Kto to taki wioszczanin?
Transkrypt
Kto to taki wioszczanin?
Kto ty jesteś? Wioszczanin! /Artykuł Haliny Gajdy z Gazety Krakowskiej z dnia 7.maja 2013 r./ Kto to taki wioszczanin? Już odpowiadam: taki jak ja, co przeprowadził się z miasta na wieś i myślał, że ziemniaki rosną na krzakach, mleko jest z kartonu, a przez lata krowy na oczy nie widział… Takim stwierdzeniem, zabarwionym lekkim uśmiechem, Rafał Boni Boniśniak, pilanin z pochodzenia, lipinianin z wyboru zaczyna opowieść o pewnym swoim pomyśle. Otóż z grupą równie pozytywnie zakręconych jak on przygotował ciekawy projekt – płytę WIOSZCZANIE. Będzie nosiła tytuł KurChuck (Kur-czak). Płyta wielce oryginalna, bowiem zawierająca nowoczesne aranżacje piosenek ludowych, przyśpiewek znanych od pokoleń. Tradycyjna i znana wszystkim melodia w połączeniu z brzmieniem współczesnych instrumentów dała piosenkom nowe życie. Nawet ci, którzy z założenia nie lubią „ludowszczyzny”, na pewno nie będą się ani nudzili ani tym bardziej denerwowali słuchając płyty. Ona po prostu wciąga. Naprawdę – sprawdzone na własnej skórze! Praca nad płytą też była inna niż odbywa się to zazwyczaj. Poza tym, że trwała ponad dwa lata, to ani muzycy ani wokaliści nigdy nie spotkali się razem w studiu. Musieli działać intuicyjnie. Po prostu dostawali fragment melodii i moją prośbę: dograj mi tu fleciki, akordeon, bas i tak dalej. Wszyscy moi przyjaciele stanęli na wysokości zadania: Mirosław Bogoń, Tomasz Kubala i Bogusław Diduch cudownie ubogacili płytę swoimi dźwiękami. Jan Malisz, znany gorlicki multiinstrumentalista, świetnie wpasował się w ten klimat ze swoimi nietypowymi instrumentami. Dźwięk liry korbowej nie ma sobie równych w tym zestawieniu – opowiada wciąż się śmiejąc. Przyznaje, że dopiero po przenosinach w Beskid Niski spotkał się z tak różnorodną muzyką ludową. Byłem człowiekiem z miasta, kultura ludowa była gdzieś w mojej świadomości, ale nie miałem z nią żadnej styczności. Po przeprowadzce do Lipinek i bardziej namacalnym kontakcie z nią, narodził się pomysł, by nadać jej inne brzmienie. Poza chęcią tchnięcia nowego życia był jeszcze jeden powód takiej a nie innej formy: nie chciałem jej nagrywać w oryginalnym brzmieniu, bo po pierwsze znają je w zasadzie wszyscy, a po drugie - musiałbym udawać muzyka ludowego, którym nie jestem, a to z kolei byłoby nieprawdziwe i nieszczere. Tego robić nie chciałem – podkreśla już z powagą. Na płycie pełno jest dźwięków wprost z ogrodu Rafała: muzykujących świerszczy, jest koza, kura, krowa, a nawet odgłosy zbliżającej się burzy. - To może zabrzmieć dziwnie, ale mieszkając w mieście nie ma się pojęcia o tych dźwiękach. Może poza burzą, ale też nie do końca. W mieście tłumią ją mury, a tutaj widzi się ją i czuje – przekonuje. Jedną z piosenek rozpoczyna gdakająca kura. Mieszka tuż obok mojego domu. Wystarczyło przyczaić się z mikrofonem i podstawić pod dziób w odpowiednim momencie – zdradza uśmiechając się. – To samo z innymi zwierzętami, których głosy pojawiają się na płycie. Wszystkie są oryginalne, nie tworzył ich komputer – dodaje. Każdej z piosenek towarzyszył będzie teledysk oparty na konkretnej fabule-historyjce. Część zdjęć i plenerów została już nakręcona, choćby w Wysowej-Zdroju, w innym pojawi się kasztel w Szymbarku, gorlicki rynek, fragment rekonstrukcji Bitwy pod Gorlicami. W kolejnych zagra Biecz i Bobowa.- Teledyski, podobnie zresztą jak płyta, mają być formą promocji naszego regionu. Trochę inną, mam nadzieję, że przemawiającą do wyobraźni słuchaczy i widzów – deklaruje Rafał. Podczas spotkania, nurtuje mnie jedno pytanie: jak Rafał Boniśniak trafił z Piły do Lipinek. - Zabłądziłem, kierunki świata mi się trochę poprzestawiały – odpowiada z rozbrajającą szczerością. – O przenosinach w Beskid myśleliśmy dużo wcześniej, ale bardziej celowaliśmy w ten Sądecki. Szukaliśmy domu do kupna jeżdżąc po okolicy. Cały czas święcie przekonani, że jesteśmy o rzut beretem od Nowego Sącza. Coś mnie w końcu tchnęło i zapytałem przypadkowego przechodnia, gdzie jesteśmy i jak dojechać do Sącza. Odpowiedział, że w Lipinkach, a od naszego celu dzieli nas kawał drogi. Oczywiście zapytał, czego szukamy. Gdy dowiedział się, że domu, od razu skierował nas do jednego z mieszkańców, który chciał sprzedać dom i działkę. Poszliśmy bardziej z grzeczności niż zainteresowania. Gdy zobaczyliśmy dom i przestrzeń za nim, nie mieliśmy wątpliwości, że to jest to, czego szukamy – opowiada. – I choć czasem w zimie trzeba się sporo napocić, by odśnieżyć wjazd do domu, a latem kosić trawę w ogrodzie, to nie wrócilibyśmy z powrotem do Piły – zapewnia. Premiera płyty zaplanowana została na 15 czerwca br. Wioszczanie wystąpią przed szeroką publicznością podczas tegorocznych Dni Gorlic.