legenda o pałacu w Śladkowie Dużym

Transkrypt

legenda o pałacu w Śladkowie Dużym
Legenda napisana przez Ewę Michałowską- Walkiewicz
Znasz Śladków Duży?
W województwie świętokrzyskim znajduje się niewielka miejscowość o wdzięcznej
nazwie Śladków Duży. Znajduje się tam pałac, wybudowany w 1680 roku. Został on
jednakże unowocześniony w XVIII wieku, otrzymując w swym wyglądzie typowo
klasyczny charakter. Z tym pałacem wiąże się ciekawa legenda.
Zakochany w historii Polski Książę Jan Olbracht, dziedzicząc niemały majątek po zmarłym
ojcu, postanowił zakupić spory areał śladkowskiej ziemi i wybudować tam pałac. Nie myślał
on nigdy o gromadzeniu w nim skarbów lub dóbr wszelakich. Powodem wzniesienia tak
wspaniałego pałacu, było gromadzenie w nim dzieł historycznych, upamiętniających różne
epoki. Z upływem lat, Jan Olbracht nagromadził już spory zasób eksponatów historycznych,
które były „ soczystym kąskiem” dla spekulantów i złodzieji. A należy pamiętać, że mieszkał
opodal Śladkowa pewien podczaszy rokoszyński imieniem Mikołaj. Postanowił on zatem,
porzucić dotychczasowe zajęcie cześnika i w pewien perfidny sposób zagarnąć dobra Jana
Olbrachta. A miał on syna rzezimieszka niejakiego Rocha, który to nie posiadając swojego
rezonu, ślepo wykonywał polecenia ojca. Kazał mu, zatem ojciec udać się do zamku
śladkowskiego i wypatrzeć, w której to komnacie Jan Olbracht najwięcej dzieł sztuki
nagromadził. A pamiętać należy, że w pałacu w Śladkowie, ochmistrzynią była Gruba Kaśka,
która to wieczorami uprawiała rozliczne magiczne rytuały oraz wywoływała duchy.
Naściągała zatem Kaśka, mnóstwo ziela wszelakiego, które by miało jej pana i jego mienie od
zła uchronić. Owo ziele miało jej także pomóc wywołać duchy i czynić różnego rodzaju
zaklęcia.
A zdarzyło się razu pewnego, że Kaśka w komnacie zielonej zapaliła sześć dużych,
woskowych świec i rozpoczęła wywoływać duchy pokutujące i w czyścu cierpiące.
Wywołane duchy powiedziały jej, że niedaleko mieszkający Mikołaj, wraz ze swym synem
Rochem, obmyślają niecny plan w celu ukradzenia dzieł sztuki Jana Olbrachta. Duchy za
skibkę chleba spalonego za nie w ogniu powiedziały jeszcze, że ci dwaj nieuczciwi sąsiedzi
śladkowskiego pałacu, mogą nawet posunąć się do zabicia Jana Olbrachta, gdyby im opór
stawiał. Jak to posłyszała Gruba Kaśka, zapomniała ona owe duchy odwołać, aby już sobie
poszły w zaświaty. Pogasiła tylko świece, ale nie dopełniła do końca swojego rytuału.
Pognała, czym prędzej do swego pana, aby mu o wszystkim oznajmić. Jan zaś, był
pragmatykiem z krwi i kości, toteż w żaden sposób nie chciał uwierzyć w to, co opowiadała
mu ochmistrzyni. W tym to momencie, Roch postanowił okraść z kretesem swego sąsiada.
Wdrapał się on do komnaty, która to posiadała najniżej osadzone okna. Tą komnatą była
komnata zielona, w której znajdowały się wywołane duchy. Gdy wdrapał się tam Roch, duchy
zaczęły mu wielce przeszkadzać w złodziejskim rzemiośle. Na koniec tych nieziemskich
sztuczek, wsadziły owe duszki Rocha na żyrandol, znajdujący się na wysokości czterech i pół
metra od podłogi. Skamlający Roch wołał o pomoc tak głośno, że było go słychać w innych
komnatach pałacu. Szybko zaraz wbiegła tam ochmistrzyni, jak również i Jan Olbracht. Gruba
Kaśka, gdy zaczęła odwoływać duchy w zaświaty, porosiła ich, aby tylko znieśli na dół
osobliwą dekorację żyrandola. Od tej pory, ani Roch, ani jego ojciec nie łakomił się na
historyczne skarby śladkowskiego pałacu. Z chwilą śmierci Jana Olbrachta, duchy na dobre
osiedliły się w jego posiadłości. Nawet, obecne były w nim podczas powstania styczniowego,
gdy chcieli go zająć na główną kwaterę Moskale. Okoliczna ludność widziała, jak pierzchali
oni nie wiadomo z jakiej przyczyny z majątku Jana Olbrachta. Można się było jedynie
domyślać takiej reakcji żołdaków carskich.
Ewa Michałowska – Walkiewicz
Tekst : źródło: http://polonijka.com/legenda12.htm

Podobne dokumenty