(Fotka autora z podpisem: Krzysztof Olbrycht doradca

Transkrypt

(Fotka autora z podpisem: Krzysztof Olbrycht doradca
(Fotka autora z podpisem:
Krzysztof Olbrycht
doradca podatkowy
Fiskus nie lubi aut
(lead)
Wydawać by się mogło, że samochód stał się wreszcie przedmiotem powszechnego
użytku jak pralka czy komputer. Jednak nie dla fiskusa.
Wiadomo, że im mniejsze podatki, tym lepiej. Gospodarka szybciej się rozwija,
ludzie mają więcej pieniędzy, państwo dysponuje większym budżetem, rządzący
więcej funduszy mogą rozdawać swoim wyborcom. Mimo to, prawie w każdym
kraju szerzy się fiskalizm. Zwycięża bieżąca chytrość fiskusa – lepiej dużo brać
teraz, niż jeszcze więcej w przyszłości. W Polsce szczególnie upodobał on obie
branżę motoryzacyjną., czego dowodem liczne specjalne zapisy dotyczące
samochodów. Oto kilka przykładów z zaledwie dwóch ustaw: o podatku VAT i PIT.
Sposób na bezrobocie
Dla osób prowadzących działalność gospodarczą VAT powinien być podatkiem
neutralnym, tzn. że zapłacony przy zakupie zostanie zwrócony poprzez odjęcie go
od podatku należnego od sprzedaży. Taka przynajmniej była szczytna idea tego
podatku, który miał być podatkiem od wartości dodanej. Tymczasem art. 25 ust.1
pkt.2 „Ustawy o podatku od towarów i usług i podatku akcyzowym” mówi, że
“obniżenia kwoty lub zwrotu różnicy podatku należnego nie stosuje się do
nabywanych przez podatnika samochodów osobowych oraz innych samochodów o
dopuszczalnej ładowności do 500 kg”. Dlaczego auta potraktowano w ten
wyjątkowy sposób ? Ano chyba dlatego, żeby zmuszać normalnych ludzi do
zakładania nikomu nie potrzebnych kratek w samochodach osobowych. Ktoś więc
zamiast zająć się społecznie użyteczną pracą produkuje kratki, aby inni
zaspokoili bzdurny przepis i skorzystali z prawa do odliczenia VAT od auta, tak
jak korzystają z odliczenia VAT od każdego innego zakupu służbowego. Może to
miał być sposób na zmniejszenie bezrobocia?
Lepiej helikopter
Zaraz następny zapis tej ustawy, bo art. 25 ust.1 pkt.2a stanowi, że “obniżenia
kwoty lub zwrotu różnicy podatku należnego nie stosuje się do nabywanych przez
podatnika części składowych zużytych do wytworzenia samochodów, o których
mowa w pkt.2 (czyli osobowych), jeżeli samochody te zostały zaliczone przez tego
podatnika do środków trwałych”. Czyli, jeżeli namordowałeś się i zmontowałeś we
własnym zakresie i na własne potrzeby samochód osobowy, to pamiętaj, abyś
VATu nie odliczył. Jak już budujesz, to od razu ciężarówkę, helikopter lub statek.
Nienawiść zaślepia
Nieco dalej w art. 25 ust.1 pkt.3a czytamy z kolei, że “obniżenia kwoty lub zwrotu
różnicy podatku należnego nie stosuje się do nabywanych przez podatnika paliw
silnikowych, oleju napędowego oraz gazu wykorzystywanych do napędu
samochodów osobowych lub innych samochodów o dopuszczalnej ładowności do
500 kg”. Ktoś chyba bardzo nienawidzi samochodów osobowych. Do tego stopnia,
iż zatracił zdolność myślenia, gdyż z przepisu jasno wynika, że jego twórca oleju
napędowego nie zalicza do paliw, skoro wymienia go oddzielnie.
Po co minister
Nie lepiej rzeczy się mają w „Ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych”.
Jej art. 23 ust.1 pkt.46 stanowi, że “Nie uważa się za koszty uzyskania
przychodów: poniesionych wydatków zaliczonych do kosztów uzyskania
przychodów (...) z tytułu używania nie wprowadzonego do ewidencji środków
trwałych samochodu osobowego, w tym także stanowiącego własność osoby
prowadzącej działalność gospodarczą, dla potrzeb działalności gospodarczej
podatnika – w części przekraczającej kwotę wynikającą z pomnożenia liczby
kilometrów faktycznego przebiegu pojazdu oraz stawki za jeden kilometr
przebiegu, określonej w odrębnych przepisach wydanych przez właściwego
ministra; w celu ustalenia faktycznego przebiegu samochodu podatnik jest
obowiązany do prowadzenia ewidencji przebiegu pojazdu, według określonego
wzoru”. Teraz nareszcie wiemy po co są ministrowie ? Aby ustalać stawki i wzory
ewidencji przebiegu naszych samochodów !
Popieramy tanie
Przedsiębiorcy nie powinni kupować drogich samochodów, bo nie wszystkie
koszty związane z ich eksploatacją można zaliczyć do kosztów obniżających
podstawę opodatkowania. Ustawa o podatku dochodowym osób fizycznych (dla
osób prawnych podobnie) w art. 23 ust.1 pkt.4 określa bowiem, że “nie uważa się
za koszty uzyskania przychodów (...) odpisów z tytułu zużycia samochodu
osobowego (...) w części ustalonej od wartości samochodu przewyższającej
równowartość 20.000 euro (...)”. To nic, że drogi samochód zużywa się podobnie
jak i tani, ale “nie uważa się za koszty” i już. Proszę jeździć tanimi samochodami.
Ubezpieczenie w mafii
“Nie uważa się za koszty uzyskania przychodów: składek na ubezpieczenia
samochodu osobowego w wysokości przekraczającej ich część ustalaną w takiej
proporcji, w jakiej pozostaje równowartość 20.000 euro, przeliczona na złote
według kursu sprzedaży walut obcych ogłaszanego przez NBP z dnia zawarcia
umowy ubezpieczenia w wartości samochodu przyjętej dla celów ubezpieczenia” –
mówi art. 23 ust.1 pkt.47. Jak już masz drogi samochód, to Ci wystarczy. Po co
jeszcze obniżać Twoje podatki z tytułu ubezpieczenia ? Mafia ma mniejsze stawki
za wykup limuzyn.
Tylko normalny remont
I jeszcze art. 23 ust.1 pkt.48 w którym czytamy co następuje: “Nie uważa się za
koszty uzyskania przychodów: strat powstałych w wyniku utraty lub likwidacji
samochodów oraz kosztów ich remontów powypadkowych, jeżeli samochody nie
były objęte ubezpieczeniem dobrowolnym”. Co ma piernik do wiatraka ? W sensie
ekonomicznym wypadek, likwidacja lub kradzież samochodu jest kosztem dla
właściciela bez względu na posiadanie lub nie polisy AC. Trzeba pamiętać, aby
czasem nie remontować samochodu “powypadkowo”, lecz normalnie.
***
Z przytoczonych przykładów widać wyraźnie, że ustawodawca nie lubi
samochodów osobowych, a już szczególnie luksusowych, przy czym luksus
wyceniono na 20 000 euro. Nie tak dawno określano go na 10 000 euro – więc
postęp widać.
Nie jestem przekonany, że dyskryminacja samochodów osobowych, specjalnie zaś
tych droższych, wynika z chęci zatkania dziury budżetowej. Przykładowo obniżka akcyzy na alkohole spowodowała przyrost wpływów do budżetu. Może
zluzowanie w zakresie VATu, paliwa, amortyzacji i ubezpieczeń też dałoby
podobny efekt ?
Czepianie się samochodów ma, moim zdaniem, historyczne podłoże
psychologiczne, które można krótko scharakteryzować jako nienawiść do
luksusu. Pamiętam, jak przed rokiem 1993 podatek obrotowy od czarnobiałych
telewizorów wynosił 10% , a od kolorowych - 35%. Ówczesne władze preferowały
czarnobiałe monitory. Czyżby teraz wspierano auta tanie i najlepiej ciężarowe,
takie robotniczo-chłopskie ?
Ja wolę inny świat. Niech rozpasani biznesmeni kupują hurtowo Mercedesy, a dla
swoich żon i kochanek po kilka Porsche. Przecież działa zasada, że ich koszt, to
czyjś przychód i dochód. Niech ubezpieczają te auta, remontują, jeżdżą w kółko
bez celu, a VAT odliczają. Im bardziej im się będzie chciało, tym bardziej dealerzy,
agenci ubezpieczeniowi, mechanicy, sprzedawcy opon, alufelg i innych części
będą bogatsi. Im więcej będziemy mogli odliczać, tym bardziej rozrzutnie
będziemy konsumować. A konsumpcja u jednych, to inwestycje i zatrudnienie u
drugich. Popierajmy więc liberalne prawo podatkowe, a rynek samochodowy
wystartuje. Z piskiem opon.
Krzysztof Olbrycht

Podobne dokumenty