POBIERZ Paweł Fijałkowski, Henryka Goldszmita niezgoda ze

Transkrypt

POBIERZ Paweł Fijałkowski, Henryka Goldszmita niezgoda ze
CZWARTKI NA TŁOMACKIEM: MÓJ KORCZAK
Żydowski Instytut Historyczny, 10 maja 2012
Paweł Fijałkowski
Henryka Goldszmita niezgoda ze światem
I.
Henryk Goldszmit, znany światu jako Janusz Korczak, urodził się w Warszawie 22 lipca
1878 lub 1879 r. zapewne przy ulicy Bielańskiej, gdzie spędził dzieciństwo. Wychowywał się
tam, a następnie przy Krakowskim Przedmieściu, czyli w otoczeniu zróżnicowanym nie tylko
pod względem zamożności, ale także pod względem narodowym i wyznaniowym. Mały
Henio odczuł wcześnie i głęboko istnienie podziałów wyznaniowych, których znaczenia nie
był jeszcze w pełni świadom. W swym „Pamiętniku”, spisanym latem 1942 r., czyli w
ostatnich miesiącach życia, Janusz Korczak wspominał takie oto silne przeżycie z
dzieciństwa:
„Liczyłem wówczas pięć lat, a zagadnienie żenująco trudne: co robić, żeby nie było dzieci
brudnych, obdartych i głodnych, z którymi nie wolno mi się bawić na podwórku, gdzie pod
kasztanem pochowany był w wacie w blaszanym pudełku od landrynek pierwszy mój zmarły
bliski i kochany, na razie tylko kanarek.
Jego śmierć wysunęła tajemnicze zagadnienie wyznania. Chciałem na jego grobie
postawić krzyż. Służąca powiedziała, że nie, bo on ptak, coś bardzo niższego niż człowiek.
Płakać nawet grzech. Tyle służąca. Ale gorsze, że syn dozorcy domu orzekł, że kanarek był
Żydem. I ja. Ja też Żyd, a on Polak, katolik. On w raju, ja natomiast, jeżeli nie będę mówił
brzydkich wyrazów i będę mu posłusznie przynosił kradziony z domu cukier – dostanę się po
śmierci do czegoś, co wprawdzie piekłem nie jest, ale tam jest ciemno. A ja bałem się
ciemnego pokoju.
Śmierć. Żyd. Piekło. Czarny, żydowski raj. Było co rozważać”.
Czytając powyższe słowa warto zadać sobie pytanie, czy tego rodzaju doświadczenie
wyznaniowych i narodowych podziałów było czymś wyjątkowym, czy może raczej typowym
dla dzieci żyjących w zaborze rosyjskim u schyłku XIX w.
Przenieśmy się do Żyrardowa, wówczas dużej osady fabrycznej położonej na zachód od
Warszawy, gdzie w 1881 r. urodził się Paweł Hulka, znany później jako Paweł Hulka
Laskowski, publicysta, pisarz i tłumacz. Jakieś kilka lat po Korczaku, żyrardowski chłopiec
CZWARTKI NA TŁOMACKIEM: MÓJ KORCZAK
Żydowski Instytut Historyczny, 10 maja 2012
wyznania ewangelicko-reformowanego, będący potomkiem imigrantów z Czech, dowiedział
się od swych kolegów z podwórka:
„Jesteś luter i szwab, i bawić się z tobą nie będziemy. Chłopcy zapominali czasem, że
postanowili nie bawić się z Niemcem i szwabem, ale nigdy na długo - napisał Hulka
Laskowski kilkadziesiąt lat później w przedmowie do „Pięciu wieków herezji” (Warszawa
1938). - Dużo było tych sposobności, przy których przypominano i wypominano, że się nie
jest katolikiem, że się zdradziło Pana Jezusa [...]. W szkole były już bardzo wyraźne
stronnictwa: tu prawowierni, tu heretycy, tu Polacy, tam szwaby. I tak już zostało przez cały
czas szkoły, w fabryce, w domach fabrycznych”.
To i podobne przeżycia sprawiły zapewne, że Paweł Hulka Laskowski przez większą części
życia dowodził swą działalnością, że ewangelicy są tak samo dobrymi Polakami jak katolicy.
Natomiast Henryk Goldszmit starał się funkcjonować ponad podziałami narodowymi i
wyznaniowymi. Żył zanurzony w kulturze polskiej, a dzięki konkursowi literackiemu
ogłoszonemu przez „Kurier Warszawski” w 1898 r. stał się Januszem Korczakiem. W swym
dorosłym życiu starał się odnajdywać i wpajać wychowankom idee, które łączą i pozwalają
wznieść się ponad dzielące ich różnice. Zdawał sobie sprawie, że powierzone jego opiece
sieroty pochodzą z różnych środowisk, że wiele z nich odczuwa potrzebę życia religijnego.
Toteż w okresie pierwszej wojny światowej, w Kijowie chodził z chrześcijańskimi dziećmi na
nabożeństwa1. Z kolei w okresie międzywojennym godził się, by w kierowanym przez niego
żydowskim Domu Sierot odbywały się uroczystości religijne z udziałem rabina. Według
Józefa Arnona, jednego z bursistów Domu Sierot „traktował religię jako cząstkę duchowego
życia człowieka, jako subiektywną potrzebę ludzi w każdym wieku i w każdej sytuacji”2. Starał
się jednak, by wychowankowie nie odczuwali obecności religii w Domu Sierot jako
narzucania poglądów i nawracania.
II.
Janusz Korczak podchodził krytycznie do otaczającego go porządku społecznego. W
książce „Jak kochać dziecko. Internat. Kolonie letnie” (Warszawa-Kraków 1929) pisał:
„Społeczeństwo dało małego dzikusa, byś go ociosał, ułożył, uczynił łatwo strawnym - i
czeka. Czeka państwo, Kościół, przyszły chlebodawca. Żądają, czekają, czuwają. Państwo
żąda państwowego patriotyzmu, Kościół - kościelnej wiary, pracodawca - uczciwości, a
1
K. Starczewska, Świadomość religijna Janusza Korczaka, w: Janusz Korczak. Pisarz – wychowawca – myśliciel, red. H.
Kirchner, Warszawa 1997, s. 211.
2
Tamże.
CZWARTKI NA TŁOMACKIEM: MÓJ KORCZAK
Żydowski Instytut Historyczny, 10 maja 2012
wszyscy - przeciętności i pokory. Zbyt mocne złamie, ciche sponiewiera, przewrotne niekiedy
przekupi, biednemu zawsze drogę zagrodzi. Kto? Nikt – życie”3.
Nie uważał tradycyjnej rodziny za solidny fundament więzi społecznych. Miał bardzo
wiele zastrzeżeń do roli, jaką odgrywała ona w konserwatywnych chrześcijańskich i
tradycyjnych
żydowskich
„antyhigienicznym”
i
kręgach
społeczeństwa.
„antyludzkim”
regułom,
Jednocześnie
jakie
przeciwstawiał
panowały
w
się
placówkach
wychowawczych w XIX wieku. Krzewił nowe podejście do dziecka, będącego dla niego
przede wszystkim człowiekiem. Wierzył w możliwość wychowania nowego człowieka,
kształtowanego nie w domowym zaciszu, lecz w grupie rówieśniczej, w której proces
socjalizacji będzie przebiegał na zasadzie wzajemnej akceptacji, a jego efektem będzie
człowiek wychowy higienicznie, zdrowy cieleśnie i duchowo.
„Higieniści i pedagodzy są dziś zgodni, że ruch i świeże powietrze są dla dziecka równie
niezbędne jak jedzenie – pisał w 1924 r. w żydowskim piśmie „Dos Kind“. - Nieświeże
powietrze zatruwa, uśmierca. Zwolennicy starych metod wychowawczych mają na wszystko
jedną odpowiedź: >A jednak, Bogu dzięki, żyjemy<. Tak, na pewno, zawieraliśmy związki
małżeńskie w młodych latach i rodzili dzieci tuzinami, więc starczyło nas na pogromy, plagi,
gruźlicę; szczodrze płaciliśmy nasz okup strasznej śmierci. Całe nasze mroczne życie w
średniowieczu ograniczone było w domu – kołyską, a poza domem – cmentarzem. Cmentarz
był jedynym ogrodem, jedyną trawą, jedynym miejscem, gdzie mieszkańcy getta oglądali
słońce”4.
Janusz Korczak wierzył w nieograniczone wręcz możliwości ulepszania natury ludzkiej i
należał do licznego wówczas grona zwolenników eugeniki, rozumianej jako doskonalenie
dziedzicznych
cech
człowieka,
stawiającej
sobie
za
cel
stworzenie
warunków
umożliwiających rozwój cech dodatnich, a także ograniczenie lub wręcz eliminację cech
ujemnych. „Nierozważną płodność odczuwam dziś jako krzywdę i lekkomyślny występek.”5
pisał w „Jak kochać dziecko. Dziecko w rodzinie” (Warszawa-Kraków 1929), mając na myśli
wielodzietność ludzi biednych, żyjących na marginesie społecznym, a także prokreację u osób
obarczonych dziedzicznymi chorobami lub innymi cechami uważanymi za szkodliwe i
dziedziczne. Uważał, że w ten sposób można będzie ograniczyć wszelkiego rodzaju patologie
społeczne, dziedziczną biedę i przestępczość. „Bez eugeniki zatoniemy w bagnie wszyscy i
już bez ratunku, i już na zawsze” – nawoływał alarmująco w dramacie „Senat szaleńców”,
3
J. Korczak, Jak kochać dziecko. Internat. Kolonie letnie, Warszawa-Kraków 1929, s. 12
J. Korczak, Spacer, „Dos Kind“ 1924, nr 4, s. 26–30; tłum. z j. jidysz Stefan Bergman i Hanna Kirchner.
5
J. Korczak, Jak kochać dziecko. Dziecko w rodzinie, Warszawa-Kraków 1929, s. 14; J. Korczak, Dzieła, t. 7.
Jak kochać dziecko. Momenty wychowawcze. Prawo dziecka do szacunku; wyd. S. Wołoszyn, E. Cichy,
Warszawa 1993, s. 15.
4
CZWARTKI NA TŁOMACKIEM: MÓJ KORCZAK
Żydowski Instytut Historyczny, 10 maja 2012
wystawionym w 1931 r6. Uważał, że państwo powinno prowadzić politykę populacyjną za
pomocą odpowiednich przepisów prawa, zmieniać mentalność dorosłych, propagować
świadome macierzyństwo i antykoncepcję, a przede wszystkim wychowywać dzieci na ludzi
zdrowych
i
uświadomionych
seksualnie.
Pod pewnymi względami wiara Korczaka w eugenikę i zaangażowanie państwa
przypomina
poglądy
jego
rówieśnika
Władysława
Spasowskiego
(ur.
1877),
marksistowskiego filozofa i doświadczonego pedagoga. Wyrażał on swe przekonania na
temat ówczesnego, zepsutego, i przyszłego, zdrowego społeczeństwa w sposób znacznie
bardziej radykalny niż Korczak, który niewątpliwie pragnął zmieniać świat, ale z całą
pewnością nie drogą rewolucji. Tymczasem Spasowski w swej książce „Wyzwolenie
człowieka w świetle filozofii...”, wydanej po raz pierwszy w 1933 r., pisał:
„Panujące w świecie kapitalistycznym warunki, stosunki, poglądy i przesądy nie tylko
młodzież dojrzalszą, lecz również ludzi dorosłych skazują przeważnie albo na onanię,
pederastię, neurastenię i zniechęcenie do życia, kończące się nieraz samobójstwem, albo na
prostytuowanie się po domach publicznych, nabywanie chorób wenerycznych, zatruwanie i
łamanie życia sobie, żonom i dzieciom, albo wreszcie na cudzołóstwo z żonami swych
znajomych i przyjaciół i na związane z tym życie, pełne kłamstw, oszustw i awantur [...].
Tylko zgoła nowy system wychowania płciowego i zasadniczo nowe prawo, wypływające z
innych niż kapitalistyczne podstaw ustroju społecznego, pozwolą uzdrowić stosunki między
płciami i rozwiązać zadowalająco doniosłe zagadnienie prokreacji”7.
Podobnie jak dla większości ortodoksyjnie myślących marksistów, także dla Spasowskiego
wszystko to, co uważano za przejawy moralnego zepsucia, psychicznej i fizycznej
degeneracji, było zjawiskiem typowym dla społeczeństwa klasowego, bazującego na wyzysku
człowieka przez człowieka. Wszystko to miało jakoby zaniknąć po zwycięstwie klasy
robotniczej dzięki zmianom w systemie prawnym i reformie wychowania.
Dziś wiemy na pewno, że nie wszystko można w człowieku zmienić za pomocą surowych
lub subtelnych metod wychowawczych, ewentualnie za pomocą najwymyślniejszych terapii
psychiatrycznych, a próby poddania natury ludzkiej restrykcyjnym normom prawnym
zaowocowały w XX w. tragedią wielu ludzi lub wręcz masowymi zbrodniami.
6
J. Korczak, Dzieła, t. 10. Senat szaleńców. Proza poetycka. Utwory radiowe; wyd. H. Kirchner, E. Cichy, M.
Prussak , Warszawa 1994, s. 135.
7
Władysław Spasowski, Wyzwolenie człowieka w świetle filozofii, socjologii pracy i wychowania ludzkości;
posłowie S. Skrzeszewski, Warszawa 1963, s. 363.
CZWARTKI NA TŁOMACKIEM: MÓJ KORCZAK
Żydowski Instytut Historyczny, 10 maja 2012
III.
Przełom XIX i XX w. to okres, gdy w obliczu rozwijających się nacjonalizmów żydowscy
zwolennicy asymilacji coraz częściej zdawali sobie sprawę, że wkroczyli na drogę
prowadzącą do nikąd. Jednocześnie rosło zainteresowanie syjonizmem i głoszonymi przez
jego przywódców hasłami stworzenia nowoczesnego narodu żydowskiego i odbudowy
żydowskiej państwowości. Latem 1899 r. Janusz Korczak przebywał w Szwajcarii, gdzie
zapoznawał się przede wszystkim z działalnością szkół i szpitali dziecięcych oraz bezpłatnych
czytelni pism dla dzieci i młodzieży, a także wziął udział w III Kongresie Syjonistycznym w
Bazylei.
Fascynacja perspektywami lepszej przyszłości Żydów, jakie zdawał się stwarzać ruch
syjonistyczny, a jednocześnie głębokie przywiązanie do polskiej ojczyzny stały się dla
Korczaka źródłem wielu duchowych rozterek. Narastały one z biegiem czasu, prowadząc
wręcz do duchowego rozdarcia. W 1933 r., a więc na rok przed pierwszym wyjazdem do
Palestyny, w jednym z listów pisał: „Albo nie będzie po co jechać, albo warto będzie długo
pozostać. Oto dlaczego waham się, zwlekam. Pracy tu w Polsce wiele – nie leniwie trzymam
się z dala, choć to mój klimat i roślinność, i tradycja, i ludzie, których znam – i język, którym
się swobodnie mogę porozumieć. Tam wszystko obce i trudne”8.
W 1934 i 1936 r. Janusz Korczak odwiedził Palestynę, która interesowała go pod wieloma
względami, i jako religijne centrum trzech religii, i jako miejsce żydowskiego odrodzenia
narodowego.
Obserwował
efekty
rozwoju
żydowskiego
osadnictwa
oraz
metody
wychowawcze stosowane w kibucach. Był pełen zachwytu dla dokonań osadników, którzy
pokonując liczne trudności, tworzyli nowe żydowskie życie, wolne od odwiecznych
ograniczeń, dające nadzieję na lepszy los dla przyszłych pokoleń Żydów. Nie chciał być
wyłącznie turystą, angażował się w życie goszczącego go kibucu Ein Harod, pracował w
kuchni i wygłaszał pogadanki. Lecz pomimo tego wszystkiego czuł się wciąż jak turysta w
świecie, który tak na prawdę nie był jego światem9.
Odwlekane przez wiele lat wizyty w Palestynie niewątpliwie odmieniły wcześniejszy
stosunek Korczaka do idei odbudowy żydowskiego państwa, fascynacja coraz bardziej
wypierała dystans. Niezmiennie uważał się jednak za typowego przedstawiciela diaspory,
zaaklimatyzowanego fizycznie i moralnie do życia w Europie. Wierzył w powodzenie idei
syjonizmu, ale nie widział w niej miejsca dla siebie z obawy przed tęsknotą za tym
8
9
M. Falkowska, Kalendarium życia, działalności i twórczości Janusza Korczaka, Warszawa 1978, s. 271.
Tamże, s. 304-305.
CZWARTKI NA TŁOMACKIEM: MÓJ KORCZAK
Żydowski Instytut Historyczny, 10 maja 2012
wszystkim, co tworzyło jego polską ojczyznę. W drugiej połowie lat 30., wobec narastającej
w Polsce wrogości do Żydów, zastanawiał się coraz poważniej nad umieszczeniem
żydowskich sierot w Palestynie, w nowym, stworzonym dla nich domu. Pozostał jednak ze
swymi podopiecznymi w Polsce. Zapewne po dawnemu wierzył, że: „Światu nie praca i
pomarańcze potrzebne, a nowa wiara. Wiara w życie przyszłe związać się musi z dzieckiem
jako nadzieją”10.
Palestyna stała się ojczyzną sentymentalną Janusza Korczaka. Ojczyną, do której należał
całym sobą, będąc Żydem i Polakiem, pozostała Polska z potrzebującymi jego opieki
sierotami. Była to postawa typowa dla wielu żydowskich, mniej lub bardziej zasymilowanych
intelektualistów tego czasu, żyjących w Polsce i innych państwach Europejskich.
Przypominała ona pod wieloma względami postawę niemieckiego żydowskiego lekarza i
działacza społecznego Magnusa Hirschfelda (ur. w 1868 r.), który odwiedził Palestynę w
1932 r. Zetknięcie z efektami działalności ruchu syjonistycznego wywarło na nim wielkie
wrażenie,
niewątpliwie
spotęgowane
wciąż
spychaną
na
margines
świadomością
żydowskiego pochodzenia. W odróżnieniu od Korczaka odnosił się on do idei syjonizmu z
dużym krytycyzmem, dostrzegał w nim przede wszystkim izolacjonizm i nacjonalistyczną
pogardę dla nie-Żydów. Obserwując młodych ludzi śpiewających hebrajskie pieśni zauważał
oznaki wskazujące, „że duma narodowa zbliża się już u nich do zgubnego narodowego
zaślepienia wymierzonego w tych, którzy nawet nie rozumieją po hebrajsku”. Ale pomimo to
w zapiskach z podróży (Die Weltreise eines Sexualforschers, Brugg 1933) odnotował swą
warunkową życzliwość dla „syjonistycznego eksperymentu”, cieszył się, że mógł osobiście na
miejscu studiować szczęście osadników. „Jakże wyjątkowo wiele znaczą dla mnie ci ludzie,
natura, historia i przyszłość tego kraju”- pisał11.
Działacze syjonistyczni zaproponowali Hirschfeldowi, by osiedlił się w Palestynie na stare
lata, co zapewne jeszcze bardziej poruszyło żydowską cząstkę jego duszy, ale nie miało
praktycznego znaczenia. Żydowskie odrodzenie narodowe w Palestynie było mu tak na
prawdę obce, nie widział wśród osadników miejsca dla siebie. Jego duchową ojczyzną była
Europa, nawet jeśli nie miał odwagi powrócić do przesiąkających nazizmem Niemiec. Osiadł
we Wiedniu, a następnie w Nicei, gdzie zmarł w maju 1935 r. Korczak pozostał w Polsce i
podzielił los swych żydowskich rodaków i wychowanków, wywiezionych latem 1942 r. do
obozu zagłady w Treblince.
10
Tamże, s. 271.
M. Herzer, Magnus Hirschfeld. Leben und Werk eines jüdischen, schwulen und sozialistischen Sexologen,
Frankfurt am Main 1992, s. 52- 53.
11
CZWARTKI NA TŁOMACKIEM: MÓJ KORCZAK
Żydowski Instytut Historyczny, 10 maja 2012
IV.
Autorzy wielu prac o Korczaku podkreślają, że miał możliwość opuszczenia getta, ukrycia
się „po aryjskiej” stronie i uniknięcia śmierci w komorze gazowej. Ale czy taki wybór w
ogóle dla niego istniał, nie w wymiarze posiadanych możliwości, lecz w wymiarze
moralnym? Czy rzeczywiście Korczak mógł wybrać ucieczkę przed śmiercią, oznaczającą
jednocześnie porzucenie wychowanków w obliczu najcięższego doświadczenia, w obliczu
śmierci? Czy nie byłoby to zaprzeczeniem całej jego drogi przez życie, wszystkiego tego, co
napisał i czego dokonał?
Według niektórych świadków deportacji Domu Sierot i innych żydowskich sierocińców do
obozu zagłady w Treblince, przeprowadzonej 5 lub 6 sierpnia 1942 r., Janusz Korczak mógł
ratować się nawet z Umschagplatzu, pozostawiając tam jednak swoje dzieci. Sytuację tę tak
opisał Władysław Szlengel w wierszu „Kartka z dziennika >akcji<”:
„Ktoś doleciał – papier miał w dłoni,
Coś tłumaczył i wrzeszczał nerwowo,
– Pan może wrócić... jest kartka od Brandta,
Korczak niemo potrząsnął głową.
Nawet wcale im nie tłumaczył,
Tym, co przyszli z łaską niemiecką,
Jakże włożyć w te głowy bezduszne,
Co znaczy samo zostawić dziecko...”12.
Wielu warszawskich Żydów mogło ratować swe życie za cenę porzucenia najbliższych, a
jednak pozostawało wraz z nimi, zdając sobie sprawę, że zwiększają ryzyko śmierci. Był
wśród nich historyk Emanuel Ringelblum, młodszy od Korczaka o nieco ponad dwadzieścia
lat, podczas okupacji sekretarz generalny Żydowskiej Samopomocy Społecznej i jednocześnie
twórca podziemnego archiwum warszawskiego getta „Oneg Szabat”. Od lutego 1943 r.
ukrywał się wraz z żoną Judytą i synem Urim w gospodarstwie ogrodniczym przy ulicy
Grójeckiej, choć dzięki swemu nie budzącemu podejrzeń wyglądowi, jasnym włosom i
niebieskim oczom, mógł żyć po „aryjskiej” stronie na polskich papierach. Przyjaciele z
konspiracji przygotowali dla niego mieszkanie w Izabelinie, licząc na to, że w nim zamieszka
i włączy się w podziemną działalność polityczną. Ringelblum pozostał jednak w kryjówce,
ponieważ wolał kontynuować swą pracę naukową, a przede wszystkim nie chciał rozstawać
12
W. Szlengel, Co czytałem umarłym. Wiersze getta warszawskiego; oprac. I. Maciejewska, Warszawa 1979, s.
77.
CZWARTKI NA TŁOMACKIEM: MÓJ KORCZAK
Żydowski Instytut Historyczny, 10 maja 2012
się z rodziną. Jego żona kategorycznie odrzucała propozycje opuszczenia podziemnej
kryjówki pod szklarnią.
Ukrywający się przy Grójeckiej Żydzi zostali wydani Niemcom przez polskiego
donosiciela, aresztowani przez Gestapo7 marca 1944 r. i uwięzieni na Pawiaku. Wówczas
kontakt z Emanuelem Ringelblumem nawiązał jeden z przebywających tam więźniów, Jechiel
Hirszhaut, pracujący w złożonej z Żydów brygadzie robotniczej. Gdy
powiedział
Ringelblumowi, że istnieje możliwość uratowania go, wówczas ten spytał, co stanie się z
siedzącym na jego kolanach 14-letnim Urim. Dowiedziawszy się, że szansy na ratunek nie ma
ani jego syn, ani żona, osadzona na oddziale kobiecym Pawiaka, odrzucił propozycję. Zostali
wszyscy rozstrzelani 10 marca 1944 r13.
Czy śmierć Korczaka i Ringelbluma była wyrazem pogodzenia się z losem, czy przejawem
moralnego sprzeciwu? Może była protestem i jednocześnie jedynym prawdziwie ludzkim
wyjściem z sytuacji, dającym nadzieję, że przyszłe pokolenia upomną się o najbezbronniejsze
z ofiar.
13
S.D. Kassow, Kto napisze naszą historię? Ukryte archiwum Emanuela Ringelbluma; tłum. G. Waluga i O.
Zienkiewicz, Warszawa 2010, s. 327-330, 350-351.

Podobne dokumenty