Co roku ładniej
Transkrypt
Co roku ładniej
12 Co roku ładniej Rozmowa z Zygmuntem Stachurskim, sołtysem wsi - Nie pochodzi pan z Górzna? - To prawda, przyjechaliśmy tu z żoną trzydzieści lat temu. Wówczas wybraliśmy miejscowość, gdzie zaproponowano nam pracę i mieszkanie. Żona prowadziła przedszkole, ja zatrudniłem się w OHZ. Po tylu latach wiem już, że naprawdę jestem u siebie. To jest moja wieś i moje miejsce na ziemi. - Słyszałam, że dokumentuje pan życie wsi? - Mam dużo starych fotografii. Na niektórych są obiekty, które już dawno zniknęły z pejzażu Górzna. Ale robię też zdjęcia ze wszystkich bieżących wydarzeń, zwłaszcza od czasu, gdy zostałem sołtysem. A to już dziesięć lat. - Nietrudno byłoby więc panu porównać dawne Górzno z dzisiejszym. - To jest zupełnie inna miejscowość. Tu zawsze było ładnie, bo wieś leży w urokliwym zakątku gminy, ale przez ostatnie lata zmieniło się bardzo dużo. Górzno stało się nowocześniejsze, ma współczesną infrastrukturę. Właściwie co roku robi się we wsi coś nowego. Pamiętam, że kiedy zostałem sołtysem, razem z miesz- kańcami wzięliśmy się za uporządkowanie boiska sportowego. Potem przystąpiliśmy do zakładania linii telefonicznych, później gazu, a w ostatnich latach kładliśmy asfalt na wszystkich drogach lokalnych. W ubiegłym roku otrzymaliśmy nowe ujęcie wody dla wsi, a w tym roku zrobimy zjazd dla niepełnosprawnych na odcinku od tartaku do jeziora. To będzie ułatwienie przede wszystkim dla pacjentów szpitala, ale przyda się wszystkim mieszkańcom. - Jest pan zadowolonym sołtysem? - W takiej małej społeczności trzeba znaleźć sposób na integrowanie ludzi. Sam nic bym nie zrobił. Wspólnie pracujemy, ale też razem się bawimy. W Górznie organizujemy festyny, dożynki, jubileusze strażackie, rodzice robią imprezy dla dzieci. To łączy mieszkańców. - Powiedział pan kiedyś, że Górzno jest najładniejszą wizytówką gminy. - Myślałem o jedynym jeziorze na tym terenie, o pałacu, w którym jest szpital, o zabytkach i pięknej przyrodzie, o tysiącach ludzi, którzy przyjeżdżają tu z regionu, ale i z całego kraju. Mamy co i komu pokazywać. Dlatego chcielibyśmy, by w Górznie było coraz ładniej. Pierwsza wzmianka o Górznie mówi, że wieś w latach 1390-1415 była własnością Piotra Gorzyńskiego. W XVIII stuleciu Górzno było własnością Węgorzewskich, a po nich Szczerskich i Miłkowskich. W 1837 roku wieś należała do ks. Sułkowskiego i liczyła 34 domy i 267 mieszkańców. W 1844 roku miała miejsce regulacja stosunków własnościowych. Gospodarze zostali zwolnieni z pańszczyzny i otrzymali ziemię w zamian za rentę wieczystą. W połowie XIX wieku ks. Sułkowski założył we wsi szkołę. Majątek sprzedał jednak Niemcowi Müllerowi i w rękach tej rodziny pozostawał on do 1945 roku. Dzisiejsze Górzno zajmuje ponad 86 ha powierzchni. Ma 91 domostw. Największe gospodarstwa rolne prowadzą: Jan Woźniak, Mirosław Sikorski i Władysław Stachowski. We wsi mieszka 355 osób. Pałac w Górznie, w którym znajduje się Szpital Rehabilitacyjny, od kilku lat jest generalnie remontowany. Ostatnio wymieniono dach budynku i wszystkie okna, ocieplono go, stworzono nową bazę dla hydroterapii. Absolutną nowością jest to, że biura administracji placówki przeniesiono na poddasze, a na parterze utworzono 9 pokoi dla dzieci na wózkach i ich opiekunów. Po remoncie zyskano 33 nowe miejsca dla matek z dziećmi. Pokoje są dobrze i ładnie wyposażone i, co najważniejsze, znajdują się w najwygodniejszym dla chorych miejscu. Walczył pod Monte Cassino Cassino Łukasz Mróz urodził się w 1909 roku, a w Górznie mieszka od 75 lat. Jest najstarszym mieszkańcem wsi i gminy. Dziś jest już bardzo słaby, nie słyszy, źle widzi, ale ciągle jeszcze opowiada o swojej żołnierskiej drodze. Najbardziej charakterystyczny widok we wsi to Jezioro Górznickie mające 24 ha powierzchni. Co roku wypoczywają tu setki turystów. Warto zobaczyć * Pałac neoklasycystyczny zbudowany w latach 1908-1912. Pałac otoczony jest parkiem. Na wschód od parku znajdują się zabytkowe budynki stajni i ujeżdżalni koni. * Pałac z folwarkiem, który należał A miał tę drogę naprawdę niezwykłą. Najpierw odbył służbę czynną. Gdy wybuchła wojna, powołano go do 65. Pułku Piechoty. Internowany na teren ZSRR, do 1943 roku ciężko tam pracował. Kiedy tworzyło się Wojsko Polskie, natychmiast trafił do 6. Dywizji Pomorskiej. Z tą dywizją pomaszerował do Syrii, Egiptu, Kairu. Przeszedł przeszkolenie wojskowe i został kierowcą. W 1944 roku znalazł się na froncie we Włoszech. Tam został ranny, a po wyleczeniu, razem z innymi, zdobywał Monte Cassino. Do Polski wrócił w 1947 roku. Aż nie chce się wierzyć, mówi o tamtych dniach z wieloma szczegółami. Wspomina żołnierski los, opowiada, jak trafiła go kula, pamięta towarzyszy broni. No i pokazuje dokumenty oraz medale i odznaki, do rodziny Sułkowskich, a w swym podstawowym zarysie powstał w XVIII w. Bardzo ciekawym obiektem jest kamienno-ceglana obora z 1900 roku. Na podwórzu znajduje się budynek kuźni i gorzelni. * We wsi są też cztery przydrożne kapliczki oraz dwa krzyże. których zebrało się sporo. Jest medal „Za udział w Wojnie Obronnej 1939 roku”, jest Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino, jest Gwiazda Italii oraz tytuł Weterana Walk o Wolność i Niepodległość Ojczyzny. No i jeszcze nominacja prezydenta RP na porucznika Wojska Polskiego. Tak naprawdę te pamiątki przechowują córka i zięć pana Łukasza, z którymi mieszka, ale historię jego życia znają w rodzinie wszyscy. Pan Łukasz wychował z żoną dwie córki, doczekał się 5 wnuków i 8 prawnuków. Do dziś dwa razy dziennie pije kawę, lubi zupę z mleka, ryż, kaszę, śledzie i, nie ma co ukrywać, raz po raz papieroska. Jeszcze niedawno robił koszyki z wikliny i naprawiał sąsiadom buty. Najstarsi pamiętają, że również strzygł mężczyzn we wsi. A zawodowo cały czas był pracownikiem OHZ. Na emeryturze jest już ponad 30 lat. Panu Łukaszowi życzymy dużo zdrowia, bo miłości i rodzinnego ciepła mu nie brakuje. Obiecujemy, że odwiedzimy go w setne urodziny. O czym marzą mieszkańcy? * Przede wszystkim o tym, by we wsi było ładniej. Chcieliby więc, aby w Górznie znalazło się więcej zieleni, aby nasadzić ozdobne krzewy, drzewa iglaste, kwiaty. Niezagospodarowanego terenu, który można by, w tym celu wykorzystać, jest sporo. * Marzą o remoncie Świetlicy Wiejskiej. Budynek wymaga wymiany okien, podłóg, doprowadzenia do niego wody. A w przyszłości być może urządzenia kuchni. * Przydałaby się ścieżka rowerowa nad jezioro, która łączyłaby wieś z terenem rekreacyjnym. Dziś zarówno mieszkańcy, jak i turyści spacerują ogólnodostępną drogą, po której w sezonie wręcz pędzą samochody. Ścieżka przede wszystkim podniosłaby bezpieczeństwo spacerowiczów i rowerzystów, ale także stworzyła dodatkową atrakcję turystyczną. * Bardzo zniszczona jest droga powiatowa prowadząca na podwórze OHZ. Na około 600 m drogi należałoby położyć nową nawierzchnię. * Już czas, jak mówią mieszkańcy, by coś zrobić z budynkiem byłej kawiarni. Najlepiej sprzedać go, aby nowy właściciel wyremontował obiekt i urządził tam jakąś pożyteczną placówkę. Póki co niszczejąca kawiarnia należy do OHZ i tylko szpeci wieś.