Maciej Franz ideologia religijna a sojusze polityczne

Transkrypt

Maciej Franz ideologia religijna a sojusze polityczne
O d
K i j o w a
d o
R z y m u
Z dziejów stosunków Rzeczypospolitej ze Stolicą Apostolską i Ukrainą
pod redakcją M. R. Drozdowskiego, W. Walczaka, K. Wiszowatej-Walczak
Białystok 2012
Maciej Fran z
Poznań
Ideologia religijna
a sojusze polityczne Kozaczyzny
w drugiej połowie XVII wieku
Po czasach Bohdana Chmielnickiego i jego następców w społeczności Kozaków
Ukrainnych pozostało przekonanie o ich silnym związku z Cerkwią prawosławną,
równie dużej niechęci do Kościoła unickiego i dziwnie neutralnym stosunku do islamu. Co prawda w tym obrazie najczęściej brak spojrzenia na Kościół katolicki, ale
tu stosunek był jawnie wrogi, jako do Kościoła i wyznania najgorszego wroga LachaPolaka. Warto postawić sobie pytanie, na ile ruch kozacki związany z Bohdanem
Chmielnickim rzeczywiście miał charakter religijny i prawosławny? Wydaje się, że od
początku swej aktywizacji wykorzystywał on kwestie religijne, w tym prześladowanie
prawosławia na ziemiach polskich po 1596 r., dla pozyskania poparcia na ziemiach
ukrainnych, a tym samym dla zbudowania sobie bazy społecznej wśród ludu ukrainnego1. Teoria o religijnym zaangażowaniu Kozaków – pomimo ostatnio ogłaszanych
drukiem badań2 – pozostaje, niestety, nadal dość poważnym problemem w dyskusji
nad zrozumieniem fenomenu społeczności kozackiej.
1
Takie widzenie tych kwestii pojawiało się w toku kolejnych powstań kozackich. Ich przywódcy
lubili odwoływać się do kwestii religijnych, które łatwo pozwalały pozyskiwać wsparcie społeczne dla
powstania, a jednocześnie ułatwiały jego rozprzestrzenianie się na terenach województw ukrainnych.
2
M. Drozdowski, Religia i Kozaczyzna Zaporoska w Rzeczypospolitej w pierwszej połowie XVII wieku, Warszawa 2008.
317
Maciej Franz
Chmielnicki traktował religię koniunkturalnie – sojusze polityczne był gotów
zawierać z każdym, nie patrząc na różnice wyznaniowe3. O tym, że kwestie ideologii religijnej były dla elit kozackich w XVI–XVII wieku więcej niż drugorzędne,
a w drugiej połowie wieku XVII pozostawały jedynie dobrym argumentem w coraz
bardziej skomplikowanych sporach politycznych i w coraz trudniejszych, karkołomnych sojuszach, które przychodziło im zawierać, świadczą już rozmowy prowadzone
z chanem Islam Gerejem III, podjęte przez Kozaków z początkiem 1648 r. Doszło do
nich, choć w pierwszej połowie XVII wieku islam był postrzegany przez społeczność
kozacką jako wróg, i to najgorszy, a walkę z nim traktowano jako najcenniejsze doświadczenie4. Tak właśnie widziano choćby zmagania w kampanii 1621 r., a zwłaszcza walki pod Chocimiem5. Podobnie myślano o wyprawach morskich skierowanych
przeciw wybrzeżom turecko-tatarskim6. Pomimo ich w oczywisty sposób łupieżczego
charakteru tworzono legendę walki z wyznawcami islamu, wrogami wszystkich chrześcijan, którą wykorzystywano nawet w propagandzie budowanej dla uzasadnienia kolejnych wypraw. Doskonale to widać w zachowanych kozackich dumkach, które co
prawda w znakomitej większości powstały później niż w pierwszej połowie XVII wieku, ale pozostają do dziś jednym z ważniejszych pomników kultury tej społeczności.
Wszystko to nie przeszkodziło Kozakom w 1648 r. właśnie w Chanacie
Krymskim szukać sojusznika przeciwko Rzeczypospolitej7. Decyzja Bohdana
3
„Czynnik religijny był wyraźnie obecny w żądaniach kozackich. Od 1620 r. wojsko zaporoskie
uważało się za obrońców Cerkwi prawosławnej i element walki o jej prawa wykorzystywało przy każdej
nadarzającej się okazji...” – P. Kroll, Dlaczego na Ukrainie wybuchały powstania kozackie, wywiad przeprowadzony przez Ewę Zientarę dla Muzeum Historii Polski, w posiadaniu autora.
4
Nie oznaczało to, że nie można było zawierać sojuszy z siłami politycznymi związanymi ze światem islamskim. Pisał o tym choćby Bohdan Baranowski w swoim szkicu dotyczącym genezy sojuszu kozacko-tatarskiego z 1648 r., patrz B. Baranowski, Geneza sojuszu kozacko-tatarskiego w 1648 r., „Przegląd
Historyczny” 1948, t. 37, s. 276–287. Podobnie ukazywał te kontakty także Janusz Kaczmarczyk, wskazując, że Kozacy bardzo sprawnie szukali sojuszników, nie oglądając się na kwestie wyznaniowe, patrz
J. Kaczmarczyk, Kozak–Tatar – dwa bratanki. Stosunki kozacko-tatarskie w pierwszej połowie XVII w.,
„Mówią Wieki” 1983, cz. 1: nr 4, s. 1–6 i 31; cz. 2: nr 5, s. 13–19 i 37.
5
Kompleks tych wydarzeń wskazany został w jednym z wcześniejszych tekstów, M. Franz, Wojna
polsko-turecka 1620–1621 jako element wojny trzydziestoletniej, [w:] Polska wobec wielkich konfliktów
w Europie nowożytnej. Z dziejów dyplomacji i stosunków międzynarodowych w XV–XVIII wieku, red.
R. Skowron, Kraków 2009, s. 567–588.
6
Miały one jednak charakter najazdów łupieżczych, gdzie zdobycie łupów wojennych było zdecydowanie ważniejsze niż jakiekolwiek kwestie ideologiczne, K. Persak, Wyprawy Kozaków Zaporoskich na
Czarnomorskie wybrzeża Turcji w pierwszym 40-leciu XVII wieku, „Teka Historyka” 1992, nr 6, s. 3–24.
7
O ile więc czynnik religijno-kulturalny skłaniał go ku Moskwie, to kwestie militarne kierowały
jego plany w stronę Krymu. Te dylematy Chmielnickiego były dostrzegalne jeszcze w marcu 1648 r.:
„nie myślę, że trzeba nam u nikogo prosić pomocy prócz Moskali i Tatarów...”, za M. Kostomarow,
Bohdan Chmielnickij, t. 1, Petersburg 1870, s. 72.
318
Ideologia religijna a sojusze polityczne Kozaczyzny...
Chmielnickiego o zawarciu sojuszu z Tatarami oparta była na przesłankach militarnych i politycznych, natomiast religia i kwestia odmienności wiary znalazły się na
końcu jego systemu wartości. Co więcej, jego sojusz z Tatarami, z punktu widzenia
Krymu, miał mieć także charakter pewnego uznania religii muzułmańskiej. Nawet
jeśli zapis z kroniki panowania Islam Gereja III jest mocno przesadzony, to jednak
na pewno oddaje on część nastrojów, jakie panowały w Chanacie Krymskim w efekcie tego sojuszu:
[...] hetman nazwiskiem Chmielnicki – będąc z natury skłonnym do tego, by zostać zaszczyconym honorem islamu (jest to bowiem wojownik, którym [w końcu]
będzie kierował Przewodnik Wiekuisty, co oby się stało dla dobra islamu! – otóż
ten właśnie Chmielnicki jako rozumny człowiek i nieustraszony bohater wyrzucił
podówczas z serca dawną wrogość wobec religii [muzułmańskiej]8.
Co prawda nie ma żadnego dowodu, że Chmielnicki zobowiązywał się wobec
chana do jakichkolwiek ustępstw natury religijnej, ale pewnością pozostaje, że dotychczasowy wróg stawał się sojusznikiem i to pomimo ewidentnych różnic religijnych. Odmienność wyznania nie przeszkadzała sojusznika tatarskiego fetować i pilnować z całą bezwzględnością, by nie pojawiały się w wojsku kozackim jakiekolwiek
przejawy niechęci do Tatarów. Działo się tak pomimo łupienia ziem ukrainnych
przez ordę i wybierania z nich jasyru. Nie zachowały się do naszych czasów żadne
listy kierowane do chana krymskiego, w których B. Chmielnicki żaliłby się na pustoszenie terenów cerkiewnych, wybieranie z nich jasyru czy też pustoszenie samych
świątyń. Tymczasem z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że Tatarzy nie
oszczędzali terenów cerkiewnych i mając prawo do wybierania łupów i jasyru, korzystali z niego na wszelkich możliwych terenach ukrainnych9. W sytuacji, gdy sojusznik tatarski był konieczny, ewentualne krzywdy Cerkwi stawały się nieistotne, jednakże takie same dokonywane przez żołnierza koronnego spotykały się z lamentami
Chmielnickiego, kierowanymi do polskich dygnitarzy i króla.
8
Hadży Mehmed Senai z Krymu, Historia Chana Islam Gereja III, Warszawa 1971, s. 101.
9
Straty na terenach ukrainnych po latach powstania kozackiego były ogromne. „Polska [...] znajdowała się w stanie najopłakańszym: rozbite i zdemoralizowane jej wojska, złupione lub zburzone miasta, wsie i dwory popalone, przerażający, godny politowania widok przedstawiały…” – tak pisał o tym
Karol Szajnocha, patrz K. Szajnocha, Dwa lata dziejów naszych 1646–1648, t. 2, Warszawa 1900,
s. 365. Znacząca ilość tych strat była efektem prawie bezkarnego działania Tatarów. Nie bez powodu
chan tak łatwo godził się na kolejne porozumienia w rodzaju ugody zborowskiej czy też żwanieckiej.
Podtrzymywały one faktycznie stan wojny pomiędzy stroną polską i kozacką, a Tatarom zapewniały
możliwość łatwego wybierania łupów i jasyru z wojennego terytorium.
319
Maciej Franz
Przez cały okres działań kozacko-tatarskich skierowanych przeciw Rzeczypospolitej
od roku 1648 do 1653 Bohdan Chmielnicki umiejętnie szermował hasłem walki
z Lachami-katolikami, wrogami Cerkwi prawosławnej, podgrzewał atmosferę walki religijnej. Twierdził, że jego celem jest wyzwolenie ludu prawosławnego od ciemiężenia
ze strony innych religii. Odnosiło się to nie tylko do początkowych miesięcy powstania, ale także później stanowiło ważny motyw kolejnych jego uniwersałów. W 1652 r.
Chmielnicki, wzywając do przygotowań do kolejnej kampanii przeciw Polsce, pisał:
Uważając pewne i wielkie przykrości i krzywdy, które znowu jako przedtym
wyrządzili nam i teraz wyrządzają Lachowie [...] bezwinne mordują i gubią, robić każą nie tylko w dni zwyczajne, ale i Boże, czego nasza wiara cierpieć nie
może i nie dopuszcza [...]10.
Po sukcesach 1648 r. sposób podejścia do problemów religijnych nie uległ
zmianie, co najwyżej został zradykalizowany. Chmielnicki, wkraczając jako zwycięski wódz do Kijowa, był witany na stopniach cerkwi, wskazywany jako wyzwoliciel nie tylko ludu ruskiego, ale także Cerkwi prawosławnej, choć nie bardzo wiadomo, od kogo ją wyzwalał. Realne represje wobec prawosławia na ziemiach polskich
już dawno minęły, a zagrożenie dla samodzielności metropolii kijowskiej miało dopiero nadejść i to nie tylko ze strony islamu, ale właśnie prawosławia, tylko że moskiewskiego rytu11.
Dla elit kozackich w drugiej połowie XVII wieku ideologia religijna była doskonałym narzędziem zarówno do pozyskiwaniu wsparcia, zwłaszcza w dołach społecznych, na przykład wśród czerni swojej armii do pozyskiwania zaplecza ludzkiego na ziemiach ukrainnych, także jak i do mobilizowania ludności przeciwko
Rzeczypospolitej. To właśnie religia katolicka, a także greckokatolicka (unicka) uznane
zostały za głównego wroga. Co ciekawe, wydaje się, że ich bliskość do prawosławia
stanowiła czynnik świadczący przeciwko nim. Starszyzna kozacka wykorzystywała nie
tylko strach przed postępującą polonizacją kresów ukrainnych, ale także przed ich powolnym odchodzeniem od prawosławia, widocznym zwłaszcza wśród elit. Odejście od
prawosławia księcia Jeremiego Wiśniowieckiego, jednej z najważniejszych postaci życia
10 3 kwietnia 1652 r. z Czigirina – Bohdan Chmielnicki do Wojska Zaporoskiego z nakazem przygotowywania się do wojny z Polską, [w:] Універсали Богдана Хмельниского 1648–1657, упорядники:
І. Крип’якевич, Київ 1998, s. 244.
11 Takie obawy pojawiły się już w okresie poprzedzającym czasy Bohdana Chmielnickiego. Dużą
rolę odgrywał w tym metropolita Piotr Mohyła, wyraźnie szukający samodzielności w swoich działaniach. Uważał on ewentualne podporządkowanie państwu moskiewskiemu za niebezpieczne właśnie ze
względów na ekspansjonistyczne zapędy patriarchatu moskiewskiego.
320
Ideologia religijna a sojusze polityczne Kozaczyzny...
ukrainnego, było nie tylko ciosem dla Cerkwi, ale w ogóle dla religii prawosławnej12.
Wyjątkową pozycją cieszył się na tym tle – pomimo wrogości do państwa polskiego
i magnaterii jako takiej – wojewoda bracławski Adam Kisiel, jeden z ostatnich magnatów wiernych religii ojców13. Nie bez powodu to właśnie jemu powierzano kolejne
misje w celu podjęcia rokowań rozejmowych ze zwycięskim Chmielnickim. Liczono
właśnie na pobratymstwo religii.
Misje wojewody Adama Kisiela miały niezwykle upokarzający charakter.
Chmielnicki przyjmował polskie poselstwo z pozycji siły, jako że po odniesionych
sukcesach czuł się panem sytuacji na ziemiach ukrainnych. Jego listy i mowy z tego
okresu nie pozostawiają wątpliwości, że ten jednak dość prosty w wykształceniu i wychowaniu człowiek postrzegał swoją chwilową pozycję jako stan wręcz nadany mu
od Boga. To swoiste przekonanie o boskim wsparciu nie było tu bez znaczenia.
Hetman kozacki przekonany o swojej wyjątkowej pozycji, nadzwyczajnym statusie,
postrzegał się jako przywódcę, zbawiciela uciemiężonego ludu i tak też był przedstawiany w ludowych podaniach, dumkach, a Cerkiew prawosławna z tym obrazem
nie polemizowała14.
12 Doskonale to widać w zmianie stosunku Kozaków do księcia Jeremiego Wiśniowieckiego. O ile
początkowo był to dla środowiska kozackiego znamienity wojownik, godny wsparcia, to po zmianie wyznania stał się tylko kolejnym lackim magnatem. Co prawda takie spojrzenie dotyczyło raczej dołów kozackich, chłopskich, na ziemiach ukrainnych, a nie elit kozackich, jednakże proces ten łatwo było wykorzystać już po wybuchu powstania, kiedy to wojsk księcia Jeremiego nie udało się rozbić, a on sam,
dokonując krwawego pochodu z ziem ukrainnych, przyczynił się do wzrostu niechęci, wręcz nienawiści do swojej osoby.
13 Można to dostrzec w samym fakcie, że powierzenie mu tych misji nie budziło wątpliwości po
stronie polskiej – zdawano sobie sprawę, że jest to najlepszy kandydat do wyjazdu do obozu przeciwnika. Dodatkowo także stosunek, jaki miał do niego Chmielnicki już w czasie rokowań, choć trudny,
momentami ocierający się o hańbiący, był i tak bez porównania lepszy niż ten, na jaki mogliby liczyć
polscy posłowie wyznania katolickiego. Chmielnicki w toku zwłaszcza tych pierwszych rokowań czuł
się jak król, władca niczym nieograniczony. Widać to z jego słów. Osoba, która otrzymała taką władzę, w tak szybki sposób rzadko decyduje się ukorzyć głowę, choćby i przed majestatem Kościoła. Nie
bez powodu Chmielnicki nie wybrał na swoją stolicę Kijowa, naturalnie do tego predestynowanego,
ale zadowolił się dużo skromniejszym Subotowem. Niby to tylko przywiązanie do swoich dóbr, wskazanie na brak zachłanności władzy, jednakże od początku po Ukrainie krążyły wieści, że w Subotowie
Chmielnicki nie musiał się obawiać ingerencji metropolity kijowskiego czy też innych hierarchów prawosławnych w jego politykę. Pamięć pozycji i możliwości politycznych, choćby tylko Piotra Mohyły,
była w środowisku kozackim silna. Chmielnicki pamiętał tamte czasy, kojarzące mu się nie tylko z kolejnymi klęskami powstańczymi, ale także z wyraźnym zmajoryzowaniem kolejnych atamanów kozackich
przez tego wybitnego metropolitę.
14 Takie łatwe i jednostronne przedstawianie postaci Bohdana Chmielnickiego trwa w jakimś stopniu do dziś. Na Ukrainie jego postać nie budzi wątpliwości, a fakt zaprzedania własnego kraju i ludu
w ręce Rosji nie jest traktowany nadmiernie twardo.
321
Maciej Franz
Po uzyskaniu przywileju królewskiego, zwanego ugodą zborowską15, Bohdan
Chmielnicki mógł przystąpić do praktycznie samodzielnych rządów w obrębie tzw.
autonomii kozackiej, obejmującej tereny trzech województw ukrainnych, tj. kijowskiego, bracławskiego i czernichowskiego. W ramach tejże polityki podjął on starania
o nawiązanie kontaktów dyplomatycznych z państwami trzecimi, w tym nie tylko
z Moskwą16, ale także z Turcją, Szwecją, Mołdawią czy też Wołoszczyzną. Co ciekawe, z żadnym z tych krajów nie łączyło Kozaków bliskie pobratymstwo religijne,
a wręcz można powiedzieć, że dla podejmowanych kroków polityczno-dyplomatycznych ewentualne kwestie religijne były nie tyle drugoplanowe, co trzecioplanowe17.
Turcja to w oczywisty sposób kraj islamski, dotąd wyraźnie wrogi wobec Kozaków.
Tymczasem Chmielnicki nie tylko nawiązywał kontakty dyplomatyczne z Portą
Ottomańską, ale także dążył do stworzenia wspólnoty handlowej w strefie Morza
Czarnego. Widział w tych działaniach szansę na zbudowanie sojuszu ekonomicznego, a w efekcie tego także budowę podstaw zwiększenia swojej niezależności ekonomicznej i politycznej od Rzeczypospolitej18. W tych planach kwestie religijne w ogóle
się nie pojawiały. A należy pamiętać, że wydarzenia, o których mowa, rozgrywały się
w drugiej połowie XVII wieku, kiedy to problemy różnic religijnych nie były nieistotne, a wojny religijne nadal pozostawały na porządku dziennym – warto choćby
przypomnieć, jaki charakter miała wyprawa króla Jana III Sobieskiego pod Wiedeń
w 1683 r. i jaki charakter nadano późniejszej lidze antytureckiej. Stosunki pomiędzy
państwami chrześcijańskimi i islamskimi w tamtych czasach nie należały do łatwych,
a pomimo tego dla Chmielnickiego sojusznik turecki wydawał się być atrakcyjnym,
w żaden sposób nienaruszającym zasad prowadzonej przecież ofensywy ideologicznej.
15 Kwestii tej ugody i jej efektów autor tego szkicu poświęcił jeden z ostatnich swoich tekstów,
patrz M. Franz, Autonomia kozacka 1649 – jedyna szansa na samodzielne państwo?, [w:] Od Zborowa
do NATO. Studia z dziejów stosunków polsko-ukraińskich od XVII do XXI wieku, red. M. Franz
i K. Kietkiewicz, Toruń 2009, s. 90–109.
16 Takowe starania były prowadzone już w 1648 r., patrz J. Seredyka, Rozprawy z dziejów XVI
i XVII wieku, Poznań 2003, s. 47–53.
17 Władca mołdawski słynął raczej z tolerancyjnego podejścia do wszelkich wyznań i akurat jemu
radykalizm prawosławny Chmielnickiego i jego towarzyszy nie musiał do końca odpowiadać. Mógł go
odbierać jako klasyczny przykład żarliwości nowo nawróconych na wiarę. Co prawda Kozacy nie byli
formalnie nowo nawróceni na wiarę prawosławną, ale ich faktyczne z nią związki były tylko formalne,
mocno powierzchowne. Do wszelkich kwestii religijnych podchodzili bez dystansu, bez szansy na racjonalne zachowania. Dla Chmielnickiego kwestie religijne były po prostu kolejnymi kwestiami politycznymi, jeszcze jednym miejscem sporu, który można było wygrać dla swojej pozycji na ziemiach ukrainnych.
18 Taka koncepcja strefy wspólnego handlu w rejonie Morza Czarnego nie była dla Turcji nadmiernie atrakcyjna. Zdecydowanie więcej mógłby zaoferować jej Chmielnicki jako pośrednik w handlu
pomiędzy Wschodem a Zachodem. Problem polegał tylko na tym, że powstałe w wyniku wojny kosztem Rzeczypospolitej państwo kozackie nie mogło liczyć na chęć swobodnej wymiany z ziemiami polskimi, a poprzez nie także z resztą Europy.
322
Ideologia religijna a sojusze polityczne Kozaczyzny...
Tymczasem fundamentem kreowanej przez niego propagandy było uznanie, że prowadzona wojna jest konsekwencją potrzeby obrony religii prawosławnej przed represjami i niesprawiedliwością.
Wobec klęski pod Beresteczkiem i w efekcie katastrofy umacniania autonomii kozackiej powstałej w 1649 r. Chmielnicki zdecydowanie zwiększył swoje zainteresowanie terenami tzw. Księstw Naddunajskich19. W ich ramach szczególną rolę
odgrywała dla niego Mołdawia. Ewentualny związek jego syna Tymoteusza z córką
hospodara mołdawskiego Bazylego Lupu, Rozandą, spowodowałby wżenienie się rodziny Chmielnickich w ród panujący, a to w oczywisty sposób podnosiłoby znaczenie rodu przywódcy kozackiego20. To nic, że władca ten był faktycznie mocno związanym z Turcją osmańską oraz że unikał ataków na inne wyznania. Hospodar jako
opiekun Cerkwi prawosławnej w Mołdawii wydawał się Chmielnickiemu idealnym
sojusznikiem. Główną rolę odgrywały tu względy pragmatyczne, polityczne, możliwe,
że także gospodarcze, ale na pewno nie religijne – tym bardziej, że Chmielnicki docierał na tereny mołdawskie z Tatarami jako elementem siły, a w swoich pismach na
dwór w Jassach do powinowactwa religijnego odwoływał się bardzo rzadko.
O ile przypadek mołdawski dawał się jeszcze – acz z trudem – wcisnąć w koncepcję pozostawania blisko Cerkwi prawosławnej, to poszukiwanie sojuszu ze Szwecją,
państwem o wyraźnie obcym, luterańskim, obliczu religijnym, czy też z Brandenburgią
Hohenzollernów musi wskazywać na niewielkie znaczenie kwestii religijnych w polityce przywódców Kozaczyzny Ukrainnej21. Co prawda od Szwedów trudno było
oczekiwać tolerancji religijnej – ich ostatnia wojna na ziemiach niemieckich nie pozostawiała wątpliwości co do tego, że problemy religijne traktują poważnie – to jed-
19 Efektem tej klęski było nie tylko skomplikowanie sytuacji militarnej na ziemiach ukrainnych, ale
także konieczność zawarcia nowej ugody polsko-kozackiej, tym razem pod Beresteczkiem. Był to chyba
jeden z bardziej dramatycznych momentów w dziejach powstania dla samego Bohdana Chmielnickiego.
Jego idea państwa, choćby tylko autonomicznego, legła w gruzach. W porozumieniach podpisanych pod
Białą Cerkwią autonomia kozacka ograniczona została jedynie do królewszczyzn w jednym województwie kijowskim, obniżono rejestr kozacki do 20 000 ludzi. Nie znalazły się w tym porozumieniu żadne
dodatkowe gwarancje dla Kościoła prawosławnego czy też jego wyznawców. Nagle okazało się, że kwestie religii nie stanowią dostatecznie istotnego elementu w prowadzonych negocjacjach, a ratować przyszło to, co najważniejsze.
20 Najdokładniej te kwestie ostatnio przedstawił T. Ciesielski, Od Batohu do Żwańca. Wojna na
Ukrainie, Podolu i o Mołdawię 1652–1653, Zabrze 2007.
21 Podjęte kontakty dyplomatyczne należały raczej do gatunku tych życzeniowych. Co prawda
Chmielnicki był nimi bardzo zainteresowany, ale trudno realnie dziś ocenić, na ile poważnie traktowano go na obu dworach. Możliwe, że władcy tamtych państw uważali go tylko za wygodny element
w walce z Polską, argument w ewentualnych rokowaniach. Całość polityki B. Chmielnickiego, w tym
zwłaszcza jego polityki zagranicznej, wymaga jeszcze wielu badań.
323
Maciej Franz
nak elity kozackie uważały ich za godnych rozważenia sojuszników22. Myślały w tym
względzie bardzo krótkowzrocznie. Tak naprawdę liczyła się tylko perspektywa współczesna, najbliższy wróg, w tym zwłaszcza wyrwanie się z polskiej orbity wpływów,
choć już w obliczu wydarzeń 1655 r. i traktatu rozbiorowego w Radnot z grudnia
1656 r. – pojawiła się także kwestia uwolnienia się od wpływów rosyjskich. Należy
bowiem zauważyć, że związek z Rosją cara Aleksego Michajłowicza Romanowa, tworzony oficjalnie także ze względów na bliskość religijną, tą samą Cerkiew, to samo
wyznanie, bardzo szybko zaczął Bohdanowi Chmielnickiemu ciążyć. Szybko okazało się, że hasła doskonale podane czerni na radzie perejasławskiej w 1654 r. nie muszą być najważniejsze, a religia jest tylko dodatkiem do polityki. Nie mieli co do
tego wątpliwości urzędnicy carscy, którzy co prawda wobec ludu epatowali kwestiami Cerkwi, obrony wiary ojców, ale w kontaktach z elitami kozackimi szukali bardziej racjonalnych argumentów. Odwoływali się do nadań, podarunków, możliwych
korzyści ze służby u boku cara, a ostatecznie do argumentu siły, często najbardziej
skutecznego, a pomijali kwestie wyznaniowe23.
Co ciekawe, przeciwnikiem unii Kozaczyzny z Rosją był ówczesny metropolita kijowski Sylwester Kossow, przestrzegający przed zagrożeniami oddania się pod
carską opiekę i obawiający się dążeń hegemonicznych ze strony patriarchatu moskiewskiego. Poglądy i oceny, które w połowie XVI w. spowodowały rozmowy prowadzące do unii brzeskiej, po 100 latach nie uległy wielkiej zmianie. Hierarchowie
Cerkwi prawosławnej na ziemiach państwa polsko-litewskiego dążyli raczej do zachowania swojej samodzielności niż szukania protektoratu w Moskwie24. W tym
22 W jakimś stopniu B. Chmielnicki obawiał się, że zostanie sam, bez sojuszników, zwłaszcza wobec
pojawiających się rokowań polsko-rosyjskich, do których Kozacy nie zostali dopuszczeni. Dotykamy tu
choćby problematyki rokowań polsko-rosyjskich w Niemieży, w toku których posłowie rosyjscy przedstawili obok roszczeń terytorialnych także oczekiwania ich władcy w odniesieniu do problemu korony polsko-litewskiej. Pomimo poważnych oporów polskich posłów (w tym argumentów, że nie są oni
powołani do prowadzenia rozmów w tej sprawie) ostatecznie zgodzili się – jedynie pod pewnymi warunkami – rozmawiać o ewentualnej elekcji cara na tron polski, jednak rokowania te wykraczają swoją tematyką daleko poza podejmowane tu rozważania, bowiem Kozacy i sam Bohdan Chmielnicki nie
tylko w nich nie uczestniczyli, ale nawet nie byli specjalnie o nich informowani. W efekcie nie mogli
mieć na nie wpływu. Sam Chmielnicki mógł co prawda czuć się nimi zagrożony, jednak nie podejmował w oparciu o pozyskiwane strzępki informacji z rokowań w Niemieży żadnych zasadniczych decyzji.
Kwestie ideologiczne stawały się wobec natłoku wydarzeń politycznych bardzo mało istotne.
23 Ponad wszystko zaś ufali swojej sile zbrojnej, rozlokowując na terenach Ukrainy – zwłaszcza
wschodniej – liczne wojska, szczególnie w dużych miastach i twierdzach. To właśnie obecność w nich
wojsk moskiewskich powodowała ostrożność przywódców kozackich i sprawiała, że liczyli się oni z opinią urzędników carskich. Nie ma co ukrywać, obecność tych wojsk stanowiła także poważny kłopot siłom polskim, które nie miały w efekcie tego swobody operacyjnej.
24 Minęły już czasy, gdy w toku kryzysu 1625 r. metropolita prawosławny Kijowa Hiob Borecki
oficjalnie zwrócił się do cara Michała I Romanowa o wzięcie ziem ukrainnych pod opiekę przed
324
Ideologia religijna a sojusze polityczne Kozaczyzny...
względzie sojusz Cerkwi kijowskiej z Kozakami był korzystny dla niej tak długo,
jak Kozacy stanowili oręż zbrojny, swoistą tarczę przeciwko Rzeczypospolitej i jej zakusom unifikacyjnym. Cerkiew prawosławna mogła liczyć, że będą oni wsparciem
w walce o odzyskanie strat majątkowych na rzecz unitów, jednakże już wszelkie następne kroki elit kozackich nie mogły nie budzić wątpliwości wśród hierarchów prawosławnych25. Rys ten jest ważny dla oceny kwestii ideologicznych podstaw decyzji elit kozackich. Można uznać, że Kozacy chętnie szermowali hasłami religijnymi,
w niewielkim stopniu licząc się z realnymi opiniami przedstawicieli tak bronionej
przecież Cerkwi prawosławnej.
W toku badań nad Kozaczyzną Ukrainną, zwłaszcza w ostatnich latach, przewija się tendencja do wskazywania na duże znaczenie Cerkwi prawosławnej dla ruchu kozackiego, jego działań, także w drugiej połowie XVII wieku26. Wydaje się jednak, że to religijne przywiązanie do tzw. wiary ojców u Bohdana Chmielnickiego
i jego elit było nie tylko sztuczne, ale także pozostawało w pełni zaplanowaną działalnością mającą zapewnić im wsparcie ludu ukrainnego. Manifestowane przywiązanie do Cerkwi nie wiązało się w rzeczywistości z większym zaangażowaniem. Bohdan
Chmielnicki był ponad wszystko politykiem, zdolnym i bardzo cynicznym; gotowym
dla realizacji swoich planów sprzymierzyć się z każdym wrogiem, wyznającym każde
wyznanie. I – co najważniejsze – nie jest to w żadnym razie zarzut, a jedynie konstatacja wynikająca z analizy jego działań. Co prawda klęknięcie przed metropolitą
w Kijowie i uroczyste, wedle niektórych przekazów, na kolanach wkroczenie do cerkwi jako podziękowanie za łaskę zwycięstwa z Lachami wydawały się pięknymi gestami, zwłaszcza powtarzane przy ogniskach jak Ukraina długa i szeroka, ale z prawdą miały mało wspólnego. Chmielnicki był graczem, wodzem, politykiem27, może
uciskiem religijnym w Polsce, czyli o roztoczenie nad tymi ziemiami politycznego parasola z Moskwy
– za J. Rzońca, Kościół unicki w okresie panowania Wazów, [w:] 400-lecie Unii Brzeskiej. Tło polityczne,
skutki społeczne i kulturalne, red. A. J. Zakrzewski, J. Fałowski, Częstochowa 1996, s. 52.
25 Warto tu przypomnieć, że to właśnie Kozacy upominali się o prawa Kościoła prawosławnego
w roku 1626, 1629, 1639 i latach kolejnych – za M. Melnyk, Spór o zbawienie. Zagadnienia soteriologiczne w świetle prawosławnych projektów unijnych powstałych w Rzeczypospolitej (koniec XVI – połowa XVII
wieku), Olsztyn 2001, s. 77–79. Kwestie te utraciły jednak rację bytu wobec decyzji króla Władysława
IV Wazy, który nie tylko przywrócił legalnie działająca hierarchię kościelną prawosławną na ziemiach
polskich, ale także nie dopuszczał do bardziej radykalnych wystąpień przeciwko prawosławnym na ziemiach polskich. Pozostawała kwestia styku prawosławia i unitów na ziemiach ukrainnych, dodatkowo
skomplikowana kwestiami majątkowymi, ale jednak dającymi się powoli jakoś rozwiązywać.
26 W tę stronę zmierzają rozważania M. Drozdowskiego, Religia i Kozaczyzna Zaporoska…, ale także A. Siemianowskiego, Od kozackich żądań likwidacji Kościoła unickiego do organizowania świadomości
narodowej Ukraińców wokół tegoż Kościoła, cz. 1–2, Wrocław 2004–2005.
27 Kwestią do rozstrzygnięcia pozostaje, na ile Bohdan Chmielnicki – ponoć znamienity polityk –
kompletnie nie zdawał sobie sprawy z tego, jakim krajem pozostaje Rosja; nawet jeśli uznać, że Kozacy
325
Maciej Franz
nawet państwotwórczym przywódcą, ale na pewno nie można go uznać za człowieka oddanego jakiejś ideologii religijnej28.
Warto także pamiętać, że to ten sam Bohdan Chmielnicki stał za podjęciem
potajemnych rokowań z Polską, których efektem było podpisanie traktatu hadziackiego. W jakimś stopniu akceptował ponowne porozumienie z Polską i to przy
wszystkich, także religijnych tego konsekwencjach. Co prawda unia w Hadziaczu,
konstytuująca nowy sojusz polsko-kozacki, zapewniała prawosławiu pełne prawa
w Rzeczypospolitej29, nie był to jednak żaden postęp w stosunku do tego, co formalnie to wyznanie posiadało już wcześniej. Dodatkowo pozostałe zapisy religijne były
niezbyt możliwe do wykonania. Wpuszczenie do senatu Rzeczypospolitej biskupów
tak naprawdę nigdy dobrze nie poznali obyczajów panujących w Rosji i pomimo względnej bliskości
– czy to językowej, czy kulturowej – tak naprawdę państwo to było dla nich swoistą terra incognita.
Można wręcz rzec, że Kozacy dużo lepiej znali obyczaje panujące na dworze tatarskim (nie wspominając o dworze polsko-litewskim) niż na dworze carskim. W toku rozwijającej się aktywności kozackiej
w pierwszej połowie XVII wieku, pomimo prowadzonych przez Kozaków wypraw w ziemie rosyjskie,
nie mieli oni żadnej okazji do poznania zasad funkcjonowania monarchii carskiej. Okres Wielkiej Smuty
był czasem kryzysu państwa, a w tym oczywiście także władzy i jej administracji. Jeśli więc Kozacy,
w tym i Bohdan Chmielnicki, postrzegali Rosję poprzez pryzmat doświadczeń z tamtych czasów, to ich
widzenie było dalekie od rzeczywistości. W latach późniejszych, już w okresie po 1619 r., gdy Rosja
weszła w okres odbudowy swoich struktur, Kozacy nie mieli okazji, by poznać panujące w tym kraju
prawa i obowiązki poddanych cara. Rzeczywistość, którą dostrzegli po 1654 r., musiała być dla nich
zaskoczeniem, i to większym dla elit kozackich niż dla mas czerni, które nadal pozostawały na poziomie fascynacji tym samym językiem, tą samą Cerkwią nowego władcy i jego urzędników. Nie tłumaczy to oczywiście fatalnego błędu, który dokonał się za sprawą decyzji Chmielnickiego – zwłaszcza że
działająca na ziemiach ukrainnych Cerkiew prawosławna, reprezentowana przez metropolitę kijowskiego Sylwestra Kossowa, przestrzegała i protestowała przeciwko koncepcji oddania się pod władzę cara
Aleksego Michajłowicza – daje jednak pewną perspektywę, z której należałoby dokonywać tego typu
ocen decyzji hetmana kozackiego.
28 Szczególnie zaś bał się powtórzenia sytuacji, w której to faktycznym przywódcą ludu ukrainnego
mógłby stać się metropolita kijowski, a nie on. Pamiętał, że tak właśnie wyglądała sytuacja w okresie piastowania przez Piotra Mohyłę funkcji metropolity kijowskiego. Był on wtedy wielkim przywódcą prawosławnych na ziemiach polskich, ujmował się za nimi na sejmach, bronił ich przed obliczem króla. Dla
Kozaków stał się symbolem obrony i niezależności nie tylko religii, ale i całej Ukrainy. Mohyła jeszcze
mocniej niż dotychczas powiązał Kozaczyznę z interesami Kościoła, wykorzystując idealnie utrzymujące
się poczucie zagrożenia ze strony wyznania unickiego. W tym względzie był on dla Kozaków kontynuatorem działań Piotra Konaszewicza-Sahajdacznego, który przy każdej okazji występował do króla z prośbami o uspokojenie religii greckiej, a obronę Cerkwi uczynił jednym z zasadniczych haseł Kozaczyzny
na następne lata. Kozacy stanowili dla Piotra Mohyły ważny czynnik stabilizujący jego pozycję, gwarantujący trwałość podejmowanych działań. O ile było to trudne do zaakceptowania, ale konieczne po
hetmanacie Konaszewicza-Sahajdacznego, to już całkowicie nie do przyjęcia dla Chmielnickiego w obliczu jego zwycięstw w wojnie z Rzeczypospolitą.
29 Religia grecka starożytna [...], aby przy swoich prerogatywach i wolnym używaniu nabożeństw zostawała..., B. Czart., rkp. 402, s. 281.
326
Ideologia religijna a sojusze polityczne Kozaczyzny...
prawosławnych nie do końca zależało od króla, a co do oczywistego sprzeciwu biskupów katolickich nikt nie mógł mieć wątpliwości. Podobnie trudno było sobie wyobrazić likwidację Kościoła unickiego30. Taki akt w ówczesnej Polsce nie był możliwy. Kiedy sejm Rzeczypospolitej delegalizował wyznanie ariańskie, to jego wyznawcy
mogli nie tylko przejść na katolicyzm, ale i opuścić swobodnie kraj, jednak całkowita i jednoznaczna likwidacja Kościoła greckokatolickiego rysowała się jako akt o dużo
większej ostrości, wyrażający się choćby przymusowym przyjęciem prawosławia, utratą kościołów, majątków, wszystkiego. To nawet w kraju o rosnącej nietolerancji byłoby trudne do wykonania, nawet gdyby krok ten miał dotyczyć zysków katolików,
a co dopiero, gdyby dotyczyło to prawosławia31. Pomimo tego Iwan Wyhowski traktat podpisał, a elity kozackie w większości wyrażały gotowość do jego zaakceptowania. Po stronie polskiej dokument w swojej pierwotnej formie nigdy nie został przedstawiony, a już na sejmie pojawił się ze zmienionymi przepisami, także odnoszącymi
się do kwestii religijnych. Ochota do zrywania z Polską była jednak niewielka i jeśli
się pojawiała, to w środowiskach wrogich Wyhowskiemu i wynikała ze sprzeczności
politycznych, a nie z kwestii religijnych32. Sytuacji nie mogły zmienić nawet próby
podsycania takowych przez państwo rosyjskie zaniepokojone nie tylko unią hadziacką, ale także wydarzeniami na odrodzonym froncie polsko-rosyjskim. Z każdą przegraną bitwą z armią koronną i litewską strona rosyjska zaczynała coraz mocniej bić
w bęben kwestii religijnych, mobilizując masy czerni i ludu ukrainnego przeciwko
polityce jakichkolwiek sojuszów z Polską. I to jest kolejny ciekawy aspekt wszelkich
sojuszy politycznych Kozaczyzny Ukrainnej w drugiej połowie XVII wieku. Dla realizacji swoich zamierzeń można było poświęcić wszystko, a na drodze do celu nie
miała prawa stanąć żadna ideologia religijna.
30 A Unia, którą dotąd Rzeczpospolitą mieszała, tak się znosi w Koronie i w Wielkim Księstwie
Litewskim..., B. Czart., rkp. 402, s. 282.
31 Więcej na temat wszelkich kwestii związanych z traktatem hadziackim patrz 350-lecie Unii
Hadziackiej (1658–2008), red. T. Chynczewska-Hennel, P. Kroll, M. Nagielski, Warszawa 2008; W kręgu
Hadziacza A.D. 1658. Od historii do literatury, red. P. Borek, Kraków 2008.
32 W oczywisty sposób więcej przeciwników ten traktat miał na lewobrzeżnej Ukrainie, gdzie dominowały środowiska opowiadające się za pozostaniem wiernie w sojuszu i zależności od Moskwy. Na prawobrzeżnej Ukrainie nie brakowało przeciwników koncepcji Jana Wyhowskiego, jednym w ważniejszych
był chociażby ataman koszowy Iwan Sirko, przeciwny układom z Polakami. Wyhowskiemu wydawało
się, że może skutecznie kontrolować swoich antagonistów, jednak – niestety – były to w dużej części
jego iluzje; sporo na ten temat patrz І. Сірко, Кошові Запорозької Січі, Київ 1992.
327
Maciej Franz
summar y
Religious Ideology
and Political Alliances of Cossack territory
in the Second half of the Eighteenth Century
The issues of the religious problems of Cossack society in the Ukrainian lands of
the Republic of Poland in the 17th century have interested historians for many years. The
truth is that historians have been more interested in the first half of the century than in the
period of Hetman Bohdan Khmelnytsky, however this time period has also been the subject
of some very important research. Bohdan Khmelnytsky, often erroneously considered as the
founder of the Cossack land, is often depicted as a defender of the Orthodox Church and
the faith of the Ruthenian people. Unfortunately an analysis of his political alliances and
political actions undertaken after 1648 call such assessments into question. It seems that he
was a leader ready to enter into an alliance with anyone, regardless of his religion, not even
looking at the potential religious consequences of his actions. A political religion was for
Bohdan Khmelnytsky just a tool in his actions, never their main subject.
Translated by the Author

Podobne dokumenty