w późnym wieku
Transkrypt
w późnym wieku
(11)/10 3 wrzesień magazyn dla chorych na WZW hcv a seniorzy tai chi medytacja w ruchu Szczepienia w późnym wieku spis treści 6–7 na zdrowie! Jak curry wpływa na pamięć, co można wyczytać z tęczówki oka, ile kalorii spalimy, wykonując ćwiczenia fizyczne bądź odkurzając? Poznaj nowinki ze świata medycyny. 8–13 Gorący temat Seniorzy w akcji Czytają dzieciom poszkodowanym przez los, tworzą nowe ścieżki rowerowe, wystawiają przedstawienia w teatrze. Kto? Osoby po sześćdziesiątce, które po przejściu na emeryturę udowadniają, że także w tym wieku można zrobić wiele, aby pozytywnie zmienić swoje otoczenie. 14–17 abc pacjenta HCV a seniorzy 18–20 abc pacjenta Szczepienia w późnym wieku 21–23 abc pacjenta Świąd skóry 24–27 abc pacjenta ONW w zarysie Osoby powyżej 60. roku życia, chore na przewlekłe zapalenie wątroby typu C, mogą być skutecznie leczone, pod warunkiem prawidłowej kwalifikacji do terapii i jej ścisłego monitorowania. Początkowo bagatelizowany, zwykle zaczyna się od dłoni i stóp. Budzi zdziwienie. Może to grzybica? Przyczyna dolegliwości jest zaskakująca – tkwi w chorobie wątroby. 28–31 pasja życia Zbigniew Wodecki Jest bardzo zabiegany. Nadal koncertuje, nagrywa płyty, sprawdza się w rolach dubbingowych i serialowych, pracuje w teatrze i jako juror w „Tańcu z Gwiazdami”. Zbigniew Wodecki opowiada nam o swych pasjach, dojrzałości zawodowej i trudach, które zaprowadziły go na szczyt kariery. Ze względu na ryzyko braku dostatecznej naturalnej obrony przed infekcjami, należy dążyć do indukcji immunologicznych mechanizmów obronnych. I to pomimo faktu, że odpowiedź na szczepienia u osób starszych jest słabsza niż u ludzi w młodszym wieku. Według definicji z 1970 roku, ostrą niewydolnością wątroby (ONW) nazywamy potencjalnie odwracalne, ciężkie upośledzenie czynności zdrowej uprzednio wątroby, z zaburzeniami świadomości, które pojawia się w ciągu pierwszych 8 tygodni choroby. 3 4 spis treści od redakcji 32–33 Psychologia Jak zachować optymizm... 34–35 cienie i blaski Steven Tyler 36–39 Twój ruch Tai chi 40–43 Uroda Dojrzałej skórze na ratunek 44–45 Dieta Być jak Sharon Stone 46–47 Kultura 48–49 wykaz placówek Gdzie zgłosić się po poradę? 50 zapowiedzi Utrzymywanie dobrej kondycji – nie tylko fizycznej, ale i psychicznej, jest niezwykle ważne. Psycholog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej radzi, jak zachować optymizm, aby w pełni cieszyć się życiem. Ćwiczenia tai chi, naśladujące giętkie ruchy zwierząt, bardziej niż kondycji fizycznej wymagają skupienia i koncentracji. Wyrównują oddech, uspokajają myśli, poprawiają przepływ energii i koją duszę. Amerykańska gwiazda w tym roku skończyła 52 lata. Mimo to wciąż zachwyca nienaganną figurą, której pozazdrościć mogłyby jej dwudziestolatki. Dowiedz się, jaki jest sekret jej perfekcyjnego wyglądu. Od najmłodszych lat miał kontakt z muzyką. Założony przez niego zespół Aerosmith szybko zdobył światową sławę. Nawet najwięksi fani Tylera nie domyślali się jednak, że przez kilka lat walczył on z wirusem HCV. Hollywood już ogłosił, że botoks jest passe, a zmarszczki mogą być seksy. Naturalny, zdrowy wygląd jest przecież dużo cenniejszy niż sztuczny grymas. Poznaj innowacje, którymi zastąpisz botoks i skalpel, dodając swojej skórze blasku. Czego nie warto przegapić w nadchodzących miesiącach? Z pewnością sztuki francuskiego pisarza Paula Claudela, zatytułowanej „Parlezmoi d’amour, czyli porozmawiajmy o miłości” czy wystawy Emergency Exit pokazywanej w Zachęcie. Polacy powyżej 50. roku życia niezbyt chętnie angażują się w wolontariat i niechętnie włączają w działania na rzecz lokalnej społeczności. Taki stan rzeczy usiłują zmienić organizacje pozarządowe, tworząc między innymi program „Seniorzy w akcji”. Pomagają w ten sposób realizować najciekawsze pomysły energicznych emerytów, a jednocześnie pokazują, jak wielki potencjał drzemie w tej grupie społeczeństwa. Dziś, gdy żyjemy coraz dłużej, warto zachować aktywność nawet w starszym wieku. I do tego staramy się zachęcić naszych czytelników. Nie pomijamy również kwestii zdrowotnych, dlatego polecamy tekst prof. Małgorzaty Pawłowskiej na temat leczenia wirusa HCV u osób powyżej 65. roku życia. Z kolei prof. Jacek Juszczyk stara się rozwiać wszelkie wątpliwości dotyczące szczepień w późnym wieku. Doradzamy też, jak pielęgnować dojrzałą skórę oraz dbać nie tylko o zdrowie fizyczne, ale i psychiczne, a także przedstawiamy powody, dla których warto ćwiczyć tai chi. Redakcja 5 NA ZDROWIE! NA ZDROWIE! Pomidory młodości Moc wyobraźni Pomidory korzystnie wpływają na wygląd skóry, a osoby, które częściej jedzą te warzywa, mają płytsze zmarszczki i młodziej wyglądającą cerę. Dlaczego? Pomidory zawierają duże ilości likopenu – roślinnego pigmentu zawartego w czerwonych owocach i warzywach o silnych właściwościach antyutleniających. Likopen, który najlepiej uwalnia się podczas obróbki termicznej, podnosi odporność skóry na działanie promieni UV z siłą równą filtrowi o faktorze 1,3. Likopen wspomaga również powstawanie kolagenu, który zapobiega wiotczeniu skóry. Pamiętajmy o tym i częściej serwujmy na obiad zupę pomidorową. Rzeczywistość wymaga od nas działania, nie bujania w obłokach. Badania psychologiczne udowadniają jednak, że istnieje związek między naszymi myślami a tym, czy osiągniemy sukces. Celem jednego z doświadczeń przeprowadzonych w Instytucie Psychologii PAN było… pozbycie się nadwagi. Pierwsza grupa badanych w myślach ćwiczyła na siłowni, druga skupiała się na samej wizji szczupłej sylwetki. Tym pierwszym wyobraźnia podpowiadała: nie ma co liczyć na cud, żeby schudnąć – trzeba ćwiczyć. W efekcie byli bardziej konsekwentni w dążeniu do celu. W ujarzmianiu wyobraźni pomagają treningi, tzw. symulacje mentalne, czyli ćwiczenia uczące kontrolowania myśli. Aby uzyskać miarodajne efekty, wystarczy ćwiczyć cztery razy w tygodniu po 12 minut. To nic nie kosztuje! Patrz w oczy! Studiowanie tęczówki oka pod kątem oceny stanu zdrowia, prognozowania chorób i profilaktyki było znane już w starożytności. Praktykował to nawet sam Leonardo da Vinci. Czy jednak patrzenie w oczy może być zabiegiem diagnostycznym? Polskie Towarzystwo Irydologii i Homeopatii definiuje irydologię jako metodę całościowej oceny stanu zdrowia. Im bardziej spoista i jednolita powierzchnia beleczek tęczówki, tym człowiek jest zdrowszy. Wszelkie plamki i pierścienie mogą oznaczać konkretne choroby (prawa tęczówka ukazuje stan organów po prawej stronie ciała, a lewa po lewej). Kolor oczu może również określać, na jakie choroby jesteśmy bardziej podatni. Warto zaznaczyć, że badania irydologiczne są dla naszego organizmu całkowicie nieinwazyjne. Curry na pamięć KALKULATOR KALORII Spożywanie potraw bogatych w curry może ograniczyć ryzyko zachorowania na chorobę Alzheimera. Wszystko dzięki zawartości kurkumy, która blokuje tworzenie się skrzepów białka poprzez przypinanie się do pojedynczych cząsteczek beta-amyloidu (uznawanego za główną przyczynę zachorowań na demencję) i uniemożliwianie im gromadzenia się. Trwają badania, które mają potwierdzić związek między niską zachorowalnością na Alzheimera u Hindusów a dużą ilością curry zawartą w ich posiłkach. Ćwiczenia fizyczne doskonale wpływają nie tylko na naszą sylwetkę, ale i samopoczucie. Nie zawsze jednak znajdujemy czas, aby regularnie odwiedzać fitness kluby. Godzinna, średnio intensywna gimnastyka pozwala nam spalić ok. 230 kcal. Tyle samo spalimy jednak podczas wykonywania niektórych prac domowych, np. mycia okien, odkurzania. Podczas rozwieszania prania w ciągu godziny spalimy 300 kcal, a trzepiąc dywany – aż 350! Największym pożeraczem kilokalorii wśród prac domowych jest wieszanie firanek. Przez godzinę takiej pracy tracimy 400 kcal – to tyle, ile godzina gry w golfa oraz więcej niż energiczny taniec lub szybki spacer. Foto Archiwum, Free, East News, Corbis tekst Halina Ruszkiewicz 6 dobre Tłuszcze Naukowcy z uniwersytetu w Kalifornii twierdzą, że oleoetalonamid – substancja wydzielana po spożyciu tłuszczów – ma korzystny wpływ na naszą pamięć. Mowa oczywiście o tłuszczach nienasyconych. Szczególnie bogatym ich źródłem jest oliwa z oliwek. Zawiera aż 77 proc. „dobrych” kwasów tłuszczowych. Aby dostarczyć organizmowi odpowiednią ich ilość, warto spożywać także olej sojowy, orzechy oraz ryby. Aktualnie przeprowadzane są testy kliniczne, mające na celu doprowadzenie do stworzenia pigułki poprawiającej pamięć. 7 gorący temat 8 seniorzy w akcji Tekst Jacek Matwiejczyk Foto Krzysztof Pacholak, Daniel Chrobak, Jan Brykczyński Uczą się jak być doskonałymi babciami, czytają dzieciom potrzebującym wsparcia, tworzą nowe ścieżki rowerowe, wystawiają przedstawienia w teatrze. Narzekają tylko na brak czasu – nigdy na brak energii. Kto? Osoby po sześćdziesiątce, które po przejściu na emeryturę udowadniają, że także w tym wieku można zrobić wiele, aby pozytywnie zmienić swoje otoczenie. W sali Wojewódzkiego Domu Kultury panuje nietypowy spokój. Nie ma tu dzieci ani młodzieży. Widać jedynie kobiety i tylko dwóch mężczyzn, w wieku mniej więcej emerytalnym. Jedna z pań trzyma w ręku kłębek nici (nieodmiennie kojarzący się z wizerunkiem babci), które w tym przypadku nie są wykorzystywane do szydełkowania czy robienia na drutach. Kobieta okręca nitkę wokół palca, rzuca kłębek osobie stojącej po przeciwnej stronie i mówi: – Zosiu, wiem, że tu jesteś, bo chcesz być superbabcią. Nie wiem jednak, ile lat mają twoje wnuki. Kłębek wędruje dalej. Im więcej osób ma związane nicią ręce, tym więcej dowiadują się o sobie. Babcia doskonała Tak zwykle wygląda „zabawa” na pierwszych zajęciach w lubelskiej „Szkole superbabci i superdziadka” wymyślonej przez byłą rektor Uniwersytetu Trzeciego Wieku, dr Zofię Zaorską. – Ten projekt napisałam na konkurs „Seniorzy w akcji”, ogłoszony przez Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę”, a wspierany finansowo przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności – wyjaśnia pomysłodawczyni, prywatnie babcia trojga wnucząt. Swoją pracę doktorską pisała z gerontologii. Musiała do niej wykonać wiele badań, przeprowadziła też ponad sto wywiadów. – Dlatego wiedziałam, że wielu starszych ludzi ma problem z tym, co robić po przejściu na emeryturę. Świat staje przed problemem starości demograficznej. Kiedyś ludzie zdecydowanie krócej żyli, mieli więcej dzieci. Generalnie obracali się w rodzinie i to rodzina dostarczała im wielu pomysłów na zagospodarowanie czasu – mówi Zofia Zaorska i dodaje: – Dziś dłużej się żyje, seniorzy są znacznie sprawniejsi, mają też zabezpieczenie emerytalne, a przecież moja babcia nie miała żadnej emerytury. Ludzie mają większą możliwość dysponowania własnym czasem, są lepiej wykształceni, spora grupka nadal chce się kształcić. Nie jest to jednak tak powszechne. – Zakładając tę szkołę, myślałam, że będę miała wiele zgłoszeń, ale tak nie było. Do pierwszej edycji zgłosiło się 30 pań, do kolejnej 25. Trzeba było przełamać stereotyp wszystkowiedzącej babci, pokazać, że są takie, które chcą się jeszcze uczyć, aby lepiej zajmować się wnukami – opowiada Zaorska. A to nie było proste zadanie. Wolontariat? Nie, dziękuję Jak wynika z raportu „Kapitał intelektualny Polski”, przygotowanego przez ekspertów rządowych, akademickich i ekonomicznych, Polacy powyżej 50. roku życia niechętnie angażują się w wolontariat, nie doszkalają się zawodowo. Ich zaangażowanie społeczne jest dwu-, trzykrotnie mniejsze niż w krajach Europy Zachodniej i zwykle ogranicza się do najbliższej rodziny. Łączy się to również z niskim poziomem zaufania do innych 9 10 gorący temat osób, charakterystycznym dla całego społeczeństwa polskiego, co utrwala bierność seniorów. Jedynie nieco powyżej 20 proc. z nich uważa, że można zaufać innym ludziom. Z brakiem zaufania związana jest także niska samoocena. Nie uczestnicząc w życiu społecznym, seniorzy wypadają na margines i traktowani są jak niepotrzebny balast. W konsekwencji zamykają się w sobie, nie chcą śledzić nowych trendów społecznych, kulturowych czy technologicznych. Indeks kapitału intelektualnego dla seniorów plasuje Polskę na ostatnim miejscu pośród 16 krajów europejskich, które objęte są porównaniem. Międzypokoleniowa interakcja Z tym problem postanowiło zmierzyć się Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę”. Korzystając z finansowego wsparcia Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności, ogłosiło w 2008 roku ogólnopolski, cykliczny konkurs „Seniorzy w akcji”. Z jego środków przyznawane są dotacje na realizację przedsięwzięć, które angażują emerytów do działania na rzecz otoczenia, uruchamiają i rozwijają inicjatywy oparte na współpracy międzypokoleniowej, a także sprzyjają rozwojowi wolontariatu osób starszych. – Do tej pory odbyły się trzy edycje konkursu. Dostaliśmy w sumie około 1200 zgłoszeń – mówi Beata Tokarz z Towarzystwa Inicjatyw Twórczych „ę”. – Poprzez realizację 11 konkursu „Seniorzy w akcji” pragniemy pokazać, że osoby starsze są aktywnymi członkami społeczności lokalnych, że wykorzystują swój wolny czas, wiedzę i bogate doświadczenie życiowe i zawodowe do działania na rzecz innych, inicjują ciekawe przedsięwzięcia w swoim miejscu zamieszkania i pomagają w rozwiązywaniu lokalnych problemów – wylicza Tokarz. O dotacje, wynoszące od 5 do 12 tys. złotych, mogą ubiegać się osoby, które ukończyły 55 lat i chcą samodzielnie lub wspólnie z młodym człowiekiem mającym mniej niż 30 lat zrealizować projekt w oparciu o struktury Uniwersytetu Trzeciego Wieku lub innej wybranej organizacji non-profit. – Mogą to być np. fundacje i stowarzyszenia, organizacje kościelne, instytucje samorządowe – wyjaśnia Beata Tokarz. Zdarza się, że projekty przygotowują członkowie rodziny, na przykład babcia i wnuczka, ojciec i syn. Autorzy najciekawszych propozycji są zapraszani na warsztaty, a wybrani – około 30 osób – otrzymują finansowe wsparcie. W 2008 i w 2009 roku ze środków konkursu zrealizowano 68 inicjatyw. Łączna wysokość przyznanych dotacji wyniosła ponad 875 tys. zł. Wśród nagrodzonych był m.in. 56-letni emerytowany górnik Zdzisław Majcherczyk. Wraz z grupą seniorów i młodzieżą stworzył nowy odcinek trasy rowerowej. Przebiega ona przez zabytkowe dzielnice Giszowiec i Niszowiec. Uznanie w oczach niezależ- nych ekspertów oceniających pomysły zgłoszone na konkurs znalazł też projekt z Wałbrzycha – „Inwazja ruchem”. Został on przygotowany przez matkę i córkę. Wanda Radłowska (58 lat) i Magdalena Radłowska (28 lat) postanowiły zorganizować międzypokoleniowe warsztaty tańca współczesnego. Wsparcie fundacji otrzymał też pomysł 72-letniego Wiesława Siemińskiego i 25-letniej Agaty Chruszcz. „Wkrętariusze – pomocna złota dłoń” to grupa wolontariuszy w różnym wieku. Odwiedzają oni starszych mieszkańców gdańskiej dzielnicy Brzeźno i pomagają im w drobnych domowych naprawach. – W tegorocznej, trzeciej edycji, nagrodzono z kolei 32 projekty z różnych części Polski – zdradza Beata Tokarz. Wiadomo już, że przygodę z teatrem rozpoczną seniorzy w Baranowie i we Włyniu. Studenci i seniorzy z Łodzi wezmą udział w warsztatach mody i zaprojektują kolekcję ubrań. Dziadkowie lepsi od cenzora Wśród zwycięzców ostatniej edycji są też weterani „Seniorów w akcji”. Dotację, choć o połowę mniejszą niż w poprzednich latach, otrzyma „Szkoła superbabci i superdziadka” oraz stworzony przez Marię Biłas-Najmrodzką „Wędrujący Klub Czytających Dzieciom”. – Cieszę się, że po raz kolejny uznano mój pomysł za warty kontynuacji – uśmiecha się Zofia Zaorska. Zapisy do jej szkoły właśnie Seniorzy ruszają. Podobnie jak w ubiegłych latach, nie będzie mogą być wykładów, lecz warsztaty. aktywnymi Będą zajęcia z pierwszej członkami pomocy, dyskusje o żywieniu społeczności wnuków czy odpowiedniej komunikacji z ich rodzicami. lokalnych – Już bezpowrotnie minęły czasy, kiedy starsza osoba miała zawsze rację, a młodszy miał tylko słuchać. Teraz trzeba wysłuchać i młodszego. Bo inaczej konflikt murowany – mówi poważnie Zofia Zaorska. Cieszy ją też, że słyszy coraz mniej pytań o sens takiej szkoły. – Babcie stopniowo uświadamiają sobie, że teraz inaczej wychowuje się dzieci, inaczej się je karmi. Nadal mogą jednak uprzedzić młode matki o wielu czyhających zagrożeniach. Mam na myśli nadmiar zabawek, nieodpowiednie programy w telewizji itd. Babcia i dziadek mogą działać nie jako cenzorzy, ale osoby, które są w stanie zaproponować coś ciekawszego, tak aby malec wolał bawić się z nimi, a nie siedzieć przed telewizorem lub komputerem – uważa dr Zaorska i dodaje: – Nie mam w domu telewizora, więc jeden problem odpada. Ale mój najstarszy wnuk, który ma sześć lat, chce gorący temat 12 oczywiście siadać do komputera. Staram się mu towarzyszyć, dzięki czemu uruchamiamy odpowiednie gry i programy edukacyjne. Skąd wiem, jakie gry są odpowiednie? Między innymi z zajęć w „Szkole superbabci”. Czytanie przede wszystkim O tym, jak trudno jest utrzymać uwagę dziecka, wie dobrze Maria Biłas-Najmrodzka. – Po kilku, czasem kilkunastu minutach czytania musimy zwykle robić przerwę na jakąś grę bądź naukę wierszyka – przyznaje. – Nas to jednak nie przeraża, bo wiemy, jak z maluchami postępować – mówi. 10 kobiet z jej „Wędrującego Klubu” czyta książki dzieciom przebywającym w domach dziecka, świetlicach czy szpitalach dziecięcych. Początkowo spotkania miały się odbywać dwa razy w miesiącu, jednak zachwycone maluchy chciały częściej. Wolontariuszki wędrują więc do świetlic, domów dziecka czy sal szpitalnych przynajmniej raz w tygodniu. I to pomimo faktu, że mają inne obowiązki. Maria Biłas-Najmrodzka nie kryje dumy. – Niezmiernie cieszy mnie fakt, że nie miałam żadnej trudności, aby namówić koleżanki do pomocy w realizacji tego projektu. Na pytanie, skąd się wziął pomysł na „Wędrujący Klub Czytających Dzieciom ”, wzrusza ramionami i odpowiada, że z głowy. – Czyli z niczego. Tradycja tego, żeby czytać dzieciom, istniała od zawsze, zapewne od momentu, kiedy Gutenberg wynalazł druk, więc w moim po- myśle nie ma nic sensacyjnego – stwierdza. Jak mówi, liczy się jednak to, że w ten sposób można wywołać uśmiech na twarzach dzieci, którym na co dzień brakuje ciepła i uwagi. I jeśli choć jeden procent z nich polubi czytanie, będzie to ogromny sukces. – Łatwo jednak nie jest. Po pierwszym roku działalności klubu musiałam zrobić bilans, także taki osobisty. Chodziło o zastanowienie się, czy mamy kontynuować działalność. Bo trzeba wiedzieć, że pracy było tyle, że niekiedy nie wiedziałam, od czego zacząć. Zadałam więc sobie pytanie: co dalej? I stwierdziłam, że gdybym wówczas nic nie robiła, a ten czas przeznaczyła na leżenie brzuchem do góry, albo na inne nicnierobienie, to czy miałabym większą satysfakcję? Odpowiedź nasuwa się sama. Tak też widziały tę sprawę koleżanki. Same również ciężko pracowały – mówi. Pytana o to, jak wykrzesać z siebie energię potrzebną do działania, Maria Biłas-Najmrodzka odpowiada, że najważniejsze jest właściwe podejście: – To jest kwestia szacunku dla czasu życia, który jest określony. Również określony jest czas, kiedy jesteśmy na tyle sprawni fizycznie, że możemy funkcjonować. To trzeba dobrze wykorzystać. Jest mnóstwo pasjonujących rzeczy na tym świecie, nie wolno więc marnować ani chwili. 13 14 abc pacjenta 15 HCV a Seniorzy Tekst prof. dr hab. med. Małgorzata Pawłowska Zakażenie HCV dotyczy około 3 proc. populacji na świecie. Rozpoznano je dotychczas u ponad 170 milionów ludzi. Konsekwencjami klinicznymi tego zakażenia są przewlekłe zapalenia wątroby, marskość wątroby oraz rak wątrobowokomórkowy. Niewydolność wątroby w przebiegu tych powikłań jest najczęstszą przyczyną przeszczepień wątroby u dorosłych, jak też zgonów. Pomimo obniżania się w wielu krajach liczby nowo wykrywanych przypadków zakażeń HCV, analizy szacunkowe wskazują na spodziewany wzrost liczby zgonów związanych z chorobami wątroby etiologii HCV w najbliższych 10 latach. Jest to konsekwencją długiego bezobjawowego przebiegu zakażenia i ujawnienia klinicznych następstw zakażeń HCV, do których doszło we wcześniejszym okresie. Jedną z metod zmniejszenia tego zagrożenia jest wczesne wykrywanie zakażeń HCV i ich skuteczne leczenie. Duże znaczenie ma w tym aspekcie zapewnienie dostępu do leczenia dużym grupom pacjentów. W ostatnich latach szacowana przeciętna długość życia została określona na 78,1 lat (USA) i 78,7 lat (Unia Europejska). Długość życia powyżej 65. roku życia określono dla populacji amerykańskiej na 17 lat u mężczyzn i 20 lat u kobiet. W USA i Japonii systematycznie wzrasta liczba zakażonych HCV powyżej 65. roku życia. We Włoszech w 2005 roku pacjenci powyżej 65. roku życia stanowili ponad połowę wszystkich zakażonych HCV. W Polsce, wśród zarejestrowanych w roku 2008 przypadków zakażeń HCV, pacjenci ci stanowili 18 proc. W tym kontekście pojawia się problem diagnozowania i leczenia pacjentów powyżej 60. roku życia zakażonych HCV. Ci pacjenci z jednej strony stanowią grupę zwiększonego ryzyka występowania powikłań choroby wątroby etiologii HCV, co jest argumentem przemawiającym za leczeniem; z drugiej są oni częściej obarczeni innymi schorzeniami przewlekłymi, które mogą obniżać skuteczność leczenia. W przypadku wykrycia zakażenia u pacjenta powyżej 65. roku życia należy przede wszystkim określić u niego ryzyko progresji choroby wątroby. Nie każdy bowiem pacjent w tym wieku jest kandydatem do leczenia przeciwwirusowego. Z badań przeprowadzonych przez T. Poynarda wśród 2300 zakażonych HCV nieleczonych przeciwwirusowo wynika, że odsetek chorych bez marskości wątroby po 20 latach od zakażenia wynosił 91 proc., a po 40 latach 56 proc. Jako niezależne czynniki przyspieszające progresję choroby wątroby określono wiek zakażenia, spożywanie alkoholu w ilości powyżej 50 g dziennie oraz płeć męską. W opinii innych autorów istotne są także wiek metrykalny i czynniki odpowiedzialne za progresję włóknienia w wątrobie. Nie ulega wątpliwości, że starsi pacjenci z reguły są dłużej zakażeni HCV, a okres zakażenia jest ważnym czynnikiem odpowiedzi na leczenie. Podobnie, u starszych pacjentów częściej obserwuje się bardziej zaawansowane włóknienie Przeciętna w wątrobie w porównaniu z młodszymi. W jednym długość z badań amerykańskich życia tylko 1/4 pacjentów powyżej mieszkańca 65. roku życia mogła być UE wynosi zakwalifikowana do leczenia przeciwwirusowego z powo78,7 lat du chorób towarzyszących, 16 17 terapii, ale udowodniono zwiększone ryzyko wystąpienia cytopenii (niedokrwistości, leukopenii, małopłytkowości) podczas leczenia oraz wyższą częstość wcześniejszego przerwania leczenia z powodu działań niepożądanych u pacjentów powyżej 60. roku życia. U ponad 40 proc. starszych pacjentów występowały cytopenie zmuszające do obniżania dawek leków lub przerwania leczenia, co nie pozostawało bez wpływu na adherencję i skuteczność terapii. Jednak pomimo opisanych niedogodności skuteczność leczenia w tej grupie pacjentów była porównywalna do skuteczności uzyskiwanej przez pacjentów poniżej 65. roku życia. Interesujące, że liczba działań niepożądanych w przeliczeniu na jednego pacjenta była wyższa u ludzi młodych. W badaniu przeprowadzonym w Japonii skuteczność leczenia pegylowanym interferonem i rybawiryną chorych na przewlekłe zapalenie wątroby typu C była znacznie niższa u pacjentów powyżej 65. roku życia, a czynnikami mającymi największy wpływ na odpowiedź na leczenie były wiek pacjenta i genotyp HCV. W kolejnym badaniu analizującym skuteczność terapii pegylowanym interferonem i rybawiryną wskazano na lepszą odpowiedź mężczyzn powyżej 50. roku życia w porównaniu do kobiet, co powiązano z obniżonym stężeniem estrogenów u kobiet powyżej 50. roku życia. Zwraca się również uwagę na wyższą częstość występowania u starszych osób zespołu metabolicznego, oporności na insulinę i cukrzycy typu 2, które również mają wpływ na uzyskanie odpowiedzi wirusologicznej na leczenie. Nie można zapominać, że replikacja HCV w komórkach centralnego układu nerwowego odpowiada za objawy neurastenii, a nawet stany depresyjne obecne u około 30 proc. zakażonych. Te zaburzenia mogą ulegać nasileniu podczas leczenia interferonem. Nie budzi dziś wątpliwości fakt, że przewlekłe zakażenie HCV obniża zależny od zdrowia wskaźnik jakości życia (HRQL – health-related quality of life). Działania uboczne stosowanej terapii mają niewątpliwie wpływ na dalsze obniżenie HRQL, co w konsekwencji prowadzi do obniżenia adherencji i niższej skuteczności leczenia. Według niektórych autorów populacja ludzi starszych jest na nie bardziej narażona. W badaniach, oceniających wpływ trwałej odpowiedzi wirusologicznej na HRQL u chorych leczonych z powodu pzw C oraz związek obniżonego HRQL z wcześniejszym ukończeniem terapii, analizowano kwestionariusze jakości życia SF-36 oraz skalę ciężkości zmęczenia FSS w 2., 12., 24., 48. i 72. tygodniu terapii kombinowanej interferonem i rybawiryną. W kwestionariuszu SF-36 oceniano osiem parametrów: wykonywanie czynności fizycznych, ich ograniczenia, witalność, ogólną percepcję zdrowia, obecność bólu, funkcjonowanie społeczne, ograniczenia emocji oraz zdro- a w analizie wieloczynnikowej przyczyn główną rolę odgrywał wiek pacjentów. U kobiet jako czynnik progresji włóknienia wskazuje się okres menopauzy w kontekście zaburzeń hormonalnych, którym można skutecznie zapobiegać przez zastosowanie hormonalnej terapii zastępczej. W wielu przeprowadzonych badaniach, zarówno klinicznych, jak i oceniających rutynowe leczenie chorych na przewlekłe zapalenie wątroby typu C, nie analizowano pacjentów powyżej 65. roku życia, gdyż ze względu na wiek nie spełniali oni kryteriów kwalifikacyjnych do leczenia. Nieliczne badania oceniające skuteczność leczenia przewlekłych zapaleń wątroby typu C u pacjentów powyżej 65. roku życia wykazały odmienne wyniki. W jednym z badań wykazano, że terapia była dobrze tolerowana, a skuteczność leczenia nie różniła się od skuteczności u ludzi młodszych. W innym badaniu wskazano na zbliżoną do młodszych pacjentów skuteczność Foto iStockphoto Przewlekłe zakażenie HCV obniża wskaźnik jakości życia wie psychiczne. Wykazano, że skuteczna terapia może podwyższyć HRQL obniżony w związku z pzw C, natomiast u pacjentów, którzy przerwali leczenie, ocena wg skal SF-36 i FSS była istotnie niższa niż przed rozpoczęciem leczenia. Trwała odpowiedź wirusologiczna związana była z podwyższeniem HRQL w stosunku do wartości sprzed leczenia. Największa poprawa dotyczyła możliwości wykonywania czynności fizycznych, ogólnej percepcji zdrowia oraz witalności. Reasumując, w związku z wydłużeniem szacowanej długości życia przesuwa się granica wieku kwalifikacji do leczenia przeciwwirusowego pacjentów zakażonych przewlekle HCV. W czasach indywidualizacji terapii i medycyny personalizowanej najważniejszym momentem jest prawidłowa kwalifikacja pacjenta do leczenia przeciwwirusowego w oparciu o analizę czynników ryzyka progresji choroby wątroby, jak i czynników prognozy odpowiedzi danego chorego na terapię oraz ścisłe monitorowanie leczenia z uwzględnieniem zwiększonego ryzyka wystąpienia działań niepożądanych, np. cytopenii. Osoby powyżej 60. roku życia, chore na przewlekłe zapalenie wątroby typu C, mogą być skutecznie leczone, pod warunkiem prawidłowej kwalifikacji do terapii i jej ścisłego monitorowania. prof. dr hab. med. Małgorzata Pawłowska Katedra Chorób Zakaźnych i Hepatologii CM UMK abc PACJENTA ABC specjalisty 19 szczepienia w późnym wieku Tekst prof. dr hab. med. Jacek Juszczyk Ze względu na ryzyko braku dostatecznej naturalnej obrony przed infekcjami należy dążyć do indukcji immunologicznych mechanizmów obronnych. I to pomimo faktu, że odpowiedź na szczepienia u osób starszych jest słabsza niż u ludzi w młodszym wieku. Za wartość graniczną wejścia w wiek podeszły przyjmuje się przekroczenie 65. roku życia. Jest to okres wyraźnego zmniejszenia odporności. Zwiększa się podatność osób w tym wieku na zakażenia bakteryjne np. płuc, dróg moczowych, jak i wirusowe. Za modelową może tutaj uchodzić wznowa nabytej przed laty infekcji wywołanej wirusem herpes-zoster (ospa wietrzna w dzieciństwie). U dorosłych objawia się ona jako półpasiec. Istnieje również zwiększona śmiertelność spowodowana grypą i jej powikłaniami. W okresie epidemii grypy występuje zjawisko nadumieralności, wywołane szczególnie wysokimi liczbami zgonów właśnie u osób starszych, których umiera w tym okresie więcej, aniżeli wynika to z demograficznych tablic przeżywalności. Bezspornie wykazano również, że w tej kategorii wiekowej zmniejsza się odpowiedź na szczepienia, która zależy od sprawnej, wielopoziomowej kooperacji układu immunologicznego. Pomimo tego, szczepienia są nadal bardzo polecane także w zaawansowanym wieku. Te naturalne zaburzenia odporności (w okresie noworodkowym i w wieku starczym), jak i związane z chorobami ją upośledzającymi, dotyczą zarówno odpowiedzi wrodzonej, jak i nabytej, poczynając od jej najwcześniejszych etapów. Ponieważ u osób po 65. roku życia komórki wczesnej odpowiedzi odpornościowej wykazują gorsze funkcjonowanie, niedobory są kompensowane wzrostem ich liczby. Dochodzi do upośledzenia funkcji małych komórek o własnościach żernych (mowa o zwalczających bakterie granulocytach obojętnochłonnych), zwłaszcza u starszych ludzi z niedostatecznie wyrównaną cukrzycą czy przewlekłym zapaleniem oskrzeli. Natomiast duże komórki żerne, choć dość sprawnie połykają bakterie, nie mogą ichTekst potem zniszczyć. Wytwarzają za mało nadtlenku prof.skutecznie dr hab. med. Waldemar Halota wodoru i tlenku azotu – związków niezbędnych do procesu destrukcji. Charakterystyczna dla wieku starczego jest też zaburzona komunikacja pomiędzy różnymi poziomami odpowiedzi odpornościowej, tj. przechodzenie z mechanizmów odpowiedzi wrodzonej na mechanizmy odpowiedzi nabytej. Jest to wywołane dysfunkcjami komórek dendrytycznych, które mają tutaj kluczowe znaczenie jako przełączniki pomiędzy obydwoma typami odpowiedzi. W porównaniu z wcześniejszymi okresami życia, w starszym wieku zmniejsza się ponadto sprawność komórek T, należących do rodziny limfocytów. Gorzej rozpoznają one i niszczą obce dla organizmu drobnoustroje. Trzeba pamiętać, że limfocyty tworzą bardzo skomplikowany system, złożony z licznych wyspecjalizowanych komórek oraz wytwarzanych przez nie substancji. Do takich substancji o działaniu ochronnym należą przeciwciała, które są wytwarzane przez komórki plazmatyczne, pochodzące z przekształconych limfocytów B. Problem w tym, że w starszym wieku zmniejsza się liczba komórek (plazmocytów) wytwarzających przeciwciała. Opisane zmiany nie są jednoznacznie związane z ograniczeniem wskazań do szczepień w tej kategorii wiekowej. Właśnie ze względu na ryzyko braku dostatecznej naturalnej obrony przed infekcjami należy poprzez szczepienia dążyć do indukcji immunologicznych mechanizmów obronnych, mimo że odpowiedź na szczepienia u ludzi starszych jest gorsza niż u ludzi młodszych. Szczepienia przeciw grypie Osoby powyżej 65. roku życia znajdują się na liście szczepienia szczególnie zalecanego. W tej grupie wiekowej efektyw- ność szczepień przeciwko grypie wynosi od 17 do 53 proc. (w zależności od wirusa aktualnie krążącego w populacji), podczas gdy u ludzi młodych jest znacznie wyższa – od 70 do 90 proc. Po podaniu szczepionki zawierającej trzy antygeny wirusa (antygeny są induktorami syntezy przeciwciał) tylko 17 proc. osób w wieku 65–98 lat odpowiedziało wytworzeniem przeciwciał przeciwko wszystkim trzem komponentom, zaś u co drugiej nie stwierdzono powstania żadnych przeciwciał. Wraz z wiekiem odpowiedź słabła. Jednakże u osób powyżej 60. roku życia wykazano zmniejszenie częstości występowania zachorowań na grypę. Z badań wynika, że szczepienia zmniejszają zapadalność na grypę od 33 do 58 proc., o połowę spada też konieczność hospitalizacji z powodu grypy i jej powikłań (zapalenia płuc). Dzięki szczepieniom maleje też liczba zgonów nawet o 68 proc. Obciążenie osób w wieku podeszłym chorobami przewlekłymi, takimi jak np. rozedma płuc, cukrzyca, niewydolność nerek, nawet 150-krotnie zwiększa ryzyko występowania ciężkich powikłań grypy. Dlatego szczepienia przeciwko grypie są wskazane także w tej kategorii pacjentów. Szczepienia przeciwko zakażeniom pneumokokowym Foto Free, iStockphoto 18 Dzieci w wieku poniżej dwóch lat oraz dorośli po przekroczeniu 65. roku życia są szczególnie narażeni na zakażenia wywoływane przez paciorkowca o nazwie Streptococcus pneumoniae. W USA nieco ponad połowa zgonów u osób w podeszłym wieku następuje z powodu inwazyjnych zakażeń tym paciorkowcem. Z tego powodu, począwszy od 1988 roku, Światowa Organizacja Zdrowia zaleca szczepienia w tej drugiej grupie wiekowej. Ze względu na zmniejszanie się miana prze- ciwciał antypneumokokowych po upływie pięciu lat, zwłaszcza u mężczyzn, zaleca się podanie drugiej dawki szczepionki zawierającej liczne typy paciorkowca Streptococcus pneumoniae osobom, które pierwszą dawkę otrzymały w wieku 65 lat. Efektywność szczepienia w zakresie zapobiegania ciężkim zakażeniom krwi oraz opon mózgowo-rdzeniowych ocenia się na około 58 proc. W Europie skuteczność tych szczepień u osób powyżej 65. roku życia, bez zaburzeń odporności, ocenia się na 76 proc., a u pacjentów z zaburzeniami odporności – na 50. Szczepienia przeciw tężcowi Nie należy minimalizować ryzyka tężca u starszych osób, ponieważ obecnie większość z nich prowadzi aktywny tryb życia. Wiąże się to ze znacznym ryzykiem zakażenia i rozwoju choroby przy niedostatecznej odporności. Udowodniono, że u osób pomiędzy 67. a 95. rokiem życia występują trudności w uzyskaniu informacji o odbytych uprzednio szczepieniach. Poza tym, ochronne przeciwciała miało nieco powyżej 90 proc. badanych. Racjonalne jest więc ponowne zaszczepienie się przeciwko tężcowi. Podanie jednej dawki przypominającej u osób z niskimi wartościami przeciwciał, względnie trzech dawek w ramach szczepienia podstawowego, okazało się bardzo efektywne. Liczba przeciwciał wzrosła kilkukrotnie, a w niektórych przypadkach nawet kilkunastokrotnie. Szczepienia przeciwko ospie wietrznej – półpaścowi Ten wirus, jeśli uaktywni się u osób w starszym wieku, bardzo często powoduje kłopotliwe dolegliwości, przejawiające się także przewlekłą neuralgią (bóle nerwów obwodowych) już po 20 ABC PACJENTA 21 Świąd skóry ustąpieniu ostrych objawów choroby. Starzenie się społeczeństwa w USA i Europie (także w Polsce) każe zwracać uwagę na nowe aspekty zdrowotne z tym związane. Szczepienia przy użyciu obecnie dostępnej szczepionki są rekomendowane tym dorosłym, u których brak jest informacji na temat odporności na zakażenie tym wirusem. Zalecane jest to zwłaszcza pensjonariuszom zakładów opiekuńczych, którzy mają kontakt z chorymi z upośledzoną odpornością, dziadkom mieszkającym z wnukami oraz osobom często podróżującym. Czy ta szczepionka jest skuteczna? Według badań przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych wynika, że tak. U osób po 65. roku życia, którym podano szczepionkę z osłabionym wirusem, zanotowano o połowę mniej przypadków półpaśca niż u niezaszczepionych. Jeszcze lepsze rezultaty stwierdzono w przypadku neuralgii (okres obserwacji wynosił nieco ponad trzy lata). Tu zanotowano prawie czterokrotną poprawę. Szczepionkę podaje się podskórnie, jednorazowo. Objawy niepożądane to najczęściej zaczerwienienie i (lub) bolesność w miejscu iniekcji. Szczepienia anty-HAV i anty-HBV Zaawansowany wiek, obok innych czynników, takich jak nadwaga, jest związany z gorszą niż u osób młodych odpowiedzią na szczepienia przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B. Badania nad efektywnością szczepionki kombinowanej anty-HAV (przeciwko wirusowi A zapalenia wątroby) i anty-HBV (przeciwko wirusowi B zapalenia wątroby) u osób starszych wykazały, że po szczepieniu podstawowym tylko 35 proc. z nich miało jednocześnie przeciwciała przeciwko antygenom obu wirusów. Odpowiedź na szczepienie była ujemnie skorelowana z wiekiem: im starsze osoby, tym niższy był odsetek uzyskujących odpowiednią liczbę przeciwciał. Za to po podaniu jednej dawki przypominającej tym, którzy wcześniej na szczepionkę nie odpowiadali, aż 87 proc. z nich uzyskało ochronne miana przeciwciał anty-HAV i 50 proc. anty-HBV. Te podstawowe informacje miały na celu uwypuklenie różnic w odpowiedzi odpornościowej u osób w wieku podeszłym, jak również wykazanie, że mimo gorszej odpowiedzi na szczepienia w tym okresie życia, są one ze wszech miar wskazane. Autor korzystał z opracowania: Jacek Juszczyk: Szczepienia osób w wieku podeszłym, w: Wakcynologia, red. Wiesław Magdzik, Danuta Naruszewicz-Lesiuk, Andrzej Zieliński, @-medica press, Bielsko-Biała 2007, str. 192–200. prof. dr hab. med. Jacek Juszczyk Katedra i Klinika Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu dokuczliwy towarzysz chorób wątroby Tekst dr hab. Marta Wawrzynowicz-Syczewska Początkowo bagatelizowany, zwykle zaczyna się od dłoni i stóp. Budzi zdziwienie. Może to grzybica? Oglądamy starannie skórę między palcami, paznokcie, podeszwy i nie dostrzegamy żadnych zmian. A swędzi coraz bardziej. Dochodzimy do wniosku, że nasza doczesna powłoka jest zbyt sucha i wymaga pielęgnacji. Kupujemy dobre, nawilżające kremy, ale ulga jest tylko chwilowa. Najchętniej trzymamy dłonie i stopy w misce z zimną wodą, bo uczucie palenia staje się wprost nieznośne. Z czasem zauważamy, że gorąca kąpiel, dawniej tak relaksująca, przypomina tarzanie się w pokrzywach. Zamieniamy to na chłodny prysznic. W nocy trudno wejść pod kołdrę, bo swędzenie staje się jeszcze dokuczliwsze. Za dnia z najwyższym trudem tolerujemy krępującą odzież, bo pod nią świąd staje się nie do zniesienia. Na całym ciele pojawiają się przeczosy – efekt drapania się do krwi. Następna myśl to alergia. Roztrząsamy, jaki ostatnio kupiliśmy proszek do prania, czy nastąpiły istotne zmiany w diecie, sprawdzamy ulotki przyjmowanych leków. Eksperymentujemy – zmieniamy kosmetyki, eliminujemy pewne potrawy, kąpiemy się w krochmalu, bo tak poradziła sąsiadka. Bez skutku. W końcu zdesperowani idziemy do lekarza. Zwykle zaczynamy od dermatologa, bo świąd przede wszystkim kojarzy się z chorobami skóry. Lekarz nie dostrzega na skórze żadnych objawów chorobowych (poza zadrapaniami), ale zaczyna leczenie z myślą o przyczynach najbardziej typowych, czyli reakcjach alergicznych, bo w otaczającym nas świecie jest przecież nieprzebrane morze związków potencjalnie alergizujących. Przepisuje leki na uczulenie, środki uspokajające, maści chłodzące, które dają na jakiś czas pewną poprawę, ale w końcu zawodzą. Zaczynamy unikać znajomych, w pracy czujemy się skrępowani, bo ileż można drapać się w to- warzystwie i skrywać pokryte strupami ciało?! Postanawiamy zmienić lekarza. Zdajemy się na nowe teorie, między innymi weryfikujemy hipotezę o inwazji pasożytniczej i poddajemy się testom skórnym. Są pewne sugestie, choć żadnej pewności. Kupujemy nowe leki, kremy, nawilżacz powietrza, oddajemy kota i psa, unikamy całej listy potraw. I kolejne rozczarowanie. Następny lekarz od razu orientuje się, że sprawa musi mieć drugie dno i kieruje nas do internisty ze słuszną myślą, że za uporczywym świądem skóry kryje się jakaś choroba ogólnoustrojowa. Przyczyn są dziesiątki, rozpoczyna się żmudne poszukiwanie. Zmian w badaniach obrazowych nie ma, w badaniach laboratoryjnych też wszystko jakieś mało konkretne. Jesteśmy podejrzewani o psychogenną naturę zgłaszanych dolegliwości, pod presją rodziny udajemy się do psychiatry. Nic z tego. I tak może minąć parę lat. Nagle któregoś dnia zauważamy podejrzanie ciemny mocz, albo ktoś z otoczenia zwróci nam uwagę na żółte oczy czy żółty kolor skóry. I wtedy wszystko staje się jasne – to w chorobie wątroby tkwi przyczyna nieznośnej dolegliwości. Taki scenariusz może dotyczyć każdego chorego z tak zwaną cholestatyczną chorobą wątroby, polegającą na utrudnionym odpływie żółci z jakiegokolwiek piętra dróg żółciowych wewnątrz- albo zewnątrzwątrobowych. Pasuje on zwłaszcza do kobiet w średnim wieku i starszych, które czterokrotnie częściej od mężczyzn zapadają na chorobę zwaną marskością żółciową pierwotną (PBC). Istotą choroby, która należy do kręgu tak zwanych schorzeń autoimmunologicznych, jest destrukcja ABC PACJENTA 22 wykonania biopsji. Badanie ultrasonograficzne jamy brzusznej jest w marskości żółciowej pierwotnej mało charakterystyczne, ale we wszystkich przypadkach cholestazy obowiązkowo wykonywane dla oceny, czy zastój żółci nie jest przypadkiem spowodowany przeszkodą mechaniczną. Oczywiście w tym ostatnim przypadku jest bardzo mało prawdopodobne, aby wywiad chorobowy był tak uporczywie długi, ale USG jest obecnie badaniem, bez którego nie można sobie wyobrazić jakiejkolwiek diagnostyki schorzenia wątrobowego. Inną przyczyną cholestazy wewnątrzwątrobowej i przewlekłego świądu skóry może być zakażenie wirusem typu C, dlatego w różnicowaniu uporczywego świądu skóry warto pójść i tym tropem. U młodych ludzi, zwłaszcza mężczyzn (choć skojarzenie z płcią nie jest tak wyraźne jak w marskości żółciowej pierwotnej!), można pomyśleć o pierwotnym stwardniającym zapaleniu dróg żółciowych (PSC). Chociaż przyczyn świądu pochodzenia wątrobowego jest wiele, PBC, PSC i zakażenie HCV stanowią te najważniejsze, wymagające w pierwszym rzędzie uwzględnienia w procesie diagnostycznym. Świąd jest też częstym objawem łagodnej cholestazy ciężarnych, na szczęście ustępującym po porodzie, ale warto pamiętać, że kobiety, które tego doświadczyły, mają później skłonności do uogólnionego świądu skóry w czasie stosowania doustnych środków antykoncepcyjnych. Do dzisiaj dokładnie nie wiadomo, co odpowiada za zjawisko świądu. Nie ma pewności, czy jest to forma odczuwania bólu o podprogowym natężeniu, czy zgoła odmienne doznanie, wywołane podrażnieniem odpowiednich zakończeń nerwowych w skórze albo receptorów w ośrodkowym układzie nerwowym. Dawniej uważano, że drażniący wpływ na zakończenia nerwowe ma bilirubina, ale w PBC i zakażeniu HCV swędzenie skóry potrafi na kilka lat wyprzedzić żółtaczkę. Innym sprawcą podrażnienia skórnych zakończeń nerwowych mają być kwasy drobnych przewodzików żółciowych pod wpływem bliżej nieokreślonego czynnika, inicjującego ten proces. Właśnie w tej chorobie początek może być szczególnie podstępny. Wieloletnim i jedynym objawem, poprzedzającym dolegliwości znacznie bardziej typowe dla zaawansowanej patologii wątroby, może być nasilający się z upływem czasu i niezwykle dokuczliwy świąd skóry, połączony z przewlekłym zmęczeniem i uczuciem suchości w jamie ustnej. Na takie dolegliwości skarży się ponad połowa chorych. Świąd rozpoczyna się od dłoni i stóp, stopniowo obejmuje całe ciało (z wyjątkiem okolic intymnych), nasila się pod wpływem ciepła, ucisku i wysiłku fizycznego, z czasem dołącza się nadmierna pigmentacja skóry. Jeżeli nie wystąpią inne objawy kliniczne i ewidentne odchylenia w badaniach laboratoryjnych, właściwe rozpoznanie może odwlec się o wiele miesięcy, a nawet lat. Najczęstszą nie- Pierwszym objawem świądu jest często sucha i swędząca skóra prawidłowością laboratoryjną jest wzrost aktywności fosfatazy zasadowej (ALP) i gammaglutamylotranspeptydazy (GGTP), czyli tak zwanych enzymów cholestatycznych. Czasami wzrost ten bywa co najwyżej mierny. Umiarkowanie wzrasta też aktywność aminotransferaz ALT i AST. Dawniej nie były to badania wykonywane rutynowo; obecnie coraz częściej enzymy te znajdują się w panelu badań zlecanych w ramach szeroko pojętej diagnostyki różnicowej. Uporczywy świąd skóry powinien być zatem wskazaniem do wykonania oznaczenia ALP i GGTP. Stwierdzenie choćby umiarkowanych nieprawidłowości w tym zakresie powinno od razu skłonić do dalszej obserwacji w kierunku jednej z chorób cholestatycznych, najlepiej pod okiem specjalisty z poradni hepatologicznej. Za marskością żółciową pierwotną przemawia obecność we krwi tak zwanych przeciwciał przeciwmitochondrialnych (AMA), podwyższone, niekiedy znacznie, stężenie cholesterolu oraz wzrost immunoglobulin w klasie M. Podwyższona bilirubina, która jest istotą żółtaczki, zjawia się już w późnym stadium choroby i jest sygnałem znacznego zaawansowania. Potwierdzeniem rozpoznania jest obraz wątroby w badaniu mikroskopowym, stąd konieczność Foto iStockphoto, Corbis Świąd rozpoczyna się od dłoni i stóp, potem obejmuje całe ciało żółciowe, niespływające w należytym stopniu do przewodu pokarmowego i zarzucane zwrotnie do krwiobiegu. Koncepcja ta też całkowicie nie wyjaśnia patogenezy świądu, bowiem w wielu cholestazach nie obserwuje się wzrostu stężenia kwasów żółciowych we krwi. Kolejną hipotezą było pobudzenie ośrodkowych receptorów nerwowych, odpowiadających za odczuwanie świądu, ponieważ zauważono, że dożylne podanie substancji psychoaktywnych, np. morfiny, wyzwala odruch drapania. Nie można wykluczyć, że patomechanizm świądu zależy od uwarunkowania przyczynowego, dlatego bardzo trudno jest to przykre uczucie skutecznie zwalczać. W świądzie pochodzenia wątrobowego takie środki, jak leki antyhistaminowe, trankwilizery i miejscowo działające preparaty łagodzące uczucie swędzenia przynoszą tylko częściową ulgę i to we wstępnej fazie choroby. W chorobach cholestatycznych, zwłaszcza PBC i PSC, lekiem hamującym postęp choroby, od którego należy rozpocząć terapię i stosować przewlekle, powinien być kwas ursodezoksycholowy, choć należy podkreślić, że nie znosi on odczuwania świądu. W cholestazie przeciwświądowym lekiem pierwszego rzutu jest cholestyramina, żywicowy wymiennik jonowy w postaci proszku, który przerywa krążenie jelitowo-wątrobowe kwasów żółciowych i nasila ich wydalanie ze stolcem. Niezrozumiałe są trudności w zakupie tego preparatu w Polsce (zakup na import docelowy), ponieważ w wielu przypadkach cholestyramina na wiele miesięcy daje chorym prawdziwą ulgę w cierpieniu. W drugiej kolejności, kiedy cholestyramina nie jest (albo przestaje być) skuteczna, stosuje się przewlekle antybiotyk rifampicynę, choć jest to postępowanie obarczone większym ryzykiem powikłań, np. żółtaczki. Lek ten można stosować tylko pod kontrolą specjalisty. Gdy powyższe preparaty nie skutkują, można podjąć próbę dożylnego podawania ośrodkowo działającego antagonisty opiatowego – naloksonu, który znosi wszystkie działania typowe dla morfiny. U kresu tej drogi jest świąd oporny na leczenie, bez wątpienia upośledzający jakość życia, a nawet wyzwalający myśli samobójcze. Jedynym ratunkiem jest wtedy przeszczepienie wątroby, a świąd niepoddający się leczeniu potrafi przyspieszyć tę niezwykle trudną dla pacjenta i jego lekarza decyzję. 23 abc pacjenta 24 Ostra niewydolność wątroby w zarysie Przyczynia się do upośledzenia licznych funkcji narządu, powodując bezpośrednie zagrożenie życia. Tekst prof. dr hab. med. Waldemar Halota Według definicji z 1970 roku, ostrą niewydolnością wątroby (ONW) nazywamy potencjalnie odwracalne, ciężkie upośledzenie czynności zdrowej uprzednio wątroby, z zaburzeniami świadomości, które pojawia się w ciągu pierwszych 8 tygodni choroby (Popper i Schaffner). Trey i Davidson wyróżnili trzy postacie tej choroby: nadostrą, ostrą i podostrą, w zależności od czasu pojawienia się zaburzeń świadomości w stosunku do żółtaczki (odpowiednio do 7, 28 dni i 12 tygodni). Podobne postaci wyróżniono w 2004 roku w Paryżu, na Światowym Kongresie Gastroenterologii, Hepatologii i Żywienia Dzieci, aczkolwiek za podstawowe kryterium diagnostyczne uznano tym razem pojawienie się zaburzeń krzepnięcia w stosunku do czasu wystąpienia żółtaczki. Odpowiednie przedziały czasowe dla wyróżnionych postaci wynoszą do 10 i 30 dni oraz 6 miesięcy. W piśmiennictwie spotyka się również takie nazwy ostrej niewydolności wątroby, jak nadostre zapalenie wątroby, hepatitis fulminans, a też ostra niewydolność wątroby z encefalopatią. Ostra rozlana martwica wątroby, przyczyniając się w krótkim czasie do upośledzenia licznych funkcji tego narządu, stanowi bezpośrednie zagrożenie życia. Obciążona jest ryzykiem zgonu, szacowanym na 30–50 proc., stąd większość chorych pozbawionych możliwości przeszczepienia wątroby pozostaje bez szans na przeżycie. Etiologia Poniżej przedstawiono czynniki i sytuacje kliniczne pozostające w częstym związku przyczynowym z ostrą niewydolnością wątroby: wirusy – HAV, HBV (też reaktywacja), HCV, HEV, CMV, EBV, Adeno, Coxackie, HSV, Parwowirus B19, bakterie – Leptospira, Listeria monocytogenes, S.aureus, M.tuberculosis, Rickettsia burneti, E.coli, zaburzenia hemodynamiczne – wstrząs, zakrzepice, niewydolność mięśnia serca, toksyny – alkohol, muchomor sromotnikowy, zatrucia chemiczne, leki, zioła, inne – AIH, choroba Wilsona, zespół Reya, stłuszczenie ciążowe, hemochromatoza noworodków, reakcja na przeszczep itd. Wymienione czynniki z różną, uwarunkowaną geograficznie, częstością prowadzą do ostrej niewydolności wątroby. Wirus HBV dominuje na terenie Japonii i Chin, HEV w Indiach, natomiast acetaminofen (paracetamol) wywołuje najczęściej tę chorobę na terenie Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej. Uszkodzenia polekowe występują częściej u kobiet niż mężczyzn. Należy podkreślić, iż w około 40 proc. przypadków ostrej niewydolności wątroby nie udaje się ustalić jej przyczyny. Obraz kliniczny Niezależnie od etiologii, manifestacja kliniczna ONW w zasadzie nie różni się, gdyż jest konsekwencją załamania się czynności tego narządu. Dotyczy to braku zarówno licznych funkcji metabolicznych, jak również zaburzeń równowagi hemodynamicznej ustroju. W wątrobie występują niemal wszystkie przemiany biochemiczne ustroju. Narząd ten jest źródłem licznych białek, stąd upośledzenie ich syntezy prowadzi do obniżenia ciśnienia koloidoosmotycznego, zaburzeń transportu wewnątrzustrojowego, upośledzenia odporności oraz skazy krwotocznej. Wątroba jest też ważnym regulatorem przemian węglowodanowych, co w przypadku ONW powoduje zagrażającą życiu hipoglikemię (wzrost oporności na glukagon i stężenia insuliny). Szczególne znaczenie ma również upośledzenie funkcji detoksykacyjnych wątroby. Wśród szerokiego wachlarza tych różnorodnych procesów należy wymienić upośledzenie przemiany amoniaku, zamienionego w warunkach fizjologicznych na mocznik. Ta funkcja wątroby jest łatwa do zbadania, stąd obok pomiarów zaburzeń krzepnięcia służy monitorowaniu choroby w praktyce klinicznej. Mimo iż wszystkie inne funkcje wątroby są niezbędne, w mniejszym stopniu kształtują obraz kliniczny i zagrożenie życia chorego. Wśród nich należy wymienić syntezę kwasów żółciowych, lipoprotein i porfiryn, przemianę barwników żółciowych, produkcję i wydalanie żółci, magazynowanie substancji odżywczych czy leków itd. Istotną rolę w patomechanizmie ONW mają wspomniane wcześniej zaburzenia hemodynamiczne, spadek ciśnienia tętniczego, a też zaburzenia w krążeniu wrotnym i otrzewnowym. Osłabiona bariera jelitowa i patologiczne połączenia tętniczo-żylne sprzyjają przechoOstra rozlana dzeniu amoniaku, bakterii, endotoksyn i cytokin prozapalnych do krążenia ustrojowego. Dochodzi do martwica zwiększonego uwalniania stymulatorów stresu wątroby tlenowego, takich jak TNF-alfa, IL-1 i IL-6. stanowi Z rozpadających się komórek wątrobowych do zagrożenie krążenia systemowego przedostają się również kwasy nukleinowe, odpowiedzialne prawdopodobnie za życia polimeryzację białek, co nasila uszkodzenia układu naczyniowego i pogłębia zaburzenia wymiany składników odżywczych i tlenu. Upośledzenie funkcji leukocytów jest przyczyną nierzadkich w tych przypadkach zakażeń czy posocznic, a zaburzenie funkcji płytek oraz wzrost tkankowych tromboplastyn pogłębia niedobór czynników I, II, V, VII, IX, X, XII, XIII. Zakażenia bakteryjne są powikłaniem około 80 proc. przypadków ONW. Należy pamiętać, że wzrost aktywności aminotransferaz przemija równolegle do wyczerpywania się wątrobowych zapasów tych enzymów. ONW pozostaje w ścisłym związku z wielonarządowymi uszkodzeniami o nie do końca poznanym patomechanizmie (MODS – multiorgan dysfunction syndrome). Interesujące, że zjawiska te są w pełni odwracalne, uzależnione od regeneracji funkcji wątroby lub zastąpienia jej przeszczepionym organem. Do narządów, które przede wszystkim manifestują swe związki z niewydolną wątrobą, należą nerki i mózg. Wzrost ciśnienia śródczaszkowego (ICP) oraz obrzęk mózgu stanowią bezpośrednie zagrożenie życia chorego z ONW. Ważnym wykładnikiem prognostycznym jest centralne ciśnienie perfuzyjne (CPP), obliczane z różnicy ciśnienia tętniczego i śródczaszkowego. Do oceny zaburzeń mózgowych można wykorzystywać też różne techniki obrazujące. Zaburzenia neuropsychiczne, takie jak odwrócenie rytmu dobowego, flapping tremor, pobudzenie lub senność, dezorientacja, to pierwsze objawy zbliżającej się śpiączki wątrobowej. Narastającej 25 abc pacjenta 26 hiperbilirubinemii towarzyszy zmniejszanie się powiększonej wcześniej wątroby i fetor wątrobowy. W konsekwencji upośledzonej syntezy czynników krzepnięcia wystąpić może skaza krwotoczna i krwotoki. Wczesnymi laboratoryjnymi wykładnikami OUN jest pojawienie się zaburzeń krzepnięcia, wzrost PT i INR oraz obniżenie stężenia czynników V i VII. Encefalopatia Amoniak, produkowany w jelitach, mięśniach i nerkach, w warunkach fizjologicznych jest syntetyzowany w wątrobie do mocznika i wydalany przez nerki. W przypadku, gdy ta funkcja wątroby wypada, obniżaniu się stężenia mocznika w surowicy krwi towarzyszy narastająca hiperamonemia. Amoniak przechodzi do centralnego układu nerwowego, gdzie następuje depolaryzacja neuronów i obniżenie wewnątrzkomórkowych zapasów ATP. Dochodzi do uwalniania nadmiernych ilości glutaminy, wzrostu tkankowego stężenia tlenku azotu i upośledzenia enzymów antyoksydacyjnych. Wzrost stężenia wolnych rodników oraz nadmiar glutaminy prowadzą do obrzęku neuronów i astrocytów oraz wzrostu tkankowego ciśnienia osmotycznego. Upośledzona zostaje funkcja różnych receptorów komórkowych, a w wyniku uszkodzenia i obrzęku organelli wewnątrzkomórkowych dochodzi do zaburzeń transportu wewnątrzkomórkowego. W złożonym patomechanizmie tego zjawiska uczestniczą również fałszywe neurotransmitery i inne związki. Leczenie Ostra niewydolność wątroby jest w pewnym sensie analogią resekcji tego narządu. Istotą postępowania lekarskiego jest próba minimalizowania skutków wypadających funkcji wątroby. Foto East News, Corbis Właściwym miejscem leczenia chorych na ONW jest OIOM W związku z wysoką śmiertelnością, sięgającą do 50 proc., właściwym miejscem leczenia chorego jest oddział intensywnego nadzoru, pozostający w ścisłym związku z oddziałem transplantacji. Wskazuje się, że przed transportem chorego do takiego ośrodka powinien on mieć wyrównaną glikemię i równowagę kwasowo-zasadową oraz ciśnienie krwi. W niezbędnych przypadkach powinien być zaintubowany i wentylowany mechanicznie. W OIOM należy monitorować funkcje życiowe, kontrolować ośrodkowe ciśnienie żylne oraz centralne ciśnienie perfuzyjne w mózgu. ICP nie powinno przekraczać 25 mm Hg, a ciśnienie śródczaszkowe (CPP) nie powinno być niższe niż 50 mm Hg. W przypadku niewydolności nerek można stosować dopaminę lub leczenie nerkozastępcze, które jednak może nasilać obrzęk mózgu, rutynowo zwalczany za pomocą mannitolu, hipertoniczne stężenie chlorku sodu, środków uspokajających i barbituranów. Przyczynia się do tego również hiperwentylacja, zmniejszająca przepływ mózgowy, oraz prawdopodobnie niewielka hipotermia (33-35˚C). Kontrola gospodarki wodno-elektrolitowej oraz podawanie leków wazopresyjnych i ewentualnie albumin powinno zapobiegać skutkom zaburzeń hemodynamicznych. Wśród leków poprawiających ciśnienie krwi i objętość wyrzutową serca, na plan pierwszy wysuwa się dopamina, dobutamina, adrenalina i terlipresyna. Lekiem często stosowanym w pierwszym okresie jest noradrenalina. Stały wlew glukozy i zwalczanie koagulopatii to dalsze rutynowo stosowane metody farmakoterapii. Ryfaksymina oraz antybiotyki o szerokim spektrum obniżają endotoksemię i chronią chorego przed powikłaniami bakteryjnymi. Niekiedy uzasadnione jest stosowanie leków przeciwgrzybiczych. Na temat skuteczności leczenia wątrobowozastępczego (CvvHD, MARS) istnieją kontrowersje. Brakuje również obiektywnych informacji dotyczących korzyści z filtrów, które usuwają cytokiny pozapalne i inne toksyczne związki (SepteX). Niektóre przypadki ONW można leczyć etiotropowo; zatrucia acetaminofenem leczymy N-acetylocysteiną, a muchomorem sromotnikowym – dużymi dawkami penicyliny G, zakażenia CMV i HSV – lekami antywirusowymi, a chorobę Wilsona D-penicylaminą. W związku z wysoką śmiertelnością chorych leczonych farmakologicznie istotne znaczenie ma właściwa kwalifikacja pacjentów do zabiegu przeszczepienia wątroby. Służą temu kryteria King’s College i MELD. prof. dr hab. med. Waldemar Halota Katedra i Klinika Chorób Zakaźnych AM w Bydgoszczy 27 pasja życia 28 Jest bardzo zabiegany. Nadal koncertuje, nagrywa płyty, sprawdza się w rolach dubbingowych i serialowych, pracuje w teatrze i jako juror w „Tańcu z Gwiazdami”. Zbigniew Wodecki opowiada nam o swych pasjach, dojrzałości zawodowej i trudach, które zaprowadziły go na szczyt kariery. Można sądzić, że największą Pana pasją jest muzyka… Nie wiem, czy można to nazwać pasją. Szczerze mówiąc, muzyką jestem trochę zmęczony. Siłą rzeczy muszę podchodzić do niej praktycznie, bo z tego żyję. Muzyka była pasją wówczas, gdy się uczyłem, kiedy starałem się dorównać mistrzom. Miałem szczęście, bo urodziłem się w Krakowie, wśród fantastycznych autorytetów. Grałem sześć lat w orkiestrach pod batutami najlepszych polskich dyrygentów: Stanisława Wisłockiego, Jana Krenza, Kazimierza Korda, Jerzego Maksymiuka… Uczyli mnie ludzie, którzy pisali podręczniki o harmonii, wiedzieli wszystko o muzyce. Była to pasja tworzenia, pasja działania. Trzeba było wszystko wykonywać jak najlepiej i bardzo ciężko pracować. Wtedy z pasją grałem z zespołem Anawa Marka Grechuty i akompaniowałem Ewie Demarczyk w Piwnicy Pod Baranami. To były rzeczy, które pomagały mi w utrzymaniu i pielęgnowaniu tej pasji – reszta to była ciężka harówka. Zbigniew Wodecki Odniosłem prawdziwy sukces Rozmawiała Magdalena Górska Czyli? Najpierw musiałem nauczyć się wydobywać dźwięki z czterech drutów naciągniętych na drewniane pudło. Godziny treningów, naciąganie ręki, bolący kręgosłup i palce, ćwiczenie oktaw, tercji… Żeby przez to przebrnąć, trzeba mieć narkotyk w postaci braw publiczności. Ja miałem to szczęście, że już w bardzo młodym wieku zacząłem koncertować. W szkole natomiast miałem okazję uczyć się ze świetnymi ludźmi, którzy teraz są koncertmistrzami wielkich orkiestr i solistami znanymi na całym świecie. Oni mierzyli wyżej ode mnie, na przykład Tomasz Stańko, znakomity trębacz jazzowy i kompozytor, czy Kaja Danczowska, świetna skrzypaczka, która teraz uczy w Akademii Muzycznej w Krakowie. Dla muzyka są to takie autorytety, jak Bill Gates dla każdego sprzedawcy komputerów. Kiedy nauczyłem się, jak być muzykiem, musiałem starać się, żeby odnieść sukces. Wtedy pasja przerodziła się w mus, stres i tremę. To kosztuje wiele zdrowia. Pasję ma ktoś, kto grzebie w gwiazdach. Ja takie pasje też miałem, choć nie bardzo miałem czas, by się nimi zajmować. Nadal przed występami czuje Pan tremę, czy może po latach coś się w tej kwestii zmieniło? To taka skaza, która zostaje bez względu na to, ile lat jest się na scenie. Oczywiście trema znika, kiedy już stanę z publicznością oko w oko. Nie jest to może trema sensu stricto – raczej dbałość o szczegóły. Całą swoją muzykę komponuję sam, ale jest jeszcze kwestia nagłośnienia i wielu innych przygotowań. Na szczęście gram teraz ze świetnym zespołem i czuję się pewnie przed każdym koncertem, natomiast każda zmiana entourage’u, np. w filharmonii, wymaga osłuchania, skupienia, zgrania się z organizmem, jakim jest orkiestra. A w tym wszystkim pomóc lub zaszkodzić może akustyka. To są rzeczy, na które nie mam wpływu. Prawdziwą tremę miałem w szkole, kiedy stałem w pięknej auli w krótkich spodenkach i podkolanówkach, a przede mną siedziało ciało pedagogiczne. Wtedy na takim chłopaczku jak ja robiło to kolosalne wrażenie. Byłem sparaliżowany – również dlatego, że miałem do czynienia ze świetnymi ludźmi. Nie wystarczyło zagrać dwa razy szybciej niż inni, dwa razy dokładniej… Pamiętam, jak wykonywaliśmy z kolegami wyjątkowo trudną sonatę Bohuslava Martinů na parę skrzypiec i fortepian. Wszyscy mieliśmy łatwość techniczną i wyuczyliśmy się perfekcyjnie. Wtedy profesor powiedział po naszym popisie: „Czy wy wiecie, państwo, o czym gracie? Nic nie wiecie!”. I zaczął tłumaczyć, co się dzieje po pierwszych dwóch taktach, kto przejmuje temat, kto ma odpowiedzieć, kto jest najważniejszy. Mówił, że musimy się nawzajem słuchać. Takich rzeczy uczyłem się wiele lat. Potem zacząłem grać na największych scenach świata, takich jak Opera House w Sydney, paryska Olimpia czy Filharmonia Wiedeńska. To sale, które rzucają na kolana – nie tylko muzyka, ale i każdego bogatego wewnętrznie człowieka. Ich majestat powoduje, że ludzie się kurczą, widzą te wszystkie lata historii muzyki poważnej: Johanna Straussa, Ludwiga van Beethovena… W takich momentach nie da się nie czuć tremy. Ale mimo to nadal kocha Pan muzykę? Szczerze mówiąc, nasłuchałem się już muzyki. Nagrywałem cały repertuar muzyczny, jaki kula ziemska nosi: Jana Sebastiana Bacha, Wolfganga Amadeusza Mozarta, Piotra Czajkowskiego, Fryderyka Chopina… Miałem z muzyką do czynienia od dziecka. 29 pasja życia 31 Obecnie muzyka jest puszczana po to, aby zagłuszyć ciszę Ojciec zabierał mnie do Operetki Krakowskiej. To były czasy, kiedy ludzie umieli pisać muzykę. Ta muzyka bywała też i komercyjna, ale pisali ją ludzie ręką na papierze – geniusze, którym nie pomagały komputery i różnego rodzaju efekty dźwiękowe. W dzisiejszych czasach trudno jest oddzielić efekciarstwo od efektowności. Co innego zagrać dobrze, a co innego pod publiczkę. Na świecie co trzy sekundy wychodzi płyta – kolejna kropla w morzu. Ale to morze ma jeszcze tyle fantastycznych kropli, które są nie do ogarnięcia nawet przeze mnie, muzyka zawodowego. Niestety, ci geniusze mają wąską grupę odbiorców, która ich docenia. To są goście, którzy potrafią improwizować godzinami. Mieli taką pasję, by kilkadziesiąt lat uczyć się muzyki i sumiennie ćwiczyć. Jest Pan laureatem wielu nagród. Czy w miarę postępowania Pana kariery były one ukoronowaniem pewnego jej etapu, czy przeciwnie – stanowiły motor do działania? Zdecydowanie były motorem. Pierwszą nagrodę dostałem w Opolu za debiut. Czułem się wtedy dość dziwnie… Potem pojechałem na pierwszy w życiu festiwal międzynarodowy i dostałem główną nagrodę za własną kompozycję. To było dla mnie bardzo ważne. Potem napisałem „Zacznij od Bacha” i „Izoldę”. Okazało się, że umiem pisać piosenki i że podobają się one ludziom. Z nagrodami jest tak, że w momencie, w którym się je zdobywa, od razu przechodzą do historii. Nagroda wcale nie oznacza, że ktoś będzie mógł dalej funkcjonować w tym zawodzie. Zwłaszcza teraz, gdy liczy się popularność. Teraz nie ma gwiazd – są gwiazdeczki, celebryci. Nadal istnieją oczywiście ludzie, którzy potrafią dużo, ale oni są niszowi, gdzieś ukryci. Na festiwalu rockowym dzieciaki chcą wrzeszczeć i taplać się w błocie. To zjawisko socjologiczne – na pewno nie artystyczne. Kiedyś gwiazdami byli Ewa Demarczyk, Édith Piaf i Frank Sinatra. Tworzyli przepiękną muzykę, piękną melodię, z dobrym tekstem o czymś. Dziś chodzi o to, żeby muzyka była łatwa w odbiorze i dobrze się sprzedała. Jak odnajduje się Pan w dzisiejszej muzycznej rzeczywistości? Dziś muzyka jest wszędzie. Puszczana jest w sklepach i restauracjach, żeby zagłuszyć ciszę. To nie jest prawdziwa muzyka A Pan ucieka od muzyki w aktorstwo. W ciągu ostatnich kilku lat pojawiał się Pan epizodycznie w serialach, np. „Miodowe lata”, „W-11”, „39 i pół”… Bardzo lubię wcielać się w różne postacie. Trzeba nauczyć się tekstu i zastanowić chwilę nad sobą. Krzysztof Jasiński, znakomity reżyser teatralny, zauważył, że sprawia mi to ogromną przyjemność i zaproponował napisanie muzyki do sztuki Witkacego „Sonata Belzebuba”. Już drugi sezon będziemy ją grali w teatrze STU w Krakowie. To jest poważniejsze wyzwanie, bo człowiek stoi dwie godziny na scenie, w akcji. Nie ma tu miejsca na pomyłki czy powtórki. Trzeba mówić tekstem nie swoim, trudnym – jak to u Witkacego. Jest to sztuka również o naszych czasach. Artyści dawniej mieli te same problemy, te same rozterki, co teraz. – to szum, który z założenia ma uprzyjemniać, a męczy. Tak naprawdę nikt tego nie słucha. Oczywiście można też tworzyć coś użytkowego i dobrego zarazem. Jest to komercja będąca jednocześnie małym dziełem sztuki. Dobrym przykładem jest jazz grany przez doskonałych pianistów, gitarzystów, basistów i saksofonistów. Ludzie zatracili gdzieś możliwość oddzielania czegoś bardzo dobrego od czegoś bardzo słabego. Spowodowane jest to między innymi brakiem kompetencji tych, którzy puszczają muzykę w rozgłośniach radiowych. Nie da się słuchać tych stacji. Jeśli trafi się jakaś perełka, to ludzie nie wiedzą, że jest to dobre, bo znajduje się na samym końcu listy przebojów i zaraz z niej znika. A im bliżej tego „topu”, tym gorzej. Uważam, że mam prawo mówić o tym z odrobiną goryczy, bo w pewnym momencie stanąłem przed dylematem – czy po to uczyłem się Mieczysława Karłowicza i Niccollo Paganiniego, żeby dziś śpiewać „Chałupy” czy „Pszczółkę Maję”? Po co to było? Na tych dwóch numerach mógłbym przejechać pół życia. Ale nie narzekam. Jestem zadowolony, że tak potoczyła się moja kariera. Wybrałem tę drogę i tu mi się powiodło. Oczywiście mogło mi się powieść jeszcze gdzieś indziej. Mogłem np. zostać w Stanach Zjednoczonych lub Niemczech i tam robić karierę. Ale w Polsce miałem wtedy „Chałupy”, a poza tym mieszkam w Krakowie, a stąd nigdy się nie wyniosę. Znalazł więc Pan w życiu zawodowym swój własny złoty środek? Złoty środek nie istnieje. Jest raczej głaskaniem wyrzutów sumienia. Kiedyś w radiu usłyszałem fragment koncertu Karłowicza, który grałem na egzaminie. Dostałem wtedy piątkę z wyróżnieniem. Szybko rozpakowałem więc skrzypce, żeby zdążyć zagrać to razem z orkiestrą. Na początku wszystko szło jak należy, ale gdy doszło do trudniejszych momentów, które dawniej grałem perfekcyjnie, nie dałem rady. Poczułem się, jakbym zmarnował wiele lat morderczych ćwiczeń. Gdybym przez cały ten czas grał, byłbym spokojniejszy wobec własnego sumienia i miał do siebie mniej pretensji. Muzyk nie ma urlopu. Oczywiście są momenty, kiedy odkłada się instrument. Ale podświadomie, leżąc na plaży lub bawiąc się z przyjaciółmi, wie się, że w tym czasie powinno się grać, że czas ucieka przez palce… Niedawno miał Pan także przygodę z dubbingiem w filmie animowanym „Disco robaczki”. To było ciekawe doświadczenie? Tak, bardzo. Moje wnuczki widziały ten film i mówiły, że wyszło fajnie (śmiech). Nie chciały uwierzyć, że to dziadek mówi. Same nagrania były dla mnie świetną zabawą. Trudność polegała na tym, że głos podkładany jest pod ruch ust, które mówią po angielsku. Trzeba tak trafić, żeby dzieci-bystrzaki tego nie zauważyły. Pomaga w tym oczywiście technika komputerowa: można coś skrócić, przesunąć, poprawić. Ja nagrywałem swoją kwestię prawie sześć godzin. Foto East News 30 Kiedy decydował się Pan na pracę jurora w „Tańcu z Gwiazdami”, czy myślał Pan, że ten program odniesie tak wielki sukces? Na ekranach wydaje się, że świetnie się Państwo bawicie, ale czy to tylko rozrywka, czy może jednak ciężka praca? Myślałem, że z „Tańcem z Gwiazdami” będzie jak z „Drogą do gwiazd” – dwa, trzy lata i koniec. A niebawem odbędzie się już dwunasta edycja tego programu… Nie spodziewałem się tego. Podczas nagrań wszyscy doskonale się bawią – szczególnie publiczność. Ale nie zawsze widać, jakie naprawdę emocje rządzą programem. Tam łzy leją się strumieniami. Widzom może się wydawać, że tańczące gwiazdy podchodzą do tego na zasadzie: „a nuż się uda”. Prawda jest taka, że kiedy trenuje się przez cały tydzień, od rana do wieczora, zakłada piękną suknię i ma się świadomość, że obejrzy to rodzina i znajomi, pojawia się stres i ogromna trema. Każdy chce wypaść jak najlepiej. Uczestnicy zdają egzamin przed kilkumilionową publicznością. To wielka trudność, aby doprowadzić do perfekcji każdy ruch. Liczą się milimetry. Być może fenomen tego programu polega na tym, że w każdej edycji biorą udział inne osoby. Poznajemy je z zupełnie innej strony niż dotychczas. Oczywiście my – jurorzy – udajemy, że się bawimy i często faktycznie tak jest, ale jak komuś coś nie wyjdzie, ja jestem od tego, żeby tę ewentualną namiastkę kompromitacji przekuć w coś fajnego. To bardzo trudne i męczące, zwłaszcza gdy dzieje się tak w każdym odcinku. Osobiście chciałbym, żeby zatańczyła pani Beata Kempa lub ojciec Rydzyk – wtedy oglądalność byłaby stuprocentowa (śmiech). My przy każdej edycji baliśmy się, „jak to będzie tym razem”, ale zawsze kolejni uczestnicy wnosili do programu coś nowego. To są ludzie, którzy wcześniej nie mieli z tańcem nic wspólnego, a tu nagle okazuje się, że po kilku tygodniach nauki mogą brać udział w turniejach tańca – mają tak wielki talent. Co Pan robi w wolnym czasie? Ja nie mam wolnego czasu! Stoję w korkach. W naszym kraju wszyscy robią wszystko, żeby opóźnić, co się da, żebyśmy nie zdążyli na czas (śmiech). Czym różni się dzisiejszy Zbigniew Wodecki od tego z początku kariery? Dawniej przez wiele lat martwiłem się, żeby utrzymać się na topie i zarabiać pieniądze. Teraz boję się tylko, czy zdążę na koncert. To jest główna różnica. A występuję bardzo często. Mam większy luz, dobrze czuję się na scenie, wciąż łapię kontakt z publicznością. Czuję się lekko, jestem pewien tego, co robię, i widzę, że ludzie to doceniają. Mam w repertuarze piosenki „przebojaste” i takie, które śpiewane są od lat i nie starzeją się. Poza tym, że gram koncerty i wydałem ostatnio nową płytę, pracuję również w teatrze, piszę nowe kawałki, mam co śpiewać i bardzo lubię się z publicznością. To niezwykle ważne i trudne, żeby po trzydziestu kilku latach w naszym kraju jeszcze „być” i mieć sympatię ludzi. Tak naprawdę to się liczy, nie nagrody. Uważam więc, że odniosłem w życiu prawdziwy sukces. psychologia 32 Warto zadać sobie pytanie, co chcemy i co lubimy robić Istnieje wiele dróg, które można obrać, chcąc poprawić jakość swojego życia. Ważne jest, aby wybrać tę najbardziej pasującą do naszej osobowości i sytuacji życiowej. Kluczem jest motywacja To, że źle czujemy się w swojej obecnej życiowej sytuacji, niekoniecznie musi być motorem chęci jej poprawy. Paradoksalnie, to raczej dobre samopoczucie sprzyja wprowadzaniu zmian. Pierwszym krokiem może być zatem wzbudzenie w sobie pozytywnych emocji. Badania psychologiczne wykazują, że pozytywny afekt ma wiele korzystnych skutków. Prócz bezpośrednich, nieocenionych konsekwencji dla zdrowia fizycznego, energetyzuje on funkcjonowanie całego organizmu. Człowiek pozytywnie nastawiony jest fizjologicznie gotowy do podjęcia aktywności. Czuje, że ma siłę i energię, żeby coś zrobić. Poza tym pozytywny afekt w specyficzny sposób wpływa na przebieg procesów poznawczych – przyczynia się do wprowadzenia w nasze życie czegoś nowego, ponieważ ułatwia pasje dostrzegania nowych możliwości i wykorzystywania do tego już posiadanego doświadczenia. Człowiek odczuwający pozytywne emocje staje się bowiem otwarty poznawczo, ma szerszy zakres skojarzeń, łatwiejszy dostęp do zgromadzonej wcześniej wiedzy. Przede wszystkim więc – cieszmy się z każdej sprzyjającej okoliczności. Jak zachować Znaleźć cel optymizm i witalność W grupie raźniej Foto Corbis Utrzymywanie dobrej kondycji – nie tylko fizycznej, ale i psychicznej, jest niezwykle ważne. Dr hab. Ewa Trzebińska ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej radzi, jak zachować optymizm, aby w pełni cieszyć się życiem. Warto zadać sobie pytanie, co chcemy i co lubimy robić. Wyznaczenie sobie konkretnych dążeń nie tylko nadaje życiu sens, ale jest też najsilniejszym motorem do działania. Bezczynność to niebezpieczny wróg optymizmu. Angażując się w postawione sobie cele, znajdujemy drogę do samorealizacji. Nie musi to być opieka nad wnukiem, chociaż oczywiście uczestniczenie dziadków w życiu rosnącego i dojrzewającego dziecka jest niezwykle ważne. Można, mimo emerytalnego wieku, dalej realizować się zawodowo lub wręcz przeciwnie – wykorzystać wolny czas, który dawniej poświęcany był karierze, na rozwijanie niegdysiejszych pasji lub znalezienie nowych. Doskonałym sposobem na poprawę samooceny i humoru jest uczestnictwo w ciekawych zajęciach organizowanych specjalnie z myślą o seniorach. Szczególnie wart polecenia jest Uniwersytet Trzeciego Wieku, na przykład taki jak organizowany w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej. Nie tylko rozwija on zainteresowania, ale i pozwala nabyć wiele nowych, przydatnych umiejętności, takich jak obsługa komputera i sprawne poruszanie się w Internecie. Łączy więc w sobie zarówno cele poznawcze, jak i praktyczne. Jednocześnie uczelnie są dla seniorów także miejscem spotkań z innymi ludźmi. Zajęcia stwarzają okazję do nawiązania nowych znajomości, poznawania ciekawych i ambitnych osób o podobnych zainteresowaniach, z którymi można wymieniać poglą- dy, wspólnie rozwijać nowe umiejętności, spędzać razem czas także poza zajęciami, kontynuując te przyjaźnie przy kawie lub w teatrze. Złota jesień Seniorzy wolni są od stresów związanych z pracą zawodową. Dawno temu wychowali już swoje dzieci. Jest to więc doskonały moment, aby się odprężyć i z zadowoleniem oddać nowym hobby. W końcu można bowiem znaleźć czas, aby odwiedzić miejsca znane do tej pory tylko z fotografii. Innymi nieocenionymi zaletami podeszłego wieku są mądrość i doświadczenie życiowe, dzięki którym łatwiej niż kiedyś radzić sobie z problemami życia codziennego. Radą służyć możemy także swoim dzieciom, pomagając im w wychowywaniu potomstwa. Wiek podeszły, podobnie jak młodość, ma wiele zalet. Warto je dostrzec i wykorzystać, aby czerpać z życia pełnymi garściami. Tekst, na podstawie rozmowy z dr Ewą Trzebińską, opracowała Magdalena Górska. Dr hab. Ewa Trzebińska łączy zainteresowanie psychologią kliniczną z psychologią osobowości. W pracy badawczej zajmuje się psychicznymi czynnikami jakości życia, zwłaszcza tymi, które związane są z treścią i organizacją wiedzy o samym sobie. Jest autorką wielu publikacji. Prowadzi psychoterapię w Akademickim Centrum Psychoterapii Krótkoterminowej i Poradnictwa Psychologicznego, działającym w ramach SWPS. Dr hab. Ewa Trzebińska Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej 33 cienie i bl aski 34 Steven Tyler: Przeszedłem próbę czasu Tekst Agnieszka Bańkowska Od najmłodszych lat miał kontakt z muzyką. Założony przez niego zespół Aerosmith szybko zdobył światową sławę. Nawet najwięksi fani Tylera nie domyślali się jednak, że przez kilka lat walczył on z wirusem HCV. Przyszły frontman Aerosmith już od dziecka miał do czynienia z muzyką, bowiem jego ojciec prowadził w Nowym Jorku własną orkiestrę. Mały Steven lubił też śpiewać. W wieku sześciu lat udało mu się dostać do chóru kościelnego. Jako nastolatek występował w barze przyjaciela swojego ojca, w przerwach między koncertami znanych zespołów. Jego głos został szybko doceniony, także przez profesjonalistów. Amerykańskie czasopismo „Hit Parader” umieściło go na trzecim miejscu listy 100 najlepszych wokalistów wszech czasów. Tyler jest też multiinstrumentalistą – gra na gitarze, harmonijce, pianinie, mandolinie i banjo. W 1970 roku, gdy zakładał zespół Aerosmith, nie wiedział jeszcze, że przyniesie mu on światową sławę. Prywatnie jest ojcem czwórki dzieci, w tym znanej aktorki Liv Tyler. Szokujące odkrycie Rok 2006 nie był najlepszy dla 58-letniego wówczas Stevena Tylera. Z powodu uszkodzenia strun głosowych musiał przerwać trasę koncertową. Czekała go operacja gardła. Fani nie spodziewali się jednak, że kilka miesięcy później trafi do nich o wiele bardziej szokująca wiadomość. Tyler wyznał bowiem na łamach magazynu „Access Hollywood”, że w 2003 roku zdiagnozowano u niego zapalenie wątroby typu C. O tym, że z jego zdrowiem może być nie najlepiej, świadczył występ wokalisty w filmie „Be Cool”. Obraz trafił do kin w 2005 roku. Tyler grał w nim samego siebie. Podczas zdjęć wszyscy zastanawiali się, czemu jest on dziwnie wyciszony. Nie wyglądał również tak dobrze, jak dawniej. Jednak dopiero po wywiadzie udzielonym „Access Hollywood” wszystko stało się jasne – Tyler w tajemnicy walczył z HCV. Foto Corbis Przez trudy do gwiazd Muzyk zdawał sobie sprawę, że ludzie będą spekulować, iż zaraził się wirusem na skutek zażywania narkotyków lub przypadkowego seksu. „To naprawdę boli. Miałem bardzo, bardzo ciężki okres w życiu” – wyznał potem. Przeszedł ciężką terapię. Przez 11 miesięcy leczony był interferonem. „Kilka razy budziłem się nad ranem z krwotokiem z nosa. Mdlałem przez leki, stres i wszystko inne” – opowiadał. Do kłopotów zdrowotnych doszły też rodzinne. Walka z zakażeniem przyczyniła się do rozpadu jego małżeństwa z projektantką mody Teresą Barrick. Para rozstała się dwa lata po wykryciu choroby u Tylera. Po takiej serii ciosów, zafundowanych przez życie, niełatwo było mu się podnieść. Stevenowi pomogła między innymi miłość do muzyki – ciągle koncertował i nagrywał płyty. Napisał też piosenkę opowiadającą o walce z chorobą. Zatytułował ją „Sharing Blood-Covered Needles (Is Hard On The Liver)”. W końcu udało mu się pokonać wirusa. „Interferon to ciężki lek” – wspominał. „Ale teraz w moim krwiobiegu nie ma już HCV. To oznacza, że jestem zdrowy” – podsumowuje. Nie ma to jak pasja Mimo że dziś jest zdrowy, pamięta dokładnie, jak wiele kosztowała go terapia i jak trudną drogę przebył. Zamierza wykorzystać swoje doświadczenia, aby szerzyć wiedzę na temat wirusa HCV. „Zapalenie wątroby typu C to cichy zabójca. Statystycznie rzecz biorąc, wśród wszystkich osób na tej sali trzy mają tego wirusa, tylko jeszcze o tym nie wiedzą” – tłumaczył w jednym z programów talk show. Wie też, jak ogromne znaczenie miał dla niego fakt, że w trudnych chwilach mógł znaleźć ukojenie w swojej pasji. To samo radzi wszystkim, którzy muszą się zmagać z wirusem. Warto znaleźć w życiu coś, na czym można się skupić i co sprawia nam radość. Wówczas uda się pokonać góry. 35 TWÓJ RUCH 36 Tai Chi: Medytacja w ruchu Tekst Krzysztof Woźniakowski Tygrys poluje na zdobycz, żuraw brodzi w szuwarach... Ćwiczenia tai chi, naśladujące giętkie ruchy zwierząt, bardziej niż kondycji fizycznej wymagają skupienia i koncentracji. Wyrównują oddech, uspokajają myśli, poprawiają przepływ energii i koją duszę... Tuż po wschodzie słońca grupki ludzi gromadzą się w miejskich parkach. Ich powolne, wyważone ruchy przypominają bardziej wschodni taniec niż gimnastykę. Figury płynnie się łączą i przechodzą jedna w drugą. Jest w nich jednocześnie wdzięk, energia i harmonia. Ćwiczących można spotkać coraz częściej w parkach czy na skwerach. Nic w tym dziwnego, bo właśnie z natury wywodzą się podstawy stylu tai chi. Choć u zarania został stworzony jako wyrafinowana sztuka walki, dziś praktykowany jest głównie w celu poprawy zdrowia. Walki cieni Tai chi, znane również jako tai chi chuan, czyli „miękki boks” lub „boks cienia”, powstało w Chinach ok. XI wieku jako wyrafinowany styl walki. Jednak wielu historyków sądzi, że jego początki mogą być znacznie starsze. Jak głosi jedna z legend, twórcą tai chi jest taoistyczny pustelnik o imieniu Chang San-Feng, którego zainspirował widok walki żurawia z wężem. Mistrz, zafascynowany płynnymi ruchami węża, zrozumiał, że w miękkości poruszania się ukryty jest olbrzymi potencjał. Wzorując się na naturze, postanowił stworzyć system walki charakteryzujący się niezwykłą elastycznością ciała. Od tego czasu powstało wiele stylów i odmian tai chi. Najpopularniejszą z nich stała się odmiana rodziny Yang, którą zapoczątkował żyjący w pierwszej połowie XIX wieku 37 TWÓJ RUCH Ruch zastąpi wiele leków, ale żaden lek nie zastąpi ruchu mistrz Yang Lu Chan znany jako „Yang bez przeciwnika”. Zew natury Schwytaj wróbla za ogon, jak żuraw rozpostrzyj skrzydła, zagraj na harfie, dłońmi pofaluj w chmurach i… obejmij tygrysa – już same nazwy pozycji w tai chi zadziwiają. Początkujący od pierwszych zajęć systematycznie poznają sekwencję 112 ruchów, które płynnie wykonują razem w instruktorem. Charakteryzują się one niezwykłą miękkością i same w sobie stają się artystyczną kreacją. Nie zapominajmy jednak, że pierwotnie miały służyć do walki. „Jeśli przeciwnik porusza się szybko, szybko reaguj. Jeśli porusza się powoli, wolno za nim podążaj” – mówi jedna z naczelnych zasad tai chi. W ćwiczeniach główny nacisk kładzie się nie na szybkość, lecz na spokój umysłu, który pomaga zapanować nad ruchem i uczynić go świadomą czynnością. Systematyczne ćwiczenia pozwalają osiągnąć jedność ciała i umysłu. To jednak tylko kropla w morzu korzyści, jakie daje tai chi. MEDYTACJA W RUCHU „Tai chi zapewnia bogactwo doznań. Praktykując tę sztukę, poznajemy siebie, tworzymy, akceptujemy, dostrzegamy zmiany. To może być wciąż świeże i zaskakujące, bo obserwujemy proces doskonalenia sztuki w nas i nas w sztuce. Jesteśmy tworzywem, twórcą, dziełem i odbiorcą jednocześnie” – mówi Mariusz Sroczyński, dyrektor i założyciel szkoły Tai Chi Chuan w Warszawie. Powodów, aby zacząć ćwiczyć, jest mnóstwo. Najczęściej kieruje nami chęć poprawy stanu zdrowia – poszukujemy metod walki ze stresem i nowych sposobów rehabilitacji. Niektórych fascynuje duchowy aspekt chińskiej sztuki – wszak z azjatyckiego punktu widzenia tai chi, łączące ruch z poezją, sztuką i medytacją, służy czemuś więcej niż tylko osiągnięciu sprawności. To styl życia, w którym poszukujemy harmonii i doskonałości. Tancerze, aktorzy, choreografowie wybierają je, by poszerzyć swój warsztat artystyczny. Entuzjaści akupunktury, feng shui czy gotowania według teorii „pięciu przemian”, pragną poszerzyć swoją wiedzę o kulturze Wschodu. Motywacje zmieniają się jednak w zależności od tego, na jakim etapie praktyki jest uczeń. Stopniowo zaczyna on rozumieć oraz odczuwać pracę swojego organizmu i procesów, które w nim zachodzą. Poznaje swoje możliwości i ograniczenia – zarówno fizyczne, jak i mentalne. Obserwuje też procesy powstawania napięć i emocji. Treningi są bardzo zróżnicowane i często zależą od kondycji, nastroju, potrzeby chwili. Nie stawiają jednak wyzwań kondycyjnych. Podczas każdych zajęć odbywają się ćwiczenia rozluźniające, poprawiające elastyczność, siłę i koordynację, oddechowe, relaksacyjne, a także medytacja. W ZDROWYM CIELE ZDROWY DUCH „Ruch zastąpi wiele leków, ale żaden lek nie zastąpi ruchu” – mówi stare przysłowie. Unikalny system treningowy tai chi, polegający na świadomym ruchu, nie naraża ćwiczących na kontuzje, a regularna praktyka pomaga w leczeniu wielu chorób, m.in. układu krążenia, układu oddechowego, żołądka, dolegliwości kostno-stawowych, nerwicy. Głębokie oddychanie oraz specjalne ruchy, za pomocą których wykonuje się masaż organów wewnętrznych, podnoszą ogólną witalność organizmu. Regularne treningi wzmacniają sprawność i wytrzymałość organizmu, wyrównują ciśnienie krwi, wspomagają przemianę materii i zwiększają przyswajalność tlenu. Wiele badań naukowych potwierdza pozytywny wpływ tai chi na zdrowie i samopoczucie osób starszych – ćwiczenia wzmacniają kości, poprawiają możliwości oddechowe oraz zmysł równowagi. Są one szczególnie zalecane tym, którzy borykają się z wszelkiego rodzaju schorzeniami kręgosłupa oraz bólami pleców, bowiem uelastyczniają go i rozciągają mięśnie. Osoby nadmiernie pobudliwe czy zestresowane odkryją już po kilkutygodniowej praktyce, że stają się spokojniejsze, bardziej skoncentrowane i odporne na stres. „Tai chi jest sztuką ruchu, przeznaczoną dla każdego – bez względu na wiek i sprawność fizyczną – tłumaczy Mariusz Sroczyński. – Nie ma tu żadnych ograniczeń czy przeciwwskazań. Ćwiczą nie tylko ludzie starsi, ale także kobiety w ciąży. Na sali rzadko widuje się jedynie Foto iStockPhoto 38 dzieci, ale tylko dlatego, że treningi są dla nich zbyt spokojne i statyczne”. W wykonanie każdego ruchu tai chi zaangażowane jest całe ciało, każdy mięsień. Stawy rozluźniają się, krew płynie swobodniej, a umysł się relaksuje. Wszystko to bez nadmiernego wysiłku, bez nadwyrężania jakiejkolwiek partii ciała i bez niebezpieczeństwa kontuzji. Te czynniki sprawiają, że tai chi jest idealną formą ruchu dla seniorów. + TAI CHI Szkoła Taijiquan Mariusza Sroczyńskiego www.szkolataichi.com www.ymaawarszawa.prv.pl www.iliqchuan.com.pl 40 uroda 41 Dojrzałej skórze na ratunek Tekst Iwona Mocior Hollywood już ogłosił, że botoks jest passe, a zmarszczki mogą być seksy. Naturalny, zdrowy wygląd jest przecież dużo cenniejszy niż sztuczny grymas. Poznaj innowacje, którymi zastąpisz botoks i skalpel, dodając swojej skórze blasku! Cera dojrzała wymaga szczególnej troski i systematycznej pielęgnacji. Upływającego czasu nie możemy zatrzymać, ale możemy opóźnić jego działanie. Skóra po pięćdziesiątce zaczyna wykazywać cechy zarówno starzenia uwarunkowanego niekorzystnym oddziaływaniem środowiska zewnętrznego, jak i związanego z predyspozycjami genetycznymi oraz zegarem biologicznym. Zmiany następują we wszystkich trzech warstwach skóry: naskórku, skórze właściwej i tkance podskórnej. Im wcześniej zaczniemy o nią systematycznie dbać, tym później dosięgnie ją proces starzenia. Rzućmy więc palenie, unikajmy stresu i alkoholu, uprawiajmy sport i pijmy dużo wody. Warto także zrezygnować z solarium i chronić skórę przed nadmiernym działaniem promieni słonecznych. Uwaga na hormony Skóra dojrzała jest z reguły nadmiernie sucha, co ma związek z zachwianiem równowagi hormonalnej. U kobiet, które w okresie menopauzalnym poddają się hormonalnej terapii zastępczej, odnotowuje się znaczną poprawę wyglądu skóry. Po pięćdziesiątce należy więc stosować zarówno kosmetyki uzupełniające niedobory wody i tłuszczów (np. z olejem z pestek czarnej porzeczki), jak również zawierające odpowiednie hormony. Dawniej wykorzystywano do tych celów hormony zwierzęce, jednak liczne badania wykazały, że efekt zewnętrz- nego stosowania takich preparatów nie ogranicza się do miejsca aplikacji kosmetyku. W związku z tym może wywierać działania uboczne, dlatego wiele krajów – w tym także Polska – zabroniło wykorzystywania hormonów zwierzęcych. Kosmetolodzy nie dali jednak za wygraną i odkryli hormony pochodzenia roślinnego, tzw. fitohormony. Podobieństwo ich budowy przestrzennej do hormonów ludzkich sprawia, że pełnią one podobną rolę w organizmie. Wykazują także działanie antyutleniające, zapobiegając uszkodzeniu błon komórkowych. Działają kojąco i przeciwzapalnie, a wszystko bez efektów ubocznych! W labiryncie kosmetyków Prawdziwy sekret walki z niedoskonałościami cery tkwi w doborze kosmetyków do indywidualnych potrzeb skóry. Selekcję preparatów do pielęgnacji powinniśmy przeprowadzić już na etapie oczyszczania skóry. Zarówno w przypadku specyfików do demakijażu, jak i mycia twarzy, kobiety po 50. roku życia powinny wybrać mleczko. Definitywnie należy zrezygnować z mydła, a w miarę możliwości ograniczyć też kontakt twarzy z wodą, wybierając płyny micelarne i do demakijażu. Dobór odpowiedniego kremu to nie lada sztuka. Warto je zmieniać, ponieważ nie istnieje taki, który dostarczyłby skórze wszystkiego, czego potrzebuje. Kremy na dzień powinny być uroda 43 Kiedy skóra się starzeje Hormony roślinne działają kojąco, bez efektów ubocznych lżejsze, w przeciwnym razie makijaż nie będzie się na nich trzymał. Ważne jest również, by chroniły skórę przed zanieczyszczeniami, wolnymi rodnikami, suchym powietrzem i słońcem. Kremy na noc powinny być bogate w substancje odżywcze, wspomagające regenerację. Gdy śpimy, odnowa komórkowa przebiega szybciej, a skóra odbudowuje ochronną warstwę lipidową. Na etykiecie kremu trzeba szukać substancji pobudzających skórę do regeneracji i wytwarzania kolagenu (wypełnia zmarszczki), takich jak: retinol, kwasy AHA, BHA, ASC III, cytokiny, biostymina oraz wspomniane fitohormony. Skóra dojrzała potrzebuje również substancji naprawczych (m.in. ceramidów, skwalenu, steroli, NNKT) oraz antyutleniaczy: wit. C (powinna występować w stężeniu min. 5 proc.) i E (stężenie min. 2 proc.), flawonoidów z soi, zielonej herbaty, liści winogron oraz koenzymu Q10 i kwasu liponowego. Odpowiedni skład kremu to jednak nie wszystko. Musi mieć także właściwą postać, aby wniknąć w głąb skóry, dlatego najczęściej wszystkie składniki są zamknięte w mikrokapsułkach. Dobrodziejstwa XXI wieku Dawniej stosowano rozmaite domowe sposoby na zachowanie młodego wyglądu, np. maseczkę z fasoli, wodę z pietruszką jako tonik. Dziś do dyspozycji mamy znacznie skuteczniejsze, a przy tym nieinwazyjne zabiegi, z których możemy korzystać w salonach kosmetycznych. Jednym z nich jest mezoterapia bezigłowa – nowoczesna metoda ułatwiająca wchłanianie kosmetyków przez skórę. Specjalny aparat emituje fale radiowe, które powodują zmianę przepuszczalności bariery ochronnej naskórka, a także samej błony i tkanki podskórnej. Jest to reakcja przejściowa, ale powoduje intensywniejsze wchłanianie preparatów, które stosujemy na co dzień. Mezoterapia sprawia, że dzięki domowej pielęgnacji otrzymamy znacznie lepsze efekty. Innym zabiegiem, który pomaga w walce z oznakami starzenia, jest fotoodmładzanie. Wskazaniami do zastosowania takiego zabiegu są plamy barwnikowe, piegi oraz zmiany naczyniowe (rumień i porozszerzane naczynka), zmarszczki, rozszerzone pory, a także słaba sprężystość skóry. Fotoodmła- dzanie polega na zastosowaniu niekoherentnego, impulsowego światła o niskiej gęstości energii do odmłodzenia skóry twarzy, szyi, dłoni. Leczenie składa się z serii 1–5 zabiegów, wykonywanych co 3–6 tygodni. Jeśli głównymi problemami są rozszerzone naczynia włosowate, zwiotczenie skóry i mięśni, blizny i uczulenia, to znak, że warto wypróbować jonoforezę. Podczas tego elektroleczniczego zabiegu wprowadza się do tkanek jony za pomocą prądu galwanicznego. Do jonoforezy używane są związki chemiczne, które ulegają dysocjacji elektrolitycznej, czyli procesowi rozpadu cząstek na jony dodatnie i ujemne. Efekt leczniczy jest sumą działania leku i galwanizacji. Doskonałym zabiegiem zastępującym konwencjonalny peeling jest kawitacja, która delikatnie oczyszcza skórę z nadmiernej warstwy rogowej naskórka i odblokowuje gruczoły łojowe. Cera dzięki temu staje się gładsza, rozjaśniona, lepiej ukrwiona i świetnie przygotowana do przyjęcia aplikowanych w jej głąb kosmetyków. Oczywiście istnieje cała gama innych zabiegów, które pomogą nam dbać o skórę dojrzałą. Kosmetyczka lub dermatolog z pewnością doradzą nam w ich wyborze. W miarę rozwoju nauki i medycyny dysponujemy coraz bardziej skutecznymi sposobami w walce z oznakami starzenia. Warto jednak podchodzić do nich z dystansem i w pogoni za młodym wyglądem nie stracić części osobowości. składniki naturalne, które pomogą zregenerować skórę dojrzałą: + skrzyp + aloes + algi morskie + miłorząb + wiesiołek + morszczyn + pokrzywa + lucerna O problemach skóry dojrzałej i sposobach jej pielęgnacji opowiada właścicielka salonu kosmetycznego „Metamorfoza” w Warszawie, Justyna Matras. Jakie są pierwsze objawy tego, że skóra zaczyna się starzeć? Pierwszą widoczną oznaką starzenia się skóry jest nadmierna utrata wody. Sucha skóra traci ceramidy, uszczelniające tkanki naskórka, co prowadzi do wyparowywania wody. Gdy cera jest mało elastyczna, przy normalnej mimice znacznie szybciej tworzą się zmarszczki. Z wiekiem spowalnia się także praca komórek tworzących włókna kolagenowe. W konsekwencji skóra traci jędrność i napięcie. Kiedy zaobserwujemy takie zmiany, powinniśmy zacząć stosować kosmetyki przeznaczone do cery dojrzałej. Jej głównymi problemami są przebarwienia, czego podłożem bywają problemy hormonalne. Skóra staje się cienka, naczynia krwionośne robią się kruche i pękają. Foto iStockphoto 42 Jakiego rodzaju zabiegi dla cery dojrzałej poleca Pani klientom? Aby maksymalnie odłożyć w czasie konieczność zastosowania zabiegów z kosmetyki estetycznej, takich jak lifting czy botoks, należy przede wszystkim być systematycznym. Jeśli zaczniemy dbać o urodę odpowiednio wcześnie, oznaki starzenia pojawią się dużo później. Warto jest stosować delikatne peelingi, które pobudzają krążenie. Do tego masaż, który ma działanie mocno relaksacyjne oraz usprawnia metabolizm, dzięki czemu preparaty, które później nałożymy, dużo lepiej wnikną w głąb skóry. Na koniec proponuję maskę chłodzącą lub – jeśli jest to zabieg przed wielkim wyjściem – liftingującą. W jaki sposób w domowych warunkach dbać o skórę dojrzałą? Pielęgnacja w domu powinna polegać na stosowaniu preparatów przeznaczonych do konkretnego rodzaju cery. Suchą skórę należy myć mleczkiem, a nie mydłem, które wysusza i podrażnia. Warto rozróżnić także pielęgnację na dzień i na noc. Na dzień stosujemy kremy lżejsze, które nie obciążają skóry. Można pokusić się o terapię liftingującą, rzeźbiącą kontur twarzy, ujędrniającą. W nocy, kiedy cera nie musi wyglądać idealnie, warto zastosować intensywną kurację regenerującą, np. przez nałożenie bardzo aktywnego serum z substancjami przeciwzmarszczkowymi, kolagenem i witaminą C, która pobudza komórki produkujące włókna kolagenowe. Podczas nakładania kremu pamiętać powinniśmy o masażach. Warto stosować także optymalną dietę, bogatą w warzywa i pić dużo wody. Jestem natomiast przeciwna sztucznej suplementacji diety. Systematyczna, dobrze dobrana pielęgnacja spowoduje, że skóra będzie w dobrej kondycji, bez zbędnych wspomagaczy. Czy seniorzy często chodzą do kosmetyczki? Osoby starsze często wychodzą z założenia, że taka wizyta jest zbędna. Nic bardziej mylnego! W gabinecie zastosować możemy o wiele intensywniejszą pielęgnację niż we własnym zakresie. Poza tym nawet, jeśli od razu nie zobaczymy efektów zabiegu, to z pewnością natychmiast poczujemy się o kilka lat młodziej. A gdy jesteśmy uśmiechnięci – zdecydowanie lepiej wyglądamy! Coraz więcej seniorów zaczyna to rozumieć. Duża w tym rola osób młodych, które namawiają rodziców i dziadków do odwiedzenia gabinetu kosmetycznego. W swoim salonie wprowadziłam karnety prezentowe, które cieszą się dużym powodzeniem. Nawet panowie powoli przełamują stereotyp, że wizyty u kosmetyczki zarezerwowane są wyłącznie dla kobiet. I bardzo dobrze, bo kto powiedział, że przywilej dbania o wygląd przysługuje wyłącznie płci pięknej? dieta 45 Być jak Sharon Stone Tekst Ewa Koperska Sharon Stone, amerykańska aktorka, modelka i producentka, w tym roku skończyła 52 lata. Mimo to wciąż zachwyca nienaganną figurą, której pozazdrościć mogłyby jej dwudziestolatki. Jaki jest sekret jej perfekcyjnego wyglądu? tego na odpowiednim doborze produktów – wprawdzie bogatych w węglowodany, ale o niskim indeksie glikemicznym. Tak powstała nowa dieta, szeroko krytykowana przez dietetyków-tradycjonalistów. Faktem niepodważalnym jest jednak jej skuteczność, o czym świadczy perfekcyjna sylwetka Sharon Stone Pieczywo białe i francuskie ma wysoki wskaźnik IG Sekret gwiazdy Okazuje się, że kluczem do zgrabnej sylwetki Sharon nie są wcale skomplikowane i kosztowne zabiegi. Aktorka chętnie dzieli się swoją tajemnicą. Jest nią dieta Montignaca, oparta na indeksie glikemicznym (IG). Sharon skrupulatnie przestrzega zaleceń kanadyjskiego dietetyka Ricka Gallopa – autora książki „Chudnij z indeksem glikemicznym. Dieta IG”, wydanej trzy lata temu. System IG pozwala określić, jak szybko po spożyciu danego pokarmu wzrasta poziom glukozy we krwi. Im niższy wskaźnik, tym większe mamy szanse na pozbycie się zbędnych kilogramów i zachowanie zgrabnej figury. Po zjedzeniu produktów o wysokim wskaźniku IG poziom glukozy we krwi rośnie bardzo szybko. Organizm produkuje wtedy za dużo insuliny, co sprawia, że już po chwili poziom glukozy spada poniżej optymalnego progu trawienia. Przez to szybciej stajemy się głodni i mamy ochotę zjeść jeszcze więcej. Należy więc wyeliminować z diety tego typu produkty lub przynajmniej mocno je ograniczyć. Za wysoki IG uznaje się wartości powyżej 70. Do 55 mamy do czynienia z niskim indeksem glikemicznym. Zaskakująca historia Montignaca W latach 80. Michel Montignac, pracownik działu rozwoju badań jednego z większych amerykańskich koncernów, zbierał informacje na temat zależności między sposobem odżywiania a zachorowalnością na cukrzycę. Jego uwagę zwróciła koncepcja spożywania pokarmów nieznacznie podnoszących poziom glukozy we krwi. Cierpiący na nadwagę Francuz wypróbował tę dietę na sobie. Efekt przeszedł jego najśmielsze oczekiwania: pozbył się piętnastu kilogramów w ciągu zaledwie 3 miesięcy. Ten spektakularny sukces zachęcił Montignaca do dalszych badań. Trafił na opracowaną przez Davida Jenkinsa Zgrabna tabelę wartości glikemicznych poszczególnych Sharon pokarmów, która za wartość Stone od lat odniesienia obierała glustosuje dietę kozę (z indeksem równym Michela 100). W roku 1987 wydał pierwszą książkę dotyczącą Montignaca sposobu odchudzania, opar- Co jest „dobre”, a co „złe” Foto Corbis, iStockphoto 44 Szczególnie należy wystrzegać się pieczywa francuskiego oraz jasnego chleba. Produkty te mają bardzo wysoki indeks glikemiczny (powyżej 90). Doskonałym substytutem będzie tutaj pumpernikiel lub pieczywo żytnie. IG tych produktów waha się w okolicach 50. Zakazanymi smakołykami są miód, arbuz, dojrzałe banany, ciastka, chipsy, ryż biały, ziemniaki, gotowana rzepa i marchew. Rekordzistami są suszone daktyle o IG wynoszącym 103! Podczas zakrapianych spotkań absolutnie należy wystrzegać się piwa! Ten popularny złocisty napój charakteryzuje się indeksem glikemicznym równym aż 110 – dlatego podczas picia często sięgamy po przekąski. Warto zastąpić piwo winem, którego IG jest trzy razy niższy. Paradoksalnie, czekolada – niedozwolona przy niemal każdej diecie, tutaj jest dopuszczalna. Najlepiej jeść taką, która zawiera ponad 70 proc. kakao (IG 25). Innymi produktami, którymi możemy zajadać się na diecie Montignaca, są brzoskwinie, grejpfruty, groch gotowany, kiełki fasoli mung, ryby, soczewica, mleko i wiśnie. Każdą potrawę możemy do woli urozmaicać czosnkiem i cebulą, których IG wynosi 15. Taką samą wartością mogą się „poszczycić” orzechy, świeże morele, pomidory i jogurt naturalny bez cukru. Rekordowo niski indeks mają natomiast skorupiaki. Wynosi on zaledwie 5. To właśnie te produkty najczęściej goszczą na stole naszej gwiazdy. Ocena eksperta Jedzenie produktów z niskim indeksem glikemicznym jest dobrą strategią na zrzucenie wagi i doskonale wpływa na zdrowie. Pozwala na utrzymanie takiego poziomu cukru we krwi, który powoduje, że wolniej sięgamy po kolejną przekąskę, a co za tym idzie – mniej jemy i szybciej chudniemy. O ile odpowiednio bilansujemy swoją dietę – tak, jak to robi Sharon Stone – jedząc również proteiny, nabiał i kontrolowane ilości tłuszczu, jest to zdrowy i skuteczny sposób na zachowanie dobrej sylwetki. Kącik kulturalny Kącik kulturalny Parlez-moi d’amour, czyli porozmawiajmy o miłości Wesele Figara Teatr Scena Prezentacje 23 września 2010 29 i 30 września CineMaestro to cykl zainicjowany przez Cinema City, który ma zachęcić widzów do obcowania z kulturą wysoką, ale niekoniecznie w operze czy teatrze. W tym roku, po letniej przerwie, na ekranach zobaczyć będzie można projekcję „Wesela Figara” Wolfganga Amadeusza Mozarta. Teatr Scena Prezentacje zaprasza na sztukę znanego francuskiego pisarza Paula Claudela „Parlez-moi d’amour, czyli porozmawiajmy o miłości” w reżyserii Romualda Szejda i znakomitym przekładzie Beaty Geppert. W rolach głównych wystąpili Agnieszka Wosińska oraz Sławomir Grzymkowski. Ta komedia obyczajowa cieszyła się dużym uznaniem widzów i krytyków w Paryżu. Nic w tym dziwnego, bowiem już od pierwszej sceny zaczynamy z wielkim zainteresowaniem śledzić losy pewnego małżeństwa, które wraca do domu z przyjęcia firmowego. Odrobina wypitego wcześniej alkoholu rozwiązuje im języki. Zaczynają rozmawiać na temat pracy, domu, wychowania dzieci, rywalizacji zawodowej oraz kariery męża. Mimo że wciąż łączy ich głębokie uczucie, ranią się nawzajem, robiąc sobie wyrzuty i zadając ból, a my poznajemy ich sposób komunikacji oraz drogę, jaką wybrali, idąc wspólnie przez życie. Cykl Cinemaestro w Cinema City Ta opera uznawana jest za najbardziej liryczną w karierze kompozytora. Pierwszy raz została wystawiona w 1786 roku. Libretto, oparte na sztuce Pierre’a Beaumarchais, opowiada historię miłosną pełną intryg, pomyłek i perypetii. Inscenizacja prezentowana na ekranie kinowym zrealizowana została przez Royal Opera w 2006 roku, w reżyserii jej dyrektora muzycznego Antonio Pappano. W rolach głównych zobaczymy Erwina Schrotta jako Figara (urugwajski bas-baryton) i niemiecką sopranistkę Dorothee Röschmann jako hrabinę Almavivę. Warto sprawdzić, czy tak nowatorskie podejście do kultury wysokiej przypadnie nam do gustu. Niekonwencjonalne wyjście awaryjne Zachęta. Narodowa Galeria Sztuki 27 sierpnia 2010 Emergency Exit to instalacja zaprojektowana przez Agnieszkę Kurant i Aleksandrę Wasilkowską. Jest ona próbą przekroczenia logiki miejskiej rzeczywistości. Tytuł o zabarwieniu ironicznym odnosi się do obowiązujących w budynkach i przestrzeni miejskiej wymogów higieniczno-zdrowotnych i przepisów bezpieczeństwa, których celem jest absolutna kontrola ryzyka i eliminacja wszelkiej przypadkowości. Artystki chciały pokazać, że powinniśmy być otwarci na to, co w mieście nieprzewidywalne i niecodzienne. Należy podkreślać wszelkie napotkane tam osobliwości. Warto rozwijać indywidualne, autonomiczne działania i inicjatywy, które są odskocznią od codzienności. Takie przesłanie niesie wystawa, która w charakterystycznym dla Zachęty, kontrowersyjnym stylu wprowadzi nas w nowatorską wizję jej autorek. Klimakterium... i już XXI wiek to kult młodości, zdrowia i wigoru. Wie o tym każda kobieta po pięćdziesiątce: oprócz biologicznych symptomów menopauzy zmagać się musi ze światem, który najchętniej odstawiłby ją do lamusa. Elżbieta Jodłowska, autorka sztuki, umieszcza tę tragiczną z pozoru sytuację między kabaretem, musicalem a farsą. Foto Materiały prasowe, Krzysztof Bieliński 46 Pamelka (Elżbieta Jodłowska), Krycha (Krystyna Sienkiewicz) i Zocha (Grażyna Zielińska) spotykają się w dniu urodzin Maliny (Iga Cembrzyńska) w jej sklepie z używanymi ciuchami. Kobiety śpiewają, że są „dojrzałe i cierpkie, jak wino”. Na scenę, wprost z toalety wbiega Pamelka, której towarzyszy przebój „Singing in the rain”. Już w pierwszych minutach spektaklu wyśmiany zostaje problem „parcia na mocz”. Zaraz potem panie rozpoczynają taniec ze sztucznymi szczękami, zamiast kastanietów. Czy to przystoi? W teatrze? Jak najbardziej – widownia pęka ze śmiechu. Już wie, czego się spodziewać. Ważne – niepoważne Przyjaciółki rozpoczynają rozmowę na temat problemów „wieku menopauzalnego”. Bezlitośnie obnażają kwestie plam na skórze, bezsenności, wahania nastrojów. Skarżą się, że społeczeństwo spycha je na margines i podcina im skrzydła, mimo że ciągle są jeszcze w pełni sił. Jednocześnie udziela im się lansowana w mediach pogoń za młodością. Pytają: „Czy ta baba w lustrze to naprawdę ja?”. Odchudzają się, liftingują, stosują terapie hormonalne, specjalne diety, ziołolecznictwo i uciekają w gimnastykę. Ich najlepszym przyjacielem jest: „Gumowy pas, to jest nasza broń – sylwetkę nam rzeźbi z dala. Gumowy pas, ten co, ściska nas – oddychać... nie pozwala”. Oczywiście plotkują także o mężczyznach. Krycha porównuje facetów do wyrostka robaczkowego: „Sprawia cierpienie, a jak się go pozbędziesz, okazuje się, że był niepotrzebny”. Dalej mówi: „Mężczyzna musi się nachlać i zapłacić barmanowi, by go wysłuchał. Oni muszą płacić za miłość, my nie musimy się już bać niechcianej ciąży. My możemy się farbować, a jak oni się farbują, to widać”. Nie znaczy to jednak, że bohaterki chcą świata bez mężczyzn, rodem z „Seksmisji”. To ich wołanie o zrozumienie i akceptację. Cudowne antidotum Elżbieta Jodłowska pragnie, aby kobiety były lepsze dla siebie. Do wcielenia się w główne role zaprosiła postacie medialne, które z ogromną łatwością wzruszają i bawią widzów. Nie boją się śmieszności, nie marzą o roli Ofelii, nie wstydzą się grać kobiet w starszym wieku. Są żywym dowodem na to, że nawet wtedy można czerpać z życia pełnymi garściami. Twórcy spektaklu serwują nam cudowne lekarstwo bez skutków ubocznych – śmiech. Właśnie ten lek, wspomagany przez dystans do siebie i autoironię, okazuje się najskuteczniejszy w walce z klimakterium i wszechobecną młodością, usiłującą zepchnąć dojrzałe, pełne sił panie na peryferia kobiecości. Niektóre kobiety mają już za sobą klimakterium, inne właśnie się z nim zmagają, a jeszcze innych dotknie ono niebawem. Menopauza odciska swoje piętno także na ich partnerach, dzieciach i przyjaciołach. Jest to więc spektakl dla każdego. Widzowie żartują, że powinien być refundowany przez NFZ – nie sposób się z tym nie zgodzić! 47 48 wykaz pl acówek 49 Kliniki i poradnie chorób zakaŹnych Biała Podlaska Poradnia Chorób Zakaźnych, ul. Warszawska 15, 21-500 Biała Podlaska, tel. 83 342 814 147 dr Irena Kijuk Białystok Klinika Chorób Zakaźnych Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. K. Dłuskiego, ul. Żurawia 14, 15-540 Białystok, tel./fax 85 741 69 21 kierownik kliniki: prof. dr hab. med. Robert Flisiak Doc.dr Tadeusz Wojciech Łapiński Prof. dr hab. Anatol Panasiuk e-mail: [email protected] Praktyka prywatna doc. dr Tadeusz Wojciech Łapiński Centrum Medyczne Białystok, ul. Niedźwiedzia 69, (gabinet 104) tel. 85 740 94 91 tel. kom. 604 651 709 e-mail: [email protected] Praktyka prywatna prof. dr hab. Anatol Panasiuk, ul. Leszczynowa 17, Białystok-Grabówka, tel. kom. 605 134 720 e-mail: [email protected] www.panasiuk.pl Bolesławiec Poradnia Chorób Zakaźnych ul. Jeleniogórska 4, 59-700 Bolesławiec, tel. 75 738 01 20 ordynator: dr Jan Hałubiec Bydgoszcz Wojewódzki Szpital Obserwacyjno-Zakaźny, ul. św. Floriana 12, 85-030 Bydgoszcz, Katedra i Klinika Chorób Zakaźnych AM kierownik: prof. dr hab. med. Waldemar Halota prof. dr hab. med. Małgorzata Pawłowska tel. 52 325 56 05 fax 52 345 71 95 e-mail: [email protected] Bytom Szpital Specjalistyczny nr 1, ul. Legionów 49, 41-902 Bytom, Oddział Obserwacyjno-Zakaźny i Hepatologii Zakaźnej p.o. ordynatora oddziału: dr n.med. Lucjan Kępa tel. 32 281 92 41 (do 45) Poradnia Wirusowego Zapalenia Wątroby przy Szpitalu Specjalistycznym nr 1, tel. 32 281 92 41 Chełm Samodzielny Publiczny Wojewódzki Szpital Specjalistyczny Poradnia Chorób Zakaźnych, ul. Ceramiczna 1, 22-100 Chełm, dr Maria Kornas-Rypina tel. 82 562 33 58 Chorzów Szpital Specjalistyczny Oddział Obserwacyjno-Zakaźny, doc. dr hab. Włodzimierz Mazur tel. 32 349 93 41 Poradnia Hepatologiczna ul. Zjednoczenia 10, 41-500 Chorzów, dr Ewa Janczewska-Kazek tel. 32 349 93 82 Ciechanów Szpital Wojewódzki Oddział Chorób Zakaźnych, ul. Powstańców Wielkopolskich 2, 06-413 Ciechanów, dr Dariusz Goryszewski tel. 23 673 03 42 Cieszyn Oddział Obserwacyjno-Zakaźny Szpitala nr 2 (ZOZ), ul. Katowicka 1, 43-400 Cieszyn, ordynator: dr Bronisława Szlauer tel. 33 852 05 46 wew. 162 Poradnia Hepatologiczna wew. 140 Częstochowa Wojewódzki Szpital Zespolony, ul. PCK 1, 42-200 Częstochowa, Oddział Zakaźny i Poradnia Hepatologiczna dr Edyta Jezierska tel. 34 325 26 11 i 325 26 19 Dąbrowa Tarnowska Szpital im. S. Patrycego Oddział Obserwacyjno-Zakaźny, ul. Szpitalna 1, 33-200 Dąbrowa Tarnowska, dr Zbigniew Martyka tel. 14 642 28 31, fax 14 642 27 14 e-mail: [email protected] Dębica Szpital Miejski (ZOZ) Oddział Obserwacyjno-Zakaźny, ul. Krakowska 91, 39-200 Dębica, dr Teresa Brzostek tel. 14 670 36 21 Elbląg Szpital im. Jana Pawła II Oddział Zakaźny, ul. Żeromskiego 22, 22-300 Elbląg, ordynator Oddziału Zakaźnego: dr Elżbieta Hajer tel. 55 230 42 30, 230 42 58, wew. 212 Ełk Samodzielny Niepubliczny ZOZ Vita, ul. Kochanowskiego 68A, 10-300 Ełk, dr Iwona Mierzejewska dr Krzysztof Kropiwnicki tel. 87 620 05 45 Gdańsk Pomorskie Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy Klinika Chorób Zakaźnych AM, ul. Smoluchowskiego 18, 80-214 Gdańsk, kierownik: dr med. Tomasz Smiatacz dr Krystyna Witczak-Malinowska – konsultant wojewódzki tel. 58 341 28 87 sekretariat www.pcchz.pl Giżycko Samodzielny Publiczny ZOZ ul. Warszawska 41, 11-500 Giżycko, dr Anna Lachowicz-Wawrzyniak tel. 87 428 52 71 wew. 351 Gorzów Wielkopolski SP Szpital Wojewódzki Oddział Chorób Zakaźnych Poradnia Chorób Wątroby, ul. Walczaka 42, 66-400 Gorzów Wielkopolski, dr Danuta Śmiglak tel. 95 732 20 41 Jasło Szpital Specjalistyczny w Jaśle, Oddział Obserwacyjno-Zakaźny i WZW, 38-200 Jasło, ul. Lwowska 22, kierownik oddziału: lek. med. Lucyna Misiołek tel. 13 443 75 44 Jarosław Centrum Opieki Medycznej w Jarosławiu Oddział Obserwacyjno-Zakaźny, ul. 3 Maja 70, 37-500 Jarosław, kierownik oddziału: lek. med. Małgorzata Dankiewicz tel 16 621 54 21 Katowice Oddział Gastroenterologii SP Centralny Szpital Kliniczny im. K. Gibińskiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, ul. Medyków 14, 40-752 Katowice, kierownik: prof. dr hab. Marek Hartleb dr Joanna Musialik tel. 32 789 40 00 centrala, tel. 32 789 40 34 poradnia www.csk.katowice.pl Kielce Wojewódzki Szpital Zespolony Oddział Obserwacyjno-Zakaźny, ul. Radiowa 7, 25-317 Kielce, ordynator: dr n.med. Wiesław Kryczka tel. 41 363 71 34 e-mail: [email protected] Konin Wojewódzki Szpital Zespolony Oddział Chorób Zakaźnych, ul. Wyszyńskiego 1, 62-510 Konin, dr Zbigniew Pęczak tel. 63 240 44 92 (poradnia) Jolanta Hojoł-Wróbel tel./fax 12 614 22 73 sekretariat tel. 12 614 22 80 rejestracja poradni, tel. 12 614 22 82 dyżurka lekarska, oddział Klinika Chorób Zakaźnych i Hepatologii, Szpital Uniwersytecki, ul. Śniadeckich 5, 31-531 Kraków, kierownik: prof. dr hab. n.med. Tomasz Mach tel. 12 424 73 40 (recepcja) tel. 12 424 73 55 tel. 12 424 73 60 (poradnia) Szpital Specjalistyczny im. S. Żeromskiego Oddział Obserwacyjno-Zakaźny, os. Na Skarpie 66, 31-913 Kraków, dr n.med. Barbara Postawa-Kłosińska tel. 12 644 01 44 Poradnia Chorób Zakaźnych dla Dorosłych wew. 502 czynny pn.–pt. 9–12 Gabinet Hepatologiczny czynny: pon. 7–17.30, wt. 7– 20, śr. 10–20, czw. 7–20 V Wojskowy Szpital Kliniczny z Polikliniką Oddział Obserwacyjno-Zakaźny, ul. Wrocławska 1/3, 30-901 Kraków, tel. 12 630 83 24 lub 42 kierownik: dr Artur Lipczyński Lublin Szpital Wojewódzki Oddział Obserwacyjno-Zakaźny, ul. Chałubińskiego 7, 75-581 Koszalin, ordynator: dr Jacek Wróblewski tel. 94 348 81 61 – ordynator tel. 94 348 82 92 Samodzielny Publiczny Szpital Wojewódzki im. Jana Bożego Katedra i Klinika Chorób Zakaźnych, ul. Biernackiego 9, 20-089 Lublin, kierownik: prof. dr hab. med. Roma Modrzewska tel. 81 740 56 29, 81 740 27 00, tel. 81 740 82 71 (przychodnia) www.top.lublin.pl/janbozy Kraków Łańcut Koszalin Wojewódzkie Centrum Diagnostyki i Terapii Wirusowych Zapaleń Wątroby i Hepatologii z Poradnią Specjalistyczną i Oddziałem Wirusowego Zapalenia Wątroby i Hepatologii, ul. Prądnicka 80, 31-202 Kraków, kierownik: Barbara Baka-Ćwierz zastępca kierownika: Klinika Obserwacyjno-Zakaźna UM, ul. Kniaziewicza 1/5, 91-347 Łódź, ordynator: prof. dr hab. med. Daniela Dworniak tel. 42 251 61 82 Oddział Obserwacyjno – Zakaźny i Chorób Wątroby ordynator: dr Zbigniew Deroń Oddział Chorób Zakaźnych, Tropikalnych i Pasożytniczych Katedra i Klinika Chorób Zakaźnych AM prof. dr hab. med. Jan Kuydowicz tel. 42 251 61 82 Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki, 93-338 Łódź, ul. Rzgowska 281/289, III Klinika Pediatrii, ordynator: prof. Teresa Woźniakowska-Gęsicka Łuków Poradnia Chorób Zakaźnych al. Kościuszki 2, 21-400 Łuków, tel. 25 798 96 25 ordynator: dr Bożena Gajownik dr Jolanta Fornal Mielec Szpital Powiatowy im. Edmunda Biernackiego Oddział Obserwacyjno-Zakaźny Poradnia Chorób Zakaźnych, ul. Żeromskiego 22, 39-300 Mielec, dr Józef Sznajder tel. 17 78 00 378 www.zoz.mielec.pl Olsztyn Poradnia Hepatologiczna, ul. Żołnierska 16 a, 10-561 Olsztyn, tel. 089 538 64 86 Wojewódzki Szpital Specjalistyczny, ul. Żołnierska 18, 10-561 Olsztyn, dr Jolanta Citko tel. 89 538 65 99 Opole Centrum Medyczne w Łańcucie Sp. z o.o., Oddział Obserwacyjno-Zakaźny, ul. Paderewskiego 5, 37-100 Łańcut, dr Jerzy Sieklucki tel. 17 224 02 92 Szpital Wojewódzki Oddział Zakaźny/Poradnia Hepatologiczna, ul. Kośnego 53, 45-372 Opole, ordynator: dr Wiesława Błudzin tel. 77 443 30 64 Łódź Poradnia Chorób Zakaźnych, ul. Sienkiewicza 56, 07-409 Ostrołęka, Specjalistyczny Szpital Wojewódzki im. Biegańskiego Ostrołęka tel. 29 765 12 77 ordynator: dr Małgorzata Giżycka tel. 29 765 13 93 ordynator: dr n.med. Iwona Olszok tel. 32 755 50 50 Płock Radomski Szpital Specjalistyczny Oddział Zakaźny, ul. Tochtermana 1, 26-600 Radom, dr Grzegorz Stolarek tel. 48 361 52 23 Wojewódzki Szpital Zespolony Oddział Chorób Zakaźnych, ul. Medyczna 19, 09-400 Płock, dr Małgorzata Galon tel. 24 364 62 13 pokój lekarski Poznań Wojewódzki Szpital im. Strusia (ZOZ Stare Miasto) Klinika Chorób Zakaźnych AM Wojewódzka Poradnia WZW, ul. Szwajcarska 3, 61-003 Poznań, kierownik: prof. dr hab. med. Iwona Mozer Lisewska tel. 61 873 93 76 sekretariat kierownik Poradni WZW: dr Iwona Bereszyńska tel. 61 877 36 87 Poradnia WZW Bamberski Dwór (kontrakt z NFZ i prywatnie), ul. św. Wawrzyńca 11, 60-539 Poznań, rejestracja: tel. 61 848 14 10 w godz. 8–20 dr Iwona Bereszyńska przyjmuje: poniedziałki: 16.30–18.30, piątki: 15.30–17.30 prof. Jacek Juszczyk przyjmuje prywatnie: Przychodnia Arsmedica ul. Podgórna 4, 61-829 Poznań tel. 61 852 81 08 Radom Rzeszów Wojewódzka Przychodnia Specjalistyczna Poradnia Hepatologiczna, ul. Lwowska 60, 35-301 Rzeszów, dr Janusz Kaliszczak tel. 17 866 40 00 centrala szpitala (rejestracja wew. 444) i 17 866 44 28, środy 15–18 (także dzieci od 15. roku życia. Osoby wstępnie kwalifikowane do terapii przeciwwirusowej przy hepatitis C odsyłane są w celu diagnostyki do Łańcuta). Sanok Gabinet Prywatny ul. Rynkowa 63, 62-081 Przeźmierowo, dr Iwona Bereszyńska tel. 61 816 39 00 [email protected] Szpital SPZOZ Oddział Chorób Zakaźnych, ul. 800-lecia 26, 38-500 Sanok, tel. 13 465 62 45 pokój lek. Elżbieta Jurasz Renata Kornasiewicz-Dubiel kierownik: Stanisława Warzycha www.zozsanok.pl Poradnia Chorób Zakaźnych tel. 13 465 62 42 czynna od poniedziałku do piątku od 11 do 13; leczeni interferonem przyjmowani są: we wtorki (Renata Kornasiewicz-Dubiel) i czwartki (Elżbieta Jurasz) od 8 do 13 Puławy Starachowice Przeźmierowo ZOZ Puławy Oddział Chorób Zakaźnych, ul. Bema 1, 24-100 Puławy, dr Tomasz Piekos tel. 081 886 42 91 Powiatowy ZOZ, 27-200 Starachowice, ul. Radomska 70, Oddział Obserwacyjno-Zakaźny, ordynator: dr Jadwiga Maciukajć Racibórz Szczecin Szpital Rejonowy im. dr Józefa Rostka w Raciborzu ul. Gamowska 3, 47-411 Racibórz, Oddział Obserwacyjno-Zakazny Poradnia Hepatologiczna Pomorska Akademia Medyczna Oddział Hepatologiczny Klinika Chorób Zakaźnych, ul. Arkońska 4, 71-455 Szczecin, kierownik: prof. Anna Boroń-Kaczmarska tel. 91 431 62 42 sekretariat e-mail: [email protected] Poradnia WZW, ul. Arkońska 4, 71-455 Szczecin, kierownik: dr hab. Marta Wawrzynowicz-Syczewska tel. 91 454 10 07 Hepatologiczny Punkt Konsultacyjny środy i czwartki 11–13 dr Anita Wnuk i dr hab. Marta Wawrzynowicz-Syczewska ul. Broniewskiego 12, 71-455 Szczecin, tel. 91 454 10 07 w. 442 lub 445 rejestracja i 454 24 50 e-mail [email protected], [email protected] Toruń Wojewódzki Szpital Obserwacyjno-Zakaźny, ul. Krasińskiego 4/4A, 87-100 Toruń, ordynator: dr Elżbieta Strawińska tel. 056 658 25 60 dr Bożena Balewska-Hildebrandt tel. 56 658 25 07 tel. 56 622 10 92 Tychy Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 1 im. prof. Józefa Gasińskiego, ul. Edukacji 102, 43-100 Tychy, dr Tomasz Macura tel. 032 325 43 03 Wałbrzych Poradnia Chorób Zakaźnych, ul. Stefana Batorego 4, 58-300 Wałbrzych, tel. 74 648 98 84 ordynator: dr Krystyna Augustyniak Wałcz 107 Szpital Wojskowy z Przychodnią Oddział Zakaźny, ul. Kołobrzeska 44, 78-600 Wałcz, ordynator: dr Mariusz Mróz tel. 67 250 29 11 pok. ordynatora tel. 67 259 29 12 pok. pielęgniarek www.107sw.mil.pl Warszawa Wojewódzki Szpital Zakaźny Klinika Hepatologii i Nabytych Niedoborów Odporności AM, ul. Wolska 37, 01-201 Warszawa, konsultant krajowy: dr hab. Andrzej Horban kierownik: dr hab. Alicja Wiercińska-Drapało tel. 22 335 53 52 (centrala szpitala) Oddział Dzienny Szpitala Zakaźnego dr Hanna Berak tel. 22 335 53 52 Wojskowy Instytut Medyczny Klinika Chorób Infekcyjnych i Alergologii, ul. Szaserów 128, 00-909 Warszawa, tel. 22 681 61 99, 22 681 75 19 prof. Jerzy Kruszewski dr Marek Dudziak Poradnia Chorób Zakaźnych dr Iwona Suchecka Centralny Szpital Kliniczny MSWiA Oddział Chorób Wewnętrznych i Hepatologii, ul. Wołoska 137, 02-507 Warszawa, ordynator: dr Andrzej Gietka tel. 22 602 18 50 Wrocław Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. J. Gromkowskiego, ul. Koszarowa 5, 51-149 Wrocław, I Oddział Kliniczny Chorób Zakaźnych, Chorób Wątroby i Nabytych Niedoborów Odpornościowych prof. dr hab. Andrzej Gładysz prof. dr hab. Krzysztof Simon tel. 71 395 75 49, 71 325 52 42 Oddział Chorób Zakaźnych dr n.med. Hanna Łabędzka Tel. 71 395 75 82 Poradnia Chorób Zakaźnych lek. med. Beata Dobracka tel. 71 395 74 37 Zawiercie Szpital Powiatowy w Zawierciu, ul. Miodowa 14, 42-400 Zawiercie, Oddział Obserwacyjno-Zakaźny Poradnia Chorób Zakaźnych dr n.med. Halina Ciszkowska-Bogdał tel. 32 674 02 91 Zielona Góra Poradnia Chorób Zakaźnych w Zielonej Górze, ul. Wazów 42, 65-044 Zielona Góra, tel. 68 452 77 78 dr Jacek Smykał, dr Waldemar Szymański 50 u j a z d o r im o w s w y n y Jed b Kwartalnik dla oseó h ic k is l b h ic i k r e n i m a z chorob zapowiedzi W następnym numerze... Twój ruch: Nordic wa lk ing kulturalny dy specjalistów + Kącik ra stko o przeszczepie + Po tykuły medyczne + Wszy CiekawE ar MAGAZYN DLA OSÓB Z CHO (&& $&% magazyn dla chorych na KICH WZW =8K 6H:C>DGON ABECAD¸O ZDROWIA ROBAMI NEREK I ICH BLIS I6>8=> B:9NI68?6 LGJ8=J 8O:E>:C>6 HO LEâCNBL>:@J 3/2010 (15) redakcja magazynu ul. Genewska 37, 03-940 Warszawa tel./faks 0-22 617 93 23, 617 93 86 redaktor naczelny Jacek Matwiejczyk [email protected] sekretarz redakcji Andrzej Opala [email protected] Cienie i blaski: Nata lie Cole redakcja Agnieszka Bańkowska, Magda Górska, Ewa Koperska, Iwona Mocior, Sylwia Omiotek, Halina Ruszkiewicz, Karolina Szmytko, Krzysztof Woźniakowski fotoedytor Anna Woźniakowska opracowanie graficzne Tomasz Rosłon biuro reklamy Anna Mocior [email protected] Dieta: W kuchni u Heidi K lum wydawca Direct Publishing Group SA ul. Genewska 37, 03-940 Warszawa www.dp-group.com.pl Prof. Zbigniew Wlodarczk 7/ 5 = : = B < / : > A < B@/ B=;32G1G</ 39AB@3;/:</ menedżer projektu Aleksandra Wasążnik dyrektor projektu Agnieszka Ziółkowska-Szulczyk dyrektor generalny Michał Sztand druk: Miller Druk Magazyn powstał dzięki wsparciu firmy Roche Polska Zdjęcie na okładce: Corbis A>=ZA@DBBAJ JESIENIĄ O KONDYCJĘ >=2KA@DO¹3 WYCIECZ WĘGIERSKICH ŹRÓDEŁ 57/ 16=JE:= >AGMO TYWU DO CO NAS POMAGANIA INNYM Accu-Chek Go ACCU-CHEK® jest zastrzeżonym znakiem handlowym firmy Roche. © 2009 Roche Kierunek – Twoja strefa komfortu Przenieś się do własnej strefy komfortu Możliwość ustawienia w glukometrze własnego zakresu docelowego glikemii oraz 4 alarmów przypominających o konieczności wykonania pomiaru zapewnia wygodę optymalnej terapii cukrzycy. Specjalny przycisk usuwania testów pozwala na pozbywanie się zużytych pasków w sposób bezpieczny i higieniczny. Accu-Chek Go to glukometr: Inteligentny – ostrzega o przekroczonym terminie ważności testu paskowego, umożliwia ustawienie osobistego zakresu docelowego glikemii Troskliwy – dzięki 4 alarmom przypomina o konieczności wykonania pomiaru Higieniczny – umożliwia bezpieczne i higieniczne usuwanie zużytych testów paskowych Teraz możesz więcej. www.accu-chek.pl