(24) Prawdziwie czysty (Ew. Marka 7:1-23)
Transkrypt
(24) Prawdziwie czysty (Ew. Marka 7:1-23)
Pozwalamy i zachęcamy do kopiowania i rozprowadzania tego materiału w dowolnej formie, pod warunkiem, że nie zmienia się tekstu w żaden sposób i nie pobiera opłaty poza kosztem reprodukcji. Wszelkie wyjątki muszą być zatwierdzone przez autora i Zbór Ewangeliczny „Agape” w Poznaniu. Prawdziwie czysty (24) Ewangelia Marka 7:1-23 Piotr Słomski (Peter Slomski) Seria: Ewangelia Marka – Dobra nowina o Jezusie 5 grudnia, 2015 r. Mycie rąk Sądzę, że właściwe będzie stwierdzenie, że w ciągu dnia w którymś momencie myjemy ręce. Być może niektórym z was, dzieci, muszą o tym przypominać rodzice. Mycie rąk jest ważne. Kiedy spożywamy posiłek, ważne jest, aby ze względów higienicznych mieć czyste ręce. W literaturze angielskiej postacią najbardziej znaną z mycia rąk jest prawdopodobnie Lady Makbet ze sztuki Williama Shakespeare’a „Makbet”. Ale ona nie przejmowała się kwestią higieny. Była żoną Makbeta, szkockiego szlachcica, którego zachęcała do zabicia króla Szkocji po to, aby sam został królem, a ona królową. Makbet zabija śpiącego króla, podczas gdy Lady Makbet czeka w pobliżu. Kiedy przynosi sztylety z komnaty królewskiej, ona każe mu je odnieść na miejsce zbrodni. On odmawia. Wtedy ona odnosi sztylety do komnaty. Następnie oboje myją ręce. Jednakże kiedy zostaje królową Szkocji, cierpi męki z powodu poczucia winy związanego z jej udziałem w tej zbrodni. Nocą podczas snu chodzi po zamku, trąc dłonią o dłoń, tak jak gdyby próbowała zmyć z nich swoją winę i powtarza: „Ale tu zawsze jest plama… Jak to? Nigdyż te ręce nie będą czyste?” Jest to tragiczna opowieść. Ale ilustruje ona to, że wszyscy potrzebujemy być czyści. Wszyscy potrzebujemy być oczyszczeni z fizycznego brudu. Ale ponad wszystko potrzebujemy być oczyszczeni z duchowego brudu. Wszyscy zgrzeszyliśmy przeciwko Bogu, a zatem wszyscy potrzebujemy zostać oczyszczeni z winy wynikającej z tego grzechu. Tą właśnie kwestią zajmuje się Ewangelia Marka 7:123. Mówi ona o spotkaniu Pana Jezusa z faryzeuszami. Przyszli oni do Jezusa, aby porozmawiać właśnie o myciu rąk. Chciałbym, abyśmy przyjrzeli się temu spotkaniu w trzech częściach zatytułowanych: po pierwsze, “oskarżenie” (wersety 1-5); po drugie „hipokryzja” (wersety 6-13); i po trzecie, „źródło problemu” (wersety 14-23). Mam nadzieję, że pomoże to każdemu z nas zrozumieć, co to znaczy być prawdziwie czystym. Oskarżenie Najpierw zastanówmy się nad „oskarżeniem”. W Ewangelii Marka 7:1 czytamy: „I zgromadzili się wokół niego faryzeusze i niektórzy z uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy.” Faryzeusze byli ostatnio widoczni w Ewangelii Marka 3:6, kiedy spiskowali, aby zabić Jezusa. Oczywiście jak dotąd im się to nie udało. Możemy więc podejrzewać, że skoro przebyli całą drogę z Jerozolimy do Galilei, aby porozmawiać z Jezusem, mieli złe intencje. Przybyli oni z uczonymi w Piśmie, którzy byli oficjalnymi interpretatorami Prawa Mojżeszowego i jego strażnikami. Uczeni w Piśmie byli w efekcie „elitarnymi siłami”, znanymi z umiejętności radzenia sobie z naruszeniami prawa. Zostali wybrani, aby przyjść z faryzeuszami i zająć się kwestią Jezusa. Dowiadujemy się, że zgromadzili się wokół Jezusa. Byli przyzwyczajeni do tego, że w ich obecności ludzie stawali się nerwowi. Ale nie mieli pojęcia, kim jest Jezus. On nie przejmował się tym, co o Nim myślą. Był zainteresowany posłuszeństwem Bogu. 1 Gdyby wiedzieli, kim jest Jezus, nigdy nie przyszliby ze swoimi zarzutami. Werset 2 mówi nam: „A gdy ujrzeli, że niektórzy z uczniów jego jedli chleb nieczystymi rękami to znaczy nie umytymi.” Uczniowie nie myli rąk przed posiłkami. Faryzeusze i uczeni w Piśmie nieustannie przypatrywali się, czy Jezus i Jego uczniowie nie robią czegoś niewłaściwego. Czekali i zwracali uwagę na wszystko, co Jezus mówił i robił. Teraz sądzili, że coś znaleźli. Niektórzy z uczniów Jezusa, ewidentnie będąc pod presją czasu, zatrzymali się, aby coś zjeść i nie umyli rąk. Ale, co stanowiło problem? Nieumycie rąk być może było niehigieniczne, ale na czym polegało przewinienie? W jaki sposób był to grzech dla faryzeuszy i uczonych w Piśmie? W wersetach 3 i 4 Marek zajmuje się dokładnie tą kwestią. Pisał on głównie do pogan, zatem poświęcił czas na to, aby wyjaśnić znaczenie tego obmywania rąk: „Albowiem faryzeusze i wszyscy Żydzi zachowują naukę starszych i nie jedzą, jeśli przedtem nie umyją starannie rąk, i po powrocie z rynku, jeśli się nie umyją, nie jedzą; ponadto wiele innych zwyczajów przejęli i zachowują je, jak to: obmywanie kielichów i dzbanów, i miednic.” My myjemy nasze ręce przed posiłkiem, ale z powodów higienicznych, a nie religijnych. Z kolei ci faryzeusze mniej przejmowali się higieną i czystością niż „naukami starszych”. Dla nich chodziło o usunięcie grzechu. Dla nich nieczyste ręce były oczyszczane przez akt ceremonialnego obmywania. Tak więc, ich zdaniem, jedzenie nieumytymi rękoma powodowało moralną nieczystość. I obmywali oni nie tylko ręce, ale obmywali wszystko – ręce, kielichy, a nawet dzbanek. Ale czy tego nauczało prawo Boże? To prawda, że istniała potrzeba ceremonialnego obmywania, ale odnosiła się ona jedynie do kapłanów. W 2 Księdze Mojżeszowej 30:17-21 Bóg nakazał Aaronowi i jego synom, aby obmywali ręce i nogi przed wejściem do namiotu zgromadzenia (por. 2 Księga Mojżeszowa 40:11-13). Miało to symbolizować świętość i czystość Boga. Miało wskazywać na potrzebę wewnętrznego, duchowego oczyszczenia, które miało przyjść dopiero, gdy przyjdzie Mesjasz. Ale nie usuwało grzechu. Jednakże już w drugim wieku przed Chrystusem wielu Żydów dobrowolnie przyjęło zasady czystości kapłanów i regularnie obmywało swoje ręce przed poranną modlitwą. Ponadto kapłani, a następnie pozostali Żydzi przyjęli zwyczaj obmywania rąk nie tylko przed modlitwą, ale również przed jedzeniem chleba. Do czasów Jezusa doszło do tego, że nieobmycie rąk stało się tym samym, co złamanie prawa Bożego. Na wstępie były dobre intencje. Wykształcenie się tych tradycji było motywowane chęcią zachowania i ochrony Zakonu Mojżeszowego. Tradycja została zbudowana jako „ogrodzenie wokół Zakonu”. Ogrodzenia są ważne. Na przykład ogrodzenie, wewnątrz którego są owce, uniemożliwia im pójście w niebezpieczne miejsce lub zgubienie się. Dobre ogrodzenie może również chronić przed dostaniem się niebezpieczeństwa do jego wnętrza. Te tradycje miały zatem zapobiec łamaniu obowiązującego prawa poprzez dodanie wielu otaczających je warunków, których przestrzegania wymagano. Ale to samo prawo było ogrodzeniem. Te tradycje były zatem kolejnym ogrodzeniem. Wszystkie te dodatkowe wymagania czyniły życie religijne dotkliwym obciążeniem. Miszna, która została spisana pod koniec drugiego wieku, była zbiorem tych ustnych praw żydowskich. Trzydzieści pięć stron zostało w niej poświęcone szczególnie tej jednej kwestii „czystości”. Możemy zobaczyć na kilku przykładach, jakie było to obciążenie. Rabin, który jeden raz zaniedbał obmycia swoich rąk przed jedzeniem chleba, został ekskomunikowany. Inny rabin, który został uwięziony przez Rzymian, prawie umarł, ponieważ używał swoich przydziałów wody pitnej do rytualnego obmywania. W czasach Jezusa zawarte w Piśmie Świętym rytuały były tak ogrodzone i koleiny raz ogrodzone, że koncepcja prawdziwej czystości wewnętrznej została zagubiona w systemie zewnętrznych obmywań. Faryzeusze i uczeni w Piśmie posunęli się za daleko. Sądzili, że 2 zachowywanie wszystkich tych dodatkowych praw, które stworzyli, czyniło człowieka oczyszczonym z grzechu. Wierzyli, że to podoba się Bogu. Zatem nie było zaskoczeniem, że przyszli do Jezusa z takim oskarżeniem. W wersecie 5 czytamy: „Zapytywali go tedy faryzeusze i uczeni w Piśmie: Dlaczego twoi uczniowie nie postępują według nauki starszych, ale jedzą chleb nie umytymi rękami?” Sądzili, że w końcu złapali Jezusa na popełnianiu strasznego grzechu. Jako Mistrz tych uczniów był On odpowiedzialny za ich postępowanie. Przynajmniej wydawało im się, że przyłapali go na gorącym uczynku. W ich słowach musiała być pycha i zadowolenie. W pytaniu skierowanym do Jezusa zawarte było oskarżenie, że On zgrzeszył. Hipokryzja Zatem było to oskarżenie. Ale jak zobaczymy, było ono bezpodstawne. Było fałszywe. I tak też Jezus im odpowiedział. W ten sposób, ujawnił hipokryzję faryzeuszy i uczonych w Piśmie. Zrobił to potępiając ich przekonania na podstawie Pisma Świętego w wersetach 6-8, a następnie wyjaśniając konsekwencje ich przekonań w wersetach 9-13. Zastanówmy się zatem nad „hipokryzją”. W wersecie 6 czytamy: „On zaś rzekł im: Dobrze Izajasz prorokował o was, obłudnikach, jak napisano: Lud ten czci mnie wargami, ale serce ich daleko jest ode mnie.” Jezus cytował proroka Izajasza i nazwał ich „obłudnikami” czyli „hipokrytami”. „Hipokryta” był aktorem. W świecie starożytnym aktorzy nie używali charakteryzacji, aby przebrać się do swojej roli. Zamiast tego nosili maski przedstawiające postać, którą odgrywali. Prawdziwa osobowość aktora była ukryta za maską, którą nosił. Tak było w rzeczywistości z faryzeuszami. Ich usta wypowiadały jedno; ich serca mówiły całkiem innym językiem. Odgrywali publicznie rolę poświęcenia się Bogu, podczas gdy w rzeczywistości ich postawa i działania demonstrowały, że faktycznie wcale nie znali Boga. To wszystko było jedynie maską. Nie mieli pojęcia, co to znaczy podobać się Bogu. Nie mieli pojęcia, jak człowiek może zostać oczyszczony z grzechów i wynikającej z nich winy. Nie rozumieli, że człowiek jest w tak ciężkim stanie, że nie ma nic, co mogłoby oczyścić go z jego grzechu. W rezultacie mieli wysokie mniemanie o człowieku, a tym samym o sobie samych oraz o tym, co mogą osiągnąć. Dlatego Jezus powiedział, że ich serca są daleko od Boga. Nie rozumieli, że przez swoje własne wysiłki i różne tradycje oraz prawa, nie mogą podobać się Bogu. Dzisiaj nie jest inaczej. Ludzie wymyślają różne zasady, ponieważ sądzą, że to sprawi, iż będą podobać się Bogu. Ale nie ma niczego, co moglibyśmy zrobić, aby uwolnić się i oczyścić od grzechu w naszym życiu. Im bardziej się staramy, tym jest gorzej. To jak wkładanie brudnej szmaty w zakażoną ranę umierającego człowieka, i próba oczyszczenia jej w ten sposób. Rana stanie się przez to jeszcze bardziej zakażona i przyśpieszy śmierć tego człowieka. Im bardziej próbujemy obmyć się z naszego grzechu, tym bardziej zakażamy się naszym grzechem. W 1880 roku James Garfield został wybrany na prezydenta Stanów Zjednoczonych, ale już po sześciu miesiącach zajmowania przez niego tego stanowiska strzelono mu w plecy z rewolweru. Przez cały czas był przytomny. W szpitalu lekarz badał ranę małym palcem, szukając kuli. Nie mógł jej znaleźć, więc próbował sondą o srebrnym zakończeniu. Nadal nie mógł znaleźć kuli. Prezydenta zabrano do Waszyngtonu i zespoły lekarzy próbowały zlokalizować kulę, wciąż na nowo badając ranę. Zdesperowani poprosili Alexandra Grahama Bella, który pracował nad małym urządzeniem nazywanym telefonem, aby spróbował zlokalizować metal wewnątrz ciała prezydenta. Przyjechał, szukał i również jemu się nie udało. Po kilku miesiącach prezydent w końcu zmarł. Zabiło go zakażenie. Ponawiane badanie, które, jak sądzili lekarze, pomoże temu człowiekowi, ostatecznie 3 spowodowało jego śmierć. Tak samo jest z tymi, którzy sądzą, że mogą oczyścić z grzechu sami siebie. Ale im bardziej próbujemy to zrobić na własnych zasadach i według własnych koncepcji, tym bardziej pogarsza się nasz stan. Tak samo było z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie; nie mieli pojęcia o powadze swojego grzechu i niemożności oczyszczenia samych siebie przez własne metody i prawa. Dlatego Jezus powiedział w wersetach 7 i 8: „Daremnie mi jednak cześć oddają, głosząc nauki, które są nakazami ludzkimi. Przykazania Boże zaniedbujecie, a ludzkiej nauki się trzymacie.” Wszystko to na próżno. Takie stworzone przez ludzi zasady powodują jedynie wzrost pychy człowieka, który sądzi, że czyni coś dla Boga. Ale ludzie nie mają pojęcia, jak poważny jest grzech, a tym samym, nie zdają sobie sprawy ze swojej niemożności oczyszczenia się przez własne wysiłki. A jednak widzimy, jak powtarza się to w historii. Jak wiele zasad i rytuałów stworzył na przykład kościół rzymskokatolicki, aby człowiek mógł podobać się Bogu? Jak wiele sekt naucza, że jedynie poprzez rytuał chrztu człowiek może oczyścić się z grzechu i stać się dzieckiem Bożym? Pismo Święte naucza o chrzcie, ale chrzest, o jakim nauczają pewne ruchy chrześcijańskie, nie jest chrztem, o jakim naucza Pismo Święte. Jest to dodatkowa tradycja, ponieważ naucza się o nim jako o środku oczyszczenia z grzechu. To nauczanie faryzeuszy było niezgodne z Pismem i w konsekwencji oddalało ludzi od Boga. Ale Jezus mówi w wersecie 9 o innej wynikającej z niego konsekwencji: „I mówił im: Chytrze uchylacie przykazanie Boże, aby naukę swoją zachować.” Wynikiem dodawania nowych przykazań było odrzucanie Bożych przykazań. Pierwszym krokiem faryzeuszy było dodanie do Pisma Świętego własnych tradycji jako przydatnych uzupełnień. Drugim krokiem było umieszczenie ich na poziomie Słowa Bożego i nadanie im równego autorytetu. Ostatecznie poważali je bardziej niż Pismo Święte i degradowali Pismo Święte z jego należnej mu pozycji. Zaczęli mieć do tego stopnia obsesję na punkcie zasad, które stworzyli, że Boże prawa zostały usunięte na bok lub nawet zapomniane. Jezus podał przykład na to w wersetach 10-12: „Albowiem Mojżesz rzekł: Czcij ojca swego i matkę swoją; oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmierć poniesie. Wy zaś mówicie: Jeśliby człowiek rzekł ojcu albo matce: Korban, to znaczy: To, co się tobie ode mnie jako pomoc należy, jest darem na ofiarę, już nie pozwalacie mu nic więcej uczynić dla ojca czy matki”. Do czego odwoływał się Jezus, kiedy mówił o czczeniu swoich rodziców, a następnie powiedzeniu im „Korban”? Po pierwsze Jezus powtórzył piąte przykazanie: „Czcij ojca swego i matkę swoją, aby długo trwały twoje dni w ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie” (2 Księga Mojżeszowa 20:12). Następnie odwołał się do starotestamentowego prawa z 2 Księgi Mojżeszowej 21:17, które stwierdza: „Kto złorzeczy ojcu swemu albo matce swojej, poniesie śmierć.” Te dwa prawa pochodziły od Boga i miały być zachowywane przez Żydów. Jednakże uczeni w Piśmie w swoim zapale do tworzenia nowych praw i tradycji stworzyli prawo, które mówiło, że człowiek może poświęcić na służbę Bogu dowolną część swojego majątku, która mogłaby zostać użyta na pomoc jego rodzicom. Był odtąd zwolniony z odpowiedzialności wobec swoich rodziców. Wystarczyło, że powiedział, iż wszystkie jego pieniądze są „Korban” – to znaczy przeznaczone na święte cele – i jego rodzice nie mogli domagać się żadnej pomocy. Ale co w sytuacji, gdy wydarzyła się nieoczekiwana tragedia i rodzice potrzebują pomocy? Czy w takich okolicznościach nie jest oczywiste, że powinien znaleźć się sposób, aby uczcić ojca i matkę? Orzeczenie faryzeuszy brzmiało jednak, że nic nie da się zrobić, nawet ulżyć w chorobie. W swojej pysze ignorowali oni fakt, że łamane było Boże prawo. Dlatego właśnie Jezus powiedział w wersecie 13: „Tak unieważniacie słowo Boże przez swoją naukę, którą przekazujecie dalej; i wiele tym podobnych rzeczy czynicie.” Być może myślisz, że są sytuacje, kiedy istnieje konieczność postawienia 4 Pana i służby dla Niego ponad ojcem i matką. To prawda. Powinniśmy i musimy tak postąpić. Jezus Sam tego nauczał w Ewangelii Łukasza 14:26, gdy powiedział: „Jeśli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści ojca swego i matki, i żony, i dzieci, i braci, i sióstr, a nawet i życia swego, nie może być uczniem moim.” Są chwile, kiedy (niewierząca) rodzina będzie starała się powstrzymać nas od bycia posłusznymi Bogu i prowadzenia życia poświęconego Bogu. Jednakże poświęcenie Bogu nigdy nie powinno dopuszczać obojętności wobec przykazania Bożego dotyczącego należnej czci wobec ojca i matki lub odrzucenia tego przykazania. To znaczy czasami będziemy potrzebowali mądrości i łagodności w okazywaniu im czci, ale w tym samym czasie nie powinno się to wiązać z nieposłuszeństwem wobec Bożego powołania według Słowa Bożego w naszym życiu. Może to zasmucić naszych rodziców, ponieważ ich osobiste życzenia nie zostaną spełnione, ale nie powinno być możliwe stwierdzenie, że okazaliśmy nieposłuszeństwo Bożemu Słowu. Jednakże w przypadku faryzeuszy, stali się oni tak dumni ze swojego nauczania stworzonych przez ludzi praw, że nie potrafili zobaczyć, jak prowadzą one do łamania Bożego prawa. Sądzili, że są tak wspaniali z powodu wszystkich ofiar, które uczynili w swoim życiu, zachowując w najmniejszych szczegółach swoje zasady. Ale nie zrozumieli tego, co pojął Dawid, kiedy napisał w Psalmie 51:18-19: „Albowiem ofiar nie żądasz, a całopalenia, choćbym ci je dał, nie zechcesz przyjąć. Ofiarą Bogu miłą jest duch skruszony, sercem skruszonym i zgnębionym nie wzgardzisz, Boże.” Gdyby tylko zobaczyli zepsucie własnych grzesznych serc, byliby złamani przed Bogiem. Nie śpieszyliby się z osądzaniem i oskarżaniem Jezusa. Wołaliby do Boga, aby ich oczyścił. W swojej skrusze zobaczyliby, kim jest Jezus. Pamiętam jak moja znajoma opowiadała mi o tym, jak jej mąż zgubił jakiś przedmiot w sypialni. Myślę, że chodziło o jego obrączkę. Szukała wszędzie i dopiero kiedy uklękła i schyliła się, zobaczyła obrączkę –wtoczyła się ona pod łóżko. Wtedy zobaczyła to, czego szukała. Uczeni w Piśmie i faryzeusze, i rabini, którzy ich zastąpili, przez wieki szukali i nadal szukają Mesjasza. Gdyby tylko mówiąc przenośnie upadli na kolana, złamani tym, że zrozumieli, jak zepsute są ich grzeszne serca. Wtedy może dostrzegliby wyraźnie. Wtedy zobaczyliby Mesjasza: tego, który przyszedł oczyścić nas z grzechu i winy. Źródło problemu Źródłem problemu były ich grzeszne serca. I tak docieramy do naszego ostatniego tytułu: „źródło problemu”. To właśnie znajdujemy w dalszych słowach Jezusa. W wersetach 14 i 15 czytamy: „I znowu przywołał lud, i rzekł do nich: Słuchajcie mnie wszyscy i zrozumiejcie! Nie masz nic na zewnątrz poza człowiekiem, co by wchodząc w niego, mogło go skalać, lecz to, co wychodzi z człowieka, to kala człowieka.” Faryzeusze uganiali się za tym, co było na zewnątrz. Człowiek miał obmywać ręce. Sądzili oni, że mogą oczyścić się z grzechu przez zachowywanie pewnych praw. Wierzyli również, że pewne rodzaje jedzenia czynią ich nieczystymi. Stary Testament nauczał, że pewne rodzaje jedzenia są nieczyste i Żydom nie wolno ich jeść (3 Księga Mojżeszowa 11; 4 Księga Mojżeszowa 14). Ale ponownie był to znak dla Żydów. Wskazywał on, że mieli być oddzieleni od innych ludzi z narodów, które ich otaczały (4 Księga Mojżeszowa 14:2-3). Należeli do Boga. Był to widzialny znak tego, że mieli być oddzieleni. Ale powstrzymywanie się od takiego pożywienia nie czyniło ich czystymi moralnie. Ani też jedzenie takiego pożywienia nie czyniło ich moralnie nieczystymi. Żydzi i ich rytuały byli przygotowaniem i znakiem Mesjasza, który miał przyjść. On miał być tym, który ich oczyści. Jedynie On mógł oczyścić ich z ich grzechu. Jezus mówił, że moralna czystość nie zależy od obmywania lub nieobmywania, dotykania rzeczy lub niedotykania ich, jedzenia pewnych rzeczy lub ich niejedzenia. Źródłem problemu jest to, 5 że już mamy w sobie nieczystość i niemoralność. Każdy z nas nosi w sobie nikczemność, która jest gotowa wylać się na zewnątrz. 20 kwietnia 2010 roku w Zatoce Meksykańskiej platforma wiertnicza Deepwater Horizon eksplodowała i ropa wytryskiwała na zewnątrz przez osiemdziesiąt siedem dni. Konsekwencje tego wycieku ropy były przerażające. Katastrofa dotknęła sześćdziesiąt osiem tysięcy mil kwadratowych. Obszar był tak duży, że plama ropy była widoczna z przestrzeni kosmicznej dla satelity NASA Terra. Operacja sprzątania trwała do 2013 roku, kiedy podano, że delfiny i inni przedstawiciele morskich organizmów wciąż umierają w rekordowych ilościach. Młode delfiny umierały sześciokrotnie częściej niż w normalnych warunkach. Badanie opublikowane w 2014 roku podawało, że tuńczyki i inne ryby, które były narażone na działanie ropy z wycieku, miały zniekształcenia serca i innych organów, prowadzące do ich śmierci. My mamy zdeformowane serce – przyczyną tego jest grzech – i ten grzech wytryskuje z tego serca. Oddziałuje on na wszystko, co robimy. Ale w przeciwieństwie do wycieku ropy naftowej, nie możemy uczynić nic, co mogłoby je oczyścić i go usunąć. Prowadzi on natomiast do nieuniknionej śmierci – oddzielenia od Boga na zawsze. Jest to przerażająco poważne – jest to zgubne duchowo – i to właśnie dlatego Jezus w wersecie 16 powiedział: „Jeśli kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha.” Ale nawet jego uczniowie jeszcze nie rozumieli tego, co On powiedział, gdyż w wersecie 17 czytamy: „A gdy opuścił lud i wszedł do domu, pytali go uczniowie jego o tę przypowieść.” Odpowiedź Jezusa czytamy w wersetach 18-20: „I rzekł im: Tak więc i wy jesteście niepojętni? Nie rozumiecie, że wszystko, co z zewnątrz wchodzi do człowieka, nie może go kalać, bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka, i wychodzi na zewnątrz, oczyszczając wszystkie pokarmy. Mówił bowiem: To, co wychodzi z człowieka, to kala człowieka.” Jezus powtórzył, że sposobem na oczyszczenie siebie nie są zewnętrzne prawa. Jest tak, ponieważ źródło problemu spoczywa w naszym wnętrzu. Jest nim nasze serce. My jesteśmy problemem. A problem nie może rozwiązać problemu. Jak powiedzieliśmy wcześniej, jest to jak próba oczyszczenia zainfekowanej, brudnej rany brudną szmatą. Przez proroka Jeremiasza Bóg powiedział tysiące lat temu: „Podstępne jest serce, bardziej niż wszystko inne, i zepsute…” (Księga Jeremiasza 17:9). Setki lat później Bóg powiedział to samo przez Swojego Syna. W Ewangelii Marka 7:21-23 Jezus mówi: „Albowiem z wnętrza, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, wszeteczeństwa, kradzieże, morderstwa, cudzołóstwo, chciwość, złość, podstęp, lubieżność, zawiść, bluźnierstwo, pycha, głupota; wszystko to złe pochodzi z wewnątrz i kala człowieka.” Serce, jak wyciek ropy, pompuje grzech na zewnątrz do każdego obszaru życia. Jest to fabryka zła, produkująca uszkodzone wyroby. Tragedią faryzeuszy było to, że nie znali samych siebie. Nigdy naprawdę nie poprosili Boga, aby zbadał ich serca i odkrył czy nie kroczą drogą zagłady (zob. Psalm 139:23-24). Nie zdawali sobie sprawy z tego, że ich otoczenie co najwyżej po prostu „uruchomiło” ich grzeszne serca. Nigdy nie było to źródło problemu. Jezus nie miał na myśli tego, że zewnętrzne działania nie mają znaczenia. Wskazywał na to, że złe działania wypływają ze złego serca. Jeśli mamy rozwiązać kwestię działań, musimy również rozwiązać kwestię źródła problemu. Jezus czyni nas czystymi Faryzeusze mieli przed sobą rozwiązanie kwestii źródła problemu – Jezusa. Ale nie potrafili Go zobaczyć. Nie byli, mówiąc przenośnie, na kolanach. Nie byli złamani z powodu swojego grzechu i dlatego nie mogli zobaczyć, kim jest Jezus. Zamiast tego starali się stanąć ponad Jezusem. W swojej hipokryzji oskarżyli Go. Ale źródło problemu znajdował się w nich samych. Źródło problemu jest w każdym z nas. Póki tego nie rozpoznamy, nieprawdopodobne jest, byśmy mogli rozpoznać, kim jest 6 Jezus. On przyszedł, aby zająć się tym źródłem problemu. Jedynie On może oczyścić nas z naszego grzechu. Jesteśmy jak brudne szmaty, które próbują się same oczyścić ze swojego grzechu. Ale Jezus był bez grzechu. On jest doskonały i czysty. Dlatego jedynie On może oczyścić nas z naszego grzechu i wynikającej z niego winy. Nie musimy być tacy jak faryzeusze, zwodząc sami siebie, że potrafimy oczyścić się z naszego grzechu. Nigdy nie będziemy w stanie tego uczynić. Uważamy, że to Piotr dostarczył Markowi informacji do napisania tej Ewangelii. W 1 Liście Piotra 1:18-19, Piotr sam napisał do chrześcijan te cudowne, pocieszające słowa: „Wiedząc, że nie rzeczami znikomymi, srebrem albo złotem, zostaliście wykupieni z marnego postępowania waszego, przez ojców wam przekazanego, lecz drogą krwią Chrystusa, jako baranka niewinnego i nieskalanego.” Przez swoją śmierć, Jezus poniósł karę, na którą zasługiwali grzesznicy. W ten sposób uzyskał dla nich przebaczenie. W Bożych oczach są uznawani za czystych. Obmycie krwią Jezusa uczyniło ich czystymi. I poprzez Swojego Ducha Świętego, On każdego dnia oczyszcza ich wnętrze. Lady Makbet, starając się z całych sił, nie mogła oczyścić się ze skazy winy i umarła w rozpaczy. Ale mamy Zbawiciela, który usunął każdą plamę i skazę, i który uczynił nas tym, czym nie mogliśmy uczynić się sami. „Choć wasze grzechy będą czerwone jak szkarłat, jak śnieg zbieleją; choć będą czerwone jak purpura, staną się białe jak wełna.” (Księga Izajasza 1:18). Tylko Jezus może uczynić nas prawdziwie czystymi. Musimy Go jedynie ufać. © Peter Slomski i Zbór Ewangeliczny „Agape” w Poznaniu. Strona internetowa: www.agape-poznan.org 7