w późnym wieku

Transkrypt

w późnym wieku
(11)/10
3
wrzesień
magazyn dla chorych na WZW
hcv
a seniorzy
tai chi
medytacja
w ruchu
Szczepienia
w późnym wieku
spis treści
6–7 na zdrowie!
Jak curry wpływa na pamięć, co można
wyczytać z tęczówki oka, ile kalorii spalimy,
wykonując ćwiczenia fizyczne bądź odkurzając? Poznaj nowinki ze świata medycyny.
8–13 Gorący temat
Seniorzy w akcji
Czytają dzieciom poszkodowanym przez los,
tworzą nowe ścieżki rowerowe, wystawiają
przedstawienia w teatrze. Kto? Osoby po sześćdziesiątce, które po przejściu na emeryturę udowadniają, że także w tym wieku można zrobić
wiele, aby pozytywnie zmienić swoje otoczenie.
14–17 abc pacjenta
HCV a seniorzy
18–20 abc pacjenta
Szczepienia w późnym wieku
21–23 abc pacjenta
Świąd skóry
24–27 abc pacjenta
ONW w zarysie
Osoby powyżej 60. roku życia, chore na
przewlekłe zapalenie wątroby typu C, mogą
być skutecznie leczone, pod warunkiem
prawidłowej kwalifikacji do terapii i jej
ścisłego monitorowania.
Początkowo bagatelizowany, zwykle zaczyna
się od dłoni i stóp. Budzi zdziwienie. Może
to grzybica? Przyczyna dolegliwości jest
zaskakująca – tkwi w chorobie wątroby.
28–31 pasja życia
Zbigniew Wodecki
Jest bardzo zabiegany. Nadal koncertuje,
nagrywa płyty, sprawdza się w rolach
dubbingowych i serialowych, pracuje
w teatrze i jako juror w „Tańcu z Gwiazdami”.
Zbigniew Wodecki opowiada nam o swych
pasjach, dojrzałości zawodowej i trudach,
które zaprowadziły go na szczyt kariery.
Ze względu na ryzyko braku dostatecznej naturalnej obrony przed infekcjami, należy dążyć
do indukcji immunologicznych mechanizmów
obronnych. I to pomimo faktu, że odpowiedź
na szczepienia u osób starszych jest słabsza
niż u ludzi w młodszym wieku.
Według definicji z 1970 roku, ostrą
niewydolnością wątroby (ONW) nazywamy
potencjalnie odwracalne, ciężkie upośledzenie
czynności zdrowej uprzednio wątroby,
z zaburzeniami świadomości, które pojawia
się w ciągu pierwszych 8 tygodni choroby.
3
4
spis treści
od redakcji
32–33 Psychologia
Jak zachować optymizm...
34–35 cienie i blaski
Steven Tyler
36–39 Twój ruch
Tai chi
40–43 Uroda
Dojrzałej skórze na ratunek
44–45 Dieta
Być jak Sharon Stone
46–47 Kultura
48–49 wykaz placówek
Gdzie zgłosić się po poradę?
50 zapowiedzi
Utrzymywanie dobrej kondycji – nie tylko
fizycznej, ale i psychicznej, jest niezwykle
ważne. Psycholog ze Szkoły Wyższej
Psychologii Społecznej radzi, jak zachować
optymizm, aby w pełni cieszyć się życiem.
Ćwiczenia tai chi, naśladujące giętkie ruchy
zwierząt, bardziej niż kondycji fizycznej
wymagają skupienia i koncentracji. Wyrównują
oddech, uspokajają myśli, poprawiają
przepływ energii i koją duszę.
Amerykańska gwiazda w tym roku skończyła
52 lata. Mimo to wciąż zachwyca nienaganną
figurą, której pozazdrościć mogłyby jej
dwudziestolatki. Dowiedz się, jaki jest sekret
jej perfekcyjnego wyglądu.
Od najmłodszych lat miał kontakt z muzyką.
Założony przez niego zespół Aerosmith szybko
zdobył światową sławę. Nawet najwięksi fani
Tylera nie domyślali się jednak, że przez kilka
lat walczył on z wirusem HCV.
Hollywood już ogłosił, że botoks jest passe,
a zmarszczki mogą być seksy. Naturalny,
zdrowy wygląd jest przecież dużo cenniejszy niż sztuczny grymas. Poznaj innowacje,
którymi zastąpisz botoks i skalpel, dodając
swojej skórze blasku.
Czego nie warto przegapić w nadchodzących
miesiącach? Z pewnością sztuki francuskiego
pisarza Paula Claudela, zatytułowanej „Parlezmoi d’amour, czyli porozmawiajmy o miłości”
czy wystawy Emergency Exit pokazywanej
w Zachęcie.
Polacy
powyżej
50. roku życia
niezbyt chętnie
angażują się w wolontariat i niechętnie
włączają w działania na
rzecz lokalnej społeczności. Taki stan rzeczy
usiłują zmienić organizacje
pozarządowe, tworząc
między innymi program
„Seniorzy w akcji”.
Pomagają w ten sposób
realizować najciekawsze pomysły energicznych emerytów, a jednocześnie pokazują, jak wielki potencjał drzemie
w tej grupie społeczeństwa. Dziś, gdy żyjemy coraz dłużej, warto
zachować aktywność nawet w starszym wieku. I do tego
staramy się zachęcić naszych czytelników. Nie pomijamy
również kwestii zdrowotnych, dlatego polecamy tekst
prof. Małgorzaty Pawłowskiej na temat leczenia wirusa
HCV u osób powyżej 65. roku życia. Z kolei prof. Jacek
Juszczyk stara się rozwiać wszelkie wątpliwości
dotyczące szczepień w późnym wieku. Doradzamy
też, jak pielęgnować dojrzałą skórę oraz dbać
nie tylko o zdrowie fizyczne, ale i psychiczne, a także przedstawiamy powody, dla
których warto ćwiczyć tai chi.
Redakcja
5
NA ZDROWIE!
NA ZDROWIE!
Pomidory młodości
Moc wyobraźni
Pomidory korzystnie wpływają na wygląd skóry,
a osoby, które częściej jedzą te warzywa, mają płytsze
zmarszczki i młodziej wyglądającą cerę. Dlaczego?
Pomidory zawierają duże ilości likopenu – roślinnego
pigmentu zawartego w czerwonych owocach i warzywach o silnych właściwościach antyutleniających.
Likopen, który najlepiej uwalnia się podczas obróbki
termicznej, podnosi odporność skóry na działanie
promieni UV z siłą równą filtrowi o faktorze 1,3.
Likopen wspomaga również powstawanie kolagenu,
który zapobiega wiotczeniu skóry. Pamiętajmy o tym
i częściej serwujmy na obiad zupę pomidorową.
Rzeczywistość wymaga od nas działania, nie bujania
w obłokach. Badania psychologiczne udowadniają jednak,
że istnieje związek między naszymi myślami a tym, czy
osiągniemy sukces. Celem jednego z doświadczeń
przeprowadzonych w Instytucie Psychologii PAN było…
pozbycie się nadwagi. Pierwsza grupa badanych w myślach
ćwiczyła na siłowni, druga skupiała się na samej wizji
szczupłej sylwetki. Tym pierwszym wyobraźnia podpowiadała: nie ma co liczyć na cud, żeby schudnąć – trzeba
ćwiczyć. W efekcie byli bardziej konsekwentni w dążeniu
do celu. W ujarzmianiu wyobraźni pomagają treningi, tzw.
symulacje mentalne, czyli ćwiczenia uczące kontrolowania
myśli. Aby uzyskać miarodajne efekty, wystarczy ćwiczyć
cztery razy w tygodniu po 12 minut. To nic nie kosztuje!
Patrz w oczy!
Studiowanie tęczówki oka pod kątem oceny stanu
zdrowia, prognozowania chorób i profilaktyki było znane
już w starożytności. Praktykował to nawet sam Leonardo
da Vinci. Czy jednak patrzenie w oczy może być zabiegiem diagnostycznym? Polskie Towarzystwo Irydologii i
Homeopatii definiuje irydologię jako metodę całościowej
oceny stanu zdrowia. Im bardziej spoista i jednolita
powierzchnia beleczek tęczówki, tym człowiek jest
zdrowszy. Wszelkie plamki i pierścienie mogą oznaczać
konkretne choroby (prawa tęczówka ukazuje stan organów
po prawej stronie ciała, a lewa po lewej). Kolor oczu może
również określać, na jakie choroby jesteśmy bardziej
podatni. Warto zaznaczyć, że badania irydologiczne są dla
naszego organizmu całkowicie nieinwazyjne.
Curry na pamięć
KALKULATOR KALORII
Spożywanie potraw bogatych w curry może ograniczyć
ryzyko zachorowania na chorobę Alzheimera. Wszystko
dzięki zawartości kurkumy, która blokuje tworzenie się
skrzepów białka poprzez przypinanie się do pojedynczych
cząsteczek beta-amyloidu (uznawanego za główną
przyczynę zachorowań na demencję) i uniemożliwianie
im gromadzenia się. Trwają badania, które mają potwierdzić związek między niską zachorowalnością na Alzheimera u Hindusów a dużą ilością curry zawartą w ich
posiłkach.
Ćwiczenia fizyczne doskonale wpływają nie tylko na naszą
sylwetkę, ale i samopoczucie. Nie zawsze jednak znajdujemy
czas, aby regularnie odwiedzać fitness kluby. Godzinna, średnio
intensywna gimnastyka pozwala nam spalić ok. 230 kcal. Tyle
samo spalimy jednak podczas wykonywania niektórych prac
domowych, np. mycia okien, odkurzania. Podczas rozwieszania
prania w ciągu godziny spalimy 300 kcal, a trzepiąc dywany
– aż 350! Największym pożeraczem
kilokalorii wśród prac domowych
jest wieszanie firanek. Przez
godzinę takiej pracy tracimy
400 kcal – to tyle, ile godzina
gry w golfa oraz więcej niż
energiczny taniec lub szybki
spacer.
Foto Archiwum, Free, East News, Corbis tekst Halina Ruszkiewicz
6
dobre Tłuszcze
Naukowcy z uniwersytetu w Kalifornii twierdzą, że oleoetalonamid – substancja wydzielana po spożyciu tłuszczów
– ma korzystny wpływ na naszą pamięć. Mowa oczywiście
o tłuszczach nienasyconych. Szczególnie bogatym ich
źródłem jest oliwa z oliwek. Zawiera aż 77 proc. „dobrych”
kwasów tłuszczowych. Aby dostarczyć organizmowi
odpowiednią ich ilość, warto spożywać także olej sojowy,
orzechy oraz ryby. Aktualnie przeprowadzane są testy
kliniczne, mające na celu doprowadzenie do stworzenia
pigułki poprawiającej pamięć.
7
gorący temat
8
seniorzy
w akcji
Tekst Jacek Matwiejczyk
Foto Krzysztof Pacholak, Daniel Chrobak, Jan Brykczyński
Uczą się jak być doskonałymi babciami, czytają dzieciom
potrzebującym wsparcia, tworzą nowe ścieżki rowerowe,
wystawiają przedstawienia w teatrze. Narzekają tylko
na brak czasu – nigdy na brak energii. Kto? Osoby po
sześćdziesiątce, które po przejściu na emeryturę udowadniają, że także w tym wieku można zrobić wiele, aby pozytywnie zmienić swoje otoczenie.
W sali Wojewódzkiego Domu Kultury panuje nietypowy
spokój. Nie ma tu dzieci ani młodzieży. Widać jedynie kobiety
i tylko dwóch mężczyzn, w wieku mniej więcej emerytalnym.
Jedna z pań trzyma w ręku kłębek nici (nieodmiennie kojarzący
się z wizerunkiem babci), które w tym przypadku nie są wykorzystywane do szydełkowania czy robienia na drutach. Kobieta
okręca nitkę wokół palca, rzuca kłębek osobie stojącej po przeciwnej stronie i mówi: – Zosiu, wiem, że tu jesteś, bo chcesz być
superbabcią. Nie wiem jednak, ile lat mają twoje wnuki.
Kłębek wędruje dalej. Im więcej osób ma związane nicią ręce,
tym więcej dowiadują się o sobie.
Babcia doskonała
Tak zwykle wygląda „zabawa” na pierwszych zajęciach
w lubelskiej „Szkole superbabci i superdziadka” wymyślonej
przez byłą rektor Uniwersytetu Trzeciego Wieku,
dr Zofię Zaorską. – Ten projekt napisałam na konkurs „Seniorzy w akcji”, ogłoszony przez Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę”, a wspierany finansowo przez Polsko-Amerykańską
Fundację Wolności – wyjaśnia pomysłodawczyni, prywatnie
babcia trojga wnucząt. Swoją pracę doktorską pisała z gerontologii. Musiała do niej wykonać wiele badań, przeprowadziła też
ponad sto wywiadów. – Dlatego wiedziałam, że wielu starszych
ludzi ma problem z tym, co robić po przejściu na emeryturę.
Świat staje przed problemem starości demograficznej. Kiedyś
ludzie zdecydowanie krócej żyli, mieli więcej dzieci. Generalnie obracali się w rodzinie i to rodzina dostarczała im wielu
pomysłów na zagospodarowanie czasu – mówi Zofia Zaorska
i dodaje: – Dziś dłużej się żyje, seniorzy są znacznie sprawniejsi, mają też zabezpieczenie emerytalne, a przecież moja babcia
nie miała żadnej emerytury. Ludzie mają większą możliwość
dysponowania własnym czasem, są lepiej wykształceni, spora
grupka nadal chce się kształcić.
Nie jest to jednak tak powszechne. – Zakładając tę szkołę,
myślałam, że będę miała wiele zgłoszeń, ale tak nie było. Do
pierwszej edycji zgłosiło się 30 pań, do kolejnej 25. Trzeba było
przełamać stereotyp wszystkowiedzącej babci, pokazać, że są
takie, które chcą się jeszcze uczyć, aby lepiej zajmować się wnukami – opowiada Zaorska. A to nie było proste zadanie.
Wolontariat? Nie, dziękuję
Jak wynika z raportu „Kapitał intelektualny Polski”, przygotowanego przez ekspertów rządowych, akademickich i ekonomicznych, Polacy powyżej 50. roku życia niechętnie angażują
się w wolontariat, nie doszkalają się zawodowo. Ich zaangażowanie społeczne jest dwu-, trzykrotnie mniejsze niż w krajach
Europy Zachodniej i zwykle ogranicza się do najbliższej rodziny. Łączy się to również z niskim poziomem zaufania do innych
9
10
gorący temat
osób, charakterystycznym dla całego społeczeństwa polskiego,
co utrwala bierność seniorów. Jedynie nieco powyżej 20 proc.
z nich uważa, że można zaufać innym ludziom. Z brakiem zaufania związana jest także niska samoocena. Nie uczestnicząc
w życiu społecznym, seniorzy wypadają na margines i traktowani są jak niepotrzebny balast. W konsekwencji zamykają się
w sobie, nie chcą śledzić nowych trendów społecznych, kulturowych czy technologicznych. Indeks kapitału intelektualnego dla
seniorów plasuje Polskę na ostatnim miejscu pośród 16 krajów
europejskich, które objęte są porównaniem.
Międzypokoleniowa interakcja
Z tym problem postanowiło zmierzyć się Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę”. Korzystając z finansowego wsparcia
Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności, ogłosiło w 2008
roku ogólnopolski, cykliczny konkurs „Seniorzy w akcji”.
Z jego środków przyznawane są dotacje na realizację przedsięwzięć, które angażują emerytów do działania na rzecz otoczenia, uruchamiają i rozwijają inicjatywy oparte na współpracy
międzypokoleniowej, a także sprzyjają rozwojowi wolontariatu
osób starszych. – Do tej pory odbyły się trzy edycje konkursu.
Dostaliśmy w sumie około 1200 zgłoszeń – mówi Beata Tokarz
z Towarzystwa Inicjatyw Twórczych „ę”. – Poprzez realizację
11
konkursu „Seniorzy w akcji” pragniemy pokazać, że osoby
starsze są aktywnymi członkami społeczności lokalnych, że
wykorzystują swój wolny czas, wiedzę i bogate doświadczenie
życiowe i zawodowe do działania na rzecz innych, inicjują ciekawe przedsięwzięcia w swoim miejscu zamieszkania i pomagają w rozwiązywaniu lokalnych problemów – wylicza Tokarz.
O dotacje, wynoszące od 5 do 12 tys. złotych, mogą ubiegać się
osoby, które ukończyły 55 lat i chcą samodzielnie lub wspólnie
z młodym człowiekiem mającym mniej niż 30 lat zrealizować
projekt w oparciu o struktury Uniwersytetu Trzeciego Wieku
lub innej wybranej organizacji non-profit. – Mogą to być np.
fundacje i stowarzyszenia, organizacje kościelne, instytucje
samorządowe – wyjaśnia Beata Tokarz. Zdarza się, że projekty przygotowują członkowie rodziny, na przykład babcia
i wnuczka, ojciec i syn. Autorzy najciekawszych propozycji są zapraszani na warsztaty, a wybrani – około 30 osób
– otrzymują finansowe wsparcie. W 2008 i w 2009 roku ze
środków konkursu zrealizowano 68 inicjatyw. Łączna wysokość przyznanych dotacji wyniosła ponad 875 tys. zł. Wśród
nagrodzonych był m.in. 56-letni emerytowany górnik Zdzisław
Majcherczyk. Wraz z grupą seniorów i młodzieżą stworzył
nowy odcinek trasy rowerowej. Przebiega ona przez zabytkowe
dzielnice Giszowiec i Niszowiec. Uznanie w oczach niezależ-
nych ekspertów oceniających pomysły zgłoszone na konkurs
znalazł też projekt z Wałbrzycha – „Inwazja ruchem”. Został on
przygotowany przez matkę i córkę. Wanda Radłowska (58 lat)
i Magdalena Radłowska (28 lat) postanowiły zorganizować
międzypokoleniowe warsztaty tańca współczesnego. Wsparcie
fundacji otrzymał też pomysł 72-letniego Wiesława Siemińskiego i 25-letniej Agaty Chruszcz. „Wkrętariusze – pomocna złota
dłoń” to grupa wolontariuszy w różnym wieku. Odwiedzają oni
starszych mieszkańców gdańskiej dzielnicy Brzeźno i pomagają
im w drobnych domowych naprawach.
– W tegorocznej, trzeciej edycji, nagrodzono z kolei 32 projekty
z różnych części Polski – zdradza Beata Tokarz. Wiadomo już,
że przygodę z teatrem rozpoczną seniorzy w Baranowie i we
Włyniu. Studenci i seniorzy z Łodzi wezmą udział w warsztatach mody i zaprojektują kolekcję ubrań.
Dziadkowie lepsi od cenzora
Wśród zwycięzców ostatniej edycji są też weterani „Seniorów
w akcji”. Dotację, choć o połowę mniejszą niż w poprzednich
latach, otrzyma „Szkoła superbabci i superdziadka” oraz
stworzony przez Marię Biłas-Najmrodzką „Wędrujący Klub
Czytających Dzieciom”. – Cieszę się, że po raz kolejny uznano
mój pomysł za warty kontynuacji – uśmiecha się Zofia Zaorska.
Zapisy do jej szkoły właśnie
Seniorzy
ruszają. Podobnie jak w ubiegłych latach, nie będzie
mogą być
wykładów, lecz warsztaty.
aktywnymi
Będą zajęcia z pierwszej
członkami
pomocy, dyskusje o żywieniu
społeczności
wnuków czy odpowiedniej
komunikacji z ich rodzicami.
lokalnych
– Już bezpowrotnie minęły
czasy, kiedy starsza osoba
miała zawsze rację, a młodszy miał tylko słuchać. Teraz trzeba
wysłuchać i młodszego. Bo inaczej konflikt murowany – mówi
poważnie Zofia Zaorska. Cieszy ją też, że słyszy coraz mniej
pytań o sens takiej szkoły. – Babcie stopniowo uświadamiają sobie, że teraz inaczej wychowuje się dzieci, inaczej się je karmi.
Nadal mogą jednak uprzedzić młode matki o wielu czyhających
zagrożeniach. Mam na myśli nadmiar zabawek, nieodpowiednie programy w telewizji itd. Babcia i dziadek mogą działać nie
jako cenzorzy, ale osoby, które są w stanie zaproponować coś
ciekawszego, tak aby malec wolał bawić się z nimi, a nie siedzieć przed telewizorem lub komputerem – uważa dr Zaorska
i dodaje: – Nie mam w domu telewizora, więc jeden problem
odpada. Ale mój najstarszy wnuk, który ma sześć lat, chce
gorący temat
12
oczywiście siadać do komputera. Staram się mu towarzyszyć, dzięki czemu uruchamiamy odpowiednie gry i programy edukacyjne. Skąd wiem, jakie gry są odpowiednie?
Między innymi z zajęć w „Szkole superbabci”.
Czytanie przede wszystkim
O tym, jak trudno jest utrzymać uwagę dziecka, wie dobrze Maria Biłas-Najmrodzka.
– Po kilku, czasem kilkunastu minutach czytania musimy zwykle robić przerwę na jakąś grę
bądź naukę wierszyka – przyznaje. – Nas to jednak nie przeraża, bo wiemy, jak z maluchami
postępować – mówi. 10 kobiet z jej „Wędrującego Klubu” czyta książki dzieciom przebywającym w domach dziecka, świetlicach czy szpitalach dziecięcych. Początkowo spotkania miały
się odbywać dwa razy w miesiącu, jednak zachwycone maluchy chciały częściej. Wolontariuszki wędrują więc do świetlic, domów dziecka czy sal szpitalnych przynajmniej raz w tygodniu. I to pomimo faktu, że mają inne obowiązki. Maria Biłas-Najmrodzka nie kryje dumy.
– Niezmiernie cieszy mnie fakt, że nie miałam żadnej trudności, aby namówić koleżanki do
pomocy w realizacji tego projektu.
Na pytanie, skąd się wziął pomysł na „Wędrujący Klub Czytających Dzieciom ”, wzrusza
ramionami i odpowiada, że z głowy. – Czyli z niczego. Tradycja tego, żeby czytać dzieciom,
istniała od zawsze, zapewne od momentu, kiedy Gutenberg wynalazł druk, więc w moim po-
myśle nie ma nic sensacyjnego – stwierdza.
Jak mówi, liczy się jednak to, że w ten sposób można wywołać uśmiech na twarzach
dzieci, którym na co dzień brakuje ciepła
i uwagi. I jeśli choć jeden procent z nich
polubi czytanie, będzie to ogromny sukces.
– Łatwo jednak nie jest. Po pierwszym roku
działalności klubu musiałam zrobić bilans,
także taki osobisty. Chodziło o zastanowienie się, czy mamy kontynuować działalność.
Bo trzeba wiedzieć, że pracy było tyle, że
niekiedy nie wiedziałam, od czego zacząć.
Zadałam więc sobie pytanie: co dalej?
I stwierdziłam, że gdybym wówczas nic
nie robiła, a ten czas przeznaczyła na
leżenie brzuchem do góry, albo na inne
nicnierobienie, to czy miałabym większą
satysfakcję? Odpowiedź nasuwa się sama.
Tak też widziały tę sprawę koleżanki.
Same również ciężko pracowały – mówi.
Pytana o to, jak wykrzesać z siebie
energię potrzebną do działania, Maria
Biłas-Najmrodzka odpowiada, że najważniejsze jest właściwe podejście: – To
jest kwestia szacunku dla czasu życia,
który jest określony. Również określony
jest czas, kiedy jesteśmy na tyle sprawni
fizycznie, że możemy funkcjonować. To
trzeba dobrze wykorzystać. Jest mnóstwo
pasjonujących rzeczy na tym świecie, nie
wolno więc marnować ani chwili.
13
14
abc pacjenta
15
HCV
a Seniorzy
Tekst prof. dr hab. med. Małgorzata Pawłowska
Zakażenie HCV dotyczy około 3 proc. populacji
na świecie. Rozpoznano je dotychczas u ponad
170 milionów ludzi.
Konsekwencjami klinicznymi tego zakażenia są przewlekłe
zapalenia wątroby, marskość wątroby oraz rak wątrobowokomórkowy. Niewydolność wątroby w przebiegu tych powikłań
jest najczęstszą przyczyną przeszczepień wątroby u dorosłych,
jak też zgonów.
Pomimo obniżania się w wielu krajach liczby nowo wykrywanych przypadków zakażeń HCV, analizy szacunkowe wskazują
na spodziewany wzrost liczby zgonów związanych z chorobami wątroby etiologii HCV w najbliższych 10 latach. Jest to
konsekwencją długiego bezobjawowego przebiegu zakażenia
i ujawnienia klinicznych następstw zakażeń HCV, do których
doszło we wcześniejszym okresie. Jedną z metod zmniejszenia
tego zagrożenia jest wczesne wykrywanie zakażeń HCV i ich
skuteczne leczenie. Duże znaczenie ma w tym aspekcie zapewnienie dostępu do leczenia dużym grupom pacjentów.
W ostatnich latach szacowana przeciętna długość życia została
określona na 78,1 lat (USA) i 78,7 lat (Unia Europejska).
Długość życia powyżej 65. roku życia określono dla populacji
amerykańskiej na 17 lat u mężczyzn i 20 lat u kobiet. W USA
i Japonii systematycznie wzrasta liczba zakażonych HCV powyżej 65. roku życia. We Włoszech w 2005 roku pacjenci powyżej
65. roku życia stanowili ponad połowę wszystkich zakażonych
HCV. W Polsce, wśród zarejestrowanych w roku 2008 przypadków zakażeń HCV, pacjenci ci stanowili 18 proc.
W tym kontekście pojawia się problem diagnozowania i leczenia pacjentów powyżej 60. roku życia zakażonych HCV.
Ci pacjenci z jednej strony stanowią grupę zwiększonego ryzyka występowania powikłań choroby wątroby etiologii HCV,
co jest argumentem przemawiającym za leczeniem; z drugiej
są oni częściej obarczeni innymi schorzeniami przewlekłymi,
które mogą obniżać skuteczność leczenia.
W przypadku wykrycia zakażenia u pacjenta powyżej 65. roku
życia należy przede wszystkim określić u niego ryzyko progresji
choroby wątroby. Nie każdy bowiem pacjent w tym wieku jest
kandydatem do leczenia przeciwwirusowego. Z badań przeprowadzonych przez T. Poynarda wśród 2300 zakażonych HCV
nieleczonych przeciwwirusowo wynika, że odsetek chorych bez
marskości wątroby po 20 latach od zakażenia wynosił 91 proc.,
a po 40 latach 56 proc. Jako niezależne czynniki przyspieszające progresję choroby wątroby określono wiek zakażenia,
spożywanie alkoholu w ilości powyżej 50 g dziennie oraz płeć
męską. W opinii innych autorów istotne są także wiek metrykalny i czynniki odpowiedzialne za progresję włóknienia w wątrobie. Nie ulega wątpliwości, że starsi pacjenci z reguły są dłużej
zakażeni HCV, a okres zakażenia jest ważnym czynnikiem
odpowiedzi na leczenie. Podobnie, u starszych pacjentów częściej obserwuje się bardziej
zaawansowane włóknienie
Przeciętna
w wątrobie w porównaniu
z młodszymi. W jednym
długość
z badań amerykańskich
życia
tylko 1/4 pacjentów powyżej
mieszkańca
65. roku życia mogła być
UE wynosi
zakwalifikowana do leczenia
przeciwwirusowego z powo78,7 lat
du chorób towarzyszących,
16
17
terapii, ale udowodniono zwiększone ryzyko wystąpienia cytopenii (niedokrwistości, leukopenii,
małopłytkowości) podczas leczenia oraz wyższą
częstość wcześniejszego przerwania leczenia
z powodu działań niepożądanych u pacjentów powyżej 60. roku życia. U ponad 40 proc. starszych
pacjentów występowały cytopenie zmuszające do
obniżania dawek leków lub przerwania leczenia,
co nie pozostawało bez wpływu na adherencję
i skuteczność terapii. Jednak pomimo opisanych
niedogodności skuteczność leczenia w tej grupie pacjentów była porównywalna do
skuteczności uzyskiwanej przez pacjentów poniżej 65. roku życia. Interesujące, że
liczba działań niepożądanych w przeliczeniu na jednego pacjenta była wyższa u ludzi
młodych.
W badaniu przeprowadzonym w Japonii skuteczność leczenia pegylowanym interferonem i rybawiryną chorych na przewlekłe zapalenie wątroby typu C była znacznie
niższa u pacjentów powyżej 65. roku życia, a czynnikami mającymi największy
wpływ na odpowiedź na leczenie były wiek pacjenta i genotyp HCV. W kolejnym
badaniu analizującym skuteczność terapii pegylowanym interferonem i rybawiryną
wskazano na lepszą odpowiedź mężczyzn powyżej 50. roku życia w porównaniu do
kobiet, co powiązano z obniżonym stężeniem estrogenów u kobiet powyżej 50. roku
życia. Zwraca się również uwagę na wyższą częstość występowania u starszych osób
zespołu metabolicznego, oporności na insulinę i cukrzycy typu 2, które również mają
wpływ na uzyskanie odpowiedzi wirusologicznej na leczenie. Nie można zapominać, że replikacja HCV w komórkach centralnego układu nerwowego odpowiada za
objawy neurastenii, a nawet stany depresyjne obecne u około 30 proc. zakażonych.
Te zaburzenia mogą ulegać nasileniu podczas leczenia interferonem. Nie budzi dziś
wątpliwości fakt, że przewlekłe zakażenie HCV obniża zależny od zdrowia wskaźnik
jakości życia (HRQL – health-related quality of life). Działania uboczne stosowanej
terapii mają niewątpliwie wpływ na dalsze obniżenie HRQL, co w konsekwencji
prowadzi do obniżenia adherencji i niższej skuteczności leczenia. Według niektórych
autorów populacja ludzi starszych jest na nie bardziej narażona.
W badaniach, oceniających wpływ trwałej odpowiedzi wirusologicznej na HRQL
u chorych leczonych z powodu pzw C oraz związek obniżonego HRQL z wcześniejszym ukończeniem terapii, analizowano kwestionariusze jakości życia SF-36 oraz
skalę ciężkości zmęczenia FSS w 2., 12., 24., 48. i 72. tygodniu terapii kombinowanej
interferonem i rybawiryną. W kwestionariuszu SF-36 oceniano osiem parametrów:
wykonywanie czynności fizycznych, ich ograniczenia, witalność, ogólną percepcję
zdrowia, obecność bólu, funkcjonowanie społeczne, ograniczenia emocji oraz zdro-
a w analizie wieloczynnikowej przyczyn główną rolę odgrywał
wiek pacjentów. U kobiet jako czynnik progresji włóknienia
wskazuje się okres menopauzy w kontekście zaburzeń hormonalnych, którym można skutecznie zapobiegać przez zastosowanie hormonalnej terapii zastępczej.
W wielu przeprowadzonych badaniach, zarówno klinicznych,
jak i oceniających rutynowe leczenie chorych na przewlekłe
zapalenie wątroby typu C, nie analizowano pacjentów powyżej
65. roku życia, gdyż ze względu na wiek nie spełniali oni kryteriów kwalifikacyjnych do leczenia.
Nieliczne badania oceniające skuteczność leczenia przewlekłych zapaleń wątroby typu C u pacjentów powyżej 65. roku życia wykazały odmienne wyniki. W jednym z badań wykazano,
że terapia była dobrze tolerowana, a skuteczność leczenia nie
różniła się od skuteczności u ludzi młodszych. W innym badaniu wskazano na zbliżoną do młodszych pacjentów skuteczność
Foto iStockphoto
Przewlekłe
zakażenie
HCV obniża
wskaźnik
jakości
życia
wie psychiczne. Wykazano, że skuteczna
terapia może podwyższyć HRQL obniżony w związku z pzw C, natomiast u pacjentów, którzy przerwali leczenie, ocena
wg skal SF-36 i FSS była istotnie niższa
niż przed rozpoczęciem leczenia. Trwała
odpowiedź wirusologiczna związana była
z podwyższeniem HRQL w stosunku
do wartości sprzed leczenia. Największa
poprawa dotyczyła możliwości wykonywania czynności fizycznych, ogólnej
percepcji zdrowia oraz witalności.
Reasumując, w związku z wydłużeniem
szacowanej długości życia przesuwa się
granica wieku kwalifikacji do leczenia
przeciwwirusowego pacjentów zakażonych przewlekle HCV. W czasach indywidualizacji terapii i medycyny personalizowanej najważniejszym momentem
jest prawidłowa kwalifikacja pacjenta do
leczenia przeciwwirusowego w oparciu
o analizę czynników ryzyka progresji choroby wątroby, jak i czynników
prognozy odpowiedzi danego chorego
na terapię oraz ścisłe monitorowanie
leczenia z uwzględnieniem zwiększonego
ryzyka wystąpienia działań niepożądanych, np. cytopenii. Osoby powyżej 60.
roku życia, chore na przewlekłe zapalenie
wątroby typu C, mogą być skutecznie
leczone, pod warunkiem prawidłowej
kwalifikacji do terapii i jej ścisłego monitorowania.
prof. dr hab. med.
Małgorzata
Pawłowska
Katedra Chorób
Zakaźnych
i Hepatologii
CM UMK
abc PACJENTA
ABC
specjalisty
19
szczepienia
w późnym wieku
Tekst prof. dr hab. med. Jacek Juszczyk
Ze względu na ryzyko braku dostatecznej naturalnej
obrony przed infekcjami należy dążyć do indukcji
immunologicznych mechanizmów obronnych. I to pomimo faktu, że odpowiedź na szczepienia u osób starszych jest słabsza niż u ludzi w młodszym wieku.
Za wartość graniczną wejścia w wiek podeszły przyjmuje
się przekroczenie 65. roku życia. Jest to okres wyraźnego
zmniejszenia odporności. Zwiększa się podatność osób w tym
wieku na zakażenia bakteryjne np. płuc, dróg moczowych, jak
i wirusowe. Za modelową może tutaj uchodzić wznowa nabytej
przed laty infekcji wywołanej wirusem herpes-zoster (ospa
wietrzna w dzieciństwie). U dorosłych objawia się ona jako
półpasiec. Istnieje również zwiększona śmiertelność spowodowana grypą i jej powikłaniami. W okresie epidemii grypy
występuje zjawisko nadumieralności, wywołane szczególnie
wysokimi liczbami zgonów właśnie u osób starszych, których
umiera w tym okresie więcej, aniżeli wynika to z demograficznych tablic przeżywalności. Bezspornie wykazano również, że
w tej kategorii wiekowej zmniejsza się odpowiedź na szczepienia, która zależy od sprawnej, wielopoziomowej kooperacji
układu immunologicznego. Pomimo tego, szczepienia są nadal
bardzo polecane także w zaawansowanym wieku.
Te naturalne zaburzenia odporności (w okresie noworodkowym
i w wieku starczym), jak i związane z chorobami ją upośledzającymi, dotyczą zarówno odpowiedzi wrodzonej, jak i nabytej,
poczynając od jej najwcześniejszych etapów.
Ponieważ u osób po 65. roku życia komórki wczesnej odpowiedzi odpornościowej wykazują gorsze funkcjonowanie, niedobory
są kompensowane wzrostem ich liczby. Dochodzi do upośledzenia funkcji małych komórek o własnościach żernych (mowa
o zwalczających bakterie granulocytach obojętnochłonnych),
zwłaszcza u starszych ludzi z niedostatecznie wyrównaną
cukrzycą czy przewlekłym zapaleniem oskrzeli. Natomiast duże
komórki żerne, choć dość sprawnie połykają bakterie, nie mogą
ichTekst
potem
zniszczyć.
Wytwarzają
za mało nadtlenku
prof.skutecznie
dr hab. med.
Waldemar
Halota
wodoru i tlenku azotu – związków niezbędnych do procesu
destrukcji.
Charakterystyczna dla wieku starczego jest też zaburzona
komunikacja pomiędzy różnymi poziomami odpowiedzi
odpornościowej, tj. przechodzenie z mechanizmów odpowiedzi
wrodzonej na mechanizmy odpowiedzi nabytej. Jest to wywołane dysfunkcjami komórek dendrytycznych, które mają tutaj
kluczowe znaczenie jako przełączniki pomiędzy obydwoma
typami odpowiedzi.
W porównaniu z wcześniejszymi okresami życia, w starszym
wieku zmniejsza się ponadto sprawność komórek T, należących
do rodziny limfocytów. Gorzej rozpoznają one i niszczą obce
dla organizmu drobnoustroje. Trzeba pamiętać, że limfocyty
tworzą bardzo skomplikowany system, złożony z licznych
wyspecjalizowanych komórek oraz wytwarzanych przez nie
substancji. Do takich substancji o działaniu ochronnym należą
przeciwciała, które są wytwarzane przez komórki plazmatyczne, pochodzące z przekształconych limfocytów B. Problem
w tym, że w starszym wieku zmniejsza się liczba komórek
(plazmocytów) wytwarzających przeciwciała. Opisane zmiany
nie są jednoznacznie związane z ograniczeniem wskazań do
szczepień w tej kategorii wiekowej. Właśnie ze względu na ryzyko braku dostatecznej naturalnej obrony przed infekcjami należy poprzez szczepienia dążyć do indukcji immunologicznych
mechanizmów obronnych, mimo że odpowiedź na szczepienia
u ludzi starszych jest gorsza niż u ludzi młodszych.
Szczepienia przeciw grypie
Osoby powyżej 65. roku życia znajdują się na liście szczepienia szczególnie zalecanego. W tej grupie wiekowej efektyw-
ność szczepień przeciwko grypie wynosi od 17 do 53 proc.
(w zależności od wirusa aktualnie krążącego w populacji),
podczas gdy u ludzi młodych jest znacznie wyższa – od 70 do
90 proc. Po podaniu szczepionki zawierającej trzy antygeny
wirusa (antygeny są induktorami syntezy przeciwciał) tylko
17 proc. osób w wieku 65–98 lat odpowiedziało wytworzeniem
przeciwciał przeciwko wszystkim trzem komponentom, zaś
u co drugiej nie stwierdzono powstania żadnych przeciwciał.
Wraz z wiekiem odpowiedź słabła. Jednakże u osób powyżej
60. roku życia wykazano zmniejszenie częstości występowania zachorowań na grypę. Z badań wynika, że szczepienia
zmniejszają zapadalność na grypę od 33 do 58 proc., o połowę
spada też konieczność hospitalizacji z powodu grypy i jej powikłań (zapalenia płuc). Dzięki szczepieniom maleje też liczba
zgonów nawet o 68 proc. Obciążenie osób w wieku podeszłym
chorobami przewlekłymi, takimi jak np. rozedma płuc, cukrzyca, niewydolność nerek, nawet 150-krotnie zwiększa ryzyko
występowania ciężkich powikłań grypy. Dlatego szczepienia
przeciwko grypie są wskazane także w tej kategorii pacjentów.
Szczepienia przeciwko
zakażeniom pneumokokowym
Foto Free, iStockphoto
18
Dzieci w wieku poniżej dwóch lat oraz dorośli po przekroczeniu 65. roku życia są szczególnie narażeni na zakażenia
wywoływane przez paciorkowca o nazwie Streptococcus
pneumoniae. W USA nieco ponad połowa zgonów u osób
w podeszłym wieku następuje z powodu inwazyjnych zakażeń
tym paciorkowcem. Z tego powodu, począwszy od 1988 roku,
Światowa Organizacja Zdrowia zaleca szczepienia w tej drugiej
grupie wiekowej. Ze względu na zmniejszanie się miana prze-
ciwciał antypneumokokowych po upływie pięciu lat, zwłaszcza
u mężczyzn, zaleca się podanie drugiej dawki szczepionki
zawierającej liczne typy paciorkowca Streptococcus pneumoniae osobom, które pierwszą dawkę otrzymały w wieku 65 lat.
Efektywność szczepienia w zakresie zapobiegania ciężkim
zakażeniom krwi oraz opon mózgowo-rdzeniowych ocenia się
na około 58 proc. W Europie skuteczność tych szczepień u osób
powyżej 65. roku życia, bez zaburzeń odporności, ocenia się na
76 proc., a u pacjentów z zaburzeniami odporności – na 50.
Szczepienia przeciw tężcowi
Nie należy minimalizować ryzyka tężca u starszych osób,
ponieważ obecnie większość z nich prowadzi aktywny tryb
życia. Wiąże się to ze znacznym ryzykiem zakażenia i rozwoju
choroby przy niedostatecznej odporności. Udowodniono, że
u osób pomiędzy 67. a 95. rokiem życia występują trudności
w uzyskaniu informacji o odbytych uprzednio szczepieniach.
Poza tym, ochronne przeciwciała miało nieco powyżej 90 proc.
badanych. Racjonalne jest więc ponowne zaszczepienie się
przeciwko tężcowi. Podanie jednej dawki przypominającej
u osób z niskimi wartościami przeciwciał, względnie trzech
dawek w ramach szczepienia podstawowego, okazało się bardzo
efektywne. Liczba przeciwciał wzrosła kilkukrotnie, a w niektórych przypadkach nawet kilkunastokrotnie.
Szczepienia przeciwko
ospie wietrznej – półpaścowi
Ten wirus, jeśli uaktywni się u osób w starszym wieku, bardzo
często powoduje kłopotliwe dolegliwości, przejawiające się
także przewlekłą neuralgią (bóle nerwów obwodowych) już po
20
ABC PACJENTA
21
Świąd skóry
ustąpieniu ostrych objawów choroby. Starzenie się społeczeństwa w USA i Europie
(także w Polsce) każe zwracać uwagę na nowe aspekty zdrowotne z tym związane.
Szczepienia przy użyciu obecnie dostępnej szczepionki są rekomendowane tym dorosłym, u których brak jest informacji na temat odporności na zakażenie tym wirusem.
Zalecane jest to zwłaszcza pensjonariuszom zakładów opiekuńczych, którzy mają
kontakt z chorymi z upośledzoną odpornością, dziadkom mieszkającym z wnukami
oraz osobom często podróżującym.
Czy ta szczepionka jest skuteczna? Według badań przeprowadzonych w Stanach
Zjednoczonych wynika, że tak. U osób po 65. roku życia, którym podano szczepionkę
z osłabionym wirusem, zanotowano o połowę mniej przypadków półpaśca niż u niezaszczepionych. Jeszcze lepsze rezultaty stwierdzono w przypadku neuralgii (okres obserwacji wynosił nieco ponad trzy lata). Tu zanotowano prawie czterokrotną poprawę.
Szczepionkę podaje się podskórnie, jednorazowo. Objawy niepożądane to najczęściej
zaczerwienienie i (lub) bolesność w miejscu iniekcji.
Szczepienia anty-HAV i anty-HBV
Zaawansowany wiek, obok innych czynników, takich jak nadwaga, jest związany
z gorszą niż u osób młodych odpowiedzią na szczepienia przeciwko wirusowemu
zapaleniu wątroby typu B. Badania nad
efektywnością szczepionki kombinowanej anty-HAV (przeciwko wirusowi A
zapalenia wątroby) i anty-HBV (przeciwko wirusowi B zapalenia wątroby) u osób
starszych wykazały, że po szczepieniu
podstawowym tylko 35 proc. z nich miało jednocześnie przeciwciała przeciwko
antygenom obu wirusów. Odpowiedź na
szczepienie była ujemnie skorelowana
z wiekiem: im starsze osoby, tym niższy
był odsetek uzyskujących odpowiednią
liczbę przeciwciał. Za to po podaniu jednej dawki przypominającej tym, którzy
wcześniej na szczepionkę nie odpowiadali, aż 87 proc. z nich uzyskało ochronne
miana przeciwciał anty-HAV i 50 proc.
anty-HBV.
Te podstawowe informacje miały na
celu uwypuklenie różnic w odpowiedzi
odpornościowej u osób w wieku podeszłym, jak również wykazanie, że mimo
gorszej odpowiedzi na szczepienia w tym
okresie życia, są one ze wszech miar
wskazane.
Autor korzystał z opracowania: Jacek Juszczyk:
Szczepienia osób w wieku podeszłym, w: Wakcynologia, red. Wiesław Magdzik, Danuta Naruszewicz-Lesiuk, Andrzej Zieliński, @-medica press,
Bielsko-Biała 2007, str. 192–200.
prof. dr hab. med.
Jacek Juszczyk
Katedra i Klinika Chorób
Zakaźnych Uniwersytetu
Medycznego
im. K. Marcinkowskiego
w Poznaniu
dokuczliwy towarzysz
chorób wątroby
Tekst dr hab. Marta Wawrzynowicz-Syczewska
Początkowo bagatelizowany, zwykle zaczyna się
od dłoni i stóp. Budzi zdziwienie. Może to grzybica?
Oglądamy starannie skórę między palcami, paznokcie,
podeszwy i nie dostrzegamy żadnych zmian. A swędzi
coraz bardziej.
Dochodzimy do wniosku, że nasza doczesna powłoka jest zbyt
sucha i wymaga pielęgnacji. Kupujemy dobre, nawilżające kremy, ale ulga jest tylko chwilowa. Najchętniej trzymamy dłonie
i stopy w misce z zimną wodą, bo uczucie palenia staje się
wprost nieznośne. Z czasem zauważamy, że gorąca kąpiel, dawniej tak relaksująca, przypomina tarzanie się w pokrzywach.
Zamieniamy to na chłodny prysznic. W nocy trudno wejść pod
kołdrę, bo swędzenie staje się jeszcze dokuczliwsze. Za dnia
z najwyższym trudem tolerujemy krępującą odzież, bo pod
nią świąd staje się nie do zniesienia. Na całym ciele pojawiają
się przeczosy – efekt drapania się do krwi. Następna myśl to
alergia. Roztrząsamy, jaki ostatnio kupiliśmy proszek do prania, czy nastąpiły istotne zmiany w diecie, sprawdzamy ulotki
przyjmowanych leków. Eksperymentujemy – zmieniamy kosmetyki, eliminujemy pewne potrawy, kąpiemy się w krochmalu,
bo tak poradziła sąsiadka. Bez skutku. W końcu zdesperowani
idziemy do lekarza. Zwykle zaczynamy od dermatologa, bo
świąd przede wszystkim kojarzy się z chorobami skóry. Lekarz
nie dostrzega na skórze żadnych objawów chorobowych (poza
zadrapaniami), ale zaczyna leczenie z myślą o przyczynach najbardziej typowych, czyli reakcjach alergicznych, bo w otaczającym nas świecie jest przecież nieprzebrane morze związków
potencjalnie alergizujących. Przepisuje leki na uczulenie, środki
uspokajające, maści chłodzące, które dają na jakiś czas pewną
poprawę, ale w końcu zawodzą. Zaczynamy unikać znajomych,
w pracy czujemy się skrępowani, bo ileż można drapać się w to-
warzystwie i skrywać pokryte strupami ciało?! Postanawiamy
zmienić lekarza. Zdajemy się na nowe teorie, między innymi
weryfikujemy hipotezę o inwazji pasożytniczej i poddajemy się
testom skórnym. Są pewne sugestie, choć żadnej pewności. Kupujemy nowe leki, kremy, nawilżacz powietrza, oddajemy kota
i psa, unikamy całej listy potraw. I kolejne rozczarowanie. Następny lekarz od razu orientuje się, że sprawa musi mieć drugie
dno i kieruje nas do internisty ze słuszną myślą, że za uporczywym świądem skóry kryje się jakaś choroba ogólnoustrojowa.
Przyczyn są dziesiątki, rozpoczyna się żmudne poszukiwanie.
Zmian w badaniach obrazowych nie ma, w badaniach laboratoryjnych też wszystko jakieś mało konkretne. Jesteśmy podejrzewani o psychogenną naturę zgłaszanych dolegliwości, pod
presją rodziny udajemy się do psychiatry. Nic z tego. I tak może
minąć parę lat. Nagle któregoś dnia zauważamy podejrzanie
ciemny mocz, albo ktoś z otoczenia zwróci nam uwagę na żółte
oczy czy żółty kolor skóry. I wtedy wszystko staje się jasne – to
w chorobie wątroby tkwi przyczyna nieznośnej dolegliwości.
Taki scenariusz może dotyczyć każdego chorego z tak zwaną
cholestatyczną chorobą wątroby, polegającą na utrudnionym odpływie żółci z jakiegokolwiek piętra dróg żółciowych
wewnątrz- albo zewnątrzwątrobowych. Pasuje on zwłaszcza do
kobiet w średnim wieku i starszych, które czterokrotnie częściej
od mężczyzn zapadają na chorobę zwaną marskością żółciową
pierwotną (PBC). Istotą choroby, która należy do kręgu tak
zwanych schorzeń autoimmunologicznych, jest destrukcja
ABC PACJENTA
22
wykonania biopsji. Badanie
ultrasonograficzne jamy
brzusznej jest w marskości
żółciowej pierwotnej mało
charakterystyczne, ale we
wszystkich przypadkach
cholestazy obowiązkowo
wykonywane dla oceny,
czy zastój żółci nie jest
przypadkiem spowodowany
przeszkodą mechaniczną. Oczywiście w tym ostatnim przypadku jest bardzo mało prawdopodobne, aby wywiad chorobowy
był tak uporczywie długi, ale USG jest obecnie badaniem, bez
którego nie można sobie wyobrazić jakiejkolwiek diagnostyki
schorzenia wątrobowego.
Inną przyczyną cholestazy wewnątrzwątrobowej i przewlekłego
świądu skóry może być zakażenie wirusem typu C, dlatego
w różnicowaniu uporczywego świądu skóry warto pójść i tym
tropem. U młodych ludzi, zwłaszcza mężczyzn (choć skojarzenie z płcią nie jest tak wyraźne jak w marskości żółciowej
pierwotnej!), można pomyśleć o pierwotnym stwardniającym
zapaleniu dróg żółciowych (PSC). Chociaż przyczyn świądu
pochodzenia wątrobowego jest wiele, PBC, PSC i zakażenie
HCV stanowią te najważniejsze, wymagające w pierwszym rzędzie uwzględnienia w procesie diagnostycznym. Świąd jest też
częstym objawem łagodnej cholestazy ciężarnych, na szczęście
ustępującym po porodzie, ale warto pamiętać, że kobiety, które
tego doświadczyły, mają później skłonności do uogólnionego
świądu skóry w czasie stosowania doustnych środków antykoncepcyjnych.
Do dzisiaj dokładnie nie wiadomo, co odpowiada za zjawisko
świądu. Nie ma pewności, czy jest to forma odczuwania bólu
o podprogowym natężeniu, czy zgoła odmienne doznanie,
wywołane podrażnieniem odpowiednich zakończeń nerwowych
w skórze albo receptorów w ośrodkowym układzie nerwowym. Dawniej uważano, że drażniący wpływ na zakończenia
nerwowe ma bilirubina, ale w PBC i zakażeniu HCV swędzenie
skóry potrafi na kilka lat wyprzedzić żółtaczkę. Innym sprawcą
podrażnienia skórnych zakończeń nerwowych mają być kwasy
drobnych przewodzików
żółciowych pod wpływem
bliżej nieokreślonego czynnika, inicjującego ten proces.
Właśnie w tej chorobie początek może być szczególnie
podstępny. Wieloletnim i jedynym objawem, poprzedzającym dolegliwości znacznie
bardziej typowe dla zaawansowanej patologii wątroby, może być nasilający się z upływem
czasu i niezwykle dokuczliwy świąd skóry, połączony z przewlekłym zmęczeniem i uczuciem suchości w jamie ustnej. Na takie
dolegliwości skarży się ponad połowa chorych. Świąd rozpoczyna się od dłoni i stóp, stopniowo obejmuje całe ciało (z wyjątkiem okolic intymnych), nasila się pod wpływem ciepła, ucisku
i wysiłku fizycznego, z czasem dołącza się nadmierna pigmentacja skóry. Jeżeli nie wystąpią inne objawy kliniczne i ewidentne
odchylenia w badaniach laboratoryjnych, właściwe rozpoznanie
może odwlec się o wiele miesięcy, a nawet lat. Najczęstszą nie-
Pierwszym
objawem
świądu jest
często sucha
i swędząca
skóra
prawidłowością laboratoryjną jest wzrost aktywności fosfatazy
zasadowej (ALP) i gammaglutamylotranspeptydazy (GGTP),
czyli tak zwanych enzymów cholestatycznych. Czasami wzrost
ten bywa co najwyżej mierny. Umiarkowanie wzrasta też
aktywność aminotransferaz ALT i AST. Dawniej nie były to
badania wykonywane rutynowo; obecnie coraz częściej enzymy
te znajdują się w panelu badań zlecanych w ramach szeroko pojętej diagnostyki różnicowej. Uporczywy świąd skóry powinien
być zatem wskazaniem do wykonania oznaczenia ALP i GGTP.
Stwierdzenie choćby umiarkowanych nieprawidłowości w tym
zakresie powinno od razu skłonić do dalszej obserwacji w kierunku jednej z chorób cholestatycznych, najlepiej pod okiem
specjalisty z poradni hepatologicznej. Za marskością żółciową
pierwotną przemawia obecność we krwi tak zwanych przeciwciał przeciwmitochondrialnych (AMA), podwyższone, niekiedy
znacznie, stężenie cholesterolu oraz wzrost immunoglobulin
w klasie M. Podwyższona bilirubina, która jest istotą żółtaczki, zjawia się już w późnym stadium choroby i jest sygnałem
znacznego zaawansowania. Potwierdzeniem rozpoznania jest
obraz wątroby w badaniu mikroskopowym, stąd konieczność
Foto iStockphoto, Corbis
Świąd
rozpoczyna
się od dłoni
i stóp, potem
obejmuje
całe ciało
żółciowe, niespływające w należytym stopniu do przewodu pokarmowego i zarzucane zwrotnie do krwiobiegu. Koncepcja ta
też całkowicie nie wyjaśnia patogenezy świądu, bowiem w wielu
cholestazach nie obserwuje się wzrostu stężenia kwasów żółciowych we krwi. Kolejną hipotezą było pobudzenie ośrodkowych receptorów nerwowych, odpowiadających za odczuwanie
świądu, ponieważ zauważono, że dożylne podanie substancji
psychoaktywnych, np. morfiny, wyzwala odruch drapania.
Nie można wykluczyć, że patomechanizm świądu zależy od
uwarunkowania przyczynowego, dlatego bardzo trudno jest to
przykre uczucie skutecznie zwalczać.
W świądzie pochodzenia wątrobowego takie środki, jak leki
antyhistaminowe, trankwilizery i miejscowo działające preparaty łagodzące uczucie swędzenia przynoszą tylko częściową
ulgę i to we wstępnej fazie choroby. W chorobach cholestatycznych, zwłaszcza PBC i PSC, lekiem hamującym postęp
choroby, od którego należy rozpocząć terapię i stosować przewlekle, powinien być kwas ursodezoksycholowy, choć należy
podkreślić, że nie znosi on odczuwania świądu. W cholestazie
przeciwświądowym lekiem pierwszego rzutu jest cholestyramina, żywicowy wymiennik jonowy w postaci proszku, który
przerywa krążenie jelitowo-wątrobowe kwasów żółciowych
i nasila ich wydalanie ze stolcem. Niezrozumiałe są trudności
w zakupie tego preparatu w Polsce (zakup na import docelowy), ponieważ w wielu przypadkach cholestyramina na wiele
miesięcy daje chorym prawdziwą ulgę w cierpieniu. W drugiej
kolejności, kiedy cholestyramina nie jest (albo przestaje być)
skuteczna, stosuje się przewlekle antybiotyk rifampicynę, choć
jest to postępowanie obarczone większym ryzykiem powikłań,
np. żółtaczki. Lek ten można stosować tylko pod kontrolą
specjalisty. Gdy powyższe preparaty nie skutkują, można
podjąć próbę dożylnego podawania ośrodkowo działającego
antagonisty opiatowego – naloksonu, który znosi wszystkie
działania typowe dla morfiny. U kresu tej drogi jest świąd
oporny na leczenie, bez wątpienia upośledzający jakość życia,
a nawet wyzwalający myśli samobójcze. Jedynym ratunkiem
jest wtedy przeszczepienie wątroby, a świąd niepoddający się
leczeniu potrafi przyspieszyć tę niezwykle trudną dla pacjenta
i jego lekarza decyzję.
23
abc pacjenta
24
Ostra
niewydolność
wątroby
w zarysie
Przyczynia się
do upośledzenia licznych
funkcji narządu,
powodując
bezpośrednie
zagrożenie życia.
Tekst prof. dr hab. med. Waldemar Halota
Według definicji z 1970 roku, ostrą niewydolnością wątroby (ONW) nazywamy
potencjalnie odwracalne, ciężkie upośledzenie czynności zdrowej uprzednio wątroby,
z zaburzeniami świadomości, które pojawia się w ciągu pierwszych 8 tygodni choroby
(Popper i Schaffner). Trey i Davidson wyróżnili trzy postacie tej choroby: nadostrą,
ostrą i podostrą, w zależności od czasu pojawienia się zaburzeń świadomości w stosunku do żółtaczki (odpowiednio do 7, 28 dni i 12 tygodni). Podobne postaci wyróżniono
w 2004 roku w Paryżu, na Światowym Kongresie Gastroenterologii, Hepatologii
i Żywienia Dzieci, aczkolwiek za podstawowe kryterium diagnostyczne uznano tym
razem pojawienie się zaburzeń krzepnięcia w stosunku do czasu wystąpienia żółtaczki.
Odpowiednie przedziały czasowe dla wyróżnionych postaci wynoszą do 10 i 30 dni oraz
6 miesięcy.
W piśmiennictwie spotyka się również takie nazwy ostrej niewydolności wątroby, jak
nadostre zapalenie wątroby, hepatitis fulminans, a też ostra niewydolność wątroby
z encefalopatią.
Ostra rozlana martwica wątroby, przyczyniając się w krótkim czasie do upośledzenia
licznych funkcji tego narządu, stanowi bezpośrednie zagrożenie życia. Obciążona jest
ryzykiem zgonu, szacowanym na 30–50 proc., stąd większość chorych pozbawionych
możliwości przeszczepienia wątroby pozostaje bez szans na przeżycie.
Etiologia
Poniżej przedstawiono czynniki i sytuacje kliniczne pozostające w częstym związku
przyczynowym z ostrą niewydolnością wątroby:
wirusy – HAV, HBV (też reaktywacja), HCV, HEV, CMV, EBV, Adeno, Coxackie, HSV,
Parwowirus B19, bakterie – Leptospira, Listeria monocytogenes, S.aureus, M.tuberculosis, Rickettsia burneti, E.coli, zaburzenia hemodynamiczne – wstrząs, zakrzepice,
niewydolność mięśnia serca, toksyny – alkohol, muchomor sromotnikowy, zatrucia
chemiczne, leki, zioła, inne – AIH, choroba Wilsona, zespół Reya, stłuszczenie ciążowe,
hemochromatoza noworodków, reakcja na przeszczep itd.
Wymienione czynniki z różną, uwarunkowaną geograficznie, częstością prowadzą do
ostrej niewydolności wątroby. Wirus HBV dominuje na terenie Japonii i Chin, HEV
w Indiach, natomiast acetaminofen (paracetamol) wywołuje najczęściej tę chorobę na
terenie Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej. Uszkodzenia polekowe występują
częściej u kobiet niż mężczyzn. Należy podkreślić, iż w około 40 proc. przypadków
ostrej niewydolności wątroby nie udaje się ustalić jej przyczyny.
Obraz kliniczny
Niezależnie od etiologii, manifestacja kliniczna ONW w zasadzie nie różni się, gdyż jest
konsekwencją załamania się czynności tego narządu. Dotyczy to braku zarówno
licznych funkcji metabolicznych, jak również zaburzeń równowagi hemodynamicznej
ustroju.
W wątrobie występują niemal wszystkie przemiany biochemiczne ustroju. Narząd ten
jest źródłem licznych białek, stąd upośledzenie ich syntezy prowadzi do obniżenia
ciśnienia koloidoosmotycznego, zaburzeń transportu wewnątrzustrojowego, upośledzenia odporności oraz skazy krwotocznej. Wątroba jest też ważnym regulatorem przemian
węglowodanowych, co w przypadku ONW powoduje zagrażającą życiu hipoglikemię
(wzrost oporności na glukagon i stężenia insuliny). Szczególne znaczenie ma również
upośledzenie funkcji detoksykacyjnych wątroby. Wśród szerokiego wachlarza tych
różnorodnych procesów należy wymienić upośledzenie przemiany amoniaku, zamienionego w warunkach fizjologicznych na mocznik. Ta funkcja wątroby jest łatwa do
zbadania, stąd obok pomiarów zaburzeń krzepnięcia służy monitorowaniu choroby
w praktyce klinicznej.
Mimo iż wszystkie inne funkcje wątroby są niezbędne, w mniejszym stopniu kształtują
obraz kliniczny i zagrożenie życia chorego. Wśród nich należy wymienić syntezę
kwasów żółciowych, lipoprotein i porfiryn, przemianę barwników żółciowych, produkcję i wydalanie żółci, magazynowanie substancji odżywczych czy leków itd.
Istotną rolę w patomechanizmie ONW mają wspomniane wcześniej zaburzenia
hemodynamiczne, spadek ciśnienia tętniczego, a też zaburzenia w krążeniu wrotnym
i otrzewnowym. Osłabiona bariera jelitowa i patologiczne połączenia tętniczo-żylne sprzyjają przechoOstra rozlana
dzeniu amoniaku, bakterii, endotoksyn i cytokin
prozapalnych do krążenia ustrojowego. Dochodzi do
martwica
zwiększonego uwalniania stymulatorów stresu
wątroby
tlenowego, takich jak TNF-alfa, IL-1 i IL-6.
stanowi
Z rozpadających się komórek wątrobowych do
zagrożenie
krążenia systemowego przedostają się również kwasy
nukleinowe, odpowiedzialne prawdopodobnie za
życia
polimeryzację białek, co nasila uszkodzenia układu
naczyniowego i pogłębia zaburzenia
wymiany składników odżywczych i tlenu.
Upośledzenie funkcji leukocytów jest
przyczyną nierzadkich w tych przypadkach zakażeń czy posocznic, a zaburzenie
funkcji płytek oraz wzrost tkankowych
tromboplastyn pogłębia niedobór
czynników I, II, V, VII, IX, X, XII, XIII.
Zakażenia bakteryjne są powikłaniem
około 80 proc. przypadków ONW. Należy
pamiętać, że wzrost aktywności aminotransferaz przemija równolegle do
wyczerpywania się wątrobowych zapasów
tych enzymów.
ONW pozostaje w ścisłym związku
z wielonarządowymi uszkodzeniami o nie
do końca poznanym patomechanizmie
(MODS – multiorgan dysfunction
syndrome). Interesujące, że zjawiska te są
w pełni odwracalne, uzależnione od
regeneracji funkcji wątroby lub zastąpienia jej przeszczepionym organem. Do
narządów, które przede wszystkim
manifestują swe związki z niewydolną
wątrobą, należą nerki i mózg. Wzrost
ciśnienia śródczaszkowego (ICP) oraz
obrzęk mózgu stanowią bezpośrednie
zagrożenie życia chorego z ONW.
Ważnym wykładnikiem prognostycznym
jest centralne ciśnienie perfuzyjne (CPP),
obliczane z różnicy ciśnienia tętniczego
i śródczaszkowego. Do oceny zaburzeń
mózgowych można wykorzystywać też
różne techniki obrazujące.
Zaburzenia neuropsychiczne, takie jak
odwrócenie rytmu dobowego, flapping
tremor, pobudzenie lub senność, dezorientacja, to pierwsze objawy zbliżającej się
śpiączki wątrobowej. Narastającej
25
abc pacjenta
26
hiperbilirubinemii towarzyszy zmniejszanie się
powiększonej wcześniej wątroby i fetor wątrobowy.
W konsekwencji upośledzonej syntezy czynników
krzepnięcia wystąpić może skaza krwotoczna
i krwotoki. Wczesnymi laboratoryjnymi wykładnikami OUN jest pojawienie się zaburzeń krzepnięcia,
wzrost PT i INR oraz obniżenie stężenia czynników
V i VII.
Encefalopatia
Amoniak, produkowany w jelitach, mięśniach i nerkach, w warunkach fizjologicznych jest syntetyzowany w wątrobie do mocznika i wydalany przez nerki. W przypadku, gdy ta funkcja wątroby wypada, obniżaniu się stężenia mocznika w surowicy
krwi towarzyszy narastająca hiperamonemia. Amoniak przechodzi do centralnego
układu nerwowego, gdzie następuje depolaryzacja neuronów i obniżenie wewnątrzkomórkowych zapasów ATP. Dochodzi do uwalniania nadmiernych ilości glutaminy, wzrostu tkankowego stężenia tlenku azotu i upośledzenia enzymów antyoksydacyjnych. Wzrost stężenia wolnych rodników oraz nadmiar glutaminy prowadzą do
obrzęku neuronów i astrocytów oraz
wzrostu tkankowego ciśnienia osmotycznego. Upośledzona zostaje funkcja
różnych receptorów komórkowych,
a w wyniku uszkodzenia i obrzęku
organelli wewnątrzkomórkowych
dochodzi do zaburzeń transportu
wewnątrzkomórkowego.
W złożonym patomechanizmie tego
zjawiska uczestniczą również fałszywe
neurotransmitery i inne związki.
Leczenie
Ostra niewydolność wątroby jest
w pewnym sensie analogią resekcji tego
narządu. Istotą postępowania lekarskiego jest próba minimalizowania skutków
wypadających funkcji wątroby.
Foto East News, Corbis
Właściwym
miejscem
leczenia
chorych
na ONW
jest OIOM
W związku z wysoką śmiertelnością, sięgającą do 50 proc., właściwym miejscem
leczenia chorego jest oddział intensywnego nadzoru, pozostający w ścisłym związku
z oddziałem transplantacji. Wskazuje się, że przed transportem chorego do takiego
ośrodka powinien on mieć wyrównaną glikemię i równowagę kwasowo-zasadową
oraz ciśnienie krwi. W niezbędnych przypadkach powinien być zaintubowany
i wentylowany mechanicznie.
W OIOM należy monitorować funkcje życiowe, kontrolować ośrodkowe ciśnienie
żylne oraz centralne ciśnienie perfuzyjne w mózgu. ICP nie powinno przekraczać
25 mm Hg, a ciśnienie śródczaszkowe (CPP) nie powinno być niższe niż 50 mm Hg.
W przypadku niewydolności nerek można stosować dopaminę lub leczenie nerkozastępcze, które jednak może nasilać obrzęk mózgu, rutynowo zwalczany za pomocą mannitolu, hipertoniczne stężenie chlorku sodu, środków uspokajających i barbituranów.
Przyczynia się do tego również hiperwentylacja, zmniejszająca przepływ mózgowy,
oraz prawdopodobnie niewielka hipotermia (33-35˚C).
Kontrola gospodarki wodno-elektrolitowej oraz podawanie leków wazopresyjnych
i ewentualnie albumin powinno zapobiegać skutkom zaburzeń hemodynamicznych.
Wśród leków poprawiających ciśnienie krwi i objętość wyrzutową serca, na plan
pierwszy wysuwa się dopamina, dobutamina, adrenalina i terlipresyna. Lekiem często
stosowanym w pierwszym okresie jest
noradrenalina.
Stały wlew glukozy i zwalczanie
koagulopatii to dalsze rutynowo
stosowane metody farmakoterapii.
Ryfaksymina oraz antybiotyki o szerokim spektrum obniżają endotoksemię
i chronią chorego przed powikłaniami
bakteryjnymi. Niekiedy uzasadnione jest
stosowanie leków przeciwgrzybiczych.
Na temat skuteczności leczenia wątrobowozastępczego (CvvHD, MARS) istnieją
kontrowersje. Brakuje również obiektywnych informacji dotyczących korzyści
z filtrów, które usuwają cytokiny
pozapalne i inne toksyczne związki
(SepteX).
Niektóre przypadki ONW można leczyć
etiotropowo; zatrucia acetaminofenem
leczymy N-acetylocysteiną, a muchomorem sromotnikowym – dużymi dawkami
penicyliny G, zakażenia CMV i HSV
– lekami antywirusowymi, a chorobę
Wilsona D-penicylaminą.
W związku z wysoką śmiertelnością
chorych leczonych farmakologicznie
istotne znaczenie ma właściwa kwalifikacja pacjentów do zabiegu przeszczepienia
wątroby. Służą temu kryteria King’s
College i MELD.
prof. dr hab. med.
Waldemar Halota
Katedra i Klinika
Chorób Zakaźnych
AM w Bydgoszczy
27
pasja życia
28
Jest bardzo zabiegany. Nadal koncertuje,
nagrywa płyty, sprawdza się w rolach dubbingowych
i serialowych, pracuje w teatrze i jako juror w „Tańcu
z Gwiazdami”. Zbigniew Wodecki opowiada nam
o swych pasjach, dojrzałości zawodowej i trudach,
które zaprowadziły go na szczyt kariery.
Można sądzić, że największą Pana pasją jest
muzyka…
Nie wiem, czy można to nazwać pasją. Szczerze mówiąc, muzyką jestem trochę zmęczony. Siłą rzeczy muszę podchodzić
do niej praktycznie, bo z tego żyję. Muzyka była pasją wówczas, gdy się uczyłem, kiedy starałem się dorównać mistrzom.
Miałem szczęście, bo urodziłem się w Krakowie, wśród
fantastycznych autorytetów. Grałem sześć lat w orkiestrach
pod batutami najlepszych polskich dyrygentów: Stanisława
Wisłockiego, Jana Krenza, Kazimierza Korda, Jerzego Maksymiuka… Uczyli mnie ludzie, którzy pisali podręczniki o harmonii, wiedzieli wszystko o muzyce. Była to pasja tworzenia,
pasja działania. Trzeba było wszystko wykonywać jak najlepiej
i bardzo ciężko pracować. Wtedy z pasją grałem z zespołem
Anawa Marka Grechuty i akompaniowałem Ewie Demarczyk
w Piwnicy Pod Baranami. To były rzeczy, które pomagały mi
w utrzymaniu i pielęgnowaniu tej pasji – reszta to była ciężka
harówka.
Zbigniew Wodecki
Odniosłem
prawdziwy
sukces
Rozmawiała Magdalena Górska
Czyli?
Najpierw musiałem nauczyć się wydobywać dźwięki z czterech drutów naciągniętych na drewniane pudło. Godziny treningów, naciąganie ręki, bolący kręgosłup i palce, ćwiczenie
oktaw, tercji… Żeby przez to przebrnąć, trzeba mieć narkotyk
w postaci braw publiczności. Ja miałem to szczęście, że już
w bardzo młodym wieku zacząłem koncertować.
W szkole natomiast miałem okazję uczyć się ze świetnymi
ludźmi, którzy teraz są koncertmistrzami wielkich orkiestr
i solistami znanymi na całym świecie. Oni mierzyli wyżej
ode mnie, na przykład Tomasz Stańko, znakomity trębacz
jazzowy i kompozytor, czy Kaja Danczowska, świetna skrzypaczka, która teraz uczy w Akademii Muzycznej w Krakowie.
Dla muzyka są to takie autorytety, jak Bill Gates dla każdego
sprzedawcy komputerów. Kiedy nauczyłem się, jak być muzykiem, musiałem starać się, żeby odnieść sukces.
Wtedy pasja przerodziła się w mus, stres i tremę. To kosztuje
wiele zdrowia. Pasję ma ktoś, kto grzebie w gwiazdach.
Ja takie pasje też miałem, choć nie bardzo miałem czas,
by się nimi zajmować.
Nadal przed występami czuje Pan tremę, czy może
po latach coś się w tej kwestii zmieniło?
To taka skaza, która zostaje bez względu na to, ile lat jest się
na scenie. Oczywiście trema znika, kiedy już stanę z publicznością oko w oko. Nie jest to może trema sensu stricto – raczej
dbałość o szczegóły. Całą swoją muzykę komponuję sam, ale jest
jeszcze kwestia nagłośnienia i wielu innych przygotowań. Na
szczęście gram teraz ze świetnym zespołem i czuję się pewnie
przed każdym koncertem, natomiast każda zmiana entourage’u, np. w filharmonii, wymaga osłuchania, skupienia, zgrania
się z organizmem, jakim jest orkiestra. A w tym wszystkim
pomóc lub zaszkodzić może akustyka. To są rzeczy, na które
nie mam wpływu. Prawdziwą tremę miałem w szkole, kiedy
stałem w pięknej auli w krótkich spodenkach i podkolanówkach,
a przede mną siedziało ciało pedagogiczne. Wtedy na takim
chłopaczku jak ja robiło to kolosalne wrażenie. Byłem sparaliżowany – również dlatego, że miałem do czynienia ze świetnymi
ludźmi. Nie wystarczyło zagrać dwa razy szybciej niż inni, dwa
razy dokładniej… Pamiętam, jak wykonywaliśmy z kolegami
wyjątkowo trudną sonatę Bohuslava Martinů na parę skrzypiec
i fortepian. Wszyscy mieliśmy łatwość techniczną i wyuczyliśmy
się perfekcyjnie. Wtedy profesor powiedział po naszym popisie:
„Czy wy wiecie, państwo, o czym gracie? Nic nie wiecie!”. I zaczął tłumaczyć, co się dzieje po pierwszych dwóch taktach, kto
przejmuje temat, kto ma odpowiedzieć, kto jest najważniejszy.
Mówił, że musimy się nawzajem słuchać. Takich rzeczy uczyłem
się wiele lat. Potem zacząłem grać na największych scenach
świata, takich jak Opera House w Sydney, paryska Olimpia czy
Filharmonia Wiedeńska. To sale, które rzucają na kolana – nie
tylko muzyka, ale i każdego bogatego wewnętrznie człowieka.
Ich majestat powoduje, że ludzie się kurczą, widzą te wszystkie
lata historii muzyki poważnej: Johanna Straussa, Ludwiga van
Beethovena… W takich momentach nie da się nie czuć tremy.
Ale mimo to nadal kocha Pan muzykę?
Szczerze mówiąc, nasłuchałem się już muzyki. Nagrywałem cały
repertuar muzyczny, jaki kula ziemska nosi: Jana Sebastiana
Bacha, Wolfganga Amadeusza Mozarta, Piotra Czajkowskiego,
Fryderyka Chopina… Miałem z muzyką do czynienia od dziecka.
29
pasja życia
31
Obecnie
muzyka jest
puszczana
po to, aby
zagłuszyć
ciszę
Ojciec zabierał mnie do Operetki Krakowskiej. To były czasy,
kiedy ludzie umieli pisać muzykę. Ta muzyka bywała też i komercyjna, ale pisali ją ludzie ręką na papierze – geniusze, którym nie
pomagały komputery i różnego rodzaju efekty dźwiękowe. W dzisiejszych czasach trudno jest oddzielić efekciarstwo od efektowności. Co innego zagrać dobrze, a co innego pod publiczkę. Na
świecie co trzy sekundy wychodzi płyta – kolejna kropla w morzu.
Ale to morze ma jeszcze tyle fantastycznych kropli, które są nie
do ogarnięcia nawet przeze mnie, muzyka zawodowego. Niestety,
ci geniusze mają wąską grupę odbiorców, która ich docenia. To
są goście, którzy potrafią improwizować godzinami. Mieli taką
pasję, by kilkadziesiąt lat uczyć się muzyki i sumiennie ćwiczyć.
Jest Pan laureatem wielu nagród. Czy w miarę
postępowania Pana kariery były one ukoronowaniem pewnego jej etapu, czy przeciwnie – stanowiły
motor do działania?
Zdecydowanie były motorem. Pierwszą nagrodę dostałem w Opolu za debiut. Czułem się wtedy dość dziwnie… Potem pojechałem
na pierwszy w życiu festiwal międzynarodowy i dostałem główną
nagrodę za własną kompozycję. To było dla mnie bardzo ważne.
Potem napisałem „Zacznij od Bacha” i „Izoldę”. Okazało się, że
umiem pisać piosenki i że podobają się one ludziom. Z nagrodami
jest tak, że w momencie, w którym się je zdobywa, od razu przechodzą do historii. Nagroda wcale nie oznacza, że ktoś będzie
mógł dalej funkcjonować w tym zawodzie. Zwłaszcza teraz, gdy
liczy się popularność. Teraz nie ma gwiazd – są gwiazdeczki, celebryci. Nadal istnieją oczywiście ludzie, którzy potrafią dużo, ale
oni są niszowi, gdzieś ukryci. Na festiwalu rockowym dzieciaki
chcą wrzeszczeć i taplać się w błocie. To zjawisko socjologiczne
– na pewno nie artystyczne. Kiedyś gwiazdami byli Ewa Demarczyk, Édith Piaf i Frank Sinatra. Tworzyli przepiękną muzykę,
piękną melodię, z dobrym tekstem o czymś. Dziś chodzi o to,
żeby muzyka była łatwa w odbiorze i dobrze się sprzedała.
Jak odnajduje się Pan w dzisiejszej muzycznej
rzeczywistości?
Dziś muzyka jest wszędzie. Puszczana jest w sklepach i restauracjach, żeby zagłuszyć ciszę. To nie jest prawdziwa muzyka
A Pan ucieka od muzyki w aktorstwo. W ciągu ostatnich kilku lat pojawiał się Pan epizodycznie w serialach, np. „Miodowe lata”, „W-11”, „39 i pół”…
Bardzo lubię wcielać się w różne postacie. Trzeba nauczyć się tekstu i zastanowić chwilę nad sobą. Krzysztof Jasiński, znakomity
reżyser teatralny, zauważył, że sprawia mi to ogromną przyjemność i zaproponował napisanie muzyki do sztuki Witkacego
„Sonata Belzebuba”. Już drugi sezon będziemy ją grali w teatrze
STU w Krakowie. To jest poważniejsze wyzwanie, bo człowiek
stoi dwie godziny na scenie, w akcji. Nie ma tu miejsca na pomyłki czy powtórki. Trzeba mówić tekstem nie swoim, trudnym – jak
to u Witkacego. Jest to sztuka również o naszych czasach. Artyści
dawniej mieli te same problemy, te same rozterki, co teraz.
– to szum, który z założenia ma uprzyjemniać, a męczy. Tak
naprawdę nikt tego nie słucha. Oczywiście można też tworzyć
coś użytkowego i dobrego zarazem. Jest to komercja będąca
jednocześnie małym dziełem sztuki. Dobrym przykładem jest
jazz grany przez doskonałych pianistów, gitarzystów, basistów
i saksofonistów. Ludzie zatracili gdzieś możliwość oddzielania
czegoś bardzo dobrego od czegoś bardzo słabego. Spowodowane jest to między innymi brakiem kompetencji tych, którzy
puszczają muzykę w rozgłośniach radiowych. Nie da się słuchać
tych stacji. Jeśli trafi się jakaś perełka, to ludzie nie wiedzą,
że jest to dobre, bo znajduje się na samym końcu listy przebojów i zaraz z niej znika. A im bliżej tego „topu”, tym gorzej.
Uważam, że mam prawo mówić o tym z odrobiną goryczy, bo
w pewnym momencie stanąłem przed dylematem – czy po to
uczyłem się Mieczysława Karłowicza i Niccollo Paganiniego,
żeby dziś śpiewać „Chałupy” czy „Pszczółkę Maję”? Po co to
było? Na tych dwóch numerach mógłbym przejechać pół życia.
Ale nie narzekam. Jestem zadowolony, że tak potoczyła się moja
kariera. Wybrałem tę drogę i tu mi się powiodło. Oczywiście
mogło mi się powieść jeszcze gdzieś indziej. Mogłem np. zostać
w Stanach Zjednoczonych lub Niemczech i tam robić karierę.
Ale w Polsce miałem wtedy „Chałupy”, a poza tym mieszkam
w Krakowie, a stąd nigdy się nie wyniosę.
Znalazł więc Pan w życiu zawodowym swój własny
złoty środek?
Złoty środek nie istnieje. Jest raczej głaskaniem wyrzutów
sumienia. Kiedyś w radiu usłyszałem fragment koncertu Karłowicza, który grałem na egzaminie. Dostałem wtedy piątkę
z wyróżnieniem. Szybko rozpakowałem więc skrzypce, żeby
zdążyć zagrać to razem z orkiestrą. Na początku wszystko szło
jak należy, ale gdy doszło do trudniejszych momentów, które
dawniej grałem perfekcyjnie, nie dałem rady. Poczułem się,
jakbym zmarnował wiele lat morderczych ćwiczeń. Gdybym
przez cały ten czas grał, byłbym spokojniejszy wobec własnego
sumienia i miał do siebie mniej pretensji. Muzyk nie ma urlopu.
Oczywiście są momenty, kiedy odkłada się instrument. Ale podświadomie, leżąc na plaży lub bawiąc się z przyjaciółmi, wie się,
że w tym czasie powinno się grać, że czas ucieka przez palce…
Niedawno miał Pan także przygodę z dubbingiem
w filmie animowanym „Disco robaczki”. To było
ciekawe doświadczenie?
Tak, bardzo. Moje wnuczki widziały ten film i mówiły, że wyszło
fajnie (śmiech). Nie chciały uwierzyć, że to dziadek mówi. Same
nagrania były dla mnie świetną zabawą. Trudność polegała na tym,
że głos podkładany jest pod ruch ust, które mówią po angielsku.
Trzeba tak trafić, żeby dzieci-bystrzaki tego nie zauważyły. Pomaga
w tym oczywiście technika komputerowa: można coś skrócić, przesunąć, poprawić. Ja nagrywałem swoją kwestię prawie sześć godzin.
Foto East News
30
Kiedy decydował się Pan na pracę jurora w „Tańcu
z Gwiazdami”, czy myślał Pan, że ten program odniesie tak wielki sukces? Na ekranach wydaje się,
że świetnie się Państwo bawicie, ale czy to tylko
rozrywka, czy może jednak ciężka praca?
Myślałem, że z „Tańcem z Gwiazdami” będzie jak z „Drogą do
gwiazd” – dwa, trzy lata i koniec. A niebawem odbędzie się już
dwunasta edycja tego programu… Nie spodziewałem się tego.
Podczas nagrań wszyscy doskonale się bawią – szczególnie publiczność. Ale nie zawsze widać, jakie naprawdę emocje rządzą
programem. Tam łzy leją się strumieniami. Widzom może się
wydawać, że tańczące gwiazdy podchodzą do tego na zasadzie:
„a nuż się uda”. Prawda jest taka, że kiedy trenuje się przez cały
tydzień, od rana do wieczora, zakłada piękną suknię i ma się
świadomość, że obejrzy to rodzina i znajomi, pojawia się stres
i ogromna trema. Każdy chce wypaść jak najlepiej. Uczestnicy
zdają egzamin przed kilkumilionową publicznością. To wielka
trudność, aby doprowadzić do perfekcji każdy ruch. Liczą się
milimetry. Być może fenomen tego programu polega na tym, że
w każdej edycji biorą udział inne osoby. Poznajemy je z zupełnie
innej strony niż dotychczas. Oczywiście my – jurorzy – udajemy,
że się bawimy i często faktycznie tak jest, ale jak komuś coś
nie wyjdzie, ja jestem od tego, żeby tę ewentualną namiastkę
kompromitacji przekuć w coś fajnego. To bardzo trudne i męczące, zwłaszcza gdy dzieje się tak w każdym odcinku. Osobiście chciałbym, żeby zatańczyła pani Beata Kempa lub ojciec
Rydzyk – wtedy oglądalność byłaby stuprocentowa (śmiech).
My przy każdej edycji baliśmy się, „jak to będzie tym razem”,
ale zawsze kolejni uczestnicy wnosili do programu coś nowego.
To są ludzie, którzy wcześniej nie mieli z tańcem nic wspólnego,
a tu nagle okazuje się, że po kilku tygodniach nauki mogą brać
udział w turniejach tańca – mają tak wielki talent.
Co Pan robi w wolnym czasie?
Ja nie mam wolnego czasu! Stoję w korkach. W naszym kraju
wszyscy robią wszystko, żeby opóźnić, co się da, żebyśmy nie
zdążyli na czas (śmiech).
Czym różni się dzisiejszy Zbigniew Wodecki od
tego z początku kariery?
Dawniej przez wiele lat martwiłem się, żeby utrzymać się na
topie i zarabiać pieniądze. Teraz boję się tylko, czy zdążę na koncert. To jest główna różnica. A występuję bardzo często. Mam
większy luz, dobrze czuję się na scenie, wciąż łapię kontakt
z publicznością. Czuję się lekko, jestem pewien tego, co robię,
i widzę, że ludzie to doceniają. Mam w repertuarze piosenki
„przebojaste” i takie, które śpiewane są od lat i nie starzeją się.
Poza tym, że gram koncerty i wydałem ostatnio nową płytę,
pracuję również w teatrze, piszę nowe kawałki, mam co śpiewać
i bardzo lubię się z publicznością. To niezwykle ważne i trudne,
żeby po trzydziestu kilku latach w naszym kraju jeszcze „być”
i mieć sympatię ludzi. Tak naprawdę to się liczy, nie nagrody.
Uważam więc, że odniosłem w życiu prawdziwy sukces.
psychologia
32
Warto zadać
sobie
pytanie,
co chcemy
i co lubimy
robić
Istnieje wiele dróg, które można obrać, chcąc poprawić jakość swojego życia. Ważne jest, aby wybrać tę najbardziej pasującą do naszej osobowości i sytuacji życiowej.
Kluczem jest motywacja
To, że źle czujemy się w swojej obecnej życiowej sytuacji, niekoniecznie musi być motorem chęci jej poprawy. Paradoksalnie, to raczej dobre samopoczucie sprzyja wprowadzaniu zmian. Pierwszym krokiem może być zatem wzbudzenie w sobie pozytywnych
emocji. Badania psychologiczne wykazują, że pozytywny afekt ma wiele korzystnych
skutków. Prócz bezpośrednich, nieocenionych konsekwencji dla zdrowia fizycznego,
energetyzuje on funkcjonowanie całego organizmu. Człowiek pozytywnie nastawiony
jest fizjologicznie gotowy do podjęcia aktywności. Czuje, że ma siłę i energię, żeby coś
zrobić. Poza tym pozytywny afekt w specyficzny sposób wpływa na przebieg procesów
poznawczych – przyczynia się do wprowadzenia w nasze życie czegoś nowego, ponieważ ułatwia pasje dostrzegania nowych możliwości i wykorzystywania do tego
już posiadanego doświadczenia. Człowiek odczuwający pozytywne emocje staje się
bowiem otwarty poznawczo, ma szerszy zakres skojarzeń, łatwiejszy dostęp do zgromadzonej wcześniej wiedzy. Przede wszystkim więc – cieszmy się z każdej sprzyjającej
okoliczności.
Jak zachować
Znaleźć cel
optymizm
i witalność
W grupie raźniej
Foto Corbis
Utrzymywanie dobrej kondycji – nie tylko fizycznej,
ale i psychicznej, jest niezwykle ważne. Dr hab. Ewa
Trzebińska ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej
radzi, jak zachować optymizm, aby w pełni cieszyć się życiem.
Warto zadać sobie pytanie, co chcemy i co lubimy robić. Wyznaczenie sobie konkretnych dążeń nie tylko nadaje życiu sens, ale jest też najsilniejszym motorem do działania.
Bezczynność to niebezpieczny wróg optymizmu. Angażując się w postawione sobie cele,
znajdujemy drogę do samorealizacji. Nie musi to być opieka nad wnukiem, chociaż oczywiście uczestniczenie dziadków w życiu rosnącego i dojrzewającego dziecka jest niezwykle
ważne. Można, mimo emerytalnego wieku, dalej realizować się zawodowo lub wręcz przeciwnie – wykorzystać wolny czas, który dawniej poświęcany był karierze, na rozwijanie
niegdysiejszych pasji lub znalezienie nowych.
Doskonałym sposobem na poprawę samooceny i humoru jest uczestnictwo w ciekawych zajęciach organizowanych specjalnie z myślą o seniorach. Szczególnie wart polecenia jest Uniwersytet Trzeciego Wieku, na przykład taki jak organizowany w Szkole
Wyższej Psychologii Społecznej. Nie tylko rozwija on zainteresowania, ale i pozwala
nabyć wiele nowych, przydatnych umiejętności, takich jak obsługa komputera i sprawne
poruszanie się w Internecie. Łączy więc w sobie zarówno cele poznawcze, jak i praktyczne. Jednocześnie uczelnie są dla seniorów także miejscem spotkań z innymi ludźmi.
Zajęcia stwarzają okazję do nawiązania nowych znajomości, poznawania ciekawych
i ambitnych osób o podobnych zainteresowaniach, z którymi można wymieniać poglą-
dy, wspólnie rozwijać nowe umiejętności,
spędzać razem czas także poza zajęciami,
kontynuując te przyjaźnie przy kawie lub
w teatrze.
Złota jesień
Seniorzy wolni są od stresów związanych z pracą zawodową. Dawno temu
wychowali już swoje dzieci. Jest to więc
doskonały moment, aby się odprężyć
i z zadowoleniem oddać nowym hobby.
W końcu można bowiem znaleźć czas,
aby odwiedzić miejsca znane do tej
pory tylko z fotografii. Innymi nieocenionymi zaletami podeszłego wieku
są mądrość i doświadczenie życiowe,
dzięki którym łatwiej niż kiedyś radzić
sobie z problemami życia codziennego.
Radą służyć możemy także swoim dzieciom, pomagając im w wychowywaniu
potomstwa. Wiek podeszły, podobnie
jak młodość, ma wiele zalet. Warto je
dostrzec i wykorzystać, aby czerpać
z życia pełnymi garściami.
Tekst, na podstawie rozmowy z dr Ewą Trzebińską,
opracowała Magdalena Górska.
Dr hab. Ewa Trzebińska łączy zainteresowanie
psychologią kliniczną z psychologią osobowości.
W pracy badawczej zajmuje się psychicznymi
czynnikami jakości życia, zwłaszcza tymi, które
związane są z treścią i organizacją wiedzy o samym
sobie. Jest autorką wielu publikacji. Prowadzi psychoterapię w Akademickim Centrum Psychoterapii
Krótkoterminowej i Poradnictwa Psychologicznego,
działającym w ramach SWPS.
Dr hab.
Ewa
Trzebińska
Szkoła
Wyższa
Psychologii
Społecznej
33
cienie i bl aski
34
Steven Tyler:
Przeszedłem próbę
czasu
Tekst Agnieszka Bańkowska
Od najmłodszych lat miał kontakt z muzyką. Założony przez
niego zespół Aerosmith szybko zdobył światową sławę.
Nawet najwięksi fani Tylera nie domyślali się jednak, że przez
kilka lat walczył on z wirusem HCV.
Przyszły frontman Aerosmith już od dziecka miał do czynienia z muzyką, bowiem
jego ojciec prowadził w Nowym Jorku własną orkiestrę. Mały Steven lubił też śpiewać. W wieku sześciu lat udało mu się dostać do chóru kościelnego. Jako nastolatek występował w barze przyjaciela swojego ojca, w przerwach między koncertami
znanych zespołów. Jego głos został szybko doceniony, także przez profesjonalistów. Amerykańskie czasopismo „Hit Parader” umieściło go na trzecim miejscu
listy 100 najlepszych wokalistów wszech czasów. Tyler jest też multiinstrumentalistą – gra na gitarze, harmonijce, pianinie, mandolinie i banjo. W 1970 roku, gdy
zakładał zespół Aerosmith, nie wiedział jeszcze, że przyniesie mu on światową
sławę. Prywatnie jest ojcem czwórki dzieci, w tym znanej aktorki Liv Tyler.
Szokujące odkrycie
Rok 2006 nie był najlepszy dla 58-letniego wówczas Stevena Tylera. Z powodu
uszkodzenia strun głosowych musiał przerwać trasę koncertową. Czekała go operacja
gardła. Fani nie spodziewali się jednak, że kilka miesięcy później trafi do nich o wiele
bardziej szokująca wiadomość. Tyler wyznał bowiem na łamach magazynu „Access
Hollywood”, że w 2003 roku zdiagnozowano u niego zapalenie wątroby typu C.
O tym, że z jego zdrowiem może być nie najlepiej, świadczył występ wokalisty w filmie „Be Cool”. Obraz trafił do kin w 2005 roku. Tyler grał w nim samego siebie. Podczas zdjęć wszyscy zastanawiali się, czemu jest on dziwnie wyciszony. Nie wyglądał
również tak dobrze, jak dawniej. Jednak dopiero po wywiadzie udzielonym „Access
Hollywood” wszystko stało się jasne – Tyler w tajemnicy walczył z HCV.
Foto Corbis
Przez trudy do gwiazd
Muzyk zdawał sobie sprawę, że ludzie będą spekulować, iż zaraził się wirusem na
skutek zażywania narkotyków lub przypadkowego seksu. „To naprawdę boli. Miałem
bardzo, bardzo ciężki okres w życiu” – wyznał potem. Przeszedł ciężką terapię. Przez
11 miesięcy leczony był interferonem. „Kilka razy budziłem się nad ranem z krwotokiem z nosa. Mdlałem przez leki, stres i wszystko inne” – opowiadał. Do kłopotów
zdrowotnych doszły też rodzinne. Walka z zakażeniem przyczyniła się do rozpadu
jego małżeństwa z projektantką mody Teresą Barrick. Para rozstała się dwa lata po
wykryciu choroby u Tylera.
Po takiej serii ciosów, zafundowanych
przez życie, niełatwo było mu się podnieść. Stevenowi pomogła między innymi
miłość do muzyki – ciągle koncertował
i nagrywał płyty. Napisał też piosenkę opowiadającą o walce z chorobą. Zatytułował
ją „Sharing Blood-Covered Needles
(Is Hard On The Liver)”. W końcu udało
mu się pokonać wirusa. „Interferon to ciężki lek” – wspominał. „Ale teraz w moim
krwiobiegu nie ma już HCV. To oznacza,
że jestem zdrowy” – podsumowuje.
Nie ma to jak pasja
Mimo że dziś jest zdrowy, pamięta dokładnie, jak wiele kosztowała go terapia
i jak trudną drogę przebył. Zamierza
wykorzystać swoje doświadczenia, aby
szerzyć wiedzę na temat wirusa HCV.
„Zapalenie wątroby typu C to cichy zabójca. Statystycznie rzecz biorąc, wśród
wszystkich osób na tej sali trzy mają tego
wirusa, tylko jeszcze o tym nie wiedzą”
– tłumaczył w jednym z programów talk
show. Wie też, jak ogromne znaczenie
miał dla niego fakt, że w trudnych
chwilach mógł znaleźć ukojenie w swojej
pasji. To samo radzi wszystkim, którzy
muszą się zmagać z wirusem. Warto
znaleźć w życiu coś, na czym można się
skupić i co sprawia nam radość. Wówczas uda się pokonać góry.
35
TWÓJ RUCH
36
Tai
Chi:
Medytacja
w ruchu
Tekst Krzysztof Woźniakowski
Tygrys poluje na zdobycz, żuraw brodzi
w szuwarach... Ćwiczenia tai chi,
naśladujące giętkie ruchy zwierząt, bardziej niż kondycji fizycznej wymagają
skupienia i koncentracji. Wyrównują oddech, uspokajają myśli, poprawiają przepływ energii i koją duszę...
Tuż po wschodzie słońca grupki ludzi
gromadzą się w miejskich parkach. Ich
powolne, wyważone ruchy przypominają
bardziej wschodni taniec niż gimnastykę.
Figury płynnie się łączą i przechodzą jedna
w drugą. Jest w nich jednocześnie wdzięk,
energia i harmonia. Ćwiczących można
spotkać coraz częściej w parkach czy na
skwerach. Nic w tym dziwnego, bo właśnie
z natury wywodzą się podstawy stylu tai
chi. Choć u zarania został stworzony jako
wyrafinowana sztuka walki, dziś praktykowany jest głównie w celu poprawy zdrowia.
Walki cieni
Tai chi, znane również jako tai chi chuan,
czyli „miękki boks” lub „boks cienia”,
powstało w Chinach ok. XI wieku jako
wyrafinowany styl walki. Jednak wielu
historyków sądzi, że jego początki mogą
być znacznie starsze. Jak głosi jedna
z legend, twórcą tai chi jest taoistyczny
pustelnik o imieniu Chang San-Feng,
którego zainspirował widok walki żurawia
z wężem. Mistrz, zafascynowany płynnymi
ruchami węża, zrozumiał, że w miękkości
poruszania się ukryty jest olbrzymi potencjał. Wzorując się na naturze, postanowił
stworzyć system walki charakteryzujący
się niezwykłą elastycznością ciała. Od
tego czasu powstało wiele stylów i odmian
tai chi. Najpopularniejszą z nich stała się
odmiana rodziny Yang, którą zapoczątkował żyjący w pierwszej połowie XIX wieku
37
TWÓJ RUCH
Ruch zastąpi
wiele leków,
ale żaden
lek nie
zastąpi
ruchu
mistrz Yang Lu Chan znany
jako „Yang bez przeciwnika”.
Zew natury
Schwytaj wróbla za ogon, jak
żuraw rozpostrzyj skrzydła,
zagraj na harfie, dłońmi
pofaluj w chmurach i…
obejmij tygrysa – już same
nazwy pozycji w tai chi
zadziwiają. Początkujący od pierwszych zajęć systematycznie
poznają sekwencję 112 ruchów, które płynnie wykonują razem
w instruktorem. Charakteryzują się one niezwykłą miękkością
i same w sobie stają się artystyczną kreacją. Nie zapominajmy
jednak, że pierwotnie miały służyć do walki. „Jeśli przeciwnik
porusza się szybko, szybko reaguj. Jeśli porusza się powoli, wolno za nim podążaj” – mówi jedna z naczelnych zasad tai chi.
W ćwiczeniach główny nacisk kładzie się nie na szybkość,
lecz na spokój umysłu, który pomaga zapanować nad ruchem
i uczynić go świadomą czynnością. Systematyczne ćwiczenia
pozwalają osiągnąć jedność ciała i umysłu. To jednak tylko
kropla w morzu korzyści, jakie daje tai chi.
MEDYTACJA W RUCHU
„Tai chi zapewnia bogactwo doznań. Praktykując tę sztukę,
poznajemy siebie, tworzymy, akceptujemy, dostrzegamy zmiany.
To może być wciąż świeże i zaskakujące, bo obserwujemy
proces doskonalenia sztuki w nas i nas w sztuce. Jesteśmy
tworzywem, twórcą, dziełem i odbiorcą jednocześnie” – mówi
Mariusz Sroczyński, dyrektor i założyciel szkoły Tai Chi Chuan
w Warszawie.
Powodów, aby zacząć ćwiczyć, jest mnóstwo. Najczęściej kieruje nami chęć poprawy stanu zdrowia – poszukujemy metod
walki ze stresem i nowych sposobów rehabilitacji. Niektórych
fascynuje duchowy aspekt chińskiej sztuki – wszak z azjatyckiego punktu widzenia tai chi, łączące ruch z poezją, sztuką i medytacją, służy czemuś więcej niż tylko osiągnięciu sprawności.
To styl życia, w którym poszukujemy harmonii i doskonałości.
Tancerze, aktorzy, choreografowie wybierają je, by poszerzyć
swój warsztat artystyczny. Entuzjaści akupunktury, feng shui
czy gotowania według teorii „pięciu przemian”, pragną poszerzyć swoją wiedzę o kulturze Wschodu. Motywacje zmieniają
się jednak w zależności od tego, na jakim etapie praktyki jest
uczeń. Stopniowo zaczyna on rozumieć oraz odczuwać pracę
swojego organizmu i procesów, które w nim zachodzą. Poznaje
swoje możliwości i ograniczenia – zarówno fizyczne, jak i mentalne. Obserwuje też procesy powstawania napięć i emocji.
Treningi są bardzo zróżnicowane i często zależą od kondycji, nastroju, potrzeby chwili. Nie stawiają jednak wyzwań
kondycyjnych. Podczas każdych zajęć odbywają się ćwiczenia
rozluźniające, poprawiające elastyczność, siłę i koordynację,
oddechowe, relaksacyjne, a także medytacja.
W ZDROWYM CIELE ZDROWY DUCH
„Ruch zastąpi wiele leków, ale żaden lek nie zastąpi ruchu”
– mówi stare przysłowie.
Unikalny system treningowy tai chi, polegający na świadomym
ruchu, nie naraża ćwiczących na kontuzje, a regularna praktyka pomaga w leczeniu wielu chorób, m.in. układu krążenia,
układu oddechowego, żołądka, dolegliwości kostno-stawowych,
nerwicy. Głębokie oddychanie oraz specjalne ruchy, za pomocą
których wykonuje się masaż organów wewnętrznych, podnoszą
ogólną witalność organizmu. Regularne treningi wzmacniają
sprawność i wytrzymałość organizmu, wyrównują ciśnienie
krwi, wspomagają przemianę materii i zwiększają przyswajalność tlenu. Wiele badań naukowych potwierdza pozytywny
wpływ tai chi na zdrowie i samopoczucie osób starszych – ćwiczenia wzmacniają kości, poprawiają możliwości oddechowe
oraz zmysł równowagi. Są one szczególnie zalecane tym, którzy
borykają się z wszelkiego rodzaju schorzeniami kręgosłupa oraz
bólami pleców, bowiem uelastyczniają go i rozciągają mięśnie.
Osoby nadmiernie pobudliwe czy zestresowane odkryją już po
kilkutygodniowej praktyce, że stają się spokojniejsze, bardziej
skoncentrowane i odporne na stres. „Tai chi jest sztuką ruchu,
przeznaczoną dla każdego – bez względu na wiek i sprawność
fizyczną – tłumaczy Mariusz Sroczyński. – Nie ma tu żadnych
ograniczeń czy przeciwwskazań. Ćwiczą nie tylko ludzie starsi,
ale także kobiety w ciąży. Na sali rzadko widuje się jedynie
Foto iStockPhoto
38
dzieci, ale tylko dlatego, że treningi są dla nich zbyt spokojne
i statyczne”. W wykonanie każdego ruchu tai chi zaangażowane
jest całe ciało, każdy mięsień. Stawy rozluźniają się, krew płynie swobodniej, a umysł się relaksuje. Wszystko to bez nadmiernego wysiłku, bez nadwyrężania jakiejkolwiek partii ciała i bez
niebezpieczeństwa kontuzji. Te czynniki sprawiają, że tai chi
jest idealną formą ruchu dla seniorów.
+ TAI CHI Szkoła Taijiquan
Mariusza Sroczyńskiego
www.szkolataichi.com
www.ymaawarszawa.prv.pl
www.iliqchuan.com.pl
40
uroda
41
Dojrzałej
skórze
na ratunek
Tekst Iwona Mocior
Hollywood już ogłosił, że botoks jest passe,
a zmarszczki mogą być seksy. Naturalny, zdrowy
wygląd jest przecież dużo cenniejszy niż sztuczny grymas. Poznaj innowacje, którymi zastąpisz botoks
i skalpel, dodając swojej skórze blasku!
Cera dojrzała wymaga szczególnej troski i systematycznej
pielęgnacji. Upływającego czasu nie możemy zatrzymać, ale
możemy opóźnić jego działanie. Skóra po pięćdziesiątce zaczyna wykazywać cechy zarówno starzenia uwarunkowanego
niekorzystnym oddziaływaniem środowiska zewnętrznego, jak
i związanego z predyspozycjami genetycznymi oraz zegarem biologicznym. Zmiany następują we wszystkich trzech
warstwach skóry: naskórku, skórze właściwej i tkance podskórnej. Im wcześniej zaczniemy o nią systematycznie dbać, tym
później dosięgnie ją proces starzenia. Rzućmy więc palenie,
unikajmy stresu i alkoholu, uprawiajmy sport i pijmy dużo
wody. Warto także zrezygnować z solarium i chronić skórę
przed nadmiernym działaniem promieni słonecznych.
Uwaga na hormony
Skóra dojrzała jest z reguły nadmiernie sucha, co ma związek z zachwianiem równowagi hormonalnej. U kobiet, które
w okresie menopauzalnym poddają się hormonalnej terapii
zastępczej, odnotowuje się znaczną poprawę wyglądu skóry.
Po pięćdziesiątce należy więc stosować zarówno kosmetyki
uzupełniające niedobory wody i tłuszczów (np. z olejem z pestek czarnej porzeczki), jak również zawierające odpowiednie
hormony. Dawniej wykorzystywano do tych celów hormony
zwierzęce, jednak liczne badania wykazały, że efekt zewnętrz-
nego stosowania takich preparatów nie ogranicza się do
miejsca aplikacji kosmetyku. W związku z tym może wywierać
działania uboczne, dlatego wiele krajów – w tym także Polska
– zabroniło wykorzystywania hormonów zwierzęcych.
Kosmetolodzy nie dali jednak za wygraną i odkryli hormony
pochodzenia roślinnego, tzw. fitohormony. Podobieństwo ich
budowy przestrzennej do hormonów ludzkich sprawia, że pełnią one podobną rolę w organizmie. Wykazują także działanie
antyutleniające, zapobiegając uszkodzeniu błon komórkowych.
Działają kojąco i przeciwzapalnie, a wszystko bez efektów
ubocznych!
W labiryncie kosmetyków
Prawdziwy sekret walki z niedoskonałościami cery tkwi w doborze kosmetyków do indywidualnych potrzeb skóry. Selekcję
preparatów do pielęgnacji powinniśmy przeprowadzić już na
etapie oczyszczania skóry. Zarówno w przypadku specyfików
do demakijażu, jak i mycia twarzy, kobiety po 50. roku życia
powinny wybrać mleczko. Definitywnie należy zrezygnować
z mydła, a w miarę możliwości ograniczyć też kontakt twarzy
z wodą, wybierając płyny micelarne i do demakijażu.
Dobór odpowiedniego kremu to nie lada sztuka. Warto je
zmieniać, ponieważ nie istnieje taki, który dostarczyłby skórze
wszystkiego, czego potrzebuje. Kremy na dzień powinny być
uroda
43
Kiedy
skóra się
starzeje
Hormony
roślinne
działają
kojąco, bez
efektów
ubocznych
lżejsze, w przeciwnym razie makijaż nie będzie się na nich
trzymał. Ważne jest również, by chroniły skórę przed zanieczyszczeniami, wolnymi rodnikami, suchym powietrzem
i słońcem. Kremy na noc powinny być bogate w substancje
odżywcze, wspomagające regenerację. Gdy śpimy, odnowa
komórkowa przebiega szybciej, a skóra odbudowuje ochronną
warstwę lipidową.
Na etykiecie kremu trzeba szukać substancji pobudzających
skórę do regeneracji i wytwarzania kolagenu (wypełnia
zmarszczki), takich jak: retinol, kwasy AHA, BHA, ASC III,
cytokiny, biostymina oraz wspomniane fitohormony. Skóra
dojrzała potrzebuje również substancji naprawczych (m.in.
ceramidów, skwalenu, steroli, NNKT) oraz antyutleniaczy:
wit. C (powinna występować w stężeniu min. 5 proc.) i E
(stężenie min. 2 proc.), flawonoidów z soi, zielonej herbaty,
liści winogron oraz koenzymu Q10 i kwasu liponowego. Odpowiedni skład kremu to jednak nie wszystko. Musi mieć także
właściwą postać, aby wniknąć w głąb skóry, dlatego najczęściej
wszystkie składniki są zamknięte w mikrokapsułkach.
Dobrodziejstwa XXI wieku
Dawniej stosowano rozmaite domowe sposoby na zachowanie
młodego wyglądu, np. maseczkę z fasoli, wodę z pietruszką
jako tonik. Dziś do dyspozycji mamy znacznie skuteczniejsze,
a przy tym nieinwazyjne zabiegi, z których możemy korzystać
w salonach kosmetycznych.
Jednym z nich jest mezoterapia bezigłowa – nowoczesna metoda ułatwiająca wchłanianie kosmetyków przez skórę. Specjalny
aparat emituje fale radiowe, które powodują zmianę przepuszczalności bariery ochronnej naskórka, a także samej błony
i tkanki podskórnej. Jest to reakcja przejściowa, ale powoduje
intensywniejsze wchłanianie preparatów, które stosujemy na
co dzień. Mezoterapia sprawia, że dzięki domowej pielęgnacji
otrzymamy znacznie lepsze efekty.
Innym zabiegiem, który pomaga w walce z oznakami starzenia, jest fotoodmładzanie. Wskazaniami do zastosowania
takiego zabiegu są plamy barwnikowe, piegi oraz zmiany
naczyniowe (rumień i porozszerzane naczynka), zmarszczki,
rozszerzone pory, a także słaba sprężystość skóry. Fotoodmła-
dzanie polega na zastosowaniu niekoherentnego, impulsowego
światła o niskiej gęstości energii do odmłodzenia skóry twarzy,
szyi, dłoni. Leczenie składa się z serii 1–5 zabiegów, wykonywanych co 3–6 tygodni.
Jeśli głównymi problemami są rozszerzone naczynia włosowate, zwiotczenie skóry i mięśni, blizny i uczulenia, to znak, że
warto wypróbować jonoforezę. Podczas tego elektroleczniczego zabiegu wprowadza się do tkanek jony za pomocą prądu
galwanicznego. Do jonoforezy używane są związki chemiczne, które ulegają dysocjacji elektrolitycznej, czyli procesowi
rozpadu cząstek na jony dodatnie i ujemne. Efekt leczniczy
jest sumą działania leku i galwanizacji.
Doskonałym zabiegiem zastępującym konwencjonalny peeling
jest kawitacja, która delikatnie oczyszcza skórę z nadmiernej
warstwy rogowej naskórka i odblokowuje gruczoły łojowe.
Cera dzięki temu staje się gładsza, rozjaśniona, lepiej ukrwiona
i świetnie przygotowana do przyjęcia aplikowanych w jej głąb
kosmetyków.
Oczywiście istnieje cała gama innych zabiegów, które pomogą nam dbać o skórę dojrzałą. Kosmetyczka lub dermatolog
z pewnością doradzą nam w ich wyborze. W miarę rozwoju
nauki i medycyny dysponujemy coraz bardziej skutecznymi
sposobami w walce z oznakami starzenia. Warto jednak podchodzić do nich z dystansem i w pogoni za młodym wyglądem
nie stracić części osobowości.
składniki naturalne, które pomogą
zregenerować skórę dojrzałą:
+ skrzyp
+ aloes
+ algi morskie
+ miłorząb
+ wiesiołek
+ morszczyn
+ pokrzywa
+ lucerna
O problemach skóry dojrzałej
i sposobach jej pielęgnacji
opowiada właścicielka salonu
kosmetycznego „Metamorfoza”
w Warszawie, Justyna Matras.
Jakie są pierwsze objawy tego, że skóra zaczyna
się starzeć?
Pierwszą widoczną oznaką starzenia się skóry jest nadmierna
utrata wody. Sucha skóra traci ceramidy, uszczelniające tkanki
naskórka, co prowadzi do wyparowywania wody. Gdy cera jest
mało elastyczna, przy normalnej mimice znacznie szybciej
tworzą się zmarszczki. Z wiekiem spowalnia się także praca komórek tworzących włókna kolagenowe. W konsekwencji skóra
traci jędrność i napięcie. Kiedy zaobserwujemy takie zmiany,
powinniśmy zacząć stosować kosmetyki przeznaczone do cery
dojrzałej. Jej głównymi problemami są przebarwienia, czego
podłożem bywają problemy hormonalne. Skóra staje się cienka,
naczynia krwionośne robią się kruche i pękają.
Foto iStockphoto
42
Jakiego rodzaju zabiegi dla cery dojrzałej poleca
Pani klientom?
Aby maksymalnie odłożyć w czasie konieczność zastosowania
zabiegów z kosmetyki estetycznej, takich jak lifting czy botoks,
należy przede wszystkim być systematycznym. Jeśli zaczniemy
dbać o urodę odpowiednio wcześnie, oznaki starzenia pojawią
się dużo później. Warto jest stosować delikatne peelingi, które
pobudzają krążenie. Do tego masaż, który ma działanie mocno
relaksacyjne oraz usprawnia metabolizm, dzięki czemu preparaty, które później nałożymy, dużo lepiej wnikną w głąb skóry.
Na koniec proponuję maskę chłodzącą lub – jeśli jest to zabieg
przed wielkim wyjściem – liftingującą.
W jaki sposób w domowych warunkach dbać o skórę dojrzałą?
Pielęgnacja w domu powinna polegać na stosowaniu preparatów przeznaczonych do konkretnego rodzaju cery. Suchą skórę
należy myć mleczkiem, a nie mydłem, które wysusza i podrażnia. Warto rozróżnić także pielęgnację na dzień i na noc. Na
dzień stosujemy kremy lżejsze, które nie obciążają skóry. Można pokusić się o terapię liftingującą, rzeźbiącą kontur twarzy,
ujędrniającą. W nocy, kiedy cera nie musi wyglądać idealnie,
warto zastosować intensywną kurację regenerującą, np. przez
nałożenie bardzo aktywnego serum z substancjami przeciwzmarszczkowymi, kolagenem i witaminą C, która pobudza
komórki produkujące włókna kolagenowe. Podczas nakładania
kremu pamiętać powinniśmy o masażach. Warto stosować także optymalną dietę, bogatą w warzywa i pić dużo wody. Jestem
natomiast przeciwna sztucznej suplementacji diety. Systematyczna, dobrze dobrana pielęgnacja spowoduje, że skóra będzie
w dobrej kondycji, bez zbędnych wspomagaczy.
Czy seniorzy często chodzą do kosmetyczki?
Osoby starsze często wychodzą z założenia, że taka wizyta
jest zbędna. Nic bardziej mylnego! W gabinecie zastosować
możemy o wiele intensywniejszą pielęgnację niż we własnym
zakresie. Poza tym nawet, jeśli od razu nie zobaczymy efektów
zabiegu, to z pewnością natychmiast poczujemy się o kilka lat
młodziej. A gdy jesteśmy uśmiechnięci – zdecydowanie lepiej
wyglądamy! Coraz więcej seniorów zaczyna to rozumieć. Duża
w tym rola osób młodych, które namawiają rodziców i dziadków do odwiedzenia gabinetu kosmetycznego. W swoim salonie
wprowadziłam karnety prezentowe, które cieszą się dużym
powodzeniem. Nawet panowie powoli przełamują stereotyp,
że wizyty u kosmetyczki zarezerwowane są wyłącznie dla
kobiet. I bardzo dobrze, bo kto powiedział, że przywilej dbania
o wygląd przysługuje wyłącznie płci pięknej?
dieta
45
Być jak
Sharon Stone
Tekst Ewa Koperska
Sharon Stone, amerykańska
aktorka, modelka i producentka,
w tym roku skończyła 52 lata.
Mimo to wciąż zachwyca
nienaganną figurą, której
pozazdrościć mogłyby jej dwudziestolatki. Jaki jest sekret jej perfekcyjnego wyglądu?
tego na odpowiednim doborze produktów – wprawdzie
bogatych w węglowodany,
ale o niskim indeksie
glikemicznym. Tak powstała nowa dieta, szeroko
krytykowana przez dietetyków-tradycjonalistów.
Faktem niepodważalnym
jest jednak jej skuteczność,
o czym świadczy perfekcyjna sylwetka Sharon Stone
Pieczywo
białe
i francuskie
ma wysoki
wskaźnik
IG
Sekret gwiazdy
Okazuje się, że kluczem do zgrabnej sylwetki Sharon nie są
wcale skomplikowane i kosztowne zabiegi. Aktorka chętnie
dzieli się swoją tajemnicą. Jest nią dieta Montignaca, oparta na
indeksie glikemicznym (IG).
Sharon skrupulatnie przestrzega zaleceń kanadyjskiego
dietetyka Ricka Gallopa – autora książki „Chudnij z indeksem
glikemicznym. Dieta IG”, wydanej trzy lata temu. System IG
pozwala określić, jak szybko po spożyciu danego pokarmu
wzrasta poziom glukozy we krwi. Im niższy wskaźnik, tym
większe mamy szanse na pozbycie się zbędnych kilogramów
i zachowanie zgrabnej figury.
Po zjedzeniu produktów o wysokim wskaźniku IG poziom
glukozy we krwi rośnie bardzo szybko. Organizm produkuje
wtedy za dużo insuliny, co sprawia, że już po chwili poziom
glukozy spada poniżej optymalnego progu trawienia. Przez
to szybciej stajemy się głodni i mamy ochotę zjeść jeszcze
więcej. Należy więc wyeliminować z diety tego typu produkty
lub przynajmniej mocno je ograniczyć. Za wysoki IG uznaje
się wartości powyżej 70. Do 55 mamy do czynienia z niskim
indeksem glikemicznym.
Zaskakująca
historia Montignaca
W latach 80. Michel Montignac, pracownik działu rozwoju
badań jednego z większych amerykańskich koncernów, zbierał
informacje na temat zależności między sposobem odżywiania
a zachorowalnością na cukrzycę. Jego uwagę zwróciła koncepcja spożywania pokarmów nieznacznie podnoszących poziom
glukozy we krwi. Cierpiący na nadwagę Francuz wypróbował
tę dietę na sobie. Efekt przeszedł jego najśmielsze oczekiwania:
pozbył się piętnastu kilogramów w ciągu zaledwie 3 miesięcy.
Ten spektakularny sukces zachęcił Montignaca do dalszych
badań. Trafił na opracowaną przez Davida Jenkinsa
Zgrabna
tabelę wartości glikemicznych poszczególnych
Sharon
pokarmów, która za wartość
Stone od lat
odniesienia obierała glustosuje dietę
kozę (z indeksem równym
Michela
100). W roku 1987 wydał
pierwszą książkę dotyczącą
Montignaca
sposobu odchudzania, opar-
Co jest „dobre”, a co „złe”
Foto Corbis, iStockphoto
44
Szczególnie należy wystrzegać się pieczywa francuskiego
oraz jasnego chleba. Produkty te mają bardzo wysoki indeks
glikemiczny (powyżej 90). Doskonałym substytutem będzie
tutaj pumpernikiel lub pieczywo żytnie. IG tych produktów
waha się w okolicach 50. Zakazanymi smakołykami są miód,
arbuz, dojrzałe banany, ciastka, chipsy, ryż biały, ziemniaki,
gotowana rzepa i marchew. Rekordzistami są suszone daktyle
o IG wynoszącym 103!
Podczas zakrapianych spotkań absolutnie należy wystrzegać
się piwa! Ten popularny złocisty napój charakteryzuje się indeksem glikemicznym równym aż 110 – dlatego podczas picia
często sięgamy po przekąski. Warto zastąpić piwo winem,
którego IG jest trzy razy niższy.
Paradoksalnie, czekolada – niedozwolona przy niemal każdej
diecie, tutaj jest dopuszczalna. Najlepiej jeść taką, która zawiera ponad 70 proc. kakao (IG 25). Innymi produktami, którymi
możemy zajadać się na diecie Montignaca, są brzoskwinie,
grejpfruty, groch gotowany, kiełki fasoli mung, ryby, soczewica, mleko i wiśnie. Każdą potrawę możemy do woli urozmaicać czosnkiem i cebulą, których IG wynosi 15. Taką samą
wartością mogą się „poszczycić” orzechy, świeże morele, pomidory i jogurt naturalny bez cukru. Rekordowo niski indeks
mają natomiast skorupiaki. Wynosi on zaledwie 5. To właśnie
te produkty najczęściej goszczą na stole naszej gwiazdy.
Ocena eksperta
Jedzenie produktów z niskim indeksem glikemicznym jest
dobrą strategią na zrzucenie wagi i doskonale wpływa na
zdrowie. Pozwala na utrzymanie takiego poziomu cukru we
krwi, który powoduje, że wolniej sięgamy po kolejną przekąskę, a co za tym idzie – mniej jemy i szybciej chudniemy. O ile
odpowiednio bilansujemy swoją dietę – tak, jak to robi Sharon
Stone – jedząc również proteiny, nabiał i kontrolowane ilości
tłuszczu, jest to zdrowy i skuteczny sposób na zachowanie
dobrej sylwetki.
Kącik kulturalny
Kącik kulturalny
Parlez-moi d’amour,
czyli porozmawiajmy
o miłości
Wesele Figara
Teatr Scena Prezentacje
23 września 2010
29 i 30 września
CineMaestro to cykl zainicjowany przez Cinema
City, który ma zachęcić
widzów do obcowania
z kulturą wysoką, ale
niekoniecznie w operze
czy teatrze. W tym roku,
po letniej przerwie,
na ekranach zobaczyć
będzie można projekcję
„Wesela Figara” Wolfganga Amadeusza
Mozarta.
Teatr Scena Prezentacje zaprasza na sztukę
znanego francuskiego
pisarza Paula Claudela „Parlez-moi d’amour,
czyli porozmawiajmy
o miłości” w reżyserii
Romualda Szejda i znakomitym przekładzie
Beaty Geppert. W rolach głównych wystąpili Agnieszka Wosińska
oraz Sławomir Grzymkowski.
Ta komedia obyczajowa cieszyła się
dużym uznaniem widzów i krytyków
w Paryżu. Nic w tym dziwnego, bowiem
już od pierwszej sceny zaczynamy
z wielkim zainteresowaniem śledzić losy
pewnego małżeństwa, które wraca do
domu z przyjęcia firmowego. Odrobina
wypitego wcześniej alkoholu rozwiązuje
im języki. Zaczynają rozmawiać na temat
pracy, domu, wychowania dzieci, rywalizacji zawodowej oraz kariery męża. Mimo
że wciąż łączy ich głębokie uczucie,
ranią się nawzajem, robiąc sobie wyrzuty
i zadając ból, a my poznajemy ich sposób
komunikacji oraz drogę, jaką wybrali,
idąc wspólnie przez życie.
Cykl Cinemaestro
w Cinema City
Ta opera uznawana jest za najbardziej
liryczną w karierze kompozytora.
Pierwszy raz została wystawiona w 1786
roku. Libretto, oparte na sztuce Pierre’a
Beaumarchais, opowiada historię miłosną
pełną intryg, pomyłek i perypetii. Inscenizacja prezentowana na ekranie kinowym
zrealizowana została przez Royal Opera
w 2006 roku, w reżyserii jej dyrektora
muzycznego Antonio Pappano. W rolach
głównych zobaczymy Erwina Schrotta
jako Figara (urugwajski bas-baryton) i niemiecką sopranistkę Dorothee Röschmann
jako hrabinę Almavivę. Warto sprawdzić,
czy tak nowatorskie podejście do kultury
wysokiej przypadnie nam do gustu.
Niekonwencjonalne
wyjście awaryjne
Zachęta. Narodowa
Galeria Sztuki
27 sierpnia 2010
Emergency Exit to instalacja zaprojektowana
przez Agnieszkę Kurant
i Aleksandrę Wasilkowską. Jest ona próbą
przekroczenia logiki
miejskiej rzeczywistości.
Tytuł o zabarwieniu ironicznym odnosi
się do obowiązujących w budynkach
i przestrzeni miejskiej wymogów higieniczno-zdrowotnych i przepisów bezpieczeństwa, których celem jest absolutna
kontrola ryzyka i eliminacja wszelkiej
przypadkowości. Artystki chciały pokazać, że powinniśmy być otwarci na to, co
w mieście nieprzewidywalne i niecodzienne. Należy podkreślać wszelkie napotkane tam osobliwości. Warto rozwijać
indywidualne, autonomiczne działania
i inicjatywy, które są odskocznią od
codzienności. Takie przesłanie niesie
wystawa, która w charakterystycznym dla
Zachęty, kontrowersyjnym stylu wprowadzi nas w nowatorską wizję jej autorek.
Klimakterium... i już
XXI wiek to kult młodości, zdrowia
i wigoru. Wie o tym każda kobieta po
pięćdziesiątce: oprócz biologicznych
symptomów menopauzy zmagać się
musi ze światem, który najchętniej
odstawiłby ją do lamusa. Elżbieta Jodłowska, autorka sztuki, umieszcza
tę tragiczną z pozoru sytuację między kabaretem, musicalem a farsą.
Foto Materiały prasowe, Krzysztof Bieliński
46
Pamelka (Elżbieta Jodłowska), Krycha (Krystyna Sienkiewicz) i Zocha (Grażyna Zielińska) spotykają się w dniu
urodzin Maliny (Iga Cembrzyńska) w jej sklepie z używanymi ciuchami. Kobiety śpiewają, że są „dojrzałe i cierpkie,
jak wino”. Na scenę, wprost z toalety wbiega Pamelka, której
towarzyszy przebój „Singing in the rain”. Już w pierwszych
minutach spektaklu wyśmiany zostaje problem „parcia na
mocz”. Zaraz potem panie rozpoczynają taniec ze sztucznymi szczękami, zamiast kastanietów. Czy to przystoi? W teatrze? Jak najbardziej – widownia pęka ze śmiechu. Już wie,
czego się spodziewać.
Ważne – niepoważne
Przyjaciółki rozpoczynają rozmowę na temat problemów
„wieku menopauzalnego”. Bezlitośnie obnażają kwestie plam
na skórze, bezsenności, wahania nastrojów. Skarżą się, że
społeczeństwo spycha je na margines i podcina im skrzydła,
mimo że ciągle są jeszcze w pełni sił. Jednocześnie udziela im
się lansowana w mediach pogoń za młodością. Pytają: „Czy
ta baba w lustrze to naprawdę ja?”. Odchudzają się, liftingują,
stosują terapie hormonalne, specjalne diety, ziołolecznictwo
i uciekają w gimnastykę. Ich najlepszym przyjacielem jest:
„Gumowy pas, to jest nasza broń – sylwetkę nam rzeźbi z dala.
Gumowy pas, ten co, ściska nas – oddychać... nie pozwala”.
Oczywiście plotkują także o mężczyznach. Krycha porównuje
facetów do wyrostka robaczkowego: „Sprawia cierpienie, a jak
się go pozbędziesz, okazuje się, że był niepotrzebny”. Dalej
mówi: „Mężczyzna musi się nachlać i zapłacić barmanowi, by
go wysłuchał. Oni muszą płacić za miłość, my nie musimy się
już bać niechcianej ciąży. My możemy się farbować, a jak oni
się farbują, to widać”. Nie znaczy to jednak, że bohaterki chcą
świata bez mężczyzn, rodem z „Seksmisji”. To ich wołanie
o zrozumienie i akceptację.
Cudowne antidotum
Elżbieta Jodłowska pragnie, aby kobiety były lepsze dla siebie.
Do wcielenia się w główne role zaprosiła postacie medialne,
które z ogromną łatwością wzruszają i bawią widzów. Nie boją
się śmieszności, nie marzą o roli Ofelii, nie wstydzą się grać
kobiet w starszym wieku. Są żywym dowodem na to, że nawet
wtedy można czerpać z życia pełnymi garściami. Twórcy spektaklu serwują nam cudowne lekarstwo bez skutków ubocznych
– śmiech. Właśnie ten lek, wspomagany przez dystans do siebie
i autoironię, okazuje się najskuteczniejszy w walce z klimakterium i wszechobecną młodością, usiłującą zepchnąć dojrzałe,
pełne sił panie na peryferia kobiecości.
Niektóre kobiety mają już za sobą klimakterium, inne właśnie
się z nim zmagają, a jeszcze innych dotknie ono niebawem. Menopauza odciska swoje piętno także na ich partnerach, dzieciach
i przyjaciołach. Jest to więc spektakl dla każdego. Widzowie
żartują, że powinien być refundowany przez NFZ – nie sposób
się z tym nie zgodzić!
47
48
wykaz pl acówek
49
Kliniki i poradnie
chorób zakaŹnych
Biała Podlaska
Poradnia Chorób Zakaźnych,
ul. Warszawska 15,
21-500 Biała Podlaska,
tel. 83 342 814 147
dr Irena Kijuk
Białystok
Klinika Chorób Zakaźnych
Wojewódzki Szpital
Specjalistyczny
im. K. Dłuskiego,
ul. Żurawia 14, 15-540 Białystok,
tel./fax 85 741 69 21
kierownik kliniki:
prof. dr hab. med.
Robert Flisiak
Doc.dr Tadeusz Wojciech
Łapiński
Prof. dr hab. Anatol Panasiuk
e-mail: [email protected]
Praktyka prywatna
doc. dr Tadeusz Wojciech
Łapiński
Centrum Medyczne
Białystok, ul. Niedźwiedzia 69,
(gabinet 104)
tel. 85 740 94 91
tel. kom. 604 651 709
e-mail: [email protected]
Praktyka prywatna
prof. dr hab. Anatol Panasiuk,
ul. Leszczynowa 17,
Białystok-Grabówka,
tel. kom. 605 134 720
e-mail: [email protected]
www.panasiuk.pl
Bolesławiec
Poradnia Chorób Zakaźnych
ul. Jeleniogórska 4,
59-700 Bolesławiec,
tel. 75 738 01 20
ordynator: dr Jan Hałubiec
Bydgoszcz
Wojewódzki Szpital
Obserwacyjno-Zakaźny,
ul. św. Floriana 12,
85-030 Bydgoszcz,
Katedra i Klinika
Chorób Zakaźnych AM
kierownik:
prof. dr hab. med.
Waldemar Halota
prof. dr hab. med.
Małgorzata Pawłowska
tel. 52 325 56 05
fax 52 345 71 95
e-mail: [email protected]
Bytom
Szpital Specjalistyczny nr 1,
ul. Legionów 49,
41-902 Bytom,
Oddział Obserwacyjno-Zakaźny i Hepatologii Zakaźnej
p.o. ordynatora oddziału:
dr n.med. Lucjan Kępa
tel. 32 281 92 41 (do 45)
Poradnia Wirusowego
Zapalenia Wątroby
przy Szpitalu
Specjalistycznym nr 1,
tel. 32 281 92 41
Chełm
Samodzielny Publiczny
Wojewódzki Szpital
Specjalistyczny
Poradnia Chorób Zakaźnych,
ul. Ceramiczna 1,
22-100 Chełm,
dr Maria Kornas-Rypina
tel. 82 562 33 58
Chorzów
Szpital Specjalistyczny
Oddział Obserwacyjno-Zakaźny,
doc. dr hab.
Włodzimierz Mazur
tel. 32 349 93 41
Poradnia Hepatologiczna
ul. Zjednoczenia 10,
41-500 Chorzów,
dr Ewa Janczewska-Kazek
tel. 32 349 93 82
Ciechanów
Szpital Wojewódzki
Oddział Chorób Zakaźnych,
ul. Powstańców
Wielkopolskich 2,
06-413 Ciechanów,
dr Dariusz Goryszewski
tel. 23 673 03 42
Cieszyn
Oddział Obserwacyjno-Zakaźny Szpitala nr 2 (ZOZ),
ul. Katowicka 1,
43-400 Cieszyn,
ordynator:
dr Bronisława Szlauer
tel. 33 852 05 46 wew. 162
Poradnia Hepatologiczna
wew. 140
Częstochowa
Wojewódzki Szpital
Zespolony, ul. PCK 1,
42-200 Częstochowa,
Oddział Zakaźny i Poradnia
Hepatologiczna
dr Edyta Jezierska
tel. 34 325 26 11 i 325 26 19
Dąbrowa
Tarnowska
Szpital im. S. Patrycego
Oddział Obserwacyjno-Zakaźny,
ul. Szpitalna 1,
33-200 Dąbrowa Tarnowska,
dr Zbigniew Martyka
tel. 14 642 28 31,
fax 14 642 27 14
e-mail: [email protected]
Dębica
Szpital Miejski (ZOZ)
Oddział Obserwacyjno-Zakaźny,
ul. Krakowska 91,
39-200 Dębica,
dr Teresa Brzostek
tel. 14 670 36 21
Elbląg
Szpital im. Jana Pawła II
Oddział Zakaźny,
ul. Żeromskiego 22,
22-300 Elbląg,
ordynator Oddziału Zakaźnego:
dr Elżbieta Hajer
tel. 55 230 42 30,
230 42 58, wew. 212
Ełk
Samodzielny Niepubliczny
ZOZ Vita,
ul. Kochanowskiego 68A,
10-300 Ełk,
dr Iwona Mierzejewska
dr Krzysztof Kropiwnicki
tel. 87 620 05 45
Gdańsk
Pomorskie Centrum Chorób
Zakaźnych i Gruźlicy
Klinika Chorób Zakaźnych AM,
ul. Smoluchowskiego 18,
80-214 Gdańsk,
kierownik:
dr med. Tomasz Smiatacz
dr Krystyna Witczak-Malinowska – konsultant
wojewódzki
tel. 58 341 28 87 sekretariat
www.pcchz.pl
Giżycko
Samodzielny Publiczny ZOZ
ul. Warszawska 41,
11-500 Giżycko,
dr Anna Lachowicz-Wawrzyniak
tel. 87 428 52 71 wew. 351
Gorzów
Wielkopolski
SP Szpital Wojewódzki
Oddział Chorób Zakaźnych
Poradnia Chorób Wątroby,
ul. Walczaka 42,
66-400 Gorzów Wielkopolski,
dr Danuta Śmiglak
tel. 95 732 20 41
Jasło
Szpital Specjalistyczny
w Jaśle,
Oddział Obserwacyjno-Zakaźny i WZW,
38-200 Jasło,
ul. Lwowska 22,
kierownik oddziału:
lek. med. Lucyna Misiołek
tel. 13 443 75 44
Jarosław
Centrum Opieki Medycznej
w Jarosławiu
Oddział Obserwacyjno-Zakaźny,
ul. 3 Maja 70,
37-500 Jarosław,
kierownik oddziału:
lek. med. Małgorzata
Dankiewicz
tel 16 621 54 21
Katowice
Oddział Gastroenterologii SP
Centralny Szpital Kliniczny
im. K. Gibińskiego Śląskiego
Uniwersytetu Medycznego,
ul. Medyków 14,
40-752 Katowice,
kierownik:
prof. dr hab. Marek Hartleb
dr Joanna Musialik
tel. 32 789 40 00 centrala,
tel. 32 789 40 34 poradnia
www.csk.katowice.pl
Kielce
Wojewódzki Szpital
Zespolony
Oddział Obserwacyjno-Zakaźny,
ul. Radiowa 7,
25-317 Kielce,
ordynator:
dr n.med. Wiesław Kryczka
tel. 41 363 71 34
e-mail: [email protected]
Konin
Wojewódzki Szpital
Zespolony
Oddział Chorób Zakaźnych,
ul. Wyszyńskiego 1,
62-510 Konin,
dr Zbigniew Pęczak
tel. 63 240 44 92 (poradnia)
Jolanta Hojoł-Wróbel
tel./fax 12 614 22 73 sekretariat
tel. 12 614 22 80 rejestracja
poradni,
tel. 12 614 22 82 dyżurka
lekarska, oddział
Klinika Chorób Zakaźnych
i Hepatologii, Szpital
Uniwersytecki,
ul. Śniadeckich 5,
31-531 Kraków,
kierownik:
prof. dr hab. n.med.
Tomasz Mach
tel. 12 424 73 40 (recepcja)
tel. 12 424 73 55
tel. 12 424 73 60 (poradnia)
Szpital Specjalistyczny
im. S. Żeromskiego
Oddział Obserwacyjno-Zakaźny,
os. Na Skarpie 66,
31-913 Kraków,
dr n.med. Barbara Postawa-Kłosińska
tel. 12 644 01 44
Poradnia Chorób Zakaźnych
dla Dorosłych
wew. 502 czynny pn.–pt. 9–12
Gabinet Hepatologiczny
czynny:
pon. 7–17.30, wt. 7– 20,
śr. 10–20, czw. 7–20
V Wojskowy Szpital Kliniczny
z Polikliniką
Oddział Obserwacyjno-Zakaźny,
ul. Wrocławska 1/3,
30-901 Kraków,
tel. 12 630 83 24 lub 42
kierownik: dr Artur Lipczyński
Lublin
Szpital Wojewódzki
Oddział Obserwacyjno-Zakaźny,
ul. Chałubińskiego 7,
75-581 Koszalin,
ordynator: dr Jacek Wróblewski
tel. 94 348 81 61 – ordynator
tel. 94 348 82 92
Samodzielny Publiczny
Szpital Wojewódzki
im. Jana Bożego
Katedra i Klinika Chorób
Zakaźnych,
ul. Biernackiego 9,
20-089 Lublin,
kierownik:
prof. dr hab. med. Roma
Modrzewska
tel. 81 740 56 29, 81 740 27 00,
tel. 81 740 82 71 (przychodnia)
www.top.lublin.pl/janbozy
Kraków
Łańcut
Koszalin
Wojewódzkie Centrum
Diagnostyki i Terapii
Wirusowych Zapaleń Wątroby
i Hepatologii z Poradnią
Specjalistyczną i Oddziałem
Wirusowego Zapalenia
Wątroby i Hepatologii,
ul. Prądnicka 80,
31-202 Kraków,
kierownik:
Barbara Baka-Ćwierz
zastępca kierownika:
Klinika Obserwacyjno-Zakaźna UM,
ul. Kniaziewicza 1/5,
91-347 Łódź,
ordynator:
prof. dr hab. med.
Daniela Dworniak
tel. 42 251 61 82
Oddział Obserwacyjno
– Zakaźny i Chorób Wątroby
ordynator: dr Zbigniew Deroń
Oddział Chorób Zakaźnych,
Tropikalnych i Pasożytniczych
Katedra i Klinika Chorób
Zakaźnych AM
prof. dr hab. med.
Jan Kuydowicz
tel. 42 251 61 82
Instytut Centrum Zdrowia
Matki Polki, 93-338 Łódź,
ul. Rzgowska 281/289,
III Klinika Pediatrii,
ordynator: prof. Teresa
Woźniakowska-Gęsicka
Łuków
Poradnia Chorób Zakaźnych
al. Kościuszki 2,
21-400 Łuków,
tel. 25 798 96 25
ordynator: dr Bożena Gajownik
dr Jolanta Fornal
Mielec
Szpital Powiatowy
im. Edmunda Biernackiego
Oddział Obserwacyjno-Zakaźny
Poradnia Chorób Zakaźnych,
ul. Żeromskiego 22,
39-300 Mielec,
dr Józef Sznajder
tel. 17 78 00 378
www.zoz.mielec.pl
Olsztyn
Poradnia Hepatologiczna,
ul. Żołnierska 16 a,
10-561 Olsztyn,
tel. 089 538 64 86
Wojewódzki Szpital
Specjalistyczny,
ul. Żołnierska 18,
10-561 Olsztyn,
dr Jolanta Citko
tel. 89 538 65 99
Opole
Centrum Medyczne
w Łańcucie Sp. z o.o.,
Oddział Obserwacyjno-Zakaźny,
ul. Paderewskiego 5,
37-100 Łańcut,
dr Jerzy Sieklucki
tel. 17 224 02 92
Szpital Wojewódzki
Oddział Zakaźny/Poradnia
Hepatologiczna,
ul. Kośnego 53,
45-372 Opole,
ordynator: dr Wiesława Błudzin
tel. 77 443 30 64
Łódź
Poradnia Chorób Zakaźnych,
ul. Sienkiewicza 56,
07-409 Ostrołęka,
Specjalistyczny Szpital
Wojewódzki im. Biegańskiego
Ostrołęka
tel. 29 765 12 77
ordynator:
dr Małgorzata Giżycka
tel. 29 765 13 93
ordynator: dr n.med.
Iwona Olszok
tel. 32 755 50 50
Płock
Radomski Szpital
Specjalistyczny
Oddział Zakaźny,
ul. Tochtermana 1,
26-600 Radom,
dr Grzegorz Stolarek
tel. 48 361 52 23
Wojewódzki Szpital
Zespolony
Oddział Chorób Zakaźnych,
ul. Medyczna 19,
09-400 Płock,
dr Małgorzata Galon
tel. 24 364 62 13 pokój
lekarski
Poznań
Wojewódzki Szpital
im. Strusia (ZOZ Stare Miasto)
Klinika Chorób Zakaźnych AM
Wojewódzka Poradnia WZW,
ul. Szwajcarska 3,
61-003 Poznań,
kierownik: prof. dr hab. med.
Iwona Mozer Lisewska
tel. 61 873 93 76 sekretariat
kierownik Poradni WZW:
dr Iwona Bereszyńska
tel. 61 877 36 87
Poradnia WZW
Bamberski Dwór
(kontrakt z NFZ i prywatnie),
ul. św. Wawrzyńca 11,
60-539 Poznań,
rejestracja: tel. 61 848 14 10
w godz. 8–20
dr Iwona Bereszyńska
przyjmuje:
poniedziałki: 16.30–18.30,
piątki: 15.30–17.30
prof. Jacek Juszczyk
przyjmuje prywatnie:
Przychodnia Arsmedica
ul. Podgórna 4,
61-829 Poznań
tel. 61 852 81 08
Radom
Rzeszów
Wojewódzka Przychodnia
Specjalistyczna
Poradnia Hepatologiczna,
ul. Lwowska 60,
35-301 Rzeszów,
dr Janusz Kaliszczak
tel. 17 866 40 00
centrala szpitala
(rejestracja wew. 444)
i 17 866 44 28, środy 15–18
(także dzieci od 15. roku życia.
Osoby wstępnie kwalifikowane
do terapii przeciwwirusowej
przy hepatitis C odsyłane są
w celu diagnostyki do Łańcuta).
Sanok
Gabinet Prywatny
ul. Rynkowa 63,
62-081 Przeźmierowo,
dr Iwona Bereszyńska
tel. 61 816 39 00
[email protected]
Szpital SPZOZ
Oddział Chorób Zakaźnych,
ul. 800-lecia 26,
38-500 Sanok,
tel. 13 465 62 45 pokój lek.
Elżbieta Jurasz
Renata Kornasiewicz-Dubiel
kierownik:
Stanisława Warzycha
www.zozsanok.pl
Poradnia Chorób Zakaźnych
tel. 13 465 62 42
czynna od poniedziałku
do piątku
od 11 do 13;
leczeni interferonem
przyjmowani są:
we wtorki
(Renata Kornasiewicz-Dubiel)
i czwartki
(Elżbieta Jurasz)
od 8 do 13
Puławy
Starachowice
Przeźmierowo
ZOZ Puławy Oddział
Chorób Zakaźnych,
ul. Bema 1,
24-100 Puławy,
dr Tomasz Piekos
tel. 081 886 42 91
Powiatowy ZOZ,
27-200 Starachowice,
ul. Radomska 70,
Oddział Obserwacyjno-Zakaźny, ordynator:
dr Jadwiga Maciukajć
Racibórz
Szczecin
Szpital Rejonowy im.
dr Józefa Rostka w Raciborzu
ul. Gamowska 3,
47-411 Racibórz,
Oddział Obserwacyjno-Zakazny
Poradnia Hepatologiczna
Pomorska Akademia
Medyczna
Oddział Hepatologiczny
Klinika Chorób Zakaźnych,
ul. Arkońska 4,
71-455 Szczecin,
kierownik:
prof. Anna Boroń-Kaczmarska
tel. 91 431 62 42 sekretariat
e-mail: [email protected]
Poradnia WZW,
ul. Arkońska 4,
71-455 Szczecin,
kierownik:
dr hab. Marta Wawrzynowicz-Syczewska
tel. 91 454 10 07
Hepatologiczny
Punkt Konsultacyjny
środy i czwartki 11–13
dr Anita Wnuk
i dr hab. Marta Wawrzynowicz-Syczewska
ul. Broniewskiego 12,
71-455 Szczecin,
tel. 91 454 10 07 w. 442 lub 445
rejestracja i 454 24 50
e-mail [email protected],
[email protected]
Toruń
Wojewódzki Szpital
Obserwacyjno-Zakaźny,
ul. Krasińskiego 4/4A,
87-100 Toruń,
ordynator:
dr Elżbieta Strawińska
tel. 056 658 25 60
dr Bożena Balewska-Hildebrandt
tel. 56 658 25 07
tel. 56 622 10 92
Tychy
Wojewódzki Szpital
Specjalistyczny nr 1
im. prof. Józefa Gasińskiego,
ul. Edukacji 102,
43-100 Tychy,
dr Tomasz Macura
tel. 032 325 43 03
Wałbrzych
Poradnia Chorób Zakaźnych,
ul. Stefana Batorego 4,
58-300 Wałbrzych,
tel. 74 648 98 84
ordynator:
dr Krystyna Augustyniak
Wałcz
107 Szpital Wojskowy
z Przychodnią
Oddział Zakaźny,
ul. Kołobrzeska 44,
78-600 Wałcz,
ordynator: dr Mariusz Mróz
tel. 67 250 29 11
pok. ordynatora
tel. 67 259 29 12
pok. pielęgniarek
www.107sw.mil.pl
Warszawa
Wojewódzki Szpital Zakaźny
Klinika Hepatologii i Nabytych
Niedoborów Odporności AM,
ul. Wolska 37,
01-201 Warszawa,
konsultant krajowy:
dr hab. Andrzej Horban
kierownik: dr hab.
Alicja Wiercińska-Drapało
tel. 22 335 53 52
(centrala szpitala)
Oddział Dzienny Szpitala
Zakaźnego
dr Hanna Berak
tel. 22 335 53 52
Wojskowy Instytut Medyczny
Klinika Chorób Infekcyjnych
i Alergologii,
ul. Szaserów 128,
00-909 Warszawa,
tel. 22 681 61 99, 22 681 75 19
prof. Jerzy Kruszewski
dr Marek Dudziak
Poradnia Chorób Zakaźnych
dr Iwona Suchecka
Centralny Szpital Kliniczny
MSWiA Oddział Chorób
Wewnętrznych i Hepatologii,
ul. Wołoska 137,
02-507 Warszawa,
ordynator: dr Andrzej Gietka
tel. 22 602 18 50
Wrocław
Wojewódzki Szpital
Specjalistyczny
im. J. Gromkowskiego,
ul. Koszarowa 5,
51-149 Wrocław,
I Oddział Kliniczny Chorób
Zakaźnych, Chorób Wątroby
i Nabytych Niedoborów
Odpornościowych
prof. dr hab. Andrzej Gładysz
prof. dr hab. Krzysztof Simon
tel. 71 395 75 49, 71 325 52 42
Oddział Chorób Zakaźnych
dr n.med. Hanna Łabędzka
Tel. 71 395 75 82
Poradnia Chorób Zakaźnych
lek. med. Beata Dobracka
tel. 71 395 74 37
Zawiercie
Szpital Powiatowy
w Zawierciu,
ul. Miodowa 14,
42-400 Zawiercie,
Oddział Obserwacyjno-Zakaźny
Poradnia Chorób Zakaźnych
dr n.med. Halina
Ciszkowska-Bogdał
tel. 32 674 02 91
Zielona Góra
Poradnia Chorób
Zakaźnych w Zielonej Górze,
ul. Wazów 42,
65-044 Zielona Góra,
tel. 68 452 77 78
dr Jacek Smykał,
dr Waldemar Szymański
50
u
j
a
z
d
o
r
im
o
w
s
w
y
n
y
Jed
b
Kwartalnik dla oseó
h
ic
k
is
l
b
h
ic
i
k
r
e
n
i
m
a
z chorob
zapowiedzi
W następnym
numerze...
Twój ruch:
Nordic wa lk ing
kulturalny
dy specjalistów + Kącik
ra
stko o przeszczepie + Po
tykuły medyczne + Wszy
CiekawE ar
MAGAZYN DLA OSÓB Z CHO
(&& $&%
magazyn dla chorych na
KICH
WZW
=8K
6H:C>DGON
ABECAD¸O
ZDROWIA
ROBAMI NEREK I ICH BLIS
I6>8=>
B:9NI68?6
LGJ8=J
8O:E>:C>6
HO
LEâƒCNBL>:@J
3/2010 (15)
redakcja magazynu
ul. Genewska 37, 03-940 Warszawa
tel./faks 0-22 617 93 23, 617 93 86
redaktor naczelny
Jacek Matwiejczyk
[email protected]
sekretarz redakcji
Andrzej Opala
[email protected]
Cienie i blaski:
Nata lie Cole
redakcja
Agnieszka Bańkowska, Magda Górska,
Ewa Koperska, Iwona Mocior,
Sylwia Omiotek, Halina Ruszkiewicz,
Karolina Szmytko, Krzysztof Woźniakowski
fotoedytor
Anna Woźniakowska
opracowanie graficzne
Tomasz Rosłon
biuro reklamy
Anna Mocior
[email protected]
Dieta:
W kuchni u Heidi K lum
wydawca
Direct Publishing Group SA
ul. Genewska 37, 03-940 Warszawa
www.dp-group.com.pl
Prof. Zbigniew Wlodarczk
7/
5
=
:
=
B
<
/
:
>
A
<
B@/
B=;32G1G</
39AB@3;/:</
menedżer projektu
Aleksandra Wasążnik
dyrektor projektu
Agnieszka Ziółkowska-Szulczyk
dyrektor generalny
Michał Sztand
druk: Miller Druk
Magazyn powstał dzięki wsparciu
firmy Roche Polska
Zdjęcie na okładce: Corbis
A>=ZA@DBBAJ
JESIENIĄ
O KONDYCJĘ
>=2KA@DO¹•3
WYCIECZ
WĘGIERSKICH ŹRÓDEŁ
57/
16=JE:=
>AGMO
TYWU DO
CO NAS
POMAGANIA INNYM
Accu-Chek Go
ACCU-CHEK® jest zastrzeżonym znakiem handlowym firmy Roche. © 2009 Roche
Kierunek – Twoja strefa komfortu
Przenieś się do własnej strefy komfortu
Możliwość ustawienia w glukometrze własnego zakresu docelowego glikemii oraz 4 alarmów
przypominających o konieczności wykonania pomiaru zapewnia wygodę optymalnej terapii cukrzycy.
Specjalny przycisk usuwania testów pozwala na pozbywanie się zużytych pasków w sposób
bezpieczny i higieniczny.
Accu-Chek Go to glukometr:
… Inteligentny – ostrzega o przekroczonym terminie ważności testu paskowego, umożliwia
ustawienie osobistego zakresu docelowego glikemii
… Troskliwy
– dzięki 4 alarmom przypomina o konieczności wykonania pomiaru
… Higieniczny – umożliwia bezpieczne i higieniczne usuwanie zużytych
testów paskowych
Teraz możesz więcej.
www.accu-chek.pl

Podobne dokumenty