oświadczenie poselskie prof. tadeusza iwińskiego
Transkrypt
oświadczenie poselskie prof. tadeusza iwińskiego
OŚWIADCZENIE POSELSKIE PROF. TADEUSZA IWIŃSKIEGO wygłoszone w Sejmie 16 września 2011r. BISKUPIEC NA WARMII I MAZURACH PRZYKŁADEM PATOLOGII FUNKCJONOWANIA PRZEDSZKOLI W sytuacji kryzysu finansów publicznych, a równocześnie kryzysu demograficznego, prawidłowe działanie systemu oświaty ma szczególne znaczenie. Odnosi się to również do placówek przedszkolnych, istniejących w Polsce od prawie dwóch stuleci, których mamy obecnie ponad 7 tys. Henry Fielding, XVIII-wieczny powieściopisarz angielski, celnie zauważył, że „kiedy dzieci nic nie robią, robią głupstwa”. Polskie przedszkola są generalnie trudno dostępne, niedoinwestowanie, czynne zbyt krótko, zaś opłaty za nie - zbyt wysokie. Najwyższa Izba Kontroli w swym raporcie wskazywała na świadome zawyżanie tych opłat. Chodzi szczególnie o sposób ich naliczania za świadczenia udzielane poza podstawą programową. Wysoko oceniono jedynie kadrę pracującą w tych placówkach. Statystyki unijne dowodzą, że przedszkoli w Polsce jest zdecydowanie za mało, a takiego stanu rzeczy nie zmieniło znaczące dofinansowanie UE na budowę niektórych z nich. W takiej sytuacji powinno się otaczać dobrze działające placówki przedszkolne wyjątkową opieką. Niestety nie zawsze tak się dzieje- co więcej występują zjawiska kuriozalne, niekiedy niemal o znamionach patologii. Jaskrawym tego przykładem są losy Przedszkola Samorządowego Nr 5 w Biskupcu, na Warmii i Mazurach. W 20-tysięcznym mieście i gminie, położonych w regionie o najwyższym w kraju bezrobociu, przed laty działało kilkanaście przedszkoli. Obecnie zostało tylko to jedno-z dużymi tradycjami i cieszące się bardzo dobrą opinią. Uczęszczało do niego 136 dzieci (rodziców wielu innych odprawiano „z kwitkiem”), a zatrudniano 25 osób. W marcu b.r. Rada Miasta Biskupca większością głosów podjęła decyzję o zmianie charakteru tego przedszkola publicznego, co de facto oznaczało jego likwidację. Wojewoda słusznie - ze względu na rażące naruszenie prawa - ową decyzję uchylił. Wówczas władze Biskupca powołały do życia przedszkole prywatne, które ma dzielić budynek z dotychczasową placówką, co z powodów logistycznych jest próbą pogodzenia wody z ogniem. Co więcej, Rada w sposób niezwykły podwyższyła opłatę za uczęszczanie do przedszkola publicznego do wysokości 3,95 zł. za godzinę, a oznaczało to w sumie kwotę ponad 400 zł. od dziecka miesięcznie, nie licząc kosztów wyżywienia. To bodaj najwyższa stawka w skali Polski ! Taka kuriozalna sytuacja, z niewielkimi zmianami (niedawne zmniejszenie po protestach stawki godzinowej do 2,95 zł.)-mimo głośnego strajku okupacyjnego rodziców oraz dużej demonstracji zorganizowanej przez ZNP- utrzymuje się. Ponadto ujawniły się wyraźnie elementy występowania zjawiska nepotyzmu, nawet stosowania metod mobbingu oraz faktycznych gróźb wobec niektórych osób, ze strony przedstawicieli władz. Wywierano też naciski, mające doprowadzić do zmniejszenia liczby dzieci korzystających z przedszkola publicznego, aby w ten sposób zagwarantować swoistą przewagę placówki prywatnej. Cały ten przypadek w laboratoryjnej skali pokazał, iż Ministerstwo Edukacji Narodowej nie potrafi przeciwdziałać zmniejszaniu się liczby przedszkoli publicznych, a także, iż nie ma żadnego realnego wpływu na określone decyzje podejmowane w tej mierze przez samorządy lokalne. Od pewnego czasu przetacza się przez nasz kraj fala dyskusji o sytuacji polskich przedszkoli, szczególnie o kwestiach finansowych. Dziś wyraźnie widać, że liczne samorządy od mniej więcej roku postanowiły-w nowych warunkach prawnychpodreperować swoje budżety poprzez radykalne podwyżki stawek obowiązujących w tych placówkach, choć nie wszędzie doszło do tego w tak rażący sposób, jak w casusie biskupieckim. Rozporządzenia MEN (z sierpnia 2010r. i czerwca 2011r.), wydane po zmianie ustawy o systemie oświaty, nie doprowadziły do zakładanych skutków. Tymczasem nie jest do końca jasne, czy opłaty za przedszkola publiczne są zgodne z art. 70 Konstytucji RP i czy placówki te nie powinny być finansowane z subwencji państwowej? Ponadto zrodziło się pytanie, czy rząd nie powinien rozważyć idei stworzenia Narodowego Planu Budowy Przedszkoli i Żłobków i/lub powołania Funduszu na stworzenie tych placówek, z którego mogłyby korzystać jednostki samorządu terytorialnego. Ostatnio okazało się też, że-wbrew stanowisku premiera Tuska- nie istnieją skuteczne mechanizmy, mogące być użyte, aby opłaty za przedszkola nie naruszały w sposób oczywisty (jak np. w Biskupcu) zasady sprawiedliwości społecznej. Dochodzi do tego jeszcze jeden element-właściwego wykorzystywania środków z Unii Europejskiej, zwłaszcza w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Chodzi w nim m.in. o zmniejszanie nierówności co do sposobu upowszechniania edukacji przedszkolnej, w tym na obszarach wiejskich oraz- szczególnie- o wspieranie placówek zagrożonych likwidację. Tymczasem w poruszanym, głośnym przypadku Biskupca, środki unijne pozyskane za pośrednictwem Urzędu Marszałkowskiego w Olsztynie zostały spożytkowane w sposób będący zaprzeczeniem idei dotacji unijnych. Zamiast wesprzeć jedyne w mieście i gminie przedszkole samorządowe Nr 5, pieniądze przeznaczono na punkt przedszkolny „Bajka”, co sprawiło, iż pod znakiem zapytania stanęło samo istnienie placówki publicznej. Dlatego muszą rodzić się poważne wątpliwości co do mechanizmów wykorzystywania środków unijnych ze wspomnianego programu, szczególnie w odniesieniu do przedszkoli i innych placówek edukacyjnych zagrożonych likwidacją, a także kontroli owych działań. Wszystko wskazuje na to, iż w Biskupcu w sposób kliniczny naruszono i ducha i literę odnośnych przepisów unijnej pomocy. Jean Jacques Rosseau podkreślał, że „dzieciństwo jest snem rozumu”. I właśnie tego rozumu, o którym pisał wybitny francuski filozof, a także wyobraźni, zabrakło nie tylko Pani Burmistrz podolsztyńskiego Biskupca oraz Radzie Miasta zdominowanej przez PSL- o czym mówię z prawdziwą przykrością patrząc na wicepremiera Pawlaka. Te władze lokalne przejdą w niesławie do historii Warmii i Mazur, choć na szczęście nie osiągnęły pułapu Herostratesa z Efezu. Jednak konstatacja o braku roztropności potwierdza się niestety w tej sferze w skali ogólnopolskiej, a odpowiedzialność za to ponosi bez wątpienia kończący swą kadencję rząd.