wyrusz w drogę z panem jezusem

Transkrypt

wyrusz w drogę z panem jezusem
20 sierpnia 2006 r.
POKÓJ I DOBRO!
Franciszkańskie pozdrowienie
otwiera pierwszy numer oazowej
gazetki o tym samym tytule. Jak
zwykle w takich wypadkach, pomysł wydawania pisma powstał
spontanicznie, a zbieranie funduszy na pomalowanie salki było
tylko jednym z pretekstów do
realizacji tego projektu. Pełni sił i
optymizmu po wakacyjnych rekolekcjach, chcieliśmy sprawdzić się
w czymś, czego jeszcze na naszej
oazie nie było — mamy nadzieję,
że sprawdzian poszedł nam nienajgorzej.
Co zrozumiałe, w pierwszym
numerze nie mogliśmy ustrzec się
błędów i usterek, za które już na
wstępie serdecznie przepraszamy.
Przygotowanie ośmiostronicowego pisma w ciągu zaledwie kilku
dni nie jest rzeczą niemożliwą, ale
dość trudną, choćby ze strony
technicznej. Dlatego prosimy o
wyrozumiałość i obiecujemy
poprawę następnym razem.
Wierzymy, że w naszym piśmie każdy znajdzie coś dla siebie,
a my dzięki niemu zyskamy nowych oazowiczów, którzy wraz z
nami wyruszą w drogę z Panem
Jezusem. Życzę miłej lektury.
PIOTREK BANASIK*
* PIOTREK studiuje prawo na
Uniwersytecie Łódzkim; prywatnie
lubi muzykę etniczną, malarstwo
impresjonistyczne oraz puchowe
poduszki; na oazie odpowiada za
przygotowanie imprez masowych.
NR 1 (1)
WYRUSZ W DROGĘ
Z PANEM JEZUSEM
KAROLINA GÓRALSKA*
●● Motyw podróży pojawia się
wszędzie – zarówno w literaturze,
jak i w naszym życiu. Szczególnie
wszechobecny jest teraz w wakacje. Podróż kojarzy nam się z wyjazdem, sumiennym pakowaniem,
niekiedy z rozpoczęciem nowego,
życiowego rozdziału. Wszystko
jest z góry przemyślane i przygotowane. Nie muszę mówić, że
podróż jest czymś wyczekanym,
czymś, o czym się marzy.
Tak samo powinno być z
przystąpieniem na oazę. Musimy
chcieć tam być, niekiedy czekać i
bardzo dokładnie wszystko przemyśleć. Jeżeli już podejmiemy
decyzję o wyruszeniu w drogę z
Panem Jezusem, musimy pamiętać
o bagażu, bo przecież nie można
wybrać się bez niczego w tak daleką podróż, którą jest nasze życie.
Do swojej wielkiej torby należy
wpakować:
- wiarę w Boga
- otwartość na poznawanie nowych ludzi
- odwagę (aby móc przeczytać lub
zaśpiewać coś na Mszy św.)
- długopis i zeszyt, bo czasami
trzeba coś zapisać (np. zapisać się
w annałach oazy);
- poczucie humoru — bo śmiech
to zdrowie;
- głowę pełną pomysłów (coby
urozmaicić życie oazowe).
Jeżeli już zapakujesz całą torbę, to zapamiętaj, że wyjazdy są
zawsze:
- w piątki od 16:00 (młodzież);
- w soboty od 10:00 (dzieciaki);
- w niedziele od 9:00 do ok. 12:30
(śpiewamy w czasie mszy);
Poza tym kiedy rozejrzysz się
wśród swoich znajomych i znajomych znajomych, bez kłopotu
znajdziesz kogoś, kto do oazy Cię
skieruje.
Oaza to podróż szczególna,
ponieważ nie musimy z niej szybko wracać, możemy być z Bogiem
tak długo, jak tylko zapragniemy.
Kiedy trafisz do nas nie będziesz
chciał odejść. Atmosfera jest,
można rzec, rodzinna i każdy
znajdzie pokrewną duszę. Oaza to
podróż, w której spotkasz samych
przyjaciół.
Zapraszamy. ◘
* KAROLINA rozpoczyna naukę w
liceum; prywatnie interpretuje
C.K. Norwida, hoduje rybki i smaży
racuchy; na oazie podlewa kwiatki
świętego Franciszka.
2
KIM JESTEŚMY?
To pytanie, na które chyba najtrudniej odpowiedzieć, bo nie da się w kilku słowach scharakteryzować naszej wspólnoty. Każdy z nas jest inny,
jedyny w swoim rodzaju i niepowtarzalny, każdy
wnosi do oazy cząstkę siebie – cząstkę, której
nie może zabraknąć. Jak mówią słowa piosenki
– nikt nie ma z nas tego, co mamy razem, kiedy
każdy wnosi z sobą to, co ma najlepszego. Choć
mamy różne charaktery, różni nas wiek, zainteresowania i poglądy, to połączyła nas miłość do
Boga. I jeśli nawet mówi się, że każdy sam pracuje na swoją wieczność, to my pracujemy razem
dla każdego z nas – bo w grupie łatwiej. ◘
CO ROBIMY?
Poprzez wspólną modlitwę i śpiew urozmaicamy
msze święte i nabożeństwa w naszym klasztorze,
co każdy może zobaczyć i usłyszeć. W ciągu całego roku (oprócz wakacji) raz w tygodniu odbywają
się spotkania formacyjne w małych grupach, na
których przez dyskusję próbujemy poznać Boga i
zbliżyć się do Niego. W zależności od poziomu
wiedzy i wieku, każdy uczestniczy w spotkaniach
formacyjnych na swoim poziomie. Przy naszym
klasztorze działa również Oaza Dzieci Bożych,
która jest niejako wstępem do starszej oazy. W
ODB spotykają się dzieci ze szkoły podstawowej,
zaś w FMO uczestniczy młodzież gimnazjalna i
ponadgimnazjalna, a także studenci. ◘
KRZYSIEK ŁĘCKI*, PIOTREK BANASIK
MODLITWA
Oaza to nie tylko śpiew, spotkania, uczestnictwo we mszy świętej czy w nabożeństwach – często spotykamy się na wspólnej modlitwie przy adoracji Najświętszego Sakramentu czy przy modlitwie różańcowej.
Swoistym rodzajem modlitwy są koncerty i spektakle, które gramy w naszym kościele. Organizujemy też
wyjazdy do świątyń bernardyńskich w całej Polsce, by tam modlić się w swoich intencjach. ◘
FRANCISZKAŃSKA MŁODZIEŻ OAZOWA
SPORT
Na to hasło wypadałoby poświęcić odrębną stronę, bo znajduje się on w naszym życiu dość blisko Boga. I nie mówimy tutaj tylko o umiłowaniu sportu przez oglądanie go w telewizji – oazowicze chętnie grają, skaczą, pływają i biegają na
różnych sportowych arenach. Dość wspomnieć
o turnieju halowej piłki nożnej o Puchar Biskupa
Łowickiego, który w debiutanckim sezonie zakończył się całkiem dobrym – piątym miejscem
(na trzydzieści kilka drużyn z całej diecezji).
Oprócz tego niemal co niedziela gramy w piłkę
na trawie (bądź błocie czy śniegu, w zależności
od pogody), a tradycją stały się nasze mecze po
niedzielnym śniadaniu wielkanocnym,
gdy każdą strzeloną bramkę należy uczcić
PO GODZINACH…
głośnym „Alleluja!”. Oazowe dziewczęta
Oaza to nie tylko modlitwa i praca, ale również grupa dobrych nie ograniczają się tylko do kibicowania
przyjaciół. Często spędzamy ze sobą całe dnie i wieczory, wy- (a czynią z wdziękiem) – upodobały sojeżdżamy razem do kina, teatru czy ogrodu zoologicznego, bie one bieganie, jazdę na rowerze i siatspotykamy się na ogniskach czy grillu, słowem – robimy kówkę plażową oraz wizyty na basenie. ◘
wszystko, żeby się ze sobą nie nudzić. Ponieważ każdy z nas
jest ekspertem w jakiejś dziedzinie, to pomagamy sobie wzajemnie również w nauce – dobra rada czy rozwiązanie proble*KRZYSIO studiuje pedagogikę po francusku;
mu zawsze się znajdzie. A od niedawna wydajemy razem gaprywatnie uwielbia ziemniaki i Widzew Łódź,
zetkę… ◘
zawsze chciał być kioskarzem; na oazie
WAKACJE
Czas wypoczynku dla oazowiczów rozpoczyna się
rekolekcjami. Piętnastodniowy pobyt w różnych
miejscowościach w całej niemal Polsce, połączony
z rozważaniem tajemnic różańcowych, jest jednym
z elementów programu formacyjnego. Po zaliczeniu wszystkich stopni formacji i przejściu kursu
oazowego dla animatorów (KODA) każdy uczestnik staje się animatorem – od tej pory może prowadzić swoją grupę. Wzięcie młodych ludzi pod
swoje skrzydła wiąże się z dużą odpowiedzialnością, dlatego tylko pełen kurs formacyjny pozwala
uzyskać status animatora. ◘
również uwielbia ziemniaki, ale w mundurkach.
FRANCISZKAŃSKA GAZETKA OAZOWA
3
W TRUDZIE, W DESZCZU…
kilka myśli pielgrzymkowych
ANGELIKA MIELCZAREK*
●● Znam osoby, które na hasło „pielgrzymka”
reagują pobłażliwym uśmiechem, spojrzeniem
pełnym politowania lub puknięciem się w czoło. Iść
taki kawał, mówią, w deszczu, w skwarze, żeby
zobaczyć Cudowny Obraz — który przecież jest tam
cały czas i z powodzeniem można do niego dotrzeć
autobusem…
To fakt — pielgrzymka istotnie taka jest: trudna,
momentami nieznośna przez bąble na nogach,
momentami zmęczona po wielu kilometrach marszu,
czasami ze łzami w oczach, bo ciężko i daleko. To
wszystko to rzeczywiście problem, ale nie przeszkoda
— wszystkie te bóle wynagrodzi cel pielgrzymki —
Jasna Góra. Kiedy mijasz drogowskaz
„Częstochowa” już wiesz, że jesteś w domu, choć do
Sankturaium jeszcze prawie cztery kilometry.
Jeszcze tylko parę kroków, kilka metrów i ze
śpiewem na ustach, w podskokach, w tańcu, możesz
śmiało stanąć przed obliczem Matki. Tej, która
zawsze wysłucha, pocieszy i zrozumie. Kiedy
wypowiadasz swoją intencję, czujesz, że kamień
spada Ci z serca — proś z wiarą, a na pewno
zostaniesz wysłuchany. Później tylko msza święta i
już, koniec pielgrzymki.
Koniec? - pytasz, a nutę niezadowolenia słychać
w Twoim głosie na kilometr. Przecież było tak
wspaniale, tylu znakomitych ludzi poznałeś, często
anonimowych, którzy przyjęli Cię pod swój dach albo
choć pomachali pielgrzymom stojąc przy drodze.
Czasami nakarmili lub podali kubek z wodą, czasami
wparli tylko dobrym słowem… Tylko? Dobre słowo
to przecież tak wiele, szczególnie że ono zawsze leży
niedaleko. Nie bójmy się używać dobrych słów.
Tego również nauczyłeś się na pielgrzymce. Ta
wyjątkowa atmosfera jedności, braku barier, gdzie
każdy mówi sobie „bracie”, „siostro”, uśmiechając
się i dzieląc wrażeniami z pielgrzymowania.
Po powrocie wyśpiewasz wszystkie piosenki,
których się nauczyłeś, powtórzysz wszystkie mądre
słowa, które usłyszałeś. I ciągle Ci będzie mało, bo
pielgrzymka nie chce się skończyć. I wiesz, że
pójdziesz tam za rok, bo Twa wędrówka do Boga
musi trwać. A gdzież poczuć ją lepiej, jeśli nie w
drodze do Częstochowy? ◘
* ANGIE rozpoczyna swoją przygodę z łęczyckim
liceum; prywatnie jada szpinak, zbiera tatuaże z
chipsów Chio i ma bogatą kolekcję wodnych
pokemonów; na oazie oczarowuje wszystkich
wrodzonym wdziękiem.
ŚWIĘTY FRANCISZEK
nasz patron
EWA OLCZAK *
●● Można by zacząć szablonowo, pisząc, że święty
Franciszek urodził się w Asyżu w 1181 lub 1182 roku
jako syn zamożnego kupca Piotra Bernardone i jego
żony Piki… Owszem, to fakt, ale nie czas i nie miejsce tutaj na przytaczanie encyklopedycznych wiadomości o naszym patronie.
Otóż Franciszek otrzymał na chrzcie imię
Giovanni (czyli nasz Jaś) i dopiero ojciec, bogaty kupiec, zmienił to imię na Francesco (czyli
„Francuzik”) – jedne źródła podają, że przyczyną
tego był fakt, iż interesy skierowały Piotra na zachód
i w chwili narodzin syna był właśnie we Francji, inne
zaś wspominają, że Pika pochodziła z Prowansji i
tęskno jej było do rodzinnego kraju. Która wersja
jest prawdziwa – nie wiadomo.
Już od najmłodszych lat Franciszek zdobywał
staranne wykształcenie – rachunków, poezji i muzyki
pilnie uczył się w szkole parafialnej, zaś religijność
przejmował od bardzo pobożnej matki. Dzięki bystremu umysłowi i świetnej pamięci nie miał problemów w szkole.
Młodość
Ojciec początkowo chciał, by Franciszek został
kupcem – wszak niedaleko pada jabłko od jabłoni, a i
start w zawodzie miałby zapewniony… I rzeczywiście, będąc nastolatkiem, Franciszek praktykował w
sklepie ojca – może handlowcem był dobrym, ale
miał też wrodzoną łatwość w wydawaniu pieniędzy,
co zdecydowanie nie współgrało z jego zawodem.
Prędko, nie na darmo i nie za darmo został obwołany królem młodzieży asyskiej, jego rozrzutność uzupełniała się z hojnością, a przymioty moralne sprawiały, że rodzice przymykali oko na takie „książęce”
wydatki.
W młodości czytywał Franciszek świetne legendy
rycerskie, jakich mnóstwo w średniowieczu – nic
więc dziwnego, że po niepowodzeniu w branży handlowej postanowił zająć się sztuką wojenną. Brał
udział w wojnie między Asyżem i Perugią (1202 r.), w
czasie której trafił do niewoli. Pobyt w więzieniu podziałał na młodzieńca jak zimny prysznic, bo zmienił
się wtedy jego pogląd na świat – można powiedzieć
nawet, że wydoroślał. Niewola, a także przebyta choroba sprawiły, że rozrzutność przestała być już taka
ciekawa, imprezy straciły swój urok, a świat stał się
obcy i inny niż dotychczas.
dokończenie na stronie 4
FRANCISZKAŃSKA GAZETKA OAZOWA
4
ŚWIĘTY FRANCISZEK
ŚWIĘTY FRANCISZEK - nasz patron
EWA OLCZAK *
Nawrócenie
Po niedługim pobycie w Asyżu, Franciszek, choć z mniejszym entuzjazmem i
raczej za namową kolegów niż z własnej
woli, wyruszył na wyprawę wojenną do
Apulii, która ma mu przynieść sławę niezwyciężonego rycerza. Nie ujechał jednak
daleko, bo już w pobliskim Spoleto miał
proroczy sen. Ukazał mu się anioł, który zapytał:
„Komu lepiej służyć – słudze czy jego Panu?”. Franciszek zrozumiał wtedy, że wielkość, do której dążył,
nie jest tożsama z wielkością, którą przeznaczył mu
Pan.
Przełomowym momentem w tym życiorysie jest
spotkanie z trędowatym. Jadąc ze swoimi sługami
konno, późniejszy święty wymijał trędowatego, który
zgodnie z ówczesnym prawem dzwonił dzwonkiem i
krzyczał „nieczysty!”, by zdrowi mieli czas, by się
odsunąć na bezpieczną odległość. Franciszek najpierw minął chorego, ale po chwili zawrócił, zsiadł z
konia i pocałował go – według jednych źródeł w
policzek, według innych – w usta. W tym momencie
narodził się nowy Franciszek.
Pierwsze kroki ku świętości
Od tego przełomu Franciszek
więcej czasu spędzał na modlitwie,
bądź to w swojej pustelni – grocie
opodal Asyżu, bądź w nieodległym
kościółku świętego Damiana. W
czasie modlitwy w tym kościółku
usłyszał głos Boga, mówiący: „Idź i
napraw mój dom, bo
popada w ruinę!”.
Franciszek zinterpretował to dosłownie, sprzedał wszystko, co miał najcenniejsze i zaczął
odnawiać kościółek świętego Damiana, a także pobliski kościół Matki Boskiej Anielskiej w Porcjunkli. Po
niedługim czasie przywdział szaty pustelnika i pracował jako opiekun trędowatych w Gubbio.
U niektórych budził wstręt i odrazę, inni – zafascynowani życiem Franciszka – pragnęli poświęcić się
Bogu i bliźnim tak jak on. Do jego grupy przyłączali
się szacowni obywatele Asyżu – bogaty Bernard z
Quintavalle oraz doktor prawa Piotr Catani. Wkrótce
liczba towarzyszy Franciszka wzrosła do jedenastu i
przyszedł czas na opracowanie reguły nowopowstającej wspólnoty. Niektóre źródła podają, że Franciszek
na chybił-trafił otworzył trzy razy Ewangelię i znalazł
FRANCISZKAŃSKA GAZETKA OAZOWA
tam zdania, które stały się regułą franciszkanów. Inni autorzy mówią, że ów fragment
Ewangelii Franciszek usłyszał w czasie mszy
świętej w Porcjunkuli.
Życie zakonne
Powstały zakon Braci Mniejszych miał
swą główną siedzibę w Porcjunkuli, wkrótce
jednak Franciszek wyjechał stamtąd, by głosić
Słowo Boże w innych krajach. W tym czasie
zakonem kierował Piotr Catani. Franciszek
podróżował najpierw w kierunku Syrii, a później
przez Hiszpanię i Włochy do Maroka. Trafił do Palestyny, gdzie odwiedził miejsca święte, wreszcie dotarł
do Egiptu, gdzie stanął przed sułtanem Melek-ElKamelem, który przyjął go przychylnie i wysłuchał,
jednak nie nawrócił się na chrześcijaństwo. W czasach wypraw krzyżowych i wojen religijnych było to
pierwsze zetknięcie z Saracenami, które przebiegało i
zakończyło się pokojowo.
Po powrocie z podróży w Noc Bożego Narodzenia po raz pierwszy w historii Kościoła zorganizował
Pasterkę i żłóbek. Braciom kazał przynieść siano
oraz przyprowadzić wołu i osła. Na mszę ściągnęły
tłumy ludzi z miasta, a Franciszek wygłosił kazanie o
ubogim narodzeniu Dzieciątka Jezus.
Stygmaty i śmierć
Po długich i ciężkich latach działalności apostolskiej, zmęczony i schorowany, zapragnął usunąć się
w cień i skupić jeszcze mocniej na swoich przeżyciach mistycznych. W 1224 roku udał się na czterdziestodniowy post na górę La Verna (czyli Alwernia), gdzie 17 września ukazał się mu sam Chrystus
ukrzyżowany i wycisnął na jego ciele żywe stygmaty
Męki Pańskiej – otwarte i krwawiące rany na dłoniach i stopach, a także rana na boku, z którego na
habit sączyła się krew.
Ostatnie dwa lata życia przeżył Franciszek w
okropnych męczarniach – oprócz stygmatów cierpiał
na chorobę oczu, której nabawił się jeszcze w czasie
podróży na wschód. Już niewidomy, w kościele świętego Damiana otrzymuje od Boga obietnicę zbawienia. Rychło po tym umarł w Porcjunkuli (1226 r.) –
jego ciało zostało złożone w kościele św. Jerzego.
Już dwa lata później został ogłoszony świętym przez
papieża Grzegorza IX.
* EWA jest świeżo upieczoną abiturientką; prywatnie
lubi jeździć do Rzeszowa, Będzina i Kiernozi, jada
czekoladę orzechową i marzy o locie balonem; na oazie
odpowiada za ład, dyscyplinę i porządek w szafie.
DLA DZIECI
5
O przeświętym cudzie, którego święty Franciszek dokonał
nawróciwszy okrutnie dzikiego wilka z Gubbio
Rys. MARTYNA ROMANOWICZ
FRANCISZKAŃSKA GAZETKA OAZOWA
6
KULINARIA
MIĘDZY MIZERIĄ A JAJECZNICĄ,
MATEUSZ SADOWSKI*
czyli przysmaki kuchni klasztornej
●● W swojej najbardziej znanej pracy „Opis obyczajów za panowania Augusta III” osiemnastowieczny pisarz i badacz Jędrzej Kitowicz pisze,
że „bernardyni nie podają nic osobliwego do pisania o sobie”.
Zdanie to wciąż po niemal trzystu latach nie traci na
aktualności, co sprawia nie lada kłopot początkującemu redaktorowi początkującego czasopisma, wychodzącego przy klasztorze tychże ojców bernardynów.
Z tego też względu ze zwykłego reportera zamieniłem się w dziennikarza śledczego (jakże popularny to
dzisiaj zawód!) i wyruszyłem zdobywać wiadomości z
innych wiarygodnych źródeł.
Naturalną koleją rzeczy pierwsze kroki skierowałem ku klasztornej kuchni, jak nietrudno się domyślić – nie tylko w celu przeprowadzenia śledztwa.
Aspekty kulinarne tej niewątpliwej przygody pominę,
a skoncentruję się tylko na samych smakowitych faktach. A jest o czym pisać.
Z wiarygodnego źródła (które przez wzgląd na
tajemnicę dziennikarską pozwolę sobie zachować)
dowiedziałem się między innymi, że najpopularniejszą potrawą w klasztorze jest rosół, najczęściej podawany w weekendy. Wśród mięs króluje schab z kością (niezbyt skomplikowany przepis poniżej), przysmakiem na deser są ciasta – drożdżowe i jabłecznik.
Potrawy mięsne podawane są cztery razy w tygodniu,
zaś w poniedziałki, środy i piątki – posiłki bezmięsne.
Poza wymienionymi wyżej daniami, każdy ze
współbraci ma swoje ulubione i sprawdzone przekąski. I tak o. Jordan nie może oprzeć się kluskom śląskim, zaś o. Antoni uwielbia gotowane mięso. Swojska mizeria i zupa pomidorowa stała się przysmakiem
o. Nereusza, o. Salwator preferuje zupę z suszu (choć
kiedy próbowałem zweryfikować te dane u samego
zainteresowanego, to ten uśmiechnął się tajemniczo i
zapytał, co to takiego ten susz…); o. Kasjan lubi
ziemniaki z maślanką, czego doświadczyli niektórzy
nasi oazowicze podczas corocznej kolędy. Pierogi
ruskie, a także jajka sadzone (oraz owianą legendą
jajecznicę i inne wytwory s-kurzane) upodobał sobie
brat Artemiusz.
Choć swego ulubionego dania nie ma o. Bogusław, to skądinąd wiadomo, że jest on świetnym kucharzem. Sam przyrządza ryby, złowione w klasztornym stawie, a także słynie wśród współbraci ze smaFRANCISZKAŃSKA GAZETKA OAZOWA
żonych udek i skrzydełek w zalewie (ale nie rybich).
Ojcowie pozostali wierni franciszkańskiej tradycji i uprawiają ogródek, a w nim między innymi
warzywa i owoce. Efektem tego jest spora spiżarnia,
w której ponad dwieście słoików z ogórkami (tak
konserwowymi, jak i solonymi), a także kompoty.
Kto wie? Może czasami warto zajrzeć do klasztornej
kuchni? Kolejne doniesienia stamtąd już w następnym numerze. ◘
*MATI zdał egzamin dojrzałości (dziennikarskiej);
prywatnie dba o linię, kocha polskie seriale i szuka
swojej drogi życiowej; na oazie dysponuje bardzo
mocnym głosem (w różnych sprawach).
SCHAB Z KOŚCIĄ (przepis na 10 porcji)
•
•
•
•
ok. 1,2 kg schabu z kością
1/2 łyżeczki soli
1/4 płaska łyżeczka pieprzu
3 jaja
Jaja roztrzepać trzepaczką na puch, dodać sól i
pieprz. Schaby pokrojone w plastry obtoczyć w
jajku, położyć na olej i smażyć aż do uzyskania
złocistego koloru. Smacznego!
JABŁECZNIK
•
•
•
•
•
•
•
4 i 1/2 szklanki mąki
1 szklanka cukru
cukier wanilinowy
4 żółtka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 margaryna
1,5 kg jabłek
Jabłka obrać, pokroić i przesmażyć (można dodać cynamon). Zmieszać sypkie produkty, wbić
żółtka i dodać margarynę. Następnie zrobić z
tego kruszonkę i podzielić ją na dwie części jedną wysypać na spód, następnie położyć jabłka i pozostałą część ciasta. Piec około 40-45
minut. Smacznego!
7
OAZA POLECA
DARIA JĘDRZEJCZAK*
KSIĄŻKA, CO OTWIERA OCZY
MARIUSZ MAŚLANKA
BIDUL
wyd. Świat Książki
Warszawa 2004
●●„Bidul” to słowo, którego próżno szukać w słownikach języka polskiego. Nawet wyszukiwarki internetowe, które w dzisiejszych czasach stają wyznacznikiem tego, co jest i czego nie ma, odpowiadają najpierw tytułem książki Mariusza Maślanki, a potem
długo, długo nic.
Tytułowy „bidul” to po prostu dom dziecka –
dom opieki i pomocy, przynajmniej z nazwy. Trafia
do niego główny bohater i narrator książki – Borys
Mleczko, dziesięciolatek, chłopiec z wiejskiej, patologicznej rodziny, wychowany z psychicznie chorą
matką, ojcem alkoholikiem, jako najstarszy z piątki
rodzeństwa. Przeniesienie do domu dziecka miało
uchronić chłopca przed pozbawioną emocjonalnych
więzi rodziną, być dla niego wybawieniem od domowej przemocy.
Początkowo Borys trafia do pogotowia opiekuńczego, jednak słowo „opiekuńcze” istnieje w tu
nazwie tylko z przyzwyczajenia. Chłopak jest naocznym świadkiem przemocy – nie tylko fizycznej, ale
także seksualnej. Najważniejszym sposobem na
przetrwanie są zwykłe chińskie trampki – „mając
trampki na nogach – robię szybki unik i już jestem
daleko od niego, a jemu nie chce się mnie gonić i
idzie komu innemu dać kopa.”
Powieść Mariusza Maślanki pełna jest takich
szokujących cytatów, pełna zdarzeń, które przyprawiają o gęsią skórkę i każą wątpić w drugiego czło-
JUSEK* POLECA:
NORMALSI
DEKALOG czyli PIEKŁO
MUZYKANTÓW
Łódź, 2006
●● Polecenie zrecenzowania tej płyty w kilku zdaniach wydawało się niewykonalne. Po pierwsze
dlatego, że talenty dziennikarsko-literackie u mnie
żadne, po drugie zaś — płyta Normalsów jest tak
dobra, że nie sposób tego streścić w paru zaledwie
słowach. Dlaczego?
Łódzkiej kapeli nie usłyszymy w radiu, próżno
też jej szukać w muzycznych telewizjach, podających
wieka. Zagłębiając się w historię wychowanka domu
dziecka, stajemy się słuchaczem smutnej opowieści o
pragnieniu spokoju, radości i ciepła. Chcąc uchronić
resztki swojej wrażliwości, główny bohater pisze listy
do tajemniczego Pana Nikt, ale to za mało - potrzeba
mu jeszcze przyjaznego otoczenia.
Tym bardziej przerażający jest obraz wychowawców w domu dziecka, traktujących ośrodek jako
przechowalnię dla niegrzecznych dzieci. Ich bezduszność wywołuje u czytelnika dreszcze, budzi naturalny
sprzeciw. Nic to nie pomoże, bo takie podejście jest
powszechne w wielu – pewnie nie we wszystkich –
tego typu placówkach.
Choć książka osadzona jest w realiach PRL, to
problem niesprawnych instytucji pomocy społecznej
nie minął wraz ze zmianą systemu – dziś również
możemy spotkać Borysów, szukających miejsca w
świecie, którym rządzą argumenty siły i gotówki.
Jeden ze znanych mi wychowanków domu dziecka, na pytanie, dlaczego nazywają go „bidulem”,
odparł bez zastanowienia: „popatrz na niego – on po
prostu taki jest”. Książka Mariusza Maślanki potwierdza tę gorzką opinię. Na szczęście ma też drugą
stronę medalu – uwrażliwia na potrzeby dzieci,
zwłaszcza tych opuszczonych, zmagających się z
osamotnieniem, odrzuceniem i niezrozumieniem.
Choćby dlatego warto ją przeczytać. ◘
*DARIA studiuje resocjalizację na Uniersytecie
Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy; prywatnie czyta
angielską poezję XIX wieku, jada łęczycką pizzę i zbiera
krasnale ogrodowe; na oazie zajmuje się śpiewem i
tańcem.
papkę popu, techno i hip-hopu. Normalsi to kawał
solidnego, rockowego grania na najwyższym polskim
poziomie. Porcja muzyki powoli wymierającej, która,
choć ambitna i świetnie zrealizowana, dziś jest mało
popularna, bo nie przynosi oczekiwanego dochodu.
Wspomnieć trzeba też o tekstach, które są
kwintesencją płyty Normalsów. W dziesięciu
utworach znajdziemy odniesienie do Dekalogu.
Słuchacz poznaje historię człowieka wierzącego, ale
niepozbawionego wątpliwości, dzięki czemu teksty
poruszają, wywołując dreszcz emocji.
A o to przecież w muzyce chodzi. ◘
*GRZESIEK JÓŹWIAK (JUSEK) studiuje pedagogikę;
prywatnie zachwyca się dziełem stworzenia, nie jada
pomidorów i nie zbiera znaczków pocztowych; na
oazie gra na gitarce.
FRANCISZKAŃSKA GAZETKA OAZOWA
8
ROZRYWKA
1
2
3
6
4
POZIOMO:
1. Skoncentruj.
7. Na żywo z El Riazor.
8. Choć ma wzór, to wciąż poszukiwana.
9. Mowa wypalana.
11. Strzela z łuku — płynnie.
13. A egzamin.
14. Prostuje 12.
16. Dywanowy na miedzi.
19. Do prania nad morzem.
21. Z kremem dla Mario.
22. Rosną na 1310 m, nie więcej.
23. Bywa wylewna.
5
7
8
9
11
10
12
13
14
15
16
19
17
18
20
21
22
23
PIONOWO:
2. Niejedna w puszce.
3. Nie łam i nie omijaj.
4. Tam mostek i schody.
5. Tęcza.
6. Zdobywana z doświadczeniem.
10. Bucik owieczki.
12. Problem z jedynkami.
15. Lata na scenie (w T.Love).
16. Z kłębuszkami.
17. Wtedy motyl najbrzydszy.
18. Powstaje przez odwrócenie nart.
20. Niezbyt przychylny mieszkańcom Troi.
Wszystkie wyrazy, z wyjątkiem jednego, są rzeczownikami pospolitymi w liczbie pojedynczej. Z liter w szarych
kratkach należy utworzyć rozwiązanie. Dla osoby, która pierwsza zgłosi się do przedstawiciela FMO z prawidłowo rozwiązaną krzyżówką oraz rozwiązaniem, przewidziano atrakcyjną nagrodę.
KRZYŻÓWKA DLA DZIECI
DAMIAN „FAFIK” ŁĘCKI *
Sonet XIX
„Z rozmyślań na temat przyrody”
Ach, te lasy jodłowe,
Dębowe, lipowe, sosnowe...
Ach, te piękne łąki,
Kicające po nich biedronki...
Ach, te moje roślinki,
Truskawki, poziomki, malinki...
Ach, te moje zwierzaczki,
Krowy, kurczaki, kaczki...
Lubię pylić ziemniaki,
Zjadać cukrowe buraki,
Myślę o tym wiele...
1.
1
3
2.
4
5
6.
6
3.
7
8
7.
9
10
4.
Ach, moi drodzy przyjaciele...
Lubię pić mleko od krowy,
Po nim będę silny i zdrowy.
11
8.
9.
10.
*FAFIK studiuje informatykę na Politechnice
Łódzkiej; zawodowo zajmuje się szeroko pojętą
gastronomią, choć wcześniej zdobył tytuł
Poduszkowego Sprzedawcy Roku; na oazie
udziela się w sekcji rytmicznej.
FRANCISZKAŃSKA GAZETKA OAZOWA
5.
2
11.

Podobne dokumenty