Karasie - słodkie srebrniaki - Portal Muskie.Pl

Transkrypt

Karasie - słodkie srebrniaki - Portal Muskie.Pl
Portal Muskie.Pl
Karasie - słodkie srebrniaki
Autor: Jacek Jóźwiak
O łowieniu karasi srebrzystych. Jak żerują japońce i jakie mają obyczaje. Jak i czym się nęci te ryby,
propozycja składu zanęty.
Z łososiem nie mają nic wspólnego. Ale miło je łowić. Szczególnie wówczas, gdy wiosna wybuchnie na
całego. Kilka dni słonecznej pogody daje szanse tym wszystkim, którzy lubią wieczorne wypady nad
wodę. Niemal w każdym kanale żeglugowym żyją karasie srebrzyste zwane japońcami.
Ryby te zaskoczyły wszystkich. Kilka lat po wsiedleniu (zawleczeniu?!) ich do naszych wód były już
wszędzie. Rozmnażały się jak króliki, mimo że w większości ich populacje składały się z samych
samiczek. Wycierały się jednak z innymi karpiowatymi i tak wyrastały wciąż nowe pokolenia japońców.
Razem z nimi rosły także rekordy wędkarskie. Niemal z roku na rok. Zdarzają się nawet karasie ważące
po trzy kilogramy. W kanałach znajdują one doskonałe warunki rozwoju. Woda tam z reguły jest ciepła,
pożywienia w bród. Najlepiej chyba karasie rosną w łowiskach, na których jest duża presja wędkarska ilość zanęty wsypywanej tam tonami sprzyja ich sadełku. Niestety, rybki te nie chcą z reguły żerować w
miejscach odwiedzanych przez wędkarskie rzesze. To znaczy, rzadko zbliżają się do brzegów w dzień,
trzymając się raczej środka koryta. Ale kiedy słońce chyli się ku horyzontowi, a wędkarze zaczynają się
zwijać, w pobliżu brzegów zaczynają się pojawiać bąble
wskazujące na to, że nadchodzą już niewielkie stadka srebrzystych karasków. Najpierw niewielkich,
biorących delikatnie dłoniaczków - dopiero po zachodzie słońca, gdy ucichnie już wiatr, nadejdą te
większe. Specjaliści od japończyków nie przychodzą nad wodę w pełni dnia. Ściągają nieśpiesznie
dopiero na wieczór. Nie rzucają się nigdy do gorączkowego montowania wędek. Mają czas na krótki
przysiad, na pogawędkę. W międzyczasie przygotowują zanętę. Niewielkie jej ilości, ale tak
aromatyczne, że przypominają się święta i zapachy dobiegające z kuchni pełnej wielkanocnych bab.
Dobra karasiowa zanęta składa się najczęściej z karpiowej bazy z dodatkiem kilku łyżek kopry polskiej,
grubo śrutowanej kukurydzy i orzechów arachidowych. Ostatnią instancją jest sproszkowany karmel,
który całości nadaje z lekka pierniczny zapach. Zanęty holenderskie przeznaczone na kanały pachną
podobnie. Słodko, ale nie dusząco
- jest w nich jakiś ostry aromat, odrobina wanilii, cynamonu, imbiru... Najlepsi łowcy karasi śmieją się,
nie zdradzając szczegółów swych receptur i zapewniają, że wszystko, co pachnie przyjemnie i kojarzy się
z cukiernią, doskonale wabi karasie. Nie bez kozery we Francji i we Włoszech w skład zakładów
produkujących zanęty wchodzi piekarnia, w której piecze się, a potem praży słodkie biszkopty i chałki podstawę zanęt karasiowo-linowo-karpiowych. Zapach wywołujący ślinkę jest także domeną przynęty najczęściej kaszy manny. I tu także każdy niemal wędkarz ma własną recepturę. Do kaszy dodaje się już po ugotowaniu, a przed wyrobieniem - nieco cukru waniliowego albo karmelu, albo jednego i
drugiego. Można dodać olejku arakowego, rumowego, mam nawet znajomka, który do zanęty i do
barwionej na żółto kaszy przynętowej dodaje kieliszeczek wiśniówki - ale koniecznie tej na pestkach...
Byle słodko było i pachnąco. Nie podaję w tym krótkim tekściku receptur, bowiem wymyślenie
(wyczynowcy nazywają to skonstruowaniem) własnej zanęty i przynęty jest prawdziwą frajdą. Uroku
temu wymyślaniu dodaje potem fakt, że ma się tą jedną jedyną, niepowtarzalną i nikomu nie zdradza
tajemnicy. Specjaliści od dużych karasi nie nęcą obficie.
Kilkanaście kulek wielkości kurzego jajka, niezbyt sklejonych, tak aby rozbijały się o powierzchnię wody i
do dna docierały w postaci rozdrobnionej. Wieczorem łowi się przede wszystkim na płyciznach, nie ma
więc obawy, że lekki prąd kanałowy rozwlecze zanętę. Łowcy japońców twierdzą, że nie trzeba lokować
zanęty w jednym punkcie, lepiej się posłużyć tak zwaną tarczą zanętową - kilka kulek wrzuconych w
centrum łowiska i kilkanaście w rozproszeniu wokół. Potem na dość sporym haku (nr 8-6) zakleja się
gulałkę kaszy manny i czeka na branie. Są co prawda wyjątki łowiące na białe robaczki i oni używają
haków o dwa oczka mniejszych, ale i dla nich przygotowanie robaczków kojarzy się ze słodkościami.
Przecierają je najczęściej w sproszkowanym karmelu lub w wysuszonych i starych piernikach. Bywają
jednak dni, kiedy po ciepłym dniu karasie ignorują dania mięsne i biorą wyłącznie na kaszę manną.
Koniecznie żółtą, koniecznie słodką i pachnącą. Nie są ważne wędki, techniki sygnalizacji - jeśli karasie
zwabi się do brzegu, to będą brać do pierwszego nocnego ochłodzenia, a więc do godziny 22.00, 23.00.
A potem i tak zachce się spać i chłód przeniknie gnaty. Pora wracać. Na drugi zaś dzień można będzie
zjeść smażoną rybkę o charakterystycznym słodkawym smaku. Nie wiadomo, czy od zanęt to mają, czy
same z siebie.
http://muskie.home.pl
Kreator PDF
Utworzono 3 March, 2017, 00:26
Portal Muskie.Pl
MOJA ZANĘTA KARASIOWA
- Pięć szklanek jakiejkolwiek zanęty bazy.
- Jedna szklanka śruty kukurydzianej.
- Pół szklanki drobniejszej śruty arachidowej.
- Pół szklanki kopry polskiej.
- Trzy łyżki stołowe tłuczonych ziaren słonecznika.
- Trzy łyżki karmelu Kremkusa.
- Pół torebki cukru waniliowego.
- Łyżeczka do herbaty olejku rumowego.
- Trzy czwarte szklanki kleju do zanęt PV6 i szklanka otrębów pszennych...
http://muskie.home.pl
Kreator PDF
Utworzono 3 March, 2017, 00:26