Pobierz w pdf - Extrastory

Transkrypt

Pobierz w pdf - Extrastory
Roben
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
lelouch90
Niebo przybrało jasnozielony kolor, pojawiło się kilka obłoków, a wiatr powiewał we włosy
postaci siedzącej pod drzewem wiśni.
Roben był postacią niską, w pozycji stojącej ledwo dosięgał wzrostem rówieśnikom. Głowę
pokrywały czarne, krótkie włosy, oczy szkliły się jasnoniebieską barwą, a buzia przez
większość czasu przedstawiała poważną minę. Jego twarz zapomniała jak wygląda uśmiech.
Nawet gdyby chciał wyrazić swoją radość, a nie było ostatnio ku temu powodów, mięśnie
nie wiedziałyby jak to zrobić.
Był nieszczęśliwy, wszystko dookoła go przygnębiało. Jego dusza była rozdarta na dwie
części, z jednej strony chciał znaleźć powód do życia, nadzieję na lepsze jutro, a z drugiej
strony wszystko mu było obojętne. Rodzina, znajomości, życie codzienne – te pojęcia
traktował jako przykry obowiązek, nie czerpał z nich żadnej radości. Chciał się od tego
uwolnić, problem w tym, że nie wiedział jak.
Siedział tak bezczynnie, w nadziei, iż coś się wydarzy. Było mu obojętne, czy zdarzenie to
zmieni jego życie, czy je odbierze.
Zerwał się silny wiatr, chmury na niebie przesuwały się coraz szybciej, temperatura
otoczenia spadła. Wariacje pogodowe niespecjalnie przeszkadzały Robenowi. Zimno, ciepło,
słonecznie, pochmurno – wszystko nieważne, byle być sam na sam z potokiem myśli.
Zmiana pogody nasilała się z minuty na minutę, sekundy na sekundę, aż sprawy przybrały
nieoczekiwany obrót. Chmury wytwarzały wyładowania elektryczne, jedno za drugim,
większość z nich uderzała koło wiśni, pod którą siedział Roben.
Zachowanie pogody nie było naturalne, a mimo to nie odczuwał żadnych emocji. Część jego
duszy chciała, aby trafił w niego piorun i zakończył jego żywot.
Nastąpiło kolejne wyładowanie elektryczne, tym razem błysk był tak mocny, iż Robena
oślepiło. Odruchowo przyłożył dłoń do twarzy i zasłonił oczy. Minęła chwila zanim częściowo
odzyskał wzrok. „Jest za cicho” – pomyślał. Podniósł lekko głowę do góry i spojrzał w niebo,
było kompletnie czyste, żadnej chmury, wiał lekki wiaterek.
- Czego szukasz? – zapytał delikatny głos dochodzący z oddali. Roben szybko spojrzał przed
siebie. Kilka kroków dalej stała młoda kobieta. Miała czarne, długie włosy, smukłą twarz i
zielone oczy. Na jej buzię opadała równo ścięta grzywka. Przeciętna dziewczyna, poza tym,
iż była bosa i nosiła na sobie białą, powabną sukienkę.
- Czego szukasz? – zapytała ponownie.
- Jak masz na imię? – powiedział monotonnym głosem jak miał to w zwyczaju. Nie był duszą
towarzystwa, unikał kontaktu z rówieśnikami, ale w tej dziewczynie było coś, co go
zaciekawiło.
- Naprawdę cię to interesuje?
- Nie. Pytam z przyzwyczajenia. Inni tu nie zaglądają. Dlaczego tutaj jesteś?
Strona: 1/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Ty tu jesteś, więc i ja tu jestemp – przymknęła oczy i uśmiechnęła się. Roben nie umiał się
odwzajemnić. Zignorował to i kontynuował:
- Znasz mnie? Ja na pewno ciebie nie znam.
- Wiem o tobie wszystko. Pochodzisz z generacji Kreatorów, prawda? – uśmiech cały czas
widniał na jej twarzy.
- Nie uważam się za jednego z Nich. To tylko tytuł, nie mniej, nie więcejm – mówił szybko,
ale wciąż monotonnie.
- Potrzebujemy twojej pomocy. Pójdziesz ze mną? – zrobiła kilka kroków naprzód,
zatrzymała się przed nim i kucnęła. Roben mógł przyjrzeć się jej z bliska. Było w niej coś
nienaturalnego, jakby nie była stąd, nie była jednym z jego rodzaju.
Milczał, nie odpowiedział na jej pytanie. Dziewczyna wyciągnęła w jego stronę dłoń i rzekła:
- Chodź ze mną – mimo, iż nie podobała mu się myśl ruszania gdziekolwiek, jego ciało
instynktownie samo zareagowało i uścisnął jej dłoń. W chwili, kiedy to zrobił nastąpiło
kolejne wyładowanie elektryczne. Błysk znów był tak silny, iż musiał zamknąć oczy. Gdy je
otworzył znajdował się już w zupełnie innym miejscu. Właściwie nie można tego było do
końca nazwać „miejscem”, gdyż zewsząd otaczała go przestrzeń kosmiczna. Jedyną rzeczą,
którą mógł dostrzec z daleka były gwiazdy, małe święcące punkciki. Nie było ich zbyt wiele.
Wywnioskował, iż musiał znajdować się na obrzeżach wszechświata.
- Dlaczego tutaj jesteśmy?
- Przepraszam, potrzebuję chwili na regenerację sił. Skoki międzyplanetarne to nie moja
specjalność – jej oddech był teraz ciężki i szybki. Widać było po niej, iż jest słaba, mimo to
mocno trzymała jego dłoń.
Po chwili odpoczynku pojawiło się światło i przeskoczyli w następne miejsce.
Zobaczył coś, co przypominało kosmiczną kolonię, tyle, że nikogo w niej nie było, prócz
małych, różnokolorowych światełek, dryfujących pomiędzy przezroczystymi korytarzami
„kolonii”. Cała instalacja zwieszała się w kosmosie, wydając się nie mieć końca.
- Gdzie jesteśmy?
- Witaj w moim domu – odpowiedziała radośnie, lecz spokojnie.
- Jeżeli to jest twój dom, to gdzie są jego mieszkańcy?
- Wszędzie.
Spojrzał jeszcze raz na cały kompleks i przyjrzał się światełkom.
- Chyba już teraz rozumiesz, prawda?
- Dlaczego wyglądasz tak jak ja?
- Inaczej nie mogłabym się z tobą porozumieć. Różnimy się, ty i ja. Moja generacja jest
zupełnie inna niż wy, Kreatorzy. Nasze ciała nie składają się z tych samych elementów, co
wasze, nie możemy egzystować na jednym poziomie, dlatego musiałam przybrać ciało
jednego z Was, choć nie było to łatwe. Aby mi to umożliwić musiało zginąć wiele istnień,
poświęcając swoją energię. Nie musimy pożywiać się energią, aby kontynuować
egzystencję jak musi to robić większość istnień we wszechświecie. Jesteśmy
samowystarczalni. Płacimy jednak za to wysoką cenę i nie możemy sobie pozwalać na to,
co Wy.
- Co masz przez to na myśli?
- Jesteśmy kompletni, nie potrzebujemy niczego, aby żyć, ale nie możemy sobie pozwolić na
obronę Naszej generacji. Wy natomiast potrzebujecie pewnych elementów, aby móc
egzystować, ale potraficie się bronić.
Roben wiedział o wielu istnieniach żyjących we wszechświecie, ale o Nich nigdy nie słyszał.
Był zaciekawiony możliwością poznania nowej generacji, bardziej jednak chciał widzieć, w
jakim celu dziewczyna go tutaj sprowadziła.
- Dlaczego tutaj jesteśmy?
- Wiesz dlaczego. Potrzebujemy twojej pomocy.
- Dlaczego ktoś, kto jest kompletny potrzebuje mojej pomocy?
Strona: 2/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Umieramy. Ty jesteś jedynym, który może nas teraz wspomóc. Zagraża nam
niebezpieczeństwo, obca generacja.
- Co może zagrażać takiej generacji, jak Wam?
- Jak już wspomniałam wcześniej, nie umiemy się bronić. Nawet gdybyśmy chcieli, nasza
obecna forma nam na to nie pozwala. Jesteśmy pokojową generacją, nie znamy takich
emocji jak gniew, nienawiść, zemsta. Mimo to, jesteśmy łatwym celem dla innych form
życia.
- Co to za formy? – ciekawość rosła w nim z każdą chwilą. Chciał wiedzieć jak najwięcej.
- Techno Nomadzi. Nigdy o nich nie słyszałeś. Nie są jeszcze znani w twojej części
wszechświata. To kreatury, które podróżują po wszechświecie żerując na słabszych
generacjach, eksterminując je w celu pożywienia się, następnie niszczą ich domy. Jak już
możesz sobie wyobrazić jesteśmy idealnym celem. Nasze ciała składają się z czystej energii
i nie posiadamy własnego systemu obronnego. Wkrótce znowu się pojawią i położą kres
naszej egzystencji.
- Byli już tu wcześniej?
- Nie tutaj. Kiedyś żyliśmy na pięknej planecie, podobnej do twojej, wiedliśmy spokojne
życie, ale znikąd pojawili się Techno Nomadzi i wyeliminowali większość naszej generacji.
Niektórym z nas udało się uciec w przestrzeń kosmiczną i kontynuujemy życie tutaj,
pośrodku niczego. Niestety dowiedzieliśmy się, iż w naszą stronę znowu zmierzają
najeźdźcy i pojawią się tutaj w niedługim czasie. Nie mamy dokąd uciec. Ty jesteś jedynym
wyjściem. Możesz ich powstrzymać.
- Jak miałbym to zrobić?
- Jesteś Kreatorem.
- Czy sam ten fakt czyni mnie waszym ratunkiem?
- Tak.
Nic z tego nie rozumiał. A ona ciągle na niego patrzyła i się uśmiechała. Nie chciał być
postrzegany jako Kreator. Inne generacje traktowały go z szacunkiem i bojaźnią. Ktokolwiek
dowiedział się kim jest, zmieniał wobec niego postawę. Roben nie lubił czuć się wyższym
ponad innych. Chciał być traktowany równo. Tym razem wiedział, że nie wywinie się z tej
sytuacji tak łatwo.
- Co mam zrobić, żeby Wam pomóc?
- Sam powinieneś wiedzieć najlepiej.
- Ale nie wiem.
- Wiesz. Po prostu nie chcesz tego zaakceptować.
- Dlaczego właściwie mam wam pomagać?
- Bo chcesz tego.
- Jak możesz być tego taka pewna?
- Wezwałeś mnie. Chciałeś jakiejś zmiany w swoim życiu. Miałeś dosyć życia takiego, jakim
jest. Ja po prostu dałam ci możliwość dokonania czegoś nowego.
- Przed chwilą powiedziałaś, że jestem waszym jedynym ratunkiem, teraz mówisz, że
wezwałem cię tylko po to, aby coś zmienić w swoim życiu.
- Dopełniamy się. Ja potrzebuję czegoś od ciebie, ty potrzebowałeś czegoś ode mnie rozmowa staczała w coraz dziwniejszym kierunku. Roben nie miał ochoty dalej tego
kontynuować. Zgodził się pomóc, choć dalej nie wiedział jak tego dokona.
Jego ciało dryfowało w przestrzeni kosmicznej, miał zamknięte oczy i czekał. Oczekiwał na
przybycie najeźdźców. Czas postrzegany przez dziewczynę, a przez Robena był zupełnie
inaczej. To co dla niej miało wydarzyć się lada moment dla Robena było wiecznością. Jednak
nie przeszkadzało mu to. Miał okazję, aby przemyśleć różne rzeczy, między innymi
zastanawiał się jak odeprze atak wrogich istot.
Minęło sporo czasu, Roben wybudził się ze swojego potoku myśli, dało się odczuć obecność
wrogich istot, byli niedaleko.
Strona: 3/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Zostawię Cię teraz. Wiem, że dasz sobie radę – pogładziła dłonią jego twarz i odleciała w
stronę światełek. Roben natomiast podleciał do zbliżających się istot. Chciał przeszkodzić
im w dotarciu do celu. Oczom ukazała mu się gromada dziwnym istot, małych i ogromnych.
Najmniejsze istoty były od niego trochę większe, wyglądały jak skrzyżowanie maszyn z
gadami. Wężowate ciała pokryte stalową powłoką, odstraszające twarze, które sprawiały
wrażenie, iż nie mogą nawet drgnąć. Najgorsze były oczy. Było w nich tyle zła, iż Robena
przeszedł lekki dreszcz. Nie okazywał mimo to żadnych emocji. Istoty zatrzymały się w
jednym momencie. Największa z nich, istota tak wielka, iż mogłaby pomieścić w sobie kilka
średnich słońc i kilkaset planet, przemówiła do Robena:
- Chcesz umrzeć? – głos istoty dochodził zewsząd. Był oschły i monotonny, ale nie taki jak
Robena, bardziej złowieszczy, obojętny. Roben nie mógł dostrzec skąd dochodzi ten głos,
jego źródło znajdowało się za daleko. Zachował spokój, nie odpowiedział.
- Twoja odpowiedź i tak nie ma dla mnie znaczenia. Umrzesz czy tego chcesz, czy nie –
kontynuowała potężna postać.
- Te stworzenia niczym wam nie zawiniły. Poszukajcie energii w innym miejscu, wszechświat
jest jej pełen.
- Kim jesteś, żeby mówić mi co mam robić? Jestem Techno Nomad. Nie słucham się nikogo.
Ja jestem końcem. Zmierzam dokąd chcę i pożeram każdą energię, która stanie na mojej
drodze.
- Tym razem będziesz zmuszony zrobić wyjątek i odejść.
- Ja nie słucham się nikogo.
- Będziesz musiał posłuchać się mnie. Jestem Kreatorem i nakazuję ci odejść – Roben
podniósł głos. Zmarszczył twarz, tak, aby wyglądała groźniej.
- Kreator? To stara generacja, która nie ma władzy. Jesteście galaktycznymi śmieciami.
Techno Nomad zakończy cały chaos we wszechświecie. Będę jedynym, który egzystuje. Nie
będzie żadnych przeszkód.
- A co z twoją generacją? Ich też wyeliminujesz?
- Jesteś zbyt małą kreaturą, aby to pojąć. My jesteśmy jednym. Każdy z nas osobna i
wszyscy razem tworzymy jedną świadomość – Techno Nomad. Nie ma miejsca we
wszechświecie dla innych. Ja chcę absolutnej władzy. Chcę być jedynym, który egzystuje.
- Dlaczego?
- To jedyny sposób, aby stać się doskonałą istotą. To jedyna droga do perfekcji.
- To o czym mówisz, nie ma już żadnego znaczenia. Nie ma perfekcji, na końcu zawsze
czeka śmierć. I to cię właśnie spotka.
Roben wiedział już co ma zrobić. Tak naprawdę wiedział od początku, nie chciał się do tego
przyznać. Dziewczyna miała rację.
Przeniósł się w mgnieniu oka jak najbliżej istoty, wyciągnął przed siebie dłoń i dotknął jej.
Rozbłysło światło. Siła rozbłysku była tak ogromna, iż z perspektywy pobliskich galaktyk
można było go wziąć za wybuch supernowej. Po chwili fenomen ten się zakończył, Roben
dryfował w przestrzeni kosmicznej, a po Techno Nomadach nie pozostał ślad.
Podleciał do kolonii świateł w poszukiwaniu dziewczyny, ale nie mógł jej nigdzie znaleźć.
Rozglądnął się po całej przestrzeni, próbował wyczuć jej energię, ale nic z tego. Ślad po niej
zniknął równie dobrze jak po wrogich istotach. „Umarła” – pomyślał. Nie rozumiał dlaczego,
ale w głębi duszy czuł, że tak się stało. Zrobiło mu się jej żal, ale nie na tyle, aby za nią
rozpaczać. Wspomnienie o niej upchnął w najgłębszy zakamarek umysłu, tak, aby
zapomnieć. Została jeszcze jedna rzecz, którą musiał zrobić.
Dryfował lata świetlne przez wszechświat, aż w końcu dotarł w idealne miejsce. Miejsce tak
odległe, wydające się czarną dziurą w kosmosie. Wiedział, że tu będzie idealnie. Był
Kreatorem, istotą, która potrafi tworzyć za pomocą kombinacji myśli i energii. Także zrobił
to, co umiał najlepiej. Stworzył małą, spiralną galaktykę, a w niej jedno duże słońce i
dziesięć różnych planet. Jedną z nich, trzecią w kolejności od słońca, stworzył na wzór
Strona: 4/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
planety, z której pochodził, a na niej nową generację. Stworzył Człowieka, istotę o
ograniczonej możliwości manipulowania energią, za to o dużej wrażliwości fizycznej. Sama
istota nie mogła jednak żyć sama z siebie. Potrzebowała energii, która by ją napędzała.
Roben był potężny, ale nie potrafił uśmiercić całej gromady Techno Nomadów. Jedynym, co
mógł zrobić, to wchłonąć ich w siebie. Nie mógł ich jednak trzymać wiecznie. Dlatego też
każdego z osobna tchnął w postać Człowieka. Takim sposobem Człowiek mógł powstać i
zacząć życie pełne cierpienia, nieszczęścia, brudu i niedostatku. Za każdym razem, kiedy
jeden z nich umierał, jego dusza zyskiwała doświadczenie, które kiedyś pozwoli jej stać się
idealną i być może przemieni się w istotę świetlną, tą samą, którą była dziewczyna. Dusza
odradzała się ponownie, potem znowu umierała i tak w kółko, dopóki nie osiągnie perfekcji.
„Czego szukasz?” – Przypomniał sobie słowa dziewczyny. Czy była to perfekcja? Na pewno
nie. Zrozumiał, że szukał spokoju, ciszy. Wartość ta dla niego była wszystkim. Niestety
musiał czuwać nad istotą zwaną Człowiekiem, która pewnego dnia znowu będzie mogła
dryfować przez wszechświat, tym razem jako pokojowa istota, nie jako Techno Nomad.
Roben jest pośród nich, cały czas obserwując, czekając, aż nadejdzie Ten dzień.
Strona: 5/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl

Podobne dokumenty