Bułgaria ma zamiar podpisać umowę z Turcją w sprawie gazociągu

Transkrypt

Bułgaria ma zamiar podpisać umowę z Turcją w sprawie gazociągu
Bułgaria chce ominąć Ukrainę
("Energia Gigawat" - 4-5/2014)
Pomni niedobrych doświadczeń z kolejnych „wojen” gazowych Ukrainy z Rosją, Bułgarzy
postanowili zwrócić się ku Turcji. Bułgaria - ze względu na sytuację na Krymie - ma zamiar
podpisać umowę z Turcją w sprawie budowy gazociągu, by otrzymywać gaz z pominięciem
Ukrainy.
Należy zauważyć, że Bułgaria otrzymuje obecnie 90% gazu z Rosji i obawia się, że ostatnie
wydarzenia na Ukrainie mogą zakłócać przepływ gazu przez ukraiński system transportu gazu.
Bułgarskie władze oświadczyły 11 marca br., że planują połączyć kraj z głównym rurociągiem
tureckim ( IHP) w celu dywersyfikacji dostaw gazu ziemnego. Według strony bułgarskiej, grupa
ekspertów z Ministerstwa Gospodarki i Energetyki wkrótce będzie negocjować budowę połączenia
między oboma krajami. Planowany interkonektor między Bułgarią a Turcją ma mieć długość
około 114 km długości, a jego budowa powinna zostać zakończona w ciągu 2 lat. Wstępne
porozumienie zostało osiągnięte już w styczniu 2014.Teraz rozmowy ulegają przyśpieszeniu.
Przez Bułgarię miał biec unijny Nabucco, ale, jak wiadomo, umarł nim się na dobre narodził.
Bułgarzy szukają zatem alternatywy. Nowy gazociąg ma umożliwić Bułgarii uzyskanie gazu nie
tylko z Turcji, ale także z Azerbejdżanem i Turkmenistanu.
Grecko - bułgarski interkonektor
Już w styczniu 2014 roku spółki Trans Adriatic Pipeline AG (TAP-AG) oraz Interconnector
Greece-Bulgaria (ICGB -będąca własnością państwowych firm gazowych Bułgarii i Grecji) też
porozumiały się w sprawie budowy interkonektora (IGB) między Gazociągiem Transadriatyckim
(TAP) a Bułgarią. „Podpisane „memorandum o wzajemnym zrozumieniu i współpracy”
formalizuje relacje między tymi dwoma podmiotami i umożliwi rozpoczęcie technicznych
przygotowań do realizacji projektu”- głosiło oświadczenie stron. Dyrektor ds. handlowych TAPAG, Lutz Landwehr, w wydanym wówczas oświadczeniu wyraził wielką radość z tej decyzji.
„Jestem optymistycznie nastawiony do możliwości sprzedaży azerskiego gazu do Bułgarii, co
zwiększy bezpieczeństwo energetyczne całego regionu Europy Południowo-Wschodniej” powiedział.
Interkonektor będzie przebiegał od greckiego Komotini do bułgarskiej Starej Zagory. Jego
przepustowość jest planowana początkowo na trzy mld m3 gazu rocznie, z możliwością
poszerzenia do pięciu mld. Koszt budowy interkonektora jest oceniany na ok. 160 mln euro.
Komisja Europejska zapowiedziała, że interkonektor dostanie wsparcie ze środków Europejskiego
Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOiR).
Portal 1news.az informował, powołując się na wydanie EurActiv, że budowa gazociągu Grecja Bułgaria rozpocznie się jeszcze w 2014 roku. Oczekuje się, że gazociąg zostanie oddany do użytku
w 2016 roku. Interkonektor, o średnicy 700 mm, będzie miał 168,5 km długości, z których 140 km
przypadnie na obszar Bułgarii. Dzięki budowanemu łącznikowi z Grecji do Bułgarii, gaz mógłby
trafiać nie tylko rynek bułgarski, ale stąd do Rumunii i Węgier. Możliwe byłyby także dostawy do
Austrii i Francji. Ukraińskie gazociągi w tej sytuacji byłyby Europie zbędne. Gazociąg ma być
budowany przez konsorcjum ITGI założone przez firmy: turecką Botas, grecką Depa i
kontrolowaną przez EDF włoską Edison.
Rola TAP i TANAP
Przypomnijmy, że azerski gaz popłynie w tym kierunku planowanymi gazociągami TANAP i
TAP. Gazociąg TAP będzie zaczynać się od granicy turecko-greckiej i przebiegać będzie przez
północne tereny Grecji, przetnie Albanię i Adriatyk i zakończy się we Włoszech. Gaz dla TAP
będzie dostarczany zrekonstruowanym gazociągiem Południowokaukaskim (biegnącym przez
Gruzję). Koszty gazociągu transadriatyckiego są szacowane na 1,5 miliarda euro. W tym roku
ruszają przetargi na wybór wykonawców. Rozpoczęcie budowy planowane jest na 2015 r., a
konsorcjum ocenia, że pierwszy gaz trafi do europejskich odbiorców pod koniec 2019 r. TAP-AG,
odpowiedzialne za budowę TAP, jest konsorcjum kilku gigantów energetycznych: BP (20%),
SOCAR (20%), Statoil (20%), Fluxys (16%), Total (10%), E.ON (9%) i Axpo (5%) .
Drugim gazociągiem - TANAP (tur. Trans Anadolu Doğal Gaz Boru Hattı Projesi, ang. Trans
Anatolian Natural Gas Pipeline Project), łączącym Azerbejdżan z Turcją - też ma być przesyłany
gaz azerski z pokładów Shah Deniz 2 na Morzu Kaspijskim do Europy. Gazociąg Transanatolijski
przechodzi w TAP w europejskiej części Turcji. Na terenie Turcji gazociąg rozpoczynałby się przy
granicy gruzińsko-tureckiej w miejscowości Türkgöz, następnie przez Erzurum kierowałby się na
Kayseri, Ankarę, przechodziłby w okolicach Eskişehir, następnie docierałby do cieśniny
Dardanele i kierował się do Tracji. TANAP ma zostać zrealizowany w 4 etapach. Pierwszy etap
budowy rozpocząłby się w II kwartale br,. a zostałby ukończony w 2018 roku ( lub w 2019r), a
następny w 2020, kolejne w 2023 i 2026 roku. Docelowo rocznie poprzez gazociąg ma być
przesyłanych 31 miliardów metrów sześciennych gazu. W przyszłości Południowy Korytarz
będzie mieć potencjał gwarantujący 20 proc. zapotrzebowania UE na gaz.
Największym akcjonariuszem TANAP jest azerbejdżański państwowy koncern paliwowy SOCAR
(80 proc.) i turecki „Botas"(20 proc.), w przyszłości akcje miały objąć i inne koncerny, ale nie
wiadomo jak będzie, bo w grudniu 2013 roku Total i Statoil zdecydowały się nie inwestować w
TANAP z uwagi na wzrost szacowanych kosztów przedsięwzięcia o prawie połowę (z 7,5 do 12
mld dolarów). Natomiast całość inwestycji, włącznie z budową nowych i remontem starych
gazociągów, oszacowano na 30 mld euro, w tym koszty platform i odwiertów podmorskich. mają
wynieść 18 mld euro.
Na razie umowa o sprzedaży azerskiego gazu, w wielkości 10 mld m.sześc. rocznie, została
podpisana we wrześniu 2013 r. Gaz, na okres 25 lat, zakupiło dziewięć spółek z Włoch, Grecji i
Bułgarii.
Jakby nie patrzeć, to Turcja staje się w tym regionie centrum przesyłowym gazu. Przez jej
terytorium być może popłynie do Europy także iracki gaz. W lutym br. władze Azerbejdżanu
zaproponowały Irakowi dostęp do swoich gazociągów, a poprzez nie do południowego korytarza
energetycznego. Ma to ułatwić Irakijczykom eksport gazu do Europy.
Bułgarzy nie rezygnują z „South Stream”
Bułgaria nie rezygnuje także z rosyjskiego „South Stream”. Co prawda w marcu bułgarski minister
spraw zagranicznych, Kristian Vigenin, ogłosił „tymczasowy postój "South Stream", ale szybko
został przywołany do porządku przez premiera Plamena Oreszarskiego, który oświadczył, że „
prace przygotowawcze na " South Stream" nie zostały zatrzymane. Jednak w kolejnych
tygodniach, będziemy uważnie śledzić relacje między UE a Rosją "- oświadczył Plamen
Oreszarski.
- Wiosną br. w bułgarskich wodach terytorialnych rozpocznie się budowa morskiego odcinka
Gazociągu Południowego – poinformował marcu br. bułgarski minister gospodarki energetycznej i
turystyki, Dragomir Stojnew. Faktyczna budowa lądowej części odcinka bułgarskiego rurociągu
rozpoczęła się 4 listopada ub. r. i 24 listopada - odcinka serbskiego.
Bułgarski parlament przyjął zaś 7 marca br., w pierwszym czytaniu, uchwałę wyrażającą wolę
wyłączenia „South Stream” spod rygorów III Dyrektywy Energetycznej UE. Analitycy banku
Credit Suisse opublikowali natomiast niedawno swoją prognozę dotyczącą budowy "South
Stream". Prawdopodobieństwo zatrzymania inwestycji określili tylko na poziomie15-20%. I
pewno dużego błędu w tych przewidywaniach nie ma. Tylko komisarz UE ds. energii - Guenther
Oettinger zdążył oznajmić o zawieszeniu negocjacji z Rosją w sprawie budowy Gazociągu
Południowego z powodu wydarzeń na Ukrainie, a jego rzecznik prasowy- - Sabine Berger,
oświadczyła 12 marca br., że sytuacja na Ukrainie nie ma wpływu na negocjacje z Rosją.
"Negocjacje nie są zamrożone, są one nadal prowadzone, zgodnie z planem, na poziomie
technicznym" - powiedziała.
Przypomnijmy, „South Stream” jest projektem bliźniaczym do działającego od 2011 r. „Nord
Staremu”. Oba gazociągi mają pozwolić Rosji dostarczać gaz ziemny do odbiorców w zachodniej
Europie z pominięciem dotychczasowych państw tranzytowych, czyli m.in. Ukrainy. Projekt ma
mieć przepustowość 63 mld m3 gazu rocznie.
Za kilka lat, zarówno Rosja, jak i Unia Europejska, będą mieć swoje gazociągi południowe,
Komu wówczas ( no, może poza Polską) będą jeszcze potrzebne ukraińskie rury do tranzytu gazu
na Zachód? Jeżeli już, to z zachodu i Południa popłynie kiedyś gaz. Szef Komisji Europejskiej
José Manuel Barroso, 6 marca br., poinformował, że UE jest gotowa pomóc Ukrainie w
modernizacji systemu transportu gazu i do zorganizowania rewersu z Europy. KE wyraziła
„(…)gotowość do przyczynienia się do stworzenia dodatkowych ścieżek odwrócenia dostaw gazu
do Ukrainy z UE, w tym przez Bułgarię, Rumunię, Chorwację i Węgry” - głosi oświadczenie.
(wyg)