Bajeczka o zaginionym szaliczku w barwne motyle. B.B Jadach

Transkrypt

Bajeczka o zaginionym szaliczku w barwne motyle. B.B Jadach
Bajeczka o zaginionym szaliczku w barwne motyle.
B.B Jadach
Bajkę zilustrowały dzieci z Przedszkola nr 392 "Wróbelka Elelemelka"
w Warszawie z grupy III "Jaskółki"
Maciuś miał 6 lat i uważał, że jest dużym chłopcem. Chodził jeszcze do przedszkola, ale był już w
najstarszej grupie i za kilka miesięcy miał iść już do szkoły. Bardzo się z tego cieszył, bo nie chciał być już
przedszkolakiem, chciał być jak najszybciej dorosły. Dlatego mało bawił się z dziećmi, lecz wolał przebywać
w towarzystwie osób starszych od niego.
Maciuś miał psa, którego bardzo kochał. Wychodził z nim na spacery, bawił się i
bardzo troszczył o niego. Ale nie troszczył się o inne dzieci z sąsiedztwa . Często im dokuczał, zaczepiał,
wyśmiewał je. Przezywał od maluchów. Dla niego liczył się tylko jego piesek, którego nazwał KROPKA.
Praca autorki tekstu
Pewnego dnia Maciek jak zwykle bawił się z Kropką w parku przy domu. Rzucał patyk, a Kropka go
przynosiła do Maćka. W pewnej chwili patyk wpadł w krzaki i Kropka zniknęła na chwilę. Maciek się
zaniepokoił.
- Kropka! Kropka do mnie! - nawoływał, ale pies się nie odzywał.
Pobiegł więc w kierunku krzaków, by sprawdzić, co stało się z jego ukochanym psem.
A tam Kropka jak gdyby nigdy nic, bawiła się jakimś szaliczkiem.
- Kropka, co to jest? Pokaż.
Był to szyfonowy szaliczek, cieniutki jak mgiełka, w piękne barwne motyle.
Praca Amelki lat 4
- Jaki śliczny ten szaliczek... Zabierzemy go sobie.
Pies zaszczekał i zaczął wyrywać szaliczek z rąk Maciusia, ale Maciuś nie pozwolił.
- Nie oddam ci go do zabawy!
Pies jeszcze długo szczekał na Maciusia, jakby chciał mu coś powiedzieć, ale Maciuś nie zrozumiał
i schował szalik do kieszeni.
Następnego dnia podczas zabawy z Kropką Maciek spotkał w parku taką smutną panią. Chodziła dookoła i
jakby czegoś szukała. W końcu podeszła do Maciusia i spytała:
- Chłopczyku, czy nie widziałeś gdzieś tutaj mojego szaliczka?
Maciek przecząco pokręcił głową, choć pamiętał, że wczoraj znalazł szalik. Ale czy to ten sam? Zastanawiał
się.
- Wczoraj go tu zgubiłam, wiatr zawiał i mi go zwiał, bo to delikatny i cieniutki był szaliczek. W takie piękne
barwne motyle.... Na pewno go nie widziałeś?
- Nie...
Pani odeszła zasmucona, a Maciuś trochę się zawstydził, że skłamał. Ale spodobał mu się szalik w kolorowe
motyle i to on go przecież wczoraj znalazł, to do niego już należy.... - tłumaczył sam sobie. Czuł się jednak
jakoś dziwnie i wrócił szybko do domu.
Mama zauważyła, że Maciuś , jest dziwny, smutny i milczący.
- Co się stało synku? Źle się czujesz?
- Nie, mamo.
- To co się stało, bo smutny jesteś?
- Nic takiego.... Mamo, powiedz mi, czy gdy się coś znajdzie, to ta rzecz jest już nasza?
- Nie, jeśli ktoś zgubił, to na pewno szuka i trzeba oddać.
- Rozumiem.
Kiedy następnego dnia wrócił z przedszkola Kropka nie wybiegła mu na spotkanie.
- Kropka, gdzie ty się schowałaś? Kropka! - wołał Maciek biegając po pokojach. - Mamo, mamo, gdzie jest
Kropka ?
Mama miała bardzo smutną minę i Maciek już wiedział, że stało się coś złego.
- Synku..., dziś rano Kropka zaginęła...
- Jak to zaginęła? Uciekła?
- Chyba tak.
- Ale dlaczego? Przecież dbałem o nią. Dobrze jej u nas było.
- Nie wiem synku. Trzeba będzie jej szukać.
Maciek długo się nie zastanawiał i pobiegł do parku. Spotkał tam panią, która wczoraj szukała szaliczka.
- Proszę pani ! - krzyknął - Proszę pani ! Czy nie widziała pani mojego pieska? Rano gdzieś zaginął.
- Nie widziałam, ale razem możemy poszukać. Może przy okazji znajdziemy też mój szaliczek w kolorowe
motyle. - powiedziała pani uśmiechając się do Maćka.
Spacerowali po parku i nawoływali na przemian:
- Kropka!
- Kropka, gdzie jesteś?
Nagle pani się zatrzymała:
- Ciiii....słyszysz? To tam, w krzakach słychać skomlenie.
Podeszli bliżej i Maciek zobaczył Kropkę, która leżała ze zwichniętą łapką i skomlała.
- Kropka! Jesteś - zawołał radośnie chłopiec - odnalazłem cię
praca Uli R. Lat 5
Potem spojrzał na panią i poprawił się:
- Znaleźliśmy cię. Ta pani cię usłyszała. Pomogła mi cię odnaleźć.
- Trzeba łapę zabandażować Kropce - powiedziała pani, biorąc psa na ręce - ale nie mam czym.
Wtedy Maciek wyciągnął z kieszeni ukryty szaliczek w barwne motyle.
- Mój szaliczek ! - zdziwiła się pani - mówiłeś, że go nie widziałeś...
- Przepraszam.... Znalazłem go wczoraj i bardzo mi się spodobał. Myślałem, że jak znalazłem, to już jest
mój...
- A ja go tak wczoraj szukałam. To pamiątka, prezent od mojego syna. Bardzo lubię ten szalik.
Popatrzyła na zawstydzoną twarz chłopca i powiedziała z uśmiechem:
- A teraz przyda się Kropce. Zaraz owiniemy łapkę i będziesz musiał z mamą i Kropką iść do weterynarza.
- To nie gniewa się już pani na mnie?
- Najważniejsze, że znalazły się nasze zguby. Ale na drugi raz pamiętaj, że gdy coś znajdziesz, to może ktoś
tego szuka, bo jest to dla niego bardzo cenna rzecz.
- Tak jak dla mnie Kropka. I trzeba oddać zgubę.
- Tak. A jeśli szaliczek ci się podoba, to dostaniesz jeszcze jeden. Tu w sklepie na rogu widziałam bardzo
podobne i mają wiele wzorów. Sam sobie wybierzesz.
- I dam mojej mamie w prezencie, niech się cieszy, bo za trzy dni jest dzień matki. Będzie piękny prezent.
Mama się ucieszy.
- Na pewno się ucieszy. - przyznała z uśmiechem.
Autor tekstu: Beata Barbara Jadach