„Sen o szkole - czyli o Smoku Oliwskim, dzielnej Ewie i super
Transkrypt
„Sen o szkole - czyli o Smoku Oliwskim, dzielnej Ewie i super
Kącik Literacki „Sen o szkole - czyli o Smoku Oliwskim, dzielnej Ewie i super bohaterach”. Wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń zupełnie przypadkowe! Rano obudził mnie głośny śpiew ptaków. Ubrałem się szybko i pobiegłem do szkoły. Lecz coś mi nie pasowało-świat wokół wydawał się jakiś dziwny. Nie miałem jednak czasu, aby się nad tym zastanawiać, bo byłem już spóźniony. Wszedłem na szkolne boisko i zamarłem z wrażenia- chłopcy ubrani byli w obcisłe, czarne jak smoła rajtuzy i kaftany z falbanami, dziewczyny w suknie do ziemi. Nagle rozległ się dźwięk trąb, wbiegł szkolny krzykacz i obwieścił: -Za chwilę jej wysokość królowa Hanna ogłosi decyzję podjętą na radzie pedagogicznej! Zapanowało wielkie podniecenie. Wszyscy czekali w napięciu na przybycie delegacji królewskiej. Wreszcie nadszedł ów moment. Trębacze odegrali znany wszystkim hejnał oliwski. Ze złotej, zaprzężonej w cztery pary siwych koni karocy wysiadła królowa. Jej wyszywana drogimi kamieniami suknia zalśniła w słońcu. Za nią podążał uzbrojony po zęby strażnik oraz dostojny orszak nauczycieli. Jej wysokość drżącym, lecz pewnym głosem przemówiła do zgromadzonych : - Uczniowie! Rada Szkoły zarządziła, że osobą przeznaczoną w tym roku na ofiarę dla Smoka Oliwskiego będzie Agatka z pierwszej klasy. STOPOLANKA NR 4. /2016/17 Tłum zamarł ze zgrozy. Smok Oliwski bliski kuzyn Smoka Wawelskiego, słynął ze swego okrucieństwa. Ze spotkania z nim mało kto wracał żywy. W ciszy słychać było tylko głośny lament Agatki. Po chwili z grupy uczniów ktoś zaczął przeciskać się do przodu. Była to Ewa. Na głowie miała wieniec z kolorowych liści. Rozpuszczone, jasne włosy sięgały jej do ramion. Ubrana była w białą suknię, przewiązaną różową wstążką. Na nogach miała …czarne martensy. Była bardzo zdenerwowana i przejęta. –Ja pójdę! Ona jest przecież taka mała! Wszyscy wokoło byli zszokowani jej decyzją. Prowadzili burzliwe, lecz ciche dyskusje. Najodważniejsi, czyli my - chłopaki z III G, postanowili jej pomóc. Kiedy Ewa ruszyła wolnym krokiem przez gęsty i mroczny las do jaskini smoka w Dolinie Grozy (obecnie Dolina Radości), zamaskowani podążyliśmy za nią. W połowie drogi nad jej głową przemknęło coś zielonego i ogromnego, a nad drzewami pojawił się ogień. Był to Smok Oliwski. Potwór miał wielgachną paszczę z wielkimi zębami. Jego skrzydła były rozmiarów trojga ludzi. Gdy nimi poruszał gałęzie się łamały. A ogon, brak mi słów, miał kolce ostre jak brzytwa, ale za to pokryty był mięciutkim, lśniącym futrem. Ewa poczuła, że coś ją chwyciło. To on, to smok ją porwał! Dziewczyna była przerażona, nie straciła jednak przytomności umysłu. Pomyślała : - Raz kozie śmierć – i postanowiła zaryzykować. Kopnęła bestię w prawą Kącik Literacki tylną łapę i krzyknęła - A masz łajdaku! Smok zdenerwował się. Wypuścił ją ze swych szponów. Zamaskowane postacie (to my!) wykorzystały to. Zaatakowały razem i wepchnęły oszołomionego potwora do potoku. Wielki jaszczur utopił się. Ewa podziękowała bohaterom za ocalenie. W powietrzu zawirowały pierwsze tej zimy płatki śniegu. Wracaliśmy razem w ciszy i spokoju, jednak kipiała w nas duma, że zabiliśmy potworną bestię. W szkole przywitały nas huczne oklaski, a królowa Hanna osobiście uścisnęła nam ręce. Co było dalej? Nie wiem, ponieważ obudziłem się. Sen jak sen, czysta fikcja, lecz takie jak ten zostają w pamięci na długo. Nie mogę się teraz rozpisywać, bo zaspałem - jest siódma czterdzieści i muszę gnać do szkoły. Czy dziś chłopaki też będą w rajtuzach? Bartek Plewczyński III G Rys. Marleny N. STOPOLANKA NR 4. /2016/17 To może jednak nie był sen, skoro smoka widziała także pani Marlena i jej dzieci z zerówki? Szczęśliwe zakończenie Tego dnia na jednej z wygasłych gwiazd Mały Jaszczur czekał z niepokojem na powrót swego taty, który wybrał się w podróż, by sprowadzić swojemu synkowi kogoś, kto mógłby stać się jego przyjacielem. Na niebie pojawiła się już pierwsza gwiazdka. Z ogromnej pierzyny trzepanej przez Aniołki zaczął sypać początkowo drobny, potem coraz gęstszy śnieg. Jaszczurek zapatrzył się w wirujące płatki i na chwilę zapomniał o zmartwieniu. Gdzieś z oddali dobiegała muzyka dzwoneczków i harf. To Aniołki zaczęły stroić swoje instrumenty. Jaszczurek ocknął się. Ani śnieg, ani muzyka nie mogą ucieszyć kogoś, kto czuje się tak samotny jak on. Usiadł nad niebiańskim potokiem i zapłakał. Jego łzy spadały do wody, na powierzchni której zaczęły się tworzyć się najpierw zupełnie małe, a potem szerokie kręgi. Nagle potok zaczął cichutko śpiewać. Jaszczurek podniósł głowę i ujrzał, jak z rozstępującej się wody idzie ku niemu Tata. - Tata, tatusiu! Jesteś. Jaszczur i jego synek ruszyli w stronę, skąd dobiegała muzyka, która niegdyś stworzyła świat. Po drodze Jaszczur opowiedział synkowi swoją dziwną przygodę na Ziemi. Hor