dwutygodnik • organ polskiego związku łowieckiego • 1 6
Transkrypt
dwutygodnik • organ polskiego związku łowieckiego • 1 6
DWUTYGODNIK • ORGAN POLSKIEGO ZWIĄZKU ŁOWIECKIEGO • 1 6 - 3 1 STYCZNIA • CENA 4 ZŁ tOmSC POLSKI Treść numeru KALENDARZYK MYŚLIWSKI 2 NAD PROJEKTEM USTAWY O OCHRONIE ŚRODOWISKA ŻYJEMY NA JEDNEJ PLANECIE J. Olszewski W lutym wolno polować na nastę pujące zwierzęta łowne: do 10 lutego - dzildegęsł na terenie woj. woj. bydgoskiego, elbląskiego, gorzowskiego, jeleniogórskiego, kali skiego, konińskiego, koszalińskiego, olsztyńskiego, pilskiego, poznańskie go, suwalskiego, szczecińskiego, toruńsluego, wrociawskiego i zielono górskiego; do 20 lutego - dzikie króUkł; przez cały miesiąc na: łeleule europejdde - byki, cielęta, rysie, wŁiid, dzłld ~ warchlaki, przelatki, wycinki i odyńce, kuny leśne, lisy, iKtrsuki, ł^ioty, Idiórze, piżmaki, zające sza raki i dzikie króliki - w rejonach baz sadowniczych, bażanty-koguty, bażanty-loiry - tylko na terenie ośrod ków hodowli zwierzyny, czaple siwe. dzilde gęsi. donld. Przez cały rok wolno strzelać: wilki - na terenach województw: krośnień skiego, nowosądeckiego i przemy skiego, kuny leśue - na terenach z os toją głuszca, cietrzewia i jarząbka oraz w ośrodkach hodowli zwierzyny, za^ce szaraki i dzikie króliki - na terenach sadów i szkółek, ogrodzo nych w sposób uniemożliwiający' przedostanie się zwierzyny, czaple si we - na terenach stawów zagospoda rowanych, wrony siwe, sroki i gawrony. 3 ŁOWIECKIE ZAGOSPODAROWANIE BIOTOPÓW WODNYCH f2) B. Fruziński 4 JUBILEUSZE KÓŁ K. FUiplak 5 SZTUCZNE GNIAZDA DLA KACZEK SĄ POTRZEBNE J. Krupka. R. Dziedzic KŁ ,4>ZIK" W ŚWINOUJŚCIU A. Wysokiński 6 PIĘĆDZIESIĘCIOLECIE PISARSTWA LEOPOLDA POMAHNACKIEGO Z. Fiedler 7 WORLKOWIE 8-9 z CZYM NA NOCNE ŁOWY (1) T. Cholewka 10 KŁ „SOKÓŁ" Z KRYNICY WE WŁASNYM DOMKU MYŚLIWSKIM 11 ŁOWIECTWO ^ GRANICĄ 12 C O PISZĄ I?«JN1 CIENKIM ŚRUTEM GODZINY WSCHODU I ZACHODU SŁOŃCA I KSIĘŻYCA 13 NASZE SPRAWY W TELEWIZJI Z. Jóżwiak 14 TRADYCJE I ZWYCZAJE ŁOWIECKIE M ^ . Krzemień, A. Łepkowski 16 Na okładce: w Karpatach z ogarami FOT. MARCIN Z A M O Y S O Nr 2 (1605) WYDAWCA: Polski Związek Łowiec ki - Zarząd Główny, 00-029 Warsza wa, Nowy Świat 35. tel. 26-46-13. konto: NBP XV O M 1153-3157-132 REDAKCJA: Z. Golański. A. Kryński (red. nacz.|, A. Sikorska, R. Terenljew (sekr. red.), U. Tańska (red. techn.), A. Krzysztof orski (red. graf.). KOMI TET REDAKCYJNY. A. Brzezicki, E . FraniŁiewicz^ Z. Golański, A. Kryński (przewodniczący). M. Kurek, W. Mazurek, ' G . Mroczkowski, T. Pasławski, R. Terentfew, B. Zieliń ski. Redaktor . J O W C A POLSKIEGO" przyjmuje WQ wtorki i czwartki w godz. 10-12, w inne dni i godziny po uprzednim teielonicznym porozumieruu. Redakcja zastrzega sobie prawo skrótów, poprawek i uzupełnień w przypadku wykorzystania w druku nadesłanego materiału redakcyjnego. Rękopisów nie zamówionych Redak cja nie zwraca. 2 Luty aaa środkowoeuropejski. Stonce Księżyc Dnia Świt Wschód Zachód Zmrok Wschód Zachód 1 6.34 2 6.33 3 6,32 4 6.30 5 6.29 6 6,28 7 6.26 8 6.24 9 6,22 10 • 6,20 11 6.18 12 6,16 13 6,14' 14 6.13 15 6,11 16 6.09 17 6,0? 18 6,05 l<ł 6,04 20 6.02 21 6,00 22 5,58 23 5.56 24 5.54 7.18 7,16 7.15 7,13 7.11 7,10 7,08 7.06 7.04 7.03 7,01 6,59 6,57 6.55 6.53 6.51 6.49 6,47 6.45 6.43 6.41 6,39 6,37 6,35 16.22 16.24 16.25 16,27 16.29 16,31 16.33 16,35 16,37 16,39 16.40 16,42 16.44 16.46 16,48 16.50 16.52 16.54 16.56 16,57 16,59 17.01 17.03 17.05 17.07 17.08 17.10 17,12 17,14 17.16 17.17 17.18 17,19 17.21 17,23 17,25 17,27 17.28 17.30 17,32 17.34 17.36 17.37 17,39 17,41 17,43 17.44 17.4.5 16,56 18.00 19,04 20.07 21,11 22,14 23.18 _ 0,23 1.28 2.33 3,36 4,35 5.28 6.13 6,52 7,25 7,55 8.23 8,51 9.20 9,52 10.28 11,09 7.18 -.• 7,48 8.14 8,37 8,58 9,19 9.41 10,05 10,31 <i 11,02 11.40 12.27 13,23 14.30 15,46 17.07 © 18,30 19,53 21,14 22,33 23,50 _ 1.02 2.08 ^ 25 26 27 28 29 5,52 5.49 5.47 .5,45 5.44 6.33 6.30 6.28 6.26 6.24 17.07 17,08 17.10 17.12 17.14 17,47 17,49 17.51 17.53 17.54 11.56 12,49 13,47 14,48 15,50 3,07 3.59 4.43 5,20 5.51 Poprawki śedaie dla niUst na dzień 15 lutego: Sionce Miasto Świt WsrtJÓd Zachód Zmrok Lublin Kielce Kraków Bielsko Łódź Wrodaw Poznań Szczecin Słupsk Gdańsk Olsztyn Bydgoszcz Białystok Rzeszów -0.07 0.00 +0.02 +0.09 +0,06 +0.15 +0.16 +0,27 +0,19 +0,12 +0,07 +0,13 -0,07 -0.06 -0.08 -0.01 0.00+ 0.04 + 0,06 + 0,14 +0,16 +0,28 +0.21 +0,14 +0,09 +0,14 -0,06 -0.08 -0,04 +0,fo +0,08 +0.12 +0,06 +0.18 +0,16 +0,24 +0,11 +0,04 + 0,01 +0,10 -0,11 o,oa -0.04 +0,03 +0,07 +0.11 +0.06 +0,18 +0,16 +0.24 +0.13 +0,06 +0,01 +0,10 -0.10 -0,01 WARUNKI ntENUMEKATY: PrenuineTat^ na kraj przyjmuje Oddziały RSW ..Prasa-Książka-Ruch' oraz urzędy pocztowt1 doręczyciele - w terminach: - do 25 listopada na styczeii. I kwartał. I półrocze roku następnego i na cały rok następny.-do doia 10 miesiąca, poprzedzającego okres prenumeraty na pozostałe okresy roku bieżącego. Cena prenumeraty tocznej - zl 96Jednostki gospodarki uspołecznionej, instytucje i otg^nizarje społeczno-polityczne składają zamówienia w miejscowych Oddziałach RSW ..Prasa-Ksiązka-Ruch ' Zakłady pracy i instytucje w miejscowościach, w których me ma Oddziałów RSW oraz prenumeratorzy indywidualni, zanawlają prenumeratę w nrzędacłi pocztowych lub u doręczycieli. Prenumeratę ze zleceniem wysyłki za granicę przyjmuje RSW ..Prasa-Książka-Ruch ', Centrala Kolportażu Prasy i Wydawnictw, ul Towarowa 28. 00-958 Warszawa, konto NBP XV Oddział w Warszawie nr 1153-201405-139-11 - w terminach podanych dla prer-jmeraty krajowej Prenumerata ze zleceniem wysyłki za gramcę jest droższa od prenumeraty krajowej o 50% dla zleceniodawców indywidualnych i n 100% dla zlecających instytucji i zakładów pracy Cennik ogłoszeń: za centymetr kwadratowy zł 45 -. Drobne do 25 wyrazów za wyraz zl 12-, Nekrologi zl 35 - za cm kw. Miejsca zastrzeżone 50 proc. drożej. Dnik Zakłady Graficzne ,,Dom Słows Polskiego". Warszawa Nałdad 60000 egz. Papier rotogr. kl V SUad techniką tolograliczną. Indeks 35451. Zara. fll65/CD 0-61 w trakcie przedzjazdowej dyskusji Nad projektem Ustawy o ochronie środowiska w Wytycznych na V I I I Zfazd Polskiej Zjednoczo nej Partii Robotnicze) parokrotnie, w różnycłi kon tekstach, powtarza się motyw mówiący o zapewnie niu tak najlepszych w a r u n k ó w życia mieszkańcom naszego kraju. O stworzeniu możliwości korzyst* nych układów w obcowaniu człowieka z otocze niem. Cytat ze strony 21 Wytycznych: „Należy na dal upowszechniać oświatę zdrowotną, zwiększać przestrzeganie wymogów higieny, ulepszać stan sanitarny mieszkań miast i wsi. Należy chronić środowisko naturalne człowieka i zapobiegać za nieczyszczaniu atmosfery i wody". Sprawy ochrony środowiska mocno były akcento wane na V I i VII Zjazdach PZPR: w konsekwencji partyjnych zaleceri powstał projekt ustawy o ochro nie i kształtowaniu środowiska, który w listopadzie ubiegłego roku Rada Ministrów przedstawiła Sej mowi Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Ndd projektem pracują obecnie liczne komisje sejmowe, posłowie zapewne zgłoszą poprawki me rytoryczne i redakcyjne. Wzięte będą również pod uwagę opinie i postulaty zgłoszone w trakcie ogól nonarodowej dyskusji przed VIII Zjazdem PZPR, Wszystko to zapewnia jak najlepsze sformułowanie dokumentu, który po zatwierdzeniu będzie mial charakter ostateczny. Ustawa o octironie i kształtowaniu środowiska ma w dziejach naszego ustawodawstwa (ściślej - b ę dzie miała po uchwaleniu przez Sejm) miejsce szczególne. Szczególne dlatego, że obejmuje nieo mal wszystkie dziedziny naszego życia, wkracza w działalność każdego resortu, rozlicznych organi zacji społecznych i zawodowych. Po prostu za to, co umownie nazywamy środowiskiem, odpowiadamy solidarnie wszyscy, bo wszyscy to środowisko choćby bezwiednie - kształtujemy. Dowolność w tym względzie jest niedopuszczalna. Wiele lat trwały przygotowania ostatecznej wersji projektu. Było ich bodajże osiem. Poszczególne wersje redakcyjne konsultowano w Polskiej Akade mii Nauk, w specjalistycznych instytutach, wśród pracowników wyższych uczelni, w odpowiednich departamentach poszczególnych resortów, wreszcie przedstawiono je w 80 dużych zakładach przemy słowych, a przecież ludzie żyją tam nie tylko techni ką. Przyroda też nie jest im obca. Dla nas - myśliwych Ustawa będzie miała szcze g ó l n e znaczenie. Od dawna aktywnie uczestniczy my we wszystkich poczynaniach mających za cel ochronę przyrody i środowiska człowieka. Nasze Zrzeszenie ma piękny dorobek na tym polu choć z pewnością możemy i powinniśmy działać i śmielej i bardziej konsekwentnie. Ustawa da nam większe możliwości w tym względzie, stworzy lepsze wa runki do rozszerzania naszego udziału w tym ogól nospołecznym dziele a jednocześnie będzie sprzy Po konferencji w Genewie Żyjemy na jednej planecie z udziałem przedstawicieli 36 państw europejs kich, L'SA i Kanady oraz 23 organizacji międzynaro dowych obradowała w Genewie, pod koniec ubie głego roku, konferencja poświęcona rozwojowi międzynarodowej współpracy w dziedzinie ochrony Środowiska, Organizatorem konferencji była fcuro»9ejska Komisja Gospodarcza; według oficjalnej no menklatury ONZ-owskicj było to Spotkanie Wyso kiego Szczebla. Tak więc ranga konferencji bardzo poważna, ale też i problemy tani poruszane intere suje nie tylko Ouropc; - obchodzą one cały świat, zwłaszcza krajf uprzemysłowiono i te, które ku uprzemysłowi o mu dążą Trzeba tu jeszcze dodać, że EKG podjęła się zorganizowania konferencji na wnłospk państw Wspólnoty Socjalistycznej. M e jfsi m p i f r w w f spotkanie tpj rangi na temat ochrony środowiska Współpraca międzynarodowa na szeroką skdlę rozpoczęła się w gruncie r/erzy od konferencji w Sztokholmie, poprzedzonej ptimicinym apelem U Thdnta, pełniącego wówczas obowiąkJti sekretarzd generalnego ONZ, Od tego czasu zawarto szereg porozumień międzynarodowych dwu- i wielostronnych, jak choćby lak żywo nas obchodząca konwencja helsiriska, ustalająca zasa dy współdziałania w ochronie wód Bałtyku. Sztokholm mial charakter konferencji politycz nej, ideologicznej, propagandowej - jak kto woli, w każdym razie unaocznił potrzebę, więcej - konie czność międzynarodowej współpracy w dziedzinie ochrony światowych zasobów przyrodnicz.ych. Póź niejsze spotkania, narady i konferencje miały juz bardziej roboczy charakter i obok spraw ogólnych, ustalających wcale niełatwe, choćby pod względem formalnym za.sady współpracy - przynosiły już treś ci merytoryczne jać dalszemu rozwojowi łowiectwa w naszym kra)u. Nie sposób oczywiście w krótkiej informacji omó wić choćby pobieżnie merytorycznej treści ustawy, zawierającej 119 artykułów. Idea nadrzędna wywo dzi się z Konstytucji PRL: ,,Obywatele Polskiej Rze czypospolitej Ludowej mają prawo do korzystania z wartości środowiska naturalnego oraz obowiązek jego ochrony". ^ Właśnie te dwa elementy: prawo i obowiązek tworzą konstrukcję projektu ustawy. Mimo agre sywności cywilizacji technicznej wciąż jest wielka szansa na zachowanie dóbr przyrodniczych w nie zmienionym kształcie, na przerwanie procesów de gradacji przyrody, wreszcie na odzyskanie, ptzywrócenie do życia utraconych wartości przyrodni czych. Stąd dość ostre rygory zawarte w projekcie ustawy w stosunku do resortów i przedsiębiorstw, które środowisku szkodzą, duże wymagania wobec władz administracji terenowej, poważne obowiązki dla pracowników nauki, stowarzyszeń inżynieryj no-technicznych itd. Przedstawiony Sejmowi projekt ma charakter ustawy generalnej. Niektóre dotychczasowe szcze gółowe przepisy i rozporządzenia tracą moc, inne, odpowiadające duchowi ustawy, w mocy pozostają, A\e do tych spraw, w kontekście interesującym czytelników naszego pisma, powrócimy. W lodowcach Grenlandii, d nawet .Antarktydy nie trudno znaleźć niezniszczalne preparaty chemiczne w^-nalezione i zastosowane nie tak dawno w Euro pie czy na kontynencie północnoamerykańskim. Nie na podstawie obserwacji i rejestrowania kie runku wiatrów, ale analizy związków chemicznych zawartych w powietrzu można w krajach skandyna wskich ustalić, skąd pochodzą zanieczyszczenia: z Zagłębia Ruhr^. z przemysłowych okręgów Anglii a może ze Śląska I na odwrót. Rzeki przenoszą nieraz zanieczyszczenia pochodzące z zaktadow w kilku krajach, bo po prostu przez kilka krajów przepływają. To są sprawy oczywiste. W rytm przy rodniczej cyrkulacji weszła odpadowa c/ęść proce sów industrializacyjnych. Część kłopotliwa, lu dziom niepotrzebna: dymy, pyły. ścieki, odpady, toksyczne związki chemiczne. Okazało się, że przy roda poradzić sobie z nimi nie może, do takich zadań nie jest przystosowana. Tak było i w Genewie. Fakt, że w konferencji uczestniczyli przedstawiciele poszczególnych państw w randze wicepremierów lub ministrów podkreśla polityczną wymowę obrad, ale zjechali tu Tymczasem straty przyrodnicze, degradacja śro również specjaliści, eksperci od zagadnień typowo dowiska, ten cały zespół ekologicznych zjawisk już technicznych, które rozpatrywano na genew współczesnego świata, ma coś z bumeranga, który skiej konferencji Zresztą deliatageneralna również »może trafić akurat tego co rzucał. Prosta sprawa: w znacznym stopniu podporządkowana była właś jeśli np. nie ma się dobrej wody, to nie można nie aspektom technicznym. wyprodukować dobrego surowca: ani groszku kon Na porządku obrad stanęły właśnie trzy sprawy: serwowego ant materidiu na sukienkę, ani - o dziwo transgraniczne zanieczyszczenie powietrza na dale - nawet zwyczajnego krzesła. kie odległości, transgraniczne zanieczyszczenie Konferencje międzynarodowe, w rodzaju wlaś- wód oraz upowszechnianie w przemyśle technologii nie genewskiej głoszą treści humanistyczne mało i bezodpadowych Zatwierdzono formalnie i przedstawiciele wszystkich krajów, talcże i Polski odpowiednie dokumenty, sugerujące kierunki dzia - a nasza delegacja bardzo aktywnie uczestniczyła łali międzynarottowych w poszczególnych dziedzi w spotkaniu - podkreślali społeczną potrzebę prze nach. Zostaną one przedstawionp Zgromadzeniu ciwstawiania się wspólnym frontem ubocznym Ogólnemu ONZ. rozpatrzy je spotkanie sygnatariu skutkom, które niesie cywilizacja techniczna. szy Aktu Końcowego KBWE, które za kilka miesięcy Droga od deklaracji i dobrych chęci do poczynań ma się odbyć w Madrycie. konkretnych nie jest prosta, ale praktyka ostatnich Treści merytoryczne genewskich obtad S4 oczy lat dowodzi, że jest to możliwe, realne, że przynosi wiste W iadomo. że w dzisiejszych czasach nie moż korzyści ekonomiczne i społeczne. W końcu o to na 7amknąć przyrodniczych wiadomości, tak lu chodzi, .lednakżc dobre efekty - o tym są przekona dziom potrzpbnych w przesyconym techniką świe ni i technicy i przyrodnicy można osiągnąć jedynie cie, wgranlcach panstwow\'rh Powtarzało się częs poprzez działania wspólne. W końcu żyjemy na to w Genewie slnwn „transgranlczny". Nie ma gra jednej planecie i mtimy jeden przyrodniczy - dom. nic dla wody, dla powietrza, także dła świata roślin 1 aki hyt najbardziej ogólny sens genewskich obrad nego i zwierzęcego, jeśli nie stawiają lej przegrody 1 przyjętych na konferencji dokumentów, uformowane |uż warunki bytowania. JERZY OLSZEWSKI 3 Łowieckie z a g o s p o d a r o w a n i e biotopów w o d n y c h (2) URZĄDZENIE POSZCZEGÓLNYCH TY PÓW ZBK>RNIKÓW WODNYCH Jeziora w warunkach krajowych jeziora stanowią ważne biotopy lęgowe szeregu gatunków ptactwa wodne go. Należy jednak uwzględnić również daleko idą cą zmienność warunków środowiskowych jakie re prezentuje ten typ zbiorników wodnych, od typowo polodowcowych jezior rynnowych o stromym dnie, dużej głębokości i wąskiej strefie roślinności literal nej, poprzez jeziora eutroficzne do prawie całkowi cie zarastających bardzo płytkich zbiorników. Naj większą produktywnością odznaczają się oczywiś cie dwa ostatnie typy. W przypadku niezwykle krajobrazowych jezior polodowcowych niewiele w zasadzie pozostaje do uczynienia w kierunku ich łowieckiego „uproduktywnienia". 2 tym typem jezior związane są tylko nieliczne gatunki grążyc, znajdujące tu odpowied nie warunki żerowe i lęgowe. Lokalnie pewne zna czenie ochroniarskie może mieć wywieszenie dziu pli ^skrzynek) lęgowych dla gągołów. Na jeziorach gdzie istnieje choćby nieliczna po pulacja lęgowa krzyżówek, należałoby w pasie ro ślinności przybrzeżnej (zwłaszcza w miejscach gdzie osiąga większą szerokość, np. w zatokach) ustawić pewną liczbę sztucznych gniazd. Początkowo wprowadzoną liczbę sztucznych gniazd należałoby zwiększać stopniowo, w zależ ności od stopnia ich wykorzystania przez ptaki. Wyspy na tego rodzaju jeziorach wykorzystywane są jako miejsca lęgowe dość słabo, gdyż najczęściej są one silnie zadrzewione. Jednakże z uwagi na wartość krajobrazową, wycięcie drzewostanu nie może wchodzić w rachubę. Pozostałe typy jezior są ważnymi terenami lęgowymi wielu gatunków pta ków wodnych. W zakresie ich łowieckiego urządzenia najważ niejsze wydaje się: a) niedopuszczenie do całkowitego wycinania roślinności przybrzeżnej. W przypadku przemysło wego wykorzystania trzciny, konieczite jest pozos tawienie równomiernie rozmieszczonych k ę p ro ślinności nie wykoszonej lub lepiej pasa wokół brzegów; b} zapewnienie odpowiedniej liczby miejsc lęgo wych poprzez wprowadzenie sztucznych gniazd rozmieszczonych w pasie roślinności wokół brze gów, a zwłaszcza wysp (o ile występują); c) na wszystkich istniejących wyspach usunięcie silnych i gęstych zakrzewień, z pozostawieniem pojedynczych, nielicznych krzewów, w celu zapew nienia dogodnych warunków lęgowych dla kaczek właściwych: d) ograniczenie do minimum penetracji brzegów zbiorników, zwłaszcza w okresie wiosennym: e) w pewnych przypadkach (niskie nie zalesione brzegi) bardzo celowe byłoby wprowadzenie wokół brzegów wierzb w postaci żywokolów, które w od powiednim wieku powinny być systematycznie ogławiane. Zbiorniki retencyjne W skali krajowej zbiorniki retencyjne nabicuiią coraz większego znaczenia gospodarczego i zacY-ynają stanowić charakterystyczny element krajobra zu. Ze względu na ich przeznaczenie, stanowią najczęŚCToj rezerwuary głębokiej i czystej wody (zwłaszcza dla potrzełi przemysłu), a ich produk tywność biologiczna jest minimalna. Są onp czasem wykorzystywane przez kaczki jako miejsca krótko trwałego odpoczynku w czasie migracji. Ze zrozumiałych względów interesy gospodarki łowieckiej muszą tu schodzić na plan dalszy. Nieco odmienny jednak charakter mają zbiorniki zaporo we dla potrzeb rolnictwa. Ich głęł}okość nie jest 4 znaczna, co przy dużej powierzcłini stwarza korzyst ną sytuację odżywczą, m. in. dla ptaków wodnych. Równocześnie płytltie ich brzegi na tle naturalnej sukcesji zaczyna pokrywać roślinność przybrzeżna, stwarzając znośne warunki osłonowe. Liczebność lęgowych populacji jest jednak silnie ograniczona na skutek znacznego ożywienia terenu, gdyż z regu ły są to ośrodki rekreacyjno-wypoczynkowe. Silna penetracja (^rzegów już od wiosny utrudnia założe nie gniazd i wpływa ujemnie na przebieg lęgów. Konieczne wyda)e się wydzielenie pewnych płytłdcii partii przybrzeżnych na „strefę ciszy". W nie których krajach Joż przy budowie nowych zapór planuje się częściowe oddzielenie prz>' pomocy wałów, grobli, nasypów itp. płytkich przybrzeż nych zalewów. Przy równoczesnym wprowadzeniu sztucznych gniazd i właściwym zagospodarowaniu brzegów są one doskonałymi terenami łęgowymi ptaków oraz małą niemałe znaczenie jako tarliska ryb. Stawy rybne Niemały procent populacji ptaków wodnych wy prowadza lęgi na stawach rybnych. Równocześnie w dążeniu do intensyfikacji produkcji ryb słodko wodnych wzrastać będzie liczba intensywnie zago spodarowanych stawów. Interesy gospodarki stawo wej i łowieckiej znajdują się na szczęście tylko pozornie w pełnej sprzeczności. Oczywiście sytuacja dotycząca łowieckiego zago spodarowania stawów jest utrudniona, biorąc pod u w a g ę konieczność uznania priorytetu względów gospodarczych. Roślinność przybrzeżna stawów z konieczności musi być ograniczona do minimum. Szczególnie trudna jest sytuacja na stawach o nie wielkiej powierzchni lustra wody. Na stawach wieLkopowierzchniowych możliwe, a nawet wręcz wskazane jest stosowanie następują cych zabiegów: a) ograniczenie wahań poziomu wody w okresie marzec - czerwiec; b) wprowadzenie możliwie dużej liczby sztucz nych gniazd, umieszczonych na żerdziach w pewnej odległości od brzegu; c) stosowanie tratw lęgowych. Szczególnie ten ostatni sposób powinien być zale cany na tym typie zbiorników, gdzie niemożliwe jest tworzenie wysp, czy sztuczne urozmaicerue linii brzegowej. Urządzenia te. nieskomplikowane pod względem konstrukcji i - co istotne - niedrogie, dają jednocześnie znakomite efekty hodowlane. Po za tym. obok zwiększenia ilości miejsc lęgowych, stwarzają równocześnie wyniesione ponad lustro wody tereny noclegowe i wypoczynkowe, stanowią ce dla kaczek niewątpliwą atrakcję. Tratwy lęgowe dają zatem o wiele lepsze rezultaty pod względem zwiększania zagęszczenia lęgowych kaczek od „tradycyjnego" ustawiania sztucznych gniazd wzdłuż brzegów itp. Sposób budowy tratw lęgowych jest prosty: 1, Przecinamy słup teletechniczny na dwie równej długości (ok. 4.5 m) części i kładziemy je równo legle w odległości ok, 1,5 m od siebie, 2. Słupy łączymy kątownikiem żelaznym (5>;5 cm) - jak na 4A. 3. Przed przymocowaniem żelaznej konstrukcji - (kątowniki) przewiercamy otwory w końcu każ dego odcinka kątownika (4b) w celu umocowa nia do słupów przy pomocy śrub. Dodatkowe otwory w środku skrajnych odcinków służą do umocowania linki cumowniczej (ryc. 4a). 4, Konstrukcję tę przymocowujemy do slupów 10. 11. 12. 13. POT. WŁOOZIMIEMZ . pizy pomocy 10 cm śrub przechodzących przez uprzednio przewiercone otwory. 5. Po zmontowaniu szkieletu tratwy (skręcemu śrub) obracamy całą konstrukcję o 180°, 6. Budujemy ramy dla siatki drucianej, która sta' nowi rodzaj dodatkowej podłogi (oprócz desek) ryc. 4B, 7. Siatkę wraz z jej ramą rozciągamy na wierzchu tratwy i przymocowujemy przy pomocy drucia nych idamer do słupów. W przypadku zgnicia ŁAHŚSM1 desek, druciana siatka działa jako zabezpiecze nie uniemożliwiające wypadanie z tratwy wars twy roślirmej. 8. Przybijamy deski w poprzek tratwy fna siatkę ryc. 4C). 9. Przymocowujemy od spodu na końcach tratwy dwie utrzymujące ją na wodzie „boje" (ryc. 4D), Najlepiej puste (zespawane i szczelnie lepikowane) rury żelazne o dłpgości ok, 150 cm i śred nicy 30-40 era. Jako materiału utrzymującego Jubileusze Kół j^Żbik" w Wąsowie i ,J)anier' w Bukowcu Starym mają już po 30 lat szkolną. Koło „Zbik w Wąsowie od szeregu lat współpracuje ze Szkołą Podstawową nr 2 w Opale nicy, w której bardzo prężnie działa Szkolne Kolo tratwę na powierzchni wody można używać również bloków styropianowych. Materiał ten jest znacznie praktyczniejszy w użyciu pod wa runkiem, że nie zostanie umieszczony tuż przy krawędzi tratwy, ponieważ bardzo jasny, sto sunkowo miękła materiał kaczki chętnie, ,oskubują", co może spowodować jego uszkodzenie i zanurzenie tratwy. Następnie spuszczamy tratwę powoli na wodę (delikatnie, aby nie uszkodzić utrzymujących tratwę na wodzie „boi"). Warstwę roślirmości - co najmniej grubości 20-30 cm (trzciny, szuwary, trawy itp.) układa my na tratwie już w pozycji pływającej. Roślin ność przeplatamy drutem lub tp., aby uniemoż liwić jej zsuwanie się z tratwy podczas wiatru i fali. Ważne jest, by cumy utrzymujące tratwę były dostatecznie silne, Najlepiej użyć linki stalowej o średnicy około 1,5 cm. Linki cumownicze winny być możliwie długie, aby podczas wzras tania poziomu wody nie powodowały zatapia nia tratwy, Tratwy można umieszczać pojedynczo lub po dwie w jednym miejscu. Na każdej tratwie na warstwie roślinności należy umieścić 3-5 koszy wiklinowych lub irmych urządzeń lęgowych. Bardzo pożądane jest stworzenie dodatkowej osłony, choćby w postaci g S ę z i wierzb poutykanych wśród materiału roślinnego (w okresie wioseruiym pokryją się listowiem stwarzając tym samym pewną osłonę). Opisane zabie0 pozwalają na skuteczne zwię kszenie lęgowej populacji dzikich kaczek nawet w warunkach Intensywnej gospodarki stawowej. den. doc. dr bab. BOGUSŁAW FBUZIŃSia Ligi Ochrony Przyrody. Młodzież uczestniczy m. in, w zbieraniu żołędzi, kasztanów i zienmiaków z po letek produkcyjnydi, buduje i wystawia budki dła kuropatw. W okresie zimowym dokarmia kuropa twy, bażanty i zwierzynę płową. Wyróżniającym się Szkolnym Kolom Ligi Oclirony Przyrody, zarządy Kół przyznają nagrody książkowe. W zebraniach LOP uczestniczą myśliwi, Ołjchody XXX-lecia Kół Łowieckich zorganizo wano wsjjólnie. ponieważ w obu są jeszcze członko wie, którzy do roku 1956 byli zrzeszeni w jednym Kole. KAZIMIERZ FILIPIAK Zarządy Kół Lowieclctcłi .J>atti0ł" w Bukowcu Starym i „^tk" Uroczystość poświęcona XXX-leciu działalności Kół Łowieckich ,^Żbik" z Wąsowa i „Daniel" z Bu kowca Starego odbyła się w miejscowości Kuślin, woj, poznańskiego. Wzięli w niej udział myśliwi z żonami, władze polityczne i administracyjne re gionu i sympatycy łowiectwa. Przed 30 laty istniało jedno Koło. Inicjatorami je go założenia byli pracownicy Nadleśnictwa Poratyn i pracownicy tartaku w Porażynie, Pierwszych dzie sięciu członków gospodarowało na 2400 ha. Obszar łowiecki powiększył się do trzech obwodów o łącz nej powierzcłini 20191 ha. Wzrosła też liczlia myśli wych. Do Kola przyjmowano robotników, chłopów zamieszkujących na terenie obwodów, miłośników przyrody i łowiectwa. w tf^sowte 3Q LECE I , W celu zachowania bezpieczeństwa na polowa niach zaszła konieczność podzielenia 42 członków na dwie grupy. Przy zawieraniu umów dzierżaw nych powstała mySl ulworaenia dwóch samodziel nych fi(ń. Miało to miejsce w roku 1956. Uzyskane wyniki w minionych latach w naszych Kolach są pozytywne. Obydwa pozyskały do roku 1978 następujące ilości zwierzyny: 180 jeleni, 2400 sam kozłów, 1860 dzików i 16 SOÓ^zt. zajęcy. Fundusze na zagospodarowalue łowisk uzyskuje się poprzez odłowy żywych zajęcy i polowania de wizowe, MyśHwi przepracowują wiele godzin spo łecznie. Powięltsza się ilość ambon i paśników. Szczególną u w a g ę zwraca się na u p r a w ę poletek produkcyjnych. ICota współpracują z młodzieżą 5 Sztuczire gniazda dla kaczek są potrzebne łuw>'ższy problem był już nu-jednokrotnie ptjruszany na lamach „Łowca Polskiego", a o Ośrodku Hodowli w Borkach, podległemu Urzędowi Woje wódzkiemu w Lublinie, pisano już dwukrotnie. Nie mniej jest to dość ważny dział gospodarki łowiec kiej. Badania prowadzone przez sutorów nad ma kroregionem Lubelszczyzny wykazują, że pozycja kaczek w ogólnej ilości pozyskiwanej dziczyzny jest wysoka, ponieważ zajmuje trzecie miejsce wśród" gatunków łownych, dostarczając 9,7% ogólnie po zyskiwanej dziczyzny w kg. Dla porównania: losie dostarczają - 1,2%, jelenie - 1,7%, samy - 8,3%, kuropatwy - 6.4%, bażanty - 6,1%, Jedynie zające i dziki dostarczają więcej dziczyzny (łącznie 66,4%) niż kaczki. Trzeba przyznać, że mimo dużego udzia łu w masie dziczyzny i atrakcyjnych polowań, kacz ka jest gatunkiem mało docenianym przez myśli wych. Wypływa to z poglądu mówiącego, że myśli w i nie wiele mogą zdziałać na rzecz kaczek, ponie waż jest to gatunek przelotny, a oprócz tego zmniej sza się ich naturalne środowisko. O ile w przypadku pierwszego twu^rdzemd jesl to prawda, bo rzeczy wiście niewiele na tym polu można zrobić, to zacho wanie i przede wszystkim poprawa aktualnych miejsc lęgowych kaczek jest na pewno w gestii myśhwych. Należałoby tylko wykorzystać otiecne nasze możliwości, jak we wspomnianym poprzed nio Ośrodku Hodowli w Borkach, Od kilkunastu lat na powierzchni stawu rybnego znajdują się tam niewielkie wyspy, przy których umocowane są na palach sztuczne gniazda. Wczesną wiosną 1979 ro ku dokonano konserwacji i wymiany gniazd, a dro gą eksperymentu ustawiono pojedynczo osiem gniazd z dala od wysp i grobli. Podczas kontroli gniazd w lipcu tegoż roku stwie rdzono, że wszystkie byty zajęte, czego dowodem były resztki skorup i pierze znajdujące się wewnątrz gniazd. Liczebność młodzieży w stadkach wynosiła średnio 7-8 sztuk, co przy 49 sztucznych gniazdach daje powyżej 350 odchodowanych kaczek. Nato miast koszty j*)niesione na zakup jednego sztuczne go gniazda (plecionego z wikliny) wynosiły 150 zł. plus zakup żerdzi, co iącznie daje kwotę ok. ItiO zl. Biorąc jednakże pod uwagę kilkuletni okres użyt kowania, małą pracochłonność (czyszczenie i wło żenie świeżej słomy), poniesione koszty są minimal ne w stosunku do otrzymanego zysku w postaci dodatkowo odchowanych kaczek. Próba z gniazda mi ustawionymi pojedynczo nad lustrem wody wy padła pomyślnie i może to być pomocną wskazówką dla iimych łowisk. W latach poprzednich niektóre gniazda były usytuowane tuż nad powierzchnią wody i wtedy nie wszystkie były zajmowane przez kaczki, częściej zajmowały je łyski. Obecnie wszys tkie są ustawione na wysokości ok, 1,2 m nad lus trem wody. Przy tym sposobie poprawy naturalnych warunków lęgowych należy jeszcze pamięla<o podstawowych wymogach stawianych przez k ą c i ki i dopiero wtedy t,e m ą d r e " ptaki szybko zrozu mieją nasze intencje, zasiedlając przygotowane gniazda. JERZY KRUPKA, ROMAN DZIEDZIC Koło Łowieckie „Dzik" w Świnoujściu i jego 3O-lecie Lata 1946-1948. Miasto Świnoujście i Ziemia Wo lińska zaczynają powoli po zniszczeniach wojen nych organizować i stawiać na nogi przemysł, go spodarkę morską, rolną, administrację i kulturę, W działaniu tym nie zabrakło i myśliwych, którzy zorganizowali w porozumieniu z Wojewódzką Po morską Radą Łowiecką w Szczecinie, Powiatową Radą Łowiecką z siedzibą w Świnoujściu (1.06. 194? r,), a następnie w końcu 1948 roku Koło Ło wieckie, z później przyjętą nazwą ,,Dzik", Przemawia prezes WRŁ w Szczecinie J. Gąsowski Dziś z dumą wyciągają starzy myśliwi pożółkłe fotografie scen z polowań, ubitych odyńców, stare legitymacje łowieckie, zbiorowe zdjęcia kolegów. Niektórzy już nie żyją. niektórzy mieszkają i poUiją w iiinych częściach kraju.., Z tamtych lat zostało ich czterech: August Bialaś. Teofil Kropski (długoletni prezes Koła). Mieczysław Stdśkowiak i Bronisław Piacko, ówczesny organiza tor łowiectwa na Ziemi Wolińskiej i pierwszy łow czy powiatowy. Wspominają.,, Nie było wtedy orga Pokot polowaitia nizacji opartej na podstawowych jednostkach jaki mi są dzisiaj kota łowieckie. Myśliwi zrzeszeni byli w ramach Powiatowych Zarządów Łowieckich, dzierżawiąc wyspowo od gmin prawo polowania. Nie było amunicji - trzeba było samemu ją wytwa rzać. Jako łuski używano' wystrzelonych i odpo wiednio dopasowanych nabojów do broni wojsko wej, proch - to podsypki armatnie... Nie było transportu, ambon, karmników, poletek karmowych. Ubita zwierzyna będąca własnością bubertowsklego Rzadki I piękny jubileusz Pięćdziesiąciolecie pisarstwa Leopolda Pomamackiego Byl rok 1929 kiedy Leopold Pomamacki wydruko wał swój pierwszy artykuł, w redagowanym przez Micłiała K. Pawlikowskiego dodatku do ,,Słowa", noszący tytuł „Gdzie to, gdzie zagrały trąbki myśli wskie". Od tego czasu. Jego artykułów na tematy łowiec kie, przyrodnicze, leśne, a zwłaszcza ornitologiczne ukazało się 700. z czego 222 w „Łowcu Polskim" (pierwszy w 1931 r.) W okresie międzywojennym pisał między inny mi do „Myśliwego" poznaiiskiego, kalendarzy leś nych i myśliwskich, a także innych czasopism. W tym czasie wydał także kilka publikacji książko wych, m. in.: ,.Międzynarodowa wystawa łowie cka - Berlin 1937" oraz „Materiały do rozmieszcze nia pardwy w Polsce". Po wojnie liczne artykuły L. Pomamackiego za mieszczały: „Chrońmy Przyrodę Ojczystą", ,,Przy roda Polska", „Las Polski", „Wszechświat", „Po morski Biuletyn Łowiecki", „Zachodni Poradnik Łowiecki",,.Przegląd Zoologiczny ', w latach 19501952 był redaktorem lokalnego czasopisma „Myśli wy Kielecki". Ponadto publikuje dużo wiadomości ornitologicz nych w czasopismach naukowych. Bowiem L. Po mamacki oprócz tego, że jest zamiłowanym myśli wym, jest także doskonałym znawcą obyczajów zwierząt w ogóle, w szczególności zaś ptaków krajo wych. Jeszcze do niedawna mial, pieczołowicie zbieraną od czternastego roku życia, olbrzymią ko lekcję ponad 1500 jaj, 226 gatunków ptaków krajo wych, a więc niemal komplet. Zbiór nabyło Okrę gowe Muzeum w_ Radomiu, gdzie znajduje się on nadal pod opieką kolekcjonera. Leopold Pomamacki urodził się 28 sierpnia 1907 myśliwego dostarczana była do lokalnych masami lub placówek Spółdzielni Spożywców rowerami, na plecach, konno i czym się dało. Po 30 latach, 60 aktualnych członków tego same go Kola stawiło się w reprezentacyjnych i udekoro wanych trofeami myśliwskimi salach. Większość w galowych mundurach myśliwskich, małżonki w wieczorowych toaletach. Okolicznościowy referat, przemówienia. Przed stawiciele łowieckich władz wojewódzkich oraz Naczelnik Miasta Świnoujście. Siedmiu zasłużo nych myśliwych Koła otrzymało złote, srebrne i brą zowe Medale Zasługi Łowieckiej, zaś Bronisław Piacko udekorowany został Odznaką Gryfa Pomor skiego, a koledzy z sąsiadującego powiatu Voigast w NRD - Burger i Knull otrzymali medal, .Za zasługi dla łowiectwa polskiego". Członkowie Koia i zaproszeni goście otrzymali medal pamiątkowy, monografię Kola. znaczek, goś cie zaś dodatkowo sumak z pięknie utkanym dzi kiem - symbolem Koła. Otrzymaliśmy gratulacje od miejscowych władz administracji państwowej, leśnej, kół łowieckich Ziemi Wolińskiej oraz myśliwych ze Związku Ra dzieckiego i NRD. Była też myśliwska wieczerza, tańce i wspomnienia. Historię Kola, t^ędącą w istocie tiistorią łowiectwa na Ziemi Wolińskiej, jak i jego osiągnięcia utrwalo no w ładnie wydanej monografii, [dowiadujemy się roku. Pociąg do łowiectwa, do ścisłego obcowania z przyrodą byl. jak sam mówi dziedziczny. Dziad już byl zawołanym myśliwym, ojciec miał'piękną ko lekcję okazów przyrodniczych. Reszty dokonały książki, szczególnie Włodzimierza Korsaka i Julia na Ejsmonda. Zaczął polować i jednocześnie utrwalać we wsponmieniach piiąkno kniei oraz urok towów, naj częściej samotnych, lub tylko z Włodzimierzem Kor sakiem. Ich wspólne wyprawy trwały cale tygodnie, zabierah na nie prócz strzelb siekierkę, kociołek, połeć słoniny i garść soli, a także aparat fotografi czny. W 1937 roku zamieszkał w Radomiu, gdzie w Dyrekcji Lasów Państwowych objął stanowisko łowczego |po wojnie inspektora do spraw łowiec kich), które piastował aż do przejścia na emeryturę w 1974 r. Z regionem tym związany jest do dziś. Drogę wojenną rozpoczął w 1939 r. w radomskim 72 pp., a powrócił z niej między innymi z Krzyżem Monte Cassino, Krzyżem Zasługi z Mieczami, by natychmiast włączyć się do pracy nad odbudową kraju. Tak jak w pracy zawodowej, tSynny był również w pracach społecznych szczególnie w Pol skim Związku Łowieckim, gdzie do dziś j€>st bardzo aktywny przede wszystkim jako wykładowca na kursach dla nowo wstępujących do PZŁ i selekcjo nerów. Jest także czynnym działaczem Ligi Octirony Przyrody, pracuje naukowo - będąc członkiem Sekcji Ornitologicznej Instytutu Zoologicznego Pol skiej Akademii Nauk. Jego ostatnia praca z lej dziedziny to „Ptaki lęgowe województwa radom skiego". Za swe wielorakie zasługi, został w Polsce Ludo wej odznaczony Krzyżem Kawalerskim Ordem Od- z niej, iż do Kola. w ciągu tego okresu należało 224 myśliwych. Od niego wywodzJ się większość pozos tałych kół Ziemi Wolińskiej. Będąc od początku kołem miejskim, zrzesza myśliwych różnych zawo dów. Niezaprzeczalną i bardzo cenną cecłią tego typu kół jest zbliżanie do siebie ludzi. Sukcesy myśliwskie to 10 jeleni, 98 dzików, 47 sarn pozyskanych w 1978 r., to 255 tys. zł za sprzedaż ubitej zwierzyny. I to w coraz bardziej ciasnym łowisku (ogółem 17 tys. ha w dwu obwodach, czyli 260 ha na członka). To 120 ambon i zwyżek, 12 ha uprawianych poletek karmowych i zaporowych, to ograniczenie do minimum przypadków kłusownic twa i wnykarstwa. A przede wszystkim - wyrobienie etyczne myśliwych, wpojenie zasad gospodarności, koleżeństwa. Od wielu lat współpracujemy z Kołem myśliwych ZSRR oraz kołami powiaUi Yolgast w NRD. Wspól nie organizowane imprezy utrwaliły wiele znajo mości i przyjaźni. Nie jest to zasługa tylko Koła - d o sukcesów przyczyniły się w dużej mierze lokalne władze administracji państwowej i leśnej, wojewó dzkie władze łowieckie. 30-lecie lub podobne rocznice kół łowieckich są ważnymi wydarzeniami w ich życiu. Warto czasami rzucić okiem wstecz, ocenić z dystansu i to nie tylko osiągnięcia... ANTONI WYSOKIŃSKI zdjęcia: Z. Krzyżanowski rodzenia Polski; miału lo miejsce z okazti 50-lecia PZŁ. Uhonorowany został również najwyższym od znaczeniem łowieckim ,.Złom". Nam, myśliwym Jubilat znany jest przede wszy stkim ze swego pisarstwa. Ciekawego, wnikliwego, pomagającego w prawidłowym zrozumieniu rozli cznych spraw dotyczących łowiectwa. Na trzydziestolecie działalności pisarskiej L. Po mamackiego, Włodzimierz Korsak napisał w „Łow cu Polskim", iż jest On mistrzem artykułów krót kich, czasem skondensowanych notatek, gdzie wy kłada swą rozległą wiedzę łowiecką. Następne 20 lat jakie minęły od tamtego jubileu szu przesunęły środek ciężkości pisarstwa Pomarnackiego w kierunku beletrystyki. Efektem tego. cały szereg wyróżnień i nagród na konkursach lite rackich „Łowca Polskiego", Stanisław Zieliński pisał w Biuletynie Kwartal nym Radomskiego Towarzystwa Naukowego z 1978 r. że L. Pomamacki „pisze językiem jasnym, obrazowym, wręcz malarskim..." Zgadzamy się z tym chyba wszyscy. Szkoda natomiast, że nie możemy się doczekać wydania książkowego tej Jego bogatej twórczości t)eletrystycznei- Zbiór wspomnień myśliwskich Leopolda Pomamackiego od przeszło 10 lat nie może znaleźć wydawcy, mimo bardzo przychylnych ocen recenzentów. Książka ta z pewnością nie zagrzałaby miejsca na księgar skich półkach, jak wszystkie zresztą książki otematyce łowieckiej. W dniach rzadkiego i pięknego Jubileuszu, swe mu najwierniejszemu. t>ardzo cenionemu współpra cownikowi redakcja i Kooutet Redakcyjny „Łowca Polskiego ' składają w imieniu swoim, jak również czytelników pisma, najlepsze, najszczersze życze nia. Długiej jeszcze działalności na niwie łowiec kiej, szczególnie pisarskiej, w dobrym zdrowiu, pogodzie ducha. I niech Bór zawsze Darzy! ZBIGNIEW FIEDLES Orlikowa nie znajdzie się ńa żadnej mapie, ani świata ani województwa szczecińskiego. A jednak miejscowość ta istnieje realnie tak jak istnieją lu dzie, którzy ją założyli. Otóż Orlikowo założyli kilka lat temu myśliwi /. Kola Łowieckiego .,Orlik", ze S/czecma. Jest tu, tylko jeden dom, dawna bardzo obszerna, murowa na gajówka, którą dużym nakładem kosztów i społe cznej pracy przekształcono w myśliwską stanicę Dawna, wyremontowana stodoła jest magazynem paszy. I pomimo, że niegdyś budowana była dla nie byle jakiego rolnika, tej paszy, którą Orliki co roku wykładają w lesie, pomieścić nie m^oze W Orlikowie W listopadzie ubiegłego roku minęło trzydzieści lat istnienia tego Kola, i tylko kłopoty wydawnicze spowodowały, że tak późno o tym donosimy. Tu właśnie, w Orlikowie, w hubertowskie święto ob chodzono jubileusz. Polowano przez dwa dni; pierwszego strzelono osiem dzików. Później przy blasku ognia, na którym piekł się dzik. wspominano ubiegłe trzydziestolecie. Wśród pań, które licznie na uroczystość przybyły zwracała uwagę pani Ossowka - doświadczony myśliwy i selekcjoner, Z dokładnego opisu jubileuszowych uroczystości rezygnujemy, niesposób bowiem oddać wiernie at mosferę tych godzin spędzonych przy ognisku w Orlikowie, zanotować rozmów, wspomnień i ocen. Jedno tylko mogę dodać; ofóż jeśli kiedykol wiek zdarzały m\ się chwile zwątpienia w sens myślistwa we współczesnych warunkach, takie spotkania jak Orlikowskie, obserwacja zespołu k i l kudziesięciu ludzi umiejących odnaleźć piękno nie tylko w sani^Tn polowaniu, lecz i celebrowaniu myśliwskiego obyczaju i w zwykłej ludzkiej życzli wości, dostarczają niepodważalnych argumentów, W środowisku szczecińskich myśhwych nazywa ją ich Orlikami, ale kolejne zmiany nazwy Koła najlepiej obrazują jego dzieje, W cztery lata po wyzwoleniu Szczecina grupa Orlikowo - przygotowania do uroczystości Mtstrz gra na lufach Studentów Akademii Handlowej postanowiła zało żyć koło łowieckie. Dodać należy, iż większość z nich, jako iż byli to ludzie młodzi, nic miała żadnego łowieckiego przygotowania, Sam pomysł, w trudnej wtedy sytuacji gospodarczej i politycznej wydaje się też nieprawdopodobny. Ale przecież istniały już władze łowieckie, ż y a e wracało do normy I chyba efektem tej psychicznej stabilizacji była idea założenia Koła. Mamy więc pierwszą nazwę ,.Akademickie Kolo Łowieckie „i-oś" przy Akademii Handlowej w Szczecinie", Na margine sie: któż mógł wtedy przypuszczać, że losie praw dziwe po kilkudziesięciu latach dotrą i do szczeciń skich lasów, W owym czasie było to tak mało praw dopodobne, żp równie dobrze mogliby przyjąć na zwę Mamut- Bratnia Pomoc Studentów. nie7,apomniany, popularny Bratniak, była wysokim protekto rem Kfita Zorganizowano kursy kształceniowe, od był się zbiorowy egzamin kandydatów na nemrodów. Zachował się dokument z tych czasów - ,,SpJs kandydatów kółka myśliwskiego przy Akademii Handlowej w Szczecinie" z datą 25 stycznia 1949 roku. Widnieje w nim 35 nazwisk. Na drugim miej scu, Belski Zdzisław z adnotacją 1 rok studiów. Poluje do dziś w tym Kole. Różne były losy pozosta łych. Nim jednak rozproszyli się po kraju i po innych kolach zdołali opracować .,Statiit"zawierający w35 paragrafach zasady organizacyjne i cele działalnoś ci Koia. Wśród nich np. ..stowarzyszenie propaguje idee prawidłowego łowiectwa i zaprawia Kolegów Akademików do pracy społeczno-łowieckiej". To propagowanie miało natychmiastowy skutek: na innych uczelniach szczecińskich, a nawet wśród tało do dziś. Nazwa odeszła, duch młodzieżowy jednak pozostał. Byli studenci szczeciriskich uczelni są dziś poważnymi menagerami przemysłu stocz niowego, tekarz.ami, inżynierami, leśnikami. Lecz pielęgnują dawne tradycje i nigdy nie zapominają, że ich Koło wyszło ze studenckiego mchu młodzirżowego. Zespól Orlików rekrutuje się z wielu dzia łaczy wojewódzkich, byl Orlikiem, a w diiszy chyba nadal nim pozostał obecny prezes WRŁ w Szczeci nie Józef Gąsowski, Wspominając o zasługach Kola nie można pominąć i tej, że w latach sześćdziesią tych myśliwi z Orlika założyli sekcje strzelectwa śrutowego w AZS i LZS, pierwsze w województwie. Strzelectwo jest nadal silnym atutem tego Kola, Jeden ze i Nie są zamkniętym zespołem ludzi - świadczy o tym choćby lic7,ba c/łonków - sześćdziesięciu myśliwych. Chętnie widzą na polowaniach gości z innycłi, sąsiednich i dalszych kół, polowali z Orli kami m.in. pisarze myśliwi Karol Bunsch i Włodzi• mierz Korsak. Dzięki tej otwartości, uczestniczeniu w każdej akcji podejmowanej w województwie zyskali sobie myśliwi z Orlika wielu przyjaciół. Na jubileuszowe spotkanie przybyli przedstawiciele wojewódzkich władz łowieckich, obecni byli także przedstawicie le kierownictwa Stoczni im. Warskiego w Szczeci nie, gdzie pracuje kilkunastu Orlików Jest zwierzyna w orlikowych łowiskach położo nych na skraju Puszczy Goleniowskiej. Nie zawsze była w takich ilościach jak teraz. W sezonie 1972/73 strzelono 56 sztuk grubej zwierzyny, w tym sezonie zaś 331 sztuk. I co najdziwniejsze pomimo znaczne go wzrostu stanu zwierzyny, także dzików, których pada sto kilkadziesiąt, szkody łowieckie udaje się utrzymać na nie zmienionym poziomie. Obecny prezes Orlików Zygmunt Ossowski twierdzi, że dzieje się tak dzięki intensywnemu, całorocznemu dokarmianiu. Dla przykładu, w jednym tylko obwo dzie wyłożono w tym sezonie 80 ton ziemniaków, 12 ton ziarna, 2 tony kukurydzy, 14 ton pośladu, l l t o n buraków. Dzięki wprowadzeniu stałej premii za odstrzał byków, zniechęcono myśliwych do strzele nia największych sztuk, W ciągu czterech lat prze ciętna waga byka z Orlikowskich łowisk wzrosła o 60 kilogramów. Ostro rygory odstrzału dzików spowodowały, że widuje się już w łowiskach grube odyńce, dziJiów strzelanych w sezonie Wreszcie i prezes Ossowski (w środkaf może W tej działalności mają Orliki oparcie w miejsco wych leśnikach, W Nadleśnictwie Rokita współ działają z myśliwymi nadleśniczy Stefan Cymbała, doświadczony leśniczy Bonifacy Sniorąg i Arnold Melkis, w Nadleśnictwie Goleniów, leśnik Alek sander Prokopiuk. Dziełem Prokopiuka są np, 43 so lidne ambony postawione w jednym obwodzie. Dowodzą Orlikami wspominany już Zygmunt Ossowski, łowczy Bronisław Putkowski, skarbnik Janusz Wasilkowski i sekretarz Sylwester Niewia domski. Życzymy im następnego, równie pomyślne go trzydziestolecia, (ter) odpocząć Kulminacyj ny moment uroczystości - dzik docho dzi na rożnie mto(l7iP7y S7kół średnich pojawiło się sporo kandyddtow do myśliwskiego życia. Wkrótce weszły do Koid grupy młodzieży z Wyższej Szkoły Inżynieryj nej i z Pomorskiej Akademii Medycznej, W lej sytuacji trzeba było zmienić nazwę, jako że mło dzież Akademii Handlowej nie miała już wyłącz ności. Nowa nazwa brzmiała ,,Młodzieżowe Kolo Łowieckie ,,Loś" w SzczeciniG", Ta nazwa przy lgnęła do nich na długie lala. tak skutecznie, iż nawet w pewnym okresie zdołali się obronić przed totalną numeracją kół łowieckich i numeru nigdy me przyjęli. Dopiero w roku 1958 zrezygnowano z nazwy „Młodzieżowe" i przyjęto nazwę Orlik. Tak pozos itSMl II I I I :. 1 ^ — . .J^fa-J.-.. 9 z czym na nocne łowy? (i) Przepisy ustawy łowieckiej olwwiązujące w kraju a zwłaszcza paragraf 29 regulaminu polowań, w sposób jednoznaczny ustalają jakie warunki w i nien spełniać myśliwy zamierzający polować na czarnego zwierza nocą. W myśl tych postanowień, odstrzał dzików nocą (od zmierzchu do świtu) może być dokonywany tylko na polowaniach indywidual nych, z broni gwintowanej, wyposażonej w optycz ne przyrządy celownicze, zaś myśliwy przed strza łem jest zobowiązany rozpozi^ć przez lornetką cel i teren na linii strzału. Tylko nieliczna grupa selekcjonerów, obywa się bez lunety celowniczej, O ile ł>ez lunety możemy z rana lub wczesnym wieczorem, bez większego trudu odstrzelić na otwartym zrębie lub śródleśnej łące rogacza czy też łosia, o tyle strzelanie w warun kach niedostatecznego naświetlenia o świcie lub zmroku, jelenia ciągnącego do ostoi, cienmymi przesmykami drągnwiny jest raczej niemożliwe. Wielu myśliwych polujących od świtu do znuoku, z powodzeniem wykorzystuje dzierme przyrządy optyczne charakteryzujące się niewiellcimi średni cami obiektywów, najczęściej 30 lub 40 mm. W warunkach dobrego naświetlenia terenu, lor netka jest nam niezbędna do wykrycia rogacza żerującego pomiędzy kępami traw lub nawisami krzewów porastających zrąb lub łąkę oraz do oceny kryteriów kwalifikujących zwierza do odstrzału. Lu neta celownicza zamontowana na dobrze przystrzelonej broni, umożliwia nam precyzyjne ulokowanie kuli, niejednokrotnie na znaczne odległości, co ma szczególnie istotne znaczenie przy braku możliwoś ci podejścia zwierzyny żerującej na-otwartej prze strzeni lub przy strzale z ambony do zwierzyny ciągnącej odległym przesmykiem. Posiadając uznaną powszechnie za podstawową typowo myśliwską lornetkę 7 x 50 oraz popularną dzienną lunetę 4 lub 6 x 30, możemy wyruszyć na nocny podchód, zwłaszcza, że omawiane warunki a szczególnie półmrok, dziki najchętniej wykorzys tują do robienia spustoszenia w łanach owsa czy zagonach ziemniaków, lub po prostu żerują na otwartych przestrzeniach ściernisk. Podczas nocnej lustracji śródleśnych lub przyle gających do lasów upraw rolnych, dobra nocna lornetka umożliwia nam wykrycie żerujących dzi ków na dostatecznie dużą odległość, zezwalającą po uwzględnieniu kierunku wiatru, na podejście grułwgo pojedynka czy też licznej watahy. O ile dziki żerują na ściernisku o jasnym tle. lub gdy strzał jest możliwy pod tak zwany horyzont, to dzieima luneta z powodzeniem umożliwi nam odda nie celnego strzału do wybranej sztuki. Gdy jednak dziki żerują w łanie kartofli posiadającym z reguły ciemne tło, lub buchtują w zakolach zaciemnionych ścianami lasu, to bez dobrej nocnej lunety szkoda marzyć o dojściu do pewnego strzału. Dlatego myśliwy planujący nocne łowy powinien mieć przede wszystkim nocną lornetkę. Oczywiście wśród wielu myśliwrych istnieją-różne zdania co do przydatności tej czy iimej lornetki lub limety jak również ich walorów użytkowych. Niemniej jednak istnieje ścisły ich podział na nocne i dzienne, wanmkowany posiadanymi parametrami optycznymi. Ponieważ posiadanie nocnych przyrządów opty cznych, dzięki ich uniwersalności wyklucza konie czność nabywania zestawu dziermego, zajmiemy się omówieniem tych niezbędnych w nocy a przy datnych także i w ciągu dnia. Przydatność przyrządów optycznych do polowa nia w warunkach słabego naświetlenia terenu wy znaczają w zasadzie trzy podstawowe parametry a w tym: średnica wiązki promieni ^ e t l n y c h , siła światła oraz wydlalność nocna. Dane te są podawa ne w prospektach handlowych lub skróconych spi sach załączonych przez wytwórnie do produkowa nego sprzętu optycznego - tak lornetek jak i lunet, W przypadku ich braku, wyliczamy je sami wyko rzystując w tym celu dane naniesione fabrycznie na lornetce czy lunecie. Średnica wiązki promieni jaką daje na wyjściu okular lornetki czy lunety. Optymalna wartość 7 mm jaką powinien posiadać dobry nocny przyrząd opty- 10 LomeOa pryzmatyczna fdziennaj. Typ Ip 6X30 Nocna lornetka pryzmatyczna firmy UCHTER FOT. ZBKSIEW ADAMSa czny, jest warunkowana możliwościami odbioru l u dzkiego oka gdyż jego średnica rozszerza się w za sadzie do tej wartości. Nadwyżki średnicy wiązki promieni świetlnych ponad 7 mm przekraczają moż liwości odbioru ludzkiego oka nie są przez nie wykorzystywane. Dlatego też średnica ta u dobrej nocnej lornetki czy lunety wynosi? rrun, a wyznacza ją iloraz średnicy obiektywu i krotności powiększe nia. 1 tak, dla lornetki 10 x 50 wyniesie 50 : 10 = 5 mm. Taką samą średnicę wiązki posiada lornetka 6 X 30 gdyż 30 : 6 = 5 mm. Siła świafia mówi o jasności lornetki czy lunety a wyznacza ją kwadrat średnicy wiązki promieni. 1 tak dla lornetki 10 x 50 jak i 6 x 30 - wyniesie 5' = 25. Wydajność nocna określa przydatność lornetki czy lunety do użycia w warunkach słabego naświet lenia terenu, a wyznacza ją pierwiastek kwadrato wy iloczynu średnicy obiektywu i krotności powię kszenia. Dla lornetki 10 x 50 wyniesie zatem 50 • 10 = 500 = 22.4. a dla lornetki 6 x 30 wyniesie 30 - 6 = 180 = 13,4. To właśnie zezwala nam wyjaśnić, dlaczego lor netka 10 X 50 jest bardzo dobra i daje doskonałe efekty nawet w trudnych warunkach nocnych, zaś 6 X 30 mimo, że [)osiada taką samą silę światła jak 10 X 50, jest lornetką dzienną zupełnie nieprzydatną w nocy. Uwzględniając omówione kryteria, w sposób jed noznaczny możemy ustalić wymagania dla dobrej nocnej optyki - średnica wiązki promieni 7 mm a tym samym siła światła 49 oraz jak najwyższa wydajność nocna. Sprawa wyboru dobrej i praktycznej lornetki nie jest jednak tak prosta jak to wynika z rozważonych zagadnień. O ile przeanalizujemy podane w zesta wieniu takie dodatkowe parametry jak pole widze nia na odległości 1 km, rozmiary czy ciężar, docho dzimy do wniosku że w przypadku doboru przyrzą dów optycznych należy również stosować zasadę wypośrodkowywania poszczególnych wartości. Dla przykładu, wykazana w zestawieniu parametrów wybranych modeli lornetek pryzmatycznych, n u ę dzy innymi lornetka ,.UCHTER" 11x80, posiada bardzo wysoką wydajność nocną i doskonałą siłę światła. Jednak małe pole widzenia ^ m, diiży ciężar bo aż 2,2 kg oraz potężne rozmiary jak również krot ność 11, raczej ogranicza wartość używania bez statywu, na pewno zniechęci niejednego potencjal nego nabywcę, cdn. TAOEUSZ CHOLEWKA Uroczystość otwarcia poprzedziło polowanie, któ re odbyło się w okolicach Żegiestowa, a zakoiiczyło spotkaniem na leśnej polanie, gdzie na uczestników polowania czekało ognisko, kocioł bigosu i szaszły ki przygotowane przez żony myśliwych. Zaproszonych gości w osobach I sekretarza KW PZPR w Nowym Sąrzu, Henryka Kosteckiego, se kretarza Komitetu Miejsko-Gminnego Uzdrowiska Krynica, Juliana Kietlińskiego, Wojewódzkiego In spektora do Spraw Ł/>wiectwa inż. Tadeusza Zająca powitał prezes Koła .Artur Bańkowski i długoletni łowczy Władysław Piksa. Po otrąbieniu pokotu, wszystkim uczestnikom rozdano pamiątkowe dyplomy i odznaki,,Króla po lowania". Honorowym ,,Królem polowania" został senior Koła, siedemdziesięcioletni Franciszek Ko wal. A potem, jak to zwykle bywa popłynęły przy ognisku myśliwskie opowieści i wspomnienia. Kolo Łowieckie w Krynicy istnieje od 1952 roku, a pod nazwą ,,Sokół" od 195? r. Dzierżawi dwa obwody - polny i leśny w Nadleśnictwie Piwniczna. Piękne to okolice, ale dla gospodarki łowieckiej nie najłatwiejsze, z uwagi na trudno dostępny górski teren. Największą troskę poświęca się w ,,Sokole" hodowli zwierzyny płowej, Na terenie obwodu nr 82, na 3,? tys. ha bytuje ok. 55 jeleni, 50 sarn i 20 dzików, ale też i stan drapieżników jest wysoki - 1 0 wilków i 6 rysiów. Bezpieczeństwa i porządku w ob wodzie strzeże dwóch strażników łowieckich opła canych z funduszy Koła. Na okres tegorocznej zimy przygotowano m. in. ok. osiem ton siana, dwie tony owsa w snopkach, dwie tony ziemniaków, tonę pestek i karmę tę wykładać się będzie w 16 paśnikach. Doświadcze nia ubiegłorocznej zimy pozwolą na otoczenie zwie rzyny jeszcze skuteczniejszą opieką. Najłłliższe zamierzenia myśliwych z ,.Sokoła" to wybudowanie na wiosnę przy ich domku m a g a z ^ u na karmę (żeby wygodniej było dostarczać ją do paśników) oraz piwnicy-chłodni i urządzenia do wystudzania zwierzyny (Uta) Nowy domek myśliwski stanął na malownicze! połaaie „Sokół" z Krynicy we własnym domku myśliwskim Łowczy Kola, Władysław Pilcsa przy liuł>6rtowskini ognisku Ostatnie święto hubertowskie w Kole Łowieckim „Sokół" w Krynicy miało wyjątkowo uroczysty cha rakter. Po ponad roczne j pracy wszystkich członków Koła stanął na Hali Rusinowej, nad wsią Żegiestów domek myśliwski. Od dawna myśliwi z „Sokola" rozważali ten projekt, bo to i obwód oddalony od siedziby Kola i teren górski - trudno dostępny. Po prostu ciężko było bez bazy w terenie. Wugo zasta nawiano się nad lokalizacją domku, aż wreszcie powzięto decyzję; stanie pod Pustą Wielką, około 1000 metrów nad wsią Żegiestów, na pięknej pola nie otoczonej lasem, ze wspaniałym widokiem na Czeskie Tatry, przy poletku uprawnym. Pracę rozpoczęto systemein gospodarczym i wy konywano w miarę wolnego czasu, zaś koszt nie zbędnych materiałów pokryto z budżetu Koła, Dzię ki położeniu domku każdy myśliwy może teraz łączyć przyjemne z pożytecznym i oprócz polowania popracować przy uprawie poletka. Trzeciego listopada pomieszczenia domk\i skła dające się z dwóch dużych pomieszczeń - kuchni z kominkiem i dużej sali przeznacz.onej na sypialnię oraz holu pełniącego na razie rolę magazynku, stanęły otworem dla jego budowniczych i zaproszo nych gości. 11 Konwencja o ochronie migrujących gatunków dzikich zwierząt Europejski komitet ochrony fok i innych zwierząt futerkowych Na zakończenie międzynaroriowej konferencji odbytej w czerwcu 1979 r. w Bonn (RFN) podpisano konwencję o ochronie migrujących gatimków dzi kich zwierząt. Gatunki migrujące określono jako „gatunki, których duża część regularnie i w sposób możliwy do przewidzenia przekracza jedną lub wię cej granic państwowych". Strony konwencji „uzna ją potrzebę podjęcia kroków zapewniających by zwierzęta migrujące nie popadły w ryzyko wyginię cia." W szczególności strony: a) powinny popierać badania nad zwierzętami mi grującymi i współpracować w takich badaniach; bt muszą dążyć do otoczenia natychmiastową ochroną gatunków migrujących wymienionych w załączniku I ; c) b ę d ą dążyły do podjęcia porozumień na temat ocłuony i zagospodarowania populacji zwierząt migrujących wymienionych w zaiączruku U. Załącznik I zawiera listę wszystkich migrn^cych gatunków zagrożonych wyginięciem. Załącznik II wymienia gatnnki migrujących zwierząt znałdu}*!cycli słę w nieobiecującej sytuacji i wymagające międzynarodowych konwencji dla ochrony i zago spodarowania oraz te, których ocłuona zyskałaby znacznie na współpracy międzynarodowej opartej na odpowiednim porozumieniu. Organami konwe ncji są: konferencja stron, rada naukowa i sekreta riat. Dziesiąte, doroczne zebranie europejskiego Ko mitetu ochrony fok i innych zwierząt futerkowych odbyło się w Pałacu Europy w Strasburgu w poło wie 1979 r. Komitet zdecydował wzmożenie swej działalnoś ci i dostarczeiue swym oddziałom nowych środków informacji w celu spowodowania by Europejczycy stopniowo wyzbywali się zwyczaju nabywania wyroł>ów futrzarskich. Płomienie śmierci na Morzu P^nocnym Ceny płacone za zwierzynę wahają się oczywiście w zależności od jej jakości i ciężam, jak również płci i wieku. Za każde zranione zwierzę myśliwi [^acą 50% całkowitej jego ceny. Poza opłatami za polowa nie turyści-myśliwi płacą za noclegi, wyżywienie i transport, co może stanowić 15% opłat myśliw skich. Pozostają jeszcze koszty licencji i ubezpie czenia. Całkowite pozyskanie w 1976 r. obejmowało 18 000 jeleni szlactietnych (przy pogłowiu 38 000). 60 000 sam (185 000) i 338000 ptactwa. Z tego myśliwi zagraniczni, w liczbie 8000 pozyskali 2230 jeleni, 5080 sam, 96 000 bażantów i 226 000 kaczek. Ismieją dowody, że niezliczone ilości ptactwa migrującego nad Morzem Północnym spalają się żywcem w płomieniach gazu wydobywającego się z szybów naftowych. Zwabione jasnym światłem ptald lecą wprost w płomienie, podobnie jak w światła latami morskich. Towarzystwa naftowe zaprzeczają tym faktom, lecz ornitolodzy nie mają wątpliwości. Węgry. Żywy kapitał Węgierskich myśliwych można podzielić na dwie kategorie: 26 000 (spośród 10 600 000 ludności) po lujących dla sportu członków stowarzyszeń myśliw skich i 1500 zawodowych myśliwych, z których każdy na obszarze 6000 ha jest odpowiedzialny za hodowlę zwierzyny i ochronę łowiska. Trzecią szybko wzrastającą kategorią myśliwych są turyści. 2;agraniczni myśliwi polują zarówno w łowiskach należących do przedsiębiorstw pańs twowych jak i dzierżawionymi przez stowarzyszenia myśliwskie. Organizacją polowań turystycznych zajmuje się M A V A D (węgierside łowieckie przed siębiorstwo spółdzielcze). Polowania turystyczne są na Węgrzech traktowane jako jedno ze źródeł do chodu na finansowanie z.agospodarowania łowisk. Sezon polowań na ptactwo wodne jest łwrdzo krót ki, od 1 marca do 20 kwietnia na słonki, a od 1 października do 15 stycznia na gęś zt}OŻową i nie które inne gatunki gęsi. Słowo o Turcji Turcja, obszar przejściowy pomiędzy Europą a Azją, ma bardzo specyficzny klimat i bardzo róż norodną faunę. J e d n a k ż e liczebność zwierzyny gmt>ej zmniejszyła si^ tam w wyniku zniszczenia natu ralnych środowisk przez człowieka i nie kontrolo wanego polowania. Środki ochrony podjęte w ostat nich kilku latach umożliwiły uratowanie takich zwierząt jak jeleń szlachemy. sama, dzika owca i niedźwiedź, chociaż były spóźnione raczej dla irbisa, którego ostatnie osobniki walcząo przeżycie. • Populacja wilków utrzymuje się, lecz hiena pasko wana [Hyaena hyaena) regulamie zmniejsza swą liczebność. Fauna ptasia jest bardzo bogata, bo wiem Turcja leży na głównych szlakach ich mi gracji. Myśliwi zagraniczni w Hiszpanii w 1977 r. wydano w Hiszpanii 2705 licencji obco krajowcom,Retorzy przybyli do tego kraju aby zapo lować przede wszystkim na kuropatwy czerwononogie iAlectoris mfa) lub koziorożce {Capra hispanica). gatunek występujący tylko w Hiszpanii. Jego liczebność osiągnęła 28 000 sztuk w 1977 r. Zagraniczni myśliwi wykazują rosnące zaintere sowanie również innymi formami polowania i iimą zwierzyną, np. polowaniem na dropie {Otis tarda) z podchodu lub w pędzeniach. Hiszpańska popula cja dropi liczy ok. 11 000 osobników. Jest to ruewątpliwie jedna z największych populacji tego ptaka na świecie. Zagraruczni myśliwi bardzo chętnie polują także na samy, jelenie, daniele, kozice imufiony. Polują koimo lubz podchodu na jelenie i dziki, strzelają kuropatwy, przepiórki, słonki, zające i kró l i k i , pardwy i uprawiają łowy z sokołem. Obcokrajowcy mogą nabywać prawa do prywat nych łowisk jako właściciele bądź dzierżawcy. w miesięczniku .^ora" (nr 83) ukazał się intere sujący artykuł pióra Eleonory Szukiel pt. ..Dzikie zwierzęta nie tylko dla myśliwych". Asumpt do rozważań na ten temat dało amerykaiiskie czasopis mo leśne „Journal of Forestry", które opierając się na dużym materiale ankietowym porusza to zagad nienie. W Ameryce w ostatnich latach stwierdza się duże zainteresowanie społeczeństwa dziką fauną. Bada nia wykazały, że szybciej wzrasta zainteresowanie społeczeństwa amerykańskiego ot>serwacją dzikiej fauny, jako formą rekreacji ruż myślistwem lub wędkarstwem. Przeszło 12 procent Amerykanów w wieitu powyżej 12 lat (około 25 min) stanowią myśliwi i jakkolwiek ich liczl>a wciąż wzrasta, to wzrost liczebności ludzi zainteresowanych poza myśHwskimi aspektami łowiectwa jest znacznie większy. Przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele. Jedną z głównych wydaje się zmęczenie człowieka wieloma skutkami cywilizacji. Coraz częściej szuka on wypoczynku w kontakcie z przyrodą. Ciekawe są wypowiedzi ankietowanych turystów z zacłKKiniej Mirmesocie. Wynika z nich, że 96 procent ankietowanych miało okazję zobaczyć zwierzynę i że sprawiło im to wielką radość. Na pytanie: ,.dlaczego?" - prawie 50 procent ankietowanydi odpowiedziało, że odczuwali po prostu przyjemność w patrzeniu na dzikie zwierzęta. Oko ło 20 procent wyjaśniło ponadto, że oglądanie zwie rzyny pozwala im odczuwać bliskość lub pierwotność natury; 22 procent dostrzegało wartości wy chowawcze takich spotkań ze zwierzyną dla ich dzieci. Wielu pogłębiło swą wiedzę o życiu zwie rząt, zwłaszcza ptaków. Dowiadujemy się, że na sprzęt i pokarm ułatwiający obserwację ptactwa Amerykanie wydawali w 1974 r, około 500 min dolarów. Wyniki innej ankiety, która objęła 1352 grupy turystów, wskazują, że dla wielu (34%) spot kania ze zwierzyną były największym przeżyciem w czasie wycieczki. Najbardziej trwałe i głęlwkie wrażerua pozostały ze spotkań z okazałymi zwierzę tami, takimi jak jelenie, łosie lub niedźwiedzie. Charakterystyczne" jest, że jako inne aspekty przy jemnych doznań związanych z dziką fauną wymie niono czytanie książek, oglądanie wydawnictw al bumowych, telewizji, znaczków pocztowych któ rych tematem jest zwierzyna. biotopadi, chociażby z powodu szkód powodowa nych przez zwierzynę w lesie i polu, Z drugiej zaś strony również myśliwi nie powinni traktować tu rystów jak intruzów. Autorka kończy swoje rozwa żania zbyt może śmiałym twierdzeińem, że rekrea cyjna funkcja łowiectwa wkrótce nabierze znacze nia przerastającego pozostałe jego funkcje. . Inne wnioski autorki jednak wydają się słuszne. Znając nasze warunki, tak odmierme od amerykań skich, wyraźnie unika zaleceń przeszczepiania wszystkich ich praktyk na nasz teren. Wszak obsza rów leśnych mamy znacznie mniej niż USA, a rezer watów leśnych, w stosunku do obszaru kraju, mamy w Polsce zaledwie 0,5 procent, gdy tymczasem USA ma ich 2,72 procent. Lasy nasze w sezonie turystycz nym masowo są penetrowane przez turystów, zwie rzyna jest nadmiernie niepokojona. Na ogół turysta u nas nie ma wielu szans na spotkanie zwierzyny w jej biotopie. Jeżeli w pobliżu lasów są łany kuku rydzy, zwierzyna z reguły szuka tam schronienia i nawet myśliwy nie ma możności dojścia do niej. Wydaje się, że w naszych warunkach dla szerokiej rzeszy miłośników dzikiej fauny na pierwszym pla nie pozostaną książki, albumy przyrodnicze, tele wizja, film i ewentualnie zwierzyńce, o których niedawno mówiliśmy na tym miejscu. Jeżeli chodzi o stosunek myśliwych do turystów w lesie, to trzeba stwierdzić, że myśliwi zdają sobie sprawę z tego, że mieszkańcy zatłoczonych miast, przesyconych spalinami samochodów i dymami z kominów fabrycznych, pracownicy zakładów przemysłowych, biur i urzędów muszą szukać odno wy swoich sił i ratunku dla zdrowia na łonie natury, a przede wszystkim w lasach. Chodzi tylko o to, by robili to z kulturą i z szacunkiem dla lasu i jego mieszkańców. Z notatki zamieszczonej w „Życiu Warszawy" (nr 273) dowiadujemy się, że ł>adania nad kaczkami krzyżówkami bytującymi na wodach warszawskich parków podjęła Stacja Ornitologiczna Koła Nauko wego Leśników przy SGGW-AR, przy wsp<yudziale Zatdadu Ł/>wiectwa. Celem tych prac jest badanie zwyczajów kaczek, kontaktów ze stadami przeby wającymi na Wiśle itp. FVizwoląone m. in. stworzyć optymalne warunki dla ich bytowania w parkach oraz zasiedlać je w innych ogrodach. Tego rodzaju l)adania przyczynią się bez wątpienia do wzł>ogaceW związku z narastającym zainteresowaniem nia launy naszych terenów zielonych. Kaczki krzyżówki są atrakcją wielu parków. Ptaki społeczeństwa spotkaniami zokazami dzikiej fauny w biotopach otwartych, wprowadza się w USA coraz te są mało płochliwe, pozwalają się obserwować i karmić spacerowiczom. Kołu Naukowemu Leśni to nowe formy takich spotkań. Przy tym duży nacisk ków życzymy powodzenia w ich pracy. kładzie się na odpowiednie przygotowanie turysty i dobór obiektów do zwiedzania, W programie „Eigłress Wieczorny" (nr 263) zamieścił artykuł uwzględnia się m, in, popularyzowanie wiedzy oży pt, „W naszych lasach zwierzyny nie zabraknie!". ciu i zachowaniu się dzikich zwierząt. W środowi z którego dowiadujemy się, że po ukazaniu się skach zaś bytowania zwierząt wytycza się odpo artykułu ,,Dziczyzna na nasze stoły", o którym wiednie szlaki piesze i samochodowe, prowadzi się w swoim czasie informowaliśmy kolegów myśli dyskretne dokarmianie zwierząt itp. Przewodnika wych, do redakcji napłynęło wiele zapytań ze strony mi są kompetentni przyrodnicy. Równolegle z roz czytelników. Wszyscy zaniepokojeni byli danymi wojem różnych form spotkań niemyśliwskich z dzi o znacznej ilości zwierzyny, jaką przeznaczono do kimi zwierzętami, przygotowywany jest program odstrzału podczas tegorocznego sezonu polowań badań socjologiczno-psychologicznych, które uła O dodatkowe wyjaśnienia w tej sprawie redakcja twiałyby wyjaśnienie wielu współczesnych zja-- ,,Expre5SU" zwróciła się do dyrektora Biura Zarządu wisk, a między innymi wpływu polowań i innych Głównego PZŁ inż. Ryszarda Skowrona. Odpowiedź zakłóceń w biotopie na możliwości rekreacyjne spo dyrektora podajemy tylko w nieznacznym skrócie łeczeństwa związane z obserwacjami życia dzikich by nasi czytelnicy również znali uzasadnienie glo zwierząt, a także czy dobra informacja o łowiectwie balnego planu odstrzału zwierzyny, A oto odpo i znajomość podstaw ekologii zwierzyny ł>ędzie wiedź dyrektora: mieć wpływ na sfozumienie i aprobatę zasad gospo - Nie ma najmniejszej obawy, że po sezome darki łowieckiej (łącznie z potrzebą odstrzału), czy łowieckim w naszych lasach będzie zbyt mało zwie też na wzmożenie niedięci do myśliwych. Na marrzyny. Plan odstrzałów ustalony jest w oparciu o łtaginesie tych rozważań z odległego kontynentu dania naukowe uwzględniające liczebność gatun autorka uważa, że można by również w Polsce wiele ku, jego możliwości rozrodcze i wiele innych czyn dobrego zrobić dla społeczeństwa i gospodarki loników. wwrkip}. zwłaszcza dla zmniejsz-enia wyraźnej nie Opracowane meforfy zapewniają coroczny wzrost chęci myśliwych do turystów I odwrotnie. Na przy kład, rzetelna informacja poprzez prasę, radio i tele iiczebnoscj wszysfkjc/i gatunków. Mamy obecnie w kraju ponad S tys. łosi. a zaczy wizję mogłaby się przyczynić do zrozumienia przez społeczeństwo zasad gospodarki łowieckiej m. in. naliśmy po wojnie zaledwie od kilkunastu. Do 1967 roku nie prowadziliśmy odstrzału- Wtedy łosi było potrzeby regulowania liczebności zwierzyny przez odstrzał we współczesnych zagospodarowanych już ponad 600. Zaczęliśmy eliminować osobniki słatfe. co dopro- U V fdedyś jak coś człowiek strzelS To dostarczył naPICP List wypełnił, fracht opłacił By nie jechał zwierz na gapę. l brankardem zwierz odjechał Tam gdzie „l^" na niego czekał. Kolej trochę zarobiła. „Las" oszczędził na transporcie, I ..Animex" rad byl z tego, Bo zwierz znalazł się w eksporcie. Nic nikomu nie wadziło l lat wiele tak to było. Raptem jakiś nowy pomysł Się narodził i uparcie, Kolej nie chce zwierza wozić. A ty pusty jedź brankardzie, Chyba, że gdzieś Jaś czy Józek Nada rower albo wózek. A po dzika samochodem Będzie teraz jeździ! ..Las", Tracił środki i talony 1 kierowców cenny czas. Bo z tym sicupem to psiamać Prostą sprawę trudno zgrać. Denerwują się myśliwi 1 pytają o przyczyny. Czy zarobić kolej nie chce. Czy za dużo jest benzyny? Ciekaw jestem a) fpż powie Sam szef jak się o tym dowie. SZARAK wadziło do szybszego rozrostu populacji i zdecydo wanej poprawy gatunku. Odstrzał 60 tys. sarn przy liczebności ponad 360 tys. nie jest wcale zbyt wysoki. Niezależnie od tego w tym roku sarnom przyszedł w sukurs Minister Leśnictwa, który zakazał od sier pnia polowań na kozły, a następnie wojewodowie z nieictórych województw wydali również zakazy polowań na kozy i koźlęta. Sądzę więc. że zamierzo na przez nas liczba 60 tys- nie zjistanie osiągruęta. Inną zasadę przyjęto w stosunku do dziicdw. We dług polskich przepisów odstrzelą się ok. 70 procent stanu ogólnego. Biorącpod uwagę szybką rozrcxlczość tego gatun ku, a jednocześnie szkody, jakie wyrządza na po lach, odstrzał powituen być nawet większy... Odrębną sprawą jest zwierzyna drobna, np. zają ce i kuropatwy - bardzo wrażliwe na warunki at mosferyczne. Ostatnie lata były niekorzystne dla zajęcy, a zima ubiegłoroczna bardziej niż zwykłe dokuczy/a kuro patwom. Upoluje się ich więc w tym roku kilkakrot- 13 I Związki człowieka z przyrodą są starszo niż kultu ra. To powszecłinie zrozumiały truizm. Mniej może uświadamianą prawdą jest wpływ świata roślin i zwierząt na poszczególne dziedziny kultury, ob serwowany zresztą do dziś. W ich tworzeniu dużą rolę odegrali myśliwi. Byli oni np. pierwszymi w świecie malarzami. Tezę tą, ilustrowaną zdjęcia mi najstarszych malowideł skalnych, usłyszeliśmy w ciekawym felietonie filmowym o historii farb malarskich, nadanym U listopada 1979 r. w I wyda niu Dziennika telewizyjnego. Łowiectwo - to naj starsze poza zbieractwem zajęcie ludzi pierwotnych - nie tylko dawało im szansę przeżycia, ale także dostarczało tematów pierwotnym twórcom. (po siedmiu latach) w dniu 24 listopada głośny film Leloucha ,,Kobieta i mężczyzna"ma świetny, moim zdaniem, epizod myśliwski, W potokach ulewnego deszczu, szosą, po której przelewa się rzeka wody, jadą na rowerach dwaj myśliwi. Nadjeżdżający sa mochodem mężczyzna oblewa ich fontanną błota od stóp do głów. Tę na przekór zdrowemu rozsądkowi wyprawę na polowanie w sytuacji, gdy radio ostrze gało przed opuszczaniem domów z powodu cią głych opadów, zrozumiemy tylko my, myśliwi. Za mierzoną złośliwość francuskiego twórcy wbrew jego intencji odbieramy jako apologię pasji łowiec kiej, o której Bratny nie bez racji powiedział,,hobby wielkie jak łoś". O związkach z przyrodą kultury Indian traktował wyświetlony 14 października VII odcinek fascynu jącego cyklu dokumentalnego Zygmunta Adam skiego „Na bezdrożach Amazonii". Taniec tubyl ców wyraźnie powstał pod wpływem obserwacji tańców i walk godowych ptaków. Mężczyźni z bo gato malowanymi w różne kolory i wzory ciałami, z pióropuszami na głowach, w kontrastowo jasnych spódniczkach, nakolannikach i opaskach nad sta wami skokowymi, nisko pochyleni ku sobie głowa-' mi rytmicznie kręcą sią wokół wspólnej osi. Obok dziewczęta skromnie ozdobione i ubrane jedynie w naszyjniki i wąskie tasiemki na biodrach, wypros towane, tańczą mało dynamicznie, jak gdyby ich nie porywały podniecające dźwięki muzyki. Stylizacja jest tak widoczna, że t>ez trudu dostrzegamy analo gie do tokujących ptaków; bogato ubarwionych samców walczących o względy szarych, mało efek townych samiczek, pozornie nie zwracających uwa gi na czupumych zalotników. Do postulowanej już nieraz w tej rubryce akcji upowszechniania przez telewizję znajomości zwie rząt krajowych znów włączyli się autorzy ,,Z kamerą wśród zwierząt", odchodzący coraz częściej od schematu swej cyklicznej audycji. Tym razem z po mieszczeń wrociawskiego Zoo wynieśli swe kamery do parku, pokazując w dwu oglądanych przeze mnie programach (8 lipca i 2 września) zwierzęta, które można spotkać na codziennym spacerze wśród miejskich zadrzewień, lasów i pól, W cyklu „opowieści" filmowych poniedziałkowe go ,,Zwierzyńca" zobaczyliśmy dwie ciekawe rela cje z wizyt u naszych twórców. Pierwsza - nadana 24 września z pobytu u znanego telewidzom autora filmów przyrodniczych „Cągol krzykliwy". „Sekre ty jeziora" A, Stanisławskiego, ilustrowana była najnowszymi filmikami o łozówce i muchołówce, kręconymi nieraz dosłownie na podwórku jego wiejskiej chaty na Mazurach- Druga opowieść po wstała w wyniku wizyty u autora licznych albumów o zwierzętach, Lecha Wilczka, żyjącego od latw Pu szczy Białowieskiej z oswojonymi przez siebie dla potrzeb fotografiki lisem, knikiem i dzikiem. Poczy nione przez niego obserwacje nie tylko są ciekawe, ale mają także znaczenie dla etologii. Okazuje się, że lis samiec jest bardziej o p i e k u ń r / y od samicy, przynosi pożywienie, dzieli je między potomstwo, nawet jest przez nie objadany; nie lubiący obcych dzik pełni funkcję psa podwórzowego, a przez usta wiczne buchtowanie uprawia w szybkim czasie co raz inną wydzieloną mu część przydomowego ogródka. Umiłowanie zwierząt przez L, Wilczka przejawia się w samym ich nazewnictwie: lisiczka Kniszynka, loszka Żabka, kruk Korasek, Ta miłość jest zaraźliwa - i to jest bezsprzeczną wartością tego reportażu, szczególnie z uwagi na głównych adresa tów programu - nasze dzieci. Innego przykładu tych związków - tym razem w dziedzinie techniki - dostarczył nam czechosło wacki film ..Rozmyślania o licarze", wyświetlony 22 października ub. r. Marzenia znanego wszystkim mitycznego bohatera o naśladowaniu lotu ptaków spełniły się całkowicie dopiero w drugiej polowie XX wieku; sylwetka nowoczesnego odrzutowca do złudzenia przypomina sylwetkę lecącego ptaka; wi dać to wyraźnie na nakładających się na siebie zdjęciach. Organizowane corocznie jesienią hippiczne biegi myśliwskie za lisem znalazły odbicie w filmowych doniesieniach 1 wydania Dziennika telewizyjnego z 25 listopada oraz w dokumentalnym filmie produ kcji CSRS „Bieg myśliwski św. Huberta "wyświet lonym 25 października. Ta widowiskowa impreza sportowa wywodząca się z angielskiego polowania ,,par force ' na lisy, to przykład wpływu kultury łowieckiej na jeździectwo, kiedyś zresztą silnie zlowiectwem związane. Oczywiście jest namiastką tamtych łowów, mającą z nimi tyle wspólnego, co strzelanie do bażantów w przelocie na strz^elnicy myśliwskiej. Łowiectwo inspiruje także twórców współczes nych filmów fabularnych Wyświetlony powtórnie CO PISZĄ I N N I dokończenie ze str, 13 , nie mniej niż w latach poprzednich. Koia łowieckie organizują z reguły tylko jedno polowanie w ciągu całego sezonu. Na zjfacznyc/j terenach kraju w ogó le nie będzie polowari zarówno na zające jak i kuro patwy (,..) W tym samym dzienniku (nr 264) ukazał się cieka wy artykuł o nieco sensacyjnym tytule; „Czy nad Jeziorem Turkana natrafiono na ślady polowania sprzed półtora miliona lat?' Z artykułu dowiadujemy się, że okolice Jeziora Turkana w północnej Kenii zwanego dawniej Jezio rem Rudolfa, stanowią prawdziwą skarbnicę ska mielin świadczących o dziejach praczłowieka i jego 14 „Popohidnie wiedzy i fantazji ' z 29 września poświęciło swój program 30-leciu Wytwórni Filmów Oświatowych, z której to filmów - w tym interesują cych nas przyrodniczych - ta Redakcja (jak i inne) często korzysta. We wspomnianej audycji zobaczy liśmy m, in, filmowy ..Raport w sprawie bobra" Barbary Bartman-Czecz, ukazujący historię tego zwierzęcia, będącą symbolem wkładu polskich na poprzedników. Plonem licznych wypraw nauko wych na tamte tereny było wiele wykopalisk antro pologicznych, które znacznie wzbogaciły wiedzę o naszych praprzodkach. Obecnie znowu nadeszły stamtąd wiadomości o niezwykle ważnym odkryciu Ekspedycja działająca na północno-wschodnim wy brzeżu Jeziora Turkana natrafiła na Uczą<y 1,5 mi liona lat odcisk stop wczesnego człowieka. Znajdo wały «ię one pośród podobnie skamieniałych odci sków hipopotamów i ptaków brodzących. Ślady praczłowieka miały długość 26,5 cm i szerokość od 7,6 do 9 rm. Na podstawie tych wymiarów oraz głębokości śladów naukowe-' obliczyli, że osobnik ten miał 150 - 165 cm wzrostu i ważył ok. 54 kg. Uczeni doszli do przekonania, że natrafiono na Homo erertus, tym bardziej, że w odległości kilku kilometrów znaleziono również skamieniałe kości, należące z pewnością do tego właśnie gatunku. Położenie odkrytych śladów wskazuje - zdaniem ukowców w dzieło ochrony przyrody. Konsekwen cją tych poczynań - usłyszeliśmy w filmie musi być zachowanie jak największej liczby bagien i rozle wisk, niezbędnych na ostoje bobrowe i służących jako naturalne zbiorniki wody. Jak wykazuje praktyka, tradycyjne metody ochrony przyrody nie zapobiegają już degradacji środowiska. Wieczór z Dziennikiem przyniósł w dniu 21 listopada alarmujące wieści ozamieraniu Puszczy Świętokrzyskiej, Giną kolejne gatunki ro ślin i zwierząt. Z tych ostatnich - nie tylko orliki i sokoły, ale także jelenie. Ponadto ,.Kino-Oko" w d n i u 18 listopada zwróciło uwagę na mało dostrzegane dotąd zagrożenie natu ralnego środowiska związkami rtęci, dostającymi się do gleby z preparatami ochrony roślin i w postaci odpadów z zakładów przemysłowych, Z powodu zatruć giną już nie tylko zwierzęta, ale umierają także ludzie. Czy to znaczy, że obecność człowieka w przyro dzie musi prowadzić do takiej sytuacji? Dwa filmy radzieckie nadane 5 i 11 października zdecydowa nie temu przeczą. I przyrodę i człowieka może uratować nauka. Do ussuryjskiej tajgi (..Tam, gdzie żyją amurskie tygrysy") wchodzą co roku biolodzy. Ich badania mają ocalić tę jeszcze do dziś naturalną enklawę od degradacji i zniszczenia, O badaniach naukowych i zakończonej restytucji sobola doniósł drugi film radziecki - .,Nadbrzegiem Bajkahi". Wśród wielu ciekawostek zwracała uwa gę egzotyczna dla nas technika odłowów tych naj ważniejszych zwierząt Syberii w celu ich oznako wania: pies zapędza sobola na drzewo, skąd zdej muje go człowiek. Jak trudne i skomplikowane bywają sprawy ochrony przyrody pokazał nam 10 października film z serii „Świat, który nie może z d g i n ą ć ' p t , „Okrutna, górska zima". Mimo dożywiania, na skutek zagęsz czenia populacji, wiele jeleni i sarn ginie. Koniecz ny jest jesienny odstrzał zwierzyny, choć sprzeczny z tradycyjnie pojętą ideą parków narodowych, .Ale człowiek wyniszczywszy drapieżniki musi także i w miejscach chronionych przejąć ich rolę - selek cjonera zwierzyny. Wyświetlony 29 listopada drugi film t*?go cyklu pt, ..Kraina trzęsącej się ziemi" ukazalbogaty świat roślin, gadów i ptaków wodnych, żyjących na olbrzymim terenie bagiennym, liczącym ponad 2 tysiące km', zachowanym do dziś w USA w stanie Georgia. Świetne zdjęcia podwodne pozwoliły nam poznać technikę nurkowania kaczek - głowienek i polowania na nie aligatorów. Człowiek może tu wpłynąć jedynie łodzią, mimo to bytują na tej ..ugi nającej się" ziemi także ssaki, m, in, jelenie wirginijskie. Moglibyśmy się z tego filmu nauczyć, jak skutecznie chronić ostatnie już polskie bagna i tor fowiska, ZYGMUNT JÓŻWIAK naukowców, że osobnik ten brodził po płyciźnie jeziora w określonym celu, uczestnicząc mianowi cie w polowaniu na hipopotamy. To jest właśnie ów bardzo istotny element znaleziska, wskazujący na stosunkowo wysoki już etap rozwoju, umożliwiają cy podejmowanie czynności łowieckich. Byłoby to bowiem postępowanie przemyślane, wymagające odpowiednio ukształtowanego mózgu, którego do tąd nie przypisywano Homo orectus. Datowanip tpgo ptapu rozwoju na półtora miliona lat wstecz, stanowi ważne osiągnięcie poznawcze dziejów pra człowieka. Na zakończenie c o ś z k u c h n i myśliwskiej. Tygod nik „Literatura" (nr 48) cytuje fragment wywiadu dyrektora ,,Victorii" zamieszczony w ,,Życiu Go spodarczym"; ... pieczeń z niedźwiedzia? - mieliś my ją w karcie przez kilka miesięcy, gdy ZOO nie móglo już wykarmić niedźwiedziego wyżu..,". AB. z głębokim żalem zawiadamiamy, że odszedł z naszego grona przeżywszy 54 lata W dniu 28 października 19?9 roku zmarł przeżywszy 69 lat Ko»a9> Kotoga śp EUGENIUSZ WIŚNIEWSKI RYSZARD ŻEBROWSKI wieloletni członek naszego Koła odznaczony brązowym Medalem Zasługi Łowiecluej. Prawy i sziadietny człowiek, wierny kolega i towarzysz łowów. Cześć Jego pamięci! Zarząd i człoakowie K<rfa Łowieckiego Nr 55 w Stoczka Łukowskim W dniu 10 października 1979 roku pożegnaliśmy na zawsze -wieloletni łowczy Kota, jeden z założycieli Koła Łowieckiego ,,i^dło" w Wołominie odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenie Polski, brązowym Medalem Zasługi Łowieckiej, oraz wieloma irmyroi odznaczeniami. W zmarłym straciliśmy wzorowego kolegę, prawego człowieka, etycznego myśliwego i wpaniałego towarzy sza łowów. Niecił Mu zawsze szumi knieja. Cześć Jego pamięci! Zarząd ł członkowie K i ^ Łowieckiego „Pudło" w Wołominie Dnia 7 listopada 1979 roku zmarł w wieku 55 lat Kolega mgr. inż. HENRYKA TYBLEWSKIEGO WTTAUUSZ FLORIAN założyciela i pierwszego prezesa naszego Koła, wybitnego myśliwego, serdecznego kolegę, który zmarł w wieku 81 lat Kolo Łowieckie Chwików ,.Kt)ie|a" w Gllwicadi członek zarządu mszego Koia. Prawy i szlaclietny człowiek, oddany myśliwy, serdecz ny przyjaciel i kolega. Cześć Jego pamięci! Zarząd 1 członkowie WKŁ Nr 258 „Sowa" W dniu 29 stycznia 1979 rolni zmar) w wieku 72 lat Dnia 12 maja 1979 roku zginął śmiercią tragiczną Kolega Kolega IGNACY NURCZYŃSKI EDWARD KASZYCKI długoletni członek Koła, zamiłowany i etyczny myśliwy. Cześć Jego pamięci! Zaiząd ł cdonkowłe Koła Łowieckiego „H^dtne Żródte" w Tomaszowie Maz. Ogłoszenia UttieważniaiB zgubioną legitymację PZŁ wydaną przez Zarząd Wojewódzki Zielona Góra, na nazwisko Wacław Wrół>el, 20/80 Unieważniam legitymację PZŁ Nr TA/ 68? 179 wydani) przez Zarząd Wojewódzki Tarnobrzeg, Władysław Zientek, 21/80 llBieważniam skradzioną legitymację PZŁ wydaną przez Zarząd Wojewódzki Olsztyn, Wiktor Tarasewicz, 22/80 UnlewożiiiaB zgubioną legitymację PZŁ wydaną przez Zarząd Wojewódzki w Zielo nej Górze- Włodzimierz Szajder. 23/80 Jadgterłerkę ułożoną na lisy oraz szczenięta jadgteriery pełnorodowodowe, po rodzi cach doskonałych użytkowo (nora, dzik, wo da) do natiycia, Andrzej Krzywiński, Popielno. 12-222 Wejsuny 355/79 Unieważniam zgubioną legitymację PZt Nr 70/1-G wydaną przez Zarząd Wojewódz ki w Legnicy na nazwisko Kazimierz Szurek. 24/80 Sprzedam dnbeiłówkę z wymiennymi lu fami kal. 16 + 12, Stanisław Fedko, Os. Wandy 12/1, 31-905 Nowa Huta. 25/80 Uniewainłan zgubioną legitymację PZŁ wydaną przez Zarząd Wojewódzki Włocła wek i pozwolenie na broń myśliwską Nr A-040503 wydane przez KWMO we Włoc ławku na nazwisko Leon Wysocki. 26 BO długoletni członek zarządu Kola Łowieckiego ,,Świstak" w Zagórzu, Zmarły wniósł duży wkład pracy ^>ołecniej dla Koła, za co był odznaczony brązowym Medalem Zasługi Łowieckiej, W zmarłym straciliśmy wzorowego łcolegę. prawego <2łowieka, etycznego myśliwego, niezapomnianego towarzysza łowów. Knieja niech szumi nad Jego mogiłąCześć Jego pamięci! Zarząd i członkowie Koia Łowieckiego „Świstak" w Z^órzn No¥ry „Merkel" kal. 12 do sprzedania, wiadomość ~ Bogdan Katamay, ul, Sikomik 3/2, 44-100 Gliwice tel. 32-19-46 27/80 brym stanie. M, Suwik, Sikorskiego 4/5 11-500 Giżycko. 28/80. Sprzedam sztucer kal. 30-06 z lunetą na stawną oraz lornetkę 7x50 w bardzo do Sprzedam sztucer 8x 57 JS z lunetą. Wła dysław Węsierski 83-113 Turze k, Tczewa, 29''80 INFORMACJA DLA KÓŁ ŁOWIECKICH Na założenie wieloletnich poletek karmowo-zgryzowych szczególnie dla zajęcy - wysyłam wczesną wiosr\ą za zaliczeniem pocztowym, cena 4,- zł jednoroczne ukorzenione mrozoodpome sadzonki jabłoni szwedzkiej A l narp-2 w ilościach od tysiąca sztuk. Zamówienia proszę kierować - Specja listyczne Gospodarstwo - Bubicz. 61-158 Poznań, Osiedle Piastowskie 72 m 3. Na życzenie dołączam instrukcję agrotectiniczną. POT. LESZEK K. SAWICKI 15 J ózef Szczepkowski tak pisał o tym pier wszym w życiu myś liwskim ceremonia le: ..Bardzo stare tradycje ma chrzest myśliwski, zwyczaj przestrzegany do dziś - niestety w nielicznych tylko kołach łowieckich. Ceremonii tej poddaje się myśliwy, który po raz pierwszy w życiu ubił grubego zwie rza. Po otrąbieniu śmierci zwierzyny, najstarszy (wiekiem lub stanowi skiem myśliwskimi z uczestników po lowania przypomina mu obowiązki prawego myśliwego, którym od tej chwili staje się dotychczasowy „fryc", po czym odbiera od niego ślubowanie łowieckiej prawości. Następnie adept z odkrytą głową klęka na lewe kolano, wspiera się lewą ręką o broń, prawą zaś kładzie na tuszy zwierza. Senior zanurza kordelas wranie, która powa liła zwierza i kreśli nim krzyż na czole pasowanego, przyjmując go w ten sposób do grona „ćwików" czyli wy trawnych myśliwych. Dobry obyczaj nakazuje aby do końca łowów nie ścierać z czoła farby. Każdy myśliwy dobrze pamięta dzień, w którym strzeli! pierwszego grubego zwierza i ]eśli fakt ten został połączony z jakże milą ceremonią ..chrztu", na pewno odbije się to w je go przyszłym, łowieckim życiu. Po winniśmy więc zadbać o to, aby długo mógł ' m wspominać swojego pier wszego dzika. Do tej samej ceremonii „cłirztu" na leży również uroczyste zaznaczenie faktu strzelenia przez młodego myśli wego pierwszej sztuki zwierzyny da nego gatunku. Rytuał ton jest powta rzany przy każdej pierwszej kaczce, pierwszej kuropatwie, pierwszym za jącu i tak dalej. Dlatego też, chociaż na ogół dotyczy on młodych myśli wych, to niejednokrotnie głównym je go bohaterem może być stary do świadczony myśliwy, który po wielu latach łowów strzelił na przykład pierwszego w życiu jarząbka czy cie trzewia. A oto jak swój chrzest myśliwski przy pierwszym w życiu zającu wspo mina w ,,Szczenięcych latach" Mel chior Wańkowicz: „...tam z zatoczki brzozowej szybko biegnie - pierwsza myśl - pies ~ nie. na Boga - cicho, położywszy uszy sadzi wprost na groblę szarak. Oprawa graficzna: A. Tekst i zdjęcia: M. P. iCRZEMIEŃ "0 ŁEPKOWSia Przed groblą nie zdążyłem strzelić, na grobli nie strzelam, aby nie trafić ludzi, przepuszczam go na drugą stro nę, mierzę w głowę i pociągam cyn giel. Strzelba akurat nie zawiodła wypaliła. Zając leci przezgtowę, fika jąc koziołki. Myślę, że ucieknie, wypaJi/em jedyny nabój, chcę chwycić strzelbę leśnika, ale ten zaśmiewa się. - Napował... powiada Istotnie. Leży - ani drgnie - ogrom ny zając... ...Z kniei wybiega Micbiej... Nu i paniez! - woła nie posiadając się 7. radości. Wyciąga nóż. rzuca skoki psom. Na pięc - lest tego po kawałku. .Ale to symbol i honorowa nagroda i psiska to rozumieją. Potem bierze wielkie, tłuste, puszyste ciało starego szaraka - kombinatora, odgina za słu chy łeb, aby szyja krwawiła więcej i ( ..} jedzie mi dokumentnie po całej twarzy. Nip protestuję - duma rozsa dza mi pierś. Wszak to pierwsza zwie rzyna i pierwszy chrzest myśiiwskiChociażna pewno strzelenie zająca czy kaczki trudno prz.yrównać do po walenia celnym strzałem wspaniałe go odyńca, to jednak powinniśmy pa miętać, że przecież pierwszego szara ka strzelasięnapoczątku myśliwskie go żywota, a wówczas wszystko ma inny wymiar A więc parniętajmy o rym miłym zwyczaju, gdyż i on ma swój udział w k.ształtowaniu młodego myśliwego.