Przedszkolne kłopoty misia Kudłatka

Transkrypt

Przedszkolne kłopoty misia Kudłatka
W małym miasteczku, niedaleko leszczynowego lasu, żył miś
Kudłatek z rodzicami: tatą Kudłaczem i matką Kudłatką.
Tata z mamą pracowali w lesie. A miś Kudłatek chodził do do maluchów
w „Bursztynkowym Przedszkolu” nr 9, przy ulicy Lodów Truskawkowych.
I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że miał zawsze potarganą sierść.
Nie chciało mu się jej czesać codziennie, a i mama i tato nie mieli wiele
na to czasu.
Rodzice chcieli kupić nowy dom przy ulicy Lodów Malinowych, w
wielkim, zielonym dębie. Bo ten przy ulicy Słodkich Żelków, w którym
mieszkali, był już za mały, a i dąb trochę spróchniały. Dlatego rano
wychodzili do pracy, a wracali późnym wieczorem, do domu.
Oczywiście nigdy nie zapominali o Kudłatku – zawsze któreś odbierało
go z przedszkola.
Ale nie zauważyli, że miś z dnia na dzień stawał się coraz bardziej
markotny. Oczywiście, zawsze się uśmiechał, ale nikt nie zauważył, że
coś go trapi. A gnębiło go to, że przedszkolaki śmiali się z niego i z jego
futerka. Mówili, że jego futerko przypomina potargany trawnik z
pobliskiego boiska piłkarskiego, i że czeka go spotkanie z ogrodnikiem.
A miś nie chciał takiego spotkania, bo wiedział, że ogrodnik ma w ręku i
szlauch z zimną woda i nożyce do strzyżenia, i grabki do grabienia.
Misio marzył o wizycie u fryzjera.
Wiedział, że tam trafi w dobre ręce. Bo tak powiedziała pani w
przedszkolu. I pokazywała, jakich przyborów używa. Tam pan fryzjer
umyje mu futerko w pachnącym świeżymi, leśnymi ziołami szamponie.
Maszynką do strzyżenia i nożyczkami przytnie najbardziej potargane i
odstające futerko. Potem suszarką i grzebieniem je wymodeluje.
Ale skąd wziąć pieniądze?
Wiedział, że nie od rodziców. Im było bardzo ciężko i liczyli każdy
pieniążek. Tak siedząc na zielonej ławeczce przed swoim domem,
rozmyślał. Aż tu nagle spostrzegł, że po rozgrzanym słońcem chodniku,
idzie jego przyjaciel, chomik Cyryl.
Zwierzył się mu ze swojego zmartwienia. Chomik Cyryl powiedział, że
mu chętnie pomoże, a nawet chętnie pomogą mu także jego koledzy.
Ale i oni mają kłopot. Bo wszyscy się rozchorowali, poza Cyrylem.
Wiewiórkę Rudawkę przewiało, jak zbierała orzechy w leszczynowym
lesie.
Zajączka Gerwazego zmoczył deszcz na środku pola, jak zbierał liście
sałaty, a świnkę morską Trusię rozbolała głowa, jak zobaczyła bałagan i
porozrzucane śmieci, w ich leszczynowym lesie przez niesfornych
turystów, po ich ostatnim pikniku.
Teraz chomik Cyryl szukał lekarstwa dla swoich kolegów.
Misio Kudłatek pomyślał chwilę, zmarszczył nosek i krzyknął: „Eureka!,
Eureka!”
Przypomniał sobie o lekarstwie, którym go leczyli rodzice w czasie
choroby.
Szybko podnieśli się z zielonej ławeczki i pobiegli do
misiowego domku, który stał na skraju lasu.
Misio zdjął z półeczki słoik z miodem i wyjął kamienny gar z mlekiem, ze
spiżarni. Miód miał złoty kolor i pięknie skrzył się przez szkło słoika. A
mleko, jak biały krem w „Kinder- czekoladzie”. Na samą myśl o zjedzeniu
ich, ciekła ślinka.
Zapakowali wszystko do torby i poszli do każdego z przyjaciół chomika
Cyryla.
Tak, to było dobre lekarstwo.
Bo nazajutrz wszyscy byli jak nowonarodzeni, zdrowi i uśmiechnięci. A
gdy razem siedli znowu na zielonej ławeczce, świnka morska Trusia
nagle powiedziała: wiem, w jaki sposób możemy pomóc Kudłatkowi.
Postanowiła, że wszyscy razem pójdą do ich leszczynowego lasu
pozbierać śmieci po niesfornych turystach.
Bo tam wśród śmieci, są i skarby niezbędne i potrzebne człowiekowi.
Trzeba tylko wiedzieć , które zbierać i jak je posegregować.
Jak powiedzieli, tak zrobili.
W sobotę raniutko wstali i wraz z rodzicami zjawili się na skraju lasu. Las
jeszcze szumiał senną, nocną kołysankę.
No i zaczęło się. Po dwóch godzinach las wyglądał jak nowy. Zieloniutki,
z zieloną trawką i kolorowymi kwiatami. A w pięciu worach, na skraju
lasu stały posortowane śmieci.
Po te z dwóch pierwszych worów musiała przyjechać śmieciara.
Te z trzeciego, czwartego i piątego worka oddali do punktu skupu
surowców wtórnych. W trzecim worku była makulatura. W czwartym
puszki aluminiowe. A w ostatnim, piątym, butelki szklane
Oj, była uciecha po wykonaniu dobrej roboty, a i pan leśniczy pięknie
podziękował przedszkolakom, za to ,że ratując las ratują też zwierzęta,
które w nim żyją. Nawet zagrał im na pożegnanie, hejnał na mosiężnej
trąbce.
Następnie wszyscy poszli z małym misiem Kudłatkiem do fryzjera.
Wyszedł, jakby odmieniony. Szedł wolno, krokiem dostojnym, a na nim
lśniło, piękne, puszyste futerko, i jeszcze było gładko uczesane.
A jak pachniał ziołami leśnymi.
Wszyscy się dziwili z odmienionego małego misia.
A misio Kudłatek od tej pory wiedział co należy zrobić, aby mieć piękne
futerko i nie wstydzić się przed rówieśnikami.
Po prostu trzeba dbać również o swój wygląd.
„Bo jak cię widzą, tak o tobie mówią”.
A przy okazji, przy nauce można poznać wielu, którzy też miewają
kłopoty.
Ale wspólnie, łatwiej je zawsze rozwiązać, „bo co dwie głowy , to nie
jedna”.
Nie czekaj, aż ci ktoś pomoże, bo wykorzystując surowce wtórne
pomożesz sam sobie”
Bajkę napisała
mgr Katarzyna Orłowska
nauczyciel dyplomowany
Przedszkola nr 9
w Koszalinie

Podobne dokumenty