Drukuj artykuł

Transkrypt

Drukuj artykuł
http://www.mojekgw.pl
24 lut 2016
ZAŁOŻYCIELKA KGW KORYTNICZANKI KOBIETĄ PRZEDSIĘBIORCZĄ
Małgorzata Kukuryk, trzecia Kobieta Przedsiębiorcza 2014 w regionie, z wielką pasją w małej wiosce budzi do życia
rodzimą tradycję. Energii i determinacji mogą jej inni pozazdrościć
Pochodzi z Korytnicy w powiecie jędrzejowskim. Założycielka Koła Gospodyń Wiejskich i Zespołu Śpiewaczego
Korytniczanki, który osiąga ogromne sukcesy na różnego rodzaju konkursach i festiwalach w całym województwie.
W poprzedniej kadencji była radną Rady Gminy Sobków. Mieszka w Korytnicy w gminie Sobków. Pracuje w szkole w
Pińczowie.
Kobieta kipiąca energią i pełna niezwykłych talentów artystycznych i kulinarnych. Przede wszystkim jednak
znakomita lokalna liderka, za którą poszło kilkadziesiąt kobiet z Korytnicy.
Razem z nią ruszyły na podbój regionu, zgarniając po drodze liczne laury na konkursach i festiwalach. Małgorzata
Kukuryk, bo o niej mowa, za cokolwiek się bowiem weźmie, przekuwa na sukces. Za tę przebojowość w życiu
otrzymała w tegorocznej edycji plebiscytu "Echa Dnia" tytuł trzeciej Kobiety Przedsiębiorczej w regionie
świętokrzyskim i pierwszej w powiecie jędrzejowskim. Skąd u pani taki pociąg do ludowej kultury? Urodziłam się na
wsi i tu są moje korzenie. Chyba nic nie łączy człowieka bardziej z otoczeniem niż miejsce, gdzie się urodził i
wychował. Poza tym, od dziecka wychowywałam się w wielkim szacunku do tradycji. W moim domu kultywowało
się tutejsze ludowe zwyczaje i nic dziwnego, że dzieci nasiąkały tą atmosferą. Tak nas po prostu wychowali rodzice.
Nie ciągnęło pani do miasta? Dla bardzo wielu ludzi z małych miejscowości miasto wydaje się atrakcyjniejsze od
wsi? Oczywiście, że gdy dorastałam, chciałam się stąd wyrwać. Po podstawówce, do której chodziłam tu, w
Korytnicy, najpierw wyjechałam do liceum, do Wodzisławia. Potem dalej, do Kielc, gdzie w uczyłam się Studium
Ekonomicznym, skończyłam także Studium Nauczycielskie w Jędrzejowie. Na koniec zdobyłam wyższe
wykształcenie w Akademii Świętokrzyskiej w Kielcach, na kierunku edukacja wczesnoszkolna. Zasmakowałam życia
w mieście, więc z rodzinnego domu w Korytnicy, po wyjściu za mąż, przeprowadziłam się do Pińczowa i
rozpoczęłam pracę w Gimnazjum numer 2. I jak sprawdziło się miejskie otoczenie? W Pińczowie pracuję do dzisiaj,
jako sekretarz szkoły, ale już tam nie mieszkam. Ciągnęło mnie z powrotem na wieś, więc po 20 latach, przed
sześcioma laty wróciłam do Korytnicy. Tu jest moje miejsce, moja rodzina i przyjaciele. Poczuła pani w sobie jakąś
misję? Chyba można tak powiedzieć, bo koniecznie chciałam robić coś dla tego miejsca. W 2011 roku zostałam
radną i postanowiłam reaktywować koło gospodyń wiejskich, które tu kiedyś działało. Jestem bardzo niespokojną
duszą i cały czas muszę być w ruchu. Dlatego szybko włączyło się w tę inicjatywę sporo kobiet. Mają czas na taką
działalność, bo zaledwie cztery spośród nas pracuje zawodowo. Pozostałe prowadzą domy, gospodarstwa i tak jak
ja, chcą coś wspólnie robić dla innych i miło spędzać czas. Korytniczanki z Korytnicy prężnie działają od ponad
trzech lat. Dajemy popisy wokalne, tworzymy rękodzieło, organizujemy akcje społeczne, kulturalne i charytatywne.
Ale przede wszystkim szeroko promujemy ludowość i piękno gminy Sobków, powiatu jędrzejowskiego i ziemi
świętokrzyskiej. Za to zdobywamy wyróżnienia i nagrody w konkursach folklorystycznych. Wszystkie jesteśmy
także znakomitymi kucharkami. Naszą specjalnością są dania kuchni regionalnej oraz nalewka grodziskowa
Proboszczówka. Na czele z panią, Korytniczanki potrafią każdego zauroczyć i zasilić solidną dawką pozytywnej
energii. Mają mnóstwo pomysłów, sukcesów i planów na przyszłość, a inspiracje czerpią z walorów wsi i ludowej
tradycji. Skąd ten zapał? Rozkręcić działalność koła nie było łatwo. Na początku było nas kilka, a ze stroju
regionalnego miałyśmy tylko chusty. Wspierałyśmy uroczystości gminne, jak dożynki, festyny. Powoli dołączały do
nas kolejne koleżanki, angażowały się w prace i już zostawały. Potem zaczęłyśmy wyjeżdżać na konkursy
kulinarne, ludowe, folklorystyczne, festyny poza gminę i powiat jędrzejowski. Udawało się coraz więcej
regionalnych wyrobów sprzedawać i zdobywać pieniądze na kolejne zakupy sprzętów do gotowania czy
upragnionych pięknych regionalnych strojów. Obecne stroje kupiliśmy przy wsparciu Urzędu Gminy Sobków i
Urzędu Marszałkowskiego Województwa Świętokrzyskiego. Bardzo naszą działalność wspiera i kibicuje nam także
starostwo powiatu jędrzejowskiego, ze starostą Edmundem Kaczmarkiem na czele. Dziś Korytniczanki liczą 29
osób, w tym pięć to dziewczynki w wieku od 8 do 13 lat. Jesteśmy dumne i cieszymy się, że najmłodsze pokolenie
docenia wartość tradycji ludowej, angażuje się w lokalne działania, chce z nami gotować i śpiewać. Ten zapał, jaki
mamy do różnych działań, wynika chyba ze wspólnego celu, jaki mamy i dobrych, serdecznych relacji między
nami. Poza tym, wszystkie panie są otwarte, spontaniczne i utalentowane, i tą energią chcą się podzielić z innymi.
Natchnąć wszystkich dookoła pozytywnym duchem. Co na to wasi mężowie, skoro tak często wyjeżdżacie z domu,
a całe gospodarstwo zostaje na ich głowie? Mamy to szczęście, że nasi mężowi są wspaniali. Mocno wspierają
nasze działania i kibicują nam. Pomagają też w domu. Ale nasze spotkania w gronie kobiet to także dla nich chwile
oddechu i czas na męskie sprawy. Jednym słowem, i paniom i panom taki styl życia wychodzi na dobre. Jakimi
sukcesami może pochwalić się pani jako założycielka koła gospodyń wiejskich? W kuchni mamy talenty kulinarne,
na scenie zaś wokalne. Można się o tym było przekonać podczas wielu konkursów kulinarnych, targów i festynów w
regionie świętokrzyskim. 2012 rok przyniósł nam nominację za kolędę i pastorałkę na XIX Świętokrzyskim
Przeglądzie Kolęd i Pastorałek, pierwsze miejsce w konkursie "Nasze Kulinarne Dziedzictwo" w Tokarni za nalewkę
Proboszczówkę. 2013 rok: drugie miejsce w Świętokrzyskim Przeglądzie Pieśni Wielkopostnych w Daleszycach;
wyróżnienie dla gęsi z pieca chlebowego w konkursie Nasze Kulinarne Dziedzictwo w Tokarni, nominacja w
konkursie Piknik z folklorem - Busko, trzecie miejsce za dżem z czarnego bzu oraz wyróżnienie dla rydzów w
miodzie i Proboszczówki na Spichlerzu Świętokrzyskim, w Kielcach. W 2014 roku Skręcaniec Żołądkowy zwyciężył
w konkursie. Pomagamy też innym. Współpracujemy z Lokalną Grupą Działania i Rodzinnym Domem Dziecka w
Miąsowej. Wspieramy festyny dla dzieci, promujemy krwiodawstwo. Prowadzimy też warsztaty rękodzieła, na
spotkaniach ze starszymi mieszkańcami wspominamy, jak to dawniej bywało. Dbamy, by dawne tradycje,
przyśpiewki, przepisy na potrawy regionalne i obrzędy przetrwały. By pamiętać o tym, z czego się wywodzimy, co
tworzy naszą historię. Czy przy tylu zajęciach ma pani jeszcze czas wyłącznie dla siebie? Oczywiście, uwielbiam
spacery po naszej przepięknej okolicy. I dużo marzę. Chciałabym na jednym z okolicznych wzgórz wybudować
hotel, otwarty na cztery strony świata. Takich widoków, jak u nas, nigdzie więcej nie ma. Prowadziłabym go ze
wszystkimi Korytniczanki. Jestem pewna, że goście zjeżdżaliby się tu z daleka. To tylko plany, ale kto wie, może się
spełnią? Bo jak do tej pory, bardzo wiele z naszych pomysłów przekułyśmy na sukces. Oby i z tym marzeniem tak
się stało. Jestem pewna, że jest w zasięgu ręki A czy marzyła pani o laurach w plebiscycie Kobieta Przedsiębiorcza
2014 , organizowanym przez "Echo Dnia"? Nominacja i zaszczytny tytuł były dla mnie ogromnym zaskoczeniem.
Nigdy w życiu nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogę znaleźć się w gronie tak wyjątkowych kobiet, które mają
na koncie ogromne sukcesy w biznesie. W dodatku jako laureatka. Ale z drugiej strony Korytniczanki także są
przebojowe w działaniu i to im zawdzięczam głównie ten sukces i bardzo wszystkim za niego dziękuję. Tak samo
jak i tym, którzy przez cały konkurs trzymali za mnie kciuki.
Jolanta B. z KGW KORYTNICZANKI