stona 10

Transkrypt

stona 10
N
a początku grudnia w mediach modne stają się tematy
związane z nadchodzącymi
świętami Bożego Narodzenia. Słychać
wiele narzekań na ich komercjalizację,
coraz wcześniejsze strojenie wnętrz
sklepów ozdobami choinkowymi, publiczne odtwarzanie kolęd w Adwencie itp. Nic jednak z tego narzekania
nie wynika, a wypaczanie tradycyjnych zwyczajów postępuje w zastraszającym tempie. Katolikom brakuje
bowiem zdecydowania i konsekwencji w oporze przed inwazją nowych
„tradycji”. Jako przykład takiego zjawiska niech nam posłuży postać św.
Mikołaja, który w wyniku działań
specjalistów od marketingu Coca-Coli
został zamieniony w przerośniętego
krasnala – sklepowego naganiacza.
Taki święty to wielki atut, dar Niebios dla katolików. Związana z postacią bpa Mikołaja z Miry stara, w niektórych regionach Europy sięgająca
średniowiecza, tradycja obdarowywania dzieci prezentami w wigilię
jego imienin, czyni ze starożytnego
biskupa najbardziej znanego i wyczekiwanego przez dzieci świętego. Nic
dziwnego, że nie mogli sobie z nim
poradzić protestanci, od początku
y
e Leanto 2-3 (26-27) 2010 – st. 10
i konsekwentnie zwalczający kult
świętych.
Łatwiej bowiem zwalczać kult
świętych mało znanych niż dobrego biskupa Miry, przyjaciela dzieci. W miejsce wykpiwanego świętego biskupa
w opanowanych przez protestantyzm
krajach pojawiła się duża ilość różnych
lokalnych postaci, które w jego zastępstwie obdarowywały prezentami dzieci protestanckie. Na pocz. XIX w. w USA
pojawił się Santa Claus – ni to gnom,
ni krasnal produkujący przez cały rok
zabawki, by w dzień Bożego Narodzenia przy pomocy sań zaprzęgniętych
w renifery przemierzać Ziemię i obdarowywać prezentami grzeczne dzieci.
Ukształtowany na podstawie różnych
tradycji Santa miał wypełnić protestanckim dzieciom pustkę, jaką uczynili im ojcowie reformatorzy.
Przez pewien czas wpływy św. Mikołaja i jego regionalnych ersatzów
równoważyły się. Niestety, sprawę
w swoje ręce wzięli specjaliści ds. reklamy koncernu Coca-Cola. Przebrali Santę w ubranko utrzymane w kolorach
koncernu i przez kampanie reklamowe
rozszerzyli kult handlowego „świętego”. W XXI wieku Santa Claus jest już
tak popularny, że jego postać w świadomości dzieci przyćmiła tradycyjne
wyobrażenie biskupa Miry. I trudno się
temu dziwić, bowiem za Santą oprócz
profesjonalistów ds. marketingu stały miliony dolarów wydanych przez
koncern na reklamę, tymczasem za
św. Mikołajem tylko stare tradycje mające oparcie co najwyżej w parafii.
Dziadek Mróz kontra św. Mikołaj
Św. Mikołaj ma już za sobą jedną
konfrontację. W krajach opanowanych
przez komunizm władze starały się zastąpić go wytworem sowieckich speców
od propagandy – Dziadkiem Mrozem.
Postać ta została w połowie lat trzydziestych stworzona w oparciu o stare słowiańskie legendy oraz literaturę.
W 1935 r. jeden ze współpracowników
Stalina opublikował w gazecie „Prawda” artykuł, w którym zaproponował,
by w Nowy Rok dla dzieci sowieckich
organizować spotkania choinkowe połączone z rozdawaniem prezentów. Nie-
którzy komuniści pomysł przyjęli z rezerwą. Bali się, że rozdający prezenty
Dziad Mróz stanie się dla najmłodszych
namiastką Boga. Stalin jednak nie widział w tym niczego niebezpiecznego
i „nową świecką tradycję” zaakceptował. Widać uznał, że potencjalny kult
Dziadka Mroza nie zagrozi kultowi Wodza Narodów Związku Sowieckiego.