1-15 Styczeń 1973 r.
Transkrypt
1-15 Styczeń 1973 r.
ŁOWIEC POLSKI O R G A N P O L S K I E G O Z W I Ą Z K U Ł O W I E C K I E G O n. DWUTYGODNIK ^-OWIEC POLSKI Zl^^ '""""«^«' Worszowa, hfowy £wiiii 35, ł,j NR 1 (1436) 1 STYCZNIA 1973 CENA ZŁ 3.00 NASZA IDEA I NASZE D Z I A Ł A N I E P RZYSZLIŚMY do naszego Zrze szenia w znakomitej swej więk szości z wewnętrznej pwtrzeby przynależenia do wielkiej myśliw skiej rodziny. Ma bowiem low^iectwo niepowtarzalny urok, pod którego wpływem wielcy naszej kultury na rodowej stworzyli dzieła o nieprze mijającej wartości, a szeregowi człon kowie Związku zaspokajają poprzez łowiectwo chęć obcowania z naturą, sprawdzenia się w trudach i wyrze czeniach, owych pięknych choć suro wych przeżyciach, w przygodzie- w której obowiązują reguły gry, pisane i niepisane prawa koleżeńskości i uczciwości. Mamy swój język, piękne i bogate tradycje, przyjaciół i zago rzałych przeciwników. To chyba do brze. I rzecz chyba najważniejsza — jesteśmy potrzebni społeczeństwu, potrzebna jest mu i nasza idea 1 na sze działanie. Zdając sobie z tego sprawę chcemy być cenionym i po żądanym partnerem, sojusznikiem w ogólnonarodowym wysiłku ochrony naturalnego środowiska, o ocalenie dla przyszłości tak potrzebnych współczesnemu człowiekowi zasobów jak najmniej skażonej i uszczuplonej przyrody. Dlatego przyjmiem;/ z za dowoleniem zamierzone przekazanie nam większej samodzielności w pro wadzeniu łowieckiego gospodarstwa. Płonne byłyby chyba obawy, że nie wywiążemy się z tych nowych obo wiązków. Bywa, że przetrwoni mają Ha polowania tek jeden gospodarz — nigdy cała wieś. Musimy sobie jednak przypom nieć i z racji jubileuszu i jasno okreś lonych powinności dobrowolnie na siebie przyjętych, że nie możemy być wyizolowaną, hermetyczną grupką hobbystów, jesteśmy natomiast częś cią wielkiej narodowej społeczności. Nie może na myśliwych, zwłaszcza spc^eczeństwo wiejskie, patrzeć jak na intruzów, strzeiaczy psów, lub na ludzi żądnych jak największej ilości mięsa. Trzeba też wielu kolegom w nas^p^ch szeregach i całemu społe czeństwu cierpliwie wyjaśniać, czym jest, czym musi być współczesne ło wiectwo. Aktywnym wypoczynkiem, ale jednocześnie i nowoczesnym go spodarstwem, w które się sporo i środków materialnych i pracy inwe stuje. I trzeba jeszcze umieć między jednym a drugim zachować rozsądne proporcje. A polowanie winno być polowaniem, wyprawą po łowiecką przygodę, z której nie chce się jak najszybciej wracać przez punkt sku pu do domu, którą się chce jak naj bardziej przedłużyć. I nie mieć żalu, jeśli się ono nie zakończy strzałem. Bo przecież prawdziwy myśliwy wy nosi z kniei oprócz zwierzyny wiele innych niewymiernych wartości. Opadając się wstecz, bo któż tego nie 'czyni, podsumowując jakiś okres czasu, a sprzyjają temu najbardziej właśnie owe rocznice i jubileusze, widzi nasz Związek szmat ubiegłego życia i kawał dobrej roboty. Krze piąca jest myśl, że jesteśmy sobie na wzajem życzliwi, koleżeńscy i soli darni nie tylko w swoim środowisku, że i z naszych myśliwskich dotówek wzrośnie Centrum Zdrowia Dziecka i Zamek w Warszawie, że z całego kra ju popłynęła pomoc dla rodziny nie znanego, tragicznie zmarłego kolegL Rocznice, jubileusze — są ludziom chyba bardzo potrzebne, zarówno te najbardziej osobiste, rodzinne, w cza sie których ogląda się stare fotogra fie i otrzymuje kwiaty, wspomina, jak i te, które zespalają ludzi okreś lonych zawodów czy zainteresowań. Pięćdziesiąt lat minie w tym roku nd czasu powstania naszego Związ ku. Witamy tę rocznicę z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Za prezentujemy z tej okazji na sze osiągnięcia, nakreślimy nowe zadania. Zrzeszyliśmy się pti to, aby 0 każdej porze przemierzać ojczyste pola i lasy. żeby mądrze ingerować w zachwiane przez cywilizację prawa natury oraz w miarę swoich sił słu żyć myślą i pracą idei najszerzej po jętej ochrony przyrody i jej tworów. 1 to jest właśnie sens i urok naszych łowieckich dni. Darz Bór — Koledzy, w następ nym pięćdziesięcioleciu! D Z I A Ł A L N O Ś Ć Polskiego Z w i ą z k u Ł o wieckiego, jego przeobrażenia, rola 1 zadania oraz zmiany w charakterze ł o wiectwa i jego pojmowaniu, traktowaniu oraz w y k o n y w a n i u , k s z t a ł t o w a ł y się wraz z prze o b r a ż e n i a m i wszystkich dziedzin życia p o l i tycznego, gospodarczego i spoleczn^o w na szym kraju. Dla szczególowego opisania 50-letniego okresu dzialalr^ości trzeba paru grubych to m ó w . Z tego też m. i n . względu okres ten, obfity w wydarzenia, chcemy p r z e d s t a w i ć w formie k r o n i k i z a w i e r a j ą c e j ważniejsze daty oraz takty, k t ó r e można było ustalić. Tradycje organizacyjne pól.sitiego ł o w i e c t w a sięgają prawie stu lat. p i e r w s z ą bowiem p o l .ską organizacją łowiecką było Galicyjskie To warzystwo Łowieckie, założone w 1876 r., o b e j m u j ą c e s w ą działalnością Małopolskę, znajdującą się pod zaborem austriackim. K o lejną organizacją i d e o w ą był założony w 1889 r. Oddział Cesarskiego Towarzystwa P r a w i dłowego M y ś l i s t w a w Warszawie. N a s t ę p n i e w 1906 r. dochodzi do utworzenia w Poznaniu Towarzj'stwa Łowieckiego. O r g a n i z a c j ę ł o w i e c t w a w odrodzonej Polsce z a p o c z ą t k o w a ł a Wielkopolska, gdzie 16 grud nia 1920 r. zostaje założony w Poznaniu Pol ski Związek Myśliwych. W 1919 r. Jan Sztolcman o p r a c o w a ł p r o j d t t ustawy łowieckiej. W ó w c z a s też powstaje m y ś l utworzenia jedno litej polskiej organizacji łowieckiej. Z k o n c e p c j ą utworzenia takiej organizacji wystąpił prof. Janusz Domaniewski na X X Zjeździe Małopolskiego Towarzystwa Łowiec kiego 11 czerwca 1921 r.. k t ó r a s p o t k a ł a się z przychylnym przyjęciem. Jednak na zebraniu informacyjnym z w o ł a n y m w dniach 26 i 27 maja 1922 r. z inicjatywy Polskiego Towarzy stwa Łowieckiego w Warszawie, nie do.<«lo do porozumienia. Sprawa posunęła się o t>ie, że projekt statutu opracowany przez organizato rów tego zebrania, został delegatom doręczony i częściowo przedyskutowany. , W czasie obrad „Sejmiku Myśliwskiego", który odbył się 19 czerwca 1922 r. w Pozna niu, została w>'brana komisja pod przewod nictwem Antoniego Wysockiego z Warszawy, której polecono o p r a c o w a ć projekt statutu or ganizacji pn. „ C e n t r a l n y Związek Polskich Stowarz\'szeń Łowieckich", Na X X I Zjeździe Małopolskiego Towarzyst wa Łowieckiego 23 czerwca 1922 r. uchwalono p o w o ł a n i e „Naczelnego Z w i ą z k u PoLskiego Ł o w i e c t w a " , na zasadach r ó w n o u p r a w n i e n i a t w o r z ą c y c h go towarzystw. W styczniu 1923 r. projekt statutu zostaje przez towarz>'stwa dzielnicowe uzgodniony i podpisany, jedynie Polski Z w i ą z e k Myśliwych w Poznaniu nie podpisał tego statutu. Wreszcie w dniu 9 lipca 1923 r. w lokalu Polskiego Towarzystwa Łowieckiego w War szawie, przy u l . Nowy Ś w i a t 35 odbywa się Walne Zgromadzenie Organizacyjne „ C e n t r a l nego Z w i ą z k u Polskich Stowarzyszeń Łowiec k i c h " z udziałem 10 delegatów r e p r e z e n t u j ą c>-ch trzy Towarzystwa i po jednym przedsta wicielu z jedenastu K ó ł Myśliwskich oraz przedstawiciela M i n . Roln. i Reform Rolnych. Zgromadzenie przyjęło statut, w y b r a ł o Z a r z ą d , ustaliło wysokość składki oraz postanowiło w z n o w i ć wydawanie, jako organu oficjalnego Związku, pisma „ Ł o w i e c Polski". W dniu 7 w r z e ś n i a 1923 r. Zarząd powołuje pierwszy Wydział Wykonawczy w składzie pięciu osób oraz k o m i s j ę dla opracowania projektu nowej ustawy łowieckiej o b o w i ą z u jącej w c a ł y m kraju. Po paru miesiącach pro jekt ustawy łowieckiej został złożony w M i nisteretwie Rolnictwa. 1924 R. 1 stycznia. Po 10-letniej przerwie wznawia s w ą działalność organ Z w i ą z k u , „ Ł o w i e c Pol ski". 24 czerwca. Na kolejnym ..Sejmiku M y ś l i w s k i m " zapada decyzja połączenia s i ę w i e l k o polskich myśti\v'ych z C e n t r a l ą . 1925 R. 30 listopada. Zjazd D e l e g a t ó w uchwala zmia ny statutu dotyczące przede wszystkim s k ł a dek i organizacji w ł a d z Z w i ą z k u . Uchwalono m. in., że k a ż d e stowarzj-szenie korzysta na Zjazdach Delegatów z jednego głosu na każ dych 20 c z ł o n k ó w oraz coroczne odnawianie 1/3 s k ł a d u Zarządu, Wydziału Wykonawczego i K o m i s j i Rewizyjnej. Grudzień. Do C Z P S Ł a r z y s l ę p u j e Towarz}'stwo Łowieckie Zachodniej Małopolski, otrzy m u j ą c prawa Oddziału Małopolskiego Tow. Łowieckiego na w o j . krakow.skie. APEL DO MYŚLIWYCH W związku z zamierzonym udziałem Polskiego Związku Łowieckiego w kołejnym konkursie trofeów łowieckich w Tnrynl<^ (Włochy), który odbędzie się na początku marca 1973 r„ Zarząd Główny P Z L zwraca się do kolegów myśliwych o zgłaszanie zdobytych w 19T2 r. złotomedatowych trofeów, klórc mog:t>'by wziąć udział we wspomnianym konkur sie. Szczególną uwagę pi wywiązujemy do oręły dzików, parostków rogaczy, futer, skór i (zaszek wielkich drapieżników, kłór^^ stanowić t>ędą główny akcent na szej ekspozycji. ZgIos7entn prosimy nad syłać twzpośrednio do Zarządu G ł ó w n e go PZŁ lub za pośrednłttwem zarządów wojewódzkich PZŁ. które zadeklarowa ne na konkurs trofrn będą gromadzić i dokonywać ich wstępnej wyceny. Nie przekraczalny termin zgłoszeń upływa 25 stycznia 1973 r. Zarząd Główny znając Kolegów My śliwych (ifiamość i zrozumienie propa gandowego znaczenlp. trofeów dla pol skiego łowiectwa, liczy na ich pomoc I poparcie. Zgodnie z u c h w a ł ą Zjazdu D e l e g a t ó w za twierdził i p o s t a n o w i ł przesłać do wiadomo-' ści Ministerstwa Rolnictwa terminy czasów ochronnych zwierząt lov,'nych. Towarzj-stwa zostały zobowiązane u c h w a l ą Zjazdu Delega t ó w do moralnej odpowiedzialności za prze strzeganie tych t e r m i n ó w . 10 czerwca. Z a r z ą d zatwierdza regulamin dla d e l e g a t ó w powiatowych oraz u p o w a ż n i a W y d z i a ł Wykonawcz>' do opracowania w z o r u legitymacji i pieczęci C Z P S Ł . 18 października. Z a r z ą d i Wydział W y k o nawczy zaniepokojone brakiem odpowiedzi na wystosowany m e m o r i a ł do Ministerstwa Rol nictwa w y b i e r a j ą delegację dla przedstawie nia n a s t ę p u j ą c y c h spraw: a) prośbę o ostateczne uzgodnienie projek tu ustawy ł o w i e c k i e j ; b) nadmiernego opodatkowania łowiectwa; c) wydania przez Ministerstwo Rolnictwa zarządzenia w sprawie wspt^pracy z łowczy m i powiatowymi, d) w y d z i e r ż a w i a n i a prawa polowania na p a ń s t w o w y c h terenach łowieckich, przede wszystkim towarzystwom I k ó ł k o m m y ś l i w skim n a l e ż ą c y m do C Z P S Ł . 3 grudnia. Odbywa się konferencja pod przewodnictwem Ministra Rolnictwa z udzia ł e m przedst-^wicieli Z a r z ą d u C Z P S Ł i T o w a rzystw w sprawie projektu ustawy łowieckiej. Zebrani uznali zreferowany projekt ustawy za n a d a j ą c y się do wprowadzenia go w życie. W siedzibie Towarzystwa Z a c h ę t j ' Sztuk P i ę k n y c h w Warszawie odbyła się jubileuszo wa wystawa Juliana Fałata, na k t ó r e j zapre zentowano 137 jego obrazów. 1927 R. 1 czerwca. Zjazd Delegatów zostaje formowany o połączeniu wydawnictwa liwskiej Spółki Wydawniczej „Przegląd l i w s k i i Ł o w i e c t w o Polskie" z „ Ł o w c e m skim*'. poin Myś Myś Pol Zjazd zobowiązuje Stowarzyszenia do pre^ numerowania „llowca Polskiego", pozostawia j ą c liczbę prenumerowanych egzemplarzy do uznania p r e z y d i ó w stowarz5'Szeń. 14 grudnia, W Dzienniku Ustaw nr 110 opublikowano rozporządzenie Prezydenta z dnia 3 grudnia 1927 r. o prawie łowieckim. Nowa ustawa zaczęła o b o w i ą z y w a ć od dnia 1 stycznia 1928 r. na terenie całego kraju, z w>'jątkiem w o j . śląskiego. Ustawa określiła ra, i n . ochronne zwierząt ł o w n y c h . jednolite czasy M.ltl. Dalszy ciąg w następnym n-rze. 1926 R. 13 lutego. Z a r z ą d p o s t a n o w i ł w y s t ą p i ć na Zjeździe Delegatów o ustanowienie godności członków p o p i e r a j ą c y c h C Z P S Ł . Za nadesłane uwagi oraz uzupełnienia hą^ dziemy bardzo wdzięczni. Jednocześnie zachę camy gorąco do opracowania podobnych kro nik w poszczególnych tuojewództwach, a na wet kolach łowieckich. TREŚĆ NUMERU NASZA IDEA I N A S Z E D Z I A L A X J E — t • » L A T P O L S K I E G O ZWIĄZKU ŁOWIECKIEGO — 3 • L I S — C H Y T B A S Z T U K A . ^ — Botnui BlłUk — 1 • K L U B Kf>LEKCJOXER0W ROZPOCZĄŁ DZIAŁALNOŚĆ — 5 • S R E B R ? a J U B I L A C I — 5 # PUŁAWY W CZOŁÓWCE — St. Hubcrl Wolańakł — « • SPORT? HOBBY? — Zbigniew Slrdlcrkl — 7 # Z P O L S K I C H ŁOWISK — Z A DRANICĘ — Andrzej Iwanowski, Rnitert T e n m j e w — I • LOWIKCTWO W „ŁNCYKLOPEOn S T A R O P O L S K I E J " ZYGMU.NTA G L O G E R A — W • NOWY REKORDOWY WIENIEC Z WĘGIER — Józet J . Scczepkowskl — II % C I E N K O I ŚRUTEM — I I • W SZWAJCARII — TadeasZ PtuUwakl — H O Z E S T A R Y C H K R O N I K — 13 # PRZYRZĄDY O P T Y C Z N E UŻYWANE W MYŚLISTWIE (3) — WlesUw Staniszewski — 14 • K A L E N D A R Z Y K MYŚLIWSKI — IS « W Y K A Z ODZNACZONYCH — IS. Zdjęcie na okUdre: K o i . Wif^Iiiw Dtid^iit^kł. 3 SPRAWY ZAWSZE A K T l ALNE Lis —chytra sztuka.. L iczni koledzy myśliwi polujący z w a b i kiem na d r a p i e ż n i k i z a p y t u j ą w listach w j a k i sposób n a ś l a d o w a ć naturalne kniazienie zająca n a p a d n i ę t e g o przez lisa lub innego d r a p i e ż n i k a , ażeby osiągnąć p o ż ą d a n y efekt. Interesuje ich r ó w n i e ż skala tonacji głosu n a ś l a d o w a n e g o kniazienia. Otóż k n i a zienie k i l k u d n i o w y c h aż do sześciotygodnio wych z a j ą c z k ó w nie jest w y r a ź n i e zróżni cowane i zawiera się w wysokiej skali tonacji. W m i a r ę rozwoju zwierzęcia knia zienie. staje się w y r a ź n i e j s z e i*^ d o n i o ś l e j sze. W okresach mutacji stopniowanie gło su kniazienia zająca m o ż n a podzielić na n a s t ę p u j ą c e klasy w i e k u : do trzech miesięcy, do sześciu, do dziewięciu i do jednego roku. W t y m wieku kniazienie zająca zawiera się w średniej skali tonacji i jest dość silne i daleko słyszalne. N a s t ę p n e w y r a ź n e różni ce n a s t ę p u j ą w m i a r ę dalszego rozwoju, (np. d w u l e t n i zając kniazi w tonacji niższej gło sem silnym i coraz bardziej doniosłym, sły szanym przez d r a p i e ż n i k a w dni pogodne, i bez silniejszego w i a t r u z odległości ok. 800 — 1000 m). W zimie w czasie silnych m r o zów, podczas księżycowych nocy głos kniazie nia słychać w lesie na odległość do 1500 m, a w ł o w i s k a c h polnych nawet jeszcze dalej. Jeżeli zającowi uda się dożyć wieku trzech lat, to jego kniazienie jest silniejsze od knia zienia zająca dwuletniego. W czasie wielo letniej pracy w l e ś n i c t w i e wiele razy słysza łem kniazienie zajęcy starych — 5, 6, 7 i 8-letnich. Dożywały one tego wieku gdyż na znanych m i terenach liczebność lisów była bardzo zredukowana a d r a p i e ż n i k i skrzydla te (dzienne i nocne) wcale zającom nie za g r a ż a ł y . B y ł e m raz ś w i a d k i e m napadu na ta kiego sędziwego szaraka, k t ó r y kniaził... ba sem i w pierwszej c h w i l i w z i ą ł e m jego glos za głos... barana. Zajęcy takich nie spotyka się w ł o w i s k a c h polnych, z w y j ą t k i e m tcKenów o ś r o d k ó w do ś w i a d c z a l n y c h , gdzie ilość d r a p i e ż n i k ó w zre dukowana jest do m i n i m u m . Mając d ł u g o l e t n i ą p r a k t y k ę p o l o w a ń z w a - bikiem w ł o w i s k a c h leśnych i polnych, t w i e r dzę, że n a ś l a d o w a n i e głosu kniazienia w to nacji wysokiej, ś r e d n i e j , niskiej czy bardzo niskiej ma t y l k o znaczenie dla zasięgu s ł y szalności. Kiedy i j a k kniazi zając? — Zając schwytany w sieci nie odczuwa b ó l u lecz jedynie strach; kniazi więc niezbyt p r z e j m u j ą c o i dość szybko uspokaja się. — Zając schwytany na w n y k kniazi g w a ł townie i rozpaczliwie; w m i a r ę zaciskania się pętli na szyi h a m u j ą c e j d o p ł y w powie trza — coraz ciszej. — Postrzelony zając kniazi bardziej prz^^jriiująco w zależności od nasilenia bólu. Sch.vyiany przez psy, n a g a n k ę , lub m y ś l i w y c h , knia zi r ó w n i e ż boleśnie i p r z e j m u j ą c o . — Zając n a p a d n i ę t y przez d r a p i e ż n i k a , np. lisa, który bły.skawicznie zadaje m u k ę s a m i ś m i e r t e l n e głębokie rany, kniazi r o z d z i e r a j ą co głosem p e ł n y m bólu i ś m i e r t e l n e g o lęku. W m i a r ę utraty sil. kniazienie jest coraz c i chsze. G w a ł t o w n e , bolesne i p r z e j m u j ą c e kniazie nie zająca w czasie napadu przez drapiei^nika jest bardzo dobrze znane lisom, rysiom, k u nom, żbikom, w i l k o m (w l u t y m 1971 i . nad leśniczy, N a d l e ś n i c t w a Balinka. inż. And.-zcj Czerkaski z w a b i ł w i l k a , k t ó r y w y p a d ł z m i o dnika na stanowisko m y ś l i w e g o , k t ó r y p o ł o żył go celnym s t r z a ł e m ) , jenotom, d r a p i e ż n i kom skrzydlatym dziennym i nocnym oraz włóczącym się w ł o w i s k a c h psom i kotom. Kniazienie zająca schwytanego w sieci zła panego na w n y k . lub postrzelonego na polo w a n i u nie jest na ogól znane d r a p i e ż n i k o m . Wszystkie drapieżniki czworonożne, k t ó r e pierwszy raz usłyszały kniazienie n a p a d n i ę tych przez jednego ze swych r o d z i c ó w z a j ą ca, z a c h o w u j ą w p o d ś w i a d o m o ś c i rozdziera jące, g w a ł t o w n e ; p r z e d ś m i e r t n e kniazienie. Zależnie od miejsca chwytu drapieżnika zając kniazi d ł u ż e j , lub krócej (w czasie c h w y t u za k a r k kniazi k r ó t k o , za pośladki, l u b bark — d ł u ż e j , ale zawsze głos jego jest rozdzierający). Kniazienie n a p a d n i ę t e g o zaF o t Leszek Krzysztof Sawicki jąca rozpoczyna się zawsze g w a ł t o w n i e , po tem w m i a r ę utraty sil jest coraz cichsze. I takie w ł a ś n i e kniazienie należy w y d o b y w a ć z wabika podczas polowania. Kiedy lis lub inny d r a p i e ż n i k usłyszy kniazienie, z a p a m i ę tane z okresu swej młodości, po k t ó r y m pra wie zawsze zaspokajał głód, w jednej c h w i l i zatraca s w ó j przyrod^-ony system informa cyjny i ostrzegawczy w postaci w ę c h u , s ł u chu a nawcl wzroku. Zostaje on natomiast opanowany j e d n ą m y ś l ą i c h ę c i ą ; jak naj szybszego dotarcia w miejsce s k ą d dochodzi p r z e d ś m i e r t n y głos ofiary. Z tego w z g l ę d u w w a b i k trzeba t c h n ą ć p r a w d z i w ą t r w o g ę i ból — tony najpierw g \ v a ł t o w n e potem c i chsze, głębokie, na koniec zaś k r ó t k i e i co raz cichsze. Osiągnąć to można poprzez ć w i czenia, odpowiednio tłocząc powietrze tak, aby u d e r z a ł o ono w m e m b r a n ę , r y t m i c z n y m i falami p o d m u c h ó w o r o ż n e j długości i sile. T a k ą d o s k o n a l ą grę membrany (dobrze na strojonej) musimy r o z p r a c o w a ć w l u ź n e j , na przemian z a m k n i ę t e j , i otwieranej dłoni. Do brze n a ś l a d o w a n y głos kniazienia n a p a d n i ę tego zająca, rozbraja d r a p i e ż n i k a , wyklucza z jego świadomości jakiekolwiek podejrzenia, znieczula c a ł k o w i c i e zmysł w ę c h u . Poprzez opanowanie opisanej techniki wa bienia, eliminujemy wszystko co mogłoby z d e m a s k o w a ć w a b i ą c e g o (wiatr, niedostatecz ne zamaskowanie, zbyt swobodne poruszanie się przy obserwacji przedpola i wiele i n nych błędów). Dobrze opanowana technika wabienia, gwarantuje także szybkie pojawie nie się d r a p i e ż n i k a . D r a p i e ż n i k w czasie na padu na zająca, jest bardzo-podniecony i c a ł kowicie pochłonięty j e d n ą m y ś l ą — ażeby jak najszybciej u ś m i e r c i ć schwytanego z a j ą ca oraz rozpocząć ucztę. P r a g n ę jeszcze t u dodać, że d r a p i e ż n i k , k t ó r y usłyszy dość dobre n a ś l a d o w a n i e k n i a zienia n a p a d n i ę t e g o zająca nie jest w stanie natychmiast odróżnić naturalnych, od sztucz nie n a ś l a d o w a n y c h t o n ó w kniazienia. W y starczy w i ę c o p a n o w a ć s z t u k ę kniazienia w 50 procentach, ażeby m i e ć dobre w y n i k i , pod t y m jednak warunkiem, że naśladowane kniazienie zająca będzie żywe, g w a ł t o w n e a i;}otem coraz cichsze. J e d n o b r z m i ą c e , po wolne tony, nie s k u s z ą d r a p i e ż n i k a do szyb kiego p r z y b i e g n i ę c i a na odległość celnego s t r z a ł u . Trzeba zatem uczyć się sztuki wabie nia d r a p i e ż n i k ó w cierpliwie, posługując się np. k a r ^ d ź w i ę k o w ą , i nie z r a ż a ć p o c z ą t k o w y m i niepowodzeniami. Oczywiście drugim podstawowym w a r u n k i e m powodzenia ł o w ó w z wabikiem, jest obecność d r a p i e ż n i k ó w w ł o w i s k u . Jeżeli w k i l k u polowaniach nie b ę dziemy m i e l i lisów i innych d r a p i e ż n i k ó w na r o z k ł a d z i e pomimo opanowanego dosta tecznie wabienia, świadczy to, że w t y m cza sie, w zasięgu głosu wabienia ich nie było. C h c i a ł b y m w t y m miejscu z a s y g n a l i z o w a ć , fakt, że w okresach epidemii wścieklizny w ś r ó d dzikich z w i e r z ą t łownych, n a j w i ę k s z ą ilość (około 90 proc.) s t a n o w i ą lisy, z a g r a ż a j ą c e ponadto z w i e r z ę t o m d o m o w y m w osa dach i wsiach położonych na terenie łowisk. Wiadomo r ó w n i e ż , że w ł o w i s k a c h , w k t ó rych populacja lisów jest duża, stan drobnej zwierzyny ulega p o w a ż n e j redukcji, nato miast po k a ż d e j epidemii wścieklizny w na s t ę p n y c h latach ilość drobnej zwierzyny zwiększa się d w u - lub trzykrotnie. Stan lisów potrzebnych dla utrzymania p o r z ą d k ó w sa nitarnych w ł o w i s k a c h leśnych i polnych w i nien być co roku redukowany, do d w ó c h l i sów na 1000 ha, co wyklucza t a k ż e wybuch epidemii wścieklizny. N a j t a ń s z y m i chyba n a j ł a t w i e j s z y m sposobem redukcji lisów i i n nych d r a p i e ż n i k ó w jest polowanie z w a b i kiem indywidualne i grupowe. Dobre w a b i k i i o p a n o w a n ą s z t u k ę wabienia p o w i n n i po s i a d a ć s t r a ż n i c y łowieccy. Np. w Czechosło wacji k a ż d y s t r a ż n i k otrzymuje b e z p ł a t n i e wabik i ma obowiązek p o s ł u g i w a n i a się n i m na terenie chronionych łowisk. Roman Billik 4 SREBRNI KLUB KOLEKCJONERÓW | ROZPOCZĄŁ DZIAŁALNOŚĆ D ECYZJA Z a r z ą d u G ł ó w n e g o P Z L o po w o ł a n i u przy iWuzeum Lowiecitiin w Warszawie K l u b u K o l e k c j o n e r ó w spot k a ł a się 7 d u ż j m zainteresowaniem z a r ó w n o m y ś l i w y c h jak i z b i e r a c z y - h o b b y s t ó w . W k r ó t kim czasi*; i z różnych części kraju zaczęty na p ł y w a ć zgłoszenia i t y m sam> i n klub mógł rozpocząć działalność. Zebranie mauguracyjne odbyło sie w W y r szawie w o s t a t n i ą niedzielę listopada ub. roku. Zarząd G ł ó w n y P Z L r e p r e z e n t o w a ł płk Ignacy StachowiuK, Obecni byli G ! ć w n y Inspektor d.s. Muzealnictwa i Wystawiennictwa Z G PZL. Witold Sikorski oraz kustosz Muzeum Ł o w i e c kiego inz Teodor Meissnei. Po w y s t ą p i e n i u przedstawiciela Z G PZL. który p r z y p o m n i a ł cele i zacania stojące przed K l u b e m rozpoczę ła się dyskusja. Najwięcej miejsca poświęcono ustaleniu form pracy K l u b u . Zebrani zaproponowali by w jak n a j k r ó t s z y m czasie powołać filie K l u b u przy poszczególnych Z a r z ą d a c h Wojewódzkich PZL. To, że najwięcej zgłoszeń do K l u b u na p ł y n ę ł o w ł a ś n i e z w o j e w ó d z t w a warszawskie go i Warszawy świadcA" o t j m. że konieczna jest częściowa decentralizacja. Prawie wszy scy członko\-"io k l u b u p i z y b y l i na zebranie podjęli się zorganizowania f i i i i K l u b u w mia.stach wojewódzkich. Tak p o d k r e ś l o n o w dy skusji, nie chodzi przecież wyłącznie o wzbogaca.-iie prywatnych kolekcji- sens istnienia k l u b u t k w i przede wszystkim w tym, by jak najwięcej e k s p o n a t ó w mających znaczenie dla hi.storii ł o w i e c t w a ocalić cd zniszczenia czy ' zagubienia. A osiągnąć to można jedvnie przy właściwej w s p ó ł p r a c y wszystkich czło n k ó w Klubu. ł KOŁO ŁOWIECKIE „KNIEJA" W GLIWICACH 23 w r z e ś n i a 1972 r. Koło Łowieckie ..Knie j a " w Gliwicach obchodziło, jako pierwsze w powiecie, ."iwoje X X V - l e c i a . Kolo p o w s t a ł o w 1947 r. przy ó w c z e s n y m Centralnym Z a r z ą d z i e P r z e m y s ł u Chemicznew Gliwicach, dzięki ż y c z l i w e m u poparciu łowczego powiatowego koi. inż. J. Dylewskie go. Pierwsze zebranie członków odbyło się 16.IX.1947 r i w y b r a ł o zarząd w s k ł a d z i e : kol. mgr inż. H . Tyblewski — prezes, S. Do braczyński — łowczy. Pierwszym terenem ło wieckim było gospodarstwo CZPChem. Paczyna k. Pyskowic. Obok prezesa dużo pracy w pierwszym t r u d n y m okresie włożył kol. J. Deliński, wieloletni łowczy, obecnie członek honorowy Kola. W 1951 r, n ast ąp i ł a fuzja z kołem g ó r n i c z y m „Bekas", prezesem został kol. mgr inż. R. Dykacz. W 1960 r. kolo przyjęło obecną n a z w ę .,Knieja". Skład społeczny koła uległ zasadniczym zmianom, obecnie wśród 28 członków są r o l nicy, robotnicy, leśnicy, lekarze, inżynierowie i technicy różnych specjalności, prawnicy, naukowcy, pracownicy handlu. Koło posiada dziewięciu członków terenowych. Członek ho norowy Kola, kol. mgr inż. B. Babiński legi tymuje się 45-letnim stażem, dalszych pięciu kolegów ma ponad 40-letni staż. Fot. Witold KulUiskl W okresie t y m trzech członków Kola zosta ło odznaczonych złotymi, czterech srebrnymi i dziewięciu b r ą z o w y m i Medalami Zasługi Łowieckiej. N a k ł a d y na g o s p o d a r k ę koła wynosit.v w ciągu ostatnich 20 lat okc^o 650.000 zł nie l i cząc społecznej pracy m y ś l i w y c h ; wyłożono ponad 150 l karmy, wpuszczono do łowiska 96 zajęcy, a \v latach 1967-1972 — 362 bażanty. Pozyskano ogółem 5616 kuropatw, 4205 zajęcy. 92 sarny, 56 jeleni, 312 dzików, odłowiono na eksport przeszło 100 zajęcy. Wśród propozycji dotyczących form pracy k l u b u znalazł się rówr.ież projekt zorganizo wania wystawy p r e z e n t u j ą c e j zbiory jego członków. Najciekawsze ek&poraty b ę d ą r ó w nież prezcnlow'ane na jubileuszowej v/ystawie z okazji 50-lecia Polskiego Z w i ą z k u Ł o w i e c kiego. Ze względu na liogactwo i różnorodność te m a t y k i łowieckiej p o ż ą d a n e jest, by kolekcjo nerzy skupiali swe zainteresowanie na któn - m ś z wyoranych d z i a ł ó w : np. trofea, bibli <filstwo, filatelistyka i numizmatyka o tem&tyce łowieckiej, t r o n myśliwska itp. A m b i c j ą każdego kolekcjonera powinno być szczegóło we opracowanie wybranego tematu, gromadze nie '.vs^eJkicb wiadomości, dintlenie się swymi d o ś w i a d c z e n i a m i z kolegami. Wiele takich o p r a c o w a ń może mieć w przyszłości d u ż ą war tość naukow.i, d o s t a r c z y ć pri-.yczynków do h i storii naszej kultury m a t e r i a i r e j . Np. jeden z członków k l u t u p r a c u j ą obccnit nad b i b l i o grafią literatury lowieckit*] i fachowej. Oczy wiście tego rodzaju dziatalr.ojć wymaga w s p ó ł pracy wszystkich członków K l u b u . Dzięki b. dobrej współpracy z Nadleśnic twem Brynek, u d a ł o się p o w a ż n i e obniżyć odszkodowania z tytułu szkiid dla rolników. C z ł o n k o w i e Koła posiadają 7 wyżłów, foksteriery, jamnika i płochacza. 2 W latach pięćdziesiątych, dzięki zaangażo waniu koi. mgr Z, Rawluka. podopieczne szkolne Kola Przyjaciół Z w i e r z ą t u z y s k i w a ł y d o s k o n a ł e w-yniki w .skali w o j e w ó d z k i e j , k i l kakrotnie nawet pierwsze miejsce (Wielo wieś). Od 1967 r. działa przy Kole sekcja młodzie żowa, g r u p u j ą c a dzieci członków, będąca nie jako przedszkolem m y ś l i w s k i m . W tej c h w i l i czterech j u n i o r ó w jest członkami Koła, na przyjęcie czeka ośmiu. P ODCZAS zebrania kol. Eugeniusz Przezdziecki z a p r e z e n t o w a ł fragment swoich zbiorów bibliofilskich i mimizmatyc:;nych, k t ó r e V / b u d z i ! v duże zainterewwanie wszystkich c z łonków klubu. Korzystając z oka zji spytaliśn^y kol. P r z e ż d z i w k i e g o , nestora ko_ lekcjonerów, czego oczekuje od nowo powsta łego klubu. — PrzoJe 'vszystkim otwiera sie szansa na w i ą z a n i a bliższych k o n t a k t ó w z ludźmi, któ rych interesuje zbieractwo łowieckie, szansa wymiany d o ś w i a d c z e ń . Myśli; też, że gdy nasza działalność mibierze rozmachu w z r o ś n i e zain teresowanie t e m a t y k ą łowiecką wśród wszyst kich zbieraczy. Na razie jest nas trzydziestu, ale na pewno p r z y b ę d ą nowi koledzy i tym samym zwiększy się możliwość wymiany jak i ocalenia wielu p a m i ą t e k . Kol. Przeźfliiiecki zbie;'a s t n e monety z po dobiznami zwierząt, medale 7e scenami m y śliwskimi, ale przede wszystkim jest bibliofi lem. Zbieranie książek o tem&tyce łowieckiej rozpoczął w 1928 roku. P;ekrf\' /biói książek i s t a r o d r u k ó w u d a ł o mu się u c h r o n i ć przed zniszczeniem w czasie wojny, ale w 1948 roku ' b y ł zmuszony wszystko spize-dać. Nie zamle- JUBILACI Kol. Eugeniusz Przeźdzlecki przy swoich zbiorach Fot. Andrze] Iwanowski rzał jednak r e z y g n o w a ć ze swojej pasji i gdy tylko otworzyły się możUwcści rozpoczął na nowo zbieranie książek o tematyce iowiecKiej Obecnie posiada okolg tysiąca w o l u m i n ó w , wśród nich unikalne starodruki, poradniki ło wieckie, dzieła z literatury p i ę k n e j . Ponadio d r u k i okolicznościowe, ulotne, kalendarze m y śliwskie itp. Posiada rozlegią w i e d z ę o książ kach, wydawnictwach, o wszystkim co w i ą ż e się y ł o w i e c t w e m . O swojej pasji m ó w i : ,.nai!epiei wypoczy wam, gdy b ę d ą c .san-- w domu wyjmuje swoje książki i godzinami je p r z e g l ą d a m . Książ!:a nie l u b i staO d ł u g o na pcłc^-, chce być u ż y w j na. To b e z p o ś r e d n i e obcowanie z historią, / literatura sprawia m i n a j w i ę k s z ą satysfakcję; Myślę, że zrozumie to każdy bibliofil". (ter) Jubileuszowe uroczystości odbyły się w p i ę k n e j jesiennej scenerii brzozowego lasu i zgromadziły r e k o r d o w ą ilość u c z e s t n i k ó w — blisko siedemdziesiąt osób. Koledzy przyby wali z całymi rodzinami, np. senior Koła mgr inż. B. Babiński przyjechał z synem i w n u kiem {wszyscy są myśliwymi). Na polance ustawiono t a w k i z desek, przygotowano ogni sko, a po odegraniu h e j n a ł u , prezes wygłosił p r z e m ó w i e n i e o b r a z u j ą c e historię koła. jego osiągnięcia i troski, dziękując serdecznie k o legom szczególnie zasłużonym dla K o ł a : W. Sztwiertni. K . Żakowi, Z. Szymusikowi, WGajew^skiemu i K. Eirichowi. N a s t ę p n i e ł o w czy powiatowy prof. dr M . Pluciński udekoro w a ł złotym Medalem Zasługi Łowieckiej kol. kol. T. P o n i ń s k i e g o i W. S z t w i e r t n i ę . a b r ą z o w y m i kolegów T, K a ł u ż ę i F. Olendra. Nu sy gnał trębaczy zapalono ognisko i wniesiono bigos. To tradycyjne m y ś h w s k i e danie, sma k o w a ł o znakomicie, zwłaszcza paniom, k t ó r e mogły się p r z e k o n a ć o zaletach tylokrotnie opiewanej przez m ę ż ó w potrawy. Wspomnie nia z minionych lat zakończyły naszą p i ę k n ą j u b i l e u s z o w ą uroczystość, (sm.) 5 P u ł a w y 0 2 N Y jest poziom, a k t y w n o ś ć i efekty pracy powiatowych rad łowieckich. Jak we wszystkich dziedzinach życia spo łecznego tak i t u o w y n i k a c h d e c y d u j ą ludzie — ich zdolności organizacyjne, u m i e j ę t n o ś ć współżycia, z a a n g a ż o w a n i e , tjezinteresowność. R W m y ś l i w s k i e j społeczności powiat p u ł a w s k i z a k u j e od dłuższego czasu w y s o k ą pozycję, a jego rada łowiecka zasługuje na szczególne w y r ó ż n i e n i e . Dzięki grupie /.apalonych działa czy z p ł k Januszem K u j a w s k i m na czele, po w s t a ł w powiecie liczny, silny i zgodnie pra cujący kolektyw, dzięki czemu stworzone zo s t a ł y sprzyjające w a r u n k i do stałej w s p ó ł p r a cy pomiędzy p o w i a t o w ą r a d ą łowiecką i kola m i łowieckimi. Po n a k r e ś l e n i u konkretnego planu działalności, powiatowa rada łowiecka w P u ł a w a c h przyjęła na siebie funkcję ogól nego koordynatora prac w powiecie, pozosta w i a j ą c ich t e c h n i c z n ą realizację k o ł o m jako w pełni samodzielnym jednostkom. Konsekwentnie prowadzona w s p ó l n a praca myśHwych ziemi p u ł a w s k i e j , przy poparciu miejscowyrh w ł a d z partyjnych' i administra cyjnych, przyniosła oczekiwane efekty. Wzro sła s a m o r z ą d n o ś ć i gospodarność kół łowiec kich, przy jednoczesnym podniesieniu dyscy p l i n y i etyki m y ś l i w y c h oraz p o p r a w i ł a się sytuacja finansowa kół łowieckich, co z kolei pozwoliło na prowadzenie intensywniejszych z a b i e g ó w hodowlanych w d z i e r ż a w i o n y c h ło wiskach. O wysokim poziomie zagospodarowania ob w o d ó w łowieckich świadczy tempo odbudowy pogłowia zwierzyny drobnej po „zimie stule cia" — znacznie szybsze n i ż ś r e d n i e z woje w ó d z t w a lubelskiego i ś r e d n i e krajowe. Szcze gólne osiągnięcia z a n o t o w a ć należy w dziedzi nie introdukowania b a ż a n t a w ł o w i s k a otwar te, akcji prowadzonej konsekwentnie na tere nie powiatu od szeregu lat. Podczas gdy w 1 9 6 4 6 5 r., pozyskano 5 7 k o g u t ó w , to w 1971/72 odstrzał wyniósł 1508 sztuk, a w obecnym se* zonie spodziewany jest w wysokości 2000 sztuk. W dniu 4 listopada 1 9 7 2 r. w sali M R N w P u ł a w a c h odbył się X I Powiatowy Zjazd De l e g a t ó w P Z L : Delegatom w r ę c z o n o sprawo zdanie o b r a z u j ą c e w y n i k i uzyskane w okresie kadencji ustępującej p r i . M i a r ą zainteresowa nia ł o w i e c t w e m w ł a d z powiatowych był udział w Zjeździe sekretarza K P PZPR, inz. Walic kiego, zastępcy przewodniczącego PPRN inż. H. Wieczorka oraz zastępcy Powiatowego K o mendanta MO, m j r St, Paziaka. W o j e w ó d z k i e w ł a d z e łowieckie r e p r e z e n t o w a ł prezes l u belskiej W R L mgr K . Mijał, a Z a r z ą d G ł ó w ny P Z L — inż. St. H . W o l a ń s k i . Zjazdowi p r z e w o d n i c z y ł mgr T, Puszkar. Przedstawiciel Z a r z ą d u Głównego PZL wysoko ocenił działalność ustępującej rady. jej o p e r a t y w n o ś ć i zdolności organizacyjne craz p r a w i d ł o w ą w s p ó ł p r a c ę z kolami łowiec k i m i . P o d k r e ś l i ł on jednocześnie szczególny w k ł a d pracy i osobiste z a a n g a ż o w a n i e prze wodniczącego prł, p ł k . Kujawskiego. W złożonym sprawozdaniu z działalności "prł jej przewodniczący stwierdził, że z przyczyn obiektywnych pewne zagadnienia nie zostały r o z w i ą z a n e w minionym okresie w zaplanowa nych rozmiarach. J e d n o c z e ś n i e przed powiato w ą organizacją łowiecką oraz k o ł a m i stają wciąż nowe w a ż n e zadania, do k t ó r y c h nale żą m , i n . : 6 - w c z o ł ó w c e — przyjęcie zasady, że pozyskana zwierzyna jest własnością kola; — nasilenie propagandy w zakresie strze lectwa m y ś l i w s k i e g o ; — kompleksowa walka z k ł u s o w n i c t w e m i wnykarstwem; — w s p ó ł p r a c a z alp w celu zmniejszenia szkód w y r z ą d z a n y c h przez z w i e r z y n ę . Z satysfakcją o d n o t o w a ć trzeba wysoki po ziom dyskusji jiaka w y w i ą z a ł a się nad sprawo zdaniem. Rzeczowość, troska o w ł a ś c i w y roz wój ł o w i e c t w a na ziemi p u ł a w s k i e j przebijały ze wszystkich wystąpień. W w y n i k u przeprowadzonych wytłorów do powiatowej rady łowieckiej weszli koledzy: Janusz Kujawski, Jan Kujawski, W ł a d y s ł a w Biały, Józef Mizak, Kleofas Obuch, Wojciech Sikora, Edward Wójcik, a na zastępców c z ł o n k ó w rady: W ł a d y s ł a w Ix>ńczak, Mieczy s ł a w Partycki, Antoni Wójcicki. Na p r z e w o d n i c z ą c e g o nowo wybranej rady Zjazd j e d n o m y ś l n i e powołał p o w t ó r n i e k o l . Janusza Kujawskiego. N a s t ę p n e g o ranka m y ś l i w y c h czterech m i e j scowych kół oraz z kola lubelskiego „ C y r a n ka", d z i e r ż a w i ą c e g o obwód na terenie pow. P u ł a w y podzielono drogą losowania na pięć grup. Wzięły one u d z i a ł w polowaniu — k a ż d a Fot. Sandor Nagygyorgy w innym obwodzie łowieckim. Oczywiście większość m y ś l i w y c h p o l o w a ł o w charakterze gościa w obwodzie bliższych lub dalszych są siadów. Eksperyment ten, o k t ó r y m pisał j u ż „Łowiec Polski" w u b i e g ł y m roku jest cieka w ą inicjat>'wą p o z w a l a j ą c ą p o z n a ć się bliżej i zżyć myśliw3'm z różnych kół, z a p o z n a ć się z g o s p o d a r k ą łowiecką w i n n y m obwodzie i często czegoś się nauczyć, gospodarzy z a ś mo bilizuje do sprawnej organizacji, a gości do bardzo skrupulatnego przestrzegania przepi sów i niepisanych p r a w etyki łowieckiej. Na rozkładzie wspomnianego polowania znalazły s i ę : l dzik, 7 lisów, 1 kuna leśna, 2 koguty ba ż a n t y , oraz 2 8 7 zajęcy. N a s t ę p n i e na zorgani zowanym wieczorze m y ś l i w s k i m , który upły nął w niezwykle milej atmosferze, zostały w r ę czone estetycznie wykonane medale (sylwetka dzika na plakietce o kształcie liścia klonowe go) k r ó l o w i polowania k o l . M i z a k o w i oraz d w u w i c e k r ó l o m — k o l . k o l . Wł. Laskowskie m u i J. Kotarskiemu. S k ł a d a j ą c u s t ę p u j ą c e j powiatowej radzie ł o wieckiej i m y ś l i w y m ziemi p u ł a w s k i e j wyrazy uznania za r z e t e l n ą p r a c ę i uzyskane w y n i k i , nowym w ł a d z o m życzymy nie mniejszych suk cesów. St. H . Wolański NA KULAWY SZTYCH • NA KULAWY SZTYCH • NA KULAWY SZTYCH • NA KULAWY SZTYCH Zbigniew Siedlecki " Fot. J«r«y Figura K ażdy z nas styka się z m n ó s t w e m l u dzi i ma k i l k a tysięcy znajomych — od przyjaciół do osób poznanych prze lotnie, o których niewiele wiemy. Gdyby jednak podjąć p r ó b ę pi-zepuszczenia tych k i l k u tysięcy znajomych przez sito pamięci — okazałoby się, że niewielka t y l k o część na n i m zostaje. P r z e l e c ą przez to sito wszyscy ludzie bezbarwni, nijacy, bowiem nasz mózg z a r e j e s t r o w a ł w t>Tn przypadku tylko twarz, nazwisko, czasem z a w ó d i stanowisko — i nic w i ę c e j . Nie u t r w a l i nam się w pamięci ten. z k i m się nie wiążą cechy char.jkterystyczne, kto nam nie z a d e m o n s t r o w a ł swo jej i n d y w i d u a l n o ś c i . P r z e p a t r u j ą c pod t y m k ą t e m legion swoich znajomych z a u w a ż y ł e m i n t e r e s u j ą c ą p r a w i dłowość. Otóż jeśli się ów legion podzieli na m y ś l i w y c h i n i e m y ś l i w y c h . okazuje się, iJt myśliwj'ch p a m i ę t a się n i e p o r ó w n a n i e lepiej — niemal wszystkich, z k t ó r y m i się kiedyś człowiek z e t k n ą ł — jakby dla nich sito pa mięci miało o wiele drobniejsze oczka. S k ą d się to bierze? O ile m i wiadomo nikt jeszcze nie p r o w a d z i ł b a d a ń zmierzających do ustalenia w jakiejś populacji odsetka l u dzi o silnie zarysowanej osobowości. Wyda j e m i się jednak, że w ś r o d o w i s k u m y ś l i wych odsetek ten jest n i e p o r ó w n a n i e w y ż szy, niż w całej masie ludzkiej. Wśród myśli wych bowiem stosunkowo rzadko spotyka się jednostici bezbarwne, takie, k t ó r e niemal bez reszty c h a r a k t e i T z u j ą dane zawarte w dowo dzie osobistym. Wielu jest natomiast ludzi o syh\'etce psychicznej zarj^sowanej tak ostro, tak wyraziście, że rzuca się w oczy i mocno odciska się w pamięci. Z d a j ę sobie s p r a w ę z tego. że na powstanie takiego w r a ż e n i a wplj'\va pewna szczególna okoliczność. P r z y s ł o w i e powiada, że zna się człowieka dopiero wtedy, gdy się z n i m zje beczkę soli. To znacz,y, gdy się j u ż wyczerpie wszelkie okazje poznania jego charakteru. W codziennym życiu nie za wiele jesl laki?h okazji. Współżyjemy z bliźnimi na r.runcie zawodowym czy towai-zyskim. ale w g r u n cie i^zeczy widujemy ich t y l k o : nasze wza jemne kontakty są płytkie, powierzchowne, a w dodatku przyodziane w konweians. Rzadko nadarza się sposobność zajrzenia ko m u ś do środka.- i'zadko powstaje sytuacja, w k t ó r e j musi się u j a w n i ć konkretna — po zytywna czy negatywna — cecha charakteru. Ogromna większość naszych znajomych to po prostu ludzie nierozpoznani: ściskamy i m rękę, pytamy co s ł y c h a ć i tyle. Natomiast polowanie znakomicie służy po znawaniu c h a r a k t e r ó w , Stanowi ono coś w rodzaju papierka lakmu.sowego, który przyło żony do człowieka, musi się z a b a r w i ć , Zresz tą p o r ó w n a n i e z papierkiem jest niedo>.konałe, p o n i e w a ż na polowaniu u j a w n i a j ą się nie dwa kolory, lecz cała t»,^za barw ludz kiego charakteru. T u bowiem przeżyiva się emocje, i to silne, u j a w n i a j ą się więc cechy osobowości normalnie opatulone w konwe nans i nie manifestujące się na co dzień. J a k ż e często obserwujemy na polowaniu takie demaskacje! Oto ktoś bardzo uprzejmy, grzeczny, mający zwyczaj certowania się przy ustalaniu p i e r w s z e ń s t w a przejścia pr/ez d r z w i . A na polowaniu strzela ci zająca pod nogami. A l b o ktoś na co dzień w y r o z u m i a ł y . s k ł o n n y do k o m p r o m i s ó w — po pędzeniu nie przyjemnie zwraca uwagę s ą s i a d o w i , że .strzelił zająca, który szedł na niego. Istotnie szedł — i gdyby po drodze nie znalazł się w zasięgu s t r z a ł u owego sąsiada, gdyby po ów sąsiad nie położył — to niechybnie w y szedłby na klótnika. A l e dlaczego sąsiad m i a ł b y nie straelać, skoro zając był na strzał? B y w a i odwrotnie: k t o ś w codziennym ży ciu raczej lubiący dochodzić swoich racji, w identycznej sytuacji wstrzymuje się, ponie w a ż uw^aża, że jego s t r z a ł byłby niepewny, a sąsiad będzie m i a ł tego zająca lepiej. A n i b y ś go nie p o d e j r z e w a ł o takie opanowanie i więcej — koleżeńskość. Wypada więc. k i y tycznie odnosząc się do wrażenia, że wśród m y ś l i w y c h więcej niż noi-malnie jest ludzi zindywidualizowanych to i owo odpisać na konto po prostu lepszego poznania człowieka, czemu tak bardzo sprzy jają łowieckie emocje. J e d n a k ż e nawet jeśli się sporo na t y m koncie zaksięguje, pozycjo, pod k t ó r ą wpisać trzeba silne osobowości nie tak wiele się zmniejszy. Nie da się bowiem z a k w e s t i o n o w a ć spostrzeżenia, że do klanu m y ś l i w y c h trafiają praede wszystkim w pew nym sensie mocni lud/Je. Ł o w i e c t w o traktuje się u nas jako n i to sport, n i to hobby. To c a ł k i e m nieudana kwalifikacja, bowiem łowiectwo, wespół z żeglai-stwem i alpinizmem, w y m y k a się k r y t e riom właściwym dla sportu czy hobby — i stanowi bardzo swoistą, w y n i k a j ą c ą z we w n ę t r z n e j potrzeby, lecz b e z i n t e r e s o w n ą do m e n ę a k t y w n o ś c i człowieka. W łowiectwie, żeglarstwie, alpinizmie w y r a ź n i e j niż gdzie kolwiek indziej w^ystępuje pierwiastek kon frontacji człowieka z przyroda, z żywiołem. Konfrontacji o szczególnym uwarunkowaniu historycznym, bo w y w o d z ą c e j się z czasów niesłychanie dawnych, sięgających narod/in gatunku Homo sapiens. Od początku swego istnienia człowiek polo wał, p o k o n y w a ł w w ę d r ó w c e łańcuchy gór skie, rzeki, jeziora, morza; pozostało to w n i m jako pa.sja elementarna. Cywiliz;icja u w o l n i ł a go (»d tych konieczności — ale pa sja nie c a ł k i e m zanikła, pozostając przede wszj'stkim w naturze jednostek o większej niż p r z e c i ę t n a pojemności psychicznej i w i ę k szej a k t y w n o ś c i życiowej. Znikła potrzeba praktyczna, lecz pozostała potrzeba platoniczna, trzeba też było z m o d y f i k o w a ć metody jej zaspokajania. Plastikowy k a d ł u b jachtu, ny lonowa lina asekuracyjna, optyczny celow n i k — to przejawy tej modyfikacji; istota sprawy t>ozostała jednak niezmieniona. Cenię wszelkie kolekcjonerstwo, lecz (niech m i to w y b a c z ą filateliści, których darzę szczerą s y m p a t i ą ) czy m o ż n a r ó w n o r z ę d n i e t r a k t o w a ć łowiectwo i zbieranie znaczków pocztowych? Sprow^adzać do w'spólnego mia nownika emocje, jakich się doznaje biorąc pod l u p ę rzadki znaczek i c h w y t a j ą c w lor n e t ę -sylwetkę byka na tle nieba n a s y c a j ą cego się bi-zaskiem? J a k ż e w i e l k a jest tu różnica w głębokości odczuwania — w pier wszym przypadku kończy się ona w^ sferze intelektualnej, a w d r u g i m sięga najgłębiej leżących warstw ludzkiej psychiki. Nie m o ż n a więc wtłoczyć nas p o m i ę d z y h o b b y s t ó w , ani — w y j ą w s z y przypadki, kie- dy stajemy na strzelnicy — do s p o r t o w c ó w . A n i wreszcie do kadry ochotniczo w y k o n u j ą cej plan o d s t r z a ł u zwiei-ząt ł o w n y c h (brzmi to komicznie, wspominam o t y m t y l k o dla tego, że przed k i l k u laty m o ż n a się b>'ło s p o t k a ć z taicimi tendencjami). Do ł o w i e c t w a g a r n ą się ludzie z bardzo swoistymi predys pozycjami psychicznymi: o mocnej osobowo ści, o stabilnym charakterze, o w y r a ź n i e za akcentowanych cechach m ę s k i c h . (polujące panie proszę o pozwolenie zaliczenia ich do w y j ą t k u , który potwierdza r ^ u ł ę ) . Zespól cech. o któr>*m tu mowa, jest dość atawistyczny. Dlatego też nienajlepiej pasuje do cywilizowanego ś w i a t a . W łowiectwie s i l niej niż gdzie indziej występuje konflikt między pierwotnością, z samej natury b r u t a l ną, a k u l t u r ą , k t ó r a przez tysiąclecia szlifo w a ł a człowieka do gładkości. Nie ł u d ź m y się, że b r u t a l n o ś ć jest do u n i k n i ę c i a tam gdzie się zadaje ś m i e r ć : na polowaniu zda rzają się i Ijędą się z d a r z a ć sytuacje drasty czne, szarpiące nerwy. To zresztą zniechęca nie tylko w i e l u k a n d y d a t ó w na m y ś l i w y c h , ale i n i e m y ś l i w y m daje p o w ó d do w y s u w a nia pod naszym adresem o s k a r ż e ń — cza sem zrozumiałych, a czasem bezsensownych. Dlatego nie może być godnym szacunku m y ś l i w y m nikt. kto nie wypracuje sobie na w ł a sny użytek metody r o z w i ą z y w a n i a owego koijfliktu, kto nie potrafi polować tak, aby nie n a r u s z a ć norm obowiązujących każdego kulturalnego człowieka i przez siebie same go zaakceptowanych. Dość często, niestety, spotykamy się z nieposzanowaniem, ba, w r ę c z ignorowaniem tych n o i m . Nic jest w y j ą t k i e m m y ś l i w y , k t ó ry odmawia p o s t r z a ł k o w i ostatniej k u l i czy ś r u t u , żeby mięsa nie popsuć. Można by się pocieszać, że zdarza się to jednostkom o n i skim poziomie wrażliwości, prymityw-nym, t ę p a w y m — a takie z n a j d u j ą się przecież w każdej zbiorowości ludzkiej — i że grono myśliwych może ich w y c h o w y w a ć , stosując zbiorowy nacisk. Co jednak zrobić z l u d ź mi, których w y c h o w y w a ć ani można, ani trzeba, p o n i e w a ż w y d a j ą się b y ć predestyno. w a n i do wychowywania innych Iluż to kolegów chlubi się tzw. t r u d n y m i s t r z a ł a m i . Odliczywszy sporo na wszystkim nam w ł a ś c i w e samochwalstwo, ti-zeba stwier dzić, że w i c i u z nas nie może się powstrzy m a ć od s t r z a ł u nawet wtedy, fidy szanse t r a fienia s ą niewielkie. Dobrze, jeśli się tp k o ń czy czystym pudlem, czy n i e g r o ź n ą obĆierką. A l e s t r z a ł y „ n a szynkę", „ n a m i ę k k i e " , ..po badylach'' itp. s t w a r z a j ą sytuacje tirażające w r a ż l i w o ś ć kulturalnego człowieka; ich epi logi chciałoby się potem w y r z u c i ć z p a m i ę c i : dochodzenie p o s t r z a ł k a , dobijanie... Nie da się takich sytuacji u n i k n ą ć w- ogó le, m o ż n a jednak dzięki samoopanowaniu i samodyscyplinie, k t ó r e powinny c e c h o w a ć każdego etycznego myśliwego, uczynić je rzadkimi, w y j ą t k o w y m i . Mocny charakter nie ma nic w s p ó l n e g o z brakiem wrażliwości moralnej i estetycznej, a o k r e ś l e n i e „ m ę s k i " wcale nie jest jednoznaczne z „brutalny". Warto o t y m p a m i ę t a ć , w a r t o t a k ż e przypo m i n a ć kolegom, którzy m a j ą kłopoty z -roz r ó ż n i e n i e m tycłi wcale nie nazb.yt subtelnych znaczeń 7 z P O L S K I C H ŁOWISK -ZAGRANICĘ Zdjęcia ANDRZEJ IWANOWSKI 11 g r u d n i a ub. roku na przybyło w a r s z a w s k i e lotnisko n i e c o d z i e n n a przesyłko; kilkoma Okęcie samochodami O d ł o w y trwały cztery d n i ; schwytano i przetransporto wano 176 sarn — kóz i kozłów. Mimo braku większego ciężarowymi przywieziono skrzynie z żywymi s a r n a m i . N a doświadcz,pnia (w ubiegłym roku wysłano zo g r a n i c ę z a płycie lotniska oczekiwał przybyły z N R F specjalny samolot ledwie 15 sarn) odłowy przeprowadzono s p r a w n i e przy amerykańskich linii lotniczych P A N A M , „Boeing 7 0 7 " . Ten udziale ekip z ośrodków PZŁ. Jak w i d a ć n a zdjęciach, c a typ somolotu ze względu no możliwość wyrównywania ciś ła a k c j o odbywało nień, c i c h q p r a c ę siilniko oraz klimatyzację stwarza! n a j j e s i e n n e j scenerii. D l a t e g o do schwytania sarn z a s t o s o większe s z a n s e przewiezienia sarn w jak n a j l e p s z e j k o n w a n o zajęcze sieci w kolorze zielonym. dycji. Z a r ó w n o transport żywego ł a d u n k u jak i przyjęcie go no pokład samolotu przeprowodzono bardzo sprownie, przy udziale m. in. pracowników „Jedności Łowieckiej". Toki był finał największej akcji odłowów żywych s a r n przeprowadzonej vi ośrodkach Polskiego Zwigzku Łowiec kiego; w Czempiniu, Wierzchowiskoch, c z y c a c h , O l s z y n a c h , Nowym Mosznej, się w nietypowej jak n a grudzień, bo Sarny zókupiła firma eksportowo-importowa „ L o n g e f c h " z H a m b u r g a . Po przybyciu no miejsce przeznoczenio i a k l i matyzacji w z a g r o d a c h , około 30 polskich sarn zasili z a chodnioniemieckje łowisko, reszta zaś zostanie przetrans portowano do łowisk w H i s z p a n i i . (ter) Głub Przybyszewle, Pelplinie oraz w kilku kolach z województwa lubelskiego i rzeszowskiego. Poniższe zdjęcia zostały Łowieckiego z Sokołowa wykonane na teretiie obwodu Mlp., tcoj. rzeszowskie, (red.) Koła ŁOWIECTWO W ^ N C Y K L O P E D H STAROPOLSKIEf Z Y G M U N T A ŁOWCZY w dobie piastowsitiej, gdy prawie cala Lechja była krajem leśnym a bory p r z e p e ł n i o n e wszelkim zwierzem, s t a n o w i ł y s p i ż a r n i ę dla książąt i narodu, ł o w i e c t w o było korzystnym p r z e m y s ł e m , a urząd łowczego bardzo w a ż nym zawodem. K r o n i k i m ó w i ą o łowczych Bolesława Chrobrego, a w dokumentach z lat 1208. 1228, 1248 wspominany jest już wszę dzie łowczy pod łacińską n a z w ą venator. W dokumencie kujawskim z r. 1250 mamy w y raźnie, że łowczj'ch dworskich, u r z ą d z a j ą c y c h polowania książęce, zwano ..psiarzami", mieli bowiem pieczę nad sforami o g a r ó w . Do skła du u r z ę d n i k ó w honorowych Rzplitej należeli: Łowczy koronny. Łowczy litewski. Łowczy nadworny koronny i Ł o w c z o w i e po ziemiacłi. którzy nosili tytuły bez ż a d n y c h o b o w i ą z k ó w jeno dla zwyczaju i u ś w i e t n i e n i a majestatu monarezego. (...) Panowie polscy (których pod s t a w ą kuchni, żywiącej liczne rzesze slug. dw^orzan i gości b y w a ł a w zimie zwierzyna) mieli swoich łowczych, podlowczych, nadIowników, strzelców, p o l o w n i k ó w , dojeżdżaczów, p t a s z n i k ó w , sokolników lub sokolniczych, b a ż a n t n i k ó w , ż w i e r n i k ó w (dozorców zwierzyńca), stanowniczych, objezdników, osaczników. szczwaczów, sietniczych. kotło wych, p s i a r c z y k ó w . Ł o w i e c t w o było zawo dem, w y m a g a j ą c y m w i e l u praktycznych wia domości, a dobry łowczy byt poszukiwa nym oficjalistą. Ludzie ubodz>' znajdowali na tej drodze k a w a ł chleba u m o ż n y c h . Zasłużo ny strzelec wychodził u możnej szlachty na łowczego. Ż o n ę łowczego ziemskiego zwano „ p a n i ą ł o w c z y n ą ' , a syna „lowczycem'-. G L O G E R A a często przy drt^ach krzyżowych kopano w ziemi dół 7—B łokci głęboki a 4-5 szeroki, k t ó r e g o ściany w y k ł a d a n o g ł a d k i m i dylami, żeby w i l k złapany w y k o p a ć się z niego nie mógł. Całą j a m ę z a k r y w a ł kręg upleciony z łozy. umocowany niby na osi na i d ą c y m przez jego środek d r ą ż k u , p r z y p r ó s z a n y dla oszukania zwierza słomą i ziemią. Na ś r o d k u tego k r ę g u przy\Viązywano j a k o p r z y n ę t ę gęś, prosię lub o w c ę a od strony końców d r ą ż k a , leżących na brzegach wilczodolu, dawano zagrodzenie, lak żeby w i l k m i w i a l iść t a k ą s t r o n ą do p r z y n ę t y , gdzie s t ą p i w s z y przedni m i nogami z a p a d a ł się w w ą d ó ł . W i l k w tej j a m i e .stawał się pokornym i s t ą d powsta ło p r z y s ł o w i e : ,nPotuIny jak w i l k w jamie". Podobne samoiówiti urządzano jesfzcze w puszczach na ż u b i y i niedźwiedzie, zwa ne dolami ż u b r o w y m i i d o ł a m i n i e d ź w i e d z i mi. WILCZY DÓŁ Wilczy dół ł u b w i l k o w n i a , w dokumencie z r. 1287 , j a m a - — s a m o l ó w k a na wilki. Zwi"kle w miejscu, gdzie w i l k i przychodziły. 10 ZAGADKI ŁOWIECKIE MyśłLWi, c h c ą c p o z n a ć itóto jest „frycem" stawarli do r o z w i ą z a n i a aagadki, na przySctad: Pod j a k i m drzewem siada kot. kiedy deszcz pada? Co ma kot. czego inny zwierz nie ma? Czemu kot d r o g ę mija? Dlaczego ogon zajęczy nie zajęczy, lecz k o ń s k i zajęczy? Kied>* kot z postem? MYŚLIWSKI CZYLI ŁOWIECKI JĘZYK Jak rolnik, rybak, flis, bartnik t w o r z y l i i ubogacali z p r z e c i ą g i e m w i e k ó w j ę z j i c w>Tazy i wyrażen-ia, k.tór>'mi w y ł ą c z n i e się rozumieli, tak i łowcy byli w tej samej po trzebie wytworzenia w ł a s n e g o języka. Sta rzy myśliwi karali „sworami'- m ł o d y c h f r y ców, którzy nie włożeni w t ę miowę, u ż y w a ć jej nie u m i e l i . Dcbr>' m y ś l i w y po kilHcu w>Tazach zamz poznał, czy ma s p r a w ę z frycem, czy (ze stairym ćwikiem, t j . ł o w c e m d o ś w i ^ czonym. Ł o w i e c k i nasz język jest w S o w i a ń szcog-źnie najbogatszym w wyrazy, w y r a i e riia i różme subtelności zawodowe. Cząstkę jego podał Linde w „ S ł o w n i k u języka p o l .skiego". Po Lindem Wiktor Kozłowski, ka pitan 8-Bo p u ł k u piechoty liniowej wojsk polskich a n a s t ę p n i e asesor n a d l e ś n y wojewódtBlwa Mazowieckiego, zebrał cały s ł o w n i k języłta m y ś l i w s k i e g o i wydal w TOku 1822 w ocidzielnej .książce pt. .,Pierwsze początki termmologii łowieokiea" (...) Z poetów naszych Bruno Kiciński ogłcsJł zbiór poezji myśliw,skich. w k t ó r y c h z u ż y ciem terminologii łowieckiej, opisał polowa nie na kuropatwy, słomki, skowronki, kacz k i dzikie, głuszce, jelenie, d z i k i i w i l k i (...). Cz^oipismo „Lowdec Polski" w latach 1899-1901 ogłosiło trzy jego opracowania j ę zykowe, a mianowicie: t e r m i n o l o g i ę zająca, sarny i w i l k a . ŁOWIEC Łowiec, m y ś l i w i e c , odpowiednio do rodzaju swych zajęć i o b o w i ą z k ó w m i e w a ł rozmaite nazwy. Był w i ę c ł o w c z y , czyli główny r z ą d ca i kierownik ł o w ó w , był p t a s z n i k , za s t a w i a j ą c y sieci, s i d ł a i inne .samoló\v1;i na ptaki, s o k o l n i k lub s o k o l n i c z y , przy k ł a d a j ą c y sokoły i j a s t r z ę b i e do łoAvów i z n i mi polujący, s t a n o w n i c z y . zj^awca kniei, P r z e c h o d ó w zwierzyny i rozstawiający m y ś l i wy^h. S a r z e l c e m był k a ż d y uzbrojony w broń p a l n ą , p o l o w n i k z a w i a d y w a ł char tami w polu b a ż a n t n i k m i a ł dozór nad bażantarnią; d o j e ż d ż a c z lub o b j e z d n i k konno charty p r o w a d z i ł i zwierzyny zła panej dojeż.dżai: o s o c z n i k sieci r o z s t a w i a ł i strzegł; s i e t n i k lub s i e t n i c z y sieci wśązal, n a p r a w i a ł , zbierał, wozi!; s z c z w a c z szczwal psy do gonienia; k o t ł o w y i p s i a r c z y k zajmowali się ż y w i e n i e m p.sów. który goni po tropie: ł g a r z — pies gończy, k t ó r y daleko unosi się, szukając zgubionego tropu, zwodzi inne psy g ł o s e m : mistrz — pies m y ś ł i w y . mający pewien s w ó j t r y b polowa nia; objętki. obojętki — sieci k n i e j ę obej m u j ą c e : podsokoli — pies zdatn.v do polowa nia 7. s o k o ł a m i : przełaj — przecięcie drogi u c i e k a j ą c e m u zwierzowi; przystawa — pies gończy tarany dla w p r a w y psa młodego na polowanie; rochmanna zwierzyna — z w i e r z ę ta płochliwe, albo d a j ą c e się o b ł a s k a w i ć np, loś, jeleń, sama i t d . : skowyra — stary pies. niezdatny już do polowania: s t r a ż n i c a — b u da do czatowania na zwiierza m a j ą c e g o przyjść do p r z y n ę t y , wiersza — p r z y r z ą d łowiecki na ptaki, ryby i raki robiony z cienkich, d ł u gich, wierzbowych rózg i witerunek czyli przywiali- — tłuszcz silnie woniejący, z od p o w i e d n i ą z a p r a w ą , oddzielnie p r z y r z ą d z o n o na w i l k i . lisy. w y d r y i>td. Wyraz m y ś l i w s t w o w polskiej terminologii łowieckiej oznacza ka2xle ł o w i e c t w o z psami. S t ą d Jan O s t r o r ó g w;'dal „Myśliwstiwo z oga ry*". Nie było jednaik pod t>'m W!7!ględ©m ści słej reguły, bo CygaiiiśEi Tatyttulowal s w o j ą książkę „ M y ś l i w s t w o p t a s z ę " , c h o ć psy m a ł y udział w niem biorą. Oto k i l k a p r z y k ł a d ó w m y ś l i w s k i e g o języ ka: boruta — zły duch l e ś n y ; toróźdy — sidła na skowronki, między zagonami stawiane, brzyć — przynęta z ziam ziboża w p ó l k u ptaszniczem; chochoł — snopek zboża na p r z y n ę t ę : cień — b a ł w a n z chust u ż y w a n y w polowaniu na niedźwiedzia i ptak do wa bienia wypchany; czarny las — las liściowy, a mianowicie: d ę b o w y , bukowy, brzozowy i grabowy, z i m ą czarny w p o r ó w n a n i u do zielonego iglastego; nor albo j a ź w i e c — rsuk; kop.vtem gonić — m ó w i się o psie. CZARY MYŚLIWSKIE Ks. Jan z Przeworska w kaz^aniu swojem (druk. r. 1593) opowiada, że są myśliwce czarownik! któi-zv i n n y m psują ruśnice, a gdy raz p r z e k l ę t y bies byi w ruśnicy, k t ó r ą przejeżdżający k a p ł a n przeżegnał, bies, nie c z e k a j ą c d o k o ń c z e n i a krzyża, aby uciec, i-urę TO2tiv,askał. Był zno^vu raz bies w jeilenięi skórze, a kiedy przeżegnano, z a m i e n i a ł się w k u p ę naw^ozu. Opowiadano sobie w Polsce, że strzelcy, którzy d u s z ę d i a b ł u zapLszą. ma j ą mac w każdej c h w i l i , ftie w i d z ą c wcale zwierza, po k a ż d y m wystrzale, dostać j a kiego zechcą. Tak m i a ł o się zdarzyć jedne mu z legjoni.stów' naszych, gdy z W ł o c h w r ó ciwszy, z a n o c o w a ł u gajowego w puszczy Myszynieckiej. Gajowy cticąc u r a c z y ć gościa i starego k u m a . a nic w domu na razie nie mając, s t a n ą ł przy kominie i w e ń strzelił. Za pierwszym razem s p a d ł y z czamej czeluści 4 kuropatwy, za d r u g i m — zając, a za trze c i m zwalił się tęgi rogacz. Legjonista z przer a ż e n i p m ujrzał pierwszy raz w życiu takie toiwy, temtoardziej, ż e ,po k a ż d y m strzale sSyszał w kominie ś m i e c h szatański. A l e gdy z a k o s z t o w a ł potem .smacznie upieczonej zwie rzyny i zakropił g o r ą c y m z miodu i w ó d k i uwarzon)-™ k r u p n i k i f m . uściskał gajowego i dicipiero po jc*o śmiea-ci o p o w i a d a ł o tem TtJareeniu b u d z ą c jednak u ludzi i>odeji^enie, że sam r ó w n i e ż m u s i a ł b y ć m y ś l i w v m . K u r pie w i e r z ą dotąd — pisze G o ł ę b i o w s k i 1 W ó j cicki — w zepsucie strzelby przez czarowni ce lub zazdrosnego m y ś l i w c a . Na zaradze nie temu u ż y w a j ą poświęconego ziela ,.czartoplochu", k t ó r e m o k a d z a j ą s t r z e l b ę i siebie. minSemając, ż e n i c i m j u ż oditąd zaszkodzić nie może. Przy laniu k u l i ś r u t u rzucają w roztopiony ołów w ą t r ó b k ę i serce nietoperza, dla szczęścia i celinego strzału. Mają pewne dnie, w k t ó r y c h przy świetle księżyca czysz czą strzelby, l e j ą k u ł e , czatują na zwierzy nę. W y s t r z e g a ć .się p o w i n n i myśliwi k ł a m stwa, gdy się pali świeca, bo łój na ich stro n ę s p ł y w a ć zacznie, a w k r ó t c e , u g a n i a j ą c się za zwierzam, k a r k u n a d k r ę c ą . ' Rysunki — Stanisław Rozwadowski NOWY REKORDOWY WIENIEC Z WĘGIER P rzez k i l k a n a ś c i e lat — od m i ę d z y n a r o dowej wystawy w Diisseldorfie (NRF — 1954 r.) aż do wystawy w Nowym Sadzie ( J u g o s ł a w i a — 1967 r.) — rekord ś w i a t a w grupie jeleni europejskich należał do poroża wycenionego na 248,55 pkt. ClC, zdobytego przez D r a g o s ł a w a Stefanovica w 1948 r. w Belje ( J u g o s ł a w i a ) . Na Siviatowaj Wystawie Łowieckiej w Budapeszcie (i971 r.) rekoi'd ten pobiły aż dwa w i e ń c e z W ę g i e r : Joachima Schausbergera zdobyty w G a m ś s w 1968 r. (249.37 pkt. CIC) i najlepszy wie niec wystawy, zdobyty przez Marion Schuster w 1970 r. w Lenti — wj-centony na 251,83 pkt. CIC. cienkim śrutem Kiedy Nowy Rok nastaje Wszyscy sobie szczęścia życzą, I w t y m roku — zawsze lepszym Po cichutku na coś Uczą. Jednak i ten ostatni rekord nie p r z e t r w a ł długo. Wprawdzie a ż do najbliższej m i ę d z y narodowej wystawy trofeów będzie jeszcze oficjalnie figurował na pierwszym miejscu, ale wiadomo już, że 13 w r z e ś n i a 1972 r., do k ł a d n i e w dwa lata po zdobyciu przez p. Schuster jej rekordowego trofeum, myśli w y z NRF, p. P a u l R i e g e l , odstrzelił na terenie tej samej gminy Łenti, w komita cie (powiecie) Zala, jelenia, k t ó r e g o wieniec jest o blisko 5 pkt, lepszy od dot>-chczasowego rekordu świata. Ten na awans, ów na wyjazd, A myśliwi z n ó w na „fart". Że ten w ł a ś n i e — Nowy Roczek Znacznie więcej l>ędzie wart. Ze ustawa tiędzie nowa. Że znaczenie Z w i ą z k u wzrośnie... 0 tych i o innych sprawach Teraz m ó w i się r a d o ś n i e . Przypomnijmy, że łowisko Lenti. z k t ó r e go pochodzą dwa najlepsze obecnie w i e ń c e świata, położone jest w okolicy p a g ó r k o w a tej, na terenie najbardziej na zachód wysu niętego cypla Węgier, niedaleko zbiegu gra nicy w ę g i e r s k i e j z a u s t r i a c k ą i j u g o s ł o w i a ń ską. Dzięki większej niż w innych regionach Węgier ilości o p a d ó w , zwierzyna znajduje tu obfity i r ó ż n o r o d n y żer, w postaci żołędzi i b u k w i , słodkich t r a w oraz upraw polnych. Że j e s t e ś m y na zakręcie. Że przejdziemy do historii. T y l k o dobrze zakręt w e ź m y , Nie ufajmy zbyt teorii. W e d ł u g p o m i a r ó w dokonanych przez P a ń s t w o w ą K o m i s j ę Oceny Trofeów w Budape szcie, wieniec Paula Riegela osiągnął 256,59 pkt. CIC (239,15 pkt. Nadlera). Oto jego szczegółowe dane: OluRoić tyk; DIUKoić o c s n l a k ó w : DtUKoAC oplerakdw: Obw«d 16*: Dolny obwód tyk: C^rny obwód i y k i Cl^i«r poroi« lAM kg Ro2toga ^ cm Liczba odnóg 8 l 10 UbArwl«ni« Tutaj j e d n ą mam u w a g ę : Trzeba mieć się na baczności. No bo zakręt, to jest z a k r ę t . . Nie ma pełnej widoczności. Cm Sred. Pkt. 119,3 122.60 «1.30 1Z3.B 38.2 37,0 37.G e.40 38,5 49,U 41.75 10.44 33.5 33.0 32.75 32,75 20.6 — 20.BO — 20,30 M.S — la.io 18.1 1S.2 13.30 prawa lewa prawy lewy prawy lewy prawa lewa prawa lewa prawa lewa 1.4il ke = 13,40 - Zakońozeoie odnóg .\adcc7niaki Korona ZO.Stł .1,00 10.00 2,00 S.M 1.70 I co będzie jeśli pojazd Na zakręcie w poślizg wpadnie? Trzeba będzie sporo czasu. Aby z n ó w w y g l ą d a ł ł a d n i e . Dajmy zresztą temu spokój 1 zawierzmy t y m przy sterze... Że Rok Nowy będzie lepszy, Ja w to bardzo mocno wierzę. SZARAK •ttiiii Fot. Sandor Nagygyorgy iM 10.00 Razem Potrącenia 236,39 _ ZAGRANICZNY HUMOR MYŚLIWSKI Włenl«e wyceniono na 858^1 pkł, C I C , Jak j u ż wspomniano, nie jest to jeszcze ostateczna punktacja oficjalna, gdyż miaro dajna będzie dopiero komisyjna wycena na wystawie m i ę d z y n a r o d o w e j , niemniej znając sumienność i dokładność Państwowej Komi sji Oceny Trofeów w Budapeszcie, m o ż n a zakładać, że różnica w ocenie b ę d z i e nie znaczna. 1"-^*'' ^^Sl^'"^^^^' ^Wvił Zgodnie z obowiązującą na Węgrzech za sadą, że rekordowe trofea nie, mogą być w y wiezione z kraju, myśliwy otrzyma tylko w i e r n ą kopię wieńca, zaś trofeum wzkwgaci zbiory Muzeum Łowieckiego w Budapeszcie. Józef J. Szczepkowski 11 TADEUSZ PASŁAWSKI W Zboc7a doliny Ttupehen na terenie Parku pfarodowego N i E C O STATYSTYKI O rganizacja ł o w i e c t w a nie ma jedno litego charakteru na terenie całej Szwaj carii. W 9 kantonach (na ogólną ilość 23) wprowadzono system w y d z i e r ż a w i a n i a ob w o d ó w łowieckich, w pozostałych zaś sprze daje się licencje lub zezwolenia na tak zwane polowania specjalne. Na terenach wydzierża wionych poluje ponad 10 tys. myśliwych, z których mniej niż polowa dzierżawi tereny, natomiast pozostali są gośćmi dzierżawców. W pozostałych kanionach 21 000 m y ś l i w y c h wykupuje licencję na polowania na z w i e r z y n ę g r u b ą lub d r o b n ą i na polowania specjalne. Jak w y n i k a z danych statystycznych ogólne w p ł y w y z tytułu dzierżawy t e r e n ó w wynosiły w roku 1971 (wraz z o p ł a t a m i za karty ł o w i e ckie) ponad 5 m i n franków, a w y d a t k i na tych terenach na o c h r o n ę zwierzyny, w y p ł a t y od szkodowań i o c h r o n ę przed szkodami przeszło pół m i n f r a n k ó w . Na terenach, gdzie sprzeda wane są licencje w p ł y w y z ich sprzedaży wy noszą niespełna 4 m i n franków, natomiast wydatki prawie 4,5 m i n . W roku 1971 szacunkowy stan głównych ga t u n k ó w zwierzyny grubej w y n o s i ł : 13 000 szt. jeleni, 100 000 szt, sarn, 38 000 szt. kozic. Na terenie Szwajcarii bytuje też 116 jeleni sika. W roku 1971 przesiedlono na terenie Szwaj carii 70 koziorożców, 10 jeleni. 48 ś w i s t a k ó w . 1980 zajęcy. 11 029 b a ż a n u i w , 279 kuropatw polnych i 154 skalne oraz 989 kaczek. Roczny odstrzał wynosi: 2319 jeleni (1300 byków), 100 dzików, 10 248 kozic, 9003 ś w i s t a k i . 28 832 sarny (13 841 rogaczy). 19 345 zajęcy s z a r a k ó w i 2032 bielaki alpejskie, 21 883 lisy, 1779 b o r s u k ó w , 2482 kuny. łasice, tchórze i gronostaje, 1381 cietrzewi kogutów, 1258 pardw. 1270 kuropatw polnych i 180 skal nych, 6561 b a ż a n t ó w , 16 253 dzikie gołębie, 19 404 kaczki. 2822 słonki i bekasy, 4210 ły sek i 63 107 p t a k ó w krukowatych. Na tle liczb dotyczącycn poz>-skania zwie rzyny interesująca jest statystyka u p a d k ó w zwierzyny. Stwierdzono np. upadek 443 jele- ni (w tym pod samochodami zginęło 18" sztuk, na torach kolejowych 31, od postrzałów 62 szt. i pod lawinami 65 sztuk. Sam zginęło ogółem 12 292 szt. (oficjalne pozyskanie 28 832 szt.) w t y m pod samochodami 6450 szt., pod maszyna m i rolniczymi 1131 szt., na torach kolejo\\Tch 605 szt., rozdarte przez psy 436 szt. Stosunko wo rzadziej giną zające, ogółem 3162 szt. z czego najwięcej pod samochodami — 1835 szt. i pod maszynami rolniczymi — 160 sztuk. W świetle powyższych danych nie d z i w i fakt, że w Szwajcarii większość głównych szos jest z obu stron ogrodzona siatką. W t y m samym 1971 roku w y p ł a c o n o premie za odstrzał lub odłów d r a p i e ż n i k ó w , w z w i ą zku z p r o w a d z o n ą inten.sywnie w a l k ą z wście klizną, w ogólnej sumie 181 646 f r a n k ó w . WRAŻENIA Wydział I l U F R O („Środowisko i hodowla lasu") zorganizował w dniach od 28 sierpnia do 2 w r z e ś n i a 1972 seminarium na temat „Las i zwierzyna" w Instytucie Hodowli Lasu Poli techniki w Zurichu. 28 sierpnia uczłjstnicy seminarium zwiedzali zwierzyniec Langenhwrg, założony w 1869 ro ku na obszarze 34 ha; obecnie obejmuje on 80 ha i jest prowadzony i finansowany przez miasto Zurich. W e d ł u g stanu z połow'y lipca ub. r. w zwierzyńcu z n a j d o w a ł o się 27 jeleni, 8 łosi, 120 danieli. 4 żubr>-. 6 niedźwiedzi, 17 dzików, g ś w i s t a k ó w i 26 koziorożców. Koszt utrzymania zwierz>'ńca wynosi około 300 tys. f r a n k ó w . W s t ę p jest bezpłatny, W ciągu d w u kolejnych dni w audytoriach Politechniki toczyły się obrady na sesjach ple narnych i w d w ó c h grupach roboczych: „ Z w i e r z y n a kopytna i las * i „Zwierz^-^na a środowisko'\ Wygłoszono szereg referatów, m.in. na tematy „Zależność populacji zwierząt od wegetacji roślin", ..Łowiectwo i ochrona przy r o d y . ..Wpływ pestycydów na świat zwierząt wolno żyjących". „Stan b a d a ń nad przyczyna m i i nad sposobami zapobiegania szkodom od Zemez — siedziba zarządu Parku 12 spałowania'', „ O b s e r w a c j e nad psychologią niektórych zwierząt europejskich \ N a s t ę p n i e uczestnicy seminarium zwiedzali Szwajcarski Park Narodowy i rezerwat A l e t schwald. Park Narodowy znajduje się w Alpach, w najbardziej na w s c h ó d w y s u n i ę t e j części Szwajcarii, w pobliżu granicy z Włochami i A u s t r i ą , w kantonie Graubunden. Jedziemy w z d ł u ż jeziora Zurichskiego. na stępnie nad jeziorem Waleń, często w tunelu lub jakby w podcieniach (tunel ma j e d n ą ścia n ę s k ł a d a j ą c ą się tylko z kolumn). Dalej przez L a n d ą u a r t . Klosters do Davos i przez przełęcz Fliiela (28.36 m npm) do Zernez, siedziby za r z ą d u Parku Narodowego. Przybysza z Polski uderza zupełny brak pól uprawnych w naszym rozumieniu. Bardzo rzadko widzimy malutkie poletko kukurydzy lub z i e m n i a k ó w ; reszta to tak zwane użytki zielone, a więc pastwiska, łąki i (rzadziej) zie lonki. Wszystko nastawione jest na h o d o w l ę bydła, k^^órego sporo w i d a ć na pastwiskach. W Zernez, w siedzibie zarządu, przy pla stycznej mapie Parku dyrektor dr R. Schloeth udziela w y j a ś n i e ń na temat założeń i histo r i i powstania Parku Narodowego, jego celów, prowadzonych b a d a ń naukowych oraz k ł o p o tów administracyjnych (gdzie ich nie ma?). Nocujemy w S-chanf w uroczej górskiej miejscowości. Miasteczko żyje z t u r y s t ó w . Ra. no mamy możność w y s ł u c h a n i a koncertu na dzwonkach zawieszonych u szyi k r ó w w y r u szających na pastwisko. Po ś n i a d a n i u podjeż d ż a m y autokarem pod g r a n i c ę Parku (na te ren Parku s a m o c h o d ó w się nie wpuszcza) i dalej ścieżką wzdłuż potoku w ę d r u j e m y do doliny Trupchen, aż pod granicę włoską. Teren Szwajcarskiego Parku Narodowego obejmuje p o w i e r z c h n i ę 16 870 ha na wysoko ści od 1500 do 3174 m npm. W niższych par tiach gór w y s t ę p u j e świerk, modrzew, limba, wyżej kosodrzewina a potem już tylko pastwi ska i nagie skały. Powierzchnia leśna obejmu je około 1/3 całości obszaru, tyle samo pastwi ska, podobnie nieużytki. Na terenie Parku by- Uczestnicy wycieczki pr>.y szałasie na terenie szwajcartkleio Parku Narodowęgo. w gtętoi granica Wioca STYCZEŃ 191J ROK UlS rob — \ryblla północ... spełniło się... odszedł stary role, odszedł Jak sen, dla Jednycli prayfcry, bolesny, dis drugicti — znojny lub radosny. Odszedł bezpowrotnie. Nie w r ó c ą te same bóle, te same ra d o ^ lub zawody... Lecz b r o ń nas Boże od nowych n!eznaiiy<^... D^ewl^^^set t r z y n a ś c i e . . . kabalistyczna liczba!... na wysokie drzewo. Pies wprawdzie zginął, ale Boer Odszedł z hulelem dztal, z dymem p o ż a r ó w krzyłciem sprowadził w k r ó t c e pomoc. 1 Jękiem mordowajiych na B a ł k a n a c h . . . gdzie w s t ę ea ognista j u ż gore. Czy rozpali pożar, czy p ł o m i e • nie o g a r n ą Europę... któż to odgadnie! HUCZĄCJ- W Futra krAloweJ atkgłelskiej. — Z na?tanfem c h ł o oddali grzmot może b y ć zapowiedzią burzy... d ó w m i e s z k a ń c y Londynu m a j ą s p o w b n o ś ć po dziwiania na]rozmail32j"ch ł u t c r . Jakie k r ó l o w a an gielska przywdziewa podczas swych w y j a z d ó w na • miasto. W s p a n i a ł e sobole, ofiarowane przez knTda, T y s i ą c zajęcy siuuaayeh na i m l e r ć clodow^. Nii u k a z u j ą się t y l k o w nadzwyczajnych okazjach. Do staaSbannhof w Wiednia n a d e s ł a n o z Wcgier (ra- s p a c e r ó w po mieście k r ó l o w a woli uż>wać t u m a k ó w wybiera się na p r z e j a ż d ż k ę chtem 1000 ż y w y c h zajęcy do I t n i i y Krenzig 1 Ho- lub bobrów, gdy « ś gel. P o n i e w a ż zapytana telegraficznie firma, nie samochodem, wicłada kostium z lisów syberyjskich. chciała ich o d e b r a ć , ani też nie poleciła ich nakar Na polowaniach Jej z g r a b n ą zawsze kibić otula żam i ć , więc w ciągu tygodnia raz jeden dawano i m Idet l u t r o w y . zaa do s p o r t ó w zimowych używa zwy częstych pożywienie. Niesaczęiliwymi stworzeniami zajęło się kle lisów b i a ł y c h . A Jednak mimo tych zmian, k r ó l o w a nie jest w stanie przywdziać W i e d e ń s k i e Towarzystwo Ochrony z w i e r z ą t . wszystkich futer Jakie posiada w swej garderobie. Ma ona najbogatszą w świecie kolekcję futer, k t ó rą rzeczoznawcy oceniają na 25 MO 000 franków. • Skarby te przechowywane są w jednym ze s k r z y d e ł Z polowań Roosevelta, — Jak wiadomo, były pre pałacu M a r l b o r o u g ł i - H o u s e . Kolekcja ta wzboga zydent s t a n ó w Zjednoczonych, RooseveIt, zrzuciw ca się z r o k u na rok licznymi podarkami p r z y s y ł a szy X b a r k ó w ciężar swego odpowiedzialnego u r z ę n y m i przcj; m y ś l i w y c h z k o l o n i i t i r y t y j s k i c h . Jako du, u d a ł *ię w podróż do A(r>'kl. Obecnie znajduje c i e k a w o s t k ę podają, że k r ó l o w a Maria pray całym m y w ..Scrlbners Magazlne" gerAć Jego osobistych s w y m z a m i ł o w a n i u do futer, nie lubi g r o n o s t a j ó w . wrażcii z tej podróży. Były prezydent, k t ó r y Jest znakomit^rm mj-śUwym, znalazłszy się w k r a j u l w a , • nie m ó g ł sobie o d m ó w i ć przj-Jemności zapolowania na Ti-iego. Opowiada w i ę c o nlebezpieczeństwarti poBal ł o w i e c k i w Wiednhu Towarzystwo Zielonego łączonycli z t y m polowaniem, szczegółowo opisuje Krzyża przyjmowaso teraz — w szóstym z rzędu swoje wyprawy, i w i a d c z ą c e o wielkiej odwadze 1 k a r n a w a ł o w y m balu — dobrane grono gości we przjtomnoscl u m y s ł u . Twierdził, on, że lubo hiena w s p a n i a ł y m p a ł a c u , u r z ą d z o n y m w stylu rycerskiej 1 k r o k o d y l m a j ą na swoim sumieniu więcej ofiar epoki iredniowiecza. Wielką salę Zofii zamieniono ludzkich, niż lew, jego' jednak u w a ż a ć n a l e ż y za w dziedziniec turnieju i igrzysk rycerskich, przy najniebezpieczniejsze ze zwierząt na k u l i ziemskiej. czym ścianę frontową sali t w o r z y ł luksusowy p a ł a c Ciekawe są relacje Jałcie o lwie n a d e s ł a ł do Euro z czasów cesarza Maltsymiliana. Do feudalnego cha py Roosevelt. Oto jedna z l u c h ; Pewien Doer po rakteru tego dekoratywnego dzieła sztuki stanowiło w r a c a ł konno do domu, gdy niespodziei:^'anic rzu dziwny 1 efektowny kontrast zupełnie modernistycz ciły si<: na niego dwa l w y . Jeden ściągnął go z k o ne o ś w i e t l e n i e za p o m o c ą elektrj-cznych lamp ż a r o nia na zleiiiię, podczas gdy drugi puścił się w po wych, co całości n a d a w a ł o d u ż o romeuityczjiego goń /a w j - 9 t r a s z A n y m wierzchowcom, Na szczęście czaru i uroku. Tysiące umieszczonych w ś r ó d kwia Boer był dobrze uzbrojony. Gdy w i ę c lew schwycił t ó w 1 zielem iwlatelek żaro\v>'ch s p l j w a l y w efek go za p r a w ą rękę, m i a ł tyle p r z y t o m n o ś c i , że c h o ć townych smugach na s n u j ą c y c h się po g ł a d k i m par ś m i e r ć niechybnie zajrzała m u w oczy, lewą r ę k ą kiecie gości, w z m a g a j ą c jeszcze n a s t r ó j balowy. w y j ą ł ostrj- m y ś l i w s k i nóż i w y m i e r z y ł m u cios w Liczba u c z e s t n i k ó w balu b y ł a w t y m roku nawet samo serce. Lew padt, co v,idząc drugi Jego towa większa Jeszr^e, niż w latach popirzednlch. Po od rzysz, p o r z u c i konia 1 u d e r z y ł na Bocra. I b y ł b y on tańczeniu prrez. 16 par wystudiowanego menueta w niechybnie zginął, gdyby nie t o w a r z y s z ą c y mu pies, strojach z czasów cesarza Maksymiliana i po roz k t ó r y w obronie swego pana rzucił się o d w a ż n i e na poczęciu potem t a ń c ó w o g ó l n y c h — arc>'książę Leo d r a p i e ż n i k a , umożliwiając Boerowl wdrapanie się pold Sa!vator przeszedł do u r a d z o n e j obok strzelni cy, gdzie przyjął członków rady strzeleckiej i otwo rzył konkurs straeledki. Arcylraiążę oddal sam talcże k i l k a strzałów, po czym powrócU do sali balowej. Podczas gdy w wielkie] sali w dalszym ciągu ocho czo tańczono, w mniejszej, gdzie zna]'dowała się strzelnica rozlegał się strzał po strzale. Z szennastu stanowisk strzelano Jednocześnie do celu prawie bez przerwy do godziny 3.00 rano. P i e r w s z ą n a g r o d ę ho n o r o w ą od dam stanowił śliczny pas s k ó r z a n y ze s r e b r n ą k l a m r ą , na której v;-Ygrawerowana b y ł a po mistrzowsflcu przez Doml>rowskiego scena m y ś H w aka. • OełiToiu nietoperzy. Bawarskie Tow. Ornitologi czne zwraca u w a g ę na konieczność energicznej octirony nietoperzy. W n i e k t ó r y c h okolicach poe2ynlono Już potrzebne ku temu k r o k i , W pewnej tni.?jscowońcl wybudowano wielki, drewniany gmach, w k t ó r y m m a j ą się gnieździć i c h r o n i ć nietoperze, W K'alce z owadami, pu.stoszącymi t niszczącymi ^^-lnnice, sady i warzywne ogrody, nietoperze m a j ą tę s a m ą w a r t o ś ć , co ptaki. Energicznie prowadzona od j a k i e g o ś czasu ochiona p t a k ó w wpłynęła zna cznie na zmniejszenie się liczby owadów*. Bard;o wiele szkodliwych ctem lata Jednak głównie w no cy, kiedy, w y j ą w s z y ^owy, ptaki śpią. Dlatego zwrócono teraz sziczcgólniejszą u w a g ę iia latające t a k ż e w nocy nietoperze, uważ.ąne dotychczas przez lud za s3atodli^ve i gorliwie tępione. * Zajfte t r z y n u Aię n a j c h ę t n i e j tam, g d d e się ulągt. Sprawa w ę d r ó w e k t ] , przenoszenia się ^ajęcy z Jed nego łowiska na inne, da się najłatwiej w y j a ś n i ć przy pomocy kolczy kowani a. N a t u r a l n y m objawem jest, nawet przy bardzo zasiedziałej zwierzynie, że po z i « c z n y m i n a g ł y m u b y t k u zwierzyny w pewne! okolicy. Jak na p r z y k ł a d po c a ł k o w i t y m Jej od strzeleniu n a s t ę p u j e stosunkowo szybko w y r ó w n a nie zwierzostanu z re^vtraml s ą s i e d n i m i , zuiaszcza o b f i t u j ą c y m i w z w i e r z y n ę , W związku z t y m nale ży m i e ć na uwadze, że k a ż d y zając ma po k i l k a r ó ż n y c h k o t l i n , Ictóre odwiedza w zaieżnoSci od po gody, a k t ó r e są nieraz od siebie bardzo odległe. Nie przeszkadza to atoli wcale, że zawsze prawie po w r a c a j ą one do swych s t a ł y c h k o t l i n . Tak tedy mo że zajść zgoła naturalny przypadek — chociaż o j a k i c h ś odległych w ę d r ó w k a c h nie ma t u ani mowy — że szaraki Jednego łowiska, wystawianego, dsjm y na to. w t y m cziu4« na silny wiatr, spoczywają sobie spokojnie w łowisku s ą s i e d n i m i tam, zasko czone w a l n ą n a g a n k ą m y ś l i w s k ą , k o ń c z ą swe szare ż y d e w towarzystwie kolegów z s ą s i e d n i c h t e r e n ó w . Takie p r z y k ł a d o w e zdarzenia bynajmniej jednak nie przeczą ustalonemu p r z e ś w i a d c z e n i u , że szarak n a j c h ę t n i e j tam przebywa, gdzie się ulągł, Wuem tuje 1500—1700 jeleni, około 1200 kozic, 150— 200 koziorożców, ok. 50 sarn i ok. 1500 ś w i s t a ków. Na niedostępnych zboc2ach znajduje się kilka gniazd ortów. Stan Ich ocenia się na 10 do 12 sztuk (dwa widzieliśmy). - W czasie wycieczki z a o b s e r w o w a ł e m około 100 jeleni, przy czym byki w i d z i a ł e m prze w a ż n i e na szczytach lub pod szczytami a ła nie z cielakami w górnej granicy lasu. Kozio rożców ani kozic, niestety, nie spotkaliśmy, g ł ó w n a ich ostoja znajduje się bowiem w i n nej części Parku. (Zimą 1989/70 lawina zasy pała na zboczach doliny Trupchen około 80 koziorożców), natomiast widzieliśmy sporo ś w i s t a k ó w , które nie w y d a w a ł y się speszone obecnością dość licznej grupy ludzi — siedzia ły prz>" w e j ś c i a c h do swoich nor i głośno pog\vizd5'wały. U celu wj-cieczki, przy prowizorycznjTTi sza łasie, jedynym ..budynku" z n a j d u j ą c y m się na terenie Parku, dr Schloeth poinformował nas o prowadzonych badaniach nad jeleniami i kłopotach wynikających z ich nadmiaru. Rzecz polega na tym, że zwierzęta te bytują na terenie Parku od maja do początku paidziernika. Okres p o l o w a ń na jelenie trwa w Szwajcarii dwa tygodnie, od 15 do 29 w r z e ś nia. Jednakże w tym czasie jelenie przebywa ją jeszcze na terenie Parku, a w i ę c są niety kalne, natomiast w październiku wychodzą poza jego granice, czyniąc p o w a ż n e szkody w okolicznych lasach, gdzie r ó w n i e ż już im nic nie grozi. Drogą o d ł o w u i znakowania jeleni (dotąd oznakowano plakietkami na obrożach 180 sztuk i kolczykami w uszach 120 sztuk) usta lono dokładnie szlaki ich w ę d r ó w e k . Okazało się, że jelenie, które wiosną przywędrowały Zdjęcio Autora np. z Włoch, zatrzymują się zawsze na tych samych zboczach i zawsze wracają tam skąd przyszły. Podobnie czynią przybysze z innych okolic — mają swoje stałe ostoje na terenie Parku i wracają na te same zimowiska. Nie zdarza s i ę podobno, aby któryś z jeleni zbłą dził i p o w i r o w a ł gdzie Indziej (czasami tyl ko osierocone cielęta nie wracają na zimowi ska swoich rodziców, lecz dołączają do innej grupy). Z referowanych przez dr Nievergelta obser wacji nad koziorożcem, przesiedlonym na te reny Parku w latach 1923-26 l 1933—34 w • gólnej liczbie 34 szt,, jako c i e k a w o s t k ę wart« podać, że zwierzęta te nigdy nie przedostają się na sąsiednie zbocza przez dno doliny; jeśli zmieniają ostoję, co zdarza się bardzo rzadko, to przechodzą przez szczyty. Po kolejnym noclegu w S-chanf wracamy do Zurichu, zatrzymując się w ciekawszych miejscowościach. Trzeba przyznać, że nagły pK>wrót do zapchanego samochodami miasta był sporym szokiem. mgr inż. Tadeusz P a s ł a w s k i 13 WIESŁAW STANISZEWSKI Myśliwi piszą... PRZYRZĄDY OPTYCZNE UŻYWANE W MYŚLISTWIE (3) KUPUJEMY LORNETKĘ W A Ż N Ą s p r a w ą jest d o b ó r odpowiednich p a r a m e t r ó w . Dla myśliwego najlepsza będzie lornetka ze z w i ę k s z o n y m i ź r e n i cami w y j ś c i o w y m i , przeznaczona do obserwa cji w dobrych i złych warunkach o ś w i e t l e n i o wych. P o w i ę k s z e n i e lornetki t>ędzie z a w i e r a ł o się w granicach od 7x do 10x. W i ę k s z e po większenia utrudniają obserwację ponieważ d r ż e n i e r ą k t r z y m a j ą c y c h l o r n e t k ę w czasie obserwacji powoduje „ t a ń c z e n i e " o b r a z ó w tak, że trzeba s t o s o w a ć statywy. Przy d u ż y c h p o w i ę k s z e n i a c h okulary tych lornetek m a j ą k r ó t k i e ogniskowe, w i ę c źrenica wyjściowa znajduje się t u ż za s o c z e w k ą cJtulara. Przy obserwacji t ł u s t e rzęsy b r u d z ą p o w i e r z c h n i ę soczewek p o w o d u j ą c zmniejszenie ostrości oglądanych obrazów, Konstrukcja taka ma r ó w n i e ż i w a d ę malej głębi ostrości. O g l ą d a j ą c bliższe i dalsze punkty w terenie przy ma łej odległości i c h rozstawienia k a ż d o r a z o w o musimy dokon.vwać regulacji ostrości o g l ą d a nych o b r a z ó w . (Przypomnijmy sobie, ż e wraz ze wzrostem p o w i ę k s z e n i a maleje zdolność rozdzielcza, a t y m samym pogarsza się ostrość uzyskiwanych o b r a z ó w ) . Dla m y ś l i w y c h najlepsza tiędzie lornetka ocechowana w a r t o ś c i a m i 7 x 50 uznana zresz tą przez szerokie k r ę g i m y ś l i w y c h za najod p o w i e d n i e j s z ą z produkowanych i d o s t ę p n y c h na r y n k u . N a j w i ę k s z ą w a r t o ś ć u ż y t k o w ą m a j ą lornet ki produkowane przez Polskie Z a k ł a d y O p tyczne (8 X 40), lornetki produkcji Zeissa (7 X .50) oraz lornetki 7 x .łO produkowane przez Z w i ą z e k Radziecki. Pomimo, że te ostatnie .są cięższe od pozostałych, i c h jakość optyczna, trwałość i niezawodność wynagradzają tę wa dę. O t r w a ł o ś c i lornetki decyduje nie tylko r o z w i ą z a n i e konstrukcyjne, ale przede ^^-szystkim jakość technologii m o n t a ż u oraz do k ł a d n o ś ć regulacji. Dobrj' m o n t a ż to dobra szczelność i w konsekwencji długa ż y w o t n o ś ć u ż y t k o w a zakupionego p r z y r z ą d u . Wbrew powszechnej opinii j a p o ń s k i e lor netki spotykane w komisow^ej s p r z e d a ż y a szczególnie typ 10 x 50 i 12 x 50 nie odznacza j ą się najlepszą jakością. Częste wady to za barwienie obrazu (aberacja chromatyczna — źle skoo'gowany u k ł a d optyczny), m a ł a zdol ność rozdzielcza i k r ó t k a głębia ostrości. L o r netki te nie s ą w ogóle doszczelniane pod pokrywami z a s ł a n i a j ą c y m i pryzmaty. Dlatego na u k ł a d z i e optycznym, w e w n ą t r z na powierz chniach soczewek i p r y z m a t ó w czynnych op tycznie p o w s t a j ą naloty, k t ó r e zmniejszają ostrość uzyskiwanych o b r a z ó w . Brak doszczel niania jest r ó w n i e ż p r z y c z y n ą korodowania części metalowych. Dużą w a d ą tych lornetek jest r ó w n i e ż i to, ż e pryzmaty osadzone s ą na powierzchniach d u ż o większych n i ż powierz chnie p r y z m a t ó w , stąd t e ż przy małych w s t r z ą s a c h i uderzeniach p r z e s u w a j ą się, po w o d u j ą c s k r ę c e n i e o b r a z ó w i rozjustowanie równoległości osi. B y ć może f i r m y j a p o ń s k i e p r o d u k u j ą r ó w n i e ż lepsze lornetki, ale tych, k t ó r e docierają do Polski nie p o l e c a ł b y m na bywcy. U ż y t k o w n i c y tych lornetek p o w i n n i niezwłocznie o d d a ć j e do optycznych warszta tów naprawczych, gdzie wykonany zostanie powtórny montaż. Nie polecam r ó w n i e ż m y ś l i w y m tzw. p o ł ó wek — lornetek do obserwacji jednoocznej. Są one produkowane w krajach Europy Z a chodniej i w Z w i ą z k u Radzieckim. Obserwa cja jednooczna pozbawia nas możliwości ob serwacji steroskopowej. a więc r o z r ó ż n i a n i a p r z e d m i o t ó w bliżej i dalej położonych. w ,.Łowcu Polskim", nr 19 (14301 ukazała sie no tatka kolegi Dowhyluka pt. ..Trofeum z dzika". Po nieważ iest TO sprawa niecodzienna chciałbym zwró cić uwagę na inną b y ć może o wiele bardziej nie bezpieczną przyczynę tego zdarzenia. w wieJu krajach europejskich również i w Polsce notuje się w ostatnich latach wzrost zachorowań z\vlerząt na wściekUzne. Jednym z ważnych mo mentów diagnostycznych tej choroby jest, między Innymi, stwierdzenie w żołądku zwierzęcia chorego lub padłego na wściekliznę ciał obcych, twardych, niejadalnych, różnych rozmiarów (druty, kawałki drewna, itp.), (łcyjfwiśoie sprawa opLsana przez ko legę Dowhyluka. może b y ć zwykłym przypadkiem, ale może być również skutkiem tej ciężkiej choroby u upolowanego dzJka. 2 reguły niefachowcy wiążą z wścieklizną objawy agresywności, szalu, wycieku z pyska... i to jedynie u psów. Należy więc przypomnieć, ż e wszystkie ssa ki są Jednakowo podatrte na wściekliznę; Jeżeli zaś chodzi o jej objawy to rzadko można spotkać się z a ^ e s y w n o ś c ł ą u wściekłych zwierząt, często na tomiast notuje s i ę przebieg tej choroby pod posta cią cichą, W swej praktyce zawodowej spotykałem się z re guły z objawami wścieklizny, które można by na zwać drugorzędnymi. I tak zwierzęta wściekle {lisy. dziki, bydło) były zawsze wychudzone, o nastroszo nej I przerzedzonej sierści, miały chwiejny chód. nie uciekały od ludzi, lub uchodzltj- bardzo powtrii. zvńerzĄt tych zawsze stwierdzałem w żołądku pod czas sekcji ciała obce. niejadalne. Fakt. że miałem do czyn lem a ze zwierzętami wściekłymi, potwier dzał zawsze dodatni wynik badali lat>oratoryjnych. wścieklizna należy dQ licznej grupy chorób odzwlerzęcych tzw. antropozoonoz, z którymi zawsze mogą się .spotkać przede wszystkim ludzie ze środowl'«ka wiejskiego, pracownicy rolnictwa i leśnl*-twa Jak równic* myśliwi, IC9UKy Kowaltazya Wąbrzeźno STRASZNA ŚMIERĆ SARNY Zdarza się, ż e u ż y t k o w n i k lornetki czy l u nety celoiwniczej z a u w a ż a j u ż w k r ó t c e po za kupieniu ich wady. Powodem może b y ć w a d l i w a konstrukcja (np. stosowanie t w o r z y w a zamiast szczeliwa przy osadzaniu soczewek w oprawach) l u b brak d o ś w i a d c z e n i a u pracow nika d o k o n u j ą c e g o m o n t a ż u . Najważniejszą zasadą jest niedokonywanie ż a d n y c h p r z e r ó b e k czy napraw we w ł a s n y m zakresie. Mając kłopoty ze swoim s p r z ę t e m optycznym m y ś l i w y powinien o d d a ć go do na p r a w y do z a k ł a d u cieszącego się d o b r ą o p i n i ą w szerokim k r ę g u z l e c e n i o d a w c ó w . W dniu 13 lipca 1972 roku z m a r ł w w i e k u 6 5 l a t Niesamowity wypadek wydarzył się Jesienią ub, r. na lerenle Lasu Pańsiwow^łgo w Czechowicach-DzledzicBch, Nadleśnictwo Waplennlca k/Blelska-Blałej, będącego częścią obwodu Łowieckiego nr IST. Podczas ot>chodu łowiska poczułem w pewnej chwili zapach padliny. Idąc pod wiatr odrwUa^^em s a m ę wiszącą na wysokości około t.5 m w rozwidleniu dębu grutłoścl ok, 5 cm. Jak można wnioskować, goniona sarna sadząc przez młodnik wpadła w rozwidlenie dębu i nie mo gąc się w żaden sposób uwolnić z pułapki zginęła w męczarniach z głodu. Stanisław Klaptocz Czechowice — Dziedzice (dalszy ciąg n a s t ą p i ) Dnia 10 sierpnia 1972 r, z m a r ł nagle w w i e k u 44 ł a t Kolega Kolega CZESŁAW KOZIEROD ZYGMUNT ŚCIBiOR współzałożyciel i długoletni członek KoHa Łowieckiego „ K u r o p a t w a - w Jaraszowcu, W z m a r ł y m tracimy wiernego towarzysza ł o w ó w . Cześć Jego p a m i ę c i ! Zarząd i członkowie Kola Ixiwleckiego »Karopatwa" w Jaroszowcu 14 W SPRAWIE „TROFEUM" Z DZIKA pracownik Powiatowej Rady Narodowej w P u ł a w a c h , czło nek Wojskowego Koła Łowieckiego n r 336 „ K u r ó w . W zmar ł y m tracimy przyjaciela, serdecznego i oddanego Kolegę, szlachetnego człowieka, etycznego towarzysza łowów. Cześć Jego p a m i ę c i ! Zarząd i członkowie Wojskowego Kola Lowłeckiego nr 336 „Kurów" w Warszawie KRZYŻÓWKA z PRZYSŁOWIEM w lutym wolno polować na następujące zwierzęU ł o w n e : do » luteito na Je lenie lanie, daniele — byki. lanie, cielęta, sarny — kozy i koźlęta, dziki (bez względu na pleć i charakter obwodu łowieckiego) 1 na Jariąbkl; do M lutego na kuny leśne, dzikie krdllki. bażanty koguty: przez cały miesiąc na: Jetenlr — byki i cleięU. d J t l k l — odyi^ce. przelatki, warchlaki na gruntach rolnych t na terenach kompleksów leśnych o powierzch ni du 100 ha, rysie, lisy. Jenoty, tchórze, sionki, lyskl i czaple siwe. Przez cały rok wolno strzelać wilki. Jastrzębie (gotębiarze). kroBulce. błotnlakł stawowe (od przylotu do odlotu), wrony siwe, si^kt 1 gawrony. GODZINY WSCHODU I ZACHODU SŁOŃCA I KSIĘŻYCA L uT V (czas środkowoeuropejski) Słońce K Kią Dnia Suit Wschód Zachód zmrok Wschód 3 10 17 29 8.32 7.U 1.01 6,4S 6,at 16.27 1«,M 16,S3 17,08 17.10 17,21 ll.M 17,47 7,01 9.11 11,20 1.S2 6,07 6,52 i-i c Zachód 16.50 • «.47 > fi,21 1 $ 9,15 Q O JĘZYKI ŁOWIECKLM - W \ KŁAD S. HOPPEGO 10 stycznia br. o 11.30 w gmachu Instytutu Filologii Polskiej Uni wersytetu Warszawskiego, przy Krakowskim Przedmieściu w sali nr 4 odbędzie się wykład na temat frazeologii łowieckiej w języku ogólno polskim. Wykładowcą będzie autor „Słownika języka łowieckiego** Stanisław Hoppe. Zapraszamy myśliwych. W dniu 12 lipca 1972 r. z m a r ł nagle w wieku 42 lat Kolega ppłk mgr KAZIMIERZ GAŁUSZKA długoletni członek Wojskowego Kola Ł o w i e c k i e g o „Loś" w Poznaniu. W z m a r ł y m s t r a c i l i ś m y szlachetnego człowieka, etycznego i serdecznego Kolegę. Cześć Jego p a m i ę c i ! Zarząd i członkowie Wojskowego Koln Łowieckiego w Poznaniu „Loś" O G Ł O S Z E N I A sprzedam buk Merkla. kaliber 12/70, stan idealny, kupię lunetę ory ginalną do twka Brno 304, Kobicrftki. Wąbrzeźno. Matejki 4 m. U, tel. 21-2ti. im UnieważDlam zgubioną legitymację PZŁ. wydaną przez 2:arząd Wojewódz ki we Wrocławiu na nazwisko Lucjan Cap. 3'73 U o t e * a * n ł a m zgubioną legitymację PZL v,'ydana przez Zarząd Wojewódz ki w Warszawie na nazwisko Janusz Malinowski. 3/73 Hodowcy Jamników długowłosych. Reproduktor z importu Rox vom Horstt>erg dyplom w klasie wszech stronnie użytkowej. Zwycięzca Polski 1071 r. Właściciel Ludwik Zalewski, SwIelKłdzłn, Paderewskiego S. 4/13 Unieważniam zgubioną legitymację P Z L nr 45507 wydaną przez zarząd Wojewódzki P Z L we Wrocławiu na nazwisko Eugeniusz Kęcińskl. 5/73 SzezetUęia wyżły szorstkowlose ma ści deresz w brązowe laty, po rodzi cach użytkoft-ych Delcie z Żorskiej Warowni i As-En>ir*e i: c:olęc/cwa. (Dyplom I stopnia w Ogólnokrajo wych Konkursach Jesiennych) sprze dam po 13 stycznia 1973 r. Cena 1200 zl. Alojzy Dziadek. Zory k/Ityonika, Kościuszki 7. te!. 2ory n. Nabywca otrzymuje metr>'czkl przy od biorze szczenięcia, 6/73 Po prawidłowym rozwiązaniu krzyżówki, litery z ponumerowanych kratek, czytane w kolejności od i do 3S, utworzą przysłowie, które wystarczy nadesłać jako rozwiązanie całego zadania. POZIOMO; 1) pies lub kot Włóczący się w łowisku. 3) cześć, poważanie. 5) rytw z rodziny karpiowatych, 6) punkt na sferze niebieskiej określający kieruitek ruchu słońca względem wybranej grupy gwiazd, 7) część poroża. 8) między lufami dubeltówki. 0) pies gończy -i! bywa zakoriezona kwiatem (u lisa), 10) miejsce stałego przebywania zwierzyny, ostoja. U) teipgraflczny lub graniczny -ir rodzaj naleśnika. 12) ,.zlom-*. 13) drewniany dęty Instrument muzyczny -Cr legendarny założycie! Krakowa, 14) wybrany król do czasu koro nacji -ir niedźwiedzi tłuszcz. 15) pierwiastek chemiczny H golas w ramach ii w górnictwie, wgłębienie w czole przodku otrzymywaite za pomocą odstrzałów. 17) np. 2X - B = X — 3 * zmiana toru lotu pocisku, odskok, 18) śpiew mi łosny głuszca, 19) Kołatka it twierdzenie bezspornie prawdziwe, nie wyma gające dowodu. PIONOWO: A) Jedna z tidnóg wieńca. B) grzywacz, D> dzik samotnik, F) materiał Izolacyjny stosowany w elektrotechnice. G) cli, H) papier na ścianę. I) szyk lotu żurawi, J) bywa na biurku urzędnika kuropatwa wodząca stadko młodych, K ) dukt leśny, L) zęby wUka -ft człowiek nie cywi lizowany, M) jeleń byk mający po sześć odnóg na każdej lub Jednej tyce wieńca ir okres godowy danieli. O) legowisko zająca, P> zdobi warkocz -ii iefio skład wymieniony Jest w ,.stopce" „Lowca Polsldego'-, Rozwiązanie prosimy nadsyłać do 25 stycznia 1973 r., pod adresem: Redakcja „Lowca Polaklego", Warszawa, ul. Nowy Świat 35, i dopiskiem na kopercie „Rozrywki umysłowe". Wśród czytelników, którzy nadeślą prawidłowe nagrodę-nlespodzlankę oraz pięć książek. rozwiązanie, rozlosUJpmy Wiesław Zieiłdakl Kupię psa ułożonego wyłącznie na dziki. Wiadomość Koło Łowieckie ..Knieja" Mielec, SUnisław Ratusińskl, ui. Solskiego 16/18. n3 Doskonały wabik ze srebrną mem brana (kniazienie zająca) na lisy, ku ny i inne. Karta dźwiękowa do nauki z instrukcją. Komplet 272 zł. Wa bik na kozia ze srebrną membra na 120 zL Wysyłka za zaliczeiUem pocztowym. Roman Billik, Niepołomi ce. 1 Maja 32. a/73 Sprzedam pointery. rodowodowe po rodzicach użytkowych, biało-czarne, z października 1B72 r, Ludwik Nlwicki, Zabrze, Szczepaniakowej 26/3. 9.73 Sprzedam czteromiesięczne Jamniki, szorslkowiose. po rodzicach użytko wych. Stanisław Walerowicz. Świdnica Sl.. Świerczewskiego 73. 10*73 Do Siego Roku oraz ,,Darz Bór" Szonownym Myśliwym życzy Rusznikarnia Józefa Szymkowiaka Poznań, ul. Armii Czerwonej 49. tel. 55101 i 71741 WYDAWCA: Polski Zwląfek ł owlerkl _ Zarząd GlÓwny, Warszawa, Nowy Sv.lat » . tsl. 28-lO-Sl —3 1 2S-46-13, konto NBP OM 15.'52-»-lWi>06 oraz konto P K O nr 1-9-120-010. KOMrTET RŁOAKCYJNY: A. Brzezicki, E . Frankiewicz, Z, Golański, A , Kryński (z-ca red. nacz.). J . E . Kucharski. M. Kurek, W. Mazurek, G. Mroczkowski, T. Pasławski, J . J . Szczepkowski (red, nacz.), J. Szeląglewiez, B. Zieliński. Redaktor ..LOWCA P O L S K I E G O" przyjmuje we wtorki 1 czwartki wr gojz. 10—12: w inne dni I godziny po uprzednim telefonicznym porozumieniu. Kedakcj a zastrzega sobie prawe skrótów, poprawek 1 uzupełnień w przy padku wykorzystania w druku nadesłanego materiału redakcyjnego. Rękopisów nie zamówionych Redakcja nie zwraca. Prenumerata roczna 72.— zł. Cennik oslottzeń: za centymetr kwadratowy zł 20,—. Drobne do 25 wyrazów za wyraz zł 4,—. Nekrologi zł 10,— zs cm kwadratowy. Miejsca zastrzeżone S0% drożej. Zakłady Graficzne Dom Słowa PoUklego, Warszawa. — Nakład 55 000, papier roiogr. kl, V. indeks 38SSI Zam. 10852 A-38 15 WYKAZ ODZNACZONYCH „ZŁOMEM" I MEDALAMI ZASIUGI ŁOWIECKEJ /LOM WOJEWÓDZKA RADA ŁOWIECKA W TORUNIU Kolegium Odznaczet^ Łowieckich na posiedzeniu w dniu Ti października 197! I . rozpatrzyło wnioski nadesłane prze? wojewódzkie rady łowieckie 1 przyznało odznaczenia za oracę społeczną na polu łowiectwa następują cym członkom P Z L : Antoiii Sfm polowi cz ZLOTY MEDAL WOJEWÓDZKA RADA ŁOWIECKA W KRAKOWIE Józef Kalęba Marian l.eAnlak Zenon Randak Ry«7ard Staudi WOJEWÓDZKA RADA ŁOWIECKA W LODZI Piotr Sr)'manrk WOJEWÓDZKA RADA ŁOWIECKA W OLSZTYNIE Jan Clrliockl Warłnw Fabiszewski Eugeniusz Filip /biznicw Kałamarz Ignary Kamlń<.kl SianKlaw MellŁn Zyitfryd Noga Marian Ryszawa Zy^miuu Szymkiewicz Tadeusz Ulatow.ski WOJEWÓDZKA RADA ŁOWIECKA W POZNANIU Stanisław Łuczak FrancK/fk FoRt Julian Frankowski Jan S/purka UO-fEWODZKA RADA ŁOWIECKA W TORUNIU J6z<>( Jajidleuski S R E B R N Y lUEDAL WOJEWÓDZKA RADA ŁOWIECK,! W KOSZALINIE Wacław AnisLTOwicz Fi-lik>> Krywiel Marian .Maczka WOJEWÓDZKA KADA ŁOWIECKA W KRAKOWIE Szczepan Gniłka Władysław Gołąb l^rot JcdrzeJKo Karol Kacorzyk Jó/cf KlinoHskI Zygmunt Koctuckł Janusz Kopczyńakt Kazimierz Kot Jnn Kozimala Jrrzy Kramcrls StanKław Krzyżek Leon Kslażkiewicz Aleksander Kutrybala Henryk Lenda Stefan Mleczko Stanisław Piątek Mieczysław Itakoczy Stanisław Siemek Stefan Szczyrbak Władysław n ó j c i k HeDr\'k Zelecli Władysław Zbik WOJEWÓDZKA RADA Ł O n i E C K A W LODZI Józef Olesicrak WOJEWÓDZKA BADA ŁOWIECKA W OLSZTYNIE Tadeusz Borkowski Józef Budsławski Michał Ciury lo Alojz)' Dyłwła Stefan DymkowskI KazUnierz Gawron Jerzy Holowaczyk Andrzej Iwulskl Henryk Jankowski WUdysław Kapuicik WiMlaw Krauttont Zdzisław Książek Leon Lewandowski Stanisław Luśnia Henryk Niedżwieckl Bernard Piotrowski Antoni Stabrowskł Edward Szczupakowskl Ka/imierz Tomatzczyk Stanisław Ulatowski Ryszard Wiśniewski Janusz Zamojski Michał Zołnierowicz WOJEWÓDZKA KADA ŁOWIECKA W POZNANIU Franciszek Burzyński Henryk Clioinacki Józef Ciiwłroi Maria Cygankiewicz Jan Filipowski Zbig;niew Fnnrobert Felicjan Igel Józ£f Grzelaczyk Józef Kac/or Kaz'miFrz Ktopockf Józef Kokns/anek Cezary-Frani-l^zeh Kowalak Franciszek Krajenka Józel Krajewski Antoni Krawc/yk Leon Krzyżusómki Czesław Kubcrka Ignacy Kubiak Władysław Kubis Bolesław Noi-kowski Broiiiiilaw Pratai giefan Pialat Leon Schełls Franciszek $ipurzyń<ikj Władysław S2amt>elftn Stanisław Szymański Józttl Szymkowiak Bolesław Wujszczak Kazimierz Warcńczak Leon Zimniak WOJEWÓDZKA RADA ŁOWIECKA W TORUNIU Zdzisław Amrozy Alojzy Dobiesz Benedykt Gierszewski Tadeuhz Grabowski Władysław Jakul>owtl(i Teodor Jami^ki Henryk Stanisław Jaskólski Jerzy Ludwirzak Jan Walenty Łabiszen-ski Mieczysław Majchrzak Walerian Rekowski Roman Sobczak Michał Sokołowski Eugeniusz PaAvel stachow-lak Czesław Wierzbowski Ka/imierz Wier/choslaw.ski Jsn Wltamowski BR.\ZOWY M E D . \ L WOJEWÓDZKA BADA ŁOWIECKA W KOSZALŁNIE Jan Bodylewicz Józtf C z y i Władysław Dor>-nek Mieczysław Dykszak Władysław Dziura LeszeJi Korotktewłcz Adolf Kościółek Jarosław Kułakowski Tadeusz Kn-latkow&ki Mieczysław Atatwiejczyk Stanisław Niziołek Ryszard Nowak Bronisław Orzechowski Lech Paczkowski Jan Roman ko Romuald Samsel Kazimierz Sieczko Jarosław Sielużyckl Edmund Stankiewicz Zbigniew UszaklewKjK Andrzej Wiśniewski Stanisław Wójcicki Stanisław Zgoda WOJEWÓDZKA RADA ŁOWIECKA W KRAKOWIE Jan Barańczuk Stanisław Bąk Władysław Borowski Maciej Brożek Stanisław Cwlk Władysław Dautk Florian Garus Ludwik Główczak Sianisław Górczyk Stefan Hankus Czesław Iwanek Jerzy JamrozJk Franciszek Jankowski Ludwik Kaliński Kazimierz. Kowalski ZbiKnIew Kysiak Piotr I^acher Kazimierz Le.szczyszyn Andrzej Marian Lteowskl Sicfan Madeja Zofia Murawska Andrzej Morawski Jan Niedźwiedź Józef Para 4.4idwik Pardygal Zhigitlew Paterek Jozef Patkanlawski Stanisław Pawlikowski Bogumił Pekarek Józef Piech Stanisław Pieczka Władysław Pochopień Bronisław Przedpełski Stanisław Ptak Kazimierz Pyrda DkMiizy Sawicki Stefan Słupski Roman Soctia Władysław Spyra Stanisław Sraga Edward Stawarczyk Jan Stopka Zbigniew Strojny Włodzimierz Scigałsici Stefan Smialkowski Stanisław Tabasz Stanisław Bronisław Uehacz Andrzej WinscJi Władysław Wolczko Mleczyttlaw Wolek Józef Zemanek WOJEWÓDZKA RADA ŁOWIECKA W ŁODZI Henryk Błoch Jerzy Budzilło Januł^z Jabłoński Waldemar Lis Zbigniew ;\laiera Henryk Pertkiewicz Leon Pluia Karol StyrzyAskl WOJEWÓDZKA RADA ŁOWIECKA W OLSZTYNIE Władysław Badurzyński Tadeiuz Bartcl Atuirzej Barzyk Maieti&z Bąk Jan Bogusz Zygmunt Bojarski Zbłimiew Borkowski SianKław Borowtak Kazimierz Bortkiewicz Romuald Celiński Paweł Chilmanowicz Augustyn c t c h o ń Felilcs Czajkowski Mieczysław Czajkowski Andrzej Czapski Andrzej Czuba Andrzej Dobrzeniecici Jan Dybul Bolesław Falenckł Leon Falkowski Mieczysław Ferenc Henryk Flanc Tadeusz Gostyński Marian Hakłel Janusz Hartwig Bogdan Idzikowski Józef JarzętMWSki Roman Jurkowski Jan s. Jana Kamiński Jan s. Wojciecha IŁamiAskt Jacek Klima Tadeufcz Kornowskl Tadeusz Koszmaniuk Kazimierz Kowalczyk Antoni Krejczy Leonard Książczak Zdzisław Kurowski Tadeusz Kużma Wiktor Lecliki Marian Lechowski Władysław Lehuard Kazimierz Letki Czesław Laszkłewicz l ^ r e k (.cbek Jdizet Macewlcz Lucjan Majewski Włudzknierz Majkowsiti Mikołaj Małachowicz Andrzej Matula Józef Mejdus Tadeusz Milej Lech Nafalski Wliold Niewiadomski Tadeusz Marian Olszewski Leszek Pallński Wiesław Pawłowicz Ryszard Pękała Jan Piechocki Ryszard Potocki Jósef Pszczótkowstti Jan Punda Kazimierz Radomski Tadeusz Rakowski Wiktor Rudnicki Gerard Schliske Zygfryd Schymura Pioir Sikorski Maciej Skladziński Jan Skonieczny Stanl^Jaw Skrobisz W DAfcSZY CIAO NASTCI>NVM NUMEItEE