„MAŁA MYSZKA BASIA”
Transkrypt
„MAŁA MYSZKA BASIA”
Konrad Kaczyński „MAŁA MYSZKA BASIA” Basia była małą, polną myszką. Mieszkała w niewielkiej norce, niedaleko lasu. Lubiła biegać i drapać. Najbardziej jednak lubiła zapach nadchodzącej wiosny. Wtedy siadała na balkonie swojego domku i wypatrywała pierwszych pączków na drzewach i śpiewu ptaków. – Nareszcie nadeszła wiosna ! – Basia klasnęła w łapki. Nie czekając długo, myszka zjadła śniadanie, spakowała plecaczek i wyruszyła na pieszą wycieczkę. Wędrowała polną dróżką, pogwizdując pod noskiem. Jej szczęście nie trwało długo, ponieważ nie wiadomo skąd, zaczął padać deszcz. – Jaka szkoda, że nie wzięłam parasola. Wrócę do domu, bo inaczej przemoknę do suchej nitki – postanowiła myszka. Wkrótce Basia była w swojej norce. Zanim się przebrała i wypiła ciepłą herbatkę, po chmurach już nie było śladu. – Szkoda marnować dnia. Czas znowu wyruszyć na wycieczkę. Myszka założyła kalosze, kurtkę, podróżny plecaczek i ruszyła przed siebie. Niestety i tym razem nie doszła zbyt daleko, bo zerwał się mocny wiatr i dmuchał z całych sił na biedną Basię. Myszka trzęsła się cała z zimna. – Szkoda, że nie wzięłam kurtki i ciepłej czapki. Lepiej będzie, gdy wrócę do domu, bo inaczej strasznie przemarznę – żałowała Basia. Wkrótce wyruszyła w powrotną drogę. Zanim jednak doszła do domu, wiatr prawie ustał, a na niebie znów świeciło radosne słońce. Ale dzielna myszka nie poddała się. Postanowiła lepiej przygotować się do drogi. Ubrała ciepłą bluzkę, przeciwwiatrową kurtkę i przeciwdeszczową pelerynę. Na głowę założyła czapkę i ponownie wyruszyła na wycieczkę. Niestety, Basia znowu nie miała szczęścia. Słońce coraz mocniej przygrzewało. Myszce było tak gorąco, że zaczęła się pocić. Cóż było robić. Basia zaczęła zdejmować to, co miała na sobie. – Muszę spakować swoje ubranka do plecaczka i wyruszać w dalszą drogę – pomyślała głośno. Zanim myszka wszystko spakowała, nie wiadomo skąd nadciągnęła wielka, czarna chmura i znów lunął deszcz. Tego było już za wiele. Basia rozpłakała się rzewnymi łzami. – Jaki okropny dzień. Nie lubię już wiosny! Na szczęście sikorka Monika usłyszała płacz myszki i przyleciała, aby ją pocieszyć. Niestety Basia ciągle płakała i nie chciała pocieszenia. Nie zauważyła nawet, że deszcz prawie nie padał, wyszło słońce i pojawiła się piękna tęcza, która mieniła się różnymi kolorami. – Basiu przestań płakać. To prawda, że wiosną pogoda bywa kapryśna. Czasem pada deszcz, czasem wieje wiatr, a innym razem świeci słonko. Ale to dzięki wiośnie wszystko budzi się do życia. I dzięki niej możemy cieszyć się piękną tęczą. Myszka otarła łzy i zaczęła przyglądać się tęczy. Była taka wspaniała. Znajdowały się na niej ulubione kolory Basi: czerwony, pomarańczowy, żółty, zielony i fioletowy. – Jaka ona śliczna – zawołała z zachwytem. – To prawda - odpowiedziała sikorka. – Ale ze mnie gapa. Ta pogoda wcale nie jest taka okropna, jak mi się wydawało – zauważyła Basia. Od tej pory myszka już nie płakała, gdy nagle zaczął padać deszcz lub zrywał się wiatr. Zrozumiała, że po prostu tak już jest.