zalacznik-nr1 - Konkursy dla dzieci
Transkrypt
zalacznik-nr1 - Konkursy dla dzieci
Załącznik nr 1 do konkursu plastycznego pt. „Bajkowa przygoda” organizowanego przez Dolnośląski Zespół Parków Krajobrazowych Oddział Jelenia Góra 25 utworów literackich/bajek przyrodniczych (prace uczniów wyróżnione w konkursie literackim w 2015 roku). Każdy uczestnik konkursu wybiera sobie jeden dowolny utwór do przedstawienia go w formie pracy plastycznej. Numer 1 pt. „Rudolf” Dawno temu w ciemny lesie, Żył lis Rudolf, jak wieść niesie. Wciąż podkreślał swe uroki, Nie słuchając nawet sroki. Lis charakter miał niełatwy, Chwalipięta z niego straszna. Jego ogon najpiękniejszy, No i kolor – to rzecz jasna. Z nikim nie chciał wejść w dyskusję, Wciąż o sobie tylko mówił. To był powód, że nikt z lasu, tak naprawdę go nie lubił Czy to zając, kret, czy jeż, Gdy spotkali lisa w lesie wnet umykał niczym pstrąg, W czystej, zimnej, rwącej, rzece. Dnia pewnego jeż z wiewiórką, Z brzegu lasu sobie stali, Iż radością bardzo wielką Głośno razem rozmawiali. Lis, przechodząc obok drogą, jak usłyszał tę rozmowę Wnet posmutniał, tupnął nogą, I w rozpaczy spuścił głowę. Rudolf krzyknął: „Dosyć tego! Trzeba zmienić się kolego! Zamiast mówić wciąż o sobie, Zacznij słuchać, gdy ktoś powie.” Jak to zwykle w każdej bajce, Morał z tego taki mamy. Musisz także słuchać innych, Aby w życiu być lubianym Autor: Alicja Kaczmarek, Szkoła Podstawowa nr 3 w Jeleniej Górze Numer 2 pt. „Nietoperek Franek” W pewnej polskiej wiosce, koło Jeleniej Góry, mieszkała grupa nietoperzy. Najmłodszym jej członkiem był zawsze optymistyczny Franek. Lubił on figle, zabawy, a jego ulubionym jedzeniem były świeżutkie żuczki. Franek musiał się często przeprowadzać, ponieważ ludzie nie lubili nietoperzy, choć są one bardzo pożyteczne, bo żywią się owadami. Pewnego razu kolonia została wygnana z najlepszej jak dotąd siedziby. Nietoperze przez miesiąc latały i latały w desperackich poszukiwaniach własnego lokum. W końcu znalazły piękną jaskinię. Niestety, miała ona już swoich lokatorów. Samiecprzywódca zdecydował, że trzeba walczyć. Starcie miało odbyć się za dwa dni. Mały Franek nie mógł znieść myśli, że trzeba będzie zabrać komuś dom żeby samemu go mieć. Poleciał więc na poszukiwania miejsca do zamieszkania. Następnego dnia znalazł obiecującą lokalizację, była to stara, opuszczona rudera. Franek wleciał do środka i się rozejrzał. Pomyślał, że to idealne miejsce do zamieszkania ponieważ miało wspaniały, drewniany, sufit do którego nietoperze będą mogły z łatwością przytwierdzić się pazurkami i zawisnąć głową w dół. Malec ekspresem poleciało swojej grupy aby poinformować ją o wspaniałym znalezisku. Powiedział z entuzjazmem: - „Słuchajcie, słuchajcie nie trzeba będzie walczyć. Znalazłem idealne miejsce do osiedlenia się na stałe”. Wszystkie nietoperze poleciały do owego idealnego miejsca aby mu się przyjrzeć. Kiedy tam dotarli ssaki zaczęły kręcić nosem. Zapanowało oburzenie na lokum pod pretekstem brzydkiego zapachu. Wszystkie nietoperze, oprócz rodziny Franka, odleciały na przygotowania do bitwy. Tymczasem Franek i jego rodzina zaczęli się zadamawiać w nowym domku. Nagle rozległ się okrzyk zachwytu – za domem, starym, i brzydkim, tata Franka znalazł przecudny ogród. Rosło tam wiele gatunków kwiatów, krzewów, a na samym środku rosła ogromna czereśnia z pięknymi różowo-białymi kwiatkami. Było oczywiste, że to wprost raj na ziemi pełen nie tylko wyjątkowych roślin ale i smakowitych owadów. A idealnym miejscem do spania były gęste gałęzie ogromnego drzewa. Przez „Tajemniczy ogród” ( bo tak nazwał to miejsce Franek) przebiegała kręta, brukowa ścieżka. Było tam też mnóstwo starych zabawek, a wśród nich ulubiona zabawka małego nietoperza, czyli piłka. Bardzo lubił się nią bawić zamykając oczy i używając swojej echolokacji turlać ją do bramki, którą stanowiły różne przedmioty. Następnego dnia Franek wraz z rodzicami polecieli zobaczyć kto wygrał bitwę. Widok pola walki był makabryczny – wszędzie leżały martwe ciała ich przyjaciół. Mora z tego taki – że’ Białego kruka darmo nietoperz szuka”. Autor: Alicja Hubert Żojdzik, Szkoła Podstawowa nr 3 w Lwówku Śląskim Numer 3 pt. „W dolnośląskim, gęstym borze...” W dolnośląskim, gęstym borze, A dokładnie w lisiej norze, Odbywała się biesiada- wielka impra, maskarada. Tu spotkały się – Lisica, pani borsuk, niedźwiedzica, Był też dzik, całkiem zdziczały, Wszystkie sowy z niego piały. Salamandra i ropucha Nastawiały tylko ucha I słuchały słów rzekotki, Bo ma z pierwszej ręki plotki: Ponoć tak pogłoska niesie, Że jest skarb ukryty w lesie. Jak to kuny usłyszały, Prawie się pozagryzały. Jak się zaczął wyścig szczurów, Chciwców oraz wielkich gburów. Pędzą na złamanie karku, By odnaleźć złoto w garnku. Locha szlocha – - jest na końcu, Jeleń pędzi w pełnym słońcu Lecz wyprzedził go jeż mały, Choć mu prawie wyszły gały. A Tchórz stchórzył i powiedział, Że pod drzewem będzie siedział. Bóbr wyciął orła jak długi, No i niestety był drugi. A pierwsza byłą lisica, bo to jest cwana samica. Znalazła w końcu te krzaki, gdzie miał być skarb. Ale jaki? I pcha tam łapy nachalni. I jak ją nagle coś palnie! Piecze i boli ją łapa, to żmija zygzakowata. I zamiast skarbu, cwaniara Dostała rejs do szpitala. Z tego morał taki: Nie pchaj łapy w gęste krzaki. Autor: Miłosz Ogonowski, Szkoła Podstawowa we Włodzicach Wielkich Numer 4 pt. „Pies i kot” W żółtym domu z białym płotem, mieszkał sobie piesek z kotem. I choć wszyscy z tego drwili, oni bardzo się lubili. Aż raz zbiegła się gromada: „Pies i kot razem !- to nie wypada.” I wciąż kota namawiali, by od pieska się oddalił. A więc kot, nie myśląc wiele, rzecze do nich: „Przyjaciele! Skoro tak sprawę stawiacie, idę z wami , rację macie.” Prędko zatem płot przeskoczył, lecz, że droga jest – przeoczył. I chcąc przejść na drugą stronę, wpadł pod auto rozpędzone. Padł biedaczek na ulicy i cichutko z bólu kwiczy. Zaś zwierzęta przerażone, poszły sobie w drugą stronę! Tylko pies z pomocą biegnie, pomóc kotkowi w potrzebie. Zabrał do domu, dał miskę mleka, i przy łóżeczku zmartwiony czeka. Jaki jest morał, zapewne wiecie: „Przyjaźń jest najcenniejsza w świecie! I nic, że czasem tak się różnimy, bo najważniejsze, że się lubimy”. Autor: Julia Chlebowicz, Szkoła Podstawowa nr 3w Lwówku Śląskim Numer 5 pt. „Osiołek śimeciołek” Historyjkę ciekawą pragnę Wam przedstawić, bohater osiołek- zechciał się tu zjawić, lekkoduch by z niego, o nic się nie martwił, nie dbał o prządek, a z uwag sobie zadrwił. Prosiły go zwierzęta, by nie wyrzucał śmieci, po łąkach i lasach rozrzucał jak leci. Miarka się przebrała, konsekwencje poniesie. Wyzbiera nasz osiołek śmieci w całym lesie. Gdy wszystko posprzątał, uszka miał wytargane, długie uszy zostały, środowisko zadbane. Morał z tej bajeczki – chwilą jest doniosłą. Nie śmieć okolicy, bo uszy urosną. Autor: Iga Sikora, Szkoła Podstawowa Nr 2 w Lwówku Śląskim Numer 6 pt. „Żółw i zając” Byli sobie dwaj koledzy – żółw i zając. Pewnego dnia na spacer się wybierając, rozmawiali, które zwierzę jest najzwinniejsze. Żółw wskazał, iż może to być sarenka, ponieważ jest wysportowana oraz długie i chude ma nóżęta. Zając nie zgodził się ze zdaniem koleżki, Ponieważ twierdził, że sarence łatwo potknąć się , gdy uprawia przebieżki. Zając twierdził, że to on jest najzwinniejszy, Ponieważ jest szybki i najskoczniejszy. Szli sobie i szli aż nagle za drzewem Pojawił się bardzo duży wilk ze swym wielkim gniewem. Żółw i zając byli bardzo przestraszeni. Zając po chwili namysłu skrył się w lisiej sieni. Żółw zachował zimną krew, pomyślał „Dam się złapać po moim trupie” I schował się w swojej skorupie. Wilk podszedł do żółwia, powąchał Po czym stwierdził, że to coś twardego, kamień być może, więc nie nadaje się dla brzuszka wilczego. Morał z tego taki, że często zimna krew i opanowanie lepsza niż ucieczka mój drogi Panie Autor: Mateusz Kudłacik, Szkoła Podstawowa nr 6 w Jeleniej Górze Numer 7 pt. „Zajęcze szczęście” Mieszkał w lesie mały zajączek Nie miał problemów ani bolączek Wielu przyjaciół go otaczało Lecz jemu ciągle wrażeń było mało Pomyślał sobie, pójdę do miasta Posmakować marchewkowego ciasta Do cukierni przez drogę było To dobrze się nie skończyło Bohatera naszego potrącił wóz Który do miasta mleko wiózł Ale szczęście przy nim było Na siniakach się skończyło Morał z bajki taki: Uważajcie na jezdni zwierzaki!!! Autor: Szymon Klim, Szkoła Podstawowa nr 1 w Kowarach Numer 8 pt. „Skromny osioł” W pewnym lesie gdzieś za miastem Mieszkał osioł w łaty jasne. Chociaż mniejszy był od konia, z krótszą grzywą, marną miną. Pewnie kroczył po tych lasach, W swych niebieskich adidasach. Czasem lubił sobie podjeść, Tu gałązkę z kory objeść. Owies, sianko też są dobre A zazwyczaj w porze chłodnej I nikomu nie zawadzał i dróżkami swymi chadzał, Nie zaczepiał, nie narzekał i tak ośli żywot leciał. Czasem nawet też pomagał gdy w pułapkę zając wpadał Nie odmawiał też pomocy gdy jeż zbłądził w środku nocy. Chytre lisy zazdrościły - Ach ten osioł głupi, mściwy. Lecz nie słuchaj ich kolego Nie oceniaj po wyglądzie Bo nie zawsze piękny, mądry Umie pomóc taj k jak skromny. Autor: Kaja Czachara, Szkoła Podstawowa nr 2 w Lwówku Śląskim Numer 9 pt. „Myszka Modliszka” Była sobie pewna myszka, Nazywano ją modliszka. Pełno ubrań wszędzie miała, Bo stroić się lubiła. Gdy do sklepu szła, To mówiła o sobie, że jest wielką damą, Że ma stroje najładniejsze, najmodniejsze. Modniszka nasza siostry miała, Które ciągle obrażała. Wszystko za nią robiły i ciągle się smuciły, Bo zawsze zmęczone były. Pewnego dnia się zmówiły i siostrę zostawiły. Wyjechał w świat daleko, przed podróżą pijąc mleko. Modniszka zrozumiała, że obrażać nie musiała. Autor: Joanna Rybak, Szkoła Podstawowa nr 10 w Jeleniej Górze Numer 10 pt. „Nieproszeni goście” Na niewielkim wzniesieniu w pobliżu strumyka rósł ogromny bukowy las. Jego mieszkańcy żyli ze sobą w przyjaźni. Nigdy sobie nie dokuczali, za to chętnie pomagali. Dbali o swoje mieszkania, dlatego las był czysty i piękny. Nadeszły wakacje. Borsuki, jeże, zające i żaby wybrały się na jagody. Bardzo się zdziwiły gdy na miejscu zobaczyły połamane krzaczki jagód i porozrzucane śmieci. Na środku polany paliło się ognisko. Jakiś nieproszony gość przybył do lasu i wcale nie potrafił się tu zachować. Zwierzęta wzięły się do pracy. Zgasiły ogień i pozbierały śmieci. Polana jednak nie była już taka piękna. Połamanych krzewów i drzew nie dało się naprawić. Sytuacja taka powtórzyła się kilka razy. Ptaki skarżyły się, że ktoś niszczy ich gniazda, mrówki mówiły o zburzonych mrowiskach, a do tego w lesie przybywało śmieci. Wszystkim zwierzętom przeszkadzał hałas, który towarzyszył każdej wizycie. Zrobiły więc naradę i postanowiły rozprawić się z wandalami. Mniejsze zwierzaki zajęły się zbieraniem i pakowaniem śmieci, większe postanowiły trochę przestraszyć intruzów. Nadszedł wieczór. Zwierzęta ukryte w lesie najpierw usłyszały, a potem zobaczyły grupę chłopców. Planowali oni ognisko pożegnalne. Nieśli ze sobą słodycze, napoje w plastikowych butelkach i kiełbaski. Usiedli na polanie i zaczęli rozpalać ogień ogromnie przy tym hałasując. Zwierzęta tylko na to czekały. Pierwsze odezwały się sowy złowrogo pohukując. Dzieci były trochę zdezorientowane. Nagle nadleciały nietoperze. Przelatywały tak blisko dzieci, że czuły one dotyk ich skrzydeł na twarzy. Z leśnego runa wypełzły węże, wyszły jaszczurki i żaby. Zaczęły wślizgiwać się do nogawek, spodni i rękawów koszul. Dzieci ze strachu zaczęły piszczeć. Wtedy ruszyły dziki i jelenie. Chłopcy bardzo przestraszeni rzucili się do ucieczki, chcieli jak najszybciej znaleźć się w domu. Przed domem czekała ich niespodzianka. Na podwórku zgromadziły się zające, borsuki, jeże, wiewiórki i ptaki trzymając worki na pełne śmieci. Chłopcom zrobiło się wstyd gdy dowiedzieli się, że ta góra śmieci została w lesie po ich wizytach. Zwierzęta wytłumaczyły dzieciom dlaczego dzisiaj tak się zachowały. Chłopcy nie pomyśleli wcześniej, że las jest czyimś domem i należy go szanować. Przejęci obiecali poprawę, a sowa wręczał im regulamin zachowania się w lesie mówiąc: „Nie czyń drugiemu co tobie nie miłe”. Autor: Gabriela Kowalska, Szkoła Podstawowa Nr 2 w Lwówku Śląskim Numer 11 pt. „Wiewiórka” Za górami za lasami Mieszkała wiewiórka z dużymi zębami. Całe dnie po drzewach skakała, Orzechy i żołędzie łupała. Chociaż była bardzo mała, Dobre serduszko miała. Często jednak smutna była, Przyjaciół nie gościła. Gdy tylko na polanie się zjawiła, Gromada zwierząt z niej drwiła. Rudy ogon wyśmiewała, Długie zęby wytykała. Aż tu dnia pewnego Gałąź spadła z drzewa wielkiego. Norę kreta zasłoniła Nieboraka uwięziła. Wszystkie zwierzęta się trudziły, Jednak przyjaciela nie uwolniły, Gałąź odsunąć próbowały, Lecz siły za mało miały. Wtedy wiewiórka przyszła z pomocą, Do pracy zabrała się z ochotą. Ząbkami konar ponadgryzała, Biednego kreta uratowała Wszystkie zwierzęta jej dziękowały, Za zachowanie swoje przepraszały. Wiewiórka urazy nie żywiła, Winy szybko wybaczyła. Drogie dzieci, morał z bajki płynie: Nie osądzajcie po wyglądzie, lecz po czynie! Autor: Hanna Sysak, Szkoła Podstawowa nr 2 w Lwówku Śląskim Numer 12 pt. „O dwóch rudych nicponiach” Pewien lisek z rudą kitką i wiewiórka z ryżą grzywką w lesie zachowywali się niezwykle brzydko. Tylko harce, dzikie psoty- do tego mieli dużo ochoty, A za nic nie chcieli wziąć się do uczciwej roboty - Czas na lasu porządkowanie – rzekła sarna -Propozycja to marna – szeptem wie woreczka powiedziała I kolegę liska na manowce po cichutku wyprowadzała. Sarna, jeleń, borsuk, dzik las posprzątali w mig. -Nauczkę leniom dać trzeba koniecznie! -Ponieść karę muszą bezsprzecznie! Takie oto głosy echo niosło nad koronami drzew. A dumny jeleń tylko z zadumą podniósł brew i rzekł: -Kto domu swego nie szanuje, ten na srogą karę zasługuje. Przyszedł lisek z wiewióreczką uradowani swoją wycieczką. Na miny groźne natrafili, koledzy nie byli dla nich mili. Dwa nicponie swoje domki-norki wnet sprawdzili I ich widokiem bardzo się zdziwili. Wkoło tak czysto i schludnie, pachnie świerkiem, a od brudu w norkach lista i wiewiórki skóra cierpnie! Rudzielce oczy spuściły i o przebaczenie poprosiły. Solennie obiecały o porządek dbać dla lasu chwały: Bo kto swego domu nie szanuje, na karę zasługuje… Autor: Julia Wojterek, Szkoła Podstawowa nr 1 w Kowarach Numer 13 pt. „Wizyta” Była kiedyś taka spatrwa, Do bociana ma przyjść żaba. Bocian patrzy, wszędzie czysto, Jak by się na niebie błysło. Wtem z bociana tryska lawa, Tutaj jest rozlana kawa! Kto u licha?! Żeby Inkę Rozlać tutaj pod choinkę? Tik tak, zegar tyka, Za minutę jest wizyta. Bocian myśli, myśli, myśli, Myśli, myśli… Goście przyszli. Nadal myśli, ciągle myśli, Trzy minuty, goście wyszli. Morał taki. Czy duży problem, czy problem mniejszy, Gość jest zawsze najważniejszy. Autor: Daniel Pawłowski, Szkoła Podstawowa nr 3 w Jeleniej Górze Numer 14 pt. „Zęby bobra” W rzece po lodzie Bóbr płynie po wodzie Do żeremia szybko gna Bo tam rodzinę swoją ma Pani bóbr dobra mama Małym bobrom zęby szczotkować kazała Bobrze zęby często myć trzeba Bo potrzebne są do ścinania drzewa Gryzu-Rachu-ciachu Drzewo leży i po strachu Lecz jeden synek bóbr Ząbków nie szczotkował Chociaż mógł Oszukiwał bobrzy ród Szczotkę i pastę chował pod lód Raz przy budowie tamy Zęby go rozbolały Ma za to oszust mały Do doktora Zęby leczyć przyszła pora Krew się leje z góry W zębach same dziury Z przodu plomby Z tyłu sądy Nie jest to przykład mądry Więc nie bądź jak ten zwierz Bo spróchnieją Ci zęby też Autor: Piotr Kuchalski, Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy w Jeleniej Górze Numer 15 pt. „Samotny jeż” Jesień kolorowa W parku jeża chowa Zwierz to kolczasty Przyjaciół nie ma Samotnie po liściach biega Kolegów w dziupli szuka Jabłko czerwone sarence przynosi Zajączkom trawę kosi A jeżowi nikt nie pomaga Nikt nawet nie dziękuje Nie wesoło mu I żyć się nie chce Minęły tak dwa lata Odwiedziłem raz biedaka A tu nagle z kupy liści Wyskakuje pani jeż A za nią dzieci jeża też Na końcu z domku wychodzi Uśmiechnięty jeż Morał bajki taki Z miłości rodzą się zwierzaki Autor: Mateusz Budziński, Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy w Jeleniej Górze Numer 16 pt. „Bóbr i tama” Pamiętają czasy dobre, Gdy na łące tuż za bobrem Stary bóbr budową tamę, Opasując rzekę w ramę. Znosił żerdzie i gałęzie I sensację wzbudzał wszędzie. Przybywali mędrcy z łąki, Nawet żuki i pająki. Wyśmiewały wygląd tamy Mućki-dwie łaciate damy. Jeleń, który przyszedł w gości, Rzekł coś o jej staroświeckości. Wszyscy wokół się zebrali, Pogadali, podumali. Stary bóbr to zignorował - tamę sprytnie wnet zbudował. Gdy stopniały pierwsze śniegi I podmyły rzeki brzegi Staroświecka tama bobra Okazałą się w mig dobra… Autor: Julia Stefaniak, Szkoła Podstawowa nr 11 w Jeleniej Górze Numer 17 pt. „Sroka” Sroka po niebie goniła, O swoje potrzeby dbała, Lecz dzielić się nie lubiła, Choć muszek dużo miała. Przyjaciółki ją prosiły: „Daj nam trochę swoich muszek!” Ale ona odmawiała, Napychając sobie brzuszek. Wreszcie miarka się przebrała I postanowiły sroki: „skoro ona taka chytra, Przedsiewzijmy pewne kroki.” Rozmawiać z nią przestały, Latać z nią nie chciały. I sama został, Gdy ciężko zachorowała. I wtedy zrozumiała, Że choć posiada wiele, To najcenniejszym skarbem, Są dobrzy przyjaciele Autor: Jan Tymiński, Szkoła Podstawowa nr 10 w Jeleniej Górze Numer 18 pt. „Łakomy koziołek” Rzecze tata do syna koziołeczka „Patrz synek to rzepka, Rzodkiewka, pietruszka, kalarepka, Marchewka i konewka. Ja niestety muszę iść do miasta Po nowy wałek do ciasta, Więc Ty podlej grządki mój młody, A nie obędzie się bez nagrody.” Stoi więc synek koziołek razem z konewką, Ale zamiast podlewać raczy się marchewką. „Spokojnie, przecież nic się nie stało, Tato nie zauważy, że trochę warzywek się zabrało.” Mówi w myślach koziołek Wyjadając warzywa z grządek, A gdy zjadł grządki dwie Wyrywa rzodkiewki i dalej je. Wtem ojciec z wałkiem wyskakuje za płota, A koziołeczkowi przeszła na warzywa ochota. Dostał biedactwo za kłamliwość, Głupotę oraz łakomstwa przychylność I teraz wie, Że bez pozwolenia się nie je. Autor: Michalina Szewczyk, Szkoła Podstawowa w Podgórzynie Numer 19 pt. „Lis i zając” Lis chciał upolować zająca, szybkiego jak rzeka rwąca. Zastawił więc pułapkęSamo zapadającą się kładkę. Pomyślał sobie: „Gdy to zrobię Będę miał obiadek, Bo ja nie jestem niejadek”. Schował się za dużym drzewem Pod ciemnym burzowym niebem. Nagle piorun uderzył gdzieś blisko, Tworząc z suchych gałęzi ognisko. Pomyślał sobie: „Lepiej zrobię, gdy zaraz ruszę, Bo inaczej się uduszę”. Lis wziął nogi za pas I pobiegł szybko w las. Nie patrząc pod nogi, stanął na kładkę I zrozumiał, że wpadł we własną pułapkę. Powiedział zając Z lisa się wyśmiewając: „Prawdziwy z ciebie matołek, Bo we własny wpadłeś dołek”! Autor: Szymon Kącki, Szkoła Podstawowa nr 10 w Jeleniej Górze Numer 20 pt. „Świnka Michalinka” Dzika świnka Michalinka słynęła z tego, Że lubiła każdego. Co ranek wstawała I humor wszystkim poprawiała. Przyjazna bardzo była I z tego się cieszyła. Przyjaciół wielu miała, Często ich odwiedzała. Dużo czasu ze sobą spędzali, Nigdy się na siebie nie gniewali. Dobrą przyjaciółkę miała, Która Mawis się nazywała. Urodziny jej się zbliżały, więc zaproszenia rozdawały. Imprezę zaplanowały, Wszystkich znajomych pozapraszały. Następnego dnia miło wspominały I resztę prezentów rozpakowały. Morał tego wiersza jest krótki i znany, Z przyjaciółmi lepiej czas spędzamy. Autor: Oliwia Jaworska, Szkoła Podstawowa we Włodzicach Wielkich Numer 21 pt. „Owca Kłamczuszka” Dawno, dawno temu, czyli wczoraj rano, Jadła sobie owca z kolegami siano. Na imię miała Kłamczuszka, Bo kłamała innym do uszka. Wszystkim powiedziała, Że za krzakami coś widziała. „Wilk, wilk-wszyscy uciekać, Biec co sił w nogach, nie zwlekać”. Jedno zwierzę zobaczyło, Że nikogo tam nie było. „Coś Ty owco powiedziała, I nas wszystkich okłamała, Żadnych wilków tam nie było Tylko nam się źle zrobiło”. Gdy wieczorem zwierzęta na wypas poszły, Wszystkie do wniosku doszły. „Gdyby owca nauczkę dostała, Wtedy by nie kłamała” Trawkę sobie jadły I na pomysł wpadły. Głośno krzyczały, Na reakcję czekały. „Uciekaj, uciekaj owca, Bo idzie Cie strzyc hodowca!!” Owca ze strachu uciekała, Mało nóg nie połamała. Zatrzymują ją wszyscy I znajomi i bliscy. „Miałaś owco fart, To był tylko żart. Gdybyś owco nie kłamała To byś nauczki nie dostała!” Autor: Szymon Ochman, Szkoła Podstawowa nr 3 w Jeleniej Górze Numer 22 pt. „Kaczuszka, bez uszka” Była sobie raz kaczuszka, która nie miała ani lewego, ani prawego uszka. Wszyscy się ciągle z niej śmiali I tak opowiadali: „ale ona to brzydka kaczuszka Wygląda trochę jak gruszka, Az w końcu nie mogła już wytrzymać, Chciała ich powstrzymać. Nie wiedziała jak to zrobić, Może się jakoś przyozdobić? Chciała doczepić sztuczne uszko, Ale miała tylko jabłuszko. Poszła więc do swojego przyjaciela, Który wygląda trochę jak wiolonczela. Jest to mały kurczaczek, Który jest silniejszy od siedmiu kaczek. Mówi kaczuszka: „Śmieją się ze mnie, że nie mam uszka, Nawet ta mała kózka. Na to kurczaczek: Czemu cię obchodzi co inni mówią, Najważniejsze jest to co ty myślisz o sobie. To o czym myślisz w swojej głowie. Autor: Filip Doroszuk, Szkoła Podstawowa w Podgórzynie Numer 23 pt. „Bajka o przyjaźni” Pewien bogaty lew był nielubiany, nie miał przyjaciół i był samotny. Postanowił przekupić rudego lisa, żeby każdemu mówił jako to on jest przyjacielski, Dąbry i mądry. Rudzielec wychwalał lwa wszędzie. Zdziwione zwierzęta nie chciały w to wierzyć, ale skoro lis ciągle to powtarza, to postanowiły sprawdzić, czy rzeczywiście tak jest. Codziennie chodziły do lwa, a ten obdarował je kosztownymi prezentami. Po jakimś czasie, lis zorientował się, że nie był jeszcze u zajączka, który choć biedny, był bardzo lubiany i miał prawdziwych przyjaciół. „Szaraczek” usłyszawszy o wspaniałym i podziwianym przez wszystkich lwie, postanowił go odwiedzić i zaprzyjaźnić się z nim. Gdy zajączek przyszedł, król zwierząt przywitał go serdecznie i dał mu olbrzymią, owiniętą w dużą, czerwoną wstęgę, marchewkę. Następnie odwrócił się i poszedł usiąść w swoim ulubionym hamaku. Zdezorientowany Szaraczek podążył za nim i zaproponował: -Może się razem pobawimy lub porozmawiamy? - Nie mam czasu, ani chęci-odparł znudzony lew, rozsiadając się wygodniej. - To może umówimy się później, gdy będziesz w lepszym nastroju? – nieśmiało zagadnął zajączek. -Przyjdź jutro, mój przyjacielu, dostaniesz kolejny prezent – odparł obojętnie lew. Smutny zajączek wrócił do domu. Ni chciał żadnych prezentów, zależało mu tylko na przyjaźni. Jeszcze tego samego dnia Szaraczka odwiedzili przyjaciele i odpowiedzieli o swojej „przyjaźni” z bogatym lwem. Codziennie otrzymywali od niego piękne prezenty, ale nie mogli się z nim bawić i spędzać razem czasu. Popijając herbatkę i jedząc ciasteczka, którymi ugościł ich zajączek, powiedzieli jednogłośnie: -Zajączku, choć nie jesteś tak bogaty, jak lew, to dzielisz się z nami wszystkim co posiadasz, zawsze masz dla nas czas i można na Ciebie liczyć. Jesteś prawdziwym przyjacielem! Szaraczek wzruszył się bardzo. Koledzy postanowili, iż nie będą już chodzić do lwa. Szczęśliwe zwierzątka stwierdziły, że przyjaźni się nie da kupić i że lepiej być biednym i mieć przyjaciół, niż bogatym i samotnym. Autor: Filip Szturo, Szkoła Podstawowa w Podgórzynie Numer 24 pt. „Puszek” Za górami, za lasami mieszkał sobie niedźwiadek o imieniu Puszek. Wyglądał jak każdy, lecz serce miał inne. Uwielbiał się bawić, ale też chętnie pomagał innym. Pewnego razu mama Puszka powiedziała: -Mamy taką sytuację, że musimy zjeść kolację, idź więc złowić kilka ryb, to jedzonko zrobię w mig. Niedźwiadek poszedł nad rzekę i choć bardzo się trudził, to złowił tylko jedną rybę. W drodze powrotnej spotkał starego niedźwiedzia. - Jestem bardzo głodny, masz może coś do zjedzenia? – zapytał. - Nie mam zbyt wiele, ale proszę – bez zastanowienia odparł Puszek. Jak powiedział, tak zrobił i poszedł do domu. W drzwiach stała mama, okazało się, że była zmartwiona. - Gdzieś ty był, coś ty zdobył? – zapytała. - Mamusiu miałem rybkę, ale podzieliłem się z głodnym niedźwiedziem, którego spotkałem w lesie- odparł. -Co ja teraz dam maluchom, tym małym Pasibrzuchom? – zmartwiła się mama. - Musisz iść coś zdobyć – dodała. Smutny miś szedł przez las, był już bardzo głodny, a w dodatku nic nie mógł znaleźć. Wtedy zobaczył starego niedźwiedzia. - co się stało, czemu jesteś smutny? – zapytał niedźwiedź. -Moja rodzina jest głodna, a ja nic nie mogę znaleźć do jedzenia, jak ja spojrzę mamie w oczy? – odrzekł zmartwiony. - Dobro powraca! – wykrzyknął niedźwiedź. - Idź do domu, przygotuj dwa duże kosze i zobaczysz, co się stanie –dodał. Puszek poszedł i zrobił jak kazał niedźwiedź. Ledwo postawił kosze przed domem a w mig zapełniły się rybami. - Skąd masz tyle jedzenia? – pyta zdziwiona mama - Dobro powraca! - z uśmiechem odparł niedźwiadek. Autor: Oliwia Szpila, Szkoła Podstawowa nr 10 w Jeleniej Górze Numer 25 pt. „Uparty zając Franio” W pięknym miejscu tuż pod lasem, gdzie nie było nic hałasem, Rozciągała się kwiecista łąka, na niej trawy, kwiaty w pąkach. Na tej łące norka mała, a w tej norce myszka Dusia mieszkała, I jej piękne, wesołe dzieci, a nam dalej bajka leci… Każde dziecko jak ten pączek! Obok nich mieszkał zajączek. A na drzewie dużym, starym, zwinne pszczoły rój swój miały. Na skraju łąki, obok krzaku róży, dom swój miał zajączka kuzyn. Zabawa mu w głowie była bez przerwy, figle psoty i inne manewry. Franio, bo tak się kuzyn nazywał częstym gościem na łące bywał. Bawił się i skakał, ale przy pracy wciąż się wywracał. Lato minęło nadeszła złota jesień, kto może to jedzenie do spiżarni niesie. Dusia z myszkami od rana do nocy, zbierają ziarenka i co w ich mocy. Pszczoły latają tam i z powrotem, najpierw obowiązki, zabawa potem. Zima jest długa i wiatr w niej hula, trzeba dużo pyłku przynieść do ula. Zajączek zbiera marchewkę i kapustę, by półki w spiżarni nie były puste. Drewienek na opał nosi ile może, a kuzyn Franio nawet mu nie pomoże. A Franio swoje figle i psoty, nawet nie myśli brać się do roboty. Nie chce mu się w swym domku naprawić dachu, z lenistwa – przed zimą nie czuje strachu. Nadeszła zima, długa i chłodna, myszka z rodziną nie będzie głodna. Zapasów pełno i ciepło w domu, nie musi żalić się nikomu. Pszczoły szczęśliwe, ni wychodzą z ula, na zewnątrz śnieg i mroźna wichura. Zajączek w kapciach przy kominku siedzi, na zimę przygotował się jak jego sąsiedzi. A Franio mroźni, śnieg mu na głowę pada, nie naprawiona została dachu wada, W brzuchu mu burczy niesłychanie, wolał zabawę niż zbieranie. Zrozumiał Franio, w tej ciężkiej chwili , że kiedy inni przed zimą się trudzili, On wolał przyjemność czerpać z zabawy i leżeć na słoneczku pośród trawy. Morał jest taki z mojej bajeczki, potwierdzą to nawet biedroneczki, Że w życiu najpierw masz obowiązki, potem zabawa, figle przekąski. Prawdziwy przyjaciel zawsze pomoże, przekonać się o tym Franio może, Bo mroźną zimę spędził u Dusi, śpiąc na najlepszej, ciepłej podusi. Autor: Kornelia Ratajczak, Szkoła Podstawowa we Włodzicach Wielkich