Relacja
Transkrypt
Relacja
Seminaria europejskie koordynatorka: Aleksandra Saczuk [email protected] SE(1) 12.10.2009 Europejskie przyspieszenie - czy traktat lizboński usprawni działanie UE? W poniedziałek, 12 października zainaugurowaliśmy nowy cykl Seminariów europejskich. Nasi goście, Paweł Świeboda z demosEuropa – Centrum Strategii Europejskiej oraz Andrzej Godlewski z Dziennika „Polska The Times”, rozmawiali o znaczeniu traktatu lizbońskiego (TL) dla przyszłości Unii Europejskiej „Traktat paradoksów” – tym prowokacyjnym stwierdzeniem rozpoczął spotkanie redaktor Godlewski, który wcielił się w rolę moderatora. Następnie podał przykłady dla poparcia takiego stwierdzenia: traktat lizboński został wynegocjowany przez prezydenta Kaczyńskiego, który następnie zwlekał z jego podpisaniem*; ze względu na nowy system głosowania w Radzie UE, traktat osłabia pozycję Polski, a „duzi stają się więksi”. A. Godlewski określił to rządami dyrektoriatu. Wyliczanie problemowych kwestii zakończył tezą, że Polska nie będąc w Unii, wynegocjowała lepsze warunki, niż będąc jej członkiem. Paweł Świeboda, prezes fundacji demosEuropa, rozpoczął wypowiedź podając własne określenie dla traktatu – nazywał go „wymęczonym”. * Traktat lizboński został podpisany 13 grudnia 2007 r. na zakończenie prezydencji Portugalii. W imieniu Polski dokument został podpisany przez premiera Donalda Tuska i ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. W uroczystości brał również udział prezydent Lech Kaczyński, który w aktywny sposób angażował się w negocjowanie ostatecznego kształtu traktatu i identyfikował się z tym sukcesem. By traktat wszedł w życie musi zostać ratyfikowany przez wszystkie państwa członkowskie, zgodnie z obowiązującym porządkiem konstytucyjnym. W Polsce decyzję o ratyfikacji podjął parlament. Do zakończenia procedury ratyfikacyjnej niezbędny był podpis prezydenta Kaczyńskiego, który zwlekał z jego złożeniem przez 500 dni; podpisał traktat 10 października 2009 r. Wywołało to falę dyskusji w kraju i głosy krytyki w Europie. Prezydent Kaczyński opóźniał ratyfikację, czekając – jak wyjaśniał – na rozstrzygnięcie losów Lizbony w Irlandii i Czechach. Sformułowanie uzasadnił żmudnymi długoletnimi pracami nad traktatem, w których UE przeszła od początkowego entuzjazmu do kryzysu, spowodowanego odrzuceniem traktatu konstytucyjnego, aż - po okresie refleksji - udało się wypracować (wymęczyć) nowy traktat – mniej postępowy, niż pierwotnie zakładano. P. Świeboda mniej krytycznie, niż przedmówca, odniósł się do zmian w systemie głosowania w Radzie. Jego zdaniem, atutem nowego systemu jest podwójna legitymizacja (tj. ze strony państw i obywateli, czyli system podwójnej większości) oraz jego uniwersalność – reguluje kwestie podejmowania decyzji nie tylko w obecnym składzie Unii, ale także po kolejnych rozszerzeniach. Podkreślił, że siła państwa nie tkwi w matematyce (liczbie głosów w Radzie), ale przede wszystkim w umiejętności budowania koalicji. 90% decyzji podejmuje się w drodze konsensusu – argumentował. P. Świeboda zgodził się z A. Godlewskim, że traktat jest gorszy dla nas (dla Polski), ale jednocześnie zaznaczył, że jest lepszy dla Europy. Jego zdaniem powołanie Wysokiego Przedstawiciela ds. Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa (unijnego ministra spraw zagranicznych), ułatwi Unii mówienie jednym głosem w dziedzinie polityki zagranicznej; tym samym jej interesy i stanowisko będą bardziej czytelne dla zagranicznych partnerów. Obaj prelegenci pozytywnie ocenili zapisy dotyczące energii – nigdy wcześniej kwestie energetyczne nie były regulowane traktatowo; traktat lizboński jest świadectwem „europeizacji konfliktu gazowego”, otworzył furtkę do kształtowania wspólnej polityki energetycznej. Goście odnieśli się ponadto do kwestii rosnącej roli parlamentów narodowych w świetle zapisów TL; oceniali pierwsze, nieoficjalne kandydatury na stanowiska unijnego „prezydenta” i „ministra spraw zagranicznych”; komentowali irlandzkie, polskie i czeskie problemy z ratyfikacją traktatu. Rozmowę zakończyło pytanie, co zrobić, by traktat lizboński był użyteczny dla Polski. Najważniejsza jest specjalizacja – padła zdecydowana odpowiedź. Godnym do naśladowania przykładem jest Partnerstwo Wschodnie, określane mianem sukcesu i przełomu, bo Polska po raz pierwszy stała się autorem pozytywnej inicjatywy, dodatkowo zgłoszonej w obszarze swoich kompetencji. Podkreślono, że dużo zależy od polskiej Prezydencji – od zgłoszonych przez Polskę priorytetów, wypracowania relacji ze Stałym Przewodniczącym Rady Europejskiej oraz Wysokim Przedstawicielem oraz polskiej skuteczności np. w ramach negocjacji budżetowych (na okres polskiego przewodnictwa przypadnie negocjowanie nowej perspektywy finansowej). Traktat z Lizbony na nowo ożył, gdy 2 Irlandczyków zgodziło się na jego ratyfikację. cała Europa – pierwsze irlandzkie referendum, 2008 roku, zakończyło się fiaskiem. Po października ponad 67% Na decyzje Irlandii czekała które odbyło się w czerwcu irlandzkim „tak”, jedyną przeszkodą pozostał prezydent Czech, Vaclav Klaus - nazywany najbardziej eurosceptycznym prezydentem w Europie. Poniedziałkowe seminarium było głosem w ogólnoeuropejskiej dyskusji na temat przyszłości i znaczenia traktatu lizbońskiego. W spotkaniu wzięło udział blisko 40 osób – studentów Uniwersytetu Warszawskiego, jak również wolnych słuchaczy. Dyskusji przysłuchiwał się Rafał Dymek, dyrektor Fundacji. Seminaria objęte są patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce