Tekst piosenki

Transkrypt

Tekst piosenki
Małgorzata Zawilska
Zwierzenia Gośki - czyli pierwszego tegorocznego wypadu w góry bóle i radości
Niejaka Łodzianka Anna, reklamując mi, Legionowiance Podwarszawskiej, trasę pierwszą
łódzkiego SKPB nie bardzo wiedziała, którędy ta trasa wiedzie i jakie są jej atrakcje. Użyła
(skutecznie, jak można się domyślić) innego argumentu: że jedzie taka fajna ekipa, a
przewodnik zawsze bierze gitarrrę, i gra, i śpiewa, i w ogóle będzie ekstra. Dałam się na to
złapać i faktycznie, rajd upłynął nam śpiewająco. O, na przykład tak:
Bieszczady, rajd majowy, dzień pierwszy*
Na górski wyruszamy dziś szlak.
Bez zwalonych drzew marsz byłby łatwiejszy,
Czasem zdaje się, że szlaku tu brak.
W Łopience glumza, cerkiew, potu starcie,
Warto żyć dla takich beztroskich chwil!
Lecz dwie godziny jeszcze po asfalcie
Zacisnąwszy zęby wszyscyśmy szli.
Piotrze – czemu nocleg tak odległy,
Jakby dotrzeć nie dało się tam?
Gosiu – góry nie są dla turystów,
Którzy nie potrafią grać va bank
Bieszczady, rajd majowy, dzień drugi
Po śpiewankach starczy nam krótki sen,
Za to marsz się zapowiada długi:
Baza na końcu świata czeka hen!
Spacer torami do samej Balnicy,
Chociaż na szczęście nie choruje nikt.
Szlakiem niebieskim teraz wzdłuż granicy
Pociąg nie jeździ tu, za nami znikł.
Piotrze – czemu nocleg tak odległy…
*
Na melodię „Scarlet”
Bieszczady, rajd majowy, dzień czwarty
W Wisłoku Wielkim zdobywamy sklep.
Odpoczynku dzień trzeci był warty,
Nie do piosenek miałam wtedy łeb.
Zawsze jest smutno porzucać Bieszczady,
Bo na wolności wchodzi się tu szczyt.
W człowieku też pozostają ich ślady,
Nie tylko po jeżynach zestaw sznyt.
Piotrze – czemu nocleg tak odległy,
Jakby dotrzeć nie dało się tam?
Gosiu – góry nie są dla turystów,
Którzy nie potrafią grać va bank.
Piotrze – czemu góry tak odległe,
Jakby dotrzeć nie dało się tam?
Piotrze – czemu praca, studia, nudy,
Kiedy prowadzisz kolejny rajd?
Tak też się stało, że po powrocie z kwiecistych Biesów praca, studia i nudy dosłownie
przygwoździły nas do naszych miast. Jak zwykle po powrocie z podróży obie z Anną niezbyt
dobrze to znosimy i dla ulżenia sobie w tym cierpieniu oglądamy zdjęcia z minionych i
planujemy całą masę kolejnych wyjazdów, które w większości pewnie nie dojdą do skutku
(lub też zostaną przełożone na czasy emerytalne). A pod nosem, wspominając ciężar plecaka,
kłujące jeżyny, błotko i inne bieszczadzkie specjały, mruczę sobie:
Ruszmy się, bo już jest źle.†
Ruszmy się, bo gorzej być nie może.
Ruszmy się, bo już jest źle.
Ruszmy (w góry) się, bo gorzej być nie może!
†
Na melodię „Spotkajmy się”

Podobne dokumenty