copyright © 2005 Ośrodek Kultury Ochoty 57 12/2009 OCHOTNIK 5 wywiad miesiąca „Znów będę robić to, co kocham najbardziej – bawić i wzruszać.” wywiad nieautoryzowany – z kinem Ochota rozmawia Gabriela Gab Cieszę się, że udało nam się spotkać. Jesteś kobietą czy mężczyzną? No jak to, nie widzisz? Czy to nieoczywiste, że skoro X Muza jest kobietą, to ja też? Poza tym przyjrzyj się moim kształtom, te łagodne linie, krągłości, filuterny daszek. Wdzięczny ozdobny neon kiedyś miałam jak diadem lub naszyjnik… Wierzysz w reinkarnację? Eeee… chyba nie bardzo… Myśl sobie co chcesz, ale ja w poprzednim wcieleniu byłam Zulą Pogorzelską. Cała Warszawa szalała na moim punkcie. A jak przypomnę sobie swoje kreacje… Ale ja rozmawiam z tobą jako Kinem! A tak, tak, o czym to mówiłyśmy? Aaa, że jestem kobietą. Tak, jestem, ale już w średnim wieku i niestety nieco zaniedbaną, a w dodatku ta bezczynność przez ostatnie lata zupełnie mnie wykończyła. Na szczęście zaczyna się nowy, wspaniały rozdział w moim życiu. Dzięki wojewódzkiemu konserwatorowi zabytków zostałam wpisana do rejestru. Jak ja się cieszę, że wkrótce pani Maria Seweryn postawi mnie na nogi. Będę żyć. Nie masz pojęcia, jak ja się bałam, że jakiś developer mnie dobije. Znów będę robić to, co kocham najbardziej – bawić i wzruszać. I to w dodatku jako teatr! Opowiesz coś więcej o tych wizjach na przyszłość? Och wiesz, nie wiem, nie czuję się upoważniona, nie chcę też zdradzać nic zbyt wcześnie, ale moi kochani mieszkańcy Ochoty, możecie od czasu do czasu jadąc Grójecką zerknąć na moje postępy remontowe. Dyskretna jesteś... Oczywiście, a coś ty myślała. Wychowałam się w komunizmie, żeby przeżyć, trzeba było trzymać język za zębami. Ludzie przychodzili do kina po coś więcej, niż tylko zobaczyć film. Potrzebowali wytchnienia od brudno-burej rzeczywistości. W czasie seansu, gdy zgasły światła i skończyła się już kronika filmowa, przenosili się w inny barwniejszy świat. Ileż tu romantycznych randek się odbyło. Zaczynały się już na moich schodach, gdy kawaler czekał z małym bukiecikiem na swoją pannę. O komórkach nikomu się wtedy nie śniło, więc on nigdy do końca nie był pewien, czy ona na pewno przyjdzie… A w kinie było ciemno, nie podglądałam, kto się tam w ostatnich rzędach całował, a kto w stanie wojennym bibułę pod krzesłem dyskretnie przyklejał. Zdarzyło się 6 kiedyś, że rodzice na film od 12 lat wnieśli ukryte w plecaku ewidentnie młodsze dziecko. To był film o E.T., piękny i dla dzieci, więc nic nie powiedziałam bileterce, bo ujęła mnie pomysłowość i determinacja rodziców. Co jeszcze zabawnego pamiętasz ze swoich początków? Lata 50. nie były takie zabawne. Były absurdalne. Tu gdzie teraz stoję, jeszcze przed wojną była piekarnia. Właściciele mozolnie odbudowali ją ze zniszczeń wojennych dostając stosowne pozwolenia. Chleb był przecież niezbędny. Do świeżo wybudowanego budynku parę miesięcy później dobudowano właśnie mnie. Piekarnia została zburzona, bo była w ostrej granicy! Ogromnie mi przykro, że odbyło się to z krzywdą właścicieli. Powinni byli dostać godziwą rekompensatę za swoją ziemię, a ktoś, kto odpowiadał za planowanie, nie powinien był wydawać zgody na odbudowę piekarni, lecz znaleźć dla niej lepsze miejsce. To był typowy absurd tamtych czasów. Kino było potrzebne na Ochocie, wszak nie samym chlebem człowiek żyje, świadczyły o tym stada tzw. „koników”, którzy przed wejściem do kina sprzedawali bilety z wielokrotnym przebiciem. Przypomina mi się jeszcze, że kiedyś u mnie odbywały się jakieś pokazy mody dziecięcej i młodzieżowej, dokładnie nie pamiętam, ale to było coś pod hasłem, że te ubranka są nowoczesne, doskonale skrojone, wygodne i świetnie leżą dzięki osiągnięciom Polski Ludowej. Co tam się działo za kulisami! Żadne ubranko na nikogo nie pasowało, wszystko źle poszyte i tandetne, ile agrafek wtedy zużyto, żeby to jakoś na chwilę utrzymać na modelach. Twój tata jako mały chłopiec brał w tym udział i miał specjalną instrukcję, jak się ruszać, żeby spodenki z niego nie zleciały w kluczowym momencie. Pamiętasz mojego tatę? Oczywiście. Załapał się na jeden z tych pokazów, bo przecież twoja babcia była u mnie kasjerką. Często przychodził tu po szkole, miał blisko z Białobrzeskiej i odrabiał lekcje na zapleczu. Czyżby to była firma przyjazna matce i dziecku? Kino to nie fabryka i praca była tu przyjemniejsza niż gdzieś indziej, ale bez przesady. Straszyły różne kontrole, naczelnicy itd. Wszyscy pracownicy musieli np. obowiązkowo maszerować co roku na pochód 57 12/2009 OCHOTNIK pierwszomajowy. Ale rzeczywiście, panie w trakcie seansu, jak już zamknęły drzwi i zasunęły kotary, mogły spokojnie pić swoje lurowate kawki w musztardówkach. Natomiast rurki z kremem, które sobie często przynosiły z kawiarni Caracas, były wyborne. Do dziś pamiętam ten zapach. Teraz czy wtedy fajniej być kinem? Dzisiejsze multipleksy nie mają żadnej osobowości, nie pogadasz z nimi o niczym, tylko popcorn i reklamy, anonimowa obsługa, anonimowi widzowie. Kiedyś bileterki znały stałych bywalców. Ale być takim elitarnym kinoteatrem, jakim ja się za chwilę stanę, to prawdziwe szczęście. I tylko Polskiej Kroniki Filmowej będzie mi żal. Nie chodzi mi o komunistyczną propagandę, ale uwielbiam jej sygnał skomponowany przez Władysława Szpilmana. Nie umiem tego zanucić, ale jak tylko usłyszę, to czuję przyjemny dreszczyk emocji: „Zaraz rozpocznie się prawdziwy film”! Taki trochę odruch Pawłowa, ale tyle lat ten dźwięk poprzedzał projekcję, więc proszę się nie dziwić sentymentalnej staruszce. Wcale się nie dziwię, ja też to lubię, bo mi również kojarzy się z dzieciństwa frajdą wyjścia do kina... Jaki był pierwszy film, który wyświetlono na Twoim ekranie? Mój pierwszy film? Och pamiętam jak dziś to otwarcie huczne i z wielką pompą, ale przygotowywane w pośpiechu, żeby zdążyć z pracami wykończeniowymi na obchody pięciolecia PRL, 22 lipca 1949. Och pierwszy film, hm, chyba mam straszną sklerozę, ale nie mogę sobie przypomnieć. A podobno pierwszego razu się nie zapomina. Może ktoś z czytelników Ochotnika był na tym otwarciu? Albo może na jednym z pierwszych seansów? Proszę niech zadzwoni i mi przypomni! Ja też przyłączam się do tej prośby. Na informację, jakie filmy były puszczane w kinie Ochota świeżo po otwarciu w 1949 roku, czekam w niedzielę, 13 grudnia 2009 od 16.20 do 16.40 pod nr tel. 22 823 37 56. Kto pierwszy zadzwoni z prawidłową odpowiedzią, dostanie zaproszenie na jeden z pierwszych seansów w Och-teatrze. Dziękuję za rozmowę. Ja też dziękuję i mam nadzieję, że wkrótce czytelnicy będą mnie odwiedzać na nowych przedstawieniach. architektura Hanna Faryna-Paszkiewicz F Kino „Ochota” ilm, dzięki wielkiej sugestywności i powszechności, posiada ogromne możliwości oddziaływania na społeczeństwo. Może i musi przyczynić się do przyspieszenia przemian społecznych oraz do dźwignięcia i upowszechnienia kultury” – pisał w 1949 roku Stanisław Albrecht, naczelny Dyrektor Filmu Polskiego. Od zakończenia wojny minęły cztery lata. W Warszawie równocześnie powstawały osiedla mieszkaniowe, budynki reprezentacyjne i placówki kulturalne. Szybko zdano sobie sprawę, że film jest nośnikiem propagandy, że manipulacja treścią i obrazem, szczególnie wobec widza głodnego łatwo dostępnej rozrywki – może być nieograniczona. Zdecydowanie jednak brakowało sal kinowych. Lewobrzeżna Warszawa niemal w całości utraciła ich zasób, więc tymczasem Praga przejęła wysiłek organizacji przedstawień teatralnych i seansów filmowych. Do 1939 roku Warszawa miała kilkadziesiąt sal pełniących wymiennie rolę małych teatrów i sal kinowych. Popularność filmu osiągnęła swoiste apogeum: w Warszawie było ponad 60 kin, jednocześnie filmy oglądać mogło 40 tysięcy widzów. Przemysł filmowy, w dużej mierze krajowy, święcił triumfy, a sława gwiazd ekranu ciągle bliższa była operowym divom niż taniej popularności. I zaraz po wojnie Mieczysław Piprek, aksonometryczny rysunek projektu „kina przy ul. Grójeckiej”. Wg: Architektura 1949 nr 1 potrzeba odbudowy odpowiedniej liczby sal była ważnym punktem w planach powrotu do normalności, tym nie mniej kinematografia zaczęła być narzędziem w ręku propagandy. W 1948 roku w Warszawie czynnych było sześć kin: Atlantic, Palladium, Stylowy, Polonia, Syrena i Tęcza. Obliczono, że o ile przed wojną na jedno miejsce przypadało 30 mieszkańców, tak po wojnie było ich 130. I gdy generalnie wzorce przedwojenne uważano za ideologicznie niesłuszne, to jednak w „kinowej statystyce” dążono do dawnego status quo. Ambitny plan przewidywał budowę nowoczesnych kin dzielnicowych – po jednym w każdej części miasta. Wśród nich miało być kino ochockie, początkowo bez nazwy – na projektach widnieje „kino przy ulicy Grójeckiej”. Jego autorem był Mieczysław Piprek, architekt „kina typowego”, stworzonego dla potrzeb powojennej wyobraźni o widzu, rozmiarach obiektu, pracownikach kina i jego zapleczu. Typizacja w odniesieniu do tak wielkich przedsięwzięć, szczególnie z zakresu obiektów kulturalnych, była niebezpieczna: niosła możliwość standaryzacji i powtarzalności. W stołecznym Dziale Budownictwa powstały pracownie „Film Polski” ze stałym zespołem architektów Kino Ochota, zdjęcia współczesne, listopad 2009 fot. Zuzanna Fruba i inżynierów sprawu- 57 12/2009 OCHOTNIK jących pieczę nad realizacją typowych projektów. Dziś, utopione w naszej rzeczywistości pojedyncze kina z tamtego czasu powoli budzą zupełnie inne odczucia: nie patrząc na kontekst czasów, w jakim powstawały, nabierają oznak zabytku, a co za tym idzie swoistego szacunku, szczególnego dla miejsc, gdzie już „wieje historią”, ale z których można czynnie korzystać. I tym bardziej, że nie ma już kilku sztandarowych obiektów – kina Moskwy, Prahy, W-Z, zaś kino 1-Maja jest sklepem, a sala na Lesznie szkołą – należy zrobić każdy wysiłek, by zachowane budynki nadal istniały i pełniły swoje pierwotne funkcje. Piszę „budynki”, bo były to zawsze obiekty wolnostojące, co więcej, otoczone przestrzenią tak, by podkreślić ich szczególne znaczenie: kulturalną misję. O ile mokotowska Stolica, lekko zagłębiona w ziemi, stoi w centrum skweru, to kino Ochota jest wręcz „wywyższone” w odniesieniu do poziomu ulicy. Jak dawniej kierując się do budynku Moskwy, i tu trzeba pokonać kilka schodów, by znaleźć się w obłej przestrzeni holu kasowego i przejść do foyer, a dalej do rozleglej sali. To wyniesienie jest mocno podkreślone schodami i rampą, a dalej jeszcze jednym biegiem schodów, ku którym kiedyś prowadziły od dawna zamknięte na głucho drzwi wyjściowe z sali. Widzowie wychodzący nie mieszali się z przychodzącymi, a wobec wyprzedanych seansów dla dobrych kilkuset osób miało to niebagatelne znaczenie. Dziś trzeba dobrze wytężyć wzrok, by znaleźć pamiątki pierwotnego wyposażenia: płytki piaskowca tworzące światłocieniową fakturę na obłościach holu kasowego, powyginane wsporniki resztek balustrady, zadaszenie wsparte na betonowym kątowniku, wieloboczne filary. Przywrócenie im dawnej urody odsłoniłoby klasę zaniedbanego budynku. Kino Ochota przez blisko pół wieku pełniło więcej niż rolę kina „parafialnego”, jak saskokępska Sawa, czy żoliborska Wisła. Było małym forum kulturalnych spotkań, jednym z tych miejsc, które podtrzymywało poczucie tożsamości z dzielnicą, jak w społeczeństwie niewielkiego miasteczka. Kino Ochota, zdjęcia współczesne, listopad 2009 fot. Zuzanna Fruba 7 antykwariat Małgorzata Baranowska Wracam do biblioteki (5) T uż po wojnie w ruinach Warszawy nieraz handlowano książkami ułożonymi na fragmentach muru. Dziś robi to surrealistyczne wrażenie, że zarówno na powietrzu, jak później w antykwariatach sprzedawano przewodniki po Warszawie, w których na przedwojennych zdjęciach widać było domy w całości, ulice z normalną komunikacją i przedwojennych przechodniów. To były przewodniki po nieistniejącym mieście. Jedną z takich książek, ukochanych przez wszystkich interesujących się Warszawą, była: „Jesteśmy w Warszawie. Przewodnik literacki po stolicy. Praca zbiorowa staraniem Związku Zawodowego Literatów Polskich”, Warszawa 1938. Mój egzemplarz, którego papier trzyma się dobrze, ale jednak zbrązowiał, oprawiony jest, być może przez domorosłego introligatora, w wyblakły różowy papier w niezidentyfikowane roślinki, a na wierzchu ma nalepioną pierwszą stronę oryginalnej okładki. Już na początku mamy spis autorów i, żeby koledzy się nie urazili, ułożony alfabetycznie, co wygląda dosyć ciekawie, ponieważ obok nazwisk podane są nie po kolei strony poszczególnych szkiców. Nazwiska przy tym naprawdę przednie: Maria Dąbrowska, Pola Gojawiczyńska, Karol Irzykowski, Juliusz Kaden-Bandrowski, Maria Kuncewiczowa, Stefania Sempołowska, Stefan Wiechecki, Tadeusz Żeleński (Boy) i wielu innych, którzy może dzisiaj są mniej znani. Książkę rozpoczyna szkic Aleksandra Janowskiego, nadzwyczajnego znawcy Warszawy, który był szczególnie przywiązany do myśli o jej centralnym położeniu w Europie. „Gdzież jest miasto, które by leżało na środku pomostu od Bałtyku do Euksinu, od Adriatyku do Morza Białego, od Kanału La Manche do Uralu? Jedynie tylko Warszawa zajmuje ten cudowny punkt na krzyżownicach dróg, na wielkich szlakach gospodarczych naszego 8 kontynentu [...] wielkie interesy Europy tu właśnie będą się stykały. Tu będzie punkt wymiany twórczości Wschodu i Zachodu, spraw gospodarczych Południa i Północy. Pracy i cierpliwości! To wszystko nastąpi, bo dyktują to prawa przyrody. Kto dożyje, przekona się.” I pomyśleć, że pisane to było w Warszawie, która po odzyskaniu niepodległości dopiero co przestała być prowincjonalnym miastem imperium. W każdym razie Janowski starał się zarazić swoim entuzjazmem młodzież, do której skierowane były także jego książki. Całość tego zbioru przeniknięta jest nadzieją. Inaczej przed I wojną. Ferdynand Goetel, przybywając wtedy z Krakowa, Lwowa i Wiednia, niczego dobrego się po Warszawie nie spodziewał i pisał, że jej widok od strony Kolei Wiedeńskiej „zaskoczył [go] obrazem bardziej ponurym niż wszelkie przewidywania. Kocie łby, drewniaki, anarchia nędzy i anarchia posiadania, skłębione w jakieś dzikie pole cywilizacji, przeraziły i pognębiły boleśnie mnie, przybysza z »Zachodu«”. Pisarze warszawscy starali się ułożyć pełen portret Warszawy od legend do spółdzielczości, od wojska do poetyckich nocy, od teatru do sportu, od króla z kolumny do Marszałka Piłsudskiego, o którym pisze Wacław Sieroszewski. Dzisiaj już całkiem historyczny język Wiecha przed wojną dopiero święcił triumfy w jego słynnych tekstach. Tutaj Stefan Wiechecki także daje próbki dialektu stolicy. Między innymi tłumaczy wyrażenie „à la”. „Oto »sądowe« wyjaśnienie, na czym polega subtelna, a znaczna różnica między kolegą prawdziwym, a takim »à la«: –To było tak, panie sędzio. Pan Szparaga jest mojem à la kolegą. – Cóż to znaczy? – To znaczy, że ani do szkół razem nie chodziliśmy, ani tyż w jednem fachu nie pracujem, tylko tak zwyczajnie zapoznaliśmy się gdzieś w gastronomicznem interesie.” Z „à la” narzeczonym jest podobnie: „Niby to trajluje dziewczynę na konto miłości, »w bajer ją bierze«, innym chłopakom przystępu nie daje, a o zapowiedziach ani dudu i... łachmyta!”. Bardzo ciekawy jest opis stanu kin sporządzony przez Antoniego Bohdziewicza – o „A dzisiaj wybiorę się do kina”. Kiedy szybko chciało się znaleźć repertuar kin, trzeba było udać się do słupa ogłoszeniowego, na którym nalepiony był alfabetyczny spis większych sal kinowych wraz z repertuarem. W pismach codziennych także można było znaleźć repertuar kin, ale bez adresów i bez obsady. Większość sal kinowych 57 12/2009 OCHOTNIK znajdowało się w dawnych teatrzykach, a nawet w garażach czy stajniach. „Ogółem Warszawa ma 66 sal poświęconych X Muzie z ogólną ilością miejsc: 40 715. W roku 1936 kina stołeczne sprzedały 11 720 937 biletów na ogólną sumę 8 540 991 zł (netto, nie licząc podatków). Z cyfr powyższych wynika, że przez sale kinowe Warszawy przewija się co wieczór – przeciętnie – 32 112 osób!” Książka „Jesteśmy w Warszawie” kończy się bardzo poetyckim tekstem poety Światopełka Karpińskiego pod tytułem „Noce warszawskie”. Stawia on tezę, że Warszawa w nocy odpływa. Pierwszy odrywa się i znika w ciemności Mokotów, potem Powiśle, Wola, Muranów. Świat dnia oddziela się od nocy. Najbardziej ekspresyjnie, nawet wściekle, opisane jest życie tramwajów. Kiedy Warszawa jest już „na pełnym morzu”, tramwaje „jeżdżą coraz szybciej po swych idiotycznych szynach. Jak wiadomo, tramwaje nie piją wódki i nie mają żadnego życia seksualnego, toteż czerwone ze złości, zgrzytające na zakrętach, z pasji niepohamowanej i wiecznie dzwoniące obolałymi zębami natarczywie gonią pijaków i zakochanych, starając się przejechać ich jak najwięcej. Naturalnie z zazdrości.” Niektóre nie mogą trafić do remizy i do rana, jak oszalałe, gonią po ulicach, nie mogąc się nigdzie zatrzymać. „Te byłyby groźniejsze dla zakochanych i pijanych, gdyby nie pocieszający fakt, że mają oni w nocy o wiele przyjemniejsze rozrywki od głupiego łażenia po szynach”. Karpiński opisuje także różne inne egzemplarze „mechanicznej fauny” miasta. O świcie Warszawa powraca. Tramwaje przestają wariować. Warszawa dobija do brzegów. sylwetki miesiąca WARSZAWSKA ARKA NOEGO Niezależnie od siebie dwa polskie wydawnictwa przypomniały ostatnio postaci Jana i Antoniny Żabińskich, opiekunów warszawskiego Zoo w latach 1928-1950. Wydawnictwo Literackie wznawia po latach książeczki dla dzieci o zwierzętach autorstwa Antoniny Żabińskiej, a Świat Książki wydał „Azyl. Opowieść o Żydach ukrywanych w warszawskim Zoo” autorstwa Diane Akerman. Jan Żabiński, polski zoolog i fizjolog i jego literacko uzdolniona żona Antonina zostali w 1965 roku uhonorowani tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Podczas okupacji, w willi Żabińskich (istniejącej do dziś) mieszczącej się na terenach nieczynnego wówczas i opustoszałego Zoo ukrywało się wielu Żydów szmuglowanych z getta na Pragę. W przemycie tym brał udział sam Żabiński odwiedzając getto pod pozorem poszukiwania odpadów do karmienia świń hodowanych wówczas na terenie ogrodu zoologicznego. W willi Żabińskich znaleźli schronienie m.in.: rzeźbiarka Magdalena Gross, prawnik Maurycy Fraenkel, Irena Tenenbaum, Kazimierz Kramsztyk, profesor Ludwik Hirszfeld, rodzina Kenigsweinów. O wszystkich mieszkających wówczas w „domu pod zwariowaną gwiazdą”, jak nazywano podczas okupacji willę Żabińskich, opowiada „Azyl” autorstwa amerykańskiej autorki polskiego pochodzenia Diane Akerman. Książka pisana nieco egzaltowanym językiem i pełna nieścisłości historycznych posila się obficie cytowanymi i literacko pięknymi wspomnieniami Antoniny Żabińskiej pt. „Ludzie i zwierzęta” wydanymi w 1968 roku. Chwała amerykańskiej autorce, że dokumentuje i przypomina wspaniałe postawy Polaków z okresu drugiej wojny, ale wydaje mi się, że polski czytelnik więcej by skorzystał, gdyby mógł dostać do ręki również pełne wznowienie wspomnień Żabińskiej. Miejmy nadzieję, że takie wznowienie niedługo się ukaże. Historia związała rodzinę Żabińskich z warszawskim Zoo, a ponieważ wszystkie drogi prowadzą na Ochotę, nie od rzeczy będzie dodać, że jeden z głównych bohaterów Azylu, syn Żabińskich, kilkuletni wówczas Ryś, już jako dorosły pan Ryszard Żabiński, od wielu, wielu lat mieszka na jednej z uliczek Starej Ochoty. A poniżej dwa ochotczana skrzętnie wypatrzone i wynotowane z książki Akerman. JR „Zoo nie zawsze stanowiło pierwszy przystanek dla Gości, zwłaszcza wychodzących z getta, których na noc lub dwie przygarniała w śródmieściu Ewa Brzuska, niska, krępa, rumiana pani po sześćdziesiątce, którą nazywano Babcią. Miała malutki (pięć metrów kwadratowych) sklepik na Sędziowskiej, a beczki z kiszoną kapustą i ogórkami wystawiała na chodnik, obok skrzynek z pomidorami i zieleniną. Często przystawali przy nich sąsiedzi, żeby zrobić zakupy i pogawędzić, nic sobie nie robiąc z niemieckiego warsztatu naprawy pojazdów wojskowych po przeciwnej stronie ulicy. Codziennie pod eskortą przyprowadzano tu do pracy grupę Żydów z getta, a Babcia ukradkiem odbierała od nich listy do wysłania lub czuwała na straży, gdy rozmawiali z krewnymi. Za wysokimi workami kartofli mogli się skryć mali szmuglerzy z getta. W 1942 roku zaplecze warzywniaka stało się placówką konspiracji, a Babcia przechowywała pod beczkami z kapustą fałszywe dowody tożsamości, metryki, pieniądze i kartki na chleb, a w schowku trzymała podziemne publikacje lub nocowała uciekających Żydów, z których niejeden kierował się później do ogrodu zoologicznego.” *** „W okupowanej Polsce słowo bunkier nie kojarzyło się z typowym wojskowym schronem jak dzisiaj, ale z wilgotną podziemną norą, zwykle na skraju lasu lub parku, której otwory wentylacyjne i wejście maskowano gałęziami. Bunkier Emanuela Ringelbluma przy Grójeckiej 81 mieścił się pod ogrodniczą cieplarnią, miał powierzchnię trzydziestu metrów i dawał schronienie trzydziestu ośmiu osobom na czternastu ściśniętych pryczach. Jedna ze współlokatorek bunkra, Orna Jagur (Irena Grodzińska), która w przeciwieństwie do Ringelbluma opuściła bunkier, zanim został wydany Niemcom w 1944 roku, tak opisała pierwsze zetknięcie z bunkrowym życiem: »Uderzyła mnie fala gorącego, stęchłego powietrza. Z dołu bił zaduch pleśni, zmieszany z odorem potu, nie wietrzonych ubrań i resztek jedzenia… Część mieszkańców schronu leżała na pryczach, pogrążonych w ciemności, reszta siedziała przy stołach. Mężczyźni – z powodu upału – byli do połowy obnażeni, nosili tylko spodnie piżamowe. Twarze ich były blade, zmęczone. W oczach mieli lęk i niepokój, głosy nerwowe, podniecone.«” Diane Ackerman Azyl. Opowieść o Żydach ukrywanych w warszawskim Zoo Świat Książki, Warszawa 2009 57 12/2009 OCHOTNIK 9 Ochota MIĘDZYKULTUROWOŚĆ, EDUKACJA I ROZWÓJ „Piątek Seniora” w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. M. Grzegorzewskiej W roku akademickim 2009/2010 Studenckie Koło Naukowe Edukacji Medialnej rozpoczęło kolejną cykliczną inicjatywę skierowaną do seniorów pt. „Piątek Seniora”. Pierwsza tego rodzaju impreza odbyła się 2 października br., kolejne przewidziane są na grudzień 2009 oraz na luty, kwiecień i czerwiec 2010. Tematyka grudniowego spotkania (piątek, 11 grudnia) dotyczyć będzie edukacji międzykulturowej i pomocy rozwojowej. Tym razem chcemy przybliżyć Państwu problematykę mieszkańców krajów Globalnego Południa, globalnych współzależności i szans rozwoju (ze szczególnym uwzględnieniem kontynentu afrykańskiego). Chcemy również zaprezentować wybrane działania oraz przykłady dobrych praktyk, realizowanych przez instytucje, organizacje pozarządowe, Polaków i Polki w przestrzeni międzykulturowej w krajach rozwijających się. Zależy nam również na wskazaniu wagi i roli edukacji globalnej i międzykulturowej w uświadamianiu globalnych współzależności, przełamywaniu barier i stereotypów kulturowych. W programie przewidujemy wykłady, warsztaty, przegląd zdjęć z Afryki (przygotowany przez Koło Edukacji Międzykulturowej APS) oraz otwarte pracownie komputerowe. Spotkanie odbędzie się w siedzibie uczelni przy ul. Szczęśliwickiej 40. Początek o godz. 10.00. Szczegóły dotyczące sal i programu będą dostępne w dniu imprezy w portierniach budynku A i C oraz na plakatach na terenie uczelni. Kolejne „Piątki Seniora”: luty „Bezpieczeństwo w Internecie” kwiecień III Seminarium z cyklu „Senior w sieci…”: „Senior w sieci, czyli po co seniorowi Internet?” Oba piątki są organizowane w partnerstwie z UPC Polska Sp. z o.o. czerwiec „Problemy ekologiczne wyzwaniem dla współczesnego społeczeństwa” Udział w zajęciach jest bezpłatny. Dostępność miejsc ograniczona. Bardzo prosimy o każdorazowe zgłoszenie udziału w spotkaniach. kontakt: Aleksandra Niedźwiedzka-Wardak kom. 783 341 243 e-mail: [email protected] http://www.rozwoj.unl.pl/index.php/ edukacja-ustawiczna-seniorzy ŚWIĘTA WŁODKA Mój przyjaciel Włodek nie lubi świąt w święta się pałęta wciąż z kąta w kąt drażnią go choinki bombki i prezenty drażni go Mikołaj wiecznie uśmiechnięty Działa mu na nerwy i karp i śledź nie ma go z kim dzielić ni z kim go zjeść włóczy się po mieście smętny jak wyrzutek łapie w poły płaszcza zimny wiatr i smutek Włodek jest artystą gdy jest mu źle w swojej wyobraźni zamyka się w swojej wyobraźni w czterech ścianach myśli gdzie niejedno cudo może sobie wyśnić. Mój przyjaciel Włodek wyczytał z gwiazd że go wkrótce czeka szczęśliwszy czas jeśli ktoś z was spotka samotnego Włodka zróbcie jemu miejsce pośród Was. AKCJA OPTYMIZM 31 października w Magazynie Sztuk odbyło się oficjalne zakończenie „Akcji Optymizm” zorganizowanej przez Akademię Kontaktów Społecznych (AKOS). Akcja skierowana była do osób w wieku emerytalnym, celem jej było pokazanie, jak wiele istnieje możliwości twórczego i pozytywnego spędzania czasu oraz realizowania własnych pasji w tym właśnie wieku. Akcja dowiodła, że wiek emerytalny nie jest wiekiem wykluczającym z aktywności społecznej czy w ogóle jakiejkolwiek aktywności. W ramach akcji zostały zorganizowane warsztaty z fotografii, z obsługi programu graficznego Photoshop, spotkania z psychologiem połączone z warsztatami oraz konkurs z nagrodami na rysunek satyryczny pt. „Uśmiech Sowy”. Efektem kilkumiesięcznej akcji jest wyśmienita książka wydana przez AKOS pt. „Wyjść z cienia”, pełna optymizmu, konkretnych porad i sugestii, jak odnaleźć się w życiu i znaleźć swoje miejsce w społeczeństwie i, w wieku dojrzałym. 31 października w Magazynie Sztuk spotkali się wszyscy uczestnicy Akcji Optymizm oraz osoby towarzyszące. Zostały wręczone nagrody za udział w konkursie „Uśmiech Sowy”, każdy mógł się zapoznać z działalnością Stowarzyszenia AKOS oraz z zrealizowanym projektem. Towarzyszyły nam zabawy psychologiczne prowadzone przez panią psycholog i zabawy literackie. A zabawa była wspaniała, pełna śmiechu i optymizmu. Oby więcej tak twórczych i owocnych projektów! Akcja oraz wydanie książki pt „Wyjść z cienia” została sfinansowana przez Urząd Dzielnicy Ochota m.st. Warszawy. Dla zainteresowanych publikacją powstałą w ramach projektu podajemy kontakt do wydawcy: AKOS, tel. 22 822 17 51, e-mail: [email protected]. Agnieszka Biardzka 10 57 12/2009 OCHOTNIK *** Ochota jest moją małą ojczyzną. Tu się urodziłam, tu mieszkam i tu pracuję. Piszę sztuki, wiersze, piosenki, także śpiewam. Tekst piosenki umieszczony powyżej szykowany jest do mojego kolejnego recitalu. Serdecznie zapraszam Państwa na moją stronę internetową: www.agatawieczynska.pl, gdzie można dowiedzieć się czegoś więcej, posłuchać piosenek, poczytać teksty. Do zobaczenia. Agata Wieczyńska-Krawiec www.agatawieczynska.pl OKO/SURMA/Ochota PLAC ZABAW? 27 października 2009 w Klubie Osiedlowym SURMA, filii Ośrodka Kultury Ochoty odbył się pokaz filmu pt. „Plac Zabaw” autorstwa licealistów ze szkoły im. Hugona Kołłątaja. Premiera odbyła się w ramach projektu „TONA, czyli Towarzystwo Opieki Nad Artystami”. Film, którego reżyserem jest Mateusz Michalski, traktował o problemie aborcji i ciąży wśród nastoletnich dziewczyn. Poznać dziewczęcą psychikę pomagały mu, poprzez wnoszenie poprawek do scenariusza, Dominika Zielińska oraz Katarzyna Nicewicz. Główna rola została zagrana przez Magdalenę Sikorę. Na seansie sala została wypełniona po brzegi przez młodych miłośników kina amatorskiego z warszawskich liceów. Akcja filmu opowiadała o piekle przechodzonym przez normalną nastolatkę, która zachodzi w ciążę podczas jednej z licznych imprez, które były stałym elementem jej życia. Kiedy dzieli się bolesną prawdą z przyjaciółmi, zamiast pocieszenia, spotyka się z całkowitym brakiem wsparcia. Nikt nie jej jest w stanie jej pomóc i doradzić, a już zwłaszcza „sprawca całego zamieszania”. Razem z bohaterką przechodzimy depresję, rozterkę, rozczarowanie, a w końcu odczuwamy jej ból z powodu podjętej decyzji. Po seansie odbył się pokaz krótkiego materiału zza kulis filmu, pełnego – mimo poważnej tematyki filmu – zabawnych sytuacji. Słowem: film – świetny, reżyseria – znakomita, aktorstwo – nie odstawające poziomem od hollywoodzkiego. Polecam gorąco i liczę na kolejne produkcje! Filip Wilczek PODRÓŻE W ŚWIAT DZIECIŃSTWA I DOROSŁOŚCI Raz w miesiącu w Klubie osiedlowym SURMA mają miejsce niecodzienne spotkania. Przez dwie godziny różne pokolenia mają okazję do tego, by spotkać się ze sobą i wymienić wspomnieniami i doświadczeniami. Brzmi to może zagadkowo, ale pomysł był prosty. Różnice technologiczne, tempo życia i nowe sposoby komunikacji spowodowały, że coraz trudniej jest nam po prostu ze sobą porozmawiać. W zainicjowanych przez SURMĘ spotkaniach udział biorą pokolenie rodziców, seniorzy oraz młodzież. Między tymi grupami wytworzyła się przyjacielska więź porozumienia, okazało się, że nie jesteśmy sobie obcy, ale wręcz przeciwnie – mamy sobie wiele do opowiedzenia i jest to dla każdego interesujące. Październikowe pierwsze spotkanie, poprowadzone przez naszą wolontariuszkę Annę Matan j jej córkę, było poświęcone modzie, muzyce oraz kulturze lat 60. i 70. Wspólne oglądanie kronik filmowych, pokaz zdjęć, obrazujących modę i dawne obyczaje oraz konkurs znajomości „złotych przebojów” dostarczył wszystkim wiele radości. Starszych uczestników wzruszyły wspomnienia, młodszych zaś zafascynowała przeszłość. W listopadzie podobna atmosfera wytworzyła się podczas spotkania o polskich kabaretach, w czasie którego puszczane były „perełki” kabaretowej klasyki. Chodzi o to, aby znaleźć wspólne tematy dla mieszkańców Ochoty, których tylko pozornie dziś tak wiele dzieli. Kolejna „Podróż”, tym razem świąteczna, odbędzie się 8 grudnia o godz. 17.00. Wszystkich, którzy lubią ludzi, mają ochotę powspominać, pośmiać się i poznać wiele ciekawych osób serdecznie zapraszamy na ul. Białobrzeską 17. Agnieszka Matan 57 12/2009 OCHOTNIK DZIEŃ PAPIESKI NA OCHOCIE W piątkowy wieczór 16 października w kościele św. Jakuba Apostoła przy pl. Narutowicza byliśmy świadkami prawdziwego wydarzenia kulturalnego – wieczoru literacko-muzycznego, dedykowanego naszemu drogiemu i nieodżałowanemu Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II. W koncercie z okazji „Dnia papieskiego” udział wzięli, należący do elity polskich artystów: Ewa Uryga – wspaniała wokalistka, znakomity aktor Krzysztof Kolberger, kwartet smyczkowy Da Camera oraz Piotr Wrombel i Dariusz Ziółek. Fakt, że Ewa Uryga jest świetną wokalistką nie ulega wątpliwości. Śpiew jest jej pasją, czemu daje wyraz w każdym wykonywanym utworze. Śpiewa ekspresyjnie, bardzo sugestywnie, prezentując pełnię swoich umiejętności i talentu. Znakomite aranżacje utworów, w których muzycy towarzyszyli Ewie, tworzyły piękne tło dla jej głosu. „Modlitwa” Bułata Okudżawy wykonana tylko z pianistą Piotrem Wromblem zachwyciła i wywołała prawdziwą burzę oklasków. Owacyjnie przyjęty został także występ Krzysztofa Kolbergera, który swoją osobowością sceniczną, niepowtarzalnym brzmieniem swego głosu, już na samym początku wieczoru oczarował słuchaczy i tak już pozostało do końca. Wspaniale dobrany przez artystów, trafiający prosto w serce repertuar, mistrzowskie wykonanie, umiejętność przekazywania emocji stworzyły wrażenie, że koncert ten stał się rodzajem misterium. Była to prawdziwa uczta, śmiało mogę powiedzieć, że ten niezwykle ciekawy, urzekający, wzruszający wieczór przejdzie do historii organizowanych przez OKO cyklicznych „Sobotnich koncertów w kościołach na Ochocie”. Ewa Kessler Biblioteka Publiczna w Dzielnicy Ochota m.st. Warszawy Warszawska Galeria Ekslibrisu zaprasza na wystawę Z ogrodu ekslibrisów i ilustracji Jerzego Napieracza Wernisaż odbędzie się 9 grudnia 2009 r. (środa) o godz. 17.00, w wypożyczalni nr 75, ul. Grójecka 109 (Pod Skrzydłami) wstęp wolny, wystawę można zwiedzać do 23 stycznia 2010 r. 11 DK Rakowiec” ” GRUPA T-ART Z OCHOTY – WYDARZENIE NA TEATRALNEJ MAPIE WARSZAWY 20 listopada minęła 1. rocznica śmierci Jana Machulskiego, jednego z najbardziej zasłużonych artystów dla kultury Ochoty. Przez wiele lat mieszkał (na Baleya, Korotyńskiego) i tworzył na Ochocie . Jan Machulski – twórca Teatru Ochoty Ośrodka Kultury Teatralnej, jedynego zawodowego teatru w dzielnicy. Twórca (wraz z żoną Haliną) około 100 ochockich spektakli, w których zawierał zawsze ważne, moralne pytania o postawy współczesnego człowieka. I jeśli brakowało współczesnych dramatów o postawach moralnych bohaterów, z determinacją adaptował klasykę na scenę, wywołując ważne tematy. W dyskusjach po spektaklu każdego wieczoru widzowie mogli komentować te postawy w odniesieniu do otaczającej nas rzeczywistości lat 70. i 80., mrocznych, ale coraz bardziej odważnych w walce o godność i wolność człowieka Teatr Ochoty był jednym z bardzo niewielu miejsc w komunistycznej Polsce, gdzie można było dyskutować i wypowiadać się szczerze, spontanicznie w nie reżyserowanych dyskusjach. To w Teatrze Ochoty rozmawialiśmy o współczesnych Przełęckich, Monserratach, Judymach, Doktorach Żiwago. Warto dziś przypomnieć: Machulscy, jako pierwsi, na długo przed filmowymi realizacjami przedstawili pamiętniki i postać kard. Stefana Wyszyńskiego, gen. Władysława Andersa, adaptację „Doktora Żiwago” czy W przedostatni weekend (24-25) października AD 2009 u wrót Domu Kultury „Rakowiec”, stanęli prawdziwi miłośnicy fantasy. Pierwsi, przybyli już o świcie... Na sobotę DK „Rakowiec” przygotował atrakcje nawiązujące szczególnie do tematyki gier bitewnych i strategicznych. Głównym wydarzeniem zaplanowanym na ten dzień był konkurs malarsko-modelarski „Slayer of Daemon”. Można śmiało stwierdzić, że konkurs objął swoim zasięgiem całą Polskę. Pierwsza grupa uczestników przyjechała z Trójmiasta już o 5 rano! Mieliśmy także przyjemność gościć modelarzy m.in. z Poznania, Lublina, Elbląga, Torunia, a nawet ze Szczecina. Mimo szczerych chęci, ze względu na bardzo dużą liczbę zgłoszeń (prawie sto prac), nie sposób wymienić wszystkich. Nagrodami w poszczególnych kategoriach były statuetki przedstawiające krasnoluda z wielkim toporem, przygoto- 12 Orwellowski „Folwark zwierzęcy”. Jako jedni z pierwszych rozmawiali publicznie o narkotykach i przeszczepach. Widzowie chłonęli tam Mrożka, Herberta, Bursę, Grochowiaka, Białoszewskiego, Hłaskę, Kundrę, Schaeffera. Nie mówiąc o klasykach od Sofoklesa po Anouilha, Fredrę, Słowackiego, Czechowa, Dostojewskiego, Kafkę, Bułhakowa, Wyspiańskiego, Strindberga, Ibsena, Witkiewicza. I ta wspaniała przygoda z Szekspirem. podczas Zamojskiego Lata Teatralnego… A zresztą sprawdźcie Państwo sami na stronie www. teatrochoty.pl w archiwum, zanim zniknie wraz z teatrem, jak to planują władze. Janek towarzyszy nam – wychowankom jego Teatru – w naszym życiu. I tak się złożyło, że w 1. rocznicę jego śmierci i w 39. rocznicę powstania Teatru Ochoty (wszystko dziwnie dzieje się wokół trzeciej dekady listopada) wychowankowie Machulskich, trzydziestoparolatkowie niekoniecznie „robiący” w sztuce, zrealizowali 18 i 19 listopada na scenie Domu Kultury „Rakowiec” spektakl „Okno” wg opowiadania Ireneusza Iredyńskiego. Postanowili słowami Iredyńskiego opowiedzieć o swoim pokoleniu, rozliczyć się ze swojego młodzieńczego wyboru drogi życiowej. Stworzyli spektakl znakomity, poruszający, refleksyjny nie tylko dla siebie, ale dla widzów, dla swojego pokolenia. Na szczególną uwagę zasługuje rola Krzysztofa grana perfekcyjnie i do bólu poruszająca. To naprawdę dużego formatu kreacja aktorska. W postać Krzysztofa wcielił się Paweł Ptaszkiewicz, autor równie świetnie skomponowanej i zastosowanej w spektaklu muzyki – muzyki, która jest równoprawnym aktorem w przedstawieniu. Artur Jasiński, autor scenariusza i reżyser spektaklu to inicjator całego przedsięwzięcia i pomysłodawca tego artystycznego teatralnego wydarzenia na Ochocie. Wspaniale zbudował klimat, nastrój oddając dramatyzm opowiadanej przez Iredyńskiego historii. Wykorzystał z godnym zauważenia umiarem współczesne rekwizyty techniczne przenosząc akcję sztuki z lat 70. do współczesności. Smaku całości nadała ascetyczna, bardzo funkcjonalna scenografia autorstwa Agnieszki Kruk, grającej w spektaklu trudną rolę Barbary. Również wykonawcy grający w tym spektaklu role drugoplanowe wykazali się profesjonalizmem i prawdą artystyczną: Urszula Kwiatek, Elżbieta Malicka, Mariusz Lipiński i Artur Jasiński. Ten spektakl został dedykowany przez reżysera i zespół Halinie i Jankowi Machulskim, był też najlepszym sposobem na uczczenie pamięci naszego mentora. Janku mamy nadzieję, że jesteś z nas zadowolony. Grażyna Zaczek fot. Jacek Kowalczyk wane przez profesjonalnego rzeźbiarza specjalnie na potrzeby konkursu. Natomiast nagrodą główną – replika topora wikingów z IX wieku w skali 1:1. Trafiła ona w ręce Przemka Wałęgi – serdecznie gratulujemy! Równocześnie z konkursem odbywały się warsztaty plastyczno-malarskie, podczas których mniej doświadczeni miłośnicy fantazy, mogli nauczyć się zasad budowy podstawowych makiet do gier oraz poznać różne techniki malarskie, jakie stosuje się na figurkach wystawianych później w grach strategicznych i bitewnych. W sali przeznaczonej na warsztaty spotykali się także profesjonalni malarze, niejednokrotnie zdobywcy wielu prestiżowych nagród w konkursach międzynarodowych np. Golden Demon. Przybywający z różnych stron Polski, mieli jedyną w swoim rodzaju okazję, by poznać się, wymienić doświadczenia i porozmawiać na temat łączącego ich hobby. Bardziej zainteresowani samym graniem, zajmowali salę przeznaczoną na tzw. „introgaming”, czyli wprowadzanie w różne systemy gier bitewnych i karcianych. Tam wstępnych informacji udzielali profesjonaliści z „Cytadeli” i „Truso”, ale także można było samemu zagrać i na własnej skórze przekonać się „czym to się je”. Przez cały dzień prezentowane były między innymi następujące systemy: Warhammer, War- 57 12/2009 OCHOTNIK Magazyn Sztuk V POPLENEROWA WYSTAWA MALARSTWA I CERAMIKI PRACOWNI PLASTYCZNYCH W samo południe 14 listopada 2009 r. w Instytucie Podstawowych Problemów Techniki Polskiej Akademii Nauk odbył się wernisaż V Poplenerowej Wystawy Malarstwa i Ceramiki Pracowni Plastycznych skupionych wokół Ośrodka Kultury Ochoty i jego filii. W wystawie wzięło udział 65 artystów różniących się wiekiem, miejscem pochodzenia, wykształceniem, ale posiadających wspólna pasję, którą dzięki takim miejscom, jak Magazyn Sztuk czy Pracownia Ceramiki „AngobA” mogą rozwijać. Od razu na wystawie uderza niezwykłe zderzenie: surowość pomieszczenia o betonowo szklanych ścianach, podkreślonych chromowanymi konstrukcjami contra przepych prac malarskich i ceramicznych eksponowanych na wystawie. Dotknięcie sztuki i nauki. Dopiero naukowiec lub artysta potrafi wydobyć subtelności fizycznej lub duchowej rzeczywistości, na swój sposób ją zinterpretować i oddać światu w postaci dzieła naukowego lub dzieła sztuki. Szczególnie pragniemy podziękować dyrektorowi IPPT, Profesorowi Andrzejowi Nowickiemu oraz Katarzynie Parkitnie za pomoc w organizacji wystawy. Wystawę można oglądać od 14 listopada do 15 grudnia 2009 r. (poniedziałek-sobota w godz. 10.00-18.00). Jacek Malinowski IDEA – WIZJA – MAGAZYN – SPOTKANIA Magazyn Sztuk to nie tylko punkt na kulturalnej mapie Warszawy, to przede wszystkim idea, myśl, z której powstało miejsce służące dzisiaj każdemu, kto zechce je odnaleźć, przestąpić jego próg i wtopić się w atmosferę rodzinnego spokoju wypełnionego artystyczną wrażliwością ludzi z wizją. Co zainspirowało twórców Magazynu Sztuk? Nieodparta potrzeba pokazania ludziom innej, piękniejszej rzeczywistości, uwrażliwienia ich na otaczające piękno, zarażenia ich własną pasją; pasją dekorowania swojego życia wspaniałymi zestawieniami lekkich przedmiotów, nazywanych powszechnie obrazami. Magazyn Sztuk to dwie pracownie, dwadzieścia trzy sztalugi, kilku instruktorów, kilkudziesięciu uczniów i setki obrazów. Niby niewiele, właściwie prawie nic, ale to tylko pozory małości, ponieważ razem tworzą olbrzyma, który każdego dnia rośnie w siłę i nie poddaje się szarości zwykłego dnia. Wystawa „Spotkania 3” jest… zejściem się w pół drogi wizji i jej urzeczywistnienia. Jacek Malinowski wernisaż wystawy „Spotkania 3” 4 grudnia 2009, godz. 19.30 Dom Kultury „Praga” – Praskie Centrum Wystawowe ul. Dąbrowszczaków 2 wystawę czynna: 4-29 grudnia 2009 r., pon.-pt. w godz. 10.00-18.00 HONOROWE WYRÓŻNIENIE W MAGAZYNIE SZTUK JURY 39. BIENNALE MALARSTWA BIELSKA JESIEŃ 2009 PRZYZNAŁO WYRÓŻNIENIE HONOROWE ARTYŚCIE MAGAZYNU SZTUK – ALEKSANDROWI LASZENCE Kwalifikacja zgłoszeń do 39. Biennale Malarstwa „Bielska Jesień 2009” pod patronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego odbyła się 17 i 18 czerwca 2009 r. Na konkurs zgłosiło się 398 artystów, którzy nadesłali 1566 prac. Podczas drugiego posiedzenia, 24 września br., jury zakwalifikowało do wystawy pokonkursowej 104 prace 37 artystów. Przegląd i klasyfikacja obrazów odbyła się na podstawie prezentacji elektronicznej oraz oryginałów. Komisja zastrzegła sobie prawo do odrzucenia części prac po obejrzeniu ich w wersji oryginalnej. Przyznane zostały nagrody regulaminowe: Grand Prix, nagroda II i III oraz pięć wyróżnień regulaminowych (fundowanych). W tym roku jednym z artystów uhonorowanym tym wyróżnieniem został instruktor Magazynu Sztuk, filii Ośrodka Kultury Ochoty – Aleksander Laszenko. Więcej o artyście można dowiedzieć się na stronie www.magazynsztuk.pl. Zapraszamy także na zajęcia z rysunku i malarstwa prowadzone pod okiem Aleksandra Laszenko do Magazynu Sztuk (Filtrowa 62, lok. 230) – każdy wtorek, od godziny 16.00 do 20.00. FANTASY NA RAKOWCU hammer 40 000, Lord of the Rings, Warmachine, Piraci z Karaibów oraz Chaotic. Tego dnia także otworzyliśmy wystawę „Autorzy fantasy i ich bohaterowie”, którą można było oglądać przez całą imprezę. Drugiego dnia imprezy zostały rozstrzygnięte dwa konkursy towarzyszące imprezie: literacki i graficzny. W konkursach wzięły udział łącznie 32 osoby. Autorką najlepszego opowiadania wybrana została Agata Byra z Zamościa, natomiast w konkursie graficznym triumfowali Kinga Wolf w kategorii do 15 lat oraz Jakub Oleksów w kategorii powyżej 15 lat. Wiele emocji, szczególnie wśród młodszej części naszych gości, wywołało spotkanie z Rafałem Kosikiem – tegorocznym laureatem najbardziej prestiżowej nagrody Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla za powieść „Kameleon”. Oprócz powieści dla dorosłych, Rafał Kosik jest także autorem cyklu dla dzieci i młodzieży zatytułowanego „Felix, Net i Nika”. Fani tego cyklu swoimi pytaniami niejednokrotnie wprowadzili w zakłopotanie nie tylko prowadzącą spotkanie Monikę Klawitter, ale i autora, który jak sam przyznał, nie jest w stanie zapamiętać wszystkich szczegółów z początku powieści, szczególnie po napisaniu siedmiu tomów. Dociekliwość i ciekawość młodych czytelników spowodowała, że „spotkanie z autorem” przerodziło się niemal w profesjonalną konferencję prasową. Finałem dwudniowej imprezy był występ zespołu Danar z Poznania. Pięcioosobowa grupa muzyków dała wspaniały koncert muzyki celtyckiej. Blisko setka osób przybyłych na koncert na pewno nie była zawiedziona, co przejawiało się w spontanicznych występach tanecznych części publiczności oraz gromkich oklaskach i owacji na stojąco na zakończenie występu. Przez uczestników „Weekendu z fantasy” i grona specjalistów tego gatunku zostaliśmy zobowiązani do zorganizowania drugiej edycji naszej imprezy. Mamy więc nadzieję na spotkanie za rok, a wszyscy chętni do uczestnictwa w konkursach – trochę czasu na przygotowanie nowych prac. Janusz Rosłan fot. Jacek Kowalczyk 57 12/2009 OCHOTNIK 13 (cz. 11) powieść Długie, gorące lato „Uśmiech Weroniki” Ktoś mi kiedyś powiedział, że mężczyzna rodzi się w oczach kobiety. Teraz nie mam już wątpliwości, że tamtej nocy definitywnie pożegnałem zielone lata i chłopca, którym wtedy byłem. Szedłem ulicą Grójecką czując ciężar plecaka. Obok mnie lekko szła Weronika. Szliśmy, by rozwiązać zagadkę Kamińskiego, odnaleźć skarb, który ukrył przed laty. On lub raczej Wiesiek Atom, przestępca z dawnej Warszawy. Gdy znaleźliśmy się już w piwnicy, którą odwiedziłem zeszłej nocy, Weronika złapała mnie nagle za rękaw kurtki. Jej oczy lśniły jak dwie prześliczne krople rosy. Zaschło mi w gardle i w ostatniej chwili powstrzymałem się, by jej nie pocałować. – Paweł – szepnęła – jak my się tam dostaniemy? – Co masz na myśli? – zdziwiłem się. – Drzwi do zasypanego bunkra. Jak je sforsujemy? Uśmiechnąłem się. Miałem pewność, że panuję nad sytuacją. – Nic się nie bój. Wszystko zaplanowałem. – odpowiedziałem tajemniczo. Kiedy pięć minut później schodziliśmy ostrożnie po betonowych schodach w dół piwnicy, czułem, że coś się we mnie zmienia. Nie potrafiłem wtedy tego zrozumieć, czy choćby nazwać. Nie miałem jednak wątpliwości, że mój dziwny stan ducha ma coś wspólnego z moich bratem. Bolesna prawda o śmierci Tomka zerwała we mnie wewnętrzną tamę strachu, wstydu, zażenowania, która skutecznie blokowała mnie przez lata. W zamyśleniu, dziwnie nieobecny, odnalazłem właz do kanalizacji. Odsunąłem go bez słowa. Weronika patrzyła, jak wsuwam się do środka. W smugach naszych latarek ukazał się długi, wilgotny korytarz. Ściana z wyrwą w murze, którą wczorajszej nocy wykułem kilofem, wychynęła z ciemności. Weronika stała oniemiała muskając palcami z niedowierzaniem pokruszone cegły. Nie tracąc czasu wyjąłem z plecaka kilof i dodatkową latarkę. Skierowałem jej snop na otwór. – Odsuń się – zwróciłem się do dziewczyny i przystąpiłem do pracy. Po chwili naszym oczom ukazał się krótki korytarzyk zakończony zielonymi drzwiami. Farba była złuszczona i jej ogromne płaty poodpadały w kilku miejscach odsłaniając pordzewiałą stal. – Co teraz? – spytała dopadając do drzwi – Są zaryglowane. Cholera, nawet nie drgną. Zakaszlała. Wszędzie unosił się pył z pokruszonego muru. Odsunąłem ją delikatnie i stanąłem naprzeciw zamka. Kątem oka 14 Artur Rafał Skowroński obserwowałem jej reakcję, gdy dostrzegła w moich dłoniach pęk kluczy. Pierwszy nie pasował. Zakląłem pod nosem. Wsunąłem kolejny. Usłyszeliśmy głośny zgrzyt. Zamarliśmy patrząc na siebie. Pchnąłem drzwi. Ustąpiły skrzypiąc niemiłosiernie. Powiało głębokim chłodem, wilgocią i stęchlizną. Ujrzeliśmy owalne pomieszczenie o półokrągłym suficie. Serce łomotało mi jak szalone. Snopy naszych latarek błądziły po ciemnoszarych murach. Pomieszczenie było puste i ślepe. Na końcu znajdował się zamurowany otwór korytarza. Wszedłem ostrożnie do środka, czując na policzku ciepły oddech dziewczyny. – Patrz! – krzyknęła, gdy snop jej latarki wydobył z ciemności drewnianą skrzynkę. Podbiegliśmy do niej równocześnie. Wyciągnąłem scyzoryk i podważyłem wieko. Spróchniała deska strzeliła z trzaskiem. Wyrwałem pozostałe. Rozpadały się w rękach. Pordzewiałe gwoździe wypadły na posadzkę, niczym zęby z przegniłych dziąseł martwego olbrzyma. Wzdrygnąłem się i spojrzałem do skrzynki. Wewnątrz były jakieś papiery. Niestety przegniły i rozpadły się, zamieniając się w nieczytelną papkę. Wilgoć i czas zrobiły swoje. – To wszystko? – spytała nie kryjąc rozczarowania. – Spóźniliśmy się. Przez chwilę dotykałem delikatnie wilgotnego strzępu wyblakłego papieru. Śmierdział stęchlizną, wiedziałem, że nic nam już nie zdradzi. Na szczęście znałem człowieka, który mógł mi coś o nim opowiedzieć. – Paweł! Zerwałem się na równe nogi. Weronika wcisnęła się w załom w murze i z przerażeniem wpatrywała się w drugi koniec komnaty bunkra. Skierowałem tam światło latarki i poczułem jak lodowate dreszcze przebiegają mi po grzbiecie. Za małym filarem, którego początkowo nie zauważyliśmy, leżały przykurczone zwłoki człowieka. Postrzępione ubranie opadło odsłaniając białe piszczele. Kościotrup patrzył na nas pustymi oczodołami. Na zewnątrz padało. Szliśmy w strugach deszczu. Dziewczyna dygotała z zimna i chyba ze strachu. Nie patrzyła mi w oczy, ale wiedziałem, że jest rozczarowana. Wreszcie stanęła i zgarniając z czoła mokre włosy spytała wprost: – Czy tylko tyle? Sterta przegniłej bibuły i kościotrup. Rozumiesz coś z tego? Nabrałem w płuca powietrze, by jej odpowiedzieć, gdy krzaki za moimi plecami zaszeleściły. Odwróciłem się i spojrzałem w parę zimnych, niebieskich oczu. Chło- 57 12/2009 OCHOTNIK pak uśmiechnął się nieprzyjemnie i chwilę potem zza jego pleców wyłoniły się jeszcze dwie postacie. Znałem tę ekipę. Spotkaliśmy się już pod kinem Ochota. – Zostaw nas! – krzyknęła nagle Weronika. – Słyszysz? Zostaw mnie wreszcie. – Spoko Wera, nie panikuj. Tobie nic się nie stanie. Mam sprawę tylko do tego gnoja. To twój nowy chłoptaś, co? Wytrzymałem jego pełne wzgardy i nienawiści spojrzenie. Ręce miałem już wilgotne i czułem, że serce zaraz wyskoczy mi z gardła. Mimo to zrobiłem krok do przodu. Ująłem delikatnie Weronikę pod ramię i szepnąłem jej do ucha: odsuń się. Posłuchała, patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami. – Ojej, ale kozak! – zadrwił tamten. Chciał jeszcze coś dodać, ale widząc moje spojrzenie zmienił zdanie. – Ty jesteś Kamil, prawda? – spytałem. – A ty co? W mordę dawno nie dostałeś? – Nie chcę cię tu więcej widzieć. Rozumiesz? – odpowiedziałem chłodno, czując się tak, jakbym grał w jakimś filmie. Jakbym nie ja sam, ale ktoś zupełnie obcy wypowiadał te słowa. Kamil obejrzał się niedbale przez ramię i splunął. Usłyszałem śmiechy. Gdy chwycił mnie za koszulę ujrzałem niespodziewanie twarz mojego brata. Trwało to zaledwie ułamek sekundy. Tomek uśmiechnął się do mnie, tak, jakby chciał mi powiedzieć, że nie jestem sam. Nigdy nie byłem i nigdy już nie będę. Chwyciłem nadgarstek Kamila i drugą ręką wymierzyłem mu cios w twarz. Celowałem w nos, ale ruszył głową i moja pięść wylądowała na jego wardze. Cios rzucił go na chodnik. Jego kumple odskoczyli do tyłu. Wykorzystałem moment i kopnąłem go z całej siły w żebra. Jęknął zwijając się z bólu. Myślałem, że zaraz poderwie się na równe nogi i rzuci się na mnie. Jednak on leżał na boku i patrzył na mnie z mieszaniną zdziwienia i przerażenia. – Wy też chcecie? – wrzasnąłem na pozostałych. Byli dziwnie bladzi. Z twarzy zniknęła im niedawna wzgarda i buta. Wyglądali teraz jak para małych chłopców, których ktoś mocno przestraszył. Spojrzałem jeszcze raz na Kamila i syknąłem przez zaciśnięte zęby: – Więcej tu nie wracaj… Nic nie odpowiedział, ale wiedziałem, że to nasze ostatnie spotkanie. Odwróciłem się w stronę Weroniki. Wpatrywała się we mnie z niedowierzaniem, które powoli zamieniało się w podziw. Po chwili uśmiechnęła się do mnie i był to najpiękniejszy uśmiech, jaki może zobaczyć zakochany mężczyzna. Mężczyzna, którym przecież byłem. CDN Ochota KONTAKT I WIĘŹ W RODZINIE: OFICJALNY POCZĄTEK NOWEJ RODZINY – PSYCHOLOGICZNE ZNACZENIE RYTUAŁÓW ZARĘCZYN I ŚLUBU rozmawiają: Beata Chrzanowska i Anna Salwa-Ostrowska, psycholożki z poradni „Uniwersytet dla Rodziców” Kiedy para młodych ludzi uzna, że wiele ich łączy, że dobrze się ze sobą czuje, że potrafi rozmawiać o tym, co łatwe i o tym, co trudne oraz znajdować wspólne, obustronnie satysfakcjonujące rozwiązania – zwykle pojawia się pomysł, żeby stworzyć „poważny związek”. Doświadczenia psychologów i terapeutów rodzinnych wskazują, że nie jest „wszystko jedno”, jak się taki „poważny związek” stworzy. Że „błyskotka na palcu” czy „podpisanie papierka”, wbrew pozorom mają swoją moc, nie są nic nieznaczącym ceremoniałem, kreują rzeczywistość nowego związku: wpływają na samopoczucie partnerów, na poczucie zobowiązania wobec drugiej strony, na stosunek rodzin pochodzenia do nowej rodziny, która właśnie powstaje. Odbycie rytuałów „oficjalnego” zawarcia związku sprzyja także młodym w pracy nad związkiem i utrzymaniu go. Natomiast właściwie zawsze niechęć jednej lub obu stron do oficjalnego potwierdzenia związku, tłumaczenie, że „papier nie jest nam/mi do niczego potrzebny”, a pierścionek to „niepotrzebny wydatek lub staroświecki przeżytek” – właściwie zawsze ma jakieś ważne i ukryte przyczyny, a nie tylko kontestowanie tradycji. Najpopularniejsze to niepewność, czy chcemy się już na poważnie związać, wątpliwości, czy na pewno dobrze wybraliśmy, obawy o akceptację rodziców i zmiany w skomplikowanych więziach z nimi... i wiele, wiele innych. Życie rodzinne podlega wielu rytuałom. Ubieramy je w piękną nazwę zwyczajów, ale niewielu z nas zastanawia się nad tym, co one mogą oznaczać i czemu służą. Weźmy pierwszy zwyczaj/rytuał służący oficjalnemu zapoczątkowaniu „poważnego związku” między dwojgiem ludzi, czyli zaręczyny. Zwyczaj dość zapomniany, chociaż teraz coraz częściej odnawiany. Kiedyś miał znaczenie jako obietnica małżeństwa i połączenia się dwóch rodzin. Był związany z wizytą młodego mężczyzny w domu rodziców kobiety i oficjalną prośbą o jej rękę, czyli o przyzwolenie na zawarcie małżeństwa, a idąc dalej o zgodę na połączenie dwóch rodzin. Gest ten miał nie tylko materialny wymiar, ale także – a może przede wszystkim – symboliczny, od tego bowiem momentu dwie rodziny zaczynały się lepiej poznawać, a młodzi mieli czas na ustalenie najważniejszych w tym okresie spraw dotyczących ich wspólnego życia. Zmieniał się status zarówno młodej kobiety, jak i młodego mężczyzny. Przecież teraz też tak jest, już nie mówią o sobie „mój chłopak, moja dziewczyna” tylko „narzeczona”. Też się szykują do ślubu. Rzeczywiście jest podobnie, ale nie we wszystkim. Współczesne zaręczyny odbywają się jako uroczystość dwojga ludzi bez udziału ich rodzin. I choć jest to piękne i romantyczne, brakuje w pewnym sensie elementu włączania w rodzinę partnera, poznawania tej rodziny, a przecież to z nią przyjdzie nam w pewnym sensie żyć przez następne kilkadziesiąt lat. W zaręczynach odbywanych tylko we dwoje, brakuje oficjalnego pokazania obu rodzinom i światu „teraz ja się będę tobą opiekował i wspierał”. A pokazanie takie jest istotne, bo deklaracja stworzenia wspólnej rodziny nie jest tylko wydarzeniem osobistym, ale także społecznym, tak jak narodziny dziecka, wejście w dorosłość. Warto pozwolić członkom najbliższej nam społeczności, cieszyć się razem z nami. No chyba, że obawiamy się reakcji rodziny na sam fakt zostania narzeczonymi albo na osobę naszego oblubieńca. Jednak i wtedy warto zaryzykować „oficjalne” zaręczyny, aby rodzice nawet ci nieco niechętni mogli chociaż trochę poczuć się ważni, aby mieli czas na oswojenie się z myślą o nowym członku rodziny. Aby młodzi nie pobierali się w poczuciu „stawiania na swoim i bycia w opozycji wobec rodziców”. Takie poczucie co prawda na jakiś czas cementuje związek, ale na dłuższą metę – gdy już konieczność bycia w opozycji zniknie – może być czasem trudno dogrzebać się innych powodów dla których chcielibyśmy być razem. Czy to znaczy, że trzeba wychodząc za mąż/żeniąc się, kierować się gustami rodziców? Nie, zdecydowanie nie, ale warto czasami posłuchać, co mają nasi rodzice do powiedzenia. Choćby po to, żeby poczuli się wysłuchani, uszanowani i ważni, co być może pomoże im spojrzeć na plany młodych przychylniejszym okiem. Narzeczeństwo to czas na słuchanie siebie i innych; czas na porządne rozważenie, czy na pewno teraz i czy na pewno z tą osobą, chcę się na całe życie związać. Warto posłuchać, co mają do powiedzenia rodzice i przyjaciele, nawet jeśli uwagi nie są po naszej myśli. Kolejnym rytuałem jest ślub i wesele. Ślub jako widomy znak założenia odrębnej 57 12/2009 OCHOTNIK rodziny to wydarzenie społeczne. Wielce radosne, dlatego zapraszamy na nie znajomych i przyjaciół, a przede wszystkim rodzinę. Młodzi stają się mężem i żoną, ich rodzice zostają teściami. Ślub rozumiem, ale wesele… To duże koszty, nie każdego na nie stać, a poza tym na ogół młodzi ludzie nie chcą wesela, jeśli je wyprawiają to głownie dlatego, że ich rodzice tego chcą. To prawda, ale wesele jest dość ważnym rytuałem. Jak na zaręczynach widzieli się tylko młodzi i ich rodzice, to na weselu mogą już poznać się nawzajem dalsi krewni i (co w obecnych czasach nieraz ważniejsze) przyjaciele młodej pary, którzy od teraz będą tworzyć środowiska życia i grupę odniesienia nowej rodziny. Dlatego wesele warto mieć, ale na zasadach, jakie przedstawią młodzi, a nie w formule wymyślonej przez starsze pokolenie. Młodzi powinni decydować, jak ma wyglądać ich wesele oraz (co czasem budzi wiele kontrowersji) kogo na nie zaprosić – w końcu to głównie ich święto i dobrze by było, aby przebiegało według ich scenariusza i zapotrzebowania. Organizacja wesela – jest dla młodych pierwszym niekiedy sprawdzianem dorosłości oraz umiejętności myślenia i działania jako związek: negocjowania wspólnych rozwiązań, współdziałania, wzajemnej lojalności, stawania za sobą, dawania sobie wsparcia w stresujących sytuacjach, a także negocjowania wspólnych pomysłów i ustaleń ze swoimi rodzinami. Młodzi muszą zdecydować na ile podporządkują się oczekiwaniom rodziców, a na ile będą dążyć do realizacji swoich koncepcji. To wiele kwestii, które trzeba wtedy rozwiązać, a jednocześnie jest czas na przyjrzenie się swoim reakcjom w relacjach z narzeczonym/narzeczoną oraz członkami rodziny, do której wchodzą. Tak więc rytuały początku nowego związku i nowej rodziny spełniają swoją ważną funkcję: oficjalnie potwierdzają i ogłaszają więź między partnerami, wzmacniają ją, pokazują też światu, że stało się coś nowego i że musi się liczyć z tym, że nowy związek, nowa rodzina będzie teraz występować odtąd razem, że potrzeby i interesy nowej rodziny, staną się dla jej członków ważniejsze niż np. potrzeby i oczekiwania ich dotychczasowych środowisk i rodzin pochodzenia oraz że nowa rodzina będzie bronić swoich granic przed nadmierną ingerencją z zewnątrz. Oczywiście rytuały kreacji związku to dopiero początek rytuałów rodzinnych. Kolejne rytuały wiążą się ze sposobem obchodzenia świąt, przyjmowania kolejnych dzieci do rodziny. Wiele tych zwyczajów warto kontynuować, niektóre warto zmieniać lub tworzyć nowe. SPPP „Uniwersytet dla Rodziców” ul. Raszyńska 8/10 tel. 22 822 24 46, 822 71 68 www.sppp-udr.org 15 BLUES POD CHOINKĘ – MUZYCZNY PREZENT DLA MIESZKAŃCÓW OCHOTY Wraz z Karolem Wiszniewskim inicjatorem koncertów bluesowych zapraszamy Państwa na dwa grudniowe wieczory z najciekawszymi zespołami polskiej sceny bluesowej. 19 i 20 grudnia o godz. 18.00 na scenie Domu Kultury „Rakowiec” wystąpią: Hoodoo Band, Crossroads, J.J. Band. Bluesowe koncerty na Rakowcu to muzyczny prezent pod choinkę dla mieszkańców naszej dzielnicy od Zarządu Dzielnicy Ochota. Każdy kiedyś słuchał bluesa, myślę, że warto do niego wrócić w te grudniowe wieczory. Zresztą sama go z przyjemnością posłucham po latach, bo zatrzymałam się dawno temu... na Ryśku Ridlu, Mirze Kubasińskiej, Tadeuszu Nalepie i Irku Dudku. Na koncertach w DK „Rakowiec” poznajcie Państwo dzisiejsze oblicze polskiego bluesa. Grażyna Zaczek 19 grudnia 2009 r. (sobota) godz. 18.00 koncerty zespołów: Hoodoo Band i Crossroads DK „Rakowiec”, ul. Wiślicka 8 wstęp: 5 zł 20 grudnia 2009 r. (niedziela) godz. 18.00 koncert zespołu J.J.Band DK „Rakowiec”, ul. Wiślicka 8 wstęp: 5 zł Więcej informacji o koncertach na www.rakowiec.art.pl. Realizatorami koncertów są Fabryka Marzeń i Dom Kultury „Rakowiec” filia OKO na Zlecenie Zarządu Dzielnicy Ochota m.st. Warszawy. RÓŻE I DUKATY, CZYLI SENIORSKIE KLIMATY NA RAKOWCU ziałanie: Drugie d „Krok za krokiem, krok po kroczku, najpiękniejsze w całym roczku... idą święta...” ja, i, 3 całe ja krupczatk i ąk ej m on : cz kg ie oczysz dodać 1 działan Najwcześniej w świąteczny nastrój żeczki sody ki letniego mleka Pierwsze u, 3 płaskie ły klanki cukr mieklan sz sz 2 ie , w du ło io u po zr w u wprowadzają nas marketingowe ej kr ½ kg m on cu . i cz li so łyżk rozpusz garyny, 3 ze szczyptą ować kulę, prawy do poczynania handlowców. Tuż po 25 dkg mar rmel, 3 torebki przy rm fo u ), i u obić a ka rnka hę cynamon Ciasto wyr nionego n nich seniorzy z Rakowca zapraszaiennego ga zą 2 i troc ego cynamonu, m rc ka ta o) do ys eg ć (w Włoży piernika emaliowan dni. ż zmielon le go łe ty , yk ją do tworzenia klimatu bożonaro. ąc ej j zw or w o bi toło (można do 7 lub więce wać mąki. lub, wagow ków i gałki muszka łodzie na da ch kalie). do dzeniowego w domach poprzez w ba ie ić e n n i goździ aw ę io si . bn i zost zejmować dać rozdro Wystudzić źne nie pr rodzinne pieczenie pierników. (Można do ać do zagotowania. lu za a ik st n je pier Jeśli ić i podgrz ostatniego Udostępniamy prosty i sprawdzoawami. Razem stop u, aż do zjedzenia pr zy pr i as tycznym Od tego cz . ny przepis drukowany w latach 70. chnie egzo , przyjaciół ziałanie: domach pa Trzecie d ch: rodzinę, sąsiadów wać ciasteczka. w naszych w „Przekroju”. To piernik zwany adra ki is yk bl ci ciasta w i zaprosić anych częś dużych foremkach wentowym, bo należy go piec parę d świętam w ze ko pr ał i zw dn Kilka achy. Z ro . piernik w dni przed świętami, a ciasto przyrząekoladową) foremki i bl o. (Można też upiec cz ać ą w ow le ot po yg Prz polać ybciutk widłami i dzić kilka dni przed pieczeniem. Pieką się sz zełożyć po później pr : działanie ualny rys Czwarte y indywid ą, em aj ad n om ow zk ad ic ol n ek er ym pi , polewą cz łami, Wystudzon ienie lukrem mi orzechów, migda ob zd z ze ka ał popr w ka i, kokosowym mi, posypkami itp. wiórkami rodzynka ność e różnorod Oczywiści Ciasto na klubowe pierniki już dojrzewa. i cj ra deko Powycinamy serca i upieczemy je na rakcyjnia at u zo rd ba . dsięwzięcia kilka dni przed „Sercowym spotkaniem całość prze opłatkowym” Klubu Seniora „Rakowiec”. Życzę słodkich i pachnących piernikami Świąt, Grażyna Rowińska
Podobne dokumenty
PISMO OŚRODKA KULTURY OCHOTY nr 22 01/2007
„(...)Czternaście wariacji wokół nieznanej melodii, to przypomina miłość. Kochać kogoś to znaczy tworzyć takie właśnie wariacje wokół melodii, której nigdy nie słyszymy, bo nigdy nie znamy tak napr...
Bardziej szczegółowo