Bogusław Szmygin Problemy koserwatorskie i problemy

Transkrypt

Bogusław Szmygin Problemy koserwatorskie i problemy
Bogusław Szmygin
Problemy koserwatorskie i problemy
konserwatorów na XI zgromadzeniu
generalnym ICOMOS
Ochrona Zabytków 50/1, 80-83
1997
KRONIKA
PROBLEMY KONSERWATORSKIE I PROBLEMY KONSERWATORÓW
NA XI ZGROMADZENIU GENERALNYM ICOMOS*
K o n se rw a to rz y za b y tk ó w
w codziennej pracy zajmują się
r o z w ią z y w a n i e m k o n k r e t n y c h
i szczegółowych pro blem ó w n a­
tury technicznej, prawnej, organi­
zacyjnej czy finansowej. Proble­
my te są tak różno rod ne, że próby
ich generalizowania są p o de jm o­
wane stosunkow o rzadko i mogą
być traktow ane z pewną nieu fno­
ścią. Są jednak pewne okazje, k tó ­
re w y m a g a ją g e n e r a liz o w a n ia ,
w ym uszają próby całościowych
ocen i są pretekstem dla p od su­
m owania najważniejszych p roble­
mów, przed którymi stają k onser­
w atorzy zabytków. Taką okazją są
bez w ątpienia odbywające się co
trzy lata Zgrom adzenia G eneral­
ne IC O M O S , M iędzynarodowej
Rady O chron y Zabytków. IC O ­
M O S jest pozarządo w ą organi­
zacją zrzeszającą Komitety N a r o ­
dowe, do których należą fachow ­
cy z a jm u ją c y się p r o b l e m a m i
o c h r o n y sz e ro k o ro z u m ia n e g o
dziedzictw a. W chwili obecnej
I C O M O S gro m adzi na wszyst­
kich kontyn entach p onad 5 tysię­
cy członków, zrzeszonych w 88 Ko­
m i t e t a c h N a r o d o w y c h . S ta tu s
m i ę d z y n a r o d o w e j o r g a n iz a c ji
tzw. grupy A, liczba K omitetów
N a rodow ych, zakres działalności
oraz przede wszystkim profesjo­
nalne zaangażow anie członków
sprawia, że organizacja ta może
być uznana za najpoważniejsze
forum dyskusji i decyzji dotyczą­
cych p r o b le m ó w k o n s e r w a t o r ­
skich w skali globalnej. Dlatego
też w arto przedstawić pewne za­
g ad nien ia, które p o d e jm o w a n o
w toku obrad ostatniego, XI Zgro­
madzenia Generalnego, które odby­
ło się w Sofii w dniach 5 -9 paź­
dziernika 1996 roku. Uczestni­
czyło w nim ponad 600 delega­
tów z poszczególnych Komitetów
N a r o d o w y c h oraz wielu gości,
k tó rz y r e p r e z e n to w a li n a jw a ż ­
niejsze organizacje i instytucje
działające na rzecz ochrony dzie­
dzictwa. Program zgromadzenia,
b a rd z o bog aty i ró żn o ro d n y ,
można podzielić na dwa główne
kierunki.
Pierwszy wynikał ze sta tu to ­
wych zadań Z grom adzenia G e n e­
ralnego: posiedzenia K omitetów
D o r a d c z e g o i W y k o n a w c z eg o ,
obrady Kom itetów N aukow ych,
spotkanie w iceprezydentów o d ­
powiedzialnych za poszczególne
kontynenty, spraw ozdania człon­
k ó w P re z yd iu m o d p o w ie d z ia l­
nych za p o sz c z e g ó ln e obszary
działalności oraz wybory nowych
w ładz. Większość z w y m ie n io ­
nych spotkań ma utrw alony w ie­
loletnią tradycją charakter i prze­
bieg, dlatego też nie budzą one
specjalnych emocji i nie przy no ­
szą niespodzianek — p o d e jm o ­
w an e decyzje są k o nsekw encją
prow adzonych wcześniej działań.
Emocje budzą natom iast wybory
w ła d z , g dyż to o n e d e c y d u ją
o pracy organizacji przez najbliż­
sze lata i o wpływ ach najrozm ait­
szych grup interesów. Część dele­
gatów — tych najbardziej zaję­
tych — przyjechała wręcz tylko
na wybory, co dobitnie świadczy,
że mają one swój ciężar g atu n k o ­
wy. Polska delegacja miała zresztą
okazję p rz e k o n a ć się, jak b a r ­
dzo złożone są mechanizmy w y­
borczego sukcesu (do tej kwestii
pow rócę na koniec tej relacji).
* Komunikat niniejszy w skróconej wersji ukazał się w „Spotkaniach z Z abytkam i” 1 9 9 7 , nr 3.
D rugim e le m e n te m , k tó ry
określił charakter Z grom adzenia
G eneralnego było sympozjum n a ­
ukowe „Dziedzictwo i przem iany
społeczne”, rozbite na podgrupy:
Etyka i filozofia; Polityka i e k o ­
nomia; M etodologia i technika.
Takie szerokie sform ułow ania te ­
m atów pozwoliło na zaintereso­
wanie wielu referentów. Prakty­
cznie każdy k o n se rw a to r m ógł
w oparciu o swoją pracę i zaintresowania znaleźć temat, który
mieściłby się w tematyce sesji.
W efekcie organizatorzy przyjęli
i w y d ru k o w a li 120 re fe ra tó w .
S ym pozjum trw a ło cztery dni,
składało się z dwóch sesji p le n a r­
nych i dwóch w sekcjach. Pozw o­
liło to na przedstawienie w sumie
60 referatów.
Z a ró w n o delegaci zaintereso­
wani przede wszystkim obradam i
Z grom adzenia Generalnego, jak
i uczestnicy sesji naukowej mogli
p o n a d to uczestniczyć w trzech
wyjazdach studialnych — do kla­
sztoru w Rile, miasta Plow diw
i miasteczka Kopriwsztica.
Rzecz oczywista, nie sposób
podsum ow ać całej różnorodności
opinii i problemów, które pojaw i­
ły się podczas obrad Z g ro m a d z e ­
nia i sesji naukowej. M ożna jedy­
nie przedstawić kilka spraw, które
wybijały się na pierwszy plan.
N a pierwszym miejscu trzeba
wymienić problem istnienia i ro z ­
woju IC O M O S -u jako organiza­
cji obejmującej swoim zasięgiem
cały świat. 21 czerwca 1965 roku,
gdy w Warszawie rozpoczynał się
K o n g r e s K o n s ty tu c y jn y I C O M O S -u , w obradach uczestniczy­
li p r z e d s ta w ic ie le 26 p a ń stw ,
w tym aż 20 krajów europejskich.
Obecnie Europa stanowi mniej­
szość wśród 88 Komitetów N a r o ­
dowych i proporcje te nadal będą
się zm ieniać. W ocenie w ładz
I C O M O S -u w samej Afryce k o ­
lejne 22 kraje są gotow e po w ięk­
szyć „ro dzin ę” IC O M O S -u , jeżeli
rozwiązany zostanie problem w y­
sokich, obligatoryjnych składek
członkowskich. To właśnie p ro b ­
lemy finansowe ograniczają p o ­
wstanie dalszych K omitetów N a ­
rodowych. Niemniej jednak Ro­
land Silva — p r e z y d e n t IC O M O S - u , w sw oim po w italny m
w ystąpieniu uznał, że najw ięk­
szym sukcesem ostatnich kadencji
jest właśnie uczynienie z ICOM O S - u o r g a n iz a c ji o zasięgu
p r a w d z i w i e ś w i a t o w y m . To
stwierdzenie brzmiało w iarygod­
nie, jako że sam prezydent re p re ­
zentuje Sri Lankę. Tak więc nale­
ży przypuszczać, że w ciągu naj­
bliższych trzech lat IC O M O S b ę­
dzie liczył p onad 100 K omitetów
N arodow ych.
Dążenie, by IC O M O S stał się
organizacją o jak najszerszym za­
sięgu, towarzyszyło już jej założy­
cielom. Celem było bow iem zin­
tegrow anie całego świata w okół
uniwersalnych zasad, które leżą
u podstaw idei ochrony dziedzic­
twa. W tamtych latach chodziło
zresztą nie tylko o geografię, ale
i o politykę, która dzieliła p o ­
szczególne kraje skuteczniej niż
eografia. Teraz pozostały bariery
ultur, tradycji i zamożności. N a ­
leży przy tym podkreślić, że ro z­
szerzenie się IC O M O S - u o kolej­
ne Komitety N a ro d o w e zbiegło
się z procesem naruszania i zm ia­
ny podstaw ow ych zasad, na k tó ­
rych opierało się dotychczasowe
rozumienie dziedzictwa i związa­
nych z tym sposobów jego o c h ro ­
ny. Do tej pory obowiązujący był
oczywiście p u n k t widzenia w y­
pracow any w Europie, w kręgu
e u ro p e js k ie j tradycji i k u ltu ry
i d o sto so w a n y do europejskich
z a b y tk ó w . F u n d a m e n t e m była
Karta Wenecka, która z czasem
stała się swego rodzaju d ekalo­
giem, który podsu m ow ał w spół­
czesne (europejskie) rozumienie
zabytku i dozw olonych w stosun­
ku do niego sposobów p o stę p o ­
wania. Formalnie ten stan rzeczy
nie uległ zmianie. Doskonałym
te g o d o w o d e m b y ło w y d a n ie
p rz ez I C O M O S w 19 9 4 ro k u
Karty Weneckiej w tłumaczeniu
na 28 języków. Równolegle jed­
nak rozpoczął się proces krusze­
nia nienaruszalnych do tej pory
zasad.
Pierwszym, ale jakże spektak u­
larnym d ow odem tego było prze­
łamanie europejskiego m o n op olu
w organizacji Z g rom ad zeń G e n e ­
ralnych IC O M O S - u . W 1987 r o ­
ku pierwsze pozaeuropejskie Zgro­
m adzenie odbyło się w Waszyn­
gtonie. G ospodarzem X Z g ro m a ­
dzenia była Sri Lanka, a organiza­
torem XII będzie Meksyk. Z m ia ­
nom w geografii Z grom a d z e ń to ­
warzyszy pojawienie się nowym
p ro b le m ó w i pom y słó w na ich
rozwiązywanie. Jak to ujął głów ­
ny sprawozdawca sesji naukowej
w Sofii — Sherban C antacusino
z W ie lk ie j B ry ta n ii, d o k t r y n a
konserw atorska rezygnuje z europ o c e n t r y c z n e g o s p o jr z e n ia na
rzecz relatyw izm u kulturo w eg o
(jeszcze z określeniem p o s tm o ­
dernistyczny). W praktyce o zna­
cza to, że poszczególne regiony
adaptują Kartę Wenecką do sw o­
ich specyficznych potrzeb i w a ­
runków. N a przykład Australij­
czycy (najliczniejsza d e le g a c ja
w Sofii) opracowali tzw. Burra
Charter, a ich sąsiedzi — N ew
Z eland Charter.
Z m iany doktryny czy formalizujących je d o k u m e n tó w są p e w ­
nym finałem, a nie początkiem
procesów, które narastają latami.
Tak jest i w tym przypadku. Poję­
ciem, wokół którego od lat była
p ro w a d z o n a dyskusja ukazująca
różnice pomiędzy poszczególny­
mi regionami świata, był „a u te n ­
tyzm ”. To właśnie rozum ienie a u ­
tentyzm u pokazywało jak bardzo
m o ż e m y się r ó ż n ić . P u n k te m
zwrotnym była konferencja w Nara
w Japonii w 1994 roku. J a p o ń ­
czycy pokazali uczestnikom k o n ­
ferencji zespół świątyń, które są
przebudowywane całkowicie w cy­
klach 20-letnich . Autentyzm tych
świątyń nie polega na auten ty z­
mie materii, ale na autentyzmie
procesu tworzenia, który jest wręcz
religijnym rytuałem. Tak więc och­
ronie podlega tu proces, a nie
prod uk t. Sądząc po popularności
tego przykładu i po zaintereso­
waniu jakim cieszyły się materiały
tej konferencji, można uznać, że
to właśnie w N ara d ok onało się
o sta te c z n e p r z e w a rto śc io w a n ie
obowiązujących dotychczas pojęć.
Z a p o c z ą tk o w a n o proces, który
będzie się rozwijał, a jak wskazał
Sherban Cantacusino, w najbliż­
szej kolejności czekają na podję­
cie specyficzne prob lem y dzie­
d z i c t w a w p a ń s t w a c h A fry k i
i w kręgu kultury muzułmańskiej.
Dekalog raz podw ażony p ro ­
wokuje do herezji i tak też jest
w p rzypadk u Karty Weneckiej.
Karta stała się doku m etnem w y­
magającym modyfikacji, również
dla E u r o p e jc z y k ó w . O f ic ja ln e
dyskusje na ten tem at dopiero się
rozpoczynają, ale w śród rezolucji
przyjętych na zakończenie Z g ro ­
madzenia w Sofii znalazł się b a r ­
dzo znamienny zapis. Z o b o w ią ­
zano K om itet W ykonaw czy do
pow ołania komisji, kótra rozw a­
ży możliwość adaptacji op ra c o ­
wanego przez włoski Komitet N a ­
r o d o w y d o k u m e n t u „ K ry te ria
i m etody analizy i restauracji za­
bytków i miejsc” pod kątem n o ­
welizacji Karty Weneckiej. Temu
towarzyszyły inne paragrafy, k tó ­
re je d n o z n a c z n ie św iadczą, że
w najbliższej perspektywie nastą­
pi weryfikacja pojęć i zasad o b o ­
wiązujących w ochronie i k onser­
wacji dziedzictwa.
Zapisy uchw ał p rzechodzące
w ielokrotną redakcję są z natury
rzeczy wyważone i dosyć ogólni­
kowe. Skoro więc one zawierają
deklarację reform doktrynalnych,
to można sobie wyobrazić w jak
wielu wystąpieniach i referatach
postulow ano konieczność owych
reform . N a w e t w ieloletni lider
włoskiego I C O M O S -u w p o d su ­
m o w a n iu sw ojego w y stą pie nia
uznał, że koncepcja zakładająca
„konserwację dziedzictwa k ultu­
ry” jest niemożliwa do realizacji
we współczesnym społeczeństwie
ze względu na swoją abstrakcyjność i utopijność, oraz że p o w in ­
na być zastąpiona przez ko n c e p ­
cję „ochrony wartości dziedzic­
tw a ”, które są istotnym składni­
k ie m r o z w o ju w s p ó ł c z e s n y c h
społeczeństw. Tak radykalne sfor­
m u ło w a n ia miały uz u p e łn ie n ie
w wielu wystąpieniach. N a przy­
kład Gerald Dix z Wielkiej Bryta­
nii przedstawił sytuację w swoim
kraju, gdzie na skutek gwałtow-
nego zwiększenia liczby obiektów
i miejsc zabytkowych w yczerpa­
no o r g a n iz a c y jn e i fin a n so w e
m o ż l i w o ś c i ich p o w s z e c h n e j
ochrony. Według danych p o d a ­
nych przez niego, liczba zidenty­
fikow anych i w artych ochron y
obiektów wzrosła z 1200 w roku
1945 do blisko miliona w chwili
obecnej. W tej sytuacji pierw szo­
planowym zadaniem staje się k o ­
nieczność stworzenia systemu se­
lekcji obie k tó w i różnicow ania
form ich ochrony. To w sposób
b e z p o śre d n i w ym aga z ró ż n ic o ­
w ania zasad k on se rw a to rsk ic h .
Na marginesie można dodać, że
przed podobnym problem em sta­
jemy w Polsce.
Inne problemy mają Australij­
czycy. W kraju będącym mieszan­
ką tak wielu kultur, tradycji i ras,
p r o b l e m e m staje się w o g ó le
identyfikacja dziedzictwa. Wobec
tru d n o ści w stw o rzen iu o b ie k ­
tywnych kryteriów identyfikacji
dzie dz ictw a jedynym wyjściem
jest zwrócenie się do poszczegól­
nych grup etnicznych. To właśnie
owe grupy mają same określić,
jakie elementy uważają za ważne
z p unktu widzenia swej tożsam o­
ści i to będzie podstaw ą decyzji
0 ich ochronie. Tego typu relaty­
wizujące podejście również nie
było dotychczas potrzebne.
Jeszcze inne problemy ma Af­
ryka. Tam bardzo często postulaty
konserw atorskie są postrzegane
jako czynnik wsteczny, który p o ­
wstrzymuje rozwój. Tak po żą d a ­
ny postęp jest tam jednoznacznie
kojarzony z odcinaniem się od
przeszłości, a konserw acja jest
utożsamiana z konserwatyzmem.
Tam ró w n ie ż e u r o p e js k ie d o ­
świadczenia nie mają praktycz­
nych szans realizacji.
O drębno ści prob le m ó w k o n ­
serwatorskich i realiów w jakich
działają konserwatorzy do w o d zi­
ły również referaty dotyczące Eu­
ropy. N a przykład w Belgii jed­
nym z trudniejszych obecnie za­
dań konserw atorskich jest zagos­
p o d a ro w a n ie opuszczonych
obiektów sakralnych. Referat na
ten te m at przedstawiła Brigitte
Libois. Aż 5 0% obiektów sakral­
nych w Belgii — kościołów i za­
bu dow ań kalsztornych — jest p o ­
zostaw io nych bez u ży tk ow nika
1 znajduje się w różnych stadiach
destrukcji. Znalezienie ich nowej
funkcji i form finansowania to
b a rd z o t ru d n y p ro b le m , przed
którym stają belgijscy konserw a­
torzy. Jak sądzę, ten przykład bar­
dzo wyraźnie pokazuje, jak różne
mogą być problemy naw et w sa­
mej Europie.
Wyliczać przykłady można by
jeszcze długo. D o ku m en t syntety­
zujący najważniejsze p ro b le m y
podnoszone w trakcie sesji liczy
aż 16 stron. Tak więc musimy ogra­
niczyć się do końcow ego w n io ­
sku, który — jak sądzę — można
sform ułow ać następująco: u p o ­
w szechnienie w kręgu różnych
k u ltu r i tradycji idei o c h ro n y
dziedzictwa, gw ałtow ne rozsze­
rzenie się liczby obiektów uzna­
wanych za zabytkowe oraz tem po
i charakter przemian współczes­
nego świata p o w od ują, że w y ­
czerpały się praktyczne m ożliw o­
ści ochrony dziedzictwa w o p a r­
ciu o wspólne zasady w y praco w a­
ne w kręgu kultury europejskiej.
W niosek ten jest bardzo ważny,
gdyż zamyka pewien etap dysku­
sji. Jednocześnie jednak stanowi
dopiero pu nk t wyjścia dla dysku­
sji, której wynikiem ma być o p r a ­
cow anie zasad i form ochro ny
dziedzictw a d o sto so w a n y c h do
lokalnych form i możliwości.
W ten sposób dochodzim y do
spraw dla nas najistotniejszych,
dotyczących naszego kraju i n a ­
szego sąsiedztwa. Niestety, z tego
p u n k t w id z e n ia Z g r o m a d z e n ie
w Sofn nie było bardzo udane.
Kraje Ś rod ko w e j i W schodniej
Europy nie potrafiły i jeszcze chy­
ba nie chciały zadem onstrow ać
sw ojej o d r ę b n o ś c i . Łączy nas
w spólna historia ostatniego p ó ł­
w ie c z a i p r z e m i a n y o s ta t n ie j
dekady. W gruncie rzeczy dosyć
zbliżony jest poziom naszej za­
m o ż n o śc i, form y w łasn o ści
o bie k tó w zabytkowych i p o d o ­
bny jest model państwa, do k tó re ­
go zmierzamy. M o ż n a by więc
przypuszczać, że to u najbliższych
sąsiadów powinniśmy nawzajem
szukać przykładów rozwiązań p o ­
d o b n y c h p ro b le m ó w . Poczucie
p e w n e j w s p ó ln o t y p r o b le m ó w
w inno przekładać się na wolę re­
gionalnej w spółpracy na takich
s p o tk a n ia c h jak Z g r o m a d z e n ie
G e n e r a l n e . Takiej w s p ó łp r a c y
w Sofii nie udało się zorganizo­
wać. D o b itn y m i chyba dosyć
przykrym tego przykładem były
w ybory do różnych k o m ite tó w
IC O M O S -u . W w yborach na w i­
ceprezydenta I C O M O S - u z g ło ­
szono 7 kand yd ató w na 5 miejsc.
O d padł reprezentant Polski i W ę ­
gier. W wyborach do Komitetu
W y k o n a w c z e g o p r z e d s ta w io n o
17 k andydatur na 12 miejsc. Tu
również w śród 5 przegranych b y ­
ło aż 4 reprezen tantów z państw
daw nego bloku wschodniego. Ta­
ki rezultat należy jednoznacznie
rozw ażać w k a teg oriach b ra k u
lobbingu, a nie oceny m e r y to ­
rycznej poszczególnych k a n d y d a ­
tów. Starania polskiej delegacji
przed wyboram i o stworzenie sąsiedzkicn porozum ień nie znalaz­
ły zrozumienia. Dopiero tak d o ­
tkliwa porażka zmusiła naszych
sąsiadów do stwierdzeń, że p a ń ­
stwa nie tworzące p orozum ień r e ­
gionalnych nie uzyskają re p re z en ­
tacji swoich interesów. A realne
sojusze zawiera się z sąsiadami.
Należy mieć nadzieję, że te d e k la ­
racje regionalnej współpracy b ę ­
dą miały praktyczną kontynuację,
gdyż p roblem wykracza daleko
poza w yborczą rywalizację. N a
razie je d n a k kraje ś r o d k o w o -w scho dn iej Europy, przez naj­
bliższe trzy lata nie będą miały
swojej reprezentacji we władzach
IC O M O S -u .
N ie f o r tu n n e dla nas w ybory
nie pow inny jednak zaważyć na
ocenie udziału polskiej delegacji
w sofijskim Zgrom adzeniu. Aż 3
spośród 4 referatów przyg otow a­
nych przez polskich uczestników
Z g rom adzenia zostało zakwalifi­
kowanych do wygłoszenia. Kilka­
krotnie przyw oływ ano przy ró ż ­
nych okazjach krakow ską sesję
zorganizow aną przez Polski Ko­
mitet z okazji X X X -lecia p o w sta ­
nia I C O M O S - u . M a te ria ły tej
konferencji były rozprow adzane
wśród uczestników Z g ro m ad z e ­
nia. W ielokrotnie przewijała się
również polska propozycja przy­
jęcia „Karty Praw Dziedzictwa”.
M ożna uznać, że ta propozycja —
tak n iestrudzenie p ro p a g o w a n a
przez p ro f К. Pawłowskiego, zna­
lazła się wśród planów przew i­
dzianych do realizacji w najbliż­
szej kadencji IC O M O S -u . Z zain­
teresow aniem spotkała się r ó w ­
nież polska propozycja zorgani­
zowania konferencji, która p o d e j­
mie problem kompleksowej o d ­
budow y zespołów staromiejskich.
Obok Warszawy i innych zespo­
łów o db ud o w a n y c h po wojnie,
które stały się klasycznymi przy­
kładami, coraz większym zainte­
resowaniem cieszą się prace p ro ­
w a d z o n e w E lb ląg u (re fe ra t
przedstawiający prace konserw a­
to rsk ie w Elblągu był jednym
z przedstawionych przez polską
delegację). Tak więc mamy p o d ­
stawy, by zorganizować taką k o n ­
ferencję.
Kończąc tę frag m e n ta ry cz n ą
jedynie relację ze Zgrom adzenia
Generalnego w Sofii w arto posta­
wić p ytan ie : czy s p o tk a n ie to
w jakiś sposób odnosiło się do n a ­
szych polskich problemów? Jak są­
dzę, ważne mogą być dwie uwagi.
Po pierw sze, rozwijający się
wciąż IC O M O S zachowuje p o ­
zycję n a j w a ż n i e j s z e g o f o r u m
s p o tk a ń , dyskusji i kształcenia
kon serw ato ró w w skali p o n a d n a ­
ro d o w e j. 16 istn ie jąc y c h przy
IC O M O S K o m itetó w N a u k o ­
wych pokryw a swoim obszarem
zainteresowań całość pro b le m a­
tyki związanej z o c h ro n ą dzie­
dzictwa. Warto więc, by polscy
kon serw ato rzy w większym za­
kresie niż dotychczas, spróbowali
w łączyć się d o p racy ró ż n y c h
agend I C O M O S -u . M ożna przy­
puszczać, że wiele problem ów ,
przed którymi stoimy, skutecznie
rozwiązują już inni.
I wniosek drugi. Regionaliza­
cja z a s a d k o n s e r w a t o r s k i c h ,
p ro b lem ó w k on serw ato rskich
i sposo b ó w ich rozw iązyw ania
stafa się faktem. To oznacza, że
sytuacja w jakiej znaleźli się pol­
scy konserw atorzy w nowych re­
a liach s p o e ł e c z n o - p o l i t y c z n o -gospodarczych musi być rozw ią­
zywana na m iarę i możliwości
owych realiów. To oznacza, że d o ­
ktryna i zasady konserwatorskie
— Które znamy, szanujemy i które
były podstawą pracy konserw a­
torskiej — muszą być ponow nie
p rzem y ślan e i sfo rm u ło w a n e
w spospób, który umożliwi ich
praktyczną realizację.
Bogusław Szm ygin

Podobne dokumenty