Misz - Zespół Poradni nr 1 w Lublinie

Transkrypt

Misz - Zespół Poradni nr 1 w Lublinie
BIULETYN
PORADNI PSYCHOLOGICZNO – PEDAGOGICZNEJ NR 5 W LUBLINIE
NR 2 (33) STYCZEŃ 2014
Drodzy Czytelnicy!
Rozpoczął się nowy rok 2014, a wraz z nim nowe plany, pytania,
przemyślenia. W aktualnym biuletynie znajdziecie Państwo informacje o uczeniu
się, wzbudzaniu w sobie motywacji, a w pigułce podpowiadamy jak ćwiczyć umysł.
Zachęcamy, by w tym roku spróbować spędzić więcej czasu z rodziną.
Opisujemy jakie korzyści przynoszą zimowe zabawy: łyżwy, narty sanki w
budowaniu więzi rodzinnej. Zbliżają się ferie zimowe, jest to świetny czas na
wspólne
czytanie. W naszej gazetce podpowiadamy jak wybrać odpowiednie
książki dla naszych najmłodszych.
Życzymy udanego wypoczynku i miłej lektury.
Biuletyn zredagowały i opracowały: Ewa Gierasimiuk
Małgorzata Miłaszewska
Ewa Misiuda
ĆWICZ UMYSŁ
Mózg i umysł należy ćwiczyć codziennie. Poniżej proponujemy kilka
prostych ćwiczeń.
Stań
wyprostowany
skuteczny
sposób
koordynacji
i
na
zacznij
poprawę
wzrokowo-ruchowej,
żonglować
piłeczkami.
koncentracji
więc
To
uwagi
czy
bezpośrednio
po
żonglowaniu rozpocznij naukę.
Weź kartkę i pisaki. Narysuj (lub poproś kogoś) różne elementy
w jednym kolorze. Następnie, wykorzystując każdy z tych
elementów, stwórz jakiś rysunek, używając pisaków innego
koloru. Liczy się pomysłowość - jak najbardziej nieoczywisty
sposób wykorzystania istniejących już elementów.
Zaproś do zabawy kilka osób. Siądźcie w kręgu i niech każdy po
kolei podaje przymiotnik opisujący rzeczownik (ważne, by
określenia nie powtarzały się i by zabawa miała szybkie tempo).
Na przykład: dziecko - rozkoszne, płaczliwe, urocze, spokojne.
Możesz także spróbować samodzielnie pobawić się, wypisując
przymiotniki na kartce.
Źródło: Charaktery
Kiedy jesteś zmotywowany, uczysz się łatwiej i chętniej. Zastosowanie metod
podnoszenia efektywności uczenia się nie przyniesie skutków, dopóki nie wzbudzimy w sobie
chęci do wzmożonej pracy umysłowej. Najważniejsza jest bowiem gotowość do podjęcia
konkretnego działania dla uzyskania zamierzonego wyniku. Ważne jest, by stworzyć związek
pomiędzy odpowiednią wewnętrzną postawą i zdecydowaniem do wykonania danej
czynności. Jest to podstawa zaangażowania się w realizację niekiedy mało interesujących,
monotonnych czy powtarzających się czynności. Wydawałoby się, że nie ma nic prostszego.
Nierzadko uczymy się, by po prostu zaliczyć sprawdzian, przejść do następnej klasy
czy w końcu - zdać egzamin. Jednakże o wiele częściej nauka jest
środkiem do otrzymania nagrody bądź uniknięcia kary. Przecież uznanie
ważnych dla nas ludzi, podziw rówieśników, dyplomy, nagrody czy brak
krytyki ze strony nauczycieli to znacząca motywacja. A ostateczne osiągnięcie celu daje
satysfakcję, która może stymulować do dalszej pracy.
Pytanie jednak: na jak długo wystarczy nam takiej motywacji?
Niestety tzw. zewnętrzne powody naszej aktywności są skuteczne, ale na krótko.
Silniej i dłużej działa motywacja wewnętrzna - taka, która nie jest uzależniona od nagrody
z zewnątrz. Wiążą się z nią rzeczywiste, głębokie zainteresowanie danym zagadnieniem czy
szczera chęć rozwiązywania jakiegoś problemu.
Czynności motywowane wewnętrznie prowadzą do specyficznego stanu umysłu,
nazywanego poczuciem przepływu. W tym stanie, koncentrując się na czynności (a nie na jej
wyniku), często tracimy poczucie upływu czasu. Stan poczucia przepływu wyzwala całe
spektrum przyjemnych doznań i jest nieodłącznym elementem procesu twórczego. Rozbudza
w nas ciekawość wobec dość pobieżnie poznanego przedmiotu, a większe zainteresowanie
tematem powoduje, że możemy się go szybciej nauczyć, co znów wywołuje zadowolenie
z siebie. Ten rodzaj motywacji jest najbardziej korzystny dla procesu uczenia się, a poza tym
nigdy się nie wyczerpuje - w przeciwieństwie do systemu nagród zewnętrznych.
Motywacja wewnętrzna, przyjemność, jaką czerpiemy z wykonywanej pracy, może w nas
zgasnąć, gdy za ulubioną pracę jesteśmy zbyt hojnie nagradzani. Jest to uwaga kierowana
głównie do rodziców i nauczycieli - nie powinni silnie nagradzać za czynności, które są
motywowane wewnętrznie. Sprawią bowiem, że przestaną one być wykonywane równie
chętnie jak poprzednio, nawet jeżeli wcześniej uczeń bardzo je lubił!
Jak możemy wzbudzić w sobie motywację do wysiłku intelektualnego? Jak
przeformułować „muszę się tego nauczyć” na „chcę i mogę”?
Kilka sposobów na wzbudzanie w sobie motywacji
Analiza zysków i strat
Zacząć należy od decyzji - rozpoczynam naukę! Pomocne będzie wypisanie zysków i strat
wynikających z tej decyzji. Po stronie zysków można wymienić: święty spokój
z przedmiotem, satysfakcję z wyniku sprawdzianu, niezarwane noce przed egzaminem itp.
Stratą może być brak czasu na kontakty towarzyskie lub wzmożony stres. Każdy ma swoje
powody dokonania takiej a nie innej oceny sytuacji.
Wniosek jest jeden dla wszystkich: do działania motywuje nas zysk, osiągany za sprawą tego
działania.
Cele życiowe
Często narzekamy na konieczność uczenia się czegoś, co w życiu - jak uważamy - nigdy się
nam nie przyda. Jeżeli rzeczywiście uznamy, że to, czego musimy się uczyć, rozmija się z
naszymi życiowymi celami, to nie powinniśmy poświęcać temu zbyt wiele czasu. Wystarczy
iść w tym przypadku po linii najmniejszego oporu.
Ale tu pojawia się pytanie: czy z pewnością wiemy, co chcemy w życiu robić?
Znów przydatne będzie wypisanie na kartce haseł, np. czym chciałbym się zajmować w
przyszłości, na jakie iść studia… Następnie zastanówmy się, co jest
potrzebne, by ten cel osiągnąć.
Odnotujmy zajęcia lekcyjne, które z tego punktu widzenia są istotne,
dokonajmy subiektywnej oceny swego poziomu wiedzy z każdego z tych przedmiotów.
Planuj i nie czekaj
Często powodem trudności z rozpoczęciem nauki jest przekonanie, że ogrom wiedzy, jaką
mamy wchłonąć, przerasta nas. Dlatego przed nauką warto wypisać sobie, jakie zagadnienia
musimy opanować, kto nam może pomóc i w jaki sposób, jakie materiały będą do tego
potrzebne.
Ważne, by zacząć działać natychmiast. I pamiętać, że systematyczna nauka daje lepsze efekty
niż uczenie się zrywami lub na dwa dni przed egzaminem.
Ucz się partiami
Brian Tracy, jeden z najbardziej wpływowych liderów biznesu na
świecie, na swoich seminariach dotyczących motywowania zwykł
powtarzać: „ W jaki sposób można zjeść słonia? Po kawałku!”.
Ta rada dotyczy również nauki. Należy podzielić materiał na małe
partie i uczyć się regularnie. Następnie za każdym razem odznaczyć
przyswojony materiał. Zmniejszy to stres, bo będziemy mieć poczucie kontroli i wpływu na
to, co wcześniej wydawało się nie do ogarnięcia. Pamiętajmy, że na dzień przed egzaminem
„słoniem” raczej się udławimy. A na pewno nie damy rady go przetrawić.
Mierz siły na zamiary
Stawiając sobie wyśrubowane cele, skazujemy się na porażkę i szybkie zniechęcenie. Cele
powinny być możliwe do zrealizowania w wyznaczonym przez nas terminie. Oznacza to, że
przed rozpoczęciem nauki należy solidnie rozważyć, czy np. nauczenie się 50 słówek
angielskich w godzinę jest przedsięwzięciem realnym… Bo jeśli „przestrzelimy”, pojawi się
frustrujące przekonanie, że jesteśmy do niczego. A nic tak nie obniża motywacji, jak porażka
w wyniku nieprzemyślanych działań. Planując, bierzmy pod uwagę górne granice naszych
możliwości.
Szukaj dobrych stron
Naszą motywację buduje nie tylko postrzeganie zagadnień, których mamy się nauczyć, ale
także przekonania na temat własnych preferencji i predyspozycji.
I tak, jeśli ktoś uważa, że nauka historii jest nudna, trudna i niepotrzebnie pracochłonna, to
oczywiście ciężko mu będzie zmotywować się do osiągnięcia tego celu. W takim wypadku
najlepiej spróbować konstruktywnie zracjonalizować swój pogląd na dany temat. Znów
dobrym sposobem jest zrobienie tego na piśmie. Spróbujmy więc znaleźć dobre strony nauki:
”może i nie przepadam za historią, ale dotychczasowe doświadczenie pokazało, że jestem
w stanie się jej nauczyć, zdać, przejść do następnej klasy”… Tylko od nas zależy w jaki
sposób zracjonalizujemy swoje przekonanie. A kiedy już to zrobimy, powieśmy nasze dzieło
na ścianie, czy przy komputerze - tak by mieć je „na widoku”.
Zakotwicz się
Chcąc zmienić negatywne przekonania o swoich umiejętnościach uczenia się,
warto zastosować metodę zakotwiczania się na dotychczasowych osiągnięciach
i sukcesach w nauce. Przypomnij sobie, w jaki sposób je osiągnąłeś, jak
wówczas się czułeś; postaraj się „poczuć” ten stan, tak jakbyś widział, słyszał
i czuł te wydarzenia. Im więcej zmysłów zaangażujesz w ten proces, tym silniejszy będzie
efekt. Zawsze, gdy będziesz niespokojny przed nauką, zastosuj technikę zakotwiczania się.
Nagradzaj się
Nagradzaj się nie tylko za pomyślne zdanie egzaminu, ale także podczas nauki. Wymyślaj
i stosuj takie nagrody, które sprawiają ci największą przyjemność. Pamiętaj, że nagroda jest
skuteczna, jeśli jest podawana bezpośrednio lub niedługo po osiągnięciu celu.
MOTYWACJA
Nie zawsze jest tak, że im bardziej czegoś chcemy, tym więcej osiągniemy, dalej
zajdziemy.
W miarę wzrostu motywacji, sprawność działania rośnie, ale tylko do pewnego
poziomu, a następnie zaczyna spadać. Przy bardzo dużej motywacji sprawność działania
może okazać się bardzo niska.
Gdy jesteśmy słabo zmotywowani, by np. zacząć się uczyć historii, którą mamy
zaliczyć następnego dnia, to zaczniemy uczyć się po łebkach, głównie zajmując się szeregiem
nieistotnych dla powodzenia tego przedsięwzięcia czynności (niski poziom pobudzenia
emocjonalnego i niski poziom wykonania). Jeśli jednak będziemy skrajnie zmotywowani,
żeby za wszelka cenę zrobić dobre wrażenie na nauczycielu, wówczas nasza nauka będzie
chaotyczna, a my z czasem sfrustrowani. Taka postawa istotnie zmniejszy szanse na
powodzenie zadania.
Im łatwiejsze stoi przed nami zadanie, tym lepsze wyniki osiągamy przy dużym
natężeniu motywacji. Jeśli jednak trudność zadania jest większa, to dla sprawności działania
korzystniejsza jest mniejsza motywacja. Gdy mamy do rozwiązania trudne zadanie
z matematyki, to lepiej mieć nieco słabszą motywację, czyli zmniejszyć napięcie nerwowe.
Jeśli jednak mamy do czynienia z łatwym bądź rutynowym zagadnieniem, to nasza
skuteczność rozwiązania go wzrośnie, gdy poziom pobudzenia będzie wyższy.
Źródło: Charaktery
Śmigać na sankach, robić orła na śniegu, toczyć bitwy na śnieżki - czyż
nie jest to esencja beztroskiego dzieciństwa? Spada śnieg i... jak za
dotknięciem czarodziejskiej różdżki ulatuje gdzieś nuda codziennych
spacerów. Nie bójcie się zimna: odpowiednio ubrany mały człowiek, któremu nikt nie
zabrania biegać po dworze, nieprędko zmarznie. Jeśli dziecko chodzi już do
przedszkola, domagaj się, by nawet przy mroźnej pogodzie (jeśli tylko nie ma silnego
wiatru) dzieci wychodziły na dwór. Z przedszkolakiem możesz też bez obaw
wyjechać na zimowy urlop.
Bałwany i spółka
Najprostsze zabawy na śniegu nie wymagają żadnego sprzętu
sportowego - potrzebne będzie tylko odpowiednie ubranie, a w
szczególności ciepłe, nieprzemakalne buty i koniecznie rękawiczki. Ustal
z dzieckiem podstawowe zasady: nie celujemy śnieżkami w głowę, nie
wsypujemy śniegu za kołnierz, nie zdejmujemy rękawiczek. A oto kilka
pomysłów na urozmaicenie spaceru.
* Rzeźby ze śniegu - można ulepić nie tylko bałwana, ale też słonia czy
żółwia...
* Śniegowe budowle - usypanie piramidy czy wałów obronnych to nietrudne zadanie,
ale przy igloo lub zamku potrzebna będzie pomoc rodziców.
* Śnieżynki z bliska - zabierzcie na spacer lupę, żeby poobserwować śniegowe płatki.
Czy naprawdę każdy jest inny?
* Rzut do celu - oczywiście śnieżkami.
* Co to za kształt? - wydeptajcie swój wzorek albo odciśnijcie w śniegu jakiś
przedmiot.
Czy druga osoba potrafi zgadnąć, co to jest?
* Tropiciele - czy to pazurki wróbla, czy odcisk kociej łapy? Pobawcie się w
rozpoznawanie śladów zwierząt.
* Własna ślizgawka - tata musi wylać wodę, ale jeździć (na butach) będą wszyscy.
Łyżwy
Przedszkolaki mogą już pójść na ślizgawkę. Dla dwu-, trzylatków nadają się łyżwy
saneczkowe (z dwiema płozami), przypinane do butów. Są dość tanie, ale trzeba
pamiętać o tym, że technika jazdy jest zupełnie inna, dlatego starszym dzieciom (od
czterech lat) lepiej kupić figurówki lub hokeje z prawdziwego
zdarzenia. Coraz większą popularność zyskują łyżwy plastikowe
przypominające buty narciarskie (choć nadal można kupić
tradycyjne, skórzane). Warto kupić łyżwy z możliwością regulacji
wielkości (z reguły jest to 4-5 kolejnych rozmiarów). Na lodowisku
dziecku szybko robi się gorąco, dlatego zamiast grubej kurtki lepsze
będzie niekrępujące ruchów ubranie na cebulkę (podkoszulka z
długim rękawem, bluza, sweter, a na wierzch ocieplana kamizelka). Zadbaj o to, by
twoje dziecko jeździło w kasku. Pamiętaj o tym, żeby najpierw oswoić malucha z
nową sytuacją: pochodźcie po tafli, trzymając się za ręce, poślizgajcie się na butach.
Potem wytłumacz, jak się odpychać, by jechać do przodu (a jeśli sama jeździsz, po
prostu mu to pokaż). Do pierwszych lekcji lepsze są figurówki, czyli łyżwy z ząbkami
z przodu: można na nich chodzić, łatwiej się odepchnąć.
Sanki
Na krótką przejażdżkę tradycyjnymi drewnianymi sankami z oparciem
można zabrać nawet niemowlę, pod warunkiem że jest odpowiednio
opatulone, pod pupę podłożysz mu gruby kocyk i zabezpieczysz
przed zsunięciem się z sanek. Z dzieckiem, które już chodzi, można
się wybrać na dalszą wyprawę, ale co jakiś czas maluch musi trochę
pobiegać, żeby nie zmarznąć.
Zjeżdżać z górki mogą już dwu-, trzylatki. Zanim na to pozwolisz, sprawdź, czy nie
jest zbyt stromo, czy zjazd nie kończy się na ulicy, czy stok jest
dobrze ośnieżony, czy na trasie nie ma drzew, wystających korzeni
czy kamieni. Na początku zjedź kilka razy z dzieckiem - niech
zobaczy, że to świetna zabawa. Starsze dzieci mogą zjeżdżać na
plastikowej podkładce pod pupę, tzw. jabłuszku. Jabłuszka są małe i
lekkie, mieszczą się do plecaka, łatwo z nimi wejść na górkę. Jeździ się bardzo
szybko, ale ewentualne upadki nie są zbyt bolesne. Dla starszych przedszkolaków
nadają się też plastikowe sanki w kształcie talerza o sporej średnicy.
Narty
Rodzice małych narciarzy twierdzą, że dopiero czterolatka naprawdę warto zabrać na
narty w góry. Młodsze dzieci szybko się zniechęcają, mogą więc próbować swych sił
na łagodnej osiedlowej górce albo w parku i wystarczą im tanie plastikowe nartki
przypinane paskami do zwykłych butów. Skompletowanie prawdziwego sprzętu
narciarskiego to spory wydatek, tym bardziej że małe nóżki szybko rosną, a więc po
roku, dwóch trzeba będzie wymieniać buty, przesuwać wiązania, a może nawet kupić
dłuższe narty. Warto wymieniać się sprzętem w gronie zaprzyjaźnionych rodzin albo
kupować używane. Na początek wystarczą narty o długości 80-90 cm, z porządnymi
wiązaniami. Dobrze sprawdzają się łatwe w obsłudze buty zapinane na jedną klamrę.
Pamiętajcie o solidnym kasku narciarskim! Do nauki wybierzcie łagodny, dobrze
ośnieżony stok, z płaską polanką na dole, żeby dziecko miało gdzie wyhamować. Na
początek maluch musi opanować podchodzenie pod górę, jazdę
pługiem, zatrzymywanie się i skręcanie. Nie strofuj go ani nie każ
mu robić rzeczy zbyt trudnych. Pomagaj wstać, gdy się
przewróci. Pierwsze lekcje nie powinny być zbyt długie - 15-30
minut w zupełności wystarczy. Nawet jeśli sami jeździcie na
nartach, warto wykupić dla dziecka kilka lekcji w szkółce narciarskiej. Dobry instruktor
potrafi uczyć poprzez zabawę, a szkółka zwykle dysponuje wydzielonym kawałkiem
stoku ze specjalnym wyciągiem dostosowanym do możliwości początkujących. Już
po trzech, czterech lekcjach dziecko nabierze pewności siebie, a narty będą mu się
kojarzyć z dobrą zabawą.
eDziecko.pl
CZYTAMY
DZIECIOM
Właśnie rozpoczynają się ferie zimowe i będziemy mieć dla
naszych dzieci trochę więcej czasu. Jest to świetny czas na wspólne
czytanie, np. podczas poobiedniego odpoczynku, czy przed snem po
emocjonującym dniu zabaw na śniegu.
Warto czytać dziecku jeszcze nie narodzonemu – w tzw. wieku
prenatalnym. W trzecim trymestrze ciąży dziecko zaczyna reagować na
bodźce dźwiękowe – co oznacza, że zaczyna słyszeć. Słyszy zarówno
dźwięki płynące z ciała mamy – przykładowo bicie jej serca, oraz dźwięki
docierające do niego z zewnątrz, np. głosy rodziców, muzykę czy inne
odgłosy, które towarzyszą naszemu codziennemu życiu.
Niemowlę najpierw poznaje głos mamy i taty, a dopiero później, już
po narodzinach, będzie mogło uruchomić pozostałe zmysły, by za ich
pomocą poznać swoich rodziców. Od tych pierwszych chwil po wkroczeniu
w świat dźwięków dziecko tworzy wzorzec prawidłowej mowy. Warto więc
rozmawiać z nienarodzonym maluszkiem oraz czytać mu książki. Czytanie
na głos niemowlakowi, który szczęśliwie przyszedł na świat stymuluje
rozwój jego mózgu. Zanim małe dziecko nauczy się mówić – najpierw uczy
się rozumieć mowę, czyli tworzy tzw. słownik bierny. Ta prawidłowość jest
związana w kolejnością dojrzewania poszczególnych ośrodków w mózgu
odpowiedzialnych za rozumienie oraz artykułowanie mowy. Nauka mowy
rozpoczyna się więc tak naprawdę od momentu kiedy niemowlę zaczyna
być otaczane mową. Książki są dla najmłodszych źródłem nowych
doświadczeń językowych – ubogacają zarówno bierny, jak i czynny słownik
dziecka. Poszerzają wiedzę o świecie, rozbudzają wyobraźnię, pomagając w
ten sposób odnosić sukcesy w przedszkolu i w szkole.
Zastanawiając się nad tym, czym powinna charakteryzować się
lektura odpowiednia dla najmłodszych, warto wziąć pod uwagę czy:
wybrana książka jest ciekawa dla dziecka,
napisana lub tłumaczona poprawną i ładną polszczyzną,
treść i ilustracje są dostosowane do wrażliwości dziecka,
promuje pozytywne wzorce postępowania,
uczy szacunku wobec dziecka, ludzi, prawa,
buduje pozytywny stosunek do świata oraz wiarę w siebie.
Książki, które czytamy najmłodszym mają duży wpływ na
kształtowanie się ich obrazu świata oraz budowanie własnego „ja”. Ważne
więc, by książka była sprzymierzeńcem rodziców w ich wychowawczej
pracy, wspierała a czasem pomagała także rozwiązywać trudne problemy.
Wspólne czytanie z nastolatkiem pomoże mu pokonać wiele
problemów związanych z okresem dorastania, zawsze będąc okazją do
rozmowy o nich z najbliższymi.
Każda pora roku jest szczególna, zapewnia dzieciom coś nowego,
innego. Zimą spędzamy więcej wolnego czasu w domu. Zadbajmy o to, aby
wszyscy dobrze się bawili razem zacieśniając rodzinne więzi.
BUDOWANIE WIEŻY
Do zbudowania możliwie wysokiej wieży potrzebne jest dobre wyczucie i
zmysł koncentracji. Wieżę można wspólnie zbudować z przeróżnych rzeczy,
na przykład: klocków, drobnych monet, pudełkach po zapałkach, kartonów,
kubeczków jednorazowych, kostek, rolek papieru toaletowego, pudełek. Od
czasu do czasu przykładamy linijkę lub miarkę, aby zmierzyć jej wysokość.
Możemy zrobić konkurs: kto zbuduje najwyższą wieżę.
WSZYSTKO DOBRE, CO SIĘ
SIĘ DOBRZE KOŃCZY
Jedna osoba czyta na głos prosty i krótki artykuł z gazety, opuszczając jego
zakończenie. Dzieci opowiadają, jak zakończyła się ta historia. W tej
zabawie puszczamy wodze fantazji. Nie dyskwalifikujemy nikogo, nawet
wtedy, gdy nowe zakończenie minie się z prawdą.
TOM DAHLKE „365 GIER I ZABAW NA KAŻDY DZIEŃ ROKU”

Podobne dokumenty