Patrycja Górka, V LO w Poznaniu

Transkrypt

Patrycja Górka, V LO w Poznaniu
Od fana do dziennikarza, czyli wielka pasjonatka skoków
Małgorzata Piotrowicz jest uczennicą drugiej klasy w poznańskiej „Piątce”.
Mimo młodego wieku zwiedziła już wiele państw europeskich w pogoni za swoją
pasją. Jest wielką fanką skoków narciarskich. Od 3 lat zajmuje się pisaniem
artykułów oraz robieniem zdjęć dla portalu internetowego Sport24.pl. Wykonuje
to bardzo profesjonalnie i z dużym zaangażowaniem. Jest moją koleżanką z klasy,
a zarazem przyjaciółką i zgodziła się opowiedzieć o swoim zainteresowaniu.
PG: Moje pierwsze pytanie dotyczy Twojej fascynacji. Powiedz, kiedy
rozpoczęła się historia ze skokami narciarskimi?
MP: Mój tata, sam interesując się prawie każdym sportem, próbował zaszczepić
we mnie i w moim rodzeństwie odrobinę fascynacji. Wszystko zaczęło się w 2002
roku. Miałam wtedy 9 lat. Szczerze mówiąc, nie pamiętam, czy wcześniej regularnie
oglądałam konkursy skoków narciarskich. Przełom miał miejsce właśnie w 2002,
ponieważ pojechaliśmy całą rodziną na Mistrzostwa Świata w Lotach Narciarskich
do Harrachova. Niestety nasz bohater narodowy Adam Małysz nie stanął wtedy
na końcowym podium. Pamiętam tylko, że wygrał Niemiec Sven Hanavald, ogromnie nielubiany przez
polskich kibiców, których w Czechach zjawiły się tłumy. Dość przykra sprawa, ale nawet obrzucono zwycięzcę
jajkami. Po Harrachovie rozpoczęła się ogromna fascynacja skokami.
PG: Czy często jeździsz na zawody?
MP: Niestety, nie tak często, jakbym tego chciała. Szkoła mi to utrudnia. Moja mama powiedziała nawet
kiedyś w żartach, że powinnam skończyć naukę zaocznie, bo na normalny tryb przy tylu „skokowych
wyjazdach”
nie starczy mi czasu (śmiech). Od 7-8 lat jeżdżę co roku na 3 z 4 konkursów Turnieju Czterech Skoczni.
Może to śmieszne, że w Zakopanym jeszcze zimą nie byłam, a jeżdżę do Niemiec i Austrii, ale dla mnie
właśnie Oberstdorf, Garmisch-Partenkirchen czy Innsbruck to takie „Zakopane”. Czuję się już tam jak
w domu. Jeździmy tam z całą rodziną, ponieważ turniej odbywa się na przełomie grudnia i stycznia, dlatego
też wyjazd łączymy z jazdą na nartach i wspólnym Sylwestrem. Ponadto od 4 lat nie opuszczam konkursów
w Planicy kończących zimowy sezon. Atmosfera jest tam naprawdę niesamowita. Oprócz tego zdarzają
się jakieś spontaniczne wyjazdy jak np. Klingenthal, Hinterzarten czy Liberec. Skoki narciarskie to jednak
nie tylko zima. W zeszłe wakacje zorganizowałam razem z koleżankami wyjazd na kilka konkursów Letniej
Grand Prix. Podrózowałyśmy przez Włochy, Francję i Szwajcarię. Niezapomniany wyjazd! Dokładnie rok temu
byłam też w Lahti, a za tydzień jadę na Mistrzostwa Świata do Oslo.
PG: Wiem, że pracujesz dla portalu internetowego, czy dzięki temu miałaś okazję poznać
zawodników?
MP: Od 2008 roku pracuję dla redakcji portalu internetowego Sport24.pl w dziale skoki narciarskie. Nazywam
to pracą, ale oczywiście jedyną zapłatą jest dla mnie akredytacja, którą dostaję na każde zawody. Akredytacja
umożliwia mi darmowy wstęp na stadion oraz miejsce w sektorze dla dziennikarzy. Czasem zdarza
się jednak, że udaje mi się nawet podczas zawodów wjechać na szczyt skoczni, aby porozmawiać
z zawodnikami w miejscach, do których kibice nie mają wstępu. To wiąże się z tym, że sporo z nich już
poznałam. Nie mówię jednak, że krótki wywiad czy wymiana kilku słów oznacza, że któregoś z nich dobrze
znam. Temu sprzyjają raczej imprezy po zawodach (śmiech). Skoczkowie narciarscy to bardzo rozrywkowi
sportowcy i jednocześnie sympatyczni ludzie.
PG: Może masz jakąś ciekawą historię związaną z którymś ze skoczków?
MP: Myślę, że jest ich sporo, ale jedną będę pamiętała w szczególny sposób. Pewnego razu byłam
zmuszona do poproszenia skoczków z Kazachstanu o transport z Courchevel do Einsiedeln. Wiedziałam,
że w ich samochodzie jest jedno miejsce wolne, a ja nie miałam jak tam dojechać. Oczywiście na zgodę
nie musiałam długo czekać. Spędziłam z nimi 4 godziny w samochodzie. Pod koniec podróży zaczęłam
rozmowę z Kazachem Radikiem Zhaparovem. Skoczek okazał się przesympatycznym człowiekiem.
To był początek naszej znajomości, a kontakt ze sobą utrzymujemy do dzisiaj.
PG: Już wiem, że skoczkowie są sympatycznymi osobami, ale którego ze skoczków cenisz najbardziej
za Jego osobowość? Dlaczego?
MG: Myślę, że odpowiedź jest jasna. Adam Małysz jest dla mnie wielkim człowiekiem. Zdobył wszystkie
możliwe trofea, „rzucił na kolana” cały sportowy świat, zostając jednocześnie skromnym Polakiem. Kilka razy
miałam okazję rozmawiać z naszym Mistrzem i za każdym razem nie mogłam się nadziwić, że tak właśnie
jest. A propos śmiesznych sytuacji, Małysz rozmawiał kiedyś z moją mamą przez telefon (śmiech). Mama
nie mogła jechać ze mną i tatą na skoki, więc kiedy spotkaliśmy Adama koło hotelu, tata bez namysłu
wykręcił numer i poprosił go o rozmowę z mamą. To było coś niezwykłego.
PG: Jak widzisz swoją przyszłosć? Czy wiążesz ją ze swoją pasją?
MP: Oczywiście. To moje marzenie. Stąd też jestem w redakcji wspomnianego portalu. Wymarzona kariera
to rzecznik prasowy teamów lub dziennikarz Eurosportu. Póki co wkładam całą swoją siłę w naukę języków
oraz przygotowywanie się do matury, która będzie mam nadzieję przepustką na studia dziennikarskie
lub filologię.
PG: Powiedz, czy interesuje Cię coś oprócz skoków i czy w związku z tym masz na to czas?
MP: Brak czasu. Niestety w liceum nie jest to takie łatwe, zważywszy na fakt, że szkołę mam w Poznaniu,
a mieszkam w Czempiniu. Mimo to jednak inne sporty nie są dla mnie obojętne. Zawsze pozostanę wierna
Lechowi Poznań, na którego mecze dość często chodzę, a sukcesy Justyny Kowalczyk do końca jej kariery
będą powodowały ciarki na mojej skórze. Lubię też podróżować, ale ta pasja wiąże się bezpośrednio
ze skokami, ponieważ sporą część Europy objechałam już w pogoni za skoczkami narciarskimi.
PG: Myślę, że wśród swoich znajomych wiele osób, które dzielą Twoją pasję. Czy to prawda?
MP:Jasne. Cała moja rodzina kibicuje skoczkom. Ponadto moje przyjaciółki zawsze czekają na opowieści
o wyjazdach, więc myślę, że trochę je już skokami „zaraziłam”. Poza tym dzięki skokom poznałam wielu
ludzi i tych znajomości nie oddałabym za żadne skarby.
PG: Ostatnio coraz częsciej słyszy się o kobietach, które zajmują się skokami. Czy śledzisz ich
poczynania?
MP: Mniej, jest to związane z nietransmitowaniem konkursów pań w telewizji. Ale wspieram swoją koleżankę
Slowenkę Anję Tepes, która skacze w zawodach Pucharu Kontynentalnego.
PG: Gdybyś mogła cofnąć czas, to czy też chciałabyś zostać zawodniczką?
MP: Myślałam kiedyś o tym. Być może gdybym mieszkała w górach...
PG: Na koniec powiedz proszę, co Ciebie najbardziej fascynuje w skokach?
MP: Ekstremalność. Wiem, że to nie jest sport ekstremalny, ale dla mnie zawodnicy to szaleńcy. Nie raz
bylam na szczycie skoczni i bałam się spojrzeć w doł, a to co oni robią na co dzień. To istne szaleństwo.
PG: Dziękuję i życzę dalszej realizacji marzeń i spełnienia się zawodowo.
Z Małgorzatą Piotrowicz rozmawiała Patrycja Górka
(V LO w Poznaniu)