Czyściec — oznacza stan bolesnego oczyszczenia po śmierci

Transkrypt

Czyściec — oznacza stan bolesnego oczyszczenia po śmierci
Czyściec
W słowniku teologicznym czytamy: „Czyściec — oznacza stan bolesnego oczyszczenia
po śmierci. Istnieje w Kościele wiara, że nie wszyscy zbawieni doznają zaraz po
śmierci szczęścia w niebie. Niektórzy przechodzą stan oczyszczenia przez cierpienie
i w tym stanie mogą być wspierani modlitwami wiernych na ziemi” (tom I, str. 118).
W Biblii ani razu nie ma mowy o czyśćcu. Pismo Święte mówi tylko o dwóch
możliwościach: o drodze szerokiej i wąskiej. Pierwsza prowadzi na zatracenie,
a druga do życia (Mateusza 7:13-14).
Podobnie mówi Katechizm: „To końcowe oczyszczenie wybranych, które jest czymś
całkowicie innym niż kara potępionych, Kościół nazywa czyśćcem. Naukę wiary
dotyczącą czyśćca sformułował Kościół przede wszystkim na Soborze Florenckim
(1439 r.) i na Soborze Trydenckim. Tradycja Kościoła, opierając się na niektórych
tekstach Pisma Świętego, mówi o ogniu oczyszczającym: co do pewnych win lekkich
trzeba wierzyć, że jeszcze przed sądem istnieje ogień oczyszczający, według słów
Tego, który jest prawdą. Powiedział On, że jeśli ktoś wypowie bluźnierstwo Duchowi
Świętemu, nie zostanie mu to odpuszczone ani w tym życiu, ani w przyszłym
(Mateusza 12:32). Można z tego wnioskować, że niektóre winy mogą być
odpuszczone w tym życiu, a niektóre z nich w życiu przyszłym” (art. 1031).
Kościół katolicki powołuje się również na teksty z Mateusza 5:25-26, z 1 Koryntian
3:12-15 oraz na apokryfy z 2 Machabejskiej 12:43-45, a opierając się na tym
ostatnim zachęca do modlitw w intencji zmarłych. Odnośnie zaś do samych cierpień
twierdzi się, że jakkolwiek cierpienia dusz w ogniu oczyszczającym są rzeczywiste, to
głównie związane są one z niemożnością oglądania Boga. I dlatego Kościół
pielgrzymujący może i powinien przyjść im z pomocą. Temu właśnie ma służyć
modlitwa, tzw. wypominki na cmentarzu, a zwłaszcza ofiara mszy świętej.
Czy istnieje czyściec?
Kościół katolicki uczy, że zaraz po śmierci dusze zostają osądzone i podążają do
piekła, czyśćca lub nieba. Czyściec ma rzekomo stanowić miejsce pośrednie między
piekłem a niebem. A przebywać w nim mają te dusze, które nie są na tyle czyste,
aby mogły pójść od razu do nieba. Nauka ta jednak jest bardziej konsekwencją
dogmatu o nieśmiertelności duszy niż prawdą Pisma Świętego. Pan Jezus powiedział,
że „nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłyszą głos jego; i wyjdą ci, co
dobrze czynili, by powstać do życia; a inni, którzy źle czynili, by powstać na sąd”
(Jana 5:28-29). Nigdzie w Biblii nie czytamy o czyśćcu. Powoływanie się na tekst
z Ewangelii Mateusza 5:26: „Nie wyjdziesz stamtąd, aż oddasz ostatni grosz” jest
przykładem wypaczenia nauki Chrystusa. Mówił On bowiem o ludzkim wymiarze
sprawiedliwości, a nie o czyśćcu.
A co z bluźnierstwem przeciwko Duchowi Świętemu? Czy wzmianka o „wieku
przyszłym” jest dowodem na istnienie czyśćca? Bynajmniej! Chrystus nie wspomina
ani jednym słowem o czyśćcu. Mówiąc, że bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu
nie zostanie odpuszczone „ani w tym wieku, ani w przyszłym”, ostrzegał że nie
zostanie odpuszczone nigdy (Mateusza 12:31-32).
Zwróćmy jeszcze uwagę na wypowiedź apostoła Pawła: „A czy ktoś na tym
fundamencie wznosi budowę ze złota, srebra, drogich kamieni, z drzewa, siana,
słomy, to wyjdzie na jaw w jego dziele; dzień sądny bowiem to pokaże, gdyż w ogniu
się objawi, a jakie jest dzieło każdego, wypróbuje ogień. Jeśli czyjeś dzieło,
zbudowane na tym fundamencie, się ostoi, ten zapłatę odbierze; jeśli czyjeś dzieło
spłonie, ten szkodę poniesie, lecz on sam zbawiony będzie, tak jednak, jak przez
ogień” (1 Koryntian 3:13-15). Również ten tekst nie daje podstaw dla nauki
o czyśćcu. Apostoł wskazuje tu na dzień sądu. W tym dniu okaże się wartość pracy
tych wszystkich, którzy byli zaangażowani w rozwój Królestwa Bożego. Apostoł Paweł
stwierdza, że jedni odbiorą dodatkową zapłatę poza zbawieniem, a inni szkodę,
chociaż sami dostąpią zbawienia. Przykładem tych drugich może być historia Lota.
Chociaż ocalał, to jednak dorobek jego życia strawił ogień. A największym jego
dramatem była śmierć żony (1 Mojżeszowa 19; Łukasza 17:32). Tak więc wypowiedź
apostoła Pawła nie wskazuje na istnienie czyśćca. Dzień sądu ma bowiem objawić,
„jakie jest dzieło każdego”, a nie dokonać oczyszczenia duszy.
Jak widzimy, powyższe teksty Pisma Świętego nie dają żadnych podstaw dla
katolickiego dogmatu o czyśćcu. A doszukiwanie się w nich czyśćca jest
zaprzeczeniem rzetelnej egzegezy biblijnej. Na jakich więc podstawach Kościół
podtrzymuje swoje racje?
Podstawy te są bardzo kruche. Ponieważ w uznanych powszechnie księgach
kanonicznych Pisma Świętego nie ma ani jednej wypowiedzi uzasadniającej doktrynę
o czyśćcu, dlatego Sobór Trydencki (w 1546 r.) zmuszony był uznać księgi
apokryficzne za „wtórnokanoniczne” i na podstawie szczególnie 2 Księgi
Machabejskiej 12:43-45 rozwinął obecną naukę o czyśćcu. Dodać jednak należy, że
księgi te zostały przetłumaczone na język grecki przez siedemdziesięciu Żydów (stąd:
Septuaginta), na polecenie egipskiego króla Ptolomeusza (ok. 270 r. przed Chr.).
A zatem uczeni żydowscy nie uczynili tego z własnej woli. Ponadto, tłumacząc księgi
Starego Testamentu, przetłumaczyli i inne pisma, do których dziś nie przywiązuje się
większej wagi. A tzw. księgi „wtórnokanoniczne” nigdy nie zostały włączone do Biblii
hebrajskiej. Po raz pierwszy dokonał tego Hieronim (347-420). Jego łaciński przekład
Pisma Świętego — Wulgata — z przyjętymi apokryfami, stopniowo przyjmował się
w chrześcijaństwie zachodnim. Oficjalnie jednak zostaje uznany dopiero przez Sobór
Trydencki (1546), jako tłumaczenie wolne od błędów w sprawach wiary i obyczaju.
Czy to przypadek, że księgi te zostały uznane za natchnione dopiero w chwili, gdy
reformatorzy zakwestionowali naukę o czyśćcu, o odpustach oraz kulcie
i wstawiennictwie świętych? Odpowiedź może być tylko jedna. Chcąc potwierdzić
wcześniejsze postanowienie Soboru Florenckiego o czyśćcu (z 1439 r.), Kościół
katolicki na Soborze w Trydencie zmuszony był przyjąć za natchnione te księgi,
których nigdy za takie nie uważali Żydzi, a przede wszystkim sam Chrystus oraz Jego
wyznawcy.
Tak więc nauka o czyśćcu nie pochodzi z Biblii, ale ze starożytnych ksiąg
apokryficznych. Jej korzenie sięgają pogańskich wierzeń, podobnie jak doktryna
o nieśmiertelności duszy. Pojęcia te są bliższe wszystkim starożytnym religiom
uznającym wędrówkę dusz — niż przesłaniu Pisma Świętego. A kolejny dogmat
Kościół katolicki jest co najmniej błędny z punktu widzenia egzegezy biblijnej
i dowodzi raczej lekceważenia Biblii. Czy nie jest zastanawiające to, że o czyśćcu nie
chce słyszeć ani prawosławie, ani protestantyzm?
Skutki
Przez długie wieki Kościół katolicki straszył swoich wiernych, że męki czyśćca są
większe niż męki męczenników (św. Augustyn), a wszystkie męki, jakie świat może
wymyślić, są balsamem w porównaniu do najmniejszej męki czyśćca (św. Cyryl
Aleksandryjski). Jeśli do tego dodamy, że dusze mają przebywać w czyśćcu przez
nieokreślony czas, to perspektywa życia wiecznego — dla większości katolików — nie
wygląda wcale zachęcająco.
Czy zatem nauka dogmatyczna o czyśćcu nie zniekształca wizerunku Bożego? Czy nie
napawa trwogą, i to w chwili, kiedy cierpiący i umierający człowiek najbardziej
potrzebuje pociechy? Czy umierającemu złoczyńcy Jezus mówił o mękach w czyśćcu?
Czyż nie zapewnił go o zbawieniu? Czemu więc służy katolicka nauka o czyśćcu?
Jeśli, jak twierdzi Kościół katolicki, chrzest gładzi grzech pierworodny, zaś spowiedź
wszelkie grzechy popełnione po chrzcie, a ostatnie namaszczenie pozostałości
grzechowe, to po co Kościołowi jeszcze czyściec? Czy nie chodzi tu bardziej
o oczyszczenie portfeli żyjących niż o oczyszczenie dusz zmarłych?
Wiadomo, że Kościół katolicki czerpie ogromne zyski z wszelkich posług religijnych,
a z pogrzebów i mszy za zmarłych szczególnie. Jednak według Pisma Świętego,
pieniądze nie mają żadnego znaczenia w kwestii zbawienia. Zbawienie jest jedynym
dobrem, które możemy nabyć bez pieniędzy (Izajasza 55:1-3; Mateusza 10:8).
Według słów Apokalipsa Piotra — darów Bożych nie można nabyć za pieniądze
(Dzieje 8:20), a odkupieni jesteśmy „drogą krwią Chrystusa, jako baranka
niewinnego i nieskalanego” (1 Piotra 1:18-19). Dlatego nauka o czyśćcu jest
największym oszustwem Kościoła. Nauka ta nie tylko napawa lękiem przed
straszliwymi cierpieniami w ogniu czyśćcowym, nie tylko ograbia finansowo, ale
jednocześnie stwarza fałszywą nadzieję na zbawienie. Doktryna o czyśćcu z góry
zakłada, że większość katolików za życia nie ma szans na uzyskanie pewności
zbawienia. Daje więc drugą (fałszywą) szansę na zbawienie w czyśćcu, co
w konsekwencji prowadzi do zguby.
Większość katolików, jeśli nie wszyscy, godzi się z tym stanem rzeczy i stąd bierze się
dość obojętne podejście do Biblii, odrodzenia duchowego i uświęcenia. I tak przecież
muszą przejść przez czyściec. Dlatego potrzebę zbawienia zazwyczaj odkłada się na
później, ufając, że jakoś to będzie. Od tego przecież jest Kościół, sakramenty,
modlitwy za zmarłych, msze i uczynki świętych w niebie. Czy to nic nie znaczy? Nic.
Jedyne oczyszczenie
Według Pisma Świętego, katolicka nauka o czyśćcu nie posiada żadnej wartości. Nie
znaczy to, że nie potrzebujemy oczyszczenia. Przeciwnie. Biblia mówi, że „wszyscy
zgrzeszyli” (Rzymian 3:23) i dlatego wszyscy potrzebują oczyszczenia — nawet jeśli
nie wszyscy zgadzają się z tym orzeczeniem.
Po drugie, Pismo Święte mówi, że nie jesteśmy w stanie oczyścić się sami: „Wszyscy
staliśmy się podobni do tego, co nieczyste, a wszystkie nasze cnoty są jak szata
splugawiona” (Izajasza 64:6).
Po trzecie, Pismo Święte zapewnia nas, że „krew Jezusa Chrystusa oczyszcza nas od
wszelkiego grzechu” (1 Jana 1:7). Kiedy do tego dochodzi? „Jeśli wyznajemy grzechy
swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od
wszelkiej nieprawości” (1 Jana 1:9). Ten tekst jednoznacznie rozwiewa wszelkie
wątpliwości w sprawie oczyszczenia. Bóg oczyszcza całkowicie, a dochodzi do tego tu
na ziemi! Tak więc, jeśli Boże źródło jest wciąż otwarte dla oczyszczenia nas
z grzechu i nieczystości (Zachariasza 13:1), a krew Syna Bożego oczyszcza nas
całkowicie i gładzi wszelki grzech, to dlaczego mielibyśmy jeszcze oczekiwać
złudnego oczyszczenia po śmierci? Dlaczego w ogóle zwlekać? Czyż nie lepiej złożyć
całą ufność w Zbawicielu, który „ukarany został dla naszego zbawienia”? (Izajasza
53:5). Jeśli Jezus został ukarany za nas, to po cóż jeszcze my mielibyśmy cierpieć
w ogniu czyśćcowym? Czyż Jego ofiara nie jest doskonałym zadośćuczynieniem za
wszystkie nasze grzechy? Przecież Biblia mówi, że gdzie jest odpuszczenie grzechów,
tam nie ma już ofiary za grzech (Hebrajczyków 10:18).
A zatem dzieła całkowitego oczyszczenia dokonuje sam Zbawiciel i jest rzeczą
niemożliwą, aby do tego dokonanego dzieła jeszcze coś dodać. Triumfalny okrzyk
Chrystusa: „Wykonało się” nie pozostawia miejsca na doktrynę o czyśćcu.

Podobne dokumenty