Nowy numer 065
Transkrypt
Nowy numer 065
Pismo Parafii pw. NMP z Lourdes w Krakowie nr 9 (65) wrzesień 2007 r. WITAJ, SZKOŁO (Z LEKCJAMI RELIGII) Przed wakacjami w Ministerstwie Edukacji pojawił się projekt, by oceny z religii wliczać do całorocznej średniej ocen ucznia. Przypomnijmy: było to postulatem katechetów od wielu lat. Czy jednak wiadomo, jakie będą ostateczne losy tego projektu… Pomysł wywołał kolejną dyskusję na temat obecności religii w szkole: Gazeta Wyborcza – zgodnie z przewidywaniami – zamieściła wypowiedź katechety, który krytycznie ocenił wspomniany projekt, młodzieżówka SLD po raz kolejny zgłosiła postulat odebrania płac katechetom, a zwolennicy tolerancji odgrzali pomysł, by dzieci same decydowały o tym, czy chcą chodzić na lekcje religii… Ten ostatni postulat nie jest nowy: po raz pierwszy spotkałem się z nim w 1990 roku, gdy katecheza powracała do szkół. I to ludzie uważający siebie za katolików raz po raz występują z podobnymi postulatami: nie należy posyłać dziecka na lekcje religii… nie należy posyłać do sakramentów… nie należy na siłę prowadzić do kościoła… to one same powinny wybrać, w co chcą wierzyć i jak chcą żyć. Twierdzi się tak – oczywiście – w imię nowoczesności, tolerancji, demokracji i świeckości Państwa Polskiego. Oraz w imię zagrożonych jakoby praw dziecka, które samo powinno decydować o udziale w lekcjach religii. ZNOWU BYLIŚMY W GÓRACH STOŁOWYCH Wszystko zaczęło się na Dworcu Głównym PKP w Krakowie, skąd wyruszyliśmy w podróż na Zachód. Po przesiadce na imponującym, ale zaniedbanym dworcu kolejowym Wrocław Główny, oraz do busów w Kudowie-Zdroju – dojechaliśmy wreszcie do naszej „bazy” w Karłowie, po prawie jedenastu godzinach podróży. Następnego dnia, niejako „na rozgrzewkę”, wyruszyliśmy na Szczeliniec Wielki, który był doskonale widoczny z miejsca naszego pobytu, gdyż znajdował się niecałe pół godziny drogi od centrum Karłowa. Kolejny dzień – i kolejna wędrówka. Nie była jednak ona wyczerpująca, skoro znaleźliśmy się w Kudowie-Zdroju, by zwiedzać to piękne (?!) miasto. Trafiliśmy do siedziby Dyrekcji Parku Narodowego Gór Stołowych, gdzie obejrzeliśmy krótki film edukacyjny, opowiadający o Górach Stołowych, zwiedziliśmy też Muzeum Żaby, a w centrum uzdrowiska – Muzeum Zabawek, w którym mogliśmy podziwiać stare zabawki z różnych stron świata. Doszliśmy też do peryferyjnej części Kudowy, jaką jest Czermna: tam znajduje się słynna kaplica wyłożona czaszkami oraz piszczelami, wzorowana na rzymskich katakumbach. Kolejne dni poświęciliśmy już na wycieczki w góry. W ciągu 11 następnych – aż 6 dni spędziliśmy po czeskiej stronie, oglądając tamtejsze krajobrazy, bunkry i zabytki. strona 3 2 Z życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (65) 2007 r. WITAJ, SZKOŁO (Z LEKCJAMI RELIGII) – ciąg dalszy ze strony 1 Zauważmy, że zwolennicy tolerancji i demokracji nie występują do rzecznika praw dziecka czy rzecznika praw obywatela z innym postulatem: by dziecko samo zdecydowało, czy chce pobierać naukę w szkole – czy też nie. No, jeżeli nie dziecko, to rodzice na pewno nie powinni być pozbawieni prawa do decyzji o ewentualnym kształceniu swojego dziecka (i bez wątpienia znaleźliby się rodzice, którzy uznaliby, że dziecko ma ważniejsze sprawy do zrobienia aniżeli chodzenie do szkoły). Ale nikt takich postulatów nie wysuwa. Szkoła traktowana jest jak jedzenie, ubranie czy obowiązkowe szczepienia, które się dziecku należą. Odmówić dziecku szkoły – to tak, jakby pozbawić go pokarmu. I za taki występek rodzice będą ścigani w całym majestacie prawa. Ja sam – tak jak wszyscy – w szkole gorliwie przyswajałem wiadomości, które wcale albo niewiele przydały mi się w życiu. Po prostu: nigdy nie miałem zamiaru być, i nie zostałem fizykiem czy biologiem. Ale przecież nikt nie pytał ani mnie, ani moich rodziców, czy mam uczyć się wszystkich przedmiotów. I wcale nie dlatego, że były to czasy komuny. Tu niezbędna jest pewna dygresja: o tym, że świecka demokracja też ma swoje dogmaty. Obowiązek szkolny jest dogmatem wyższej rangi, chociaż istnieje od niedawna. Ojciec św. Wincentego a Paulo musiał sprzedać parę wołów (co było wielką ofiarą ze strony ubogiego rolnika), aby jego syn mógł studiować na uniwersytecie. Co uznamy za dowód zacofania dawnych wieków – tyle że wówczas zdobyta wiedza była cenioną wartością, bo zwykle wiele kosztowała. A dziś? Doszliśmy do tego, że uczeń wyświadcza łaskę państwu i szkole, jeżeli spokojnie siedzi za pulpitem i nie ubliża nauczycielowi. Pośród tych dogmatów są dogmaty mniejszej rangi – jak obowiązek zapinania pasów w samochodzie. Co, zauważmy, ma przeciwdziałać ewentualnemu samobójstwu. Tyle że próba samobójstwa w polskim prawie nie jest karana – poza tym jednym przypadkiem. Gdzie więc sens, gdzie logika? Dodam, że nie mam nic przeciwko obowiązkowi zapinania pasów, ale gdybym jednocześnie napisał, że próby samobójcze powinny być karalne – zwolennicy jasnogrodu i tolerancji natychmiast uznaliby mnie za ograniczonego umysłowo oszołoma. Ilość liberalnych dogmatów wzrasta wprost proporcjonalnie do zmniejszania się wpływów chrześcijaństwa. I tak propaguje się obowiązkowe uznanie, że rodzicami dziecka – dowolnie – mogą być dwaj panowie, dwie panie, ewentualnie także związek mieszany. Monogamia jeszcze jest dozwolona, ale już głośno mówi się o dopuszczeniu związków poligamicznych. Na indeksie jest jeszcze zoofilia, pedofilia, kleptomania i piromania, ale prędzej czy później, w imię poszanowania praw człowieka, podda się ochronie prawnej również tak „zorientowane” jednostki i zadba o stosowne przywileje (supermarkety dla kleptomanów?). Wszelkie stare i nowe liberalne przesądy nazywam dogmatami, bo dogmat ma to do siebie, że nie podlega racjonalnemu uzasadnieniu, domaga się natomiast wiary. Co jest zrozumiałe na płaszczyźnie religijnej – ale pośród oświeconych zwolenników rozumu? Tymczasem wierzących nie brakuje (ilość wierzących wzrasta wprost proporcjonalnie itd.), i w imię nowej wiary, jeśli tylko mogą, ścigają swoich przeciwników z gorliwością przewyższającą gorliwość Świętej Inkwizycji. Dotyczy to zwłaszcza wyznawców dogmatu o świeckości państwa: w USA, w Alabamie usuwa się z sądu postument przedstawiający Dziesięć Przykazań, w Kalifornii nakazuje usunąć krzyż ustawiony na pustyni Mojave ku czci ofiar I wojny światowej (!), w Luizjanie chce się usunąć z korytarza sądowego (sic!) ikonę przedstawiającą Chrystusa z otwartą Ewangelią, w Teksasie sąd podejmuje sprawę o usunięcie Biblii przechowywanej w gablocie od 1956 roku, zaś brytyjski sąd zakazuje uczennicy noszenia obrączki przypominającej o tekście biblijnym 1 Tes 4,3-4… Obawiam się, że wkrótce fanatycy świeckości państwa dobiorą się do amerykańskich dolarów: wszak znaleźć tam można groźne słowa IN GOD WE TRUST. A wszystko to czyni się, oczywiście, w imię wolności, demokracji, tolerancji i poszanowania praw człowieka! Ale co to ma wspólnego ze szkolnymi lekcjami? Otóż zwykle rodzice podpowiadają dzieciom, jakie gimnazjum czy liceum mają wybrać. Dlaczego? Bo to dobra szkoła – odpowiadają. I rozumni rodzice dlatego też posyłają dziecko do szkoły: nie z powodu obowiązku szkolnego, ale dlatego, że to dobre dla dziecka. Dobre jest, by uczyło się polskiego i angielskiego, biologii i matematyki (nawet jeżeli mu się w życiu nie przyda). Tym bardziej, i bardziej jeszcze dobre jest, by dziecko poznawało Jezusa, skoro to „poznanie” służy nie tylko jego życiu tutaj. Wszak Jezus mówi: A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa (J 17, 3). Oczywistym jest, że państwo nie może nakładać takiego obowiązku na wszystkich obywateli – ale katolik? Katolik, który nie uważa zdobywania wiedzy religijnej za najświętszy obowiązek, który nie ubolewa nad faktem, że niektórzy rodzice nie pozwalają swoim dzieciom poznawać Jezusa, który łatwo usprawiedliwia nieobecność dziecka na lekcjach religii, który uważa, że dziecko samo powinno sobie wybrać… Taki ktoś daje świadectwo o swojej niewierze: że Zbawiciel jest dla niego kimś bardzo mało ważnym (mówiąc delikatnie). I taką postawę chce przekazać swojemu dziecku. Nie muszę dodawać, że nie ma to nic wspólnego z tym, co tenże rodzic obiecał Bogu i Kościołowi przy chrzcie własnego dziecka. Ks. Bogdan Markowski CM Z życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (65) 2007 r. 3 ZNOWU BYLIŚMY W GÓRACH STOŁOWYCH – ciąg dalszy ze str.1 Pierwszego dnia zwiedziliśmy grupę warowną Dobrošov, która została wybudowana przez Czechów w okresie międzywojennym, nie zdążyli jej jednak wykorzystać (podobnie jak i innych umocnień, wybudowanych do obrony granicy z Niemcami). Stąd też – zachowane – mogliśmy zwiedzać. Jeden z bunkrów, o nazwie Březinka, został całkowicie odtworzony: na zewnątrz pomalowany w barwy ochronne, siatka maskująca, a w środku haubice, CKMy, LKMy… Do wszystkiego można było się przymierzyć, spojrzeć w celownik, każdą rzecz ruszyć i dotknąć, co powodowało, że wszyscy chłopacy byli wniebowzięci. Za to dziewczęta raczej znudzone... Inną atrakcją, jaka przytrafiła się nam po czeskiej stronie, była wędrówka przez Skalne Mesto, kiedy idąc Wilczym Wąwozem, łączącym jedną część „miasta” – Teplické Mesto, oraz drugą – Adršpašské Mesto, natrafiliśmy na małe przeszkody na drodze, a mianowicie zerwane kładki, a wokół potoczek. Jako dzielni zdobywcy gór – nie przestraszyliśmy się tego zbytnio i szliśmy dalej. W niektórych miejscach woda wlewała się nam do butów, w innych trzeba było skakać nad jeszcze głębszą wodą, aż w końcu – co było raczej nieuniknione – jeden z uczestników wylądował cały w wodzie. Niestety, tej głębszej... Jednak szybka akcja ratunkowa zapobiegła utonięciu, a nawet – jak się okazało – niedoszły topielec nie zdążył zachorować. W Czechach byliśmy też w najstarszej lokomotywowni – w Jaromierzu, w Broumovie i na Korunie, i tylko z zaplanowanej Mszy św. niedzielnej w Ruprechticach nic nie wyszło, bo nagle została przeniesiona z godziny popołudniowej na wczesną godzinę poranną. Na początku wyjazdu pogoda idealnie nadawała się Na zdjęciu: na Tronie Liczyrzepy, na Szczelińcu Wielkim, czyli niedaleko od bazy w Karłowie na wędrówki po górach: nie za ciepło, nie za zimno. A przynajmniej nie było żadnych wielkich opadów – aż do czasu, kiedy wracając ze Skalnych Grzybów, trafiliśmy na jedną, ale za to przyzwoitą ulewę, przez co następnego dnia, z powodu zamokniętych butów (i skarpetek), zostaliśmy w domu. Powstała więc doskonała okazja by rozpocząć turniej warcabowy, w którym po wielu pojedynkach zwyciężyła Dominika Molenda przed klerykiem Krzysztofem (michalitą, naszym animatorem muzycznym) i Mateuszem Piątkowskim. Nasz Opiekun – ks. Bogdan odpadł w eliminacjach… Ale pod koniec wyjazdu pogoda zmieniła się diametralnie, stało się okropnie gorąco, co uczyniło wędrówki po górach stanowczo mniej przyjemnymi. Jak co roku – tak i tym razem nie mogło zabraknąć konkursu z wiedzy na temat zwiedzanych przez nas miejsc. Po serii pytań zwycięzcą konkursu została Dominika, na podium znalazł się również Maciej Wcisło (z drugim miejscem) oraz Kasia Grubert (na zaszczytnym miejscu trzecim). I tylko Łukasz Sobesto jako „dwukrotny Kubica” (czyli zdobywca czwartych miejsc) był mniej zadowolony… Nieodłącznym elementem naszego wyjazdu były Msze Święte, jak zawsze w warunkach bojowych odprawiane przez naszego Opiekuna. Nie zabrakło Eucharystii w terenie: na głazie porośniętym mchem, na ławce, lub na bloku kamienia w Forcie Karola. Po dwóch tygodniach pobytu w górach i przejściu prawie 140 kilometrów – zadowoleni powróciliśmy do Krakowa, gdzie na kolejowym dworcu głównym czekali już na nas stęsknieni rodzice. Piotr Niziniecki 4 Z życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (65) 2007 r. DOTYKAJĄC TAJEMNICY (9) Przykazanie zaś Jego jest takie, abyśmy wierzyli w imię Jego Syna, Jezusa Chrystusa, i miłowali się wzajemnie tak, jak nam nakazał (1 J 3,23) Raz jeszcze powracam do Pierwszego Listu św. Jana. Co miało nastąpić w poprzednim numerze naszego pisma, ale okazało się niewykonalne… Podstawą miłości braterskiej, według św. Jana, jest doświadczenie miłości ze strony Boga: Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować – pisze w 1 J 4,11 (por. też 1 J 3,16). Samą zdolność i cnotę miłości, de facto charakteryzującą naturę Boga (!), otrzymuje człowiek podczas chrztu – Jan określa ten sakrament mianem narodzin z Boga (1 J 5,1). To Jezus, który od tego momentu jest szczególnie obecny we wnętrzu człowieka, daje moc do świadczenia agape. W 1 J 2,14 można odnaleźć takie słowa: napisałem do was, młodzi, że jesteście mocni i że nauka Boża trwa w was, i zwyciężyliście Złego. Stwierdzenie to jeszcze mocniej zostaje wyrażone w 1 J 4,4: Wy, dzieci, jesteście z Boga i zwyciężyliście ich, ponieważ większy jest Ten, który w was jest, od tego, który jest w świecie. Braterstwo u Jana nie jest humanizmem bez Boga, bo ma swoje korzenie w miłości danej przez Boga. Miłość bliźniego okazuje się też być związana ze Wcieleniem Jezusa – Jan wskazuje, że jej model, natura i fundament znajdują się w osobie Jezusa. Zstępując między ludzi Jezus podnosi nas ku Ojcu, a zarazem też pokazuje, jak żyć autentycznie i jak podejmować ofiarę – podejmując życie tak jak On to czynił. Chrześcijanie jako Jego uczniowie są zaproszeni, aby uczestniczyć w posłuszeństwie Jezusa – a przez Jana jest ono rozumiane właśnie jako braterska miłość, otwarcie serca dla bliźniego. Jeśliby ktoś mówił: «Miłuję Boga», a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. Takie zaś mamy od Niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, miłował też i brata swego (1 J 4,20-21). Jak światłość i ciemność się wykluczają, tak samo nienawiść i miłość są przeciwstawne, i można wybierać tylko między nimi dwoma – nie ma trzeciej możliwości. Umiłowani, nie piszę do was o nowym przykazaniu – brzmią słowa autora natchnionego w 1 J 2,7 – ale o przykazaniu istniejącym od dawna, które mieliście od samego początku; tym dawnym przykazaniem jest nauka, którąście słyszeli. Sformułowanie od samego początku oznacza: od nawrócenia, od decyzji zmiany myślenia, za którym idzie zmiana postaw. Mentalność chrześcijanina z chwilą pierwszego zrywu ku metanoi zostaje wezwana do tego, by stać się ukierun- kowaną na miłość Boga i człowieka. Realizacja przykazania miłości w życiu wiernych usuwa ciemności grzechu i niweluje działanie szatana. W 1 J 2,9 można odnaleźć takie słowa: Kto twierdzi, że żyje w światłości, a nienawidzi brata swego, dotąd jeszcze jest w ciemności. Kto miłuje swego brata, ten trwa w światłości i nie może się potknąć. Greckie słowo menei, na określenie trwania w światłości, występuje tu w czasie teraźniejszym – sygnalizuje tym samym trwałość, ciągłość. Według Ignacego de la Potterie skandalon [tłumaczone na język polski jako potknięcie] jest zagadnieniem związanym z wiarą: praktyka miłości braterskiej sprawia, że nie upadamy, bo światło wiary w tym, który kocha, usuwa przeszkody; kto kocha – widzi jasno, dokąd zmierza i jak powinien postępować. Miłujący brata trwa w promieniowaniu chrześcijańskiego Objawienia i nie ma w nim niczego, co mogłoby sprowadzić upadek – pisze ks. biskup S. Gądecki w komentarzu do 1 J. Nie tylko wiara wyraża się w miłości, ale i miłość zwiększa światło wiary. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością (1 J 4,8). Miłość bliźniego nie jest sentymentalnym odczuciem – ma się wyrażać w konkretnych postawach: Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą! – wzywa Jan w 1 J 3,18. Pisze też: Jeśliby ktoś posiadał majętność tego świata i widział, że brat jego cierpi niedostatek, a zamknął przed nim swe serce, jak może trwać w nim miłość Boga? (1 J 3,17). Dobra tego świata to rzeczy, które na tym świecie są uznawane za bogactwo. Sformułowanie: widział brata w potrzebie oznacza tu już rozpoznanie potrzeby. Zamknięcie serca określone jest jako zakluczenie, zabarykadowanie – bez możliwości dostępu. Ściśle rzecz biorąc – nie ma tu nawet mowy o sercu: greckie słowo splagchna to odpowiednik hebrajskiego rahamim oznaczającego wnętrzności, najbardziej wewnętrzną część naszej istoty, łono matczyne. Zatem 1 J 3,17 mówi o człowieku, który zamyka swoje wnętrze nie chcąc przejąć się litością. Miłość do brata ma posiadać charakter permanentny – w 1 J 2,10 autor natchniony na jej określenie używa imiesłowu czasu teraźniejszego agapon, co można dosłownie przetłumaczyć jako: jest kochający; wskazuje on nie na rzeczywistość jednorazowego aktu, ale stale podejmowane działanie. Taka konsekwentnie podejmowana miłość człowieka stanowi znak, ale i swoisty przedsionek wieczności, pełni życia (por. 1 J 3,14). Realizacja jednakże wiąże się z ofiarą, składaną na różnych płaszczyznach. Chrześcijanin w podobny sposób, jak potrafi dostrzec biedę materialną swojego brata, powinien widzieć trudne dla niego duchowe sytuacje – i modlić się za Niego. Jan nie zachęca do dawania przestróg i upomnień. Tym, co może pomóc grzesznikowi najbardziej, jest odnowienie w nas miłości, które najpewniej dokonuje się w modlitwie za brata, gdy stajemy przed Bogiem zamiast niego. Z takim czynem związana jest obietnica, że Bóg przywróci mu życie. Z życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (65) 2007 r. Przykazanie miłości braterskiej otrzymuje w Pierwszym Liście św. Jana 2 uzasadnienia: pozytywne i negatywne. Autor natchniony uczy o dwóch grupach eschatologicznych: dzieciach światłości i dzieciach diabła, pozostających w stosunku przeciwstawnym do siebie. Swoistym symbolem nienawiści inspirowanej przez diabła, będącego mordercą od początku (por. J 8,4), czyni Kaina, którego określa jako pochodzącego od Złego (1 J 3,12), w którego mocy leży cały świat (1 J 5,19). Kain reprezentuje typ osoby, która nie wkłada wysiłku w miłość, traktuje Boga jako uzurpatora, stawiającego przesadnie wysokie wymagania, natomiast w bracie, składającym ofiarę z serca – dostrzega konkurenta i reaguje nań wrogością. Jeżeli ktoś, kto nienawidzi, przypomina mordercę – to ten, kto kocha, trwa w gotowości oddania życia za brata i tym samym naśladuje darmową, bezinteresowną, uprzedzającą Miłość Jezusa. Dzięki wzajemnym więzom miłości wierzący zmieniają się w jedną wielką rodzinę, której Ojcem jest Bóg. W nowym ludzie wybranym nawet kult przybiera nową formę. To co kiedyś było związane z obecnością Jahwe (šekina), teraz będzie połączone z obecnością agape nie w świątyni, ale we wnętrzu każdego wierzącego (1 J 3, 23-24). W chrześcijaninie jak w świątyni obecny jest Duch Boży (1 J 3,24). Sama agape jest nowym mieszkaniem Boga (1 J 3,17) pośród ludzi. Ona wyrażana wobec braci oddaje chwalę Bogu, czyli spełnia cel kultu. Dodatkowo jeszcze leczy: usuwa lęk – w miłości nie ma lęku (1 J 4,18). S. Joanna Nowińska SM PLAN NABOŻEŃSTW w niedziele o godz. 730 nabożeństwo za zmarłych (tzw. wypominki); w niedziele o godz. 1800 nieszpory (liturgiczna modlitwa wieczorna), w środy o godz. 1800 modlitwa różańcowa prowadzona przez Wspólnotę Żywego Różańca; w środy o godz. 1830 nowenna do Matki Bożej Nieustającej Pomocy (w czasie Mszy Świętej); w czwartki od godz. 1730 adoracja eucharystyczna prowadzona przez Wspólnotę dla Intronizacji Najświętszego Serca Jezusowego; w piątki nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego: po Mszy św. o godz. 1830. CZYTAJMY PRASĘ KATOLICKĄ Codziennie w zakrystii można nabywać prasę katolicką: tygodniki „Niedziela”, „Gość Niedzielny”, „Źródło” i „Jaś” dla najmłodszych; miesięczniki „List”, „Żywe Słowo”, „Nasza Arka”, „Totus Tuus”, „Mały Gość Niedzielny” dla dzieci; dwumiesięcznik „Miłujcie się” dla młodzieży. 5 SZTUKA KORZYSTANIA Z MEDIÓW W trzecią niedzielę września Kościół w Polsce obchodzi Dzień Środków Społecznego Przekazu. Te środki przekazu – prasa, radio, telewizja, internet – odgrywają obecnie wielką rolę w życiu społecznym, politycznych i międzynarodowym. Środki informacji wpływają w znaczący sposób na nasze życie, postępowanie i postawy. Dlatego ważną jest umiejętność dobrego korzystania z tych wszystkich współczesnych środków komunikacji społecznej. Czy umiemy dobrze korzystać ze środków przekazu? Może warto zapoznać się z dekalogiem korzystania z mediów, który opracował franciszkanin – o. Witold Pobiedziński: 1. Żyj w przyjaźni z innymi ludźmi, nie strać wiary w ich dobrą wolę. Ludzie są często lepsi, niż ukazują ich media. 2. Nie trać wrażliwości. Media mają upodobanie w ukazywaniu przemocy, sensacji i agresji. Pamiętaj, że masz guzik, którym zawsze możesz media wyłączyć. 3. Trzymaj się mocno systemu wartości przekazanego przez tradycję i autorytety. Nie pozwól mediom zniszczyć dobrego wyobrażenia o świecie i o ludziach. 4. Miej własną opinię na temat ważnych zagadnień życia i nie wierz wszystkiemu, co przekazują media. Wiele w nich przekłamań, manipulacji i półprawd. 5. Broń swojej wolności przez dystans i postawę krytyczną wobec mediów. Nie pozwól się od nich uzależnić. 6. Miej swoje zdanie, słuchaj prawdziwych autorytetów. Nie kieruj się w życiu jedynie opiniami tzw. ekspertów medialnych. 7. Świat potrzebuje dojrzałych osobowości. Nie pozwól narzucić sobie stylu życia medialnych idoli i niedojrzałych emocjonalnie tzw. gwiazd. 8. Rzeczywistość często jest inna, niż przedstawiają to media. Nie twórz wyobrażeń o sobie, świecie i o Bogu jedynie na podstawie mediów. 9. Świat, który przedstawiają media, istnieje często jedynie w wirtualnej cyberprzestrzeni. Pamiętaj, że oprócz świata widzialnego istnieje wokół ciebie prawdziwy świat nadprzyrodzony. 10. Media podają codziennie wystarczająco wiele złych nowin. Poznawaj dobrą nowinę – Ewangelię. Stosując się do tych cennych wskazówek – będziemy mogli owocniej korzystać ze współczesnych mediów. Przygotował Adam Markowski 6 Z życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (65) 2007 r. ZAMKNIJ OCZY, A ZOBACZYSZ CZYLI O WIERZE W ŻYCIU CZŁOWIEKA „Jeśli nie słyszymy odpowiedzi na nasze modlitwy, to dzieje się tak dlatego, że tak naprawdę jej nie oczekujemy. NIE WIERZYMY, że mogą się spełnić.” Często nasza „wiara” jest jedynie pustym słowem. Spontanicznie wymawiamy zwroty: „tak, chodzę do kościoła”, „przystępuję do komunii”, „modlę się regularnie”, i myślimy jacy to jesteśmy wspaniali, dobrze wychowani, „katoliccy”. Tak naprawdę w ten sposób zagłuszamy jedynie swoje sumienie i… tracimy czas. Nieelegancko jest mi może nazywać chodzenie do kościoła i przebywanie z Bogiem „stratą czasu”, uważam jednak, że jeśli ktoś rozmawia ze swoim Panem tylko dlatego, że „tak wypada”, i nie zdaje sobie sprawy, z Kim prowadzi dialog, to takie zachowanie nie ma sensu, gdyż nie zaowocuje nigdy niczym dobrym. Taka automatyczność naszych zachowań może wiązać się z monotonnością tych czynności: patrząc powierzchownie, coniedzielne chodzenie w to samo miejsce, czy te same słowa modlitwy mogą nas przyzwyczaić do tego stopnia, że faktycznie zatracimy ich sens, nie będziemy słyszeć już jak odpowiadamy księdzu na wezwania, co oznaczają słowa, które wypowiadamy w pacierzu itd. Mechanizm, w jaki popadamy, jest także przejawem naszej małej wiary (trafniej chyba będzie nazwać ją jednak niewystarczającą wiarą, gdyż nie ma „małej wiary” – wiara albo jest albo jej nie ma). Są pośród nas i tacy, którzy chcąc uchronić się przed wspomnianą tu „monotonnością” chodzenia do kościoła, rezygnują z chodzenia do niego. Często takie zachowania tłumaczone są w ten sposób: „moja wiara nie jest na pokaz”, „ważniejszy jest dla mnie indywidualny kontakt z Bogiem”. Wiara przeżywana poza Kościołem jest pozbawiona nie tylko wspólnoty wierzących. Brak jej także mocy łaski, jaka płynie z uczestnictwa w sakramentach, a zwłaszcza w Eucharystii. To jest jednak osobisty wybór każdego z nas. To nasze własne życie i nikt nie może nas zmuszać do czegokolwiek, skoro sam Bóg daje nam wolną wolę. On dał nam na dobry początek małe ziarenko: zasadził je w sercu jako zalążek wiary. To co wykiełkuje w naszym wnętrzu zależy teraz już tylko od nas samych. Wysiłek, jaki musimy wnieść, by nasionko nie uschło, dało pożyteczny plon itd. – jest czasochłonnym, wytrwałym zadaniem. Ci, których wiara jest niewystarczająca, mogą się z czasem wypalić, odejść od roli ogrodnika, pielęgnującego swą najdroższą roślinkę… Narodzenie się tzw. niewiary jest zjawiskiem bardzo częstym i to nie tylko we współczesnym świecie. To nie jest bowiem wynik jakiegoś postępu cywilizacyjnego – „problem” ten istniał i w starożytności, i w średniowieczu, tak samo jak dziś. Jej przyczyny, jak zresztą wiemy, mogą być naprawdę różne: strata tego, co/kogo się kochało, niesprawiedliwe cierpienie, bezsilność, złe wychowanie, niewłaściwe wzory, traumatyczne doświadczenia, czy po prostu lenistwo i tak modny „brak czasu”. „Długotrwała niewiara” jest jeszcze przeze mnie w pewien sposób zrozumiała. Bóg dając nam wolną rękę liczył się z tym, że wielu pozostanie ślepych na Jego „niewidzialność”, wielu będzie nieczułych na Jego duchowy dotyk. „Sam” zresztą w książce zatytułowanej „50 pytań do Pana Boga” tak odpowiada na pytanie, co sądzi o ludziach, którzy w Niego nie wierzą: „Bóg nie jest „obowiązkowy”, skoro istnieją osoby, które nie wierzą. Nie sądzę jednak, by niewierzący stanowili jakąś odrębną rasę. Nie są też nawet wrogiem, zagrożeniem albo jakąś chorobą. Są osobami i jako takie Ja je szanuję. Powiem ci, że interesuję się nimi w szczególny sposób. Znam każdego z nich z osobna. W moich myślach mają konkretne imię i twarz. Zanim jeszcze nauczą się mnie kochać, ja już ich kocham. Stoję u bram ich serca i pukam. Nie zawsze umieją otworzyć. Często jednak tzw. „niewierzący” są dużo bardziej wielkoduszni i wrażliwi na potrzeby ludzi cierpiących niż ci, którzy deklarują wiarę we Mnie. Jest napisane: „Bóg miłuje tego, kto daje z radością”. Oczywiście, również wśród niewierzących jest dużo obojętności. Przykro mi z tego powodu, ponieważ jestem Bogiem Ojcem i chciałbym, żeby wszyscy ludzie kochali się jak prawdziwi, dobrzy bracia. Wiem, że to nie zawsze jest możliwe…” Myślę, że taka jest prawda o tego typu ludziach. Drugim „rodzajem” braku wiary jest w mojej klasyfikacji utrata ufności w moc, istnienie Boga pod wpływem silnego wstrząsu. Przeżycie czegoś, co kłóci się z miłosiernym obrazem sprawiedliwego Ojca może faktycznie ukrócić naszą wiarę w Jego istnienie – bo skoro mi nie pomaga, skoro spotyka mnie tyle bólu, skoro cierpię i nie widzę pocieszenia, jakie powinien mi dać, to On nie może istnieć, Jego nie ma! Takie sytuacje dzieją się codziennie i rozumiem je doskonale. Nie wiem, co tak naprawdę decyduje o tym, jak postąpimy po ciężkim doświadczeniu w naszym życiu. Myślę, że wielki wpływ ma na to... nasza wiara. Wiara, którą w sobie ukształtowaliśmy, lub którą odkryliśmy w sobie zupełnie nagle. Ja w swoim może jeszcze krótkim życiu przeżyłam niemało. Cierpienie fizyczne, a co gorsza – ogromne cierpienia psychiczne, spowodowane niecodziennymi, nieuleczalnymi chorobami, wielokrotna rozpacz i bezsilność w walce z losem, z bólem, czy niepewność jutra, nie złamały we mnie jednak silnej wiary i ufności pokładanej w Bogu. Mogłabym powiedzieć, że wręcz przeciwnie… Z życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (65) 2007 r. Te wszystkie przeżycia miały wielkie znaczenie, ogromny sens, gdyż nauczyły mnie wreszcie poznać i uwierzyć tak naprawdę Panu Bogu. Zdać się na Jego łaskę. Uwierzyć w Jego Moc, którą ześle, gdy stwierdzi, że właśnie teraz jej potrzebuję. Smutne, bolesne, niezrozumiałe sytuacje pomogły mi zrozumieć, że Bóg dla każdego z nas zaplanował swoistą drogę. Czasem może ciężką, czasem tajemniczą i straszną, czasami nie dającą schronienia i odpoczynku w trudach wędrówki, ale naszą: naszą osobistą, a więc stworzoną na miarę naszych potrzeb i naszych sił. „Cierpienie jest jak dźwięk dzwonka, który wzywa do modlitwy”. Dźwięk dzwonka, który budzi nas ze snu. Budzi nas z naszego dotychczasowego świata i otwiera oczy na nowo. To sygnał, którzy jedni odbierają jako czas na lament i wznoszenie rąk do Nieba – określamy ich słowami: „jak trwoga to do Boga”. Dla innych dzwonek ten jest przełomowym momentem, odwrócenia się od Boga, od źródła, które to cierpienie, niesprawiedliwe cierpienie zesłało – można opisać ich słowami: „krucha długoletnia wiara zabita jednym ciężarem chwili”. Jednak są i tacy, którzy w dzwonku tym słyszą kolejne – powtarzam – kolejne wezwanie do powierzenia swoich trosk Bogu, powtarzając: „Wierzę, że droga, którą idę, jest jedną z Twoich dróg, Panie. Zamykam oczy, żeby widzieć, otwieram serce na Twój cud. Do Ciebie wołam w trudną chwilę. Ufam Ci, kiedy ziemia drży. Za to, że zawsze jesteś przy mnie, chcę podziękować Panie Ci”. „Złoto hartuje się w ogniu, a ludziom Pan daje „błogosławione” kryzysy, aby ich zahartować i umocnić w wierze”. Aby ich zahartować i umocnić. Umocnić w ich wierze… To dlatego zsyła na nas tą plagę cierpień. Dlatego zsyła nam te niesprawiedliwe, acz błogosławione kryzysy. Co innego, jeśli to my dobrowolnie skażemy na nie sami siebie... Wiara może pełnić w życiu człowieka zbawienną rolę. To ona pozwala odnaleźć utracony gdzieś po drodze sens życia i szczęście płynące z pozytywnych, ludzkich zachowań. Wiara daje nam siłę i życie, wytrwałość w trudnych chwilach i pomoc w najcięższych momentach. Pozwala na powrót na właściwe ścieżki życia i zrozumienie tego, czego nie da się wytłumaczyć inaczej. To dzięki niej człowiek jest w stanie żyć jak na człowieka przystało. A jeśli ktoś wybierze inną drogę? Jeśli ktoś na moje słowa „Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, i w Jezusa Chrystusa…” – zacznie się śmiać lub spoglądać z niedowierzaniem? Ma prawo, ma wolną wolę, ale ja mu współczuję, gdyż nigdy w pełni nie będzie mógł cieszyć się, doświadczać, żyć. Chyba że ponownie otrzyma od Boga ową tajemniczą wodę, która będzie w stanie pomóc zeschłemu ziarenku gorczycy… „Bóg czeka cierpliwie, aż w końcu zechcesz Go kochać. Bóg czeka jak żebrak, który stoi milczący i nieruchomy przed kimś, kto może da mu kawałek chleba. 7 Czas jest tym czekaniem Boga… który żebrze o naszą miłość” (Simone Weil) On nas kocha. Każdego z nas. Tak samo mocno. Przez całe życie – nieważne, jak bardzo zawikłane. Uwierz w to i odpłać Mu jedynym właściwym na tak wielką miłość prezentem: własną, bezgraniczną wiarą, pozbawioną wszelkich wątpliwości i zbędnych pytań… Agnieszka Szarek KSIĘŻA W DUSZPASTERSKIEJ AKCJI WAKACYJNEJ 2007 Ks. Sławomir Bar: Światowe Spotkanie Młodych Kapłanów Zgromadzenia Księży Misjonarzy, Piliscsaba (Węgry), 02.07.— 09.07.; rekolekcje dla grupy formacyjno-ewangelizacyjnej św. Pawła, Lipnica Mała, 28.07.—04.08.; rekolekcje dla Młodzieży Misjonarskiej, Łostówka k. Mszany, 06.08.—21.08.; Ks. Krzysztof Dura: rekolekcje dla dziewcząt („Wakacje z Bogiem”), Bysławek, 21.07.—27.07.; Ks. Bogdan Markowski: X Turniej Piłkarski o Puchar Księdza Wizytatora, Piekary k. Krakowa, 30.06.—02.07.; obóz wędrowny Liturgicznej Służby Ołtarza w Górach Stołowych, Karłów, 04.07.—19.07.; Ks. Antoni Miciak: rekolekcje dla młodzieży gimnazjalnej i licealnej, Sulistrowice k. Wrocławia, 23.06.—30.06.; towarzyszenie duchowe w czasie rekolekcji dla Sióstr Miłosierdzia, Łbiska k. Piaseczna, 20.07.—27.07.; XXVII Pielgrzymka Krakowska na Jasną Górę, 06.08.—11.08.; Ks. Andrzej Telus: rekolekcje Oazy Nowego Życia (III stopnia) dla młodzieży i studentów, Zakopane, 13.07.—30.07.; XXVII Pielgrzymka Krakowska na Jasną Górę, 06.08.—11.08.; wczasorekolekcje dla animatorów oazy młodzieży, Zakopane, 25.08.—31.08; Ks. Piotr Węglarz: rekolekcje dla Dzieci Maryi i Młodzieży Maryjnej, Piwniczna, 25.06.—30.06. Zapraszamy do korzystania ze strony naszej parafii w internecie: www.misjonarska.pl. Na stronie znajdziemy m.in. najważniejsze informacje dotyczące grup parafialnych i spraw urzędowych (chrzty, śluby, pogrzeby), plan nabożeństw w niedziele i dni powszednie oraz aktualne ogłoszenia parafialne. 8 Z życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (65) 2007 r. INFORMACJE PARAFIALNE MSZE ŚW. W NIEDZIELE: 630, 800, 930, 1100 (dzieci), 1230, 1500, 1630, 1830, 2000 (studenci); w kaplicy akademickiej: 1100 — przedszkolaki (od 9 września), 1215 — młodzież (od 16 września) MSZE ŚW. W TYGODNIU: 600, 700, 800, 900 , 1830 i 2000 (od 17 września, z wyjątkiem sobót); SPOWIEDŹ ŚWIĘTA: w tygodniu: 600÷900, 1800÷1900 w niedziele: pół godziny przed Mszą św. (nie spowiadamy w czasie Mszy św.) KANCELARIA PARAFIALNA czynna od poniedziałku do piątku: w godz. 1000÷1200 i 1600÷1800 Kursy Przedmałżeńskie: Poniedziałki, godz. 1900 Poradnia Przedmałżeńska: Poniedziałki, godz. 1800 Środy, godz. 1915 Sakrament chrztu św. jest udzielany w każdą I i III niedzielę miesiąca, podczas Mszy św. o g. 1500 Dyżur członków Parafialnego Oddziału Akcji Katolickiej: wtorki, godz. 1700÷1830 Biblioteka Żywego Różańca (w korytarzu obok zakrystii) czynna w środy, godz. 1700÷1800 Punkt Konsultacji Psychologiczno-Pedagogicznej (w korytarzu obok zakrystii) czynny w czwartki, g. 1800÷1900 Dyżur Stow. Miłosierdzia: poniedziałki, godz. 1500÷1800 czwartki, godz. 900÷1200 Klub Parafialny czynny od wtorku do piątku: w godz. 1500÷1800 Kalendarium duszpasterskie WRZESIEŃ 1 (sobota): Pierwsza sobota miesiąca: nabożeństwo wynagradzające Niepokalanemu Sercu Maryi po Mszy św. o godz. 8.00; dzień modlitwy o wyniesienie na ołtarze Sł. B. Jana Pawła II. 2 (niedziela): 22 niedziela zwykła. 3 (poniedziałek): Msza św. dla uczniów i nauczycieli VII Liceum Ogólnokształcącego na inaugurację nowego roku szkolnego – o godz. 9.00. Msza św. dla uczniów szkół podstawowych i gimnazjów oraz rodziców i nauczycieli na inaugurację nowego roku szkolnego – o godz. 16.30 (z poświęceniem przyborów szkolnych). 5 (środa): Msza św. dla dziewcząt z Krucjaty Maryjnej oraz ich rodziców i rodzin na inaugurację nowego roku formacji – o godz. 18.30. 6 (czwartek): Msza św. dla ministrantów oraz ich rodziców i rodzin na inaugurację nowego roku formacji – o godz. 18.30. 7 (piątek): Pierwszy piątek miesiąca. Odwiedziny kapłanów u chorych – od godz. 9.00. Dodatkowa Msza św. z udziałem dzieci – o godz. 16.30. 8 (sobota): Święto Narodzenia Najśw. Maryi Panny. 9 (niedziela): 23 niedziela zwykła. XV Pielgrzymka Rodzin do Kalwarii Zebrzydowskiej. 14 (piątek): Święto Podwyższenia Krzyża Świętego. 15 (sobota): Wspomnienie Najśw. Maryi Panny Bolesnej. 16 (niedziela): 24 niedziela zwykła. Dzień Środków Społecznego Przekazu. 18 (wtorek): Święto św. Stanisława Kostki, patrona Polski. 21 (piątek): Święto św. Mateusza, Apostoła i Ewangelisty. 23 (niedziela): 25 niedziela zwykła. 27 (czwartek): Uroczystość św. Wincentego a Paulo, patrona dzieł miłosierdzia, założyciela Zgromadzenia Księży Misjonarzy i Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia. Uroczysta Msza św. odpustowa o godz. 18.30. 29 (sobota): Święto świętych Archaniołów: Michała, Gabriela i Rafała. 30 (niedziela): 26 niedziela zwykła. INFORMACJA O MSZY ŚW. ZA PARAFIAN Począwszy od niedzieli 2 września – w intencji parafian żyjących i zmarłych modlić się będziemy w ramach Mszy św. zbiorowej o godz. 9.30; w czasie tej Mszy św. będą też wspominani zmarli parafianie, których pogrzeby odbyły się w minionym tygodniu. Msza św. dla młodzieży o godz. 12.15 (w kaplicy akademickiej) będzie także odprawiana w intencji parafian żyjących i zmarłych. Redakcja: redaguje zespół; Ks. Bogdan Markowski CM (red. naczelny), Ks. Wojciech Kałamarz CM (red. techniczny); adres parafii: ul. Misjonarska 37, 30-058 Kraków, tel.: (012) 637-13-94; www.misjonarska.pl; e-mail: [email protected] Druk: Firma PLATAN, Kryspinów 256, 32-060 Liszki, tel.: (012) 280-63-72