Wojna polsko-polska, czyli o wiecznym trwaniu

Transkrypt

Wojna polsko-polska, czyli o wiecznym trwaniu
Wojna polsko-polska, czyli o wiecznym trwaniu
Zemsty
Jerzy Wójcicki, Uniwersytet Gdański
Abstrakt
Zdaniem Jonathana Haidta, amerykańskiego profesora psychologii społecznej i autora książki Prawy umysł. Dlaczego dobrych ludzi dzieli religia i polityka?
(2014), nasze ideologiczne skłonności (nazywane przez autora „matriksami
moralnymi”) są w dużej mierze warunkowane przez emocje, potrzebę tożsamości
i osobiste interesy. Według badacza ludzkie myślenie ma przede wszystkim
charakter konfirmacyjny – interpretujemy nowe informacje w taki sposób,
by potwierdzały nasze dotychczasowe przekonania – a nie eksploracyjny, czyli
otwarty i skoncentrowany na wyjaśnieniu sytuacji. Dlatego warto przyjrzeć
się toczącej się obecnie wojnie kulturowej w Polsce właśnie pod kątem badań
Haidta. Do wizerunku wojny polsko-polskiej nawiązują dwie sztuki teatralne,
których powstanie dzieli prawie dwieście lat. Dla Aleksandra Fredry Zemsta
jest historią o upojeniu, jakie daje upokorzenie bliźniego. Dramaturg ukazuje
rozkład więzi społecznych, które ostatecznie doprowadziły do upadku państwa
polskiego, z perspektywy dwóch pozbawionych moralności i zahamowań
szlachetków. Głupota i zacietrzewienie stają się przyczyną powolnej korozji
struktur społecznych. Z kolei Marek Koterski w Dniu świra próbuje dokonać
niemożliwego – umiłować ohydę polskiego piekiełka, które za nic ma kulturę
i inteligencję i nie dostrzega niczego poza czubkiem własnego nosa. Perwersyjny
gest Koterskiego budzi politowanie i ironiczny śmiech, ale także współczucie,
ponieważ bohater jego utworu chce kochać mimo wszystko. I kocha, płacąc
za swą miłość każdego dnia coraz większą pogardą do siebie i bliźniego. Nienawiść, frustracja, tęsknota za idyllą z Pana Tadeusza Adama Mickiewicza –
to według Koterskiego cena, jaką musi zapłacić jednostka, która zechce pokochać swój naród lub utożsamić się z nim.
68 GDAŃSKIE ZESZYTY KULTUROZNAWCZE
Jerzy Wójcicki
Słowa kluczowe:
zemsta, sąsiad, wojna, ideologia, konserwatyzm, liberalizm
W filmowej wersji Zemsty z 2002 roku reżyser Andrzej Wajda, sięgając
do tradycji wystawień spektaklu, kontynuuje serię rewizjonistycznych
inscenizacji tego utworu, zapoczątkowaną przez Jerzego Zegalskiego,
który w swoim głośnym przedstawieniu w Teatrze Polskim w Poznaniu
(data premiery: 22.05.1951) starał się ukazać
ciemne strony szlachetczyzny, sarmatyzmu. Zaznaczyło się też w obniżaniu rangi społecznej i majątkowej bohaterów Zemsty poprzez
szczegół dekoracji i kostiumu, przez dodawanie rysów rubasznych
i pospolitych… Fragment magnackiej renesansowej attyki sąsiaduje
w dekoracji Kosińskiego z dachem krytym strzechą, w różnych miejscach
widoczny jest wyszczerbiony mur. W takiej ruderze obaj zwaśnione
szlachetki istotnie „mieszkają niczym sowy” i kłótnie ich ukazuje się
we właściwych wymiarach społecznych i obyczajowych (Dąbrowski,
Górski, 1963, s. 136).
Jest to tym bardziej uprawnione, że Cześnik wywodzi się ze średniej szlachty
(co parokrotnie Milczkowi wypomina), podczas gdy Rejent to „dorobkiewicz”
i „chudopachołek” (Inglot, 1978). Choć dla takich postaci lepszy byłby dworek
niż zamek, na tym polega komizm Fredry, aby dusigrosza i sejmowego
rębajłę ukazać na jakże poetyckim, obrosłym tradycją romantyczną tle
(Inglot, 1978). Powstaje wówczas kontrast między poetyckością miejsca
a prozaicznością konfliktu. W rezultacie obniżenia rangi społecznej postaci,
otrzymujemy jeszcze jeden efekt komediowy – ukazanie zasadniczych
sprzeczności w kulturze sarmackiej, takich jak dążenie do praworządności przy jednoczesnym stawianiu siebie ponad prawem, rozrzutność
i chęć nieustannego bogacenia się (Inglot, 1978). Wajda fantastycznie
uwypuklił to, co Fredro tak precyzyjnie zapisał w tekście: Cześnik to zawadiaka, który równolegle występuje jako rzecznik staropolskiej gościnności,
natomiast Rejent jest prawnikiem stającym do pojedynku (Inglot, 1978).
Wojna polsko-polska czyli...
NOWA PERSPEKTYWA 69
W koncepcji Wajdy kluczową rolę w Zemście odgrywa historia, a konkretnie –
czas wydarzeń, które według reżysera rozgrywają się w drugiej połowie XVIII
wieku. Jesteśmy tuż przed rozbiorami Polski; dwóch krewkich szlachetków
próbuje się wzajemnie wypędzić z majątku, podczas gdy dookoła ważą się
losy państwa. To między innymi przez ich zapalczywość, obskurantyzm
i prywatę, bezmyślność i warcholstwo, Rzeczpospolita straciła wolność.
Cześnik i Milczek mieli bowiem wpływ (choć fakt, że niewielki) na poprawę
losów Polski. Reżyser poprzez dzieło Fredry pokazuje, że rozbiory to wynik
setek takich kłótni. Kraj był przepełniony Cześnikami i Rejentami, z których
każdy uważał, że tylko on ma rację. Istotna jest również interpretacja postaci
Papkina, w którym możemy dojrzeć figurę współczesnego artysty. Artysty,
który wciąż próbuje się określić, znaleźć dla siebie miejsce. Roman Polański
doskonale pokazał pomijane dotąd cechy Papkina. Poczucie życiowej klęski,
kompleksy, zagubienie. Można wręcz pokusić się o porównanie z Adasiem
Miauczyńskim – bohaterem filmów Marka Koterskiego. Papkin byłyby wtedy protoplastą współczesnego polskiego intelektualisty: sfrustrowanego,
pełnego niespełnionych ambicji, który bezskutecznie próbuje zrzucić
z siebie brzemię romantycznego marzenia o Polsce idealnej, zgodnej,
tej wyśnionej kiedyś przez Adama Mickiewicza w Panu Tadeuszu. Zamek
z Zemsty Wajdy jest w ruinie, którą przykrywa gruba warstwa śniegu.
Widz ma wrażenie, że cały ten szlachecki świat gotuje się do hibernacji
i przebudzi dopiero wtedy, gdy nadejdzie życiodajna wiosna.
Mur w Zemście stanowi jedynie pretekst do kłótni – do tego, żeby
rozładować na drugim swoje emocje, pofolgować sobie. Istnieje tylko
w głowach Cześnika i Rejenta. Jest dla nich wymówką, żeby wylać na
sąsiada kubeł frustracji, swoich niepowodzeń.
CZEŚNIK
[...] Wprzody słońce w miejscu stanie,
Wprzody w morzu wyschnie woda,
Nim tu u nas będzie zgoda (s. 492)¹.
Murem może być wszystko. W komedii Aleksandra Fredry spór toczy się
¹ Wszystkie cytaty ze sztuki pochodzą z tego samego wydania (Fredro, 1972).
70 GDAŃSKIE ZESZYTY KULTUROZNAWCZE
Jerzy Wójcicki
o kwestie własności. Mur, który dzieli zamek na dwie części, między Rejenta
i Cześnika, należy do obydwu szlachciców. Oczywiście każdy z protagonistów sobie przypisuje prawo własności. Posiadłość zakupił brat Cześnika.
CZEŚNIK
Ojciec Klary
Kupił za wsią zamek stary… (s. 470).
Cześnik opiekuje się jego córką, gdyż brat już dawno nie żyje. Nie wiemy,
jakim sposobem Rejent przejął połowę zamku, ale możemy się domyślać,
że Cześnik, nie mając dość środków na utrzymanie całej posiadłości (majątek najprawdopodobniej roztrwonił), był zmuszony odsprzedać połowę
Milczkowi. Teraz tego słono żałuje, gdyż Rejent reprezentuje wszystko,
czym Cześnik przez całe życie gardził. Milczek również nie może znieść
swojego sąsiada: „A cześnika stąd wykurzę” (s. 523). Obaj chcą się zatem
wzajemnie pozbyć. Każdy ma na to własny sposób. Cześnikowi wciąż brakuje
pieniędzy, o czym Rejent dobrze wie. Prawdopodobnie, jeśli szybko nie
znajdzie jakiegoś źródła dochodów, Cześnik będzie zmuszony sprzedać
również obecnie posiadaną połowę zamku. Brat przepisał zamek na niego,
ale pozostałą część majątku zostawił córce. Cześnik, aby ratować sytuację,
postanowił ożenić się z daleką krewną Klary Podstoliną.
CZEŚNIK
[...] Ma dochody w prawdzie znaczne –
Podstolina ma znaczniejsze,
Z wdówką zatem działać zacznę (s. 464).
Rejent postanawia pokrzyżować plany sąsiada przy pomocy syna,
którego chce ożenić z Podstoliną. Mało go obchodzi przyszłość Wacława.
Do tej pory prowadził on hulaszcze życie, a ojciec wcale w to nie ingerował.
Teraz sytuacja jest inna. Wacław nie ma wyboru – musi słuchać ojca, jeśli
chce nadal prowadzić dostatnie życie. Dotychczas mógł robić, co chciał,
teraz przyszedł czas zapłaty. Uczucia Wacława nie mają tu znaczenia;
zresztą Milczek kpi z uczuć, nie wierzy w miłość syna, zbyt dobrze go
zna – widzi w nim bawidamka, hałaburdę. Byleby wziął za żonę Podstolinę,
Wojna polsko-polska czyli...
NOWA PERSPEKTYWA 71
wtedy spełni się marzenie Rejenta – Cześnik będzie musiał opuścić zamek,
który przejmie Milczek – a kto wie, może sąsiad nawet tak się załamie,
że dostanie zawału serca. Rejent nie może się tego doczekać – liczy się
tylko zemsta.
REJENT
[...] Ale Cześnik, gdy postrzeże,
Iż na dudka wystrychnięty,
Może... może... strach mnie bierze,
Apopleksją będzie tknięty…
Niech się dzieje wola Nieba,
Z nią się zawsze zgadzać trzeba (s. 528).
Jednak tym, co najbardziej dzieli Rejenta i Cześnika, nie jest spór o prawo
własności muru, ale zwyczajna sąsiedzka zawiść. I to jest sednem sztuki:
chęć zemsty bierze się bowiem z niechęci do inności sąsiada, z braku tolerancji, z zacietrzewienia, z nieumiejętności prowadzenia dialogu. W tym
zamku każdy uważa, że ma rację; w tym zamku nie ma miejsca na odmienność przekonań. Wszyscy trzymają się kurczowo swych racji, choćby byli
zalewani tysiącami niepodważalnych faktów. Nikt nie chce zweryfikować
swoich poglądów, podjąć dyskusji. W filmie Andrzeja Wajdy absurdalność
efektu polega na tym, że mur przedziela każdą komnatę, każde wnętrze
zamku. Wdziera się do alkowy, kuchni, nieustannie parcelując przestrzeń, nie
pozwalając jej pozostać terytorium wyłączonym z walk. Bitwa jest wszędzie.
Cześnik to pieniacz, który swoje racje udowadnia przy użyciu pięści.
Wiele osób pozbawił urzędu, używając siły.
CZEŚNIK
Niejednego ona posła
Wykrzesała z kandydata (s. 544).
Z kolei Rejent Milczek to klasyczny przykład bigota. Na dodatek
bardzo niebezpiecznego. To polski Tartuffe, którego hipokryzja polega
na zmianie
72 GDAŃSKIE ZESZYTY KULTUROZNAWCZE
Jerzy Wójcicki
wszelkich sporów na dysputy etyczne i rozstrzyganie ich za pomocą
moralizowania, tokowania w imię wyższych racji […], z pozycji
autorytetów moralnych. [...] Ani słowa o tym, czy to słuszne, czy nie,
czy dobre dla Polski, i dlaczego – tylko […] zadęcie i przejmująca troska,
aby nie „krzywdzono ludzi” i nie szerzono nienawiści (Ziemkiewicz,
2004, s. 212–213).
Religijność Milczka sprowadza się do skrupulatnego odprawiania ceremoniałów.
REJENT
Cnota, synu [...], jest budowa,
Jest to ziarno, które sieje… (s. 528).
Bohaterowi komedii bardzo zależy na tym, by w oczach innych uchodzić
za uczciwego człowieka – stąd jego układność, przymilność. W scenie
z murarzami, kiedy każe im podpisać fałszywy akt oskarżenia przeciwko
Cześnikowi, widzimy, w jaki sposób Rejent patrzy na świat: „Świadków na
to znajdę wszędzie –/Nie brak świadków na tym świecie” (s. 522). Nie ma
ludzi nietykalnych, wszyscy mają coś na sumieniu.
Rejent wcale nie czuje się większym kombinatorem niż inni. Robi to,
co cała reszta, ma czyste sumienie. Nie cofnie się przed niczym, by dokuczyć
sąsiadowi. Czuje się rozgrzeszony, gdyż Cześnik to bezbożnik zasługujący
na takie traktowanie.
Papkin Fredry to z kolei szczwany mitoman. Trwoni pieniądze Cześnika
na grę w karty, nie robi nic poza mówieniem.
CZEŚNIK
A ja za to ręczyć mogę,
Że mój Papkin tu piechotą
Przewędrował całą drogę,
A na podróż dane złoto
Gdzieś zostawił przy labecie (s. 467).
To typ żołnierza samochwała, zdegradowanego szlachcia bez czci i godWojna polsko-polska czyli...
NOWA PERSPEKTYWA 73
ności, który musi sobie tę godność wymyślić. I ją wymyśla: ciągle o niej
mówi, buduje ze słów i dźwięków gitary, aż sam dla siebie staje się kimś
znaczącym, kimś więcej niż popychadłem Cześnika.
Papkin to jednak nie tylko kolejna wersja żałosnego pieczeniarza.
To również wykoślawiona postać Don Kichota, marzyciela, niewydarzonego
romantyka. Papkin zupełnie nie przystaje do rzeczywistości zamku. Jest
sam i tę samotność, którą pokrywa błazenadą, świetnie sportretował Roman Polański. Fredro doskonale pokazuje w postaci Papkina, jak psychika
broni się przed rzeczywistością, która jest zbyt bolesna i pozbawiona poezji,
w której wszystko opiera się na korzyściach materialnych.
Na czym zatem bohaterowie komedii ufundowali swoje pojednanie?
Przecież doszło do niego „niechcący”, mimochodem; zamiast pojednania
miała być zemsta. Sztuka kończy się jednak pogodzeniem zwaśnionych
sąsiadów.
Zacznijmy od pojedynku. O dziwo, Rejent stawił się nań w oznaczonym czasie. Nie licuje to jednak z jego charakterem; spodziewalibyśmy się,
że zamiast przyjść osobiście, pośle opryszków, którzy wymierzą Cześnikowi
sprawiedliwość. Chytry prawnik uniósł się jednak honorem. Jak to rozumieć?
Fredro z pewnością chciał tym posunięciem ocalić jego godność. Oszust,
hipokryta, ale jednak szlachcic – a szlachcic nie zachodzi oponenta chyłkiem, tylko otwarcie stawia mu czoła. Trudno jednak uwierzyć w taki obrót
sprawy. Dlatego pomysł, by ukazać Rejenta przybywającego na pojedynek
w asyście zakapiorów – byłby moim zdaniem ciekawszym posunięciem.
Kiedy jednak Cześnik się nie pojawia, Rejent wraca oburzony, pomstując,
że jego honor został wystawiony na szwank. Rejent, po długim milczeniu,
wciąż udając urażonego, w końcu odwzajemnia uścisk. Nie ma się co łudzić.
W tym zamku nigdy nie będzie zgody.
Małgorzata Dziewulska (2013), recenzując w Dwutygodniku książkę
Dariusza Kosińskiego Teatra polskie. Rok katastrofy, zasugerowała, że być
może bardziej adekwatnym odniesieniem literackim do konfliktu wokół
katastrofy smoleńskiej byłaby Zemsta Aleksandra Fredry. Idąc tym tropem,
należy zadać pytanie, czy stan niemającej końca, mentalnej, bratobójczej
wojny nie jest fundamentem naszej kultury, a tym samym nie stanowi
rdzenia polskiej tożsamości narodowej?
W internecie ogromną popularnością wśród polskich internautów
74 GDAŃSKIE ZESZYTY KULTUROZNAWCZE
Jerzy Wójcicki
cieszy się następujący fragment, rzekomo z jednej z francuskich gazet:
Artykuł w jednej z francuskich gazet... „Polska. Oto znajdujemy się w świecie
absurdu. Kraj, w którym co piąty mieszkaniec stracił życie w czasie drugiej wojny światowej, którego 1/5 narodu żyje poza granicami kraju
i w którym co 3 mieszkaniec ma 20 lat. Kraj, który ma dwa razy więcej
studentów niż Francja, a inżynier zarabia tu mniej niż przeciętny
robotnik. Kraj, gdzie człowiek wydaje dwa razy więcej, niż zarabia, gdzie
przeciętna pensja nie przekracza ceny (!) trzech par dobrych butów,
gdzie jednocześnie nie ma biedy, a obcy kapitał się pcha drzwiami
i oknami. Kraj, w którym cena samochodu równa się trzyletnim zarobkom,
a mimo to trudno znaleźć miejsce na parkingu. Kraj, w którym rządzą
byli socjaliści, w którym święta kościelne są dniami wolnymi od pracy
(!). Cudzoziemiec musi zrezygnować tu z jakiejkolwiek logiki, jeśli nie
chce stracić gruntu pod nogami. Dziwny kraj, w którym z kelnerem
można porozmawiać po angielsku, z kucharzem po francusku, ekspedientem po niemiecku, a ministrem lub jakimkolwiek urzędnikiem państwowym tylko za pośrednictwem tłumacza. Polacy...! Jak wy
to robicie...?” (Lifty, 2007).
Tę wewnętrzną sprzeczność cechującą zasady funkcjonowania polskich
instytucji publicznych, gospodarki oraz norm komunikacyjnych doskonale oddaje film Dzień Świra (2002) w reżyserii Marka Koterskiego. Grozę
i zażenowanie budzi zwłaszcza scena słynnej „modlitwy Polaka”, którą wieczorem,
unisono, odmawiają sąsiedzi z żelbetonowych osiedli. Treść modlitwy sprowadza
się do prośby o spłynięcie wszelkich nieszczęść na sąsiada. Koterski maluje obraz
ludzi sfrustrowanych, samotnych, zacietrzewionych, zakompleksionych i wiecznie
obwiniających się za swoje porażki. Naród polski według Koterskiego to głęboko
poranieni ludzie, którzy nie potrafią przebaczyć ani sobie, ani innym, co prowadzi
do alienacji i pogłębiającej się depresji. Zamek z Zemsty wydaje się zatem doskonale nadawać na alegorię kraju, w którym rozgrywa się walka o dwie Polski, dwa światopoglądy, dwie wzajemnie znoszące się rzeczywistości. Cześnik i Rejent to postaci
bardzo nieprzyjemne, zakłamane i niebezpieczne. Dla podstarzałego szlachetki
i rębajły oraz dewota i kauzyperdy liczy się jedynie przeforsowanie własnego zdania. W tak dusznym od światopoglądowych potyczek klimacie
Wojna polsko-polska czyli...
NOWA PERSPEKTYWA 75
walka o miłość Wacława i Klary nabiera zupełnie nowego znaczenia,
stając się wyrazem pragnienia relacji niezależnej od religijno-politycznych
waloryzacji. Jeżeli uzupełnić tło komedii o nieustanne spory o Historię,
to z tej koncepcji dramaturgicznej wyłania się totalny chaos tożsamościowy,
w którym najstarsze pokolenie żyje traumą komunizmu, średnie wstydzi
się swojego mizernego statusu majątkowego, a młodzi uważają pamięć
historyczną za balast.
Polskie społeczeństwo składa się w dużej mierze (przynajmniej takiego
przekonania można nabrać na podstawie doniesień z prasy, radia, telewizji
i internetu) z Papkinów i Podstolin, którzy chcąc ustrzec się przez biedą,
zgadzają się schlebiać najniższym gustom swych chlebodawców, odgrywając rolę pożytecznych idiotów; z Klar i Wacławów, którzy nie mając na nic
wpływu, pozostają bierni; z Milczków i Cześników – bezwzględnych i sprytnych chamów, którzy trzymają pozostałe postaci w szachu. Jednak zanim
określimy winnych, osądzimy podsądnych i wydamy ostateczny wyrok,
przypomnijmy sobie ostatnie słowa Adasia Miauczyńskiego z Dnia Świra:
JA
[...] I znów czekam na odlot kanionem wśród bloków
wygaszanych proszkami z niebieskiej poświaty
wśród słów zapamiętanych z przeczystej młodości:
Towarzyszu podróży… zbudowałeś byt swój
zasklepiając – jak termit – wyloty ku światłu,
i zwinąłeś się w kłębek w kokonie nawyków,
w dławiącym rytuale codziennego życia;
i choć przyprawia cię on co dzień o szaleństwo,
mozolnie wzniosłeś szaniec z tego rytuału
przeciw wichrom, przypływom, gwiazdom i… uczuciom.
Dość trudu cię kosztuje, by co dnia zapomnieć
swej kondycji człowieka. Teraz glina, z której
zostałeś ustworzony – wyschła i stwardniała:
nikt już się nie dobudzi w tobie astronoma,
muzyka, altruisty, poety… człowieka…
którzy zamieszkiwali może ciebie kiedyś… (Koterski, 2008, s. 55).
76 GDAŃSKIE ZESZYTY KULTUROZNAWCZE
Jerzy Wójcicki
W Polsce w ciągu ostatnich dziesięciu lat doszło do niebywałej eskalacji
konfliktu światopoglądowego między „obywatelem” a „patriotą”. Ksiądz
Józef Tischner (2002) podkreśla, że
budowanie demokracji jest dopiero wtedy możliwe, gdy społeczeństwo
osiągnęło określony poziom współżycia społecznego, szczególnie poziom tolerancji i gotowości do kompromisu. Sama demokracja poziomu
tego nie stanowi, lecz go zakłada jako warunek możliwości (s. 200).
Filozof przestrzega jednak przed upatrywaniem w systemie demokratycznym panaceum na wszelkie konflikty społeczne. „Niebezpieczeństwo demokracji polega nie tylko na możliwości «dyktatury większości»,
ale również na podważaniu przez większość jego fundamentu etycznego”
(s. 200). Dla Tischnera idea
tradycji wspiera się na dwóch zasadach: mimo relatywizmu dziejów
nie wszystko jest w nich relatywne; mimo wieczności prawdy jej rozumienie dokonuje się w czasie. Tradycja jest miejscem działania dwóch
przeciwnych sił: jedna nagina wieczność do zmienności czasu, druga ‒
zmienność czasu do wieczności. Pięknie powiedział Platon: „czas – to
ruchome odbijanie wieczności” (s. 233).
Do podobnych wniosków dochodzi amerykański psycholog społeczny
Jonathan Haidt, który w książce Prawy umysł. Dlaczego dobrych ludzi dzieli
religia i polityka? (2014) stwierdza (jako liberał i ateista, do czego otwarcie
się przyznaje) na podstawie dziesiątek obszernych badań naukowych,
między innymi z dziedziny antropologii, prymatologii, socjobiologii,
psychologii, etologii czy filozofii, że wartości wyrosłe na gruncie konserwatyzmu (takie jak lojalność, autorytet i świętość) oraz liberalizmu
(troska i sprawiedliwość) są nie tylko sobie równe, lecz niezbędne dla
pokojowo rozwijającego się społeczeństwa o tradycjach demokratycznych. Idee konserwatystów spajają i wzmacniają poczucie ludzkiej wspólnoty oraz odpowiedzialność za grupę; z kolei liberałowie stoją
na straży wykluczonych i porzuconych na pastwę losu jednostek. Żaden
z tych systemów moralnych, wyrosłych na jednym z dwóch światopoglądów,
Wojna polsko-polska czyli...
NOWA PERSPEKTYWA 77
nie jest według badacza lepszy – bardziej moralny – od drugiego. Sekretem harmonijnego społeczeństwa jest równowaga między konserwatystami
a liberałami, permanentne napięcie, dzięki któremu żaden ze światopoglądów nie stanie się hegemoniczny (wtedy dopiero wyrodniejąc
we własne przeciwieństwo). Innymi słowy – „obywatel” powinien uczyć
się od „patrioty”, a „patriota” od „obywatela”.
Koterski nie pozostawia nam złudzeń – wszyscy jesteśmy odpowiedzialni
za trwającą od lat nerwicę społeczną. Zemsta to historia naszych fantazmatów na temat wroga, zapis choroby i jej etiologii, i nie ma na nią innego lekarstwa niż zgoda. Paradoksalnie jednak na przeszkodzie do jej
osiągnięcia stoi właśnie fiksacja na punkcie zgody. Zgoda to postulat szlachetny, acz nierealny przy tak spolaryzowanym układzie sił. Tarcia i konflikty
są i będą nieuniknione w każdej społecznej strukturze o systemie demokratycznym. Być może zatem rdzeniem polskiej niezgody jest utajone, nieuświadomione pragnienie idylli? I to właśnie owa niemożność jej realizacji rodzi
w społeczeństwie ciągłą frustrację i gniew?
Polacy wciąż się kłócą, ale czy potrafią się ze sobą spierać? Kłótnia
a merytoryczny spór to przeciwieństwa. Aby się przekonać, że taka
konstruktywna dyskusja jest możliwa, wystarczy obejrzeć internetowe
rejestracje z amerykańskich i brytyjskich paneli akademickich – na przykład
z udziałem światowej sławy biologa ewolucyjnego Richarda Dawkinsa
albo nieżyjącego już dziennikarza i publicysty Christophera Hitchensa,
którzy spierali się do utraty tchu z filozofami, naukowcami, teologami
o wartości i idee związane z religijnym światopoglądem. Oponenci nie tylko
się nie przekrzykują, lecz także słuchają z uwagą wypowiedzi adwersarzy,
a następnie, zamiast imputować wzajemnie brak elementarnej wiedzy albo
złą wolę, odnoszą się bezpośrednio do argumentów interlokutora. Brylują
przy tym poczuciem humoru, docinają sobie, ale z umiarem. Czy takie
rozmowy byłyby w Polsce możliwe między, dajmy na to, Rafałem Ziemkiewiczem a Jackiem Żakowskim albo Zbigniewem Mikołejką i Tomaszem
Terlikowskim? To oczywiście pytanie retoryczne. Jeśli jednak udało się to
w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, dlaczego nie miałoby się
udać również w Polsce?
Zamek ze sztuki Fredry pozostaje w runie. Nikt już od dawna o niego nie
dba, wszyscy są zajęci kłótnią. Trudno o wymowniejszą metaforę. Ale jest
78 GDAŃSKIE ZESZYTY KULTUROZNAWCZE
Jerzy Wójcicki
jeszcze kolejne niebezpieczeństwo – ktoś na takiej kłótni prędzej czy później
skorzysta; jeśli nie zaborca, to może polityk karierowicz. Czy potrzebujemy
następnej wojny, żeby w końcu to do nas dotarło?
Bibliografia
• Dąbrowski, S., Górski, R. (1963). Fredro na scenie. Warszawa: Wydawnictwa
Artystyczne i Filmowe.
• Dziewulska, M. (2013). Kłącze smoleńskie. Dwutygodnik, 116,
http://www.dwutygodnik.com/artykul/4755-klacze-smolenskie.html.
Dostęp: 2.12.2015.
• Fredro, A. (1972). Zemsta, [w:] Komedie. Wybór. (s. 461-568). Warszawa: PIW.
• Haidt, J. (2014). Prawy umysł. Dlaczego dobrych ludzi dzieli religia i polityka?.
Sopot: Smak Słowa.
• Inglot, M. (1978). Komedie Aleksandra Fredry. Literatura i teatr. Wrocław:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich.
• Koterski, M. (2008). Dzień świra. Dialog, 8, s. 5–56.
• Lifty (2007). Polska. Oto znajdujemy się w świecie absurdu. [Forum online –
Joe Monster.org].http//joemonster.org/phorum/read.php?f=3&t=790189.
Dostęp: 18.02.2016.
• Tischner, J. (2002). W krainie schorowanej wyobraźni. Kraków: Znak.
• Ziemkiewicz, R. (2004). Polactwo. Lublin: Fabryka Słów.
Poland versus Poland – on the Eternal Existence
of Revenge (Zemsta)
Abstract
According to Jonathan Haidt, an American professor of social psychology,
the author of The Righteous Mind: Why Good People are Divided by Politics and
Religion, our ideological propensities (or ‘moral matrices’, as the author puts it)
Wojna polsko-polska czyli...
NOWA PERSPEKTYWA 79
are largely conditioned by emotions, the need for identity and people’s particular
interests. He further claims that human thinking is above all confirmational
– we interpret new information so that it would confirm our existing beliefs
– rather than explorational, meaning open and focused on understanding
and explaining a given situation. For these reasons it seems most valuable
to examine the cultural war currently waged in Poland in connection with
Haidt’s studies. The image of the Poland versus Poland conflict is exemplified
by two plays written nearly two hundred years apart. Aleksander Fredro’s,
Zemsta (Revenge) tells the story of intoxication induced by humiliating our
fellow human beings. Employing the perspective of two ruthless gentry men,
the playwright demonstrates the decay of social ties, which ultimately led
to the destruction of the Polish state. Here, stupidity and rabidity become
the reason for a slow degeneration of social structures. In his Dzień Świra (Day
of the Wacko), Marek Koterski, in turn, tries to achieve the impossible – make
the hideousness of Poles disregarding culture and intelligence and not seeing
further than their noses, loveable. Koterski’s perverse gesture arouses a sense
of pity and ironic laughter, but also compassion, as the protagonist of his play
wants to love in spite of all, and he does love, for the price of increasing contempt felt towards himself and others. Hatred, frustration, a longing for idyll
as in Adam Mickiewicz’s Pan Tadeusz (Sir Thaddeus) – this is the price to be
paid by those who want to love their nation or identify themselves with it,
according to Koterski.
Key words:
Zemsta (Revenge), neighbour, war, ideology, conservatism, liberalism
80 GDAŃSKIE ZESZYTY KULTUROZNAWCZE
Jerzy Wójcicki

Podobne dokumenty