Rodzina katolicka - Każda Msza to cud

Transkrypt

Rodzina katolicka - Każda Msza to cud
Rodzina katolicka - Każda Msza to cud
wtorek, 27 października 2009 11:36
Nie będziemy nikogo przekonywać, że u nas zdarzył się cud. Bo cud dzieje się na każdej Mszy
– mówi proboszcz z Sokółki.
Budzi nas dźwięk trąbki. „Kiedy ranne wstają zorze” – dochodzi od strony świątyni, choć na
dworze jeszcze ciemno. Ale już za chwilę na kościelnych schodach pojawią się pierwsi wierni. –
Ludzie Wschodu wstają razem ze słońcem – uśmiecha się ksiądz proboszcz Stanisław
Gniedziejko. Może to dlatego rano w dzień powszedni są tutaj aż trzy Msze św. Pobożność
Sokółki nie jest wcale wynikiem domniemanego cudu, który rozsławił parafię św. Antoniego na
całą Polskę. – Dla mnie to nic niezwykłego – mówi pani Bożena, parafianka w średnim wieku. –
Tak jak przedtem wierzyłam, tak i teraz będę. Poczekam cierpliwie na opinię Watykanu.
Krew na Hostii
Akta dotyczące wydarzenia z Sokółki trafiły właśnie do Nuncjatury Apostolskiej w Warszawie.
Wcześniej sprawą zajmowała się komisja powołana przez abp. białostockiego Edwarda
Ozorowskiego. Specjaliści od patomorfologii z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku
przebadali tajemniczą plamę na komunikancie. Orzekli, że przysłany do oceny materiał
„wskazuje na tkankę mięśnia sercowego, a przynajmniej ze wszystkich tkanek żywych
organizmu najbardziej ją przypomina”. Kurialna komisja nie stwierdziła ingerencji osób
postronnych przy opisywanym zjawisku. Co zaszło w Sokółce? 12 października 2008 r. księdzu
udzielającemu Komunii wypadł z puszki komunikant. – Pamiętam dobrze tę Mszę, bo
rozproszyła mnie ta sytuacja – wspomina ks. Filip Zdrodowski, wikary z parafii św. Antoniego,
który był wówczas przy ołtarzu. Jednak to nie on upuścił Ciało Pańskie.
Ksiądz, któremu to się przydarzyło, umieścił Hostię w vasculum – niewielkim naczyniu z wodą,
gdzie kapłan obmywa palce. – Zwykle wrzuca się tam komunikant, gdy jest mocno zabrudzony,
i zostaje on w naczyniu aż do rozpuszczenia – wyjaśnia ksiądz Filip. – Nie jest jednak prawdą,
że Hostia wpadła w błoto – dementuje plotki wikary. Po Mszy siostra Julia, zakrystianka,
przeniosła zawartość vasculum do naczynia w sejfie w zakrystii. Kiedy po tygodniu otworzyła
sejf, była zaskoczona. Pokazała księżom częściowo rozpuszczony komunikant z wyraźną
czerwoną plamą. – Wyglądało to jak zakrzepła krew, plama miała średnicę ok. 1 cm –
relacjonuje proboszcz. – Media podają, że woda zabarwiła się na czerwono, ale to też
nieprawda.
1/4
Rodzina katolicka - Każda Msza to cud
wtorek, 27 października 2009 11:36
Wiara to nie emocje
Księża przenieśli naczynie z komunikantem do tabernakulum na plebanii. Hostię wyjęli z wody i
położyli na korporale, czyli niewielkim obrusie używanym podczas Mszy. W styczniu próbkę z
komunikantu pobrali naukowcy. Prof. Maria Sobaniec-Łotowska i prof. Stanisław Sulkowski
badali ją niezależnie, ale doszli do tych samych wniosków: że prawdopodobnie jest to tkanka
mięśnia sercowego. Ks. Stanisław Gniedziejko nie chciał jednak wywoływać sensacji. Sprawę
znali jedynie księża i kilka zaufanych osób. – Wszystko było trzymane w tajemnicy – potwierdza
Helena Matczak, jedna ze starszych parafianek. – Dowiedzieliśmy się o tym dopiero niedawno.
– Wierni zareagowali z wielkim umiarem – ocenia proboszcz. – To media rozpętały burzę.
Musieliśmy uciekać od kamer, fotoreporterzy robili nam zdjęcia spod kurtek. A nasi parafianie
patrzą bardziej na to, jakie dobro wyniknie z tego zdarzenia. – Przyjmujemy to z wielką wiarą i
pokorą – mówi Helena Matczak. – A że nasza Sokółka to taka malutka, skromna miejscowość?
To nic. Widzieliśmy z mężem cud w Lanciano – to też niewielkie miasto. – Serce odsłania się
przed tym, kto kocha. Tutaj ludzie naprawdę kochają Pana Boga – twierdzi ks. Filip.
Rzeczywiście, obserwując licznych parafian, którzy przychodzą do kościoła przez cały dzień,
trudno nie odnieść takiego wrażenia. – To nic nowego, przedtem też się tak modlili – przekonuje
wikary. – Często uczniowie przychodzą po szkole. Zdarza się, że prawie całą niedzielę
spędzamy w konfesjonale. Ludzie żyją tu sakramentami. Wiedzą, że wiara to nie emocje, tylko
trwanie przy Bogu.
U Pana Boga za piecem
Ta wiara hartowała się przez wieki. Trudną historię Sokółki wyznaczają mogiły powstańców,
groby uczestników bitwy nad Niemnem, a także pomnik Sybiraka na kościelnym placu. Przez
wiele lat przedstawiciele trzech wyznań: katolicyzmu, prawosławia i islamu uczyli się żyć razem
w połowie drogi między Białymstokiem a Grodnem. – Tu ludzie mają takie życiorysy, że filmy
można kręcić – twierdzi proboszcz. Na razie jednak największą karierę filmową zrobił tutejszy…
kościół. To właśnie on pojawia się w filmie „U Pana Boga za piecem”.
Dziś Sokółka to także problemy z bezrobociem, dziura budżetowa w wysokości 700 tys. złotych
i wałęsające się wieczorami grupki podchmielonej młodzieży. Nie mają tu wielu możliwości
spędzania wolnego czasu. Z drugiej strony 70-osobowa oaza i 60 ministrantów w parafii liczącej
niecałe 10 tys. mieszkańców to całkiem niezły wynik. – Kiedy na katechezie zrobiłem
anonimową ankietę, aż 70 proc. uczniów zadeklarowało, że chodzi co niedzielę do kościoła –
2/4
Rodzina katolicka - Każda Msza to cud
wtorek, 27 października 2009 11:36
wspomina wikary Filip. – Jedna z dziewcząt napisała: „Jeśli nie poszłabym do kościoła, to nie
byłaby już niedziela”. Właśnie przez zakrystię zagląda do świątyni dwoje młodych z bukietami w
rękach. – Jeden pod ołtarz, drugi dla Matki Boskiej – decyduje dziewczyna. Marta i Robert biorą
tu wieczorem ślub. O zjawisku z Sokółki nie wiedzą wiele, ale są dumni z tego, że właśnie ich
miejscowość coś takiego spotkało. Adam, świadek młodej pary, woli poczekać na decyzję
Watykanu.
Ręka w boku Chrystusa
Wszyscy czekają. Choć do Sokółki przyjeżdżają pojedynczy pielgrzymi z innych stron Polski,
tutejsi duszpasterze wstrzymują się z mówieniem o cudzie. Jednak większość parafian jest
przekonana, że nie było tu ludzkiej ingerencji. – No bo kto by mógł coś takiego wykombinować?
– pyta proboszcz. A jeśli to rzeczywiście cud? Co Pan Bóg chce powiedzieć przez to
wydarzenie? – Myślę, że to, co się tu stało, nie jest znakiem tylko dla Sokółki – mówi ks.
Gniedziejko. – Świat jest dzisiaj zagrożony wybujałym, podstępnym liberalizmem. Diabeł
szaleje. A Pan Jezus chce umocnić naszą wiarę.
– Może to wołanie o większy szacunek do Eucharystii? – zastanawia się ks. Filip Zdrodowski. –
Kiedy Jezus czynił cuda, zawsze chodziło mu o zbawienie człowieka. Pan Bóg do każdego
mówi inaczej, tylko my, przez różne zagłuszacze zewnętrzne, zatraciliśmy umiejętność
odczytywania tych znaków. Tymczasem do Prokuratury Rejonowej w Sokółce wpłynęło
doniesienie. Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów domaga się wyjaśnienia, skąd pochodzą
ludzkie szczątki w Hostii i czy przypadkiem nie doszło do zbezczeszczenia zwłok lub nawet
zabójstwa.
Księża z Sokółki podchodzą do tego pisma z pobłażliwością. Sprawa jest dla nich zbyt
poważna, by przejmować się takimi zarzutami. Zresztą Bóg może nawet posłużyć się czyjąś
niewiarą. – Jeśli mamy do czynienia z cudem, to będzie to jak włożenie ręki do boku Chrystusa
– komentuje ks. Zdrodowski.
– Nam teraz trzeba się modlić – podsumowuje ksiądz proboszcz Stanisław Gniedziejko. – Ale
nie będziemy wymuszać żadnej decyzji ani przekonywać nikogo, że to cud. Bo cud dzieje się
podczas każdej Mszy św.
3/4
Rodzina katolicka - Każda Msza to cud
wtorek, 27 października 2009 11:36
Szymon Babuchowski
Źródło: Gość Niedzielny
4/4