pobierz - BIP MC

Transkrypt

pobierz - BIP MC
Warszawa, dnia 16 lutego 2011 r.
Piotr VaGla Waglowski
VaGla.pl Prawo i Internet
[email protected]
Szanowny Pan
Michał Boni
Minister Administracji i Cyfryzacji
ul. Stefana Batorego 5,
02-591 Warszawa
Uwagi do projektu stanowiska rządu w sprawie europejskiej strategii
otwartego dostępu do danych
Działając w imieniu własnym pragnę niniejszym przedstawić uwagi w ramach ogłoszonych w dniu 26
stycznia 2012 roku konsultacji stanowiska rządu w sprawie europejskiej strategii otwartego dostępu
do danych.
Ponieważ przypuszczam, że w toku konsultacji inni ich uczestnicy szerzej komentować będą
przywołane w projekcie stanowiska omówienie znowelizowanej niedawno polskiej ustawy o dostępie
do informacji publicznej, skoncentruję się poniżej tylko na wybranych zagadnieniach natury bardziej
ogólnej: na problemie licencjonowania i praw autorskich, kwestii opłat, a także odpowiedzi na
postawione w ramach konsultacji pytania.
Problem licencji i warunków ponownego wykorzystywania informacji
Ilekroć w dyskusji o ponownym wykorzystaniu informacji z sektora publicznego mowa o licencji oraz
o warunkach takiego wykorzystania, należy zadać pytanie o to, czy istnieje jakiś swoisty monopol
informacyjny w sferze informacji publicznej. Tylko taki monopol mógłby uzasadniać możliwość
wyrażania zgody (lub niewyrażania zgody) na ponowne wykorzystywanie informacji oraz kreowania
warunków takiego wykorzystywania. Monopol informacyjny mógłby wynikać z obowiązujących w
danym systemie prawnym praw własności intelektualnej.
W polskim systemie prawnym, w ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych, przewidziano,
że istnieją kategorie informacji, które nie są przedmiotem prawa autorskiego. Są to w szczególności
(art. 4 ustawy): akty normatywne lub ich urzędowe projekty, urzędowe dokumenty, materiały, znaki i
symbole oraz opublikowane opisy patentowe lub ochronne. O ile niekorzystające z prawno autorskiej
ochrony akty normatywne lub dokumenty urzędowe nie stanowią – jak się wydaje – większego
problemu interpretacyjnego, to na gruncie polskich przepisów problem pojawia się w sytuacji, w
której mamy do czynienia z materiałami urzędowymi.
W polskim systemie prawnym brak jest definicji legalnej tego pojęcia. Dlatego należy sięgnąć do
orzecznictwa, które w tym względzie już w Polsce zapadło.
Strona 1 z 9
Sąd Najwyższy w swoim wyroku z dnia 26 września 2001 r. (sygn. akt IV CKN 458/00) uznał, że
materiałem urzędowym będzie „to, co pochodzi od urzędu lub innej instytucji państwowej, bądź
dotyczy sprawy urzędowej, bądź powstało w rezultacie zastosowania procedury urzędowej”.
Również sądy administracyjne oceniały już określone kategorie informacji w kontekście art. 4 ustawy
o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wymienić tu należy wyrok WSA w Opolu z dnia 17
stycznia 2008 r. (sygn. II SAB/Op 20/07), wyrok WSA we Wrocławiu z dnia 24 stycznia 2007 r. (sygn. II
SA/Wr 688/06), uznający za materiał urzędowy wycenę nieruchomości (operat szacunkowy),
sporządzoną przez rzeczoznawcę majątkowego. Podobnie wyrok WSA w Gdańsku z dnia 21 lutego
2006 roku (sygn. II SA/Gd 897/05) na temat wycen sporządzonych przez rzeczoznawców
majątkowych na potrzeby gospodarowania nieruchomościami jednostek samorządu terytorialnego
lub Skarbu Państwa. Wyrok WSA w Opolu z dnia 14 października 2004 r. (syn. II SA/Wr 1833/02)
uznaje za materiał urzędowy również ekspertyzę techniczną wykonaną na użytek prowadzonej
sprawy dotyczącej samowoli budowlanej. W tej ostatniej sprawie sąd uznał, że „Nie jest nim
natomiast taki rezultat pracy, który opiera się na przepisach prawa przy uwzględnieniu określonego
stanu faktycznego, założonego celu (funkcji), i jest jednym z możliwych do osiągnięcia przez
specjalistów (rzeczoznawców) podejmujących się tego samego zadania”. W tezowanym wyroku NSA
oz. w Krakowie z dnia 21 listopada 1996 roku (sygn. I SA/Kr 829/96) czytamy: „Opinia biegłego nie
jest dokumentem urzędowym lecz dowodem w postępowaniu sądowym, który należy uznać za
materiał urzędowy i nie są przedmiotem prawa autorskiego”. W uzasadnieniu zaś tego wyroku:
„Formuła "materiały urzędowe" oznacza się stosunkowo dużą pojemnością. Jest ona bowiem zdolna
pomieścić wszystko co nie będąc dokumentem jest urzędowe. Przy czym cechę tę materiał może
uzyskać gdy pochodzi od urzędu lub innej instytucji państwowej bądź dotyczy sprawy urzędowej,
bądź wreszcie dlatego, że powstał w rezultacie zastosowanej procedury urzędowej”.
Na uwagę zasługuje zwłaszcza wyrok WSA w Łodzi z dnia 20 grudnia 2010 r. (sygn. II SAB/Łd 53/10), w
którym znalazła się następująca teza: „Okoliczność, iż różni autorzy opracowują na potrzeby
przeprowadzenia Państwowego Egzaminu Specjalistycznego pytania z poszczególnych dziedzin
medycyny, stanowiące utwory w rozumieniu art. 1 ust. 1 ustawy z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie
autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. z 2006 roku Nr 90, poz. 631 ze zm.), nie stoi na przeszkodzie
temu, że opracowanie i ustalenie przez organ, w oparciu o owe utwory, testu egzaminacyjnego,
służącego do przeprowadzenia Państwowego Egzaminu Specjalistycznego powoduje, że utwory te,
wykorzystane do egzaminu państwowego, uzyskują walor dokumentu urzędowego, zaś pytania
niewykorzystane, stanowiące tzw. "pulę pytań", są materiałem urzędowym w rozumieniu art. 4 pkt 2
ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych”. W ten sposób sąd potwierdził możliwość
„wywłaszczenia” z praw autorskich majątkowych przez fakt włączenia danego utworu w sferę
działania urzędowych procedur.
Otwarte staje się zatem pytanie o to, czy publikacja informacji publicznej (każdej informacji w
sprawach publicznych) np. w Biuletynie Informacji Publicznej (lub na stronach własnych administracji
publicznej), co powinno następować w ramach urzędowej procedury (w myśl wyrażonej w art. 7
Konstytucji RP zasady legalizmu/praworządności) powoduje, że tak opublikowana informacja (nawet,
jeśli wcześniej można było uznać ją za utwór w rozumieniu prawa autorskiego) staje się materiałem
urzędowym, a przez to przestaje istnieć jakikolwiek monopol prawno autorski.
Strona 2 z 9
Informacja, do której nie istnieje taki monopol jest informacją w domenie publicznej, a zatem nie
istnieje podstawa do tego, by na jej ponowne wykorzystanie lub udostępnienie nakładać jakiekolwiek
warunki, w tym opłaty.
W podobny sposób należy analizować problematykę praw pokrewnych do baz danych (sui Genesis
ochrona baz danych). Punktem wyjścia do tej analizy powinna być konstatacja, że powstające w
wyniku realizacji określonych przez system prawny zadań publicznych bazy danych nie są tożsame z
chronionymi na podstawie ustawy o ochronie baz danych przedmiotami ochrony, a organy
administracji publicznej, które odpowiadają za wytworzenie takich baz nie są producentami baz
danych w rozumieniu takich przepisów. W przypadku baz danych powodem ochrony jest „spocone
czoło” producenta bazy danych. W przypadku, w którym tworzący bazę danych działa w warunkach
zasady legalizmu (art. 7 Konstytucji) podmiot taki nie ponosi ryzyka nakładu inwestycyjnego przy
tworzeniu bazy danych, ponieważ po prostu realizuje zadanie publiczne wynikające z przepisów
prawa. Dla przykładu można tu wskazać §4 rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i
Administracji z dnia 18 stycznia 2007 r. w sprawie Biuletynu Informacji Publicznej, z którego wynika,
że „Informacje publiczne zawarte w BIP organizuje się w postaci baz danych, a ich udostępnianie
odbywa się w oparciu o mechanizmy baz danych”. Tak tworzone bazy, wobec realizowania
określonego powszechnie obowiązującym prawem zadania, nie będą korzystały z ochrony sui generis.
Niezależnie od powyższego - na odrębną uwagę zasługuje tocząca się przed Trybunałem
Sprawiedliwości Unii Europejskiej sprawa C-138/11, w wyniku której, w trybie prejudycjalnym,
poznamy odpowiedź na trzy istotne pytania związane z doktryną urządzeń kluczowych.
Austriacki sąd zapytał Trybunał:
"1. Czy art. 102 TFUE należy interpretować w ten sposób, że podmiot władzy publicznej
prowadzi działalność gospodarczą, jeżeli przechowuje informacje przekazane przez
przedsiębiorstwa na podstawie ustawowych obowiązków informacyjnych w bazie danych
(rejestrze handlowym) i odpłatnie udziela do niego wglądu lub zezwala na sporządzanie
wydruków, ale odmawia korzystania z tego rejestru w zakresie wykraczającym poza te
czynności?
W razie udzielenia odpowiedzi przeczącej na pytanie pierwsze:
2. Czy prowadzenie działalności gospodarczej ma miejsce, gdy podmiot władzy publicznej,
powołując się na prawo do ochrony o charakterze sui generis przysługujące mu jako
producentowi bazy danych, odmawia korzystania z tej bazy w zakresie wykraczającym poza
udzielanie do niej wglądu i sporządzanie wydruków?
W razie udzielenia odpowiedzi twierdzącej na pytanie pierwsze albo drugie:
3. Czy art. 102 TFUE należy interpretować w ten sposób, że zasady leżące u podstaw wyroków
z dnia 6 kwietnia 1995 r. w sprawach połączonych C-241/91 i C-242/91 Magill TV Guide oraz
w sprawie C-418/01 I.M.S. Health ("doktryna essential-facilities") należy stosować również
wtedy, kiedy brak jest "rynku wyższego szczebla", ponieważ chronione dane są gromadzone i
przechowywane w bazie danych (rejestrze handlowym) w ramach działalności władczej?"
Strona 3 z 9
Odrębny problem stanowią również prawa pokrewne do wideogramów. Zgodnie z polską ustawą o
prawie autorskim i prawach pokrewnych wideogramem jest pierwsze utrwalenie sekwencji
ruchomych obrazów, z dźwiękiem lub bez, niezależnie od tego, czy stanowi ono utwór audiowizualny.
W praktyce wątpliwości może budzić relacja pojęcia „materiał urzędowy” oraz „wideogram”. To tym
bardziej ważne w sytuacji, w której np. jedynie TVP Parlament jest jedynym źródłem materiałów
wideo z obrad Sejmu (w tym z posiedzeń komisji sejmowych). W takiej sytuacji pojawia się
wątpliwość dotycząca możliwości dowolnego wykorzystywania takich materiałów jak materiałów
urzędowych, a więc materiałów niebędących przedmiotem prawa autorskie (w rozumieniu ustawy o
prawie autorskim i prawach pokrewnych).
W ramach niniejszych konsultacji postuluję, by tego typu materiały (wideo) były objęte zasadami
ponownego wykorzystania informacji publicznej.
Jeśli w tych wszystkich przypadkach nie mamy do czynienia z jakimkolwiek monopolem
informacyjnym – ustalanie warunków ponownego wykorzystani informacji tego typu, albo
wyznaczanie opłaty związanej z możliwością korzystania z takich informacji w określony sposób, nie
ma uzasadnienia.
Tym samym też będzie niewiele sytuacji, w których udostępniane przez sektor publiczny informacje
będą „zabezpieczone prawami autorskimi osób trzecich”, o czym mowa w proponowanym przez
Komisję wniosku, a także projekcie stanowiska Rządu RP na jego temat.
Odrębną kwestią jest taka modyfikacja prawa zamówień publicznych, albo praktyki stosowania
przepisów o zamówieniach publicznych, że udostępnianie informacji które mogą być objęte
„prawami autorskimi osób trzecich” będzie praktycznie sprawą marginalną. Ponieważ w ramach
swobody umów nie ma obowiązku kontraktowania z państwem (samorządem, innymi podmiotami
zobowiązanymi do udostępniania informacji publicznej), to warunki umów związanych z takimi
materiałami mogą albo zakładać przeniesienie na dany podmiot praw autorskich (np. ekspertyz,
opracowań, etc.) albo takie ustalenie warunków licencji, że nie będą one przeszkadzały
nieograniczonemu wykorzystywaniu przez osoby trzecie w ramach ponownego wykorzystywania
informacji z sektora publicznego.
Uwagi dotyczące opłat i kosztów
Chociaż w dyskusji o re-use podnosi się często, że informacje z sektora publicznego mają „wartość
handlową”, to dostęp do informacji publicznej, jak również ich ponowne wykorzystywanie, jest w
pierwszej kolejności koniecznym warunkiem realizowania przez obywateli (Naród) zwierzchniej
władzy w Rzeczypospolitej Polskiej.
Dzięki współczesnym narzędziom komunikacji elektronicznej nie ma już istotnego znaczenia, czy
tworzenie serwisu opartego na ponownie wykorzystywanych danych organizuje duża spółka, mały
przedsiębiorca, czy zwyczajny, nieprowadzący działalności gospodarczej obywatel lub organizacja
pozarządowa działająca pro bono. Dzięki narzędziom takim jak API (application programming
interface) oraz powstającym (również społecznie) narzędziom agregacji informacji (np. moduły do
popularnych systemów zarządzania treścią, jak Drupal, Wordpress), ponowne wykorzystywanie
Strona 4 z 9
informacji nie leży wyłącznie w sferze gospodarczej, a jest już istotnym elementem praw politycznych
każdego obywatela.
Informacja nie jest towarem, chociaż dostęp do informacji może być usługą. W przypadku jednak, gdy
informacje udostępnia państwo, nie można mówić o usłudze (w tym o usłudze publicznej), a o
realizacji podstawowego zadania państwa.
Ponieważ ponownie wykorzystywane informacje z sektora publicznego służą realizacji zadań
kontrolnych nad państwem – udostępnianie takie jest istotnym elementem demokracji.
Demokracja zaś nie powinna być „na sprzedaż”.
Dyrektywa re-use w dzisiejszym brzmieniu uznaje, a to w motywie 19 preambuły, że warunki
ponownego wykorzystania „nie powinny uniemożliwiać przyjęcia zróżnicowanej polityki opłat za
użytkowanie komercyjne i niekomercyjne”. Wcześniej jednak, w tym samym motywie, czytamy, że
"Warunki ponownego wykorzystywania dla porównywalnych jego kategorii nie powinny mieć
charakteru dyskryminacyjnego. Nie powinny, na przykład, uniemożliwiać wymiany informacji między
organami sektora publicznego bez opłat, kiedy inne strony ponoszą opłaty za ponowne
wykorzystywanie tych samych dokumentów." Dyrektywa nie odpowiada na pytanie dotyczące źródeł
finansowania zadań publicznych przez państwa członkowskie. Będzie tu miał zastosowanie art. 5
ustawy o finansach publicznych, w którym szczegółowo i kompletnie przedstawiono zasady dot.
środków publicznych i dochodów publicznych. Dodatkowo również art. 216 ust. 1 Konstytucji,
zgodnie z którym środki finansowe na cele publiczne są gromadzone i wydatkowane w sposób
określony w ustawie. Oznacza to, że nie ma dowolności, nie ma też miejsca na uznaniowość w
określaniu ew. udostępnienia informacji.
Jednym z zadań publicznych jest zapewnienie społeczeństwu możliwości uzyskania informacji na
temat swojego własnego działania (chodzi o przejrzystość działania państwa, w szczególności o
możliwość realizowania wskazanej w art. 4 Konstytucji władzy zwierzchniej Narodu).
W kontekście re-use należy również analizować kwestie udostępniania dóbr kultury (informacja
publiczna przeznaczona do ponownego wykorzystania powinna być oceniana również w tych
kategoriach). Takie upowszechnianie na równych zasadach jest jednym z podstawowych zadań
państwa. Zgodnie z art. 6 Konstytucji: „Rzeczpospolita Polska stwarza warunki upowszechniania i
równego dostępu do dóbr kultury”.
W tej dyskusji może się pojawić postulat, że przedsiębiorcy woleliby, aby informacje do ponownego
wykorzystania były udostępniane za opłatą. Uzasadnieniem rynkowym tego typu podejścia byłoby to,
że w przypadku opłaty pojawia się „próg wejścia”, co zaś oznacza, że dostęp do rynku jest
ograniczony (ograniczenie rynku zaś stanowi przewagę konkurencyjną, co istotne zwłaszcza w
sytuacji, w której obok siebie mogą funkcjonować ośrodki redystrybuujące informacje publiczną
działające zarówno na zasadach komercyjnych, jak i na niekomercyjnych). Wprowadzenie opłat może
zniechęcić również niektóre mniejsze przedsiębiorstwa (a także obywateli prowadzących np.
jednoosobową działalność gospodarczą) do podejmowania prób wykorzystywania informacji
publicznej.
Strona 5 z 9
Zgodnie z art. 32 Konstytucji - wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.
Konstytucyjna zasada równego traktowania (zakazu dyskryminacji) musi oznaczać, że nie można
rozróżniać udostępniania (tych samych) informacji w zależności od tego komu się je udostępnia.
Uważam, że wskazana norma konstytucyjna stoi na przeszkodzie, by w kontakcie z administracją
publiczną jedni byli traktowani inaczej niż inni, tylko dlatego, że cel dla którego działają jest inny, albo
inny jest „charakter” podmiotu dokonującego interakcji.
Komisja postuluje możliwość ustalenia kwoty, która może być pobierana za informacje sektora
publicznego, na poziomie nie wyższym niż wysokość kosztów krańcowych związanych z
rozpowszechnianiem informacji. Zdaniem Komisji w wyjątkowych przypadkach nadal możliwe jest
obciążenie wnioskodawcy pełnymi kosztami sporządzenia i rozpowszechnienia informacji.
Aby postulować zwrot kosztów – koszty te muszą być wyraźnie określone. Nie może być mowy o
jakiejkolwiek uznaniowości.
Informacja z sektora publicznego może być łatwo (i błędnie) uznana za „produkt”, który administracja
publiczna, wobec problemów finansów publicznych, zechce zainteresowanym „sprzedawać” tworząc
coś na kształt publicznych „sklepów z informacjami”. Dobrą ilustracją tego zjawiska może być chyba
wypowiedź wiceministra środowiska Stanisława Gawłowskiego w czasie sejmowej komisji ochrony
środowiska w dniu 4 stycznia 2011 r., a które dotyczyły prac nad ustawą o zmianie ustawy – Prawo
wodne oraz niektórych innych ustaw:
„Pytacie państwo, dlaczego rektorzy wystąpili z takim postulatem. Otóż chodzi tu o pieniądze.
W pierwszym roku rzeczywiście te pozyskane dane będą służyły do przeprowadzenia badań,
natomiast w następnym roku, poprzez dołożenie własnych prac badawczych, te dane staną
się pracami badawczymi, którymi uczelnie będą swobodnie handlować dalej. I niestety nie
będzie nad tym żadnej kontroli. Dzisiaj nie jest to możliwe, bo Instytut mówi twardo: chcecie
handlować tymi danymi dalej, to musicie odpowiednią „daninę” odprowadzić na nasze konto.
To jest absolutna oczywistość. To jest praktyka dnia dzisiejszego.”
Na tym samym posiedzeniu komisji dowiedzieliśmy się, że Instytutu Meteorologii i Gospodarki
Wodnej (bo tego instytutu dotyczy powyższy cytat) „otrzymuje z budżetu państwa jedynie mniej
więcej 25% kwot potrzebnych, czyli około 25-26 mln zł, podczas gdy koszt utrzymania Instytutu
wynosi 106 mln zł”. Dlaczego pieniądze na realizację ważnego - wydawać by się mogło - zadania
publicznego przeznaczono w kwocie pokrywającej jedynie 1/4 potrzeb?
Ponieważ chodzi o informacje z sektora publicznego, to będziemy mówili o informacjach, które
powstały w ramach realizacji zadań publicznych, sfinansowanych z pieniędzy publicznych.
Pytanie o opłaty dotyczące udostępniania informacji publicznej to w istocie pytanie o sposób
finansowania realizacji zadań publicznych państwa. Ewentualne opłaty mogą maskować brak
racjonalnej gospodarki finansowej państwa.
Jeśli środki budżetowe albo środki wypracowane przez państwowe osoby prawne (np.
przedsiębiorstwa państwowe) nie wystarczają na realizację zadań, to działania takie powinny zostać
sprywatyzowane (względnie nierentowne przedsiębiorstwa państwowe zlikwidowane).
Strona 6 z 9
Wprowadzenie opłaty może być też elementem maskowania nieracjonalności działania
mechanizmów udostępniania informacji publicznej obywatelom. Chodzi o to, że takie udostępnienie
kosztuje (serwery, łącza, bezpieczeństwo, obsługa, etc.). Pytanie jednak brzmi: czy zobowiązany do
udostępnienie informacji potrafi policzyć koszty i je rzetelnie wykazać? Prace nad implementacją
dyrektywy Re-use w Polsce pokazały, że możliwość wyliczenia kosztów udostępnienia informacji
publicznej jest zadaniem niezwykle trudnym. Tym bardziej, że możliwe już do stosowania narzędzia
komunikacji (elektronicznej) sugerują, że koszt wykonania kopii informacji zapisanej w postaci
elektronicznej dąży do zera.
Kwestia opłat (oraz cenników) za udostępnienie informacji publicznej była już przedmiotem oceny
sądów powszechnych w Polsce. W wyroku Sądu Rejonowego w Katowicach z dnia 27 kwietnia 2010
roku sąd doszedł do wniosku, że skoro podmiot udostępniający informację publiczną ma obowiązek
(wynikający z przepisów prawa) zapewnienia kopiowania informacji publicznej, to „wykluczone jest
pobieranie opłaty za przesłanie kopii dokumentów lub innych danych drogą pocztową”. W tym też
wyroku sąd uznał również, że fakt tworzenia cennika oznacza zawężenie kręgu możliwych form
udostępnienia informacji publicznej i jest również sprzeczne z art. 15 ust. 1 ustawy o dostępie do
informacji publicznej.
Powyższy wyrok był pierwszym orzeczeniem sądu powszechnego w sprawie cenników i opłat za
dostęp do informacji publicznej, ale wcześniej na ten temat wypowiadały się też sądy administracyjne
(tak m.in. wyrok NSA z dnia 11 października 2002 r. sygn. akt: II SA 812/00, w którym stwierdzono
dodatkowo, że jeśli nawet przepis w sytuacjach wyjątkowych upoważnia organ zobowiązany do
udostępnienia informacji publicznej do pobrania opłaty, a to w sytuacji, w której sposób
udostępnienia informacji wskazany we wniosku osoby żądającej dostępu do takiej informacji
powoduje powstanie dodatkowych kosztów, to „taka regulacja ustawowa oznacza, że pobieranie
opłaty przez organ zobowiązany do udostępnienia informacji stanowi wyjątek od zasady bezpłatności
dostępu do informacji publicznej (art. 7 ust. 2 ustawy), musi więc być tłumaczony według wykładni
zwężającej treść przepisu.”; por. również wyrok NSA z dnia 13 czerwca 2005 r. sygn. akt I OSK 69/05).
Postulat wprowadzenia opłat może powodować dalszy brak racjonalności wydatków, w miejsce
optymalizacji działania. Dyskutując o zasadach ponownego wykorzystania informacji z sektora
publicznego trzeba mówić o pieniądzach publicznych przeznaczanych na realizację zadań publicznych,
a to jest dyskusja o ustroju społeczno-gospodarczym państwa, w tym o celach, które organizacja
państwowa ma realizować, a także o realizacji racjonalnej gospodarki zasobami publicznymi (o cięciu
kosztów, poprawianiu efektywności (również dzięki stosowaniu zdobyczy cywilizacyjnej w zakresie
propagacji informacji; przykładem może być tu zastosowanie technologii Peer-2-peer oraz
torrentów), przeznaczaniu na wskazane cele środków w stopniu efektywnie pozwalającym na ich
realizację, etc.).
Niezależnie od powyższego należy odnotować, że do tej pory, mimo oczywiście błędnego tłumaczenia
na język polski tekstu dyrektywy re-use, nie doczekaliśmy się jeszcze sprostowania tego tekstu w
zakresie, w jakim mowa tam o „rozsądnym zysku z inwestycji” (zamiast rozsądnego zwrotu inwestycji
rozumianego jako rentowność działania, samofinansowanie). Na problem ten zwracała uwagę m.in.
Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji w czasie konsultacji projektu założeń do projektu ustawy o
zmianie ustawy o dostępie do informacji publicznej oraz niektórych innych ustaw w 2010 roku.
Strona 7 z 9
Odpowiedzi na postawione pytania
W ramach konsultacji stanowiska Rządu RP w sprawie europejskiej strategii otwartego dostępu do
danych postawiono trzy pytania. Poniżej znajdują się odpowiedzi na te pytania:
Czy są Państwo za ustanowieniem niezależnego organu do nadzoru nad zasadami ponownego
wykorzystywania informacji sektora publicznego?
Tak. Do zadań takiego organu należeć powinna w szczególności: kontrola zgodności
przetwarzania danych z przepisami o dostępie do informacji publicznej oraz ich ponownego
wykorzystania, wydawanie decyzji administracyjnych i rozpatrywanie skarg w sprawach
wykonania przepisów o dostępie do informacji publicznej oraz ich ponownego wykorzystania
Organ taki powinien zajmować się nadzorem nad zasadami ponownego wykorzystania
informacji publicznej, ale powinien być również wyposażony w szereg innych kompetencji.
Organ taki powinien być wyposażony w szczególności w kompetencje w zakresie kontroli
procesów inwestycyjnych, które związane są z rozbudową infrastruktury teleinformatycznej
administracji publicznej (w paradygmacie interoperacyjności i współpracy międzyresortowej,
a także redukcji kosztów działania państwa i tworzenia rozwiązań synergicznych –
przykładowo wykorzystywanie informacji GIS w ramach serwisów administracji). Wiązać się z
tym musza również uprawnienia w zakresie koordynacji wykorzystywania, a także rozwoju
(prawo zamówień publicznych) rządowej chmury („government cloud”), a także tworzenie
repozytoriów zamówionych w ramach zamówień publicznych narzędzi możliwych do
wykorzystywania przez administrację publiczną (na wzór apps.gov). Organ taki mógłby się
zajmować również certyfikacją aplikacji, które dzięki temu mogłyby być wykorzystywane (z
poszanowaniem zasad konkurencji) w rządowej chmurze.
Organ taki prowadziłby stronę główną Biuletynu Informacji Publicznej (dziś za prowadzenie
takiej strony odpowiedzialny jest minister właściwy ds. informatyzacji). Wśród innych
kompetencji organ taki powinien być wyposażony również w kompetencje w zakresie kontroli
i nadzoru nad tworzeniem i prowadzeniem stron podmiotowych Biuletynu Informacji
Publicznej (i innych stron, serwisów lub repozytoriów, w tym „portali danych”), kontroli i
nadzoru przestrzegania zasad web accessibility (dostępności internetowych zasobów
administracji w szczególności dla osób niepełnosprawnych).
Powinien również współpracować z odpowiednimi służbami w zakresie ochrony
(bezpieczeństwa) teleinformatycznej infrastruktury krytycznej, a także z Generalnym
Inspektorem Ochrony Danych Osobowych, Urzędem Zamówień Publicznych (oraz innymi
regulatorami) w zakresie ich właściwości. Organ taki współpracowałby również z innymi
europejskimi organami odpowiedzialnymi za realizację podobnych zadań.
Organ taki współpracowałby również z Kancelarią Sejmu i Kancelarią Senatu, a także z
organami wymiaru sprawiedliwości (m.in. Sąd Najwyższy, Naczelny Sąd Administracyjny,
Trybunał Konstytucyjny) w celu pełniejszej realizacji prawa do informacji oraz niwelowania
barier obiegu informacji (np. obiegiem, w tym udostępnianiem dokumentów w procesem
legislacyjnym, lub wykonywaniem orzeczeń sądów).
Strona 8 z 9
Organ taki współpracowałby z przedsiębiorcami oraz organizacjami pozarządowymi w
zakresie wypracowywania dobrych praktyk oraz standardów dot. tworzenia informacyjnych
zasobów administracji publicznej oraz wykorzystywania informacji z sektora publicznego.
Promowałby również najlepsze rozwiązania w zakresie re-use informacji publicznej.
Organ byłby również odpowiedzialny za funkcjonowanie subdomen w domenie gov.pl (w ten
sposób zastąpiłby Instytut Podstawowych Problemów Techniki Polskiej Akademii Nauk).
Zadaniem organu byłoby również opiniowanie projektów ustaw i rozporządzeń dotyczących
dostępu do informacji i ich ponownego wykorzystania.
Organ taki zobowiązany byłby do przedstawiania Sejmowi corocznego raportu z realizacji
swoich zadań.
Czy są Państwo za rozszerzeniem zakresu stosowania dyrektywy na biblioteki, muzea i archiwa?
Tak.
Jakie zasoby publiczne powinny, Państwa zdaniem, zostać w przyszłości udostępnione w celu
ponownego wykorzystywania: edukacyjne, kulturalne, naukowe?
Archiwa publicznego radia i telewizji. Informacje naukowe i badawcze finansowane ze
środków publicznych.
Postulowana przez Komisję „mobilizacja instrumentów finansowych poprzez nadanie
priorytetowego znaczenia otwartym danym w ramach działalności badawczej, rozwojowej i
innowacyjnej oraz w ramach programów dotyczących infrastruktury” powinna realizować
wyartykułowany przez Premiera Donalda Tuska postulat: „To, co powstaje za publiczne
pieniądze jest własnością publiczną, a więc także tych, którzy chcą z tego korzystać w sposób
wybrany przez siebie”.
Z wyrazami szacunku
Piotr Waglowski
Strona 9 z 9