Makowiec M., Sukces w pracy na odległość jest możliwy
Transkrypt
Makowiec M., Sukces w pracy na odległość jest możliwy
Sukces w pracy na odległość jest możliwy Fot. archiwum autora Rozmowa z dr. Markiem Makowcem* z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie W Polsce telepraca jest stosunkowo rzadko wykorzystywanym narzędziem. Z czego to Pana zdaniem wynika? Czy na tle innych krajów Unii Europejskiej wyróżniamy się w jakiś sposób in plus lub in minus w tym aspekcie? Jeżeli chodzi o badania, i generalnie obserwacje, które do tej pory prowadziłem na temat telepracy – a zagadnieniem tym zajmuję się już od kilku lat – to wynika z nich wprost, że w Polsce stosowalność tej elastycznej formy świadczenia pracy pozostaje wciąż na bardzo niskim poziomie, pracodawcy en masse nie są zbyt skorzy do jej wykorzystywania. Plasujemy się na jednym z ostatnich miejsc w Europie pod względem częstości korzystania z telepracy. W Polsce jedynie ok. 5% ogółu zatrudnionych to telepracownicy, na dodatek z reguły zatrudnieni na podstawie umów cywilnoprawnych (które nierzadko można wręcz nazwać śmieciowymi), a nie stosunku pracy. Średnia europejska wynosi prawie trzykrotnie więcej niż w Polsce, a przodownikami są zdecydowanie kraje skandynawskie, w których stosowalność telepracy to niemal 20%. Jeszcze bardziej zaawansowane są Stany Zjednoczone, gdzie ok. 1/3 pracowników to telepracownicy. Opierając się na wynikach różnych badań1, ale także prowadząc własne, wskazać mogę, że telepracownicy są zdecydowanie bardziej efektywni, niż osoby, które wykonują podobną pracę w „tradycyjnym środowisku pracy”. Jest to z reguły konsekwencją rozliczania ich pracy i zaangażowania poprzez „twardą” weryfikację konkretnych efektów ich działań, co jest dopiero podstawą do wypłaty wynagrodzenia. W Polsce promuje się telepracę jako elastyczną formę zatrudnienia i świadczenia pracy, ale brakuje kompleksowych materiałów informacyjnych, które oprócz korzyści z jej implementacji, pokazywałyby także „uczciwie” mankamenty i utrudnienia, które pojawiają się przy świadczeniu pracy w tej formie, szczególnie w kontekście osób ją wykonujących. Brak jest tym bardziej opracowań, które wskazywałyby, jak z nimi sobie radzić. Na tym etapie rozważań trzeba z całą stanowczością stwierdzić, że telepraca nie jest rozwiązaniem optymalnym zarówno dla każdego pracownika, jak i pracodawcy. A skąd wspomniana niechęć pracodawców? Sceptyczne podejście niektórych pracodawców, jak wynika z moich badań, jest pochodną tego, że pracodawcy w Polsce mają wciąż problemy 1 M.in. Elastyczne formy zatrudnienia – skutki społeczne i ekonomiczne. Raport końcowy, (red.) M. Sochańska, Centrum Monitoringu Społecznego i Kultury Obywatelskiej, Wrocław 2013 lub I. Nowakowska, Poziom bezpieczeństwa i czynniki kształtujące środowisko pracy, „Problemy Jakości”, luty 2011, s. 13-17. 6 2/2016 z tym, aby – jakkolwiek ogólnie to zabrzmi – zaufać swoim pracownikom, że odpowiednio rzetelnie będą wywiązywać się ze swoich zdań. Dla nich praca zdalna oznacza ograniczenie możliwości kontrolowania postępów pracownika, stąd też w dużej mierze ich obiekcje. To w zasadzie paradoks, bo istotą telepracy jest to, że pracownik jest rozliczany za efekt pracy, a nie sposób, w jaki pracuje. Moim zdaniem, ten problem wynika głównie z braku poprawnego rozumienia przez wielu polskich menedżerów, na czym właściwie polega telepraca, i po co się ją stosuje. Polskie małe i średnie firmy są raczej niechętne stosowaniu pracy zdalnej i stosowana jest ona tam sporadycznie. Jedną z głównych przyczyn tego stanu rzeczy są trudności ze współpracą pracowników zdalnych zarówno z przełożonymi, jak i innymi pracownikami zatrudnionymi w sposób tradycyjny. Z racji problemów z zaufaniem pojawić się może skłócenie załogi, a przez to gorsze ogólne wyniki. Dodatkowo pojawia się też aspekt bezpieczeństwa często poufnych informacji, w kontekście ich wymiany z osobami spoza organizacji. Z tego co czytałem wynika, że telepraca nie jest również najpopularniejszą formą wykonywania obowiązków wśród samych pracowników. Co takiego ich zniechęca? Telepraca nie jest pozbawiona wad i uciążliwości, ale jednocześnie należy podkreślić, że dużą ich część stosunkowo łatwo można wyeliminować. Problemem może być raczej kwestia wiedzy, jak to zrobić. Pracownicy zazwyczaj są bardziej pozytywnie nastawieni do pacy zdalnej na samym początku, zanim jeszcze zaczną ją wykonywać. Z racji ogólnego przeświadczenia, że będą mogli pracować w domu, wtedy kiedy chcą i jak chcą oraz nie będą stale „inwigilowani” przez przełożonego wydaje się, że jest to wręcz wymarzony układ dla każdego. Jednakże, kiedy już zaczną tak pracować, okazuje się, że obok zalet pojawiają się też mankamenty, jak np. poczucie osamotnienia, utrudniony kontakt z innymi pracownikami, wydłużony czas dostępu do potrzebnych dokumentów, nakładanie się miejsca pracy i miejsca wypoczynku, trudności z motywacją bądź ze sprzętem, czy też konieczność pracy w weekendy w celu nadgonienia zaległości. To zaś w dużej mierze powodować może ogólnie stres i konflikty oraz różnego rodzaju napięcia w rodzinie, z racji m.in. braku zrozumienia, że telepracownik, pomimo iż jest w domu – pracuje i potrzebuje ciszy do skupienia i właściwego wykonania powierzonych zadań. Z moich badań wynika również, że większość kadry zarządzającej w Polsce nie jest albo w ogóle, albo jest niewystarczająco dobrze przygotowana do właściwego zarządzania pracownikami zdalnymi. Problemem jest też to, że wielu tzw. trenerów personalnych lub psychologów pracy, którzy powinni mieć kompletną wiedzę na temat telepracy i diagnozowania problemów i utrudnień pojawiających się w trakcie jej stosowania oraz, co ważne, przeciwdziałania im, niestety nie posiada jej. Tym bardziej brak im odpowiedniego doświadczenia w tych kwestiach, przez co trudno jest uzyskać fachowe doradztwo i wsparcie eksperckie w przypadku pojawienia się problemów w trakcie współpracy z telepracownikami. PUBLICYSTYKA Jakiego rodzaju – obiektywnie potwierdzone w badaniach – główne trudności, a nawet zagrożenia można powiązać z telepracą? Pierwszym aspektem wskazywanym przez telepracowników, a nadmienię, że przebadałem w całej Polsce na ten temat kilkaset osób, było to, że w ich ocenie pracodawcy stawiają wobec nich znacznie większe wymagania, niż wobec osób zatrudnionych „standardowo” Powoduje to z jednej strony silny stres, a z drugiej poczucie nierównego traktowania. Dodatkowo nakłada się na to aspekt niedostrzegania telepracownika i jego efektów pracy. Drugim aspektem jest często występująca trudność w pogodzeniu zacisza domowego z wykonywaniem czynności zawodowych. Często telepracownicy uskarżają się, że pozostali domownicy przerywają im wykonywanie konkretnych zadań lub utrudniają osiągnięcie odpowiedniego poziomu koncentracji, rozpraszana jest ich uwaga. Kolejna kwestia, to brak dobrze zorganizowanej współpracy pomiędzy telepracownikiem a innymi współpracownikami oraz przełożonym, co powoduje pojawienie się często nieuczciwej rywalizacji pomiędzy nimi, a także eskalowanie konfliktów. W końcu, telepracownicy są niejednokrotnie pozostawieni sami sobie w kontekście stworzenia odpowiednich warunków, w których świadczą pracę. Chodzi mi szczególnie o ergonomię miejsca pracy, dobór sprzętu i wyposażenia otoczenia roboczego (dobór krzesła, oświetlenia, zajmowanie niewłaściwej pozycji w trakcie pracy etc.). Te utrudnienia znacząco przekładają się na brak komfortu pracy, co po upływie kilku godzin pracy powoduje odczuwanie różnorodnych dolegliwości (m.in. bóle pleców, ramion, bóle i zawroty głowy, bóle nadgarstka). Wskazane utrudnienia i uciążliwości wpływają dehumanizująco na proces telepracy, to zaś przekłada się z kolei na niższy poziom wydajności osób ją wykonujących. Czy to pojęcie obejmuje pracowników niezależnie od tego, kim oni są, czy też można mówić o tym, że wiele zależy od np. ich cech osobowościowych lub wieku? Inaczej mówiąc, czy istnieją grupy, które są bardziej skłonne do podejmowania telepracy niż inne, a jeżeli tak – jakie są determinanty ku temu? Starałem się zweryfikować, kto jest bardziej predestynowany do świadczenia pracy zdalnej. Wydawać by się mogło (również i ja miałem na początku takie wyobrażenie), że najlepiej do telepracy nadają się ludzie młodzi, głównie ze względu na ich stosunkowo najmniejszy opór przed tzw. nowymi technologiami i w ogóle obsługą urządzeń elektronicznych. Okazało się jednak, że większość ludzi, których można nazwać seniorami (w wieku 55+) deklarowało, że nie ma problemów z obsługą sprzętu elektronicznego. Bardzo istotny aspekt, to częste wskazywanie, że trzeba być bardzo elastycznym i jednocześnie ciągle myśleć perspektywicznie, jak się rozwijać i inwestować w siebie, bo w tych tematach niestety nie da się raczej liczyć na pracodawców. Udało się zidentyfikować w miarę dokładnie cechy osobowościowe, które powinien posiadać tzw. idealny telepracownik. Można wprost wskazać, że najważniejszą z nich jest samodzielność i duża komunikatywność. Drugą cechą jest elastyczność – w takim znaczeniu, że w pracy zdalnej trzeba się nastawiać na możliwość częstych modyfikacji posiadanych umiejętności w odniesieniu do powierzanych zdań, a przez to umieć się dostosowywać do niemal ciągłych zmian. To generuje równocześnie posiadanie dużej tolerancji na stres. Kolejny aspekt to rozwój osobisty. Istotne zagadnienie to permanentne wręcz inwestowanie w poszerzanie wiedzy i umiejętności, co powinno być niejako niezależne od wykonywania obecnych zadań, oczywiście po to, by potem móc spożytkować je w praktyce. Nie wspominam tutaj o wymaganiach formalnych, czyli o tym, że telepracownik musi posiadać odpowiednie kwalifikacje techniczne, aby należycie wywiązywać się ze swoich zadań, gotowość do podejmowania ryzyka, silną motywację wewnętrzną, bo są to w zasadzie sprawy oczywiste. Co Pan rozumie przez pojęcie dehumanizacji procesu pracy? Zjawisko dehumanizacji pracy można ogólnie określić jako układ warunków pracy stanowiących niepożądane obciążenie organizmu lub też jako rozbieżność panującą między możliwościami człowieka oraz jego potrzebami, a szeroko rozumianymi środowiskowymi warunkami pracy. Klasycznymi skutkami dehumanizacji pracy dla organizacji mogą być: spadek lub niski poziom wydajności i jakości pracy, wysoka absencja i fluktuacja kadr, niski poziom motywacji do pracy, wzrost liczby różnorodnych wypadków przy pracy, negatywne skutki ekonomiczne, głównie w postaci wzrostu kosztów funkcjonowania organizacji, ale też niewykorzystania szans rozwojowych. Negatywne rezultaty braku humanizacji dla człowieka to m.in: różnego rodzaju stany chorobowe i zaburzenia zachowań (np. niewspółmierność reakcji do zaistniałego bodźca, brak koncentracji, niszczenie wyposażenia, nadużywanie alkoholu), nadmierne zmęczenie, złe samopoczucie psychiczne. Te czynniki skutkują bardzo często pogorszeniem się relacji telepracownika zarówno z przełożonymi, jak i współpracownikami. Ostatecznie zaś wszystko to sprawia, że sama praca zaczyna być dla osoby ją świadczącej coraz mniej ciekawa, staje się zestawem zadań, które chcemy jak najszybciej wykonać i o nich zapomnieć, a więc powoduje znaczne zmniejszenie zaangażowania. W badaniach zdołałem wyodrębnić i skategoryzować wszystkie, moim zdaniem, czynniki, które wpływają negatywnie na telepracownika. Przypisałem każdy z nich do 4 tzw. płaszczyzn humanizacji organizacji pracy, którymi są: płaszczyzna przebiegu pracy, płaszczyzna społecznego środowiska pracy, płaszczyzna materialnego środowiska pracy i płaszczyzna możliwości człowieka. Czynników tych jest zbyt wiele, aby wymienić je teraz wszystkie (będą precyzyjnie opisane w książce, którą przygotowuję). Dla przykładu: w płaszczyźnie przebiegu pracy mamy takie potencjalne uciążliwości, jak np. niewłaściwa organizacja czasu pracy czy też błędnie wyliczona ilość czasu na realizację poszczególnych czynności. Z kolei w kontekście społecznego środowiska pracy należy wymienić chociażby roszczeniowe i „eksploatatorskie” podejście przełożonych, czy też źle ukształtowany klimat organizacyjny oraz kulturę organizacyjną, które mogą bardzo utrudnić człowiekowi wykonywanie pracy, zwłaszcza tej zdalnej. Czy i jak można temu zjawisku (dehumanizacji telepracy) zapobiegać? Pozwolę sobie przywołać tutaj stworzone przez mnie narzędzie, które m.in. właśnie temu służy. Metodyka przeciwdziałania dehumanizacji telepracy w zamierzeniu ma na celu zidentyfikowanie i rozpoznanie, opis i eliminację całkowitą lub przynajmniej częściową zjawiska dehumanizacji organizacji telepracy oraz jej przyczyn i skutków. Następnym krokiem jest stworzenie takich warunków przy świadczeniu telepracy, które przyczyniać się będą do poprawy ogólnego samopoczucia telepracownika i zwiększenia efektywności jego pracy. W dużym uproszczeniu, na podstawie tej metodyki, po dokonaniu precyzyjnego opisu konkretnego stanowiska pracy zdalnej oraz danego telepracownika, identyfikowane są czynniki, które sprzyjają dehumanizacji telepracy, a także wskazane potencjalne skutki tego procesu. Następnie dobierane są odpowiednie instrumenty i narzędzia, za pomocą których można ten proces zminimalizować lub całkowicie zatrzymać. Potem projektowany jest optymalny plan pracy zdalnej w kontekście konkretnego pracownika i miejsca, w którym świadczy on pracę. Na końcu implementowane są wypracowane rozwiązania i prowadzona obserwacja, czy zastosowane działania sprawdzają się w praktyce, a także sugerowana korekta, jeśli jest ona potrzebna. Metodykę tę wdrożyłem w dwóch firmach w Małopolsce i mogę powiedzieć, że zarówno pracodawcy, jak i telepracownicy, których to wdrożenie objęło, deklarują, że obecna współpraca jest bardzo dobra, a ewentualne trudności i problemy zostały bardzo szybko zidentyfikowane i wyeliminowane – praktycznie całkowicie. Mam zatem przesłanki ku temu, aby twierdzić, że ta metodyka działa prawidłowo i sprawdza się w praktyce. Rozmawiał: Kamil Jach * Dr Marek Makowiec jest pracownikiem Katedry Zachowań Organizacyjnych na UEK, autorem kilkudziesięciu publikacji i kilku książek oraz poradników. W 2015 roku jego praca pt. „Metodyka humanizowania telepracy” została nagrodzona w 43. edycji Konkursu Poprawy Warunków Pracy w kategorii prac naukowo-badawczych. BP 2/2016 7