jest impreza
Transkrypt
jest impreza
Pultusk24 JEST IMPREZA Ale mi wielka sensacja, ale mi afera. Że tam ktoś grzebał w ustawie o grach hazardowych, chcąc, by znajomi nie płacili podatków. Co w tym sensacyjnego? Jak świat światem hazard zawsze gromadził wokół siebie z jednej strony tych, którzy mają ciąg na forsę, a z drugiej - półgłówków, którzy wierzą, że dzięki hazardowi dojdą do sporych pieniędzy. Takich, na przykład, jak niżej podpisany, który przez 40 lat z okładem gra w totolotka. Z wiadomym skutkiem. Jedyny pożytek z tego okradania żony, córki i psa to – prawdopodobnie - kilka metrów bieżni na jakimś stadionie, jedno, może dwa krzesła, które mogą demolować chuligani oglądający ustawiane mecze piłki nożnej, no i może kilkanaście litrów chlorowanej wody wlewanej codziennie do jakiegoś ogólnodostępnego basenu. Bo podobno totolotek finansuje budowy publicznych obiektów sportowych. I tu – tak na marginesie - mamy właśnie klasyczny przykład pozostałości po komunizmie, który to ustrój podobno mieliśmy w kraju. W ludowej Polsce hazard był bowiem nie do pomyślenia – ludzie byli czyści, szlachetni, pracowici, niepijący i niepodatni na różnego rodzaju kapitalistyczne rozrywki. Ale trzeba było jakoś wyciągnąć od nich pieniądze więc, poszczególne numerki w toto lotku miały przypisane nazwy dyscyplin sportowych. Losowano nie 7 tylko piłkę nożną, nie 16 – tylko hokej na lodzie. Lub podobnie, bo już nie pamiętam. W każdym razie cyrk jak rzadko... Co to za sensacja, że po wprowadzeniu owej ustawy państwo straciłoby ileś tam milionów, bo tylko na tzw. jednorękich bandytów Polacy wydają rocznie 2 miliardy złotych. Szczerze mówiąc, państwu taka strata po prostu wisi. Bogate państwo, takim jest nasze, nie musi takiej straty nawet zauważyć. Skoro nie zauważa znacznie większych ubytków w swoim majątku. Przykładów nie będę podawał, ponieważ nie mam pieniędzy na adwokatów. Ponad czterdzieści lat temu, kiedy próbowano mnie szkolić militarnie, w ramach studium wojskowego studentów, kapitan spod Lenino, ekspert od szybkiego rozkładania kałasznikowa, powtarzał nam publicznie (wtedy to była odwaga!): bogata ta nasza Polska, 20 lat kradną i rozkraść nie mogą... Dziś możemy powtarzać za kapitanem: bogata ta nasza Polska, 70 lat kradną i rozkraść nie mogą... A kraj istnieje. Znaczy się bogaty. A może kulisy tzw. afery hazardowej są zupełnie inne. Oto kilku posłów i ministrów, którym znudziła się „robota w rządzie” i codzienne odpowiadanie na głupkowate pytania dziennikarzy wymyśliło i podsunęło cały pasztet facetom z CBA, by odejść w chwale i przy blasku fleszy...A może to sam szef CBA ma też dość swojej pracy, w końcu przypomina ona bardzo grzebanie w śmierdzących śmieciach, i sam sprokurował całe śledztwo, by go z roboty wyrzucono. Teraz będzie mógł się zregenerować w jakimś spa, zaszyć w jakimś lesie, albo zamieszkać na spokojnej i cichej wsi. Przecież by zaistnieć ludzie wymyślają nie takie rzeczy. Czy wiecie, że każde kolorowe pismo dostaje setki ofert od jednodniowych i dwutygodniowych „gwiazd” z propozycją rozebrania się do zdjęć na okładce? Na szczęście tylko nieliczne z pism korzystają z tych ofert, bo niektóre osoby proponujące swą goliznę powinny mieć ustawowy zakaz rozbierania się. Nawet w samotności przed lustrem... I taką „sensacją” żyją kilka dni dziennikarze, posłowie, partie i partyjki. Ludzie pozwólcie posłom w spokoju pracować dla dobra kraju. Prawdziwe i pożyteczne sensacje znajdziecie zupełnie gdzie indziej. Oto dowiedziałem się, że jedna ze sztandarowych postaci wszystkich już chyba stacji telewizyjnych, obiekt westchnień nastolatek i pań nieco starszych, panien i zamężnych, wdów i rozwodniczek płaci 13 tysięcy alimentów miesięcznie. Co to za poświęcenie! Ileż on musi sobie od ust odejmować, jak niedojadać, z ilu rzeczy musi rezygnować żeby tyle dawać na byłą żonę i dzieci. To właśnie jego powinno stawiać się za wzór ojcowskiej i obywatelskiej postawy tym wszystkim łajdakom, którzy nie płacą alimentów nawet w wysokości 500 złotych! To właśnie on powinien jeździć po kraju z odczytami na temat: jak przeżyć do pierwszego bez 13 tysięcy złotych. Nie ma się co dziwić, że i politycy, chcąc by o nich mówiono i potrzebując pieniędzy na kampanię, opowiadają i wyrabiają najdziwniejsze rzeczy. Po prostu życie, zarówno polityczne jak i społeczne oraz erotyczne, coraz rzadziej jest wypełnione działaniem czy solidną pracą. Teraz liczy się przede wszystkim zabawa, hucpa, błysk, igrzysko, bleff. Im dziwniej, tym ciekawej; im śmieszniej, tym fajniej. Dlatego pierwsze strony gazet przypominają pisma satyryczne, a dyskusje polityków śmieszniejsze są niż kabarety... No cóż: „jest kranczips, jest impreza”. Ale co to za impreza... strona 1 / 1