Rodzina katolicka - Św. Teresa z Lisieux. Królewna tatusia

Transkrypt

Rodzina katolicka - Św. Teresa z Lisieux. Królewna tatusia
Rodzina katolicka - Św. Teresa z Lisieux. Królewna tatusia
środa, 24 czerwca 2009 15:46
W końcu lekarz stwierdził, że Róża Taillé już dłużej nie musi się mną opiekować. Byłam silna,
czułam się dobrze i mogłam wrócić na stałe do domu w Alencon. Mamę uradowała ta
wiadomość, tatusia zresztą też.
Zaczął nazywać mnie zdrobniale „Królewną” i nigdy nie miał dosyć przytulania mnie. Pewnego
dnia powiedział mamie, że ma zamiar zbudować dla mnie huśtawkę z tyłu podwórka.
– Huśtawkę? Przecież Teresa jest na to za mała! – wykrzyknęła mama. – Ona ma tylko
osiemnaście miesięcy.
Tatuś się tylko roześmiał.
– Maleńka będzie zachwycona huśtawką – powiedział. – Dzięki niej będzie mogła fruwać w
powietrzu jak aniołek.
Mama nie mogła zrozumieć takiego nonsensu. W końcu jednak musiała się zgodzić, że tato ma
rację. Jej malutkiej Marii Franciszce Teresie nic nie podobało się bardziej niż zabawa na
huśtawce. Któregoś dnia napisała list do moich starszych sióstr, Marii i Pauliny, które
przebywały w szkole z internatem w Le Mans.
„Teresa zachowuje się doroślej, niż wskazywałby jej wiek. Nie ma obawy, że nie będzie się
trzymać. Kiedy huśtawka nie fruwa wystarczająco wysoko, woła nas. Przewiązujemy wtedy
sznur z przodu, żeby nie spadła”.
Mama bardzo starała się, żeby jej pięcioro dzieci wyrosło na dobrych katolików. Uczyła nas
modlitw, gdy jeszcze byłyśmy bardzo małe, i czerpała wielką przyjemność z opowiadania nam o
Bogu i niebie. Pewnego dnia, kiedy miałam prawie trzy lata, popatrzyłam na nią z powagą.
1 / 10
Rodzina katolicka - Św. Teresa z Lisieux. Królewna tatusia
środa, 24 czerwca 2009 15:46
– Mamo, chcę, żebyś umarła. I tatuś też.
Wstrząśnięta i zdumiona mama wpatrywała się we mnie przez chwilę.
– Jak można w ogóle coś takiego powiedzieć, Tereso! Czy mnie nie kochasz? Nie kochasz
swojego dobrego ojca, który robi dla ciebie tak wiele miłych rzeczy?
Kiwnęłam głową.
– Kocham, ale chcę, żebyście poszli do nieba. Ludzie muszą najpierw umrzeć, żeby tam się
dostać.
Tatuś był bardzo rozbawiony moją uwagą.
– Teresa będzie mądrą dziewczynką, kiedy dorośnie – powiedział. – Będzie też ładna. Prawda,
królewno?
Mama pokręciła głową.
– Rozpuścisz to dziecko, jeśli nie będziesz uważał – ostrzegała. – Jest w niej mnóstwo pychy.
– Pychy? W tym dzieciaczku?
– Owszem. Tereso, powiedz tatusiowi, co kiedyś mi oznajmiłaś, gdy zaproponowałam ci grosik.
2 / 10
Rodzina katolicka - Św. Teresa z Lisieux. Królewna tatusia
środa, 24 czerwca 2009 15:46
Wdrapałam się ojcu na kolana.
– Mama powiedziała, że dostanę grosik, jeśli pocałuję ziemię – wyjaśniłam. – A mnie aż tak
bardzo nie zależało na tym grosiku, tatusiu. Za nic nie pocałowałabym ziemi!
Na te słowa tatuś wybuchnął serdecznym śmiechem.
– Teraz wiem, dlaczego nazywam cię moją królewną – powiedział. – Zachowujesz się dokładnie
tak, jakbyś nią rzeczywiście była. I za to właśnie cię kocham.
Przed ślubem mama nauczyła się dziergać piękne koronki. Wciąż była zajęta tą pracą i
zatrudniała do pomocy kilka kobiet. Pracowały w swoich domach i w regularnych odstępach
czasu dostarczały gotowe fragmenty. Mama składała kawałki w urocze wzory. Wielu ludzi
sądziło, że nie znajdzie się nigdzie na świecie lepszej koronki. Mama otrzymywała tak wiele
zamówień, że w końcu tatuś postanowił zrezygnować z pracy zegarmistrza i jubilera. Pomagał
mamie w zakładzie koronkarskim, który codziennie coraz bardziej rozkwitał. Wkrótce mięliśmy
w banku sporo pieniędzy. Byliśmy z tego zadowoleni, gdyż mogliśmy na wiele sposobów
pomagać biednym. Równocześnie prowokowało to jednak niektórych ludzi do dziwnych
rozważań.
– Ludwik Martin staje się ważnym człowiekiem – mawiali. – Prawdopodobnie jego córki będą
mogły wejść do wyższych sfer, gdy dorosną.
– Tak – brzmiała odpowiedź. – To są ładne dziewczyny. Znalezienie dobrych mężów nie sprawi
im żadnego kłopotu.
Niestety! Ludzie ci nie mieli pojęcia o tym, że Bóg przewiduje dla nas, dzieci, różne koleje losu.
Nie wiedzieli, że Paulina już rozważa przywdzianie habitu. Że ja, tak bardzo kochając starszą
siostrę, również postanowiłam zostać zakonnicą. Oczywiście nie rozumiałam, co to naprawdę
znaczy. Mimo wszystko czułam, że w moim przypadku wszystko było możliwe. Czyż nie byłam
królewną tatusia? Oczywiście, że tak!
3 / 10
Rodzina katolicka - Św. Teresa z Lisieux. Królewna tatusia
środa, 24 czerwca 2009 15:46
Czas mijał. Maria zakończyła naukę w klasztorze wizytek w Le Mans i wróciła do domu. Miała
piętnaście lat. Zapadła decyzja, że może uczyć Celinę czytania i pisania. Celina miała sześć lat
i była moją ulubioną towarzyszką zabaw. Nigdy się nie rozstawałyśmy. Teraz jednak zabierano
ją na lekcje, a ja za każdym razem musiałam całymi godzinami przebywać w samotności. To
prawie złamało mi serce.
– Proszę, pozwól mi też chodzić na lekcje! – błagałam mamę. – Pozwól mi siedzieć w pokoju,
kiedy Maria uczy Celinę.
Mama sądziła, że jestem jeszcze za mała. Tłumaczyła mi, że czytanie i pisanie to nie są
odpowiednie zajęcia dla trzyletnich dziewczynek. Na widok moich łez tatuś zarządził, że mogę
przebywać w pokoju, pod warunkiem, że będę zachowywać się cicho i nie będę przeszkadzać
siostrom. Żarliwie złożyłam obietnicę, a moja miłość do taty osiągnęła nowy wymiar. Był taki
dobry! Uczyniłby wszystko, żeby uszczęśliwić swoją królewnę!
Maria nie była zbytnio zadowolona, kiedy dowiedziała się, że mogę być obecna w czasie lekcji
Celiny. Czasami zamykała drzwi swojego pokoju, wiedząc że jestem za mała, by je otworzyć, i
że moja duma nigdy nie pozwoli mi na to, żeby kogoś poprosić o pomoc. Jednak wcale mnie to
nie zniechęcało. Kiedy tylko okazywało się, że drzwi do pokoju Marii są zamknięte, kładłam się
na zewnątrz. Nie zalewałam się łzami, lecz wyglądałam na bardzo poważną i urażoną.
Wiedziałam doskonale, że w końcu przyjdą i mnie tam znajdą. Moja samotność wywrze na nich
duże wrażenie. Zrobią wokół mnie dużo zamieszania i powiedzą: „Szkoda, że Maria jest taka
bezduszna”. Niestety, plan powiódł się tylko kilka razy, bowiem któregoś dnia Maria stwierdziła,
że takie zachowanie nie jest właściwe.
– Zasmucasz Dzieciątko Jezus – powiedziała z wyrzutem.
Byłam wstrząśnięta. Nie miałam zamiaru sprawiać przykrości Jezuskowi. Swoim
postępowaniem chciałam sprawiać Mu tylko przyjemność.
Potem często myślałam o tych swoich uczynkach, które musiały zranić Jezuska. Było ich wiele.
Większość miała miejsce z powodu mojego wybuchowego charakteru i pychy. Na przykład
4 / 10
Rodzina katolicka - Św. Teresa z Lisieux. Królewna tatusia
środa, 24 czerwca 2009 15:46
chociaż bardzo kochałam Celinę, czasami złościłam się na nią, gdy podczas zabawy nie chciała
mi ustąpić. Wówczas biłam ją i popychałam. Tupałam nogami. Potem nadszedł ten okropny
dzień, kiedy zachowałam się bezczelnie wobec taty. Gdy huśtałam się w ogrodzie, zawołał
mnie, żebym przyszła i dała mu całusa.
– Będziesz musiał sam po niego przyjść – odpowiedziałam i huśtałam się coraz wyżej. Kilka
sekund później zdałam sobie sprawę z tego, co uczyniłam. Natychmiast zatrzymałam huśtawkę,
zeszłam z niej i wśród powodzi łez oraz łkań pobiegłam do tatusia. Widząc moją skruchę,
uśmiechnął się i powiedział, żebym już się nie martwiła. Czyż nie byłam jego królewną? Czyż
nie byliśmy najlepszymi przyjaciółmi?
Przypominam sobie jeszcze jedną plamę na honorze. Pewnego ranka, gdy mama wybierała się
właśnie na Mszę Świętą, zatrzymała się przy moim łóżku, by sprawdzić, jak się czuję. Było
bardzo wcześnie, a ja udawałam, że śpię, żeby nie próbowała mnie pocałować. Maria jednakże
odgadła moje oszustwo.
– Jestem pewna, że Teresa tylko udaje – powiedziała. – Tak naprawdę, to już się obudziła,
mamo.
Słysząc to, schowałam się pod kołdrę.
– Nie chcę, żeby ktokolwiek mnie widział – powiedziałam ze złością. – Chcę, żeby zostawiono
mnie w spokoju.
To było typowe zachowanie rozpieszczonego dziecka. Bardzo rozczarowało mamę.
Powiedziała mi o tym i zeszła na dół, bez całusa na do widzenia. Tak jak poprzednio, żal
wypełnił moje serce już chwilę później. Pobiegłam za nią, żeby powiedzieć, że przepraszam, że
ubolewam nad tym, jak postąpiłam. Oczywiście mama wybaczyła mi natychmiast, tak jak
poprzednio tatuś, ale jej wyrozumiałość nie mogła zmienić faktu, że postąpiłam niegodziwie.
Musiałam zmienić swoje zachowanie, jeśli chciałam pójść do nieba.
Kiedy człowiek ma trzy lata, jego myśli są bardzo nieskomplikowane. Po krótkiej chwili
5 / 10
Rodzina katolicka - Św. Teresa z Lisieux. Królewna tatusia
środa, 24 czerwca 2009 15:46
znalazłam rozwiązanie mojego problemu. Święty to osoba, która kocha Boga i zawsze
odpowiada Mu „tak”. Cóż, na tym właśnie polegał mój plan. Zawsze będę mówić Bogu „tak”.
Kiedy tylko zaproponuje, żebym okazała posłuszeństwo rodzicom i siostrom, wykazywała dużo
dobrej woli i była radosna, to jest tak samo, jakbym powiedziała „tak”. Oczywiście czasem
okaże się to trudne, ale byłam takim maleństwem, że Bóg na pewno pomoże mi w trudnych
chwilach.
Nikt nie wiedział o moim nowym pomyśle i początkowo wydawało się, że zaszła we mnie tylko
niewielka zmiana. Wciąż lubiłam stawiać na swoim. Wciąż lubiłam mieć ładne ubranka i inne
ładne przedmioty. Pewnego dnia pokazałam, jaka naprawdę jestem samolubna. Leonia
przyniosła dla mnie i Celiny wielki kosz zabawek, z których już wyrosła.
– Proszę – powiedziała starsza siostra, stawiając na ziemi kosz. – Wy obydwie nadal jesteście
dziećmi. Postanowiłam pozwolić wam wziąć sobie te wszystkie zabawki. Ty jesteś starsza
Celino, więc możesz wybierać pierwsza.
Błękitne oczy Celiny wpatrywały się długo i z miłością w niespodziewane bogactwo. W koszyku
znajdowała się lalka, ubranka dla niej, kawałki farbowanego jedwabiu i wiele innych
wspaniałości. W końcu wybrała piłkę.
– Czy mogę o nią poprosić, Leonio?
– Oczywiście. Tereso, teraz twoja kolej.
Nie potrzebowałam ani chwili na dokonanie wyboru. Wyciągnęłam obydwie ręce, schwyciłam
cały koszyk i przytuliłam go do serca.
– Wybieram wszystko! – wrzasnęłam i z triumfalną miną wymaszerowałam z pokoju.
Wkrótce po moich czwartych urodzinach mama otrzymała list z Le Mans. Zawierał wiadomość o
6 / 10
Rodzina katolicka - Św. Teresa z Lisieux. Królewna tatusia
środa, 24 czerwca 2009 15:46
śmierci jej siostry, świątobliwej zakonnicy z klasztoru wizytek. Oczywiście mamę zasmuciła ta
wieść. Siostra Maria Dosithée i ona były zawsze bardzo serdecznymi przyjaciółkami. Teraz
miały już nigdy się nie spotkać na tym świecie.
– Dzieci, chcę byście pomodliły się do cioci w bardzo szczególnej intencji – oznajmiła nam
pewnego dnia mama. – Jestem pewna, że już znajduje się w niebie. Będzie zadowolona, że
może mnie uszczęśliwić, wysłuchując waszych modlitw.
Celina i ja spełniłyśmy prośbę. To samo uczyniły Maria, Paulina i Leonia. Powiedziałam Bogu
„tak” wiele razy, zastanawiając się, jaka może być ta szczególna intencja. Myślałam, że być
może miała coś wspólnego ze smutkiem w oczach mamy. Chociaż miałam tylko cztery lata,
wiedziałam, że w naszej szczęśliwej rodzinie nastąpiła zmiana. Tatuś już nigdy nie uśmiechał
się jak za dawnych czasów. Służąca Ludwika często płakała, gdy sądziła, że nikt jej nie widzi.
Wkrótce mama wybrała się do Lisieux, by odwiedzić swego brata. Brat ten, Izydor Guerin, był
bardzo mądrym człowiekiem. Posiadał aptekę i ludzie często zgłaszali się do niego ze swoimi
dolegliwościami. Żywiłam tak ogromną nadzieję, że wuj będzie w stanie pomóc mamie w jej
problemach! Jednakże gdy wróciła do Alencon, wiedziałam, że wuj Izydor nie zdołał nic zrobić.
– Co się dzieje? – zastanawiałam się ze smutkiem. – Co złego dzieje się z mamą?
Po jakimś czasie tato wyjaśnił tajemnicę. Mama była chora, bardzo chora. I dręczył ją okropny
ból.
– Proście Boga, by ją wyleczył! – błagał. – Złóżcie Mu w ofierze wszystkie swoje uczynki w
ciągu dnia. Nie pozwólcie, by minęła chociaż jedna godzina bez jakiegoś poświęcenia w naszej
wspaniałej intencji.
Celina i ja modliłyśmy się bardzo mocno. Maria dała nam paciorki, które można było przesuwać
do przodu na łańcuszku. Przywiozła nam je z klasztoru wizytek w Le Mans. Celina i ja byłyśmy
bardzo zajęte tymi paciorkami. Za każdym razem, gdy robiłyśmy jakieś wyrzeczenie albo
ofiarowywałyśmy jakąś bardzo szczególną modlitwę, przesuwałyśmy do przodu paciorek.
7 / 10
Rodzina katolicka - Św. Teresa z Lisieux. Królewna tatusia
środa, 24 czerwca 2009 15:46
– Tak mocno modlimy się za mamę! – rzekła kiedyś Celina. – Jak myślisz, czy Bóg nas
wysłucha?
Kiwnęłam głową. Dawno temu słyszałam, jak Paulina mówiła, że żadna modlitwa nie pozostaje
bez odpowiedzi. Bóg wkrótce ześle mamie dobre zdrowie. Nie było powodu do zmartwienia.
W połowie czerwca mama postanowiła odbyć pielgrzymkę do Lourdes. Maria, Paulina i Leonia
miały jej towarzyszyć. Chciały błagać Najświętszą Pannę, by zesłała na naszą mamę dar
zdrowia. Rzecz jasna Celina i ja też chciałyśmy zwiedzić piękne sanktuarium. Mogłyśmy ronić
gorzkie łzy z powodu tego, że nie zostałyśmy zaproszone, ale zrozpaczona twarz taty to było
dla nas zbyt wiele. Nie mogłyśmy dodawać mu cierpień.
– Będziemy modlić się w twojej intencji w domu, mamo – powiedziała Celina z powagą. –
Najświętsza Panna nas wysłucha.
Mama uśmiechnęła się do niej z czułością, potem zaś zwróciła się do mnie.
– Niech Cię Bóg błogosławi, kochanie – szepnęła. – Niedługo wrócę.
Kilka kolejnych dni upłynęło w samotności. Tatuś spędzał długie godziny w kościele, podczas
gdy Celina i ja wciąż dokonywałyśmy wyrzeczeń i ofiarowywałyśmy wiele modlitw w tej intencji,
tak bliskiej naszym sercom. W dzień powrotu mamy bardzo podekscytowane poszłyśmy z tatą
na stację. Na pewno nasze modlitwy i wyrzeczenia nie były na próżno. Na pewno znowu
będziemy mogli stanowić szczęśliwą rodzinę! Czekał nas jednak cios. Mama była bliska
śmierci!
– Nie rozpaczajcie – powiedziała nam z czułością. – Najświętsza Panna powiedziała mi to
samo, co oznajmiła Bernadecie: Uczynię cię szczęśliwą nie na tym świecie, lecz w przyszłym.
8 / 10
Rodzina katolicka - Św. Teresa z Lisieux. Królewna tatusia
środa, 24 czerwca 2009 15:46
cdn.
Mary Fabyan Windeatt
Powyższy tekst jest fragmentem książki Mary Fabyan Windeatt Św. Teresa z Lisieux .
Czytaj więcej z tej książki:
Św. Teresa z Lisieux. Dziecko państwa Martin
Św. Teresa z Lisieux. Królewna tatusia
Św. Teresa z Lisieux. Bez Ukochanej mamy
Św. Teresa z Lisieux. Tajemnicza choroba
Św. Teresa z Lisieux. Moja Pierwsza Komunia
Św. Teresa z Lisieux. Dziecko łaski
Św. Teresa z Lisieux. Rozczarowanie w Rzymie
Św. Teresa z Lisieux. Nareszcie Karmel!
9 / 10
Rodzina katolicka - Św. Teresa z Lisieux. Królewna tatusia
środa, 24 czerwca 2009 15:46
Św. Teresa z Lisieux. Cenne krzyże
Św. Teresa z Lisieux. Życie w klasztorze
Św. Teresa z Lisieux. Spisywanie wspomnień
Św. Teresa z Lisieux. Moja Mała Droga
Św. Teresa z Lisieux. Wspaniały sen i okropna pokusa
Św. Teresa z Lisieux. Tajemnicze obietnice
Św. Teresa z Lisieux. Bóg wzywa mnie do nieba
Oglądaj ilustracje z tej książki:
Św. Teresa z Lisieux – galeria
Przedruk tekstu jest możliwy jedynie za podaniem klikalnego źródła.
10 / 10