Sprawozdanie: Erasmus 2010 Artium Restauri di Maggioni Giuliano
Transkrypt
Sprawozdanie: Erasmus 2010 Artium Restauri di Maggioni Giuliano
Sprawozdanie: Erasmus 2010 Artium Restauri di Maggioni Giuliano, Erba, Lombardia Włochy Po drugim roku studiów na kierunku Architektura i Urbanistyka na Politechnice Lubelskiej trzeba odbyć praktyki budowle oraz inwentaryzacyjne, dlatego zdecydowałem się na zaliczenie obu praktyk w zaznajomionej firmie zajmującej się restauracją zabytków. Właścicielem firmy, która mnie przyjęła jest prof. Giuliano Maggioni, wykładowca Uniwersytetu w Como. Giuliano jest profesorem wpisanym na listę UNESCO, co umożliwia mu zajmowanie się dosłownie każdym zabytkiem na świecie. Zajmował się m.in. renowacją słynnego meczetu (obecnie muzeum) Hagia Sophia w Stambule oraz renowacją prekolumbijskich piramid w Meksyku. Urzekł mnie on swoją skromnością, pasją do architektury oraz zaangażowaniem do pracy. Pracowałem w dwóch miejscach, jedno z nich to Grobowiec rodziny Biraghi w Erbie, a drugie to dom prywatny w Caglio. Mieszkałem u kolegi w Giussano (oddalone od miejsca pracy ok. 20 km). Na miejscu poruszałem się samochodem, co umożliwiało mi po pracy zwiedzanie jak największej ilości zabytków, atrakcji oraz ciekawych miejsc (cena oleju napędowego ok 1.25Euro/l). I tak na przykład odwiedziłem przepiękne miasto Como, gdzie jest fantastyczne jezioro w otoczeniu gór. W weekendy odwiedzałem Mediolan (ok. 30 km od Giussano), do którego najszybciej dojeżdża się metrem. Samochód zostawiałem na przedmieściach na stacji Sesto San Giovanni, skąd metrem udawałem się do centrum. Moja dobra rada: jeżeli chcesz zwiedzać Mediolan miło i bezstresowo zrób to metrem, a mówię tak, bo zdarzyło mi się wraz z Giuliano pojechać samochodem do centrum. Szczerze odradzam, tylko nerwy i nic innego. Kolejne miejsce, które odwiedziłem i polecam to Bergamo, piękne widoki, cudowna panorama miasta. Do pracy przyjeżdżałem na godzinę 8.00 i w zależności od zleconych zadań kończyłem najpóźniej o 18.00. Gdy pogoda była deszczowa, a prace dotyczyły fasady (Grobowiec rodziny Biraghi) Giuliano zwalniał mnie do domu. Wraz ze mną pracowały dwie studentki Roberta i Illaria. Od początku dziewczyny przyjęły mnie miło i były bardzo pomocne, porozumiewaliśmy się po angielsku chociaż mój i ich nie był na wysokim poziomie. W innych miejscach bez większych problemów udawało mi się dogadywać również po angielsku. Słoneczny klimat, miła atmosfera, uprzejmi, uśmiechnięci ludzie sprawiali mi wiele satysfakcji jeśli chodzi o wybór miejsca praktyk. Z chęcią pojechałbym tam jeszcze raz. Była jedna godzinna przerwa o godzinie 12.00 podczas, której najczęściej udawaliśmy się do pobliskiej trattorii (jadłodajni). Serwowały one wspaniałe włoskie obiady. Tradycyjny włoski obiad obejmował pierwsze danie: makaron, drugie: mięso i sałatę, później owoce i na końcu obowiązkowo kawę. Do obiadu piliśmy wino (lampkę lub dwie) oraz wodę mineralną. Przez 3 miesiące mojego pobytu pogoda zmieniała się diametralnie. Jak było słońce to 40 st. i niebo bez chmurki, a gdy padało to wydawało się, że jest „oberwanie chmury”. Włochy, a dokładniej Lombardia to kraina słoneczna, ale nie tak jak Sycylia, dlatego radzę nie zapominać odzieży na trochę gorszą pogodę. Jedzenie było tanie, np. makaron 500g – 0,59Ecentów, owoce i warzywa to koszt 1 Euro za kg bez względu na to co się bierze. Osobiście jeśli chodzi o barierę językową to nie miałem problemów, bo wraz ze mną pracował kolega Polak, który już tam jest 10 lat. Jeżeli byłem sam z „makaroniarzami” to angielski i szybko nauczona się włoska gestykulacja załatwiała sprawę komunikowania się. Ciao! Sebastian Szymanek Architektura i Urbanistyka