Tu pobierzesz Artykuł - Ogólnopolski Związek Pracodawców Branży
Transkrypt
Tu pobierzesz Artykuł - Ogólnopolski Związek Pracodawców Branży
Czy jednoręcy bandyci wrócą do pubów 08.09.2012, Danuta Frey NSA po raz pierwszy ustosunkował się do głośnego orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie ustawy o grach hazardowych Jeżeli zakaz gry na automatach poza kasynami okaże się tzw. przepisem technicznym, którego Polska nie zgłosiła do Komisji Europejskiej, przepis ten nie będzie mógł być stosowany - stwierdził NSA. Ocena konkretnej sprawy ma jednak należeć do organów celnych i sądów administracyjnych. To właśnie funkcjonariusze Urzędu Celnego w Opolu, którzy odwiedzili pizzerię Katarzyny S., odkryli jednorękiego bandytę. Biegły stwierdził, że jest to automat do gier hazardowych, który zgodnie z ustawą o grach hazardowych może funkcjonować wyłącznie w kasynie gry. Za złamanie zakazu organy celne wymierzyły 12 tys. zł kary. Decyzje te wyrokami Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu i NSA zostały uchylone. Rozpatrując sprawę ponownie, organy celne będą musiały uwzględnić wyrok Trybunału Sprawiedliwości z 12 lipca 2012 r. Pole dla sądów Trybunał zdecydował wtedy, że to sądy mają ustalić, czy przepisy ustawy o grach hazardowych, które mogą powodować ograniczenie, a nawet stopniowe uniemożliwienie gier na automatach o niskich wygranych, są rzeczywiście, a nie jedynie potencjalnie tzw. przepisami technicznymi. Gdy sąd ustali, że rzeczywiście wprowadzają warunki mogące mieć istotny wpływ na właściwość lub sprzedaż takich automatów, to zgodnie z unijną dyrektywą powinny być notyfikowane, czyli zgłoszone do Komisji Europejskiej. Jeżeli przepisy krajowe określające warunki techniczne nie zostały, wbrew obowiązkowi, notyfikowane lub weszły w życie bez czekania na stanowisko KE, nie mogą być stosowane w odniesieniu do podmiotu prywatnego ani powoływane w postępowaniach sądowych. Prawo europejskie działa wówczas jako swoista tarcza powstrzymująca państwo od egzekwowania wobec jednostki przepisów prawa krajowego niezgodnych z tym prawem z powodu braku notyfikacji. Na polityczne zamówienie - W październiku ruszy lawina spraw o przywrócenie tzw. jednorękich bandytów, czyli automatów o niskich wygranych, zakazanych przez ustawę o grach hazardowych - zapowiada Stanisław Matuszewski, prezes Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych. - W większości wojewódzkich sądów administracyjnych wznowiono już postępowania zawieszone do wydania wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE w tej sprawie - dodaje. Firmom skarżącym odmowne decyzje wydane na podstawie ustawy o grach hazardowych sądy wyznaczyły 21 dni na uzupełnienie skarg w związku z tym wyrokiem. Jeżeli orzeczenia sądów administracyjnych będą korzystne dla skarżących, otworzy to drogę do zażądania odszkodowań, szacowanych nawet na 10 mld zł. A w konsekwencji również do zmiany ustawy hazardowej. Przedsiębiorcy wiedzą, że kasynom nie opłaca się wstawiać u siebie automatów o niskich wygranych Ustawy o grach hazardowych prawdopodobnie by w ogóle nie było, gdyby Centralne Biuro Antykorupcyjne nie podsłuchało w 2009 r. rozmów ówczesnych prominentnych polityków z biznesmenem branży hazardowej, lobbującym przeciwko wprowadzeniu dodatkowej 10 -proc. opłaty m.in. od automatów do gier. I gdyby „Rzeczpospolita" nie opublikowała stenogramu z tych rozmów, w wyniku czego wybuchła tzw. afera hazardowa, powołano sejmową komisję śledczą, a niektórzy politycy PO stracili stanowiska. W Polsce działało wówczas 27 kasyn, liczba punktów z automatami do gier o niskich wygranych wzrosła z 10 tys. w 2005 r. do 25 tys. w 2010 r., a liczba automatów z 15,5 tys. do 55 tys. Polacy wydawali w tym czasie ponad 6,5 mld zł rocznie na hazard, w tym 1,34 mld zł na grę na automatach. Raport Najwyższej Izby Kontroli stwierdzał, że na rynku hazardowym doszło do licznych nieprawidłowości. Wiele automatów instalowanych głównie w lokalach gastronomicznych tak przerobiono, aby można było stawiać więcej niż dozwolone wówczas 0,07 euro i wygrywać więcej niż 15 euro. Policjanci z Centralnego Biura Śledczego zajęli kilkaset takich urządzeń w różnych miejscach kraju. Było też wiele automatów działających nielegalnie, bez żadnego zezwolenia. Ministerstwo Finansów ostrzegało, że mogą służyć do prania brudnych pieniędzy. Odpowiednie nagłośnienie tych faktów ułatwiło ekspresowe uchwalenie ustawy mającej udowodnić, że ekipie rządzącej zależy na walce z biznesem hazardowym. Ustawa o grach hazardowych z 19 listopada 2009 r. weszła w życie od 1 stycznia 2010 r., zastępując ustawę z 1992 r. o grach losowych. Już jednak sam proces legislacyjny wzbudził tak wiele zastrzeżeń, że nawet Julia Pitera, ówczesny pełnomocnik rządu do spraw walki z korupcją, oceniła go negatywnie w swoim raporcie na ten temat. - Ustawa hazardowa została uchwalona z przyczyn politycznych. Jak bezspornie wynika z dokumentów sejmowych, pomimo że dotyczy specyficznej i kompleksowej działalności, przy jej tworzeniu zabrakło koniecznego udziału ekspertów, a konsultacje społeczne były fikcją - wspomina Oktawia Budnik, doradca Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Branży Rozrywkowej. W czerwcu 2011 r. związek zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego zarówno proces legislacyjny, jak i w zasadzie całą zawartość ustawy, regulującą urządzanie gier na automatach poza kasynami. Dotychczas brak informacji, kiedy, i czy w ogóle, TK rozpatrzy skargę. Dwie kolejne skargi związku, dotyczące braku notyfikacji oraz kwestionujące m.in. zgodność przepisów ustawy z obowiązującymi w Unii Europejskiej traktatowymi zasadami swobody przepływu towarów i usług, bada Komisja Europejska. Hazard tak, ale nie wszędzie Adwokat Andrzej Rogoyski, który prowadzi w sądach sprawy hazardzistów i ich współmałżonków, mówi, że wskazują one, iż jak najbardziej można się uzależnić również od gry na automatach. - To także jest hazard, jedna z form uzależnienia, choroba, tak jak alkoholizm czy narkomania. Moim zdaniem hazardzistów jest wielu, zwłaszcza w dużych korporacjach, gdzie ludzie nie wytrzymują napięcia fizycznego i psychicznego. Dla hazardzisty jest z reguły mało istotne, czy gra na automatach, w karty czy w ruletkę. Znany jest syndrom jednoczesnego uzależnienia od alkoholu i hazardu albo od hazardu i narkotyków, niejednokrotnie uczciwi dotychczas ludzie zaczynają popełniać przestępstwa, żeby mieć na dalsze granie. Zgodnie z wyrokami Trybunału Sprawiedliwości państwa członkowskie UE mogą indywidualnie decydować o przepisach regulujących sferę hazardu. Ograniczenia są dopuszczalne, ale tylko wtedy, gdy ich wyłącznym celem jest ochrona nadrzędnych wartości, takich jak moralność, porządek publiczny czy ochrona konsumentów, a także gdy są proporcjonalne do zamierzonego celu. - Regulacje hazardowe należą do kompetencji krajowej. Ale państwo musi je dostosować do nadrzędnych zasad UE, uzasadnić konieczność ewentualnych ograniczeń i wykazać ich proporcjonalność. Inną rzeczą są zresztą ograniczenia, a inną całkowity zakaz - uważa Oktawia Budnik. - Nigdy nie dokonano rzetelnej oceny, ile jest osób uzależnionych, nie wykazano znacznej skali przestępstw ani tak negatywnych skutków społecznych, żeby w ten sposób, poprzez zakazy, wkraczać w sferę swobody działalności gospodarczej. - Do czasu ustawy hazardowej było 100 tys. zatrudnionych w branży hazardowej i wpływało z niej ponad 1 mld zł podatku rocznie. Obecnie z 55 tys. automatów do gier o niskich wygranych pozostało 12 tys. 20-25 tys. maszyn funkcjonuje w szarej strefie - informuje Stanisław Matuszewski. Z danych Służby Celnej za I półrocze 2012 r. wynika, że nadal działają 232 salony gier na automatach i 7442 punkty gier na automatach o niskich wygranych. Zezwolenia na ich prowadzenie nie będą przedłużane, nie będą wydawane nowe. Ostatnie zezwolenie wygasa w 2015 r. Ustawa hazardowa dopuszcza jedynie instalowanie jednorękich bandytów w kasynach. Ale przedsiębiorcy z branży hazardowej dobrze wiedzą, że żaden automat o niskich wygranych nie będzie wstawiony do kasyna, bo to się zwyczajnie nie opłaca. Trzy spółki: Fortuna, Grand i Forta, zaskarżyły więc do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku odmowy przedłużenia dotychczasowych zezwoleń. Sąd zaś wystąpił do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu z pytaniem prejudycjalnym. - W lipcu tego roku Trybunał zawarł istotne wskazówki dla polskich sądów, które będą w sposób precedensowy kształtować kierunek orzeczniczy polskich sądów orzekających w podobnych sprawach - wyjaśnia prof. Tomasz T. Koncewicz z Wydziału Prawa Uniwersytetu Gdańskiego. Tuż po wyroku TS UE szef Służby Celnej Jacek Kapica autorytatywnie oznajmił, że wyrok niczego nie zmienia. Trybunał nie rozstrzygnął na korzyść branży hazardowej ani nie stwierdził, ażeby przepisy ustawy o grach hazardowych były przepisami technicznymi, wymagającymi notyfikacji KE. Ale o tym zdecydują dopiero sądy, które wiąże wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE. 08.09.2012