numer 9 - Królówka
Transkrypt
numer 9 - Królówka
nr IX (październik/listopad 2009r.) Gazeta Królewska Gazeta II Liceum Ogólnokształcącego z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Świętej Królowej Jadwigi w Siedlcach W NUMERZE : Królówka we wspomnieniach Sobota. Niby wolny dzień, jednak szkolne korytarze wypełnione gwarem. Pełno ludzi. Wielu rozgląda się na strony jakby w poszukiwaniu. Ktoś kogoś całuje w policzek na przywitanie. Obok wrzawa i śmiechy. Inni, stojąc w grupie, przywołują wspomnienia… Str. 2 Królówkowa akcja Są wszędzie. W klasach. Na ścianach. W męskich toaletach - zwłaszcza tam. Pojawiły się kilka tygodni temu i od razu stały się nieodłącznym elementem życia szkoły. Tematami rozmów. Str. 3 Przepraszam, że żyję! Ludzkość dzieli się na dwa obozy. Tych, co lubią spacerować z psami lub tych, co wolą głaskać koty. Też tak do niedawna myślałem… Str. 4 Wywiad z prezydentem Wiedziałem, że mam jakieś szanse. Sporo osób mówiło, iż moja kampania jest interesująca, a debata całkiem nieźle mi poszła. Str.5 Lód Powoli zagłębiamy się w świat XX wieku, gdzie rządzą tajemnicze, przypominające anioły skute lodem - lute. Pod Lodem nie może powstać żadna nowatorska myśl, żadna zmiana obyczajów - jakim zamarzłeś, takim zostaniesz. Do końca. Str. 6 Nie musi być nudno Nikt nie lubi zostawać po lekcjach, zwłaszcza, jak reszta klasy idzie sobie do domu. Ja musiałem, i nie żałuję. Str. 6 Z ŻYCIA SZKOŁY Gazeta Królewska nr IX ANNA BIELECKA, MARIA LATOS - VI ZJAZD ABSOLWENTÓW - KRÓLÓWKA WE WSPOMNIENIACH Sobota. Niby wolny dzień, a jednak szkolne korytarze wypełnione gwarem. Pełno ludzi. Wielu rozgląda się na strony jakby w poszukiwaniu. Ktoś kogoś całuje w policzek na przywitanie. Obok wrzawa i śmiechy. Inni, stojąc w grupie, przywołują wspomnienia… To absolwenci II LO, którzy 5 września 2009 r. zawitali na VI już zjeździe. Wojna, a następnie ciężkie czasy okupacji i PRL u Królówka ze swoją 104-letnią historią przeszła obronną ręką przez te wydarzenia i wykształciła wiele pokoleń. Rozglądamy się i zauważamy dominację ludzi, którzy są już mniej więcej po 10 - 15 latach od ukończenia szkoły, kiedy już coś osiągnęli i mają czym się pochwalić. Wówczas coraz chętniej zaczynają bywać na tego typu imprezach. Przedstawicieli młodych roczników przybyło raczej niewielu. Podchodzimy do jednej z reprezentantek starszego pokolenia. Interesuje nas zwłaszcza edukacja podczas okupacji, gdy jedyną alternatywę zdobycia wiedzy stanowiło tajne nauczanie. O tajnych kompletach mamy okazję porozmawiać z jedną z najstarszych absolwentek, Panią Marią Zalewską – Truszczyńską, która tak zapamiętała ten okres: - Nauka odbywała się każdego dnia u innej osoby. Profesorowie kursowali od mieszkania do mieszkania wedle podanych adresów - mówi Pani Maria. - Najważniejszą rzeczą, jaką wyniosłam ze szkoły była nie tylko wiedza, ale przede wszystkim wartości duchowe i moralne, jakie nam wpajano. Absolwentka kończy opowieść, zatem żegnamy się z nią i idziemy łowić kolejne ciekawe historie. A takich tu nie brak. Jakby na potwierdzenie tych słów, niebawem nasze aparaty słuchu rejestrują urywki informacji dobiegające z końca sali. Przy stoliku siedzi pięcioosobowa grupa absolwentów w średnim wieku. Ich śmiechy oraz żywa gestykulacja świadczą o dyskusjach na temat bardzo interesujących przygód sprzed lat: - To może być ciekawe. Takich wspomnień nam potrzeba! - mówimy sobie i już po chwili siedzimy przy nich, słuchając opowieści. „Przerywnik” – czy ta nazwa coś Wam mówi? Nie? Otóż w 1972 roku zaczęło działać w Królówce pierwsze radio, założone przez Andrzeja Dębińskiego i Wojtka Szczęśniaka. Uczniowie kreatywni bowiem stworzyli coś, czego dzisiaj w naszej szkole akurat nie ma - kabaret „Niewymierni”, który niejednokrotnie bawił szkolną publiczność. Wesoło w szkole, i to na lekcjach?! Nasi absolwenci przytoczyli kilka sytuacji, które miały miejsce właśnie w czasie zajęć. Pomysłów im nie brakowało. Co więcej, nauczycielom także: - Koleżankę, która miała najpiękniejsze nogi w szkole, a dodatkowo eksponowała je, nosząc kuse spódniczki mini, jeden z naszych profesorów wysyłał wiecznie na stół, by wkręcała żarówkę - wspomina absolwent. Z kolei mężczyzna opiekujący się kiedyś mikroskopami w sali biologicznej, ze śmiechem napomyka: - Nauczycielka od biologii przyłapała kolegę na niestarannym prowadzeniu zeszytu, który prędko z jej pomocą wylądował w akwarium. - A klimat w szkole? - Atmosfera była po prostu taka, że nie pamiętam nauki, a wyłącznie życie towarzyskie! - śmieje się maturzystka ’82. Co z dyskotekami? - No tańczyło się do starego dobrego rocka, takich Zeppelinów. A „wolniaki” najlepiej szły przy Omedze, chociażby do „Dziewczyny o perłowych włosach”. A teraz chłopcy - uwaga! Do opowieści naszych absolwentów dodać trzeba jedną, istotną: - Pani od biologii miała uczulenie na spoconych chłopców po wf-ie, była to więc świetna sytuacja na uniknięcie przepytywania na lekcji, ponieważ albo nauczycielka trzymała się od nas z daleka, albo zabierani byliśmy przez dyrektora Wojewódzkiego do łazienki, by się myć - wspomina absolwent. A zatem - faceci! - trud poniesiony na wf-ie może zostać przez Was pomysłowo wykorzystany. Mżawka. Przed dziedzińcem szkoły namioty, pod nimi stoły i absolwenci myślami przeniesieni w czasy, kiedy sami tę szkołę tworzyli. W tle muzyka, raczej niedzisiejsza. Jak klasa zdająca maturę w ‘77r., którą tam poznałyś my. Nie zrażona krewką pogodą prowadziła dysputy i odkurzała zakamarki pamięci. Licznie przybyła na VI zjazd, mimo kontaktu ze sobą na bieżąco. Tak zgranej i w przyjaznych relacjach społeczności klasowej ze świecą szukać. Prywatki co sobotę, wspólnie spędzany czas - pozazdrościć tak dobranego towarzystwa! - Przynajmniej raz w miesiącu, maksymalnie dwa, organizowaliśmy wycieczki do warszawskiego teatru. Przez 4 lata uzbierało się ponad 20 takich wyjazdów - przyznają zgodnie byli uczniowie. Rzadkie dzisiaj, prawda? Tak jak małżeństwa w jednej klasie - tutaj pojawiły się aż trzy. Ci absolwenci oprócz zjazdów w Królówce sami spotykają się co 5 lat - udokumentowali to w postaci albumu, który przekazali do Sali Pamięci naszego liceum. Jedna z kobiet, szkolny „słowik” wygrywający rozliczne konkursy podzieliła się zabawnym wspomnieniem: - Zamówiliśmy autokar do teatru, stoimy przed budynkiem szkoły, autokar spóźnia się już godzinę, martwimy się, że nie zdążymy na premierowy spektakl i dzwonimy do instytucji, która miała nam wypożyczyć transport. Okazuje się, że kierowca zamiast przyjechać do liceum na ulicy Prusa, pojechał do liceum Prusa na ulicę Floriańską - śmieje się Pani Anna. Rozemocjonowana brygada postanowiła uraczyć nasze szkolne mury piosenką. Rozległo się wcale nie smutne, śpiewane ile sił w płucach: „Ale to już było, i nie wróci więcej…”” Nasz Patron: www.centrumxero.pl [email protected] Siedlce, ul. Starowiejska 12 a STRONA 2 Z ŻYCIA SZKOŁY Gazeta Królewska nr IX Wręczanie złotych koron Najbardziej doświadczona wiekiem uczestniczka zjazdu (ta po lewej :) ) Monika Kieliszek i Maciej Podgórzak w części artystycznej Uroczysta Msza św. w Kościele Św. Stanisława fot. FOTO ZARZYCKI Absolwenci królówki ŁUKASZ KARWOWSKI - AKCJA: NALEPKA! Są wszędzie. W klasach. Na ścianach. W męskich toaletach - zwłaszcza tam. Pojawiły się kilka tygodni temu i od razu stały się nieodłącznym elementem życia szkoły. Tematami rozmów. Czasem zaś po prostu przystaje się przy nich i pośmieje przez chwilę, potem wraca się do swoich spraw. Zawsze jednak przyciągną naszą uwagę. Wszak niepodobna, aby podczas mycia rąk, spoglądając odruchowo w lustro i widząc na nim naklejkę „Mordo Ty moja!”, nie uśmiechnąć się. Twórcą nalepkowej akcji jest uczeń klasy drugiej, Kuba. Spytany, skąd pomysł na tę ideę, odpowiedział: - Wszystko zaczęło się od mojej babci. Robiła przetwory na zimę i tymi naklejkami je oznaczała. Potem dużo ich zostało i dała mi je. Przez pewien czas zastanawiałem się, co z nimi zrobić, aż w końcu wpadłem na pomysł, aby wykorzystać je w ten sposób. Początkowo pojawiło się kilka naklejek w różnych miejscach szkoły. Po ciepłym przyjęciu, Kuba wraz z przyjaciółmi zdecydowali się na kontynuowanie przedsięwzięcia. W przeciwieństwie do innych form twórczości uczniowskiej, ta praktycznie nie ma przeciwników. Nikt owych nalepek nie odkleja, chociaż ich usunięcie jest znacznie łatwiejsze od zmycia napisu wykonanego flamastrem czy korektorem. Dużym plusem też jest to, że nikogo nie obrażają, a wręcz przeciwnie - rozluźniają często stresującą atmosferę szkolną. Sama forma przekazu gwarantuje lekkość i traktowanie z przymrużeniem oka. Dzięki niej napis nad pisuarem w męskiej łazience na pierwszym piętrze: „Masz małego”, wzbudza uśmiech na twarzy, a nie zniesmaczenie… Akcja: Nalepka trwa. I wróżę tej formie twórczości w naszej szkole wspaniałą przyszłość. STRONA 3 CO O TYM SĄDZIĆ? Gazeta Królewska nr IX MIROSŁAW DOBROWOLSKI - PRZEPRASZAM, ŻE ŻYJĘ! JUŻ NIE BĘDĘ! Ludzkość dzieli się na dwa obozy. Tych, co lubią spacerować z psami lub tych, co wolą głaskać koty. Też tak do niedawna myślałem… Otóż odkryłem nowy rodzaj niechęci wobec kotów. Nie wiem, czy jest ona praktykowana przez fanatycznego wielbiciela psów, czy przez osobę nie posiadającą żadnych zwierząt, ale niezaprzeczalnym faktem jest, że od kwietnia na ulicy Fabrycznej znajdowane są martwe koty. Pierwszym był bury dachowiec. Znalazł go mój tata i zakopał. W maju zginął następny kot mieszkający u naszych sąsiadów (wychodził sobie na spacery). Wypuścili go po północy i nie wrócił. Znalazcy proponowali 1000 złotych, ale nikt się nie zgłosił. W lipcu natomiast mój kocur (też wychodzący) około północy wrócił do domu, czołgając się na przednich łapach. Tylne wlókł za sobą po ziemi. Weterynarz po prześwietleniu go stwierdził, że ma strzaskany kręgosłup, dlatego Ktoś strzelał do zwierzaka z wiatrówki. Wiórek został uśpiony. Moja młodsza siostra niemalże wypłakała sobie oczy. Ale to nie koniec, bo całkiem niedawno, na początku października, ten sam człowiek ok. 4.00 nad ranem zastrzelił kotkę starszej pani, która także jest naszą sąsiadką. Rozpacz tej samotnej, schorowanej kobiety jest nie do opisania. Wyobraźnię czytelników powinny pobudzić autor: Jacek Wielgosz słowa, które wypłakała nad truchłem swojej pupilki: - Teraz nie mam nawet jej. Zostałam sama.- Możemy się tylko domyślać, co dla ponad 80-cio letniej osoby znaczy całkowita samotność w małym domku podczas paskudnych zimowych wieczorów. Co dalej? Nikt nic nie wie. Pewnym natomiast jest, że temu komuś nie znudzi się zabijanie zwierząt. Może to rodzaj jakiejś wielkopańskiej rozrywki? Albo ten człowiek jest po prostu skończonym... A żeby było zabawniej, każdy zwierzak leżał w tym samym miejscu (oprócz mojego Wiórka, który jakoś dotarł do domu), z różnicą może pół metra. I każdy zginął w środku nocy. Ciekaw jestem, co za maniak, zamiast spać, wyczekuje kotów z wiatrówką i je zabija. Aż tak bardzo mu przeszkadzają? AGNIESZKA CHUDZIK - BIBLIOGRAFIA: INTERNET? Z czym wiąże się szkoła, oprócz znajomych, portalu nasza-klasa.pl i od czasu do czasu dobrą zabawą? Oczywiście - z nauką. Nauka to proces, który ma na celu zdobywanie i poszerzanie wiedzy. Instrumenty stosowane w tej dziedzinie bywają różne: od słuchania nauczyciela, przez podręczniki i inne książki, słowniki, repetytoria, aż do powszechnej skarbnicy mądrości - Internetu. Każdy ma swoją ulubioną stronę, ale na ogół adresy są raczej znane i często się powtarzają. Zazwyczaj sama strona główna to Google lub coś podobnego ze względu na łatwe wyszukiwanie potrzebnych informacji. Wystukujesz na klawiaturze potrzebną frazę i pojawiają się odnośniki. Na pierwszym miejscu zwykle jest link do Wikipedii. Nic więc dziwnego, że jak Internet, to często i Wikipedia. Wydaje się dość pewnym źródłem informacji, można znaleźć w niej praktycznie wszystko. Nie trzeba skakać po dwudziestu opasłych książkach, kartkować ich… i tak dalej. W końcu od tego mamy komputery i płacimy abonament za dostęp do sieci, żeby ułatwić sobie codzienność. Wiedza w pigułce bez wizyt w bibliotece, kserowania notatek koleżanek i wydawania pieniędzy na ciężkie tomy! Tylko czy na pewno wiedza sprawdzona? Do zarejestrowania na wspomnianej wyżej Wikipedii - wolnej encyklopedii, potrzebnych jest kilka minut. Po tym czasie (a nie trzeba nawet potwierdzać adresu e-mail) można już edytować i poprawiać artykuły. Niby przestrzegają usuwania treści nieencyklopedycznych, ale pierwszy etap sprawdzania przebiega tylko na oko. Merytoryczne dylematy rozstrzyga się dopiero później, a ty na tekst możesz trafić w każdym, absolutnie każdym momencie, prawda? Niektórzy uważają też, że podawanie informacji na tacy wpływa negatywnie na nasze zdolności kojarzenia i inteligencję. Może mają rację, a może to komputery szkodliwie napromieniowują nasze mózgi i IQ spada z większą prędkością niż Jacek z ratusza, tylko częściej? Grunt, że nauczono nas, aby obcym nie ufać, a kolegów z czatu nie zapraszać do domu. Jako pomoc naukową nawet pochwalano. Więc o co chodzi? Nie zawsze wiadomo, czy autor jest kompetentny i naprawdę przyłożył się do tego, co ty chcesz uważać za wiarygodne. Z pewnością ewentualne konsekwencje nie byłyby tak tragiczne, jak znajomy z Internetu, ale zawsze może być nieprzyjemnie. Pojawia się też druga strona medalu. Mamy pełno zajęć pozalekcyjnych i wielką potrzebę relaksu. Jak się nauczyć, wywiązać się z pozaszkolnych obowiązków i nie umrzeć ze zmęczenia? A właśnie! Pomocną dłoń wyciągają opracowania, bryki i inne szybkie podsumowania tematu. Prawdziwym przyjacielem zapracowanego nastolatka jest Wikipedia, ściąga.pl . Wtedy nie liczy się to, czy nie zawsze mówi nam prawdę. Ludzie kłamią nawet częściej. Dobrze byłoby, gdyby rozwijał zamiast uwsteczniać, lecz co począć, kiedy czasem ma się już ochotę tylko na sen? STRONA 4 Z ŻYCIA SZKOŁY Gazeta Królewska nr IX AGNIESZKA WOCH I JAGODA KONDRATIUK - NOWEJ WŁADZY CZAS W imieniu całej redakcji „Gazety Królewskiej”, chciałybyśmy Ci serdecznie pogratulować wygranej w wyborach! Dziękuję bardzo. Teraz możesz się już przyznać. Spodziewałeś się tej wygranej? Co według Ciebie o niej przesądziło? Wiedziałem, że mam jakieś szanse. Sporo osób mówiło, iż moja kampania jest interesująca, a debata całkiem nieźle mi poszła. Ale z drugiej strony, zdawałem sobie sprawę, że równie duże poparcie miał Hubert Prekurat. Myślę, że o wygranej przesądziła właśnie debata. Była przygotowana bardzo profesjonalnie, jednak padło kilka niepotrzebnych pytań, które mogły wprowadzić zakłopotanie. Odbieram ją jednak bardzo pozytywnie. Jak oceniasz kampanię? Kampanię? Bardzo kolorowa i pomysłowa. Jednak teraz, gdy patrzę na to z pewnej perspektywy, wydaje mi się, że byliśmy źle przygotowani pod względem konkretnych planów. Aczkolwiek sądzę, iż w tamtym roku również nie padały rzeczowe propozycje, a człowiek z pierwszej klasy nie przywiązywał zbyt wielkiej wagi do takich szczegółów. Co masz zamiar zmienić w szkole? Po pierwsze: chcę nawiązać większą współpracę z dyrekcją i radą pedagogiczną. Wydaje mi się, że w ubiegłym roku nie było to dostatecznie podkreślane. Obiecywałeś organizowanie dyskotek. Jak będą one wyglądały, kiedy sala zostanie zamknięta na czas remontu? Tak, obiecywałem. Razem z panią Dyrektor rozmawialiśmy na ten temat. Powstał pomysł, żeby zrobić ekspertyzę stropów w naszej szkole. Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, dyskoteki będą się odbywać na królówkowych korytarzach. Jakie dni tematyczne planujesz? Mam wiele pomysłów. Przede wszystkim to, co zapowiadałem już w mojej kampanii. Są to wybory Miss i Mistera. W tym momencie jesteśmy na etapie pisania regulaminu. Planowałem również, by na 14 lutego przywrócić pocztę walentynkową. Oczywiście tradycyjnie odbędzie się Konkurs Piosenki Miłosnej. A także innowacyjnie chcę wprowadzić akcję Free hugs. Ludzie w śmiesznych koszulkach, z napisem Darmowe przytulanie będą rozdawać miłe uściski. Coś na wzór Międzynarodowego Dnia Przytulania. Myślałem również nad tygodniem językowym. Polegałoby to na tym, iż danego dnia obowiązywałby jeden język oraz odbywałyby się konkursy dotyczące krajów, w których się go używa. Padł też pomysł zorganizowania programu: Klasa gospodarzem szkoły. Najprawdopodobniej miałoby to miejsce mniej więcej w kwietniu. Każda klasa w danym tygodniu będzie odpowiedzialna za szkołę. Nie wiem na ile to możliwe, ale postaram się sprecyzować ten pomysł. To na razie luźne plany. Pierwszego Dnia Wiosny zorganizujemy losowanie strojów tematycznych. Klasy przebiorą się w kostiumy odpowiadające klimatowi owego wyboru. Czy podjąłeś już pierwsze działania dotyczące swoich obietnic? Jakie? Po pierwsze, została już zniesiona jasna podeszwa, choć zmiana obuwia oczywiście dalej obowiązuje. Odbywa się również pierwsza zbiórka charytatywna dla schroniska psów w Ostrowi Mazowieckiej. I to, o czym wspomniałem wcześniej - trwają prace nad regulaminem konkursu Miss i Mistera. I ostatnie pytanie. Czy sofa wróci? Muszę Was zawieść - niestety, nie. Nie posiada atestu i jest to niezgodne z przepisami BHP. Mnie również brakuje sofy. W zamian za to ma zostać zwiększona liczba ławek, o czym już rozmawiałem z Dyrekcją. Bardzo dziękujemy za wywiad i życzymy miłej pracy na stanowisku prezydenta Królówki! STRONA 5 ZAPOWIEDZI: ◘ Długo oczekiwany remont sali gimnastycznej zaczyna się już w listopadzie! ◘ Pamiętaj o akcji „11 listopada - wywieś flagę!" ◘ 14 listopada klasy drugie będą bawić się na półmetku w Januszu. ◘ 22-26 listopada będziemy obchodzić Dni Honorowego Krwiodawstwa w Polsce. Uczniowie Królówki również mogą przyłączyć się do akcji i zostać honorowymi dawcami. Więcej informacji u prof. Doleckiego. ◘ Na 1 grudnia zaplanowano konkurs o Maksymilianie Kolbe. Chętni znajdą szczegółowe informacje w czytelni. ◘ Również 1 grudnia będziemy mogli nacieszyć uszy Koncertem Mikołajkowym, na który już serdecznie zapraszamy! KULTURA Gazeta Królewska nr IX AGNIESZKA CHUDZIK - MAGICZNY ŚWIAT HARRY’ EGO Jeszcze nie tak dawno na ekrany polskich kin weszła ekranizacja szóstego tomu opowieści o młodocianym czarodzieju – „Harry Potter i Książę Półkrwi” w reżyserii Davida Yatesa. Według mnie jedynie mglisty zarys tego, co wydrukowano na siedmiuset czterech stronach powieści. Żadna część sagi nie jest wiernie odwzorowana przez kamerę. Cykl ma w sobie coś magicznego. No, może przesadziłam z powściągliwością w tej sprawie. W Hogwarcie wszystko jest pełne czarów: od schodów, przez wykładane przedmioty, po uczniów. A mugole czasem odczuwają potrzebę, żeby poczytać o świecie, w którym wszystko jest możliwe. Tylko niektórym z nich, w serii reprezentowanym przez wuja Vernona i ciotkę Petunię (tych wrednych lanserów z Privet Drive, gnębiących Harry’ego), całość wydaje się infantylna i żałosna. Nie brak i ludzi uznających wszystko z przedrostkiem Harry Potter za praktyki satanistyczne. O czym opowiadają opasłe tomy z chłopcem z błyskawicą na czole, nie trzeba nikomu tłumaczyć. Każdy podchodzi do tego na swój sposób, ale większość czytelników widocznie uważa lekturę za interesującą. Świadczy o tym nie tylko sprzedaż, liczne strony internetowe i blogi fanów, fora przepełnione zachwytami oraz obecność sagi na półkach w tak wielu domach, poświadczyć mogę też ja. Alicja ma swoją Krainę Czarów, Dorotka - Oz, a Harry uczył się w szkole dla czarodziejów. Wracamy do ulubionych książek z dzieciństwa, jak do albumu z fotografiami. I czterdziestolatka od czasu do czasu można zobaczyć z „Piotrusiem Panem” w dłoni, a Barrie napisał go na początku dwudziestego wieku. Czy Harry Potter będzie Piotrusiem Panem dwudziestego pierwszego wieku? Okaże się. Mnie to nie zdziwi. Ludzie lubią to, co inne i niezbyt wstrętne. Nawet, jeśli pięćdziesiąt na sto osób zadeklaruje się, jako twardo stąpający po ziemi, to siedemdziesięciu z tej samej grupy spodobają się przygody Wybrańca! HUBERT PREKURAT - PRAWDZIWA FANTASTYKA Powoli zagłębiamy się w świat XX wieku, gdzie rządzą tajemnicze, przypominające anioły skute lodem - lute. Są one sługami nieznanej siły, która opanowała Związek Radziecki i zaczęła rozprzestrzeniać się na Europę Wschodnią zamrażając czas. Pod Lodem nie może powstać żadna nowatorska myśl, żadna zmiana obyczajów - jakim zamarzłeś, takim zostaniesz. Do końca. Jednak pojawiła się iskierka nadziei. Nazywa się Benedykt Gierosławski - warszawski matematyk, zajmujący się logiką. Jego ojciec, dawniej zesłany na Sybir za działalność antyrosyjską, podobno rozmawia z lutymi i podobno zszedł na Drogi Mamutów, czyli osławione autostrady aniołów mrozu. Ministerium Mrozu wysyła Benedykta w podróż, by odnalazł ojca. Ma on nakłonić rodziciela do rozmowy z lutymi, do Odwilży. Książka jest wielowątkowa. Jest ich tak dużo, że człowiek mimowolnie zastanawia się, jak autor mógł je tak mistrzowsko spleść ze sobą. Zarówno wierzenia marcynowców, przekonania ottepielników i liedniaków, prawa czarnej fizyki i innych czarnych nauk, sama idea ćmieczy i zimnaza czy wreszcie Historji są niezwykle realistyczne i kunsztownie zbudowane. Nie chciałbym zdradzać fabuły, dlatego też nie tłumaczę żadnego z tych pojęć, gdyż magia książki koncentruje się na odkrywaniu definicji świata, w który zostaliśmy rzuceni przez autora. Czytelnik może na początku poczuć się, jakby załamał się pod nim lód na jeziorze, a on rozpaczliwie szuka wyrwy, by złapać choć trochę tchu. Po kilkudziesięciu stronach to wrażenie się rozwiewa. Wyrastają nam skrzela i zaczynamy odkrywać wspaniałości podwodnego świata. „Lód” jest bardzo obszerną książką, na dodatek drukowaną okrutnie małą czcionką, co może na początku odstraszać. I słusznie. Lektura ta bowiem nie jest dla wszystkich. Nie każdy przedrze się przez długie i misterne opisy, czy przez niewyobrażalne rozważania logiczne głównego bohatera. Równie trudno zrozumieć niektóre zagadnienia, jakie Dukaj wprowadził - czarną fizykę, zasady logiki dwu - i trójwartościowej, czarną biologię czy geografię - czytelnik jest zmuszony prawie na okrągło sięgać gdzieś, by choć trochę rozjaśnić sobie w głowie; by dowiedzieć się czegokolwiek o prawdziwym Piłsudskim czy Tesli, którzy występują w powieści, czy po to, by przekonać się, kim u licha, jest ten cały Kotarbiński?! Lecz to wszystko, co pozornie może odstraszać (i zaiste, większość porzuci książkę po może 100 stronach), nadaje jej tylko uroku. Obdarza ją specyficznym klimatem, który po przeczytaniu zostaje w nas jeszcze długo i skutecznie blokuje chęć sięgnięcia po inny tytuł. To nie jest nic złego. Dukaj stworzył dzieło, a właściwie - Dzieło: piękne, trudne i z wieloma przesłaniami. Czytelniku, jeśli nie boisz się archaicznego stylu, rozważań wręcz egzystencjonalnych i nieustannego sięgania do źródeł, to nie czekaj. Łap się za „Lód”! MIROSŁAW DOBROWOLSKI – NIE MUSI BYĆ NUDNO Nikt nie lubi zostawać po lekcjach, zwłaszcza, jak reszta klasy idzie sobie do domu. Ja musiałem, i nie żałuję. Słowo akademia raczej źle się uczniom kojarzy - bo nudno, bo sztywno, bo po co. Znikąd zapewne takie przeświadczenie się nie wzięło, ale, dzięki opatrzności, ta zorganizowana na Dzień Nauczyciela należała do jednej z najciekawszych i najlepszych, jakie dotąd widziałem. Mówię oczywiście o części artystycznej. Zaczęło się tradycyjnie, czyli właśnie - z perspektywy ucznia - nieciekawie, od przemówień i wręczania Nagród Dyrektora. Po rozdaniu upominków, zaczęły się występy. Pokazało się kilka osób z pierwszych klas, a chłopaki z 1h, śpiewający (i grający) piosenkę zespołu Dżem „Do kołyski”, którą zadedykowali Radzie Pedagogicznej, zostali określeni jako artystyczna przyszłość naszej szkoły. Mam nadzieję, że nie spoczną na laurach i będziemy mieli jeszcze okazję ich zobaczyć! Z nowych był też Szymon Pasterski (1 fiuuu, jak mawia profesor Dolecki - tak, tak, kolejny rok!), który wykonał półtorej piosenki (całą przy akompaniamencie Daniela Wydry po francusku, a w duecie z Niną Nowosielską pół utworu pt. „Pół na pół”). I byłoby naprawdę świetnie, gdyby bas nie zagłuszył, notabene, połowy słów. Natomiast największe wrażenie zrobiła Monika Kieliszek, śpiewając o „Pogodzie ducha”. Przepiękny głos. Zaszczyciła nas także uczennica Żółtka Agata Kowal, która wystąpiła razem z Pauliną Wiśniewską i Natalią Kozioł w piosence „Ziemio Chopina”. Całość zakończył występ cheerleaderek, także będący nieodzownym elementem wielu różnych uroczystości szkolnych. Podobno najważniejsze jest pierwsze wrażenie. A akademia, z której relację mogliście przeczytać, była pierwszą, jaką widziałem w Królówce i w dodatku naprawdę bardzo mi się spodobała. Dzięki temu do każdej następnej nie będę już podchodził jak pies do jeża. Szkoda tylko, że akustyka sali gimnastycznej pozostawia wiele do życzenia… STRONA 6 KULTURA Gazeta Królewska nr IX Z CYKLU: „WNĘTRZNOŚCI” – KAGANEK OŚWIATY – Glikokaliks… cukier…. ciacho… trzecioklasiści…. Pstryk. Ktoś zapalił światło. Poczochrany i zły Ktoś. Z morderczym błyskiem w oku odkręcił trzymaną w ręku butelkę oranżady i bezceremonialnie wylał jej zawartość na głowę gaworzącej współlokatorki. Nie zrobiło to na niej większego wrażenia, bo kontynuowała swój wywód. – Różnice między mitozą i mejozą są znaczące. Wystarczy spojrzeć na nazwę... – Co snofu? – wysepleniła Zuza, wyciągając głowę spod trzeciego kompletu pościeli. – Nic nowego – odparła dzierżąca butelkę Karola – Pirania znowu gada przez sen. – Mówiłam, żeby nie pozwalać jej się uczyć do późna. I tak dobrze, że nie lunatykuje. – Długo jeszcze? – burknęła góra pościeli znajdująca się na czwartym łóżku – gaście, jutro łacina… – Ciemność nie przeszkodzi jej w gadaniu – stwierdziła sepleniąca – Karola, zatkaj jej nos. Karola odłożyła pustą już butelkę i podeszła do sprawczyni całego zamieszania. – Mitochondrium to taka duża elektrownia. Jak kiedyś w Czarnobylu. Tylko ta jest w środku. We mnie. – powiedziała lekko podduszona Pirania – Czemu mnie budzisz? – wykrzyknęła zaskoczona nagłym wstrzymaniem dostaw tlenu. – Nie zdążyłyśmy Ci powiedzieć dobranoc – syknęła stojąca nad nią koleżanka – Wisisz mi 2.50 za oranżadę, a jak chcesz się umyć, to zrób to bezszelestnie – oznajmiła i zgasiła światło. Odpowiedziała jej cisza, która trwała ponad kwadrans. – Mydło… Mydło to związek zasady sodowej i tłuszczu. Karola podniosła głowę i do wtóru Zuzi zaczęła się nerwowo śmiać. – Pod wpływem słów Piranii, dorwała mnie wena – wyburczała góra pościeli z czwartego łóżka – ułożyłam dla niej epitafium: „Zawsze ją bardzo kochali, ale o czwartej w nocy z przyjemnością POCHOWALI!” Odpowiedział jej głośny śmiech. Tylko jedna dziewczyna z mokrymi włosami spojrzała na nią bez rozbawienia: – Human doznał natchnienia… – A bio-chem zazdrości? – odparowała rymująca pościel. – Uspokójcie się – zaśmiała się Zuza – Swoją drogą nie rozumiem po co się uczyłaś tej biologii – spojrzała na koleżankę, która wycierała sobie włosy – jutro Dzień Nauczyciela, dacie kwiatek i po sprawie. – Jaasne. – skwitowała Pirania – to nie takie proste. Dzisiaj dobitnie powiedziała nam, co myśli o tym święcie. W sumie to ma trochę racji… w każdym razie od dzisiaj 14 października nazywa się Dniem Hipokryzji. Przynajmniej w klasach Pani Markizy. – Ale zawsze możecie spróbować – wtrąciła się Karola – Tak samo bałaś się jej reakcji po otrzęsinach, a jakoś siedzisz tu cała i zdrowa. – To całkowicie inna sprawa. Wtedy każdy robił z siebie idiotę. No może nie tak jak my, ale zawsze – uśmiechnęła się wstając i zdejmując z łóżka mokra poduszkę – Powie mi ktoś, jak mam teraz spać? Gosia Łubik i Mirek Dobrowolski BARTOSZ NOWAK - MATTRACH, CZYLI JAK ZDOBYĆ SŁAWĘ, NIE WYCHODZĄC Z DOMU Przeglądając piosenki na serwisie Youtube, natknąłem się na bardzo intrygującego muzyka. Mając dopiero 18 lat wspaniale gra na gitarze, perkusji i wielu innych instrumentach, a swoje dzieła umieszcza w Internecie już od ponad trzech lat. Od tego czasu jego profil obejrzało ponad 36 milionów internautów. Zyskał sławę dzięki takim utworom, jak „Canon Rock”, „R2D2”. Młody Francuz, kryjący się pod pseudonimem MattRach nagrał w sumie 42 piosenki: 35 własnych oraz 7 coverów. I to wszystko w zaciszu własnego pokoju. MattRach zaczynał jako amator. Sam grał, nagrywał, a także montował teledyski. Śmiało można rzec o nim, że jest człowiekiem - orkiestrą. Świetnie wykonuje piosenki różnych typów muzycznych, nie przestraszy go nawet jazz. Jego inspiracją są utwory takich zespołów, jak: Guns N’Roses, Led Zeppelin, a także Oasis. 15-letniemu Francuzowi sławę przyniosło wykonanie utworu „Canon Rock” Jerry’ego C. Nie oczekiwał sukcesu, a jednak od 3 lat ten klip obejrzało ponad trzy i pół miliona internautów. Grę na gitarze zaczął w wieku 8 lat. Zaledwie cztery lata później, wraz z kilkoma znajomymi założył kapelę muzyczną. W 2006 roku grupa przekształciła się w formację Incidents, która wykonywała piosenki U2, Dream Theater i wielu innych. W styczniu 2007 roku kapela przeszła kolejną przemianę. Jako Appalooza wydała swoją pierwszą płytę o nazwie „Titans Water”. Aktualna nazwa zespołu to Play. Trzeba przyznać, że to dzięki serwisowi Youtube MattRach osiągnął tak ogromną sławę. Można tam znaleźć jego piosenki utrzymywane w klimatach rocka, pop-rocka, funku, metalu, a nawet bluesa i jazzu. Jest jednym z najpopularniejszych francuskich gitarzystów, niejednokrotnie wystąpił w lokalnej telewizji. Jednak on cały czas podkreśla, że to zasługa jego nauczyciela Frederiqua Moulina, który nauczył go stawiać pierwsze kroki w świecie muzyki. Miejmy nadzieję, że za jakiś czas cały świat będzie podziwiał i naszych młodych artystów. źródło: maremmaoggi.it STRONA 7 Z ŻYCIA SZKOŁY NNajwiększe ajwiększe ddemony: emony: ŁŁukasz ukasz iiDDamian amian Gazeta Królewska nr IX Siedlisko Siedliskwszelkiwgo o wszelkiegzła o zła fot. Anna Bielecka, Olga Kwaśniewska, Jacek Wielgosz Szymon Pasterski z klasy I f na swoim Porsche Nowa królowa! Dominika Wasilewska z klasy I h Pan i dyrektoJolanta r JolantBieniek a Bieniek Pani Dyrektor Dyplomacja wcale nie na sztywno Redaktor naczelny: mgr Anna Jaroszyńska Redaktorzy: Anna Bielecka, Agnieszka Chudzik, Mirosław Dobrowolski, Łukasz Karwowski, Jagoda Kondratiuk, Maria Latos, Małgorzata Łubik, Bartłomiej Nowak, Karolina Pastor, Hubert Prekurat, Marta Soszyńska, Jacek Wielgosz, Agnieszka Woch, Klaudia Żydak Korekta: Anna Bielecka, Mirosław Dobrowolski, Karolina Pastor, Hubert Prekurat, Agnieszka Woch Skład i grafika: Jacek Wielgosz STRONA 8